NIEDZIELA
                       "MAŁA WIELKANOC"

     Niedziela to najstarsze święto chrześcijańskie. Niedziela - "pierwszy dzień tygodnia" według żydowskiego sposobu liczenia dni, była świadkiem zmartwychwstania Chrystusa. Odejście od soboty jako dnia świątecznego, które dokonało się w Kościele apostolskim, nie jest zwyczajnym zastąpieniem jednego dnia drugim, ale posiada głębokie uzasadnienie teologiczne. Dlaczego niedziela została najważniejszym świętem uczniów Chrystusa? Aby odpowiedzieć w pełni na to pytanie, trzeba odwołać się do wydarzeń z historii zbawienia.
     Kościół Chrystusowy zrodzony w misterium Paschalnym Chrystusa, został z
gromadzony w Wieczerniku w "pierwszy dzień tygodnia", czyli w Niedzielę Zmartwychwstania. W Niedzielę Pięćdziesiątnicy natomiast rozpoczął swoją ziemską pielgrzymkę. Dlatego, ten właśnie "pierwszy dzień tygodnia" stał się szczególnie uprzywilejowany w chrześcijaństwie. W nim to, "zgodnie z tradycją apostolską, która wywodzi się od samego dnia Zmartwychwstania Chrystusa", Kościół obchodzi co osiem dni misterium paschalne (por. KL 106). Już w czasach apostolskich niedziela jako "ósmy dzień" zwana była "dniem Pańskim" (por. Ap l, 10).

"Dzień Pański" - czas Bożego nawiedzenia
     W znaczeniu biblijnym "dzień Pański" oznacza czas szczególnego nawiedzenia Bożego, wkroczenia Boga w historię ludzkości, przyjścia Boga z mocą, łaską i miłosierdziem do oczekującego Nań człowieka. Chrystus przyszedł do nas (Emmanuel - Bóg z nami) w chwili Wcielenia i narodzenia w Betlejem. Ale nadal przychodzi do nas w słowie Bożym i sakramentach świętych i przyjdzie kiedyś w chwale i majestacie, aby sądzić świat i objawić swoją chwałę. Ten ostatni dzień ludzkości będzie w pełnym tego słowa znaczeniu "dniem Pańskim", czasem przyjścia i nawiedzenia.
     Każda zatem niedziela dla chrześcijan jest przypomnieniem, przychodzeniem i wkraczaniem Boga w naszą historię, jest przeżyciem spotkania z Nim w słowie Bożym i Eucharystii. Jest także zapowiedzią powtórnego przyjścia na końcu czasów. Jerozolima została zburzona doszczętnie i nad losem jej dzieci gorzko zapłakał Zbawiciel, "gdyż nie poznała czasu swego nawiedzenia".
     Nie może dziać się coś podobnego z naszymi rodzinami i z naszymi dziećmi. Niech więc niedziela, którą słusznie nazywamy "dniem Pańskim", i która jest "podstawą i rdzeniem całego roku liturgicznego" (KL 106) będzie dniem radosnego przeżywania nawiedzenia Bożego.

Pamiątka Zmartwychwstania
     Niedziela jest również pamiątką Zmartwychwstania Chrystusa. Sobór Watykański II stwierdza: "Każdego tygodnia Kościół obchodzi pamiątkę Zmartwychwstania Pańskiego w dniu, który nazwał Pańskim", (KL 102). Niedziela Zmartwychwstania stała się momentem zwrotnym w życiu uczniów Chrystusa. Zmartwychwstaniem jako największym cudem potwierdził Zbawiciel prawdziwość swego posłannictwa, prawdę swoich słów i ogłosił całemu światu orędzie o zbawieniu. Apostołowie, których wiara przeszła wielką próbę w Wielki Piątek, na nowo uwierzyli w Chrystusa, na nowo przyjęli Go jako swojego Zbawiciela i Pana. W niedzielny wieczór "uradowali się ujrzawszy Pana" (J 20, 20) i ta radość odtąd będzie stale ich udziałem, nawet wtedy, gdy będą oddawać życie jako świadectwo wiary.

Pamiątka Zesłania Ducha Świętego - początek pielgrzymki Kościoła
     W niedzielę Pięćdziesiątnicy dokonało się również Zesłanie Ducha Świętego. Apostołowie pełni mocy Ducha zaczęli głosić Zmartwychwstałego Chrystusa. Takie były początki działalności Kościoła, stąd niedziela jest także pamiątką tamtych wydarzeń. I dlatego wierni w tym dniu "powinni schodzić się razem dla słuchania słowa Bożego i uczestniczenia w Eucharystii, aby tak wspominać Mękę, Zmartwychwstanie i chwałę Pana Jezusa i składać dziękczynienie Bogu, który ich "odrodził przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa ku nadziei żywej" (l P l, 3)" (KL 106). Prawdy te przypomina nam obrzęd pokropienia wodą święconą na początku Mszy św. celebrowanej na Wielkanoc lub w inne niedziele.

Liturgia wspomnieniem i uobecnieniem zbawczych wydarzeń
     Wspomnienie i uobecnianie wydarzeń paschalnych dokonuje się przede wszystkim w liturgii, stąd od czasów apostolskich niedziela stała się dniem liturgii chrześcijańskiej. Autor "Dziejów Apostolskich" tak relacjonuje: "W pierwszym dniu po szabacie, kiedy zebraliśmy się na łamanie chleba, Paweł, który nazajutrz zamierzał odjechać, przemawiał do nich i przedłużył mowę aż do północy" (Dz 20, 7).
     Podobne świadectwo o gromadzeniu się wiernych w niedzielę na Eucharystię przekazało wielu innych autorów starochrześcijańskich. Św. Paweł wspomina w liście do Koryntian o zbiórce ofiar, jaką mają przeprowadzić w czasie niedzielnego zgromadzenia eucharystycznego, aby przyjść "z pomocą braciom, mieszkającym w Judei” (Dz 21, 29). Pisze: "Niechaj pierwszego dnia tygodnia każdy z was coś odłoży według tego, co uzna za właściwe, żeby nie zarządzać zbiórek dopiero wtedy, kiedy przybędę” (l Kor 16,2).
     Od czasów apostolskich niedziela jest dniem kultu liturgicznego. Liturgia Kościoła przypomina i zapowiada interwencje Boże w historii. Dlatego w każdą niedzielę bierzemy w pełni udział w Eucharystii, przyjmujemy Komunię św., a po przeistoczeniu oznajmiamy słowami tę rzeczywistość, która się dokonuje: "Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale".
     Eucharystia jest sercem niedzieli. "Przyjmując Chleb życia, uczniowie Chrystusa czerpią moc ze Zmartwychwstałego i Jego Ducha, aby przygotować się do podjęcia zadań, które czekają ich w codziennym życiu" (Dies Domini, 45).

Dzień radości i odpoczynku z Bogiem
     Zwróćmy jeszcze uwagę na jeden z charakterystycznych aspektów przeżywania dnia Pańskiego, jakim jest odpoczynek. Sobór Watykański II na ten temat mówi: "Niedziela jest zatem najstarszym i pierwszym dniem świątecznym, który należy tak przedstawić i wpoić w pobożność wiernych, aby stał się również dniem radości i odpoczynku od pracy" (KL 106).
     Radość niedzielna jest echem tej radości jaka przeżyli Apostołowie "ujrzawszy" Zmartwychwstałego Pana. Jest ona przypomnieniem również tej radości, jaką przeżywali Izraelici w pierwszą noc paschalną: skończyła się bowiem niewola egipska i Izraelici jako wolni synowie Boga wyruszyli do ojczyzny "płynącej mlekiem i miodem".
     Od 321 roku niedziela jest świętem państwowym. Dzięki temu możliwy jest dla wszystkich niedzielny odpoczynek. Należy go jednak pojmować głębiej, nie tylko jako zwykłą regenerację sił. Odpoczynek sobotni u Izraelitów był znakiem, że skończyła się niewolnicza ciągła praca. To Bóg przyniósł im wyzwolenie, a wyrazem wdzięczności dla Boga wybawcy jest odpoczynek sobotni. W sensie biblijnym odpoczynek to zaznanie pokoju, wolności i sprawiedliwości. Stąd naród wybrany, którego grzechy zagrodziły drogę do ziemi obiecanej, nie może zaznać odpoczynku, lecz tuła się przez czterdzieści lat po pustyni nękany różnymi trudnościami.
     Całkowitego odpoczynku niedzielnego zaznamy wówczas, gdy jako wolni synowie Boga będziemy żyć w łasce uświęcającej bez grzechu i będziemy wolni od wszelkich nałogów. Nie możemy być również w najmniejszym stopniu przyczyną niewolnictwa naszych braci. Mam tu na myśli szczególnie alkoholizm, narkomanię, niemoralność czy choćby nadmierne bogacenie się i nastawienie konsumpcyjne, np. handel i zakupy.

"Dzień Pański" i Eucharystia
     Na zakończenie kilka uwag i przemyśleń na temat przeżywania dnia Pańskiego w rodzinach chrześcijańskich. Najpierw zwracamy uwagę na przygotowanie duchowe, wewnętrzne. Jeśli utraciliśmy łaskę Bożą, korzystamy z Sakramentu Pojednania, aby w pełni wziąć udział w Eucharystii. W miarę możności, poprzez zapoznanie się z czytaniami biblijnymi i ułożenie choćby modlitwy przygotowującej do owocnego udziału w liturgii parafialnej.
     Czy wystarczy zatem tylko być na Mszy, czy czekamy na tę chwilę, to zależy od ludzkiego serca i miłości Boga.
Czy mu zanoszę moje dziękczynienie za szczęśliwie przeżyty tydzień, za bezmiar łask, jakimi mnie Pan i wszystkich bliskich mojemu sercu obdarzył w mijającym tygodniu?
     Czy przepraszam Go za bezmiar grzechów, zaniedbań, zmarnowanych Bożych łask, jakie w minionym tygodniu popełniłem?
     Czy proszę Go - jeśli za łaską Jego dane mi będzie żyć w nowym tygodniu mojego życia - o zdrowie, błogosławieństwo i łaski potrzebne do godnego, chrześcijańskiego życia dla mnie, wszystkich mojemu sercu bliskich, ale także dla Ojczyzny, Kościoła i świata oraz moich wrogów, prześladowców i zatwardziałych grzeszników?
     Jeżeli to Bogu przynoszę na niedzielną Eucharystię, to „wiem, w kogo ja wierzę” i wiem, po co wierzę.
     Tak przeżywana niedziela i Eucharystia, stanie się dla nas jakby "małą Wielkanocą" i zapowiedzią radości wiecznej, do której jesteśmy wezwani.
     Jeśli tak nie jest, to jest czas, aby to zmienić.
opr. H.Kyc

Pytania i odpowiedzi z Serwisu Religijnego „Wiara”  TRUDNE PYTANIA

Poznaj, by zrozumieć

Pyt.: Dlaczego kobieta nie może być kapłanem? Czy istnieją ku temu poważne racje?
     Odp.: Jasna i wyraźna pozycja, jaką w tej kwestii zajmuje Kościół katolicki, przedstawiona została m. in. w dokumencie Kongregacji do spraw Wiary z 1976 r., Inter insigniores, w którym stwierdzono: "Kościół katolicki nigdy nie uznawał możliwości otrzymywania przez kobiety święceń kapłańskich czy biskupich". Teza ta została rozwinięta i ponownie potwierdzona jako obowiązująca przez Jana Pawła II w dokumencie Mulieris dignitatem z 1988 r.
     Czym uzasadniana jest taka postawa? Można sprowadzić to do trzech argumentów: wybór mężczyzn, dokonany przez Chrystusa, nieprzerwana tradycja Kościoła oraz fakt, iż symbolicznie tylko mężczyzna reprezentuje Jezusa, Głowę i Oblubieńca Kościoła.
     Pierwsze uzasadnienie odwołuje się do zachowania się Jezusa, który pomimo iż traktował kobiety z pełnym szacunkiem i w pełnej wolności, wychodząc w tym poza zwyczaje swych czasów, nie powołał żadnej z nich, aby wchodziła w skład 12 Apostołów. Tak więc, Kościół - taki jest drugi argument - w swojej długiej i niezmiennej tradycji zawsze udzielał święceń kapłańskich wyłącznie mężczyznom, pragnąc w ten sposób pozostać wiernym Chrystusowi oraz apostołom; a wiadomo, iż w wypadku kiedy tradycja zgodna jest z wolą Chrystusa, wtedy nabiera dla Kościoła wartości normatywnej. Trzeci argument związany jest z wartością symboliczną funkcji kapłańskiej: kapłan jest zastępcą, który działa w mieniu Chrystusa, Głowy i Oblubieńca Kościoła, zwłaszcza we wspólnocie eucharystycznej; byłoby sprzecznością i brakiem logiki, gdyby kobieta reprezentowała Chrystusa mężczyznę.
     Również i samo ojcostwo Boga (Bóg Ojciec) i oblubieńczy aspekt Osoby Chrystusa wydają się znajdować swój pełniejszy wyraz w podwójnej posłudze i roli męskiej i kobiecej, potwierdzając w ten sposób wkład Chrystusa w przezwyciężanie różnic pomiędzy płciami. Nie zamierza się przez to jednak sugerować zniesienia zakazu kapłaństwa kobiet, lecz proponuje się oczyszczenie go od uwarunkowań kulturowych. Trzeba zawsze pamiętać, iż kapłaństwo nie jest rewindykacją, lecz powołaniem. Bóg jest w pełni wolny powoływać kiedy chce i kogo chce. Powołanie należy więc do Boga, ale uznanie go za prawdziwe i dokonywanie rozróżnień i ocen w tej dziedzinie należy do Kościoła.
Pyt.: Od lat borykam się z problemem powołania, przeznaczenia w swoim życiu. Wiąże się z tym również pragnienie, aby prawidłowo odczytywać to, co Bóg chce mi powiedzieć. W jaki sposób Bóg z nami się kontaktuje, jak być pewnym, że odpowiedź na nasze pytania i wątpliwości pochodzi od Pana?
     Odp.: Odpowiedź na Twoje pytanie jest prostsza, niż wielu przypuszcza. Najważniejszym przykazaniem jest kochać Boga i bliźniego jak siebie samego. W tym wezwaniu zawiera się też nasze powołanie. Każdego bez wyjątku. Cokolwiek byś nie robiła, jeśli będzie realizacją tego przykazania, będzie Twoim powołaniem. Nie martw się, że nie będziesz wiedziała, czy na pewno to co robisz jest najlepszą realizacją przykazania miłości. Ważne, byś kochała. A Bóg nie będzie nas kiedyś sądził z realizacji powołania, ale właśnie z miłości... Jeśli tak spojrzysz na kwestię Twojego powołania to odkryjesz, że Bóg nie musi Ci nic konkretnego mówić. Jego wolę realizujesz, kiedy kochasz. Podobnie jest w kwestii odpowiedzi na nasze pytania. Poznajesz, że jakaś intuicja pochodzi od Boga, jeśli jest zgodna z tym, co zostawił nam Pan Jezus.
Pyt.: Przeciwnicy nauki Kościoła o Trójcy Świętej wysuwają następujący argument: Maryja albo Apostołowie nigdy nie modlili się do Jezusa. Jezus sam nauczył ich takiej modlitwy (Ojcze nasz) ale nigdy nie wzywał do modlitwy do Siebie samego.
     Odp.: Ciekawy to argument, tyle że niezupełnie prawdziwy. Proszę zobaczyć J 5, 23: "(... )Aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał". Jak oddajemy Bogu Ojcu cześć? Nie przypadkiem przez modlitwę uwielbienia?
Pyt.: Gdzie jest granica ludzkiej godności u chrześcijanina? Jezus żądał wszak wręcz zaparcia się siebie. Czy można normalnie żyć w społeczeństwie, pracować i być prawdziwym chrześcijaninem, a jednocześnie zachowywać swoją godność nie popadając w "obłęd"? Czy np. znoszenie z pokorą upokorzeń nie jest zabijaniem własnej godności ?
     Odp.: Jezus żądał zaparcia się samego siebie w pójściu za Nim. Wcale nie chodziło Mu o to, że mamy zawsze wszystkim ustępować. Tekst ten brzmi: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje". Mamy bezkompromisowo, bezwarunkowo, pójść za Jezusem. To opowiedzenie się za nim nie polega jednak na ciągłym ustępowaniu innym, na pozwoleniu, by nam ciosano kołki na głowie. Sam Jezus spoliczkowany przed Sanhedrynem zażądał uzasadnienia tego postępowania, spotykając się z żądaniem uzasadnienia jakimś znakiem swojego posłannictwa twardo się na to nie zgadza, nazywając faryzeuszów i uczonych w Piśmie plemieniem "przewrotnym i wiarołomnym", decyduje się także na wypędzenie przekupniów ze świątyni. Bo miłość wobec bliźniego musi być czasem wymagająca. Inaczej bywa zgodą na zło. Jak my konkretnie powinniśmy Jezusa naśladować? Wydaje się, że trzeba po prostu używać sumienia i zawsze starać się działać na rzecz dobrze rozumianego dobra drugiego człowieka. Np. nie służy dobru bliźniego pozwalanie mu, by kradł. Nie służy Jego dobru pozwalanie mu, by kogoś psychicznie maltretował. Takim postawom trzeba się przeciwstawiać, gdyż w gruncie rzeczy szkodzą dobru tego człowieka. Nie możemy bezmyślnie pozwalać, by przez naszą obojętność i znoszenie upokorzeń nasz bliźni stawał się coraz gorszy. Jeśli mu ustępuję to tylko w sytuacjach, gdy może z tego wniknąć jakieś dobro. Ale nie powinienem mu ustępować, gdy ustępstwo czyni go gorszym, a właśnie twarda postawa służy jego dobru.

Wartości
jako źródło wychowania i edukacji

     Każdy człowiek, każda rodzina, a nawet każda grupa społeczna czy religijna ustanawia swą własną skalę wartości. Dla jednych ludzi honor jest ważniejszy niż życie, dla innych - porządek przewyższa estetykę, lub też kreatywność artystyczna jest ważniejsza niż życie rodzinne. Posiadanie własnej skali wartości oznacza, że jesteśmy gotowi poświęcić wartość, którą mniej cenimy po to, aby inna, bardziej przez nas ceniona, nie ucierpiała. Takie, większe lub mniejsze poważanie jakiejś wartości jest owocem wykształcenia, środowiska, historii, a czasem nawet chwilowych okoliczności. Na przykład, gdy ktoś na nas napadnie, bardziej cenimy sobie życie niż portfel. Na docenianie lub nie docenianie konkretnych wartości wpływa niezliczona liczba czynników.
     Zakładamy, że dobro jest lepsze od zła, ale każdy człowiek czy każda grupa będzie dokonywać innej oceny, a co za tym idzie, inaczej określi na czym polega dobro, a na czym zło. Mając to na uwadze, musimy podkreślić dwie rzeczy. Po pierwsze, nie możemy narzucać innym naszej skali wartości, a po drugie, powinniśmy przekazywać wszystkie wartości w równowadze po to, aby dzieci zostały wychowane bez przerostu znaczenia jednej wartości nad innymi, co mogłoby wypaczyć pozytywny stosunek do społeczeństwa. Pomimo wewnętrznego powiązania pomiędzy wartościami, jedna z nich może skumulować się w ten sposób, że zakłóci harmonię całości. Tak samo, jak może być szkodliwym dla zdrowia nadużywanie jakiegoś rodzaju pożywienia czy sportu, tak samo może stać się niebezpiecznym specjalne poważanie tylko jednej wartości, gdyż w ten sposób można zepsuć całą ich skalę, zwłaszcza na tym etapie, kiedy kształtuje się osobowość człowieka.
     Wartości społeczne są tak powiązane ze sobą, że określenie granicy, gdzie się kończy jedna, a gdzie zaczyna druga jest trudne, lub prawie niemożliwe. Czasami trudno jest ustalić czy uczymy dialogu, pokoju, czy sprawiedliwości. W związku z tym możemy zadać sobie następujące pytania. Czy możliwy jest pokój bez dialogu? Czy mógłby istnieć pokój niezwiązany ze sprawiedliwością? Czy uprzejmość nie jest wyrazem szacunku? Czy hojność i współczucie byłyby możliwe bez cierpliwości? Czy kreatywność i zaufanie nie są podstawą dla radości? Czy można sobie wyobrazić przyjaźń bez szczerości albo odpowiedzialność bez rozwagi? Zawsze jednak możemy określić cechy odróżniające jedną wartość od innej. Na przykład wytrwałość zawiera elementy, które później możemy zastosować w przypadku innych wartości. I tak będziemy wytrwali w przyjaźni, pokoju, tolerancji, lub jakiejkolwiek innej wartości. Nie możemy być bardziej tolerancyjni, nie będąc jednocześnie bardziej hojnymi, współczującymi, skłonnymi do dialogu i pełni szacunku.
Celem niniejszego zbioru artykułów będzie zwięzłe przedstawienie różnych wartości, uważanych za szczególnie ważne w wychowaniu i w nauczaniu dzieci i młodzieży umiejętności życia w społeczeństwie. Mając na uwadze natężenie i emocje codziennego życia, nam dorosłym również przydałoby się odświeżyć ich prawdziwy sens, wrócić do ich korzeni, a czasem skorygować i zmodyfikować własne postępowanie. Chociażby z tego względu, że w 90% wychowujemy przez to, co robimy, a tylko w 10% przez to, co mówimy. Czasami też najtrudniej jest zdefiniować najprostsze pojęcia. Dlatego, że są tak oczywiste i tak często ich używamy, że podanie ich znaczenia w prostych słowach jest dla nas skomplikowane.

O szacunku i cierpliwości

     Co to znaczy szacunek? Słowo szacunek jest synonimem słowa respekt, a to z kolei pochodzi od łacińskiego terminu, który oznacza rozglądać się dookoła.
     Szanować, to znaczy: zawsze zdawać sobie sprawę, że nie jesteśmy sami. Inaczej mówiąc, ten kto szanuje rozgląda się dookoła i dostrzega, że oprócz niego są inne osoby i nie uczyni niczego, czym mógłby ich zranić lub naruszyć ich prywatność.
     Obrazują to słynne sentencje wielkich myślicieli. "Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe", "Człowiek jest świętością dla drugiego człowieka", "Jesteśmy członkami jednego wielkiego ciała" (Seneka), "Nie narodziliśmy się tylko dla siebie samych" (Cyceron).
     Mówiąc najprostszym językiem, nie dokuczaj w miejscach publicznych swą hałaśliwością, nadmierną gadatliwością i nie ukazuj swej ważności. Szanuj prywatność innych, ich upodobania, intymność i gusta. Dbaj o drugiego człowieka, a będzie ci oddane.
     W życiu codziennym coraz częściej zauważamy brak szacunku dla innych, który wyraża się poprzez brak wstydu, tupet, nieuprzejmość, bezczelność, grubiaństwo i wtrącanie się. Widzimy też nadmiar szacunku, który wynika z obawy, aby nie stało się to, czego się nie chce, z braku zaufania i ze strachu. Są to dwie skrajności, które wypaczają wartość szacunku przez jego brak albo przez jego nadmiar.
                                                                                                                                                          cdn. Barbara Wierdak


  

             DZIENNICZEK

                                    Ciąg dalszy / 31

     1934 rok. W dzień Wniebowzięcia Matki Bożej nie by- łam na Mszy św., pani doktor139 nie pozwoliła, ale modliłam się gorąco w celi. Po chwili ujrzałam Matkę Bożą w niewypowiedzianej piękności - i rzekła do mnie: Córko moja, żądam od ciebie modlitwy, modlitwy i jeszcze raz modlitwy za świat, a szczególnie za Ojczyznę swoją. Przez dziewięć dni przyjmij Komunię św. wynagradzającą, łącz się ściśle z ofiarą Mszy św. Przez te dziewięć dni staniesz przed Bogiem jako ofiara, wszędzie, zawsze, w każdym miejscu i czasie - czy w dzień, czy w nocy, ilekroć się przebudzisz, módl się duchem. Duchem zawsze trwać na modlitwie można.
     W pewnej chwili powiedział mi Jezus: Spojrzenie moje z tego obrazu jest takie jak spojrzenie z krzyża.
     W pewnej chwili zapytał mnie spowiednik140, jak ma być umieszczony ten napis, ponieważ to wszystko się nie mieści na tym obrazie. Odpowiedziałam, że się pomodlę i odpowiem na przyszły tydzień. Kiedy odeszłam od konfesjonału - i przechodząc koło Najświętszego Sakramentu - otrzymałam wewnętrzne zrozumienie, jak ma być ten napis. Jezus mi przypomniał, jako mi mówił pierwszy raz, to jest, że te trzy słowa muszą być uwidocznione. Słowa te są takie: Jezu, ufam Tobie. Zrozumiałam, że Jezus pragnie, ażeby była umieszczona cała formułka, ale nie kładzie wyraźnego nakazu, jako na te trzy słowa.
     Podaję ludziom naczynie, z którym mają przychodzić po łaski do źródła miłosierdzia. Tym naczyniem jest ten obraz z podpisem: Jezu, ufam Tobie.
     O Miłości najczystsza, zakróluj w całej pełni w sercu moim i dopomóż mi spełnić wolę Twoją świętą jak najwierniej.
     Pod koniec trzydniowych rekolekcji ujrzałam, że idę po nierównej drodze i co chwila się potykam, i widzę, że idzie za mną jakaś postać, która mnie wciąż podtrzymuje, a ja jestem z tego niezadowolona i proszę, ażeby się ode mnie ta postać odsunęła, bo ja chcę iść sama. Jednak ta postać, której nie mogłam poznać, ani na chwilę mnie nie opuściła. Zniecierpliwiło mnie to i odwróciłam się do niej, i odepchnęłam ją od siebie. I w tej chwili poznaję, że tą postacią jest matka przełożona141, i w tej samej chwili widzę, że nie jest to matka przełożona, ale Pan Jezus, który głęboko spojrzał na mnie i dał mi poznać, jak Go to boli, jeżeli w najdrobniejszej rzeczy nie staram się pełnić woli przełożonej - która jest wolą moją. Przeprosiłam Pana bardzo i tę przestrogę głęboko wzięłam sobie do serca.
     W pewnej chwili powiedział mi spowiednik, żebym się pomodliła na jego intencję i zaczęłam nowennę do Matki Bożej. Nowenna ta składała się z odmówienia dziewięć razy: Witaj Królowo. Pod koniec nowenny ujrzałam Matkę Bożą z Dzieciątkiem Jezus na ręku i ujrzałam także swego spowiednika, który klęczał u Jej stóp i rozmawiał z Nią. Nie zrozumiałam, co [o czym] rozmawiał z Matką Bożą, ponieważ byłam zajęta rozmową z Dzieciątkiem Jezus, które zeszło z ręki Matki Bożej i zbliżyło się do mnie. Nie mogłam się nadziwić Jego piękności. Usłyszałam parę słów, które Matka Boża mówiła do niego, ale nie wszystko słyszałam. Słowa te są następujące: Jestem nie tylko Królową nieba, ale i Matką Miłosierdzia i Matką twoją. I w tej chwili wyciągnęła prawą rękę, w której trzymała płaszcz, i osłoniła nim tego kapłana. W tej chwili znikło widzenie.
     O, jak wielką łaską jest mieć kierownika duszy. Szybciej postępuje się w cnocie, jaśniej poznaje wolę Bożą, wierniej ją wypełnia, idzie drogą pewną i bezpieczną. Kierownik umie ominąć skały, o które rozbić by się mogła. Bóg dał mi tę łaskę dość późno, ale cieszę się nią bardzo, widząc, jak Bóg się skłania do życzeń kierownika. Przytaczam jeden fakt z tysiąca, jakie mi się przydarzają. Jak zwykle wieczorem, prosiłam Pana Jezusa o podanie mi punktów do jutrzejszego rozmyślania142. Otrzymałam odpowiedź: Rozmyślaj o proroku Jonaszu i o jego posłannictwie. Podziękowałam Panu, ale w duszy zaczęłam się zastanawiać: co za odmienne rozmyślanie od innych. Jednak całą siłą duszy starałam się rozważać i znalazłam w tym proroku siebie, w tym znaczeniu, że i ja się często wymawiam przed Bogiem, że kto inny lepiej by spełnił wolę Jego świętą - nie rozumiejąc, że Bóg może wszystko, że tym lepiej się uwydatni Jego wszechmoc - im narzędzie lichsze. Bóg mi to wyjaśnił. Po południu była spowiedź Zgromadzenia. Kiedy przedstawiłam kierownikowi swej duszy lęk, jaki mnie ogarnia z powodu tego posłannictwa 143, do którego Bóg mnie używa jako narzędzia nieudolnego, odpowiedział mi ojciec duchowny, że czy chcemy, czy nie, to jednak wolę Bożą spełnić musimy, i dał mi przykład proroka Jonasza.
     Po skończonej spowiedzi rozmyślałam sobie, skąd wie spowiednik o tym, że Bóg mi każe rozmyślać o tym Jonaszu, przecież mu o tym nic nie mówiłam.
     Wtem usłyszałam te słowa: Kapłan, kiedy mnie zastępuje, to nie on działa, ale ja przez niego, życzenia jego są życzeniami moimi. Widzę, jak Jezus broni swych zastępców. Sam wchodzi w ich działanie.
     Czwartek. Kiedy zaczęłam godzinę świętą, chciałam się zatapiać w konaniu Jezusa w Ogrójcu. Wtem słyszę w duszy głos: Rozmyślaj tajemnice Wcielenia. I nagle zjawiło się przede mną Dziecię Jezus promieniujące pięknością. Mówi mi, jak bardzo się podoba Bogu prostota duszy. Chociaż niepojęta jest wielkość moja, lecz obcuję tylko z maluczkimi - żądam od ciebie dziecięctwa ducha.
     Widzę teraz jasno, jak Bóg działa przez spowiednika i jak wierny jest w obietnicach swoich. Przed dwoma tygodniami spowiednik każe mi się zastanowić nad tym dziecięctwem duchowym. Z początku przychodziło mi to trochę trudno, jednak spowiednik, nie zważając na moją trudność, każe mi w dalszym ciągu zastanawiać się nad tym dziecięctwem ducha. W praktyce niech się to dziecięctwo tak objawia: dziecko nie zajmuje się przeszłością ani przyszłością, ale korzysta z chwili obecnej. U siostry chcę podkreślić to dziecięctwo ducha i kładę na to wielki nacisk.
     Widzę, jak się [Pan Jezus] skłania do życzeń spowiednika, że w tym czasie nie ukazuje mi się jako nauczyciel w pełni sił i człowieczeństwa - dorosłym, ale ukazuje mi się jako małe dziecię. Ten Bóg, nieogarniony, zniża się do mnie w postaci małej dzieciny. Jednak wzrok mojej duszy nie zatrzymuje się na tej powierzchni. Chociaż przyjmujesz postać małej dzieciny, ja w Tobie widzę nieśmiertelnego, nieograniczonego Pana nad pany, którego wielbią dniem i nocą duchy czyste, dla którego płoną serca Serafinów ogniem najczystszej miłości. O Chryste, o Jezu, pragnę przewyższać ich w miłości ku Tobie. Przepraszam was, duchy czyste, za śmiałość porównywania się z wami. Ja, przepaść nędzy, otchłań nędzy, ale Ty, o Boże, który jesteś niepojętą przepaścią miłosierdzia, pochłoń mnie jako pochłania żar słoneczny jedną kroplę rosy. Miłosne spojrzenie Twoje wyrównuje wszelką przepaść. Czuję się niezmiernie szczęśliwa z wielkości Boga. Widząc wielkość Boga - to mi zupełnie wystarcza, żebym była szczęśliwa przez całą wieczność.
     W pewnej chwili, kiedy ujrzałam Jezusa w postaci małej dzieciny, zapytałam się: Jezu, czemu teraz obcujesz ze mną, przybierając postać małej dzieciny? Przecież ja w Tobie i tak widzę Boga nieogarnionego, Stwórcę i Pana swego. Jezus mi odpowiedział, że dokąd się nie nauczę prostoty i pokory, to będzie ze mną obcował jako małe dziecię.
     1934 rok. Podczas Mszy św., w której był Pan Jezus wystawiony w Najświętszym Sakramencie, przed Komunią św. ujrzałam dwa promienie wychodzące z Przenajświętszej Hostii, takie, jakie są namalowane na tym obrazie: jeden czerwony, drugi blady. Odbijały się na każdej z sióstr i na wychowankach, jednak nie na wszystkich jednakowo. Na niektórych zaledwie się zarysowywały. Było to w dzień zakończenia rekolekcji dzieci.
     22.11.1934 rok. W pewnej chwili ojciec duchowny l44 każe mi się zastanowić dobrze nad sobą i zbadać się, czy nie mam przywiązania do jakiejś rzeczy, stworzenia, czy do samej siebie, i czy nie ma we mnie gadulstwa niepotrzebnego - bo to wszystko przeszkadza Panu Jezusowi swobodnie gospodarzyć w duszy twojej. Bóg jest zazdrosny o serce nasze i chce, abyśmy Jego tylko kochali.
     Kiedy się zaczęłam głęboko zastanawiać nad sobą, nie zauważyłam, żebym była przywiązana do czegokolwiek, jednak jak we wszystkich rzeczach swoich, tak i tu lękam się siebie i nie dowierzam sobie. Zmęczona tym drobiazgowym badaniem, poszłam przed Najświętszy Sakrament i prosiłam Jezusa z całą mocą duszy swojej: Jezu, Oblubieńcze mój, Skarbie serca mojego, Ty wiesz, że Ciebie tylko znam i nie znam innej miłości prócz Ciebie, ale, Jezu, jeżeli bym miała się przywiązać do czegokolwiek, co nie jest Tobą, to proszę i błagam Cię, Jezu, przez moc miłosierdzia Twego, spuść śmierć dla mnie natychmiast, bo wolę tysiąc razy umrzeć, niżeli raz w rzeczy najmniejszej sprzeniewierzyć się Tobie.
     W tej chwili stanął Jezus nagle, nie wiem skąd, przede mną, jaśniejący pięknością niestworzoną, w szacie białej, z rękami wzniesionymi i rzekł do mnie te słowa: Córko moja, serce twoje jest odpocznieniem moim, jest upodobaniem moim. W nim znajduję wszystko, czego mi odmawia tak wielka liczba dusz. Powiedz o tym zastępcy mojemu. I w tej chwili nic nie widziałam - tylko całe morze pociech wstąpiło w duszę moją.
     Rozumiem teraz, że nic mi tamy nie może położyć w miłości ku Tobie, Jezu - ani cierpienie, ani przeciwności, ani ogień, ani miecz, ani śmierć sama. Czuję się silniejsza ponad to wszystko. Nic nie pójdzie w porównanie z miłością. Widzę, że rzeczy najdrobniejsze, spełnione przez duszę szczerze kochającą Boga, mają niesłychaną wartość w oczach Jego świętych.


139 Dr Helena Maciejewska (1888-1965) w tym czasie była lekarzem sióstr wileńskiego domu Zgromadzenia.
140 Ks. Michał Sopoćko.
141 M. Irena Krzyżanowska.
142 "Rozmyślanie" - modlitwa myślą, polegająca na rozważaniu prawd Bożych, zakończona praktycznym postanowieniem. W Zgromadzeniu Matki Bożej Miłosierdzia siostry odprawiają codziennie półgodzinne rozmyślanie. Wieczorem siostry przygotowują tzw. punkty, czyli temat do porannego rozmyślania.
144 Ks. Michał Sopoćko.

                   13 kwietnia. Światowy dzień Pamięci Ofiar Katynia
                                         
KATYŃ
                     ZBRODNIA PRZECIWKO LUDZKOŚCI


     Po agresji na Polskę w dn. 17 września 1939 r. w ręce sowieckie wpadło, łącznie z ludźmi aresztowanymi zimą 1939 - 1940 r., około 250 tys. kombatantów polskich, w tym ponad 8 tys. oficerów, kilka tysięcy podoficerów, funkcjonariuszy KOP-u, policji itp. Umieszczono ich w trzech wydzielonych obozach: w Kozielsku k/ Briańska, w Starobielsku nad rzeką Ajdar we wschodniej Ukrainie oraz na wyspie Iłowaja na jeziorze Seliger k/Ostaszkowa. Do marca 1940 r. liczba jeńców sięgała ok. 15 tys., w tym 8.700 oficerów i podoficerów Wojska Polskiego. W Kozielsku znajdowało się wówczas 5 tys. osób, w tym 4.500 oficerów, w Starobielsku - 3.920 osób (prawie wszyscy byli oficerami), zaś w Ostaszkowie - 6.750 osób, z czego 400 to oficerowie, resztę stanowili policjanci i żołnierze KOP. Na Boże Narodzenie 1939 r. od uwięzionych przyszły do Polski pierwsze listy; ostatnie dotarły na Wielkanoc 1940 r. Wczesną wiosną 1940 r. rozpoczęło się wywożenie jeńców z trzech wielkich obozów. 3 kwietnia 1940 roku odszedł w "nieznane" pierwszy transport z Kozielska, 4 kwietnia - z Ostaszkowa, 5 kwietnia - ze Starobielska. Wywożeni oficerowie byli przekonani, że władze sowieckie zdecydowały się przekazać ich do obozów jenieckich w Niemczech. Od początku kwietnia do połowy maja z obozów tych wywożono w nieznanym kierunku grupy od 60 do 250 jeńców w odstępach jedno- dwu- i trzydniowych. Spośród około 14,5 tysiąca ludzi, 14 tysięcy przepadło wówczas bez śladu. Jedynie 448 - zgodnie z decyzjami powziętymi po długich przesłuchaniach każdego z jeńców - przekazano do obozu w miejscowości Pawliszczew Bor k/ Kaługi, następnie do Griazowca k/ Wołogdy. Ci też ocaleli.
     Jedynym uratowanym z transportów kwietniowych był ekonomista wileński profesor Stanistaw Swianiewicz. Był on świadkiem przeładunku jeńców z pociągu do tajemniczych czarnych autobusów na stacji Gniazdowo k/Katynia. Autobusy te odjeżdżały w stronę lasu katyńskiego i wracały po jakimś czasie puste. Prof. Swianiewicz ocalał, przeszedł przez więzienia sowieckie okresu 1940 -1942, doczekał się uwolnienia, a następnie znalazł się na Zachodzie i mógł po latach dołączyć swoje świadectwo do świadectwa tych, którzy - korzystając ze szczęśliwej okazji zajęcia tego terenu przez wojska niemieckie - wykopali w 1943 r. w lesie katyńskim zmumifikowane w naturalny sposób ciała polskich oficerów. Zamordowano ich strzałem w tył czaszki, z rękami często okrutnie związanymi sznurami. Czasami jeszcze w stanie dogorywania zwalano ich do masowych grobów, przysypywano ziemią... W okresie między 3 kwietnia - a 12 maja zamordowano w ten sposób w Katyniu ok. 4.400 oficerów polskich. Przez wiele lat nieznane były losy pozostałych 4 tys. oficerów - jeńców Starobielska i ok. 8 tys. - jeńców Ostaszkowa. Przepadli bez śladu w 1940 r. Ich groby i groby innych zamordowanych odkryto dopiero latem 1991 r. w Charkowie na Ukrainie i w miejscowości Miednoje w Rosji. Ogólna liczba zamordowanych także w innych miejscach straceń wynosi ok. 22 tys. ludzi.
     W lesie katyńskim w 1943 r. przy zwłokach mjr. Adama Solskiego znaleziono fragment jego pamiętnika. Pamiętnik urywa się na słowach: "Przywieziono mnie gdzieś do lasu, coś w rodzaju letniska. Tu szczegółowa rewizja. Zabrano zegarek, na którym była godzina 6.30, pytano mnie o obrączkę, zabrano ruble, pas główny, scyzoryk...".
     Wiemy dzisiaj, że jeńców ładowano po kilkunastu w "czornyje worony" - samochody więzienne z zamazanymi szybami i wieziono na miejsce kaźni, a tam wykwalifikowane ekipy morderców NKWD doprowadzały każdego, w razie konieczności (stawianego oporu) wiążąc ofiarę sznurami, przed wykopany dół i strzałem w tył czaszki kładły kres życiu znienawidzonego Polaka. Ofiary mordu katyńskiego leżały w grobach w takim samym porządku, w jakim wywożono je z Kozielska. Wśród ekshumowanych w 1943 r. ciał, zidentyfikowano w lesie katyńskim 2.914 zwłok, w tym emerytowanych generałów: Bronisława Bohatyrewicza i Henryka Minkiewicza, dowódcę OK Lublin, gen. Mieczysława Smorawińskiego, admirała Ksawerego Czernieckiego, ok. 100 pułkowników, 300 majorów, wielu oficerów i podoficerów niższych stopni. Duża część z nich była oficerami rezerwy, a w życiu cywilnym - lekarzami, prawnikami i uczonymi. W lesie katyńskim znalazło śmierć ponad 4 tys. polskiej inteligencji.
     Gdy w 1942 r. generałowie Sikorski i Anders rozpoczęli starania o stworzenie armii polskiej w Rosji, tych 14 tys. zaginionych oficerów i specjalistów brali pod uwagę jako najcenniejszą kadrę nowych formacji. Okazało się wszelako, że ludzi tych w żaden sposób odszukać nie można.
     Oficerów polskich wymordowano na rozkaz Stalina, a wiernym i gorliwym wykonawcą jego woli, jeżeli nie wprost pomysłodawcą tego projektu, był szef NKWD Ławrentij Beria. Powodem tej decyzji była prawdopodobnie stwierdzona w trakcie "rozpracowywania" jeńców w trzech obozach całkowita ich nieprzydatność z punktu widzenia interesów ZSRR. Zdecydowana większość z nich nie była skłonna do współpracy z organami sowieckimi i dlatego jako ludzie o wysokim poczuciu godności i niezależności, w zbrodniczym systemie stalinowskim musieli zginąć. Stalin zdawał sobie sprawę, iż ludzie ci pozostawieni przy życiu, nigdy nie pogodzą się z utratą niepodległości, nie zrezygnują z niezawisłej Polski i przy pierwszej okazji staną się najbardziej gorliwymi bojownikami o jej niepodległość. W tym sensie najwyżsi decydenci Związku Sowieckiego eliminując fizycznie, po zimnej kalkulacji, jeńców Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa, grzebali - jak sądzili - na zawsze ideę wolnej Rzeczypospolitej.
     Tryb katyński stanowił uproszczenie dość zawiłej sowieckiej biurokracji śmierci. Z działalności spec-trójek wyeliminowano osobę prokuratora - zlikwidowano w ten sposób choćby pozory przedstawienia jakichkolwiek zarzutów i przeprowadzenia w ten sposób postępowania. Trójka centralna "zasądzała" na listę bez powiadamiania skazańca o swej decyzji. Całymi wagonami odstawiano jeńców do więzień wewnętrznych NKWD. Ofiarom w tył głowy nie strzelał już I sekretarz obwodowy sowieckiej partii lub szef obwodowego NKWD (przewodniczący trójek), ale jeden z 53 wyspecjalizowanych katów. Całość transportów dozorowało 12 tys. żołnierzy Wojsk Konwojujących.
     Najbardziej "zmechanizowane" było stanowisko śmierci polskich policjantów w Twerze (Kalininie) przy ul. Sowieckiej 5, gdzie kat - sowiecki generał Błochin, zakładał w czasie egzekucji specjalny gumowo-skórzany strój. Do grzebania zwłok w dołach śmierci w lasku nad rzeką Twercą w gminie Miednoje używano transporterów i specjalnie przystosowanej koparki.
     W pięciu wyspecjalizowanych w egzekucji Polaków "katyniach" zabito łącznie 23.777 obywateli polskich, w tym:
- jeńców Kozielska (mord Smoleńsk, ul. Dzierżyńskiego 13) zabito 4.566 osób,
- jeńców Starobielska (mord Charków, pl. Dzierżyńskiego 3) zabito 3.977 osób,
- jeńców Ostaszkowa (mord Kalinin, ul. Sowiecka 5) zabito 6.588 osób,
- jeńców Ukrainy (mord Kijów, ul. Korolenki 17) zabito 4.181 osób,
- jeńców Białorusi (mord Mińsk, al. Lenina 17) zabito 4.465 osób.
     Podane liczby są realizacją sowieckiego planu wyniszczenia najbardziej wartościowych jednostek polskiego społeczeństwa. Dane te różnią się od tych, którymi dysponowaliśmy dotąd - tj. planów sowieckiego ludobójstwa. W sumie w zbrodni katyńskiej zabito ponad 90 % pracowników służb mundurowych RP:
- 9.701 funkcjonariuszy policji (w tym 7.867 służb etatowych),
- 9.298 oficerów, podoficerów i innych żołnierzy.
     Osobliwością nowego sowieckiego systemu ludobójczego, wynikającą z rozbieżności buchalterii zbrodni dokonywanej "na papierze" z faktycznymi "dokonaniami" w piwnicach więzień wewnętrznych NKWD, była "produkcja uratowanych". Jak to zwykle bywało "w socjalizmie", plany egzekucji sporządzane ponad pół roku wcześniej - 15 listopada 1939 r. odbiegały od realizacji od kwietnia.
      Tryb katyński sowieckiego ludobójstwa Polaków został starannie przygotowany propagandowo na wiele lat przed zbrodnią. Na tygodnie przed wybuchem drugiej wojny światowej, po likwidacji nieudanych "polskich eksperymentów" z samodzielnymi polskimi obwodami, "Dzierżyńszczyzną" na Białorusi i "Marchlewszczyzną" na Ukrainie, obywatel sowiecki miał głęboko wpojone przez sowieckie media, że każdy Polak to "wróg, nieudacznik, zdrajca i szpieg POW".

Zbrodnia katyńska częścią Golgoty Wschodu
     Zbrodnia katyńska, stanowiąca niewielki ułamek Golgoty Wschodu, inicjowana na życzenie "sowieckiego ludu" przyniosła i jeszcze przynosi olbrzymie żniwo śmierci.
     Po przedstawieniu planów wyniszczenia Polaków na III Konferencji Gestapo - NKWD w Zakopanem (20.02.1940 r.), w obecności agentów angielskich i amerykańskich, została "przyjęta do akceptującej wiadomości" przez mocarstwa zachodnie.
     Zbrodnia ta nieukarana i niewytknięta spowodowała lawinę zbrodni innych narodów, mimo iż Stalin wycofał się z realizacji trybu katyńskiego już w 1941 r., a Chruszczow usiłował wyjawić niektóre jej aspekty w 1956 i 1958 r. w ramach likwidacji "kultu jednostki". Do wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej w 1941 r. zrealizowano cykl 12 "katyni", w których zabito ok. 45 tys. osób.
     Po wojnie zginęło - tym przetestowanym na Polakach sposobem - ok. miliona ludzi.

Pamięć
     My, Polacy - katolicy, którzy przebaczyliśmy swym oprawcom, musimy stale pamiętać o datach rozpoczęcia zbrodni: 3 kwietnia 1940 r. - Kozielsk, 4 kwietnia 1940 r. - Ostaszków, 5 kwietnia 1940 r. - Starobielsk, 13 maja 1940 r. - Kijów i 26 sierpnia 1940 r. - Mińsk. Bynajmniej nie w imię odwetu, lecz w imię przyszłości świata. Pamięć taka rodzi bowiem cuda. Kto z Polaków np. wie, że dzień 3 kwietnia jest corocznym świętem lotnictwa Republiki Południowej Afryki i że właśnie tam już w 1979 roku ufundowano pierwszy na świecie pomnik rządowy ukazujący prawdę o Katyniu. Stało się tak za sprawą polskich lotników w angielskim RAF, dokonujących nalotów na Niemcy. Pierwsze kroki pod okiem polskich instruktorów stawiali lotnicy południowo-afrykańscy i zapamiętali, że pierwszy dzień wywózki jeńców z Kozielska jest świętem Polaków.
     Podobnie jest z datą 18 maja w Nowej Zelandii. Co roku Nowozelandczycy świętują polskie zwycięstwo pod Monte Cassino, bo w bojach o klasztor stawiająca pierwsze kroki w wojnie z Niemcami nowozelandzka dywizja straciła aż 60 % żołnierzy. Polacy dokończyli "ich sprawę" - pamiętają o tym w Nowej Zelandii.
     W tajemnicy świętych obcowania łączymy się ze wszystkimi ofiarami Golgoty Wschodu i modlimy się za nie w jedności z Ojcem Świętym Janem Pawłem II: "Klękamy przy nieznanych mogiłach z tą świadomością, że zapłacili oni szczególną cenę naszej wolności. Dali - rzec można - definitywny kształt tej wolności, klękamy zwłaszcza przy mogiłach katyńskich.
     Sprawa Katynia jest stale obecna w naszej świadomości i nie może być wymazana z pamięci Europy" (Modlitwa wigilijna Jana Pawła II, 24. XII. 1993 r.).

Materiały źródłowe: ks. Zdzisław J. Peszkowski, Ks. Tadeusz Kasabuła , Stanisław Z. Zdrojewski. Tytuł, skróty, grafika: H.Kyc


     
          Feminizm - nowe oblicze socjalizmu

     Feminizm jest destruktywną siłą polityczną. Zabobony zawarte w tej socjalistycznej ideologii prowadzą do wielu tragedii.
Tragiczny skutek jest immanentną cechą wszelkich idei lewicowych. Dogmaty feminizmu nie pozwalają wyznawcom tej politycznej sekty na rozsądne postrzeganie rzeczywistości. Dziś feminiści znaleźli protektora w Unii Europejskiej, w ramach której totalitarne instytucje władzy mają ingerować we wszystkie dziedziny życia. Parafrazując całą tę sytuację, można powiedzieć, że feminizm dąży do tego, by społeczeństwo było kelnerem na balu życia feministów. W duchu feminizmu mają być cenzurowane książki, programy szkolne. Szkoły wyższe w interesie realizacji idei feministycznych mają utracić swoją niezależność, a obywatele swoje prawa i wolności, ale nie tylko.

     Aborcja. Podstawowym postulatem feminizmu od lat jest prawo do zabijania nienarodzonych dzieci. Rzekome prawo do wyboru, prawo do dysponowania własnym ciałem - to argumenty, jakimi szermują działacze "Pro choice" blisko związani z feministkami. W walce tej, jak wyznał dr Bernard Natanson, jeden z założycieli amerykańskiej organizacji na rzecz nieograniczonej aborcji (dzisiaj działacz „pro life”), jego organizacja, znając prawdziwe dane, publikowała fałszywe wyniki ankiet, zawyżając liczbę zwolenników aborcji, oraz podawała zawyżone dane na temat aborcji nielegalnych. Zresztą niewątpliwie właśnie z tym mamy do czynienia w Polsce. Wystarczy nawet pobieżne przejrzeć dane statystyczne. W okresie braku prawnej ochrony życia dziecka poczętego (od 4 stycznia do 23 grudnia 1997 roku) przeprowadzono w szpitalach 3047 legalnych "zabiegów" przerywania ciąży. Przed zaostrzeniem ustawy rocznie przeprowadzano takich "zabiegów" kilkaset i po nim. Obecnie jednym z argumentów lobby aborcyjnego, w tym feministek jest - jak podaje raport Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny - zjawisko od 80 do 200 tysięcy nielegalnych aborcji rocznie dokonywanych w tzw. podziemiu z narażeniem życia kobiety. Dysponując dokładnymi danymi z okresu swobodnej możliwości dokonywania aborcji, widać wyraźnie, że mamy do czynienia z ewidentnym kłamstwem.
     Można by powiedzieć, że swego rodzaju sukcesem może się poszczycić feminizm i bezpośrednio z nim związany ruch na rzecz regulacji urodzin w Chinach, gdzie rząd i służba bezpieczeństwa mordują przymusowo nienarodzone dzieci i sterylizują ich matki, najczęściej tak, że z powodu okaleczeń ciężko chorują i umierają. Nie mówiąc o prawnie wprowadzonym zakazie posiadania większej liczby dzieci niż jedno. Tam też kobiety mają prawo, a właściwie obowiązek pracy, czyli używając feministycznej frazeologii "mogą się realizować zawodowo". Lewica i wchodzący w jej skład zwolennicy feminizmu zadbali, by ONZ i Unia Europejska finansowały te prześladowania i mordy w Chinach, niewątpliwie łamiące podstawowe prawa człowieka, jakim jest prawo do życia owych zabijanych dzieci i prawo do posiadania potomstwa.

     Prostytucja. Feminizm domaga się również, by prostytucję traktować jako normalną profesję zawodową. W tym dążeniu przyświeca mu pragnienie, by prostytutki nie były wyobcowane ze społeczeństwa, a konserwatywne normy wyrosłe z cywilizacji łacińskiej zostały zniszczone. Feminizm, zamknięty w swej nienawiści do zachodnich wartości, akceptuje prostytucję, mimo że większość kobiet, które się prostytucją trudnią, czyni to pod przymusem i bez osiągania korzyści finansowych.
Można powiedzieć, że feminizm, by zniszczyć tożsamość wyrosłą z chrześcijaństwa, wszedł w sojusz interesów ze stręczycielami, handlarzami kobiet, mafią i pornobiznesem. W wielu krajach ruchy feministyczne postulują zalegalizowanie prostytucji, co już stało się m.in. w Holandii. To z kolei zaowocowało przypadkami, gdy bezrobotne kobiety były wysyłane przez urzędy pracy do pracy w salonach masażu erotycznego-burdelach. Przypadki takie miały miejsce także w Niemczech, gdzie po tego typu propozycjach składanych przez urzędy pracy wybuchł skandal.
     Na takiej samej zasadzie feminizm broni pornografii, mimo że redukuje ona kobietę do przedmiotu. To nie przypadek, że aktorem filmów pornograficznych nie może zostać osobnik całujący kobiety po rękach i przepuszczający przedstawicielki płci pięknej w drzwiach. Po prostu, jak to stwierdził jeden z producentów tego typu filmów: „mężczyzna szanujący kobiety do tego typu roboty się nie nadaje".
     Feminizm mimo wszystko jest ruchem bardzo skłóconym, w którym koegzystuje wiele grup postulujących wzajemnie wykluczające się żądania. Zapewne dlatego jest grupa feministek, które uważają, że prostytucja to efekt popytu na tego typu "usługi" i postulują karanie klientów, a nie prostytuujących się kobiet, co de facto stało się w Szwecji. Ten odłam feministek również występuje przeciwko pornografii. Najnowszym postulatem tego nurtu feminizmu w Szwecji jest legalizacja związków małżeńskich-partnerskich wielu osób jednocześnie.

     Interwencjonizm i parytety wyborcze. Feminizm hołduje społecznie szkodliwemu zabobonowi dobroczynności interwencjonizmu państwowego. Zabobonowi zakładającemu, że byt doskonalszy, narzucając swoją wolę bytowi niedoskonałemu, narodowi czy jednostce, zmienia świat na lepsze. To gusło każe wierzyć, że słuszne jest niszczenie spontanicznie powstałych instytucji ładu, takich jak kultura czy rynek. Przejawem wiary w zabobon interwencjonizmu jest również postulat parytetów wyborczych głoszony przez feminizm.
     Państwo ma dyskryminować wyborców i ograniczać ich prawa wyborcze ze względu na ich płeć. Celem tych antydemokratycznych praktyk ma być większy udział kobiet w polityce i we władzy, zdominowanej przez mężczyzn. Feminiści wierzą, że politycy w spódnicy są lepszymi politykami od polityków posiadających spodnie. Hołdują również zabobonowi, że profesjonalizm i uczciwość determinowane są przez płeć. W dodatku są przekonani, że większy udział kobiet w polityce uczyni politykę moralniejszą i lepszą.
Gdyby feminizm chciał rzeczywiście coś zrobić dla kobiet, postulowałby obniżkę podatków i zniesienie barier w dostępie do rynku. Wyborcy, wbrew tezom feministów, dzielą się na zwolenników lub przeciwników kary śmierci, obowiązkowych ubezpieczeń, a nie ze względu na płeć. Kobiety nie posiadają odmiennych interesów politycznych od mężczyzn. Feminizm chce dzielić społeczeństwo ze względu na płeć, tak jak komuniści chcieli dzielić społeczeństwo ze względu na klasowość. Domaga się równości tylko w korzyściach, nie jest zainteresowany równością w kosztach. Nie głosi potrzeby parytetów w armii, policji czy straży pożarnej, gdzie głównie mężczyźni ryzykują swoje życie. Feminizm nie domaga się też parytetu obecności kobiet w więzieniach zdominowanych przecież przez mężczyzn.

     Antyklerykalizm i pasożytnictwo. Największymi organizacjami zdominowanymi przez kobiety są organizacje katolickie. Najlepszym tego przykładem jest ogólnopolska organizacja Rodzina Radia Maryja. Przepełnieni nienawiścią do katolicyzmu feminiści, zgorszeni tymi faktami albo ignorują rzeczywistość przez przemilczanie tego, co dla nich niewygodne, albo odmawiają kobiecości kobietom zrzeszonym w organizacjach katolickich, i oskarżają je o zdradę własnej płci.
Feminiści domagają się, by władze okradały, nakładając coraz wyższe podatki obywateli, a środki pochodzące z tej działalności przeznaczały na finansowanie środków antykoncepcyjnych, przymusową demoralizację seksualną dzieci w szkołach oraz na finansowanie zabijania potomstwa, by zwolennicy tego nurtu mogli oddawać się przygodnym stosunkom seksualnym, bez potrzeby liczenia się z konsekwencjami własnych czynów.
     Pasożytnictwo feminizmu objawia się też w tym, że z podatków ma być tworzona nowa biurokracja zapewniająca feministom płace i możliwość realizacji ich totalitarnych idei.

     Moralność. Feminizm, wbrew socjobiologii, zakładającej biologiczne uwarunkowanie norm moralnych i socjologii dowodzącej, że obie płcie w naszej kulturze podlegają tej samej socjalizacji, zakłada istnienie odmiennego u kobiet systemu wartości. Feminizm, wbrew temu, że to kobiety mają monopol na socjalizację, głosi, że mężczyźni narzucili kulturę dyskryminującą kobiety. Przez to również dąży do zniszczenia rodziny, bo jest to podstawowa instytucja socjalizacji i dziedziczenia kultury. Wystarczy przyjrzeć się temu, co dzieje się w Szwecji, aby zobaczyć, w jaką ślepą uliczkę zagnał feminizm to społeczeństwo. Swego czasu głośno było o sprawie matki, którą pozbawiono opieki nad kalekim dzieckiem ze względu na jej nadopiekuńczość. Następnie dziecko to powierzono opiece pary homoseksualistów, którym na pewno nadopiekuńczości nie można było zarzucić. Cała sprawa zakończyła się śmiercią dziecka, którym nieodpowiednio się zajmowano. Oczywiście nikt nie został o nic oskarżony, a urzędnik i sędzia, którzy odebrali owej matce możliwość opiekowania się własnym dzieckiem, żadnych konsekwencji z tego tytułu nie ponieśli. Dla nich ta sprawa jest zamknięta. Niewątpliwie, feminizm i jego postulaty sięgnął granic absurdu, ale jeszcze większym absurdem jest to, że owe postulaty wprowadzane są w życie, przysparzając cierpień, doprowadzając do tragedii wielu kobiet.
                                                                                         J. Bodakowski, A. Martynowicz, Portal PRAWY, 2007.03.03.

 

15. 02. 2007r. Podczas Mistrzostw Europy w piłce nożnej halowej w Sarajewie, drużyna piłkarska polskich księży wywalczyła złoty medal. Chorwacka drużyna księży została pokonana rzutami karnymi.
16. 02. 2007r. Ks. Józef Michalik, obecnie przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, przez trzy lata - od roku 1975 do 1978, bez swojej wiedzy i zgody figurował w ewidencji SB jako tajny współpracownik o pseudonimie "Zefir". Metropolita przemyski ujawnił wynik prac Kościelnej Komisji Historycznej, która zajęła się dokumentami na jego temat.
21. 02. 2007r. Na potrzebę wewnętrznego oczyszczenia wskazał Papież podczas liturgii Środy Popielcowej, której przewodniczył w rzymskiej Bazylice św. Sabiny na Awentynie.
21. 02. 2007r. We wszystkich diecezjach odbywały się nabożeństwa z racji dnia modlitwy i pokuty duchowieństwa polskiego. W archidiecezji warszawskiej modlitwie w bazylice katedralnej przewodniczył kard. Józef Glemp.
23. 02. 2007r. W Watykanie odbył się międzynarodowy kongres o sprzeciwie sumienia w obronie prawa do życia. „Można powiedzieć, że wrażliwość sumienia została zabita przez prawo. Prawo, które powinno być nauczycielem jest właściwie w tej chwili deprawatorem, ponieważ zgadza się na zabijanie dzieci już poczętych” - podkreślali w rozmowie z Radiem Watykańskim jego uczestnicy.
25. 02. 2007r. Obok wielkopostnych skarbonek, które w okresie przygotowania do Świąt Zmartwychwstania Pańskiego trafiają w ręce najmłodszych, wiele diecezjalnych Caritas rozprowadza również paschaliki oraz tzw. chlebki św. Antoniego.
26. 02. 2007r. Benedykt XVI wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami uczestniczył w wielkopostnych rekolekcjach. Rozpoczynały się jutrznią i medytacją, a kończyły nieszporami i adoracją Najświętszego Sakramentu. Trwały do 3 kwietnia, a prowadził je emerytowany arcybiskup Bolonii kard. Giacomo Biffi.
Watykan, 03. 03. 2007r. Benedykt XVI minował bp. Kazimierza Nycza metropolitą warszawskim. Nowy arcybiskup stolicy ma 57 lat. Dotychczas był ordynariuszem diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Z księżmi tej diecezji udał się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, gdzie zastał do ogłoszenie nominacji.
05. 03. 2007r. Katolickie media nie powinny ograniczać się jedynie do wskazywania istniejącego w świecie zła, ale muszą częściej dokonywać refleksji nad miłością i miłosierdziem Jezusa. Przypomniał o tym 5 marca abp John Foley na rozpoczęciu sesji plenarnej Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu.
07. 03. 2007r. Według metropolity łódzkiego, abp. Władysława Ziółka, prezenty dawane podczas pierwszych Komunii świętych można byłoby dawać dzieciom wcześniej, nawet kilka dni przed uroczystością. Jak powiedział: „Ja byłbym skłonny, żeby te prezenty wszystkie, które mają przyjść, były przekazane dziecku wcześniej, żeby ono się uradowało, ucieszyło tym co ma, a potem skoncentrowało na przeżyciu religijnym, duchowym”.
08. 03. 2007r. Wszyscy wierni winni także materialnie wspierać dzieło ewangelizacji i równocześnie śpieszyć z pomocą potrzebującym. Mówił o tym Papież 8 marca na audiencji dla stowarzyszenia "Circolo San Pietro".
14. 03. 2007r. W Eucharystii Chrystus daje nam samego siebie, „objawiając nieskończoną miłość Boga wobec każdego człowieka". Tym stwierdzeniem zaczyna się posynodalna adhortacja apostolska "Sacramentum Caritatis", zaprezentowana 13 marca w watykańskim Biurze Prasowym.
14. 03. 2007r. W Warszawie zakończyło się 339. zebranie plenarne Konferencji Episkopatu Polski. W komunikacie, wydanym po dwudniowym spotkaniu, biskupi wyrazili wdzięczność wszystkim, którzy z wielką konsekwencją modlą się i podejmują starania o skuteczną, prawną ochronę życia ludzkiego i to od poczęcia do naturalnej śmierci. Biskupi jednoznacznie popierają działania mające na celu zagwarantowanie konstytucyjne tej ochrony, a jednocześnie też i podkreślają, że ważnych spraw moralnych, dotyczących nienaruszalności życia ludzkiego, nie wolno rozstrzygać na drodze referendum. Członkowie Konferencji Episkopatu Polski wysłuchali także relacji dotyczących wyników prac Kościelnej Komisji Historycznej. Zgodnie z zapowiedziami Episkopat powołał Zespół ds. badania wartości dowodowej materiałów zgromadzonych w IPN, dotyczących biskupów. Skierowano apel do władz polskich, by w negocjacjach nad Traktatem Konstytucyjnym Unii Europejskiej postulowano uwzględnienie w nim odwołania do Boga i do chrześcijańskich korzeni Europy. Wreszcie biskupi zachęcają do modlitwy w intencji rychłego wyniesienia na ołtarze Sługi Bożego Jana Pawła II.
16. 03. 2007r. Polityka Unii Europejskiej powinna w większym stopniu uwzględniać wymiar społeczny oraz potrzeby rodzin - stwierdzili biskupi Niemiec. W Bonn opublikowano oświadczenie episkopatu z okazji 50. rocznicy Traktatów Rzymskich. W oświadczeniu zaapelowano, aby unijna gospodarka i rynek pracy sprzyjały rodzinie.
Jasna Góra, 17. 03. 2007r. Na Jasnej Górze trwała modlitwa o konstytucyjną ochronę życia. Po raz 27. przybyła pielgrzymka Obrońców Życia.
21. 03. 2007r. W Warszawie zaprezentowano nowy serwis internetowy poświęcony dziedzictwu kulturowemu oraz duchowości Polski: www.dziedzictwo.ekai.pl
22. 03. 2007r. Pracownicy służby zdrowia są „jakby z urzędu” obrońcami życia. Ludzie ufają im, że uszanują każde życie, także okaleczone i zawsze będą się starali je leczyć. Przypomniał o tym Benedykt XVI, spotykając się z uczestnikami sesji plenarnej Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia.
24. 03. 2007r. By skutecznie promować wartości powszechne, Unia Europejska musi wyraźnie uznać trwałą naturę ludzką - źródło praw wspólnych wszystkim ludziom. „Należy zachować prawo do sprzeciwu sumienia, kiedykolwiek naruszane są podstawowe prawa człowieka” - powiedział Benedykt XVI do uczestników kongresu "Wartości i perspektywy dla Europy jutra".
24. 03. 2007r. Do 25 marca trwała w całym kraju wielkanocna zbiórka żywności organizowana przez Banki Żywności. Celem zbiórki jest dzielenia się żywnością z najuboższymi rodzinami przed zbliżającymi się świętami.
24. 03. 2007r. W całej Polsce trwały obchody III Narodowego Dnia Życia, uchwalonego przez Sejm RP w 2004 r.
25. 03. 2007r. W Berlinie, w obecności 27 przywódców europejskich, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego, została przyjęta Deklaracja Berlińska. Kard. Karl Lehmann wyraził żal, że w tekście Deklaracji Berlińskiej zabrakło odwołania do chrześcijańskich korzeni Europy.
28. 03. 2007r. „Promocja i obrona rodziny to najbardziej skuteczny sposób, w jaki państwa mogą chronić prawa dzieci" - stwierdził w marcu abp Silvano Tomasi w ONZ.
30. 03. 2007r. Sejm Rzeczpospolitej Polskiej przyjął specjalną uchwałę w 2. rocznicę śmierci Jana Pawła II.
01. 04.2007r. Abp Kazimierz Nycz kanonicznie objął archidiecezję warszawską. Nowy metropolita odprawił Mszę św. archikatedrze św. Jana.
02. 04. 2007r. Została oficjalnie zamknięta diecezjalna faza procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II.

Odwiedziny w Muzeum Lalek w Pilźnie
     W drugim tygodniu ferii uczniowie szkoły podstawowej wybrali się pod opieką pani K. Majchrzak, J. Kozielec i B. Wierdak do Muzeum Lalek w Pilźnie, gdzie wykonywane są lalki ceramiczne, pacynki oraz kukiełki. Dzieci uczestniczyły w zajęciach z ceramiki. Każde dziecko lepiło z gliny swoje postacie. Wszystkie wytwory pracy zostały wypalone w piecu i przysłane do szkoły. Drugą godzinę dzieci spędziły przy ubieraniu kukiełek.

Spotkanie z siostrą misjonarką
     Realizując zadania w ramach programu „Uczniowie z klasą" dzieci z klasy III i IV wraz z opiekunami B. Wierdak i M. Pabis zorganizowały spotkanie z siostrą misjonarką pracującą na misji w Afryce.
     Spotkanie było bardzo interesujące. Uczniowie zobaczyli slajdy obrazujące Ugandę i wioskę, w której pracowała siostra. Dowiedzieli się jak żyją i mieszkają czarnoskórzy koledzy. W Ugandzie nie wszyscy chodzą do szkoły, bo brakuje im pieniędzy. Większość dzieci jest analfabetami. Uczniowie dowiedzieli się również, że przysmakiem dzieci afrykańskich są robaki pieczone na ognisku, które smakują jak nasze skwarki. Nie mogli też pojąć, że w Ugandzie je się tylko raz dziennie - wieczorem. Ponadto uczniowie mogli zagrać na instrumentach, przywiezionych przez siostrę z Afryki i wykonanych z kokosa i innych roślin dziko rosnących. Wydawały piękne dźwięki. Siostra opowiadała dzieciom, że Murzyni są bardzo muzykalni, a ponieważ nie mają pieniędzy na instrumenty, robią je sami.
     Spotkanie z siostrą misjonarką było inspiracją do zorganizowania zbiórki pieniężnej w ramach akcji Adopcja serca. Dzięki zebranym pieniądzom, które zostaną przekazane do Afryki, jedno dziecko będzie mogło uczęszczać do szkoły przez cały rok.

Dzień Kultury Angielskiej
     Już od kilku lat Samorząd Uczniowski organizuje ciekawe zajęcia na Pierwszy Dzień Wiosny. Są to podróże po Europie. W ubiegłym roku odwiedziliśmy Francję, natomiast w tym roku była to wirtualna podróż po Wielkiej Brytanii. Nad projektem czuwały panie: Bernarda Skalska i Dominika Bogaczyk. Do prezentacji uczniowie przygotowywali się od stycznia pod kierunkiem swoich wychowawców. Każda klasa losowała temat, za opracowanie którego była odpowiedzialna. 21 marca uczniowie zaprezentowali na slajdach najciekawsze zakątki Wielkiej Brytanii, jej kulturę, obyczaje, zabytki, kuchnię, sławne postaci, tradycje Szkocji, Walii, Anglii oraz Irlandii Północnej. Ponadto uczniowie klas młodszych przedstawili obrazowo symbole narodowe, flagi, stolice i patronów wchodzących w skład Zjednoczonego Królestwa. Nie zabrakło też scenek w których uczniowie wcielali się w postaci Anglików.
     Na Dzień Kultury Angielskiej uczniowie zaprosili państwo Mildenhall - Anglików, którzy na stałe przeprowadzili się do naszej miejscowości. Gościom bardzo spodobał się taki sposób przybliżenia wiadomości o innych kulturach. Należy podkreślić, że uczniowie dzięki metodzie projektu, nie tylko zdobywają wiedzę na dany temat, ale również uczą się zdobywania informacji, ich przetwarzania oraz wykorzystują technologię komputerową.

Konkursy plastyczne
     W związku ze zbliżającymi się Świętami Wielkanocnymi uczniowie naszej szkoły wzięli udział w różnorodnych konkursach plastycznych, np.
- I Wojewódzki Konkurs Plastyczny „Wesołego Alleluja" - organizator: SP w Woli Zgłobieńskiej i Gminny Ośrodek Kultury i Wypoczynku w Boguchwale,
- IV Ogólnopolski Konkurs Plastyczny „Tradycje i obyczaje wielkanocne" Skierbieszów 2007 - organizator: Gimnazjum Publiczne im. Dzieci Zamojszczyzny w Skierbieszowie i Urząd Gminy Skierbieszów,
- Konkurs Plastyczny „Wielkanocne Tradycje" Przemyśl 2007- organizator: Centrum Kulturalne w Przemyślu,
- VIII edycja konkursu: „Pisanka, kraszanka, malowanka" - organizator: Ośrodek Kultury w Dukli.

Ponadto uczniowie wzięli udział w konkursach ekologicznych:
- Ogólnopolski Konkurs Plastyczny „Nie taki wąż straszny" - organizator: Zarząd Główny Polskiego Klubu Ekologicznego,
- Ogólnopolski Konkurs Plastyczny dla dzieci i młodzieży: „Marzenia dziecięce - każdy może być Kajtusiem Czarodziejem" Kraków 2007 - organizator: Młodzieżowy Dom Kultury im. J. Korczaka w Krakowie i Stowarzyszenie im. J. Korczaka w Krakowie.
     Należy zwrócić uwagę, że nasi uczniowie bardzo chętnie podejmują dodatkowe prace i zgłaszają swój udział w różnorodnych konkursach na terenie szkoły, gminy, powiatu i kraju, promując w ten sposób swoją szkołę na zewnątrz.
                                                                                                                                                                                          Marta Pabis

 


 

                                                                       ZMIANY ORGANIZACYJNE W SŁUŻBIE ZDROWIA
       
Okres postu to czas przygotowania się do Świąt Zmartwychwstania Chrystusa. Jest to czas wielu postanowień i wyrzeczeń. W moim przypadku był to również okres wytężonej pracy związanej z przygotowaniem i podpisaniem umowy na świadczenie usług medycznych z Narodowym Funduszem Zdrowia.
     Postanowienie wydzielenia się ze spółki Viva Dukla podjąłem po tym, jak zarząd spółki zdecydował o budowie nowej przychodni w Dukli. Inwestycja ta groziła ograniczeniem, a nawet brakiem środków finansowych na przystosowanie budynku naszego ośrodka do wymogów sanitarno - budowlanych, które będą obowiązywać od końca 2008 roku. W efekcie mogłoby to spowodować zamknięcie Ośrodka Zdrowia w Łękach Dukielskich.
     Mam nadzieję, że bezpośredni kontrakt z NFZ oraz współudział lekarza stomatologa i farmaceutki przyczyni się do zrealizowania wymaganych remontów budynku. Zaistniała sytuacja spowodowała konieczność ponownego wypełnienia deklaracji przynależności do lekarza (jest to decyzja NFZ).
     Chciałbym w tym miejscu serdecznie podziękować tym wszystkim, którzy pomogli mi w dostarczeniu deklaracji - mieszkańcom Łęk Dukielskich i Wietrzna.
     Dziękuję wszystkim moim pacjentom za zrozumienie zaistniałej sytuacji i sprawne ich wypełnienie.
     Informuję również, że zamierzam poszerzyć opiekę lekarską w godzinach popołudniowych, poprzez zatrudnienie dwa razy w tygodniu lekarza pediatry i pulmonologa. Wszystkie konsultacje, skierowania na badania obowiązywać będą na dotychczasowych zasadach.
     Mam nadzieję, że takie rozwiązanie zwiększy dostępność i skróci czas oczekiwania na przyjęcie przez lekarza. Dokładny plan godzin przyjęć zamieszczony zostanie na tablicy ogłoszeń w Ośrodku Zdrowia oraz na stronie internetowej Łęk Dukielskich.
                       Kończąc chciałbym Państwu życzyć zdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocnych. Niech moc Zmartwychwstałego Chrystusa doda nam sił do zmagania się z trudnościami codziennego życia.
                                                                                                                                                           Lekarz Adam Pilny
 

AKTUALNOŚCI K.G.W.

       22 lutego br. odbyło się zebranie sprawozdawczo-wyborcze Koła Gospodyń w Łękach Dukielskich.
      Po odczytaniu sprawozdania za 2006 r. i protokołu Komisji Rewizyjnej, odbyły się wybory na następne 4 lata. Nowo wybrany zarząd podjął dalsze działania układając plan pracy na rok 2007.
      We wtorek, 3 kwietnia br. nasze Koło po raz trzeci zostało zaproszone przez Krośnieński Dom Kultury na imprezę wystawową „Stoły Wielkanocne". Na naszym stole znalazły się wielkanocne ciasta, pisanki, stroiki i inne, przeróżne pyszności związane ze Świętami Wielkiej Nocy. Bardzo dziękuje paniom za zaangażowanie w wystawę i sprostanie zadaniu juz po raz kolejny. Dodam, że nasze wypieki cieszyły się ogromnym zainteresowaniem zarówno wśród mieszkańców Krosna, jak i okolic.
      Na Dzień Zmartwychwstania Pańskiego składamy jak najlepsze życzenia , zdrowych, pogodnych i spokojnych Świąt pełnych nadziei dla wszystkich mieszkańców i gości.
      Składa przewodnicząca K.G.W. wraz z członkiniami.

                                                                                                                                                                  Maria Kołacz
 

STOWARZYSZENIE „Jedność”

      23 marca br. gościliśmy w Łękach Dukielskich delegację z Wojewódzkiego Domu Kultury i z Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie w osobach: pp. Czesław Drąg – kierownik Działu Upowszechniania Sztuki i Współpracy z Samorządami, Lesław Wajs – główny instruktor, Damian Drąg – z Muzeum Etnograficznego im. Franciszka Kotuli w Rzeszowie. W spotkaniu uczestniczyła 7. osobowa delegacja Stowarzyszenia oraz - w części spotkania – sołtys p. Tomasz Węgrzyn.
      Nasze Spotkania Folklorystyczne zostały wpisane do kalendarza imprez kulturalnych Wojewódzkiego Domu Kultury w Rzeszowie, który będzie współorganizatorem III edycji. Jest to spore wyróżnienie dla Stowarzyszenia, gdyż dostrzeżono nasze wysiłki na rzecz zachowania tradycji i kultury ludowej.
      Zainteresowanie naszych gości skupiło się na tematyce działalności Stowarzyszenia „Jedność” w dziedzinie zachowania tradycji ludowej, a więc Spotkań Folklorystycznych oraz Muzeum Wsi Łęki Dukielskie. Tematyce tej było poświęcona prawie 2. godzinne spotkanie, które wniosło bardzo wiele nowych, ciekawych elementów do naszej dotychczasowej pracy.
                                                                                                                                                             K.Łajdanowicz

 

SUKCESY SPORTOWE UCZNIÓW

      Dnia 08.03.2007r. Uczniowie naszego Gimnazjum wzięli udział w VI powiatowym indywidualnym turnieju tenisa stołowego im. Ks. Markiewicza w Miejscu Piastowym.
      W zawodach wzięli udział uczniowie 6 gimnazjów i 10 szkół ponadgimnazjalnych z terenu powiatu krośnieńskiego. Naszą szkołę reprezentowali uczniowie: - Elżbieta Trynkiewicz (II miejsce), - Patrycja Orłowska (IV miejsce), - Marcin Kołacz (V miejsce), - Konrad Leśniak (VII miejsce). Gratulujemy sukcesu!
                                                                                                                                                                      B. Węgrzyn

                                                            

 

 Kadra nauczycielska
Szkoła Podstawowa w Łękach Dukielskich obejmuje swoim zasięgiem obecnie filię w Wietrznie. Dzieci z kl. VII i VIII dojeżdżają autobusem szkolnym, kursowym mając bilety z Gminnej Szkoły Zbiorczej w Dukli. Część nauczycieli z Wietrzna uczy także w Łękach: M. Kołacz uczy j. polskiego w kl. V i VIII, E. Rymek uczy j. rosyjskiego, wych. muzycznego oraz prowadzi chór i zespół muzyczny, a J. Marszał uczy fizyki.
Nauczyciele szkoły w Łękach Dukielskich to: Węgrzyn Bronisław - dyrektor, Wanda Dziadosz, Zyta Wierdak, Stanisława Musiał, Zofia Wielgos, Józef Kozielec, Władysława Kozielec, Kopa Władysława, Zofia Zaforemska i Świątek Halina.

Sprawy organizacyjne
Dla wzmożenia opieki nad młodzieżą trudną i zaniedbaną powołano pełnomocnika z Rady Pedagogicznej, który w porozumieniu z pełnomocnikiem Gminy będzie sprawował opiekę nad dziećmi specjalnej troski, a szczególnie dziećmi moralnie zagrożonymi i zaniedbanymi moralnie. Do tej funkcji powołany został nauczyciel Józef Kozielec jako doświadczony wychowawca.

Stan liczebny uczniów
Stan uczniów w szkole uległ zmniejszeniu. Ostatnio występuje niż demograficzny, który widoczny jest w klasach niższych. Wyjaśnić należy, że ostatnie lata cechuje odpływ młodych małżeństw do miasta. Tak więc, liczba młodych ludzi w wieku rozrodczym znacznie się zmniejszyła i liczba urodzeń jest mniejsza. Ogólna liczba dzieci w szkole wynosi 189, w tym dojeżdża z Wietrzna 32. Do szkoły uczęszczają także dzieci sześcioletnie do oddziału przedszkolnego. Liczba tych dzieci wynosi 19. W obrębie szkoły mieszka dziecko nieuleczalnie chore, które zostało objęte nauczaniem indywidualnym. Jest to R.S. cierpiący na wadę budowy kości. Dziecko uczy nauczycielka, która trzy razy w tygodniu odwiedza go w domu i udziela lekcji. Uczeń ten otrzymał specjalny stół i krzesło oraz zakupiony przez Zbiorczą Szkołę Gminną rower dostosowany do użytku ucznia. Opieka nad uczniem roztoczona została także przez Poradnie Wychowawczo - Zawodową w Dukli.

Kwalifikacje nauczycieli
W ramach podnoszenia kwalifikacji część nauczycieli uczęszcza na Kurs nauczania początkowego. W szkole w Łękach objęto czterech nauczycieli, zaś w Wietrznie trzech. Zgodnie z potrzebami do realizacji nowego programu jest to liczba wystarczająca.
Ob. Zyta Wierdak złożyła egzamin kwalifikacyjny równy wykształceniu wyższemu zawodowemu o kierunku j. polski.
Tak więc, uczestnictwo nauczycieli w podnoszeniu swoich kwalifikacji staje się powszechne. W Łękach następne egzaminy kwalifikacyjne złożą: dyrektor B. Węgrzyn, Władysława Kozielec oraz Józef Kozielec.


Uwagi o przebiegu roku szkolnego
Rok szkolny 1977/ 78 był jednym z najtrudniejszych lat. Różne składały się na to przyczyny. Jedną z nich była wysoka absencja nauczycieli ze względu na zły stan zdrowia. Inna przyczyna to epidemie wybuchające dość często wśród dzieci np. pokrzywka, odra, grypa itp. Należy wyjaśnić dalej, że okres zimy też był dokuczliwy, dlatego, że przerwy w komunikacji PKS spowodowały, że dzieci z Wietrzna nie dojechały do szkoły i nauczyciele dojeżdżający z Krosna i Wietrzna nie mogli przybyć do pracy w odpowiednim terminie. Inną przyczyną był stan techniczny budynku, który nie daje pełnych gwarancji do pracy w zimie przy dużych mrozach i silnych wiatrach. Sprawy remontu zostają przesuwane z roku na rok, a potrzeby są coraz większe. Budowa centralnego ogrzewania spełzła na niczym, gdyż Kuratorium odmówiło realizacji tłumacząc się brakiem etatów na palaczy. Dziwne lecz prawdziwe. Jednak czy można pozwolić by ponad 200 dzieci i dziesięciu nauczycieli marzło w klasach tylko dlatego, że nie wolno utworzyć nowego etatu palacza.

Wycieczka na Śląsk
Nauczyciel Józef Kozielec zorganizował w maju 1978 wycieczkę z uczniami na Śląsk. Dzieci zwiedziły w okresie trzech dni kopalnie węgla, huty żelaza, Planetarium i były także w Zakopanem. Wycieczka przebiegła sprawnie i bez najmniejszych zakłóceń.

Zakończenie roku szkolnego
Na zakończenie roku szkolnego zorganizowano uroczysty apel przed budynkiem szkolnym. Udział wzięły wszystkie dzieci, nauczyciele oraz znaczna grupa rodziców. Wręczono uroczyście dzieciom nagrody, upominki, dyplomy oraz świadectwa z czerwonym paskiem na srebrnej tarczy. Dalsza część uroczystości odbyła się w klasach. Wychowawcy rozdali świadectwa, omówili sprawy wychowawcze i pożegnali młodzież na okres wakacji. Rok zakończono konferencją podsumowującą pracę szkoły w ciągu całego roku szkolnego.
                                                                                                                                                                                   C.d.n. Beata Węgrzyn
  

  

strona 1


 

 

 

 

Nr. 3/68            Wielkanoc      maj - czerwiec 2007 rok                   strona 1

                Str.1

  

INDEX

 

ROZWAŻANIA

EWANGELICZNE

OKRESU

WIELKANOCNEGO

08 Kwietnia 2007
Zmartwychwstanie
Pańskie

Z EWANGELII  J 20Postaw się w Jego sytuacji, wejdź do pustego grobu i głęboko w swoim sercu zapytaj siebie: czy naprawdę wierzysz, w to że Jezus żyje? Czy wierzysz w to, że zmartwychwstał?

Wierzyć w zmartwychwstanie i przyjąć orędzie to nic innego, jak identyfikować się z Jezusem. Ta identyfikacja prowadzi do bardzo konkretnych zmian w życiu człowieka, który wszedł i uwierzył. Tą istotą jest zwycięstwo nad śmiercią.

To co się stało przeszło dwa tysiące lat temu dotyczy każdego z nas. Uwierz w to! Może właśnie teraz Bóg chce, abyś wszedł do grobu zobaczył, uwierzył i wyszedł stamtąd zupełnie inny. Potrzeba tylko wiary w to, że Jezus żyje, że jest Bogiem i może we mnie to uczynić. Wierzysz w to?

Tak ale przecież ten postęp, technika, informacje zaprzeczają temu wszystkiemu - my jesteśmy współczesnymi realistami, dlatego tak się boimy wejść w ten kontakt ze Zmartwychwstałym.

Wiemy dobrze, że to może wywrócić nasz obecne życie do góry nogami. Po prostu staniemy się ludźmi płynącymi pod prąd świata, na to nie mamy ochoty. Tak jak to było zaraz po zmartwychwstaniu. A może warto zaryzykować, zmienić styl życia. Być Jezusowym, a nie światowym! Być żywym, a nie umarłym. Apostoł Jan zrozumiał to kiedy zobaczył pusty grób. Zobaczył i uwierzył. A my? Ujrzeli i uwierzyli. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi], że On ma powstać z martwych.

 

09 Kwietnia 2007
Poniedziałek
Wielkanocny

Z EWANGELII  Mt28 A Jezus rzekł do nich: „Nie bójcie się! Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą".

Jezus sam określa „miejsce spotkania", ponieważ to On zawsze jest pierwszym przychodzącym do różnych miejsc naszej codziennej egzystencji, aby kształtować rodzinną wspólnotę swych wyznawców. Gdy o tym będziemy pamiętać, to będziemy też mieć świadomość, że Jezus „umawia się" ze mną na spotkanie wszędzie tam, gdzie wzywają mnie obowiązki rodzinne, społeczne i religijne. ON TAM JEST i chce - posługując się nami - tworzyć wszędzie harmonijną, żyjącą w pokoju i zgodzie, wspólnotę bosko-ludzką na ziemi.              Do tego jednak potrzebny jest „wzrok wiary", bo zmartwychwstanie zainaugurowało nowy sposób obecności Jezusa w świecie i dlatego wymaga innego sposobu rozpoznawania Go i spotykania się z Nim.

            Wiara mówi nam, że On jest obecny w znakach sakramentalnych, które są dla nas szansą zbawczego spotkania z Chrystusem. Ale wiara mówi nam też, że możemy spotkać się z Nim także i w drugim człowieku. Jestem więc chrześcijaninem pełnym wtedy, gdy doświadczam żywo prawdy, że człowiek, z którym spotykam się w duchu wiary, jest widzialną obecnością Zmartwychwstałego Pana. Niech nadal trwa w naszych sercach Wielkanoc, mimo wszelkich sprzeciwów i kłamstw wrogów „sprawy Bożej”, bo z kłamstwa może łatwiej jest żyć, ale z Prawdą - Jezusem „łatwiej” jest umierać!

 

15 Kwietnia 2007
II Niedziela Wielkanocna
Miłosierdzia Bożego

Z EWANGELII  J 20 Jezus powiedział mu: „Uwierzyłeś, bo mnie zobaczyłeś? Błogosławieni, którzy choć nie widzieli, uwierzyli”.

Ewangelia jest rzeczywiście dla sceptyków, niedowiarków, Nikodemów i Tomaszów naszych czasów. Jest po prostu dla mnie, dana mi jako świadectwo miłości Boga do mnie. W niej mogę „dotknąć” żywego Jezusa, Jego ran, otrzymać pokój, odkryć swoje powołanie na każdy dzień, doświadczyć przebaczenia moich grzechów i otrzymać siły do przebaczenia innym.

A moja misja? Jeśli nie głoszę Ewangelii, to znak, że lękam się wyjść ze swego zamknięcia, to znak, że Ducha Świętego nie ma w moim życiu. Jesteś pewien, że Duch jest obecny w twoim życiu? Sprawdź: Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus» (1 Kor 12,3). Możesz tak wyznać, kiedy opowiadają sprośne żarty: Panem jest Jezus! Milczcie! Kiedy obmawiają: Panem jest Jezus! Jesteśmy tacy sami! Kiedy planują odpłatę „pięknym za nadobne”: Panem jest Jezus! Przebacz!

To, czy w moim życiu obecny jest Duch Święty, czy tylko moje dobre chęci, widać po przebaczeniu. Kiedy ostatni raz przebaczyłem z serca moim nieprzyjaciołom, choćby tym codziennym, mieszkającym pod jednym dachem, co to zawsze robią nie to, czego od nich oczekujemy? A kiedy ostatni raz prosiłem o przebaczenie? Przecież święty nie jestem, grzeszę przeciw moim braciom i siostrom. Kiedy ostatni raz Duch Święty zwyciężył mój egoizm i moją pychę i powiedziałem?: zrobiłem źle, wybacz mi!

 

22 Kwietnia 2007
III Niedziela
Wielkanocna

Z EWANGELII  J 21 Słowo Jezusa Zmartwychwstałego na nowo budzi nadzieję: „Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie”.

Co jest „ojczyzną" chrześcijańskiej nadziei? Jest nią słowo Jezusa objawione najpierw ubogim i maluczkim tego świata. Słowo, które żyje w liturgii, w świadectwie męczenników, w tradycji Ludu Bożego, w czynach naśladowców Chrystusa. Zwyczajni ludzie nabierają przekonania o wiarygodności posłannictwa Ewangelii nie tyle na podstawie intelektualnych argumentów, ile przez to, czy Ewangelia jest widoczna w samym działaniu Kościoła, w jego prorockiej postawie wobec świata. Świat patrzy zatem przede wszystkim na życie chrześcijanina. To jego radość, pogoda ducha, opanowanie, cierpliwość, dobroć, uprzejmość, bezinteresowna miłość przekonują najbardziej, że Jezus żyje i działa. Ewangelia jest opowiadaniem o tym, jak Jezus przeszedł przez ziemię dobrze czyniąc, jak oddał swe życie z miłości na okup za wielu. Chrześcijanin swoim życiem powinien świadczyć o tej miłości i opowiadać, jak wielkie rzeczy uczynił mu Pan. Jest to możliwe dzięki mocy Ducha Świętego, którego udziela Bóg tym, którzy są Mu posłuszni. On rzekł do nich: „Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie". Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: „To jest Pan!"

 

29 Kwietnia 2007
IV Niedziela
Wielkanocna

Z EWANGELII  J 10 Jezus powiedział: Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich.

Człowiek w swoim życiu albo oddaje się w ręce szatana, albo w ręce Boga. Szatan prowadzi człowieka do zguby i wiecznego potępienia, Chrystus zaś do życia wiecznego. Idący za szatanem chcą być szczęśliwi tylko na ziemi, bo nie wierzą w istnienie nieba. Ci natomiast, którzy podążają za Jezusem, pragną szczęścia w tym życiu, a nade wszystko w przyszłym.

Jezus mówi: ,,Ja znam owce moje”. Słowa te potwierdzają wyłączne panowanie Boga, poświadczają, że jest On jedynym źródłem istnienia i życia. Drogą zbawienia, wyzwolenia od zła, jest ufne przylgnięcie do Jezusa. Zbawicielem jest Jezus, a nie własna doskonałość.

Taki jest właśnie najgłębszy sens dzisiejszej Ewangelii. Nawet jako ludzie Kościoła nie potrafimy o sobie mówić inaczej, jak tylko o „białych" i „czarnych", o „klerykałach" i „poganach", w najlepszym wypadku o „świętych" i „grzesznikach". Pewnie są jakieś do tego podstawy, ale nie wolno zapominać, że ostatecznie wszyscy należymy do Chrystusa, że jesteśmy Jego ludem. „Nikt nie wyrwie ich z mojej ręki" - zapewnia Jezus, Dobry Pasterz.

 

03 Maja 2007
Uroczystość NMP
Królowej Polski

Z EWANGELII  J 19  Jezus rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.       

3. Maja jest dla nas Polaków dniem szczególnym, w którym w sposób wyjątkowo uroczysty wołamy do Maryi słowami modlitwy: Pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko.

Jest rzeczą znamienną, że uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski, związała się z dniem 3 maja. W roku 1656 król Jan Kazimierz powierzył Matce Bożej Koronę Polską, a później, w Konstytucji 3. Maja z 1791 roku, tytuł ten został potwierdzony przez Polski Sejm. Ten dzień przy końcu XVIII stulecia połączył w sobie u naszych praojców świadomość największego zagrożenia z poczuciem koniecznej przemiany. Naród przeszedł przez grób. Przez 150 lat trwała niewola, w czasie której Polacy uświadamiali sobie, że jest Ktoś, kto ma za sobą doświadczenie grobu; że Ten, który przeszedł przez grób - Jezus Chrystus - stał się Zwiastunem Zmartwychwstania.

Dziś Polsce nie grozi już niewola, jak przed wiekami. Dziś toczy się walka o ducha narodu, o wierność wartościom, które ukształtowały polską tożsamość.

Wpatrzeni w trzecie tysiąclecie, stajemy przed Maryją, Królową Polski, prosząc Ją o opiekę nad naszym narodem, byśmy nie zapomnieli i nie zmarnowali tego, co minione pokolenia naszych rodaków wypracowały i czego za wielką cenę nie jeden raz w historii broniły.

 

 

06 Maja 2007
V Niedziela
Wielkanocna

Z EWANGELII  J 13 Nowe przykazanie wam daję, abyście się wzajemnie miłowali. Jak ja was umiłowałem, tak i wy miłujcie się wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, że moimi jesteście uczniami, gdy miłość wzajemną ku sobie mieć będziecie.

W zasadzie, do tego fragmentu Ewangelii nie powinno już  być żadnego komentarza, bo miłość jest tym znakiem, który ma być bardzo jasny i wyrazisty. Ona jest czytelna tylko wtedy, kiedy nasze zachowanie jest autentyczne. Kiedy jesteśmy sobą i kochamy z całym swoim bagażem doświadczeń, wad i zalet. Ta wyrazistość jest bardzo potrzebna.

Co z tego, że jesteśmy ochrzczeni? Co z tego, że przyjmujemy do serca Jezusa, jeżeli nie ma w nas miłości? Sąsiad sąsiada nie może doprosić o pomoc w drobnostkach! Młodzi przechodząc obok starszych kwitują sprawę: po co on się jeszcze pałęta po tym świecie. I tak obserwując siebie zdawać się by mogło, że stara łacińska sentencja „homo homini lupus est" - człowiek, człowiekowi wilkiem jest, potwierdza się i staje się rzeczywistością. Dlatego jest to wyzwanie dla uczniów Jezusa. On nie powiedział, że mamy o miłości mówić, ale ją czynić. Ona musi być widoczna. Kto ją dzisiaj może zobaczyć? Kto może powiedzieć z boku - jakiś człowiek daleki od Jezusa, od Boga, od Kościoła - patrzcie jak oni się miłują, patrzcie jacy są dla siebie dobrzy.

Czy tak o tobie, człowieku, może ktoś powiedzieć?

 

13 Maja 2007
VI Niedziela
Wielkanocna

Z EWANGELII  J 14 Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję.

Tak, Jezus przynosi pokój. Staje przed nami i daje pokój. Nie taki jak daje świat. On daje nam pokój wnętrza, pokój ducha. Z tego pokoju rodzi się bowiem coś niesamowitego. Rodzą się dary, o których nie zdarzyło się nam nawet śnić. One bowiem wnoszą w życie człowieka wolność od lęku i trwogi. Dzięki nim tak naprawdę stajemy się wolnymi. Bardzo mocno przeżywali to pierwsi uczniowie Jezusa, pierwsze gminy chrześcijańskie. Jak troszczą się o ten pokój, żeby nie było zamętu. Wiedzą, kto jest dawcą tego pokoju i na czym należy go opierać i budować. Dobrze się zasłuchali w to, co Jezus do nich mówił. „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moja naukę”. Tutaj tkwi wskazanie, jak to przesłanie pokoju i radości realizować. Ta droga wiedzie poprzez Ewangelię Jezusa odczytywaną na co dzień, odczytywaną na nowo.

Postaw sobie pytanie, kiedy ostatnio zatrzymałeś się dłużej nad tekstem niedzielnej Ewangelii? Zapytaj się kiedy ostatnio zerknąłeś, a może odkurzyłeś Księgę Pisma św., która stoi w twoim domu na półce? Postaw sobie pytanie co Ciebie uderzyło w przesłaniu Jezusa, czy traktujesz je poważnie, czy może z przymrużeniem oka? POKÓJ przez Niego dany można budować tylko w oparciu o prawo Ewangelii, prawo wzajemnej miłości. I co więcej nie można czekać, aż inni zaczną. To do Ciebie dzisiaj należy zainicjowanie kręgu pokoju i radości.

 

20 Maja 2007
VII Niedziela Wielkanocna
Wniebowstąpienie Pańskie

Z EWANGELII  Łk 24 W  imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego.

Wniebowstąpienie miało wielkie znaczenie dla uczniów.  Usłyszeli to wyraźnie: Jezus jest Panem całego świata, a do nich należy "iść i nauczać wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego".

Przypuśćmy, że Apostołowie nie wiedzieli, jak mają wypełnić Chrystusowy nakaz. Jeżeli tak było, to okazało się, że ich niewiedza była mądrością. Robili bowiem to, co najlepsze - trwali na modlitwie. Można tu znaleźć wzór, przykład dla wszystkich, którzy rozpoczynają jakieś dobre dzieło, wielkie lub choćby nieco mniejsze. "Bez Boga ani do proga" powiada przysłowie i ujmuje ono głęboką mądrość wiary. To, co najważniejsze, zależy od Boga, a więc modlitwa, czuwanie, wyciszenie, wyzbycie się wszelkiego pośpiechu - to nie luksus, ale coś, co jest najbardziej niezbędne wtedy, gdy chcemy cokolwiek dobrego zrobić.                  Fakt, że czasem trudno o tym pamiętać, zwłaszcza gdy wydaje się, że każda chwila jest cenna i trzeba się spieszyć. Ale właśnie w takich sytuacjach warto przywołać obraz uczniów Jezusa, którzy po Wniebowstąpieniu i usłyszeniu nakazu głoszenia Ewangelii wszystkim narodom trwali na modlitwie z Maryją w Wieczerniku.

 

27 Maja 2007
Zesłanie
Ducha Świętego

Z EWANGELII  J 20 "Weźmijcie Ducha Świętego!  Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane".

Wielość w jedności. Jedność w wielości... Jak refren powtarzają się te słowa w dzisiejszej Liturgii Słowa, stanowiąc najściślejszy kontekst opisywanych wydarzeń, ich punkt wyjścia i dojścia.  Posługa jednania z Bogiem, jaką zostają obdarowani uczniowie: "Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane". Wszystko zmierza do jedności. Dlaczego? Dlatego, że jedność, w szerokim tego słowa znaczeniu, jest najpełniejszym znakiem wiarygodności Dobrej Nowiny, najdoskonalszym świadectwem chrześcijańskiego życia. Dlatego, że Bóg jest Jednością. Dlatego, że najważniejsze przesłanie sakramentu Eucharystii, słuchania i życia Słowem Bożym, to dać moc konieczną do tego, aby wspólnota wierzących mogła być silna tą potęgą jedności i miłości, która jest w stanie skruszyć to wszystko, co po ludzku nieprzekraczalne. Liturgia w każdym, nawet najdrobniejszym aspekcie, wzmacnia to przesłanie.

Szatan, kiedy chce zniszczyć więź człowieka z Bogiem, dobre relacje w rodzinie, miłość małżeńską, kiedy chce pogrążyć społeczeństwo, naród w chaosie i grzechu, niszczy przede wszystkim jedność. Jakże prawdziwa i niestety skuteczna jest stara rzymska zasada: "devide et impera" - dziel i rządź! Zasada wiecznie aktualna i z premedytacją wykorzystywana.

 

03 Czerwca 2007
Niedziela Trójcy
Przenajświętszej

Z EWANGELII  J 16 Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. (...) Wszystko, co ma Ojciec, jest moje.

Tajemnicy Trójcy Świętej  dotykamy każdego dnia, kiedy czyniąc znak krzyża wypowiadamy słowa: "W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego". Czy się nad nią zastanawiamy i jak ją przyjmujemy?

Prawdę o istocie Boga i konsekwencji przyjęcia wiary przez człowieka przepięknie wyraziła św. Teresa od Jezusa: „Niech nic cię nie niepokoi, niech nic cię nie przeraża. Wszystko mija, Bóg się nie zmienia. Cierpliwość osiąga wszystko. Temu, kto ma Boga, Nie brakuje niczego. Bóg sam wystarcza”. Tajemnica Boga, Trójjedynego Ojca, Syna i Ducha Świętego uczy nas wielkiej praktycznej normy. W Jego Imię zostaliśmy ochrzczeni, czyli zostaliśmy zanurzeni w życiu Bożym. Dlatego przyrzeczenia zawarte na chrzcie świętym są dla nas zobowiązującą normą, która ma być wcielana w życie. Umieć kochać tak jak Ojciec, realizować swoje powołanie w życiu jak Syn Boży, który głosi miłość Ojca i żyć mocą Ducha Świętego, który jest i działa we wszystkich i przez wszystkich. Mówiąc bardzo skrótowo chodzi oto, aby nasza wiara w Boga była bardzo czytelnym znakiem - niejako obrazem samego Boga w nas. Mamy stawać się tacy, jak Jego Syn Jezus. To jest konsekwencja przyjęcia zaproszenia, które On sam do nas skierował. Jaka będzie nasza odpowiedź na to zaproszenie?

 

07 Czerwca 2007
Najświętszego Ciała
i Krwi Chrystusa

Z EWANGELII  Łk 9 A On wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo i odmówiwszy nad nimi błogosławieństwo, połamał i dawał uczniom, by podawali ludowi. Jedli i nasycili się wszyscy.

Dzisiejsza uroczystość musi dla nas być nie tylko przejściem w procesji, ale przede wszystkim zaczynem refleksji nad naszą wiarą. My, ludzie wierzący w Jezusa, otrzymaliśmy wielki przywilej, ale też wielką odpowiedzialność za dar Jego obecności w Najświętszym Sakramencie. Tym ołtarzem dla Niego dzisiaj muszą być serca, odnowione i karmione tak naprawdę Jego ciałem w każdy święty, niedzielny dzień. Pokarmem zjednoczenia, z którego wyrasta poszanowanie i umiejętne korzystanie z wolności opartej na przykazaniu miłości - miłości wymagającej, twórczej, żywej i czynnej. Wprowadzonej w życie naszych rodzin i wspólnot. Miłości będącej źródłem jedności, a nie podziałów. Miłości, która naznaczona jest stygmatem, znakiem bezinteresowności. Takiej miłości uczył i uczy nas Jezus.

Takie przesłanie dla naszej wiary On sam kieruje dzisiaj do nas. Zostaną zdemontowane ołtarze, które postawimy, aby spotkać się z Jezusem obecnym w Najświętszym Sakramencie. Nie będzie po nich ani śladu. Czy nie pozostanie również żadnego śladu w twoim sercu po tym spotkaniu z Jezusem? Czy może coś pęknie i zaczniemy wracać do źródła jakim jest sam Jezus? Takich bowiem świadków potrzebuje dzisiaj Jezus, którzy karmią swoją wiarę Eucharystią i niosą w codzienne życie wiele dobra.

 

10 Czerwca 2007
X Niedziela
Zwykła C

Z EWANGELII  Łk 7 "Młodzieńcze, tobie mówię wstań!" Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce. A wszystkich ogarnął strach i wielbili Boga.

Cudowne uzdrowienia dokonane przez Jezusa stanowią część orędzia o królestwie Bożym, a więc o panowaniu Boga. W tym sensie cuda są podporządkowane i przyporządkowane słowu Jezusa.

Co jest nieodzowne, by człowiek mógł doświadczyć cudu? Potrzebna jest wiara. Jezus zawsze pytał o wiarę. Czy wierzysz w Syna Człowieczego? Czy wierzysz, że On może cię uzdrowić? Ale wiara jest czymś więcej niż zaufaniem do uzdrowicielskiej mocy Jezusa. Wiara jest przyjęciem słów Jezusa, które przynoszą ostateczne zbawienie. Jeśli dobrze wgłębimy się w okoliczności i cel cudów Jezusa, sami będziemy umieli odróżniać cuda prawdziwe od fałszywych.  Otóż sam Pan Jezus przestrzegał nas przed fałszywymi mesjaszami i fałszywymi prorokami, którzy "działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych" W Apokalipsie wyraźnie mówi się o tym, że celem fałszywych cudów jest doprowadzenie ludzi do tego, ażeby zaczęli kłaniać się Bestii.

Krótko mówiąc, fałszywość cudów poznaje się zwłaszcza po tym, że wprowadzają one zamęt w nasze relacje z Bogiem, a nawet podpowiadają nam odejście od Boga do takich lub innych służb bałwochwalczych.