NIEDZIELA
"MAŁA WIELKANOC"
Niedziela to najstarsze święto chrześcijańskie.
Niedziela - "pierwszy dzień tygodnia" według żydowskiego sposobu liczenia
dni, była świadkiem zmartwychwstania Chrystusa. Odejście od soboty jako dnia
świątecznego, które dokonało się w Kościele apostolskim, nie jest zwyczajnym
zastąpieniem jednego dnia drugim, ale posiada głębokie uzasadnienie
teologiczne. Dlaczego niedziela została najważniejszym świętem uczniów
Chrystusa? Aby odpowiedzieć w pełni na to pytanie, trzeba odwołać się do
wydarzeń z historii zbawienia.
Kościół Chrystusowy zrodzony w misterium Paschalnym
Chrystusa, został z gromadzony
w Wieczerniku w "pierwszy dzień tygodnia", czyli w Niedzielę
Zmartwychwstania. W Niedzielę Pięćdziesiątnicy natomiast rozpoczął swoją
ziemską pielgrzymkę. Dlatego, ten właśnie "pierwszy dzień tygodnia" stał się
szczególnie uprzywilejowany w chrześcijaństwie. W nim to, "zgodnie z
tradycją apostolską, która wywodzi się od samego dnia Zmartwychwstania
Chrystusa", Kościół obchodzi co osiem dni misterium paschalne (por. KL 106).
Już w czasach apostolskich niedziela jako "ósmy dzień" zwana była "dniem
Pańskim" (por. Ap l, 10).
"Dzień Pański" - czas Bożego nawiedzenia
W znaczeniu biblijnym "dzień Pański" oznacza czas
szczególnego nawiedzenia Bożego, wkroczenia Boga w historię ludzkości,
przyjścia Boga z mocą, łaską i miłosierdziem do oczekującego Nań człowieka.
Chrystus przyszedł do nas (Emmanuel - Bóg z nami) w chwili Wcielenia i
narodzenia w Betlejem. Ale nadal przychodzi do nas w słowie Bożym i
sakramentach świętych i przyjdzie kiedyś w chwale i majestacie, aby sądzić
świat i objawić swoją chwałę. Ten ostatni dzień ludzkości będzie w pełnym
tego słowa znaczeniu "dniem Pańskim", czasem przyjścia i nawiedzenia.
Każda zatem niedziela dla chrześcijan jest
przypomnieniem, przychodzeniem i wkraczaniem Boga w naszą historię, jest
przeżyciem spotkania z Nim w słowie Bożym i Eucharystii. Jest także
zapowiedzią powtórnego przyjścia na końcu czasów. Jerozolima została
zburzona doszczętnie i nad losem jej dzieci gorzko zapłakał Zbawiciel, "gdyż
nie poznała czasu swego nawiedzenia".
Nie może dziać się coś podobnego z naszymi rodzinami i
z naszymi dziećmi. Niech więc niedziela, którą słusznie nazywamy "dniem
Pańskim", i która jest "podstawą i rdzeniem całego roku liturgicznego" (KL
106) będzie dniem radosnego przeżywania nawiedzenia Bożego.
Pamiątka Zmartwychwstania
Niedziela jest również pamiątką Zmartwychwstania
Chrystusa. Sobór Watykański II stwierdza: "Każdego tygodnia Kościół obchodzi
pamiątkę Zmartwychwstania Pańskiego w dniu, który nazwał Pańskim", (KL 102).
Niedziela Zmartwychwstania stała się momentem zwrotnym w życiu uczniów
Chrystusa. Zmartwychwstaniem jako największym cudem potwierdził Zbawiciel
prawdziwość swego posłannictwa, prawdę swoich słów i ogłosił całemu światu
orędzie o zbawieniu. Apostołowie, których wiara przeszła wielką próbę w
Wielki Piątek, na nowo uwierzyli w Chrystusa, na nowo przyjęli Go jako
swojego Zbawiciela i Pana. W niedzielny wieczór "uradowali się ujrzawszy
Pana" (J 20, 20) i ta radość odtąd będzie stale ich udziałem, nawet wtedy,
gdy będą oddawać życie jako świadectwo wiary.
Pamiątka Zesłania Ducha Świętego - początek pielgrzymki Kościoła
W niedzielę Pięćdziesiątnicy dokonało się również
Zesłanie Ducha Świętego. Apostołowie pełni mocy Ducha zaczęli głosić
Zmartwychwstałego Chrystusa. Takie były początki działalności Kościoła, stąd
niedziela jest także pamiątką tamtych wydarzeń. I dlatego wierni w tym dniu
"powinni schodzić się razem dla słuchania słowa Bożego i uczestniczenia w
Eucharystii, aby tak wspominać Mękę, Zmartwychwstanie i chwałę Pana Jezusa i
składać dziękczynienie Bogu, który ich "odrodził przez zmartwychwstanie
Jezusa Chrystusa ku nadziei żywej" (l P l, 3)" (KL 106). Prawdy te
przypomina nam obrzęd pokropienia wodą święconą na początku Mszy św.
celebrowanej na Wielkanoc lub w inne niedziele.
Liturgia wspomnieniem i uobecnieniem zbawczych wydarzeń
Wspomnienie i uobecnianie wydarzeń paschalnych dokonuje
się przede wszystkim w liturgii, stąd od czasów apostolskich niedziela stała
się dniem liturgii chrześcijańskiej. Autor "Dziejów Apostolskich" tak
relacjonuje: "W pierwszym dniu po szabacie, kiedy zebraliśmy się na łamanie
chleba, Paweł, który nazajutrz zamierzał odjechać, przemawiał do nich i
przedłużył mowę aż do północy" (Dz 20, 7).
Podobne świadectwo o gromadzeniu się wiernych w
niedzielę na Eucharystię przekazało wielu innych autorów
starochrześcijańskich. Św. Paweł wspomina w liście do Koryntian o zbiórce
ofiar, jaką mają przeprowadzić w czasie niedzielnego zgromadzenia
eucharystycznego, aby przyjść "z pomocą braciom, mieszkającym w Judei” (Dz
21, 29). Pisze: "Niechaj pierwszego dnia tygodnia każdy z was coś odłoży
według tego, co uzna za właściwe, żeby nie zarządzać zbiórek dopiero wtedy,
kiedy przybędę” (l Kor 16,2).
Od czasów apostolskich niedziela jest dniem kultu
liturgicznego. Liturgia Kościoła przypomina i zapowiada interwencje Boże w
historii. Dlatego w każdą niedzielę bierzemy w pełni udział w Eucharystii,
przyjmujemy Komunię św., a po przeistoczeniu oznajmiamy słowami tę
rzeczywistość, która się dokonuje: "Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu,
wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale".
Eucharystia jest sercem niedzieli. "Przyjmując Chleb
życia, uczniowie Chrystusa czerpią moc ze Zmartwychwstałego i Jego Ducha,
aby przygotować się do podjęcia zadań, które czekają ich w codziennym życiu"
(Dies Domini, 45).
Dzień radości i odpoczynku z Bogiem
Zwróćmy jeszcze uwagę na jeden z charakterystycznych
aspektów przeżywania dnia Pańskiego, jakim jest odpoczynek. Sobór Watykański
II na ten temat mówi: "Niedziela jest zatem najstarszym i pierwszym dniem
świątecznym, który należy tak przedstawić i wpoić w pobożność wiernych, aby
stał się również dniem radości i odpoczynku od pracy" (KL 106).
Radość niedzielna jest echem tej radości jaka przeżyli
Apostołowie "ujrzawszy" Zmartwychwstałego Pana. Jest ona przypomnieniem
również tej radości, jaką przeżywali Izraelici w pierwszą noc paschalną:
skończyła się bowiem niewola egipska i Izraelici jako wolni synowie Boga
wyruszyli do ojczyzny "płynącej mlekiem i miodem".
Od 321 roku niedziela jest świętem państwowym. Dzięki
temu możliwy jest dla wszystkich niedzielny odpoczynek. Należy go jednak
pojmować głębiej, nie tylko jako zwykłą regenerację sił. Odpoczynek sobotni
u Izraelitów był znakiem, że skończyła się niewolnicza ciągła praca. To Bóg
przyniósł im wyzwolenie, a wyrazem wdzięczności dla Boga wybawcy jest
odpoczynek sobotni. W sensie biblijnym odpoczynek to zaznanie pokoju,
wolności i sprawiedliwości. Stąd naród wybrany, którego grzechy zagrodziły
drogę do ziemi obiecanej, nie może zaznać odpoczynku, lecz tuła się przez
czterdzieści lat po pustyni nękany różnymi trudnościami.
Całkowitego odpoczynku niedzielnego zaznamy wówczas,
gdy jako wolni synowie Boga będziemy żyć w łasce uświęcającej bez grzechu i
będziemy wolni od wszelkich nałogów. Nie możemy być również w najmniejszym
stopniu przyczyną niewolnictwa naszych braci. Mam tu na myśli szczególnie
alkoholizm, narkomanię, niemoralność czy choćby nadmierne bogacenie się i
nastawienie konsumpcyjne, np. handel i zakupy.
"Dzień
Pański" i Eucharystia
Na zakończenie kilka uwag i przemyśleń na temat
przeżywania dnia Pańskiego w rodzinach chrześcijańskich. Najpierw zwracamy
uwagę na przygotowanie duchowe, wewnętrzne. Jeśli utraciliśmy łaskę Bożą,
korzystamy z Sakramentu Pojednania, aby w pełni wziąć udział w Eucharystii.
W miarę możności, poprzez zapoznanie się z czytaniami biblijnymi i ułożenie
choćby modlitwy przygotowującej do owocnego udziału w liturgii parafialnej.
Czy wystarczy zatem tylko być na Mszy, czy czekamy na
tę chwilę, to zależy od ludzkiego serca i miłości Boga.
Czy mu zanoszę moje dziękczynienie za szczęśliwie przeżyty tydzień, za
bezmiar łask, jakimi mnie Pan i wszystkich bliskich mojemu sercu obdarzył w
mijającym tygodniu?
Czy przepraszam Go za bezmiar grzechów, zaniedbań,
zmarnowanych Bożych łask, jakie w minionym tygodniu popełniłem?
Czy proszę Go - jeśli za łaską Jego dane mi będzie żyć
w nowym tygodniu mojego życia - o zdrowie, błogosławieństwo i łaski
potrzebne do godnego, chrześcijańskiego życia dla mnie, wszystkich mojemu
sercu bliskich, ale także dla Ojczyzny, Kościoła i świata oraz moich wrogów,
prześladowców i zatwardziałych grzeszników?
Jeżeli to Bogu przynoszę na niedzielną Eucharystię, to
„wiem, w kogo ja wierzę” i wiem, po co wierzę.
Tak przeżywana niedziela i Eucharystia, stanie się dla
nas jakby "małą Wielkanocą" i zapowiedzią radości wiecznej, do której
jesteśmy wezwani.
Jeśli tak nie jest, to jest czas, aby to zmienić.
opr. H.Kyc
Pytania i odpowiedzi z Serwisu
Religijnego „Wiara” TRUDNE
PYTANIA
Poznaj, by zrozumieć
Pyt.:
Dlaczego kobieta nie może być kapłanem? Czy istnieją ku temu poważne racje?
Odp.: Jasna i wyraźna pozycja, jaką w tej kwestii
zajmuje Kościół katolicki, przedstawiona została m. in. w dokumencie
Kongregacji do spraw Wiary z 1976 r., Inter insigniores, w którym
stwierdzono: "Kościół katolicki nigdy nie uznawał możliwości otrzymywania
przez kobiety święceń kapłańskich czy biskupich". Teza ta została rozwinięta
i ponownie potwierdzona jako obowiązująca przez Jana Pawła II w dokumencie
Mulieris dignitatem z 1988 r.
Czym uzasadniana jest taka postawa? Można sprowadzić to
do trzech argumentów: wybór mężczyzn, dokonany przez Chrystusa, nieprzerwana
tradycja Kościoła oraz fakt, iż symbolicznie tylko mężczyzna reprezentuje
Jezusa, Głowę i Oblubieńca Kościoła.
Pierwsze uzasadnienie odwołuje się do zachowania się
Jezusa, który pomimo iż traktował kobiety z pełnym szacunkiem i w pełnej
wolności, wychodząc w tym poza zwyczaje swych czasów, nie powołał żadnej z
nich, aby wchodziła w skład 12 Apostołów. Tak więc, Kościół - taki jest
drugi argument - w swojej długiej i niezmiennej tradycji zawsze udzielał
święceń kapłańskich wyłącznie mężczyznom, pragnąc w ten sposób pozostać
wiernym Chrystusowi oraz apostołom; a wiadomo, iż w wypadku kiedy tradycja
zgodna jest z wolą Chrystusa, wtedy nabiera dla Kościoła wartości
normatywnej. Trzeci argument związany jest z wartością symboliczną funkcji
kapłańskiej: kapłan jest zastępcą, który działa w mieniu Chrystusa, Głowy i
Oblubieńca Kościoła, zwłaszcza we wspólnocie eucharystycznej; byłoby
sprzecznością i brakiem logiki, gdyby kobieta reprezentowała Chrystusa
mężczyznę.
Również i samo ojcostwo Boga (Bóg Ojciec) i oblubieńczy
aspekt Osoby Chrystusa wydają się znajdować swój pełniejszy wyraz w
podwójnej posłudze i roli męskiej i kobiecej, potwierdzając w ten sposób
wkład Chrystusa w przezwyciężanie różnic pomiędzy płciami. Nie zamierza się
przez to jednak sugerować zniesienia zakazu kapłaństwa kobiet, lecz
proponuje się oczyszczenie go od uwarunkowań kulturowych. Trzeba zawsze
pamiętać, iż kapłaństwo nie jest rewindykacją, lecz powołaniem. Bóg jest w
pełni wolny powoływać kiedy chce i kogo chce. Powołanie należy więc do Boga,
ale uznanie go za prawdziwe i dokonywanie rozróżnień i ocen w tej dziedzinie
należy do Kościoła.

Pyt.: Od lat borykam się z problemem powołania, przeznaczenia w swoim
życiu. Wiąże się z tym również pragnienie, aby prawidłowo odczytywać to, co
Bóg chce mi powiedzieć. W jaki sposób Bóg z nami się kontaktuje, jak być
pewnym, że odpowiedź na nasze pytania i wątpliwości pochodzi od Pana?
Odp.: Odpowiedź na Twoje pytanie jest prostsza, niż
wielu przypuszcza. Najważniejszym przykazaniem jest kochać Boga i bliźniego
jak siebie samego. W tym wezwaniu zawiera się też nasze powołanie. Każdego
bez wyjątku. Cokolwiek byś nie robiła, jeśli będzie realizacją tego
przykazania, będzie Twoim powołaniem. Nie martw się, że nie będziesz
wiedziała, czy na pewno to co robisz jest najlepszą realizacją przykazania
miłości. Ważne, byś kochała. A Bóg nie będzie nas kiedyś sądził z realizacji
powołania, ale właśnie z miłości... Jeśli tak spojrzysz na kwestię Twojego
powołania to odkryjesz, że Bóg nie musi Ci nic konkretnego mówić. Jego wolę
realizujesz, kiedy kochasz. Podobnie jest w kwestii odpowiedzi na nasze
pytania. Poznajesz, że jakaś intuicja pochodzi od Boga, jeśli jest zgodna z
tym, co zostawił nam Pan Jezus.
Pyt.: Przeciwnicy nauki Kościoła o Trójcy Świętej wysuwają następujący
argument: Maryja albo Apostołowie nigdy nie modlili się do Jezusa. Jezus sam
nauczył ich takiej modlitwy (Ojcze nasz) ale nigdy nie wzywał do modlitwy do
Siebie samego.
Odp.: Ciekawy to argument, tyle że niezupełnie
prawdziwy. Proszę zobaczyć J 5, 23: "(... )Aby wszyscy oddawali cześć
Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje
czci Ojcu, który Go posłał". Jak oddajemy Bogu Ojcu cześć? Nie przypadkiem
przez modlitwę uwielbienia?
Pyt.: Gdzie jest granica ludzkiej godności u chrześcijanina? Jezus
żądał wszak wręcz zaparcia się siebie. Czy można normalnie żyć w
społeczeństwie, pracować i być prawdziwym chrześcijaninem, a jednocześnie
zachowywać swoją godność nie popadając w "obłęd"? Czy np. znoszenie z pokorą
upokorzeń nie jest zabijaniem własnej godności ?
Odp.: Jezus żądał zaparcia się samego siebie w pójściu
za Nim. Wcale nie chodziło Mu o to, że mamy zawsze wszystkim ustępować.
Tekst ten brzmi: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego
siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje". Mamy
bezkompromisowo, bezwarunkowo, pójść za Jezusem. To opowiedzenie się za nim
nie polega jednak na ciągłym ustępowaniu innym, na pozwoleniu, by nam
ciosano kołki na głowie. Sam Jezus spoliczkowany przed Sanhedrynem zażądał
uzasadnienia tego postępowania, spotykając się z żądaniem uzasadnienia
jakimś znakiem swojego posłannictwa twardo się na to nie zgadza, nazywając
faryzeuszów i uczonych w Piśmie plemieniem "przewrotnym i wiarołomnym",
decyduje się także na wypędzenie przekupniów ze świątyni. Bo miłość wobec
bliźniego musi być czasem wymagająca. Inaczej bywa zgodą na zło. Jak my
konkretnie powinniśmy Jezusa naśladować? Wydaje się, że trzeba po prostu
używać sumienia i zawsze starać się działać na rzecz dobrze rozumianego
dobra drugiego człowieka. Np. nie służy dobru bliźniego pozwalanie mu, by
kradł. Nie służy Jego dobru pozwalanie mu, by kogoś psychicznie maltretował.
Takim postawom trzeba się przeciwstawiać, gdyż w gruncie rzeczy szkodzą
dobru tego człowieka. Nie możemy bezmyślnie pozwalać, by przez naszą
obojętność i znoszenie upokorzeń nasz bliźni stawał się coraz gorszy. Jeśli
mu ustępuję to tylko w sytuacjach, gdy może z tego wniknąć jakieś dobro. Ale
nie powinienem mu ustępować, gdy ustępstwo czyni go gorszym, a właśnie
twarda postawa służy jego dobru.
Wartości
jako źródło wychowania i edukacji
Każdy człowiek, każda rodzina, a nawet każda grupa społeczna czy religijna
ustanawia swą własną skalę wartości. Dla jednych ludzi honor jest ważniejszy
niż życie, dla innych - porządek przewyższa estetykę, lub też kreatywność
artystyczna jest ważniejsza niż życie rodzinne. Posiadanie własnej skali
wartości oznacza, że jesteśmy gotowi poświęcić wartość, którą mniej cenimy
po to, aby inna, bardziej przez nas ceniona, nie ucierpiała. Takie, większe
lub mniejsze poważanie jakiejś wartości jest owocem wykształcenia,
środowiska, historii, a czasem nawet chwilowych okoliczności. Na przykład,
gdy ktoś na nas napadnie, bardziej cenimy sobie życie niż portfel. Na
docenianie lub nie docenianie konkretnych wartości wpływa niezliczona liczba
czynników.
Zakładamy, że dobro jest lepsze od zła, ale każdy
człowiek czy każda grupa będzie dokonywać innej oceny, a co za tym idzie,
inaczej określi na czym polega dobro, a na czym zło. Mając to na uwadze,
musimy podkreślić dwie rzeczy. Po pierwsze, nie możemy narzucać innym naszej
skali wartości, a po drugie, powinniśmy przekazywać wszystkie wartości w
równowadze po to, aby dzieci zostały wychowane bez przerostu znaczenia
jednej wartości nad innymi, co mogłoby wypaczyć pozytywny stosunek do
społeczeństwa. Pomimo wewnętrznego powiązania pomiędzy wartościami, jedna z
nich może skumulować się w ten sposób, że zakłóci harmonię całości. Tak
samo, jak może być szkodliwym dla zdrowia nadużywanie jakiegoś rodzaju
pożywienia czy sportu, tak samo może stać się niebezpiecznym specjalne
poważanie tylko jednej wartości, gdyż w ten sposób można zepsuć całą ich
skalę, zwłaszcza na tym etapie, kiedy kształtuje się osobowość człowieka.
Wartości społeczne są tak powiązane ze sobą, że
określenie granicy, gdzie się kończy jedna, a gdzie zaczyna druga jest
trudne, lub prawie niemożliwe. Czasami trudno jest ustalić czy uczymy
dialogu, pokoju, czy sprawiedliwości. W związku z tym możemy zadać sobie
następujące pytania. Czy możliwy jest pokój bez dialogu? Czy mógłby istnieć
pokój niezwiązany ze sprawiedliwością? Czy uprzejmość nie jest wyrazem
szacunku? Czy hojność i współczucie byłyby możliwe bez cierpliwości? Czy
kreatywność i zaufanie nie są podstawą dla radości? Czy można sobie
wyobrazić przyjaźń bez szczerości albo odpowiedzialność bez rozwagi? Zawsze
jednak możemy określić cechy odróżniające jedną wartość od innej. Na
przykład wytrwałość zawiera elementy, które później możemy zastosować w
przypadku innych wartości. I tak będziemy wytrwali w przyjaźni, pokoju,
tolerancji, lub jakiejkolwiek innej wartości. Nie możemy być bardziej
tolerancyjni, nie będąc jednocześnie bardziej hojnymi, współczującymi,
skłonnymi do dialogu i pełni szacunku.
Celem niniejszego zbioru artykułów będzie zwięzłe przedstawienie różnych
wartości, uważanych za szczególnie ważne w wychowaniu i w nauczaniu dzieci i
młodzieży umiejętności życia w społeczeństwie. Mając na uwadze natężenie i
emocje codziennego życia, nam dorosłym również przydałoby się odświeżyć ich
prawdziwy sens, wrócić do ich korzeni, a czasem skorygować i zmodyfikować
własne postępowanie. Chociażby z tego względu, że w 90% wychowujemy przez
to, co robimy, a tylko w 10% przez to, co mówimy. Czasami też najtrudniej
jest zdefiniować najprostsze pojęcia. Dl atego,
że są tak oczywiste i tak często ich używamy, że podanie ich znaczenia w
prostych słowach jest dla nas skomplikowane.
O szacunku i cierpliwości
Co to znaczy szacunek? Słowo szacunek jest synonimem
słowa respekt, a to z kolei pochodzi od łacińskiego terminu, który oznacza
rozglądać się dookoła.
Szanować, to znaczy: zawsze zdawać sobie sprawę, że nie
jesteśmy sami. Inaczej mówiąc, ten kto szanuje rozgląda się dookoła i
dostrzega, że oprócz niego są inne osoby i nie uczyni niczego, czym mógłby
ich zranić lub naruszyć ich prywatność.
Obrazują to słynne sentencje wielkich myślicieli. "Nie
rób drugiemu, co tobie niemiłe", "Człowiek jest świętością dla drugiego
człowieka", "Jesteśmy członkami jednego wielkiego ciała" (Seneka), "Nie
narodziliśmy się tylko dla siebie samych" (Cyceron).
Mówiąc najprostszym językiem, nie dokuczaj w miejscach
publicznych swą hałaśliwością, nadmierną gadatliwością i nie ukazuj swej
ważności. Szanuj prywatność innych, ich upodobania, intymność i gusta. Dbaj
o drugiego człowieka, a będzie ci oddane.
W życiu codziennym coraz częściej zauważamy brak
szacunku dla innych, który wyraża się poprzez brak wstydu, tupet,
nieuprzejmość, bezczelność, grubiaństwo i wtrącanie się. Widzimy też nadmiar
szacunku, który wynika z obawy, aby nie stało się to, czego się nie chce, z
braku zaufania i ze strachu. Są to dwie skrajności, które wypaczają wartość
szacunku przez jego brak albo przez jego nadmiar.
cdn. Barbara Wierdak

DZIENNICZEK
Ciąg dalszy / 31
1934 rok. W dzień Wniebowzięcia Matki Bożej nie by- łam na Mszy św., pani
doktor139 nie pozwoliła, ale modliłam się gorąco w celi. Po chwili ujrzałam
Matkę Bożą w niewypowiedzianej piękności - i rzekła do mnie: Córko moja,
żądam od ciebie modlitwy, modlitwy i jeszcze raz modlitwy za świat, a
szczególnie za Ojczyznę swoją. Przez dziewięć dni przyjmij Komunię św.
wynagradzającą, łącz się ściśle z ofiarą Mszy św. Przez te dziewięć dni
staniesz przed Bogiem jako ofiara, wszędzie, zawsze, w każdym miejscu i
czasie - czy w dzień, czy w nocy, ilekroć się przebudzisz, módl się duchem.
Duchem zawsze trwać na modlitwie można.
W pewnej chwili powiedział mi Jezus: Spojrzenie moje z
tego obrazu jest takie jak spojrzenie z krzyża.
W pewnej chwili zapytał mnie spowiednik140, jak ma być
umieszczony ten napis, ponieważ to wszystko się nie mieści na tym obrazie.
Odpowiedziałam, że się pomodlę i odpowiem na przyszły tydzień. Kiedy
odeszłam od konfesjonału - i przechodząc koło Najświętszego Sakramentu -
otrzymałam wewnętrzne zrozumienie, jak ma być ten napis. Jezus mi
przypomniał, jako mi mówił pierwszy raz, to jest, że te trzy słowa muszą być
uwidocznione. Słowa te są takie: Jezu, ufam Tobie. Zrozumiałam, że Jezus
pragnie, ażeby była umieszczona cała formułka, ale nie kładzie wyraźnego
nakazu, jako na te trzy słowa.
Podaję ludziom naczynie, z którym mają przychodzić po
łaski do źródła miłosierdzia. Tym naczyniem jest ten obraz z podpisem: Jezu,
ufam Tobie.
O Miłości najczystsza, zakróluj w całej pełni w sercu
moim i dopomóż mi spełnić wolę Twoją świętą jak najwierniej.
Pod koniec trzydniowych rekolekcji ujrzałam, że idę po
nierównej drodze i co chwila się potykam, i widzę, że idzie za mną jakaś
postać, która mnie wciąż podtrzymuje, a ja jestem z tego niezadowolona i
proszę, ażeby się ode mnie ta postać odsunęła, bo ja chcę iść sama. Jednak
ta postać, której nie mogłam poznać, ani na chwilę mnie nie opuściła.
Zniecierpliwiło mnie to i odwróciłam się do niej, i odepchnęłam ją od
siebie. I w tej chwili poznaję, że tą postacią jest matka przełożona141, i w
tej samej chwili widzę, że nie jest to matka przełożona, ale Pan Jezus,
który głęboko spojrzał na mnie i dał mi poznać, jak Go to boli, jeżeli w
najdrobniejszej rzeczy nie staram się pełnić woli przełożonej - która jest
wolą moją. Przeprosiłam Pana bardzo i tę przestrogę głęboko wzięłam sobie do
serca.
W pewnej chwili powiedział mi spowiednik, żebym się
pomodliła na jego intencję i zaczęłam nowennę do Matki Bożej. Nowenna ta
składała się z odmówienia dziewięć razy: Witaj Królowo. Pod koniec nowenny
ujrzałam Matkę Bożą z Dzieciątkiem Jezus na ręku i ujrzałam także swego
spowiednika, który klęczał u Jej stóp i rozmawiał z Nią. Nie zrozumiałam, co
[o czym] rozmawiał z Matką Bożą, ponieważ byłam zajęta rozmową z
Dzieciątkiem Jezus, które zeszło z ręki Matki Bożej i zbliżyło się do mnie.
Nie mogłam się nadziwić Jego piękności. Usłyszałam parę słów, które Matka
Boża mówiła do niego, ale nie wszystko słyszałam. Słowa te są następujące:
Jestem nie tylko Królową nieba, ale i Matką Miłosierdzia i Matką twoją. I w
tej chwili wyciągnęła prawą rękę, w której trzymała płaszcz, i osłoniła nim
tego kapłana. W tej chwili znikło widzenie.
O, jak wielką łaską jest mieć kierownika duszy.
Szybciej postępuje się w cnocie, jaśniej poznaje wolę Bożą, wierniej ją
wypełnia, idzie drogą pewną i bezpieczną. Kierownik umie ominąć skały, o
które rozbić by się mogła. Bóg dał mi tę łaskę dość późno, ale cieszę się
nią bardzo, widząc, jak Bóg się skłania do życzeń kierownika. Przytaczam
jeden fakt z tysiąca, jakie mi się przydarzają. Jak zwykle wieczorem,
prosiłam Pana Jezusa o podanie mi punktów do jutrzejszego rozmyślania142.
Otrzymałam odpowiedź: Rozmyślaj
o
proroku Jonaszu i o jego posłannictwie. Podziękowałam Panu, ale w duszy
zaczęłam się zastanawiać: co za odmienne rozmyślanie od innych. Jednak całą
siłą duszy starałam się rozważać i znalazłam w tym proroku siebie, w tym
znaczeniu, że i ja się często wymawiam przed Bogiem, że kto inny lepiej by
spełnił wolę Jego świętą - nie rozumiejąc, że Bóg może wszystko, że tym
lepiej się uwydatni Jego wszechmoc - im narzędzie lichsze. Bóg mi to
wyjaśnił. Po południu była spowiedź Zgromadzenia. Kiedy przedstawiłam
kierownikowi swej duszy lęk, jaki mnie ogarnia z powodu tego posłannictwa
143, do którego Bóg mnie używa jako narzędzia nieudolnego, odpowiedział mi
ojciec duchowny, że czy chcemy, czy nie, to jednak wolę Bożą spełnić musimy,
i dał mi przykład proroka Jonasza.
Po skończonej spowiedzi rozmyślałam sobie, skąd wie
spowiednik o tym, że Bóg mi każe rozmyślać o tym Jonaszu, przecież mu o tym
nic nie mówiłam.
Wtem usłyszałam te słowa: Kapłan, kiedy mnie zastępuje,
to nie on działa, ale ja przez niego, życzenia jego są życzeniami moimi.
Widzę, jak Jezus broni swych zastępców. Sam wchodzi w ich działanie.
Czwartek. Kiedy zaczęłam godzinę świętą, chciałam się
zatapiać w konaniu Jezusa w Ogrójcu. Wtem słyszę w duszy głos: Rozmyślaj
tajemnice Wcielenia. I nagle zjawiło się przede mną Dziecię Jezus
promieniujące pięknością. Mówi mi, jak bardzo się podoba Bogu prostota
duszy. Chociaż niepojęta jest wielkość moja, lecz obcuję tylko z maluczkimi
- żądam od ciebie dziecięctwa ducha.
Widzę teraz jasno, jak Bóg działa przez spowiednika i
jak wierny jest w obietnicach swoich. Przed dwoma tygodniami spowiednik każe
mi się zastanowić nad tym dziecięctwem duchowym. Z początku przychodziło mi
to trochę trudno, jednak spowiednik, nie zważając na moją trudność, każe mi
w dalszym ciągu zastanawiać się nad tym dziecięctwem ducha. W praktyce niech
się to dziecięctwo tak objawia: dziecko nie zajmuje się przeszłością ani
przyszłością, ale korzysta z chwili obecnej. U siostry chcę podkreślić to
dziecięctwo ducha i kładę na to wielki nacisk.
Widzę, jak się [Pan Jezus] skłania do życzeń
spowiednika, że w tym czasie nie ukazuje mi się jako nauczyciel w pełni sił
i człowieczeństwa - dorosłym, ale ukazuje mi się jako małe dziecię. Ten Bóg,
nieogarniony, zniża się do mnie w postaci małej dzieciny. Jednak wzrok mojej
duszy nie zatrzymuje się na tej powierzchni. Chociaż przyjmujesz postać
małej dzieciny, ja w Tobie widzę nieśmiertelnego, nieograniczonego Pana nad
pany, którego wielbią dniem i nocą duchy czyste, dla którego płoną serca
Serafinów ogniem najczystszej miłości. O Chryste, o Jezu, pragnę przewyższać
ich w miłości ku Tobie. Przepraszam was, duchy czyste, za śmiałość
porównywania się z wami. Ja, przepaść nędzy, otchłań nędzy, ale Ty, o Boże,
który jesteś niepojętą przepaścią miłosierdzia, pochłoń mnie jako pochłania
żar słoneczny jedną kroplę rosy. Miłosne spojrzenie Twoje wyrównuje wszelką
przepaść. Czuję się niezmiernie szczęśliwa z wielkości Boga. Widząc wielkość
Boga - to mi zupełnie wystarcza, żebym była szczęśliwa przez całą wieczność.
W pewnej chwili, kiedy ujrzałam Jezusa w postaci małej
dzieciny, zapytałam się: Jezu, czemu teraz obcujesz ze mną, przybierając
postać małej dzieciny? Przecież ja w Tobie i tak widzę Boga nieogarnionego,
Stwórcę i Pana swego. Jezus mi odpowiedział, że dokąd się nie nauczę
prostoty i pokory, to będzie ze mną obcował jako małe dziecię.
1934 rok. Podczas Mszy św., w której był Pan Jezus
wystawiony w Najświętszym Sakramencie, przed Komunią św. ujrzałam dwa
promienie wychodzące z Przenajświętszej Hostii, takie, jakie są namalowane
na tym obrazie: jeden czerwony, drugi blady. Odbijały się na każdej z sióstr
i na wychowankach, jednak nie na wszystkich jednakowo. Na niektórych
zaledwie się zarysowywały. Było to w dzień zakończenia rekolekcji dzieci.
22.11.1934 rok. W pewnej chwili ojciec duchowny l44
każe mi się zastanowić dobrze nad sobą i zbadać się, czy nie mam
przywiązania do jakiejś rzeczy, stworzenia, czy do samej siebie, i czy nie
ma we mnie gadulstwa niepotrzebnego - bo to wszystko przeszkadza Panu
Jezusowi swobodnie gospodarzyć w duszy twojej. Bóg jest zazdrosny o serce
nasze i chce, abyśmy Jego tylko kochali.
Kiedy się zaczęłam głęboko zastanawiać nad sobą, nie
zauważyłam, żebym była przywiązana do czegokolwiek, jednak jak we wszystkich
rzeczach swoich, tak i tu lękam się siebie i nie dowierzam sobie. Zmęczona
tym drobiazgowym badaniem, poszłam przed Najświętszy Sakrament i prosiłam
Jezusa z całą mocą duszy swojej: Jezu, Oblubieńcze mój, Skarbie serca
mojego, Ty wiesz, że Ciebie tylko znam i nie znam innej miłości prócz
Ciebie, ale, Jezu, jeżeli bym miała się przywiązać do czegokolwiek, co nie
jest Tobą, to proszę i błagam Cię, Jezu, przez moc miłosierdzia Twego, spuść
śmierć dla mnie natychmiast, bo wolę tysiąc razy umrzeć, niżeli raz w rzeczy
najmniejszej sprzeniewierzyć się Tobie.
W tej chwili stanął Jezus nagle, nie wiem skąd, przede
mną, jaśniejący pięknością niestworzoną, w szacie białej, z rękami
wzniesionymi i rzekł do mnie te słowa: Córko moja, serce twoje jest
odpocznieniem moim, jest upodobaniem moim. W nim znajduję wszystko, czego mi
odmawia tak wielka liczba dusz. Powiedz o tym zastępcy mojemu. I w tej
chwili nic nie widziałam - tylko całe morze pociech wstąpiło w duszę moją.
Rozumiem teraz, że nic mi tamy nie może położyć w
miłości ku Tobie, Jezu - ani cierpienie, ani przeciwności, ani ogień, ani
miecz, ani śmierć sama. Czuję się silniejsza ponad to wszystko. Nic nie
pójdzie w porównanie z miłością. Widzę, że rzeczy najdrobniejsze, spełnione
przez duszę szczerze kochającą Boga, mają niesłychaną wartość w oczach Jego
świętych.

139 Dr Helena Maciejewska (1888-1965) w tym czasie była lekarzem sióstr
wileńskiego domu Zgromadzenia.
140 Ks. Michał Sopoćko.
141 M. Irena Krzyżanowska.
142 "Rozmyślanie" - modlitwa myślą, polegająca na rozważaniu prawd Bożych,
zakończona praktycznym postanowieniem. W Zgromadzeniu Matki Bożej
Miłosierdzia siostry odprawiają codziennie półgodzinne rozmyślanie.
Wieczorem siostry przygotowują tzw. punkty, czyli temat do porannego
rozmyślania.
144 Ks. Michał Sopoćko.
13 kwietnia.
Światowy dzień Pamięci Ofiar Katynia
KATYŃ
ZBRODNIA PRZECIWKO LUDZKOŚCI
Po agresji na Polskę w dn. 17 września 1939 r. w ręce sowieckie wpadło,
łącznie z ludźmi aresztowanymi zimą 1939 - 1940 r., około 250 tys.
kombatantów polskich, w tym ponad 8 tys. oficerów, kilka tysięcy
podoficerów, funkcjonariuszy KOP-u, policji itp. Umieszczono ich w trzech
wydzielonych obozach: w Kozielsku k/ Briańska, w Starobielsku nad rzeką
Ajdar we wschodniej Ukrainie oraz na wyspie Iłowaja na jeziorze Seliger
k/Ostaszkowa. Do marca 1940 r. liczba jeńców sięgała ok. 15 tys., w tym
8.700 oficerów i podoficerów Wojska Polskiego. W Kozielsku znajdowało się
wówczas 5 tys. osób, w tym 4.500 oficerów, w Starobielsku - 3.920 osób
(prawie wszyscy byli oficerami), zaś w Ostaszkowie - 6.750 osób, z czego 400
to oficerowie, resztę stanowili policjanci i żołnierze KOP. Na Boże
Narodzenie 1939 r. od uwięzionych przyszły do Polski pierwsze listy;
ostatnie dotarły na Wielkanoc 1940 r. Wczesną wiosną 1940 r. rozpoczęło się
wywożenie jeńców z trzech wielkich obozów. 3 kwietnia 1940 roku odszedł w
"nieznane" pierwszy transport z Kozielska, 4 kwietnia - z Ostaszkowa, 5
kwietnia - ze Starobielska. Wywożeni oficerowie byli przekonani, że władze
sowieckie zdecydowały się przekazać ich do obozów jenieckich w Niemczech. Od
początku kwietnia do połowy maja z obozów tych wywożono w nieznanym kierunku
grupy od 60 do 250 jeńców w odstępach jedno- dwu- i trzydniowych. Spośród
około 14,5 tysiąca ludzi, 14 tysięcy przepadło wówczas bez śladu. Jedynie
448 - zgodnie z decyzjami powziętymi po długich przesłuchaniach każdego z
jeńców - przekazano do obozu w miejscowości Pawliszczew Bor k/ Kaługi,
następnie do Griazowca k/ Wołogdy. Ci też ocaleli.
Jedynym uratowanym z transportów kwietniowych był
ekonomista wileński profesor Stanistaw Swianiewicz. Był on świadkiem
przeładunku jeńców z pociągu do tajemniczych czarnych autobusów na stacji
Gniazdowo k/Katynia. Autobusy te odjeżdżały w stronę lasu katyńskiego i
wracały po jakimś czasie puste. Prof. Swianiewicz ocalał, przeszedł przez
więzienia sowieckie okresu 1940 -1942, doczekał się uwolnienia, a następnie
znalazł się na Zachodzie i mógł po latach dołączyć swoje świadectwo do
świadectwa tych, którzy - korzystając ze szczęśliwej okazji zajęcia tego
terenu przez wojska niemieckie - wykopali w 1943 r. w lesie katyńskim
zmumifikowane w naturalny sposób ciała polskich oficerów. Zamordowano ich
strzałem w tył czaszki, z rękami często okrutnie związanymi sznurami.
Czasami jeszcze w stanie dogorywania zwalano ich do masowych grobów,
przysypywano ziemią... W okresie między 3 kwietnia - a 12 maja zamordowano w
ten sposób w Katyniu ok. 4.400 oficerów polskich. Przez wiele lat nieznane
były losy pozostałych 4 tys. oficerów - jeńców Starobielska i ok. 8 tys. -
jeńców Ostaszkowa. Przepadli bez śladu w 1940 r. Ich groby i groby innych
zamordowanych odkryto dopiero latem 1991 r. w Charkowie na Ukrainie i w
miejscowości Miednoje w Rosji. Ogólna liczba zamordowanych także w innych
miejscach straceń wynosi ok. 22 tys. ludzi.
W lesie katyńskim w 1943 r. przy zwłokach mjr. Adama
Solskiego znaleziono fragment jego pamiętnika. Pamiętnik urywa się
na
słowach: "Przywieziono mnie gdzieś do lasu, coś w rodzaju letniska. Tu
szczegółowa rewizja. Zabrano zegarek, na którym była godzina 6.30, pytano
mnie o obrączkę, zabrano ruble, pas główny, scyzoryk...".
Wiemy dzisiaj, że jeńców ładowano po kilkunastu w "czornyje
worony" - samochody więzienne z zamazanymi szybami i wieziono na miejsce
kaźni, a tam wykwalifikowane ekipy morderców NKWD doprowadzały każdego, w
razie konieczności (stawianego oporu) wiążąc ofiarę sznurami, przed wykopany
dół i strzałem w tył czaszki kładły kres życiu znienawidzonego Polaka.
Ofiary mordu katyńskiego leżały w grobach w takim samym porządku, w jakim
wywożono je z Kozielska. Wśród ekshumowanych w 1943 r. ciał, zidentyfikowano
w lesie katyńskim 2.914 zwłok, w tym emerytowanych generałów: Bronisława
Bohatyrewicza i Henryka Minkiewicza, dowódcę OK Lublin, gen. Mieczysława
Smorawińskiego, admirała Ksawerego Czernieckiego, ok. 100 pułkowników, 300
majorów, wielu oficerów i podoficerów niższych stopni. Duża część z nich
była oficerami rezerwy, a w życiu cywilnym - lekarzami, prawnikami i
uczonymi. W lesie katyńskim znalazło śmierć ponad 4 tys. polskiej
inteligencji.
Gdy w 1942 r. generałowie Sikorski i Anders rozpoczęli
starania o stworzenie armii polskiej w Rosji, tych 14 tys. zaginionych
oficerów i specjalistów brali pod uwagę jako najcenniejszą kadrę nowych
formacji. Okazało się wszelako, że ludzi tych w żaden sposób odszukać nie
można.
Oficerów polskich wymordowano na rozkaz Stalina, a
wiernym i gorliwym wykonawcą jego woli, jeżeli nie wprost pomysłodawcą tego
projektu, był szef NKWD Ławrentij Beria. Powodem tej decyzji była
prawdopodobnie stwierdzona w trakcie "rozpracowywania" jeńców w trzech
obozach całkowita ich nieprzydatność z punktu widzenia interesów ZSRR.
Zdecydowana większość z nich nie była skłonna do współpracy z organami
sowieckimi i dlatego jako ludzie o wysokim poczuciu godności i
niezależności, w zbrodniczym systemie stalinowskim musieli zginąć. Stalin
zdawał sobie sprawę, iż ludzie ci pozostawieni przy życiu, nigdy nie pogodzą
się z utratą niepodległości, nie zrezygnują z niezawisłej Polski i przy
pierwszej okazji staną się najbardziej gorliwymi bojownikami o jej
niepodległość. W tym sensie najwyżsi decydenci Związku Sowieckiego
eliminując fizycznie, po zimnej kalkulacji, jeńców Kozielska, Starobielska i
Ostaszkowa, grzebali - jak sądzili - na zawsze ideę wolnej Rzeczypospolitej.
Tryb katyński stanowił uproszczenie dość zawiłej
sowieckiej biurokracji śmierci. Z działalności spec-trójek wyeliminowano
osobę prokuratora - zlikwidowano w ten sposób choćby pozory przedstawienia
jakichkolwiek zarzutów i przeprowadzenia w ten sposób postępowania. Trójka
centralna "zasądzała" na listę bez powiadamiania skazańca o swej decyzji.
Całymi wagonami odstawiano jeńców do więzień wewnętrznych NKWD. Ofiarom w
tył głowy nie strzelał już I sekretarz obwodowy sowieckiej partii lub szef
obwodowego NKWD (przewodniczący trójek), ale jeden z 53 wyspecjalizowanych
katów. Całość transportów dozorowało 12 tys. żołnierzy Wojsk Konwojujących.

Najbardziej "zmechanizowane" było stanowisko śmierci
polskich policjantów w Twerze (Kalininie) przy ul. Sowieckiej 5, gdzie kat -
sowiecki generał Błochin, zakładał w czasie egzekucji specjalny
gumowo-skórzany strój. Do grzebania zwłok w dołach śmierci w lasku nad rzeką
Twercą w gminie Miednoje używano transporterów i specjalnie przystosowanej
koparki.
W pięciu wyspecjalizowanych w egzekucji Polaków
"katyniach" zabito łącznie 23.777 obywateli polskich, w tym:
- jeńców Kozielska (mord Smoleńsk, ul. Dzierżyńskiego 13) zabito 4.566 osób,
- jeńców Starobielska (mord Charków, pl. Dzierżyńskiego 3) zabito 3.977
osób,
- jeńców Ostaszkowa (mord Kalinin, ul. Sowiecka 5) zabito 6.588 osób,
- jeńców Ukrainy (mord Kijów, ul. Korolenki 17) zabito 4.181 osób,
- jeńców Białorusi (mord Mińsk, al. Lenina 17) zabito 4.465 osób.
Podane liczby są realizacją sowieckiego planu
wyniszczenia najbardziej wartościowych jednostek polskiego społeczeństwa.
Dane te różnią się od tych, którymi dysponowaliśmy dotąd - tj. planów
sowieckiego ludobójstwa. W sumie w zbrodni katyńskiej zabito ponad 90 %
pracowników służb mundurowych RP:
- 9.701 funkcjonariuszy policji (w tym 7.867 służb etatowych),
- 9.298 oficerów, podoficerów i innych żołnierzy.
Osobliwością nowego sowieckiego systemu ludobójczego,
wynikającą z rozbieżności buchalterii zbrodni dokonywanej "na papierze" z
faktycznymi "dokonaniami" w piwnicach więzień wewnętrznych NKWD, była
"produkcja uratowanych". Jak to zwykle bywało "w socjalizmie", plany
egzekucji sporządzane ponad pół roku wcześniej - 15 listopada 1939 r.
odbiegały od realizacji od kwietnia.
Tryb katyński sowieckiego ludobójstwa Polaków
został starannie przygotowany propagandowo na wiele lat przed zbrodnią. Na
tygodnie przed wybuchem drugiej wojny światowej, po likwidacji nieudanych
"polskich eksperymentów" z samodzielnymi polskimi obwodami, "Dzierżyńszczyzną"
na Białorusi i "Marchlewszczyzną" na Ukrainie, obywatel sowiecki miał
głęboko wpojone przez sowieckie media, że każdy Polak to "wróg, nieudacznik,
zdrajca i szpieg POW".
Zbrodnia katyńska częścią Golgoty Wschodu
Zbrodnia katyńska, stanowiąca niewielki ułamek Golgoty
Wschodu, inicjowana na życzenie "sowieckiego ludu" przyniosła i jeszcze
przynosi olbrzymie żniwo śmierci.
Po przedstawieniu planów wyniszczenia Polaków na III
Konferencji Gestapo - NKWD w Zakopanem (20.02.1940 r.), w obecności agentów
angielskich i amerykańskich, została "przyjęta do akceptującej wiadomości"
przez mocarstwa zachodnie.
Zbrodnia ta nieukarana i niewytknięta spowodowała
lawinę zbrodni innych narodów, mimo iż Stalin wycofał się z realizacji trybu
katyńskiego już w 1941 r., a Chruszczow usiłował wyjawić niektóre jej
aspekty w 1956 i 1958 r. w ramach likwidacji "kultu jednostki". Do wybuchu
wojny sowiecko-niemieckiej w 1941 r. zrealizowano cykl 12 "katyni", w
których zabito ok. 45 tys. osób.
Po wojnie zginęło - tym przetestowanym na Polakach
sposobem - ok. miliona ludzi.
Pamięć
My, Polacy - katolicy, którzy przebaczyliśmy swym
oprawcom, musimy stale pamiętać o datach rozpoczęcia zbrodni: 3 kwietnia
1940 r. - Kozielsk, 4 kwietnia 1940 r. - Ostaszków, 5 kwietnia 1940 r. -
Starobielsk, 13 maja 1940 r. - Kijów i 26 sierpnia 1940 r. - Mińsk.
Bynajmniej nie w imię odwetu, lecz w imię przyszłości świata. Pamięć taka
rodzi bowiem cuda. Kto z Polaków np. wie, że dzień 3 kwietnia jest corocznym
świętem lotnictwa Republiki Południowej Afryki i że właśnie tam już w 1979
roku ufundowano pierwszy na świecie pomnik rządowy ukazujący prawdę o
Katyniu. Stało się tak za sprawą polskich lotników w angielskim RAF,
dokonujących nalotów na Niemcy. Pierwsze kroki pod okiem polskich
instruktorów stawiali lotnicy południowo-afrykańscy i zapamiętali, że
pierwszy dzień wywózki jeńców z Kozielska jest świętem Polaków.
Podobnie jest z datą 18 maja w Nowej Zelandii. Co roku
Nowozelandczycy świętują polskie zwycięstwo pod Monte Cassino, bo w bojach o
klasztor stawiająca pierwsze kroki w wojnie z Niemcami nowozelandzka dywizja
straciła aż 60 % żołnierzy. Polacy dokończyli "ich sprawę" - pamiętają o tym
w Nowej Zelandii.
W tajemnicy świętych obcowania łączymy się ze
wszystkimi ofiarami Golgoty Wschodu i modlimy się za nie w jedności z Ojcem
Świętym Janem Pawłem II: "Klękamy przy nieznanych mogiłach z tą
świadomością, że zapłacili oni szczególną cenę naszej wolności. Dali - rzec
można - definitywny kształt tej wolności, klękamy zwłaszcza przy mogiłach
katyńskich.
Sprawa Katynia jest stale obecna w naszej świadomości i
nie może być wymazana z pamięci Europy" (Modlitwa wigilijna Jana Pawła II,
24. XII. 1993 r.).
Materiały źródłowe: ks. Zdzisław J. Peszkowski, Ks. Tadeusz Kasabuła ,
Stanisław Z. Zdrojewski. Tytuł, skróty, grafika: H.Kyc
Feminizm
- nowe oblicze
socjalizmu
Feminizm
jest destruktywną siłą polityczną. Zabobony zawarte w tej
socjalistycznej ideologii prowadzą do wielu tragedii.
Tragiczny skutek jest immanentną cechą wszelkich idei lewicowych.
Dogmaty feminizmu nie pozwalają wyznawcom tej politycznej sekty na
rozsądne postrzeganie rzeczywistości. Dziś feminiści znaleźli protektora
w Unii Europejskiej, w ramach której totalitarne instytucje władzy mają
ingerować we wszystkie dziedziny życia. Parafrazując całą tę sytuację,
można powiedzieć, że feminizm dąży do tego, by społeczeństwo było
kelnerem na balu życia feministów. W duchu feminizmu mają być
cenzurowane książki, programy szkolne. Szkoły wyższe w interesie
realizacji idei feministycznych mają utracić swoją niezależność, a
obywatele swoje prawa i wolności, ale nie tylko.
Aborcja. Podstawowym postulatem feminizmu od lat
jest prawo do zabijania nienarodzonych dzieci. Rzekome prawo do wyboru,
prawo do dysponowania własnym ciałem - to argumenty, jakimi szermują
działacze "Pro choice" blisko związani z feministkami. W walce tej, jak
wyznał dr Bernard Natanson, jeden z założycieli amerykańskiej
organizacji na rzecz nieograniczonej aborcji (dzisiaj działacz „pro life”),
jego organizacja, znając prawdziwe dane, publikowała fałszywe wyniki
ankiet, zawyżając liczbę zwolenników aborcji, oraz podawała zawyżone
dane na temat aborcji nielegalnych. Zresztą niewątpliwie właśnie z tym
mamy do czynienia w Polsce. Wystarczy nawet pobieżne przejrzeć dane
statystyczne. W okresie braku prawnej ochrony życia dziecka poczętego
(od 4 stycznia do 23 grudnia 1997 roku) przeprowadzono w szpitalach 3047
legalnych "zabiegów" przerywania ciąży. Przed zaostrzeniem ustawy
rocznie przeprowadzano takich "zabiegów" kilkaset i po nim. Obecnie
jednym z argumentów lobby aborcyjnego, w tym feministek jest - jak
podaje raport Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny - zjawisko
od 80 do 200 tysięcy nielegalnych aborcji rocznie dokonywanych w tzw.
podziemiu z narażeniem życia kobiety. Dysponując dokładnymi danymi z
okresu swobodnej możliwości dokonywania aborcji, widać wyraźnie, że mamy
do czynienia z ewidentnym kłamstwem.

Można by powiedzieć, że swego rodzaju sukcesem może się
poszczycić feminizm i bezpośrednio z nim związany ruch na rzecz
regulacji urodzin w Chinach, gdzie rząd i służba bezpieczeństwa mordują
przymusowo nienarodzone dzieci i sterylizują ich matki, najczęściej tak,
że z powodu okaleczeń ciężko chorują i umierają. Nie mówiąc o prawnie
wprowadzonym zakazie posiadania większej liczby dzieci niż jedno. Tam
też kobiety mają prawo, a właściwie obowiązek pracy, czyli używając
feministycznej frazeologii "mogą się realizować zawodowo". Lewica i
wchodzący w jej skład zwolennicy feminizmu zadbali, by ONZ i Unia
Europejska finansowały te prześladowania i mordy w Chinach, niewątpliwie
łamiące podstawowe prawa człowieka, jakim jest prawo do życia owych
zabijanych dzieci i prawo do posiadania potomstwa.
Prostytucja. Feminizm domaga się również, by
prostytucję traktować jako normalną profesję zawodową. W tym dążeniu
przyświeca mu pragnienie, by prostytutki nie były wyobcowane ze
społeczeństwa, a konserwatywne normy wyrosłe z cywilizacji łacińskiej
zostały zniszczone. Feminizm, zamknięty w swej nienawiści do zachodnich
wartości, akceptuje prostytucję, mimo że większość kobiet, które się
prostytucją trudnią, czyni to pod przymusem i bez osiągania korzyści
finansowych.
Można powiedzieć, że feminizm, by zniszczyć tożsamość wyrosłą z
chrześcijaństwa, wszedł w sojusz interesów ze stręczycielami,
handlarzami kobiet, mafią i pornobiznesem. W wielu krajach ruchy
feministyczne postulują zalegalizowanie prostytucji, co już stało się
m.in. w Holandii. To z kolei zaowocowało przypadkami, gdy bezrobotne
kobiety były wysyłane przez urzędy pracy do pracy w salonach masażu
erotycznego-burdelach. Przypadki takie miały miejsce także w Niemczech,
gdzie po tego typu propozycjach składanych przez urzędy pracy wybuchł
skandal.
Na takiej samej zasadzie feminizm broni pornografii,
mimo że redukuje ona kobietę do przedmiotu. To nie przypadek, że aktorem
filmów pornograficznych nie może zostać osobnik całujący kobiety po
rękach i przepuszczający przedstawicielki płci pięknej w drzwiach. Po
prostu, jak to stwierdził jeden z producentów tego typu filmów:
„mężczyzna szanujący kobiety do tego typu roboty się nie nadaje".
Feminizm mimo wszystko jest ruchem bardzo skłóconym, w
którym koegzystuje wiele grup postulujących wzajemnie wykluczające się
żądania. Zapewne dlatego jest grupa feministek, które uważają, że
prostytucja to efekt popytu na tego typu "usługi" i postulują karanie
klientów, a nie prostytuujących się kobiet, co de facto stało się w
Szwecji. Ten odłam feministek również występuje przeciwko pornografii.
Najnowszym postulatem tego nurtu feminizmu w Szwecji jest legalizacja
związków małżeńskich-partnerskich wielu osób jednocześnie.
Interwencjonizm i parytety wyborcze.
Feminizm hołduje społecznie szkodliwemu zabobonowi dobroczynności
interwencjonizmu państwowego. Zabobonowi zakładającemu, że byt
doskonalszy, narzucając swoją wolę bytowi niedoskonałemu, narodowi czy
jednostce, zmienia świat na lepsze. To gusło każe wierzyć, że słuszne
jest niszczenie spontanicznie powstałych instytucji ładu, takich jak
kultura czy rynek. Przejawem wiary w zabobon interwencjonizmu jest
również postulat parytetów wyborczych głoszony przez feminizm.
Państwo ma dyskryminować wyborców i ograniczać ich
prawa wyborcze ze względu na ich płeć. Celem tych antydemokratycznych
praktyk ma być większy udział kobiet w polityce i we władzy,
zdominowanej przez mężczyzn. Feminiści wierzą, że politycy w spódnicy są
lepszymi politykami od polityków posiadających spodnie. Hołdują również
zabobonowi, że profesjonalizm i uczciwość determinowane są przez płeć. W
dodatku są przekonani, że większy udział kobiet w polityce uczyni
politykę moralniejszą i lepszą.
Gdyby feminizm chciał rzeczywiście coś zrobić dla kobiet, postulowałby
obniżkę podatków i zniesienie barier w dostępie do rynku. Wyborcy, wbrew
tezom feministów, dzielą się na zwolenników lub przeciwników kary
śmierci, obowiązkowych ubezpieczeń, a nie ze względu na płeć. Kobiety
nie posiadają odmiennych interesów politycznych od mężczyzn. Feminizm
chce dzielić społeczeństwo ze względu na płeć, tak jak komuniści chcieli
dzielić społeczeństwo ze względu na klasowość. Domaga się równości tylko
w korzyściach, nie jest zainteresowany równością w kosztach. Nie głosi
potrzeby parytetów w armii, policji czy straży pożarnej, gdzie głównie
mężczyźni ryzykują swoje życie. Feminizm nie domaga się też parytetu
obecności kobiet w więzieniach zdominowanych przecież przez mężczyzn.
Antyklerykalizm i pasożytnictwo. Największymi
organizacjami zdominowanymi przez kobiety są organizacje katolickie.
Najlepszym tego przykładem jest ogólnopolska organizacja Rodzina Radia
Maryja. Przepełnie ni
nienawiścią do katolicyzmu feminiści, zgorszeni tymi faktami albo
ignorują rzeczywistość przez przemilczanie tego, co dla nich niewygodne,
albo odmawiają kobiecości kobietom zrzeszonym w organizacjach
katolickich, i oskarżają je o zdradę własnej płci.
Feminiści domagają się, by władze okradały, nakładając coraz wyższe
podatki obywateli, a środki pochodzące z tej działalności przeznaczały
na finansowanie środków antykoncepcyjnych, przymusową demoralizację
seksualną dzieci w szkołach oraz na finansowanie zabijania potomstwa, by
zwolennicy tego nurtu mogli oddawać się przygodnym stosunkom seksualnym,
bez potrzeby liczenia się z konsekwencjami własnych czynów.
Pasożytnictwo feminizmu objawia się też w tym, że z
podatków ma być tworzona nowa biurokracja zapewniająca feministom płace
i możliwość realizacji ich totalitarnych idei.
Moralność. Feminizm, wbrew socjobiologii,
zakładającej biologiczne uwarunkowanie norm moralnych i socjologii
dowodzącej, że obie płcie w naszej kulturze podlegają tej samej
socjalizacji, zakłada istnienie odmiennego u kobiet systemu wartości.
Feminizm, wbrew temu, że to kobiety mają monopol na socjalizację, głosi,
że mężczyźni narzucili kulturę dyskryminującą kobiety. Przez to również
dąży do zniszczenia rodziny, bo jest to podstawowa instytucja
socjalizacji i dziedziczenia kultury. Wystarczy przyjrzeć się temu, co
dzieje się w Szwecji, aby zobaczyć, w jaką ślepą uliczkę zagnał feminizm
to społeczeństwo. Swego czasu głośno było o sprawie matki, którą
pozbawiono opieki nad kalekim dzieckiem ze względu na jej
nadopiekuńczość. Następnie dziecko to powierzono opiece pary
homoseksualistów, którym na pewno nadopiekuńczości nie można było
zarzucić. Cała sprawa zakończyła się śmiercią dziecka, którym
nieodpowiednio się zajmowano. Oczywiście nikt nie został o nic
oskarżony, a urzędnik i sędzia, którzy odebrali owej matce możliwość
opiekowania się własnym dzieckiem, żadnych konsekwencji z tego tytułu
nie ponieśli. Dla nich ta sprawa jest zamknięta. Niewątpliwie, feminizm
i jego postulaty sięgnął granic absurdu, ale jeszcze większym absurdem
jest to, że owe postulaty wprowadzane są w życie, przysparzając
cierpień, doprowadzając do tragedii wielu kobiet.
J. Bodakowski, A. Martynowicz, Portal PRAWY, 2007.03.03.

15. 02. 2007r. Podczas Mistrzostw Europy w piłce nożnej
halowej w Sarajewie, drużyna piłkarska polskich księży wywalczyła złoty
medal. Chorwacka drużyna księży została pokonana rzutami karnymi.
16. 02. 2007r. Ks. Józef Michalik, obecnie przewodniczący
Konferencji Episkopatu Polski, przez trzy lata - od roku 1975 do 1978,
bez swojej wiedzy i zgody figurował w ewidencji SB jako tajny
współpracownik o pseudonimie "Zefir". Metropolita przemyski ujawnił
wynik prac Kościelnej Komisji Historycznej, która zajęła się dokumentami
na jego temat.
21. 02. 2007r. Na potrzebę wewnętrznego oczyszczenia wskazał
Papież podczas liturgii Środy Popielcowej, której przewodniczył w
rzymskiej Bazylice św. Sabiny na Awentynie.
21. 02. 2007r. We wszystkich diecezjach odbywały się nabożeństwa
z racji dnia modlitwy i pokuty duchowieństwa polskiego. W archidiecezji
warszawskiej modlitwie w bazylice katedralnej przewodniczył kard. Józef
Glemp.
23. 02. 2007r. W Watykanie odbył się międzynarodowy kongres o
sprzeciwie sumienia w obronie prawa do życia. „Można powiedzieć, że
wrażliwość sumienia została zabita przez prawo. Prawo, które powinno być
nauczycielem jest właściwie w tej chwili deprawatorem, ponieważ zgadza
się na zabijanie dzieci już poczętych” - podkreślali w rozmowie z Radiem
Watykańskim jego uczestnicy.
25. 02. 2007r. Obok wielkopostnych skarbonek, które w okresie
przygotowania do Świąt Zmartwychwstania Pańskiego trafiają w ręce
najmłodszych, wiele diecezjalnych Caritas rozprowadza również paschaliki
oraz tzw. chlebki św. Antoniego.
26. 02. 2007r. Benedykt XVI wraz ze swoimi najbliższymi
współpracownikami uczestniczył w wielkopostnych rekolekcjach.
Rozpoczynały się jutrznią i medytacją, a kończyły nieszporami i adoracją
Najświętszego Sakramentu. Trwały do 3 kwietnia, a prowadził je
emerytowany arcybiskup Bolonii kard. Giacomo Biffi.
Watykan, 03. 03. 2007r. Benedykt XVI minował bp. Kazimierza Nycza
metropolitą warszawskim. Nowy arcybiskup stolicy ma 57 lat. Dotychczas
był ordynariuszem diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Z księżmi tej
diecezji udał się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, gdzie zastał do
ogłoszenie nominacji.
05. 03. 2007r. Katolickie media nie powinny ograniczać się
jedynie do wskazywania istniejącego w świecie zła, ale muszą częściej
dokonywać refleksji nad miłością i miłosierdziem Jezusa. Przypomniał o
tym 5 marca abp John Foley na rozpoczęciu sesji plenarnej Papieskiej
Rady ds. Środków Społecznego Przekazu.
07. 03. 2007r. Według metropolity łódzkiego, abp. Władysława
Ziółka, prezenty dawane podczas pierwszych Komunii świętych można byłoby
dawać dzieciom wcześniej, nawet kilka dni przed uroczystością. Jak
powiedział: „Ja byłbym skłonny, żeby te prezenty wszystkie, które mają
przyjść, były przekazane dziecku wcześniej, żeby ono się uradowało,
ucieszyło tym co ma, a potem skoncentrowało na przeżyciu religijnym,
duchowym”.
08. 03. 2007r. Wszyscy wierni winni także materialnie wspierać
dzieło ewangelizacji i równocześnie śpieszyć z pomocą potrzebującym.
Mówił o tym Papież 8 marca na audiencji dla stowarzyszenia "Circolo San
Pietro".
14. 03. 2007r. W Eucharystii Chrystus daje nam samego siebie,
„objawiając nieskończoną miłość Boga wobec każdego człowieka". Tym
stwierdzeniem zaczyna się posynodalna adhortacja apostolska "Sacramentum
Caritatis", zaprezentowana 13 marca w watykańskim Biurze Prasowym.
14. 03. 2007r. W Warszawie zakończyło się 339. zebranie plenarne
Konferencji Episkopatu Polski. W komunikacie, wydanym po dwudniowym
spotkaniu, biskupi wyrazili wdzięczność wszystkim, którzy z wielką
konsekwencją modlą się i podejmują starania o skuteczną, prawną ochr onę
życia ludzkiego i to od poczęcia do naturalnej śmierci. Biskupi
jednoznacznie popierają działania mające na celu zagwarantowanie
konstytucyjne tej ochrony, a jednocześnie też i podkreślają, że ważnych
spraw moralnych, dotyczących nienaruszalności życia ludzkiego, nie wolno
rozstrzygać na drodze referendum. Członkowie Konferencji Episkopatu
Polski wysłuchali także relacji dotyczących wyników prac Kościelnej
Komisji Historycznej. Zgodnie z zapowiedziami Episkopat powołał Zespół
ds. badania wartości dowodowej materiałów zgromadzonych w IPN,
dotyczących biskupów. Skierowano apel do władz polskich, by w
negocjacjach nad Traktatem Konstytucyjnym Unii Europejskiej postulowano
uwzględnienie w nim odwołania do Boga i do chrześcijańskich korzeni
Europy. Wreszcie biskupi zachęcają do modlitwy w intencji rychłego
wyniesienia na ołtarze Sługi Bożego Jana Pawła II.
16. 03. 2007r. Polityka Unii Europejskiej powinna w większym
stopniu uwzględniać wymiar społeczny oraz potrzeby rodzin - stwierdzili
biskupi Niemiec. W Bonn opublikowano oświadczenie episkopatu z okazji
50. rocznicy Traktatów Rzymskich. W oświadczeniu zaapelowano, aby unijna
gospodarka i rynek pracy sprzyjały rodzinie.
Jasna Góra, 17. 03. 2007r. Na Jasnej Górze trwała modlitwa o
konstytucyjną ochronę życia. Po raz 27. przybyła pielgrzymka Obrońców
Życia.
21. 03. 2007r. W Warszawie zaprezentowano nowy serwis internetowy
poświęcony dziedzictwu kulturowemu oraz duchowości Polski:
www.dziedzictwo.ekai.pl
22. 03. 2007r. Pracownicy służby zdrowia są „jakby z urzędu”
obrońcami życia. Ludzie ufają im, że uszanują każde życie, także
okaleczone i zawsze będą się starali je leczyć. Przypomniał o tym
Benedykt XVI, spotykając się z uczestnikami sesji plenarnej Papieskiej
Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia.
24. 03. 2007r. By skutecznie promować wartości powszechne, Unia
Europejska musi wyraźnie uznać trwałą naturę ludzką - źródło praw
wspólnych wszystkim ludziom. „Należy zachować prawo do sprzeciwu
sumienia, kiedykolwiek naruszane są podstawowe prawa człowieka” -
powiedział Benedykt XVI do uczestników kongresu "Wartości i perspektywy
dla Europy jutra".
24. 03. 2007r. Do 25 marca trwała w całym kraju wielkanocna
zbiórka żywności organizowana przez Banki Żywności. Celem zbiórki jest
dzielenia się żywnością z najuboższymi rodzinami przed zbliżającymi się
świętami.
24. 03. 2007r. W całej Polsce trwały obchody III Narodowego Dnia
Życia, uchwalonego przez Sejm RP w 2004 r.
25. 03. 2007r. W Berlinie, w obecności 27 przywódców
europejskich, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego, została przyjęta
Deklaracja Berlińska. Kard. Karl Lehmann wyraził żal, że w tekście
Deklaracji Berlińskiej zabrakło odwołania do chrześcijańskich korzeni
Europy.
28. 03. 2007r. „Promocja i obrona rodziny to najbardziej
skuteczny sposób, w jaki państwa mogą chronić prawa dzieci" - stwierdził
w marcu abp Silvano Tomasi w ONZ.
30. 03. 2007r. Sejm Rzeczpospolitej Polskiej przyjął specjalną
uchwałę w 2. rocznicę śmierci Jana Pawła II.
01. 04.2007r. Abp Kazimierz Nycz kanonicznie objął archidiecezję
warszawską. Nowy metropolita odprawił Mszę św. archikatedrze św. Jana.
02. 04. 2007r. Została oficjalnie zamknięta diecezjalna faza
procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II.

Odwiedziny w Muzeum Lalek w Pilźnie
W drugim tygodniu ferii uczniowie szkoły podstawowej
wybrali się pod opieką pani K. Majchrzak, J. Kozielec i B. Wierdak do
Muzeum Lalek w Pilźnie, gdzie wykonywane są lalki ceramiczne, pacynki
oraz kukiełki. Dzieci uczestniczyły w zajęciach z ceramiki. Każde
dziecko lepiło z gliny swoje postacie. Wszystkie wytwory pracy zostały
wypalone w piecu i przysłane do szkoły. Drugą godzinę dzieci spędziły
przy ubieraniu kukiełek.
Spotkanie z siostrą misjonarką
Realizując zadania w ramach programu „Uczniowie z
klasą" dzieci z klasy III i IV wraz z opiekunami B. Wierdak i M. Pabis
zorganizowały spotkanie z siostrą misjonarką pracującą na misji w
Afryce.
Spotkanie było bardzo interesujące. Uczniowie zobaczyli
slajdy obrazujące Ugandę i wioskę, w której pracowała siostra.
Dowiedzieli się jak żyją i mieszkają czarnoskórzy koledzy. W Ugandzie
nie wszyscy chodzą do szkoły, bo brakuje im pieniędzy. Większość dzieci
jest analfabetami. Uczniowie dowiedzieli się również, że przysmakiem
dzieci afrykańskich są robaki pieczone na ognisku, które smakują jak
nasze skwarki. Nie mogli też pojąć, że w Ugandzie je się tylko raz
dziennie - wieczorem. Ponadto uczniowie mogli zagrać na instrumentach,
przywiezionych przez siostrę z Afryki i wykonanych z kokosa i innych
roślin dziko rosnących. Wydawały piękne dźwięki. Siostra opowiadała
dzieciom, że Murzyni są bardzo muzykalni, a ponieważ nie mają pieniędzy
na instrumenty, robią je sami.
Spotkanie z siostrą misjonarką było inspiracją do
zorganizowania zbiórki pieniężnej w ramach akcji Adopcja serca. Dzięki
zebranym pieniądzom, które zostaną przekazane do Afryki, jedno dziecko
będzie mogło uczęszczać do szkoły przez cały rok.

Dzień Kultury Angielskiej
Już od kilku lat Samorząd Uczniowski organizuje ciekawe
zajęcia na Pierwszy Dzień Wiosny. Są to podróże po Europie. W ubiegłym
roku odwiedziliśmy Francję, natomiast w tym roku była to wirtualna
podróż po Wielkiej Brytanii. Nad projektem czuwały panie: Bernarda
Skalska i Dominika Bogaczyk. Do prezentacji uczniowie przygotowywali się
od stycznia pod kierunkiem swoich wychowawców. Każda klasa losowała
temat, za opracowanie którego była odpowiedzialna. 21 marca uczniowie
zaprezentowali na slajdach najciekawsze zakątki Wielkiej Brytanii, jej
kulturę, obyczaje, zabytki, kuchnię, sławne postaci, tradycje Szkocji,
Walii, Anglii oraz Irlandii Północnej. Ponadto uczniowie klas młodszych
przedstawili obrazowo symbole narodowe, flagi, stolice i patronów
wchodzących w skład Zjednoczonego Królestwa. Nie zabrakło też scenek w
których uczniowie wcielali się w postaci Anglików.
Na Dzień Kultury Angielskiej uczniowie zaprosili
państwo Mildenhall - Anglików, którzy na stałe przeprowadzili się do
naszej miejscowości. Gościom bardzo spodobał się taki sposób
przybliżenia wiadomości o innych kulturach. Należy podkreślić, że
uczniowie dzięki metodzie projektu, nie tylko zdobywają wiedzę na dany
temat, ale również uczą się zdobywania informacji, ich przetwarzania
oraz wykorzystują technologię komputerową.
Konkursy plastyczne
W związku ze zbliżającymi się Świętami Wielkanocnymi
uczniowie naszej szkoły wzięli udział w różnorodnych konkursach
plastycznych, np.
- I Wojewódzki Konkurs Plastyczny „Wesołego Alleluja" - organizator: SP
w Woli Zgłobieńskiej i Gminny Ośrodek Kultury i Wypoczynku w Boguchwale,
- IV Ogólnopolski Konkurs Plastyczny „Tradycje i obyczaje wielkanocne"
Skierbieszów 2007 - organizator: Gimnazjum Publiczne im. Dzieci
Zamojszczyzny w Skierbieszowie i Urząd Gminy Skierbieszów,
- Konkurs Plastyczny „Wielkanocne Tradycje" Przemyśl 2007- organizator:
Centrum Kulturalne w Przemyślu,
- VIII edycja konkursu: „Pisanka, kraszanka, malowanka" - organizator:
Ośrodek Kultury w Dukli.
Ponadto uczniowie wzięli udział w konkursach ekologicznych:
- Ogólnopolski Konkurs Plastyczny „Nie taki wąż straszny" - organizator:
Zarząd Główny Polskiego Klubu Ekologicznego,
- Ogólnopolski Konkurs Plastyczny dla dzieci i młodzieży: „Marzenia
dziecięce - każdy może być Kajtusiem Czarodziejem" Kraków 2007 -
organizator: Młodzieżowy Dom Kultury im. J. Korczaka w Krakowie i
Stowarzyszenie im. J. Korczaka w Krakowie.
Należy zwrócić uwagę, że nasi uczniowie bardzo chętnie
podejmują dodatkowe prace i zgłaszają swój udział w różnorodnych
konkursach na terenie szkoły, gminy, powiatu i kraju, promując w ten
sposób swoją szkołę na zewnątrz.
Marta Pabis

ZMIANY ORGANIZACYJNE W SŁUŻBIE ZDROWIA
Okres postu to czas przygotowania się do Świąt Zmartwychwstania
Chrystusa. Jest to czas wielu postanowień i wyrzeczeń. W moim przypadku był
to również okres wytężonej pracy związanej z przygotowaniem i podpisaniem
umowy na świadczenie usług medycznych z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Postanowienie wydzielenia się ze spółki Viva Dukla
podjąłem po tym, jak zarząd spółki zdecydował o budowie nowej przychodni w
Dukli. Inwestycja ta groziła ograniczeniem, a nawet brakiem środków
finansowych na przystosowanie budynku naszego ośrodka do wymogów sanitarno -
budowlanych, które będą obowiązywać od końca 2008 roku. W efekcie mogłoby to
spowodować zamknięcie Ośrodka Zdrowia w Łękach Dukielskich.
Mam nadzieję, że bezpośredni kontrakt z NFZ oraz
współudział lekarza stomatologa i farmaceutki przyczyni się do zrealizowania
wymaganych remontów budynku. Zaistniała sytuacja spowodowała konieczność
ponownego wypełnienia deklaracji przynależności do lekarza (jest to decyzja
NFZ).
Chciałbym w tym miejscu serdecznie podziękować tym
wszystkim, którzy pomogli mi w dostarczeniu deklaracji - mieszkańcom Łęk
Dukielskich i Wietrzna.
Dziękuję wszystkim moim pacjentom za zrozumienie
zaistniałej sytuacji i sprawne ich wypełnienie.
Informuję również, że zamierzam poszerzyć opiekę
lekarską w godzinach popołudniowych, poprzez zatrudnienie dwa razy w
tygodniu lekarza pediatry i pulmonologa. Wszystkie konsultacje, skierowania
na badania obowiązywać będą na dotychczasowych zasadach.
Mam nadzieję, że takie rozwiązanie zwiększy dostępność
i skróci czas oczekiwania na przyjęcie przez lekarza. Dokładny plan godzin
przyjęć zamieszczony zostanie na tablicy ogłoszeń w Ośrodku Zdrowia oraz na
stronie internetowej Łęk Dukielskich.
Kończąc chciałbym Państwu życzyć zdrowych i spokojnych Świąt
Wielkanocnych. Niech moc Zmartwychwstałego Chrystusa doda nam sił do
zmagania się z trudnościami codziennego życia.
Lekarz Adam Pilny
AKTUALNOŚCI K.G.W.
22 lutego br. odbyło się zebranie
sprawozdawczo-wyborcze Koła Gospodyń w Łękach Dukielskich.
Po odczytaniu sprawozdania za 2006 r. i protokołu
Komisji Rewizyjnej, odbyły się wybory na następne 4 lata. Nowo wybrany
zarząd podjął dalsze działania układając plan pracy na rok 2007.
We wtorek, 3 kwietnia br. nasze Koło po raz
trzeci zostało zaproszone przez Krośnieński Dom Kultury na imprezę wystawową
„Stoły Wielkanocne". Na naszym stole znalazły się wielkanocne ciasta,
pisanki, stroiki i inne, przeróżne pyszności związane ze Świętami Wielkiej
Nocy. Bardzo dziękuje paniom za zaangażowanie w wystawę i sprostanie zadaniu
juz po raz kolejny. Dodam, że nasze wypieki cieszyły się ogromnym
zainteresowaniem zarówno wśród mieszkańców Krosna, jak i okolic.
Na Dzień Zmartwychwstania Pańskiego składamy
jak najlepsze życzenia , zdrowych, pogodnych i spokojnych Świąt pełnych
nadziei dla wszystkich mieszkańców i gości.
Składa przewodnicząca K.G.W. wraz z członkiniami.
Maria Kołacz
STOWARZYSZENIE „Jedność”
23 marca br. gościliśmy w Łękach Dukielskich delegację z Wojewódzkiego Domu
Kultury i z Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie w osobach: pp. Czesław Drąg –
kierownik Działu Upowszechniania Sztuki i Współpracy z Samorządami, Lesław
Wajs – główny instruktor, Damian Drąg – z Muzeum Etnograficznego im.
Franciszka Kotuli w Rzeszowie. W spotkaniu uczestniczyła 7. osobowa
delegacja Stowarzyszenia oraz - w części spotkania – sołtys p. Tomasz
Węgrzyn.
Nasze Spotkania Folklorystyczne zostały wpisane
do kalendarza imprez kulturalnych Wojewódzkiego Domu Kultury w Rzeszowie,
który będzie współorganizatorem III edycji. Jest to spore wyróżnienie dla
Stowarzyszenia, gdyż dostrzeżono nasze wysiłki na rzecz zachowania tradycji
i kultury ludowej.
Zainteresowanie naszych gości skupiło się na
tematyce działalności Stowarzyszenia „Jedność” w dziedzinie zachowania
tradycji ludowej, a więc Spotkań Folklorystycznych oraz Muzeum Wsi Łęki
Dukielskie. Tematyce tej było poświęcona prawie 2. godzinne spotkanie, które
wniosło bardzo wiele nowych, ciekawych elementów do naszej dotychczasowej
pracy.
K.Łajdanowicz
SUKCESY SPORTOWE UCZNIÓW
Dnia 08.03.2007r. Uczniowie naszego Gimnazjum wzięli udział w VI powiatowym
indywidualnym turnieju tenisa stołowego im. Ks. Markiewicza w Miejscu
Piastowym.
W zawodach wzięli udział uczniowie 6 gimnazjów i
10 szkół ponadgimnazjalnych z terenu powiatu krośnieńskiego. Naszą szkołę
reprezentowali uczniowie: - Elżbieta Trynkiewicz (II miejsce), - Patrycja
Orłowska (IV miejsce), - Marcin Kołacz (V miejsce), - Konrad Leśniak (VII
miejsce). Gratulujemy sukcesu!
B. Węgrzyn

Kadra
nauczycielska
Szkoła Podstawowa w Łękach Dukielskich obejmuje swoim zasięgiem obecnie
filię w Wietrznie. Dzieci z kl. VII i VIII dojeżdżają autobusem szkolnym,
kursowym mając bilety z Gminnej Szkoły Zbiorczej w Dukli. Część nauczycieli
z Wietrzna uczy także w Łękach: M. Kołacz uczy j. polskiego w kl. V i VIII,
E. Rymek uczy j. rosyjskiego, wych. muzycznego oraz prowadzi chór i zespół
muzyczny, a J. Marszał uczy fizyki.
Nauczyciele szkoły w Łękach Dukielskich to: Węgrzyn Bronisław - dyrektor,
Wanda Dziadosz, Zyta Wierdak, Stanisława Musiał, Zofia Wielgos, Józef
Kozielec, Władysława Kozielec, Kopa Władysława, Zofia Zaforemska i Świątek
Halina.
Sprawy organizacyjne
Dla wzmożenia opieki nad młodzieżą trudną i zaniedbaną powołano pełnomocnika
z Rady Pedagogicznej, który w porozumieniu z pełnomocnikiem Gminy będzie
sprawował opiekę nad dziećmi specjalnej troski, a szczególnie dziećmi
moralnie zagrożonymi i zaniedbanymi moralnie. Do tej funkcji powołany został
nauczyciel Józef Kozielec jako doświadczony wychowawca.
Stan liczebny uczniów
Stan uczniów w szkole uległ zmniejszeniu. Ostatnio występuje niż
demograficzny, który widoczny jest w klasach niższych. Wyjaśnić należy, że
ostatnie lata cechuje odpływ młodych małżeństw do miasta. Tak więc, liczba
młodych ludzi w wieku rozrodczym znacznie się zmniejszyła i liczba urodzeń
jest mniejsza. Ogólna liczba dzieci w szkole wynosi 189, w tym dojeżdża z
Wietrzna 32. Do szkoły uczęszczają także dzieci sześcioletnie do oddziału
przedszkolnego. Liczba tych dzieci wynosi 19. W obrębie szkoły mieszka
dziecko nieuleczalnie chore, które zostało objęte nauczaniem indywidualnym.
Jest to R.S. cierpiący na wadę budowy kości. Dziecko uczy nauczycielka,
która trzy razy w tygodniu odwiedza go w domu i udziela lekcji. Uczeń ten
otrzymał specjalny stół i krzesło oraz zakupiony przez Zbiorczą Szkołę
Gminną rower dostosowany do użytku ucznia. Opieka nad uczniem roztoczona
została także przez Poradnie Wychowawczo - Zawodową w Dukli.
Kwalifikacje nauczycieli
W ramach podnoszenia kwalifikacji część nauczycieli uczęszcza na Kurs
nauczania początkowego. W szkole w Łękach objęto czterech nauczycieli, zaś w
Wietrznie trzech. Zgodnie z potrzebami do realizacji nowego programu jest to
liczba wystarczająca.
Ob. Zyta Wierdak złożyła egzamin kwalifikacyjny równy wykształceniu wyższemu
zawodowemu o kierunku j. polski.
Tak więc, uczestnictwo nauczycieli w podnoszeniu swoich kwalifikacji staje
się powszechne. W Łękach następne egzaminy kwalifikacyjne złożą: dyrektor B.
Węgrzyn, Władysława Kozielec oraz Józef Kozielec.
Uwagi o przebiegu roku szkolnego
Rok szkolny 1977/ 78 był jednym z najtrudniejszych lat. Różne składały się
na to przyczyny. Jedną z nich była wysoka absencja nauczycieli ze względu na
zły stan zdrowia. Inna przyczyna to epidemie wybuchające dość często wśród
dzieci np. pokrzywka, odra, grypa itp. Należy wyjaśnić dalej, że okres zimy
też był dokuczliwy, dlatego, że przerwy w komunikacji PKS spowodowały, że
dzieci z Wietrzna nie dojechały do szkoły i nauczyciele dojeżdżający z
Krosna i Wietrzna nie mogli przybyć do pracy w odpowiednim terminie. Inną
przyczyną był stan techniczny budynku, który nie daje pełnych gwarancji do
pracy w zimie przy dużych mrozach i silnych wiatrach. Sprawy remontu zostają
przesuwane z roku na rok, a potrzeby są coraz większe. Budowa centralnego
ogrzewania spełzła na niczym, gdyż Kuratorium odmówiło realizacji tłumacząc
się brakiem etatów na palaczy. Dziwne lecz prawdziwe. Jednak czy można
pozwolić by ponad 200 dzieci i dziesięciu nauczycieli marzło w klasach tylko
dlatego, że nie wolno utworzyć nowego etatu palacza.
Wycieczka na Śląsk
Nauczyciel Józef Kozielec zorganizował w maju 1978 wycieczkę z uczniami na
Śląsk. Dzieci zwiedziły w okresie trzech dni kopalnie węgla, huty żelaza,
Planetarium i były także w Zakopanem. Wycieczka przebiegła sprawnie i bez
najmniejszych zakłóceń.
Zakończenie roku szkolnego
Na zakończenie roku szkolnego zorganizowano uroczysty apel przed budynkiem
szkolnym. Udział wzięły wszystkie dzieci, nauczyciele oraz znaczna grupa
rodziców. Wręczono uroczyście dzieciom nagrody, upominki, dyplomy oraz
świadectwa z czerwonym paskiem na srebrnej tarczy. Dalsza część uroczystości
odbyła się w klasach. Wychowawcy rozdali świadectwa, omówili sprawy
wychowawcze i pożegnali młodzież na okres wakacji. Rok zakończono
konferencją podsumowującą pracę szkoły w ciągu całego roku szkolnego.
C.d.n. Beata Węgrzyn
strona 1

 |
 |
|
|
Nr. 3/68
Wielkanoc maj - czerwiec 2007
rok
strona 1
|
|
ROZWAŻANIA
EWANGELICZNE
OKRESU
WIELKANOCNEGO
08 Kwietnia 2007
Zmartwychwstanie
Pańskie
Z
EWANGELII J 20Postaw się w Jego sytuacji, wejdź do pustego grobu i
głęboko w swoim sercu zapytaj siebie: czy naprawdę wierzysz, w to że
Jezus żyje? Czy wierzysz w to, że zmartwychwstał?

Wierzyć w zmartwychwstanie i przyjąć orędzie to nic innego, jak
identyfikować się z Jezusem. Ta identyfikacja prowadzi do bardzo
konkretnych zmian w życiu człowieka, który wszedł i uwierzył. Tą istotą
jest zwycięstwo nad śmiercią.
To co
się stało przeszło dwa tysiące lat temu dotyczy każdego z nas. Uwierz w
to! Może właśnie teraz Bóg chce, abyś wszedł do grobu zobaczył, uwierzył
i wyszedł stamtąd zupełnie inny. Potrzeba tylko wiary w to, że Jezus
żyje, że jest Bogiem i może we mnie to uczynić. Wierzysz w to?
Tak
ale przecież ten postęp, technika, informacje zaprzeczają temu
wszystkiemu - my jesteśmy współczesnymi realistami, dlatego tak się
boimy wejść w ten kontakt ze Zmartwychwstałym.
Wiemy
dobrze, że to może wywrócić nasz obecne życie do góry nogami. Po prostu
staniemy się ludźmi płynącymi pod prąd świata, na to nie mamy ochoty.
Tak jak to było zaraz po zmartwychwstaniu. A może warto zaryzykować,
zmienić styl życia. Być Jezusowym, a nie światowym! Być żywym, a nie
umarłym. Apostoł Jan zrozumiał to kiedy zobaczył pusty grób. Zobaczył i
uwierzył. A my? Ujrzeli i uwierzyli. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze
Pisma, [które mówi], że On ma powstać z martwych.
- 09 Kwietnia 2007
- Poniedziałek
- Wielkanocny
Z
EWANGELII Mt28 A Jezus rzekł do nich: „Nie bójcie się! Idźcie i
oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą".

Jezus
sam określa „miejsce spotkania", ponieważ to On zawsze jest pierwszym
przychodzącym do różnych miejsc naszej codziennej egzystencji, aby
kształtować rodzinną wspólnotę swych wyznawców. Gdy o tym będziemy
pamiętać, to będziemy też mieć świadomość, że Jezus „umawia się" ze mną
na spotkanie wszędzie tam, gdzie wzywają mnie obowiązki rodzinne,
społeczne i religijne. ON TAM JEST i chce - posługując się nami -
tworzyć wszędzie harmonijną, żyjącą w pokoju i zgodzie, wspólnotę
bosko-ludzką na ziemi.
Do tego jednak potrzebny jest „wzrok wiary", bo zmartwychwstanie
zainaugurowało nowy sposób obecności Jezusa w świecie i dlatego wymaga
innego sposobu rozpoznawania Go i spotykania się z Nim.
Wiara
mówi nam, że On jest obecny w znakach sakramentalnych, które są dla nas
szansą zbawczego spotkania z Chrystusem. Ale wiara mówi nam też, że
możemy spotkać się z Nim także i w drugim człowieku. Jestem więc
chrześcijaninem pełnym wtedy, gdy doświadczam żywo prawdy, że człowiek,
z którym spotykam się w duchu wiary, jest widzialną obecnością
Zmartwychwstałego Pana. Niech nadal trwa w naszych sercach Wielkanoc,
mimo wszelkich sprzeciwów i kłamstw wrogów „sprawy Bożej”, bo z kłamstwa
może łatwiej jest żyć, ale z Prawdą - Jezusem „łatwiej” jest umierać!
- 15 Kwietnia 2007
- II Niedziela Wielkanocna
- Miłosierdzia Bożego
Z
EWANGELII J 20 Jezus powiedział mu: „Uwierzyłeś, bo mnie
zobaczyłeś? Błogosławieni, którzy choć nie widzieli, uwierzyli”.

Ewangelia jest rzeczywiście dla sceptyków, niedowiarków, Nikodemów i
Tomaszów naszych czasów. Jest po prostu dla mnie, dana mi jako
świadectwo miłości Boga do mnie. W niej mogę „dotknąć” żywego Jezusa,
Jego ran, otrzymać pokój, odkryć swoje powołanie na każdy dzień,
doświadczyć przebaczenia moich grzechów i otrzymać siły do przebaczenia
innym.
A moja
misja? Jeśli nie głoszę Ewangelii, to znak, że lękam się wyjść ze swego
zamknięcia, to znak, że Ducha Świętego nie ma w moim życiu. Jesteś
pewien, że Duch jest obecny w twoim życiu? Sprawdź: Nikt też nie może
powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus» (1 Kor 12,3).
Możesz tak wyznać, kiedy opowiadają sprośne żarty: Panem jest Jezus!
Milczcie! Kiedy obmawiają: Panem jest Jezus! Jesteśmy tacy sami! Kiedy
planują odpłatę „pięknym za nadobne”: Panem jest Jezus! Przebacz!
To,
czy w moim życiu obecny jest Duch Święty, czy tylko moje dobre chęci,
widać po przebaczeniu. Kiedy ostatni raz przebaczyłem z serca moim
nieprzyjaciołom, choćby tym codziennym, mieszkającym pod jednym dachem,
co to zawsze robią nie to, czego od nich oczekujemy? A kiedy ostatni raz
prosiłem o przebaczenie? Przecież święty nie jestem, grzeszę przeciw
moim braciom i siostrom. Kiedy ostatni raz Duch Święty zwyciężył mój
egoizm i moją pychę i powiedziałem?: zrobiłem źle, wybacz mi!
-
22 Kwietnia 2007
-
III Niedziela
-
Wielkanocna
Z
EWANGELII J 21 Słowo Jezusa Zmartwychwstałego na nowo budzi
nadzieję: „Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie”.

Co
jest „ojczyzną" chrześcijańskiej nadziei? Jest nią słowo Jezusa
objawione najpierw ubogim i maluczkim tego świata. Słowo, które żyje w
liturgii, w świadectwie męczenników, w tradycji Ludu Bożego, w czynach
naśladowców Chrystusa. Zwyczajni ludzie nabierają przekonania o
wiarygodności posłannictwa Ewangelii nie tyle na podstawie
intelektualnych argumentów, ile przez to, czy Ewangelia jest widoczna w
samym działaniu Kościoła, w jego prorockiej postawie wobec świata. Świat
patrzy zatem przede wszystkim na życie chrześcijanina. To jego radość,
pogoda ducha, opanowanie, cierpliwość, dobroć, uprzejmość,
bezinteresowna miłość przekonują najbardziej, że Jezus żyje i działa.
Ewangelia jest opowiadaniem o tym, jak Jezus przeszedł przez ziemię
dobrze czyniąc, jak oddał swe życie z miłości na okup za wielu.
Chrześcijanin swoim życiem powinien świadczyć o tej miłości i opowiadać,
jak wielkie rzeczy uczynił mu Pan. Jest to możliwe dzięki mocy Ducha
Świętego, którego udziela Bóg tym, którzy są Mu posłuszni. On rzekł do
nich: „Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie". Zarzucili
więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do
Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: „To jest Pan!"
-
29 Kwietnia 2007
-
IV Niedziela
-
Wielkanocna
Z
EWANGELII J 10 Jezus powiedział: Moje owce słuchają mego głosu, a
Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na
wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał,
jest większy od wszystkich.

Człowiek w swoim życiu albo oddaje się w ręce szatana, albo w ręce Boga.
Szatan prowadzi człowieka do zguby i wiecznego potępienia, Chrystus zaś
do życia wiecznego. Idący za szatanem chcą być szczęśliwi tylko na
ziemi, bo nie wierzą w istnienie nieba. Ci natomiast, którzy podążają za
Jezusem, pragną szczęścia w tym życiu, a nade wszystko w przyszłym.
Jezus
mówi: ,,Ja znam owce moje”. Słowa te potwierdzają wyłączne panowanie
Boga, poświadczają, że jest On jedynym źródłem istnienia i życia. Drogą
zbawienia, wyzwolenia od zła, jest ufne przylgnięcie do Jezusa.
Zbawicielem jest Jezus, a nie własna doskonałość.
Taki
jest właśnie najgłębszy sens dzisiejszej Ewangelii. Nawet jako ludzie
Kościoła nie potrafimy o sobie mówić inaczej, jak tylko o „białych" i
„czarnych", o „klerykałach" i „poganach", w najlepszym wypadku o
„świętych" i „grzesznikach". Pewnie są jakieś do tego podstawy, ale nie
wolno zapominać, że ostatecznie wszyscy należymy do Chrystusa, że
jesteśmy Jego ludem. „Nikt nie wyrwie ich z mojej ręki" - zapewnia
Jezus, Dobry Pasterz.
- 03 Maja 2007
- Uroczystość NMP
- Królowej Polski
Z EWANGELII J 19
Jezus rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do
ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do
siebie.

3.
Maja jest dla nas Polaków dniem szczególnym, w którym w sposób wyjątkowo
uroczysty wołamy do Maryi słowami modlitwy: Pod Twoją obronę uciekamy
się Święta Boża Rodzicielko.
Jest
rzeczą znamienną, że uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej
Polski, związała się z dniem 3 maja. W roku 1656 król Jan Kazimierz
powierzył Matce Bożej Koronę Polską, a później, w Konstytucji 3. Maja z
1791 roku, tytuł ten został potwierdzony przez Polski Sejm. Ten dzień
przy końcu XVIII stulecia połączył w sobie u naszych praojców świadomość
największego zagrożenia z poczuciem koniecznej przemiany. Naród
przeszedł przez grób. Przez 150 lat trwała niewola, w czasie której
Polacy uświadamiali sobie, że jest Ktoś, kto ma za sobą doświadczenie
grobu; że Ten, który przeszedł przez grób - Jezus Chrystus - stał się
Zwiastunem Zmartwychwstania.
Dziś
Polsce nie grozi już niewola, jak przed wiekami. Dziś toczy się walka o
ducha narodu, o wierność wartościom, które ukształtowały polską
tożsamość.
Wpatrzeni w trzecie tysiąclecie, stajemy przed Maryją, Królową Polski,
prosząc Ją o opiekę nad naszym narodem, byśmy nie zapomnieli i nie
zmarnowali tego, co minione pokolenia naszych rodaków wypracowały i
czego za wielką cenę nie jeden raz w historii broniły.
- 06 Maja 2007
- V Niedziela
- Wielkanocna
Z EWANGELII J 13
Nowe przykazanie wam daję, abyście
się wzajemnie miłowali. Jak ja was umiłowałem, tak i wy miłujcie się
wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, że moimi jesteście uczniami, gdy
miłość wzajemną ku sobie mieć będziecie.

W
zasadzie, do tego fragmentu Ewangelii nie powinno już być żadnego
komentarza, bo miłość jest tym znakiem, który ma być bardzo jasny i
wyrazisty. Ona jest czytelna tylko wtedy, kiedy nasze zachowanie jest
autentyczne. Kiedy jesteśmy sobą i kochamy z całym swoim bagażem
doświadczeń, wad i zalet. Ta wyrazistość jest bardzo potrzebna.
Co z
tego, że jesteśmy ochrzczeni? Co z tego, że przyjmujemy do serca Jezusa,
jeżeli nie ma w nas miłości? Sąsiad sąsiada nie może doprosić o pomoc w
drobnostkach! Młodzi przechodząc obok starszych kwitują sprawę: po co on
się jeszcze pałęta po tym świecie. I tak obserwując siebie zdawać się by
mogło, że stara łacińska sentencja „homo homini lupus est" - człowiek,
człowiekowi wilkiem jest, potwierdza się i staje się rzeczywistością.
Dlatego jest to wyzwanie dla uczniów Jezusa. On nie powiedział, że mamy
o miłości mówić, ale ją czynić. Ona musi być widoczna. Kto ją dzisiaj
może zobaczyć? Kto może powiedzieć z boku - jakiś człowiek daleki od
Jezusa, od Boga, od Kościoła - patrzcie jak oni się miłują, patrzcie
jacy są dla siebie dobrzy.
Czy
tak o tobie, człowieku, może ktoś powiedzieć?
-
13 Maja 2007
-
VI Niedziela
-
Wielkanocna
Z EWANGELII J 14
Pokój zostawiam wam, pokój mój daję
wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję.

Tak,
Jezus przynosi pokój. Staje przed nami i daje pokój. Nie taki jak daje
świat. On daje nam pokój wnętrza, pokój ducha. Z tego pokoju rodzi się
bowiem coś niesamowitego. Rodzą się dary, o których nie zdarzyło się nam
nawet śnić. One bowiem wnoszą w życie człowieka wolność od lęku i
trwogi. Dzięki nim tak naprawdę stajemy się wolnymi. Bardzo mocno
przeżywali to pierwsi uczniowie Jezusa, pierwsze gminy chrześcijańskie.
Jak troszczą się o ten pokój, żeby nie było zamętu. Wiedzą, kto jest
dawcą tego pokoju i na czym należy go opierać i budować. Dobrze się
zasłuchali w to, co Jezus do nich mówił. „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie
zachowywał moja naukę”. Tutaj tkwi wskazanie, jak to przesłanie pokoju i
radości realizować. Ta droga wiedzie poprzez Ewangelię Jezusa
odczytywaną na co dzień, odczytywaną na nowo.
Postaw
sobie pytanie, kiedy ostatnio zatrzymałeś się dłużej nad tekstem
niedzielnej Ewangelii? Zapytaj się kiedy ostatnio zerknąłeś, a może
odkurzyłeś Księgę Pisma św., która stoi w twoim domu na półce? Postaw
sobie pytanie co Ciebie uderzyło w przesłaniu Jezusa, czy traktujesz je
poważnie, czy może z przymrużeniem oka? POKÓJ przez Niego dany można
budować tylko w oparciu o prawo Ewangelii, prawo wzajemnej miłości. I co
więcej nie można czekać, aż inni zaczną. To do Ciebie dzisiaj należy
zainicjowanie kręgu pokoju i radości.
-
20 Maja 2007
-
VII Niedziela Wielkanocna
-
Wniebowstąpienie Pańskie
Z
EWANGELII Łk 24 W imię Jego głoszone będzie nawrócenie i
odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy
jesteście świadkami tego.

Wniebowstąpienie miało wielkie znaczenie dla uczniów. Usłyszeli to
wyraźnie: Jezus jest Panem całego świata, a do nich należy "iść i
nauczać wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha
Świętego".
Przypuśćmy, że Apostołowie nie wiedzieli, jak mają wypełnić Chrystusowy
nakaz. Jeżeli tak było, to okazało się, że ich niewiedza była mądrością.
Robili bowiem to, co najlepsze - trwali na modlitwie. Można tu znaleźć
wzór, przykład dla wszystkich, którzy rozpoczynają jakieś dobre dzieło,
wielkie lub choćby nieco mniejsze. "Bez Boga ani do proga" powiada
przysłowie i ujmuje ono głęboką mądrość wiary. To, co najważniejsze,
zależy od Boga, a więc modlitwa, czuwanie, wyciszenie, wyzbycie się
wszelkiego pośpiechu - to nie luksus, ale coś, co jest najbardziej
niezbędne wtedy, gdy chcemy cokolwiek dobrego zrobić.
Fakt, że czasem trudno o tym pamiętać, zwłaszcza gdy wydaje się, że
każda chwila jest cenna i trzeba się spieszyć. Ale właśnie w takich
sytuacjach warto przywołać obraz uczniów Jezusa, którzy po
Wniebowstąpieniu i usłyszeniu nakazu głoszenia Ewangelii wszystkim
narodom trwali na modlitwie z Maryją w Wieczerniku.
-
27 Maja 2007
-
Zesłanie
-
Ducha Świętego
Z
EWANGELII J 20 "Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie
grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane".

Wielość w jedności. Jedność w wielości... Jak refren powtarzają się te
słowa w dzisiejszej Liturgii Słowa, stanowiąc najściślejszy kontekst
opisywanych wydarzeń, ich punkt wyjścia i dojścia. Posługa
jednania z Bogiem, jaką zostają obdarowani uczniowie: "Którym odpuścicie
grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane".
Wszystko zmierza do jedności. Dlaczego? Dlatego, że jedność, w szerokim
tego słowa znaczeniu, jest najpełniejszym znakiem wiarygodności Dobrej
Nowiny, najdoskonalszym świadectwem chrześcijańskiego życia. Dlatego, że
Bóg jest Jednością. Dlatego, że najważniejsze przesłanie sakramentu
Eucharystii, słuchania i życia Słowem Bożym, to dać moc konieczną do
tego, aby wspólnota wierzących mogła być silna tą potęgą jedności i
miłości, która jest w stanie skruszyć to wszystko, co po ludzku
nieprzekraczalne. Liturgia w każdym, nawet najdrobniejszym aspekcie,
wzmacnia to przesłanie.
Szatan, kiedy chce zniszczyć więź człowieka z Bogiem, dobre relacje w
rodzinie, miłość małżeńską, kiedy chce pogrążyć społeczeństwo, naród w
chaosie i grzechu, niszczy przede wszystkim jedność. Jakże prawdziwa i
niestety skuteczna jest stara rzymska zasada: "devide et impera" - dziel
i rządź! Zasada wiecznie aktualna i z premedytacją wykorzystywana.
-
03 Czerwca 2007
-
Niedziela Trójcy
-
Przenajświętszej
Z EWANGELII J 16
Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy,
doprowadzi was do całej prawdy. (...) Wszystko, co ma Ojciec, jest moje.

Tajemnicy Trójcy Świętej dotykamy każdego dnia, kiedy czyniąc znak
krzyża wypowiadamy słowa: "W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego". Czy się
nad nią zastanawiamy i jak ją przyjmujemy?
Prawdę
o istocie Boga i konsekwencji przyjęcia wiary przez człowieka
przepięknie wyraziła św. Teresa od Jezusa: „Niech nic cię nie niepokoi,
niech nic cię nie przeraża. Wszystko mija, Bóg się nie zmienia.
Cierpliwość osiąga wszystko. Temu, kto ma Boga, Nie brakuje niczego. Bóg
sam wystarcza”. Tajemnica Boga, Trójjedynego Ojca, Syna i Ducha Świętego
uczy nas wielkiej praktycznej normy. W Jego Imię zostaliśmy ochrzczeni,
czyli zostaliśmy zanurzeni w życiu Bożym. Dlatego przyrzeczenia zawarte
na chrzcie świętym są dla nas zobowiązującą normą, która ma być wcielana
w życie. Umieć kochać tak jak Ojciec, realizować swoje powołanie w życiu
jak Syn Boży, który głosi miłość Ojca i żyć mocą Ducha Świętego, który
jest i działa we wszystkich i przez wszystkich. Mówiąc bardzo skrótowo
chodzi oto, aby nasza wiara w Boga była bardzo czytelnym znakiem -
niejako obrazem samego Boga w nas. Mamy stawać się tacy, jak Jego Syn
Jezus. To jest konsekwencja przyjęcia zaproszenia, które On sam do nas
skierował. Jaka będzie nasza odpowiedź na to zaproszenie?
-
07 Czerwca 2007
-
Najświętszego Ciała
-
i Krwi Chrystusa
Z EWANGELII Łk 9
A On wziął te pięć chlebów i dwie
ryby, spojrzał w niebo i odmówiwszy nad nimi błogosławieństwo, połamał i
dawał uczniom, by podawali ludowi. Jedli i nasycili się wszyscy.

Dzisiejsza uroczystość musi dla nas być nie tylko przejściem w procesji,
ale przede wszystkim zaczynem refleksji nad naszą wiarą. My, ludzie
wierzący w Jezusa, otrzymaliśmy wielki przywilej, ale też wielką
odpowiedzialność za dar Jego obecności w Najświętszym Sakramencie. Tym
ołtarzem dla Niego dzisiaj muszą być serca, odnowione i karmione tak
naprawdę Jego ciałem w każdy święty, niedzielny dzień. Pokarmem
zjednoczenia, z którego wyrasta poszanowanie i umiejętne korzystanie z
wolności opartej na przykazaniu miłości - miłości wymagającej, twórczej,
żywej i czynnej. Wprowadzonej w życie naszych rodzin i wspólnot. Miłości
będącej źródłem jedności, a nie podziałów. Miłości, która naznaczona
jest stygmatem, znakiem bezinteresowności. Takiej miłości uczył i uczy
nas Jezus.
Takie
przesłanie dla naszej wiary On sam kieruje dzisiaj do nas. Zostaną
zdemontowane ołtarze, które postawimy, aby spotkać się z Jezusem obecnym
w Najświętszym Sakramencie. Nie będzie po nich ani śladu. Czy nie
pozostanie również żadnego śladu w twoim sercu po tym spotkaniu z
Jezusem? Czy może coś pęknie i zaczniemy wracać do źródła jakim jest sam
Jezus? Takich bowiem świadków potrzebuje dzisiaj Jezus, którzy karmią
swoją wiarę Eucharystią i niosą w codzienne życie wiele dobra.
-
10 Czerwca 2007
-
X Niedziela
-
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 7
"Młodzieńcze, tobie mówię wstań!"
Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce. A wszystkich
ogarnął strach i wielbili Boga.

Cudowne uzdrowienia dokonane przez Jezusa stanowią część orędzia o
królestwie Bożym, a więc o panowaniu Boga. W tym sensie cuda są
podporządkowane i przyporządkowane słowu Jezusa.
Co
jest nieodzowne, by człowiek mógł doświadczyć cudu? Potrzebna jest
wiara. Jezus zawsze pytał o wiarę. Czy wierzysz w Syna Człowieczego? Czy
wierzysz, że On może cię uzdrowić? Ale wiara jest czymś więcej niż
zaufaniem do uzdrowicielskiej mocy Jezusa. Wiara jest przyjęciem słów
Jezusa, które przynoszą ostateczne zbawienie. Jeśli dobrze wgłębimy się
w okoliczności i cel cudów Jezusa, sami będziemy umieli odróżniać cuda
prawdziwe od fałszywych. Otóż sam Pan Jezus przestrzegał nas przed
fałszywymi mesjaszami i fałszywymi prorokami, którzy "działać będą
wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także
wybranych" W Apokalipsie wyraźnie mówi się o tym, że celem fałszywych
cudów jest doprowadzenie ludzi do tego, ażeby zaczęli kłaniać się
Bestii.
Krótko
mówiąc, fałszywość cudów poznaje się zwłaszcza po tym, że wprowadzają
one zamęt w nasze relacje z Bogiem, a nawet podpowiadają nam odejście od
Boga do takich lub innych służb bałwochwalczych.
|
|
|
|
|