Maj
Intencja ogólna: Aby każdy chrześcijanin, wzorując się na Najświętszej Maryi Pannie, zawsze uważnie odczytywał w swym życiu znaki Pana i by kierowało nim słowo Boże.
Intencja misyjna: Aby w wyższych seminariach duchownych i w instytutach życia konsekrowanego na terenach misyjnych nie brakowało dobrych i światłych formatorów.

                                                  Czerwiec
Intencja ogólna:
Aby Bóg miał w swej opiece marynarzy i wszystkich ludzi morza.
Intencja misyjna: Aby kościół w Afryce Północnej swą obecnością i działaniem świadczył o miłości Boga do każdego człowieka i każdego narodu.

         Obecna Pascha jest cieniem przyszłej Paschy. Oto dlaczego ją obchodzimy, by przez doroczne święto mieć udział w święcie, które będzie trwało wiecznie. Radość tych dni obejmuje cały rok liturgiczny i w sposób szczególny odnawia się w niedzielę, w dzień poświęcony wspomnieniu zmartwychwstania Pańskiego. W tym dniu, który jest niczym “mała Pascha” każdego tygodnia, zgromadzenie liturgiczne zebrane na Mszy św. wyznaje w Credo, że Pan zmartwychwstał trzeciego dnia, i dodaje, że oczekujemy "wskrzeszenia umarłych i życia wiecznego w przyszłym świecie". W ten sposób wyrażona zostaje prawda, że wydarzenie, jakim jest śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, stanowi centrum naszej wiary. Na tym właśnie przesłaniu opiera się i z niego wyrasta Kościół. Pascha Jednorodzonego Syna jest wydarzeniem, w którym Bóg objawia w pełni samego siebie, swą moc, która zwycięża moce śmierci, moc trynitarnej Miłości.
          Maryja Panna, która miała wewnętrzny udział w męce, śmierci i zmartwychwstaniu Syna i u stóp krzyża stała się Matką wszystkich wierzących, niech pomoże nam pojąć tę tajemnicę miłości, która przemienia serca i pozwala nam w pełni zaznawać radości paschalnej, byśmy mogli ją potem przekazywać ludziom trzeciego tysiąclecia.
                                                                Benedykt XVI


Radosnych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego oraz Błogosławieństwa Bożego dla mieszkańców Łęk Dukielskich życzą druhowie Ochotniczej Straży Pożarnej.
W imieniu strażaków OSP
Naczelnik Tadeusz Wierdak

 “Wiemy, żeś zmartwychwstał, że ten cud prawdziwy, o Królu Zwycięzco bądź nam miłościwy”.
Niech Zmartwychwstały Chrystus błogosławi nam na każdy dzień, obdarzy nas swoim pokojem, łaską i miłością, abyśmy umieli radośniej żyć i odróżniać dobro od zła.
Z wielkanocnym pozdrowieniem dla całej naszej wspólnoty Łęckiej Stowarzyszenie "Jedność"


Życzenia

Radosnych Świąt Wielkanocnych wypełnionych nadzieją budzącej się do życia wiosny i wiarą w sens życia.
Pogody w sercu i radości płynącej z faktu Zmartwychwstania Pańskiego oraz smacznego Święconego w gronie najbliższych osób życzy społeczność szkolna.
 

Wesołego Alleluja !!!
Aby Zmartwychwstały Chrystus obudził w nas to, co jeszcze uśpione i ożywił to, co już martwe. Niech światło Jego słowa prowadzi nas przez życie do wieczności.
Tego wszystkiego Księdzu Proboszczowi i Czytelnikom życzy
Redakcja „Powołania”

 

            O umiłowanie lektury Pisma Świętego - źródła naszej chrześcijańskiej nadziei.

                        KWIECIEŃ
8. Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego.
9. Poniedziałek Wielkanocny.
13. Św. Marcina I - papieża i męczennika.
15. Niedziela Miłosierdzia Bożego.
21. Św. Anzelma - biskupa i doktora Kościoła.
23. Św. Wojciecha - patrona Polski.
24. Św. Jerzego - męczennika.
25. Św. Marka Ewangelisty.
28. Św. Piotra Chanela - prezbitera i męczennika,
Św. Ludwika Marii Grignion de Monfort
29. Św. Katarzyny Sieneńskiej - dziewicy i doktora Kościoła, patronki Europy.
30. Św. Piusa V - papieża.

                               MAJ
1. Św. Józefa - Rzemieślnika.
2. Św. Atanazego - biskupa i doktora Kościoła.
3. NMP Królowej Polski.
4. Św. Floriana - męczennika.
5. Bł. Stanisława Kazimierczyka - prezbitera, rocznica poświęcenia bazyliki katedralnej w Przemyślu.
6. Świętych Apostołów Filipa i Jakuba.
7. NMP Matki Łaski Bożej.
8. Św. Stanisława - patrona Polski.
11. Nabożeństwo fatimskie.
12. Świętych męczenników Nereusza i Achillesa,
Św. Pankracego - męczennika,
NMP Łaskawej - Dni modlitw o urodzaje.
13. Najśw. Maryi Panny Fatimskiej.
14. Św. Macieja - Apostoła.
16. Św. Andrzeja Boboli - patrona Polski.
18. Św. Jana I - papieża i męczennika.
20. Wniebowstąpienie Pańskie, Św. Bernardyna ze Sieny - prezbitera.
21. Św. Jana Nepomucena - męczennika.
22. Św. Rity z Cascia.
24. NMP Wspomożycielki Wiernych.
25. Św. Bedy Czcigodnego - doktora Kościoła.
26. Św. Filipa Nereusza - prezbitera, Dzień Matki.
27. Zesłanie Ducha Świętego.
28. NMP Matki Kościoła.
29. Św. Urszuli Ledóchowskiej - dziewicy.
30. Św. Jana Sarkandra - prezbitera i męczennika, oraz Św. Zdzisławy.

 
Zdzisława urodziła się w Krzyżanowie, na Morawach, około roku 1220. Według tradycji była córką Przybysława z Krzyżanowa, burgrabiego w Brnie, i Sybilli, pochodzącej ze szlacheckiej rodziny sycylijskiej. Poślubiła Havla, kasztelana zamku w Lemberku i starannie wychowała czworo dzieci. Była wzorową żoną i matką. Wraz z mężem troszczyła się o ewangelizację okolicznych ziem, na których Kościół był jeszcze słabo zakorzeniony. Nawiązała współpracę z dominikanami, którzy niedawno przybyli do Czech i ufundowała dwa konwenty: w Jabłonnem, koło Lemberku, i w Turnovie. Była tercjarką dominikańską i gorliwą uczennicą św. Dominika. Słynęła jako opiekunka ubogich oraz uzdrowicielka. Kroniki klasztorne przypisują jej wstawiennictwu liczne cudowne uzdrowienia.
Liturgia dominikańska wspominała ją jako auxiliatrix afflictorum (wspomożycielkę strapionych) i salus infirmorum (uzdrowicielkę chorych). Zmarła w Jabłonnem, w 1252 roku i została pochowana w tamtejszym kościele pod wezwaniem św. Wawrzyńca, który stał się celem pielgrzymek jej czcicieli. Jej kult szerzył się w Czechach i na Węgrzech. Zatwierdził go papież św. Pius X - 28 sierpnia 1907 roku. Papież Jan Paweł II kanonizował św. Zdzisławę razem ze św. Janem Sarkandrem w Ołomuńcu 21 maja 1995 roku. Jest ona patronką młodych małżeństw i matek.
31. Nawiedzenie NMP.

                        CZERWIEC
1. Św. Justyna - męczennika, Dzień Dziecka.
2. Świętych męczenników Marcelina i Piotra.
3. Przenajświętszej Trójcy.
5. Św. Bonifacego - biskupa i męczennika.
6. Bł. Marii Karłowskiej - zakonnicy.
7. Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa.
8. Św. Jadwigi Królowej.
9. Św. Efrema - diakona i doktora Kościoła.
10. Bł. Bogumiła - biskupa.
11. Barnaby - Apostoła.
13. Św. Antoniego z Padwy.
14. Bł. Michała Kozala.
15. Następne wydanie „Powołania”.

               
     

 

 

 

     Zmartwychwstanie Jezusa jest kulminacyjną prawdą naszej wiary. Nasz Pan, który umarł na krzyżu - żyje. Jego grób jest pusty, gdyż On sam powiedział: „Ja jestem Zmartwychwstanie i życie (…)”.
     Spełniła się także zapowiedź psalmisty: "Kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym (…) i cudem jest w naszych oczach" (PS.118).
    Zmartwychwstanie Chrystusa jest zwycięstwem nad śmiercią i grzechem oraz zasadą i źródłem naszego zmartwychwstania. Napełnieni tą nadzieją winniśmy wytrwale dążyć "do tego, co w górze", gdyż Chrystus otworzył nam "dostęp do nowego życia".
     W oczekiwaniu na zmartwychwstanie w dniu ostatecznym chcemy umocnić się w Eucharystii Ciałem Zmartwychwstałego, do którego należymy i dawać o Nim świadectwo.
       Trwajmy w radości wielkanocnego poranka. Zmartwychwstały Pan niechaj Was łaską swą przemieni i napełnia nadzieją.

Ks.Proboszcz
 

     

18. 02. Comiesięczna zbiórka na budowę plebanii i sprzątanie.
21. 02. Nasza wspólnota parafialna rozpoczęła tegoroczny obchód Wielkiego Postu poprzez udział w Drogach Krzyżowych, Gorzkich Żalach, a także w Rekolekcjach Wielkopostnych, zakończonych sakramentem pojednania.
Zostały rozprowadzone skarbonki do gromadzenia jałmużny przez okres Wielkiego Postu oraz świece na stół wielkanocny. Ofiary zostaną przekazane Caritas.
09. 03. Drogę Krzyżową przygotowały i przeprowadziły Panie z KGW.
18-21. 03. Szkolne i Parafialne Rekolekcje Wielkopostne przeprowadził ks. Grzegorz Siciak.
18. 03. Comiesięczna zbiórka na budowę plebanii i sprzątanie.
01. 04. Na Niedzielę Palmową p. Zofia Leśniak przygotowała dla parafii palmę do poświęcenia. Za trud włożony w wykonanie palmy bardzo dziękujemy.
02. 04. Obchód 2. rocznicy śmierci Sługi Bożego Jana Pawła II. W tym dniu miało też miejsce nawiedzenie chorych z posługą sakramentalną.
06. 04. Drogę Krzyżową w Wielki Piątek przygotowała i przeprowadziła grupa pań z Parafii, a wieczorne czuwanie przy Bożym Grobie grupa młodzieży z klerykiem Marcinem.
Co to jest sumienie?
Sumienie jest sądem rozumu, poprzez który człowiek rozpoznaje jakość moralną konkretnego.
Co to jest cnota?
Cnota jest to stała dyspozycja świadomości i woli, która kieruje naszymi czynami, porządkuje nasze namiętności i kieruje naszym postępowaniem, aby było zgodne z rozumem i wiarą.
Czym są cnoty kardynalne: roztropność, sprawiedliwość, męstwo i umiarkowanie?
Roztropność usposabia rozum praktyczny do odróżniania w każdych okolicznościach prawdziwego dobra i do wyboru właściwych środków do jego osiągnięcia. Sprawiedliwość jest to stała i mocna wola oddania tego, co jest należne Bogu i bliźniemu. Męstwo zapewnia nieugiętość i stałość w dążeniu do dobra. Umiarkowanie powściąga skłonność do przyjemności zmysłowych i zapewnia równowagę w używaniu dóbr stworzonych.
Czym są cnoty teologiczne: wiara, nadzieja i miłość?
Dzięki cnocie wiary wierzymy w Boga i w to wszystko, co On nam objawił i co Kościół podaje do wierzenia. Dzięki cnocie nadziei ze stałą ufnością pragniemy i oczekujemy od Boga życia wiecznego i łask potrzebnych do jego osiągnięcia. Dzięki cnocie miłości kochamy Boga ponad wszystko, a bliźnich, z miłości do Boga, jak siebie samych.
Czym jest grzech?
Grzech jest obrazą Boga i Jego miłości, raną zadaną własnej godności dziecka Bożego i Kościołowi.
Czym jest grzech śmiertelny?
Grzech śmiertelny jest świadomym i dobrowolnym wyborem przeciwnym prawu Bożemu i wiecznemu przeznaczeniu człowieka w ważnej rzeczy. Grzech ten niszczy w nas miłość, bez której niemożliwe jest osiągnięcie wiecznego szczęścia.
Kiedy popełniamy grzech powszedni?
Grzech powszedni popełniamy wtedy, gdy nie zachowujemy prawa moralnego w rzeczy mniejszej wagi, lub też w rzeczy ważnej, ale nie w pełni świadomie, czy też dobrowolnie.
Czym jest łaska?
Łaska jest udziałem w życiu Bożym; jest Bożą pomocą, abyśmy byli zdolni odpowiedzieć na powołanie i mogli stać się przybranymi Jego dziećmi.
Co to jest łaska uświęcająca?
Łaska uświęcająca jest darmowym darem, przez który Bóg obdarza nas swoim życiem wlanym przez Ducha Świętego do naszej duszy, by ją uleczyć z grzechu i uświęcić.
O czym mówi pierwsze przykazanie dekalogu?
Wzywa człowieka, by wierzył w Boga, w Nim pokładał nadzieję i kochał Go ponad wszystko.
O czym mówi drugie przykazanie dekalogu?
Nakazuje szacunek wobec imienia Bożego i zabrania jego nadużywania.
 
 
W jaki sposób wypełniamy trzecie przykazanie Boże?
Wypełniamy świętując niedzielę - dzień zmartwychwstania i święta nakazane przez Kościół. Świętujemy poprzez uczestnictwo w Eucharystii i powstrzymanie się od pracy.
O czym mówi i do czego zobowiązuje czwarte przykazanie Boże?
W tym przykazaniu Pan Bóg objawia, iż Jego wolą jest, abyśmy oddawali cześć rodzicom i tym, których On obdarzył autorytetem dla naszego dobra. Dzieci winny okazywać rodzicom szacunek, wdzięczność, sprawiedliwe posłuszeństwo i pomoc. Rodzice są pierwszymi osobami odpowiedzialnymi za wychowanie swych dzieci do wiary i do życia moralnego. Mają obowiązek zapewnienia - w miarę możliwości - spełnienia potrzeb materialnych i duchowych swoich dzieci.
O czym mówi piąte przykazanie dekalogu?
Nakazuje szacunek dla ludzkiego życia. Życie jest święte od chwili poczęcia aż do śmierci, gdyż osoba ludzka jest chciana dla niej samej na obraz i podobieństwo Boga żyjącego i świętego.
O czym mówi szóste przykazanie Boże?
Wzywa do zachowania czystości każdego człowieka według stanu życia. Czystość to integracja płciowości w osobie, wewnętrzna jedność wymiaru cielesnego i duchowego człowieka. Niektóre grzechy przeciw temu przykazaniu to: rozwiązłość, onanizm, współżycie poza - i przedmałżeńskie, pornografia, prostytucja, gwałt, praktyki homoseksualne.
O czym mówi siódme przykazanie Boże?
Nakazuje praktykowanie sprawiedliwości i miłości w zarządzaniu dobrami ziemskimi i owocami pracy ludzkiej.
O czym mówi ósme przykazanie dekalogu?
Zabrania kłamstwa, czyli mówienia nieprawdy w celu oszukania bliźniego, który ma prawo do prawdy.
O czym mówi przykazanie dziewiąte dekalogu?
Przestrzega przed pożądliwościami cielesnymi.
O czym mówi dziesiąte przykazanie Boże?
Zabrania chciwości zrodzonej z nieograniczonego pragnienia bogactw i zawartej w nich potęgi.

        Alleluja!
                  ŻYJE PAN!

     Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego to nie tylko pamiątka wydarzeń sprzed dwóch tysięcy lat. To fakt, który corocznie uobecnia się w liturgii Kościoła. Jego wielkie znaczenie dla naszego chrześcijańskiego życia przybliżają poprzez swe znaki i słowa obrzędy Wielkiej Soboty.

     Nasze wielkanocne czuwanie rozpoczynamy uczestnicząc w liturgii poświęcenia ognia. Dla człowieka ogień jest przede wszystkim wielkim darem Boga, bez którego życie na ziemi nie byłoby możliwe. Ogień jednoczy wokół siebie rozproszonych ludzi, aby udzielić im tak potrzebnego ciepła. Jest też przewodnikiem, który przez swe światło oświeca ludzkie drogi. Dla człowieka błądzącego w nocnych ciemnościach, widok ognia jest często równoznaczny z jego ocaleniem. Kościół w świetle i ogniu widzi symbol samego Jezusa Chrystusa. Nauczając w Galilei powiedział On przecież do swoich uczniów: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia". Głosząc Dobrą Nowinę o zbawieniu, niby paląca się pochodnia, wskazuje On nam drogę do Ojca. To Chrystusowe światło szczególnie rozbłysło właśnie w noc Jego zmartwychwstania. Jego zmartwychwstanie jest jakby zapaleniem wielkiego ognia nadziei, aby błąkający się w ciemności ludzie ujrzeli drogę swego ocalenia.
     Od poświęconego ogniska kapłan zapala paschał i uroczyście wnosi go do mrocznego kościoła. Paschał to symbol zmartwychwstałego Chrystusa. Jak światło tej wielkanocnej świecy rozjaśnia mroki ciemnej świątyni, tak zmartwychwstały Pan staje się światłem w życiu każdego chrześcijanina. Od paschału odpalamy także nasze świece, bo wiara rozjaśniająca ludzkie wnętrze ma być udziałem każdego z nas, niby paląca się świeca. Rozpaleni światłem zmartwychwstałego Pana mamy nieść naszą wiarę całemu światu. Liturgię światła kończy wspaniały hymn dziękczynny (Exultet).
     Liturgia Światła wprowadziła nas w przeżywanie paschalnej tajemnicy Chrystusa. Lecz czy człowiek własnym rozumem może zgłębić tę tajemnicę? Kościół w dalszej części wielkanocnego czuwania zaprasza nas do uważnego wsłuchiwania się w Boże Słowo. Następuje szereg czytań, dzięki którym lepiej możemy zrozumieć sens tych niezwykłych wydarzeń.
     Najpierw słyszymy dobrze nam znany starotestamentowy opis stworzenia świata. Z nicości i chaosu Bóg powołuje wszystko do istnienia. „Wtedy Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość! I stała się światłość". Nieprzenikniona ciemność nagle została rozjaśniona tysiącami gwiazd. Zmartwychwstanie Chrystusa to nowe stworzenie. Z chaosu grzechu rodzi się nowe życie. Mroki niewiary i pogaństwa rozjaśnia niby wspaniała gwiazda - prawda Jezusowej Ewangelii.
     Słuchamy także opisu wielkiej próby, przed jaką Bóg postawił kiedyś Abrahama. Nie wahał się on dla miłości Boga poświęcić swego syna Izaaka. Jest to wspaniała zapowiedź ofiary Chrystusa.
     Najlepiej jednak głębię paschalnej tajemnicy Jezusa Chrystusa ukazuje czytanie o wyjściu Izraelitów z niewoli egipskiej. Gdy znaleźli się oni nad brzegami Morza Czerwonego, zewsząd otaczała ich śmierć. Przed nimi nieprzebyte wody Morza Czerwonego, a za nimi ścigające wojska faraona. Była to sytuacja praktycznie bez wyjścia. Lecz u Boga nie ma nic niemożliwego. „W tym to dniu wybawił Pan Izraela z rąk Egipcjan". Bóg przerywa ten krąg śmierci i w cudowny sposób uwalnia swój lud. Morze Czerwone staje się dla Izraelitów drogą z niewoli do wolności. Podobnie - bez wyjścia, wygląda sytuacja człowieka po utracie pierwotnej świętości. Przez swoją śmierć i chwalebne zmartwychwstanie Jezus Chrystus nie tylko sam przechodzi ze śmierci do nowego życia lecz dla wszystkich ludzi przełamuje krąg grzechowej niewoli i wprowadza do wolności dzieci Bożych. Człowiek zostaje jakby ponownie stworzony, aby mógł żyć życiem Bożym.
     Poświęcenie wody i odnowienie obietnic Chrztu Świętego to kolejny akcent wielkosobotniej liturgii. Podobnie jak w ogniu widzi Kościół symbol oświecającego naszą doczesną wędrówkę Jezusa Chrystusa, tak woda symbolizuje źródło duchowego życia, zdolne oczyścić ludzkie wnętrze z grzechu i ożywić je nadprzyrodzoną łaską. W Biblii przez wody potopu Pan zniszczył panoszące się na ziemi zło i ocalił ludzi sprawiedliwych. Podczas rozmowy z Samarytanką Jezus powiedział o sobie jako o źródle wody żywej: „Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu". Nic zatem dziwnego, że woda w Sakramencie Chrztu z ustanowienia samego Pana jest znakiem nadprzyrodzonego oczyszczenia i nowego życia. Wspaniale tłumaczy to św. Paweł w swoim Liście do Rzymian, którego fragment czyta Kościół w tę wielkosobotnią noc: „Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?". Dziś, gdy powszechną praktyką Kościoła stało się udzielanie Chrztu św. niemowlętom, umieranie dla grzechu i wchodzenie w nowe życie zmartwychwstałego Pana staje się zadaniem ochrzczonego po jego dojściu do zdolności świadomego wyboru.
     Umieranie z Chrystusem po to, aby wraz z Nim zmartwychwstać nie jest aktem jednorazowym lecz codziennie ponawianym wyborem. Na zakończenie tej wielkosobotniej liturgii chrzcielnej, zatem jeszcze raz wobec całego Kościoła, odrzekamy się szatana i wszystkiego, co prowadzi do grzechu i wyznawszy swoją wiarę jeszcze raz postanawiamy przy pomocy zmartwychwstałego Pana żyć według Jego Ewangelii.
     Kulminacją każdej uroczystości kościelnej jest Eucharystia. Wielkosobotnie czuwanie również kończy uroczysta Msza św., w czasie której jest proklamowana Dobra Nowina o zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Śpiewamy radosne „Alleluja" i dziękujemy Bogu za ten wspaniały cud nowego życia.
Ewangelia przenosi moje myśli w pobliże Golgoty, gdzie znajduje się Grób Pana. Do niego we wczesny niedzielny poranek śpieszyły wierne Jezusowi kobiety, aby oddać Mu ostatnią posługę - namaścić wonnościami Jego umęczone dla nas Ciało. Jakież musiało być przerażenie tych pobożnych kobiet, gdy zastały grób pusty. Jakaż musiała być ich radość, gdy aniołowie obwieszczają im cudowną prawdę: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał". Czy może być radośniejsza wiadomość? Ten, którego kochały, naprawdę żyje. Ten, który pozornie został zwyciężony przez ludzką złość i nienawiść, w rzeczywistości jest triumfującym Zwycięzcą, Panem życia i śmierci.
Tej wspaniałej radości nie można zatrzymać wyłącznie dla siebie. Trzeba się nią dzielić zwłaszcza ze smutnymi i załamanymi na duchu. Dlatego też św. Mateusz do słów anioła dodaje: „A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: Powstał z martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie".
Liturgię wielkanocnego czuwania kończy radosna rezurekcyjna procesja. Rozkołysane dzwony kościołów i gromki śpiew tysięcy ludzi zdaje się w ten wczesny wiosenny poranek ogłaszać całemu światu tę najwspanialszą prawdę: „Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał!". opr.H.Kyc
 

 

Zmartwychwstawanie
miłości w nas

     Zmartwychwstanie w ostateczny sposób odsłania tajemnicę Jezusa Chrystusa. Przeszedł On przez ziemię, będąc podobnym do nas we wszystkim, oprócz grzechu. Każdemu spotkanemu człowiekowi okazywał miłość i udzielał pomocy, dostosowanej do jego konkretnej sytuacji: uzdrawiał, umacniał, przebaczał, ukazywał całą prawdę o człowieku, o jego życiu, godności, powołaniu. I czynił to z całą miłością. Wszystko po to, byśmy mogli żyć w sprawiedliwości, miłości i pokoju, aby nasza radość była pełna. Nic więc dziwnego, że tłumy ludzi szukały Jezusa, że podążały za Nim nawet na pustynię, że słuchały Go z nadzieją i zdumieniem. Wielu przemieniało zupełnie swoje życie. Niektórzy zostawili dosłownie wszystko i poszli za Nim. Zaczęli dostrzegać znaki, zauważyli, iż nie był On tylko człowiekiem.
     Nie każdemu jednak podobały się słowa i czyny Jezusa, bo On niepokoił tych, którzy byli twardego serca i którzy nie kierowali się miłością. Łamał ich schematy myślenia oraz przekonanie o własnej doskonałości. Demaskował powierzchowność osądów i obłudę. Był dla nich niewygodny. Zaczęli więc szukać sposobu, aby Go zgładzić i w końcu przybili Go do krzyża. Gdyby historia Jezusa zakończyła się na Golgocie, to byłby On jeszcze jednym męczennikiem w historii ludzkości. Niewątpliwie największym, najbardziej niezwykłym i zmuszającym do głębokiej refleksji, ale tylko męczennikiem. Lecz po raz pierwszy w historii ludzkości ktoś, kto oddał życie, by zło zwyciężać dobrem, potrafił odzyskać swe życie na nowo. Śmierć Jezusa na krzyżu nie była gestem heroicznego buntu wobec zła i grzechu, ale dobrowolnym darem miłości, która wszystko przebacza, wszystko przetrzyma, wszystko zwycięża.
     Spotykając Zmartwychwstałego, uczniowie - dotąd zastraszeni i wątpiący - upewnili się, że można zabić ludzkie ciało, ale nie można zabić miłości. Do niej należy nie tylko eschatologiczna przyszłość, ale także teraźniejszość. Jednocześnie upewnili się, że Jezus tak ukochał każdego z nas, iż dobrowolnie oddał swe życie. Ma On moc, by złożyć je za nas w ofierze i ma moc, by je odzyskać. Spotkanie z Jezusem - Zmartwychwstałą Miłością, przemieniło apostołów i całe pokolenia chrześcijan w heroicznych świadków ich Pana i Boga.
     Człowiek nie może być szczęśliwym bez miłości czy wbrew miłości. Nie może być szczęśliwym bez Boga, który jest Miłością. Boża miłość w człowieku jest jednak ciągle zagrożona: grzechem, słabością, zniechęceniem, doznaną krzywdą, utratą nadziei. W miarę jak miłość słabnie czy przymiera, życie - zamiast być źródłem radości i nadziei - staje się stopniowo koszmarem i nieznośnym ciężarem. Żyjąc bez miłości czy przeciw miłości, człowiek zaczyna patrzeć na siebie i na otaczający go świat z rosnącym niepokojem, nieufnością, nienawiścią, buntem, niezrozumieniem. Przeżywa lęk, rozgoryczenie, rozpacz, poczucie bezradności i bezsensu.
     Wielkanoc to znak nadziei i wezwanie do tego, by zagrożona w nas miłość mogła zmartwychwstawać. Tajemnica pustego grobu Jezusa staje się ostatecznym znakiem i potwierdzeniem, że prawdziwa miłość wszystko zwycięża: nie tylko śmierć, ale także jej źródło: egoizm, grzech, wszelkie słabości i zniewolenia. Chrześcijanin to człowiek, który tak mocno i tak ufnie złączył swe życie z Chrystusem, że może w nim zmartwychwstawać miłość. Droga do Zmartwychwstania miłości w naszym życiu prowadzi przez pojednanie.

     Pojednanie z Bogiem jest podstawą. Pojednanie rozumiane głęboko. Nie chodzi tu jedynie o uznanie własnych grzechów, o szczery żal i trud poprawy. Prawdziwe pojednanie to sytuacja, w której z głębi serca mówię: Ty, Boże, masz rację. Miałem wiele wątpliwości. Czasem się buntowałem. Nieraz błądziłem, zadawałem ból sobie i innym. Łudziłem się, że lepiej i nowocześniej jest posłuchać ludzkich opinii albo mojego ciała czy własnych emocji. Teraz już wiem: Twoje przykazania są słuszne. Odtąd będę kierował się Twoją Ewangelią i przykazaniami nie ze strachu czy przymusu, ale z radości, bo Twoje Słowa ukazują mi ścieżkę życia. Odtąd ufam już bardziej Tobie niż sobie samemu, jak dziecko, które nie rozumie niektórych decyzji kochających go rodziców, ale już się upewniło, że także wtedy warto im zaufać.
     Zmartwychwstawanie miłości w nas wymaga także pojednania z samym sobą. To właśnie pojednanie z samym sobą często okazuje się najtrudniejszym zadaniem. Oznacza ono przebaczenie sobie błędów z przeszłości Nie po to jednak, aby tolerować własne grzechy czy słabości, ale po to, by nie dać się nimi przytłoczyć, żeby nie pozostać na zawsze w grobie własnej historii czy nienawiści do samego siebie, jak uczynił to Judasz. Zapominanie o własnych grzechach sprawia, że ciągle do nich wracamy. Z kolei myślenie tylko o nich sprawia, że nie mamy siły i nadziei na zmianę życia. Zdarza się, że Pan Bóg i ludzie nam już przebaczyli, a my nie potrafimy przebaczyć samym sobie, by dać sobie szansę na nowe życie. A tymczasem chrześcijaństwo wymaga miłosiernej miłości do każdego bliźniego: do nieprzyjaciela, do grzesznego, słabego, odrzuconego, nawet wtedy, gdy takim bliźnim... jestem ja sam!
     Zmartwychwstawanie w nas Bożej miłości wymaga wreszcie pojednania z drugim człowiekiem. Jest on równie niedoskonały i grzeszny, jak my sami. Czasami zadaje nam ból i wyrządza krzywdę. Często jednak nie czyni tego ze złej woli, lecz - podobnie jak my - jest nieświadomy tego, co czyni albo ulega słabości. Chrystus wzywa nas, byśmy przebaczali bliźnim zawsze i własnym życiem potwierdza, że zło można zwyciężyć jedynie dobrem, miłosierną miłością. Mamy oczywiście prawo bronić się przed krzywdą. Czynił to także Jezus. Mamy też prawo mówić bliźniemu bolesną prawdę o jego postępowaniu, lecz pod jednym warunkiem, że będziemy to czynili z miłości i z miłością.
     Przy końcu życia będziemy sądzeni z miłości. Ludzie po lewicy, a więc ci odrzuceni, nie są potępieni dlatego, że uczynili wiele zła, ale dlatego, że nie kochali. Z kolei o ludziach po prawicy, a więc o wchodzących do nieba, Chrystus nie mówi, iż byli zupełnie bez grzechu. Mimo własnych słabości nauczyli się jednak kochać głodnych, potrzebujących, potępianych, słabych, wątpiących, a więc tych, od których nie mogli spodziewać się zapłaty. Kochali zatem miłością bezinteresowną i bezwarunkową, kochali Bożą miłością. Jeśli zacznie w nas zmartwychwstawać taka właśnie miłość, to wszystko stanie się inne i nowe. Wprawdzie życie nadal będzie niosło ze sobą podobne trudności i próby. Ale my sami będziemy już zupełni inni, bo będziemy kierować się miłością, która jest cierpliwa, nie szuka poklasku, nie pamięta złego, wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Wielkanoc jest w sercach tych ludzi, w tych rodzinach i wspólnotach, w których zmartwychwstaje taka miłość.                                                                                                                                                                                      Przygotowała A.Pernal

 

   SKARBNICA MODLITW

     BOSKI ZBAWICIELU który pragniesz pozostać wśród nas aż do skończenia świata, pomóż nam odszukać Cię na krzyżu i w Sakramencie Miłości. Te dwa znaki Twojej obecności wśród nas stały się dla nas nieczytelne i zatarte w wirze spraw tego świata.
     Brak nam ducha skupienia i cierpliwości, by oddać się kontemplacyjnej modlitwie, by dotrzeć do sedna Krzyża i Eucharystii.
     Jezu, nawróć nas z szalonych dróg tego świata i ukaż nam się na nowo na Twym zbawczym krzyżu oraz w świętych znakach eucharystycznych.
     Obudź w naszych sercach miłość do Ciebie, który nas umiłowałeś „do końca”. Wszak serce nasze niczego innego nie pragnie, jak tego, by być kochanym i by kochać. „Nie ma większej miłości nad tę, jeśli ktoś życie daje za przyjaciół swoich”. To Ty oddajesz życie za nas i oddajesz je na nowo, codziennie - na Krzyżu i w Eucharystii.
    Niech moje oczy zapatrzą się w te dwa święte znaki i niech z tym widokiem oddam kiedyś duszę moją Bogu. AMEN.
 

     X PRZYKAZAŃ DOBROCI


1. Znoś cierpliwie codzienną harówkę, aby innym ludziom utorować drogę do szczęścia.

2. Milcz, kiedy zauważysz błąd, aby nie poniżyć tego, kto go popełnił.

3. Nie denerwuj się, gdy ludzie narzekają na ciebie. Powiedz sobie, że w tym czasie, kiedy ich uwaga jest skoncentrowana na tobie, nie mają czasu krytykować innych.

4. Udzielaj pochwały temu, który postępuje dobrze.

5. Radośnie udzielaj pomocy tym, którzy są w potrzebie.

6. Mocno i szczerze uściśnij dłoń zasmuconego brata, żeby dać mu poznać twoje ludzkie ciepło.

7. Serdeczne pozdrawiaj skromnych. Okazuj upodobanie do tych, których inni zaniedbują.

8. Przemawiaj słodko i łagodnie do niecierpliwych, także do tych, którzy się do ciebie uprzedzeni.

9. Uśmiechaj się do ludzi, których spotykasz - uśmiech nic nie kosztuje, lecz wiele znaczy dla dotkniętych przez los. Jego efekty mogą być trwałe.

10. Zachowuj się w taki sposób, żeby innym było z tobą dobrze.

 

 

     Po bezbarwnej zimie, nietypowej jak na nasze realia klimatyczne, przychodzi wczesna wiosna, w całej swojej krasie. Zbliżają się święta wielkanocne i związany z nimi okres zadumy i refleksji nad samym sobą, nad swoim życiem i postępowaniem. Należy ufać, że każdy uczciwy człowiek takiego aktu dokona i oczyści swoją duszę z wszelkich niegodności, jakich mógł się dopuścić bardziej, lub mniej świadomie. Dlatego tak ważne są, obchodzone regularnie dni świąteczne oraz nasze uczestnictwo w nabożeństwach. Ma to ogromne znaczenie dla życia nas samych, naszych rodzin i całej społeczności. Żyjąc w ciągłym stresie, spowodowanym różnego rodzaju kłopotami dnia codziennego, taki czas jest czasem istotnie ożywczym.
     W okresie, kiedy walczy się z ogromnymi patologiami w naszym życiu politycznym, gospodarczym i społecznym, każde pozytywne świadectwo jest niezwykle cenne. Oczyszczanie życia przechodzi niestety bardzo opornie i boleśnie. Dotyka to całego przekroju społeczeństwa, od zwykłego człowieka, po biskupa, profesora, itd.
     Istniejące grupy interesów zaciekle bronią się nawzajem i korzystając z otwartości mediów "mącą" ludziom w głowach do tego stopnia, iż z oczywistego przestępcy wychodzi jakiś "niegrzeczny chłopczyk", a niekiedy wręcz wzór zachowania. Oczywiste złe, przestępcze zachowania nie powinny w ogóle podlegać dyskusji. Wprowadzana liberalizacja życia społecznego i gospodarczego dotyka zwykłych ludzi, natomiast różnego rodzaju korporacje zawodowe, jak prawnicy, lekarze, artyści, dziennikarze uważają, że ich to nie dotyczy. Dokonywana lustracja pokazuje, że ludzie znani, medialni nie dopuszczają do siebie faktu, że popełnili błąd, idąc na współpracę ze służbami PRL, często nawet nieświadomie krzywdząc innym ludzi. Więcej, często uważają się ofiarami jakiejś zupełnie bezsensownej, zorganizowanej akcji wracającej w przeszłość, która nikogo nie interesuje. Jest to smutny obraz naszej rzeczywistości po 17. latach od zmiany systemu. W wielu krajach wychodzących z systemu komunistycznego, pierwszym krokiem było oczyszczenie i rozliczenie przeszłości. W Polsce siły polityczne, które przejęły rządy po 1989 roku nie dopuściły do rozliczenia poprzedniego okresu. Skutkuje to wieloma negatywnymi następstwami. "Zakonserwowano" stary układ, który już w wolnej od okupanta Polsce mógł realizować swoje niecne cele, nie licząc się kompletnie z opinią publiczną. Skutkuje to licznymi nieprawidłowościami i nadużyciami dokonywanymi przez różnego rodzaju grupy mafijne. Relatywizm moralny, przemawiający do ludzi dopuszczających się nieprawidłowości, jest bardzo szkodliwy dla budowania zdrowych zasad współżycia między ludźmi. Szczególnie negatywnie na społeczeństwo oddziaływuje niewłaściwa postawa ludzi ogólnie znanych, uchodzących za pewnego rodzaju autorytety. Nie potrafią oni dokonać samooceny własnego postępowania i przyznać się do winy, lecz zaparcie tkwią w kłamstwie, które niestety dla nich, najczęściej wychodzi na jaw, przynosząc krzywdę innym. Jest jeszcze w naszym kraju wiele środowisk, które posiadają własne folwarki i za nic nie chcą się podporządkować regułom prawa, jakie obecna władza wprowadza poprzez nowe ustawodawstwo. Dla nich liczy się jedynie zysk, bez względu na koszty, którymi jest on okupiony.
     Propozycja Rządu RP o zawarcie umowy społecznej ze związkami zawodowymi i pracodawcami jest szansą dla społeczeństwa, a szczególnie dla młodego pokolenia. Ma ona umożliwić przeprowadzenie szeregu reform porządkujących rynek pracy i jej podmiotowość. Praca musi być godnie opłacana, a pracownicy mieć poczucie własnej wartości. Naprawa sytuacji, dotyczącej sfery emerytów i rencistów oraz ludzi bezrobotnych to kolejna sprawa, która dla ok. 10. milionów ludzi jest bardzo istotna. Tylko uparte działanie i konsekwencja pozwoli na uporządkowanie sytuacji w naszym kraju.
     Dlatego wspierajmy wszystkie te działania, które służą budowaniu lepszej Polski.


                 Z nadchodzącymi Świętami Zmartwychwstania Pańskiego składa serdeczne życzenia dla wszystkich czytelników „Powołania".

                                                                                                   Andrzej Krężałek
 

            Duchowy Maj

     Tak nazywano piąty miesiąc roku od czasów mistyka Henryka Suzo (1366 r.), który te najpiękniejsze dni roku powiązał z nabożeństwem do najpiękniejszej tajemnicy naszej wiary - tajemnicy Krzyża. Był to czas maryjny, ale jakby „z tyłu sceny", bowiem na pierwszym planie trwającego trzydzieści jeden dni kultu widniał chwalebny Krzyż Zbawiciela: przedmiot adoracji, rozmyślań, zachwytu. Majowe dni wybrano nieprzypadkowo - z jednej strony oddawano Chrystusowi, Dawcy nowego życia, to, co najpiękniejsze. Z drugiej, w dniu 3. maja obchodzono wówczas święto znalezienia Krzyża Świętego. Gdy dodamy do tego uwagę, że majowy tydzień poprzedzający Wniebowstąpienie był czasem wielkiej modlitwy błagalnej, zarysowuje nam się ogólny schemat średniowiecznego nabożeństwa majowego.
     Począwszy od XVII w. tydzień modlitwy błagalnej połączono z proszeniem Boga o dobrą pogodę - była to tzw. modlitwa majowa. W jej centrum tkwiła prośba o dobre urodzaje: by delikatne kwiaty nie ucierpiały i mogły zawiązać się owoce. Z czasem wątek kwiatu powiązano z pobożnością maryjną. Ostatecznie jednak ograniczono go do kwiatu roślin ozdobnych; tym samym zaginął główny wątek modlitwy błagalnej: modlitwy o urodzaj.
     Majowe nabożeństwo maryjne wyszło z Włoch, wiemy bowiem, że pierwszy raz maryjną majówkę odprawiono w Kościele Kamilianów w Ferrarze w 1784 r. Niebawem podobne nabożeństwo odbyło się w Grezzano pod Weroną, tam jednak już wcześniej było ono nabożeństwem do prywatnego odprawiania, a już w 1747 r. arcybiskup Genui nazwał je „nabożeństwem domowym". Pół wieku później odprawiano je w co najmniej dwudziestu kościołach Rzymu, zaś na początku XIX w. przeszczepiono do Francji (miało ono być antidotum na „frywolne święta wiosenne rewolucjonistów"). Potem przychodzi czas na Belgię i Holandię. W Luksemburgu przybiera ono postać modlitw do „Pocieszycielki strapionych". W drugiej połowie XIX w. do nabożeństwa majowego dochodzą niedzielne kazania maryjne głoszone na Mszach św. (tzw. kazania majowe). W tym czasie maryjne majówki zna już cała Europa, Irlandczycy zawożą je do Ameryki, zaś misjonarze przenoszą do Indii, na Filipiny, do Afryki i Ameryki Południowej, gdzie nabożeństwo ze względów klimatycznych przeniesiono na czas zimowy.
     Historycznie mamy dwie formy majowego nabożeństwa: oficjalną i domową. W ramach tej pierwszej szczególnie uroczyście celebrowano pierwszy i ostatni dzień, także niedziele i święta (Wniebowstąpienie, Zesłanie Ducha Świętego). Początkowo odprawiano je wczesnym rankiem lub wieczorem, ale w XX w. brak już świadectw, by majówkę odprawiano rano. Na jej potrzeby tworzono specjalne pieśni i rozważania, a nawet całe gotowe nabożeństwa. Wśród ich autorów są św. Wincenty Pallotti, św. Jan Bosko, a także ks. kard. Henry Newman.
     Nabożeństwo liturgiczne trwało pół godziny. Składały się na nie: kazanie (często uzupełniane przez rozważanie), śpiewy, Litania Loretańska oraz modlitwy i błogosławieństwo.
     Majówka odprawiana w domowym kręgu, która historycznie bardzo przyczyniła się do upowszechnienia oficjalnego nabożeństwa, wyglądała nieco odmiennie. Podczas nabożeństwa śpiewano pieśni, odmawiano Różaniec i Litanię, czytano rozważanie z książeczki. Dziś przetrwała ona przede wszystkim w diasporach, gdzie wierni nie mogą chodzić do kościoła.
     Rozkwit nabożeństwa majowego przypadł w czasie określanym mianem „stulecia maryjnego" (1859-1950). Dziś jego rola zdaje się być coraz mniejsza. Wprawdzie w Polsce nie utraciło ono nic ze swej popularności i umiłowania przez ludzi, ale w większości krajów poszło w niepamięć. Nawet maryjne królestwa, jak Francja, Anglia, Walia, Niemcy i Austria wyrzekły się dziś swoich ślubów i zobowiązań. My, kiedyś zaliczani w maryjności do drugiego szeregu, staliśmy się obecnie maryjną awangardą, maryjnymi prorokami. Czyżby znów ukazywała się nasza dziejowa misja? Potwierdzamy głosy nowoczesnych teologów, którzy twierdzą, że to nabożeństwo, podobnie jak inne, jest wpisane w potrzeby czasów. Oni sądzą, że dziś świat nie potrzebuje Maryi i jej majówek. My - przeciwnie. Dla nas Matka Najświętsza to jedyne ocalenie na dzisiejsze trudne czasy.

                  
2. MAJA - DZIEŃ FLAGI
     Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej jest jednym z najmłodszych świąt państwowych. Obchodzony jest 2. maja, między Świętem Pracy i Świętem Konstytucji 3. Maja. Święto ma popularyzować wiedzę o polskiej tożsamości i symbolach narodowych. Bo mamy, z czego być dumni. Jako jedni z nielicznych na świecie cieszymy się tym, że nasze barwy narodowe mają pochodzenie heraldyczne - wywodzą się z herbów Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego.
     W tym roku po raz trzeci obchodzimy Dzień Flagi. Ustanowił go Sejm 20 lutego 2004 roku ustawą o godle, barwach i hymnie Rzeczypospolitej Polskiej. Początkowo 2. maja został ustanowiony przez Senat RP Dniem Orła Białego. W wyniku decyzji Sejmu święto zmieniono na Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Jednocześnie tego dnia jest obchodzony Dzień Polonii i Polaków za Granicą.

               HERALDYCZNE KORZENIE
     Polskie barwy narodowe kształtowały się na przestrzeni wieków i jako jedne z nielicznych w świecie mają pochodzenie heraldyczne. Wywodzą się z barw herbu Królestwa Polskiego i herbu Wielkiego Księstwa Litewskiego. 07. 02. 1831 roku - już w czasie Powstania Listopadowego - Sejm Królestwa Polskiego uchwalił specjalną ustawę, dotyczącą barw polskiej flagi. Wcześniej obok barw biało-czerwonych używane były także inne barwy. „Izba senatorska i poselska po wysłuchaniu wniosków Komisyi sejmowych, zważywszy potrzebę nadania jednostajnej oznaki, pod którą winni łączyć się wszyscy Polacy, postanowiły i stanowią: Art. 1 - Kokardę narodową stanowić będą kolory herbu Królestwa Polskiego oraz Wielkiego Księstwa Litewskiego, to jest kolor biały z czerwonym. Art. 2 - Wszyscy Polacy (...) te kolory nosić mają w miejscu, gdzie takowe oznaki dotąd noszonymi były". Tak brzmiała
ustawa, która jako pierwsza normowała kwestię polskich barw narodowych. Barwy te były noszone na kokardach podczas wszystkich powstań niepodległościowych XIX wieku. W 1919 roku biel i czerwień uznano oficjalnie za barwy państwowe.

                BIEL- Orła i Pogoni, CZERWIEŃ - tło tarczy herbowych
     W symbolice polskiej flagi, biel pochodzi od bieli orła, będącego godłem Polski i bieli Pogoni - rycerza galopującego na koniu, będącego godłem Litwy. Oba te godła znajdują się na czerwonych tłach tarcz herbowych. Na fladze biel jest zawsze u góry, ponieważ w polskiej heraldyce ważniejszy jest kolor godła niż tła. Te przyjęte przez Sejm barwy rozpowszechniły się bardzo szybko i towarzyszyły Polakom we wszystkich ważnych wydarzeniach. Były symbolem państwa, które nie istniało i narodu, który pod tymi barwami wybijał się na niepodległość. opr. M.Stojak

 

                  Jesteśmy
                              świadkami?


Kim jest świadek i jakie jest jego zadanie?
     W zagłębieniu się w zdarzenie, które ma miejsce w dzisiejszej Ewangelii trzeba szeroko otworzyć serce i oczy, aby wyłuskać treści, te najistotniejsze i najważniejsze. To co Jezus w momencie wniebowstąpienia chce powiedzieć swoim uczniom. Mnie uderzyło najbardziej to, że w relacji w Dziejach Apostolskich i w Ewangelii bardzo mocno jest ustawiony akcent na fakt "będziecie moimi świadkami". Dlatego w dzisiejszym rozważaniu na drodze do nieba, którą wskazuje nam Jezus stawiam pytanie - co to znaczy w praktyce być świadkiem Jezusa? We współczesnym świecie jest to bardzo zasadne pytanie, które Jezus stawia przed nami. Pytanie na które trzeba dać rzetelną odpowiedź. Od niej po prostu nie można się wykręcić.
     Pierwszy element to świadomość tego w kogo wierzę. Na mojej drodze staje nie maskotka, nie wytwór mojej wyobraźni ale żywa osoba - Jezus, Syn Boży. W tym momencie widzę zawsze, żywy obraz, ludzi modlących się, ludzi przychodzących do swego Boga i przyjaciela. Jest to przyjście i otworzenie się ze wszystkim. Nie jest to koniunkturalizm - jest mi dobrze Jezu - poczekaj, jest mi źle biegnę do Ciebie.
      Drugim takim elementem bycia świadkiem jest konsekwencja - albo się nim jest, albo nie, innej drogi nie ma. Nie może być rozdźwięku miedzy tym jak żyję i jak wierzę. Tu musi być cały czas walka o jedno. Życie musi być zjednoczone z moją wiarą. To życie musi ja wyrażać. "Po owocach ich poznacie". Jakie te owoce wiary maja być i jednocześnie mówią one, czy jesteśmy wiarygodnymi świadkami? Paweł apostoł zrobił tutaj następująca klasyfikacje i warto ją sobie przejrzeć: „Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie”.
      Następnym elementem naszego świadectwa jest akceptacja przesłania, które w Ewangelii zostawił nam Jezus. Jest to bardzo ważne gdyż we współczesnym świecie bardzo często zaczynamy sobie wybierać. Człowiek boi stawiać przed sobą i odczytywać wymagania, które przed nim postawił i stawia Jezus. Woli, żyć na swój rachunek. Jaka jest perspektywa takiego ujmowania świata? Bardzo prosta stajemy się nieczytelni i niewiarygodni dla siebie i dla innych. Żyjemy tak, jakby Boga nie było. Może warto w tym momencie ruszyć swoje wnętrze. Ruszyć siebie. Tak sobie postawiłem retoryczne pytanie. Jakby Jezus stanął teraz pośród nas w przebraniu, czy wśród swoich uczniów, ochrzczonych, bierzmowanych znalazłby kogoś kto choć trochę stara się być podobnym do Niego? Czy przyjął ewangelię całą, czy tylko w wygodnych dla siebie punktach? Warto się nad tym zastanowić.
     Dalej następnym elementem bycia świadkiem Jezusa - jest to co znajdujemy w Dziejach Apostolskich, co odnotował Łukasz. Kiedy widziano i obserwowano pierwszych uczniów Pana mówiono: patrzcie jak oni się miłują. Co dzisiaj może powiedzieć obserwator? Lepiej może nie mówić, a może warto w ciszy serca zacząć od siebie.
      Tak tych elementów można znaleźć jeszcze więcej i złożyły się one dla nas w swoisty rachunek sumienia, który warto pociągnąć dalej z Jezusem. Świat dzisiaj potrzebuje nauczycieli, ale potrzebuje ich na tyle, na ile oni są jednocześnie świadkami. I właśnie z tego rachunku sumienia wyszło nam jakie są nasze zadania. Być autentycznymi, zaangażowanymi, nie oglądać się tylko na innych. W codzienności widzieć człowieka, a nie tylko siebie i swoje problemy. Nieść uśmiech i radość.

     Przyjąć tchnienie Ducha Świętego
     Z zadumą odnoszę się także do tekstu Ewangelii o Zesłaniu Ducha Świętego i mam nieodpartą chęć postawić również pytanie: jak odbieramy to zdarzenie? Jakie Jezus zawarł w nim dla nas współczesnych przesłanie? Apostołowie zostali umocnieni Duchem św. Otrzymali władzę odpuszczania grzechów i zatrzymywania ich, zostali posłani! Jak to wszystko tak naprawdę dla człowieka wierzącego jest ważne i brzemienne w skutki? To posłanie oznacza tak wiele. Tutaj tkwi geneza naszego bycia uczniami Jezusa Chrystusa. Co więcej fakt zesłania Ducha Św. uzmysławia nam jak to posłanie ma realizować się w codzienności. Ukazuje do czego posłany jest uczeń Jezusa Chrystusa. Unaocznia nam kruchość naszego życia wewnętrznego, jego słabość, niestabilność. Pokazuje nam wyraziście, że bez Niego nic uczynić nie możemy. Nawet jeżeli wydaje się nam, że to zasługa naszego wysiłku, naszej pracy, to jesteśmy w ogromnym błędzie. Dzisiaj to wszystko jest, jutro może już nie być, ani nas, ani dzieła, które tutaj prowadzimy. Dlatego tak ważne jest odnalezienie tego co jest naprawdę ważne w naszym byciu uczniem Jezusa, posłanym przez Niego.
      Ważne jest to, że Duch św. umacnia nas w tym, abyśmy łamali schematy, skostniałe struktury naszego spojrzenia na Jezusa i na Dobrą Nowinę o zbawieniu. Łamali stwardniałe struktury naszych serc, w których tak często wszystko zastygło, że już nie wiemy sami co jest grzechem, a co jest dobrem. Wszystko, bowiem zostało wywrócone do góry nogami. Staliśmy się bardzo niewiarygodni i nieczytelni. Jako wspólnota Kościoła tego odświeżenia - o którym w 1979 roku w Warszawie mówił Ojciec św. - bardzo potrzebujemy.
     "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi tej ziemi", tej odnowy naszych wnętrz tak bardzo potrzeba. Do tego zostaliśmy posłani. Chrześcijanin to człowiek posłany w Duchu św., aby swoją wiarę mężnie wyznawał, bronił jej i według niej żył.
     To może się dokonać! Tak może się stać! Warunek jest jeden. Zobaczmy jak apostołowie przyjęli Jezusa, jak przyjęli tchnienie Ducha św.? Przyjęli z wielką radością. Otworzyli się na Jego działanie, nie zamknęli swoich wnętrz i nie powiedzieli, czego od nas chcesz, przecież jest wszystko w porządku my wiemy już wszystko najlepiej, poradzimy już sobie. Ale radowali się, stanęli w postawie otwartości. Takiej otwartości potrzeba nam współczesnym uczniom Jezusa. Duch św. z wielką delikatnością puka i czeka. Czy będzie to wyścig w dobrych zawodach jak pisał św. Paweł w II Liście do Tymoteusza "W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem". To w dużej mierze zależy od każdego z nas. Na ile będziemy zdolni przełamać w sobie schematy przyzwyczajeń i grzechów, na ile przestawimy nasze myślenie - i w każdej sytuacji zapytamy siebie co zrobiłby Jezus? Zapamiętać też trzeba, że to posłanie i bycie uczniem Jezusa, to są też wymagania, ale wymagania realizowane z radością.
     Otwórzmy nasze serca i pozwólmy działać Duchowi św. Niech to działanie przyniesie obfity owoc, o którym tak pięknie mówił św. Paweł do Galatów, a co w rzeczywistości zrealizowało wielu z naszych braci w wierze: "Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim /cnotom/ nie ma Prawa".

 

                                                                 CZYNY POKUTNE
                                                w
                                                            KOŚCIELE
     Tekst dzisiejszy w szczególności polecam tym wszystkim, którzy interesują się historią Kościoła, zwłaszcza tą historią, o której krążą dziś mroczne opowieści. Będzie w nim sporo przedruków i cytatów, ale sądzę, że teksty źródłowe lepiej niż moje przemyślenia przybliżą fakty historyczne.
     Nawrócenie człowieka to problem tak stary, jak stara jest historia grzechu, czyli sięgający wygnania z raju pierwszych rodziców, po tym jak sami złamali boskie prawo. Problem grzechu i nawrócenia przewija się przez późniejsze, niezmiernie burzliwe dzieje narodu wybranego.
     Starotestamentowi prorocy, mimo grożących im konsekwencji ze strony monarchów, czy też niepopularności wśród ludu, nieustannie wzywali do nawrócenia. Odwrócenie się od złych uczynków, posty i modlitwa były zaś czynami pokutnymi. Początki chrześcijaństwa to czasy bardzo rygorystycznego traktowania człowieka, jego słabości oraz brak pobłażliwości dla grzesznej natury.
     Do naszych czasów zmieniło się wiele, teraz nawet trudno uwierzyć, że tak kiedyś było. Przytoczę kilka ciekawych przykładów, które myślę, że warto poznać.
     "Uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: Nauczycielu, w Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz? Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi.
     A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień. I powtórnie nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy, jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych. Pozostał tylko Jezus i kobieta stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił? A ona odrzekła: Nikt, Panie! Rzekł do niej Jezus: I Ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz!" (J 8,1-11).
     Jakże dobrze znamy tę opowieść. Dziś trudno uwierzyć, że przez pierwsze trzy wieki chrześcijaństwa nie umieszczono jej wśród Manuskryptów Kościoła. Historia to niezwykle pouczająca, skupiająca w sobie jak w soczewce dzieje kościelnych rygoryzmów i zgorszeń. Dwa pokolenia po Jezusie, Jego nieszczęsna rozmówczyni ze świątynnego dziedzińca nie otrzymałaby zapewne rozgrzeszenia. Cudzołóstwo bowiem zostało już wtedy uznane (obok zaparcia się wiary i zabójstwa) za jeden z trzech grzechów głównych. Przekraczających go chrześcijan Kościół nie skazywał oczywiście na beznadzieję, ale na dożywotnią pokutę, pozostawiając rozgrzeszenie samemu tylko Bogu. Surowość taka oparta została na tekstach biblijnych, jak ten z Listu do Hebrajczyków: "Niemożliwe jest bowiem tych, którzy raz zostali oświeceni, a [jednak] odpadli, odnowić ku nawróceniu (...) Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy, ale jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników" (Hbr 6, 4 i 10, 26). Koniec pierwszego wieku naszej ery to nie tylko koniec nadziei na rychłe i powtórne przyjście Chrystusa - to także początek prześladowań chrześcijan, początek krwawych igrzysk, bestialskich mordów . Chrześcijańska nadzieja została poddana nie tylko próbie czasu, ale także - od czasów Nerona - prześladowań.
     Kolejne ich fale miały przysporzyć wszak Kościołowi nie tylko nowych męczenników, ale także wzrastającej liczby "upadłych" (lapsi) - tych, którzy zaparli się wiary". Dla nich nie przewidywano przebaczenia. Nieśmiały promyk nadziei dał im Hermes - wyzwoleniec żyjący w drugim wieku w Rzymie, którego dzieci odstąpiły od wiary, a na własnego ojca doniosły, że jest chrześcijaninem. On to pod wpływem tych bolesnych doświadczeń i przemyśleń napisał dzieło opatrzone tytułem "Pasterz", w którym wypowiedział się za możliwością uzyskania rozgrzeszenia przez odstępcę, ale tylko raz i po odpowiednio ciężkiej pokucie.
     Kolejnym krokiem milowym dla grzeszników, było dzieło autorstwa św. Cypriana biskupa Kartaginy, zatytułowane "O upadłych" cechuje niezwykła równowaga. Z jednej strony, nie lekceważy grzechu, z drugiej - nie przekreśla możliwości pojednania.... Lapsi mogą więc być pojednani z Kościołem, pokuta podjęta przez nich winna być jednak nie tylko poważna i proporcjonalna do ciężaru winy, ale przede wszystkim lecznicza. Zbyt łatwe rozgrzeszenie upadłych stałoby się dla Kościoła nowym rodzajem klęski (gorszej niż samo prześladowanie).
     Kościół dopuścił więc pokutę, ale tylko jako jednorazową praktykę. Dopiero u kresu starożytności, stopniowo, najpierw na Wschodzie (w Antiochii i Konstantynopolu), Kościół, idąc za opinią św. Jana Chryzostoma, zaakceptuje powtarzalność pokuty.
            Z okazji zbliżających się Świąt Wielkiej Nocy, wszystkim Czytelnikom oraz Redakcji życzę wiele nadziei płynącej od Zmartwychwstałego Pana, radości jaką daje Jego zwycięstwo oraz umiejętnego przyjmowania bogatych łask, którymi On tak chętnie nas darzy.
Opr. Wioletta Fornal

 

O wagarach i szukaniu Boga

Pewien uczeń zamiast do szkoły chodził chętnie na wagary do pobliskiego lasu. Nauczyciel z całą swoją pedagogiką był bezradny wobec swawoli chłopca. W końcu zameldował ojcu o występkach synalka.
Ojciec wziął chłopca na rozmowę:
- Dlaczego uciekasz do lasu, dlaczego marnujesz czas, zamiast się uczyć? Czego tam szukasz?
- Szukam Pana Boga - odpowiedział uczeń.
- Czyż Bóg nie jest wszędzie i czyż wszędzie nie jest taki sam? - tłumaczył ojciec.
- Bóg tak, ale ja nie - odpowiedziało dziecko.
* Są ludzie, którzy studiują latami, ale wyglądają jak zamknięte biblioteki. (Peter Jordan)
* Twoje życie będzie świętem, jeżeli potrafisz się cieszyć ze zwykłych, codziennych rzeczy. (Phil Bosman)
* Zdziwienie jest pierwszym krokiem do adoracji. (Jacques Loew)
* Wkrótce nadejdzie ten dzień, w którym ludzkość wybierać będzie między samobójstwem, a adoracją Boga. (Teilhard de Chardin)
* W gruncie rzeczy to wszystko jedno, czy ze względu na Pana Boga obiera się kartofle, czy buduje katedrę. (de Lavigaudie)

Współpraca, czy "gdyby"?
"Gdyby nuta powiedziała: jedna nuta nie czyni muzyki
...nie było by symfonii.
Gdyby słowo powiedziało: jedno słowo nie tworzy stronicy
...nie było by książki.
Gdyby cegła powiedziała: jedna cegła nie czyni muru
...nie było by domu.
Gdyby kropla powiedziała: jedna kropla wody nie może utworzyć rzeki
...nie było by oceanu.
Gdyby ziarno zboża powiedziało: jedno ziarno nie może obsiać pola
...nie było by żniwa.
Gdyby człowiek powiedział: jeden gest miłości nie ocali ludzkości
...nie byłoby nigdy na ziemi sprawiedliwości i pokoju, godności i szczęścia". (Michel Quoist)

 

strona 2

 

 

Nr. 3/68            Wielkanoc      maj - czerwiec 2007 rok                   strona 2

  

INDEX

ROZWAŻANIA

EWANGELICZNE

OKRESU

WIELKANOCNEGO

 

08 Kwietnia 2007
Zmartwychwstanie
Pańskie

Z EWANGELII  J 20Postaw się w Jego sytuacji, wejdź do pustego grobu i głęboko w swoim sercu zapytaj siebie: czy naprawdę wierzysz, w to że Jezus żyje? Czy wierzysz w to, że zmartwychwstał?

Wierzyć w zmartwychwstanie i przyjąć orędzie to nic innego, jak identyfikować się z Jezusem. Ta identyfikacja prowadzi do bardzo konkretnych zmian w życiu człowieka, który wszedł i uwierzył. Tą istotą jest zwycięstwo nad śmiercią.

To co się stało przeszło dwa tysiące lat temu dotyczy każdego z nas. Uwierz w to! Może właśnie teraz Bóg chce, abyś wszedł do grobu zobaczył, uwierzył i wyszedł stamtąd zupełnie inny. Potrzeba tylko wiary w to, że Jezus żyje, że jest Bogiem i może we mnie to uczynić. Wierzysz w to?

Tak ale przecież ten postęp, technika, informacje zaprzeczają temu wszystkiemu - my jesteśmy współczesnymi realistami, dlatego tak się boimy wejść w ten kontakt ze Zmartwychwstałym.

Wiemy dobrze, że to może wywrócić nasz obecne życie do góry nogami. Po prostu staniemy się ludźmi płynącymi pod prąd świata, na to nie mamy ochoty. Tak jak to było zaraz po zmartwychwstaniu. A może warto zaryzykować, zmienić styl życia. Być Jezusowym, a nie światowym! Być żywym, a nie umarłym. Apostoł Jan zrozumiał to kiedy zobaczył pusty grób. Zobaczył i uwierzył. A my? Ujrzeli i uwierzyli. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi], że On ma powstać z martwych.

 

09 Kwietnia 2007
Poniedziałek
Wielkanocny

Z EWANGELII  Mt28 A Jezus rzekł do nich: „Nie bójcie się! Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą".

Jezus sam określa „miejsce spotkania", ponieważ to On zawsze jest pierwszym przychodzącym do różnych miejsc naszej codziennej egzystencji, aby kształtować rodzinną wspólnotę swych wyznawców. Gdy o tym będziemy pamiętać, to będziemy też mieć świadomość, że Jezus „umawia się" ze mną na spotkanie wszędzie tam, gdzie wzywają mnie obowiązki rodzinne, społeczne i religijne. ON TAM JEST i chce - posługując się nami - tworzyć wszędzie harmonijną, żyjącą w pokoju i zgodzie, wspólnotę bosko-ludzką na ziemi.              Do tego jednak potrzebny jest „wzrok wiary", bo zmartwychwstanie zainaugurowało nowy sposób obecności Jezusa w świecie i dlatego wymaga innego sposobu rozpoznawania Go i spotykania się z Nim.

            Wiara mówi nam, że On jest obecny w znakach sakramentalnych, które są dla nas szansą zbawczego spotkania z Chrystusem. Ale wiara mówi nam też, że możemy spotkać się z Nim także i w drugim człowieku. Jestem więc chrześcijaninem pełnym wtedy, gdy doświadczam żywo prawdy, że człowiek, z którym spotykam się w duchu wiary, jest widzialną obecnością Zmartwychwstałego Pana. Niech nadal trwa w naszych sercach Wielkanoc, mimo wszelkich sprzeciwów i kłamstw wrogów „sprawy Bożej”, bo z kłamstwa może łatwiej jest żyć, ale z Prawdą - Jezusem „łatwiej” jest umierać!

 

15 Kwietnia 2007
II Niedziela Wielkanocna
Miłosierdzia Bożego

Z EWANGELII  J 20 Jezus powiedział mu: „Uwierzyłeś, bo mnie zobaczyłeś? Błogosławieni, którzy choć nie widzieli, uwierzyli”.

Ewangelia jest rzeczywiście dla sceptyków, niedowiarków, Nikodemów i Tomaszów naszych czasów. Jest po prostu dla mnie, dana mi jako świadectwo miłości Boga do mnie. W niej mogę „dotknąć” żywego Jezusa, Jego ran, otrzymać pokój, odkryć swoje powołanie na każdy dzień, doświadczyć przebaczenia moich grzechów i otrzymać siły do przebaczenia innym.

A moja misja? Jeśli nie głoszę Ewangelii, to znak, że lękam się wyjść ze swego zamknięcia, to znak, że Ducha Świętego nie ma w moim życiu. Jesteś pewien, że Duch jest obecny w twoim życiu? Sprawdź: Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus» (1 Kor 12,3). Możesz tak wyznać, kiedy opowiadają sprośne żarty: Panem jest Jezus! Milczcie! Kiedy obmawiają: Panem jest Jezus! Jesteśmy tacy sami! Kiedy planują odpłatę „pięknym za nadobne”: Panem jest Jezus! Przebacz!

To, czy w moim życiu obecny jest Duch Święty, czy tylko moje dobre chęci, widać po przebaczeniu. Kiedy ostatni raz przebaczyłem z serca moim nieprzyjaciołom, choćby tym codziennym, mieszkającym pod jednym dachem, co to zawsze robią nie to, czego od nich oczekujemy? A kiedy ostatni raz prosiłem o przebaczenie? Przecież święty nie jestem, grzeszę przeciw moim braciom i siostrom. Kiedy ostatni raz Duch Święty zwyciężył mój egoizm i moją pychę i powiedziałem?: zrobiłem źle, wybacz mi!

 

22 Kwietnia 2007
III Niedziela
Wielkanocna

Z EWANGELII  J 21 Słowo Jezusa Zmartwychwstałego na nowo budzi nadzieję: „Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie”.

Co jest „ojczyzną" chrześcijańskiej nadziei? Jest nią słowo Jezusa objawione najpierw ubogim i maluczkim tego świata. Słowo, które żyje w liturgii, w świadectwie męczenników, w tradycji Ludu Bożego, w czynach naśladowców Chrystusa. Zwyczajni ludzie nabierają przekonania o wiarygodności posłannictwa Ewangelii nie tyle na podstawie intelektualnych argumentów, ile przez to, czy Ewangelia jest widoczna w samym działaniu Kościoła, w jego prorockiej postawie wobec świata. Świat patrzy zatem przede wszystkim na życie chrześcijanina. To jego radość, pogoda ducha, opanowanie, cierpliwość, dobroć, uprzejmość, bezinteresowna miłość przekonują najbardziej, że Jezus żyje i działa. Ewangelia jest opowiadaniem o tym, jak Jezus przeszedł przez ziemię dobrze czyniąc, jak oddał swe życie z miłości na okup za wielu. Chrześcijanin swoim życiem powinien świadczyć o tej miłości i opowiadać, jak wielkie rzeczy uczynił mu Pan. Jest to możliwe dzięki mocy Ducha Świętego, którego udziela Bóg tym, którzy są Mu posłuszni. On rzekł do nich: „Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie". Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: „To jest Pan!"

 

29 Kwietnia 2007
IV Niedziela
Wielkanocna

Z EWANGELII  J 10 Jezus powiedział: Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich.

Człowiek w swoim życiu albo oddaje się w ręce szatana, albo w ręce Boga. Szatan prowadzi człowieka do zguby i wiecznego potępienia, Chrystus zaś do życia wiecznego. Idący za szatanem chcą być szczęśliwi tylko na ziemi, bo nie wierzą w istnienie nieba. Ci natomiast, którzy podążają za Jezusem, pragną szczęścia w tym życiu, a nade wszystko w przyszłym.

Jezus mówi: ,,Ja znam owce moje”. Słowa te potwierdzają wyłączne panowanie Boga, poświadczają, że jest On jedynym źródłem istnienia i życia. Drogą zbawienia, wyzwolenia od zła, jest ufne przylgnięcie do Jezusa. Zbawicielem jest Jezus, a nie własna doskonałość.

Taki jest właśnie najgłębszy sens dzisiejszej Ewangelii. Nawet jako ludzie Kościoła nie potrafimy o sobie mówić inaczej, jak tylko o „białych" i „czarnych", o „klerykałach" i „poganach", w najlepszym wypadku o „świętych" i „grzesznikach". Pewnie są jakieś do tego podstawy, ale nie wolno zapominać, że ostatecznie wszyscy należymy do Chrystusa, że jesteśmy Jego ludem. „Nikt nie wyrwie ich z mojej ręki" - zapewnia Jezus, Dobry Pasterz.

 

03 Maja 2007
Uroczystość NMP
Królowej Polski

Z EWANGELII  J 19  Jezus rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.       

3. Maja jest dla nas Polaków dniem szczególnym, w którym w sposób wyjątkowo uroczysty wołamy do Maryi słowami modlitwy: Pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko.

Jest rzeczą znamienną, że uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski, związała się z dniem 3 maja. W roku 1656 król Jan Kazimierz powierzył Matce Bożej Koronę Polską, a później, w Konstytucji 3. Maja z 1791 roku, tytuł ten został potwierdzony przez Polski Sejm. Ten dzień przy końcu XVIII stulecia połączył w sobie u naszych praojców świadomość największego zagrożenia z poczuciem koniecznej przemiany. Naród przeszedł przez grób. Przez 150 lat trwała niewola, w czasie której Polacy uświadamiali sobie, że jest Ktoś, kto ma za sobą doświadczenie grobu; że Ten, który przeszedł przez grób - Jezus Chrystus - stał się Zwiastunem Zmartwychwstania.

Dziś Polsce nie grozi już niewola, jak przed wiekami. Dziś toczy się walka o ducha narodu, o wierność wartościom, które ukształtowały polską tożsamość.

Wpatrzeni w trzecie tysiąclecie, stajemy przed Maryją, Królową Polski, prosząc Ją o opiekę nad naszym narodem, byśmy nie zapomnieli i nie zmarnowali tego, co minione pokolenia naszych rodaków wypracowały i czego za wielką cenę nie jeden raz w historii broniły.

 

 

06 Maja 2007
V Niedziela
Wielkanocna

Z EWANGELII  J 13 Nowe przykazanie wam daję, abyście się wzajemnie miłowali. Jak ja was umiłowałem, tak i wy miłujcie się wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, że moimi jesteście uczniami, gdy miłość wzajemną ku sobie mieć będziecie.

W zasadzie, do tego fragmentu Ewangelii nie powinno już  być żadnego komentarza, bo miłość jest tym znakiem, który ma być bardzo jasny i wyrazisty. Ona jest czytelna tylko wtedy, kiedy nasze zachowanie jest autentyczne. Kiedy jesteśmy sobą i kochamy z całym swoim bagażem doświadczeń, wad i zalet. Ta wyrazistość jest bardzo potrzebna.

Co z tego, że jesteśmy ochrzczeni? Co z tego, że przyjmujemy do serca Jezusa, jeżeli nie ma w nas miłości? Sąsiad sąsiada nie może doprosić o pomoc w drobnostkach! Młodzi przechodząc obok starszych kwitują sprawę: po co on się jeszcze pałęta po tym świecie. I tak obserwując siebie zdawać się by mogło, że stara łacińska sentencja „homo homini lupus est" - człowiek, człowiekowi wilkiem jest, potwierdza się i staje się rzeczywistością. Dlatego jest to wyzwanie dla uczniów Jezusa. On nie powiedział, że mamy o miłości mówić, ale ją czynić. Ona musi być widoczna. Kto ją dzisiaj może zobaczyć? Kto może powiedzieć z boku - jakiś człowiek daleki od Jezusa, od Boga, od Kościoła - patrzcie jak oni się miłują, patrzcie jacy są dla siebie dobrzy.

Czy tak o tobie, człowieku, może ktoś powiedzieć?

 

13 Maja 2007
VI Niedziela
Wielkanocna

Z EWANGELII  J 14 Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję.

Tak, Jezus przynosi pokój. Staje przed nami i daje pokój. Nie taki jak daje świat. On daje nam pokój wnętrza, pokój ducha. Z tego pokoju rodzi się bowiem coś niesamowitego. Rodzą się dary, o których nie zdarzyło się nam nawet śnić. One bowiem wnoszą w życie człowieka wolność od lęku i trwogi. Dzięki nim tak naprawdę stajemy się wolnymi. Bardzo mocno przeżywali to pierwsi uczniowie Jezusa, pierwsze gminy chrześcijańskie. Jak troszczą się o ten pokój, żeby nie było zamętu. Wiedzą, kto jest dawcą tego pokoju i na czym należy go opierać i budować. Dobrze się zasłuchali w to, co Jezus do nich mówił. „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moja naukę”. Tutaj tkwi wskazanie, jak to przesłanie pokoju i radości realizować. Ta droga wiedzie poprzez Ewangelię Jezusa odczytywaną na co dzień, odczytywaną na nowo.

Postaw sobie pytanie, kiedy ostatnio zatrzymałeś się dłużej nad tekstem niedzielnej Ewangelii? Zapytaj się kiedy ostatnio zerknąłeś, a może odkurzyłeś Księgę Pisma św., która stoi w twoim domu na półce? Postaw sobie pytanie co Ciebie uderzyło w przesłaniu Jezusa, czy traktujesz je poważnie, czy może z przymrużeniem oka? POKÓJ przez Niego dany można budować tylko w oparciu o prawo Ewangelii, prawo wzajemnej miłości. I co więcej nie można czekać, aż inni zaczną. To do Ciebie dzisiaj należy zainicjowanie kręgu pokoju i radości.

 

20 Maja 2007
VII Niedziela Wielkanocna
Wniebowstąpienie Pańskie

Z EWANGELII  Łk 24 W  imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego.

Wniebowstąpienie miało wielkie znaczenie dla uczniów.  Usłyszeli to wyraźnie: Jezus jest Panem całego świata, a do nich należy "iść i nauczać wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego".

Przypuśćmy, że Apostołowie nie wiedzieli, jak mają wypełnić Chrystusowy nakaz. Jeżeli tak było, to okazało się, że ich niewiedza była mądrością. Robili bowiem to, co najlepsze - trwali na modlitwie. Można tu znaleźć wzór, przykład dla wszystkich, którzy rozpoczynają jakieś dobre dzieło, wielkie lub choćby nieco mniejsze. "Bez Boga ani do proga" powiada przysłowie i ujmuje ono głęboką mądrość wiary. To, co najważniejsze, zależy od Boga, a więc modlitwa, czuwanie, wyciszenie, wyzbycie się wszelkiego pośpiechu - to nie luksus, ale coś, co jest najbardziej niezbędne wtedy, gdy chcemy cokolwiek dobrego zrobić.                  Fakt, że czasem trudno o tym pamiętać, zwłaszcza gdy wydaje się, że każda chwila jest cenna i trzeba się spieszyć. Ale właśnie w takich sytuacjach warto przywołać obraz uczniów Jezusa, którzy po Wniebowstąpieniu i usłyszeniu nakazu głoszenia Ewangelii wszystkim narodom trwali na modlitwie z Maryją w Wieczerniku.

 

27 Maja 2007
Zesłanie
Ducha Świętego

Z EWANGELII  J 20 "Weźmijcie Ducha Świętego!  Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane".

Wielość w jedności. Jedność w wielości... Jak refren powtarzają się te słowa w dzisiejszej Liturgii Słowa, stanowiąc najściślejszy kontekst opisywanych wydarzeń, ich punkt wyjścia i dojścia.  Posługa jednania z Bogiem, jaką zostają obdarowani uczniowie: "Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane". Wszystko zmierza do jedności. Dlaczego? Dlatego, że jedność, w szerokim tego słowa znaczeniu, jest najpełniejszym znakiem wiarygodności Dobrej Nowiny, najdoskonalszym świadectwem chrześcijańskiego życia. Dlatego, że Bóg jest Jednością. Dlatego, że najważniejsze przesłanie sakramentu Eucharystii, słuchania i życia Słowem Bożym, to dać moc konieczną do tego, aby wspólnota wierzących mogła być silna tą potęgą jedności i miłości, która jest w stanie skruszyć to wszystko, co po ludzku nieprzekraczalne. Liturgia w każdym, nawet najdrobniejszym aspekcie, wzmacnia to przesłanie.

Szatan, kiedy chce zniszczyć więź człowieka z Bogiem, dobre relacje w rodzinie, miłość małżeńską, kiedy chce pogrążyć społeczeństwo, naród w chaosie i grzechu, niszczy przede wszystkim jedność. Jakże prawdziwa i niestety skuteczna jest stara rzymska zasada: "devide et impera" - dziel i rządź! Zasada wiecznie aktualna i z premedytacją wykorzystywana.

 

03 Czerwca 2007
Niedziela Trójcy
Przenajświętszej

Z EWANGELII  J 16 Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. (...) Wszystko, co ma Ojciec, jest moje.

Tajemnicy Trójcy Świętej  dotykamy każdego dnia, kiedy czyniąc znak krzyża wypowiadamy słowa: "W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego". Czy się nad nią zastanawiamy i jak ją przyjmujemy?

Prawdę o istocie Boga i konsekwencji przyjęcia wiary przez człowieka przepięknie wyraziła św. Teresa od Jezusa: „Niech nic cię nie niepokoi, niech nic cię nie przeraża. Wszystko mija, Bóg się nie zmienia. Cierpliwość osiąga wszystko. Temu, kto ma Boga, Nie brakuje niczego. Bóg sam wystarcza”. Tajemnica Boga, Trójjedynego Ojca, Syna i Ducha Świętego uczy nas wielkiej praktycznej normy. W Jego Imię zostaliśmy ochrzczeni, czyli zostaliśmy zanurzeni w życiu Bożym. Dlatego przyrzeczenia zawarte na chrzcie świętym są dla nas zobowiązującą normą, która ma być wcielana w życie. Umieć kochać tak jak Ojciec, realizować swoje powołanie w życiu jak Syn Boży, który głosi miłość Ojca i żyć mocą Ducha Świętego, który jest i działa we wszystkich i przez wszystkich. Mówiąc bardzo skrótowo chodzi oto, aby nasza wiara w Boga była bardzo czytelnym znakiem - niejako obrazem samego Boga w nas. Mamy stawać się tacy, jak Jego Syn Jezus. To jest konsekwencja przyjęcia zaproszenia, które On sam do nas skierował. Jaka będzie nasza odpowiedź na to zaproszenie?

 

07 Czerwca 2007
Najświętszego Ciała
i Krwi Chrystusa

Z EWANGELII  Łk 9 A On wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo i odmówiwszy nad nimi błogosławieństwo, połamał i dawał uczniom, by podawali ludowi. Jedli i nasycili się wszyscy.

Dzisiejsza uroczystość musi dla nas być nie tylko przejściem w procesji, ale przede wszystkim zaczynem refleksji nad naszą wiarą. My, ludzie wierzący w Jezusa, otrzymaliśmy wielki przywilej, ale też wielką odpowiedzialność za dar Jego obecności w Najświętszym Sakramencie. Tym ołtarzem dla Niego dzisiaj muszą być serca, odnowione i karmione tak naprawdę Jego ciałem w każdy święty, niedzielny dzień. Pokarmem zjednoczenia, z którego wyrasta poszanowanie i umiejętne korzystanie z wolności opartej na przykazaniu miłości - miłości wymagającej, twórczej, żywej i czynnej. Wprowadzonej w życie naszych rodzin i wspólnot. Miłości będącej źródłem jedności, a nie podziałów. Miłości, która naznaczona jest stygmatem, znakiem bezinteresowności. Takiej miłości uczył i uczy nas Jezus.

Takie przesłanie dla naszej wiary On sam kieruje dzisiaj do nas. Zostaną zdemontowane ołtarze, które postawimy, aby spotkać się z Jezusem obecnym w Najświętszym Sakramencie. Nie będzie po nich ani śladu. Czy nie pozostanie również żadnego śladu w twoim sercu po tym spotkaniu z Jezusem? Czy może coś pęknie i zaczniemy wracać do źródła jakim jest sam Jezus? Takich bowiem świadków potrzebuje dzisiaj Jezus, którzy karmią swoją wiarę Eucharystią i niosą w codzienne życie wiele dobra.

 

10 Czerwca 2007
X Niedziela
Zwykła C

Z EWANGELII  Łk 7 "Młodzieńcze, tobie mówię wstań!" Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce. A wszystkich ogarnął strach i wielbili Boga.

Cudowne uzdrowienia dokonane przez Jezusa stanowią część orędzia o królestwie Bożym, a więc o panowaniu Boga. W tym sensie cuda są podporządkowane i przyporządkowane słowu Jezusa.

Co jest nieodzowne, by człowiek mógł doświadczyć cudu? Potrzebna jest wiara. Jezus zawsze pytał o wiarę. Czy wierzysz w Syna Człowieczego? Czy wierzysz, że On może cię uzdrowić? Ale wiara jest czymś więcej niż zaufaniem do uzdrowicielskiej mocy Jezusa. Wiara jest przyjęciem słów Jezusa, które przynoszą ostateczne zbawienie. Jeśli dobrze wgłębimy się w okoliczności i cel cudów Jezusa, sami będziemy umieli odróżniać cuda prawdziwe od fałszywych.  Otóż sam Pan Jezus przestrzegał nas przed fałszywymi mesjaszami i fałszywymi prorokami, którzy "działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych" W Apokalipsie wyraźnie mówi się o tym, że celem fałszywych cudów jest doprowadzenie ludzi do tego, ażeby zaczęli kłaniać się Bestii.

Krótko mówiąc, fałszywość cudów poznaje się zwłaszcza po tym, że wprowadzają one zamęt w nasze relacje z Bogiem, a nawet podpowiadają nam odejście od Boga do takich lub innych służb bałwochwalczych.