www.stowlekidukielskie.dukla.org

<<< Strony poświęcone historii i czasom teraźniejszym wsi Łęki Dukielskie >>>

Ewangelia

Nr. 2/85     Okres Wielkiego postu    luty - marzec 2010 rok 

INDEX

ROZWAŻANIA
EWANGELICZNE

17 Luty 2010
Środa
Popielcowa
Z EWANGELII J 2

     Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy.

   Posypanie głowy popiołem to tylko znak i symbol. Ale ten znak może być równie pusty i bez znaczenia jak całe moje życie…
Zanim dojdziemy do radości Wielkanocnego poranka trzeba, abyśmy się nawrócili i naprawdę uwierzyli Panu Życia i Śmierci, Jezusowi Chrystusowi, który ma moc odrodzenia naszych śmiertelnych ciał do życia wiecznego. Tak więc ani Środa Popielcowa, ani Wielki Post nie są czasem żałoby i ponuractwa. Są raczej czasem realnej i bardzo rzeczowej refleksji nad sobą i czasem przypominania o tym, o czym zazwyczaj nie chcemy pamiętać.
Mówienie w dzisiejszych czasach o pokucie i potrzebie nawrócenia nie bardzo jest w modzie, bo czasy współczesne cierpią na duchową krótkowzroczność i oczarowanie doczesnością. Nie dostrzegając wiecznych horyzontów, gloryfikują doraźny sukces i płytkie szczęście. Stąd tym bardziej trzeba sobie o tym przypominać, abyśmy nie dali się pochłonąć owej doczesności. Bo doczesność sama w sobie nie jest złem, ale tylko wtedy, gdy jest mądrze przemieniana w wieczność. I to właśnie proponuje nam Kościół w okresie rozpoczynającego się Wielkiego Postu; jak mądrze przez pokutę i nawrócenie przemieniać w tworzywo wieczne to, co nieustannie przemija.
Pochylając głowę do posypania popiołem, pomyśl właśnie o tym, że oto Chrystus, Który jest także Panem czasu i wieczności, powołuje Cię właśnie do czegoś większego, do nieśmiertelności.
 


21 Lutego 2010
I Niedziela
Wielkiego Postu
Z EWANGELII Łk 4

    Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła.

 Walka z szatanem jest istotną częścią dzieła naszego zbawienia. Co daje Jezusowi siłę w walce z diabłem? Ufność w Bogu. Tak, Jezus staje wobec dwóch głosów i jednemu ufa, a drugiemu nie. Jezus ufa słowu Boga, i ta ufność jest bezgraniczna.
Fundamentem zaufania Bogu, ale i wszelkiego zaufania jest dziękczynienie. Wiara bez dziękczynienia to smutna wiara, bliższa lękowi niż ufności.
Ale fundament ufności i wiary nie może jednak polegać tylko na wydarzeniach. Gdyby zaufania było tylko tyle, ile da się sprawdzić poprzez minione doświadczenia - to nie byłoby zaufanie, lecz jedynie kalkulacja. Mamy w pamięci wydarzenia, za które dziękujemy, ale też każdy z nas nosi w sobie wspomnienia niewysłuchanych modlitw, niespełnione nadzieje, zawiedzione oczekiwania. Zaufanie do Boga opiera się na fundamencie, którego nie potrafimy do końca zrozumieć. Jednak, choć umiejętność i motywy wdzięczności nie są wszystkim, są konieczne dla życia wiary.
Wielki Post to okres pokuty, przygotowania do Wielkanocy. To czas oczyszczania naszej duszy, a więc także i naszej wiary. Dobrze jest rozpocząć Wielki Post od zapytania, czy mam powody, aby być Bogu wdzięcznym? Jeżeli nie znajdę motywów wdzięczności, nie znajdę także motywów pokuty.


28 Lutego 2010
II Niedziela
Wielkiego Postu
Z EWANGELII Łk 9

    To jest mój Syn umiłowany Jego słuchajcie.

Słuchać Jezusa, to nic innego jak uznać Jego autorytet jako Syna Bożego. Zawołać w zdumieniu: Jezu, Ty jesteś Bogiem. Po prostu być Jego naśladowcą na co dzień.
Co jeszcze możemy odnaleźć w przesłaniu zdarzenia z Góry Tabor? To życie modlitwy. Na modlitwie człowiek zatapia się w Bogu. Ma możliwość zobaczenia siebie takim, jakim jest. Jaka jest Twoja modlitwa, takie będzie Twoje życie. Bóg na modlitwie pokazuje człowiekowi prawdę o nim.
Dalej, słuchać Jezusa to żyć przykazaniami na co dzień. Pytać siebie w konkretnych sytuacjach, jakby Jezus się zachował na moim miejscu? Czy moje zachowanie Jemu by się podobało? To w praktyce znaczy mieć czas dla człowieka i Boga. Ważne pytanie: ile czasu poświęcam dziennie na modlitwę? Ile czasu poświęcam na rozmowę z małżonkiem i dziećmi? Czy mam dla nich czas? Toteż jest słuchanie Jezusa, gdyż są to konkretne sytuacje życiowe. To, co się rodzi ze słuchania Syna Bożego, ma być przenoszone w życie codzienne.
Jest takie polskie porzekadło: „Jak Cię widzą, tak Cię piszą”. Jak przenosisz życie wiary w codzienność, takie jest Twoje chrześcijaństwo, takim jesteś naśladowcą Jezusa. Czy kiedykolwiek zadałeś sobie trud i zapytałeś siebie, czy choć trochę staram się naprawdę żyć tak jak Jezus? Powiesz, że to utopia. Nie, to jest możliwe pod jednym warunkiem: "To jest mój Syn umiłowany. Jego słuchajcie".


07 Marca 2010
III Niedziela
Wielkiego Postu
Z EWANGELII Łk 13

 Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie.

    Chętnie słuchamy o Miłosierdziu Bożym, często się na nie powołujemy, co więcej w nadziei Bożego Miłosierdzia sami się często rozgrzeszamy, licząc na to, że Bóg "nie będzie przecież małostkowy i wybaczy mi tych kilka drobnych potknięć". Niechętnie raczej słuchamy takich fragmentów Ewangelii, jak ten dzisiejszy, kiedy Chrystus z całą mocą karci grzeszników i wzywa do nawrócenia. W ogóle grzech, nawrócenie, pokuta nie są miłymi słowami. Pojęcie grzechu zastąpiliśmy pojęciem słabości, socjologicznych czy genetycznych uwarunkowań. Z czego ja się mam nawracać, z czego mam się spowiadać? Przecież nikogo nie zabiłem, nie podpaliłem, nie okradłem ... nie mam się więc z czego spowiadać i nawracać...
Mówić o grzechu, o konieczności nawrócenia i zmiany życia, to w niektórych środowiskach bardzo niesmaczne, wprost niegrzeczne ... Czemu Kościół, zamiast mówić o Miłosierdziu Bożym, straszy piekłem, ogniem nieugaszonym i diabłem? Przecież Chrystus nie przyszedł aby nam wmawiać grzechy, ale aby nas zbawić. Dlaczego więc księża z takim uporem wmawiają nam grzechy i naganiają do konfesjonałów? Dlaczego nas stresują i nie pozwalają żyć beztrosko?
A przecież nie wymażemy z Ewangelii takich tekstów, jak ten dzisiejszy i nie zagłuszymy głosu sumienia powtarzającego nam w głębi naszego ducha: "Jeśli się nie nawrócisz...".


14 Marca 2010
IV Niedziela
Wielkiego Postu
Z EWANGELII Łk 15

   A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się.
 

    Przypowieść, którą dziś słyszymy, nazywana jest przypowieścią o synu marnotrawnym.
Wbrew pozorom jednak to ojciec jest głównym bohaterem przypowieści od samego jej początku.
Słuchając tej przypowieści, zadajmy sobie pytanie o to, kim jest dla nas Bóg Ojciec. Pytanie niby oczywiste, ale czy tak naprawdę o wiele częściej i chętniej nie modlimy się do Jezusa, nie szukamy wstawiennictwa Maryi i świętych? A Bóg Ojciec - można zaryzykować takie stwierdzenie - jest jakby zapomniany. A może po prostu się Go boimy? Może mamy Jego fałszywy obraz, czasem jeszcze utrwalony przez niewłaściwą relację z naszym ziemskim ojcem? Może patrzymy na Boga Ojca jako na groźnego sędziego, policjanta, czyhającego na naszą wolność dyktatora?
Dzisiejsza przypowieść odsłania przed nami prawdziwe oblicze Boga - kochającego, wyrozumiałego Ojca o miękkim sercu... Sercu przebaczającym grzechy. Ten Ojciec tak umiłował świat, że dał nam swojego Jedynego Syna. Poświęcił dla nas swoje własne dziecko... I ciągle czeka, podczas gdy my błądzimy po bezdrożach naszych lęków, ambicji, iluzji i fałszywych zapatrywań. Czeka, aż zmęczeni i poranieni klękniemy przy kratkach konfesjonału, by wyznać swoje winy. Czeka, by nam przebaczyć, podnieść nas i z radością przygarnąć... By dać nam nową szansę.


19 Marca 2010
Uroczystość
Świętego Józefa
Z EWANGELII Mt 1

   Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło.
 

W tej powodzi współczesnych idoli postać św. Józefa staje się szara i bezbarwna, nijaka, tym bardziej, że Ewangelia tak mało nam o Nim mówi. A przecież to sam Bóg wybrał takiego właśnie, nieciekawego mężczyznę na Opiekuna Jezusa Chrystusa i Jego Matki. Coś w tym musi być.
A cechy św. Józefa są tak trudne do znalezienia wśród współczesnych mężczyzn. Uczciwość, pracowitość, rzetelność, czystość, szacunek, oddanie rodzinie, prawość, poczucie obowiązku, pokora zostały zastąpione w wielu wypadkach cwaniactwem, efektownością, przebiegłością, sprytem, fizyczną siłą... Czy jest jeszcze we współczesnym świecie miejsce dla ludzi, którzy próbują realizować w swoim życiu wzorzec Patrona dnia dzisiejszego?
Mężczyźni wstydzą się być uczciwi i rzetelni, wstydzą się kiedy nie przylegają do kanonów współczesnego silnego i wysportowanego "macho" albo wypielęgnowanego i przystojnego gogusia, pachnącego denimem lub innym old spice'm. A przecież wszyscy wiemy, że dziewczyny podkochują się w idolach, ale na męża i ojca, na twórcę rodziny i kogoś, kto będzie odpowiadał za ich dom, wybierają raczej mężczyzn uczciwych i solidnych. Tylko, że tych chyba coraz mniej we współczesnym przereklamowanym świecie.


21 Marca 2010
V Niedziela
Wielkiego Postu
Z EWANGELII J 8

  I Ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz.
 

    Każdy z nas idzie przez życie, gromadząc bagaż wspomnień i doświadczeń. Są tu różne wydarzenia: piękne, budujące, radosne - ale też takie, których się wstydzimy i o których chcielibyśmy w ogóle zapomnieć. Zapomnieć się jednak nie da - one potrafią niespodziewanie wrócić, budząc wyrzuty sumienia. Tymczasem przesłanie dzisiejszej Liturgii Słowa nie pozostawia wątpliwości: jeśli Bóg przebacza grzechy, to także zapomina. Słowami apostoła Pawła wzywa nas, abyśmy zapominając o tym, co za nami, a wytężając siły ku temu, co przed nami, przeżywali naszą teraźniejszość jako spotkanie z Chrystusem, który tu i teraz działa i przebacza.
Zadajmy sobie pytanie: czy nie nazbyt często roztrząsamy w myślach wydarzenia, fakty z przeszłości? Czy nie uciekamy w snucie iluzji i marzeń: "co by było, gdyby..."? Czy nie zachowujemy się czasem tak, jakbyśmy nie wierzyli w Boże przebaczenie, wracając ciągle do swoich upadków, rozpamiętując je, obwiniając się za nie w nieskończoność?
Nie łudźmy się - taka postawa nie jest z ducha Bożego. To zły duch chce w ten sposób zamknąć nas na przyjęcie Bożego miłosierdzia i przebaczenia, chce niejako "zneutralizować" w nas jego skutki. Dlatego zechciejmy przyjąć tę prawdę, że słowa Jezusa, które wypowiedział do kobiety, wypowiada dziś także do mnie: "Ja ciebie nie potępiam. Jeśli wyznajesz swą winę i okazujesz skruchę - przebaczam ci. Idź - a od tej chwili już nie grzesz, lecz ciesz się radością i pokojem dziecka Bożego".


25 Marca 2010
Uroczystość
Zwiastowania Pańskiego
Z EWANGELII Łk 1

Na to rzekła Maryja: Oto Ja, służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!

 

Scena przedstawiona w dzisiejszej Ewangelii wydaje nam się niemal mitologiczna. A jednak jest to początek, od którego zaczyna się zbawcze dzieło Boga. Bóg wybrał właśnie taki, niezwykły i cudowny sposób wejścia w historię ludzką. Wybrał Maryję Dziewicę, z której się narodził Zbawiciel Świata.
Maryja też tego nie rozumie i wcale nawet nie udaje, że zrozumiała odpowiedź anioła Gabriela. Zobaczmy jednak, jaka jest Jej postawa wobec niemożliwej do zrozumienia, Bożej propozycji? Jej jedyną odpowiedzią są słowa: "Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według tego co Bóg przewidział".
Czy my czasami w naszym życiu nie spotykamy się z podobnym problemem? Nie rozumiemy dróg Bożych, nie możemy ich sobie wytłumaczyć i wtedy... najczęściej się buntujemy, odchodzimy, rezygnujemy z takiego Boga, którego nie sposób zrozumieć, bo za wiele od nas oczekuje, bo Jego wymagania są za trudne, nieraz nawet niemożliwe lub alogiczne. Chcielibyśmy zrozumieć Boga, a kiedy się to nie udaje, to raczej pozostajemy przy naszej, ludzkiej i ograniczonej logice. A gdyby tak raz spróbować i zaryzykować, odpowiadając Bogu: "Mimo, że Cię nie rozumiem, mimo, że nic z tego co się wokół mnie dzieje nie pojmuję, a jednak mówię, oto ja, niech mi się stanie według tego co Bóg przewidział".
A gdyby tak raz spróbować...


28 Marca 2010
Niedziela
Palmowa
Z EWANGELII Łk 22

    Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach.

       Dziś ludzie idą za Jezusem z różnych motywów. Oczekują po Nim i po Kościele różnych rzeczy. Lubią słuchać i mówić o Jego dobroci, otwartości. Nie mają nic przeciwko działalności charytatywnej Kościoła.
Kiedy jednak mówi się o wymaganiach Jezusa, o Jego Męce, cierpieniu, o Jego słowach: "Weź swój krzyż i chodź za mną" - pojawia się problem. Kiedy głos Kościoła przypomina o stale i niezmiennie obowiązujących przykazaniach Bożych, kiedy staje w obronie życia - zaczyna być odrzucany i lekceważony. Jak niewiele potrzeba, by ta zmiana nastąpiła.
Patrząc dziś na tłumy kroczące radośnie za Jezusem, a następnie słuchając Ewangelii opisującej Jego mękę i śmierć, zadajmy sobie pytanie: dlaczego ja idę za Jezusem? Czego po Nim się spodziewam? Na ile jestem w stanie przyjąć całość Jego nauki - bez przemilczania lub odrzucania tych jej elementów, które są dla mnie niewygodne?
Odpowiedź na te pytania może być dla nas bolesna, podobnie jak jej konsekwencje dla naszego życia. Można udawać, że wszystko jest w porządku i trwać w samozakłamaniu. Można otwarcie odrzucić Jezusa, wyrzucając Go ze swego życia. Można też podjąć wysiłek przemiany i walki: dźwigania swego krzyża i kroczenia przez życie razem ze Zbawicielem - czerpiąc siły i nadzieję z faktu, że po Golgocie nastąpił Poranek Wielkanocny.


01 Kwietnia 2010
TRIDUUM PASCHALNE
Wielki Czwartek
Z EWANGELII J 13

A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: Czy rozumiecie, co wam uczyniłem?        

 Jan ostrzega nas: "Jezus, umiłowawszy swoich, do końca ich umiłował". Jeśli nie zauważamy tego "do końca", umycie nóg będziemy uważali za zwykły, nieco spektakularny gest pokory. Uświadamia nam to, że służba nie tylko nie odbiera blasku chwale, lecz że jedynie pokorna służba zdobywa się na miłość do końca.
Trudna to lekcja. To, co uważaliśmy za gest stosunkowo możliwy do naśladowania, jest w rzeczywistości aktem miłości, która realizuje się w służbie bez granic. Umycie nóg pociąga za sobą logikę daru z siebie, który doprowadził Chrystusa do przyjęcia największych cierpień i śmierci. Jeśli nie prosimy o to, by mieć "udział z Chrystusem", ażeby On obmył nas z wszelkiej pychy i przekazał nam swoją moc miłości, będziemy chętnie oddawali rozmaite drobne przysługi, ale nasze życie nie stanie się służbą.
Ponieważ o to właśnie chodzi. Możemy teraz jeszcze raz odczytać ostatnie słowa tego tekstu, oceniając cały ich ciężar: "Dałem wam przykład". Wiedząc dokąd zaprowadziła Jezusa miłość, wiemy dokąd mamy iść razem z Nim. Gest, który rozpoczyna Mękę, symbolizuje miłość, która powinna nas w myślach rzucić do stóp naszych braci i skłonić do konkretnych czynów, do czegoś, co będzie nas kosztować. "Dałem wam przykład" – to słowa, które odnoszą się do umycia nóg, ale wskazują już krzyż.


01 Kwietnia 2010
TRIDUUM PASCHALNE
Wielki Piątek
Z EWANGELII J 18

Męka naszego Pana Jezusa Chrystusa wg. Św. Jana.

 

Jezus nie musiał tak cierpieć. Wystarczyło przecież Jego wstawiennictwo za nami u Ojca. Już samo narodzenie w nędzy okupiłoby ludzkie winy. A jednak Jezus podjął dobrowolnie okrutną mękę i śmierć, by pokazać, czym jest grzech. Unaocznia to pewien obraz umęczonego Jezusa, wykonany na podstawie Całunu Turyńskiego.
Obraz ten jest wstrząsający. Na tym obrazie Jezus wisi na krzyżu z głową skłutą cierniową koroną, ma rozbite kolano i zmiażdżony od upadku nos. Przybity do krzyża gwoźdźmi, wbitymi w newralgicznym punkcie nadgarstków, straszliwie cierpi. Podnosi się w naprężeniu, by złapać oddech i znów opada szarpiąc rozdarte ciało. I tak - przez trzy godziny. W końcu oddał Ojcu ducha, umierając z uduszenia.
S. Faustyna przekazała nam wolę Pana Jezusa, by szczególnie łączyć się z Jego męką o trzeciej godzinie. Okrutny był tamten piątek. W straszliwych mękach dobrowolnie podjętych za nasze grzechy konał Boży Syn. Oto czym jest grzech - obraza Boża. Prośmy serdecznie Zbawiciela świata, prośmy zwłaszcza w godzinie Jego śmierci, byśmy Go nigdy ciężko nie obrażali.
Nie odchodźmy więc szybko z Kalwarii. Pozostańmy pod krzyżem z bolejącą Matką. Przytulmy się do krzyża Zbawiciela i do Jego świętych ran. Wyznajmy Mu żal za swoje grzechy.
Tu z Magdaleną będę pokutować, I za me grzechy serdecznie żałować...


01 Kwietnia 2010
TRIDUUM PASCHALNE
Wielka Sobota
Z EWANGELII Łk 24

  Przypomnijcie sobie, jak wam mówił, będąc jeszcze w Galilei: Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie. 

Bardzo wymowne są znaki wielkosobotniej liturgii: światło Boże, woda Chrztu i Eucharystia. Światło już płonie - to paschał, znak obecności wśród nas Chrystusa, który jest "Światłością świata". Już nie muszę szukać Boga i sensu życia "po omacku" swym rozumem jakże ograniczonym. Mam pewność: jest Bóg i jest niebo, w którym jest miejsce dla mnie wyznaczone.
Celebrans poświęci wodę, znak już nie przejścia przez Morze Czerwone, ale skuteczny znak mojego obmycia z grzechu. Więcej, woda chrztu zanurzyła nas kiedyś "w śmierć Chrystusa" i spowodowała, że razem z Chrystusem wkroczyliśmy w "nowe życie". Gdy będziemy odnawiać przyrzeczenia chrzcielne, niech słowa: "wyrzekam się!" i "wierzę" będą zdecydowanym i bardziej świadomym przejściem z niewoli grzechu do życia w wolności dzieci Bożych. Pozwólmy Chrystusowi żyć i działać w nas i przez nas.
Wreszcie Eucharystia, dzięki której wchodzimy w "komunię" - wspólnotę z Bogiem i bliźnimi. Chyba każdy z nas doświadczył, że Komunia święta przyjmowana z wiarą i miłością umacnia nas na drodze życia wiernego naszej godności ludzi odkupionych, a jest także zadatkiem - przedsmakiem przyszłej chwały. Gwarantuje nam to sam Jezus, gdy mówi: "Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata" (J 6,51).

 

                          Luty
Intencja ogólna:
Za wszystkich ludzi nauki i kultury, aby poprzez szczere poszukiwanie prawdy mogli dojść do poznania jedynego prawdziwego Boga.
Intencja misyjna:
Aby Kościół, świadomy swojej tożsamości misyjnej, starał się wiernie naśladować Chrystusa i głosić Jego Ewangelię wszystkim narodom.


                         Marzec
Intencja ogólna:
Aby światowa gospodarka była zarządzana zgodnie z kryteriami sprawiedliwości i równości, z uwzględnieniem rzeczywistych potrzeb narodów, zwłaszcza najuboższych.
Intencja misyjna:
Aby Kościoły w Afryce były znakiem i narzędziem pojednania oraz sprawiedliwości we wszystkich regionach kontynentu.


      Drodzy bracia i siostry, mamy czterdzieści dni, by głębiej przeżyć to nadzwyczajne doświadczenie ascetyczne i duchowe. W Ewangelii na ten czas Jezus wskazuje nam środki, które ułatwiają prawdziwą odnowę wewnętrzną i wspólnotową: dzieła miłosierdzia (jałmużna), modlitwa i pokuta (post). Są to trzy podstawowe praktyki, cenione również w tradycji żydowskiej, ponieważ przyczyniają się do oczyszczenia człowieka przed Bogiem (por. Mt 6, 1-6. 16-18). Te zewnętrzne działania, których celem nie jest zyskanie aprobaty i zgody ludzi, ale przypodobanie się Bogu, są Mu miłe, jeśli wyrażają gotowość serca, by Mu służyć z całą prostotą i wielkodusznością.
     Uzasadnieniem postu, do którego zachęca nas Kościół w tym szczególnym czasie, nie są względy fizyczne czy estetyczne. Podyktowany jest on odczuwaną przez człowieka potrzebą wewnętrznego oczyszczenia, by uwolnić się od trucizny grzechu i zła, przygotować do zbawiennych wyrzeczeń, wyzwalających wierzącego z niewoli własnego ja, oraz by bardziej uważnie i z wielką gotowością słuchać Boga i służyć braciom. Dlatego też post i inne praktyki wielkopostne uważane są w tradycji chrześcijańskiej za duchowy «oręż» do walki ze złem, przewrotnymi pasjami i nałogami. W związku z tym pragnę razem z wami jeszcze raz odczytać krótki komentarz św. Jana Chryzostoma: «Podobnie jak z końcem zimy — pisze — powraca pora letnia i żeglarz spuszcza łódź na morze, żołnierz czyści broń i zaprawia konia do walki, rolnik ostrzy sierp, pokrzepiony wędrowiec przygotowuje się do długiej podróży, a atleta rozdziewa się i przygotowuje do zawodów, tak i my również na początku tego postu, jakby z nastaniem duchowej wiosny, szykujemy oręż jak żołnierze, ostrzymy sierpy jak rolnicy i jak sternicy porządkujemy łódź naszego ducha, by stawić czoło falom niedorzecznych namiętności, jak wędrowcy wyruszamy na nowo w drogę do nieba i jak atleci stajemy do zawodów wyzuci ze wszystkiego» .
     Proszę Was o przeżywanie tych czterdziestu dni szczególnej łaski jako okresu «eucharystycznego». Czerpiąc z tego niewyczerpalnego źródła, jakim jest Eucharystia, w której Chrystus ponawia odkupieńczą ofiarę Krzyża, każdy chrześcijanin może wytrwać na drodze, na którą w Wielkim Poście wchodzimy.

                          
  Benedykt XVI
 


       W intencji kapłanów żyjących i zmarłych.


 

                       LUTY
17. Popielec,
- Kwartalne Dni Modlitw o Ducha Pokuty.
18. Św. KONSTANCJI - córka cesarza Konstantyna Wielkiego. Zasłynęła jako fundatorka bazyliki rzymskiej pod wezwaniem św. Agnieszki.
20. Św. LEONA, biskupa (Katania, Sycylia). Pochodził z Rawenny. Kiedy otrzymał sakrę biskupią czynił wiele cudów. Zmarł w 789 r.
21. Św. PIOTRA Damiani, biskupa, doktora Kościoła.
22. KATEDRY ŚWIĘTEGO PIOTRA APOSTOŁA.
23. Św. POLIKARPA.
26. Św. ALEKSANDRA, biskupa.
28. Św. ROMANA, opata.

                           MARZEC

03. Św. KUNEGUNDY, cesarzowej, zakonnicy. Kunegunda urodziła się ok. 978 r. Była córką Zygfryda, hrabiego Luksemburga. W wieku ok. 20 lat została poślubiona Henrykowi II, księciu Bawarii, który po śmierci Ottona III w 1002 r. został wybrany najpierw królem, a od 1014 r. cesarzem Niemiec. Oboje żyli jako dziewicze małżeństwo. Św. Henryk otaczał ją taką czcią, że chciał, by z nim dostąpiła zaszczytu koronacji na królową. Dokonał jej w Padeborn ówczesny arcybiskup Moguncji, św. Willigis. W roku 1014 Kunegunda udała się z mężem do Włoch, by w Rzymie z rąk papieża Benedykta VIII otrzymać koronę cesarską.
Kunegunda fundowała liczne klasztory i opactwa, przyczyniła się do budowy katedry w Bamberdze. Po śmierci męża wstąpiła do ufundowanego przez siebie klasztoru benedyktynek w Kaufungen. Podczas uroczystości poświęcenia tegoż klasztoru, po Liturgii Słowa, cesarzowa zdjęła cesarskie szaty, ostrzygła włosy i odziała się w zgrzebny habit. Swój majątek przeznaczyła na fundacje kościelne i dobroczynne. Zrobiło to wielkie wrażenie na uczestnikach ceremonii. Opisuje to wydarzenie ks. Piotr Skarga w "Żywotach Świętych". Jako zakonnica służyła z oddaniem ludziom, zwłaszcza ubogim. Nie wyróżniała się niczym w ubóstwie
i posłuszeństwie, nie wymawiała się od żadnych prac, nawet służebnych. Zmarła 3 marca 1033 r. Zgodnie z jej życzeniem została pochowana obok męża w katedrze bamberskiej. Natychmiast zaczęto oddawać jej publiczny kult. Innocenty III zatwierdził go w roku 1200.



 


04. św. Kazimierza Królewicza.
06. Św. Agnieszki.
07. Świętych Perpetuy i Felicyty.
08. Św. Jana Bożego,
- Dzień Kobiet - Dzień Modlitw i w intencji Niewiast.
10. Czterdziestu Męczenników z Sebasty.
12. Bł. Alojzego Orione,
- Bł. Anieli Salawy. Ur. w Sieprawiu 9 IX 1881 r.
W 1897 r. udała się do Krakowa i początkowo pracowała jako służąca. W 1912 r. wstępuje do tercjarzy św. Franciszka i tam składa świecką profesję. Podczas
I wojny światowej pomaga w krakowskich szpitalach, gdzie otrzymuje przydomek "świętej panienki". Zmarła po długich cierpieniach 12 III 1922 r. Zgodnie
z kalendarzem liturgicznym wspomnienie przypada na 9 IX, lecz po reformie liturgicznej zmieniono datę na 12 III (Por. Osser. Rom. 8/135/91).
14. Św. Łazarza z Betanii.
18. Św. Cyryla Jerozolimskiego.
19. Świętego Józefa - uroczystość.
24. św. Katarzyny Szwedzkiej (ok. 1330 - 1381). Córka św. Brygidy. Mniszka zakonu brygidek, który założyła. Patronka ludzi niemających powodzenia.
- Bł. Matki Marii Karłowskiej. Ur. 4 IX 1865 r. w Słupówku, w rodzinie ziemiańskiej. W siedemnastym roku życia złożyła ślub dozgonnego dziewictwa. W 1892 r., widząc tragedię dziewcząt trudniących się prostytucją, zaczęła im pomagać. Dewizą jej działania stały się słowa: "Szukać i zbawiać to, co zginęło" i tak powierzając się Bożej Opatrzności, założyła zgromadzenie zakonne. W dniu 20 VI 1902r. wraz z sześcioma siostrami złożyła prywatne śluby zakonne. Zdołała założyć 9 Domów Misyjnych. Była przykładem człowieka, który spala się Bożym pragnieniem ratowania i zbawiania dusz. Siłę czerpała z Eucharystii i modlitwy, która stanowiła treść jej życia. Swym siostrom zlecała: "Jesteście piastunkami dusz, a dobra piastunka ani na chwilę nie spuści dziecka z oka". Zm. 24 III 1935 r. Beatyfikowana 06 VI 1997 r. w Zakopanem przez Jana Pawła II.
25. Zwiastowanie Pańskie,
- Św. Dyzmy - "Dobrego Łotra".
29. Józefa z Arymatei.
30. Św. Leonarda (1828 - 1900).

                     KWIECIEŃ

01. TRIDUUM PASCHALNE - WIELKI CZWARTEK.
02. TRIDUUM PASCHALNE - WIELKI PIĄTEK.
03. TRIDUUM PASCHALNE - WIGILIA PASCHALNA - rozpoczyna się okres wielkanocny.
- Następne wydanie „Powołania”.
                          
 


      Benedykt XVI przypomina Kościołowi o kapłaństwie. Przypomina kapłanom, że "z ludu są wzięci i dla ludu ustanowieni".
Od czasów Chrystusa wszystko jest po staremu. Są wśród nas rasowi apostołowie. W czarnej sutannie i habicie zakonnym znajdziemy Piotra za słowami szybszymi od myśli. Spotkamy też Jana wtulającego się w czasie Eucharystii w pierś Mistrza. A ilu Tomaszów wśród nas, czekających na dowody, płaczących po nocach, szepczących: "Pan mój i Bóg mój…". Od czasu do czasu pojawi się i Judasz - miłośnik srebrników, mistrz zdrady i fałszywych pocałunków.
Sakrament kapłaństwa to widzialny znak niewidzialnej łaski. Jeszcze jeden dowód na to, o czym pisał św. Paweł w I Liście do Koryntian: "Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców; wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć" (1 Kor 1,27).
Dziś proszę Was, Kochani, o modlitwę. Za nas, kapłanów. Proszę każdą i każdego z Was: walczcie z nami o naszą wierność powołaniu.
Bez Was nasze dłonie nie są w stanie unieść ciężaru Boga w białej Hostii…
Bez Waszej modlitwy nasza droga może stać się koszmarem…
Bez Waszej pamięci zatracimy wierność naszemu powołaniu…
Bez Was nigdy nie będziemy… świętymi kapłanami…
Módlcie się… za nas…

                                             
                                            


* Dziękujemy chórowi dziecięco-młodzieżowemu naszej społeczności szkolnej oraz p. Andrzejowi Aszlarowi za koncert kolędowy przed Pasterką oraz oprawę muzyczną Mszy św. o północy.
* Pierwszego i drugiego dnia Świąt Bożego Narodzenia oprawę muzyczną i liturgiczną Mszy św. o godz. 9.00 przygotowali: Stowarzyszenie "Jedność", Koło Gospodyń Wiejskich i chór "Łęczanie". Dziękujemy za piękno przygotowanej liturgii.
* W dniach od 29.12 do 22.01 br. trwała wizyta duszpasterska Księdza Proboszcza.
24.01 W naszej społeczności parafialnej gościliśmy w ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan ks. proboszcza Romana Jagiełło z Kościoła polskokatolickiego wraz z wiernymi. Ks. Roman wygłosił okolicznościowe kazanie.
24.01 Odbyła się zbiórka do puszek na potrzeby ofiar w związku z trzęsieniem ziemi na Haiti. Zebraliśmy 658 zł. 20 gr.
30.01 Panie z KGW po raz szósty zorganizowały Opłatek parafialny z zabawą taneczną. Za włożony trud w przygotowanie tak pięknej imprezy religijno-kulturalnej składamy serdeczne podziękowania na ręce p. Marii Kołacz. 
           


            ŻYCIE SAKRAMENTALNE

SAKRAMENT CHRZTU

19.12 Aleksandra, Alicja Cypara

SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA
26.12 Rafał Jakubik i Natalia Szpojnarowicz
23.01 Bogdan Bałaban i Paulina Cypara

ZMARLI

26.12 Stanisław Delimata, lat 55
27.12 Jan Szafarz, lat 89

Statystyka 2009r.: chrzty - 25, śluby - 19, pogrzeby - 19, bierzmowanych - 25, dzieci pierwszokomunijnych - 19.
 

                                                   

Działalność
Parafialnego Oddziału
Akcji Katolickiej


W dniu 20.12.2009r. w ramach comiesięcznych spotkań odbyło się tradycyjne spotkanie wigilijne członków POAK. Na początku była wspólna modlitwa, łamanie się opłatkiem i składanie sobie życzeń, a następnie skromny poczęstunek.
W Żurawicy w parafii pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w dniu 10.01.br., odbyło się spotkanie Rady Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej, którą tworzą: Zarząd Diecezjalny Akcji Katolickiej, prezesi parafialnych oddziałów oraz odpowiedzialni za pracę w dekanatach i archiprezbiteratach. W spotkaniu wzięło udział ponad 300 osób. Podczas spotkania podsumowano pracę stowarzyszenia w archidiecezji przemyskiej w minionym roku, a także został przedstawiony program pracy Akcji Katolickiej w archidiecezji przemyskiej na rok bieżący. Następnie uczestnicy Rady DIAK udali się na mszę św. do kościoła parafialnego. Po mszy św. uczestnicy spotkania ponownie spotkali się na życzenia
i łamanie się opłatkiem.
W kolejną niedzielę, tj. 17.01 br. w parafii pw. św. Marii Magdaleny w Głębokim k/Rymanowa, odbyło się spotkanie opłatkowe dla archiprezbiteratu krośnieńskiego. Było tam obecnych też kilkoro przedstawicieli naszego POAK. Spotkanie rozpoczęło się mszą św., po której uczestnicy spotkania udali się do Domu Strażaka w Sieniawie. Tam miejscowy zespół wystawił sztukę "Wieczerza Wigilijna", a dzieci ze szkoły przedstawiły jasełka. Wspólne kolędowanie, poczęstunek i łamanie się opłatkiem wypełniło spotkanie w Domu Strażaka.
Beata Bojda


KATOLICKIE
STOWARZYSZENIE
MŁODZIEŻY


     W poprzednim numerze ”Powołania” wspomniałam co nieco o wyjeździe na rekolekcje do Dubiecka. Z naszego KSM-u pojechało 7 osób. O tym, jakie wydarzenia miały tam miejsce, opowie nam Izabela Cebula, jedna z uczestniczek wyjazdu. Pragnę tylko nadmienić, że rekolekcje odbyły się w dniach 18 - 29 grudnia ubiegłego roku.
- Jakie masz wrażenia po wyjeździe?
- Przede wszystkim zmieniło się moje podejście do innych ludzi, moje patrzenie na świat, już bez ''różowych okularów''. To były niezapomniane dni, obfitujące w modlitwę i czas tylko dla siebie i Boga.
- Jak wyglądał Wasz pierwszy dzień - dzień przyjazdu?
- Każdy został zarejestrowany, po czym otrzymaliśmy swoje pokoje. Następnie zaproszono nas na kolację, po której odbyła się w kościele Msza Święta. Podczas niej oficjalnie zostaliśmy wszyscy bardzo serdecznie powitani.
- Jak zostaliście przyjęci przez pozostałe osoby, wielokrotnie obecne na rekolekcjach?
- Atmosfera była ciepła. Istniała w nas na początku taka obawa czy znajdziemy wspólny język, ale na szczęście strach okazał się niepotrzebny. Wielu z tych młodych ludzi służyło nam pomocą i mieliśmy na kogo liczyć, jeśli czegoś potrzebowaliśmy lub nie wiedzieliśmy.
- A Wasz drugi dzień w Dubiecku?
- Wstawaliśmy zawsze o 700. Każdego ranka szliśmy na jutrznię, po której większość z nas udawała się na śniadanie. W tym dniu mieliśmy zaplanowaną pracę w grupach. Tematem przewodnim była rodzina. Jak zwykle potem był obiad i chwila odetchnienia. Po południu odbyło się również spotkanie, na którym uczyliśmy się różnych piosenek religijnych. Następnie poszliśmy do kościoła na Mszę Świętą. To właśnie podczas niej dostaliśmy krzyżyki. Uczestnicy z pewnością będą je nosić każdego dnia. Na zakończenie uroczystości ksiądz udzielił nam błogosławieństwa.
- Co to były za prace?
- Naszym zadaniem było przedstawienie swoich obaw i nadziei związanych właśnie z rodziną. Jak ją sobie wyobrażamy, czego się boimy itp. Razem z innymi ksm-owiczami rozmawialiśmy na ten temat, opisywaliśmy taką, jaką byśmy chcieli, jacy względem innych będą nasi sąsiedzi... Chcielibyśmy, aby nasz dom był otwarty na innych.
- Co robiliście w wolnym czasie?
- Najczęściej przesiadywaliśmy w pokojach, ale również chodziliśmy do pobliskiej kawiarenki oraz do sali, gdzie mogliśmy pograć w ping-ponga i piłkarzyki.
- A co z ostatnim dniem, niedzielą?
- Po wszystkich porannych czynnościach przebraliśmy się elegancko, gdyż za moment miała być Msza Święta. Wtedy nas pożegnano. Udaliśmy się na obiad i już szykowaliśmy się do wyjazdu.
- Ostatnie pytanie. Jeśli miałabyś możliwość wyjazdu po raz drugi, to czy udałabyś się tam powtórnie?
- Oczywiście, że tak. Z wielką chęcią. Było fantastycznie. Szkoda, że Ty tam nie pojechałaś. Miałabyś podobne wrażenia jak ja.
- Wielkie dzięki za rozmowę.

Chciałabym jeszcze powiedzieć parę słów o aktualnych sprawach dotyczących KSM-u. Na ostatnim spotkaniu jak zwykle czytaliśmy Pismo Święte (każdy z nas), zaśpiewaliśmy kolędę i parę innych piosenek religijnych. Wprawdzie nie padły jeszcze ostateczne decyzje, ale bardzo możliwe jest, że parę osób pojedzie na rekolekcje pod koniec lutego (również Dubiecko). Mamy nadzieję, że uda się to, co chcemy zrealizować, m.in. zebrać fundusze na dalsze wyjazdy. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo ciepła w tym zimnym miesiącu.
Sylwia Jaracz
 

Rozpoczynamy  WIELKI POST



Środą Popielcową Kościół katolicki rozpoczyna liturgiczny okres Wielkiego Postu.

"Posypmy głowy popiołem..."
Karnawał dobiegł końca. Ucichły zabawy, bale i przyjęcia. W Środę Popielcową słyszymy w kościele: "Prochem jesteś i w proch się obrócisz", a na nasze głowy spada popiół. Przyjmujemy ten znak, może czasem nie wiedząc po co. Bo dziwny to zwyczaj, przypominający raczej średniowieczne obrzędy, a przecież mamy XXI wiek. Dawniej, w epoce różnych guseł i przesądów, ludzie widzieli w tym jakąś wartość, ale cóż to znaczy obecnie?
Proch jest bardzo irytującym znakiem. Przejmuje drżeniem, ponieważ przypomina o umieraniu, o nieuniknionej śmierci, o kruchości człowieczeństwa. A jednak ta chwila refleksji i ten znak wydają się potrzebne każdemu. Nawet ten, kto nie uważa się za wierzącego, ale szuka prawdy w swoim życiu, uzna za coś pięknego i dobroczynnego fakt, że jest w roku czas, w którym jesteśmy zaproszeni do bardziej zdecydowanej pracy nad sobą. Do spojrzenia w prawdzie na swoje wnętrze; zatroskania o inne wartości niż tylko dobra materialne i zaprowadzenia ładu w swoim życiu.
Zwyczaj posypywania głów popiołem na znak żałoby i pokuty znany jest w wielu kulturach i tradycjach. Znajdujemy go zarówno w starożytnym Egipcie i Grecji, jak i u plemion indiańskich oraz na kartach Biblii, np. w Księdze Jonasza czy Joela. Liturgiczna adaptacja tego zwyczaju pojawia się w VII w. Pierwsze świadectwa o święceniu popiołu pochodzą z X w.
W następnym stuleciu, w roku 1091 papież Urban II wprowadził ten rytuał jako obowiązujący w całym Kościele. Z tego też okresu pochodzi zwyczaj, że popiół do posypywania głów wiernych uzyskuje się z palm poświęconych w Niedzielę Palmową poprzedniego roku.

Sięgać do istoty
Już od II w. chrześcijanie wyznaczali specjalny okres jako przygotowanie do świąt Wielkiej Nocy. Na początku było to zaledwie 40 godzin, czyli praktycznie tylko Wielki Piątek i Wielka Sobota. Później przygotowania zabierały cały tydzień, aż wreszcie ok. V w. czas przygotowania do uroczystości Zmartwychwstania wydłużył się do 40 dni. Kościół nawiązuje tutaj do 40 dni postu Jezusa na pustyni, a także wspomina w ten sposób 40. letnią wędrówkę ludu wybranego z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej.
Post nie obejmował nigdy niedzieli - dnia, który zawsze jest radosną pamiątką Zmartwychwstania. Z tego powodu do 6 tygodni Wielkiego Postu dodano brakujące dni i początek tego okresu ustalono właśnie na środę, która później została nazwana Popielcem.
Minimum praktyk pokutnych na Wielki Post zostało wyznaczone przez prawo kościelne. Jednakże cały ten okres liturgiczny jest wezwaniem do pełnienia dzieł miłosierdzia, jałmużny i wzmożonej modlitwy.

Nastrój pokuty w kościołach
Aby nas w pełni wprowadzić w radość świąt wielkanocnych, Kościół niczym wytrawny pedagog wniósł szereg zwyczajów, które wielkopostnemu przygotowaniu nadają specyficzny charakter. Tak więc ogołaca kościoły i ołtarze z kwiatów, aby wprowadzić nastrój smutku i pokuty; ogranicza światło, aby pomóc w skupieniu się i zadumie; prawie milkną organy; szaty liturgiczne mają barwę pokutnego fioletu. W świątyniach rozbrzmiewają pieśni przypominające o męce naszego Zbawiciela: „Wisi na krzyżu”, „Ludu, mój ludu”, „Jezu Chryste”, „Panie miły” itp.
Z liturgią wielkopostną łączy się od XI w. zwyczaj zasłaniania ołtarza na cały 40. dniowy okres. Od XVIII w. czyniono to tylko podczas dwóch ostatnich tygodni (tzw. czas pasyjny). W XIII w. zasłaniano tylko krzyż i obrazy. Ten zwyczaj zachował też Kościół w Polsce od V niedzieli Wielkiego Postu aż do Wielkiego Piątku, kiedy to podczas uroczystego nabożeństwa odsłania się i adoruje Krzyż święty. Wielki Post to czas intensywnego życia duchowego, zerwania z grzechem i nawrócenia do Boga, pokuty, walki z własnymi słabościami i z mocami zła. Z liturgii znika radosne "Alleluja" i hymn "Chwała na wysokości Bogu", a dominującym kolorem szat liturgicznych staje się fiolet. W tradycji Kościoła Wielki Post był też okresem intensywnego przygotowania katechumenów do chrztu, który otrzymywali w Wielkanoc.
Szczególnymi nabożeństwami Wielkiego Postu są: Droga Krzyżowa odprawiana zwykle w piątki oraz niedzielne Gorzkie Żale.

Rozdzierajcie serca, a nie szaty. Nie po to, by ludzie widzieli...
Na początku Wielkiego Postu w liturgii rozbrzmiewa trzykrotnie: "Bóg widzi w ukryciu". Chrystus wzywa, abyśmy czynili dobro w ukryciu. Ludzie mogą dostrzec dobro, ale autor tego dobra nie powinien się afiszować.
Istotą Wielkiego Postu jest przygotowanie wspólnoty wiernych przez nawrócenie, słuchanie Słowa Bożego i modlitwę do największego święta chrześcijan, jakim jest Wielkanoc. Nawrócenie, które stanowi najważniejszy temat Wielkiego Postu, streszcza się w trzech praktykach wielkopostnych: modlitwie, poście i jałmużnie. "Katechizm Kościoła Katolickiego" przypomina, że bez nawrócenia serca, czyny pokutne pozostają bezowocne i kłamliwe. I odwrotnie - nawrócenie wewnętrzne skłania do uzewnętrznienia takiej postawy przez widzialne gesty i czyny pokutne (por. KKK 1430). Zwraca też uwagę, że okresy i dni pokuty wskazane w roku liturgicznym, takie jak Wielki Post i każdy piątek, są dla Kościoła specjalnym czasem praktyki pokutnej. "Okresy te są szczególnie odpowiednie dla ćwiczeń duchowych, liturgii pokutnej, pielgrzymek o charakterze pokutnym, dobrowolnych wyrzeczeń jak post i jałmużna, braterskiego dzielenia się z innymi" (por. KKK 1438).
Modlitwa, szczególnie otwarta na słuchanie słowa Bożego, pozwala człowiekowi zrozumieć zamysł Boga w stosunku do niego i do całego świata. Post w praktyce wielkopostnej nie ma charakteru dietetyczno-medycznego, ale staje się swoistym czasem uwolnienia wiernych od złudzeń, jakim ulegają w stosunku do rzeczy. Innym ważnym aspektem postu staje się jego wymiar wspólnoty z najuboższymi - jałmużna. Św. Augustyn, zwracając się do swoich wiernych, mówił: "Wstrzemięźliwość wasza niech będzie pokarmem biednych". W hymnie Liturgii Godzin Kościół modli się: "Ten czas przeżyjmy w skupieniu; Krótsze niech będą rozmowy; Skromniejsze nasze posiłki; Więcej czuwania nad sobą".
Bogactwo liturgii i tradycji związanych z Wielkim Postem ma pomóc w kontemplacji Oblicza cierpiącego Zbawiciela. Na co dzień pozostaje prosty znak krzyża i rada Romano Guardiniego: "Czyniąc znak krzyża, czyń go starannie. Nie taki zniekształcony, pośpieszny, który nie wiadomo co oznacza. Czyń powoli duży, staranny znak krzyża: od czoła do piersi, od jednego ramienia do drugiego, czując, jak on cię całego ogarnia. Staraj się skupić wszystkie swoje myśli i zawrzyj całą siłę swojego uczucia w tym geście kreślenia krzyża".
Ks. Roman Kempny
 


Zwycięzca... piekła i szatana
 

 
"Oto nadchodzi godzina, a nawet nadeszła, że się rozproszycie (...). Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną. To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale odwagi! Jam zwyciężył świat". (J 16, 32-33)

Odwagi! Pokusa puka do drzwi dobrych marzeń i pragnień, kryjąc za urzekającym spojrzeniem złe ich spełnienie…
Dzisiaj słowo "pokusa" wywołuje uśmieszek, bo skojarzenia albo są erotyczne, albo kulinarne. A czasy wielkich pokuszeń pustelników czy mniszek to tematy z nudnej szkolnej lektury. Jakby teraz właśnie ludzie - masami wręcz - nie byli coraz bardziej perfidnie, sprytnie, psychotechnicznie mamieni, wabieni, zwodzeni, uwodzeni, aż do nieświadomego urzeczenia, zahipnotyzowania i wchodzenia w paszcze potworów, których nikt tak przecież nie nazwie. Zresztą, prawie każdy twierdzi, że jest odporny na kuszenie reklam, polityków, mody, erotyki, narkotyków, magii… Jednak coraz ktoś znika bezpowrotnie w jakiejś urokliwej paszczy potwora, a reszta udaje, że nic się nie stało. Co jest więc w tym kuszeniu - któremu jakoś rzadko kto się opiera - że tak wielu woli mu ulec, niż z nim walczyć?
Kuszenie to nie bajka, nie bagatela. Jeszcze raz wraca scena z raju: "Poznacie tajemnicę… Będziecie jako bogowie… Złamcie zakaz… Przekroczcie granicę…". I potem tylko chichot węża z ludzkiej rozpaczy. A długo potem pustynia, Syn Człowieczy i znów szept: "Dam ci wszystko, ale się pokłoń… Popisz się sztuczką, łatwizną… Skocz na ślepo, rzuć się w mrok, zaszalej, zatrać się…". Tylko że tu On spojrzał w te ślepia i ujrzał tam tylko pustkę, straszną nicość, jaka zawsze czai się po drugiej stronie pociągającego i urzekającego omamu pokusy.

Święto Świąt - WIELKI TYDZIEŃ
Przeżywamy najważniejsze dni w roku. Wielki Tydzień to czas, w którym my, ludzie, dostępujemy niebywałej więzi ze Stwórcą. Chrystus Pan, który stał się naszym bratem, dobrowolnie bierze Krzyż na swe ramiona, cierpi okrutnie za nasze odstępstwa i umiera, abyśmy mieli życie wieczne... Tajemnica ta onieśmiela, fascynuje, umacnia w człowieczeństwie. Kim jest człowiek, że sam Bóg chce takiego zjednoczenia ze swoim stworzeniem? Musi być ono bardzo kochane i upragnione pomimo niedoskonałości, często także w swoim upodleniu i buncie. Tak było, kiedy żył Jezus; tak jest dzisiaj i zapewne będzie do końca świata. Ludzie różnorodnie reagują na tajemnicę śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Jedni niedowierzają, drudzy starają się ją zgłębić i przeżyć wyjątkowo, inni są obojętni, wielu przeciwstawia się i zarzuca fałsz wydarzeniom lub bagatelizuje ich znaczenie. Ta różnorodność jest dowodem wyjątkowości człowieka, wskazuje na możliwości ludzkiego poznania, otwartości na miłość lub jej braku i na rolę wolnej woli, która najbardziej przybliża nas w podobieństwie do Stwórcy. I chociaż wiadomo, że każdy ma prawo do swojego przeżywania zdarzeń, to jednak rani, gdy spostrzegamy rosnącą laicyzację i komercję w przestrzeni publicznej związanej z okresem Wielkiego Tygodnia i Zmartwychwstania Pańskiego. Najważniejsze święto chrześcijańskie sprowadza się do czasu wiosennego weekendu, może na nartach albo na ścieżce rowerowej, poprzedzonego dużymi zakupami w supermarkecie. Media i uliczne reklamy zachęcają do konsumpcji nie tylko spożywczej. Nawet w tym okresie brak refleksji, że istnieją intymne sfery życia, które należałoby ochronić przed reflektorami. Zazwyczaj też opinia publiczna bywa poruszana przez jakieś wydarzenie pseudokulturalne albo "rewelację" typu ewangelia wg Judasza. Wszystko to służy odrywaniu człowieka od głębszego przeżywania misterium Triduum Paschalnego, do czego konieczny jest czas i wyciszenie. Potrzeba nam wyjścia na Drogę Krzyżową, zajęcia miejsca w rzeszach kroczących za Jezusem, odnalezienia się i zidentyfikowania swojej roli, rozeznania w sytuacji. Tak jak dwa tysiące lat temu będą wśród nas szydercy i zdrajcy, ktoś się zaprze, ktoś zapłacze. Ale będą też pocieszyciele i pomocnicy, a nawet niektórzy wytrwają do końca. Droga Krzyżowa jest drogą życia każdego człowieka niezależnie od funkcji, powołania, miejsca i okoliczności, chociaż można udawać, że nic się nie dzieje. Przekonuje się nas, że jeśli chcemy wierzyć, to możemy, byleby tylko w zaciszu własnego domu, ostatecznie jeszcze w kościele. Ale nie publicznie, w pracy, w Sejmie, w szkole - o, co to, to nie! Chyba że dobrze wpłynie to na wizerunek, szczególnie przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi. Niestety, Niedziela Palmowa tylko poprzedza Wielki Piątek, który jest rzeczywistym sprawdzianem dla każdego człowieka, także polityka. W Niedzielę Palmową słyszymy: Hosanna Synowi Dawidowemu! A w Wielki Piątek?
Zastanawiająca zmiana poglądów. Od entuzjazmu do potępienia. W ciągu tygodnia nastroje społeczne ulegają dramatycznej przemianie i to w czasie, kiedy Chrystus nie robi niczego, co mogłoby być powodem takich reakcji... Co w takim razie się stało? Jak mogło do tego dojść? Ten, przed którym w Niedzielę Palmową słano płaszcze i którego obwoływano królem, tydzień później zostanie sam wobec oskarżenia, nie będzie obok Niego tych, których uzdrawiał, którym wyjaśniał kim naprawdę są i jak bardzo są ważni. Wolna wola, którą Bóg obdarzył człowieka, dała człowiekowi możliwość odwrócenia się od Boga. I wtedy, i teraz.

Z Nim ZWYCIĘŻYMY! ALE TYLKO Z NIM!
Być ze Sprawiedliwym, stanąć w Jego obronie, trwać przy prawdzie, obronić wartości, uznać swoją słabość i dziękować za wszystko Bogu - to nauka na każdy dzień wypływająca z tajemnicy Krzyża. Brakuje w przestrzeni publicznej ludzi odważnie przyznających się do Chrystusa i Jego nauczania. Standard europejski wyklucza powoływanie się na prawa Boże w aspekcie życia społecznego. Ale przecież nie zawsze w Europie tak było, co więcej historia naszego kontynentu nierozłącznie związała się z chrześcijaństwem, na którym zbudowała podwaliny cywilizacji, czerpiąc moc właśnie z Krzyża Chrystusa. Trudno pogodzić się dziś z rugowaniem wszystkiego co religijne w publicznej przestrzeni funkcjonowania narodów europejskich. Nasza Ojczyzna także podlega tej demonicznej obróbce. Tym bardziej ten szczególny czas przeżyjmy, składając nasze doświadczenia u stóp Ukrzyżowanego, aby zechciał ochronić Swoje dziedzictwo na polskiej ziemi.
Opr.W.Fornal


  Rok Kapłaństwa
  Kim jest kapłan?
     Katechizm Kościoła Katolickiego mówi, że: "Na mocy sakramentu święceń prezbiterzy (czyli kapłani) uczestniczą w powszechnym posłaniu powierzonym Apostołom przez Chrystusa. Duchowy dar, jaki otrzymali przez święcenia, przygotowuje ich nie do jakiegoś ograniczonego i zacieśnionego posłania, ale do najszerszej i powszechnej misji zbawienia "aż po krańce ziemi" (Wat. II, PO, 10), "z sercem gotowym do głoszenia wszędzie Ewangelii" (Wat. II, OT, 20).
Następnie też wyjaśnia, iż "Swój (...) święty urząd sprawują przede wszystkim w kulcie czy uczcie eucharystycznej, w której działając w zastępstwie (in persona) Chrystusa i głosząc Jego tajemnicę, łączą modlitwy wiernych z ofiarą Tego, który jest ich Głową, i uobecniają we Mszy świętej aż do przyjścia Pańskiego jedyną świętą ofiarę Nowego Testamentu, mianowicie Chrystusa ofiarującego się raz jeden Ojcu na ofiarę niepokalaną" (Wat. II, W 28). "Z tej jedynej ofiary czerpie swoją moc cała ich posługa kapłańska" (KKK 1566).
I oto do tych zadań, do tej misji Chrystus zaprasza naszych synów, braci i kolegów. Wywodzą się z naszych rodzin. Mieszkają w naszych miastach i wioskach. Uczą się w tych samych szkołach. Na zewnątrz niczym się od nas nie różnią, niekiedy są bardziej pobożni. Chętniej uczestniczą we Mszy św., starają się nie lekceważyć Bożych przykazań. Chociaż może się zdarzyć inaczej. Może ktoś doświadczyć jak św. Paweł uderzenia łaski. Przed nim jest również otwarta droga do kapłaństwa.
Niepokoi nas czasami ta zwyczajność w powoływaniu do kapłaństwa. A naszym niepokojom mogą towarzyszyć różne powiedzenia i przysłowia, nie zawsze pochlebnie odnoszące się do tego wydarzenia. Ale i ten fakt wypada odnotować, aby jeszcze bardziej podziwiać Pana Boga za Jego przedziwną otwartość na człowieka i względem niego.
Jest wszakże coś bardzo ważnego. Osoba powołana nie może się ociągać, gdy słyszy Chrystusowe zaproszenie. Mówi o tym wyraźnie Pismo Święte. A kiedy Pan Jezus powoływał uczniów i apostołów, oni "natychmiast" albo "zaraz" porzucali wszystko i szli za Nim. Święty Augustyn przy tej okazji zauważa, że gdyby tak nie postąpili, to zmarnowaliby powołanie, bo Pan Jezus poszedłby dalej, a oni by pozostali!
Kapłan jest więc kimś spośród nas, wezwanym przez Chrystusa do pełnienia szczególnej misji, do sprawowania sakramentów, a zwłaszcza Sakramentu Eucharystii. Kapłaństwo sakramentalne tym się różni od kapłaństwa powszechnego, że to drugie jest darem służącym człowiekowi do wzrostu w łasce, a to pierwsze, czyli kapłaństwo sakramentalne, jest darem danym dla wspólnoty, aby służył innym w ich podążaniu za Chrystusem. W tym się wyraża służebny charakter kapłaństwa sakramentalnego, a więc tego, z którym spotykamy się w kościele, na katechezie, a w okresie Bożego Narodzenia także podczas kolędy.
Święty Karol Boromeusz bardzo przeżywał swoje kapłaństwo i zachęcał wszystkich kapłanów do zwracania szczególnej uwagi na ten dar. Podczas jednego z synodów mówił: "Spójrzmy więc na kapłana, który wie, że wymaga się od niego świętości życia, wstrzemięźliwości i anielskich obyczajów w postępowaniu" ("Acta Ecclesiae Mediolanensis", Mediolani 1599, 1177). W tym świetle przypatrujmy się kapłanom, starając się jednocześnie pomagać im życzliwym słowem i modlitwą we wprowadzaniu w życie tego jakże istotnego programu.
 
Posłani, aby głosić Ewangelię
Rozstając się z apostołami, Chrystus powierzył im troskę o młody Kościół i przekazał szczególną misję: "Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mt 28, 18-20). Na mocy tego polecenia biskupi i kapłani są stróżami prawdy ewangelicznej i niestrudzonymi głosicielami Bożego słowa.
Jezus uczynił kapłanów uczestnikami swej prorockiej misji. Podobnie jak On mają strzec depozytu wiary oraz gorliwie przekazywać ludziom prawdę. Kapłani użyczają swego głosu Chrystusowi Nauczycielowi. Są heroldami Dobrej Nowiny i zwiastunami ewangelicznej nadziei. Są wiernymi świadkami Boga w świecie, który dzięki ich słowu może uwierzyć i dostrzec Bożą miłość. Apostołowie, a potem ich następcy dosłownie wypełnili polecenie Chrystusa. Poszli na cały świat uzbrojeni przez Ducha Świętego w moc wiary i męstwo jej głoszenia. Piotr dotarł do Rzymu, Tomasz do Indii, Paweł przemierzył Grecję i zawędrował aż do Hiszpanii...
Głoszenie Ewangelii przez młody Kościół zaczęło się w Jerozolimie i trwa po dziś dzień. Kościołowi, pomimo zmiennych kolei losu, burz i zawirowań; pomimo zmieniających się warunków życia, upadku struktur społecznych i powstawania nowych; pomimo wielości kultur w świecie - udało się zachować niezmieniony depozyt wiary. To, czego nauczał Chrystus i pierwsi Jego uczniowie, możemy dzisiaj usłyszeć w Kościele. Dzięki Duchowi Świętemu, który jest duszą Kościoła i strzeże w nim prawdy, Kościół niczego z tej ewangelicznej prawdy nie zatracił. We wspólnocie wiary wypełniła się obietnica Chrystusa: "A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem" (J 14, 26). Kiedy więc słuchamy nauczania Papieża, biskupów i kapłanów z nim zjednoczonych, mamy pewność, że dociera do nas cała i niezmieniona prawda, której źródłem jest Chrystus Nauczyciel. Dzięki posłuszeństwu natchnieniom Ducha Świętego kapłani niczego nie dodają ani niczego nie ujmują z depozytu wiary. Dla nas jest to bardzo ważne stwierdzenie. Dzięki temu, chociaż świat i ludzie się zmieniają, prawda Boża dociera do nas taka sama, jaką głoszono w czasach Kościoła apostolskiego. Dzisiaj ludzie próbują "poprawić" ewangeliczne orędzie. Dostosować je do własnych potrzeb, dokonać korekty, usunąć elementy niewygodne, niepopularne. Pokusie tej uległy liczne wspólnoty chrześcijańskie, które dopasowały orędzie ewangeliczne do aktualnych oczekiwań. Złagodzono wiele wymagań, przestano mówić o rzeczach, które kłócą się z obecną mentalnością. Zapomniano o rozlicznych wymogach moralnych lub je zarzucono. Patrząc na postawę wielu wspólnot chrześcijańskich, dostrzec można ogromny zamęt w nauczaniu prawd wiary i moralności. Kościół katolicki dzięki temu, że ma świadomość bycia depozytariuszem, a nie właścicielem prawd wiary i zasad moralnych, że sam Bóg jest ich źródłem, ustrzegł się zmian, które mogłyby zniekształcić prawdę. Za to winniśmy Panu Bogu dziękować.
ks. Zbigniew Sobolewski
 

PANIE JEZU CHRYSTE, BOSKI ODKUPICIELU,
oto Twoi kapłani. Oby byli Twoimi narzędziami, wyciągając dłonie, aby, jak Ty, przyjmować ciosy i gwoździe.
Oby schylali głowy pod koroną cierniową, otwierali serca, aby były przebite z miłości do dusz, jak Twoje Serce.
Panie Jezu Chryste, należą do Ciebie, oby wybierali Twoje drogi, szli Twoją drogą do ołtarza, na Kalwarię.


IV Niedziela Wielkiego Postu, Jan Uryga

  •        Grzech
  • - zerwanie z Bogiem
  •  
     Grzech według Katechizmu Kościoła Katolickiego jest "wykroczeniem przeciw rozumowi, prawdzie, prawemu sumieniu". Jest w swej istocie brakiem prawdziwej miłości, zarówno względem Boga, jak i bliźniego, spowodowanym "niewłaściwym przywiązaniem do pewnych dóbr" (KKK, 1849). Według św. Augustyna i św. Tomasza z Akwinu jest to "słowo, czyn lub pragnienie przeciwne prawu wiecznemu".
    Grzech jest pójściem drogą inną aniżeli tą, którą wskazał Bóg. Jest wyrazem buntu przeciw Bogu, zaprzeczeniem porządku, jaki ustalił Stwórca, a od nowa uporządkował Chrystus. Wszystko, co w jakikolwiek sposób sprzeciwia się woli Boga, jest grzechem.
    W Piśmie Świętym grzech jest przedstawiony jako nieposłuszeństwo, zdrada i niewierność wobec Boga. Oddziela nas od Stworzyciela będącego źródłem wszelakiego dobra. Zrywając więź łączącą nas z Bogiem, godzi w nasze człowieczeństwo, które ma się realizować według planów i zamiarów Bożych. W ujęciu chrześcijańskim grzech jest największym złem, jakie może nas spotkać, ponieważ spychając nas z drogi prowadzącej do Boga, otwiera przed nami perspektywę wiecznej i nigdy niekończącej się śmierci. Można go jednak przezwyciężyć poprzez chrzest, sakrament pokuty i Eucharystię. Zawdzięczamy to Zbawicielowi, który otworzył przed nami drogę do nawrócenia, przebaczenia i pojednania.
    W Piśmie Świętym można znaleźć wiele "katalogów grzechów" sformułowanych w różny sposób. Najbardziej znany jest znajdujący się w Starym Testamencie zbiór Dziesięciu Przykazań Bożych (por. Wj 20,1-21). W Nowym Testamencie można znaleźć nawet wykazy grzechów ułożone przez samego Jezusa Chrystusa: "Z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym" (Mk 7,21-23; por. Mt 15,19-20).
    Także w pismach św. Pawła Apostoła wielokrotnie znajdują się całe "listy" grzesznych czynów, np. "Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą" (Ga 5,19-21; por. też Rz 1,28-32; 1 Kor 6,9-10; Ef 5,3-5).
    Zgodnie z tradycją w Kościele grzechy ocenia się według ich ciężaru. Grzech śmiertelny to taki, który niszczy miłość w sercu człowieka z powodu poważnego wykroczenia przeciw prawu Bożemu. Musi być popełniony z pełną świadomością i całkowitą zgodą człowieka oraz dotyczyć "materii ciężkiej", którą precyzuje Dekalog. Pociąga za sobą utratę miłości i pozbawienie łaski uświęcającej. Jeśli człowiek nie okaże skruchy, nie żałuje i w sakramencie pokuty nie otrzyma przebaczenia Boga, zostaje wykluczony z królestwa Chrystusa i skazuje się na wieczne potępienie.
    Grzech powszedni pozwala trwać miłości, chociaż ją osłabia i rani. Pojawia się wtedy, gdy człowiek w "materii lekkiej" nie przestrzega prawa moralnego albo popełnia go w "materii ciężkiej", lecz bez pełnej świadomości lub dobrowolności. Grzechów powszednich (nazywanych też lekkimi) nie należy lekceważyć, gdyż jeden grzech powoduje skłonność do kolejnego i stopniowo prowadzi do popełnienia grzechu śmiertelnego.
    Św. Paweł w krótkich, ale jasnych słowach mówi o skutku grzechu: "Przez jednego człowieka grzech przyszedł na świat, a przez grzech śmierć, bo zapłatą za grzech jest śmierć" (por. Rz 5,12). Człowiek stworzony został do życia bez końca, wieczność miała być dalszym ciągiem doczesności. Grzech sprawił, że obecnie życie doczesne i wieczne łączy śmierć. By jednak owo czekające nas życie wieczne było pełne szczęścia i radości, nie możemy być w okowach grzechu. Stąd św. Paweł przestrzega: "Jeżeli według ciała żyjecie, pomrzecie, jeżeli zaś przez ducha popędy ciała poddacie umartwieniu, żyć będziecie" (por. Rz 8,13).
    W ostatnich czasach zagadnienie grzechu bywa coraz częściej odrzucane przez różne orientacje światopoglądowe. Słowo "grzech", przemawiające w dawniejszym języku potocznym z niezwykłą siłą, przeszło dziś do słownictwa ściśle kościelnego. Dziś raczej mówimy: wyrządzone zło, przestępstwo, wykroczenie, zdrada itd. Wstydzimy się trochę słowa grzech, a przyczyną tego jest błędne pojęcie grzechu.
    Do Boga może się każdy ustosunkować jak chce. Ma przecież wolną wolę. Może jak Lucyfer powiedzieć: „Nie będę Ci służył!” albo jak Chrystus: „Tak, Ojcze, oto idę pełnić wolę Twoją”. Każdy powinien być świadomy tego, co wybiera, i warto to przemyśleć w okresie Wielkiego Postu, gdy nasz Ojciec i Pan czeka na każdego grzesznika zbliżającego się do kratek konfesjonału.


    * Nie czyń zła, aby Cię zło nie pochłonęlo" Mądrosć Syracha
    * Niebo samo nie spadnie, trzeba je osiągnąć" A.Mickiewicz
    * Dopóki sam nie płoniesz miłością, nie rozpalisz ognia w innych. To właśnie miłość rozpala twoje słowa i sprawia, iż płoną jak pochodnia."
    Św. Bernard
    * Przestańmy rozliczać świat, a zacznijmy rozliczać siebie. Ks. Józef Tischner
    * Panie, co chcesz abym czynił? Św. Franciszek z Asyżu
    * Aniołowie, gdyby zazdrościć mogli, dwóch rzeczy by nam zazdrościli. Pierwszej, to jest przyjmowania Komunii Świętej, a drugiej, to jest cierpienia" Św. s. Faustyna
    * Pan jest cierpliwy i ma wielkie miłosierdzie. W Swojej ekonomii potrafi wykorzystać nawet nasze błędy, jeżeli złożymy je na Jego ołtarzu" Św. Edyta Stein
    * Moim zadaniem jest odnajdywać w sobie to, co Pan Bóg stworzył we mnie absolutnie najlepszego" Robert Browning
    * Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia". Albert Einstein
    * Taki twój Bóg, jakie masz serce." Ludwig Feuerbach
    * Miłość musi być ukrzyżowana" /Matka Maria od Krzyża Morawska/
    * Idź przez życie tak, aby ślady twoich stóp przetrwały cię." Bp. Jan Chrapek
    * Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12, 21)

    * Nie odtrącaj ręki, która Ci poprawia szalik pod szyją, przygładza włosy, strzepuje kurz z płaszcza; nie denerwuj się, gdy Cię wypytują i to, jak się czujesz, czy Cię głowa nie boli, czy nie jesteś zaziębiony, jak Ci się spało, czy masz jakieś zmartwieni, nie narzekaj, że się Tobą interesują, że się wtrącają w Twoje sprawy; nie narzekaj, że Cię upominają, ostrzegają, przekonują. Bo przyjdzie taki czas, bo dojdzie do tego, że nikogo nie będziesz obchodził, że nikt nie będzie Cię pytał ani ostrzegał, ani prosił. Stanie to czego chciałeś: nikt się nie będzie Tobą interesował. Zostaniesz sam . A gdy przyjdzie tragedia, wtedy może zabraknąć ręki, która by Cię uratowała przed rozpaczą.
    Nie odtrącaj od siebie miłości, bo nie można jej znajdować w nieskończoność
     


                     Postacie męki Pańskiej

    Wśród postaci wspomnianych na kartach Ewangelii, opisujących mękę Jezusa Chrystusa, pojawiają się osoby znane z imienia, jak i postacie bezimienne. Kim są? Co o nich wiemy? Na jakie szczegóły zwraca uwagę każdy z Ewangelistów?

    Szymon Trędowaty. Samo imię Szymon znaczy „wysłuchanie”. Jest wspomniany przez Ewangelistów Marka i Mateusza jako człowiek, w którego domu miało miejsce namaszczenie Jezusa przed męką. Św. Jan utożsamia go z Łazarzem wskrzeszonym przez Jezusa. To imię pochodzi od hebr. Eleazar – „Bóg pomógł”. Postać Łazarza pojawia się w Ewangelii dwukrotnie. Św. Łukasz wspomina o nim w przypowieści, jako o człowieku, który umarł u bram domu bogacza i został nagrodzony po śmierci przez Boga. Św. Jan nazywa go przyjacielem Jezusa, którego ten wskrzesił z martwych.
    Kobieta, która namaszcza Jezusa olejkiem. Wymienia ją św. Marek i Mateusz. Św. Jan określa jej imię. To Maria, jedna z sióstr Łazarza. Temu imieniu przypisuje się ok. 80 znaczeń. Wśród nich jest „gorycz”, „smutek”, „bunt”. Określa ono również osobę umiłowaną przez Boga. Maria podczas wcześniejszego pobytu Jezusa w Betanii wsłuchuje się w Jego słowa. Była także - wraz ze swą siostrą - świadkiem wskrzeszenia Łazarza. Namaszczenie Jezusa spotyka się z ostrą krytyką podjętą przez Judasza i obroną Marii ze strony samego Jezusa.
    Marta. Uczestniczy we wspomnianej scenie namaszczenia w Betanii. Jest siostrą Marii i Łazarza. Jej imię oznacza w języku aramejskim „Pani”. Ona podczas obu spotkań usługuje Jezusowi i pozostałym gościom. Za pierwszym razem jest zbuntowana wobec braku pomocy ze strony Marii słuchającej Jezusa. W scenie wskrzeszenia Łazarza wspomniana jest na pierwszym miejscu wśród zaprzyjaźnionego z Jezusem rodzeństwa. Wychodzi naprzeciw Mistrza i w obliczu śmierci brata wypowiada słowa wiary w zmartwychwstanie
    Judasz Iskariota. Jest dramatyczną postacią wydarzeń męki Pańskiej. Jego imię pochodzi od hebr. Jehuda – „niech będzie uwielbiony” (domyślnie Bóg). Znaczenie przydomka Iskariota jest niejasne. W języku hebr. może oznaczać człowieka z Kariotu (osiedle w Judei), zaś z greki zabójcę. Jako jedyny z Dwunastu Apostołów pochodził z Judy. Miał w tym gronie pozycję uprzywilejowaną: był skarbnikiem, znajdował się bardzo blisko Jezusa w czasie Ostatniej Wieczerzy. Jego postać wiąże się nierozerwalnie ze zdradą Jezusa. Niejasne są motywy jego działania. Czy w grę wchodziły pieniądze? - jak sugeruje to św. Mateusz, a i pośrednio św. Jan, czy też zmotywowała go zapowiadana przez Jezusa śmierć? - tak zdaje się sugerować św. Marek. W wydarzeniu zdrady, jakie nastąpiło, św. Jan widzi działanie złego ducha, który owładnął Judaszem tak mocno, iż nawet gest miłości, jaki okazał mu Jezus, nie był w stanie powstrzymać go przed zaplanowanym czynem. Dopiero konsekwencje tego co się stało wstrząsnęły jego sumieniem. Próbował naprawić zło, oddając pieniądze jakie otrzymał za zdradę. Nie mógł jednak pogodzić się z tym co uczynił i odebrał sobie życie.
    Piotr. To imię nadał mu sam Jezus. Oznacza „skałę” i określa jego misję pośród Dwunastu. W czasie Ostatniej Wieczerzy zapewniał Jezusa o swej wierności. W odpowiedzi usłyszał słowa zapowiadające jak szybko wyprze się swego Mistrza. Podczas męki Pańskiej jest zaproszony przez Jezusa, by czuwał z nim w czasie modlitwy w Getsemani. Nie był w stanie tego uczynić. Próbował bronić Jezusa podczas zdrady. Jemu św. Jan przypisuje atak mieczem na sługę arcykapłana. Może to wydarzenie było powodem strachu i trzykrotnego zaparcia się Jezusa na dziedzińcu domu arcykapłana, choć wydaje się raczej, iż Piotr nie potrafił przyznać się do Jezusa cierpiącego. Jednak wspominając słowa Jezusa, zapłakał nad swym grzechem i uznał swą winę, co otworzyło mu drogę do przebaczenia.
    Malchos. To imię pojawia się jedynie u św. Jana. Jest łac.- gr. formą hebr. melek – „król”. Określa ono sługę arcykapłana, któremu Piotr obciął ucho. Pozostali Ewangeliści wzmiankują o nim jedynie jako o słudze, nie precyzując jego imienia.
    Annasz. Imię jest grecką formą hebr. Chananiasz – „Pan jest łaskawy”. Był mianowany arcykapłanem przez Kwiryniusza w 6 roku po Chrystusie i sprawował urząd do roku 15, kiedy to został z tego urzędu zdjęty przez Waleriusza Gratusa (Rzym jako okupant Judei zarezerwował sobie prawo mianowania arcykapłanów na tym terenie w związku z ich znaczącą rolą w społeczności Izraela). Należał do bogatej i wpływowej rodziny. Jego pięciu synów oraz teść sprawowali urząd arcykapłański. W wydarzeniach związanych z męką tylko św. Jan wspomina jego osobę, wskazując, iż najpierw do niego zaprowadzono Jezusa.
    Kajfasz. Jest to przydomek. Jego znaczenie jest sporne. Może określać kogoś bystrego lub twardego. Nosił go arcykapłan Józef. To imię znaczy „niech [Bóg] doda”. Był zięciem Annasza. Swój urząd objął w 18 r. po Chrystusie. Zdymisjonował go Witeliusz, następca Piłata. Jemu św. Jan przypisuje inicjatywę skazania na śmierć Jezusa.
    Poncjusz Piłat. Sprawował urząd prefekta Judei w latach 26 - 36 po Chr. W pismach żydowskich wspominany jest jako człowiek wywołujący rozliczne zatargi i incydenty na tle religijnym, choćby wspomnieć wniesienie sztandarów z wizerunkiem cesarza do Jerozolimy. Dla Żydów było to bałwochwalstwo. Sytuacje te nie przeszkadzały jednak Rzymowi, skoro swój urząd sprawował najdłużej ze wszystkich prokuratorów Judei. O jego odejściu przesądziła masakra Samarytan, których podejrzewał o bunt. On podjął decyzję o skazaniu Jezusa w obawie przed utratą władzy. Nie mniej Ewangeliści wskazują na próby uwolnienia Jezusa, jakich podejmował się w czasie przesłuchania.
    Herod Antypas. Jest wspomniany tylko przez św. Łukasza. Jeden z siedmiu synów Heroda Wielkiego pochodzącego z pogańskiej Idumei. Samo imię Herod jest pochodzenia greckiego i oznacza tajemniczego, bohaterskiego przodka. Sprawował władzę nad Galileą i Pereą (teren na wschodnim brzegu Jordanu). Zbudował Tyberiadę - stolicę Galilei. Po rozwodzie z córką Aretasa, króla Nabatejczyków, poślubił Herodiadę – siostrzenicę i żonę przyrodniego brata, co było powodem jego konfliktu z Janem Chrzcicielem. Piłat odesłał do niego Jezusa, dowiadując się iż był On poddanym Heroda. Wobec milczenia Jezusa Herod Antypas wyszydził Go i odesłał do Piłata. Kres jego władzy w Galilei położyło oskarżenie przez zwolenników Heroda Agryppy o przestępstwo przeciw Rzymowi i wygnanie.
    Barabasz. To imię oznacza „syna abby” (dosł. ojca). Wspomniany jest jako osoba uwięziona za rozruchy. Mogło chodzić o zwykły bandytyzm lub też zbrojne wystąpienie przeciw Rzymowi. Rzecz musiała być poważna, skoro miał zostać ukrzyżowany. Piłat powołując się na zwyczaj żydowski, przedstawił go wraz z Jezusem jako jednego z możliwych do ułaskawienia na święto Paschy. Został wybrany przez podburzony tłum do ułaskawienia.
    Szymon z Cyreny. Został przymuszony do niesienia krzyża Jezusa. Jest określony jako pochodzący z Cyreny – miasta znajdującego się na terenie Libii, które zamieszkiwali Żydzi pochodzący z Egiptu. Z tego miasta pochodziło też wielu chrześcijan odgrywających znaczą rolę w głoszeniu Ewangelii na terenie Antiochii. Św. Marek wspomina, iż Szymon był ojcem dwóch synów: Aleksandra i Rufusa – postaci bliżej nieznanych.
    Maria, Matka Jezusa. O jej obecności pod krzyżem wspomina św. Jan. Jej Jezus powierza umiłowanego ucznia. Temu uczniowi ukazuje Ją jako jego Matkę.
    Maria matka Jakuba i Józefa zwanego też Jozesem. Często utożsamiana z Marią, żoną Kleofasa. Stała pod krzyżem Jezusa, uczestniczyła w Jego pogrzebie i widziała pusty grób
    Salome. Imię nawiązuje do hebr. Szalom – „pokój, obfitość dóbr”. Kobieta z Galilei również obecna pod krzyżem i oglądająca pusty grób. Jej imię wymienia św. Marek. Jest utożsamiana z matką synów Zebedeusza wspominaną przez św. Mateusza. Ona w drodze do Jerozolimy prosiła Jezusa o prawo dla jej synów przebywania w pobliżu Jezusa, gdy będzie wstępował do swej chwały.
    Maria Magdalena. Jest wymieniana jako jedna z najważniejszych kobiet towarzyszących Jezusowi. Ją uwolnił od siedmiu złych duchów. Wspomagała Jezusa i jego uczniów materialnie. Trwała pod krzyżem, a potem jako pierwsza oznajmiła o zmartwychwstaniu.
    Józef z Arymatei. Człowiek wpływowy i zamożny, cieszący się szacunkiem. Św. Mateusz i Jan nazywają go uczniem Jezusa, zaś. św. Łukasz wspomina, iż był członkiem Wysokiej Rady. On poprosił Piłata o ciało Jezusa oraz zakupił płótna w jakie to ciało owinięto i złożył je w grobie.
    Nikodem. W języku greckim imię to znaczy „zwycięzca ludów”. Nauczyciel i dostojnik żydowski. Pod osłoną nocy spotykał się z Jezusem. Miał trudności z przyjęciem Jego nauki. Przyniósł mirrę i aloes dla namaszczenia ciała Jezusa przed złożeniem do grobu. Wspomina o nim tylko św. Jan.
    Człowiek niosący dzban wody. Jest wspomniany u św. Marka i Łukasza. Św. Mateusz powie jedynie o znanym człowieku. Jego postać wyróżniała się w tłumie, gdyż noszenie wody stanowiło zajęcie kobiet. Wspomnienie o nim podkreśla nadprzyrodzoną - mesjańską wiedzę Jezusa.
    Młodzieniec odziany w prześcieradło. Pojawia się jedynie u św. Marka. Niektórzy widzą w nim motyw autobiograficzny, inni raczej obraz katechumena przygotowującego się do chrztu, który jeszcze nie jest zdolny uczestniczyć w wydarzeniach męki i śmierci Jezusa. Najprawdopodobniej postać ta podkreśla opuszczenie Jezusa.
    Płaczące niewiasty. Są wspomniane jedynie przez św. Łukasza. Spotkanie z nimi jest okazją do wypowiedzenia dramatycznych słów o losie autentycznych winowajców, nad którymi należy płakać.
    Dwaj złoczyńcy. Są wymienieni we wszystkich przekazach Ewangelii. Św. Jan mówi tylko o miejscu ich ukrzyżowania. Św. Marek i Mateusz wspominają, że dołączyli oni do tych, którzy szydzili z Jezusa. Zaś św. Łukasz wspomina o dialogu jaki rozegrał się między Jezusem, a jednym ze skazańców, który wyznał wiarę, uznał swą winę i otrzymał przebaczenia.
    Setnik. Nadzorował egzekucję. W przekazie św. Mateusza, Marka i Łukasza na widok śmierci Jezusa rozpoznał w nim Syna Bożego i człowieka sprawiedliwego.
    Umiłowany uczeń pojawia się tylko w relacji św. Jana. Utożsamia się go z autorem przekazu tej Ewangelii – św. Janem. Stanowi on także obraz chrześcijanina trwającego przy swym Mistrzu.
    Źródło: www.opiekun.kalisz.pl


    MODLITWA O ZROZUMIENIE KRZYŻA

    Boże, proszę Cię o rzecz najtrudniejszą:
    o łaskę, abym w każdym cierpieniu mojego życia
    umiał dojrzeć krzyż Twego Syna,
    wielbić w nim Twoją świętą, niezbadaną wolę,
    towarzyszyć Twemu Synowi w Jego drodze krzyżowej,
    jak długo się Tobie spodoba.

    Spraw, abym się stał wyczulony na Twoją chwałę,
    a nie tylko na własne dobre samopoczucie,
    a wtedy potrafię też znieść niejeden krzyż
    jako pokutę za swoje grzechy.

    Krzyż Pana mego niech będzie mi wzorem,
    niech będzie moją siłą, moim pokrzepieniem,
    niech będzie rozwiązaniem
    wszystkich niejasnych problemów,
    światłem wszystkich nocy.

    Daj abyśmy znajdowali chlubę w krzyżu
    Pana naszego Jezusa Chrystusa.
    Aby krzyż już nie był dla nas
    nieszczęściem i niezrozumiałym
    absurdem,
    lecz znakiem wybrania przez Ciebie,
    tajemnym, niezawodnym znakiem,
    że jesteśmy Twoimi na wieki.

    Chryste, żyj we mnie, cierp we mnie
    - niczego więcej nie pragnę.
    Jeśli bowiem mam Ciebie, jestem bogaty.
    Kto Ciebie znalazł - znalazł siłę i triumf swego życia. Amen.


    Kazanie ks. Romana Jagiełło, proboszcza parafii polskokatolickiej pw. „Dobrego Pasterza” w Łękach Dukielskich, wygłoszone w parafii Serca Pana Jezusa na "Tydzień Modlitw o Zjednoczenie Chrześcijan" - 24.01.2010 r.

     

    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
         Bracia i siostry ze wspólnoty Serca Pana Jezusa w Łękach Dukielskich, Księże Proboszczu Alojzy!
         Oto już po raz siódmy spotykamy się na przemian w naszych świątyniach, aby dawać piękne świadectwo wypełniania woli Chrystusa zawartej w modlitwie w Wieczerniku, modląc się o jedność Jego Kościoła. Rozumiemy to doskonale, że choć należymy do różnych wyznań Kościoła katolickiego i ze względu na ludzką władzę w Kościele - ten element ludzki nas dzieli, to łączy nas za to element nadprzyrodzony, czyli wiara w Jezusa Chrystusa.
    A to On jest założycielem Kościoła. Kościoła, który jest instytucją ludzką i ktoś w nim musi sprawować władzę. Jest zatem w Kościele rzymskokatolickim - Papież, a w Kościele polskokatolickim - Pierwszy Biskup. Ale Kościół to nie tylko Lud Boży i hierarchiczne duchowieństwo. To przede wszystkim Chrystus obecny poprzez sakramenty i Słowo Boże. I właśnie w tym duchowym, świętym, Bożym wymiarze ma się realizować jedność wszystkich wierzących. W tym wymiarze nic nas nie dzieli, bo mamy te same sakramenty i dogmaty chrystologiczne i mariologiczne.
         Patron Zespołu Szkół Publicznych w naszej miejscowości, Sługa Boży Jan Paweł II, mówiąc o ekumenizmie, zachęcał do praktykowania przede wszystkim ekumenizmu duchowego, który osiąga się poprzez modlitwę. Stąd idea "Tygodni Modlitw o Zjednoczenie Chrześcijan", rokrocznie obchodzonych od 18 do 25 stycznia.
         W zdecydowanej większości parafii, tak rzymskokatolickich, jak i polskokatolickich, modlą się wyznawcy tylko danego Kościoła. Jest tak dlatego, że w danej miejscowości nie ma innej wspólnoty religijnej albo duchowni i świeccy nie podjęli jeszcze takiej inicjatywy. Myśmy z Waszym, wtedy nowym duszpasterzem, ks. proboszczem Alojzym, to Boże dzieło rozpoczęli 25 stycznia 2004 roku. I bardzo się cieszymy, że to dzieło ma coraz więcej zwolenników. Jesteśmy w tym dziele też pionierami na skalę nie tylko diecezjalną, ale ogólnopolską, gdyż w tych modlitwach uczestniczą nie tylko duchowni, ale też liczni świeccy. Od Waszej wspólnoty, gdy modlimy się w świątyni polskokatolickiej, mogę zawsze w czasie liturgii liczyć na pomoc dorosłych lektorów czytających Słowo Boże, no i oczywiście na wspaniały chór "Łęczan".
         W ubiegłą niedzielę, gdy w Polsce przeżywaliśmy dzień judaizmu, naczelny rabin RP w Tarnowie, gdzie odbyło się centralne nabożeństwo katolicko-żydowskie, powiedział, że ekumenię można i trzeba praktykować na tej najszerszej podstawie, jaką stanowi wiara w Boga, ale też i w dziedzinie kulturalnej, społecznej, humanitarnej.
         Przykładem wspaniale pojętej ekumenii jest pomoc humanitarna świadczona przez wszystkie wspólnoty religijne na rzecz Haiti po niedawnym, tak tragicznym trzęsieniu ziemi. Zresztą dzisiaj we wszystkich świątyniach naszej Ojczyzny jest przeprowadzana zbiórka na ten cel. Do tej zbiórki dołożą się również i wierni ze wspólnoty "Dobrego Pasterza", obecni na tej mszy św. A zatem dzisiaj realizować będziemy ekumenię i w tym humanitarnym zakresie.
         Cieszymy się, że ta nasza lokalna ekumenia wydaje błogosławione owoce w tylu dziedzinach, szczególnie na polu kultury. Wspólne świętowanie Dnia Seniora, pięciu już edycji Spotkań Folklorystycznych, dożynek wiejskich, opłatka, jajka wielkanocnego. W tym roku w Święto Objawienia Pańskiego zostałem też zaproszony na mszę i na I Powiatowy Przegląd Kolęd i Pastorałek. W kazaniu ks. Alojzy powiedział, że ten Przegląd gromadzi wszystkich w jedności, a zwornikiem jej jest ten śpiew kolęd wyrażających radość z narodzin Syna Bożego. Było kilkanaście zespołów, nawet jeden ze Słowacji. Po przeglądzie, w czasie poczęstunku w szkole, siedziałem właśnie koło Słowaków i rozmawiałem z nimi. Okazało się, że wśród większości rzymskokatolików byli też grekokatolicy i prawosławni. A zatem ten Przegląd miał wymiar ekumeniczny. Podkreślił to zresztą bardzo wyraźnie ks. Alojzy, witając mnie imiennie jako duchownego z Kościoła polskokatolickiego.
         W ciągu tych zaledwie sześciu lat było bardzo wiele wydarzeń o wydźwięku ekumenicznym, realizowanych w rozmaitych dziedzinach, przede wszystkim religijnej, ale też kulturalnej, oświatowej, sportowej czy społecznej. Może wspomnę tylko o dwóch nowych takich wydarzeniach z ubiegłego roku, mianowicie wspólne poświęcenie przez duchownych obu naszych Kościołów szkolnego boiska ze sztuczną nawierzchnią oraz farmy wiatrowej. Nie do przecenienia w tych naszych dążeniach do wzajemnego poznawania się i zbliżenia jest rola Stowarzyszenia "Jedność", które organizuje wiele imprez kulturalnych. Poprzez swój zespół "Łęczanie", występujący w świątyniach różnych wyznań, propaguje ideę jedności. W swoim składzie ma również członków, a właściwie członkinię z Kościoła polskokatolickiego. O przynależności bowiem do zespołu nie decydują względy konfesyjne, ale merytoryczne, tzn. umiejętności śpiewacze.
         Pozwólcie, że na zakończenie przytoczę krótką legendę opowiedzianą przez prawosławnego mnicha. Brzmi ona następująco: Kiedy Chrystus po Wielkanocy wstępował do nieba, spojrzał w dół ku ziemi i zobaczył, że ogarnia ją mrok, w którym było widać tylko kilka światełek w Jerozolimie. Wznosząc się ku niebu, spotkał Archanioła Gabriela, doświadczonego wysłannika na ziemię, który zapytał Go: "Co to za światełka?" "To apostołowie zgromadzeni wokół mojej Matki, którym zamierzam posłać, gdy tylko powrócę do nieba, Ducha Świętego, aby te płomyki stały się wielkim ogniem, który rozjarzy miłością całą ziemię". Anioł ośmielił się jeszcze zapytać: "A co uczynisz, jeśli ten plan się nie powiedzie?" Po krótkiej chwili milczenia Chrystus odpowiedział: "Nie mam już innych planów".
         Chyba domyślacie się, jakie jest przesłanie tej legendy. Otóż prawdziwej jedności nigdy nie osiągniemy sami z siebie, zdani tylko na własne siły. Musimy otworzyć się na Ducha Świętego. Musimy się modlić. Stąd te coroczne "Tygodnie Modlitw o Zjednoczenie Chrześcijan". Stąd i te nasze spotkanie w świątyni Serca Jezusowego. A przyświeca nam tegoroczne hasło wyjęte z Ewangelii św. Łukasza 24,48 "Wy jesteście tego świadkami". Tak, Wy bracia i siostry, uczestnicy tej ekumenicznej Eucharystii, jesteście najlepszymi świadkami, że te modlitwy o jedność Kościoła były i w tym roku, i że to Boże dzieło podjęte u nas przed sześcioma laty wydaje coraz obfitszy plon. I niech to dzieło z każdym rokiem pogłębia się i dojrzewa na większą chwałę Bożą i pożytek ludzki. Amen.
     


     Sens Twojego życia

    Kim jesteś, dokąd zmierzasz, jaki Twój koniec? Jaki sens ma Twoje życie i Twoja śmierć? Jakie znaczenie mają te wszystkie dni, które giną w otchłani nicości; to życie, które przemija jak chmury na niebie nie pozostawiając żadnego śladu; Twoja wrodzona tęsknota za nieśmiertelnością? Czy jest coś bardziej osobistego niż sens Twego życia?

    SENS ŻYCIA

    Świat czyni wokół Ciebie wiele hałasu, abyś nie miał czasu zastanowić się nad istotnymi problemami Twego istnienia.
    Zbyt często denerwujesz się i zabiegasz o wiele rzeczy, chociaż tylko jedna jest konieczna. Święci umieli wybrać najlepszą cząstkę (por. Łk 10,42).
    Dlaczego biegniesz, dlaczego ciągle się śpieszysz? Zatrzymaj się i pomyśl o wieczności. Niedługo będziesz musiał zatrzymać się na zawsze. Jesteś ukierunkowany na wieczność i nie wiesz dokąd zmierzasz?
    Jakże niewielu jest ludzi, którzy nie pogubili się po drodze! To wielka mądrość, jeśli człowiek pamięta o swym celu, dla którego został stworzony i ku któremu kieruje swoje życie.
    Nie sądź, że liczne przyjemności wypełnią Twoje życie. W samotności, stając sam na sam wobec siebie, odczujesz pustkę serca.
    Jeśli pragniesz nadać sens Twemu życiu, patrz naprzód, na cel, do którego zostałeś stworzony. Jaki sens miałaby podróż, gdybyś nie dostrzegał mety?
    Spójrz z boku na życie, które ucieka, aby ocenić je z mądrością i nie dać się przez nie opanować.
    Tylko wierząc w Boga znajdziesz rozwiązanie najważniejszych problemów Twego istnienia, a przede wszystkim sens życia. Niewierzący nie może dać rozumnej i przekonywującej odpowiedzi na problemy życiowe. Tajemnica istnienia Boga przewyższa nasz rozum, ale mu się nie sprzeciwia. Albo przyjmujesz tajemnicę, albo popadasz w absurd.
    Nie sądź, że Twoje życie nic nie znaczy. Bóg jest dla Ciebie ojcem, a życie syna nigdy nie może być bezużyteczne dla ojca.
    Życie syna Bożego zaczyna się na ziemi w wierze i miłości, aby osiągnąć szczyt w niebie, gdzie będziesz podobny do Boga, gdyż będziesz Go oglądał tak, jak oglądają Go aniołowie (por.1J 3,2).
    Żyjesz na ziemi tylko raz i być może Twoje przejście jest nierozumne. Kochaj Boga i Twego bliźniego, zapomnij o sobie na rzecz innych, a Twoje przejście będzie błogosławił i Bóg, i ludzie.
    Francesco Bersini, materiał pochodzi ze strony www.ewangelizacja.org.pl


    PROŚBA DO CHRYSTUSA
    Spraw, Panie Jezu, bym poznał Ciebie i siebie,
    bym niczego nie pragnął poza Tobą,
    bym nie przeceniał siebie, a ukochał Ciebie,
    bym wszystko czynił tylko dla Ciebie.

    Daj, Panie, bym siebie uniżył, a Ciebie wywyższył,
    bym o niczym nie myślał, jak tylko o Tobie.
    Niech umrę sobie, by żyć już tylko w Tobie.
    Chcę wszystko przyjąć z rąk Twoich.
    Chcę siebie umartwić, a iść za Tobą
    i zawsze postępować tylko za Tobą.

    Niech odwrócę się od siebie,
    by skierować się wyłącznie ku Tobie.
    Ty bądź mi zawsze obrońcą.
    Niech mnie ogrania lęk przed Tobą,
    bym znalazł się wśród wybranych Twoich.

    Niech nie ufam sobie,
    a całym sercem zaufam Tobie.
    Niech mnie nic nie pociąga prócz Ciebie.
    Spojrzyj na mnie, bym umiłował Ciebie,
    zawołaj mnie, bym Cię ujrzał
    i na wieki kosztował Twojej słodyczy.
    Amen.
    Św. Augustyn


    Ks. dr Marian Kaszowski. Teologia Kościoła w pytaniach i odpowiedziach


                                               

     
     
    Człowiek - istota zdolna do współdziałania z Bogiem
    Tylko Bóg może stwarzać z nicości coraz to nowe byty. W swej dobroci jednak powołał On do istnienia kogoś wyjątkowego - człowieka, istotę zdolną współpracować na różne sposoby ze swoim Stwórcą.

    Przekazywanie życia i wychowywanie dzieci współdziałaniem ze Stwórcą

    Pyt.: W jaki sposób rodzice mają współdziałać z Bogiem - Stwórcą? Rdz 1,28; Łk 1,38
    Odp.:
    Bóg dał takie polecenie pierwszym ludziom: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną" (Rdz 1,28). W swoim przykazaniu Bóg powierzył człowiekowi troskę o przedłużenie gatunku ludzkiego oraz polecił mu kierować przyrodą i rozumnie z niej korzystać. Współpraca rodziców ze Stwórcą polega głównie na przekazywaniu życia. Poczęcie człowieka łączy się ze szczególnym działaniem Boga, który daje istnienie nowej duszy, rozumnej i nieśmiertelnej, czyli nigdy nieumierającej. Dusza ludzka na zawsze żyje, nawet po śmierci człowieka.
    Rodzice odpowiadają nie tylko za przekazywanie życia, ale również za wychowanie swoich dzieci. Wychowanie także jest współdziałaniem z Bogiem-Stwórcą, gdyż polega na tworzeniu człowieka, na przyczynianiu się do jego rozwoju. Rozwój ten powinien być wszechstronny: fizyczny, intelektualny, moralno-religijny, społeczny. Błędne jest wychowanie ograniczające się jedynie do jednostronnego rozwoju, np. rozwoju intelektualnego przy równoczesnym zaniedbaniu życia religijnego i moralnego dziecka.
    Uchylają się od współdziałania z Bogiem-Stwórcą ci małżonkowie, którzy bez uzasadnionego powodu wykluczają potomstwo. Najbardziej jaskrawym przejawem odrzucenia tej współpracy jest przerywanie ciąży, będące zabiciem poczętego człowieka. Nikt nie ma prawa przerywać procesu rozwijania się życia ludzkiego, gdyż jego twórcą jest Bóg, działający przez prawa przyrody. Od momentu poczęcia kształtuje się człowiek obdarzony przez Stwórcę nieśmiertelną duszą, posiadający ludzką godność. Zabicie bezbronnego dziecka jest zbrodnią pozbawiającą je radości życia, którym mogłoby się w przyszłości cieszyć i ubogacać innych. Zabicie człowieka przed narodzeniem pozbawia go też wielu łask sakramentalnych, które mógłby otrzymać w ciągu całego życia, np. łaski chrztu, Eucharystii i innych.

    Twórczy charakter spotkań z ludźmi
    Pyt.: Co znaczy, że każde spotkanie z drugą osobą powinno być współdziałaniem z Bogiem, Stwórcą człowieka? Łk 19,1-10
    Odp.:
    Zetknięcie się Chrystusa z każdym człowiekiem zmieniało go, stawało się szansą udoskonalenia i wzrostu duchowego, czego przykładem może być Zacheusz, który po spotkaniu z Jezusem wynagrodził ludziom wyrządzone krzywdy, stając się przez to lepszy. I my przez każde spotkanie powinniśmy się przyczyniać do wzrostu i ubogacenia drugiej osoby. Każda rozmowa, udzielenie pomocy czy też danie odpowiedniego przykładu postępowania - może umocnić drugiego, ubogacić duchowo, zachęcić do dobrego działania, pogłębić jego wiarę, rozpalić miłość i wzmocnić nadzieję. Kiedy przyczyniamy się do rozwoju i ubogacenia spotykanych w życiu ludzi, wówczas współdziałamy z Bogiem, Stwórcą człowieka.

    Praca nad sobą współdziałaniem ze Stwórcą
    Pyt.: W jakim znaczeniu praca nad swoim usposobieniem stanowi współdziałanie z Bogiem-Stwórcą? Mt 5,48; 25,14-30
    Odp.:
    Chrystus pragnie, abyśmy byli doskonali jak Ojciec niebieski (por. Mt 5,48). Bóg nas ciągle tworzy, ubogaca swoimi darami, doskonali i uświęca. Pracując nad swoim rozwojem i uświęceniem, współdziałamy z Bogiem. Jesteśmy odpowiedzialni za rozwijanie siebie. Bóg chce, aby Jego stworzenie było dobre. Mamy więc troszczyć się o swój rozwój religijny, moralny, intelektualny i społeczny, a także pomnażać wszystkie otrzymane talenty (por. Mt 25,14-30).

    Współdziałanie ze Stwórcą przez pracę
    Pyt.: Jak powinna wyglądać nasza praca, aby była współdziałaniem z Bogiem - Stwórcą? Rdz 1,28.31; Rz 12,2
    Odp.:
    Wszystko, co Bóg stworzył, było dobre. Pracując, powinniśmy także tworzyć dobro. Przez pracę, polegającą na tworzeniu nowych dóbr i wartości, współpracujemy z Bogiem stwarzającym świat i człowieka. Bóg nakazał pierwszym rodzicom czynić sobie ziemię poddaną (por. Rdz 1,28). Człowiek realizuje ten postulat Boży przez pracę. Panowanie nad ziemią realizuje się - jak na to zwraca uwagę Jan Paweł II w encyklice Laborem exercens - w ten sposób, że człowiek oswaja i hoduje zwierzęta, wydobywa z ziemi różne bogactwa, uprawia rolę i przetwarza płody ziemi, przystosowując je do swego użytku przy pomocy różnych maszyn i mechanizmów (por. "Wprowadzenie do encykliki", p.5). Celem pracy ma być zawsze człowiek, tzn. ma ona służyć zarówno tym, którzy pracują, czyli rozwijać ich i doskonalić, jak też i tym, którzy korzystają z jej owoców, np. osobom posługującym się wytworzonymi przez pracę różnymi narzędziami i przedmiotami. Praca powinna być wyrazem miłości do człowieka, służbą ułatwiającą drugiemu życie. Kiedy pracujemy z nastawieniem, by służyć bliźnim, by wypełniać Boży plan zbawienia ludzkości, wówczas sami uświęcamy się. Jeśli praca nie wypływa z miłości, może się stać niebezpieczna dla człowieka, może mu szkodzić, np. gdy wytwarza on środki masowej zagłady albo też pracuje dla kariery, dla wybicia się ponad innych. Właściwie pojęta praca musi łączyć się z wypoczynkiem, gdyż w przeciwnym wypadku niszczy ona człowieka. Działalność człowieka nie może go też tak absorbować, że utraci wewnętrzny, osobowy kontakt z Bogiem, np. tak dużo pracuje, że nie ma czasu na modlitwę ani na uczestnictwo w liturgii eucharystycznej w niedzielę.
    Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Otrzymał od Stwórcy liczne uzdolnienia, dzięki którym może na różne sposoby z Nim współdziałać. Ma on przedłużać stwórcze dzieło Boga przez przekazywanie życia, przez pracę, przez poddawanie sobie ziemi, ma też naśladować Boga opiekującego się każdym stworzeniem.

    Stała opieka Boża nad stworzeniami. Błąd deizmu
    Pyt.: Co głosi deizm i w czym sprzeciwia się on wierze chrześcijańskiej?
    Odp.:
    W filozofii XVII i XVIII w. pojawił się kierunek nazywany deizmem. Przedstawiciele tego kierunku utrzymywali, że Bóg stworzył świat, lecz nie interesuje się już więcej jego losem. Według ich poglądów Stwórca wszystko wprawił w ruch na podobieństwo nakręconego zegara, nadał światu prawa przyrody i wszystko zostawił swojemu własnemu biegowi. Deizm stoi w jawnej sprzeczności z nauką Pisma św., ukazującą Boga jako dobrego Ojca zatroskanego o swoje stworzenie. On to dał człowiekowi wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie, a zwierzętom - wszelką trawę zieloną za pokarm (por. Rdz 1,29-30). Według nauki objawionej Bóg troszczy się nie tylko o "lilie polne" i "ptaki powietrzne", ale przede wszystkim o człowieka (por. Mt 6,25-34). Czasami deizm odradza się nawet u wierzących, w postaci pewnej postawy życiowej, polegającej na tym, że człowiek zapomina o opiece Bożej i całą ufność pokłada wyłącznie w swojej zapobiegliwości, sprycie, pracy, np. nie modli się, nie uczestniczy w liturgii, nie przystępuje do sakramentów, twierdząc, że nie ma na to wszystko czasu, ponieważ musi nawet w niedzielę pracować na utrzymanie rodziny. Wierzący człowiek powinien zaufać dobroci Boga. Zaufanie to polega na głębokim przekonaniu, że otrzyma się od Ojca niebieskiego wszystko to, co jest nam naprawdę potrzebne. Zdanie się na Bożą Opatrzność nie oznacza jednak całkowitej bezczynności i życiowej bierności.

    Sposoby kierowania stworzeniami przez Boga
    Pyt.: W jaki sposób Bóg kieruje materią nieożywioną, zwierzętami oraz rozumnym i wolnym człowiekiem? J 15,10-15
    Odp.:
    Przyrodą nieożywioną Bóg kieruje przez ustanowione przez siebie prawa, zwierzętami zaś - przez wrodzone im instynkty, które skłaniają je do odpowiedniego w danych sytuacjach zachowania się, np. do ucieczki w przypadku niebezpieczeństwa. Co się tyczy człowieka, istoty wolnej i rozumnej, to on sam powinien odczytywać, jak należy postępować i kształtować swój los jednostkowy i społeczny. Na różne sposoby Bóg ukazuje nam najwłaściwszą drogę postępowania, np. przez przykazania, naukę Chrystusa, różne zdarzenia i sytuacje, przez głos sumienia. Człowiek ma też odczytywać prawa rządzące rozwojem życia społecznego, ekonomicznego i do nich się stosować. Również przez odkrywanie praw natury człowiek poznaje, jak ma postępować. Każdy powinien dobrowolnie wybrać swoją właściwą drogę życiową, którą wyznaczył mu Bóg.

    Nasza troska o innych współdziałaniem z Bożą Opatrznością
    Pyt.: W jaki sposób mamy współdziałać z Bogiem opiekującym się wszystkimi i wszystkim?
    Odp.:
    Chrystus przypomina nam, że powinniśmy się troszczyć o "królestwo [Boga] i o Jego sprawiedliwość" (Mt 6,33). Mamy zatem budować królestwo, w którym zapanuje pełna sprawiedliwość, miłość, dobro i prawda. Powinniśmy zabiegać o powstanie takiej wspólnoty ludzkiej, w której jeden będzie się starał o drugiego, a nie tylko o siebie samego, o to, co będzie sam jadł, pił i w co się ubierze (por. Mt 6,25). Mamy opiekować się innymi ludźmi, troszczyć o nich, a wówczas Bóg udzieli nam wszystkiego, czego sami potrzebujemy. Każdy chrześcijanin ma być naśladowcą dobroci Bożej, Jego troskliwości o stworzenie. Tę troskliwość można naśladować przez wspomaganie innych, pracę dla rodziny itp. Kto umie dzielić się, doświadczy na sobie Bożej opieki, kto zaś chciwie zagarnia wszystko tylko dla siebie, odczuwa ciągły niedosyt, a często traci również i to, co posiada. Nie tylko sami mamy naśladować dobroć Bożą, ale ponadto tak wpływać na innych ludzi, aby i oni upodobnili się do troskliwego i hojnego Boga, karmiącego ptaki i przyodziewającego lilie polne (por. Mt 6,25-34).
        


       Wartości, jako źródło wychowania i edukacji
    Sprawiedliwość


         
    "Najbardziej przerażającą rzeczą jest sprawiedliwość oddzielona od miłości"
                                                    F. Mauriac


    Sprawiedliwość jest bardziej skomplikowaną formą uczciwości. Jest wartością trudną, wymaga bowiem od człowieka, który pragnie ją stosować, rozwiniętego sumienia, pewnej wiedzy i doświadczenia, a także mocnego postanowienia, że w stosunkach z innymi będzie się zawsze kierować zasadą obiektywizmu i dobrej woli. Musimy mieć przy tym świadomość, że nawet wtedy, gdy z całego serca staramy się postępować fair i sprawiedliwie, zawsze może się znaleźć ktoś, kto będzie się czuł pokrzywdzony, a nasze postępowanie uzna za niesprawiedliwe.
    Sprawiedliwość to uczciwość w ocenianiu i sądzeniu, przestrzeganie zasady równości praw, poszanowanie prawdy oraz prawość postępowania, czyli inaczej ludzka przyzwoitość, postępowanie fair. Sprawiedliwość to wartość niezbędna i potrzebna, ponieważ bez niej, nasze relacje z innymi zostałyby zaburzone. Gdybyśmy nie byli sprawiedliwi, nie uznawalibyśmy także innych wartości.
    Nie można być sprawiedliwym i nieuczciwym, nie da się traktować ludzi z szacunkiem i zarazem postępować niesprawiedliwie. Podobnie, jeśli ktoś chce być sprawiedliwy, ale nie stosuje cnoty mądrości, życzliwości, może się stać zimnym i bezwzględnym egzekutorem prawa, co wypacza ideę sprawiedliwości, która ma służyć poszanowaniu ludzkiej godności i dobru człowieka. Ważne jest zatem uświadomienie sobie motywacji osoby, która chce postąpić sprawiedliwie, czy czyni to dla dobra innych i dla dobrego przykładu, czy z bezdusznego trzymania się litery prawa, chęci pokazania siły lub zemsty.
    Być sprawiedliwym oznacza być dokładnym. Dokładność w tym znaczeniu to dopasowanie, bo sprawiedliwym nie jest ten, kto traktuje wszystkich równo, tylko ten, kto uznaje różnice pomiędzy ludźmi i traktuje innych według tego, co im się należy. Jeden z cesarzy (Justynian I) powiedział, że "sprawiedliwość jest chęcią dawania każdemu tego, co należy do niego". Równość bez sprawiedliwości jest niesprawiedliwa. Jesteśmy sprawiedliwi, jeśli traktujemy każdego człowieka, każde dziecko zgodnie z jego umiejętnościami, zwracając uwagę na jego szczególne cechy.
    Sprawiedliwe postępowanie wymaga czasu i namysłu, trzeba, bowiem przyjąć właściwe (uczciwe) w danym przypadku kryterium podejmowania decyzji. Należy rozważyć wszystkie aspekty sprawy, uświadomić sobie i odsunąć motywy egoistyczne, a zastosować obiektywizm. Aby być sprawiedliwym, należy postępować rozważnie, uczciwie i odważnie, analizują okoliczności. Sprawiedliwość jest wyrazem dojrzałości. Dlatego na terenie domu, wśród najbliższych, a przede wszystkim wśród starszych dzieci zainicjujmy wiele rozmów na następujące tematy:
    - Jak karać za kradzież? Omówmy z dziećmi historyczne formy karania (np. w niektórych krajach złodzieja zakuwano w dyby lub stawiano pod pręgierzem, w innych karano obcięciem prawej ręki).
    - Jak karać za morderstwo? Co dzieci sądzą na temat kary śmierci?
    - Co można sądzić o prawodawstwie Hammurabiego "Oko za oko, ząb za ząb"?
    - Jak można ocenić decyzję Sokratesa, który - niesłusznie osądzony przez mieszkańców Aten - zrezygnował z ucieczki, bo wolał umrzeć, okazując w ten sposób szacunek dla prawa, niż żyć ze świadomością, że je złamał? Jaki wzorzec zbudował swym postępowaniem? (wzorzec Sokratejski - zastosowanie prawa lub nawet samo prawo może być czasem niedoskonałe, ale budowanie jego autorytetu jest wartością większą niż wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę.
    - Co to jest praworządność? Przestrzeganie prawa służy dobru społeczeństwa - wprowadza jasne reguły postępowania i gwarantuje ład społeczny.
    - Czy sprawiedliwość i praworządność zawsze idą w parze? (Nie, ponieważ prawo może być niesprawiedliwe, np. prawa Niemców dyskryminujące Żydów podczas wojny były bardzo niesprawiedliwe).
    W wielu sytuacjach coś sobie lub komuś "załatwiamy" - poza przepisami, poza kolejnością. Zastanówmy się, czy korzystając z protekcji, znajomości lub innych przywilejów postępujemy uczciwie i sprawiedliwie? Czy przywileje mogą być powszechne? Czy wszystkie przywileje podyktowane są egoizmem indywidualnym lub grupowym? Czy są takie, które służą społecznemu dobru?
    Ważne jest, aby w każdej dyskusji zwrócić uwagę na zasady postępowania, uwzględniając takie wartości jak: szacunek, uczciwość, odpowiedzialność, sprawiedliwość. W zaaranżowanych dyskusjach mamy też okazję do wyjaśnienia młodym ludziom, że w społeczeństwie ludzi dorosłych nie zawsze się ze wszystkim zgadzamy, ale z szacunku dla innych osób i dla prawa przestrzegamy zasad, które przyjmuje większość lub nasi reprezentanci, np. Sejm.
    Prawdziwa i fałszywa sprawiedliwość
    Jeśli nie jesteśmy sprawiedliwi, to:
    - szacunek jest niewolnictwem,
    - cierpliwość jest bezsilnością,
    - wytrwałość jest uporem,
    - rozwaga jest tchórzostwem,
    - uprzejmość jest hipokryzją,
    - odpowiedzialność jest przewagą,
    - porządek jest uciskiem,
    - szczerość jest zniewagą,
    - zaufanie jest zdradą,
    - dialog jest demagogią,
    - tolerancja jest słabością,
    - kreatywność jest snobizmem,
    - współpraca jest spiskiem,
    - współczucie jest sarkazmem,
    - hojność jest protekcjonalizmem,
    - przyjaźń jest interesownością,
    - pokój jest represją,
    - solidarność jest szantażem,
    - umiarkowanie jest skąpstwem,
    - jakakolwiek wartość jest kpiną.
    B. Wierdak


         Niemiłosiernie szybko płynie czas, a z nim nasze myśli i uczucia ulegają coraz to nowszym przeobrażeniom. Nie tak dawno cieszyliśmy się z narodzin Jezusa, a teraz przychodzi nam przeżywać golgotę jego śmierci. W krótkim okresie czasu mamy pogodzić te dwie prawdy - prawdę życia i śmierci dla nas i za nas, przez naszego Stwórcę i Pana. Jezus z miłości do człowieka potrafił zrobić dla niego niemal wszystko, oddając nawet własne życie. Tym samym odkupił nas od śmierci wiecznej. Od nas pragnął i pragnie w dalszym ciągu życia zgodnego z przykazaniami, miłując Boga i bliźniego swego. Okres wielkiego postu powinien uświadomić nam tę prawdę i wyczulić nas na robienie dobra, a zaniechanie praktyk godzących w ludzką dobroć i Chrystusową miłość.
    Dokonując rozważań o naszej rzeczywistości, staram się wskazywać na różnego rodzaju zagrożenia, jakie czekają na człowieka ze strony systemów politycznych, ekonomicznych i kulturowych tworzonych przez ludzi, którym niezbyt leży na sercu dobro drugiego człowieka. Jest to moja subiektywna ocena rzeczywistości, z którą się identyfikuję i przedstawiam do analizy czytelnikom "Powołania". Do tej pory nie natknąłem się z jawną krytyką pod adresem moich przemyśleń. Jeśli jednak byłyby osoby niezgadzające się z moim punktem widzenia, zapraszam do polemiki na łamach gazety. Bardzo chętnie przyjmę taką propozycję i taki rodzaj debaty.
    Moim największym marzeniem oraz celem, jako człowieka czy rodzica, jest działanie dla dobra wspólnego. Pełniąc różnorodne funkcje społeczne, polityczne, zawsze kierowałem się prawdą i odpowiedzialnością za dobro drugiego człowieka oraz jego otoczenie, zarówno to najbliższe, jak i w szerszym pojęciu, jako mieszkańca swojej miejscowości, gminy, powiatu. Zmiana systemu politycznego po 1989 roku dawała nadzieję na takie właśnie działanie. Wielki entuzjazm wylewający się z ludzkich serc dawał realne podstawy do wiary w sens przekształceń dokonujących się za pośrednictwem ogromnej rzeszy ludzi angażujących się w różnego rodzaju przedsięwzięcia. Dało to wiele wymiernych korzyści dla całego społeczeństwa i poczucie własnej wartości. Z biegiem lat ten spontaniczny entuzjazm malał i - śmiem stwierdzić - że obecnie istnieje on w szczątkowej formie. Obecnie wartość człowieka ocenia się nie po tym, kim jest, jak postępuje, lecz ile i co posiada. To jest właśnie tragizm obecnych czasów. Dzień bez afery jest dniem straconym. Niemal codziennie słyszymy o malwersacjach na najwyższych stopniach władzy. Bardzo często marnotrawi się tym samym majątek narodowy. Ludzie stojący u sterów władzy mają za nic zwykłego człowieka, nie dbają o dobro Polski, wyprzedają majątek za bezcen, tym samym oddając w prywatne, często obce ręce władzę nad nim. Władza ma służyć społeczeństwu, a nie odwrotnie. Słuchając tego co przedstawiają nam liberalne władze, trudno nie ulec frustracji. Totalna prywatyzacja ma przynieść wielki sukces Polsce i uzdrowić finanse publiczne. Jak się do tego dochodzi, pokazuje obecna władza. Afera hazardowa obrazuje sposób dochodzenia do olbrzymich pieniędzy pseudobiznesmenom bazującym na uprzejmości ludzi władzy kosztem budżetu państwa i obywateli. Tak wygląda bogacenie się obywateli zapowiadane przed ostatnimi wyborami do Sejmu i Senatu RP.
    W bieżącym roku mamy kolejne wybory. Będziemy wybierać prezydenta RP i władze samorządowe. Będzie to niezwykle ważny test dla obywateli RP. Czy po raz kolejny dadzą się omamić sprytnym graczom od socjotechniki i manipulacji wizerunkiem, czy postawią na ludzi prawych kochających naród i Polskę? Nie możemy oddać władzy człowiekowi, któremu bliżej do bardziej nieokreślonej europejskości niż męża stanu dbającego o dobro, w pierwszej kolejności własnego kraju i narodu. Jest jeszcze czas na to, aby przemyśleć to, co się zdarzyło i co się dzieje obecnie na Polskiej ziemi i wyciągnąć słuszne wnioski. Podejmiemy debatę w gronie najbliższych przyjaciół, w środowisku pracy czy w miejscu zamieszkania. Nie podchodźmy obojętnie do spraw najważniejszych. Przecież to właśnie od tego zależy przyszłość nas samych, naszych dzieci, wnuków i całego kraju. Polacy nie zasługują na to, aby ich tak traktowano. Brak pracy, likwidowane zakłady, brak perspektyw dla młodzieży, tragedia w służbie zdrowia, pauperyzacja społeczeństwa, upadek obyczajowości, korupcja i "kolesiostwo" to tylko niektóre z objawów choroby państwa. Obecnie niedoszły kandydat na prezydenta ogłosił program ratowania finansów publicznych. Szkoda tylko, że ratowanie to miałoby się odbywać kosztem społeczeństwa, kosztem zwykłych ludzi poprzez cięcia w wydatkach publicznych. Pomyślmy o czym ten człowiek mówi, co jeszcze można ludziom zabrać, aby było dobrze? Państwo ma być przyjazne dla wszystkich obywateli, a nie tylko dla nielicznych. Dlatego właśnie należy dać temu opór, poprzez odrzucenie tych ludzi i tego sposobu postępowania.
    Niech ten czas Wielkiego Postu będzie wielką refleksją a zarazem rewizją naszych zachowań i oświeci nasze umysły do należytego ocenienia naszej rzeczywistości, czego Wam drodzy Parafianie i Czytelnicy życzę!
    A. Krężałek
     


      
               Komu zagraża IPN?

    Gdy okazuje się, że ta sama osoba jest równocześnie "byłym działaczem opozycji w czasach PRL" i inicjatorem wprowadzenia "niewielkich zmian" w ustawie o Instytucie Pamięci Narodowej, tak "niewielkich", że sprowadzających się do likwidacji tej instytucji w obecnej postaci, to mamy prawo wątpić w jej wiarygodność. Czy osoba taka mogła być w opozycji, skoro jej dzisiejszy stosunek do IPN jest taki sam jak byłych esbeków, przeciwników tamtejszej opozycji? Jeżeli między byłym działaczem opozycji a byłym esbekiem jest dziś pełna zgoda co do konieczności likwidacji IPN, to może znaczyć, że i dawniej nic ich nie różniło. Nie odnotowano chyba żadnego przypadku, aby były funkcjonariusz komunistycznego aparatu represji czy nawet były tajny współpracownik SB publicznie popierał działalność IPN. Aby zamknąć tę mozaikę wątpliwych postaw, dodajmy, że są też i tacy "działacze opozycji", którzy "robią" dziś za dawną solidarnościową opozycję i równocześnie za dawne reformatorskie skrzydło PZPR. W zależności od koniunktury odpowiednio "reklamują" swoje "dokonania" opozycyjno-reformatorskie.
    Polityczny zamach na IPN, którego jesteśmy świadkami, jest wynikiem koalicji zawartej przez PO z SLD. Obie partie są zainteresowane likwidacją Instytutu albo takim jego zmarginalizowaniem, aby przestał odgrywać dotychczasową, niezależną rolę w państwie. Jak zwykle w takich przypadkach pretekstem jest "polityczność" tej instytucji, czyli przekonanie o większych od PO wpływów PiS w IPN. Aby "odpolitycznić" Instytut Pamięci Narodowj, Platforma chce wprowadzić do władz "apolitycznych historyków", którzy mają wybrać "apolitycznego prezesa".
    Prawdziwym celem ataków na IPN nie jest jedynie sprawa lustracji i ujawniania agenturalnej przeszłości, ale praca pionu śledczego IPN, czyli Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Oddziałowa Komisja w Warszawie prowadzi kilka śledztw w sprawie zbrodni komunistycznych. Toczy się nadal śledztwo w sprawie śmierci Grzegorza Przemyka. Podejrzanymi są ludzie z kręgów prokuratury, SB, MO i MSW. Toczy się śledztwo w sprawie nielegalnego przejmowania spadków po zmarłych za granicą Polakach przez podstawionych agentów. Podejrzanymi są oficerowie Sztabu Generalnego LWP. Inne śledztwo obejmuje byłych ormowców, którzy w stanie wojennym brutalnie bili demonstrantów. Trwa śledztwo w sprawie zabójstw księży: Stanisława Suchowolca, Sylwestra Zycha, Stefana Niedzielaka, Leona Błaszczyka, Stanisława Kowalczyka, Romana Kotlarza, Stanisława Palimąki, Antoniego Kija.
    Ponad 1200 śledztw, jakie prowadzi pion prokuratorski IPN, polega na zbieraniu nowych dowodów, w tym zeznań świadków, a więc zeznań nierozpoznanej jeszcze agentury. Dla generała Kiszczaka te sprawy nie miały ujrzeć światła dziennego.
    Czy to są te "ogryzki", którymi zajmuje się IPN - jak ujął to w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" poseł PO, były działacz opozycji Arkadiusz Rybicki? Każda próba "reformy" IPN to atak na niezależną, demokratyczną instytucję państwa polskiego. Każdy taki atak ma na celu zniszczenie Instytutu.
    Kto choć trochę śledził dramat rodziny Olewników, który jak makabryczny serial telewizyjny miesiącami rozgrywa się na naszych oczach, musi postawić sobie pytanie, dlaczego państwo polskie, w którym żyje, jest tak słabe i niesprawiedliwe. Powinien zastanowić się, dlaczego instytucje państwa są tak bezsilne w walce z polską, komunistyczną i gangsterską mafią. Dlaczego z takim trudem ujawnia się prawda.
    Zabójstwo generała Papały i seria "samobójstw" w więzieniach to tylko kilka z wymownych przykładów bezsilności instytucji państwa i bezkarności przestępczego świata.
    Wszędzie tam, gdzie miała miejsce zbrodnia przeciwko Narodowi Polskiemu, powinien z całą mocą działać pion śledczy IPN. Ten "akt założycielski III RP", jak o morderstwie ks. Jerzego pisał w przedmowie do demaskatorskiej książki Sumlińskiego "Teresa. Trawa. Robot" ks. Stanisław Małkowski, wywołuje dalsze skutki. Do wyjątkowo skomplikowanych należy śledztwo IPN w sprawie śmierci Małgorzaty Targowskiej-Grabińskiej. 9 maja 1985 r. została ona zamordowana przez agentów SB, najprawdopodobniej przez pomyłkę, gdyż wzięto ją za żonę Andrzeja Grabińskiego, jednego z oskarżycieli posiłkowych w procesie sprawców śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Brutalna śmierć (podcięto jej gardło) miała zastraszyć wszystkich, którzy chcieli dochodzić prawdy. Także w dzień święta państwowego, 22 lipca 1989 r., została zamordowana matka mecenasa Krzysztofa Piesiewicza, także zaangażowanego jako oskarżyciel posiłkowy w procesie toruńskim. Te wszystkie fakty zmuszają do wielkiej ostrożności w wydawaniu opinii na temat tego, co spotkało ostatnio senatora Krzysztofa Piesiewicza. Wśród oprawców był podobno oficer WSI i agentka dawnych służb oraz media, które udostępniły opinii publicznej filmy.
    Sprawy, śledztwa dawne i nowe, zamknięte i znowu nagle otwarte. Zakończone, ale bez aktu sprawiedliwości. Fałszywie osądzone. Tym także miał się zajmować IPN. Czy zbyt serio wziął się do pracy? Jest zbyt niezależny? Znowu ktoś nietykalny poczuł się zagrożony? Wracamy do PRL i jej mafijnej sprawiedliwości? Komu zagraża IPN?

    Po filmie
    "Towarzysz Generał"


    Generał Wojciech Jaruzelski oskarża dziennikarzy, że ferują wyroki, które powinien wydawać sąd. To jego reakcja na film dokumentalny Roberta Kaczmarka i Grzegorza Brauna "Towarzysz Generał", wyemitowany w TVP 1 w miniony poniedziałek. Jaruzelski nie przyjął zaproszenia do dyskusji po filmie, ale już następnego dnia wcześnie rano "prostował fakty" w radiowych "Sygnałach dnia", a po południu stawił się na specjalny wywiad w "Rozmowie dnia" w TVP Info. Dziennikarze przeprowadzający wspomniane dwa wywiady nie kwestionowali tego, co mówił generał, nawet nie próbowali z nim polemizować. Panowała równie życzliwa dla generała atmosfera, jak w polskich sądach.
    Tuż po emisji filmu w studio TVP 1 odbyła się dyskusja. Zaproszenie do niej redaktorów Jacka Żakowskiego i Wojciecha Mazowieckiego było błędem, bo jedyne, co wnieśli do rozmowy, to agresja i oskarżenia pod adresem autorów filmu, telewizji i PiS, które - jak wiadomo - jest za wszystko odpowiedzialne, także za "wizję historii". Nie był to więc "mecz do jednej bramki", czego tak obawiał się Wojciech Jaruzelski i dlatego zrezygnował z udziału w dyskusji.
    Oburzenie tak "jednostronnie negatywnym" potraktowaniem generała wyrazili posłowie z SLD oraz duża część mediów na czele z "Gazetą Wyborczą". Ich zdaniem, film okazał się zły, gdyż rozstrzygał wątpliwości z życiorysu generała na jego niekorzyść. Był tendencyjny, gdyż służył założonej tezie kompromitowania Jaruzelskiego. Krytycy filmu twierdzą, że trzeba było spojrzeć na ten temat szerzej, ujmując szereg ważnych uwarunkowań oraz kontekst międzynarodowy itd. Podsumowując, negatywny obraz dokonań generała Jaruzelskiego w naszej historii jest niedopuszczalny i jako taki jest nieprawdziwy, a film z taką tezą jest "nierzetelny", "pisowski", "prawicowy", "zgodny z koncepcją historyków IPN" itd. To zaiste epokowe wyzwanie dla twórcy jakiegokolwiek filmu dokumentalnego czy historycznego, jak pokazać szwarccharakter, by zminimalizować lub w ogóle ukryć jego wady, a ponadto znaleźć jakieś pozytywy.
    W przypadku Hitlera to byłaby jego miłość do psów i jednej młodocianej krewnej. W stosunku do Stalina jego zamiłowanie do wina, amerykańskich filmów, muzyki z płyt oraz "lekka ręka" do żony. To, że nie powstał jeszcze apologetyczny obraz dokonań Wojciecha Jaruzelskiego, i to, że nie udaje się nadal jakoś "zmiękczyć" jego postaci, uczynić bardziej ludzką, to niestety zasługa "demokracji socjalistycznej", systemu, który tworzył generał. Nawet to, że jako mężczyzna, wojskowy, unikał alkoholu, nie za bardzo przydaje mu tej swojskiej cechy w kraju, w którym spożycie czystego spirytusu na statystyczną głowę należało po Związku Sowieckim do najwyższych w Europie.
    Równie żałośnie próbuje bronić się sam generał. Na przykład, gdy podważa wiarygodność dr. Lecha Kowalskiego z Wojskowego Instytutu Historycznego, autora książki "Generał ze skazą", czy nieżyjącego już prof. Pawła Wieczorkiewicza, a więc historyków, którzy w filmie mówili dużo o wielu niekorzystnych dla generała faktach. Pułkownik Lech Kowalski jest niewiarygodny, gdyż należał do PZPR i był oficerem politycznym, a prof. Paweł Wieczorkiewicz także nie jest wiarygodny, gdyż był - jak twierdzi Jaruzelski - sekretarzem warszawskiego komitetu partii. Tych dwóch historyków czyni dziś niewiarygodnymi to, że będąc z partią, socjalizmem, z Jaruzelskim, przeszli z ciemnej, a raczej czerwonej strony księżyca, na stronę jasną. Ten fakt jest dla generała dowodem braku wiarygodności, kłamstwem i niegodziwością, a więc zdradą.
    Jeżeli pułkownik Ryszard Kukliński ma być bohaterem - pytał kiedyś publicznie Jaruzelski - to czy to znaczy, że ja i inni byliśmy zdrajcami? To jest ten dramat generała, który nie może pogodzić się z faktem, w jaki sposób zostanie osądzony. Nie dziwi zatem zachowanie Jaruzelskiego, byłego agenta Informacji Wojskowej, tak typowe dla zdekonspirowanych tajnych współpracowników bezpieki. Czystek antysemickich też nie ma na swoim sumieniu, gdyż - jak twierdzi - zwolnieni ze służby oficerowie pochodzenia żydowskiego odeszli z wojska ze względu na stan zdrowia, granicę wieku albo na własną prośbę. Generał zapewnia, że w grudniu 1970 roku nie strzelano do robotników na jego rozkaz, a fakt ten potwierdzają w sądach świadkowie. Nieprawdą jest też, że nalegał na Związek Sowiecki, by interweniował zbrojnie, gdy on nie da sobie rady z pacyfikacją Narodu Polskiego poprzez stan wojenny. W poszukiwaniu ratunku dla swojej beznadziejnie przegranej sprawy Wojciech Jaruzelski wygrzebuje nawet jakiś cytat z wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który miał kiedyś powiedzieć, że gdyby "Solidarność" w 1989 roku była tak silna jak w 1981 roku, to żadnych mechanizmów demokratycznych by się nie zbudowało. Opatrując ten cytat komentarzem: "Dziękuję Panu Jarosławowi Kaczyńskiemu za te słowa", Jaruzelski na siłę robi z Jarosława Kaczyńskiego adwokata złej sprawy, gdyż bardzo pasuje mu teza, że osłabienie "Solidarności" poprzez stan wojenny, to jego haniebne antypolskie dzieło, było potrzebne dla przygotowania demokracji, reform i Okrągłego Stołu.
    Gdyby prof. Leon Kieres był dłużej szefem IPN, niewykluczone, że Wojciech Jaruzelski otrzymałby status osoby pokrzywdzonej, wszak generał to przecież były sybirak. Mógłby wówczas z Lechem Wałęsą, któremu Leon Kieres wręczył decyzję o statusie "pokrzywdzonego" osobiście, współtworzyć związek osób represjonowanych przez komunistyczny system. Najważniejsze, że generał na usilne prośby Wałęsy zaprzeczył, jakoby przywódca "Solidarności" został kiedykolwiek przewerbowany na agenta "Bolka".
    Ile jeszcze musi upłynąć czasu i czy to jest w ogóle możliwe, aby polskie elity prezentowały zgodny pogląd, że zło dla Polski to był właśnie komunizm, sowiecka Polska, w tym jej wojsko na czele z generałem Wojciechem Jaruzelskim. Nie dało się pokazać prawdy o PRL w czasach PRL. Żyjemy w wolnej Polsce już ponad 20 lat, a dopiero teraz mógł powstać i zostać nadany w dobrym czasie antenowym pierwszy prawdziwy film o generale Jaruzelskim, który pokazuje go w roli zdrajcy Narodu.
    Wojciech Reszczyński,
    felietony publikowane w „Naszym Dzienniku”

     


            Powstanie

       Kościuszkowskie

     

    W marcu tego roku minie 216 lat od wybuchu jednego z największych powstań narodowościowych w dziejach państwa polskiego - Powstania Kościuszkowskiego. Było ono pierwszym z trzech wielkich zrywów wolnościowych Polaków, końca XVIII oraz XIX stulecia. Jakie było podłoże i przyczyny wybuchu powstania?
    Otóż drugi rozbiór Polski w 1793 r. pogłębił trudną sytuację kraju. Smutny los czekał tworzoną z dużym trudem armię polską. Decyzją państw rozbiorowych miała ona zostać zredukowana do około 15 000 żołnierzy. Ponadto na skutek rozbioru oraz pozbawienia Rzeczpospolitej ważnych gospodarczo oraz ekonomicznie ziem, kraj doświadczał kryzysu bankowego oraz drożyzny. Gospodarczy kryzys potęgowały nakładane konsekwentnie i z uporem wciąż nowe kontrybucje rosyjskie. Zablokowaniu uległa wymiana handlowa z krajami sąsiednimi. W rękach zaborców znalazły się także najbardziej cenne oraz najlepiej funkcjonujące ośrodki polskiego rzemiosła. Pozbawienie Rzeczpospolitej ziem na wschodzie oraz zachodzie kraju wpłynęło także destrukcyjnie na funkcjonowanie armii. Odcięto ją bowiem od dotychczasowych źródeł finansowania oraz utrzymania. Fatalnie przedstawiała się także sytuacja polityczna w kraju, gdyż realnie na skrawku wolnego jeszcze państwa polskiego władzę sprawował ambasador carski.
    W tej sytuacji pod koniec 1793 roku organizacja spiskowa rozpoczęła przygotowania do powstania zbrojnego. Na jej czele stanął Tadeusz Kościuszko.
    Powstanie wybuchło 24 marca 1794 r., gdy Kościuszko przybył do Krakowa. Tam, na rynku głównym jako Najwyższy Naczelnik Siły Zbrojnej Narodowej złożył uroczystą przysięgę na wierność narodowi i ogłosił akt insurekcji. Walki rozpoczęły się już w kwietniu, gdy Kościuszko próbował przedostać się do Warszawy. Do bitwy doszło 4 kwietnia 1794 r. pod wsią Racławice. Armia polska, którą w dużej części stanowili kosynierzy, czyli chłopi uzbrojeni jedynie w kosy, rozbiła tam wojska rosyjskie. Do legendy przeszła postać Wojciecha Bartosa, który zakrył czapką otwór zapłonowy jednej z armat rosyjskich. W nagrodę otrzymał nazwisko Głowacki i stopień chorążego. Na wieść o odniesionym zwycięstwie wybuchły walki w Warszawie i Wilnie, a powstanie rozszerzyło się w niedługim czasie na ziemie całej Rzeczpospolitej. Duże znaczenie dla dalszego przebiegu powstania miało opanowanie przez powstańców Warszawy, gdzie znajdowały się największe magazyny wojskowe, ośrodki produkcji i patriotycznie nastawiona ludność. W Warszawie na czele powstania stanął bogaty szewc, członek władz miasta - Jan Kiliński. Na czele powstania w Wilnie stanął pułkownik Jakub Jasiński. Próbą pozyskania chłopów do powstania było wydanie przez Kościuszkę w obozie pod Połańcem słynnego "uniwersału połanieckiego" (zarządzenia), polepszającego sytuację chłopów oraz nadającego im szereg praw. Dzięki temu coraz liczniej chłopi zaczęli wstępować do armii powstańczej. Sytuacja powstańców pogorszyła się, gdy do walki przystąpiły również Prusy. W czerwcu doszło pod Szczekocinami do bitwy, która zakończyła się zwycięstwem połączonych sił rosyjsko-pruskich. Kościuszko zdołał jednak mimo przegranej wycofać się do Warszawy i zorganizować jej obronę. Oblężenie Warszawy przez wojska pruskie i rosyjskie trwało blisko dwa miesiące, od lipca do września 1794 r. i zakończyło się niepowodzeniem, a wybuch powstania w Wielkopolsce spowodował, że armia pruska przerwała oblężenie. Podczas walk wsławił się Jan Henryk Dąbrowski. Wycofanie się armii pruskiej zmusiło Rosjan do rezygnacji z prób zdobycia Warszawy. Niestety był to ostatni sukces strony polskiej. Powstanie dobiegało końca. O jego ostatecznej klęsce przesądziła przegrana w bitwie pod Maciejowicami w październiku 1794 r. Ranny Kościuszko dostał się do niewoli. Na teren Rzeczpospolitej wkroczyły również wojska austriackie, a dalsza walka przeciw wojskom Rosji, Prus i Austrii nie dawała nadziei na zwycięstwo. Ponadto w listopadzie siły rosyjskie zaatakowały i zdobyły prawobrzeżną część Warszawy - Pragę. Trzy dni później Warszawa się poddała, a znaczna część uczestników powstania udała się na emigrację.
    Powstanie Kościuszkowskie upadło przed upływem roku od jego wybuchu, a marzenia Polaków o odzyskaniu niepodległości poległy w gruzach. Jednak pomimo klęki powstanie odegrało wielka rolę w historii państwa polskiego. Uświadomiło bowiem zaborcom i całej Europie, że aby pokonać państwo polskie, nie wystarczy zabrać mu terytorium, ale należy pokonać patriotyczne społeczeństwo gotowe do walki, przywiązane do ojczyzny i własnych korzeni. Ponadto wystąpienie kościuszkowskie dało późniejszym pokoleniom Polaków bodziec do walki o narodową tożsamość, o wolny oraz niepodległy byt. Z powstania kościuszkowskiego czerpano przykład, na nim uczono się czym jest polskość oraz wiara w ideały wolnościowe oraz narodowe.
    Oprac. B. Węgrzyn


    Szkolna Wigilia
    "Jest taki dzień, bardzo ciepły choć grudniowy…" - tą wymowną piosenką uczniowie ZSP w Łękach Dukielskich rozpoczęli coroczną szkolną Wigilię. Tegorocznym hasłem, które towarzyszyło uroczystej akademii, były słowa: ,,Do Betlejem nie jest daleko, Betlejem jest w każdym z nas…''. Zachęcało ono do rozpalenia w nas nadziei, że w każdym jest choćby maleńka miłość, którą możemy podzielić się z innymi. Prawdziwą atmosferę świąt poczuliśmy dzięki pięknym kolędom zaprezentowanym przez słynny już chór z naszego Zespołu Szkół. Niezapomniane chwile łamania się opłatkiem i wzajemnych życzeń wywołały wiele emocji i wzruszeń. Uroczystość uświetnił swoją obecnością zastępca burmistrza gm. Dukla Andrzej Bytnar oraz grono nauczycieli - emerytów naszej szkoły. Pod choinką znalazły się oczywiście niespodzianki - w konkursie na najciekawszą stronę o tematyce ekologicznej nasi uczniowie okazali się bezkonkurencyjni, zajmując I miejsce. Nastąpiło również rozstrzygniecie konkursu na świąteczny przewodnik kulinarny - wyróżnienie zdobył Kamil Bałon z klasy VI. Akademia zakończyła się wspólnym świątecznym posiłkiem.

    Odwiedziny samotnych
    Najważniejszym i najbardziej wzruszającym momentem Świąt Bożego Narodzenia było i jest dzielenie się poświęconym opłatkiem. Dlatego w tym roku, jak zwykle już od kilku lat, 21 grudnia uczniowie klasy IIG pod opieką pani Anny Łajdanowicz odwiedzili z życzeniami i stroikami świątecznymi ludzi starszych i samotnych, by Ci nie czuli się opuszczeni i zapomniani. Podczas tych odwiedzin spotykali się z życzliwością i dobrym słowem. W imieniu całej społeczności szkolnej w Nowym Roku życzymy wszystkim dużo zdrowia i pogody ducha.

    Konkurs: "Najlepsza strona internetowa o tematyce ekologicznej"
    W listopadzie i grudniu trzech uczniów projektowało stronę internetową. Byli to Patryk Soliński, Rafał Jastrzębski i Jakub Jastrzębski. Strona była przygotowywana na gminny konkurs organizowany przez Koło Pszczelarzy z Dukli i dofinansowywany przez burmistrza gm. Dukla pt.: "Najlepsza strona internetowa o tematyce ekologicznej". Praca uczniów znalazła dużo poparcia w środowisku lokalnym, dzięki uprzejmości wielu osób powstała np. ciekawa galeria zdjęć, wywiad, a także fachowe informacje o życiu pszczół. W tworzeniu strony uczniom pomagały pani Magdalena Aszlar i pani Katarzyna Szczurek. Projekt okazał się sukcesem i uczniowie zdobyli pierwsze miejsce. Od pierwszych dni stycznia stronę można obejrzeć pod adresem: http://www.mlodziekolodzy.pl/

    Koncert Majki Jeżowskiej
    8 grudnia uczniowie klas młodszych oraz grupa uczniów z klasy IV b pod opieką pań: Marty Pabis, Barbary Wierdak i Katarzyny Majchrzak wyjechali do Krosna. Celem wyjazdu był udział w koncercie Majki Jeżowskiej. Na hali MOSiR-u spotkało się wiele szkół z naszego terenu. Pani Jeżowska przypomniała uczestnikom stare przeboje oraz zaśpiewała te najnowsze. Uczniowie mogli aktywnie uczestniczyć w koncercie, bawiąc się pod sceną. Brali też udział w różnorodnych konkursach muzyczno - tanecznych proponowanych przez organizatorów. Zabawa była świetna. Na koniec można było otrzymać autograf i dedykację Majki Jeżowskiej.
    Po koncercie uczniowie udali się do Fikolandu, gdzie w zabawach ruchowych dali upust swojej energii. Wycieczka była udana!

    Choinka szkolna
    W dniu 7 stycznia w naszej szkole odbyła się zabawa choinkowa. Imprezę zorganizowano w dwóch grupach, najpierw nasi najmłodsi, klasy 0 - III, którzy wyróżniali się swoimi ciekawymi strojami, później uczniowie klas IV - VI oraz uczniowie gimnazjum.
    W przerwie między tańcami był czas na poczęstunek zorganizowany przez rodziców.

    Gminne zawody w piłce siatkowej dziewcząt i chłopców w kategorii gimnazjum
    09 i 14.01.2010 r. odbyły się w naszej hali widowiskowo-sportowej gminne zawody w piłce siatkowej. Organizatorami zawodów byli nauczyciele W.F.: B. Węgrzyn i W. Wiśniewski. W rozgrywkach uczestniczyły zespoły z gimnazjów z terenu gm. Dukla. Naszą szkołę reprezentowali uczniowie:

    Dziewczęta:                Chłopcy:
    Katarzyna Węgrzyn     Daniel Fornal
    Elżbieta Dziadosz        Jarosław Musialik
    Justyna Wierdak         Szymon Pietruś
    Agata Kamińska          Tomasz Gac
    Paula Pica                  Wojciech Krężałek
    Beata Jastrzębska       Paweł Węgrzyn
    R: Agnieszka Szydło     R: Brożyna Filip
    Joanna Cypara                Głowa Mirek
    Angelika Lągawa              Cypara Damian
    W wyniku rozgrywek nasi uczniowie zajęli IV miejsce.

    Konkurs "Alfik Matematyczny", "Alfik Humanistyczny"
    Po raz czwarty uczniowie Szkoły Podstawowej w Łękach Dukielskich pod kierunkiem pani Barbary Wierdak wzięli udział w ogólnopolskim konkursie Alfik Matematyczny (25 listopada) i Humanistyczny (12 grudnia). Do konkursu zgłosiło się po 19 osób. Pod koniec stycznia otrzymaliśmy wyniki. Najlepsi z poszczególnych klas to:

    Alfik Matematyczny:       Alfik Humanistyczny:
    Anita Musialik, kl.III         Karolina Buryła kl.III
    Karolina Poradyło, kl.IV     Karolina Malczewska kl.IV
    Daniel Orłowski, kl.V         Daniel Orłowski kl.V
    Rafał Jastrzębski, kl.VI      Beata Wojdyła kl.VI
    Wszystkim gratulujemy odwagi i życzymy dalszych sukcesów.

    Zawody Narciarskie
    20.01.2010 r. na stoku w Chyrowej odbyły się gminne zawody w alpejskim narciarstwie zjazdowym "Chyrowa ski" (slalom gigant). Organizatorem zawodów był Gminny Ośrodek Kultury w Dukli. W zawodach startowało ponad 250 uczniów z 9 Zespołów Szkół z terenu Gminy Dukla i Jaślisk. Z naszej szkoły startowało 24 uczniów z SP i Gimnazjum pod opieką nauczycieli W.F.: B. Węgrzyn i W. Wiśniewskiego. Największy sukces odniosła Aleksandra Fruga, która z czasem 31,11s zajęła I miejsce w kategorii dziewcząt gimnazjum. Gratulujemy sukcesu!

    Dzień Babci i Dziadka
    22 stycznia 2010 roku gościliśmy w naszej szkole babcie i dziadków. Na uroczystej akademii uczniowie klas 0 - III zaprezentowali przygotowane wiersze, piosenki i tańce, wyrażając w ten sposób swoją wdzięczność i miłość do osób bardzo im bliskich. Kolejnym punktem programu był taniec towarzyski w wykonaniu Karoliny Buryły z kl. III i jej partnera z Równego. Piękny układ różnorodnych tańców bardzo się wszystkim spodobał, o czym świadczyły gromkie brawa. Następnie na scenie zaprezentowały się "Baletki", które zatańczyły dla seniorów przygotowane pod kierunkiem pani M. Aszlar układy taneczne. Po występach dzieci złożyły swoim dziadkom życzenia, wręczyły im własnoręcznie przygotowane prezenty oraz zaprosiły na ciastko i herbatkę, poczęstunek przygotowali ich rodzice.

    Gminne zawody w mini-piłce siatkowej dziewcząt i chłopców SP
    28.01.2010 r. i 02.02.2010 r. na hali widowiskowo-sportowej w Łękach Dukielskich odbyły się gminne zawody w mini-piłce siatkowej dziewcząt i chłopców w kategorii szkoły podstawowej. Organizatorem zawodów byli: B. Węgrzyn i W. Wiśniewski. W zawodach uczestniczyły zespoły z Dukli, Wietrzna, Równego oraz Łęk Dukielskich. Ze względu na warunki pogodowe nie dojechały zespoły z Jasionki i Tylawy. Turniej odbywał się systemem "każdy z każdym". Naszą szkołę reprezentowali uczniowie klasy VI i V w składzie:

    Dziewczęta:                Chłopcy:
    Brygida Fornal              Gracjan Poręba
    Aleksandra Brożyna       Tomasz Krężałek
    Aleksandra Źrebiec        Rafał Jastrzębski
    Bernadetta Kołacz         Kacper Ryczak
    Aleksandra Ryczak        Arkadiusz Wilk
    Aleksandra Jastrzębska  Karol Śliwiński
    Paulina Pietruś              Patryk Kielar
    Arleta Widziszewska       Szymon Jastrzębski
    Beata Wojdyła              Jakub Jastrzębski
    Marlena Lągawa            Bartosz Pietruś - kl. IV b
    W wyniku rozgrywek obie nasze drużyny (dziewcząt i chłopców) zajęły I miejsce w gminie i awansowały do rozgrywek powiatowych. Gratulujemy sukcesu!

    Wyjazd do teatru
    29 stycznia uczniowie klas młodszych pod opieką swoich wychowawców wyjechali do Krosna na spektakl pt. "Kopciuszek".
    W tym samym dniu 37. osobowa grupa uczniów SP pod opieką pań: U. Szpiech, B. Węgrzyn i A. Michalak wzięła udział w wyjeździe do Krosna, gdzie uczestniczyła w zajęciach pozalekcyjnych. Najpierw zwiedzili Muzeum Misyjne Zgromadzenia Sióstr Misjonarek św. Piotra Klawera, gdzie podziwiali bogaty zbiór eksponatów z 4 kontynentów: Afryki, Ameryki Południowej, Azji i Oceanii, potem obejrzeli film przybliżający pracę misjonarzy i codzienne życie ludzi, wśród których pracują. Po "łyku egzotyki" udali się do Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza, gdzie obejrzeli spektakl teatralny zrealizowany na podstawie powieści E. Niziurskiego "Sposób na Alcybiadesa". Po przedstawieniu aktorzy Wrocławskiego Teatru Edukacyjnego spotkali się z uczniami, aby przybliżyć im swoją pracę. Mieli okazję usłyszeć kilka ciekawostek, m.in. na temat historii teatru cieni oraz specyfiki pracy w masce teatralnej. Nasi wychowankowie bardzo aktywnie uczestniczyli w tym spotkaniu i mieli okazję popróbować występów w maskach. Aktorzy z uznaniem wypowiadali się na temat ich predyspozycji teatralnych.

    Jasełka
    Na zakończenie okresu Świąt Bożego Narodzenia dla społeczności szkolnej zostały przedstawione "Jasełka" w wykonaniu uczniów klas IV-VI. Przygotowaniem "Jasełek" zajęły się panie: Danuta Witowska i Agnieszka Michalak. Oprac. M. Pabis
     


      

        Opłatek Parafialny
    30 stycznia br. w Łękach Dukielskich kolejne, szóste już spotkanie opłatkowe zgromadziło w naszej sali widowiskowej 220 osób. Organizatorami byli - jak zawsze - Ks. Proboszcz i Koło Gospodyń Wiejskich.
    Tegoroczny "Opłatek" swoją obecnością uświetnili zaproszeni goście: burmistrz gminy Dukla p. Marek Górak z małżonką, wiceburmistrz p. Andrzej Bytnar z małżonką, księża z naszych parafii: Serca Pana Jezusa ks. Alojzy Szwed i Polskokatolickiej pw. Dobrego Pasterza ks. Roman Jagiełło, radny Stanisław Węgrzyn, sołtys Tomasz Węgrzyn, dyrektor szkoły p. Krystyna Delimata. Przewodnicząca Koła Gospodyń p. Maria Kołacz serdecznie wszystkich powitała, zaznaczając, że po raz kolejny liczba osób jest rekordowa oraz złożyła wszystkim najlepsze życzenia. Następnie zaproszonych gości oraz wszystkich przybyłych powitał sołtys p. Tomasz Węgrzyn.
    Na rozpoczęcie jeszcze raz zabrzmiała przepiękna kolęda "Wśród nocnej ciszy". Ponownie poczuliśmy się jak na Pasterce. Po odczytaniu Ewangelii o Narodzeniu Pańskim księża przeprowadzili przemiennie modlitwę wiernych i modlitwy w intencji pokoju, wzajemnej zgody i miłości. Księża w kilku słowach podkreślili ogromną potrzebę i sens takich spotkań, tym bardziej, że każdego roku mają one wymiar ekumeniczny, gdyż spotykają się wspólnie i dzielą opłatkiem wierni obu parafii, co jeszcze niedawno było nie do pomyślenia.
    Burmistrz p. Marek Górak pogratulował organizacji, wytrwałości i życzył wszystkim wszelkiej pomyślności w 2010 roku.
    Podczas dzielenia się opłatkiem płynęło wiele wspaniałych, serdecznych i szczerych życzeń, podziękowań i próśb, aby takie spotkania odbywały się już zawsze w naszej pięknej miejscowości.
    Po uroczystej, oficjalnej części, rozpoczęła się zabawa karnawałowa. Nadzwyczajną atmosferę zapewnił niezastąpiony w Łękach Dukielskich zespół LOMBARDINO z Krościenka Wyżnego.
    Kulturalna, wspaniała zabawa trwała do godziny 400 rano.
    H. Kyc

                   Szanowni mieszkańcy

    Rozpoczął się rok 2010; rok, który będzie czasem kilku ważnych wydarzeń. Pierwszą i chyba najważniejszą rzeczą jest to, że wreszcie sprawa kanalizacji ruszyła z miejsca. Został rozstrzygnięty przetarg na wykonawcę projektu kanalizacji. W dniu 21.02.2010 r. o godzinie 17.00 odbędzie się zebranie wiejskie, na którym omówimy aktualną sytuację w tym temacie. Innym ważnym zadaniem tego zebrania będzie zmiana statutu sołectwa Łęki Dukielskie. W związku z wprowadzeniem nowej formuły wyborów sołtysa zachodzi potrzeba wprowadzenia odpowiednich zmian w statucie. W najbliższym czasie sołtysi będą wybierani w wyborach bezpośrednich w sposób jaki przeprowadza się wybory prezydenckie czy parlamentarne. Będzie lokal wyborczy, urna i wybory będą trwać cały dzień. Osobiście uważam tę zmianę za dobrą, według mnie takie wybory są najbardziej demokratyczne.
    Kolejnym tematem jest likwidacja kółka rolniczego. Skonsultowałem się z panem Sobotą z Tylawy, który przeprowadzał likwidację tamtejszego kółka rolniczego. Udzielił mi kilka wskazówek, jakie czynności kolejno wykonać. Najważniejszą rzeczą jest ustalenie liczby członków. Zarząd podejmie uchwałę która pozwoli sprecyzować ich liczbę, następnie przez 30 dni zostanie opublikowane ogłoszenie, by każdy, który rości jakiekolwiek prawa do członkostwa zgłosił się do zarządu. Kolejnym krokiem będzie wszczęcie procedury likwidacyjnej. Szczegóły również omówimy na zebraniu.
    Przypominam mieszkańcom, że gmina Dukla finansuje wywóz i utylizację eternitu. Jeśli ktoś jest zainteresowany, proszę złożyć odpowiedni wniosek. Sugerowałbym niezwlekanie z decyzją, gdyż środki są ograniczone, a wnioski dotowane według zasady "kto pierwszy, ten lepszy".
    W ostatnim czasie można dostrzec zwiększoną liczbę wniosków mieszkańców Łęk Dukielskich o wycinkę drzew. Bardzo mnie to cieszy, gdyż moja akcja informacyjna przynosi efekty. Cieszę się, że mieszkańcy legalnie przeprowadzają wycinkę. Wniosek taki jest zwolniony od opłat, więc jedyny trud to samo wypełnienie arkuszu. Dla uzmysłowienia ryzyka powiem tylko tyle, że kara administracyjna za wycięcie np. jodły o średnicy 30 cm na własnej posesji bez zezwolenia wynosi około 50 tyś zł. Czy warto ryzykować, pozostawiam to do rozważenia dla każdego.
    Przeprowadziłem aktualizację danych statystycznych naszej miejscowości. Na dzień 1.02.2010 r. w Łękach Dukielskich razem z przysiółkami mieszka 1654 mieszkańców (773 mężczyzn i 881 kobiet). Najpopularniejsze nazwiska :
    1. Kołacz - 62 osoby
    2. Węgrzyn - 56 -II-
    3. Krężałek - 51 -II-
    4. Wierdak - 46 -II-
    5. Soliński - 39 -II-
    6. Jastrzębski - 38 -II-
    7. Świątek - 35 -II-
    8. Cypara - 34 -II-
    9. Kamiński - 21 -II-
    10. Łajdanowicz - 21 -II-
    11. Pasterkiewicz - 21 -II-
    sołtys Tomasz Węgrzyn
     


                                           PODZIĘKOWANIE
    Dziękuję Księdzu Proboszczowi za odprawienie Mszy Świętej o zdrowie mojej córki Haliny i wszystkim parafianom, którzy się modlili i wspierali mnie duchowo w ciężkich dla mnie chwilach.
    Serdeczne Bóg zapłać.
    Leśniak Zofia

                                                                          do góry     

     

    www.stowledkidukielskie.dukla.org        2009            webmaster: kychen