
-
ROZWAŻANIA
EWANGELICZNE
17
Luty 2010
Środa
Popielcowa
Z EWANGELII J 2
Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy.
Posypanie
głowy popiołem to tylko znak i symbol. Ale ten znak może być równie
pusty i bez znaczenia jak całe moje życie…
Zanim dojdziemy do radości Wielkanocnego poranka trzeba, abyśmy się
nawrócili i naprawdę uwierzyli Panu Życia i Śmierci, Jezusowi
Chrystusowi, który ma moc odrodzenia naszych śmiertelnych ciał do życia
wiecznego. Tak więc ani Środa Popielcowa, ani Wielki Post nie są czasem
żałoby i ponuractwa. Są raczej czasem realnej i bardzo rzeczowej
refleksji nad sobą i czasem przypominania o tym, o czym zazwyczaj nie
chcemy pamiętać.
Mówienie w dzisiejszych czasach o pokucie i potrzebie nawrócenia nie
bardzo jest w modzie, bo czasy współczesne cierpią na duchową
krótkowzroczność i oczarowanie doczesnością. Nie dostrzegając wiecznych
horyzontów, gloryfikują doraźny sukces i płytkie szczęście. Stąd tym
bardziej trzeba sobie o tym przypominać, abyśmy nie dali się pochłonąć
owej doczesności. Bo doczesność sama w sobie nie jest złem, ale tylko
wtedy, gdy jest mądrze przemieniana w wieczność. I to właśnie proponuje
nam Kościół w okresie rozpoczynającego się Wielkiego Postu; jak mądrze
przez pokutę i nawrócenie przemieniać w tworzywo wieczne to, co
nieustannie przemija.
Pochylając głowę do posypania popiołem, pomyśl właśnie o tym, że oto
Chrystus, Który jest także Panem czasu i wieczności, powołuje Cię
właśnie do czegoś większego, do nieśmiertelności.
21 Lutego 2010
I Niedziela
Wielkiego Postu
Z EWANGELII Łk 4
Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła.

Walka z szatanem jest istotną częścią dzieła naszego zbawienia.
Co daje Jezusowi siłę w walce z diabłem? Ufność w Bogu. Tak, Jezus staje
wobec dwóch głosów i jednemu ufa, a drugiemu nie. Jezus ufa słowu Boga,
i ta ufność jest bezgraniczna.
Fundamentem zaufania Bogu, ale i wszelkiego zaufania jest
dziękczynienie. Wiara bez dziękczynienia to smutna wiara, bliższa lękowi
niż ufności.
Ale fundament ufności i wiary nie może jednak polegać tylko na
wydarzeniach. Gdyby zaufania było tylko tyle, ile da się sprawdzić
poprzez minione doświadczenia - to nie byłoby zaufanie, lecz jedynie
kalkulacja. Mamy w pamięci wydarzenia, za które dziękujemy, ale też
każdy z nas nosi w sobie wspomnienia niewysłuchanych modlitw,
niespełnione nadzieje, zawiedzione oczekiwania. Zaufanie do Boga opiera
się na fundamencie, którego nie potrafimy do końca zrozumieć. Jednak,
choć umiejętność i motywy wdzięczności nie są wszystkim, są konieczne
dla życia wiary.
Wielki Post to okres pokuty, przygotowania do Wielkanocy. To czas
oczyszczania naszej duszy, a więc także i naszej wiary. Dobrze jest
rozpocząć Wielki Post od zapytania, czy mam powody, aby być Bogu
wdzięcznym? Jeżeli nie znajdę motywów wdzięczności, nie znajdę także
motywów pokuty.
28 Lutego 2010
II Niedziela
Wielkiego Postu
Z EWANGELII Łk 9
To
jest mój Syn umiłowany Jego słuchajcie.

Słuchać Jezusa, to nic
innego jak uznać Jego autorytet jako Syna Bożego. Zawołać w zdumieniu:
Jezu, Ty jesteś Bogiem. Po prostu być Jego naśladowcą na co dzień.
Co jeszcze możemy odnaleźć w przesłaniu zdarzenia z Góry Tabor? To życie
modlitwy. Na modlitwie człowiek zatapia się w Bogu. Ma możliwość
zobaczenia siebie takim, jakim jest. Jaka jest Twoja modlitwa, takie
będzie Twoje życie. Bóg na modlitwie pokazuje człowiekowi prawdę o nim.
Dalej, słuchać Jezusa to żyć przykazaniami na co dzień. Pytać siebie w
konkretnych sytuacjach, jakby Jezus się zachował na moim miejscu? Czy
moje zachowanie Jemu by się podobało? To w praktyce znaczy mieć czas dla
człowieka i Boga. Ważne pytanie: ile czasu poświęcam dziennie na
modlitwę? Ile czasu poświęcam na rozmowę z małżonkiem i dziećmi? Czy mam
dla nich czas? Toteż jest słuchanie Jezusa, gdyż są to konkretne
sytuacje życiowe. To, co się rodzi ze słuchania Syna Bożego, ma być
przenoszone w życie codzienne.
Jest takie polskie porzekadło: „Jak Cię widzą, tak Cię piszą”. Jak
przenosisz życie wiary w codzienność, takie jest Twoje chrześcijaństwo,
takim jesteś naśladowcą Jezusa. Czy kiedykolwiek zadałeś sobie trud i
zapytałeś siebie, czy choć trochę staram się naprawdę żyć tak jak Jezus?
Powiesz, że to utopia. Nie, to jest możliwe pod jednym warunkiem: "To
jest mój Syn umiłowany. Jego słuchajcie".
07 Marca 2010
III Niedziela
Wielkiego Postu
Z EWANGELII Łk 13
Bynajmniej,
powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie.

Chętnie słuchamy o Miłosierdziu Bożym, często się na nie powołujemy,
co więcej w nadziei Bożego Miłosierdzia sami się często rozgrzeszamy,
licząc na to, że Bóg "nie będzie przecież małostkowy i wybaczy mi tych
kilka drobnych potknięć". Niechętnie raczej słuchamy takich fragmentów
Ewangelii, jak ten dzisiejszy, kiedy Chrystus z całą mocą karci
grzeszników i wzywa do nawrócenia. W ogóle grzech, nawrócenie, pokuta
nie są miłymi słowami. Pojęcie grzechu zastąpiliśmy pojęciem słabości,
socjologicznych czy genetycznych uwarunkowań. Z czego ja się mam
nawracać, z czego mam się spowiadać? Przecież nikogo nie zabiłem, nie
podpaliłem, nie okradłem ... nie mam się więc z czego spowiadać i
nawracać...
Mówić o grzechu, o konieczności nawrócenia i zmiany życia, to w
niektórych środowiskach bardzo niesmaczne, wprost niegrzeczne ... Czemu
Kościół, zamiast mówić o Miłosierdziu Bożym, straszy piekłem, ogniem
nieugaszonym i diabłem? Przecież Chrystus nie przyszedł aby nam wmawiać
grzechy, ale aby nas zbawić. Dlaczego więc księża z takim uporem
wmawiają nam grzechy i naganiają do konfesjonałów? Dlaczego nas stresują
i nie pozwalają żyć beztrosko?
A przecież nie wymażemy z Ewangelii takich tekstów, jak ten dzisiejszy i
nie zagłuszymy głosu sumienia powtarzającego nam w głębi naszego ducha:
"Jeśli się nie nawrócisz...".
14 Marca 2010
IV Niedziela
Wielkiego Postu
Z EWANGELII Łk 15
A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a
znów ożył; zaginął, a odnalazł się.

Przypowieść, którą dziś słyszymy, nazywana jest przypowieścią o synu
marnotrawnym.
Wbrew pozorom jednak to ojciec jest głównym bohaterem przypowieści od
samego jej początku.
Słuchając tej przypowieści, zadajmy sobie pytanie o to, kim jest dla nas
Bóg Ojciec. Pytanie niby oczywiste, ale czy tak naprawdę o wiele
częściej i chętniej nie modlimy się do Jezusa, nie szukamy
wstawiennictwa Maryi i świętych? A Bóg Ojciec - można zaryzykować takie
stwierdzenie - jest jakby zapomniany. A może po prostu się Go boimy?
Może mamy Jego fałszywy obraz, czasem jeszcze utrwalony przez
niewłaściwą relację z naszym ziemskim ojcem? Może patrzymy na Boga Ojca
jako na groźnego sędziego, policjanta, czyhającego na naszą wolność
dyktatora?
Dzisiejsza przypowieść odsłania przed nami prawdziwe oblicze Boga -
kochającego, wyrozumiałego Ojca o miękkim sercu... Sercu przebaczającym
grzechy. Ten Ojciec tak umiłował świat, że dał nam swojego Jedynego
Syna. Poświęcił dla nas swoje własne dziecko... I ciągle czeka, podczas
gdy my błądzimy po bezdrożach naszych lęków, ambicji, iluzji i
fałszywych zapatrywań. Czeka, aż zmęczeni i poranieni klękniemy przy
kratkach konfesjonału, by wyznać swoje winy. Czeka, by nam przebaczyć,
podnieść nas i z radością przygarnąć... By dać nam nową szansę.
19 Marca 2010
Uroczystość
Świętego Józefa
Z EWANGELII Mt 1
Józefie, synu
Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z
Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło.

W tej powodzi współczesnych idoli postać św. Józefa staje się szara i
bezbarwna, nijaka, tym bardziej, że Ewangelia tak mało nam o Nim mówi. A
przecież to sam Bóg wybrał takiego właśnie, nieciekawego mężczyznę na
Opiekuna Jezusa Chrystusa i Jego Matki. Coś w tym musi być.
A cechy św. Józefa są tak trudne do znalezienia wśród współczesnych
mężczyzn. Uczciwość, pracowitość, rzetelność, czystość, szacunek,
oddanie rodzinie, prawość, poczucie obowiązku, pokora zostały zastąpione
w wielu wypadkach cwaniactwem, efektownością, przebiegłością, sprytem,
fizyczną siłą... Czy jest jeszcze we współczesnym świecie miejsce dla
ludzi, którzy próbują realizować w swoim życiu wzorzec Patrona dnia
dzisiejszego?
Mężczyźni wstydzą się być uczciwi i rzetelni, wstydzą się kiedy nie
przylegają do kanonów współczesnego silnego i wysportowanego "macho"
albo wypielęgnowanego i przystojnego gogusia, pachnącego denimem lub
innym old spice'm. A przecież wszyscy wiemy, że dziewczyny podkochują
się w idolach, ale na męża i ojca, na twórcę rodziny i kogoś, kto będzie
odpowiadał za ich dom, wybierają raczej mężczyzn uczciwych i solidnych.
Tylko, że tych chyba coraz mniej we współczesnym przereklamowanym
świecie.
21 Marca 2010
V Niedziela
Wielkiego Postu
Z EWANGELII J 8
I
Ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz.

Każdy z nas idzie przez życie, gromadząc bagaż wspomnień i
doświadczeń. Są tu różne wydarzenia: piękne, budujące, radosne - ale też
takie, których się wstydzimy i o których chcielibyśmy w ogóle zapomnieć.
Zapomnieć się jednak nie da - one potrafią niespodziewanie wrócić,
budząc wyrzuty sumienia. Tymczasem przesłanie dzisiejszej Liturgii Słowa
nie pozostawia wątpliwości: jeśli Bóg przebacza grzechy, to także
zapomina. Słowami apostoła Pawła wzywa nas, abyśmy zapominając o tym, co
za nami, a wytężając siły ku temu, co przed nami, przeżywali naszą
teraźniejszość jako spotkanie z Chrystusem, który tu i teraz działa i
przebacza.
Zadajmy sobie pytanie: czy nie nazbyt często roztrząsamy w myślach
wydarzenia, fakty z przeszłości? Czy nie uciekamy w snucie iluzji i
marzeń: "co by było, gdyby..."? Czy nie zachowujemy się czasem tak,
jakbyśmy nie wierzyli w Boże przebaczenie, wracając ciągle do swoich
upadków, rozpamiętując je, obwiniając się za nie w nieskończoność?
Nie łudźmy się - taka postawa nie jest z ducha Bożego. To zły duch chce
w ten sposób zamknąć nas na przyjęcie Bożego miłosierdzia i
przebaczenia, chce niejako "zneutralizować" w nas jego skutki. Dlatego
zechciejmy przyjąć tę prawdę, że słowa Jezusa, które wypowiedział do
kobiety, wypowiada dziś także do mnie: "Ja ciebie nie potępiam. Jeśli
wyznajesz swą winę i okazujesz skruchę - przebaczam ci. Idź - a od tej
chwili już nie grzesz, lecz ciesz się radością i pokojem dziecka
Bożego".
25 Marca 2010
Uroczystość
Zwiastowania Pańskiego
Z EWANGELII Łk 1
Na to rzekła Maryja: Oto Ja, służebnica
Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!

Scena przedstawiona w dzisiejszej Ewangelii wydaje nam się niemal
mitologiczna. A jednak jest to początek, od którego zaczyna się zbawcze
dzieło Boga. Bóg wybrał właśnie taki, niezwykły i cudowny sposób wejścia
w historię ludzką. Wybrał Maryję Dziewicę, z której się narodził
Zbawiciel Świata.
Maryja też tego nie rozumie i wcale nawet nie udaje, że zrozumiała
odpowiedź anioła Gabriela. Zobaczmy jednak, jaka jest Jej postawa wobec
niemożliwej do zrozumienia, Bożej propozycji? Jej jedyną odpowiedzią są
słowa: "Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według tego co
Bóg przewidział".
Czy my czasami w naszym życiu nie spotykamy się z podobnym problemem?
Nie rozumiemy dróg Bożych, nie możemy ich sobie wytłumaczyć i wtedy...
najczęściej się buntujemy, odchodzimy, rezygnujemy z takiego Boga,
którego nie sposób zrozumieć, bo za wiele od nas oczekuje, bo Jego
wymagania są za trudne, nieraz nawet niemożliwe lub alogiczne.
Chcielibyśmy zrozumieć Boga, a kiedy się to nie udaje, to raczej
pozostajemy przy naszej, ludzkiej i ograniczonej logice. A gdyby tak raz
spróbować i zaryzykować, odpowiadając Bogu: "Mimo, że Cię nie rozumiem,
mimo, że nic z tego co się wokół mnie dzieje nie pojmuję, a jednak
mówię, oto ja, niech mi się stanie według tego co Bóg przewidział".
A gdyby tak raz spróbować...
28 Marca 2010
Niedziela
Palmowa
Z EWANGELII Łk 22
Błogosławiony
Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na
wysokościach.

Dziś ludzie
idą za Jezusem z różnych motywów. Oczekują po Nim i po Kościele różnych
rzeczy. Lubią słuchać i mówić o Jego dobroci, otwartości. Nie mają nic
przeciwko działalności charytatywnej Kościoła.
Kiedy jednak mówi się o wymaganiach Jezusa, o Jego Męce, cierpieniu, o
Jego słowach: "Weź swój krzyż i chodź za mną" - pojawia się problem.
Kiedy głos Kościoła przypomina o stale i niezmiennie obowiązujących
przykazaniach Bożych, kiedy staje w obronie życia - zaczyna być
odrzucany i lekceważony. Jak niewiele potrzeba, by ta zmiana nastąpiła.
Patrząc dziś na tłumy kroczące radośnie za Jezusem, a następnie
słuchając Ewangelii opisującej Jego mękę i śmierć, zadajmy sobie
pytanie: dlaczego ja idę za Jezusem? Czego po Nim się spodziewam? Na ile
jestem w stanie przyjąć całość Jego nauki - bez przemilczania lub
odrzucania tych jej elementów, które są dla mnie niewygodne?
Odpowiedź na te pytania może być dla nas bolesna, podobnie jak jej
konsekwencje dla naszego życia. Można udawać, że wszystko jest w
porządku i trwać w samozakłamaniu. Można otwarcie odrzucić Jezusa,
wyrzucając Go ze swego życia. Można też podjąć wysiłek przemiany i
walki: dźwigania swego krzyża i kroczenia przez życie razem ze
Zbawicielem - czerpiąc siły i nadzieję z faktu, że po Golgocie nastąpił
Poranek Wielkanocny.
01 Kwietnia 2010
TRIDUUM PASCHALNE
Wielki Czwartek
Z EWANGELII J 13
A kiedy im
umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do
nich: Czy rozumiecie, co wam uczyniłem?

J an
ostrzega nas: "Jezus, umiłowawszy swoich, do końca ich umiłował". Jeśli
nie zauważamy tego "do końca", umycie nóg będziemy uważali za zwykły,
nieco spektakularny gest pokory. Uświadamia nam to, że służba nie tylko
nie odbiera blasku chwale, lecz że jedynie pokorna służba zdobywa się na
miłość do końca.
Trudna to lekcja. To, co uważaliśmy za gest stosunkowo możliwy do
naśladowania, jest w rzeczywistości aktem miłości, która realizuje się w
służbie bez granic. Umycie nóg pociąga za sobą logikę daru z siebie,
który doprowadził Chrystusa do przyjęcia największych cierpień i
śmierci. Jeśli nie prosimy o to, by mieć "udział z Chrystusem", ażeby On
obmył nas z wszelkiej pychy i przekazał nam swoją moc miłości, będziemy
chętnie oddawali rozmaite drobne przysługi, ale nasze życie nie stanie
się służbą.
Ponieważ o to właśnie chodzi. Możemy teraz jeszcze raz odczytać ostatnie
słowa tego tekstu, oceniając cały ich ciężar: "Dałem wam przykład".
Wiedząc dokąd zaprowadziła Jezusa miłość, wiemy dokąd mamy iść razem z
Nim. Gest, który rozpoczyna Mękę, symbolizuje miłość, która powinna nas
w myślach rzucić do stóp naszych braci i skłonić do konkretnych czynów,
do czegoś, co będzie nas kosztować. "Dałem wam przykład" – to słowa,
które odnoszą się do umycia nóg, ale wskazują już krzyż.
01 Kwietnia 2010
TRIDUUM PASCHALNE
Wielki Piątek
Z EWANGELII J 18
Męka naszego Pana Jezusa Chrystusa wg. Św.
Jana.

Jezus nie musiał tak cierpieć. Wystarczyło
przecież Jego wstawiennictwo za nami u Ojca. Już samo narodzenie w nędzy
okupiłoby ludzkie winy. A jednak Jezus podjął dobrowolnie okrutną mękę i
śmierć, by pokazać, czym jest grzech. Unaocznia to pewien obraz
umęczonego Jezusa, wykonany na podstawie Całunu Turyńskiego.
Obraz ten jest wstrząsający. Na tym obrazie Jezus wisi na krzyżu z głową
skłutą cierniową koroną, ma rozbite kolano i zmiażdżony od upadku nos.
Przybity do krzyża gwoźdźmi, wbitymi w newralgicznym punkcie
nadgarstków, straszliwie cierpi. Podnosi się w naprężeniu, by złapać
oddech i znów opada szarpiąc rozdarte ciało. I tak - przez trzy godziny.
W końcu oddał Ojcu ducha, umierając z uduszenia.
S. Faustyna przekazała nam wolę Pana Jezusa, by szczególnie łączyć się z
Jego męką o trzeciej godzinie. Okrutny był tamten piątek. W straszliwych
mękach dobrowolnie podjętych za nasze grzechy konał Boży Syn. Oto czym
jest grzech - obraza Boża. Prośmy serdecznie Zbawiciela świata, prośmy
zwłaszcza w godzinie Jego śmierci, byśmy Go nigdy ciężko nie obrażali.
Nie odchodźmy więc szybko z Kalwarii. Pozostańmy pod krzyżem z bolejącą
Matką. Przytulmy się do krzyża Zbawiciela i do Jego świętych ran.
Wyznajmy Mu żal za swoje grzechy.
Tu z Magdaleną będę pokutować, I za me grzechy serdecznie żałować...
01
Kwietnia 2010
TRIDUUM PASCHALNE
Wielka Sobota
Z EWANGELII Łk 24
Przypomnijcie
sobie, jak wam mówił, będąc jeszcze w Galilei: Syn Człowieczy musi być
wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia
zmartwychwstanie.

Bardzo wymowne są znaki
wielkosobotniej liturgii: światło Boże, woda Chrztu i Eucharystia.
Światło już płonie - to paschał, znak obecności wśród nas Chrystusa,
który jest "Światłością świata". Już nie muszę szukać Boga i sensu życia
"po omacku" swym rozumem jakże ograniczonym. Mam pewność: jest Bóg i
jest niebo, w którym jest miejsce dla mnie wyznaczone.
Celebrans poświęci wodę, znak już nie przejścia przez Morze Czerwone,
ale skuteczny znak mojego obmycia z grzechu. Więcej, woda chrztu
zanurzyła nas kiedyś "w śmierć Chrystusa" i spowodowała, że razem z
Chrystusem wkroczyliśmy w "nowe życie". Gdy będziemy odnawiać
przyrzeczenia chrzcielne, niech słowa: "wyrzekam się!" i "wierzę" będą
zdecydowanym i bardziej świadomym przejściem z niewoli grzechu do życia
w wolności dzieci Bożych. Pozwólmy Chrystusowi żyć i działać w nas i
przez nas.
Wreszcie Eucharystia, dzięki której wchodzimy w "komunię" - wspólnotę z
Bogiem i bliźnimi. Chyba każdy z nas doświadczył, że Komunia święta
przyjmowana z wiarą i miłością umacnia nas na drodze życia wiernego
naszej godności ludzi odkupionych, a jest także zadatkiem - przedsmakiem
przyszłej chwały. Gwarantuje nam to sam Jezus, gdy mówi: "Ja jestem
chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb,
będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie
świata" (J 6,51). |

-
Luty
Intencja ogólna:
Za wszystkich ludzi nauki i kultury, aby poprzez szczere
poszukiwanie prawdy mogli dojść do poznania jedynego prawdziwego
Boga.
Intencja misyjna: Aby Kościół, świadomy swojej tożsamości
misyjnej, starał się wiernie naśladować Chrystusa i głosić Jego
Ewangelię wszystkim narodom.
Marzec
Intencja ogólna:
Aby światowa gospodarka była zarządzana zgodnie z kryteriami
sprawiedliwości i równości, z uwzględnieniem rzeczywistych
potrzeb narodów, zwłaszcza najuboższych.
Intencja misyjna: Aby Kościoły w Afryce były znakiem i
narzędziem pojednania oraz sprawiedliwości we wszystkich
regionach kontynentu.
Drodzy bracia i siostry, mamy czterdzieści dni, by głębiej
przeżyć to nadzwyczajne doświadczenie ascetyczne i duchowe. W
Ewangelii na ten czas Jezus wskazuje nam środki, które ułatwiają
prawdziwą odnowę wewnętrzną i wspólnotową: dzieła miłosierdzia
(jałmużna), modlitwa i pokuta (post). Są to trzy podstawowe
praktyki, cenione również w tradycji żydowskiej, ponieważ
przyczyniają się do oczyszczenia człowieka przed Bogiem (por. Mt
6, 1-6. 16-18). Te zewnętrzne działania, których celem nie jest
zyskanie aprobaty i zgody ludzi, ale przypodobanie się Bogu, są
Mu miłe, jeśli wyrażają gotowość serca, by Mu służyć z całą
prostotą i wielkodusznością.
Uzasadnieniem postu, do którego zachęca nas Kościół w
tym szczególnym czasie, nie są względy fizyczne czy estetyczne.
Podyktowany jest on odczuwaną przez człowieka potrzebą
wewnętrznego oczyszczenia, by uwolnić się od trucizny grzechu i
zła, przygotować do zbawiennych wyrzeczeń, wyzwalających
wierzącego z niewoli własnego ja, oraz by bardziej uważnie i z
wielką gotowością słuchać Boga i służyć braciom. Dlatego też
post i inne praktyki wielkopostne uważane są w tradycji
chrześcijańskiej za duchowy «oręż» do walki ze złem,
przewrotnymi pasjami i nałogami. W związku z tym pragnę razem z
wami jeszcze raz odczytać krótki komentarz św. Jana Chryzostoma:
«Podobnie jak z końcem zimy — pisze — powraca pora letnia i
żeglarz spuszcza łódź na morze, żołnierz czyści broń i zaprawia
konia do walki, rolnik ostrzy sierp, pokrzepiony wędrowiec
przygotowuje się do długiej podróży, a atleta rozdziewa się i
przygotowuje do zawodów, tak i my również na początku tego
postu, jakby z nastaniem duchowej wiosny, szykujemy oręż jak
żołnierze, ostrzymy sierpy jak rolnicy i jak sternicy
porządkujemy łódź naszego ducha, by stawić czoło falom
niedorzecznych namiętności, jak wędrowcy wyruszamy na nowo w
drogę do nieba i jak atleci stajemy do zawodów wyzuci ze
wszystkiego» .
Proszę Was o przeżywanie tych czterdziestu dni
szczególnej łaski jako okresu «eucharystycznego». Czerpiąc z
tego niewyczerpalnego źródła, jakim jest Eucharystia, w której
Chrystus ponawia odkupieńczą ofiarę Krzyża, każdy chrześcijanin
może wytrwać na drodze, na którą w Wielkim Poście wchodzimy.
Benedykt XVI

W intencji kapłanów żyjących i zmarłych.

LUTY
17. Popielec,
- Kwartalne Dni Modlitw o Ducha Pokuty.
18. Św. KONSTANCJI - córka cesarza Konstantyna Wielkiego.
Zasłynęła jako fundatorka bazyliki rzymskiej pod wezwaniem św.
Agnieszki.
20. Św. LEONA, biskupa (Katania, Sycylia). Pochodził z Rawenny.
Kiedy otrzymał sakrę biskupią czynił wiele cudów. Zmarł w 789 r.
21. Św. PIOTRA Damiani, biskupa, doktora Kościoła.
22. KATEDRY ŚWIĘTEGO PIOTRA APOSTOŁA.
23. Św. POLIKARPA.
26. Św. ALEKSANDRA, biskupa.
28. Św. ROMANA, opata.
MARZEC
03. Św. KUNEGUNDY, cesarzowej, zakonnicy. Kunegunda urodziła się
ok. 978 r. Była córką Zygfryda, hrabiego Luksemburga. W wieku
ok. 20 lat została poślubiona Henrykowi II, księciu Bawarii,
który po śmierci Ottona III w 1002 r. został wybrany najpierw
królem, a od 1014 r. cesarzem Niemiec. Oboje żyli jako dziewicze
małżeństwo. Św. Henryk otaczał ją taką czcią, że chciał, by z
nim dostąpiła zaszczytu koronacji na królową. Dokonał jej w
Padeborn ówczesny arcybiskup Moguncji, św. Willigis. W roku 1014
Kunegunda udała się z mężem do Włoch, by w Rzymie z rąk papieża
Benedykta VIII otrzymać koronę cesarską.
Kunegunda fundowała liczne klasztory i opactwa, przyczyniła się
do budowy katedry w Bamberdze. Po śmierci męża wstąpiła do
ufundowanego przez siebie klasztoru benedyktynek w Kaufungen.
Podczas uroczystości poświęcenia tegoż klasztoru, po Liturgii
Słowa, cesarzowa zdjęła cesarskie szaty, ostrzygła włosy i
odziała się w zgrzebny habit. Swój majątek przeznaczyła na
fundacje kościelne i dobroczynne. Zrobiło to wielkie wrażenie na
uczestnikach ceremonii. Opisuje to wydarzenie ks. Piotr Skarga w
"Żywotach Świętych". Jako zakonnica służyła z oddaniem ludziom,
zwłaszcza ubogim. Nie wyróżniała się niczym w ubóstwie
i posłuszeństwie, nie wymawiała się od żadnych prac, nawet
służebnych. Zmarła 3 marca 1033 r. Zgodnie z jej życzeniem
została pochowana obok męża w katedrze bamberskiej. Natychmiast
zaczęto oddawać jej publiczny kult. Innocenty III zatwierdził go
w roku 1200.
|
04. św. Kazimierza Królewicza.
06. Św. Agnieszki.
07. Świętych Perpetuy i Felicyty.
08. Św. Jana Bożego,
- Dzień Kobiet - Dzień Modlitw i w intencji Niewiast.
10. Czterdziestu Męczenników z Sebasty.
12. Bł. Alojzego Orione,
- Bł. Anieli Salawy. Ur. w Sieprawiu 9 IX 1881 r.
W 1897 r. udała się do Krakowa i początkowo pracowała jako służąca. W
1912 r. wstępuje do tercjarzy św. Franciszka i tam składa świecką
profesję. Podczas
I wojny światowej pomaga w krakowskich szpitalach, gdzie otrzymuje
przydomek "świętej panienki". Zmarła po długich cierpieniach 12 III 1922
r. Zgodnie
z kalendarzem liturgicznym wspomnienie przypada na 9 IX, lecz po
reformie liturgicznej zmieniono datę na 12 III (Por. Osser. Rom.
8/135/91).
14. Św. Łazarza z Betanii.
18. Św. Cyryla Jerozolimskiego.
19. Świętego Józefa - uroczystość.
24. św. Katarzyny Szwedzkiej (ok. 1330 - 1381). Córka św. Brygidy.
Mniszka zakonu brygidek, który założyła. Patronka ludzi niemających
powodzenia.
- Bł. Matki Marii Karłowskiej. Ur. 4 IX 1865 r. w Słupówku, w rodzinie
ziemiańskiej. W siedemnastym roku życia złożyła ślub dozgonnego
dziewictwa. W 1892 r., widząc tragedię dziewcząt trudniących się
prostytucją, zaczęła im pomagać. Dewizą jej działania stały się słowa:
"Szukać i zbawiać to, co zginęło" i tak powierzając się Bożej
Opatrzności, założyła zgromadzenie zakonne. W dniu 20 VI 1902r. wraz z
sześcioma siostrami złożyła prywatne śluby zakonne. Zdołała założyć 9
Domów Misyjnych. Była przykładem człowieka, który spala się Bożym
pragnieniem ratowania i zbawiania dusz. Siłę czerpała z Eucharystii i
modlitwy, która stanowiła treść jej życia. Swym siostrom zlecała:
"Jesteście piastunkami dusz, a dobra piastunka ani na chwilę nie spuści
dziecka z oka". Zm. 24 III 1935 r. Beatyfikowana 06 VI 1997 r. w
Zakopanem przez Jana Pawła II.
25. Zwiastowanie Pańskie,
- Św. Dyzmy - "Dobrego Łotra".
29. Józefa z Arymatei.
30. Św. Leonarda (1828 - 1900).
KWIECIEŃ
01. TRIDUUM PASCHALNE - WIELKI CZWARTEK.
02. TRIDUUM PASCHALNE - WIELKI PIĄTEK.
03. TRIDUUM PASCHALNE - WIGILIA PASCHALNA - rozpoczyna się okres
wielkanocny.
- Następne wydanie „Powołania”.
|

Benedykt
XVI przypomina Kościołowi o kapłaństwie. Przypomina kapłanom, że "z ludu
są wzięci i dla ludu ustanowieni".
Od czasów Chrystusa wszystko jest po staremu. Są wśród nas rasowi
apostołowie. W czarnej sutannie i habicie zakonnym znajdziemy Piotra za
słowami szybszymi od myśli. Spotkamy też Jana wtulającego się w czasie
Eucharystii w pierś Mistrza. A ilu Tomaszów wśród nas, czekających na
dowody, płaczących po nocach, szepczących: "Pan mój i Bóg mój…". Od
czasu do czasu pojawi się i Judasz - miłośnik srebrników, mistrz zdrady
i fałszywych pocałunków.
Sakrament kapłaństwa to widzialny znak niewidzialnej łaski. Jeszcze
jeden dowód na to, o czym pisał św. Paweł w I Liście do Koryntian: "Bóg
wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców;
wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć" (1 Kor 1,27).
Dziś proszę Was, Kochani, o modlitwę. Za nas, kapłanów. Proszę każdą i
każdego z Was: walczcie z nami o naszą wierność powołaniu.
Bez Was nasze dłonie nie są w stanie unieść ciężaru Boga w białej
Hostii…
Bez Waszej modlitwy nasza droga może stać się koszmarem…
Bez Waszej pamięci zatracimy wierność naszemu powołaniu…
Bez Was nigdy nie będziemy… świętymi kapłanami…
Módlcie się… za nas…

* Dziękujemy chórowi dziecięco-młodzieżowemu
naszej społeczności szkolnej oraz p. Andrzejowi Aszlarowi za koncert
kolędowy przed Pasterką oraz oprawę muzyczną Mszy św. o północy.
* Pierwszego i drugiego dnia Świąt Bożego Narodzenia oprawę muzyczną i
liturgiczną Mszy św. o godz. 9.00 przygotowali: Stowarzyszenie
"Jedność", Koło Gospodyń Wiejskich i chór "Łęczanie". Dziękujemy za
piękno przygotowanej liturgii.
* W dniach od 29.12 do 22.01 br. trwała wizyta duszpasterska Księdza
Proboszcza.
24.01 W naszej społeczności parafialnej gościliśmy w ramach Tygodnia
Modlitw o Jedność Chrześcijan ks. proboszcza Romana Jagiełło z Kościoła
polskokatolickiego wraz z wiernymi. Ks. Roman wygłosił okolicznościowe
kazanie.
24.01 Odbyła się zbiórka do puszek na potrzeby ofiar w związku z
trzęsieniem ziemi na Haiti. Zebraliśmy 658 zł. 20 gr.
30.01 Panie z KGW po raz szósty zorganizowały Opłatek parafialny z
zabawą taneczną. Za włożony trud w przygotowanie tak pięknej imprezy
religijno-kulturalnej składamy serdeczne podziękowania na ręce p. Marii
Kołacz.
ŻYCIE
SAKRAMENTALNE
SAKRAMENT CHRZTU
19.12 Aleksandra, Alicja Cypara
SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA
26.12 Rafał Jakubik i Natalia Szpojnarowicz
23.01 Bogdan Bałaban i Paulina Cypara |
ZMARLI
26.12 Stanisław Delimata, lat 55
27.12 Jan Szafarz, lat 89
Statystyka 2009r.: chrzty - 25, śluby - 19, pogrzeby -
19, bierzmowanych - 25, dzieci pierwszokomunijnych - 19.
|
Działalność
Parafialnego Oddziału

Akcji Katolickiej
W dniu 20.12.2009r. w ramach comiesięcznych spotkań odbyło się
tradycyjne spotkanie wigilijne członków POAK. Na początku była wspólna
modlitwa, łamanie się opłatkiem i składanie sobie życzeń, a następnie
skromny poczęstunek.
W Żurawicy w parafii pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w dniu 10.01.br.,
odbyło się spotkanie Rady Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej,
którą tworzą: Zarząd Diecezjalny Akcji Katolickiej, prezesi parafialnych
oddziałów oraz odpowiedzialni za pracę w dekanatach i
archiprezbiteratach. W spotkaniu wzięło udział ponad 300 osób. Podczas
spotkania podsumowano pracę stowarzyszenia w archidiecezji przemyskiej w
minionym roku, a także został przedstawiony program pracy Akcji
Katolickiej w archidiecezji przemyskiej na rok bieżący. Następnie
uczestnicy Rady DIAK udali się na mszę św. do kościoła parafialnego. Po
mszy św. uczestnicy spotkania ponownie spotkali się na życzenia
i łamanie się opłatkiem.
W kolejną niedzielę, tj. 17.01 br. w parafii pw. św. Marii
Magdaleny w Głębokim k/Rymanowa, odbyło się spotkanie opłatkowe dla
archiprezbiteratu krośnieńskiego. Było tam obecnych też kilkoro
przedstawicieli naszego POAK. Spotkanie rozpoczęło się mszą św., po
której uczestnicy spotkania udali się do Domu Strażaka w Sieniawie. Tam
miejscowy zespół wystawił sztukę "Wieczerza Wigilijna", a dzieci ze
szkoły przedstawiły jasełka. Wspólne kolędowanie, poczęstunek i łamanie
się opłatkiem wypełniło spotkanie w Domu Strażaka.
Beata Bojda
KATOLICKIE
STOWARZYSZENIE
MŁODZIEŻY
W poprzednim numerze ”Powołania” wspomniałam co
nieco o wyjeździe na rekolekcje do Dubiecka. Z naszego KSM-u
pojechało 7 osób. O tym, jakie wydarzenia miały tam miejsce,
opowie nam Izabela Cebula, jedna z uczestniczek wyjazdu. Pragnę
tylko nadmienić, że rekolekcje odbyły się w dniach 18 - 29
grudnia ubiegłego roku.
- Jakie masz wrażenia po wyjeździe?
- Przede wszystkim zmieniło się moje podejście do innych ludzi,
moje patrzenie na świat, już bez ''różowych okularów''. To były
niezapomniane dni, obfitujące w modlitwę i czas tylko dla siebie
i Boga.
- Jak wyglądał Wasz pierwszy dzień - dzień przyjazdu?
- Każdy został zarejestrowany, po czym otrzymaliśmy swoje
pokoje. Następnie zaproszono nas na kolację, po której odbyła
się w kościele Msza Święta. Podczas niej oficjalnie zostaliśmy
wszyscy bardzo serdecznie powitani.
- Jak zostaliście przyjęci przez pozostałe osoby,
wielokrotnie obecne na rekolekcjach?
- Atmosfera była ciepła. Istniała w nas na początku taka obawa
czy znajdziemy wspólny język, ale na szczęście strach okazał się
niepotrzebny. Wielu z tych młodych ludzi służyło nam pomocą i
mieliśmy na kogo liczyć, jeśli czegoś potrzebowaliśmy lub nie
wiedzieliśmy.
- A Wasz drugi dzień w Dubiecku?
- Wstawaliśmy zawsze o 700. Każdego ranka szliśmy na jutrznię,
po której większość z nas udawała się na śniadanie. W tym dniu
mieliśmy zaplanowaną pracę w grupach. Tematem przewodnim była
rodzina. Jak zwykle potem był obiad i chwila odetchnienia. Po
południu odbyło się również spotkanie, na którym uczyliśmy się
różnych piosenek religijnych. Następnie poszliśmy do kościoła na
Mszę Świętą. To właśnie podczas niej dostaliśmy krzyżyki.
Uczestnicy z pewnością będą je nosić każdego dnia. Na
zakończenie uroczystości ksiądz udzielił nam błogosławieństwa.
- Co to były za prace?
- Naszym zadaniem było przedstawienie swoich obaw i nadziei
związanych właśnie z rodziną. Jak ją sobie wyobrażamy, czego się
boimy itp. Razem z innymi ksm-owiczami rozmawialiśmy na ten
temat, opisywaliśmy taką, jaką byśmy chcieli, jacy względem
innych będą nasi sąsiedzi... Chcielibyśmy, aby nasz dom był
otwarty na innych.
- Co robiliście w wolnym czasie?
- Najczęściej przesiadywaliśmy w pokojach, ale również
chodziliśmy do pobliskiej kawiarenki oraz do sali, gdzie
mogliśmy pograć w ping-ponga i piłkarzyki.
- A co z ostatnim dniem, niedzielą?
- Po wszystkich porannych czynnościach przebraliśmy się
elegancko, gdyż za moment miała być Msza Święta. Wtedy nas
pożegnano. Udaliśmy się na obiad i już szykowaliśmy się do
wyjazdu.
- Ostatnie pytanie. Jeśli miałabyś możliwość wyjazdu po raz
drugi, to czy udałabyś się tam powtórnie?
- Oczywiście, że tak. Z wielką chęcią. Było fantastycznie.
Szkoda, że Ty tam nie pojechałaś. Miałabyś podobne wrażenia jak
ja.
- Wielkie dzięki za rozmowę.
Chciałabym jeszcze powiedzieć parę słów o aktualnych sprawach
dotyczących KSM-u. Na ostatnim spotkaniu jak zwykle czytaliśmy
Pismo Święte (każdy z nas), zaśpiewaliśmy kolędę i parę innych
piosenek religijnych. Wprawdzie nie padły jeszcze ostateczne
decyzje, ale bardzo możliwe jest, że parę osób pojedzie na
rekolekcje pod koniec lutego (również Dubiecko). Mamy nadzieję,
że uda się to, co chcemy zrealizować, m.in. zebrać fundusze na
dalsze wyjazdy. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo ciepła w tym
zimnym miesiącu.
Sylwia Jaracz
Rozpoczynamy
WIELKI POST
Środą Popielcową Kościół katolicki rozpoczyna
liturgiczny okres Wielkiego Postu.
"Posypmy głowy popiołem..."
Karnawał dobiegł końca. Ucichły zabawy, bale i przyjęcia. W Środę
Popielcową słyszymy w kościele: "Prochem jesteś i w proch się obrócisz",
a na nasze głowy spada popiół. Przyjmujemy ten znak, może czasem nie
wiedząc po co. Bo dziwny to zwyczaj, przypominający raczej
średniowieczne obrzędy, a przecież mamy XXI wiek. Dawniej, w epoce
różnych guseł i przesądów, ludzie widzieli w tym jakąś wartość, ale cóż
to znaczy obecnie?
Proch jest bardzo irytującym znakiem. Przejmuje drżeniem, ponieważ
przypomina o umieraniu, o nieuniknionej śmierci, o kruchości
człowieczeństwa. A jednak ta chwila refleksji i ten znak wydają się
potrzebne każdemu. Nawet ten, kto nie uważa się za wierzącego, ale szuka
prawdy w swoim życiu, uzna za coś pięknego i dobroczynnego fakt, że jest
w roku czas, w którym jesteśmy zaproszeni do bardziej zdecydowanej pracy
nad sobą. Do spojrzenia w prawdzie na swoje wnętrze; zatroskania o inne
wartości niż tylko dobra materialne i zaprowadzenia ładu w swoim życiu.
Zwyczaj posypywania głów popiołem na znak żałoby i pokuty znany jest w
wielu kulturach i tradycjach. Znajdujemy go zarówno w starożytnym
Egipcie i Grecji, jak i u plemion indiańskich oraz na kartach Biblii,
np. w Księdze Jonasza czy Joela. Liturgiczna adaptacja tego zwyczaju
pojawia się w VII w. Pierwsze świadectwa o święceniu popiołu pochodzą z
X w.
W następnym stuleciu, w roku 1091 papież Urban II wprowadził ten rytuał
jako obowiązujący w całym Kościele. Z tego też okresu pochodzi zwyczaj,
że popiół do posypywania głów wiernych uzyskuje się z palm poświęconych
w Niedzielę Palmową poprzedniego roku.
Sięgać do istoty
Już od II w. chrześcijanie wyznaczali specjalny okres jako przygotowanie
do świąt Wielkiej Nocy. Na początku było to zaledwie 40 godzin, czyli
praktycznie tylko Wielki Piątek i Wielka Sobota. Później przygotowania
zabierały cały tydzień, aż wreszcie ok. V w. czas przygotowania do
uroczystości Zmartwychwstania wydłużył się do 40 dni. Kościół nawiązuje
tutaj do 40 dni postu Jezusa na pustyni, a także wspomina w ten sposób
40. letnią wędrówkę ludu wybranego z niewoli egipskiej do Ziemi
Obiecanej.
Post nie obejmował nigdy niedzieli - dnia, który zawsze jest radosną
pamiątką Zmartwychwstania. Z tego powodu do 6 tygodni Wielkiego Postu
dodano brakujące dni i początek tego okresu ustalono właśnie na środę,
która później została nazwana Popielcem.
Minimum praktyk pokutnych na Wielki Post zostało wyznaczone przez prawo
kościelne. Jednakże cały ten okres liturgiczny jest wezwaniem do
pełnienia dzieł miłosierdzia, jałmużny i wzmożonej modlitwy.
Nastrój pokuty w kościołach
Aby nas w pełni wprowadzić w radość świąt wielkanocnych, Kościół niczym
wytrawny pedagog wniósł szereg zwyczajów, które wielkopostnemu
przygotowaniu nadają specyficzny charakter. Tak więc ogołaca kościoły i
ołtarze z kwiatów, aby wprowadzić nastrój smutku i pokuty; ogranicza
światło, aby pomóc w skupieniu się i zadumie; prawie milkną organy;
szaty liturgiczne mają barwę pokutnego fioletu. W świątyniach
rozbrzmiewają pieśni przypominające o męce naszego Zbawiciela: „Wisi na
krzyżu”, „Ludu, mój ludu”, „Jezu Chryste”, „Panie miły” itp.
Z liturgią wielkopostną łączy się od XI w. zwyczaj zasłaniania ołtarza
na cały 40. dniowy okres. Od XVIII w. czyniono to tylko podczas dwóch
ostatnich tygodni (tzw. czas pasyjny). W XIII w. zasłaniano tylko krzyż
i obrazy. Ten zwyczaj zachował też Kościół w Polsce od V niedzieli
Wielkiego Postu aż do Wielkiego Piątku, kiedy to podczas uroczystego
nabożeństwa odsłania się i adoruje Krzyż święty. Wielki Post to czas
intensywnego życia duchowego, zerwania z grzechem i nawrócenia do Boga,
pokuty, walki z własnymi słabościami i z mocami zła. Z liturgii znika
radosne "Alleluja" i hymn "Chwała na wysokości Bogu", a dominującym
kolorem szat liturgicznych staje się fiolet. W tradycji Kościoła Wielki
Post był też okresem intensywnego przygotowania katechumenów do chrztu,
który otrzymywali w Wielkanoc.
Szczególnymi nabożeństwami Wielkiego Postu są: Droga Krzyżowa odprawiana
zwykle w piątki oraz niedzielne Gorzkie Żale.
Rozdzierajcie serca, a nie szaty. Nie po to, by ludzie widzieli...
Na początku Wielkiego Postu w liturgii rozbrzmiewa trzykrotnie: "Bóg
widzi w ukryciu". Chrystus wzywa, abyśmy czynili dobro w ukryciu. Ludzie
mogą dostrzec dobro, ale autor tego dobra nie powinien się afiszować.
Istotą Wielkiego Postu jest przygotowanie wspólnoty wiernych przez
nawrócenie, słuchanie Słowa Bożego i modlitwę do największego święta
chrześcijan, jakim jest Wielkanoc. Nawrócenie, które stanowi
najważniejszy temat Wielkiego Postu, streszcza się w trzech praktykach
wielkopostnych: modlitwie, poście i jałmużnie. "Katechizm Kościoła
Katolickiego" przypomina, że bez nawrócenia serca, czyny pokutne
pozostają bezowocne i kłamliwe. I odwrotnie - nawrócenie wewnętrzne
skłania do uzewnętrznienia takiej postawy przez widzialne gesty i czyny
pokutne (por. KKK 1430). Zwraca też uwagę, że okresy i dni pokuty
wskazane w roku liturgicznym, takie jak Wielki Post i każdy piątek, są
dla Kościoła specjalnym czasem praktyki pokutnej. "Okresy te są
szczególnie odpowiednie dla ćwiczeń duchowych, liturgii pokutnej,
pielgrzymek o charakterze pokutnym, dobrowolnych wyrzeczeń jak post i
jałmużna, braterskiego dzielenia się z innymi" (por. KKK 1438).
Modlitwa, szczególnie otwarta na słuchanie słowa Bożego, pozwala
człowiekowi zrozumieć zamysł Boga w stosunku do niego i do całego
świata. Post w praktyce wielkopostnej nie ma charakteru
dietetyczno-medycznego, ale staje się swoistym czasem uwolnienia
wiernych od złudzeń, jakim ulegają w stosunku do rzeczy. Innym ważnym
aspektem postu staje się jego wymiar wspólnoty z najuboższymi -
jałmużna. Św. Augustyn, zwracając się do swoich wiernych, mówił:
"Wstrzemięźliwość wasza niech będzie pokarmem biednych". W hymnie
Liturgii Godzin Kościół modli się: "Ten czas przeżyjmy w skupieniu;
Krótsze niech będą rozmowy; Skromniejsze nasze posiłki; Więcej czuwania
nad sobą".
Bogactwo liturgii i tradycji związanych z Wielkim Postem ma pomóc w
kontemplacji Oblicza cierpiącego Zbawiciela. Na co dzień pozostaje
prosty znak krzyża i rada Romano Guardiniego: "Czyniąc znak krzyża, czyń
go starannie. Nie taki zniekształcony, pośpieszny, który nie wiadomo co
oznacza. Czyń powoli duży, staranny znak krzyża: od czoła do piersi, od
jednego ramienia do drugiego, czując, jak on cię całego ogarnia. Staraj
się skupić wszystkie swoje myśli i zawrzyj całą siłę swojego uczucia w
tym geście kreślenia krzyża".
Ks. Roman Kempny

Zwycięzca... piekła i szatana

"Oto nadchodzi godzina, a nawet nadeszła, że się rozproszycie
(...). Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną. To wam
powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku,
ale odwagi! Jam zwyciężył świat". (J 16, 32-33)
Odwagi! Pokusa puka do drzwi dobrych marzeń i pragnień, kryjąc za
urzekającym spojrzeniem złe ich spełnienie…
Dzisiaj słowo "pokusa" wywołuje uśmieszek, bo skojarzenia albo są
erotyczne, albo kulinarne. A czasy wielkich pokuszeń pustelników czy
mniszek to tematy z nudnej szkolnej lektury. Jakby teraz właśnie ludzie
- masami wręcz - nie byli coraz bardziej perfidnie, sprytnie,
psychotechnicznie mamieni, wabieni, zwodzeni, uwodzeni, aż do
nieświadomego urzeczenia, zahipnotyzowania i wchodzenia w paszcze
potworów, których nikt tak przecież nie nazwie. Zresztą, prawie każdy
twierdzi, że jest odporny na kuszenie reklam, polityków, mody, erotyki,
narkotyków, magii… Jednak coraz ktoś znika bezpowrotnie w jakiejś
urokliwej paszczy potwora, a reszta udaje, że nic się nie stało. Co jest
więc w tym kuszeniu - któremu jakoś rzadko kto się opiera - że tak wielu
woli mu ulec, niż z nim walczyć?
Kuszenie to nie bajka, nie bagatela. Jeszcze raz wraca scena z raju:
"Poznacie tajemnicę… Będziecie jako bogowie… Złamcie zakaz… Przekroczcie
granicę…". I potem tylko chichot węża z ludzkiej rozpaczy. A długo potem
pustynia, Syn Człowieczy i znów szept: "Dam ci wszystko, ale się pokłoń…
Popisz się sztuczką, łatwizną… Skocz na ślepo, rzuć się w mrok,
zaszalej, zatrać się…". Tylko że tu On spojrzał w te ślepia i ujrzał tam
tylko pustkę, straszną nicość, jaka zawsze czai się po drugiej stronie
pociągającego i urzekającego omamu pokusy.
Święto Świąt - WIELKI TYDZIEŃ
Przeżywamy najważniejsze dni w roku. Wielki Tydzień to czas, w którym
my, ludzie, dostępujemy niebywałej więzi ze Stwórcą. Chrystus Pan, który
stał się naszym bratem, dobrowolnie bierze Krzyż na swe ramiona, cierpi
okrutnie za nasze odstępstwa i umiera, abyśmy mieli życie wieczne...
Tajemnica ta onieśmiela, fascynuje, umacnia w człowieczeństwie. Kim jest
człowiek, że sam Bóg chce takiego zjednoczenia ze swoim stworzeniem?
Musi być ono bardzo kochane i upragnione pomimo niedoskonałości, często
także w swoim upodleniu i buncie. Tak było, kiedy żył Jezus; tak jest
dzisiaj i zapewne będzie do końca świata. Ludzie różnorodnie reagują na
tajemnicę śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Jedni niedowierzają,
drudzy starają się ją zgłębić i przeżyć wyjątkowo, inni są obojętni,
wielu przeciwstawia się i zarzuca fałsz wydarzeniom lub bagatelizuje ich
znaczenie. Ta różnorodność jest dowodem wyjątkowości człowieka, wskazuje
na możliwości ludzkiego poznania, otwartości na miłość lub jej braku i
na rolę wolnej woli, która najbardziej przybliża nas w podobieństwie do
Stwórcy. I chociaż wiadomo, że każdy ma prawo do swojego przeżywania
zdarzeń, to jednak rani, gdy spostrzegamy rosnącą laicyzację i komercję
w przestrzeni publicznej związanej z okresem Wielkiego Tygodnia i
Zmartwychwstania Pańskiego. Najważniejsze święto chrześcijańskie
sprowadza się do czasu wiosennego weekendu, może na nartach albo na
ścieżce rowerowej, poprzedzonego dużymi zakupami w supermarkecie. Media
i uliczne reklamy zachęcają do konsumpcji nie tylko spożywczej. Nawet w
tym okresie brak refleksji, że istnieją intymne sfery życia, które
należałoby ochronić przed reflektorami. Zazwyczaj też opinia publiczna
bywa poruszana przez jakieś wydarzenie pseudokulturalne albo "rewelację"
typu ewangelia wg Judasza. Wszystko to służy odrywaniu człowieka od
głębszego przeżywania misterium Triduum Paschalnego, do czego konieczny
jest czas i wyciszenie. Potrzeba nam wyjścia na Drogę Krzyżową, zajęcia
miejsca w rzeszach kroczących za Jezusem, odnalezienia się i
zidentyfikowania swojej roli, rozeznania w sytuacji. Tak jak dwa tysiące
lat temu będą wśród nas szydercy i zdrajcy, ktoś się zaprze, ktoś
zapłacze. Ale będą też pocieszyciele i pomocnicy, a nawet niektórzy
wytrwają do końca. Droga Krzyżowa jest drogą życia każdego człowieka
niezależnie od funkcji, powołania, miejsca i okoliczności, chociaż można
udawać, że nic się nie dzieje. Przekonuje się nas, że jeśli chcemy
wierzyć, to możemy, byleby tylko w zaciszu własnego domu, ostatecznie
jeszcze w kościele. Ale nie publicznie, w pracy, w Sejmie, w szkole - o,
co to, to nie! Chyba że dobrze wpłynie to na wizerunek, szczególnie
przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi. Niestety, Niedziela Palmowa
tylko poprzedza Wielki Piątek, który jest rzeczywistym sprawdzianem dla
każdego człowieka, także polityka. W Niedzielę Palmową słyszymy: Hosanna
Synowi Dawidowemu! A w Wielki Piątek?
Zastanawiająca zmiana poglądów. Od entuzjazmu do potępienia. W ciągu
tygodnia nastroje społeczne ulegają dramatycznej przemianie i to w
czasie, kiedy Chrystus nie robi niczego, co mogłoby być powodem takich
reakcji... Co w takim razie się stało? Jak mogło do tego dojść? Ten,
przed którym w Niedzielę Palmową słano płaszcze i którego obwoływano
królem, tydzień później zostanie sam wobec oskarżenia, nie będzie obok
Niego tych, których uzdrawiał, którym wyjaśniał kim naprawdę są i jak
bardzo są ważni. Wolna wola, którą Bóg obdarzył człowieka, dała
człowiekowi możliwość odwrócenia się od Boga. I wtedy, i teraz.
Z Nim ZWYCIĘŻYMY! ALE TYLKO Z NIM!
Być ze Sprawiedliwym, stanąć w Jego obronie, trwać przy prawdzie,
obronić wartości, uznać swoją słabość i dziękować za wszystko Bogu - to
nauka na każdy dzień wypływająca z tajemnicy Krzyża. Brakuje w
przestrzeni publicznej ludzi odważnie przyznających się do Chrystusa i
Jego nauczania. Standard europejski wyklucza powoływanie się na prawa
Boże w aspekcie życia społecznego. Ale przecież nie zawsze w Europie tak
było, co więcej historia naszego kontynentu nierozłącznie związała się z
chrześcijaństwem, na którym zbudowała podwaliny cywilizacji, czerpiąc
moc właśnie z Krzyża Chrystusa. Trudno pogodzić się dziś z rugowaniem
wszystkiego co religijne w publicznej przestrzeni funkcjonowania narodów
europejskich. Nasza Ojczyzna także podlega tej demonicznej obróbce. Tym
bardziej ten szczególny czas przeżyjmy, składając nasze doświadczenia u
stóp Ukrzyżowanego, aby zechciał ochronić Swoje dziedzictwo na polskiej
ziemi.
Opr.W.Fornal
-
Rok Kapłaństwa
Kim jest kapłan?
Katechizm Kościoła Katolickiego mówi, że: "Na mocy
sakramentu święceń prezbiterzy (czyli kapłani) uczestniczą w
powszechnym posłaniu powierzonym Apostołom przez Chrystusa.
Duchowy dar, jaki otrzymali przez święcenia, przygotowuje ich
nie do jakiegoś ograniczonego i zacieśnionego posłania, ale do
najszerszej i powszechnej misji zbawienia "aż po krańce ziemi"
(Wat. II, PO, 10), "z sercem gotowym do głoszenia wszędzie
Ewangelii" (Wat. II, OT, 20).
Następnie też wyjaśnia, iż "Swój (...) święty urząd sprawują
przede wszystkim w kulcie czy uczcie eucharystycznej, w której
działając w zastępstwie (in persona) Chrystusa i głosząc Jego
tajemnicę, łączą modlitwy wiernych z ofiarą Tego, który jest ich
Głową, i uobecniają we Mszy świętej aż do przyjścia Pańskiego
jedyną świętą ofiarę Nowego Testamentu, mianowicie Chrystusa
ofiarującego się raz jeden Ojcu na ofiarę niepokalaną" (Wat. II,
W 28). "Z tej jedynej ofiary czerpie swoją moc cała ich posługa
kapłańska" (KKK 1566).
I oto do tych zadań, do tej misji Chrystus zaprasza naszych
synów, braci i kolegów. Wywodzą się z naszych rodzin. Mieszkają
w naszych miastach i wioskach. Uczą się w tych samych szkołach.
Na zewnątrz niczym się od nas nie różnią, niekiedy są bardziej
pobożni. Chętniej uczestniczą we Mszy św., starają się nie
lekceważyć Bożych przykazań. Chociaż może się zdarzyć inaczej.
Może ktoś doświadczyć jak św. Paweł uderzenia łaski. Przed nim
jest również otwarta droga do kapłaństwa.
Niepokoi nas czasami ta zwyczajność w powoływaniu do kapłaństwa.
A naszym niepokojom mogą towarzyszyć różne powiedzenia i
przysłowia, nie zawsze pochlebnie odnoszące się do tego
wydarzenia. Ale i ten fakt wypada odnotować, aby jeszcze
bardziej podziwiać Pana Boga za Jego przedziwną otwartość na
człowieka i względem niego.
Jest wszakże coś bardzo ważnego. Osoba powołana nie może się
ociągać, gdy słyszy Chrystusowe zaproszenie. Mówi o tym wyraźnie
Pismo Święte. A kiedy Pan Jezus powoływał uczniów i apostołów,
oni "natychmiast" albo "zaraz" porzucali wszystko i szli za Nim.
Święty Augustyn przy tej okazji zauważa, że gdyby tak nie
postąpili, to zmarnowaliby powołanie, bo Pan Jezus poszedłby
dalej, a oni by pozostali!
Kapłan jest więc kimś spośród nas, wezwanym przez Chrystusa do
pełnienia szczególnej misji, do sprawowania sakramentów, a
zwłaszcza Sakramentu Eucharystii. Kapłaństwo sakramentalne tym
się różni od kapłaństwa powszechnego, że to drugie jest darem
służącym człowiekowi do wzrostu w łasce, a to pierwsze, czyli
kapłaństwo sakramentalne, jest darem danym dla wspólnoty, aby
służył innym w ich podążaniu za Chrystusem. W tym się wyraża
służebny charakter kapłaństwa sakramentalnego, a więc tego, z
którym spotykamy się w kościele, na katechezie, a w okresie
Bożego Narodzenia także podczas kolędy.
Święty Karol Boromeusz bardzo przeżywał swoje kapłaństwo i
zachęcał wszystkich kapłanów do zwracania szczególnej uwagi na
ten dar. Podczas jednego z synodów mówił: "Spójrzmy więc na
kapłana, który wie, że wymaga się od niego świętości życia,
wstrzemięźliwości i anielskich obyczajów w postępowaniu" ("Acta
Ecclesiae Mediolanensis", Mediolani 1599, 1177). W tym świetle
przypatrujmy się kapłanom, starając się jednocześnie pomagać im
życzliwym słowem i modlitwą we wprowadzaniu w życie tego jakże
istotnego programu.
- Posłani, aby głosić Ewangelię
Rozstając się z apostołami, Chrystus powierzył im troskę o młody
Kościół i przekazał szczególną misję: "Dana Mi jest wszelka
władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie
narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha
Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A
oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia
świata" (Mt 28, 18-20). Na mocy tego polecenia biskupi i kapłani
są stróżami prawdy ewangelicznej i niestrudzonymi głosicielami
Bożego słowa.
Jezus uczynił kapłanów uczestnikami swej prorockiej misji.
Podobnie jak On mają strzec depozytu wiary oraz gorliwie
przekazywać ludziom prawdę. Kapłani użyczają swego głosu
Chrystusowi Nauczycielowi. Są heroldami Dobrej Nowiny i
zwiastunami ewangelicznej nadziei. Są wiernymi świadkami Boga w
świecie, który dzięki ich słowu może uwierzyć i dostrzec Bożą
miłość. Apostołowie, a potem ich następcy dosłownie wypełnili
polecenie Chrystusa. Poszli na cały świat uzbrojeni przez Ducha
Świętego w moc wiary i męstwo jej głoszenia. Piotr dotarł do
Rzymu, Tomasz do Indii, Paweł przemierzył Grecję i zawędrował aż
do Hiszpanii...
Głoszenie Ewangelii przez młody Kościół zaczęło się w
Jerozolimie i trwa po dziś dzień. Kościołowi, pomimo zmiennych
kolei losu, burz i zawirowań; pomimo zmieniających się warunków
życia, upadku struktur społecznych i powstawania nowych; pomimo
wielości kultur w świecie - udało się zachować niezmieniony
depozyt wiary. To, czego nauczał Chrystus i pierwsi Jego
uczniowie, możemy dzisiaj usłyszeć w Kościele. Dzięki Duchowi
Świętemu, który jest duszą Kościoła i strzeże w nim prawdy,
Kościół niczego z tej ewangelicznej prawdy nie zatracił. We
wspólnocie wiary wypełniła się obietnica Chrystusa: "A
Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu,
On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam
powiedziałem" (J 14, 26). Kiedy więc słuchamy nauczania Papieża,
biskupów i kapłanów z nim zjednoczonych, mamy pewność, że
dociera do nas cała i niezmieniona prawda, której źródłem jest
Chrystus Nauczyciel. Dzięki posłuszeństwu natchnieniom Ducha
Świętego kapłani niczego nie dodają ani niczego nie ujmują z
depozytu wiary. Dla nas jest to bardzo ważne stwierdzenie.
Dzięki temu, chociaż świat i ludzie się zmieniają, prawda Boża
dociera do nas taka sama, jaką głoszono w czasach Kościoła
apostolskiego. Dzisiaj ludzie próbują "poprawić" ewangeliczne
orędzie. Dostosować je do własnych potrzeb, dokonać korekty,
usunąć elementy niewygodne, niepopularne. Pokusie tej uległy
liczne wspólnoty chrześcijańskie, które dopasowały orędzie
ewangeliczne do aktualnych oczekiwań. Złagodzono wiele wymagań,
przestano mówić o rzeczach, które kłócą się z obecną
mentalnością. Zapomniano o rozlicznych wymogach moralnych lub je
zarzucono. Patrząc na postawę wielu wspólnot chrześcijańskich,
dostrzec można ogromny zamęt w nauczaniu prawd wiary i
moralności. Kościół katolicki dzięki temu, że ma świadomość
bycia depozytariuszem, a nie właścicielem prawd wiary i zasad
moralnych, że sam Bóg jest ich źródłem, ustrzegł się zmian,
które mogłyby zniekształcić prawdę. Za to winniśmy Panu Bogu
dziękować.
- ks. Zbigniew Sobolewski
PANIE JEZU
CHRYSTE, BOSKI ODKUPICIELU,
oto Twoi kapłani. Oby byli Twoimi narzędziami, wyciągając
dłonie, aby, jak Ty, przyjmować ciosy i gwoździe.
Oby schylali głowy pod koroną cierniową, otwierali serca, aby
były przebite z miłości do dusz, jak Twoje Serce.
Panie Jezu Chryste, należą do Ciebie, oby wybierali Twoje drogi,
szli Twoją drogą do ołtarza, na Kalwarię.
IV Niedziela Wielkiego Postu, Jan Uryga
Grzech
- zerwanie z Bogiem
Grzech według
Katechizmu Kościoła Katolickiego jest "wykroczeniem przeciw rozumowi,
prawdzie, prawemu sumieniu". Jest w swej istocie brakiem prawdziwej
miłości, zarówno względem Boga, jak i bliźniego, spowodowanym
"niewłaściwym przywiązaniem do pewnych dóbr" (KKK, 1849). Według św.
Augustyna i św. Tomasza z Akwinu jest to "słowo, czyn lub pragnienie
przeciwne prawu wiecznemu".
Grzech jest pójściem drogą inną aniżeli tą, którą wskazał Bóg. Jest
wyrazem buntu przeciw Bogu, zaprzeczeniem porządku, jaki ustalił
Stwórca, a od nowa uporządkował Chrystus. Wszystko, co w jakikolwiek
sposób sprzeciwia się woli Boga, jest grzechem.
W Piśmie Świętym grzech jest przedstawiony jako nieposłuszeństwo, zdrada
i niewierność wobec Boga. Oddziela nas od Stworzyciela będącego źródłem
wszelakiego dobra. Zrywając więź łączącą nas z Bogiem, godzi w nasze
człowieczeństwo, które ma się realizować według planów i zamiarów
Bożych. W ujęciu chrześcijańskim grzech jest największym złem, jakie
może nas spotkać, ponieważ spychając nas z drogi prowadzącej do Boga,
otwiera przed nami perspektywę wiecznej i nigdy niekończącej się
śmierci. Można go jednak przezwyciężyć poprzez chrzest, sakrament pokuty
i Eucharystię. Zawdzięczamy to Zbawicielowi, który otworzył przed nami
drogę do nawrócenia, przebaczenia i pojednania.
W Piśmie Świętym można znaleźć wiele "katalogów grzechów" sformułowanych
w różny sposób. Najbardziej znany jest znajdujący się w Starym
Testamencie zbiór Dziesięciu Przykazań Bożych (por. Wj 20,1-21). W Nowym
Testamencie można znaleźć nawet wykazy grzechów ułożone przez samego
Jezusa Chrystusa: "Z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd,
kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp,
wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza
pochodzi i czyni człowieka nieczystym" (Mk 7,21-23; por. Mt 15,19-20).
Także w pismach św. Pawła Apostoła wielokrotnie znajdują się całe
"listy" grzesznych czynów, np. "Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki
rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie
bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa
pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i
tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci,
którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą"
(Ga 5,19-21; por. też Rz 1,28-32; 1 Kor 6,9-10; Ef 5,3-5).
Zgodnie z tradycją w Kościele grzechy ocenia się według ich ciężaru.
Grzech śmiertelny to taki, który niszczy miłość w sercu człowieka z
powodu poważnego wykroczenia przeciw prawu Bożemu. Musi być popełniony z
pełną świadomością i całkowitą zgodą człowieka oraz dotyczyć "materii
ciężkiej", którą precyzuje Dekalog. Pociąga za sobą utratę miłości i
pozbawienie łaski uświęcającej. Jeśli człowiek nie okaże skruchy, nie
żałuje i w sakramencie pokuty nie otrzyma przebaczenia Boga, zostaje
wykluczony z królestwa Chrystusa i skazuje się na wieczne potępienie.
Grzech powszedni pozwala trwać miłości, chociaż ją osłabia i rani.
Pojawia się wtedy, gdy człowiek w "materii lekkiej" nie przestrzega
prawa moralnego albo popełnia go w "materii ciężkiej", lecz bez pełnej
świadomości lub dobrowolności. Grzechów powszednich (nazywanych też
lekkimi) nie należy lekceważyć, gdyż jeden grzech powoduje skłonność do
kolejnego i stopniowo prowadzi do popełnienia grzechu śmiertelnego.
Św. Paweł w krótkich, ale jasnych słowach mówi o skutku grzechu: "Przez
jednego człowieka grzech przyszedł na świat, a przez grzech śmierć, bo
zapłatą za grzech jest śmierć" (por. Rz 5,12). Człowiek stworzony został
do życia bez końca, wieczność miała być dalszym ciągiem doczesności.
Grzech sprawił, że obecnie życie doczesne i wieczne łączy śmierć. By
jednak owo czekające nas życie wieczne było pełne szczęścia i radości,
nie możemy być w okowach grzechu. Stąd św. Paweł przestrzega: "Jeżeli
według ciała żyjecie, pomrzecie, jeżeli zaś przez ducha popędy ciała
poddacie umartwieniu, żyć będziecie" (por. Rz 8,13).
W ostatnich czasach zagadnienie grzechu bywa coraz częściej odrzucane
przez różne orientacje światopoglądowe. Słowo "grzech", przemawiające w
dawniejszym języku potocznym z niezwykłą siłą, przeszło dziś do
słownictwa ściśle kościelnego. Dziś raczej mówimy: wyrządzone zło,
przestępstwo, wykroczenie, zdrada itd. Wstydzimy się trochę słowa
grzech, a przyczyną tego jest błędne pojęcie grzechu.
Do Boga może się każdy ustosunkować jak chce. Ma przecież wolną wolę.
Może jak Lucyfer powiedzieć: „Nie będę Ci służył!” albo jak Chrystus:
„Tak, Ojcze, oto idę pełnić wolę Twoją”. Każdy powinien być świadomy
tego, co wybiera, i warto to przemyśleć w okresie Wielkiego Postu, gdy
nasz Ojciec i Pan czeka na każdego grzesznika zbliżającego się do kratek
konfesjonału.

* Nie czyń zła, aby Cię zło nie pochłonęlo" Mądrosć
Syracha
* Niebo samo nie spadnie, trzeba je osiągnąć" A.Mickiewicz
* Dopóki sam nie płoniesz miłością, nie rozpalisz ognia w innych. To
właśnie miłość rozpala twoje słowa i sprawia, iż płoną jak pochodnia."
Św. Bernard
* Przestańmy rozliczać świat, a zacznijmy rozliczać siebie. Ks. Józef
Tischner
* Panie, co chcesz abym czynił? Św. Franciszek z Asyżu
* Aniołowie, gdyby zazdrościć mogli, dwóch rzeczy by nam zazdrościli.
Pierwszej, to jest przyjmowania Komunii Świętej, a drugiej, to jest
cierpienia" Św. s. Faustyna
* Pan jest cierpliwy i ma wielkie miłosierdzie. W Swojej ekonomii
potrafi wykorzystać nawet nasze błędy, jeżeli złożymy je na Jego
ołtarzu" Św. Edyta Stein
* Moim zadaniem jest odnajdywać w sobie to, co Pan Bóg stworzył we mnie
absolutnie najlepszego" Robert Browning
* Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia". Albert Einstein
* Taki twój Bóg, jakie masz serce." Ludwig Feuerbach
* Miłość musi być ukrzyżowana" /Matka Maria od Krzyża Morawska/
* Idź przez życie tak, aby ślady twoich stóp przetrwały cię." Bp. Jan
Chrapek
* Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12, 21)
* Nie odtrącaj ręki, która Ci poprawia szalik pod szyją, przygładza
włosy, strzepuje kurz z płaszcza; nie denerwuj się, gdy Cię wypytują i
to, jak się czujesz, czy Cię głowa nie boli, czy nie jesteś zaziębiony,
jak Ci się spało, czy masz jakieś zmartwieni, nie narzekaj, że się Tobą
interesują, że się wtrącają w Twoje sprawy; nie narzekaj, że Cię
upominają, ostrzegają, przekonują. Bo przyjdzie taki czas, bo dojdzie do
tego, że nikogo nie będziesz obchodził, że nikt nie będzie Cię pytał ani
ostrzegał, ani prosił. Stanie to czego chciałeś: nikt się nie będzie
Tobą interesował. Zostaniesz sam . A gdy przyjdzie tragedia, wtedy może
zabraknąć ręki, która by Cię uratowała przed rozpaczą.
Nie odtrącaj od siebie miłości, bo nie można jej znajdować w
nieskończoność
Postacie męki Pańskiej
Wśród postaci
wspomnianych na kartach Ewangelii, opisujących mękę Jezusa Chrystusa,
pojawiają się osoby znane z imienia, jak i postacie bezimienne. Kim są?
Co o nich wiemy? Na jakie szczegóły zwraca uwagę każdy z Ewangelistów?
Szymon Trędowaty. Samo imię Szymon znaczy „wysłuchanie”. Jest
wspomniany przez Ewangelistów Marka i Mateusza jako człowiek, w którego
domu miało miejsce namaszczenie Jezusa przed męką. Św. Jan utożsamia go
z Łazarzem wskrzeszonym przez Jezusa. To imię pochodzi od hebr. Eleazar
– „Bóg pomógł”. Postać Łazarza pojawia się w Ewangelii dwukrotnie. Św.
Łukasz wspomina o nim w przypowieści, jako o człowieku, który umarł u
bram domu bogacza i został nagrodzony po śmierci przez Boga. Św. Jan
nazywa go przyjacielem Jezusa, którego ten wskrzesił z martwych.
Kobieta, która namaszcza Jezusa olejkiem. Wymienia ją św. Marek i
Mateusz. Św. Jan określa jej imię. To Maria, jedna z sióstr Łazarza.
Temu imieniu przypisuje się ok. 80 znaczeń. Wśród nich jest „gorycz”,
„smutek”, „bunt”. Określa ono również osobę umiłowaną przez Boga. Maria
podczas wcześniejszego pobytu Jezusa w Betanii wsłuchuje się w Jego
słowa. Była także - wraz ze swą siostrą - świadkiem wskrzeszenia
Łazarza. Namaszczenie Jezusa spotyka się z ostrą krytyką podjętą przez
Judasza i obroną Marii ze strony samego Jezusa.
Marta. Uczestniczy we wspomnianej scenie namaszczenia w Betanii.
Jest siostrą Marii i Łazarza. Jej imię oznacza w języku aramejskim
„Pani”. Ona podczas obu spotkań usługuje Jezusowi i pozostałym gościom.
Za pierwszym razem jest zbuntowana wobec braku pomocy ze strony Marii
słuchającej Jezusa. W scenie wskrzeszenia Łazarza wspomniana jest na
pierwszym miejscu wśród zaprzyjaźnionego z Jezusem rodzeństwa. Wychodzi
naprzeciw Mistrza i w obliczu śmierci brata wypowiada słowa wiary w
zmartwychwstanie
Judasz Iskariota. Jest dramatyczną postacią wydarzeń męki
Pańskiej. Jego imię pochodzi od hebr. Jehuda – „niech będzie uwielbiony”
(domyślnie Bóg). Znaczenie przydomka Iskariota jest niejasne. W języku
hebr. może oznaczać człowieka z Kariotu (osiedle w Judei), zaś z greki
zabójcę. Jako jedyny z Dwunastu Apostołów pochodził z Judy. Miał w tym
gronie pozycję uprzywilejowaną: był skarbnikiem, znajdował się bardzo
blisko Jezusa w czasie Ostatniej Wieczerzy. Jego postać wiąże się
nierozerwalnie ze zdradą Jezusa. Niejasne są motywy jego działania. Czy
w grę wchodziły pieniądze? - jak sugeruje to św. Mateusz, a i pośrednio
św. Jan, czy też zmotywowała go zapowiadana przez Jezusa śmierć? - tak
zdaje się sugerować św. Marek. W wydarzeniu zdrady, jakie nastąpiło, św.
Jan widzi działanie złego ducha, który owładnął Judaszem tak mocno, iż
nawet gest miłości, jaki okazał mu Jezus, nie był w stanie powstrzymać
go przed zaplanowanym czynem. Dopiero konsekwencje tego co się stało
wstrząsnęły jego sumieniem. Próbował naprawić zło, oddając pieniądze
jakie otrzymał za zdradę. Nie mógł jednak pogodzić się z tym co uczynił
i odebrał sobie życie.
Piotr. To imię nadał mu sam Jezus. Oznacza „skałę” i określa jego
misję pośród Dwunastu. W czasie Ostatniej Wieczerzy zapewniał Jezusa o
swej wierności. W odpowiedzi usłyszał słowa zapowiadające jak szybko
wyprze się swego Mistrza. Podczas męki Pańskiej jest zaproszony przez
Jezusa, by czuwał z nim w czasie modlitwy w Getsemani. Nie był w stanie
tego uczynić. Próbował bronić Jezusa podczas zdrady. Jemu św. Jan
przypisuje atak mieczem na sługę arcykapłana. Może to wydarzenie było
powodem strachu i trzykrotnego zaparcia się Jezusa na dziedzińcu domu
arcykapłana, choć wydaje się raczej, iż Piotr nie potrafił przyznać się
do Jezusa cierpiącego. Jednak wspominając słowa Jezusa, zapłakał nad
swym grzechem i uznał swą winę, co otworzyło mu drogę do przebaczenia.
Malchos. To imię pojawia się jedynie u św. Jana. Jest łac.- gr.
formą hebr. melek – „król”. Określa ono sługę arcykapłana, któremu Piotr
obciął ucho. Pozostali Ewangeliści wzmiankują o nim jedynie jako o
słudze, nie precyzując jego imienia.
Annasz. Imię jest grecką formą hebr. Chananiasz – „Pan jest
łaskawy”. Był mianowany arcykapłanem przez Kwiryniusza w 6 roku po
Chrystusie i sprawował urząd do roku 15, kiedy to został z tego urzędu
zdjęty przez Waleriusza Gratusa (Rzym jako okupant Judei zarezerwował
sobie prawo mianowania arcykapłanów na tym terenie w związku z ich
znaczącą rolą w społeczności Izraela). Należał do bogatej i wpływowej
rodziny. Jego pięciu synów oraz teść sprawowali urząd arcykapłański. W
wydarzeniach związanych z męką tylko św. Jan wspomina jego osobę,
wskazując, iż najpierw do niego zaprowadzono Jezusa.
Kajfasz. Jest to przydomek. Jego znaczenie jest sporne. Może
określać kogoś bystrego lub twardego. Nosił go arcykapłan Józef. To imię
znaczy „niech [Bóg] doda”. Był zięciem Annasza. Swój urząd objął w 18 r.
po Chrystusie. Zdymisjonował go Witeliusz, następca Piłata. Jemu św. Jan
przypisuje inicjatywę skazania na śmierć Jezusa.
Poncjusz Piłat. Sprawował urząd prefekta Judei w latach 26 - 36
po Chr. W pismach żydowskich wspominany jest jako człowiek wywołujący
rozliczne zatargi i incydenty na tle religijnym, choćby wspomnieć
wniesienie sztandarów z wizerunkiem cesarza do Jerozolimy. Dla Żydów
było to bałwochwalstwo. Sytuacje te nie przeszkadzały jednak Rzymowi,
skoro swój urząd sprawował najdłużej ze wszystkich prokuratorów Judei. O
jego odejściu przesądziła masakra Samarytan, których podejrzewał o bunt.
On podjął decyzję o skazaniu Jezusa w obawie przed utratą władzy. Nie
mniej Ewangeliści wskazują na próby uwolnienia Jezusa, jakich podejmował
się w czasie przesłuchania.
Herod Antypas. Jest wspomniany tylko przez św. Łukasza. Jeden z
siedmiu synów Heroda Wielkiego pochodzącego z pogańskiej Idumei. Samo
imię Herod jest pochodzenia greckiego i oznacza tajemniczego,
bohaterskiego przodka. Sprawował władzę nad Galileą i Pereą (teren na
wschodnim brzegu Jordanu). Zbudował Tyberiadę - stolicę Galilei. Po
rozwodzie z córką Aretasa, króla Nabatejczyków, poślubił Herodiadę –
siostrzenicę i żonę przyrodniego brata, co było powodem jego konfliktu z
Janem Chrzcicielem. Piłat odesłał do niego Jezusa, dowiadując się iż był
On poddanym Heroda. Wobec milczenia Jezusa Herod Antypas wyszydził Go i
odesłał do Piłata. Kres jego władzy w Galilei położyło oskarżenie przez
zwolenników Heroda Agryppy o przestępstwo przeciw Rzymowi i wygnanie.
Barabasz. To imię oznacza „syna abby” (dosł. ojca). Wspomniany
jest jako osoba uwięziona za rozruchy. Mogło chodzić o zwykły bandytyzm
lub też zbrojne wystąpienie przeciw Rzymowi. Rzecz musiała być poważna,
skoro miał zostać ukrzyżowany. Piłat powołując się na zwyczaj żydowski,
przedstawił go wraz z Jezusem jako jednego z możliwych do ułaskawienia
na święto Paschy. Został wybrany przez podburzony tłum do ułaskawienia.
Szymon z Cyreny. Został przymuszony do niesienia krzyża Jezusa.
Jest określony jako pochodzący z Cyreny – miasta znajdującego się na
terenie Libii, które zamieszkiwali Żydzi pochodzący z Egiptu. Z tego
miasta pochodziło też wielu chrześcijan odgrywających znaczą rolę w
głoszeniu Ewangelii na terenie Antiochii. Św. Marek wspomina, iż Szymon
był ojcem dwóch synów: Aleksandra i Rufusa – postaci bliżej nieznanych.
Maria, Matka Jezusa. O jej obecności pod krzyżem wspomina św.
Jan. Jej Jezus powierza umiłowanego ucznia. Temu uczniowi ukazuje Ją
jako jego Matkę.
Maria matka Jakuba i Józefa zwanego też Jozesem. Często
utożsamiana z Marią, żoną Kleofasa. Stała pod krzyżem Jezusa,
uczestniczyła w Jego pogrzebie i widziała pusty grób
Salome. Imię nawiązuje do hebr. Szalom – „pokój, obfitość dóbr”. Kobieta
z Galilei również obecna pod krzyżem i oglądająca pusty grób. Jej imię
wymienia św. Marek. Jest utożsamiana z matką synów Zebedeusza wspominaną
przez św. Mateusza. Ona w drodze do Jerozolimy prosiła Jezusa o prawo
dla jej synów przebywania w pobliżu Jezusa, gdy będzie wstępował do swej
chwały.
Maria Magdalena. Jest wymieniana jako jedna z najważniejszych
kobiet towarzyszących Jezusowi. Ją uwolnił od siedmiu złych duchów.
Wspomagała Jezusa i jego uczniów materialnie. Trwała pod krzyżem, a
potem jako pierwsza oznajmiła o zmartwychwstaniu.
Józef z Arymatei. Człowiek wpływowy i zamożny, cieszący się
szacunkiem. Św. Mateusz i Jan nazywają go uczniem Jezusa, zaś. św.
Łukasz wspomina, iż był członkiem Wysokiej Rady. On poprosił Piłata o
ciało Jezusa oraz zakupił płótna w jakie to ciało owinięto i złożył je w
grobie.
Nikodem. W języku greckim imię to znaczy „zwycięzca ludów”.
Nauczyciel i dostojnik żydowski. Pod osłoną nocy spotykał się z Jezusem.
Miał trudności z przyjęciem Jego nauki. Przyniósł mirrę i aloes dla
namaszczenia ciała Jezusa przed złożeniem do grobu. Wspomina o nim tylko
św. Jan.
Człowiek niosący dzban wody. Jest wspomniany u św. Marka i
Łukasza. Św. Mateusz powie jedynie o znanym człowieku. Jego postać
wyróżniała się w tłumie, gdyż noszenie wody stanowiło zajęcie kobiet.
Wspomnienie o nim podkreśla nadprzyrodzoną - mesjańską wiedzę Jezusa.
Młodzieniec odziany w prześcieradło. Pojawia się jedynie u św.
Marka. Niektórzy widzą w nim motyw autobiograficzny, inni raczej obraz
katechumena przygotowującego się do chrztu, który jeszcze nie jest
zdolny uczestniczyć w wydarzeniach męki i śmierci Jezusa.
Najprawdopodobniej postać ta podkreśla opuszczenie Jezusa.
Płaczące niewiasty. Są wspomniane jedynie przez św. Łukasza.
Spotkanie z nimi jest okazją do wypowiedzenia dramatycznych słów o losie
autentycznych winowajców, nad którymi należy płakać.
Dwaj złoczyńcy. Są wymienieni we wszystkich przekazach Ewangelii.
Św. Jan mówi tylko o miejscu ich ukrzyżowania. Św. Marek i Mateusz
wspominają, że dołączyli oni do tych, którzy szydzili z Jezusa. Zaś św.
Łukasz wspomina o dialogu jaki rozegrał się między Jezusem, a jednym ze
skazańców, który wyznał wiarę, uznał swą winę i otrzymał przebaczenia.
Setnik. Nadzorował egzekucję. W przekazie św. Mateusza, Marka i
Łukasza na widok śmierci Jezusa rozpoznał w nim Syna Bożego i człowieka
sprawiedliwego.
Umiłowany uczeń pojawia się tylko w relacji św. Jana. Utożsamia
się go z autorem przekazu tej Ewangelii – św. Janem. Stanowi on także
obraz chrześcijanina trwającego przy swym Mistrzu.
Źródło: www.opiekun.kalisz.pl
MODLITWA O ZROZUMIENIE KRZYŻA
Boże, proszę Cię o rzecz najtrudniejszą:
o łaskę, abym w każdym cierpieniu mojego życia
umiał dojrzeć krzyż Twego Syna,
wielbić w nim Twoją świętą, niezbadaną wolę,
towarzyszyć Twemu Synowi w Jego drodze krzyżowej,
jak długo się Tobie spodoba.
Spraw, abym się stał wyczulony na Twoją chwałę,
a nie tylko na własne dobre samopoczucie,
a wtedy potrafię też znieść niejeden krzyż
jako pokutę za swoje grzechy.
Krzyż Pana mego niech będzie mi wzorem,
niech będzie moją siłą, moim pokrzepieniem,
niech będzie rozwiązaniem
wszystkich niejasnych problemów,
światłem wszystkich nocy.
Daj abyśmy znajdowali chlubę w krzyżu
Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Aby krzyż już nie był dla nas
nieszczęściem i niezrozumiałym
absurdem,
lecz znakiem wybrania przez Ciebie,
tajemnym, niezawodnym znakiem,
że jesteśmy Twoimi na wieki.
Chryste, żyj we mnie, cierp we mnie
- niczego więcej nie pragnę.
Jeśli bowiem mam Ciebie, jestem bogaty.
Kto Ciebie znalazł - znalazł siłę i triumf swego życia. Amen.
 
Kazanie ks. Romana Jagiełło,
proboszcza parafii polskokatolickiej pw. „Dobrego Pasterza” w Łękach
Dukielskich, wygłoszone w parafii Serca Pana Jezusa na "Tydzień Modlitw
o Zjednoczenie Chrześcijan" - 24.01.2010 r.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bracia i siostry ze wspólnoty Serca Pana Jezusa w
Łękach Dukielskich, Księże Proboszczu Alojzy!
Oto już po raz siódmy spotykamy się na przemian w
naszych świątyniach, aby dawać piękne świadectwo wypełniania woli
Chrystusa zawartej w modlitwie w Wieczerniku, modląc się o jedność Jego
Kościoła. Rozumiemy to doskonale, że choć należymy do różnych wyznań
Kościoła katolickiego i ze względu na ludzką władzę w Kościele - ten
element ludzki nas dzieli, to łączy nas za to element nadprzyrodzony,
czyli wiara w Jezusa Chrystusa.
A to On jest założycielem Kościoła. Kościoła, który jest instytucją
ludzką i ktoś w nim musi sprawować władzę. Jest zatem w Kościele
rzymskokatolickim - Papież, a w Kościele polskokatolickim - Pierwszy
Biskup. Ale Kościół to nie tylko Lud Boży i hierarchiczne duchowieństwo.
To przede wszystkim Chrystus obecny poprzez sakramenty i Słowo Boże. I
właśnie w tym duchowym, świętym, Bożym wymiarze ma się realizować
jedność wszystkich wierzących. W tym wymiarze nic nas nie dzieli, bo
mamy te same sakramenty i dogmaty chrystologiczne i mariologiczne.
Patron Zespołu Szkół Publicznych w naszej miejscowości,
Sługa Boży Jan Paweł II, mówiąc o ekumenizmie, zachęcał do praktykowania
przede wszystkim ekumenizmu duchowego, który osiąga się poprzez
modlitwę. Stąd idea "Tygodni Modlitw o Zjednoczenie Chrześcijan",
rokrocznie obchodzonych od 18 do 25 stycznia.
W zdecydowanej większości parafii, tak
rzymskokatolickich, jak i polskokatolickich, modlą się wyznawcy tylko
danego Kościoła. Jest tak dlatego, że w danej miejscowości nie ma innej
wspólnoty religijnej albo duchowni i świeccy nie podjęli jeszcze takiej
inicjatywy. Myśmy z Waszym, wtedy nowym duszpasterzem, ks. proboszczem
Alojzym, to Boże dzieło rozpoczęli 25 stycznia 2004 roku. I bardzo się
cieszymy, że to dzieło ma coraz więcej zwolenników. Jesteśmy w tym
dziele też pionierami na skalę nie tylko diecezjalną, ale ogólnopolską,
gdyż w tych modlitwach uczestniczą nie tylko duchowni, ale też liczni
świeccy. Od Waszej wspólnoty, gdy modlimy się w świątyni
polskokatolickiej, mogę zawsze w czasie liturgii liczyć na pomoc
dorosłych lektorów czytających Słowo Boże, no i oczywiście na wspaniały
chór "Łęczan".
W ubiegłą niedzielę, gdy w Polsce przeżywaliśmy dzień
judaizmu, naczelny rabin RP w Tarnowie, gdzie odbyło się centralne
nabożeństwo katolicko-żydowskie, powiedział, że ekumenię można i trzeba
praktykować na tej najszerszej podstawie, jaką stanowi wiara w Boga, ale
też i w dziedzinie kulturalnej, społecznej, humanitarnej.
Przykładem wspaniale pojętej ekumenii jest pomoc
humanitarna świadczona przez wszystkie wspólnoty religijne na rzecz
Haiti po niedawnym, tak tragicznym trzęsieniu ziemi. Zresztą dzisiaj we
wszystkich świątyniach naszej Ojczyzny jest przeprowadzana zbiórka na
ten cel. Do tej zbiórki dołożą się również i wierni ze wspólnoty
"Dobrego Pasterza", obecni na tej mszy św. A zatem dzisiaj realizować
będziemy ekumenię i w tym humanitarnym zakresie.
Cieszymy się, że ta nasza lokalna ekumenia wydaje
błogosławione owoce w tylu dziedzinach, szczególnie na polu kultury.
Wspólne świętowanie Dnia Seniora, pięciu już edycji Spotkań
Folklorystycznych, dożynek wiejskich, opłatka, jajka wielkanocnego. W
tym roku w Święto Objawienia Pańskiego zostałem też zaproszony na mszę i
na I Powiatowy Przegląd Kolęd i Pastorałek. W kazaniu ks. Alojzy
powiedział, że ten Przegląd gromadzi wszystkich w jedności, a zwornikiem
jej jest ten śpiew kolęd wyrażających radość z narodzin Syna Bożego.
Było kilkanaście zespołów, nawet jeden ze Słowacji. Po przeglądzie, w
czasie poczęstunku w szkole, siedziałem właśnie koło Słowaków i
rozmawiałem z nimi. Okazało się, że wśród większości rzymskokatolików
byli też grekokatolicy i prawosławni. A zatem ten Przegląd miał wymiar
ekumeniczny. Podkreślił to zresztą bardzo wyraźnie ks. Alojzy, witając
mnie imiennie jako duchownego z Kościoła polskokatolickiego.
W ciągu tych zaledwie sześciu lat było bardzo wiele
wydarzeń o wydźwięku ekumenicznym, realizowanych w rozmaitych
dziedzinach, przede wszystkim religijnej, ale też kulturalnej,
oświatowej, sportowej czy społecznej. Może wspomnę tylko o dwóch nowych
takich wydarzeniach z ubiegłego roku, mianowicie wspólne poświęcenie
przez duchownych obu naszych Kościołów szkolnego boiska ze sztuczną
nawierzchnią oraz farmy wiatrowej. Nie do przecenienia w tych naszych
dążeniach do wzajemnego poznawania się i zbliżenia jest rola
Stowarzyszenia "Jedność", które organizuje wiele imprez kulturalnych.
Poprzez swój zespół "Łęczanie", występujący w świątyniach różnych
wyznań, propaguje ideę jedności. W swoim składzie ma również członków, a
właściwie członkinię z Kościoła polskokatolickiego. O przynależności
bowiem do zespołu nie decydują względy konfesyjne, ale merytoryczne,
tzn. umiejętności śpiewacze.
Pozwólcie, że na zakończenie przytoczę krótką legendę
opowiedzianą przez prawosławnego mnicha. Brzmi ona następująco: Kiedy
Chrystus po Wielkanocy wstępował do nieba, spojrzał w dół ku ziemi i
zobaczył, że ogarnia ją mrok, w którym było widać tylko kilka światełek
w Jerozolimie. Wznosząc się ku niebu, spotkał Archanioła Gabriela,
doświadczonego wysłannika na ziemię, który zapytał Go: "Co to za
światełka?" "To apostołowie zgromadzeni wokół mojej Matki, którym
zamierzam posłać, gdy tylko powrócę do nieba, Ducha Świętego, aby te
płomyki stały się wielkim ogniem, który rozjarzy miłością całą ziemię".
Anioł ośmielił się jeszcze zapytać: "A co uczynisz, jeśli ten plan się
nie powiedzie?" Po krótkiej chwili milczenia Chrystus odpowiedział: "Nie
mam już innych planów".
Chyba domyślacie się, jakie jest przesłanie tej
legendy. Otóż prawdziwej jedności nigdy nie osiągniemy sami z siebie,
zdani tylko na własne siły. Musimy otworzyć się na Ducha Świętego.
Musimy się modlić. Stąd te coroczne "Tygodnie Modlitw o Zjednoczenie
Chrześcijan". Stąd i te nasze spotkanie w świątyni Serca Jezusowego. A
przyświeca nam tegoroczne hasło wyjęte z Ewangelii św. Łukasza 24,48 "Wy
jesteście tego świadkami". Tak, Wy bracia i siostry, uczestnicy tej
ekumenicznej Eucharystii, jesteście najlepszymi świadkami, że te
modlitwy o jedność Kościoła były i w tym roku, i że to Boże dzieło
podjęte u nas przed sześcioma laty wydaje coraz obfitszy plon. I niech
to dzieło z każdym rokiem pogłębia się i dojrzewa na większą chwałę Bożą
i pożytek ludzki. Amen.
Sens
Twojego życia
Kim jesteś, dokąd zmierzasz, jaki Twój koniec? Jaki sens ma Twoje
życie i Twoja śmierć? Jakie znaczenie mają te wszystkie dni, które giną
w otchłani nicości; to życie, które przemija jak chmury na niebie nie
pozostawiając żadnego śladu; Twoja wrodzona tęsknota za
nieśmiertelnością? Czy jest coś bardziej osobistego niż sens Twego
życia?
SENS ŻYCIA
Świat czyni wokół Ciebie wiele hałasu, abyś nie miał czasu zastanowić
się nad istotnymi problemami Twego istnienia.
Zbyt często denerwujesz się i zabiegasz o wiele rzeczy, chociaż tylko
jedna jest konieczna. Święci umieli wybrać najlepszą cząstkę (por. Łk
10,42).
Dlaczego biegniesz, dlaczego ciągle się śpieszysz? Zatrzymaj się i
pomyśl o wieczności. Niedługo będziesz musiał zatrzymać się na zawsze.
Jesteś ukierunkowany na wieczność i nie wiesz dokąd zmierzasz?
Jakże niewielu jest ludzi, którzy nie pogubili się po drodze! To wielka
mądrość, jeśli człowiek pamięta o swym celu, dla którego został
stworzony i ku któremu kieruje swoje życie.
Nie sądź, że liczne przyjemności wypełnią Twoje życie. W samotności,
stając sam na sam wobec siebie, odczujesz pustkę serca.
Jeśli pragniesz nadać sens Twemu życiu, patrz naprzód, na cel, do
którego zostałeś stworzony. Jaki sens miałaby podróż, gdybyś nie
dostrzegał mety?
Spójrz z boku na życie, które ucieka, aby ocenić je z mądrością i nie
dać się przez nie opanować.
Tylko wierząc w Boga znajdziesz rozwiązanie najważniejszych problemów
Twego istnienia, a przede wszystkim sens życia. Niewierzący nie może dać
rozumnej i przekonywującej odpowiedzi na problemy życiowe. Tajemnica
istnienia Boga przewyższa nasz rozum, ale mu się nie sprzeciwia. Albo
przyjmujesz tajemnicę, albo popadasz w absurd.
Nie sądź, że Twoje życie nic nie znaczy. Bóg jest dla Ciebie ojcem, a
życie syna nigdy nie może być bezużyteczne dla ojca.
Życie syna Bożego zaczyna się na ziemi w wierze i miłości, aby osiągnąć
szczyt w niebie, gdzie będziesz podobny do Boga, gdyż będziesz Go
oglądał tak, jak oglądają Go aniołowie (por.1J 3,2).
Żyjesz na ziemi tylko raz i być może Twoje przejście jest nierozumne.
Kochaj Boga i Twego bliźniego, zapomnij o sobie na rzecz innych, a Twoje
przejście będzie błogosławił i Bóg, i ludzie.
Francesco Bersini, materiał pochodzi ze strony
www.ewangelizacja.org.pl
PROŚBA DO
CHRYSTUSA
Spraw, Panie Jezu, bym poznał Ciebie i siebie,
bym niczego nie pragnął poza Tobą,
bym nie przeceniał siebie, a ukochał Ciebie,
bym wszystko czynił tylko dla Ciebie.
Daj, Panie, bym siebie uniżył, a Ciebie wywyższył,
bym o niczym nie myślał, jak tylko o Tobie.
Niech umrę sobie, by żyć już tylko w Tobie.
Chcę wszystko przyjąć z rąk Twoich.
Chcę siebie umartwić, a iść za Tobą
i zawsze postępować tylko za Tobą.
Niech odwrócę się od siebie,
by skierować się wyłącznie ku Tobie.
Ty bądź mi zawsze obrońcą.
Niech mnie ogrania lęk przed Tobą,
bym znalazł się wśród wybranych Twoich.
Niech nie ufam sobie,
a całym sercem zaufam Tobie.
Niech mnie nic nie pociąga prócz Ciebie.
Spojrzyj na mnie, bym umiłował Ciebie,
zawołaj mnie, bym Cię ujrzał
i na wieki kosztował Twojej słodyczy.
Amen.
Św. Augustyn
Ks. dr Marian Kaszowski.
Teologia Kościoła w pytaniach i odpowiedziach
-
-
- Człowiek -
istota zdolna do współdziałania z Bogiem
Tylko Bóg może stwarzać z nicości coraz to nowe byty. W swej
dobroci jednak powołał On do istnienia kogoś wyjątkowego -
człowieka, istotę zdolną współpracować na różne sposoby ze swoim
Stwórcą.
Przekazywanie życia i
wychowywanie dzieci współdziałaniem ze Stwórcą
Pyt.: W jaki sposób
rodzice mają współdziałać z Bogiem - Stwórcą? Rdz 1,28; Łk 1,38
Odp.: Bóg dał takie polecenie pierwszym ludziom: "Bądźcie płodni
i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie
poddaną" (Rdz 1,28). W swoim przykazaniu Bóg powierzył człowiekowi
troskę o przedłużenie gatunku ludzkiego oraz polecił mu kierować
przyrodą i rozumnie z niej korzystać. Współpraca rodziców ze Stwórcą
polega głównie na przekazywaniu życia. Poczęcie człowieka łączy się ze
szczególnym działaniem Boga, który daje istnienie nowej duszy, rozumnej
i nieśmiertelnej, czyli nigdy nieumierającej. Dusza ludzka na zawsze
żyje, nawet po śmierci człowieka.
Rodzice odpowiadają nie tylko za przekazywanie życia, ale również za
wychowanie swoich dzieci. Wychowanie także jest współdziałaniem z
Bogiem-Stwórcą, gdyż polega na tworzeniu człowieka, na przyczynianiu się
do jego rozwoju. Rozwój ten powinien być wszechstronny: fizyczny,
intelektualny, moralno-religijny, społeczny. Błędne jest wychowanie
ograniczające się jedynie do jednostronnego rozwoju, np. rozwoju
intelektualnego przy równoczesnym zaniedbaniu życia religijnego i
moralnego dziecka.
Uchylają się od współdziałania z Bogiem-Stwórcą ci małżonkowie, którzy
bez uzasadnionego powodu wykluczają potomstwo. Najbardziej jaskrawym
przejawem odrzucenia tej współpracy jest przerywanie ciąży, będące
zabiciem poczętego człowieka. Nikt nie ma prawa przerywać procesu
rozwijania się życia ludzkiego, gdyż jego twórcą jest Bóg, działający
przez prawa przyrody. Od momentu poczęcia kształtuje się człowiek
obdarzony przez Stwórcę nieśmiertelną duszą, posiadający ludzką godność.
Zabicie bezbronnego dziecka jest zbrodnią pozbawiającą je radości życia,
którym mogłoby się w przyszłości cieszyć i ubogacać innych. Zabicie
człowieka przed narodzeniem pozbawia go też wielu łask sakramentalnych,
które mógłby otrzymać w ciągu całego życia, np. łaski chrztu,
Eucharystii i innych.
Twórczy charakter spotkań z ludźmi
Pyt.: Co znaczy, że każde spotkanie z drugą osobą powinno być
współdziałaniem z Bogiem, Stwórcą człowieka? Łk 19,1-10
Odp.: Zetknięcie się Chrystusa z każdym człowiekiem zmieniało
go, stawało się szansą udoskonalenia i wzrostu duchowego, czego
przykładem może być Zacheusz, który po spotkaniu z Jezusem wynagrodził
ludziom wyrządzone krzywdy, stając się przez to lepszy. I my przez każde
spotkanie powinniśmy się przyczyniać do wzrostu i ubogacenia drugiej
osoby. Każda rozmowa, udzielenie pomocy czy też danie odpowiedniego
przykładu postępowania - może umocnić drugiego, ubogacić duchowo,
zachęcić do dobrego działania, pogłębić jego wiarę, rozpalić miłość i
wzmocnić nadzieję. Kiedy przyczyniamy się do rozwoju i ubogacenia
spotykanych w życiu ludzi, wówczas współdziałamy z Bogiem, Stwórcą
człowieka.
Praca nad sobą współdziałaniem ze
Stwórcą
Pyt.: W jakim znaczeniu praca nad swoim usposobieniem stanowi
współdziałanie z Bogiem-Stwórcą? Mt 5,48; 25,14-30
Odp.: Chrystus pragnie, abyśmy byli doskonali jak Ojciec
niebieski (por. Mt 5,48). Bóg nas ciągle tworzy, ubogaca swoimi darami,
doskonali i uświęca. Pracując nad swoim rozwojem i uświęceniem,
współdziałamy z Bogiem. Jesteśmy odpowiedzialni za rozwijanie siebie.
Bóg chce, aby Jego stworzenie było dobre. Mamy więc troszczyć się o swój
rozwój religijny, moralny, intelektualny i społeczny, a także pomnażać
wszystkie otrzymane talenty (por. Mt 25,14-30).
Współdziałanie ze Stwórcą przez
pracę
Pyt.: Jak powinna wyglądać nasza praca, aby była współdziałaniem z
Bogiem - Stwórcą? Rdz 1,28.31; Rz 12,2
Odp.: Wszystko, co Bóg stworzył, było dobre. Pracując,
powinniśmy także tworzyć dobro. Przez pracę, polegającą na tworzeniu
nowych dóbr i wartości, współpracujemy z Bogiem stwarzającym świat i
człowieka. Bóg nakazał pierwszym rodzicom czynić sobie ziemię poddaną
(por. Rdz 1,28). Człowiek realizuje ten postulat Boży przez pracę.
Panowanie nad ziemią realizuje się - jak na to zwraca uwagę Jan Paweł II
w encyklice Laborem exercens - w ten sposób, że człowiek oswaja i hoduje
zwierzęta, wydobywa z ziemi różne bogactwa, uprawia rolę i przetwarza
płody ziemi, przystosowując je do swego użytku przy pomocy różnych
maszyn i mechanizmów (por. "Wprowadzenie do encykliki", p.5). Celem
pracy ma być zawsze człowiek, tzn. ma ona służyć zarówno tym, którzy
pracują, czyli rozwijać ich i doskonalić, jak też i tym, którzy
korzystają z jej owoców, np. osobom posługującym się wytworzonymi przez
pracę różnymi narzędziami i przedmiotami. Praca powinna być wyrazem
miłości do człowieka, służbą ułatwiającą drugiemu życie. Kiedy pracujemy
z nastawieniem, by służyć bliźnim, by wypełniać Boży plan zbawienia
ludzkości, wówczas sami uświęcamy się. Jeśli praca nie wypływa z
miłości, może się stać niebezpieczna dla człowieka, może mu szkodzić,
np. gdy wytwarza on środki masowej zagłady albo też pracuje dla kariery,
dla wybicia się ponad innych. Właściwie pojęta praca musi łączyć się z
wypoczynkiem, gdyż w przeciwnym wypadku niszczy ona człowieka.
Działalność człowieka nie może go też tak absorbować, że utraci
wewnętrzny, osobowy kontakt z Bogiem, np. tak dużo pracuje, że nie ma
czasu na modlitwę ani na uczestnictwo w liturgii eucharystycznej w
niedzielę.
Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Otrzymał od
Stwórcy liczne uzdolnienia, dzięki którym może na różne sposoby z Nim
współdziałać. Ma on przedłużać stwórcze dzieło Boga przez przekazywanie
życia, przez pracę, przez poddawanie sobie ziemi, ma też naśladować Boga
opiekującego się każdym stworzeniem.
Stała opieka Boża nad
stworzeniami. Błąd deizmu
Pyt.: Co głosi deizm i w czym sprzeciwia się on wierze
chrześcijańskiej?
Odp.: W filozofii XVII i XVIII w. pojawił się kierunek nazywany
deizmem. Przedstawiciele tego kierunku utrzymywali, że Bóg stworzył
świat, lecz nie interesuje się już więcej jego losem. Według ich
poglądów Stwórca wszystko wprawił w ruch na podobieństwo nakręconego
zegara, nadał światu prawa przyrody i wszystko zostawił swojemu własnemu
biegowi. Deizm stoi w jawnej sprzeczności z nauką Pisma św., ukazującą
Boga jako dobrego Ojca zatroskanego o swoje stworzenie. On to dał
człowiekowi wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie
drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie, a zwierzętom - wszelką trawę
zieloną za pokarm (por. Rdz 1,29-30). Według nauki objawionej Bóg
troszczy się nie tylko o "lilie polne" i "ptaki powietrzne", ale przede
wszystkim o człowieka (por. Mt 6,25-34). Czasami deizm odradza się nawet
u wierzących, w postaci pewnej postawy życiowej, polegającej na tym, że
człowiek zapomina o opiece Bożej i całą ufność pokłada wyłącznie w
swojej zapobiegliwości, sprycie, pracy, np. nie modli się, nie
uczestniczy w liturgii, nie przystępuje do sakramentów, twierdząc, że
nie ma na to wszystko czasu, ponieważ musi nawet w niedzielę pracować na
utrzymanie rodziny. Wierzący człowiek powinien zaufać dobroci Boga.
Zaufanie to polega na głębokim przekonaniu, że otrzyma się od Ojca
niebieskiego wszystko to, co jest nam naprawdę potrzebne. Zdanie się na
Bożą Opatrzność nie oznacza jednak całkowitej bezczynności i życiowej
bierności.
Sposoby kierowania stworzeniami
przez Boga
Pyt.: W jaki sposób Bóg kieruje materią nieożywioną, zwierzętami
oraz rozumnym i wolnym człowiekiem? J 15,10-15
Odp.: Przyrodą nieożywioną Bóg kieruje przez ustanowione przez
siebie prawa, zwierzętami zaś - przez wrodzone im instynkty, które
skłaniają je do odpowiedniego w danych sytuacjach zachowania się, np. do
ucieczki w przypadku niebezpieczeństwa. Co się tyczy człowieka, istoty
wolnej i rozumnej, to on sam powinien odczytywać, jak należy postępować
i kształtować swój los jednostkowy i społeczny. Na różne sposoby Bóg
ukazuje nam najwłaściwszą drogę postępowania, np. przez przykazania,
naukę Chrystusa, różne zdarzenia i sytuacje, przez głos sumienia.
Człowiek ma też odczytywać prawa rządzące rozwojem życia społecznego,
ekonomicznego i do nich się stosować. Również przez odkrywanie praw
natury człowiek poznaje, jak ma postępować. Każdy powinien dobrowolnie
wybrać swoją właściwą drogę życiową, którą wyznaczył mu Bóg.
Nasza troska o innych
współdziałaniem z Bożą Opatrznością
Pyt.: W jaki sposób mamy współdziałać z Bogiem opiekującym się
wszystkimi i wszystkim?
Odp.: Chrystus przypomina nam, że powinniśmy się troszczyć o
"królestwo [Boga] i o Jego sprawiedliwość" (Mt 6,33). Mamy zatem budować
królestwo, w którym zapanuje pełna sprawiedliwość, miłość, dobro i
prawda. Powinniśmy zabiegać o powstanie takiej wspólnoty ludzkiej, w
której jeden będzie się starał o drugiego, a nie tylko o siebie samego,
o to, co będzie sam jadł, pił i w co się ubierze (por. Mt 6,25). Mamy
opiekować się innymi ludźmi, troszczyć o nich, a wówczas Bóg udzieli nam
wszystkiego, czego sami potrzebujemy. Każdy chrześcijanin ma być
naśladowcą dobroci Bożej, Jego troskliwości o stworzenie. Tę troskliwość
można naśladować przez wspomaganie innych, pracę dla rodziny itp. Kto
umie dzielić się, doświadczy na sobie Bożej opieki, kto zaś chciwie
zagarnia wszystko tylko dla siebie, odczuwa ciągły niedosyt, a często
traci również i to, co posiada. Nie tylko sami mamy naśladować dobroć
Bożą, ale ponadto tak wpływać na innych ludzi, aby i oni upodobnili się
do troskliwego i hojnego Boga, karmiącego ptaki i przyodziewającego
lilie polne (por. Mt 6,25-34).
Wartości, jako źródło wychowania i edukacji
Sprawiedliwość
"Najbardziej przerażającą rzeczą jest sprawiedliwość oddzielona od
miłości"
F. Mauriac
Sprawiedliwość jest bardziej skomplikowaną formą uczciwości. Jest
wartością trudną, wymaga bowiem od człowieka, który pragnie ją stosować,
rozwiniętego sumienia, pewnej wiedzy i doświadczenia, a także mocnego
postanowienia, że w stosunkach z innymi będzie się zawsze kierować
zasadą obiektywizmu i dobrej woli. Musimy mieć przy tym świadomość, że
nawet wtedy, gdy z całego serca staramy się postępować fair i
sprawiedliwie, zawsze może się znaleźć ktoś, kto będzie się czuł
pokrzywdzony, a nasze postępowanie uzna za niesprawiedliwe.
Sprawiedliwość to uczciwość w ocenianiu i sądzeniu, przestrzeganie
zasady równości praw, poszanowanie prawdy oraz prawość postępowania,
czyli inaczej ludzka przyzwoitość, postępowanie fair. Sprawiedliwość to
wartość niezbędna i potrzebna, ponieważ bez niej, nasze relacje z innymi
zostałyby zaburzone. Gdybyśmy nie byli sprawiedliwi, nie uznawalibyśmy
także innych wartości.
Nie można być sprawiedliwym i nieuczciwym, nie da się traktować ludzi z
szacunkiem i zarazem postępować niesprawiedliwie. Podobnie, jeśli ktoś
chce być sprawiedliwy, ale nie stosuje cnoty mądrości, życzliwości, może
się stać zimnym i bezwzględnym egzekutorem prawa, co wypacza ideę
sprawiedliwości, która ma służyć poszanowaniu ludzkiej godności i dobru
człowieka. Ważne jest zatem uświadomienie sobie motywacji osoby, która
chce postąpić sprawiedliwie, czy czyni to dla dobra innych i dla dobrego
przykładu, czy z bezdusznego trzymania się litery prawa, chęci pokazania
siły lub zemsty.
Być sprawiedliwym oznacza być dokładnym. Dokładność w tym znaczeniu to
dopasowanie, bo sprawiedliwym nie jest ten, kto traktuje wszystkich
równo, tylko ten, kto uznaje różnice pomiędzy ludźmi i traktuje innych
według tego, co im się należy. Jeden z cesarzy (Justynian I) powiedział,
że "sprawiedliwość jest chęcią dawania każdemu tego, co należy do
niego". Równość bez sprawiedliwości jest niesprawiedliwa. Jesteśmy
sprawiedliwi, jeśli traktujemy każdego człowieka, każde dziecko zgodnie
z jego umiejętnościami, zwracając uwagę na jego szczególne cechy.
Sprawiedliwe postępowanie wymaga czasu i namysłu, trzeba, bowiem przyjąć
właściwe (uczciwe) w danym przypadku kryterium podejmowania decyzji.
Należy rozważyć wszystkie aspekty sprawy, uświadomić sobie i odsunąć
motywy egoistyczne, a zastosować obiektywizm. Aby być sprawiedliwym,
należy postępować rozważnie, uczciwie i odważnie, analizują
okoliczności. Sprawiedliwość jest wyrazem dojrzałości. Dlatego na
terenie domu, wśród najbliższych, a przede wszystkim wśród starszych
dzieci zainicjujmy wiele rozmów na następujące tematy:
- Jak karać za kradzież? Omówmy z dziećmi historyczne formy karania (np.
w niektórych krajach złodzieja zakuwano w dyby lub stawiano pod
pręgierzem, w innych karano obcięciem prawej ręki).
- Jak karać za morderstwo? Co dzieci sądzą na temat kary śmierci?
- Co można sądzić o prawodawstwie Hammurabiego "Oko za oko, ząb za ząb"?
- Jak można ocenić decyzję Sokratesa, który - niesłusznie osądzony przez
mieszkańców Aten - zrezygnował z ucieczki, bo wolał umrzeć, okazując w
ten sposób szacunek dla prawa, niż żyć ze świadomością, że je złamał?
Jaki wzorzec zbudował swym postępowaniem? (wzorzec Sokratejski -
zastosowanie prawa lub nawet samo prawo może być czasem niedoskonałe,
ale budowanie jego autorytetu jest wartością większą niż wymierzanie
sprawiedliwości na własną rękę.
- Co to jest praworządność? Przestrzeganie prawa służy dobru
społeczeństwa - wprowadza jasne reguły postępowania i gwarantuje ład
społeczny.
- Czy sprawiedliwość i praworządność zawsze idą w parze? (Nie, ponieważ
prawo może być niesprawiedliwe, np. prawa Niemców dyskryminujące Żydów
podczas wojny były bardzo niesprawiedliwe).
W wielu sytuacjach coś sobie lub komuś "załatwiamy" - poza przepisami,
poza kolejnością. Zastanówmy się, czy korzystając z protekcji,
znajomości lub innych przywilejów postępujemy uczciwie i sprawiedliwie?
Czy przywileje mogą być powszechne? Czy wszystkie przywileje podyktowane
są egoizmem indywidualnym lub grupowym? Czy są takie, które służą
społecznemu dobru?
Ważne jest, aby w każdej dyskusji zwrócić uwagę na zasady postępowania,
uwzględniając takie wartości jak: szacunek, uczciwość, odpowiedzialność,
sprawiedliwość. W zaaranżowanych dyskusjach mamy też okazję do
wyjaśnienia młodym ludziom, że w społeczeństwie ludzi dorosłych nie
zawsze się ze wszystkim zgadzamy, ale z szacunku dla innych osób i dla
prawa przestrzegamy zasad, które przyjmuje większość lub nasi
reprezentanci, np. Sejm.
Prawdziwa i fałszywa sprawiedliwość
Jeśli nie jesteśmy sprawiedliwi, to:
- szacunek jest niewolnictwem,
- cierpliwość jest bezsilnością,
- wytrwałość jest uporem,
- rozwaga jest tchórzostwem,
- uprzejmość jest hipokryzją,
- odpowiedzialność jest przewagą,
- porządek jest uciskiem,
- szczerość jest zniewagą,
- zaufanie jest zdradą,
- dialog jest demagogią,
- tolerancja jest słabością,
- kreatywność jest snobizmem,
- współpraca jest spiskiem,
- współczucie jest sarkazmem,
- hojność jest protekcjonalizmem,
- przyjaźń jest interesownością,
- pokój jest represją,
- solidarność jest szantażem,
- umiarkowanie jest skąpstwem,
- jakakolwiek wartość jest kpiną.
B. Wierdak

Niemiłosiernie szybko płynie czas, a z nim
nasze myśli i uczucia ulegają coraz to nowszym przeobrażeniom. Nie tak
dawno cieszyliśmy się z narodzin Jezusa, a teraz przychodzi nam
przeżywać golgotę jego śmierci. W krótkim okresie czasu mamy pogodzić te
dwie prawdy - prawdę życia i śmierci dla nas i za nas, przez naszego
Stwórcę i Pana. Jezus z miłości do człowieka potrafił zrobić dla niego
niemal wszystko, oddając nawet własne życie. Tym samym odkupił nas od
śmierci wiecznej. Od nas pragnął i pragnie w dalszym ciągu życia
zgodnego z przykazaniami, miłując Boga i bliźniego swego. Okres
wielkiego postu powinien uświadomić nam tę prawdę i wyczulić nas na
robienie dobra, a zaniechanie praktyk godzących w ludzką dobroć i
Chrystusową miłość.
Dokonując rozważań o naszej rzeczywistości, staram się wskazywać na
różnego rodzaju zagrożenia, jakie czekają na człowieka ze strony
systemów politycznych, ekonomicznych i kulturowych tworzonych przez
ludzi, którym niezbyt leży na sercu dobro drugiego człowieka. Jest to
moja subiektywna ocena rzeczywistości, z którą się identyfikuję i
przedstawiam do analizy czytelnikom "Powołania". Do tej pory nie
natknąłem się z jawną krytyką pod adresem moich przemyśleń. Jeśli jednak
byłyby osoby niezgadzające się z moim punktem widzenia, zapraszam do
polemiki na łamach gazety. Bardzo chętnie przyjmę taką propozycję i taki
rodzaj debaty.
Moim największym marzeniem oraz celem, jako człowieka czy rodzica, jest
działanie dla dobra wspólnego. Pełniąc różnorodne funkcje społeczne,
polityczne, zawsze kierowałem się prawdą i odpowiedzialnością za dobro
drugiego człowieka oraz jego otoczenie, zarówno to najbliższe, jak i w
szerszym pojęciu, jako mieszkańca swojej miejscowości, gminy, powiatu.
Zmiana systemu politycznego po 1989 roku dawała nadzieję na takie
właśnie działanie. Wielki entuzjazm wylewający się z ludzkich serc dawał
realne podstawy do wiary w sens przekształceń dokonujących się za
pośrednictwem ogromnej rzeszy ludzi angażujących się w różnego rodzaju
przedsięwzięcia. Dało to wiele wymiernych korzyści dla całego
społeczeństwa i poczucie własnej wartości. Z biegiem lat ten
spontaniczny entuzjazm malał i - śmiem stwierdzić - że obecnie istnieje
on w szczątkowej formie. Obecnie wartość człowieka ocenia się nie po
tym, kim jest, jak postępuje, lecz ile i co posiada. To jest właśnie
tragizm obecnych czasów. Dzień bez afery jest dniem straconym. Niemal
codziennie słyszymy o malwersacjach na najwyższych stopniach władzy.
Bardzo często marnotrawi się tym samym majątek narodowy. Ludzie stojący
u sterów władzy mają za nic zwykłego człowieka, nie dbają o dobro
Polski, wyprzedają majątek za bezcen, tym samym oddając w prywatne,
często obce ręce władzę nad nim. Władza ma służyć społeczeństwu, a nie
odwrotnie. Słuchając tego co przedstawiają nam liberalne władze, trudno
nie ulec frustracji. Totalna prywatyzacja ma przynieść wielki sukces
Polsce i uzdrowić finanse publiczne. Jak się do tego dochodzi, pokazuje
obecna władza. Afera hazardowa obrazuje sposób dochodzenia do olbrzymich
pieniędzy pseudobiznesmenom bazującym na uprzejmości ludzi władzy
kosztem budżetu państwa i obywateli. Tak wygląda bogacenie się obywateli
zapowiadane przed ostatnimi wyborami do Sejmu i Senatu RP.
W bieżącym roku mamy kolejne wybory. Będziemy wybierać prezydenta RP i
władze samorządowe. Będzie to niezwykle ważny test dla obywateli RP. Czy
po raz kolejny dadzą się omamić sprytnym graczom od socjotechniki i
manipulacji wizerunkiem, czy postawią na ludzi prawych kochających naród
i Polskę? Nie możemy oddać władzy człowiekowi, któremu bliżej do
bardziej nieokreślonej europejskości niż męża stanu dbającego o dobro, w
pierwszej kolejności własnego kraju i narodu. Jest jeszcze czas na to,
aby przemyśleć to, co się zdarzyło i co się dzieje obecnie na Polskiej
ziemi i wyciągnąć słuszne wnioski. Podejmiemy debatę w gronie
najbliższych przyjaciół, w środowisku pracy czy w miejscu zamieszkania.
Nie podchodźmy obojętnie do spraw najważniejszych. Przecież to właśnie
od tego zależy przyszłość nas samych, naszych dzieci, wnuków i całego
kraju. Polacy nie zasługują na to, aby ich tak traktowano. Brak pracy,
likwidowane zakłady, brak perspektyw dla młodzieży, tragedia w służbie
zdrowia, pauperyzacja społeczeństwa, upadek obyczajowości, korupcja i "kolesiostwo"
to tylko niektóre z objawów choroby państwa. Obecnie niedoszły kandydat
na prezydenta ogłosił program ratowania finansów publicznych. Szkoda
tylko, że ratowanie to miałoby się odbywać kosztem społeczeństwa,
kosztem zwykłych ludzi poprzez cięcia w wydatkach publicznych. Pomyślmy
o czym ten człowiek mówi, co jeszcze można ludziom zabrać, aby było
dobrze? Państwo ma być przyjazne dla wszystkich obywateli, a nie tylko
dla nielicznych. Dlatego właśnie należy dać temu opór, poprzez
odrzucenie tych ludzi i tego sposobu postępowania.
Niech ten czas Wielkiego Postu będzie wielką refleksją a zarazem rewizją
naszych zachowań i oświeci nasze umysły do należytego ocenienia naszej
rzeczywistości, czego Wam drodzy Parafianie i Czytelnicy życzę!
A. Krężałek


Komu zagraża IPN?
Gdy okazuje się, że ta sama osoba jest równocześnie "byłym działaczem
opozycji w czasach PRL" i inicjatorem wprowadzenia "niewielkich zmian" w
ustawie o Instytucie Pamięci Narodowej, tak "niewielkich", że
sprowadzających się do likwidacji tej instytucji w obecnej postaci, to
mamy prawo wątpić w jej wiarygodność. Czy osoba taka mogła być w
opozycji, skoro jej dzisiejszy stosunek do IPN jest taki sam jak byłych
esbeków, przeciwników tamtejszej opozycji? Jeżeli między byłym
działaczem opozycji a byłym esbekiem jest dziś pełna zgoda co do
konieczności likwidacji IPN, to może znaczyć, że i dawniej nic ich nie
różniło. Nie odnotowano chyba żadnego przypadku, aby były funkcjonariusz
komunistycznego aparatu represji czy nawet były tajny współpracownik SB
publicznie popierał działalność IPN. Aby zamknąć tę mozaikę wątpliwych
postaw, dodajmy, że są też i tacy "działacze opozycji", którzy "robią"
dziś za dawną solidarnościową opozycję i równocześnie za dawne
reformatorskie skrzydło PZPR. W zależności od koniunktury odpowiednio
"reklamują" swoje "dokonania" opozycyjno-reformatorskie.
Polityczny zamach na IPN, którego jesteśmy świadkami, jest wynikiem
koalicji zawartej przez PO z SLD. Obie partie są zainteresowane
likwidacją Instytutu albo takim jego zmarginalizowaniem, aby przestał
odgrywać dotychczasową, niezależną rolę w państwie. Jak zwykle w takich
przypadkach pretekstem jest "polityczność" tej instytucji, czyli
przekonanie o większych od PO wpływów PiS w IPN. Aby "odpolitycznić"
Instytut Pamięci Narodowj, Platforma chce wprowadzić do władz
"apolitycznych historyków", którzy mają wybrać "apolitycznego prezesa".
Prawdziwym celem ataków na IPN nie jest jedynie sprawa lustracji i
ujawniania agenturalnej przeszłości, ale praca pionu śledczego IPN,
czyli Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Oddziałowa Komisja w Warszawie prowadzi kilka śledztw w sprawie zbrodni
komunistycznych. Toczy się nadal śledztwo w sprawie śmierci Grzegorza
Przemyka. Podejrzanymi są ludzie z kręgów prokuratury, SB, MO i MSW.
Toczy się śledztwo w sprawie nielegalnego przejmowania spadków po
zmarłych za granicą Polakach przez podstawionych agentów. Podejrzanymi
są oficerowie Sztabu Generalnego LWP. Inne śledztwo obejmuje byłych
ormowców, którzy w stanie wojennym brutalnie bili demonstrantów. Trwa
śledztwo w sprawie zabójstw księży: Stanisława Suchowolca, Sylwestra
Zycha, Stefana Niedzielaka, Leona Błaszczyka, Stanisława Kowalczyka,
Romana Kotlarza, Stanisława Palimąki, Antoniego Kija.
Ponad 1200 śledztw, jakie prowadzi pion prokuratorski IPN, polega na
zbieraniu nowych dowodów, w tym zeznań świadków, a więc zeznań
nierozpoznanej jeszcze agentury. Dla generała Kiszczaka te sprawy nie
miały ujrzeć światła dziennego.
Czy to są te "ogryzki", którymi zajmuje się IPN - jak ujął to w
wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" poseł PO, były działacz opozycji
Arkadiusz Rybicki? Każda próba "reformy" IPN to atak na niezależną,
demokratyczną instytucję państwa polskiego. Każdy taki atak ma na celu
zniszczenie Instytutu.
Kto choć trochę śledził dramat rodziny Olewników, który jak makabryczny
serial telewizyjny miesiącami rozgrywa się na naszych oczach, musi
postawić sobie pytanie, dlaczego państwo polskie, w którym żyje, jest
tak słabe i niesprawiedliwe. Powinien zastanowić się, dlaczego
instytucje państwa są tak bezsilne w walce z polską, komunistyczną i
gangsterską mafią. Dlaczego z takim trudem ujawnia się prawda.
Zabójstwo generała Papały i seria "samobójstw" w więzieniach to tylko
kilka z wymownych przykładów bezsilności instytucji państwa i
bezkarności przestępczego świata.
Wszędzie tam, gdzie miała miejsce zbrodnia przeciwko Narodowi Polskiemu,
powinien z całą mocą działać pion śledczy IPN. Ten "akt założycielski
III RP", jak o morderstwie ks. Jerzego pisał w przedmowie do
demaskatorskiej książki Sumlińskiego "Teresa. Trawa. Robot" ks.
Stanisław Małkowski, wywołuje dalsze skutki. Do wyjątkowo
skomplikowanych należy śledztwo IPN w sprawie śmierci Małgorzaty
Targowskiej-Grabińskiej. 9 maja 1985 r. została ona zamordowana przez
agentów SB, najprawdopodobniej przez pomyłkę, gdyż wzięto ją za żonę
Andrzeja Grabińskiego, jednego z oskarżycieli posiłkowych w procesie
sprawców śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Brutalna śmierć (podcięto jej
gardło) miała zastraszyć wszystkich, którzy chcieli dochodzić prawdy.
Także w dzień święta państwowego, 22 lipca 1989 r., została zamordowana
matka mecenasa Krzysztofa Piesiewicza, także zaangażowanego jako
oskarżyciel posiłkowy w procesie toruńskim. Te wszystkie fakty zmuszają
do wielkiej ostrożności w wydawaniu opinii na temat tego, co spotkało
ostatnio senatora Krzysztofa Piesiewicza. Wśród oprawców był podobno
oficer WSI i agentka dawnych służb oraz media, które udostępniły opinii
publicznej filmy.
Sprawy, śledztwa dawne i nowe, zamknięte i znowu nagle otwarte.
Zakończone, ale bez aktu sprawiedliwości. Fałszywie osądzone. Tym także
miał się zajmować IPN. Czy zbyt serio wziął się do pracy? Jest zbyt
niezależny? Znowu ktoś nietykalny poczuł się zagrożony? Wracamy do PRL i
jej mafijnej sprawiedliwości? Komu zagraża IPN?
Po
filmie
"Towarzysz Generał"
Generał Wojciech Jaruzelski oskarża dziennikarzy, że ferują wyroki,
które powinien wydawać sąd. To jego reakcja na film dokumentalny Roberta
Kaczmarka i Grzegorza Brauna "Towarzysz Generał", wyemitowany w TVP 1 w
miniony poniedziałek. Jaruzelski nie przyjął zaproszenia do dyskusji po
filmie, ale już następnego dnia wcześnie rano "prostował fakty" w
radiowych "Sygnałach dnia", a po południu stawił się na specjalny wywiad
w "Rozmowie dnia" w TVP Info. Dziennikarze przeprowadzający wspomniane
dwa wywiady nie kwestionowali tego, co mówił generał, nawet nie
próbowali z nim polemizować. Panowała równie życzliwa dla generała
atmosfera, jak w polskich sądach.
Tuż po emisji filmu w studio TVP 1 odbyła się dyskusja. Zaproszenie do
niej redaktorów Jacka Żakowskiego i Wojciecha Mazowieckiego było błędem,
bo jedyne, co wnieśli do rozmowy, to agresja i oskarżenia pod adresem
autorów filmu, telewizji i PiS, które - jak wiadomo - jest za wszystko
odpowiedzialne, także za "wizję historii". Nie był to więc "mecz do
jednej bramki", czego tak obawiał się Wojciech Jaruzelski i dlatego
zrezygnował z udziału w dyskusji.
Oburzenie tak "jednostronnie negatywnym" potraktowaniem generała
wyrazili posłowie z SLD oraz duża część mediów na czele z "Gazetą
Wyborczą". Ich zdaniem, film okazał się zły, gdyż rozstrzygał
wątpliwości z życiorysu generała na jego niekorzyść. Był tendencyjny,
gdyż służył założonej tezie kompromitowania Jaruzelskiego. Krytycy filmu
twierdzą, że trzeba było spojrzeć na ten temat szerzej, ujmując szereg
ważnych uwarunkowań oraz kontekst międzynarodowy itd. Podsumowując,
negatywny obraz dokonań generała Jaruzelskiego w naszej historii jest
niedopuszczalny i jako taki jest nieprawdziwy, a film z taką tezą jest
"nierzetelny", "pisowski", "prawicowy", "zgodny z koncepcją historyków
IPN" itd. To zaiste epokowe wyzwanie dla twórcy jakiegokolwiek filmu
dokumentalnego czy historycznego, jak pokazać szwarccharakter, by
zminimalizować lub w ogóle ukryć jego wady, a ponadto znaleźć jakieś
pozytywy.
W przypadku Hitlera to byłaby jego miłość do psów i jednej młodocianej
krewnej. W stosunku do Stalina jego zamiłowanie do wina, amerykańskich
filmów, muzyki z płyt oraz "lekka ręka" do żony. To, że nie powstał
jeszcze apologetyczny obraz dokonań Wojciecha Jaruzelskiego, i to, że
nie udaje się nadal jakoś "zmiękczyć" jego postaci, uczynić bardziej
ludzką, to niestety zasługa "demokracji socjalistycznej", systemu, który
tworzył generał. Nawet to, że jako mężczyzna, wojskowy, unikał alkoholu,
nie za bardzo przydaje mu tej swojskiej cechy w kraju, w którym spożycie
czystego spirytusu na statystyczną głowę należało po Związku Sowieckim
do najwyższych w Europie.
Równie żałośnie próbuje bronić się sam generał. Na przykład, gdy podważa
wiarygodność dr. Lecha Kowalskiego z Wojskowego Instytutu Historycznego,
autora książki "Generał ze skazą", czy nieżyjącego już prof. Pawła
Wieczorkiewicza, a więc historyków, którzy w filmie mówili dużo o wielu
niekorzystnych dla generała faktach. Pułkownik Lech Kowalski jest
niewiarygodny, gdyż należał do PZPR i był oficerem politycznym, a prof.
Paweł Wieczorkiewicz także nie jest wiarygodny, gdyż był - jak twierdzi
Jaruzelski - sekretarzem warszawskiego komitetu partii. Tych dwóch
historyków czyni dziś niewiarygodnymi to, że będąc z partią,
socjalizmem, z Jaruzelskim, przeszli z ciemnej, a raczej czerwonej
strony księżyca, na stronę jasną. Ten fakt jest dla generała dowodem
braku wiarygodności, kłamstwem i niegodziwością, a więc zdradą.
Jeżeli pułkownik Ryszard Kukliński ma być bohaterem - pytał kiedyś
publicznie Jaruzelski - to czy to znaczy, że ja i inni byliśmy
zdrajcami? To jest ten dramat generała, który nie może pogodzić się z
faktem, w jaki sposób zostanie osądzony. Nie dziwi zatem zachowanie
Jaruzelskiego, byłego agenta Informacji Wojskowej, tak typowe dla
zdekonspirowanych tajnych współpracowników bezpieki. Czystek
antysemickich też nie ma na swoim sumieniu, gdyż - jak twierdzi -
zwolnieni ze służby oficerowie pochodzenia żydowskiego odeszli z wojska
ze względu na stan zdrowia, granicę wieku albo na własną prośbę. Generał
zapewnia, że w grudniu 1970 roku nie strzelano do robotników na jego
rozkaz, a fakt ten potwierdzają w sądach świadkowie. Nieprawdą jest też,
że nalegał na Związek Sowiecki, by interweniował zbrojnie, gdy on nie da
sobie rady z pacyfikacją Narodu Polskiego poprzez stan wojenny. W
poszukiwaniu ratunku dla swojej beznadziejnie przegranej sprawy Wojciech
Jaruzelski wygrzebuje nawet jakiś cytat z wypowiedzi Jarosława
Kaczyńskiego, który miał kiedyś powiedzieć, że gdyby "Solidarność" w
1989 roku była tak silna jak w 1981 roku, to żadnych mechanizmów
demokratycznych by się nie zbudowało. Opatrując ten cytat komentarzem:
"Dziękuję Panu Jarosławowi Kaczyńskiemu za te słowa", Jaruzelski na siłę
robi z Jarosława Kaczyńskiego adwokata złej sprawy, gdyż bardzo pasuje
mu teza, że osłabienie "Solidarności" poprzez stan wojenny, to jego
haniebne antypolskie dzieło, było potrzebne dla przygotowania
demokracji, reform i Okrągłego Stołu.
Gdyby prof. Leon Kieres był dłużej szefem IPN, niewykluczone, że
Wojciech Jaruzelski otrzymałby status osoby pokrzywdzonej, wszak generał
to przecież były sybirak. Mógłby wówczas z Lechem Wałęsą, któremu Leon
Kieres wręczył decyzję o statusie "pokrzywdzonego" osobiście,
współtworzyć związek osób represjonowanych przez komunistyczny system.
Najważniejsze, że generał na usilne prośby Wałęsy zaprzeczył, jakoby
przywódca "Solidarności" został kiedykolwiek przewerbowany na agenta
"Bolka".
Ile jeszcze musi upłynąć czasu i czy to jest w ogóle możliwe, aby
polskie elity prezentowały zgodny pogląd, że zło dla Polski to był
właśnie komunizm, sowiecka Polska, w tym jej wojsko na czele z generałem
Wojciechem Jaruzelskim. Nie dało się pokazać prawdy o PRL w czasach PRL.
Żyjemy w wolnej Polsce już ponad 20 lat, a dopiero teraz mógł powstać i
zostać nadany w dobrym czasie antenowym pierwszy prawdziwy film o
generale Jaruzelskim, który pokazuje go w roli zdrajcy Narodu.
Wojciech Reszczyński,
felietony publikowane w „Naszym Dzienniku”

Powstanie
Kościuszkowskie
W marcu tego roku minie 216 lat od wybuchu jednego z
największych powstań narodowościowych w dziejach państwa polskiego -
Powstania Kościuszkowskiego. Było ono pierwszym z trzech wielkich zrywów
wolnościowych Polaków, końca XVIII oraz XIX stulecia. Jakie było podłoże
i przyczyny wybuchu powstania?
Otóż drugi rozbiór Polski w 1793 r. pogłębił trudną sytuację kraju.
Smutny los czekał tworzoną z dużym trudem armię polską. Decyzją państw
rozbiorowych miała ona zostać zredukowana do około 15 000 żołnierzy.
Ponadto na skutek rozbioru oraz pozbawienia Rzeczpospolitej ważnych
gospodarczo oraz ekonomicznie ziem, kraj doświadczał kryzysu bankowego
oraz drożyzny. Gospodarczy kryzys potęgowały nakładane konsekwentnie i z
uporem wciąż nowe kontrybucje rosyjskie. Zablokowaniu uległa wymiana
handlowa z krajami sąsiednimi. W rękach zaborców znalazły się także
najbardziej cenne oraz najlepiej funkcjonujące ośrodki polskiego
rzemiosła. Pozbawienie Rzeczpospolitej ziem na wschodzie oraz zachodzie
kraju wpłynęło także destrukcyjnie na funkcjonowanie armii. Odcięto ją
bowiem od dotychczasowych źródeł finansowania oraz utrzymania. Fatalnie
przedstawiała się także sytuacja polityczna w kraju, gdyż realnie na
skrawku wolnego jeszcze państwa polskiego władzę sprawował ambasador
carski.
W tej sytuacji pod koniec 1793 roku organizacja spiskowa rozpoczęła
przygotowania do powstania zbrojnego. Na jej czele stanął Tadeusz
Kościuszko.
Powstanie wybuchło 24 marca 1794 r., gdy Kościuszko przybył do Krakowa.
Tam, na rynku głównym jako Najwyższy Naczelnik Siły Zbrojnej Narodowej
złożył uroczystą przysięgę na wierność narodowi i ogłosił akt
insurekcji. Walki rozpoczęły się już w kwietniu, gdy Kościuszko próbował
przedostać się do Warszawy. Do bitwy doszło 4 kwietnia 1794 r. pod wsią
Racławice. Armia polska, którą w dużej części stanowili kosynierzy,
czyli chłopi uzbrojeni jedynie w kosy, rozbiła tam wojska rosyjskie. Do
legendy przeszła postać Wojciecha Bartosa, który zakrył czapką otwór
zapłonowy jednej z armat rosyjskich. W nagrodę otrzymał nazwisko
Głowacki i stopień chorążego. Na wieść o odniesionym zwycięstwie
wybuchły walki w Warszawie i Wilnie, a powstanie rozszerzyło się w
niedługim czasie na ziemie całej Rzeczpospolitej. Duże znaczenie dla
dalszego przebiegu powstania miało opanowanie przez powstańców Warszawy,
gdzie znajdowały się największe magazyny wojskowe, ośrodki produkcji i
patriotycznie nastawiona ludność. W Warszawie na czele powstania stanął
bogaty szewc, członek władz miasta - Jan Kiliński. Na czele powstania w
Wilnie stanął pułkownik Jakub Jasiński. Próbą pozyskania chłopów do
powstania było wydanie przez Kościuszkę w obozie pod Połańcem słynnego
"uniwersału połanieckiego" (zarządzenia), polepszającego sytuację
chłopów oraz nadającego im szereg praw. Dzięki temu coraz liczniej
chłopi zaczęli wstępować do armii powstańczej. Sytuacja powstańców
pogorszyła się, gdy do walki przystąpiły również Prusy. W czerwcu doszło
pod Szczekocinami do bitwy, która zakończyła się zwycięstwem połączonych
sił rosyjsko-pruskich. Kościuszko zdołał jednak mimo przegranej wycofać
się do Warszawy i zorganizować jej obronę. Oblężenie Warszawy przez
wojska pruskie i rosyjskie trwało blisko dwa miesiące, od lipca do
września 1794 r. i zakończyło się niepowodzeniem, a wybuch powstania w
Wielkopolsce spowodował, że armia pruska przerwała oblężenie. Podczas
walk wsławił się Jan Henryk Dąbrowski. Wycofanie się armii pruskiej
zmusiło Rosjan do rezygnacji z prób zdobycia Warszawy. Niestety był to
ostatni sukces strony polskiej. Powstanie dobiegało końca. O jego
ostatecznej klęsce przesądziła przegrana w bitwie pod Maciejowicami w
październiku 1794 r. Ranny Kościuszko dostał się do niewoli. Na teren
Rzeczpospolitej wkroczyły również wojska austriackie, a dalsza walka
przeciw wojskom Rosji, Prus i Austrii nie dawała nadziei na zwycięstwo.
Ponadto w listopadzie siły rosyjskie zaatakowały i zdobyły prawobrzeżną
część Warszawy - Pragę. Trzy dni później Warszawa się poddała, a znaczna
część uczestników powstania udała się na emigrację.
Powstanie Kościuszkowskie upadło przed upływem roku od jego wybuchu, a
marzenia Polaków o odzyskaniu niepodległości poległy w gruzach. Jednak
pomimo klęki powstanie odegrało wielka rolę w historii państwa
polskiego. Uświadomiło bowiem zaborcom i całej Europie, że aby pokonać
państwo polskie, nie wystarczy zabrać mu terytorium, ale należy pokonać
patriotyczne społeczeństwo gotowe do walki, przywiązane do ojczyzny i
własnych korzeni. Ponadto wystąpienie kościuszkowskie dało późniejszym
pokoleniom Polaków bodziec do walki o narodową tożsamość, o wolny oraz
niepodległy byt. Z powstania kościuszkowskiego czerpano przykład, na nim
uczono się czym jest polskość oraz wiara w ideały wolnościowe oraz
narodowe.
Oprac. B. Węgrzyn
Szkolna
Wigilia
"Jest taki dzień, bardzo ciepły choć grudniowy…" - tą wymowną piosenką
uczniowie ZSP w Łękach Dukielskich rozpoczęli coroczną szkolną Wigilię.
Tegorocznym hasłem, które towarzyszyło uroczystej akademii, były słowa:
,,Do Betlejem nie jest daleko, Betlejem jest w każdym z nas…''.
Zachęcało ono do rozpalenia w nas nadziei, że w każdym jest choćby
maleńka miłość, którą możemy podzielić się z innymi. Prawdziwą atmosferę
świąt poczuliśmy dzięki pięknym kolędom zaprezentowanym przez słynny już
chór z naszego Zespołu Szkół. Niezapomniane chwile łamania się opłatkiem
i wzajemnych życzeń wywołały wiele emocji i wzruszeń. Uroczystość
uświetnił swoją obecnością zastępca burmistrza gm. Dukla Andrzej Bytnar
oraz grono nauczycieli - emerytów naszej szkoły. Pod choinką znalazły
się oczywiście niespodzianki - w konkursie na najciekawszą stronę o
tematyce ekologicznej nasi uczniowie okazali się bezkonkurencyjni,
zajmując I miejsce. Nastąpiło również rozstrzygniecie konkursu na
świąteczny przewodnik kulinarny - wyróżnienie zdobył Kamil Bałon z klasy
VI. Akademia zakończyła się wspólnym świątecznym posiłkiem.
Odwiedziny samotnych
Najważniejszym i najbardziej wzruszającym momentem Świąt Bożego
Narodzenia było i jest dzielenie się poświęconym opłatkiem. Dlatego w
tym roku, jak zwykle już od kilku lat, 21 grudnia uczniowie klasy IIG
pod opieką pani Anny Łajdanowicz odwiedzili z życzeniami i stroikami
świątecznymi ludzi starszych i samotnych, by Ci nie czuli się opuszczeni
i zapomniani. Podczas tych odwiedzin spotykali się z życzliwością i
dobrym słowem. W imieniu całej społeczności szkolnej w Nowym Roku
życzymy wszystkim dużo zdrowia i pogody ducha.
Konkurs: "Najlepsza strona internetowa o tematyce ekologicznej"
W listopadzie i grudniu trzech uczniów projektowało stronę internetową.
Byli to Patryk Soliński, Rafał Jastrzębski i Jakub Jastrzębski. Strona
była przygotowywana na gminny konkurs organizowany przez Koło
Pszczelarzy z Dukli i dofinansowywany przez burmistrza gm. Dukla pt.:
"Najlepsza strona internetowa o tematyce ekologicznej". Praca uczniów
znalazła dużo poparcia w środowisku lokalnym, dzięki uprzejmości wielu
osób powstała np. ciekawa galeria zdjęć, wywiad, a także fachowe
informacje o życiu pszczół. W tworzeniu strony uczniom pomagały pani
Magdalena Aszlar i pani Katarzyna Szczurek. Projekt okazał się sukcesem
i uczniowie zdobyli pierwsze miejsce. Od pierwszych dni stycznia stronę
można obejrzeć pod adresem: http://www.mlodziekolodzy.pl/
Koncert Majki Jeżowskiej
8 grudnia uczniowie klas młodszych oraz grupa uczniów z klasy IV b pod
opieką pań: Marty Pabis, Barbary Wierdak i Katarzyny Majchrzak wyjechali
do Krosna. Celem wyjazdu był udział w koncercie Majki Jeżowskiej. Na
hali MOSiR-u spotkało się wiele szkół z naszego terenu. Pani Jeżowska
przypomniała uczestnikom stare przeboje oraz zaśpiewała te najnowsze.
Uczniowie mogli aktywnie uczestniczyć w koncercie, bawiąc się pod sceną.
Brali też udział w różnorodnych konkursach muzyczno - tanecznych
proponowanych przez organizatorów. Zabawa była świetna. Na koniec można
było otrzymać autograf i dedykację Majki Jeżowskiej.
Po koncercie uczniowie udali się do Fikolandu, gdzie w zabawach
ruchowych dali upust swojej energii. Wycieczka była udana!
Choinka szkolna
W dniu 7 stycznia w naszej szkole odbyła się zabawa choinkowa. Imprezę
zorganizowano w dwóch grupach, najpierw nasi najmłodsi, klasy 0 - III,
którzy wyróżniali się swoimi ciekawymi strojami, później uczniowie klas
IV - VI oraz uczniowie gimnazjum.
W przerwie między tańcami był czas na poczęstunek zorganizowany przez
rodziców.
Gminne zawody w piłce siatkowej dziewcząt i chłopców w kategorii
gimnazjum
09 i 14.01.2010 r. odbyły się w naszej hali widowiskowo-sportowej gminne
zawody w piłce siatkowej. Organizatorami zawodów byli nauczyciele W.F.:
B. Węgrzyn i W. Wiśniewski. W rozgrywkach uczestniczyły zespoły z
gimnazjów z terenu gm. Dukla. Naszą szkołę reprezentowali uczniowie:
Dziewczęta:
Chłopcy:
Katarzyna Węgrzyn Daniel Fornal
Elżbieta Dziadosz Jarosław
Musialik
Justyna Wierdak Szymon
Pietruś
Agata Kamińska
Tomasz Gac
Paula Pica
Wojciech Krężałek
Beata Jastrzębska Paweł Węgrzyn
R: Agnieszka Szydło R: Brożyna Filip
Joanna Cypara
Głowa Mirek
Angelika Lągawa
Cypara Damian
W wyniku rozgrywek nasi uczniowie zajęli IV miejsce.
Konkurs "Alfik Matematyczny", "Alfik Humanistyczny"
Po raz czwarty uczniowie Szkoły Podstawowej w Łękach Dukielskich pod
kierunkiem pani Barbary Wierdak wzięli udział w ogólnopolskim konkursie
Alfik Matematyczny (25 listopada) i Humanistyczny (12 grudnia). Do
konkursu zgłosiło się po 19 osób. Pod koniec stycznia otrzymaliśmy
wyniki. Najlepsi z poszczególnych klas to:
Alfik Matematyczny:
Alfik Humanistyczny:
Anita Musialik, kl.III
Karolina Buryła kl.III
Karolina Poradyło, kl.IV Karolina Malczewska
kl.IV
Daniel Orłowski, kl.V
Daniel Orłowski kl.V
Rafał Jastrzębski, kl.VI Beata Wojdyła
kl.VI
Wszystkim gratulujemy odwagi i życzymy dalszych sukcesów.
Zawody Narciarskie
20.01.2010 r. na stoku w Chyrowej odbyły się gminne zawody w alpejskim
narciarstwie zjazdowym "Chyrowa ski" (slalom gigant). Organizatorem
zawodów był Gminny Ośrodek Kultury w Dukli. W zawodach startowało ponad
250 uczniów z 9 Zespołów Szkół z terenu Gminy Dukla i Jaślisk. Z naszej
szkoły startowało 24 uczniów z SP i Gimnazjum pod opieką nauczycieli W.F.:
B. Węgrzyn i W. Wiśniewskiego. Największy sukces odniosła Aleksandra
Fruga, która z czasem 31,11s zajęła I miejsce w kategorii dziewcząt
gimnazjum. Gratulujemy sukcesu!
Dzień Babci i Dziadka
22 stycznia 2010 roku gościliśmy w naszej szkole babcie i dziadków. Na
uroczystej akademii uczniowie klas 0 - III zaprezentowali przygotowane
wiersze, piosenki i tańce, wyrażając w ten sposób swoją wdzięczność i
miłość do osób bardzo im bliskich. Kolejnym punktem programu był taniec
towarzyski w wykonaniu Karoliny Buryły z kl. III i jej partnera z
Równego. Piękny układ różnorodnych tańców bardzo się wszystkim spodobał,
o czym świadczyły gromkie brawa. Następnie na scenie zaprezentowały się
"Baletki", które zatańczyły dla seniorów przygotowane pod kierunkiem
pani M. Aszlar układy taneczne. Po występach dzieci złożyły swoim
dziadkom życzenia, wręczyły im własnoręcznie przygotowane prezenty oraz
zaprosiły na ciastko i herbatkę, poczęstunek przygotowali ich rodzice.
Gminne zawody w mini-piłce siatkowej dziewcząt i chłopców SP
28.01.2010 r. i 02.02.2010 r. na hali widowiskowo-sportowej w Łękach
Dukielskich odbyły się gminne zawody w mini-piłce siatkowej dziewcząt i
chłopców w kategorii szkoły podstawowej. Organizatorem zawodów byli: B.
Węgrzyn i W. Wiśniewski. W zawodach uczestniczyły zespoły z Dukli,
Wietrzna, Równego oraz Łęk Dukielskich. Ze względu na warunki pogodowe
nie dojechały zespoły z Jasionki i Tylawy. Turniej odbywał się systemem
"każdy z każdym". Naszą szkołę reprezentowali uczniowie klasy VI i V w
składzie:
Dziewczęta:
Chłopcy:
Brygida Fornal
Gracjan Poręba
Aleksandra Brożyna Tomasz Krężałek
Aleksandra Źrebiec Rafał
Jastrzębski
Bernadetta Kołacz Kacper
Ryczak
Aleksandra Ryczak Arkadiusz
Wilk
Aleksandra Jastrzębska Karol Śliwiński
Paulina Pietruś
Patryk Kielar
Arleta Widziszewska Szymon
Jastrzębski
Beata Wojdyła
Jakub Jastrzębski
Marlena Lągawa
Bartosz Pietruś - kl. IV b
W wyniku rozgrywek obie nasze drużyny (dziewcząt i chłopców) zajęły I
miejsce w gminie i awansowały do rozgrywek powiatowych. Gratulujemy
sukcesu!
Wyjazd do teatru
29 stycznia uczniowie klas młodszych pod opieką swoich wychowawców
wyjechali do Krosna na spektakl pt. "Kopciuszek".
W tym samym dniu 37. osobowa grupa uczniów SP pod opieką pań: U. Szpiech,
B. Węgrzyn i A. Michalak wzięła udział w wyjeździe do Krosna, gdzie
uczestniczyła w zajęciach pozalekcyjnych. Najpierw zwiedzili Muzeum
Misyjne Zgromadzenia Sióstr Misjonarek św. Piotra Klawera, gdzie
podziwiali bogaty zbiór eksponatów z 4 kontynentów: Afryki, Ameryki
Południowej, Azji i Oceanii, potem obejrzeli film przybliżający pracę
misjonarzy i codzienne życie ludzi, wśród których pracują. Po "łyku
egzotyki" udali się do Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza, gdzie
obejrzeli spektakl teatralny zrealizowany na podstawie powieści E.
Niziurskiego "Sposób na Alcybiadesa". Po przedstawieniu aktorzy
Wrocławskiego Teatru Edukacyjnego spotkali się z uczniami, aby
przybliżyć im swoją pracę. Mieli okazję usłyszeć kilka ciekawostek,
m.in. na temat historii teatru cieni oraz specyfiki pracy w masce
teatralnej. Nasi wychowankowie bardzo aktywnie uczestniczyli w tym
spotkaniu i mieli okazję popróbować występów w maskach. Aktorzy z
uznaniem wypowiadali się na temat ich predyspozycji teatralnych.
Jasełka
Na zakończenie okresu Świąt Bożego Narodzenia dla społeczności szkolnej
zostały przedstawione "Jasełka" w wykonaniu uczniów klas IV-VI.
Przygotowaniem "Jasełek" zajęły się panie: Danuta Witowska i Agnieszka
Michalak. Oprac. M. Pabis

Opłatek
Parafialny
30 stycznia br. w Łękach Dukielskich kolejne, szóste już spotkanie
opłatkowe zgromadziło w naszej sali widowiskowej 220 osób.
Organizatorami byli - jak zawsze - Ks. Proboszcz i Koło Gospodyń
Wiejskich.
Tegoroczny "Opłatek" swoją obecnością uświetnili zaproszeni goście:
burmistrz gminy Dukla p. Marek Górak z małżonką, wiceburmistrz p.
Andrzej Bytnar z małżonką, księża z naszych parafii: Serca Pana Jezusa
ks. Alojzy Szwed i Polskokatolickiej pw. Dobrego Pasterza ks. Roman
Jagiełło, radny Stanisław Węgrzyn, sołtys Tomasz Węgrzyn, dyrektor
szkoły p. Krystyna Delimata. Przewodnicząca Koła Gospodyń p. Maria
Kołacz serdecznie wszystkich powitała, zaznaczając, że po raz kolejny
liczba osób jest rekordowa oraz złożyła wszystkim najlepsze życzenia.
Następnie zaproszonych gości oraz wszystkich przybyłych powitał sołtys
p. Tomasz Węgrzyn.
Na rozpoczęcie jeszcze raz zabrzmiała przepiękna kolęda "Wśród nocnej
ciszy". Ponownie poczuliśmy się jak na Pasterce. Po odczytaniu Ewangelii
o Narodzeniu Pańskim księża przeprowadzili przemiennie modlitwę wiernych
i modlitwy w intencji pokoju, wzajemnej zgody i miłości. Księża w kilku
słowach podkreślili ogromną potrzebę i sens takich spotkań, tym
bardziej, że każdego roku mają one wymiar ekumeniczny, gdyż spotykają
się wspólnie i dzielą opłatkiem wierni obu parafii, co jeszcze niedawno
było nie do pomyślenia.
Burmistrz p. Marek Górak pogratulował organizacji, wytrwałości i życzył
wszystkim wszelkiej pomyślności w 2010 roku.
Podczas dzielenia się opłatkiem płynęło wiele wspaniałych, serdecznych i
szczerych życzeń, podziękowań i próśb, aby takie spotkania odbywały się
już zawsze w naszej pięknej miejscowości.
Po uroczystej, oficjalnej części, rozpoczęła się zabawa karnawałowa.
Nadzwyczajną atmosferę zapewnił niezastąpiony w Łękach Dukielskich
zespół LOMBARDINO z Krościenka Wyżnego.
Kulturalna, wspaniała zabawa trwała do godziny 400 rano.
H. Kyc
 
Szanowni mieszkańcy
Rozpoczął się rok 2010; rok, który będzie czasem
kilku ważnych wydarzeń. Pierwszą i chyba najważniejszą rzeczą jest to,
że wreszcie sprawa kanalizacji ruszyła z miejsca. Został rozstrzygnięty
przetarg na wykonawcę projektu kanalizacji. W dniu 21.02.2010 r. o
godzinie 17.00 odbędzie się zebranie wiejskie, na którym omówimy
aktualną sytuację w tym temacie. Innym ważnym zadaniem tego zebrania
będzie zmiana statutu sołectwa Łęki Dukielskie. W związku z
wprowadzeniem nowej formuły wyborów sołtysa zachodzi potrzeba
wprowadzenia odpowiednich zmian w statucie. W najbliższym czasie sołtysi
będą wybierani w wyborach bezpośrednich w sposób jaki przeprowadza się
wybory prezydenckie czy parlamentarne. Będzie lokal wyborczy, urna i
wybory będą trwać cały dzień. Osobiście uważam tę zmianę za dobrą,
według mnie takie wybory są najbardziej demokratyczne.
Kolejnym tematem jest likwidacja kółka rolniczego. Skonsultowałem się z
panem Sobotą z Tylawy, który przeprowadzał likwidację tamtejszego kółka
rolniczego. Udzielił mi kilka wskazówek, jakie czynności kolejno
wykonać. Najważniejszą rzeczą jest ustalenie liczby członków. Zarząd
podejmie uchwałę która pozwoli sprecyzować ich liczbę, następnie przez
30 dni zostanie opublikowane ogłoszenie, by każdy, który rości
jakiekolwiek prawa do członkostwa zgłosił się do zarządu. Kolejnym
krokiem będzie wszczęcie procedury likwidacyjnej. Szczegóły również
omówimy na zebraniu.
Przypominam mieszkańcom, że gmina Dukla finansuje wywóz i utylizację
eternitu. Jeśli ktoś jest zainteresowany, proszę złożyć odpowiedni
wniosek. Sugerowałbym niezwlekanie z decyzją, gdyż środki są
ograniczone, a wnioski dotowane według zasady "kto pierwszy, ten
lepszy".
W ostatnim czasie można dostrzec zwiększoną liczbę wniosków mieszkańców
Łęk Dukielskich o wycinkę drzew. Bardzo mnie to cieszy, gdyż moja akcja
informacyjna przynosi efekty. Cieszę się, że mieszkańcy legalnie
przeprowadzają wycinkę. Wniosek taki jest zwolniony od opłat, więc
jedyny trud to samo wypełnienie arkuszu. Dla uzmysłowienia ryzyka powiem
tylko tyle, że kara administracyjna za wycięcie np. jodły o średnicy 30
cm na własnej posesji bez zezwolenia wynosi około 50 tyś zł. Czy warto
ryzykować, pozostawiam to do rozważenia dla każdego.
Przeprowadziłem aktualizację danych statystycznych naszej miejscowości.
Na dzień 1.02.2010 r. w Łękach Dukielskich razem z przysiółkami mieszka
1654 mieszkańców (773 mężczyzn i 881 kobiet). Najpopularniejsze nazwiska
:
1. Kołacz - 62 osoby
2. Węgrzyn - 56 -II-
3. Krężałek - 51 -II-
4. Wierdak - 46 -II-
5. Soliński - 39 -II-
6. Jastrzębski - 38 -II-
7. Świątek - 35 -II-
8. Cypara - 34 -II-
9. Kamiński - 21 -II-
10. Łajdanowicz - 21 -II-
11. Pasterkiewicz - 21 -II-
sołtys Tomasz Węgrzyn
PODZIĘKOWANIE
Dziękuję Księdzu Proboszczowi za odprawienie Mszy Świętej o zdrowie
mojej córki Haliny i wszystkim parafianom, którzy się modlili i
wspierali mnie duchowo w ciężkich dla mnie chwilach.
Serdeczne Bóg zapłać.
Leśniak Zofia
do góry
 |