
-
ROZWAŻANIA
EWANGELICZNE
30
Sierpnia 2009
XXII Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 7
Uchyliliście
przykazania Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji...

Jeżeli
w ewangelicznej perspektywie popatrzymy na naszą religijność, nasuwa się
szereg analogii i obaw. Zauważmy, jak wielką wagę przywiązujemy często
do obrzędowej strony świąt kościelnych (choinka, sukienka, wystrój
świątyni na ślub, wygląd trumny), zaniedbując jednocześnie Mszę św.,
spowiedź i Komunię św. Ile dodatkowych zleceń dajemy zakładom
pogrzebowym, firmom strojącym kościoły na ślub, aby wszystko jak
najokazalej wypadło, a jednocześnie połowa rzekomo katolickiej rodziny
nie widzi potrzeby ofiarowania Komunii św. w intencji zmarłego, czy
młodej pary.
Gdzie tu wiara? Gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla Boga i Jego
przykazań? No i najważniejsze, gdzie tu miejsce na MIŁOŚĆ?
Ilu wśród nas "wierzących niepraktykujących", a ilu - to swoista polska
nowość - "praktykujących niewierzących", tzn. takich, którzy wprawdzie
uczestniczą w tradycyjnych obrzędach religijnych, lecz nie uznają
wszystkich głoszonych przez Kościół prawd wiary i nie respektują zasad
życia chrześcijańskiego?
Czy mam jeszcze poczucie przynależności do Kościoła całym sercem i
duszą? Czy tylko do tradycji? A może i tradycji w tym wszystkim już
nawet nie ma, tylko pustka…?
06 Września 2009
XXIII Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 7
Przyprowadzili
Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go
na bok, osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu
języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: "Effatha", to
znaczy: Otwórz się!

Wydaje się, że w kontekście dzisiejszej Ewangelii o uzdrowieniu
głuchoniemego należałoby zwrócić uwagę na to, czego uczą nas cuda.
Kiedyś były one bardzo lubiane, dziś stroni się od nich.
Wszystkie czyny i słowa, które składają się na Ewangelię, mają wartość
pouczającą, wszystkie powinny obudzić w nas pytanie Marka - pytanie nad
pytaniami: "Kim jesteś? Co nam przynosisz?".
Każdy cud głosi: Bóg Was zbawia, potrafi to uczynić i dokonuje tego
przez swojego Syna Jezusa.
Nikt nie potrafił odczytać cudów Jezusa, kiedy ich dokonywał. Dowodem
jest fakt, że te same tłumy, które Go podziwiały, poprowadzą Go na
krzyż, a Jego uczniowie aż do końca pozostaną bez zrozumienia.
Uzdrowienie głuchoniemego jest właśnie jednym z takich tekstów mówiących
o ich niezrozumieniu; Jezus ostro ich upomina: "Jeszcze nie pojmujecie i
nie rozumiecie, tak otępiały macie umysł? Macie oczy, a nie widzicie?" .
Czy rozumiemy? Czy potrafimy odczytywać cuda? Wszędzie w świecie
zmartwychwstały Jezus działa, głusi słyszą, niemi mówią, ludzie zostają
wskrzeszeni do życia. Ale trzeba mieć oczy, żeby to dostrzec.
08 Września 2009
Święto Narodzenia
NMP (MB Siewnej)
Z EWANGELII Mt 1
A stało się to wszystko,
aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: „Oto Dziewica
pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: Bóg z
nami”.

"W święto Narodzenia Dziewicy Maryi uwielbiajmy Chrystusa, Jej Syna i
naszego Pana!" (Liturgia godzin). Jej jedyna wielkość - w Nim, Jej
radość - On; cel Jej narodzenia i życia - dać Go nam. Daje Go nam przez
całą zawiłą historię swego narodu, streszczoną przez ewangelistę w
"rodowodzie Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama...". Daje Go
nam przez obietnice proroków swego narodu, jak przez tego dzisiejszego,
który wysławia Betlejem, bo z niego "wyjdzie Ten, który będzie władał w
Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności". Daje nam
własnego "Syna, któremu nadadzą Imię Emmanuel, to znaczy: Bóg z nami".
I tak została na zawsze włączona w Boży Zamysł Zbawczy; ten Zamysł,
który streszcza nam dzisiaj św. Paweł. Środkami urzeczywistniania tego
Zamysłu Bożego względem nas są: powołanie nas do wiary, modlitwa Ducha w
nas, stopniowa przemiana całego naszego jestestwa...
Owoce znamy: nasze braterstwo w Jezusie Chrystusie, nasz udział w życiu
paschalnym Chrystusa i w chwale wiecznej Ojca.
"Duch mój raduje się w Bogu, Zbawcy moim!".
13 Września 2009
XXIV Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 8
Odpowiedział Mu Piotr: "Ty jesteś
Mesjasz". Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie,
niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować
swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i
Ewangelii, zachowa je.

Dziwny to Mesjasz i dziwny Król, który takie rady daje. Miał rację Piotr
upominając Chrystusa: "Mówiąc w ten sposób tracisz wyznawców!". A
Chrystus na to z uporem: "...kto chce zachować swoje życie, straci
je...".
A Ty... czy nie zauważyłeś jak tracą je Ci wszyscy, którzy tak kurczowo
i za wszelką cenę chcą je zachować, osiągnąć sukces, wygrać na loterii,
za wszelką cenę uczynić je szczęśliwym i wygodnym...
A Chrystus z uporem maniaka powtarza: "...kto straci swe życie z powodu
Mnie i Ewangelii, zachowa je...". A Ty, czy gotów jesteś - ot tak, po
prostu - stracić, zmarnować swoje życie? Nie szukać swego, nie zabiegać,
nie robić zapasów, nie zbierać, nie chomikować, ...ot tak, po prostu
stracić, zmarnować swoje życie..., nie widząc ani sensu w tym co robisz,
ani efektów tego czemu poświęciłeś całe życie, ot tak, po prostu
zmarnować je bezsensownie dla Chrystusa....
I to jest właśnie ta wiara, która nie jest martwa, która nie na słownych
deklaracjach polega, to jest ta wiara, która czynem żyje i życie dla
Chrystusa marnuje, traci w najbardziej bezsensowny i nieefektowny
sposób...
14 Września 2009
Święto Podwyższenia
Krzyża Świętego
Z EWANGELII J 3
A jak Mojżesz
wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna
Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.

Zbawienie
przyjmuje się z takim zaufaniem, jak za czasów Mojżesza na pustyni, gdy
ufne spojrzenie na miedzianego węża ratowało przed śmiertelnym
ukąszeniem węża.
Jezus zostanie wywyższony na krzyżu i wywyższony w chwale. "Jezus
powraca do nieba przez krzyż, „wywyższony" na krzyżu jak wąż na pustyni,
który przyniósł uzdrowienie Izraelitom".
Uwierzenie zbawcze oznacza ufne przylgnięcie do Chrystusa Zbawiciela.
Wiara jest kontynuacją uwierzenia. Wiara polega na umiłowaniu Jezusa
Chrystusa i staniu się Jego uczniem oraz naśladowcą.
Bóg oczekuje od człowieka takiej wiary, która otwiera całe życie
człowieka na doświadczania miłości Boga, jaką Bóg miłuje swoje dzieci.
Sąd polega na uczynieniu z uwierzenia kryterium podziału ludzi na tych,
którzy przyjęli zbawienie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, od tych,
którzy tego zbawienia nie przyjęli.
Jezus nie przyszedł na świat, aby moralizować, potępiać czy karać. Jezus
Chrystus złożył życie w ofierze, aby podać rękę tym, którzy potrzebują
ratunku w przejściu nad przepaścią jaka występuje pomiędzy wiecznym
potępieniem a wiecznym życiem.
20 Września 2009
XXV Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 9
On
usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: "Jeśli kto chce być
pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!".

Nie sposób nie zauważyć, że Jezus brzydzi się trzema rzeczami:
hipokryzją, pieniędzmi i ambicją. Przyszedł, ażeby służyć - wielokrotnie
to powtarza - i ma jasną świadomość, że ambicja jest "rakiem" służby.
Nie można być zajętym sobą i jednocześnie troszczyć się o innych - to
prosta matematyka. Ale pycha szczególnie nieubłaganie niszczy to, co
chcielibyśmy jeszcze nazwać ofiarnością.
Zmieszanie tych dwóch pragnień - służenia i panowania - jest tak
zdradliwe, że Jezus reaguje gwałtownie. Nie chodzi już o jakąś nieco
abstrakcyjną dyskusję; Jezus siada, przywołuje Dwunastu i wygłasza
pamiętną zasadę ewangeliczną, rozdzielającą zdecydowanie chęć panowania
od ofiarności: "Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze
wszystkich i sługą wszystkich".
Tego właśnie domaga się od "pierwszych" Jezus: ich praca ma być pracą
służebną, która najpierw musi dokonać się w sercu. Nie wolno im poddać
się instynktowi i upojeniu - "mają być ostatnimi". Radykalny przewrót,
który się tu dokonuje, jest tak nieprawdopodobny, że tylko Jezus mógł
uczynić to szaleństwo zasadą: "Być ostatnim". Na wszelki wypadek, żeby
nikt nie szukał wykrętów, precyzuje: "Ostatnim ze wszystkich, sługą
wszystkich".
27 Września 2009
XXVI Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 9
Jezus
odrzekł: "Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie
będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam,
ten jest z nami. Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie
do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody”.

Apostoł Jan
uważa, że tylko Dwunastu ma prawo działać w imię Jezusa. Jezus
natychmiast rozrywa ten ścisły krąg, rozszerzając go do maksimum: "Kto
nie jest przeciwko nam, jest z nami".
Oto kryterium, które pomoże nam zadecydować, czy ten albo tamten należy
do nas: nie "Panie, Panie!", lecz troska, aby nie być złym.
Ktoś powie, że kryterium jest szerokie? Z pewnością. Tym bardziej że
trzeba je stosować w sposób dynamiczny: zobaczyć, czy w tym momencie ten
człowiek stara się być dobry. Jeśli tak, należy do nas, niezależnie od
jego przeszłości. Nie odrzucajmy go tylko dlatego, że jest trochę inny,
że nie jest zbytnio praktykujący albo ortodoksyjny. Że może nawet jest
dosyć daleko od Chrystusa, ale czuje się przez Niego przyciągany.
Sami musimy się zastanowić, czy nasza chrześcijańska grupa jest miejscem
gościnnym, otwartym dla innych, czy też jest zamkniętym klubem. Jezus
przyszedł, żeby zgromadzić wszystkich ludzi. Jeśli zamykamy drzwi, chcąc
by nasza grupa była bardzo porządna, będzie nam ze sobą dobrze. Ale być
może nie będzie wśród nas Jezusa.
29 Września 2009
Świętych Archaniołów: Michała,
Gabriela i Rafała
Z EWANGELII J 1
Potem
powiedział do niego: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie
niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna
Człowieczego”.

Jesteś aniołem - słyszy
czasami ktoś, kto przynosi dobro. Kto jest wytrwały. Kto trwa przy kimś
w trudnych chwilach. Kto jest wierny.
A właściwie, jak to jest z tymi aniołami?
"Istnienie istot duchowych, niecielesnych, które Pismo święte nazywa
zazwyczaj aniołami, jest prawdą wiary. Świadectwo Pisma świętego jest
tak oczywiste, jak jednomyślność Tradycji" - stwierdza stanowczo i bez
miejsca na wątpliwości Katechizm Kościoła Katolickiego. O aniołach jako
oczywistości mówił sam Boży Syn Jezus Chrystus: "Zaprawdę, zaprawdę,
powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i
zstępujących na Syna Człowieczego".
W aniołów wierzą nie tylko katolicy, żydzi, ale również muzułmanie. Mało
tego, w aniołów wierzyli Persowie.
Nie tylko św. Augustyn mówił, że anioł to funkcja, a nie natura. Anioł
jest z natury duchem. Z funkcji sługą Boga i Jego wysłannikiem.
Anioły wiele różni od ludzi. Ale jedno mamy wspólne. Wolną wolę. Możemy
- mny i oni - powiedzieć Bogu "Nie będę służyć".
Anioł, który to zrobił, jest szatanem. Duchem, który sprzeniewierzył się
swej funkcji.
02 Października 2009
Świętych
Aniołów Stróżów
Z EWANGELII Mt 18
„Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem
powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca
mojego, który jest w niebie”.

Aniołowie są duchami stworzonymi przez Boga dla jego chwały i pomagania
ludziom. Ci, którym Bóg zleca opiekę nad ludźmi, są nazywani Aniołami
Stróżami. Opieka ta zaczyna się w chwili narodzenia, a kończy - wraz ze
śmiercią konkretnego człowieka.
Pismo Święte nie pozostawia wątpliwości co do istnienia aniołów,
posłańców Bożych, którzy uczestniczą w dziejach zbawienia człowieka. Te
czysto duchowe istoty pośredniczą między Bogiem a ludźmi. Bóg posługuje
się aniołami dla dobra rodzaju ludzkiego lub poszczególnych ludzi.
Wystarczy przypomnieć o opiece anioła nad Hagar i jej synem, Izmaelem
(Rdz 16, 9); anioł powstrzymuje Abrahama, by nie dokonywał zabójstwa
swego pierworodnego syna, Izaaka (Rdz 22, 11), anioł ratuje Lota i jego
rodzinę (Rdz 19), anioł ratuje trzech młodzieńców od śmierci w piecu
ognistym (Dn 3, 49-50) i Daniela we lwiej jamie (Dn 6-22), anioł
wyprowadza Apostołów z więzienia (Dz 4, 17) i ratuje z rąk Heroda św.
Piotra (Dz 12, 7-20).
Niech dzisiejsze wspomnienie uświadomi nam, że Aniołowie Stróżowie
realnie istnieją, opiekują się nami, chroniąc przed złem i prowadząc ku
dobru, a wiara w nich nie jest zarezerwowana tylko dla dzieci. Nie
zapominajmy o częstej modlitwie do naszych duchowych opiekunów.
04 Października 2009
XXVII Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 10
„Dlatego
opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą
oboje jednym ciałem. (...) Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie
rozdziela!".
Co
mówi Chrystus na temat małżeństwa? Jest ono dziełem Boga, planowo
zamierzonym i wspartym rozmaitymi właściwościami ludzkiej natury.
Najważniejsza z nich to zróżnicowanie płciowe człowieka. Mężczyzna i
kobieta różnią się od siebie w zasadniczy sposób. Próby emancypacji,
czyli zrównania ról mężczyzn i kobiet, przypominają wysiłki na rzecz
ujednolicenia życia ryb i ptaków – są tragicznym nieporozumieniem.
Bóg chce, aby prawdziwa i pełna miłość mężczyzny i kobiety, męża i żony,
była źródłem trwałego szczęścia i dobrym środowiskiem wychowania dzieci.
Właśnie dlatego w odpowiednim czasie trzeba zerwać dotychczasowe związki
z rodzicami, by bez zbędnego balastu założyć nową rodzinę. Równolegle
trzeba budować nowe więzi, łączące ściśle męża i żonę, umożliwiające
pełne zaufanie, porozumienie i zgodne życie. Dopiero na tym fundamencie
można budować udane życie intymne i powoływać do istnienia dzieci – owoc
małżeńskiej miłości.
Tego chce dla nas Bóg. Dopóki człowiek ufa Bogu i chce realizować Jego
plan, dotyczący miłości, małżeństwa i rodzicielstwa, wszystko jest w
porządku i rozwody są zbędne. Problemy zaczynają się wtedy, gdy człowiek
próbuje być mądrzejszy od Boga i robić po swojemu.
07 Października 2009
NMP
Różańcowej
Z EWANGELII Łk 1
Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: „Bądź
pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między
niewiastami”.

Liturgiczne wspomnienie Matki Bożej Różańcowej to wyraz wdzięczności
ze strony Kościoła dla Najświętszej Bożej Rodzicielki za opiekę nad nim
za pośrednictwem modlitwy różańcowej. Rozmyślanie tajemnic zbawienia
powinno prowadzić do naśladowania Maryi i Jezusa w życiu codziennym.
Nasze modlitwy są także pokorną prośbą o uczestnictwo w rozważnych
tajemnicach. W modlitwach liturgicznych wspominany mękę, śmierć i
zmartwychwstanie Jezusa, czyli tajemnice rozważane także w modlitwie
różańcowej.
Liturgiczne wspomnienie Matki Bożej Różańcowej staje się okazją do
odnowienia i pogłębienia modlitwy różańcowej. Z pewnością nie jest to
łatwa modlitwa, zwłaszcza dla współczesnego człowieka, ciągle
zabieganego i niespokojnego. Jednak modlitwa ta wydaje się być
skutecznym środkiem ratowania współczesnego świata i człowieka. Historia
uczy, że wielokrotnie różaniec okazał się wielką pomocą w różnych
niebezpieczeństwach. Tak było w przypadku zwycięstwa pod Lepanto czy też
w przypadku obrony Wiednia. Całe ówczesne rycerstwo polskie należało do
bractw różańcowych, a w Krakowie przed bitwą odbywały się procesje
różańcowe i pod przewodnictwem królowej Marysieńki trwała nieustająca
modlitwa różańcowa.
11 Października 2009
XXVIII Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 10
"Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj
ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!".
Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele
posiadłości.

Dlaczego tak naprawdę odszedł? Bo zabrakło mu wiary. Nie chodzi tu nawet
o kwestię dóbr materialnych, ale o to, że młodzieniec chciał w swoim
życiu żyć Bożą mądrością i zachować ludzki potencjał - ludzką, ułomną
mądrość. Chciał pogodzić ze sobą dwa światy wartości, dwie mądrości, dwa
dążenia. Przypominają się tutaj wszystkie próby, jakim poddawani byli
prorocy; Abraham, który musiał zostawić swoje dostatnie życie, spokój i
wyruszyć w nieznane... Stał się ojcem całego narodu, dlatego, że
potrafił zaufać...
Bardzo kusząca jest propozycja łączenia w swoim życiu dwóch różnych
mądrości, dwóch światów, dwóch przeciwnych systemów wartości. Łatwo
wtedy o zatarcie granic, pomieszanie pojęć. Jest polskie przysłowie:
"Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek". Wielu Polaków w praktyce tak żyje.
To jest największe zgorszenie, najbardziej destrukcyjne dla Kościoła.
Być prawdziwym uczniem Chrystusa to umieć postawić wszystko na jedną
kartę - a nie szukać luk w przykazaniach, usprawiedliwienia dla zła i
bylejakości. Łatwe kompromisy są realną pokusą, ale niestety bardzo
skutecznie zamykają człowieka na Boże działanie, niszczą sumienie,
prowadzą do zamazania jasnego oglądu Boga i siebie samego.
18 Października 2009
XXIX Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 10
"Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać
swoje życie na okup za wielu".

Zbawienie przyniesione przez Chrystusa nie jest magiczną
przemianą życia i serc, jest dynamiką wyzwolenia. Ludzie, stworzeni na
to, by kochać, spętali się wszelkiego rodzaju łańcuchami, na które Jezus
patrzył ze swoją ludzką przenikliwością, ale też z rozgoryczeniem Boga:
tyle egoizmu i nienawiści, rozwiązłość, zniewolenie pieniędzmi, rozmaite
lęki, jak gdyby Ojciec niebieski w ogóle nie istniał.
Jezus rozpoczyna swoje dzieło wyzwolenia, nauczając i postępując tak,
jak nikt inny nie mógł postępować, ponieważ On był najczystszą miłością,
był cały miłością dzięki niewyobrażalnej wprost wolności kochania. Po
raz pierwszy miłość była naprawdę wolna i mogła odnawiać świat.
Potrzeba było jeszcze tego ostatniego aktu wyzwolenia. Nie dać się - na
krzyżu - zmiażdżyć przez rozpacz, nie dać się zwyciężyć wrzaskliwej
nienawiści. Jezusowi udaje się przekroczyć próg, którego my nie
bylibyśmy w stanie przekroczyć. Za Nim możemy postawić ten krok również
my. Wraz z Nim możemy powiedzieć Ojcu podczas najcięższej nawet nocy:
"Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego". A ludziom, którzy nie
zasługują na przebaczenie: "Ojcze, przebacz im".
Jezus daje nam przykład tego życia w miłości i daje nam też siłę, abyśmy
pozostali wolni, by kochać.
25
Października 2009
XXX Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 10
"Co chcesz,
abym ci uczynił?". Powiedział Mu niewidomy: "Rabbuni, żebym przejrzał".
Jezus mu rzekł: "Idź, twoja wiara cię uzdrowiła".

Zechciejmy sobie dzisiaj
zadać pytanie - czy w naszym kroczeniu za Jezusem jesteśmy tak odważni i
bezkompromisowi, jak Bartymeusz? Czy umiemy wyrażać naszą wiarę w Jezusa
nawet na przekór tym, których kłuje to w oczy? Czy nie dajemy się wbić w
kanony politycznej poprawności, kosztem wierności Bogu? Niech przykład
uzdrowionego Bartymeusza doda nam odwagi i zachęci do "pójścia na
całość" za Jezusem.
W wielu kościołach dzisiejsza niedziela jest obchodzona jako dzień
rocznicy poświęcenia świątyni. Dziękujmy Bogu za to, że mamy świątynie -
miejsca, gdzie możemy gromadzić się na modlitwę i sprawowanie
sakramentów świętych. Papież Benedykt XVI pisał w książce "Duch
liturgii": "Tabernakulum jest miejscem Świętego Świętych. Jest namiotem
Boga, tronem, gdyż On jest pomiędzy nami. Jego obecność teraz
rzeczywiście zamieszkuje między nami - w najskromniejszym wiejskim
kościele w takim samym stopniu, jak w najwspanialszej katedrze. (...)
Kościół bez obecności eucharystycznej jest w pewnym sensie martwy, nawet
jeśli zaprasza do modlitwy. Kościół, w którym pali się wieczna lampka,
żyje zawsze i jest czymś więcej niż kamienną budowlą - w kościele tym
zawsze czeka na mnie Jezus Chrystus".
Niech nigdy nie czeka nadaremnie...

26 października - Święto
poświęcenia kościoła

Rocznica poświęcenia kościoła parafialnego Każdy
kościół obchodzi w roku dwa dni szczególnie uroczyste: swojego patrona i
swojego poświęcenia. Dzień patrona to równocześnie dzień imienin
kościoła. Dzień poświęcenia przypomina natomiast nasz chrzest święty,
bowiem przez ten sakrament z dzieci ziemi stajemy się dziećmi Boga.
Podobnie dzień poświęcenia kościoła jest dniem jego oddania na wyłączną
własność Bożą. Dotąd mógł ten budynek służyć celom świeckim, obecnie
jest domem Bożym, przeznaczonym na własność Boga i służbę Bożą. Tę
właśnie pamiątkę przypomina dzisiejsze święto.
Różne mamy świątynie: stare i pachnące jeszcze świeżością murów,
zabytkowe i zupełnie współczesne, bogato wyposażone i biedne - urządzone
w miarę możliwości ludzi, którzy je budowali i utrzymują... Ale jedno
jest pewne - każdy ma tutaj miejsce. Każdy jest pożądany, mile widziany
i każdy ma prawo czuć się tu dobrze. A majestat? - on płynie z zupełnie
innego źródła. To nie jest Majestat, którego należy się bać... Całą
przestrzeń kościoła wypełnia Bóg. Co więcej, stacje Drogi Krzyżowej,
Krzyż, sceny z życia Jezusa sytuowane na witrażach, obrazach, figurach
pokazują Boga, który cierpiał, cieszył się, przegrywał i zwyciężał!
Oplatają one tę świętą przestrzeń, miłosiernie obejmując wszystkich,
którzy swoją obecnością tę przestrzeń wypełniają, w której zanurzają
swoją doczesność, swój czas - w nieśmiertelności...
Dzisiejszym obchodom rocznicy poświęcenia własnego kościoła liturgia
nadaje rangę uroczystości. Wskazuje przez to na wielkie znaczenie
materialnej budowli, zwanej kościołem. Kościół był i jest miejscem
spotkań wyznawców Jezusa Chrystusa.
W pierwszych wiekach chrześcijanie spotykali się na sprawowanie
Eucharystii w prywatnych domach. Stąd też miejsce owych spotkań nazywali
miejscem zgromadzeń wyznawców Chrystusa. Z biegiem lat zaczęto wznosić
budowle o szczególnej architekturze.
Bezpośrednią inspiracją do świętowania rocznicy poświęcenia kościoła
(księgi liturgiczne nie mówią o poświęceniu kościoła, lecz o jego
dedykacji) było żydowskie święto Chanukka. Każdego roku Żydzi świętowali
wspomnienie oczyszczenia i poświęcenia świątyni Jerozolimskiej przez
Judę Machabeusza po zwycięstwie nad Syryjczykami w 165 roku przed
Chrystusem. Starożytne świadectwa potwierdzają, że już w IV i V wieku
dedykowano wznoszone kościoły Chrystusowi i różnym świętym. Dzień
dedykacji kościoła nazywano dies natalis, czyli dzień jego narodzin.
Najstarsze świadectwa mówią o dedykacji bazylik Męczenników i
Zmartwychwstania 13 września 335 roku w Jerozolimie. Natomiast
Martyrologium Hieronima wspomina o święcie narodzin bazylik rzymskich:
Matki Bożej (5 sierpnia), św. Piotra w Okowach (1 sierpnia), św. Michała
(29 września) i św. Wawrzyńca (21 listopada). Rocznica poświęcenia
kościoła była zwykle okazją do wspomnienia świętego, któremu kościół
dedykowano. Znacznie później, bo w XI wieku, dokonano dedykacji bazyliki
św. Jana na Lateranie (9 listopada) i bazylik św. Apostołów Piotra i
Pawła (18 listopada).
Świątynie przypominały o istnieniu Boga osobowego, który obrał je sobie
na miejsce szczególnego zamieszkania pośród swojego ludu. Jest to rzecz
niezwykła, powodująca zdumienie króla Salomona, w dniu poświęcenia
świątyni jerozolimskiej: "Czy jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi?
Przecież niebo i niebiosa najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta
świątynia, którą zbudowałem?".
Król Salomon ma świadomość, że Boga nie da się zamknąć w żadnej
największej i najpiękniejszej świątyni. Dlatego w pokorze prosi Go:
"Wysłuchaj błaganie Twego sługi i Twego ludu, Izraela, ilekroć modlić
się będzie na tym miejscu. Ty zaś wysłuchaj w miejscu Twego przebywania
w niebie".
To, co wydawało się nieprawdopodobne, nagle stało się faktem. Bóg
zamieszkał na ziemi pośród nas, w postaci Jezusa Chrystusa, którego
Ciało było najwspanialszą świątynią. Po swoim zmartwychwstaniu i
wniebowstąpieniu pozostał pośród swoich wyznawców, którzy stanowią
duchową świątynię.
Znak kościoła mówi, że duchowy wymiar posiada cała istniejąca
rzeczywistość, która dzięki temu ukierunkowana jest na Boga. Świątynia
katolicka uświadamia mi, że również jestem świątynią, czyli miejscem
zamieszkania Boga. W znaku świątyni rozbrzmiewają słowa św. Pawła z
Pierwszego Listu do Koryntian: "Jesteście Bożą budowlą" i dalej: "Czyż
nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w Was?".
Świadomość, że my sami jesteśmy świątynią Boga żywego, warunkuje
budowanie kościołów jako miejsc, w których gromadzi się lud Boży na
sprawowanie Eucharystii, czyli pamiątki Śmierci, Zmartwychwstania i
Wniebowstąpienia Jezusa Chrystusa.
Jest dziś wielu ludzi rozczarowanych okolicznościami życia,
zniechęconych, załamanych, skłonnych do poszukiwania złudnego szczęścia.
Są takie chwile w naszym życiu, kiedy sami się do nich zaliczamy. Znak
kościoła ostrzega nas, abyśmy nie poszukiwali złudnego szczęścia, ale
szukali go w Bogu, który stanowi ostateczny cel i sens ludzkiego życia -
w Bogu zamieszkującym nie tylko w świątyni zbudowanej ludzkimi rękami,
lecz także w nas, jako w swej świątyni.
Na podstawie modlitw mszalnych dedykacja kościoła jest świętem Pańskim i
świętem Kościoła, rozumianego jako wspólnota wierzących w Chrystusa.
Budynek sakralny przedstawiony jest jako "święte miejsce", "dom
modlitwy", "przestrzeń służenia Bogu", "dom świętej obecności",
"widzialny gmach", w którym Bóg otacza opieką swój lud pielgrzymujący do
Niego. Kościół zbudowany przez człowieka jest miejscem zgromadzenia
liturgicznego, czyli miejscem, w którym gromadzi się Kościół -
wspólnota, aby sprawować liturgię. Widzialny budynek jest znakiem
wspólnoty, świątyni zbudowanej z żywych kamieni, którymi są wszyscy
ochrzczeni. Prefacja mszalna podkreśla, że nasze ziemskie świątynie są
obrazem Kościoła, Oblubienicy Chrystusa, która nieustannie uświęcana
przez sprawowanie i uczestnictwo w liturgii pielgrzymuje do pełni
chwały, którą osiągnie w niebieskim Jeruzalem.
Świątynie, które budujemy, są ważne, bowiem musimy mieć jakieś miejsce
do modlitwy, ale najważniejsze jest to, aby Bóg znalazł miejsce w naszym
sercu. Jeśli Bóg jednak nie znajdzie miejsca w moim sercu i w moim
życiu, to na nic się zdadzą wszelkie świątynie, choćby najwspanialsze i
ze szczerego złota.
Do nas odnoszą się słowa Jezusa wypowiedziane do Zacheusza: "Dziś muszę
zatrzymać się w Twoim domu". Wyrażają one gotowość Jezusa, który chce
przyjść do nas i pragnie odnowienia w nas swej obecności. Ale będzie to
mogło dokonać się wówczas, kiedy - podobnie jak Zacheusz, który otworzył
drzwi swego domu - my otworzymy nasze serca na przyjęcie Boga. Gdy to
się dokona, zbawienie stanie się naszym udziałem.
Dziękujmy Panu Bogu dzisiaj za kapłanów, za to, że nasze świątynie nie
są puste, że mamy tyle pięknych miejsc modlitwy. Niech przybywają nowi
Chrystusowi uczniowie, silni swoją wiarą. I pamiętajmy: TUTAJ KAŻDY JEST
U SIEBIE.
Oprac. H.Kyc
65 Tydzień Miłosierdzia. 4 - 10 października 2009.
ks. Leszek Mateja

Uczucie miłosierdzia
Na kartach Ewangelii najczęściej
występującymi sformułowaniami, wyrażającymi miłosierdzie Jezusa i innych
osób są słowa: "wzruszył się głęboko" i "ulitował się". Tak ujęte
miłosierdzie ma wyraźny aspekt uczuciowy. Powiązanie uczuć z
miłosierdziem było jednak głównym powodem traktowania miłosierdzia jako
wady, w starożytności niechrześcijańskiej. Rodzi się zatem pytanie, czy
uczucia pomagają, czy też utrudniają okazywanie miłosierdzia w czynach?
Uczucia początkiem aktu miłosierdzia
Jezus, chcąc ukazać postawę prawdziwego miłosierdzia, przytacza
przypowieść o miłosiernym Samarytaninie (Łk 10,30-37). To, co wyróżnia
Samarytanina w tej przypowieści od kapłana i lewity, którzy również
zobaczyli poturbowanego przez zbójców człowieka, to umiejętność
wzruszenia się na widok cierpienia. Tamci zobaczyli go i minęli, ten gdy
go zobaczył, wzruszył się głęboko. Okazanie współczucia przez
Samarytanina było pierwszym aktem jego miłosierdzia. Jego wrażliwość
zapoczątkowała szereg czynności, które razem wzięte ukazują pełen akt
miłosierdzia.
Na podstawie tej przypowieści wyraźnie widać, że wrażliwość uczuciowa
jest konieczna do okazania miłosierdzia. Na płaszczyźnie uczuć znajduje
się początek aktu miłosierdzia. Zatem, ważnym elementem na drodze
doskonalenia postawy miłosierdzia jest kształtowanie swoich uczuć.
Współczesny człowiek, jak nigdy dotąd, odkrył wartość wymiaru uczuć w
swoim życiu. Stąd obserwujemy ogromny rozwój i zainteresowanie
psychologią. Na rynku księgarskim możemy znaleźć wiele dobrych pozycji,
które dotyczą umiejętności kształtowania sfery uczuć. Natomiast szereg
poradni psychologicznych, w tym również katolickich, pomaga w uleczeniu
zranionych uczuć. Nieodzowną rolę spełnia tu sakrament pokuty i
pojednania, choć pierwszoplanowym zadaniem jest uzdrowienie duchowego
wymiaru człowieka, a nie uczuciowego.
Miłosierdzie rozumnym działaniem
Czy jednak sama wrażliwość uczuciowa wystarcza, aby pełnić miłosierdzie?
Patrząc na ewangeliczną postać Samarytanina wyraźnie widać, że uczucia,
aby dobrze spełniły swoją rolę w dziele okazywania miłosierdzia, muszą
być kontrolowane przez rozum. Jezus podkreśla, że Samarytanin podszedł
do poturbowanego przez zbójców człowieka. Podszedł, aby ocenić skalę
cierpienia tego człowieka i to, w jaki sposób może mu pomóc. Jego
pierwszą uczuciową reakcję kontroluje teraz rozum. Wrażliwość uczuciowa
pomogła mu zatrzymać się i zobaczyć cierpienie tego człowieka. Natomiast
zadaniem rozumu była rzetelna ocena, w jaki sposób można zaradzić temu
cierpieniu.
Błędem byłoby rzucenie się do pomocy cierpiącemu człowiekowi bez tej
rozumowej refleksji. Często takie błędy popełniają ludzie, którzy nie
umieją zapanować nad emocjami widząc np. wypadek samochodowy. Niekiedy
pomagając, przyczyniają się do trwałego kalectwa osób, które ucierpiały
w takich kraksach drogowych. Nigdy nie wolno działać tylko pod wpływem
emocji, należy zawsze podjąć rozumową analizę sytuacji, w czym trzeba
pomóc i na ile można to uczynić. Uczucia są cenne, ale mogą okazać się
zwodnicze, jeśli nie są kontrolowane przez rozum.
Niebezpieczeństwo zaakcentowania uczuć
W podobny sposób można wyrządzić krzywdę innym, jeśli będziemy okazywać
miłosierdzie tylko pod wpływem uczuć. Brak rozumowego rozeznania może
sprawić, że ta pomoc będzie niewłaściwie udzielona i nie wyjdzie
naprzeciw autentycznych potrzeb drugiego człowieka. Albo się całkowicie
rozminie z jego oczekiwaniami, albo będzie jej za mało, albo za dużo. W
każdej z tych sytuacji, tak okazane miłosierdzie nie spełni roli, jaką
ma do wykonania, czyli uleczenia tego, co zniszczyło zło.
Niebezpieczeństwem jest również zranienie uczuć tych, którym pomagamy,
jeśli ta pomoc jest udzielana bez zastanowienia i chaotycznie.
Kolejnym niebezpieczeństwem kierowania się tylko uczuciami w udzielaniu
pomocy, jest żerowanie na naszej wrażliwości przez oszustów. Tylko
właściwe rozeznanie, kim jest ten, kto prosi o pomoc, może uchronić nas
przed naiwnością w okazywaniu miłosierdzia innym. Jak ważna jest to
umiejętność, wskazuje ilość oszustów wykorzystujących niewłaściwe
rozumienie miłosierdzia przez turystów i mieszkańców Krakowa. Pół roku
temu sprawdzono około osiemdziesiąt osób żebrzących na terenie miasta.
Wszyscy okazali się oszustami, a nie ludźmi prawdziwie potrzebującymi
pomocy. Szeroko komentowano wtedy postawę jednej z młodych kobiet, która
codziennie szła do pracy na ulicę Sławkowską, gdzie ucharakteryzowana na
zaniedbaną staruszkę, żebrząc, zarabiała miesięcznie kilka tysięcy
złotych.
Konieczne jest kształtowanie swojej wrażliwości uczuciowej w celu
udzielania miłosierdzia. Jednak, aby okazywać je właściwie, należy
również uczyć się umiejętności oceny sytuacji i osób, które proszą nas o
miłosierdzie. W dzieleniu się miłosierdziem konieczna jest harmonia
pomiędzy uczuciami i rozumem. Zaakcentowanie uczuć prowadzi do litości,
a nie miłosierdzia, które jest zawsze rozumnym działaniem. Natomiast
podkreślenie roli rozumu grozi zniszczeniem wrażliwości, co owocuje
brakiem jakiegokolwiek działania, lub bezdusznością w okazywaniu pomocy
innym. |

-
Wrzesień
Intencja ogólna: Aby słowo Boże było lepiej
poznawane, bardziej słuchane i przeżywane jako źródło wolności i
radości.
Intencja misyjna: Aby chrześcijanie w
Laosie, Kambodży i Myanmarze wobec wielkich trudności, z jakimi
często się zmagają, nie tracili odwagi, by głosić swoim braciom
Ewangelię, pokładając ufność w mocy Ducha Świętego.
Październik
Intencja ogólna: Aby niedziela była
przeżywana jako dzień, w którym chrześcijanie gromadzą się, by
wyznawać wiarę w zmartwychwstałego Pana, uczestnicząc w Uczcie
Eucharystycznej.
Intencja misyjna: Aby cały lud Boży,
któremu Chrystus polecił iść i głosić Ewangelię całemu
stworzeniu, poczuwał się do odpowiedzialności za misję i uważał
ją za najważniejszą posługę, jaką może ofiarować ludzkości.
Z
orędzia papieża na XLIII Światowy Dzień Środków Społecznego
Przekazu 20 września
Najmilsi, wprowadzajcie w kulturę tego nowego środowiska
komunikacji i technologii informatycznej wartości, na których
opieracie swe życie. W początkach Kościoła apostołowie i ich
uczniowie wnieśli Dobrą Nowinę Jezusa w świat grecko-rzymski.
Podobnie jak wówczas ewangelizacja, aby była owocna wymagała
zwrócenia bacznej uwagi na zrozumienie kultury i zwyczajów owych
ludów pogańskich, aby prawda Ewangelii dotknęła ich serc i
umysłów, tak też i dzisiaj przepowiadanie Chrystusa w świecie
nowych technologii wymaga głębokiej znajomości tego świata,
jeśli technologie te mają właściwie służyć naszej misji.
Zwłaszcza na was, młodzi, którzy niemal spontanicznie odczuwacie
zażyłość z tymi nowymi środkami komunikacji, spada
odpowiedzialność za ewangelizacją tego „digitalnego kontynentu”.
Z entuzjazmem przepowiadajcie ewangelię waszym rówieśnikom.
Znacie ich lęki i nadzieje, ich aspiracje i rozczarowania:
największy dar, jaki możecie z nimi dzielić to Dobra Nowina o
Bogu, który stał się człowiekiem, cierpiał, umarł i
zmartwychwstał, by zbawić ludzkość. Ludzkie serce tęskni za
światem, w którym rządzi miłość, gdzie ludzie dzielą się darami,
gdzie budowana jest jedność, gdzie wolność odnajduje swe
znaczenie w prawdzie i gdzie tożsamość każdego będzie się
realizowała w szanującej się wspólnocie. Nasza wiara może
odpowiedzieć na te oczekiwania: bądźcie jej zwiastunami! Papież
wam towarzyszy swymi modlitwami i błogosławieństwem.
Benedykt XVI

O błogosławieństwo Boże dla
dzieci i młodzieży, nauczycieli i wychowawców na kolejny rok szkolny
2009/2010

WRZESIEŃ
- 02. VI rocznica Nawiedzenia Matki Bożej w Kopii
Cudownego Obrazu w naszej parafii.
03. Św. Grzegorza Wielkiego, papieża, doktora
Kościoła.
04. Św. Rozalii, dziewicy.
05. Bł. Matki Teresy z Kalkuty.
07. Bł. Melchiora Grodzieckiego, kapłana i męczennika.
08. Narodzenia NMP - Matki Bożej Siewnej - odpust
w Kobylanach.
- NMP Gietrzwałdzkiej.
09. Św. Piotra Klawera, kapłana, patrona misji
afrykańskich.
11. Nabożeństwo fatimskie.
12. Najświętszego Imienia Maryi.
13. Św. Jana Chryzostoma, biskupa, doktora Kościoła.
14. Podwyższenia Krzyża Świętego.
15. NMP Bolesnej.
16. Św. Cypriana, biskupa, męczennika.
17. Św. Roberta Bellarmin, biskupa, doktora Kościoła.
18. Św. Stanisława Kostki, patrona młodzieży.
- Św. Józefa z Kupertynu.
19. Matki Bożej z La Salette. Odpust w Dębowcu,
- Św. Januarego, biskupa, męczennika.
20. Świętych Andrzeja Kim Taegon, Pawła Chong
Hasang i Męczenników koreańskich,
- 43. Światowy Dzień Środków Społecznego
Przekazu.
21. Św. Mateusza Apostoła.
23. Św. O. Pio z Pietrelciny, kapłana,
- Bł. Bernardyny Marii Jabłońskiej.
25. Św. Kleofasa,
- Bł. Władysława z Gielniowa.
26. Świętych Męczenników Kosmy i Damiana.
27. Św. Wincentego a Paulo,
- Św. Wawrzyńca Ruiz i Towarzyszy, męczenników.
28. Św. Wacława, męczennika.
29. Św. Archaniołów Michała, Gabriela i Rafała.
30. Św. Hieronima, kapłana, doktora Kościoła.
PAŹDZIERNIK
01. Św. Teresy od Dzieciątka Jezus - doktora Kościoła,
patronki misji katolickich.
02. Św. Aniołów Stróżów.
03. Św. Jana z Dukli.
04. Św. Franciszka z Asyżu. Uroczystości 800. lecia
zakonu franciszkańskiego w Sanktuarium w Dukli,
- Rozpoczyna się Tydzień Miłosierdzia.
05. Św. Faustyny Kowalskiej.
06. Św. Brunona, patrona obłąkanych.
- 07. Najświętszej Maryi Panny Różańcowej.
09. Bł. Wincentego Kadłubka,
- Nabożeństwo fatimskie.
10. Św. Dionizego biskupa i Towarzyszy, męczenników,
- Bł. Marii, Angeli Truszkowskiej, dziewicy. Zofia
Kamila urodziła się 16 maja 1825 r. w Kaliszu. W 1854 r.
wstąpiła w szeregi Stowarzyszenia św. Wincentego a Paulo
i należała do członkiń najgorliwiej
|
odwiedzających
chorych i opiekujących się ubogimi. Z jej inicjatywy powstał w Warszawie
mały przytułek dla biednych dzieci i opuszczonych, samotnych staruszek.
21 listopada 1855 r. obie siostry Truszkowskie poświęciły się
Najświętszej Maryi Pannie, obiecując rozwijać dzieło rozpoczęte z woli
Boga. Datę tę przyjmuje się jako początek nowego zgromadzenia. Siostry
wraz ze swymi podopiecznymi często modliły się w kościele ojców
kapucynów przed ołtarzem św. Feliksa de Cantalizio, dlatego też nazwano
je "felicjankami". 10 kwietnia 1857 r. siostry przyjęły habit zakonny, a
ich wspólnotą kierował o. Honorat Koźmiński. Pod koniec 1859 r. matka
Angela stanęła oficjalnie na czele nowego zgromadzenia. W latach
1858-1864 siostry felicjanki założyły 27 ochronek wiejskich i rozwinęły
wielostronną działałność charytatywną w Warszawie. Przez ostatnie 30 lat
służyła swemu zgromadzeniu cichą pracą, modlitwą, ofiarą, dobrym
przykładem i radą. Wzór doskonałego posłuszeństwa wobec woli Bożej Maria
Angela widziała w Maryi. Uczyła się od Niej pokory, zawierzenia i męstwa
w cierpieniu. Wierzyła, że tylko przez Maryję można osiągnąć doskonałe
zjednoczenie z Bogiem. Dlatego wszystkie swoje siostry oddała
Niepokalanemu Sercu Maryi. Żywiła wielki kult Eucharystii, wielbiła
Chrystusa ukrytego w tabernakulum. Usilnie zabiegała o uzyskanie dla
swojego zgromadzenia przywileju nieustannej adoracji, aby ożywiać i
umacniać w siostrach miłość do Eucharystii. Zmarła wyniszczona chorobą
nowotworową i cierpieniami, które znosiła w pokorze, 10 października
1899 r. w Krakowie. Jan Paweł II dokonał beatyfikacji matki Marii Angeli
Truszkowskiej 18 kwietnia 1993 r., podczas uroczystej Mszy św. na placu
św. Piotra w Rzymie. Mówił wtedy, że jej życie „znaczone było miłością.
Była to troska o wszystkich głodnych chleba, serca i domu oraz prawdy
ewangelicznej”.
11. Dzień Papieża Jana Pawła II.
12. Św. Jana Beyzyma.
13. Bł. Honorata Koźmińskiego.
14. Św. Małgorzaty Marii Alacoque.
15. Św. Teresy od Jezusa (z Avilli) - dziewicy, doktora Kościoła.
16. Św. Jadwigi Śląskiej.
17. Św. Ignacego Antiocheńskiego.
18. Św. Łukasza Ewangelisty,
- Niedziela Misyjna. Światowy Dzień Misyjny.
19. Św. Pawła od Krzyża, kapłana.
20. Św. Jana Kantego.
21. Bł. Jakuba Strzemię, biskupa.
23. Św. Jana Kapistrana.
24. Św. Antoniego Marii Clareta, biskupa,
- Bł. Jana Balickiego.
26. 33. Rocznica Powstania naszej parafii.
28. Św. Szymona i Judy Tadeusza,
- Następne wydanie „Powołania”. |

W związku z trwającym Rokiem Kapłańskim
chciałbym zadedykować do rozważenia artykuł, który kiedyś miałem okazję
przeczytać i pragnę się nim z Wami podzielić.

Ksiądz myli
się zawsze!?
Jeżeli Wasz ksiądz jest dobroduszny i często się uśmiecha, wtedy
uznają go za prostaka; jeżeli bywa poważny i zamyślony, wtedy uważają go
za wiecznie niezadowolonego i naburmuszonego.
Jeżeli ksiądz jest ładny, ludzie często będą się zastanawiać i
plotkować: Dlaczego się nie ożenił?; jeżeli jest brzydki stwierdzą bez
cienia wątpliwości: Na pewno nikt go nie chciał!
Jeżeli jest gruby, to podsumują złośliwie: O, takiemu to nic nie
brakuje!; jeżeli jest chudy i choć trochę zaniedbany w ubiorze,
wystarczy by nazwali go sknerą lub mało dbającym o swój schludny wygląd.
Kiedy mówi długie kazania, jest zawsze nudny i powtarza się; kiedy w
czasie kazania zdarza mu się mówić podniesionym głosem, wtedy parafianie
uważają, że nie potrafi utrzymać nerwów na wodzy; jeżeli przepowiada
"normalnie", to oczywiście nic z tego nie można zrozumieć, bo mówi bez
zaangażowania albo po prostu nie ma talentu mówcy.
Jeżeli Wasz ksiądz posiada samochód, to jest bez wątpliwości księdzem
bogatym; natomiast jeżeli nie posiada nawet "fiacika 126p", wtedy ocenia
go się szybko, że nie podąża za duchem nowych czasów; jeszcze częściej
można usłyszeć szeptane plotkarsko pytanie: A, co on robi z tymi
pieniędzmi?
Jeżeli Wasz ksiądz stara się często odwiedzać swoich parafian i wobec
nikogo nie przejdzie obojętnie, wtedy wielu uważa, że wtyka nos w nie
swoje sprawy; jeżeli zaś przebywa stale na plebanii lub w domu
parafialnym, to jest człowiekiem zamkniętym i nie interesują go problemy
i codzienne życie innych.
Jeżeli ksiądz przetrzymuje zbyt długo penitentów przy kratkach
konfesjonału, wtedy jest gadułą, często skrupulantem lub nie zna reguł
dzisiejszego życia; jeżeli w konfesjonale jest zbyt “szybki”, wtedy
mówią, że nie umie słuchać swoich penitentów, jest niecierpliwy i po
prostu nie ma powołania.
Jeżeli ksiądz rozpoczyna punktualnie odprawiać Mszę świętą, wtedy jego
zegarek zawsze spieszy; jeżeli rozpoczyna z opóźnieniem, wtedy nie ceni
i marnuje drogocenny czas innych.
Jeżeli chodzi w sutannie, wtedy uważają go za konserwatystę i
nieprzystosowanego do nowych czasów; natomiast jeżeli często spotykają
go ubranego po "świecku", wtedy ocenią, że strój duchowny jest mu
ciężarem i określą go jako człowieka zbyt światowego i niechcącego się
określić w swoim powołaniu.
Jeżeli w kościele prosi lub dziękuje za ofiary na budowę czy remont
Waszego kościoła, wtedy mówicie, że za dużo mówi o pieniądzach;
natomiast jeżeli nic nie organizuje lub nie buduje od strony
materialnej, to wtedy ocenia się go jako słabego gospodarza, a parafię
za martwą, w której nic się nie dzieje.
Jeżeli Wasz ksiądz jest młody, wówczas wszystko spisuje się na karb
braku doświadczenia lub jeszcze seminaryjnej gorliwości i braku poczucia
realizmu; kiedy jest już stary, to mówicie, że najwyższy czas, aby go
posłali na odpoczynek w "zacisze" Domu Księży Emerytów.

19.06 Mszy św. odpustowej
przewodniczył ks. Grzegorz Rucyk. Oprawę muzyczną i liturgiczną
przygotował chór pod przewodnictwem H. Kyca, Koło Gospodyń Wiejskich i
Stowarzyszenie "Jedność".
03.07 Nabożeństwo fatimskie przygotowały rodziny z rejonu VI. Mszy św.
przewodniczył i kazanie wygłosił ks. Marek Blecharczyk.
26.07 Poświęcenie pojazdów mechanicznych po każdej Mszy św. z racji św.
Krzysztofa, patrona kierowców.
01- 20.08 Zastępstwo w parafii pod nieobecność Ks. Proboszcza pełnił ks.
Jan Wilusz.
14.08 Nabożeństwo fatimskie przygotowały rodziny z rejonu VII. Mszy św.
przewodniczył i kazanie wygłosił ks. Jan Wilusz.
15.08 Na Mszy św. o godz. 10.00 poświęcenie wieńców dożynkowych,
przygotowanych przez Akcję Katolicką, Koło Gospodyń Wiejskich i
Stowarzyszenie "Jedność".
Ks. Proboszcz
ŻYCIE SAKRAMENTALNE
SAKRAMENT CHRZTU
20.06 Sandra Samborowska
26.07 Anna, Monika Bury
23.08 Oliwier, Maksymilian Kasiak
23.08 Sofia, Gabriela Lubomirska
SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA:
27.06 Grzegorz Lazarowicz i Aleksandra Delimata
27.06 Krzysztof Samborowski i Elżbieta Szombara
11.07 Lucjan Bal i Magdalena Gac
18.07 Paweł Kandefer i Żaneta Kołacz
|
25.07 Dariusz Podkul i Monika Stojak
25.07 Grzegorz Ulman i Paulina Szczurek
08.08 Marcin Świdrak i Jadwiga Stojak
08.08 Łukasz Kozubal i Ewelina Borek
ZMARLI
28.06 Józef Błażejowski, lat 73
08.07 Władysława Solińska zd. Makoś, l. 84
13.07 Emilia Chomentowska zd. Kozielec, l. 82
23.07 Marek Jasiński, l. 24
14.08 Maria Pasterkiewicz zd. Kołacz, l. 63
24.08 Krystyna Łożańska zd. Kruczek l. 65 |
Działalność
Parafialnego Oddziału
Akcji Katolickiej

21 czerwca br. odbyło się ostatnie przedwakacyjne spotkanie naszego
oddziału, podczas którego omawiany był dalszy ciąg tematu „Otoczmy
troską życie”.
2 sierpnia na krośnieńskim rynku odbył się kolejny dobroczynny festyn
pod hasłem "Niedziela z Jezusem", z którego całkowity dochód
przeznaczony został na potrzeby powstającego w Krośnie hospicjum.
Organizatorem festynu była Akcja Katolicka Archiprezbiteratu
Krośnieńskiego, dlatego też podobnie jak w ubiegłym roku włączyliśmy się
w tę akcję poprzez ufundowanie części przedmiotów przeznaczonych na
loterię fantową, a także jedna z pań przygotowała ciasto na poczęstunek
dla zaproszonych gości. Na marginesie należy dodać, że naszą parafię
reprezentował także zespół „Łęczanie”, dając dwukrotny koncert podczas
festynu.
15 sierpnia, w uroczystość Wniebowzięcia NMP, do kościoła przynieśliśmy
wieńce dożynkowe, bochny chleba i kosze owoców, jako dar dziękczynny za
tegoroczne zbiory. W tym roku w naszej parafii wieńce wykonali: Akcja
Katolicka, Koło Gospodyń Wiejskich i Stowarzyszenie "Jedność". Po
uroczystej sumie poświęcone chleby zostały podzielone i rozdane
uczestnikom nabożeństwa.
Beata Bojda

O motywach
postępowania
W filmie Krzysztofa Zanussiego "Imperatyw"
przedstawiona jest cerkiewka, gdzieś w jednym z dużych miast w Niemczech
Zachodnich. Liczba wiernych zmalała do kilkunastu osób. Bohater filmu
pyta prawosławnego księdza, co będzie robił, kiedy pozostanie mu już
tylko jeden wyznawca.
- To samo, co teraz - odpowiada staruszek - motywów własnego
postępowania nie szuka się na zewnątrz, tylko w sobie samym.
* Gdzie płonie jeszcze mały płomyk nadziei, tam widać światło nieba
(Ladislaus Boros).
* Nadzieja, być może, stanowi ten sam materiał, z którego uczyniona jest
nasza dusza (Gabriel Marcel).
* Najpiękniejsze słowo, jakie można powiedzieć Panu Bogu, brzmi "tak"
(Guy de Fontgalland).
* Jeden sprawiedliwy robi diabłu więcej kłopotów, niż milion ślepych
wyznawców (Khalil Gibran).
* Im ktoś jest pokorniejszy i Bogu bardziej oddany, tym więcej posiądzie
mądrości i pokoju (Tomasz a Kempis).
Rok Kapłaństwa
Chcesz świętych kapłanów - módl się za nich.
Uwierz, że w ten sposób uczynisz wiele dobrego, powierzając Bogu
wybranych kapłanów.
Modlitwa za kapłanów
O Jezu, Wieczny i
Najwyższy Kapłanie, zachowaj Swojego sługę w głębi Swojego Najświętszego
Serca, aby nikt nie mógł Mu zaszkodzić. Zachowaj bez grzechu Jego
poświęcone ręce, które codziennie dotykają Twojego Najświętszego Ciała.
Zachowaj bez grzechu Jego usta, które są zwilżane Twoją Najdroższą
Krwią. Zachowaj w czystości Jego serce, na którym jest odciśnięta
pieczęć Twojego chwalebnego kapłaństwa i chroń Go od ziemskich
pożądliwości. Daj, aby wzrastał w miłości do Ciebie i zachowaj Go od
świeckich skłonności. Udziel Mu siły do przemiany serc, jak przemienia
chleb i wino. Błogosław Jego pracy, aby przynosiła obfite owoce i
obdaruj Go koroną wiecznej chwały. Amen.
Maryjo, Matko i Królowo Kapłanów - módl się za
nami!
Maryjo, Wychowawczyni powołań kapłańskich - módl
się za nami!
Problemy
egzystencji człowieka
Eutanazja
- samobójstwo czy zabójstwo?
Ostatni
swój artykuł poświęciłam ludzkiemu cierpieniu, od którego to niestety
nikt z nas nie jest wolny - tak samo jak nikt nie jest wolny od śmierci.
Obserwuje się dziś z jednej strony olbrzymi postęp w naukach medycznych,
z drugiej ciągłą bezradność wobec obecności cierpienia w naszym życiu,
jak i nieuchronności śmierci. Od pewnego czasu bardzo głośny stał się na
świecie problem eutanazji, jako metody zniesienia ludzkiego cierpienia i
zapewnienia człowiekowi godnej śmierci. Należy wspomnieć , że pierwotne
znaczenie tego słowa, pochodzące jeszcze ze starożytności, określa
eutanazję jako "łagodną śmierć bez przykrych cierpień". W "Deklaracji o
eutanazji", wydanej przez Kongregację Nauki Wiary w 1980 roku,
znajdziemy wyjaśnienie współczesnego znaczenia tego słowa, gdzie,
oznacza ono zadanie „śmierci z miłosierdzia, by wyeliminować cierpienia
związane z ostatnimi chwilami życia lub by dzieciom anormalnym,
nieuleczalnie chorym, ewentualnie chorym umysłowo skrócić nieszczęśliwe
życie”. Pojęcie eutanazji staje się coraz bardziej wieloznaczne. Mówi
się o eutanazji jako o samobójstwie, zabójstwie oraz o towarzyszeniu w
samobójstwie, o zabójstwie z litości, o pomocy w umieraniu, o
towarzyszeniu czy asystencji przy śmierci itp. Wokół eutanazji rozpętała
się prawdziwa burza. A pytania kto ma rację, czy trzeba być „za”, czy
„przeciw” - zadaje sobie każdy. Dyskusja ta podzieliła opinię publiczną
na grupę przeciwników i zwolenników tego zjawiska. W całej tej debacie
zatracono jednak prawdę bardzo istotną, która mówi, że najważniejszym
prawem człowieka jest prawo do życia. Postarajmy się spojrzeć na to w
kontekście wiary chrześcijańskiej.
Dawcą wszelkiego życia jest Bóg, a wobec tego On jedynie ma prawo je
odebrać. Nie próbujmy więc wyręczać Pana Boga w decydowaniu o ludzkim
losie. "Wobec zarysowanych koncepcji religijnych eutanazja może być
postrzegana tylko jako zło, ponieważ w każdym przypadku chodzi o
odebranie życia niewinnej istocie ludzkiej. W ocenie każdej religii
eutanazja jest zabójstwem" (Ks. Tomasz Stroynowski; Religijne aspekty
eutanazji). Skoro już zdecydowałam się wtrącić swój głos do tej ciągle
gorącej dyskusji, chcę jeszcze wspomnieć o innej praktyce, a jest nią
"zaniechanie uporczywej terapii". Gdzie leży wobec tego granica między
zaniechaniem uporczywej terapii a eutanazją? "O ile to możliwe, należy
wyraźnie odróżniać uśmiercanie z litości (czyli eutanazję) od rezygnacji
z uporczywej terapii. Przeciwstawienie się eutanazji nie jest zatem
opowiedzeniem się za stosowaniem nadzwyczajnych, nieproporcjonalnych
środków terapeutycznych, za podjęciem uporczywej, bezowocnej terapii"
/T. Biesaga, Wobec uporczywej terapii, Medycyna Praktyczna, 2005/11/.
Jako wielki filozof i autorytet naszych czasów Jan Paweł II pisze tak:
"Przez eutanazję w ścisłym i właściwym sensie należy rozumieć czyn lub
zaniedbanie, które ze swej natury lub w intencji działającego powoduje
śmierć w celu usunięcia wszelkiego cierpienia. Eutanazję należy zatem
rozpatrywać w kontekście intencji oraz zastosowanych metod" i dalej
czytamy: "Praktyka eutanazji zawiera - zależnie od okoliczności - zło
cechujące samobójstwo lub zabójstwo" /Encyklika „Evangelium vitae” Ojca
Świętego Jana Pawła II, Kraków, M, 1995, nr 65/. Jest więc eutanazja
dążeniem do spowodowania śmierci w celu wyeliminowania cierpienia. Ale
spójrzmy na to z innej strony. Wiadomo, że cierpienie jest udziałem
człowieka od zawsze. Czy w związku z tym należy zabijać wszystkich,
którzy mogą cierpieć? Powinniśmy zadać sobie pytanie, czy trzeba zabić,
aby wyeliminować cierpienie? Jako główny argument zwolennicy tej
praktyki często podają aspekt godnej śmierci. Zapominają jednak, że
godność nadana jest człowiekowi jednocześnie z jego zaistnieniem. To nie
warunki, w których żyjemy i umieramy decydują o godności ludzkiej osoby.
"Nie można więc w imię braku godnych warunków społecznych i
materialnych, braku dobrego zdrowia biologicznego czy psychicznego,
podważać godności człowieka i głosić, że nie ma on prawa do życia, lecz
ma prawo do śmierci. Trzeba zmieniać jego złe warunki życia, a nie
zabijać człowieka żyjącego w takich warunkach. Śmierć nie jest czymś
godnym i dobrym dla człowieka, lecz jest złem, które go dotyka" / T.
Biesaga, Eutanazja - śmierć godna czy niegodna? Medycyna Praktyczna,
2005/04/. Cierpienie, choroba i świadomość nieuchronności śmierci,
sprawiają , że człowiek chory odwołuje się w poszukiwaniu ratunku do
osiągnięć medycyny, dzięki którym można podtrzymywać chorego przy życiu.
Powstają pytania: "jak długo?", "kiedy przestać?". Jednak przede
wszystkim pojawia się wątpliwość: czy zaprzestanie stosowania pewnych
środków nie będzie niczym innym jak zabójstwem? Czym jest więc uporczywa
terapia? "Pojęcie terapii uporczywej odnosi się do sytuacji, kiedy
stosowane środki nie dają szansy na osiągniecie założonego celu
(wyzdrowienia, istotnej poprawy lub choćby stabilizacji stanu pacjenta).
Odnosi się ono także do sytuacji, kiedy cel określony przez leczących
przekracza świadomie sprecyzowany przez chorego jego cel subiektywny"
/P. Sobański, Czym jest uporczywa terapia?, www.ptb.org.pl/ . Jednakże
dokładne zdefiniowanie uporczywej terapii jest rzeczą trudną, gdyż to,
czy zastosowane środki są uporczywą terapią, czy zwykłym leczeniem,
uzależnione jest od stanu chorego i przewidywanego rokowania. W
Encyklice „Evangelium vitae” czytamy: "Od eutanazji należy odróżnić
decyzję o rezygnacji z tak zwanej "uporczywej terapii", to znaczy z
pewnych zabiegów medycznych, które przestały być adekwatne do realnej
sytuacji chorego, ponieważ nie są już współmierne do rezultatów, jakich
można by oczekiwać lub też są zbyt uciążliwe dla samego chorego i dla
jego rodziny. W takich sytuacjach, gdy śmierć jest bliska i nieuchronna,
można w zgodzie z sumieniem zrezygnować z zabiegów, które spowodowałyby
jedynie nietrwałe i bolesne przedłużenie życia, nie należy jednak
przerywać normalnych terapii, jakich wymaga chory w takich przypadkach".
Sprawą zasadniczej wagi jest fakt, że chory nie zastaje pozbawiony
troskliwej opieki, podawania leków czy pielęgnacji. "Celem zaniechania
uporczywej terapii nie jest pozbawienie człowieka życia, a przeciwnie -
zapewnienie choremu godnych warunków umierania, kiedy śmierć w bliskim
czasie jest nieuchronna i nie można jej zapobiec. Jest okazaniem
szacunku dla śmierci naturalnej i niezakłócaniem jej działaniami
nieuzasadnionymi. Tymczasem eutanazja jest negowaniem szacunku dla
śmierci naturalnej i zastąpieniem jej śmiercią sztucznie wywołaną" /J.
Umiastowski, Uporczywa terapia, w: Muszala A., red.: Encyklopedia
bioetyki. Personalizm chrześcijański. Głos Kościoła. Radom, Polwen,
2005, 494/.
Pojawiać się może w tym miejscu pytanie, na które odpowiedź mimo
wszystkich tych wytycznych nigdy nie będzie sprawą łatwą: kiedy to samo
działanie jest zaniechaniem uporczywej terapii, a kiedy staje się
eutanazją? W. Fornal
oprac. W. Fornal
Fragment kazania
Biskupa Polowego WP wygłoszonego w Katedrze
Polowej w Święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, 8 września 2008 r.
Z
Matką Jezusa przez życie
- Kościół obchodzi dziś narodzenie Maryi. Jej przyjście na
świat stało się nadzieją i jutrzenką zbawienia dla całego
świata. Z Niej Syn Boży weźmie ludzką naturę, z Niej wzejdzie
Słońce sprawiedliwości, Chrystus, nasz Bóg. Narodzenie Maryi
przybliżyło zbawienie świata. Życie Kościoła koncentruje się
wokół tajemnicy Chrystusa, dla Kościoła Chrystus jest wszystkim
i dlatego to Kościół nie zadowala się obchodem narodzin Słońca,
czuwa już przy wzejściu Jutrzenki.
„Narodzenie Twoje, Boża Rodzicielko,
zwiastowało radość całemu światu:
z Ciebie bowiem wzeszło Słońce Sprawiedliwości,
Chrystus, Bóg nasz.
On zniweczył przekleństwo, dał nam błogosławieństwo,
śmierć pokonał, życie wieczne nam darował”.
(Liturgia Bizantyjska)
Ewangelista Mateusz, kończąc genealogię Chrystusa słowami:
„...Maryja, z której narodził się Jezus” (Mt 1, 16), wymienia Ją
po raz pierwszy i ukazuje od razu jako Matkę Zbawiciela. Dlatego
Kościół nazywa Maryję „Zorzą Wschodzącą” i „Gwiazdą Poranną”.
Dzisiejsze święto przypomina nam, że Maryja była zwykłym
człowiekiem. Choć zachowana od zepsucia grzechu, przez całe
życie posiadała wolną wolę, nie była do niczego zdeterminowana.
Tak jak każdy z nas miała swoich rodziców, rosła, bawiła się,
pomagała w prowadzeniu domu, miała swoich znajomych i krewnych.
Dopiero Jej zaufanie, posłuszeństwo i pełna zawierzenia
odpowiedź na Boży głos sprawiły, że „będą Ją chwalić wszystkie
pokolenia”.
W Polsce święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny tradycyjnie
nazywa się świętem Matki Bożej Siewnej. Zgodnie ze starodawnym
zwyczajem, wierni przynoszą w tym dniu do kościoła ziarno do
poświęcenia pod nowy zasiew.
„Idzie Matka Boska Siewna po jesiennej roli,
wsiewa ziarno w ziemię czarną w złotej aureoli.
Rzuca swe płomienne blaski na pola i sioła,
Miłosierna, pełna łaski patrzy dookoła...” (J. Skóra)
Pod koniec Mszy św. kapłan wypowiada następujące słowa: „Za
przyczyną Bogarodzicy prośmy wszechmogącego Boga, aby temu
ziarnu dał moc obfitego plonu, a nam cierpliwą ufność w Jego
ojcowską Opatrzność”.
Święto Narodzenia NMP pozwala nam uświadomić sobie rolę
chrześcijańskiego dziedzictwa rodzinnego i narodowego. Ma ono
bowiem wielkie znaczenie i może się stać błogosławieństwem
zarówno dla dzieci, jak i rodziców. W klimacie rodzinnego domu -
na podobieństwo domu Joachima, Anny i Maryi - rodzice nie mogą
podarować swemu dziecku nic ważniejszego, niż przygotowanie daru
jego życia poprzez łaskę osobistej wiary, własną modlitwę i
zawierzenie siebie we wszystkim Bogu. Wciąż zbyt słabo
zakorzeniona jest w nas świadomość, że Bóg, który obdarował nas
życiem na swoje podobieństwo (Rdz 1,28), ogarnia każdego
człowieka w swoich zbawczych planach, w określonym czasie,
miejscu i wspólnocie osób. Dopiero wtedy z pogłębioną wiarą,
nadzieją i miłością wpatrywać się będziemy w Ikonę Maryi, którą
Bóg wybrał w sposób szczególny na Powierniczkę i Zwiastuna
Dobrej Nowiny dla nas.

-
-
Miłosierdzie
-
i
-
Różaniec
-
Miłosierdzie względem bliźniego
-
W
chrześcijaństwie od samego jego początku istnieje żywe
przekonanie, że Jezusa można spotkać w biednych i
potrzebujących. Chrześcijanie chętnie dzielili się tym, co
posiadali z ubogimi. To nie tylko wyzwalało z ducha
materializmu, ale przede wszystkim przypominało, że Jezus
potrzebuje w bliźnich ich pomocy. Wśród największych,
"najprzedniejszych" dobrych uczynków, które gładzą liczne
grzechy, Kościół umieścił jałmużnę. Już Ojcowie Kościoła
pouczali, że kto biedakowi daje, Chrystusowi daje, a kto
wobec ubogiego jest skąpy, skąpi samemu Panu.
Nie tylko chrześcijanie potrafią być wrażliwi na ludzką
biedę i umieją pomagać innym. W Polsce istnieje wiele
organizacji, państwowych i społecznych o charakterze
świeckim, które pomagają w przeróżnych biedach. Kościół
katolicki posiada rozbudowany Caritas, inne kościoły
chrześcijańskie jego odpowiedniki. Niewierzący pomagają
biednym, kierując się ludzką solidarnością, wzruszeni biedą,
może nieraz uświadamiając sobie, że ich także mogłyby
spotkać trudne sytuacje, np. bezrobocie, ubóstwo, choroba.
Innych do działania pobudza ich niespokojny, twórczy duch.
Chcą coś konkretnego zrobić dla innych, czuć się przydatni,
nadać w ten sposób sens swemu życiu.
Chrześcijanin nie jest działaczem społecznym ani zawodowym
filantropem. W bliźnim widzi Chrystusa, a swą posługę wobec
"maluczkich i ubogich", potrzebujących pomocy duchowej czy
materialnej, "odrzuconych przez ludzi i wzgardzonych" widzi
jako służbę Chrystusowi i wypełnienie nakazu Chrystusa. Jest
to motywacja na wskroś religijna. Nasz obowiązek: kochać
bliźniego w Bogu i dla Boga. Przywołajmy tu przykazanie,
które przypomniał Jezus: "Będziesz miłował Pana Boga
swego...." (Mk 12, 30). Przywołajmy obraz Jezusa, który na
Ostatniej Wieczerzy myje nogi Apostołom i mówi: "Zostawiłem
wam przykład, żebyście sobie nawzajem to czynili, co Ja wam
uczyniłem". Zachowywanie nowego przykazania Jezusa chroni
naszą wiarę od zamknięcia jej tylko w świecie
nadprzyrodzonym, od życia w getcie: "ja i Pan Bóg". Nie
pozwala na "prywatyzację" pobożności. To bardzo ważne,
dzięki temu, chociaż żyjemy "wychyleni" ku nowemu życiu i
oczekujemy nowego, lepszego świata, to jednak nie jesteśmy
bezczynni, apatyczni. Wiara w Jezusa, pobożność i kult
prowadzą do czynu.
Przypomina nam o tym kapłan każdorazowo, gdy mówi na
zakończenie Mszy Świętej: "Idźcie w pokoju Chrystusa". Jakby
mówił: "Idźcie, jesteście posłani z orędziem Jezusa do
bliźnich. Dzielcie się tym, co otrzymaliście od Niego.
Czynami świadczcie, że On nie jest obojętny na niczyj los.
Wasza wiara to nie pobożne uczucia czy niezwykłe doznania,
które dotyczą tylko Was, nikogo więcej. Wasza wiara otwiera
Was na innych". Musimy powiązać wiarę i modlitwę z życiem,
praktykowaniem miłości bliźniego. Uczy nas tego św. Faustyna
Kowalska. Ona, wyniesiona na wyżyny mistycyzmu, dopuszczona
do najgłębszych tajemnic miłosierdzia Bożego, nie utraciła
realistycznego spojrzenia na świat. Ona rozumiała, iż nie
można Chrystusa oddzielać od człowieka ani człowieka od
Chrystusa.
Umiłujmy Różaniec
W dniu 13 października 1917 roku, podczas ostatniego
objawienia w Fatimie, Matka Boża powiedziała o sobie:
"Jestem Matką Różańcową. Chcę, aby wszyscy odmawiali
Różaniec każdego dnia". Piękno modlitwy różańcowej polega na
tym, że jest ona na wskroś biblijna. Modląc się, powtarzamy
słowa Modlitwy Pańskiej (Łk 11) oraz wypowiedziane przez
Anioła w scenie Zwiastowania: "Zdrowaś Maryjo, łaski
pełna...". Również cała treść tej modlitwy jest rozważaniem
życia Jezusa i Maryi; powracaniem do osób, miejsc i wydarzeń
z biblijnej historii zbawienia.
Modlitwa ta zawiera w sobie niezwykłą mądrość życiową: uczy
nas prawdy o życiu, przypomina nam o celu ostatecznym
naszego życia - o niebie i chwale, która nas czeka.
Tajemnice radosne: nasze życie dostarcza nam okazji do
przeżywania wydarzeń miłych, sprawiających radość. Trudno
sobie wyobrazić kogoś, kto nie przeżywałby żadnych chwil
przyjemnych; momentów, które by go cieszyły. Bóg okazuje swą
dobroć przez to, że żyjemy uśmiechem. Każdy ma swe małe
szczęścia, swoje chwile pomyślności. Chrześcijanie czerpią
głęboką radość z tego, że czują się kochani przez Boga. I
właśnie tajemnice radosne Różańca przypominają im o tym, że
Bóg czyni wszystko z miłości do nich. Zwiastowanie,
Nawiedzenie, Narodzenie Jezusa, Ofiarowanie i Odnalezienie w
świątyni - są to wydarzenia rodzące radość w duszy. Ukazują
one prawdę o tym, że Bóg "dla nas i dla naszego zbawienia
zstąpił z nieba". Motywem chrześcijańskiej radości nie jest
wyłącznie pomyślność ziemska, małe czy duże radości
codzienne, poczucie dumy i satysfakcja z tego, że coś się
udało, że się człowiekowi w miarę dobrze powodzi. Owszem,
dary materialne: zdrowie, powodzenie, sukcesy zawodowe,
udane życie rodzinne - to wszystko stanowi wartość dającą
radość. Niemniej jednak największa radość, jakiej może
doświadczyć chrześcijanin, ma charakter duchowy. Jest
umotywowana miłością Ojca Niebieskiego. Cieszymy się tym, że
w Chrystusie Bóg uczynił nas swymi przybranymi dziećmi i że
możemy śmiało mówić do Niego: "Ojcze".
Tajemnice światła: jesteśmy w samym sercu Ewangelii.
Słuchamy Jezusa i "patrzymy Mu na ręce". Wydarzenia znad
Jordanu, Kany Galilejskiej, Góry Tabor i Wieczernika
utwierdzają nas w wierze i umacniają naszą miłość do Jezusa.
Uczymy się Dobrej Nowiny.
Tajemnice bolesne: rozważamy cenę naszego zbawienia. Nieraz
zawstydzeni tym, jak łatwo zawodzimy Boga i poprzez naszą
niewierność Go zasmucamy. Znowu te tajemnice są pieczęcią
miłości: kto kocha, potrafi cierpieć, nawet oddać życie za
osobę kochaną. Gdy więc z Chrystusem cierpiącym klęczymy w
Ogrójcu, trwamy przy biczowaniu, cierniem koronowaniu, czy
wraz z Nim jesteśmy na Drodze Krzyżowej i na Golgocie, rodzi
się w nas poczucie ogromnej wdzięczności dla Niego oraz
podziw. Bóg nas ukochał tak wielką miłością, czystą,
szlachetną i bezinteresowną, że Jego własny Syn podjął trud
Krzyża dla naszego odkupienia.
Tajemnice chwalebne: ukazują cel naszej życiowej wędrówki -
niebo. Różaniec pomaga wierzącym częściej myśleć o niebie.
Jest to szczególnie ważne dzisiaj, kiedy obserwujemy w wielu
ludziach czy nawet całych społecznościach ślepe
zachłyśnięcie się ziemią i jej sprawami. Różaniec uczy nas
spoglądania w niebo. Prowokuje pytanie: czy mi zależy na
zbawieniu? Czy żyjąc tak, jak żyję, wejdę do domu Ojca? Czy
będę szczęśliwy? Różaniec to ukochana modlitwa Maryi oraz
wielu świętych. Od czasów św. Dominika ta modlitwa
rozpowszechniła się po całym świecie i jest znakiem
rozpoznawczym czcicieli Matki Najświętszej.
W ostatnich czasach przyjął się piękny zwyczaj noszenia
dziesiątka różańca, najczęściej w formie obrączki, z
zaznaczonymi zdrowaśkami. Różaniec w ten sposób jest pod
ręką: można dyskretnie odmawiać go w autobusie, jadąc do
szkoły czy idąc ulicą. Co ciekawe, zwyczaj noszenia przy
sobie zawsze różańca spotykamy wśród młodzieży! Odmawiajmy
Różaniec: w kościele, na nabożeństwach różańcowych czy w
domu. W ciągu dnia zawsze można znaleźć chwilę na to, aby
Maryi powiedzieć: "Kocham Cię", i pozdrowić Ją słowami
Archanioła. Doświadczymy błogosławionych skutków tej
modlitwy na sobie oraz w życiu osób, za które się modlimy.
oprac. A.P.
Święto Podwyższenia Krzyża
Świętego
Od śmierci Pana Jezusa na Golgocie Krzyż stał
się symbolem najwyższej miłości i ofiary.
Czyniąc znak
krzyża...
Chcąc pisać o krzyżu, bliski jestem publicznej spowiedzi: im więcej
myślę, tym gorzej mi idzie i tego pisania coraz bardziej się wstydzę.
Wiem, że o krzyżu inaczej będzie mówił student teologii – po lekturze
Ewangelii z komentarzem, inaczej matka piątki dzieci – gdy nocy nie
prześpi, czy chory na raka po chemioterapii. Co może być fundamentem dla
tych rozważań? To, co mi w tym momencie wyłania się z pamięci, to znak,
jakiego nauczono mnie w domu – znak krzyża – tej pierwszej modlitwy do
Boga.
Dla każdego z nas, zanim życie zaboli i uświadomimy sobie, dlaczego tak
właśnie ma być, krzyż jest przede wszystkim wyrazem modlitwy: tej, która
jest wezwaniem imienia Bożego, by z Trójjedynym Ojcem, Synem i Duchem
rozpocząć dialog lub wejść z Nim w jakiś ważny moment życia: rozpocząć
dzień, udać się w podróż, dobrze wykonać pracę, bezpiecznie wyjść z
trudnej sytuacji lub po prostu spożyć posiłek.
Modlitwa uwielbienia wyrażona tym znakiem pozwala nam chwalić Zbawcę,
który umarł na krzyżu i w ten sposób dopełnił dzieła odkupienia. Przez
krew przelaną na krzyżu Bóg zawarł Nowe Przymierze z ludem wybranym,
wyzwolonym z niewoli grzechu. Chrystus, który objawia Ojca i wraz z Nim
posyła nam Ducha, w znaku krzyża, jaki czynimy, jest czczony, sławiony i
uwielbiony. Tę cześć składamy Bogu w Trójcy Jedynemu, a czyniąc to z
wiarą, dajemy o Nim także świadectwo, publicznie, przed ludźmi,
przyznajemy się do Chrystusa, który objawia nam Boga.
Może dlatego tak trudno jest uczynić znak krzyża w miejscu publicznym:
ktoś mógłby nas nie zrozumieć lub zrozumieć na opak... Wygodniej jest
więc w barze machnąć ręką nad talerzem, jakby się chciało odgonić
natrętnego owada, i w ten sposób sprostać odruchowi sumienia.
Znak krzyża, jak każda modlitwa, może być wyrazem dziękczynienia. Po
dobrej wiadomości, jeśli to tylko możliwe, spontanicznie padamy na
kolana, by Bogu podziękować. I wszystko zaczyna się od znaku krzyża.
Modlitwa dziękczynienia każe nam wyrazić wdzięczność za Mękę, Śmierć i
Zmartwychwstanie. Krzyż jako narzędzie zbawienia jest przecież tym
znakiem, którego zapowiedzią było wywyższenie węża na pustyni.
Spojrzenie na ten znak, podobnie jak dotknięcie wiarą krzyża Chrystusa,
ratuje człowieka od śmierci, wierzącego w Chrystusa uwalnia od grzechu.
Za dar życia i wszystkiego, co w nim dobre, trzeba podziękować.
Kontemplując krzyż Chrystusa, czyniąc znak krzyża z uwagą, mamy
sposobność, by wyrazić Bogu wdzięczność, wszystko bowiem, co od Niego
pochodzi, jest dobre i przyporządkowane nadziei zbawienia.
Znak krzyża, jako wyraz naszej modlitwy, pozwala nam powierzyć miłości
Boga naszą niemoc, zanurzyć ją w ogromie miłosiernej miłości Tego, który
ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, i który do końca nas
umiłował. Łącząc nasze modlitwy z krzyżem Chrystusa, a przede wszystkim
uczestnicząc w Jego dziele zbawczym, możemy wypraszać łaski dla nas i
dla potrzebujących.
Niełatwo jest dziś przyznać się do słabości, grzechu, niemocy. Niełatwo
jest też prosić. Stajemy się coraz bardziej samowystarczalni i
niezależni. Może więc dlatego coraz mniej jest modlitwy błagalnej,
modlitwy zanoszonej poprzez tajemnicę Krzyża świętego.
Znak krzyża jest jednak nie tylko sposobem modlitwy, lecz także znakiem
identyfikującym chrześcijanina: jest najprostszym Credo, w którym
zawiera się tajemnica Boga w Trójcy Jedynego. Sam krzyż jest głęboko
wpisany w chrześcijańską tożsamość, identyfikuje nas i pozwala
rozpoznać. Dziś mało kto posługuje się innymi symbolami jak ryba,
baranek, winny krzew. Krzyż określa nasz stosunek do Boga i wpływa mocno
na sposób życia, jaki podejmujemy. Pamiętam, jak pewien kapłan zapytany
spod jakiego jest znaku, ku zdziwieniu miłośników astrologii, odparł
zwyczajnie: spod znaku krzyża świętego.
O krzyżu można dziś dużo i pięknie mówić, zwłaszcza gdy się kogoś do
czegoś chce zmusić, szczerze lub tanio pocieszyć, ulżyć w cierpieniu lub
czasem cierpienia dodać. Trzeba brać krzyż swój i naśladować Jezusa, by
być godnym Mistrza, ale bardziej go dźwigać samemu, niż innym nakładać.
Czynić znak krzyża trzeba odpowiedzialnie, pamiętając, że Jezus
cierpliwie i roztropnie objawiał uczniom swą tajemnicę. Chyba nie
wszystko da się krzyżem opieczętować. Ten znak zawsze pozostanie
głupstwem w oczach tego świata i haniebnym zgorszeniem dla wielu braci w
wierze. Krzyż – znak jedności – był i pozostanie znakiem niezgody i
podziału, któremu sprzeciwiać się będą. Co więcej, wydaje się, że wielu
do takiego sprzeciwu jest zobowiązanych, o ile ich życie nie odpowiada
tajemnicy, jaka zawarta jest w tym znaku. Może więc właśnie oni
zasługują na większy szacunek aniżeli tacy, co zachowują się niczym
zalotna nastolatka, która w zgodzie z modą, przed pójściem na dyskotekę,
wiesza krzyż na szyi jako gustowny element skąpej garderoby.
Ten znak, mimo iż po ludzku oznacza przegraną, ostatecznie prowadzi do
zwycięstwa – bardziej w porządku nadprzyrodzonym niż ludzkim.
Zewnętrznie można przegrać, faktycznie odnosząc zwycięstwo. Trudno z
trwogą nie zapytać, czy nie może być odwrotnie?
Krzyżem można się szczycić. Wielki krzyż na solidnym łańcuchu nosi
biskup na piersi, drewniany na tasiemce siostra zakonna, mały metalowy,
w marynarce lub swetrze – postępowy ksiądz, zamiast koloratki. Noszą go
też świeccy, o ile są odważni. Każdy z nich, przechodząc obok miejsca
uświęconego wiarą, może się przeżegnać. Ilu z nas to czyni? Dziś może
publicznie uczyniony znak krzyża budzi zdziwienie, nawet wśród
katolików. Może jesteśmy zmęczeni zewnętrzną manifestacją naszej wiary?
Bardziej skupieni na tym, co wewnętrzne? Publiczne wyrażanie wiary nie
jest już formą sprzeciwu wobec ateistycznej władzy. Nie wiadomo tylko,
czy straciło rację, czy smak.
Krzyż, na którym Ciało Jezusa wykrzywia boleść i miłość, której nie może
pomieścić ograniczoność ludzkich kształtów, i znak krzyża, którego
koślawość lub staranność wyraża stan ducha tego, kto się modli lub
świadczy. Oba te znaki spotykają się w przestrzeni naszej wiary. Nadmiar
mocy i miłości, i ludzka nieporadność, i słabość. To, co je łączy, jest
miłością, niweczącą wszelką dysproporcję. To, co nadaje sens ofierze
Boga i ludzkiemu w niej uczestnictwu, jest nadzieją. Krzyż Jezusa – choć
po zmartwychwstaniu – pusty nie jest, bo jego konanie nosimy w naszym
ciele, a On w naszym cierpieniu nie zostawia nas samych. Znakiem miłości
Boga jest krzyż Chrystusa, prostą odpowiedzią człowieka może być znak
krzyża, jako zgoda na Boży plan zbawienia. Czyniąc znak krzyża, trzeba
się starać, by był on świadomy, pełen Boga i pełen nas samych.
Ks. Jarosław Krzewicki
www.kosciol.wiara.pl
18 października. Niedziela
Misyjna. Światowy Dzień Misyjny.
Misyjność naszego powołania
Niedziela 18
października to Światowy Dzień Misji, a w Kościele obchodzona jest jako
Niedziela Misyjna. Jednocześnie rozpoczyna ona Tydzień Misyjny.
Po raz pierwszy Światowy Dzień Misyjny był obchodzony 83 lata temu.
Działalność misyjna Kościoła znajdowała się od ponad stu lat w trudnym
położeniu. Na początku XIX wieku posłudze misyjnej na wszystkich
kontynentach oddawało się zaledwie 300 misjonarzy. Wszelkie inicjatywy
Stolicy Apostolskiej ograniczał klimat antyklerykalizmu, rodzącego się
liberalizmu i komunizmu.
Odnowa misyjna rozpoczęła się we Francji, zapoczątkowana założeniem w
1822 roku z inicjatywy młodej Pauliny Jaricot Dzieła Rozkrzewiania
Wiary. W 1843 roku w Nancy powstało Dzieło Misyjne Dzieci, a w 1889 w
Caen Dzieło Św. Piotra Apostoła.
Zaczęły pojawiać się pierwsze encykliki misyjne: papież Grzegorz XVI w
dniu 15 sierpnia 1840 roku wydał encyklikę Prope nostis w celu ożywienia
rozkrzewiania wiary na wszystkich kontynentach świata. Zwrócił on uwagę
na rolę Dzieła Rozkrzewiania Wiary z Lyonu w tych przedsięwzięciach.
Papież Leon XIII w dniu 13 grudnia 1880 roku ogłosił encyklikę Sancta
Dei civitas, podkreślając głęboko potrzebę współpracy misyjnej
wszystkich wiernych przez modlitwę i jałmużnę.
Dzięki tym działaniom, w duchu modlitwy i ofiary od połowy XIX wieku
ożywiła się działalność misyjna Kościoła, zwłaszcza instytutów
misyjnych, zakładanych m.in. przez kardynała Lavigerie, bpa Marion de
Brasillac, o.J.Libermann, bpa D.Comboni, bpa E.de Mazenode. Zaczął
rodzić się duch uniwersalnej odpowiedzialności i współpracy misyjnej
wśród wiernych.
Na początku XX wieku papież Pius X brewem In Apostolicum Sublecti Munus,
z dnia 25 marca 1904 roku, ogłosił św. Franciszka Ksawerego patronem
Dzieła Rozkrzewiania Wiary.
Wkrótce, po zakończeniu I wojny światowej, Benedykt XV ogłosił w dniu 30
listopada 1919 roku list apostolski Maximum illud, dzięki któremu na
nowo ukierunkował misyjne wysiłki Kościoła.
Wielkim orędownikiem sprawy misyjnej w swojej diecezji był kardynał
Achille Ratti. Już jako Pius XI w motu proprio Romanorum Pontificum w
1922 roku podniósł do godności papieskiej Dzieło Rozkrzewiania Wiary,
Dzieło Misyjne Dzieci oraz Dzieło Św. Piotra Apostoła. W 1926 roku wydał
encyklikę Rerum Ecclesiae, w której ukazał wagę działalności misyjnej
Kościoła. Papież potwierdził naglącą potrzebę i ważność zamierzeń
misyjnych, jak również konieczność uznania rodzimych Kościołów.
W kontekście takiego zainteresowania się misjami, z inicjatywy Rady
Wyższej Papieskich Dzieł Misyjnych, powstała idea utworzenia Światowego
Dnia Rozkrzewiania Wiary. Reskrypt Kongregacji ds. Rytów, podpisany
przez prefekta kardynała Vicco w dniu 14 kwietnia 1926 roku, był aktem
fundacyjnym Światowego Dnia Misji, zwanego w Polsce Niedzielą Misyjną,
która przypada na przedostatnią niedzielę października. Wydanie tego
dokumentu przez Kongregację ds. Rytów świadczy przede wszystkim o
duchowym charakterze tego Dnia. Jednocześnie określono jego pięć
najważniejszych celów:
- potrzeba gorącej modlitwy o rozwój królestwa Chrystusa na świecie,
- troska o zrozumienie przez wiernych potrzeb misyjnych,
- ożywienie gorliwości misyjnej kapłanów i wiernych,
- możliwość lepszego poznania Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary,
- konieczność ofiar materialnych na rzecz misji.
Rok później, za aprobatą papieża Piusa XI reskryptem Kongregacji ds.
Rytów, św. Teresa od Dzieciątka Jezus, na równi ze św. Franciszkiem
Ksawerym, została ogłoszona Patronką całego dzieła misyjnego Kościoła.
Od 1926 roku w związku ze światowym Dniem Misyjnym wydawane są papieskie
orędzia misyjne. Na początku nie ukazywały się one corocznie. Dopiero od
początku pontyfikatu Pawła VI w roku 1963 ogłaszane są one jako osobiste
papieskie orędzia misyjne.
Na pierwszym miejscu w orędziach jest mowa o działalności misyjnej
Kościoła, ponieważ wszystkie ludy mają prawo usłyszeć Ewangelię.
Soborowy dekret o działalności misyjnej Kościoła, Ad Gentes Divinitus
(ogłoszenie - 7 grudnia 1965r.), wskazuje kierunki nowym inicjatywom
misyjnym. Wszystkie tematy papieskich orędzi, różne każdego roku,
mogłyby się złożyć na praktyczny i aktualny podręcznik misjologii,
dzięki któremu można zrozumieć, czym jest dzieło misyjne Kościoła.
Z kolei orędzie przypomina wiernym wielorakie znaczenie Papieskich Dzieł
Misyjnych, konieczność ich propagowania, gdyż są one głównym
instrumentem, którym dysponuje papież i biskupi we współpracy misyjnej
Ludu Bożego, zarówno w sensie duchowym, jak i materialnym.
Praktycznie Stolica Apostolska ogłasza na każdy miesiąc papieskie
intencje o działalności misyjnej Kościoła. W tej intencji wierni powinni
się modlić, przedłużając stan misyjnego zaangażowania poza Niedzielę
Misyjną. Komentarz do comiesięcznych intencji jest dostępny w
dwumiesięczniku Papieskie Intencje Misyjne oraz w innych czasopismach
misyjnych jak Misjonarz, Misyjne Drogi i inne.
W krajach misyjnych pracuje aktualnie ok. 2 tys. polskich misjonarzy.
Oni czekają na naszą modlitwę i nasze duchowe ofiary w myśl prawdy, że
obowiązek współpracy misyjnej dotyczy wszystkich ochrzczonych. Misyjność
naszego powołania chrześcijańskiego sprawdza się w codziennym naszym
życiu parafialnym, rodzinnym, czy zawodowym. Każdy jest bowiem wysłany
na misje, zwłaszcza jeżeli ta misja zaczyna się tuż za progiem naszego
domu. A może nawet wcześniej
Opr. na podstawie katolickich serwisów misyjnych H.Kyc
ANDRÉ SAVE, Homilie niedzielne, Kraków 1999 r.
„Ty jesteś Mesjasz”
"Mesjasz" po hebrajsku
i "Chrystus" po grecku dosłownie oznacza "namaszczony", ten, który
otrzymał namaszczenie, poprzez które królowie otrzymywali moc Ducha.
Nazwa ta stała się imieniem Jezusa: Jezus Chrystus to Jezus Mesjasz.
Dla Żyda słowo "mesjasz" było harfą, której wszystkie struny budziły
drżenie nadziei Izraela. Jeśli chcemy ocenić moc jego oddziaływania,
musimy je wypełnić różnymi znaczeniami, które jednak odnosiły się do
dwóch podstawowych danych: 1) Mesjasz miał być wysłannikiem Boga, 2) i
będzie On posłany, żeby zbawić najpierw lud wybrany, a potem wszystkie
narody. Na podstawie tych założeń jedni marzyli o królu - wojowniku,
inni o wielkim proroku sprawiedliwości. Wszyscy wyobrażali sobie, że
będzie to potężny, mądry, bardzo religijny i bliski Bogu wyzwoliciel w
każdym sensie tego słowa.
Ale nigdy, przenigdy żaden Żyd nie wyobraziłby sobie Mesjasza, który
mógłby cierpieć! Zwróćcie uwagę na miejsce słynnej deklaracji Piotra:
jest to sam środek Ewangelii. Do tej pory nieustannie stawiano sobie
pytanie: kim jest ten człowiek? Teraz uczniowie wiedzą, że jest On
Mesjaszem. Ale odtąd będzie ich dręczyć nowe pytanie, które zdominuje
drugą część Ewangelii: jak to jest, że ten zadziwiający Mesjasz może być
wyzwolicielem, zwycięzcą, a jednocześnie ma iść ku śmierci?
Jezus odgaduje w nich to niezrozumienie. Przede wszystkim nie mają
wyjawiać tłumom tego tytułu Mesjasza, na którym ciążą jeszcze dawne
marzenia: "Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili".
Tak, jest Mesjaszem; tak, będzie Zbawicielem, ale nie w ten sposób, w
jaki to sobie wyobrażają: "Zaczął ich pouczać, że musi wiele wycierpieć,
że będzie zabity i zmartwychwstanie".
Słowo "zmartwychwstanie" na razie jeszcze ich nie uderza, być może
niejasno myślą o zmartwychwstaniu wszystkich sprawiedliwych "na końcu
czasów", nie potrafią wyobrazić sobie tego jedynego Zmartwychwstania, w
którym w pełni rozbłyśnie chwała prawdziwego Mesjasza. Trudno im przyjąć
szokujące słowa, które rodzą bunt w odniesieniu do ich Mesjasza:
cierpienie, śmierć. Piotr traci głowę i "zaczyna Go upominać".
Czy my upominamy Jezusa? To znaczyłoby, że łączy nas z Jezusem więź
równie mocna jak ta, która łączyła Jezusa i Dwunastu. W tym momencie
Ewangelii bliskie przebywanie z Jezusem pozwala im dyskutować z Nim,
wzrastać, aby dojść w końcu do tego wielkiego okrzyku: "Ty jesteś
Mesjasz!". Ale żeby pojąć całą tajemnicę, ile potrzeba będzie rozmów, i
to rozmów burzliwych jak ta (a może jak nasze rozmowy z Jezusem?).
Jak trudno jest wydobyć się z myślenia na sposób ludzki, ale zawsze
warto powracać do tego zdumiewającego objawienia: Ten obiecany i tak
bardzo oczekiwany Mesjasz jest Synem Bożym, a jednak zostanie przybity
do krzyża.
I my także! Jezus przywołuje cały tłum, żeby głośno obwieścić mu prawdę,
która budzi w nas trwogę: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech weźmie
krzyż swój". Nie jesteśmy w stanie tu, na ziemi, odsłonić tajemnicy tego
nieuniknionego cierpienia. Możemy jedynie obdarzyć Boga zaufaniem -
najtrudniejszym zaufaniem, jakim jest oczekiwanie dnia, kiedy nareszcie
dowiemy się, dlaczego Ojciec, który nas miłuje, nie mógł dać - ani
swojemu Synowi, ani nam - życia bez krzyża.

Wartości, jako źródło
wychowania i edukacji
Przyjaźń i miłość
„Gdy Cię nie widzę,
nie wzdycham nie płaczę,
Nie tracę zmysłów, kiedy Cię zobaczę;
Jednakże gdy Cię długo nie oglądam,
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam
I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
Czy to jest przyjaźń? Czy to jest kochanie?”
A. Mickiewicz "Niepewność"
Czy przyjaźń między chłopcem a dziewczyną, mężczyzną a kobietą jest w
ogóle możliwa? To stereotypowe pytanie, na które większość ludzi,
zwłaszcza młodych, odpowiada, że tak. Bo przyjaźń to bliski i
równoprawny związek pomiędzy osobami, oparty na wzajemnej sympatii,
akceptacji, zaufaniu, delikatności, dyskrecji, pomocy, wierności i
lojalności. To przestrzeganie prywatności przyjaciela, takt, czy też
podziw względem niego. Składowe tej wartości, jaką jest przyjaźń, są na
pewno częścią miłości, bo kochający się ludzie to również przyjaciele.
Przyjaźń jest rodzajem miłości i może ciągle się rozwijać, a z czasem
przeradzać w miłość. Kiedy ludzie lubią ze sobą przebywać, tęsknią za
swoim towarzystwem i opowiadają o wszystkim bez obawy, licząc na
dyskrecję, wówczas ich przyjaźń może trwać całe lata. Jeśli oprócz
porozumienia duchowego odkryją wzajemną fascynację i są sobą zauroczeni
wtedy pojawia się miłość. Oczywiste jest, że Ci, którzy kochają, chcą
być dla siebie nadal przyjaciółmi, bo przyjaźń to podstawa każdej
miłości. Co jednak odróżnia przyjaciół od zakochanych? Znane jest
powiedzenie, że zakochani siedzą naprzeciwko i patrzą sobie w oczy.
Przyjaciele zaś siedzą obok siebie i wpatrują się we wspólny cel, bo są
zaabsorbowani tym, co ich interesuje. Zakochani to tylko dwie osoby,
dlatego że miłość erotyczna żąda wyłączności. Przyjaciół zaś może być
więcej, bo przyjaźń nie zna zazdrości. Można zaryzykować stwierdzenie,
że przyjaźń to miłość, której jedyną radością jest dobro drugiego
człowieka. A jednocześnie prawdziwa miłość zasadza się na bogactwie
przyjaźni. Jak więc rozgraniczyć miłość od przyjaźni? Jeżeli nawet taka
granica istnieje, to bardzo trudno ją ustalić. I nie jest to chyba
najistotniejsze.
Czym więc jest miłość? Jest odwiecznym tematem poezji, prozy, piosenek.
Nakręcono o niej mnóstwo filmów. Amerykański uczony Erich Fromm
twierdzi, że bez miłości ludzkość nie mogłaby istnieć ani jednego dnia.
Jest ona wielką siłą, dzięki której człowiek może harmonijnie się
rozwijać i doznawać szczęścia. Jak ją zdefiniować, ukazać jej sens i do
końca określić jej wymiar? Niezwykle to trudne, bo nawet psychologowie i
filozofowie mają kłopoty z jednoznacznym określeniem istoty miłości.
Człowiek ze swej natury jest osobowością złożoną i niepowtarzalną,
dlatego każdy z nas inaczej ją przeżywa. Prawdziwa miłość będzie
przyjmowała postawę: "Ja dla Ciebie", nie zaś: "Ty dla mnie".
Jeżeli mówimy: "Kocham Cię, ponieważ Cię potrzebuję", to jest to miłość
niedojrzała, egoistyczna. Natomiast, jeżeli będziemy naprawdę kochali,
wówczas powiemy: "Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham". Tak więc, miłość
to bezinteresowne dawanie wszystkiego, co możemy drugiej osobie
zaofiarować, np. swój czas, swoją obecność, pomoc, a nawet służbę.
Przyjaźń i miłość to bogactwo i pełnia naszego człowieczeństwa, czynią
nasze życie o wiele przyjemniejszym, gdzie dawanie, przyjmowanie i
wdzięczność nie dzieli ludzi, ale ich zbliża. Nauczenie się tych
umiejętności wymaga ze strony każdej osoby dużej cierpliwości,
zaangażowania, zaakceptowania i przekroczenia własnego egoizmu, a wiec
wymaga od nas różnorodnej aktywności. Osiągnięcie tych umiejętności może
być podstawą trwałych przyjaźni czy uszczęśliwiających związków
międzyludzkich.
Przygotowując materiał w jednej z książek "Z dzieckiem w świat wartości"
(I. Koźmińska, E. Olszewska) znalazłam przepis na przyjaźń, który
świetnie oddaje to, co należy zrobić, by znaleźć się w kręgu przyjaciół.
A może ktoś z Czytelników, pokusi się na własny przepis w dowolnej
formie (wiersz, piosenka, receptura kucharska), ukazujący istotę
przyjaźni czy miłości. A może ktoś z rodziców w ramach pracy
wychowawczej zainicjuje dyskusję z własnymi dziećmi na ten temat, czy
urządzi konkurs, który będzie świetnym momentem w "urabianiu" młodego,
niedoświadczonego człowieka.
Przepis na przyjaźń wg receptury kucharskiej:
- 2 czubate łyżki sympatii,
- 1 duża łyżka stołowa zaufania,
- 1 pełna szklanka radości z bycia razem,
- 1 kieliszek humoru,
- 1 łyżka tolerancji,
- szczypta cierpliwości,
- wszystko oprószone dyskrecją,
- i tak dalej.
Barbara Wierdak
Ks. dr Marian Kaszowski. Teologia Kościoła w pytaniach i
odpowiedziach

Różnice między religiami (cz.II)
Pyt: Na czym polega zaakcentowanie miłości w moralności
chrześcijańskiej?
Odp: Ponieważ Bóg jest Miłością, dlatego też miłość stanowi
fundament chrześcijańskiej moralności. "Umiłowani - powie św. Jan -
miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje,
narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg
jest miłością". Chrystus przypomina najważniejsze przykazanie: "Będziesz
miłował Pana Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą
swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego".
Jezus wymaga od swoich uczniów nawet miłości do wrogów. Miłując człowiek
upodabnia się do Boga. Od wypełniania nakazu miłości zależy też
zbawienie człowieka.
Pyt: Na czym polega różnica między pogańskimi obrzędami sakralnymi a
sakramentami sprawowanymi w Kościele?
Odp: Jeśli spotykamy się z jakimś podobieństwem obrzędów pogańskich
i chrześcijańskich, jest to jedynie podobieństwo zewnętrzne. Pogańskie
ceremonie sakralne są działaniem samego tylko człowieka lub grupy osób
pragnących się uświęcić, oczyścić, dostąpić pomocy bóstwa i znaleźć jego
przychylność.
Co się zaś tyczy liturgii Kościoła, sakramentów - są one przede
wszystkim różnymi formami działania samego Boga, pragnącego nas
uświęcić, a nie tylko działaniem ludzkim. Według wiary Kościoła, kiedy
sprawowane są sakramenty, sam Bóg oddziałuje na nas zbawczo, uświęca
nas, przebacza grzechy, doskonali. I tak np. w sakramencie chrztu nie
człowiek, a sam Bóg uwalnia ochrzczonego od grzechu pierworodnego,
odradza go duchowo, przekształca w swoje dziecko. W sakramencie pokuty
nie kapłan, a sam Chrystus przebacza grzechy i udziela swojej łaski. W
sakramencie małżeństwa Bóg uświęca i umacnia ludzką miłość mężczyzny i
kobiety.
Nie można sakramentów Kościoła uważać za pobudzanie Boga do miłości i
przychylności, jak się to często zdarza w przypadku sprawowania
pogańskich obrzędów sakralnych. Skoro Bóg jest miłością absolutną,
niepotrzebne jest pobudzanie Go do miłości jakimiś ludzkimi praktykami.
Bóg umiłował nas jako pierwszy, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego
sprawy. Ta Jego miłość stała się powodem stworzenia nas, ona też pobudza
Boga do ciągłego uświęcania nas przez sakramenty. Ojciec niebieski
troszczy się o wieczne szczęście człowieka dlatego, że go kocha, a nie
dlatego, że ten składa Mu jakieś ofiary lub też wypełnia określone
praktyki. Bóg swoją darmową miłością kocha każdego, nawet największego
grzesznika.
PODSUMOWANIE
Bóg nie tylko istnieje, ale ponadto jeszcze się nam objawił. Kosmos i
stworzony przez Boga człowiek uzmysławia nam Jego wspaniałość i mądrość.
Odsłanianie się Boga przed nami dokonywało się stopniowo w ciągu wieków
przez wybranych ludzi - proroków. Najdoskonalszym objawieniem Boga było
przyjście na świat Jego Syna, Jezusa Chrystusa. Wszystkie Jego słowa i
czyny objawiają nam nieogarnioną miłość Bożą. Szczególnym źródłem
poznania Boga i Jego objawienia jest dla nas Pismo św. oraz pisma Ojców
Kościoła, teologów żyjących w pierwszych wiekach chrześcijaństwa.
Bóg jest nieskończenie doskonały; jest Prawdą i Miłością. Jeśli zaś jest
Miłością, nie może być jedną osobą, gdyż miłość jest relacją
międzyosobową. Wierzymy w Boga w trzech osobach, w Trójcę
Przenajświętszą. Pomimo istnienia trzech osób Boskich, Bóg jest tylko
jeden.
Aby ustrzec objawioną nam naukę przed skażeniem, Chrystus powierzył ją
Kościołowi, który dzięki działaniu Ducha Świętego nie może, jako całość,
błądzić w wierze. Urząd Nauczycielski Kościoła, tzn. papież i kolegium
biskupie zjednoczone z nim, wyjaśniał w ciągu wieków i nadal wyjaśnia
objawioną nam naukę, strzegąc jej w ten sposób przed zniekształceniem.
Bóg jest duchem, dlatego Go nie widzimy. Można Go jednak poznać przez
wiarę w to, co nam sam objawił. Wiara ukazuje nam rzeczywistość, o
której żadna nauka nic nam nie może powiedzieć: Boga, Jego zbawcze
zamiary. Jego przeogromną miłość do nas. Dzięki wierze potrafimy inaczej
spojrzeć na człowieka i na nas samych, gdyż możemy zrozumieć lepiej sens
naszego życia, przeznaczenie do wiecznego szczęścia z Bogiem i do
zmartwychwstania. Dojrzała wiara przejawia się w zażyłej przyjaźni z
Bogiem, w żywym, modlitewnym obcowaniu z Nim oraz w "Bożym" patrzeniu na
nas samych, na wydarzenia, na ludzi. Prawdziwa wiara łączy się z wielkim
zaufaniem kochającemu Bogu.
Wiara jest czymś dynamicznym, mogącym się ciągle rozwijać lub maleć.
Rozwój wiary zależy od trzech czynników: od łaski Bożej, która nas
oświeca wewnętrznie, od wpływu środowiska, np. od rodziny, kolegów,
kapłanów, oraz od naszej osobistej współpracy. Współpraca ta polega na
ciągłym rozmyślaniu nad słowem Bożym, na czytaniu Pisma św., na
rozważaniu tajemnic różańca i na wcielaniu w życie poznanej Bożej nauki.
Postawą przeciwną wierze jest niewiara i ateizm. Do postaw tych może
człowieka doprowadzić zaniedbywanie poznawania prawd Bożych, izolowanie
się od nich, a także niechęć do poznawania siebie oraz obawa przed
koniecznością zmiany swego niemoralnego sposobu życia. Istnieje też
ateizm pozorny, polegający na odrzucaniu fałszywego boga, którego w
rzeczywistości nie ma.
Nie ma wielu Bogów
Pyt: Dlaczego Bóg może być tylko jeden?
Odp: Św. Justyn napisał: "Nigdy, Tryfonie, nie będzie ani nie było
od wieków innego Boga oprócz tego... który stworzył i urządził
wszechświat". (Św. Justyn)(1). Tę samą prawdę o jedyności Boga wyraża
następująco Tertulian: "Trzeba koniecznie, aby Byt najwyższy był jedyny,
to znaczy nie mający sobie równego... Gdyby Bóg nie był jedyny, nie
byłby Bogiem" (Tertulian)(2).
Tak więc nie ma innych istot równych Bogu. Cokolwiek istnieje, oprócz
Boga, jest Jego stworzeniem.
Pyt: Do jakich postaw zobowiązuje nas wiara w jednego Boga? (Mt 4,10; Mk
12, 29-30)
Odp: Wiara w jednego Boga musi mieć wpływ na nasze życie. Wiąże się ona
z konkretnymi zobowiązaniami. Ponieważ istnieje tylko jeden prawdziwy
Bóg, który jako pierwszy nas umiłował, dlatego tylko On ma być uznany za
Pana życia i każdy z nas ma Go kochać "z całego swego serca, z całej
duszy swojej, ze wszystkich swych sił" (3).
Ponieważ jednak nikt z nas nie miłuje Boga ponad wszystko, dlatego każdy
musi się ciągle nawracać do tego jedynego Boga, troszczyć się o
formowanie pełnej miłości do Jedynego Najwyższego. Nigdy nie traci
aktualności wezwanie Boże skierowane do każdego z nas przez proroka
Izajasza: "Nawróćcie się do Mnie, by się zbawić, wszystkie krańce
świata, bo Ja jestem Bogiem, i nikt inny!" (Iz 45, 22-24). Każdy
człowiek przez swoją wolną decyzję ma ciągle powracać do Boga, w którym
jest sprawiedliwość i moc.
Pyt: W jaki sposób często ujawnia się rozbieżność między wiarą w
jednego Boga, a postawami i dążeniami człowieka?
Odp: Człowiek, chociaż wyznaje wiarę w jedynego Boga, może mieć w
swoim życiu innych "bogów", którzy skupiają całą jego uwagę, uczucia,
działanie, a nawet miłość.
Nieraz w różnych grupach młodzieżowych, dla uświadomienia uczestnikom
ich relacji do Boga, każe się narysować koło, a w nim - punkt, który ma
ukazywać miejsce Boga w ich życiu. Któż, oprócz Maryi Panny, mógłby ten
punkt umieścić w samym centrum?
Wiara w jednego Boga sprzeczna jest z bałwochwalstwem, czyli z
ubóstwianiem tego, co nie jest Bogiem. Katechizm przypomina tę prawdę,
ostrzegając, że bałwochwalstwo jest stałą pokusą dla wiary (por. KKK
2113), bo człowiek może zamiast Boga czcić stworzenie, np. demony, co ma
miejsce w satanizmie. Można nawet utworzyć sobie bożka, "aby go postawić
w miejsce prawdziwego Boga i prawdziwego Kościoła" (St. Gobbi, 409e).
Ale bożkiem czczonym przez człowieka - co podkreśla Katechizm - może też
być władza, przyjemność, rasa, przodkowie, państwo, pieniądze itd. (por.
KKK 2113). Innymi bożkami - które jakże często istnieją w życiu
człowieka, chociaż winny być zniszczone - są pycha, nieczystość, ateizm,
niepohamowany egoizm, nienawiść, przemoc itp. (por. St. Gobbi) (4).
To zagrożenie jest szczególnie niebezpieczne dla wiary w jednego Boga,
dla pokładania tylko w Nim nadziei i dla miłowania Go ponad wszystko.
Jest niebezpieczne, bo można nie widzieć tego niebezpieczeństwa. Można
uważać się za w pełni wierzącego człowieka, a jednak tworzyć sobie różne
bożki, które się czci i "przed którymi wielu upada na twarz w adoracji"
(St. Gobbi).
Często człowiek wznosi swojemu bożkowi ołtarz, który jest "zakryty
wprawdzie przed oczyma ludzi, lecz znany Bogu. (...) Jeden wznosi ołtarz
kobiecie, drugi - złotu, inny - potędze, inny - nauce, inny -
zwycięstwom wojskowym. Jeden adoruje człowieka potężnego, podobnego do
siebie w porządku naturalnym, a przewyższającego go tylko siłą i
szczęściem. Inny adoruje samego siebie i mówi: "Nie ma nikogo, kto byłby
mi równy". Oto bogowie tych, którzy należą do ludu Bożego. Nie dziwcie
się, widząc pogan adorujących zwierzęta, gady lub gwiazdy. Ileż gadów,
ileż zwierząt, ileż zgasłych gwiazd adorujecie w sercach! Wargi
wypowiadają słowa kłamliwe, aby schlebiać, posiadać, psuć. Czyż nie są
to modlitwy ukrytego bałwochwalstwa? W sercach klują się myśli zemsty,
pokątnego handlu, prostytucji. Czyż nie ma w tym kultu bogów nieczystych
przyjemności, pożądliwości, zła? (...) Zniszczcie wszystkie bożki,
zróbcie miejsce Bogu Prawdziwemu. Kiedy będzie widział w was tylko
Siebie samego, zstąpi w Swej chwale poświęcić wasze serca. Oddajcie Bogu
Jego siedzibę. To nie w świątyni z kamienia ona się znajduje, lecz w
sercach ludzi. Obmyjcie jej próg, opróżnijcie jej wnętrze z wszystkiego,
co zbędne i grzeszne. Sam Bóg. On sam. On jest Wszystkim! W niczym nie
jest mniejsze niż Raj serce człowieka, w którym przebywa Bóg, serce
człowieka, wyśpiewującego miłość Boskiemu Gościowi. Uczyńcie każde serce
Niebem. Rozpocznijcie wspólne zamieszkiwanie z Najwyższym" (M. Valtorta)(5).
Wszystko, co skupia na sobie naszą miłość należną Bogu, jest jakby Jego
"rywalem"(6). Bóg chce nam powiedzieć: "Kocham cię. Kochaj Mnie i tylko
Mnie. Nie chcę rywali, uwielbiaj Mnie, bo Ja jestem twoim Bogiem"
(Prawdziwe Życie..., 23.05.87). Bóg powinien być naszym "jedynym Bogiem,
jedyną Miłością, nieodwołalną i bez rywala" (Prawdziwe Życie...,
1.05.92).
Jedyny Bóg, który nas stworzył i jest naszym Zbawicielem, domaga się
dyskretnie naszej miłości i przyjęcia Go do naszego serca, do naszych
domów, do życia społecznego. Można słowami Apokalipsy powiedzieć, że Bóg
stoi u drzwi i kołacze: jeśli kto posłyszy Jego głos i drzwi Mu otworzy,
do tego wejdzie i będzie z nim wieczerzał (por. Ap 3,20). Bóg nie
wdziera się jednak, szanuje naszą wolność. Stoi pod drzwiami naszego
serca i niemal żebrze o miłość człowieka, który jakże często zapomina o
swoim Stwórcy i Zbawicielu. Pan oczekuje naszej miłości, ale jej nie
wymusza. Ileż razy jednak Bóg musiałby powiedzieć: "Stoję jak żebrak
przed każdymi drzwiami, żebrząc o miłość, ale wcale nie otrzymuję
odpowiedzi" (Prawdziwe Życie..., 20.05.93)(7). Krzyż Jezusa i Jego męka
jest stałym błaganiem Boga o danie Mu odpowiedzi, którą powinna być
choćby odrobina miłości do Niego.

Minęło 20 lat od chwili, kiedy załamał się system gospodarki
nakazowo-rozdzielczej i obiecywano Polsce i Polakom demokrację i wolność
w każdej dziedzinie życia. Te nowe wartości miały wyzwolić w
społeczeństwie wiarę w możliwość osiągania sukcesów, podnoszenia poziomu
życia i poczucia się prawdziwie wolnym we własnym kraju. Zapewnienia o
godnym, spokojnym życiu składały ówczesne autorytety moralne życia
politycznego, wywodzące się z podziemia opozycyjnego. Wielu z nich już
nie żyje, pozostali jakby odłożyli do lamusa te ideały, z którymi
wówczas wychodzili do społeczeństwa. Wykorzystując społeczny entuzjazm
do zmiany rzeczywistości poprzez działania ustawowe, prowadzono reformy
państwa, które miały za zadanie poprawienie i unormalnienie sytuacji
społeczno - polityczno - gospodarczej. Wolna prasa, wolne związki
zawodowe, suwerenne partie i stronnictwa miały być gwarantem powstania i
funkcjonowania już całkiem wolnego kraju. Gospodarka wolnorynkowa miała
obudzić w Polakach kreatywność i przyczynić się do jej szybkiego
rozwoju. Z kolei integracja z Unią Europejską miała być panaceum na
wszelkie niedogodności, jakie Polska napotykała.

Istotnie, pierwsze dziesięć lat wolności dało wiele pozytywnych
przejawów w życiu społeczno - gospodarczym, szczególnie tu, na dole, w
wioskach, miasteczkach, gminach i powiatach. Wykorzystany został ogromny
zapał ludzi do angażowania się w różnego rodzaju przedsięwzięcia,
którymi dzisiaj możemy się poszczycić. Powstało wiele inicjatyw, z
których rodziły się projekty oddanych następnie do użytku społecznego
inwestycji. Był to okres, kiedy można było zakładać społeczne komitety,
które prowadziły inwestycje bazujące na środkach społecznych, zasilanych
dotacjami różnego rodzaju funduszy. Tak zrodziło się wiele projektów
użyteczności publicznej w naszej gminie, z których obecnie mogą wszyscy
korzystać. Z biegiem czasu prawo w Polsce zaczęło zawężać możliwości
pełnej i swobodnej działalności społecznej. Komitety społeczne straciły
osobowość prawną, a na ich miejsce zaczęło się wprowadzać
stowarzyszenia. Od tej pory zaczęto stosować bardziej radykalnie
fiskalizm podatkowy, polegający na opodatkowaniu wszelkiej działalności
gospodarczej. Spowodowało to zniechęcenie wielu osób do angażowania się
w działalność społeczną. Jednocześnie dokonywano prywatyzacji majątku
państwowego i tzw. restrukturyzacji zakładów. Powodowało to wyzbywanie
się majątku narodowego, upadanie zakładów, zwolnienia z pracy i
generalnie ubożenie społeczeństwa. Dzisiaj możemy powiedzieć, że jedno,
co się nam udało najlepiej, to zniszczyć Polską gospodarkę i Polski
przemysł. Pozostało jeszcze kilka zakładów (PGNiG, KGHM, PGE) które
obecny rząd za wszelką cenę pragnie sprzedać.
Analizując przebieg wydarzeń w Polsce na przełomie tych 20 lat, można
stwierdzić, że prawie wszystkie rządy, poza rządem J. Olszewskiego i J.
Kaczyńskiego, nie dbały o interes narodowy. Podstawowym zadaniem
rządzących powinno być dążenie do zapewnienia bezpieczeństwa
gospodarczego, finansowego, energetycznego i wreszcie społecznego. Tutaj
nastąpiło całkowite wyalienowanie ze swojego działania głównego
podmiotu, jakim jest człowiek i jego godność. Dopuszczono do olbrzymiego
rozwarstwienia społeczeństwa. Uprzywilejowani, często funkcjonariusze
dysydenci poprzedniego systemu, przejęli wspólnie z nową elitą kontrolę
nad finansami, dbając o swój prywatny interes, nie licząc się ze
społeczeństwem. Dlatego potrzebne jest nam dzisiaj nowe spojrzenie na
naszą rzeczywistość. Trzeba zacząć od nowa patrzeć oczami społecznej
nauki kościoła i czuć oraz rozumieć sercem Jana Pawła II, naszego
wielkiego nauczyciela. Nie takiej Polski i Europy oczekiwał Ojciec
Święty. Dla niego ważna była każda osoba i jej problem. Mając na uwadze
to, co nauczał nasz Papież, nie dajmy się zmanipulować, a tym bardziej
przekupić i zadziałać nieświadomie, często na swoją niekorzyść. Mało
mamy obecnie atutów do przeciwstawiania się złej władzy. Zakłady pracy
rozbite, rolnicy rozproszeni, społeczeństwo zdezorientowane - tak
wygląda dzisiaj rzeczywistość. Jedyne co nam pozostało, to karta
wyborcza. Nie możemy dopuścić żeby ludzie głoszący hasło „aby żyło się
nam dobrze" - tzn. elicie, mieli nadal decydujący wpływ na rządzenie
Polską. Patrzmy i realnie oceniajmy naszą rzeczywistość. Mimo wszystko,
zakątek kraju, w którym przyszło nam żyć, choć jest biednym, to jest
równocześnie spokojnym i bezpiecznym. Opatrzność ma nas w swojej opiece
i dzięki niej nie doświadczają nas kataklizmy i inne nieszczęścia, które
nawiedzają inne regiony kraju. Cieszmy się więc z tego co mamy, ale
bądźmy czujni i nie pozwólmy sobą manipulować.
A. Krężałek

Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu jest jedynym tego typu
przedsięwzięciem o międzynarodowym zasięgu, zaproponowanym przez Sobór
Watykański II, który w Dekrecie o środkach społecznego przekazu Inter
mirifica z 4 grudnia 1963 r. (w punkcie 18) oświadczył:
"W celu skuteczniejszego umacniania różnorodnych form apostolstwa w
zakresie środków społecznego przekazu, zgodnie z postanowieniem
biskupów, należy ustanowić we wszystkich diecezjach świata dzień, w
którym każdego roku wierni będą pouczani o swoich obowiązkach pod tym
względem, zachęcani do zanoszenia w tej intencji modlitw i do składania
na ten cel ofiar, które winny być przeznaczane na organizowanie i
utrzymywanie instytucji i przedsięwzięć, popieranych na tym polu przez
Kościół, stosownie do potrzeb świata katolickiego".
Po raz pierwszy Dzień Środków Społecznego Przekazu obchodzono na
polecenie Pawła VI w niedzielę 7 maja 1967 r.; 1 maja tego roku papież
ogłosił z tej okazji orędzie. Od tamtego czasu papieże ogłaszają z
pewnym wyprzedzeniem najpierw hasło, a następnie orędzie na dany Dzień.
Początkowo dokument taki ukazywał się tuż przed samym Dniem, ale od 1986
r., gdy obchodzony był on po raz 20., przyjął się zwyczaj, że orędzie
Ojca Świętego nosi datę 24 stycznia, gdy Kościół katolicki wspomina św.
Franciszka Salezego, którego Pius XI ogłosił w 1923 patronem pisarzy
katolickich i dziennikarzy. Hasło ogłaszane jest natomiast zgodnie z
tradycją w dniu 29 września, w święto świętych archaniołów Michała,
Rafała i Gabriela - św. Gabriel Archanioł jest bowiem patronem
radiowców. Takie wyprzedzenie czasowe pozwala episkopatom i diecezjom
odpowiednio wcześniej przygotować własne obchody Dnia, uwzględniając
treść przesłania papieskiego. Paweł VI ogłosił 12 takich dokumentów, Jan
Paweł II - 27, a od 2006 r. tradycję tę kontynuuje Benedykt XVI.
W większości krajów Dzień ten obchodzi się w niedzielę przed
uroczystością Zesłania Ducha Świętego, ale episkopaty krajowe mogą też
wyznaczać własne daty tego Dnia. W Polsce jest on obchodzony w trzecią
niedzielę września.
Sprawami mediów zajmuje się Papieska Rada Środków Społecznego Przekazu,
istniejąca pod tą nazwą od 1 marca 1989 r.; wcześniej była to Papieska
Komisja ds. Środków Społecznego Przekazu, ustanowiona 2 kwietnia 1964
r., która z kolei kontynuowała działalność kilku innych instytucji
watykańskich, powołanych głównie przez Piusa XII.
W Konferencji Episkopatu Polski istnieje Rada do spraw Środków
Społecznego Przekazu. Obecnie jej przewodniczącym jest abp Sławoj Leszek
Głódź. Oprócz niego zasiadają w niej także bp Piotr Jarecki, bp Adam
Lepa, abp Kazimierz Nycz i bp Jan Tyrawa.
W 2009 r. 43. Dzień Środków Społecznego Przekazu jest obchodzony pod
hasłem "Nowe technologie, nowe relacje. Krzewić kulturę poszanowania,
dialogu i przyjaźni". W orędziu papież przestrzega:
Byłoby rzeczą smutną, gdyby nasze pragnienie podtrzymywania i rozwijania
przyjaźni on-line realizowało się kosztem dyspozycyjności dla rodziny,
dla bliskich i tych, których spotykamy w codziennej rzeczywistości - w
miejscu pracy, w szkole, w czasie wolnym. Jeśli bowiem pragnienie
łączności wirtualnej staje się obsesyjne, to konsekwencją jest
wyizolowanie osoby i zerwanie realnej interakcji społecznej. Prowadzi to
także do zaburzenia modeli odpoczynku, ciszy i niezbędnej do ludzkiego
rozwoju refleksji. Przyjaźń to wielkie ludzkie dobro, lecz utraciłaby
swą wartość, gdyby uważano ją za cel sam w sobie. Przyjaciele powinni
wzajemnie się wspomagać i zachęcać do rozwijania swych darów i talentów
oraz ofiarowywania ich w służbie wspólnoty ludzkiej.

Benedykt XVI
- głos proroka w cywilizacji mitów
Socjolog
amerykański, Peter L. Berger, nazywa czasy, w których żyjemy, epoką
łatwowierności. Wielu ludzi odwraca się od chrześcijaństwa jako
ciemnogrodu, by uznać za słuszne wszelkiego rodzaju nonsensy i zabobony.
Wychowanie i kształcenie mają bardzo ograniczony wpływ na ludzką
skłonność do wierzenia w gusła i wróżby. Okazuje się nawet, że im wyższe
ktoś posiada wykształcenie, tym bardziej jest skłonny wierzyć w
najbardziej oczywiste niedorzeczności.
W takim pseudointelektualnym klimacie, charakteryzującym się brakiem
krytycyzmu i naiwnością, szeroko kolportowane są współczesne mity, które
- po wyrugowaniu prawdy chrześcijańskiej z życia publicznego oraz ze
sfery prywatnych przekonań - mają pomóc ludziom znaleźć orientację w
świecie i nadać sens ich własnej egzystencji. Pojawia się wtedy wiara we
wszechmoc postępu technicznego, nieograniczoną wolność ludzką,
nieomylność demokracji czy możliwość zbudowania raju na ziemi. Mity te
powielane są w wystąpieniach parlamentarnych i na wiecach wyborczych, w
manifestach ideowych i deklaracjach rządowych, w wywodach filozoficznych
i w programach telewizyjnych. Na straży ich wiernego przekazu i
nienaruszalności stoją rady, komisje, organizacje, kampanie, komitety
obrony i biura rzeczników. Wszystko po to, by utrzymać porządek oparty
na "postępowej mitologii".
Z tej to przyczyny głos Kościoła, który najdobitniej wybrzmiewa w
nauczaniu Papieża Benedykta XVI, natrafia na opór opowiadaczy mitów oraz
zafascynowanych nimi instytucji społecznych, a także serc ludzkich
nieskorych do wierzenia w Jezusa i Jego Ewangelię. Papież głoszący
Chrystusową prawdę jest prorokiem, który obnaża słabość naiwnych, ale za
to wygodnych poglądów, przez co naraża się na drwiny, pogardę i
odrzucenie ze strony wyznawców współczesnej mitologii. Niezależnie
jednak od reakcji autorów współczesnych mitów i ich epigonów, wytrwale
głosi prawdę objawioną ludziom przez Boga. To nie tzw. opinia publiczna,
sondaże czy sztucznie wykreowane autorytety decydują o tym, co jest
prawdą, a co nie. Prawda bowiem nie ma nic do czynienia z liczbą tych,
którzy są o niej przekonani (P. Claudel).
Nowoczesność jako synonim dobra
W dzisiejszych czasach to, co nowe, próbuje się powszechnie przedstawiać
jako lepsze. Wielu ludzi bezkrytycznie wierzy w zbawczą potęgę
nowoczesności. Według nowoczesnej "ewangelii społecznej", zbawienie ma
ogarnąć ludzi, którzy kupują najnowsze produkty, o czym masowo
przekonują dzisiejsze reklamy. Unowocześnieniu podlegają także poglądy
na wartość życia i ludzką moralność. Jako dobre lansowane są te, które
odchodzą od konserwatywnej linii Kościoła, a więc przyzwolenie na
stosowanie środków antykoncepcyjnych, przedmałżeńskie pożycie płciowe,
aborcję, eutanazję czy eksperymenty prowadzące do uśmiercania ludzkich
zarodków. Bardziej nowoczesne, a więc lepsze, są rozwody aniżeli
wierność małżeńska, koabitacje aniżeli zawarcie małżeństwa
sakramentalnego, wychowywanie dzieci przez jednego z rodziców aniżeli w
pełnej rodzinie.
Doświadczenie pokazuje jednak, że uznawanie tego, co postępowe za
synonim dobra, jest jednym ze współczesnych mitów. Ludzie, którzy oddają
cześć efektom postępu technicznego, żyją dla ich posiadania oraz mierzą
swą osobową wartość jakością zakupionych towarów, tworzą sobie
fałszywego boga, stając się niewolnikami konsumpcji i podporządkowując
swój byt mentalności materialistycznej. Ta idolatria wywraca cały zdrowy
porządek społeczny, pozbawiając ludzi prawdziwej wolności i sprowadzając
ich do parametrów siły nabywczej oraz roli konsumentów.
W tej sytuacji warto więc wsłuchać się w nauczanie Papieża, który
wskazuje na dwuznaczność postępu. Wiara w postęp nie zbawi człowieka.
Nowoczesność jako synonim dobra to mit wymyślony przez ludzi. Jeśli
zabraknie wiary w Boga, rozwój podporządkowany tylko ludzkim zamysłom
nie będzie służył człowiekowi, ale stanie się wręcz dla niego
zagrożeniem. Prawdziwy rozwój domaga się Boga, rozpoznania w człowieku
obrazu Bożego i transcendentnej wizji zdrowej, pełnej rodziny. Wówczas
postęp nie zostanie sprowadzony jedynie do aspektów technicznych życia
człowieka, ale stanie się sposobem realizacji powołania pochodzącego od
Boga, który sam wyznacza mu jego ostateczny sens (por. "Caritas in
veritate", nr 16).
Wolność wyzwolona od prawdy
W dzisiejszej sytuacji, gdy człowiekowi przyznaje się coraz większą
autonomię w działaniu, coraz bardziej pociągający staje się imperatyw
praw człowieka. Skutkiem tego są różne "karty praw", które mają chronić
wolność osób należących do poszczególnych grup społecznych. Nieraz
powstaje z tego powodu spore zamieszanie, jako że prawa jednej grupy
ograniczają wolność innej, np. prawa ucznia ograniczają prawa
nauczycieli, a prawa dziecka - prawa rodziców. W świecie, w którym
człowiek staje się miarą wszystkich rzeczy, pojawia się tak wielkie
zamieszanie w świecie praw człowieka i wartości, że jedynym sposobem
wyjścia jest uznać za największe wartości wolność, relatywizm i
tolerancję rozumianą jako akceptacja dla wszelkiego rodzaju postaw,
zachowań i przekonań. Za takimi wartościami kryją się jeszcze inne,
dyktowane przez interes ekonomiczny, czyli skuteczność, konkurencja,
zysk i konsumpcja.
Wolność ujmowana w sposób skrajny jako niezależna od jakichkolwiek
przykazań i zasad etycznych, jako wolność od wszystkiego i do
wszystkiego, jest niebezpieczna, gdyż łatwo może obrócić się przeciwko
człowiekowi. Konsekwencją absolutyzacji wolności i odrzucenia norm
moralnych jest życie w stanie nieustannego zagrożenia, wynikającego z
nieprzewidywalności zamiarów i zachowań innych ludzi. Taką możliwość
stwarzają np. przepisy oderwane od prawdy o ludzkiej godności, które
zezwalają na zabijanie ludzi starszych i chorych w imię rzekomego prawa
do eutanazji. Wówczas, zabicie drugiego człowieka przybiera postać
dobra, a człowiek w swej wolności staje się tak "nieograniczony", że
może decydować, kto ma prawo żyć, a kto nie. Trudno wówczas nie czuć się
zagrożonym, gdy zapadnięcie na taką czy inną chorobę może oznaczać wyrok
śmierci.
W tym kontekście nie może dziwić, że Benedykt XVI przestrzega świat
przed jednostronnym traktowaniem pojęcia wolności. Mitem jest bowiem
przekonanie, że wolność - zawężona do praw wolności osobistej i tym
samym oderwana od prawdy - da ludziom poczucie spełnienia i szczęścia.
Wolność sprowadzona do możliwości zaspokajania potrzeb nie jest już
wolnością ludzką, lecz zostaje osadzona w tym, co zwierzęce. Prawdziwa
wolność respektuje prawo moralne, które nigdy nie jest dla niej
przeciwnikiem, ale jej warunkiem, elementem konstytutywnym. Wyzwolenie
nie polega wówczas na stopniowym znoszeniu praw i norm, ale na
poznawaniu prawdy oraz odkrywaniu znaczenia norm moralnych, gdyż tylko
przy ich poszanowaniu działanie ludzkie nie jest skutkiem jakiegoś
ślepego popędu wewnętrznego czy nacisku z zewnątrz. Wolność bez prawa
jest anarchią i dlatego zaprzepaszczeniem wolności.
Nieomylność demokratycznej większości
Podobnie jak na Zachodzie Europy, tak i w środkach masowego przekazu w
Polsce coraz częściej podnoszą się głosy zarzucające Kościołowi
dokonywanie zamachu na demokrację, gdyż jakoby próbuje ingerować we
wszystkie sfery życia publicznego. Sam Kościół w środkach społecznego
przekazu prezentowany jest jako instytucja o strukturach totalitarnych,
które należy demokratyzować. Krytycy Kościoła żądają od niego większej
elastyczności w formułowaniu prawd dogmatycznych, zasad moralnych i
rozstrzygnięć prawnych.
Demokracja sama z siebie jeszcze nie "tworzy" prawdy ani jej nie
odkrywa. W demokracji decyduje większość, która także może decydować na
ślepo i w sposób niesprawiedliwy. Jeśli większość ma zawsze rację,
wówczas to, co słuszne, ostatecznie zostanie zdeptane, a liczyć się
będzie tylko siła mocniejszego, czyli większości. Może się zdarzyć, że
większość będzie uciskać ustanowionym przez siebie prawem, np. jakąś
religijną mniejszość. Decyzje większości mogą być błędne do tego
stopnia, że zakwestionują podstawowe dobra, tak że godność ludzka i
prawa człowieka przestaną być czymś niepodważalnym. Historia pokazuje,
że wtedy, gdy prawa człowieka są zależne od politycznych decyzji,
pojawia się widmo nazizmu i jego nauki o rasach. Zasada większości nie
daje więc odpowiedzi na pytanie o prawdę i wynikające z jej przyjęcia
konsekwencje natury etycznej i prawnej.
Większość społeczeństwa w wielu wypadkach może nie zdawać sobie sprawy,
o czym decyduje. Gdy zostanie poddana manipulacji, może zdarzyć się i
tak, że ludziom zostanie odebrana wolność w imię wolności. A o
manipulowanie ludzkimi wyborami w dzisiejszych czasach nie jest trudno.
Ktoś, kto dysponuje kapitałem, może poprzez reklamę swobodnie sterować
opinią publiczną. Obecny Papież mówi w tym kontekście o "nowej
oligarchii" tych, którzy decydują, co jest nowoczesne, postępowe, co
powinien myśleć dzisiaj światły człowiek. Równocześnie dokonują oni
publicznych egzekucji na ludziach, którzy ośmielają się mieć odmienne od
nich zdanie w sprawach istotnych dla życia społecznego.
W konfrontacji z tak zagmatwaną i ponurą rzeczywistością tylko ludzie
bardzo naiwni mogą jeszcze wierzyć w mit głoszący doskonałość ustroju
demokratycznego i nieomylność większości. Świadomość, że demokracja nie
jest ustrojem gwarantującym dobrobyt i poszanowanie wolności wszystkich
obywateli, staje się coraz bardziej powszechna. Do jej kształtowania
przyczynia się głos Benedykta XVI, który przekonuje o wartości wiary w
Chrystusa i wykazuje, że większość podejmująca decyzje nie może być
ostateczną zasadą określającą, co jest dobrem moralnym, a co złem.
Istnieją bowiem wartości, których żadna większość nie może "znieść" (np.
godność człowieka w każdej fazie jego życia), a "rozum moralny" jest
ponad jakąkolwiek większością.
* * *
Zadaniem proroka jest stawać w porę i nie w porę w obronie sprawy Bożej
i prawdziwego dobra ludzi. Jego powinnością jest głosić Bożą prawdę, aby
mogła kształtować życie publiczne w jego wymiarze kulturowym,
społecznym, ekonomicznym, a zwłaszcza politycznym (por. "Caritas in
veritate", nr 56). To Boża prawda ma moc obnażyć mity, które zakłamują
rzeczywistość i przysłaniają człowiekowi autentyczny sens życia.
Tak czyni Benedykt XVI, nie poddając się tym, którzy powątpiewają w
istnienie prawdy albo wieszczą niemożliwość jej poznania. Jeśli bowiem
nie ma prawdy albo nie można jej poznać, to na jakiej podstawie można
uznać za słuszne stwierdzenia negujące jej istnienie? Przecież skoro nie
istnieje prawda, to samo stwierdzenie: "Nie ma prawdy albo nie można jej
poznać" jest zwyczajnym kłamstwem! Jeśli więc coś zasługuje na
powątpiewanie i odrzucenie, to mity, które jako wytwory ludzkie karmią
świat iluzją i odrywają człowieka od źródła prawdziwego życia, którym
jest Bóg.
O. prof. Ryszard Hajduk CSsR

Szanowni
mieszkańcy
Największym problemem mieszkańców w ostatnich miesiącach był stan dróg -
powiatowej i gminnej (prowadzącej do wiatraków). Starostwo Powiatowe
przeprowadziło remonty w ostatnich dniach. Ich zakres i wykonanie, jak
zwykle wzbudziły wiele wątpliwości. Niestety w tym roku jest to
wszystko, na co możemy liczyć. Po kilku wizytach w Starostwie
dowiedziałem się, że położenie nowej nawierzchni na całej drodze nie
jest możliwe w tym roku, z powodu, jak zwykle, braku funduszy. W
najbliższym czasie udam się kolejny raz do Starostwa w celu poznania
planów na przyszłość w temacie naszej drogi. Jeśli chodzi o drogę gminną
do wiatraków, to Inwestor przysłał odpowiedź na pismo mieszkańców, w
którym jednoznacznie stwierdza, że dalsze prace poprawiające jakość
życia mieszkańców należą do Gminy. Trwa tutaj swoista przepychanka na
linii Inwestor - Gmina Dukla. Inwestor wyszedł z inicjatywą
zorganizowania spotkania trójstronnego z udziałem przedstawicieli naszej
miejscowości, by wspólnie znaleźć wyjście z sytuacji. Moje zdanie w tej
kwestii jest niezmienne, nawierzchnia wymaga poprawy w sposób
likwidujący zapylenie, a kto to sfinansuje jest dla mnie i podejrzewam,
że dla mieszkańców również, sprawą drugorzędną. Jeśli dojdzie do takiego
spotkania poinformuję o wynikach rozmów.
W momencie, gdy ukaże się ten artykuł, powinny trwać prace przy
ukończeniu placu zabaw dla dzieci i dwóch boisk (wielofunkcyjne i
siatkówka) ze sztuczną nawierzchnią. Wszystkie umowy zostały podpisane,
więc nic nie stoi na przeszkodzie, by cały kompleks został ukończony.
Realnie oceniając, prace powinny zakończyć się w pierwszym tygodniu
września. Czynnikiem, który może jeszcze to zmienić jest pogoda.
Pierwszy termin zakładał koniec prac na 31 lipca, jednak umowy wymagały
dodatkowych ustaleń, co wpłynęło na opóźnienie. Osobiście już nie mogę
się doczekać wyglądu całości. Mam nadzieję, że cały obiekt spełni
oczekiwania zarówno najmłodszych, jak i trochę starszych naszych
obywateli.
We wrześniu odbędzie się zebranie wiejskie. Najważniejsze tematy to: po
pierwsze wykorzystanie funduszu sołeckiego. Od przyszłego roku, każda
miejscowość w Gminie Dukla może skorzystać ze środków z funduszu
sołeckiego. Są to środki wyliczane na podstawie ilości mieszkańców i w
przypadku Łęk Dukielskich wynoszą one 23 877,47 zł. Są to środki, które
wieś może przeznaczyć na dowolny cel. Jedyny warunek jest taki, że
pieniądze te mogą być wykorzystane na działania zgodne z zadaniami
statutowymi Gminy. Wcześniej spotkam się z Radą Sołecką i zastanowimy
się, jak wykorzystać fundusz sołecki. Projekt taki musi zostać
zatwierdzony przez Zebranie Wiejskie w formie uchwały i do końca
września przedstawiony Burmistrzowi.
Drugim bardzo ważnym tematem będzie kanalizacja. Ostatnio Burmistrz
poinformował mnie, że po zakończeniu prac nad kanalizacją w Równym,
urzędnicy Gminy zajmą się przygotowaniem procedury przetargowej na
wykonanie projektu kanalizacji w Łękach Dukielskich. Wszystkie umowy w
Równym zostały podpisane, więc oczekuję, że w/w procedury zostaną
wszczęte i Burmistrz osobiście będzie mógł o tym poinformować.
Kolejnym ważnym tematem jest sprawa Kółka Rolniczego. Aktualnie jest ono
w stanie swoistej hibernacji, jednak stan taki nie może dłużej trwać,
gdyż niedługo Kółko Rolnicze, nie prowadząc działalności zarobkowej,
zacznie generować długi, co może się skończyć wkroczeniem egzekutorów i
wyprzedażą majątku, czego wszyscy zapewne chcielibyśmy uniknąć.
Oczywiście, termin Zebrania Wiejskiego zostanie odpowiednio wcześniej
ogłoszony i proszę mieszkańców o liczne przybycie. Poruszane będą
naprawdę istotne dla Łęk Dukielskich sprawy, więc warto przedstawić swój
punkt widzenia. Ponadto duża frekwencja może zaowocować ciekawymi
pomysłami. Oczywiście, oprócz trzech wymienionych powyżej tematów
omówimy też inne, o których mieszkańcy będą chcieli podyskutować.
W ostatnich miesiącach zaobserwowałem znaczny wzrost ilości zgłaszanych
do mnie problemów międzysąsiedzkich. Dlatego też chciałbym oficjalnie
poinformować, że nie będę arbitrem w sprawach prywatnych. Każda sprawa
typu: "sąsiad krzywo wykopał rów między naszymi posesjami", "puszcza
odpływ szamba do mojego rowu", "koszoną trawę zostawia we wspólnym
rowie", "ma psa na zbyt krótkim łańcuchu i w dodatku bez budy", "bije
moje kury", "nie chce wyciąć krzaków na swojej posesji", "nie dba o grób
swoich rodziców i przez to trawa się sieje na moim" - ma odpowiednie
organy administracji państwowej i inne, do której można ją zgłosić. Nie
zabiorę głosu w żadnej z tych spraw, gdyż są to sprawy prywatne. Mogę
zajmować stanowisko i podejmować działania jedynie w sytuacji, gdy
sprawa dotyczy własności wiejskiej lub gminnej. Doprawdy przez kilka lat
utwierdzałem się w przekonaniu, że jesteśmy miejscowością, która
"wyrosła" już z tych "Kargulowskich" problemów, jednak w ostatnich
miesiącach nastąpił ich swoisty wysyp. Brakowało jedynie posądzeń o
czarną magię czy rzucanie "uroków" i byłby chyba komplet. Oczywiście, ja
- będąc notorycznym optymistą - znajduję jeden pozytyw w tych sprawach.
Otóż jest to dla mnie dowód, że mieszkańcy są bardzo szczęśliwymi
ludźmi, skoro to są ich największe problemy życiowe. I życzę wszystkim,
by przez całe życie tylko tego typu kłopoty zaprzątały ich umysły.
Ponadto naszym dzieciom i młodzieży życzę, by rozpoczynający się rok
szkolny przyniósł im jedynie pozytywne wrażenia i by był czasem dobrze
wykorzystanym, w pracy nad samodoskonaleniem i pogłębianiem wiedzy.
Sołtys Tomasz Węgrzyn
V edycja Spotkań
Folklorystycznych
Kolejne Święto Muzyki ludowej i
folkloru w Łękach Dukielskich już za nami
Drodzy
Czytelnicy!
Stowarzyszenie Kulturalno-Rekreacyjne "Jedność" po raz piąty
przeprowadziło Spotkania Folklorystyczne pn. "Zachować dla przyszłych
pokoleń". Aby temu sprostać, wykonało wiele prac, aby w jak najlepszych
warunkach przeżyć to święto kultury ludowej.
1. Wykonaliśmy grubą płytę betonową na estradzie, aby była równym,
stałym miejscem pod podłogę estrady.
2. Po raz kolejny częściowo utwardziliśmy plac Kółka Rolniczego, by
podnieść jego estetykę. Mamy wobec niego jeszcze wiele planów do
spełnienia w przyszłości, czekając na dalszych, dobrych sponsorów, a
przede wszystkim, na rozwiązanie formy własności.
3. Wykonano dodatkowe oświetlenie estrady.
Serdeczne słowa podziękowania kieruję do wszystkich, którzy pomogli w
wykonaniu tych prac.
W niedzielne popołudnie, w dniu 19.07.2009 r., Stowarzyszenie
Kulturalno-Rekreacyjne "Jedność" przeprowadziło jubileuszową, bo V
edycję Spotkań pn. "Zachować dla przyszłych pokoleń". Po uroczystym
powitaniu przez zarząd przybyłych gości, zabrał głos starosta
krośnieński - p. Jan Juszczak oraz przewodniczący Rady Miejskiej w Dukli
- p. Zbigniew Uliasz. Spotkania prowadził p. Czesław Drąg z WDK w
Rzeszowie.
Mieliśmy bardzo liczne grono niezwykłych gości, którymi byli:
- Wicemarszałek Województwa Podkarpackiego - p. Bogdan Rzońca,
- Starosta krośnieński - p. Jan Juszczak,
- Przewodniczący Rady Powiatu - p. Kazimierz Krężałek,
- Burmistrz Gminy Dukla - p. Marek Górak,
- Przewodniczący Rady Miejskiej w Dukli - p. Zbigniew Uliasz,
- Sekretarz Gminy - p. Mirosław Matyka,
- Dyrektor Ośrodka Kultury w Dukli - p. Wiesław Jakimczuk,
- p. Krystyna Różewicz z Wydziału Promocji Urzędy Gminy w Dukli,
- p. Emilia Wojtuń - Przewodnicząca Gminnej Rady Kobiet w Skołyszynie,
- delegacja Cerniny ze Słowacji ze starościną -
p. Heleną Madzinovą,
- Radny - p. Władysław Węgrzyn,
- Sołtys - p. Tomasz Węgrzyn,
- Dyrektor Zespołu Szkół Publicznych w Łękach Dukielskich - p. Krystyna
Delimata,
- Komendant OSP - p. Tadeusz Wierdak,
- Proboszcz ks. Alojzy Szwed oraz proboszcz ks. Roman Jagieło.
Na scenie zaprezentowały się zespoły:
"Lisznianie" z Lisznej koło Sanoka, "Lisowianki" z Lisowa, "Stryki" ze
Strzyżowa, "Tyczyniacy z kapelą Wójta Tycznera" z Tyczyna, dziecięce
zespoły polonijne: "Tatry" z Oshawa (Kanada) oraz "Karolinka" z Brześcia
(Białoruś). Były one Uczestnikami VII Festiwalu Dziecięcych Zespołów
Polonijnych w Iwoniczu Zdroju.
Wszyscy członkowie zespołów polonijnych otrzymali upominki od Gminy
Dukla.
W tej uroczystości nie zabrakło ludowych twórców, których w tym roku
reprezentowali: rzeźba, batik - p. Urszula Marchewka, p. Jan Jucha, p.
Marek Słabczyński, malarstwo - p. Janina Pieniążek, haft, koronkarstwo -
p. Krystyna Krzywda.
Można było też zwiedzić Muzeum - Izbę Pamięci wsi Łęki Dukielskie, w
budynku remizy OSP.
Jak co roku nie zabrakło pysznego jadła staropolskiego, serwowanego
przez Panie z Kół Gospodyń z Gminy Skołyszyn: Lisowa, Przysiek i
Siepietnicy.
Za zasługi dla Stowarzyszenia dyplomem oraz statuetką Spotkań
uhonorowany został p. Bogdan Rzońca - wicemarszałek województwa
podkarpackiego. Statuetki oraz dyplomy otrzymali także wszyscy
rękodzielnicy oraz zespoły występujące na scenie.
Między występami odbyła się zabawa taneczna dla dzieci, które były z
niej bardzo zadowolone. Była oczywiście loteria fantowa z główną nagrodą
w postaci drukarki ufundowanej przez firmę BIUROSERVICE z Krosna. Bufet
z lodami, słodyczami i napojami prowadził UKS, a kuchnię z gorącymi
daniami panie z KGW. Ostatnią częścią programu od godziny 2000 była
zabawa taneczna pod gwiazdami, przy muzyce zespołu "Lambardino", który
jak zawsze porwał rozbawioną publiczność do zabawy.
Zorganizowanie takiej imprezy było możliwe dzięki dużemu zaangażowaniu
członków Stowarzyszenia ("DZIĘKUJĘ" im za ich aktywność i pracę
organizacyjną przed i po imprezie) oraz dzięki przychylności sponsorów.
Są nimi:
Podkarpacki Urząd Marszałkowski w Rzeszowie,
Wojewódzki Dom Kultury w Rzeszowie,
Starostwo Powiatowe w Krośnie,
Gmina Dukla,
Ośrodek Kultury w Dukli,
Materiały Budowlane - Niekowal Marian,
Sopex, Biuroservice, Krosno SA, Hurtownia "Zostań", Huta Szkła
"Fantazja".
Pozwolę sobie jeszcze raz podziękować wszystkim tym, którzy w
jakikolwiek sposób przyczynili się do zorganizowania tegoż folkloru, jak
również szanownej widowni, że co roku jest jej coraz więcej.
Wyrażam serdeczne podziękowanie dla zespołu "Łęczanie" za trud i ciężką
pracę, gdyż już w tym roku występował 22 razy. Następnym wyjazdem będzie
już po raz trzeci wyjazd na Ukrainę - 6 września.
Stowarzyszenie "Jedność" po raz pierwszy wykonało na Święto
Wniebowzięcia Matki Bożej plon z płodów rolnych, w postaci polskiego
symbolu narodowego - Orła Białego, który zabierzemy na uroczystości
dożynkowe w Strzelczyskach na Ukrainie.
Na zakończenie pragnę już teraz zaprosić wszystkich do współpracy i
udziału w organizowaniu spotkań folklorystycznych w przyszłym, 2010 r.
przewodnicząca
Krystyna Łajdanowicz
Pielgrzymka do Lwowa
8 lipca, 45 osobowa pielgrzymka z klasztoru w Dukli
wraz z chórem "Łęczanie" udała się w pielgrzymce do Lwowa na doroczną
uroczystość odpustową ku czci św. Jana z Dukli. Pielgrzymce
przewodniczył gwardian klasztoru o. Krystian Olszewski. Uroczystości
odpustowe ku czci św. Jana z Dukli rozpoczynają się właśnie we Lwowie, a
następnie "Na Puszczy", w klasztorze - sanktuarium i kończą się przy
"Złotej Studzience".
W drodze do Lwowa odwiedziliśmy Niżankowice, miejsce objawień Matki
Bożej Płaczącej. Naszym przewodnikiem po tym miejscu był ks. proboszcz z
Dobromila oraz parafianka, która z wielkim przejęciem opowiadała nam o
płaczącej Figurze Matki Bożej. Byliśmy także w Dobromilu, gdzie
podnoszony jest z ruin do dawnej świetności wspaniały kościół parafialny
i jego otoczenie.
Uroczysta suma odpustowa była sprawowana w kościele OO. Bernardynów pw.
Św. Andrzeja Apostoła o godz. 1400. Mszy św. przewodniczył ks. bp Marian
Buczek z Charkowa. Kazanie skierowane do licznie zgromadzonych wiernych
i duchowieństwa wygłosił ks. abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita
lwowski, który sprawował ofiarę Mszy św. w intencji wszystkich czcicieli
św. Jana z Dukli.
Motywem kazania była wiara św. Piotra w wymiarze Kościoła Powszechnego
oraz wiara św. Jana z Dukli i jego oddanie dla Kościoła Lwowskiego.
Bardzo znamiennym był fakt, że była to pierwsza Msza św. ks. abpa,
sprawowana po otrzymaniu paliusza z rąk Ojca Świętego Benedykta XVI,
który otrzymał w Watykanie.
Po Mszy św. odbyło się nabożeństwo połączone z ucałowaniem relikwii św.
Jana, które przywiózł o. Jan Kapistran (Weselak), gwardian i proboszcz w
Rawie Ruskiej. W uroczystościach uczestniczyli oo. Bernardyni z
Żytomierza (6), proboszczowie ze Lwowa (m.in. ks. Jacek Waligóra),
przedstawiciele Seminarium Lwowskiego, brat zakonny od Bazylianów, ss.
Józefitki i dwóch kleryków.
Prowincjał Bernardynów ukraińskich z Żytomierza - o. Dobrosław
(Włodzimierz) Koperstyński podziękował wszystkim serdecznie za obecność
i wspólną modlitwę. Oprawę muzyczną liturgii sprawował nasz chór "Łęczanie".
We Lwowie byliśmy również w katedrze. W drodze powrotnej odwiedziliśmy
Malechów, parafię ks. Mariana Skowyry, tutejszego proboszcza. To kolejny
kościół dźwigany z ruin, w którym było wszystko przez lata
komunistycznego zniewolenia: magazyny, kuchnia, mieszkania. Na koniec
naszej pielgrzymki zajechaliśmy do Rudek, aby pokłonić się Matce Bożej
Rudeckiej. Ciekawostką jest fakt, że Rudki na Ukrainie i Jasień w
Bieszczadach to "bliźniacze" obrazy Matki Bożej. I u nas, i na Ukrainie
jest szczególnie w tych ikonach kochana.
Była to piękna uczta duchowa dla naszych serc. I oczywiście, wszyscy
obiecywali, że za rok także pojedziemy do Lwowa. Św. Jan z Dukli niech
nam będzie w tym postanowieniu pomocą. H. Kyc
ROK
SZKOLNY
1994/1995
Minęły
wakacje …
Nasza szkoła znów tętni życiem. Wszędzie słychać gwar, śmiechy, rozmowy
- wypada przywitać się z koleżankami, kolegami i podzielić się z nimi
wrażeniami z wakacji.
Pani Dyrektor powitała serdecznie wszystkich zebranych. Kończąc swoje
przemówienie, przekazała informacje o przydziale wychowawstw i
przedstawiła nowego członka grona pedagogicznego, panią Bernardę
Cieślik, która będzie uczyła języka francuskiego. W tym roku szkolnym w
naszej szkole będą dwa oddziały zerowe.
Plan pracy szkoły
SP w Łękach Dukielskich liczy w roku szkolnym 1994/95 246 uczniów, w tym
29 uczniów objętych nauczaniem przedszkolnym. W pełnym wymiarze godzin
pracuje 21 nauczycieli. Pani Renata Jucha prowadzi gimnastykę
korekcyjną. Religii polskokatolickiej uczy ks. Mikołaj Skłodowski. Pani
Dyrektor przedstawiła plan Pracy Szkoły. W zebraniu wzięli udział
przedstawiciele Rodziców i reprezentacja uczniów. Ważnym punktem tego
planu jest zwrócenie uwagi na najbliższe otoczenie. W myśl hasła "Cudze
chwalicie, swego nie znacie" przez cały rok szkolny będzie trwał
konkurs, którego owocem ma być lepsze poznanie "Małej Ojczyzny".
Goście w szkole
12 października naszą szkołę odwiedzili przedstawiciele Kuratorium
Oświaty i Wychowania w Krośnie : pan mgr Marian Duda i pani Wizytator
mgr Maria Prajsnar oraz przedstawiciele władzy gminnej UMiG w Dukli: pan
Burmistrz mgr inż. Zygmunt Nowak i jego zastępca mgr inż. Jan Gosztyła.
Ta wizyta związana była z rozpoczęciem prac ziemnych na terenie
przeznaczonym pod budowę sali widowiskowo-sportowej.
Z życia szkoły…
- Powstanie SK PTSM. 27.09.1994 r. zalegalizowało swą działalność pod
nazwą "Tęcza". Opiekunem Koła jest pani Zofia Lech. Celem działalności
Koła jest przede wszystkim poznanie walorów krajoznawczych Beskidu
Dukielskiego oraz współpraca z kołami turystycznymi i udział w
konkursach i rajdach.
- Pasowanie klas pierwszych. Bohaterowie uroczystości wytrwale
przygotowywali się do swojego święta pod opieką wychowawczyni, pani
Marty Pabis.
- 76. Rocznica Odzyskania Niepodległości przez Polskę. Do upamiętnienia
tego święta przyczyniła się pani M. Kudyba, która przygotowała młodzież
szkolną do występu w szkolnej akademii. Historyczne widowisko ożywiły
wesołe, legionowe piosenki w wykonaniu chóru szkolnego.
- Zabawa andrzejkowa. Andrzejkowy wieczór to wspaniała okazja do wesołej
zabawy. Przedszkolaki i dzieci z klas młodszych bawiły się pod opieką
doskonałych wodzirejów, uczennic przebranych w stroje wróżek. Później
odbyła się dyskoteka dla uczniów klas starszych.
- Teatr w szkole. 2 grudnia 1994 r. gościliśmy w naszej szkole aktorów
Teatru "Bagatela" im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego z Krakowa. Aktorzy
przedstawiali sztukę pt. "Katarynka", opartą na motywach noweli
Bolesława Prusa. Wszystkim podobał się dobrze przygotowany spektakl, a
aktorów pożegnaliśmy gromkimi brawami.
- Spotkanie wigilijne. "Znów Cię spotkam na Pasterce w tę noc białą…" -
tymi słowami szkolny chór rozpoczął swój występ na przedświątecznej
akademii, przygotowanej przez panią Joannę Kozielec. W akademii
uczestniczyli zaproszeni goście: p. Wizytator M. Prajsnar, panowie
Burmistrzowie, pani z ODR-u, pan Sołtys, Przewodniczący Rady Gminy oraz
Przewodniczący Komitetu Budowy Sali Widowiskowo-Sportowej. Po obejrzeniu
części artystycznej zaproszeni goście degustowali potrawy przygotowane
przez członkinie Klubu 4H działającego w szkole. Członkinie Klubu 4H
zapoznały zebranych z historią i celami działalności, a goście obiecali
przeznaczyć pewne kwoty na rozwijanie dalszej działalności. Wszyscy
otrzymali na pamiątkę pomysłowo wykonane świąteczne stroiki, zrobione
przez dziewczęta z Klubu 4H.
- Dzień Seniora. 20.01.1995 r. gościliśmy w naszej szkole Babcie i
Dziadków. Z okazji ich święta przygotowaliśmy dla nich program
artystyczny oraz słodki poczęstunek. Goście otrzymali od wnuków
własnoręcznie wykonane upominki, gorące życzenia i liczne buziaki.
Występowały dzieci z różnych klas, ale chyba najwdzięczniej ze swych ról
wywiązali się najmłodsi. Obok wierszy i piosenek znalazły się ciekawe
inscenizacje, np. „Kot i ser” (kl. 0), „Żabki i stokrotki” (kl. 1) i
wywołujące gromki śmiech skecze. Życzenia i podarunki ofiarowane Babciom
i Dziadziom wywołały uśmiechy i łzy wzruszenia. W imieniu wszystkich
Seniorów dziękował organizatorom tej uroczystości, pan Edward
Czajkowski.
- Zabawa choinkowa. 28.01.1995 r. odbyła się szkolna zabawa choinkowa.
Do południa doskonale bawiły się dzieci młodsze z klas: 0, 1, 2 i 3. Po
południu szkołę odwiedziły dzieci starsze, dla których w sali odbyła się
dyskoteka. Dla uczestników zabawy Komitet Rodzicielski przygotował miłe
niespodzianki - paczki ze słodyczami, napojami i cytrusowymi owocami.
- Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Nasza szkoła włączyła się w
szeroko rozpropagowaną akcję "Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy"
Jurka Owsiaka. Organizacją imprezy na terenie naszej wioski i szkoły
zajęli się wychowankowie pani Ireny Wiśniewskiej, czyli uczniowie klasy
VII b.
- Dzień Kobiet. W naszej szkole uczczono ten dzień krótką akademia
okolicznościową. Wszystkie Panie pracujące w szkole otrzymały od
maluchów z klasy "0" piękne papierowe tulipany.
- Witamy wiosnę!!! W pierwszy dzień wiosny uczniowie przybyli do szkoły
bez teczek. Najpierw odbyły się spotkania z wychowawcami, a później
wspólna, wcześniej przygotowana zabawa. Można było błysnąć inteligencją,
zyskać miano szkolnego omnibusa, otrzymać słodycze, a przede wszystkim
dobrze się pośmiać.
- Wizyta Arcybiskupa. 3 kwietnia gościliśmy w szkole niecodziennego
Gościa - księdza arcybiskupa Józefa Michalika, który w czasie wizytacji
parafii pragnął spotkać się z młodzieżą szkolną i nauczycielami. Ks.
arcybiskup skierował do młodzieży ciepłe słowa. Nasi uczniowie mogą
poszczycić się czołowymi miejscami na Przeglądzie Piosenki Religijnej.
Dostojny Gość z uwagą obejrzał występy młodych talentów. Po spotkaniu z
młodzieżą odbyło się spotkanie arcybiskupa z gronem pedagogicznym naszej
szkoły.
- Akademia środowiskowa z okazji Dnia Matki. O tym dniu nie wolno
zapomnieć! W naszej szkole 26 maja było gwarno i wesoło nawet późnym
popołudniem. Akademie rozpoczęli uczniowie klasy V, którzy pod opieką
swej wychowawczyni - pani Wandy Dziadosz przygotowali okolicznościowy
montaż słowno-muzyczny. Później głos zabrali uczniowie klas młodszych.
Mamy z radością obejrzały program artystyczny przygotowany z myślą o
nich, przyjęły szczere życzenia i kwiaty, z serdecznością "wyściskały"
swe pociechy.
- Konkurs Recytatorski. 2 maja dziewięcioro dzieci z naszej szkoły
wystąpiło na scenie dukielskiego kina. Uczniowie wzięli udział w I
Gminnym Konkursie Recytatorskim "Pod niebem rodzinnym". Pięknie
recytowali zarówno uczniowie występujący w grupie młodszej, jak i Ci
starsi; konkursowe jury przyznało naszym recytatorom czołowe miejsca.
- Prawa Dziecka. W "okolicach" Dnia Dziecka w szkole został
zorganizowany Uczniowski Sejmik pod hasłem "Moje prawa". Opiekę nad
imprezą sprawowała pani Małgorzata Kudyba. W sejmiku uczestniczyli
uczniowie starszych klas naszej szkoły, a także goście z pobliskiej
szkoły w Równem.
- Dzień Dziecka - Bawmy się - 1 czerwca to nasze święto!!! Z okazji tego
święta odbyła się impreza plenerowa na pobliskim stadionie. Dzień
Dziecka połączono z Dniem Sportu, prowadzące imprezę panie - Małgorzata
Krężałek i Irena Wiśniewska oraz pan Andrzej Aszlar zadbali o
przygotowanie ciekawego programu. A zatem był czas na indywidualne i
grupowe sprawdzenie "tężyzny" fizycznej naszej młodzieży, beztroski
śmiech i taniec w rytmie ulubionej muzyki. Była też niespodzianka -
lody.
"Żegnaj szkoło na wesoło"
21 czerwca 1995 roku odbyło się uroczyste pożegnanie ósmych klas, a 23
czerwca po raz ostatni przed wakacyjną przerwą przybyli uczniowie klas 0
- VII. Pani Dyrektor wyróżniła tych, którzy dzięki całorocznej wytrwałej
pracy mogli otrzymać świadectwo z czerwonym paskiem. A potem
zaprezentowali swój dorobek uczestnicy konkursów: "Mini - Lista
Przebojów" i "Konkursu Piosenki Religijnej".
Na tym zakończono publikację Kroniki Szkolnej. Aktualności z życia
szkoły z kolejnych lat prezentowane były już na łamach gazety
"Powołanie".
Z poważaniem
Beata Węgrzyn
do góry
 |