www.stowlekidukielskie.dukla.org

<<< Strony poświęcone historii i czasom teraźniejszym wsi Łęki Dukielskie >>>

Ewangelia

Nr. 5/82          Okres zwykły          wrzesień-październik 2009 rok 

INDEX

ROZWAŻANIA
EWANGELICZNE

30 Sierpnia 2009
XXII Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 7

 Uchyliliście przykazania Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji...

   Jeżeli w ewangelicznej perspektywie popatrzymy na naszą religijność, nasuwa się szereg analogii i obaw. Zauważmy, jak wielką wagę przywiązujemy często do obrzędowej strony świąt kościelnych (choinka, sukienka, wystrój świątyni na ślub, wygląd trumny), zaniedbując jednocześnie Mszę św., spowiedź i Komunię św. Ile dodatkowych zleceń dajemy zakładom pogrzebowym, firmom strojącym kościoły na ślub, aby wszystko jak najokazalej wypadło, a jednocześnie połowa rzekomo katolickiej rodziny nie widzi potrzeby ofiarowania Komunii św. w intencji zmarłego, czy młodej pary.
Gdzie tu wiara? Gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla Boga i Jego przykazań? No i najważniejsze, gdzie tu miejsce na MIŁOŚĆ?
Ilu wśród nas "wierzących niepraktykujących", a ilu - to swoista polska nowość - "praktykujących niewierzących", tzn. takich, którzy wprawdzie uczestniczą w tradycyjnych obrzędach religijnych, lecz nie uznają wszystkich głoszonych przez Kościół prawd wiary i nie respektują zasad życia chrześcijańskiego?
Czy mam jeszcze poczucie przynależności do Kościoła całym sercem i duszą? Czy tylko do tradycji? A może i tradycji w tym wszystkim już nawet nie ma, tylko pustka…?

 

06 Września 2009
XXIII Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 7

   Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: "Effatha", to znaczy: Otwórz się!

Wydaje się, że w kontekście dzisiejszej Ewangelii o uzdrowieniu głuchoniemego należałoby zwrócić uwagę na to, czego uczą nas cuda. Kiedyś były one bardzo lubiane, dziś stroni się od nich.
Wszystkie czyny i słowa, które składają się na Ewangelię, mają wartość pouczającą, wszystkie powinny obudzić w nas pytanie Marka - pytanie nad pytaniami: "Kim jesteś? Co nam przynosisz?".
Każdy cud głosi: Bóg Was zbawia, potrafi to uczynić i dokonuje tego przez swojego Syna Jezusa.
Nikt nie potrafił odczytać cudów Jezusa, kiedy ich dokonywał. Dowodem jest fakt, że te same tłumy, które Go podziwiały, poprowadzą Go na krzyż, a Jego uczniowie aż do końca pozostaną bez zrozumienia.              Uzdrowienie głuchoniemego jest właśnie jednym z takich tekstów mówiących o ich niezrozumieniu; Jezus ostro ich upomina: "Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie, tak otępiały macie umysł? Macie oczy, a nie widzicie?" .
Czy rozumiemy? Czy potrafimy odczytywać cuda? Wszędzie w świecie zmartwychwstały Jezus działa, głusi słyszą, niemi mówią, ludzie zostają wskrzeszeni do życia. Ale trzeba mieć oczy, żeby to dostrzec.
 

08 Września 2009
Święto Narodzenia
NMP (MB Siewnej)
Z EWANGELII Mt 1

        A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: „Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: Bóg z nami”.

     "W święto Narodzenia Dziewicy Maryi uwielbiajmy Chrystusa, Jej Syna i naszego Pana!" (Liturgia godzin). Jej jedyna wielkość - w Nim, Jej radość - On; cel Jej narodzenia i życia - dać Go nam. Daje Go nam przez całą zawiłą historię swego narodu, streszczoną przez ewangelistę w "rodowodzie Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama...". Daje Go nam przez obietnice proroków swego narodu, jak przez tego dzisiejszego, który wysławia Betlejem, bo z niego "wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności". Daje nam własnego "Syna, któremu nadadzą Imię Emmanuel, to znaczy: Bóg z nami".
I tak została na zawsze włączona w Boży Zamysł Zbawczy; ten Zamysł, który streszcza nam dzisiaj św. Paweł. Środkami urzeczywistniania tego Zamysłu Bożego względem nas są: powołanie nas do wiary, modlitwa Ducha w nas, stopniowa przemiana całego naszego jestestwa...
Owoce znamy: nasze braterstwo w Jezusie Chrystusie, nasz udział w życiu paschalnym Chrystusa i w chwale wiecznej Ojca.
"Duch mój raduje się w Bogu, Zbawcy moim!".
 

13 Września 2009
XXIV Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 8

 Odpowiedział Mu Piotr: "Ty jesteś Mesjasz". Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je.

   
Dziwny to Mesjasz i dziwny Król, który takie rady daje. Miał rację Piotr upominając Chrystusa: "Mówiąc w ten sposób tracisz wyznawców!". A Chrystus na to z uporem: "...kto chce zachować swoje życie, straci je...".
A Ty... czy nie zauważyłeś jak tracą je Ci wszyscy, którzy tak kurczowo i za wszelką cenę chcą je zachować, osiągnąć sukces, wygrać na loterii, za wszelką cenę uczynić je szczęśliwym i wygodnym...
A Chrystus z uporem maniaka powtarza: "...kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je...". A Ty, czy gotów jesteś - ot tak, po prostu - stracić, zmarnować swoje życie? Nie szukać swego, nie zabiegać, nie robić zapasów, nie zbierać, nie chomikować, ...ot tak, po prostu stracić, zmarnować swoje życie..., nie widząc ani sensu w tym co robisz, ani efektów tego czemu poświęciłeś całe życie, ot tak, po prostu zmarnować je bezsensownie dla Chrystusa....
I to jest właśnie ta wiara, która nie jest martwa, która nie na słownych deklaracjach polega, to jest ta wiara, która czynem żyje i życie dla Chrystusa marnuje, traci w najbardziej bezsensowny i nieefektowny sposób...
 

14 Września 2009
Święto Podwyższenia
Krzyża Świętego
Z EWANGELII J 3

   A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.

    Zbawienie przyjmuje się z takim zaufaniem, jak za czasów Mojżesza na pustyni, gdy ufne spojrzenie na miedzianego węża ratowało przed śmiertelnym ukąszeniem węża.
Jezus zostanie wywyższony na krzyżu i wywyższony w chwale. "Jezus powraca do nieba przez krzyż, „wywyższony" na krzyżu jak wąż na pustyni, który przyniósł uzdrowienie Izraelitom".
Uwierzenie zbawcze oznacza ufne przylgnięcie do Chrystusa Zbawiciela. Wiara jest kontynuacją uwierzenia. Wiara polega na umiłowaniu Jezusa Chrystusa i staniu się Jego uczniem oraz naśladowcą.
Bóg oczekuje od człowieka takiej wiary, która otwiera całe życie człowieka na doświadczania miłości Boga, jaką Bóg miłuje swoje dzieci.
Sąd polega na uczynieniu z uwierzenia kryterium podziału ludzi na tych, którzy przyjęli zbawienie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, od tych, którzy tego zbawienia nie przyjęli.
Jezus nie przyszedł na świat, aby moralizować, potępiać czy karać. Jezus Chrystus złożył życie w ofierze, aby podać rękę tym, którzy potrzebują ratunku w przejściu nad przepaścią jaka występuje pomiędzy wiecznym potępieniem a wiecznym życiem.
 

20 Września 2009
XXV Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 9

  On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: "Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!".

Nie sposób nie zauważyć, że Jezus brzydzi się trzema rzeczami: hipokryzją, pieniędzmi i ambicją. Przyszedł, ażeby służyć - wielokrotnie to powtarza - i ma jasną świadomość, że ambicja jest "rakiem" służby. Nie można być zajętym sobą i jednocześnie troszczyć się o innych - to prosta matematyka. Ale pycha szczególnie nieubłaganie niszczy to, co chcielibyśmy jeszcze nazwać ofiarnością.
Zmieszanie tych dwóch pragnień - służenia i panowania - jest tak zdradliwe, że Jezus reaguje gwałtownie. Nie chodzi już o jakąś nieco abstrakcyjną dyskusję; Jezus siada, przywołuje Dwunastu i wygłasza pamiętną zasadę ewangeliczną, rozdzielającą zdecydowanie chęć panowania od ofiarności: "Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich".
Tego właśnie domaga się od "pierwszych" Jezus: ich praca ma być pracą służebną, która najpierw musi dokonać się w sercu. Nie wolno im poddać się instynktowi i upojeniu - "mają być ostatnimi". Radykalny przewrót, który się tu dokonuje, jest tak nieprawdopodobny, że tylko Jezus mógł uczynić to szaleństwo zasadą: "Być ostatnim". Na wszelki wypadek, żeby nikt nie szukał wykrętów, precyzuje: "Ostatnim ze wszystkich, sługą wszystkich".
 

27 Września 2009
XXVI Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 9

  Jezus odrzekł: "Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody”.

    Apostoł Jan uważa, że tylko Dwunastu ma prawo działać w imię Jezusa. Jezus natychmiast rozrywa ten ścisły krąg, rozszerzając go do maksimum: "Kto nie jest przeciwko nam, jest z nami".
Oto kryterium, które pomoże nam zadecydować, czy ten albo tamten należy do nas: nie "Panie, Panie!", lecz troska, aby nie być złym.
Ktoś powie, że kryterium jest szerokie? Z pewnością. Tym bardziej że trzeba je stosować w sposób dynamiczny: zobaczyć, czy w tym momencie ten człowiek stara się być dobry. Jeśli tak, należy do nas, niezależnie od jego przeszłości. Nie odrzucajmy go tylko dlatego, że jest trochę inny, że nie jest zbytnio praktykujący albo ortodoksyjny. Że może nawet jest dosyć daleko od Chrystusa, ale czuje się przez Niego przyciągany.
Sami musimy się zastanowić, czy nasza chrześcijańska grupa jest miejscem gościnnym, otwartym dla innych, czy też jest zamkniętym klubem. Jezus przyszedł, żeby zgromadzić wszystkich ludzi. Jeśli zamykamy drzwi, chcąc by nasza grupa była bardzo porządna, będzie nam ze sobą dobrze. Ale być może nie będzie wśród nas Jezusa.
 

29 Września 2009
Świętych Archaniołów: Michała,
Gabriela i Rafała
Z EWANGELII J 1

  Potem powiedział do niego: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego”.

Jesteś aniołem - słyszy czasami ktoś, kto przynosi dobro. Kto jest wytrwały. Kto trwa przy kimś w trudnych chwilach. Kto jest wierny.
A właściwie, jak to jest z tymi aniołami?
"Istnienie istot duchowych, niecielesnych, które Pismo święte nazywa zazwyczaj aniołami, jest prawdą wiary. Świadectwo Pisma świętego jest tak oczywiste, jak jednomyślność Tradycji" - stwierdza stanowczo i bez miejsca na wątpliwości Katechizm Kościoła Katolickiego. O aniołach jako oczywistości mówił sam Boży Syn Jezus Chrystus: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego".
W aniołów wierzą nie tylko katolicy, żydzi, ale również muzułmanie. Mało tego, w aniołów wierzyli Persowie.
Nie tylko św. Augustyn mówił, że anioł to funkcja, a nie natura. Anioł jest z natury duchem. Z funkcji sługą Boga i Jego wysłannikiem.
Anioły wiele różni od ludzi. Ale jedno mamy wspólne. Wolną wolę. Możemy - mny i oni - powiedzieć Bogu "Nie będę służyć".
Anioł, który to zrobił, jest szatanem. Duchem, który sprzeniewierzył się swej funkcji.
 

02 Października 2009
Świętych
Aniołów Stróżów
Z EWANGELII Mt 18

    „Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie”.

       Aniołowie są duchami stworzonymi przez Boga dla jego chwały i pomagania ludziom. Ci, którym Bóg zleca opiekę nad ludźmi, są nazywani Aniołami Stróżami. Opieka ta zaczyna się w chwili narodzenia, a kończy - wraz ze śmiercią konkretnego człowieka.
Pismo Święte nie pozostawia wątpliwości co do istnienia aniołów, posłańców Bożych, którzy uczestniczą w dziejach zbawienia człowieka. Te czysto duchowe istoty pośredniczą między Bogiem a ludźmi. Bóg posługuje się aniołami dla dobra rodzaju ludzkiego lub poszczególnych ludzi. Wystarczy przypomnieć o opiece anioła nad Hagar i jej synem, Izmaelem (Rdz 16, 9); anioł powstrzymuje Abrahama, by nie dokonywał zabójstwa swego pierworodnego syna, Izaaka (Rdz 22, 11), anioł ratuje Lota i jego rodzinę (Rdz 19), anioł ratuje trzech młodzieńców od śmierci w piecu ognistym (Dn 3, 49-50) i Daniela we lwiej jamie (Dn 6-22), anioł wyprowadza Apostołów z więzienia (Dz 4, 17) i ratuje z rąk Heroda św. Piotra (Dz 12, 7-20).
Niech dzisiejsze wspomnienie uświadomi nam, że Aniołowie Stróżowie realnie istnieją, opiekują się nami, chroniąc przed złem i prowadząc ku dobru, a wiara w nich nie jest zarezerwowana tylko dla dzieci. Nie zapominajmy o częstej modlitwie do naszych duchowych opiekunów.


04 Października 2009
XXVII Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 10

   „Dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. (...) Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!".

  Co mówi Chrystus na temat małżeństwa? Jest ono dziełem Boga, planowo zamierzonym i wspartym rozmaitymi właściwościami ludzkiej natury. Najważniejsza z nich to zróżnicowanie płciowe człowieka. Mężczyzna i kobieta różnią się od siebie w zasadniczy sposób. Próby emancypacji, czyli zrównania ról mężczyzn i kobiet, przypominają wysiłki na rzecz ujednolicenia życia ryb i ptaków – są tragicznym nieporozumieniem.
Bóg chce, aby prawdziwa i pełna miłość mężczyzny i kobiety, męża i żony, była źródłem trwałego szczęścia i dobrym środowiskiem wychowania dzieci. Właśnie dlatego w odpowiednim czasie trzeba zerwać dotychczasowe związki z rodzicami, by bez zbędnego balastu założyć nową rodzinę. Równolegle trzeba budować nowe więzi, łączące ściśle męża i żonę, umożliwiające pełne zaufanie, porozumienie i zgodne życie. Dopiero na tym fundamencie można budować udane życie intymne i powoływać do istnienia dzieci – owoc małżeńskiej miłości.
Tego chce dla nas Bóg. Dopóki człowiek ufa Bogu i chce realizować Jego plan, dotyczący miłości, małżeństwa i rodzicielstwa, wszystko jest w porządku i rozwody są zbędne. Problemy zaczynają się wtedy, gdy człowiek próbuje być mądrzejszy od Boga i robić po swojemu.
 

07 Października 2009
NMP
Różańcowej
Z EWANGELII Łk 1

Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami”.

Liturgiczne wspomnienie Matki Bożej Różańcowej to wyraz wdzięczności ze strony Kościoła dla Najświętszej Bożej Rodzicielki za opiekę nad nim za pośrednictwem modlitwy różańcowej. Rozmyślanie tajemnic zbawienia powinno prowadzić do naśladowania Maryi i Jezusa w życiu codziennym. Nasze modlitwy są także pokorną prośbą o uczestnictwo w rozważnych tajemnicach. W modlitwach liturgicznych wspominany mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, czyli tajemnice rozważane także w modlitwie różańcowej.
Liturgiczne wspomnienie Matki Bożej Różańcowej staje się okazją do odnowienia i pogłębienia modlitwy różańcowej. Z pewnością nie jest to łatwa modlitwa, zwłaszcza dla współczesnego człowieka, ciągle zabieganego i niespokojnego. Jednak modlitwa ta wydaje się być skutecznym środkiem ratowania współczesnego świata i człowieka. Historia uczy, że wielokrotnie różaniec okazał się wielką pomocą w różnych niebezpieczeństwach. Tak było w przypadku zwycięstwa pod Lepanto czy też w przypadku obrony Wiednia. Całe ówczesne rycerstwo polskie należało do bractw różańcowych, a w Krakowie przed bitwą odbywały się procesje różańcowe i pod przewodnictwem królowej Marysieńki trwała nieustająca modlitwa różańcowa.
 

11 Października 2009
XXVIII Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 10

"Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!". Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.


Dlaczego tak naprawdę odszedł? Bo zabrakło mu wiary. Nie chodzi tu nawet o kwestię dóbr materialnych, ale o to, że młodzieniec chciał w swoim życiu żyć Bożą mądrością i zachować ludzki potencjał - ludzką, ułomną mądrość. Chciał pogodzić ze sobą dwa światy wartości, dwie mądrości, dwa dążenia. Przypominają się tutaj wszystkie próby, jakim poddawani byli prorocy; Abraham, który musiał zostawić swoje dostatnie życie, spokój i wyruszyć w nieznane... Stał się ojcem całego narodu, dlatego, że potrafił zaufać...
Bardzo kusząca jest propozycja łączenia w swoim życiu dwóch różnych mądrości, dwóch światów, dwóch przeciwnych systemów wartości. Łatwo wtedy o zatarcie granic, pomieszanie pojęć. Jest polskie przysłowie: "Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek". Wielu Polaków w praktyce tak żyje. To jest największe zgorszenie, najbardziej destrukcyjne dla Kościoła. Być prawdziwym uczniem Chrystusa to umieć postawić wszystko na jedną kartę - a nie szukać luk w przykazaniach, usprawiedliwienia dla zła i bylejakości. Łatwe kompromisy są realną pokusą, ale niestety bardzo skutecznie zamykają człowieka na Boże działanie, niszczą sumienie, prowadzą do zamazania jasnego oglądu Boga i siebie samego.
 

18 Października 2009
XXIX Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 10

"Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu".

 Zbawienie przyniesione przez Chrystusa nie jest magiczną przemianą życia i serc, jest dynamiką wyzwolenia. Ludzie, stworzeni na to, by kochać, spętali się wszelkiego rodzaju łańcuchami, na które Jezus patrzył ze swoją ludzką przenikliwością, ale też z rozgoryczeniem Boga: tyle egoizmu i nienawiści, rozwiązłość, zniewolenie pieniędzmi, rozmaite lęki, jak gdyby Ojciec niebieski w ogóle nie istniał.
Jezus rozpoczyna swoje dzieło wyzwolenia, nauczając i postępując tak, jak nikt inny nie mógł postępować, ponieważ On był najczystszą miłością, był cały miłością dzięki niewyobrażalnej wprost wolności kochania. Po raz pierwszy miłość była naprawdę wolna i mogła odnawiać świat.
Potrzeba było jeszcze tego ostatniego aktu wyzwolenia. Nie dać się - na krzyżu - zmiażdżyć przez rozpacz, nie dać się zwyciężyć wrzaskliwej nienawiści. Jezusowi udaje się przekroczyć próg, którego my nie bylibyśmy w stanie przekroczyć. Za Nim możemy postawić ten krok również my. Wraz z Nim możemy powiedzieć Ojcu podczas najcięższej nawet nocy: "Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego". A ludziom, którzy nie zasługują na przebaczenie: "Ojcze, przebacz im".
Jezus daje nam przykład tego życia w miłości i daje nam też siłę, abyśmy pozostali wolni, by kochać.

25 Października 2009
XXX Niedziela
Zwykła B
Z EWANGELII Mk 10

 "Co chcesz, abym ci uczynił?". Powiedział Mu niewidomy: "Rabbuni, żebym przejrzał". Jezus mu rzekł: "Idź, twoja wiara cię uzdrowiła".

   Zechciejmy sobie dzisiaj zadać pytanie - czy w naszym kroczeniu za Jezusem jesteśmy tak odważni i bezkompromisowi, jak Bartymeusz? Czy umiemy wyrażać naszą wiarę w Jezusa nawet na przekór tym, których kłuje to w oczy? Czy nie dajemy się wbić w kanony politycznej poprawności, kosztem wierności Bogu? Niech przykład uzdrowionego Bartymeusza doda nam odwagi i zachęci do "pójścia na całość" za Jezusem.
W wielu kościołach dzisiejsza niedziela jest obchodzona jako dzień rocznicy poświęcenia świątyni. Dziękujmy Bogu za to, że mamy świątynie - miejsca, gdzie możemy gromadzić się na modlitwę i sprawowanie sakramentów świętych. Papież Benedykt XVI pisał w książce "Duch liturgii": "Tabernakulum jest miejscem Świętego Świętych. Jest namiotem Boga, tronem, gdyż On jest pomiędzy nami. Jego obecność teraz rzeczywiście zamieszkuje między nami - w najskromniejszym wiejskim kościele w takim samym stopniu, jak w najwspanialszej katedrze. (...) Kościół bez obecności eucharystycznej jest w pewnym sensie martwy, nawet jeśli zaprasza do modlitwy. Kościół, w którym pali się wieczna lampka, żyje zawsze i jest czymś więcej niż kamienną budowlą - w kościele tym zawsze czeka na mnie Jezus Chrystus".
Niech nigdy nie czeka nadaremnie...

web stats stat24

26 października - Święto poświęcenia kościoła

Rocznica poświęcenia kościoła parafialnego

Każdy kościół obchodzi w roku dwa dni szczególnie uroczyste: swojego patrona i swojego poświęcenia. Dzień patrona to równocześnie dzień imienin kościoła. Dzień poświęcenia przypomina natomiast nasz chrzest święty, bowiem przez ten sakrament z dzieci ziemi stajemy się dziećmi Boga. Podobnie dzień poświęcenia kościoła jest dniem jego oddania na wyłączną własność Bożą. Dotąd mógł ten budynek służyć celom świeckim, obecnie jest domem Bożym, przeznaczonym na własność Boga i służbę Bożą. Tę właśnie pamiątkę przypomina dzisiejsze święto.
Różne mamy świątynie: stare i pachnące jeszcze świeżością murów, zabytkowe i zupełnie współczesne, bogato wyposażone i biedne - urządzone w miarę możliwości ludzi, którzy je budowali i utrzymują... Ale jedno jest pewne - każdy ma tutaj miejsce. Każdy jest pożądany, mile widziany i każdy ma prawo czuć się tu dobrze. A majestat? - on płynie z zupełnie innego źródła. To nie jest Majestat, którego należy się bać... Całą przestrzeń kościoła wypełnia Bóg. Co więcej, stacje Drogi Krzyżowej, Krzyż, sceny z życia Jezusa sytuowane na witrażach, obrazach, figurach pokazują Boga, który cierpiał, cieszył się, przegrywał i zwyciężał! Oplatają one tę świętą przestrzeń, miłosiernie obejmując wszystkich, którzy swoją obecnością tę przestrzeń wypełniają, w której zanurzają swoją doczesność, swój czas - w nieśmiertelności...
Dzisiejszym obchodom rocznicy poświęcenia własnego kościoła liturgia nadaje rangę uroczystości. Wskazuje przez to na wielkie znaczenie materialnej budowli, zwanej kościołem. Kościół był i jest miejscem spotkań wyznawców Jezusa Chrystusa.
W pierwszych wiekach chrześcijanie spotykali się na sprawowanie Eucharystii w prywatnych domach. Stąd też miejsce owych spotkań nazywali miejscem zgromadzeń wyznawców Chrystusa. Z biegiem lat zaczęto wznosić budowle o szczególnej architekturze.
Bezpośrednią inspiracją do świętowania rocznicy poświęcenia kościoła (księgi liturgiczne nie mówią o poświęceniu kościoła, lecz o jego dedykacji) było żydowskie święto Chanukka. Każdego roku Żydzi świętowali wspomnienie oczyszczenia i poświęcenia świątyni Jerozolimskiej przez Judę Machabeusza po zwycięstwie nad Syryjczykami w 165 roku przed Chrystusem. Starożytne świadectwa potwierdzają, że już w IV i V wieku dedykowano wznoszone kościoły Chrystusowi i różnym świętym. Dzień dedykacji kościoła nazywano dies natalis, czyli dzień jego narodzin. Najstarsze świadectwa mówią o dedykacji bazylik Męczenników i Zmartwychwstania 13 września 335 roku w Jerozolimie. Natomiast Martyrologium Hieronima wspomina o święcie narodzin bazylik rzymskich: Matki Bożej (5 sierpnia), św. Piotra w Okowach (1 sierpnia), św. Michała (29 września) i św. Wawrzyńca (21 listopada). Rocznica poświęcenia kościoła była zwykle okazją do wspomnienia świętego, któremu kościół dedykowano. Znacznie później, bo w XI wieku, dokonano dedykacji bazyliki św. Jana na Lateranie (9 listopada) i bazylik św. Apostołów Piotra i Pawła (18 listopada).
Świątynie przypominały o istnieniu Boga osobowego, który obrał je sobie na miejsce szczególnego zamieszkania pośród swojego ludu. Jest to rzecz niezwykła, powodująca zdumienie króla Salomona, w dniu poświęcenia świątyni jerozolimskiej: "Czy jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Przecież niebo i niebiosa najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą zbudowałem?".
Król Salomon ma świadomość, że Boga nie da się zamknąć w żadnej największej i najpiękniejszej świątyni. Dlatego w pokorze prosi Go: "Wysłuchaj błaganie Twego sługi i Twego ludu, Izraela, ilekroć modlić się będzie na tym miejscu. Ty zaś wysłuchaj w miejscu Twego przebywania w niebie".
To, co wydawało się nieprawdopodobne, nagle stało się faktem. Bóg zamieszkał na ziemi pośród nas, w postaci Jezusa Chrystusa, którego Ciało było najwspanialszą świątynią. Po swoim zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu pozostał pośród swoich wyznawców, którzy stanowią duchową świątynię.
Znak kościoła mówi, że duchowy wymiar posiada cała istniejąca rzeczywistość, która dzięki temu ukierunkowana jest na Boga. Świątynia katolicka uświadamia mi, że również jestem świątynią, czyli miejscem zamieszkania Boga. W znaku świątyni rozbrzmiewają słowa św. Pawła z Pierwszego Listu do Koryntian: "Jesteście Bożą budowlą" i dalej: "Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w Was?".
Świadomość, że my sami jesteśmy świątynią Boga żywego, warunkuje budowanie kościołów jako miejsc, w których gromadzi się lud Boży na sprawowanie Eucharystii, czyli pamiątki Śmierci, Zmartwychwstania i Wniebowstąpienia Jezusa Chrystusa.
Jest dziś wielu ludzi rozczarowanych okolicznościami życia, zniechęconych, załamanych, skłonnych do poszukiwania złudnego szczęścia. Są takie chwile w naszym życiu, kiedy sami się do nich zaliczamy. Znak kościoła ostrzega nas, abyśmy nie poszukiwali złudnego szczęścia, ale szukali go w Bogu, który stanowi ostateczny cel i sens ludzkiego życia - w Bogu zamieszkującym nie tylko w świątyni zbudowanej ludzkimi rękami, lecz także w nas, jako w swej świątyni.

Na podstawie modlitw mszalnych dedykacja kościoła jest świętem Pańskim i świętem Kościoła, rozumianego jako wspólnota wierzących w Chrystusa. Budynek sakralny przedstawiony jest jako "święte miejsce", "dom modlitwy", "przestrzeń służenia Bogu", "dom świętej obecności", "widzialny gmach", w którym Bóg otacza opieką swój lud pielgrzymujący do Niego. Kościół zbudowany przez człowieka jest miejscem zgromadzenia liturgicznego, czyli miejscem, w którym gromadzi się Kościół - wspólnota, aby sprawować liturgię. Widzialny budynek jest znakiem wspólnoty, świątyni zbudowanej z żywych kamieni, którymi są wszyscy ochrzczeni. Prefacja mszalna podkreśla, że nasze ziemskie świątynie są obrazem Kościoła, Oblubienicy Chrystusa, która nieustannie uświęcana przez sprawowanie i uczestnictwo w liturgii pielgrzymuje do pełni chwały, którą osiągnie w niebieskim Jeruzalem.
Świątynie, które budujemy, są ważne, bowiem musimy mieć jakieś miejsce do modlitwy, ale najważniejsze jest to, aby Bóg znalazł miejsce w naszym sercu. Jeśli Bóg jednak nie znajdzie miejsca w moim sercu i w moim życiu, to na nic się zdadzą wszelkie świątynie, choćby najwspanialsze i ze szczerego złota.
Do nas odnoszą się słowa Jezusa wypowiedziane do Zacheusza: "Dziś muszę zatrzymać się w Twoim domu". Wyrażają one gotowość Jezusa, który chce przyjść do nas i pragnie odnowienia w nas swej obecności. Ale będzie to mogło dokonać się wówczas, kiedy - podobnie jak Zacheusz, który otworzył drzwi swego domu - my otworzymy nasze serca na przyjęcie Boga. Gdy to się dokona, zbawienie stanie się naszym udziałem.
Dziękujmy Panu Bogu dzisiaj za kapłanów, za to, że nasze świątynie nie są puste, że mamy tyle pięknych miejsc modlitwy. Niech przybywają nowi Chrystusowi uczniowie, silni swoją wiarą. I pamiętajmy: TUTAJ KAŻDY JEST U SIEBIE.
Oprac. H.Kyc
 


65 Tydzień Miłosierdzia. 4 - 10 października 2009. ks. Leszek Mateja

Uczucie miłosierdzia

Na kartach Ewangelii najczęściej występującymi sformułowaniami, wyrażającymi miłosierdzie Jezusa i innych osób są słowa: "wzruszył się głęboko" i "ulitował się". Tak ujęte miłosierdzie ma wyraźny aspekt uczuciowy. Powiązanie uczuć z miłosierdziem było jednak głównym powodem traktowania miłosierdzia jako wady, w starożytności niechrześcijańskiej. Rodzi się zatem pytanie, czy uczucia pomagają, czy też utrudniają okazywanie miłosierdzia w czynach?

Uczucia początkiem aktu miłosierdzia
Jezus, chcąc ukazać postawę prawdziwego miłosierdzia, przytacza przypowieść o miłosiernym Samarytaninie (Łk 10,30-37). To, co wyróżnia Samarytanina w tej przypowieści od kapłana i lewity, którzy również zobaczyli poturbowanego przez zbójców człowieka, to umiejętność wzruszenia się na widok cierpienia. Tamci zobaczyli go i minęli, ten gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko. Okazanie współczucia przez Samarytanina było pierwszym aktem jego miłosierdzia. Jego wrażliwość zapoczątkowała szereg czynności, które razem wzięte ukazują pełen akt miłosierdzia.
Na podstawie tej przypowieści wyraźnie widać, że wrażliwość uczuciowa jest konieczna do okazania miłosierdzia. Na płaszczyźnie uczuć znajduje się początek aktu miłosierdzia. Zatem, ważnym elementem na drodze doskonalenia postawy miłosierdzia jest kształtowanie swoich uczuć. Współczesny człowiek, jak nigdy dotąd, odkrył wartość wymiaru uczuć w swoim życiu. Stąd obserwujemy ogromny rozwój i zainteresowanie psychologią. Na rynku księgarskim możemy znaleźć wiele dobrych pozycji, które dotyczą umiejętności kształtowania sfery uczuć. Natomiast szereg poradni psychologicznych, w tym również katolickich, pomaga w uleczeniu zranionych uczuć. Nieodzowną rolę spełnia tu sakrament pokuty i pojednania, choć pierwszoplanowym zadaniem jest uzdrowienie duchowego wymiaru człowieka, a nie uczuciowego.

Miłosierdzie rozumnym działaniem
Czy jednak sama wrażliwość uczuciowa wystarcza, aby pełnić miłosierdzie? Patrząc na ewangeliczną postać Samarytanina wyraźnie widać, że uczucia, aby dobrze spełniły swoją rolę w dziele okazywania miłosierdzia, muszą być kontrolowane przez rozum. Jezus podkreśla, że Samarytanin podszedł do poturbowanego przez zbójców człowieka. Podszedł, aby ocenić skalę cierpienia tego człowieka i to, w jaki sposób może mu pomóc. Jego pierwszą uczuciową reakcję kontroluje teraz rozum. Wrażliwość uczuciowa pomogła mu zatrzymać się i zobaczyć cierpienie tego człowieka. Natomiast zadaniem rozumu była rzetelna ocena, w jaki sposób można zaradzić temu cierpieniu.
Błędem byłoby rzucenie się do pomocy cierpiącemu człowiekowi bez tej rozumowej refleksji. Często takie błędy popełniają ludzie, którzy nie umieją zapanować nad emocjami widząc np. wypadek samochodowy. Niekiedy pomagając, przyczyniają się do trwałego kalectwa osób, które ucierpiały w takich kraksach drogowych. Nigdy nie wolno działać tylko pod wpływem emocji, należy zawsze podjąć rozumową analizę sytuacji, w czym trzeba pomóc i na ile można to uczynić. Uczucia są cenne, ale mogą okazać się zwodnicze, jeśli nie są kontrolowane przez rozum.

Niebezpieczeństwo zaakcentowania uczuć
W podobny sposób można wyrządzić krzywdę innym, jeśli będziemy okazywać miłosierdzie tylko pod wpływem uczuć. Brak rozumowego rozeznania może sprawić, że ta pomoc będzie niewłaściwie udzielona i nie wyjdzie naprzeciw autentycznych potrzeb drugiego człowieka. Albo się całkowicie rozminie z jego oczekiwaniami, albo będzie jej za mało, albo za dużo. W każdej z tych sytuacji, tak okazane miłosierdzie nie spełni roli, jaką ma do wykonania, czyli uleczenia tego, co zniszczyło zło. Niebezpieczeństwem jest również zranienie uczuć tych, którym pomagamy, jeśli ta pomoc jest udzielana bez zastanowienia i chaotycznie.
Kolejnym niebezpieczeństwem kierowania się tylko uczuciami w udzielaniu pomocy, jest żerowanie na naszej wrażliwości przez oszustów. Tylko właściwe rozeznanie, kim jest ten, kto prosi o pomoc, może uchronić nas przed naiwnością w okazywaniu miłosierdzia innym. Jak ważna jest to umiejętność, wskazuje ilość oszustów wykorzystujących niewłaściwe rozumienie miłosierdzia przez turystów i mieszkańców Krakowa. Pół roku temu sprawdzono około osiemdziesiąt osób żebrzących na terenie miasta. Wszyscy okazali się oszustami, a nie ludźmi prawdziwie potrzebującymi pomocy. Szeroko komentowano wtedy postawę jednej z młodych kobiet, która codziennie szła do pracy na ulicę Sławkowską, gdzie ucharakteryzowana na zaniedbaną staruszkę, żebrząc, zarabiała miesięcznie kilka tysięcy złotych.
Konieczne jest kształtowanie swojej wrażliwości uczuciowej w celu udzielania miłosierdzia. Jednak, aby okazywać je właściwie, należy również uczyć się umiejętności oceny sytuacji i osób, które proszą nas o miłosierdzie. W dzieleniu się miłosierdziem konieczna jest harmonia pomiędzy uczuciami i rozumem. Zaakcentowanie uczuć prowadzi do litości, a nie miłosierdzia, które jest zawsze rozumnym działaniem. Natomiast podkreślenie roli rozumu grozi zniszczeniem wrażliwości, co owocuje brakiem jakiegokolwiek działania, lub bezdusznością w okazywaniu pomocy innym.

 

Wrzesień

Intencja ogólna: Aby słowo Boże było lepiej poznawane, bardziej słuchane i przeżywane jako źródło wolności i radości.

Intencja misyjna: Aby chrześcijanie w Laosie, Kambodży i Myanmarze wobec wielkich trudności, z jakimi często się zmagają, nie tracili odwagi, by głosić swoim braciom Ewangelię, pokładając ufność w mocy Ducha Świętego.

Październik

Intencja ogólna: Aby niedziela była przeżywana jako dzień, w którym chrześcijanie gromadzą się, by wyznawać wiarę w zmartwychwstałego Pana, uczestnicząc w Uczcie Eucharystycznej.

Intencja misyjna: Aby cały lud Boży, któremu Chrystus polecił iść i głosić Ewangelię całemu stworzeniu, poczuwał się do odpowiedzialności za misję i uważał ją za najważniejszą posługę, jaką może ofiarować ludzkości.   


Z orędzia papieża na XLIII Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu 20 września

Najmilsi, wprowadzajcie w kulturę tego nowego środowiska komunikacji i technologii informatycznej wartości, na których opieracie swe życie. W początkach Kościoła apostołowie i ich uczniowie wnieśli Dobrą Nowinę Jezusa w świat grecko-rzymski. Podobnie jak wówczas ewangelizacja, aby była owocna wymagała zwrócenia bacznej uwagi na zrozumienie kultury i zwyczajów owych ludów pogańskich, aby prawda Ewangelii dotknęła ich serc i umysłów, tak też i dzisiaj przepowiadanie Chrystusa w świecie nowych technologii wymaga głębokiej znajomości tego świata, jeśli technologie te mają właściwie służyć naszej misji. Zwłaszcza na was, młodzi, którzy niemal spontanicznie odczuwacie zażyłość z tymi nowymi środkami komunikacji, spada odpowiedzialność za ewangelizacją tego „digitalnego kontynentu”. Z entuzjazmem przepowiadajcie ewangelię waszym rówieśnikom. Znacie ich lęki i nadzieje, ich aspiracje i rozczarowania: największy dar, jaki możecie z nimi dzielić to Dobra Nowina o Bogu, który stał się człowiekiem, cierpiał, umarł i zmartwychwstał, by zbawić ludzkość. Ludzkie serce tęskni za światem, w którym rządzi miłość, gdzie ludzie dzielą się darami, gdzie budowana jest jedność, gdzie wolność odnajduje swe znaczenie w prawdzie i gdzie tożsamość każdego będzie się realizowała w szanującej się wspólnocie. Nasza wiara może odpowiedzieć na te oczekiwania: bądźcie jej zwiastunami! Papież wam towarzyszy swymi modlitwami i błogosławieństwem.
Benedykt XVI
 


     
O błogosławieństwo Boże dla dzieci i młodzieży, nauczycieli i wychowawców na kolejny rok szkolny 2009/2010


 

WRZESIEŃ

02. VI rocznica Nawiedzenia Matki Bożej w Kopii
Cudownego Obrazu w naszej parafii.
03. Św. Grzegorza Wielkiego, papieża, doktora
Kościoła.
04. Św. Rozalii, dziewicy.
05. Bł. Matki Teresy z Kalkuty.
07. Bł. Melchiora Grodzieckiego, kapłana i męczennika.
08. Narodzenia NMP - Matki Bożej Siewnej - odpust
w Kobylanach.
- NMP Gietrzwałdzkiej.
09. Św. Piotra Klawera, kapłana, patrona misji afrykańskich.
11. Nabożeństwo fatimskie.
12. Najświętszego Imienia Maryi.
13. Św. Jana Chryzostoma, biskupa, doktora Kościoła.
14. Podwyższenia Krzyża Świętego.
15. NMP Bolesnej.
16. Św. Cypriana, biskupa, męczennika.
17. Św. Roberta Bellarmin, biskupa, doktora Kościoła.
18. Św. Stanisława Kostki, patrona młodzieży.
- Św. Józefa z Kupertynu.
19. Matki Bożej z La Salette. Odpust w Dębowcu,
- Św. Januarego, biskupa, męczennika.
20. Świętych Andrzeja Kim Taegon, Pawła Chong
Hasang i Męczenników koreańskich,
- 43. Światowy Dzień Środków Społecznego
Przekazu.
21. Św. Mateusza Apostoła.
23. Św. O. Pio z Pietrelciny, kapłana,
- Bł. Bernardyny Marii Jabłońskiej.
25. Św. Kleofasa,
- Bł. Władysława z Gielniowa.
26. Świętych Męczenników Kosmy i Damiana.
27. Św. Wincentego a Paulo,
- Św. Wawrzyńca Ruiz i Towarzyszy, męczenników.
28. Św. Wacława, męczennika.
29. Św. Archaniołów Michała, Gabriela i Rafała.
30. Św. Hieronima, kapłana, doktora Kościoła.

PAŹDZIERNIK

01. Św. Teresy od Dzieciątka Jezus - doktora Kościoła, patronki misji katolickich.
02. Św. Aniołów Stróżów.
03. Św. Jana z Dukli.
04. Św. Franciszka z Asyżu. Uroczystości 800. lecia zakonu franciszkańskiego w Sanktuarium w Dukli,
- Rozpoczyna się Tydzień Miłosierdzia.
05. Św. Faustyny Kowalskiej.
06. Św. Brunona, patrona obłąkanych.
07. Najświętszej Maryi Panny Różańcowej.
09. Bł. Wincentego Kadłubka,
- Nabożeństwo fatimskie.
10. Św. Dionizego biskupa i Towarzyszy, męczenników,
- Bł. Marii, Angeli Truszkowskiej, dziewicy. Zofia Kamila urodziła się 16 maja 1825 r. w Kaliszu. W 1854 r. wstąpiła w szeregi Stowarzyszenia św. Wincentego a Paulo i należała do członkiń najgorliwiej
 
 
odwiedzających chorych i opiekujących się ubogimi. Z jej inicjatywy powstał w Warszawie mały przytułek dla biednych dzieci i opuszczonych, samotnych staruszek. 21 listopada 1855 r. obie siostry Truszkowskie poświęciły się Najświętszej Maryi Pannie, obiecując rozwijać dzieło rozpoczęte z woli Boga. Datę tę przyjmuje się jako początek nowego zgromadzenia. Siostry wraz ze swymi podopiecznymi często modliły się w kościele ojców kapucynów przed ołtarzem św. Feliksa de Cantalizio, dlatego też nazwano je "felicjankami". 10 kwietnia 1857 r. siostry przyjęły habit zakonny, a ich wspólnotą kierował o. Honorat Koźmiński. Pod koniec 1859 r. matka Angela stanęła oficjalnie na czele nowego zgromadzenia. W latach 1858-1864 siostry felicjanki założyły 27 ochronek wiejskich i rozwinęły wielostronną działałność charytatywną w Warszawie. Przez ostatnie 30 lat służyła swemu zgromadzeniu cichą pracą, modlitwą, ofiarą, dobrym przykładem i radą. Wzór doskonałego posłuszeństwa wobec woli Bożej Maria Angela widziała w Maryi. Uczyła się od Niej pokory, zawierzenia i męstwa w cierpieniu. Wierzyła, że tylko przez Maryję można osiągnąć doskonałe zjednoczenie z Bogiem. Dlatego wszystkie swoje siostry oddała Niepokalanemu Sercu Maryi. Żywiła wielki kult Eucharystii, wielbiła Chrystusa ukrytego w tabernakulum. Usilnie zabiegała o uzyskanie dla swojego zgromadzenia przywileju nieustannej adoracji, aby ożywiać i umacniać w siostrach miłość do Eucharystii. Zmarła wyniszczona chorobą nowotworową i cierpieniami, które znosiła w pokorze, 10 października 1899 r. w Krakowie. Jan Paweł II dokonał beatyfikacji matki Marii Angeli Truszkowskiej 18 kwietnia 1993 r., podczas uroczystej Mszy św. na placu św. Piotra w Rzymie. Mówił wtedy, że jej życie „znaczone było miłością. Była to troska o wszystkich głodnych chleba, serca i domu oraz prawdy ewangelicznej”.
11. Dzień Papieża Jana Pawła II.
12. Św. Jana Beyzyma.
13. Bł. Honorata Koźmińskiego.
14. Św. Małgorzaty Marii Alacoque.
15. Św. Teresy od Jezusa (z Avilli) - dziewicy, doktora Kościoła.
16. Św. Jadwigi Śląskiej.
17. Św. Ignacego Antiocheńskiego.
18. Św. Łukasza Ewangelisty,
- Niedziela Misyjna. Światowy Dzień Misyjny.
19. Św. Pawła od Krzyża, kapłana.
20. Św. Jana Kantego.
21. Bł. Jakuba Strzemię, biskupa.
23. Św. Jana Kapistrana.
24. Św. Antoniego Marii Clareta, biskupa,
- Bł. Jana Balickiego.
26. 33. Rocznica Powstania naszej parafii.
28. Św. Szymona i Judy Tadeusza,
- Następne wydanie „Powołania”.


 

   W związku z trwającym Rokiem Kapłańskim chciałbym zadedykować do rozważenia artykuł, który kiedyś miałem okazję przeczytać i pragnę się nim z Wami podzielić.

   Ksiądz myli się zawsze!?

Jeżeli Wasz ksiądz jest dobroduszny i często się uśmiecha, wtedy uznają go za prostaka; jeżeli bywa poważny i zamyślony, wtedy uważają go za wiecznie niezadowolonego i naburmuszonego.
Jeżeli ksiądz jest ładny, ludzie często będą się zastanawiać i plotkować: Dlaczego się nie ożenił?; jeżeli jest brzydki stwierdzą bez cienia wątpliwości: Na pewno nikt go nie chciał!
Jeżeli jest gruby, to podsumują złośliwie: O, takiemu to nic nie brakuje!; jeżeli jest chudy i choć trochę zaniedbany w ubiorze, wystarczy by nazwali go sknerą lub mało dbającym o swój schludny wygląd.
Kiedy mówi długie kazania, jest zawsze nudny i powtarza się; kiedy w czasie kazania zdarza mu się mówić podniesionym głosem, wtedy parafianie uważają, że nie potrafi utrzymać nerwów na wodzy; jeżeli przepowiada "normalnie", to oczywiście nic z tego nie można zrozumieć, bo mówi bez zaangażowania albo po prostu nie ma talentu mówcy.
Jeżeli Wasz ksiądz posiada samochód, to jest bez wątpliwości księdzem bogatym; natomiast jeżeli nie posiada nawet "fiacika 126p", wtedy ocenia go się szybko, że nie podąża za duchem nowych czasów; jeszcze częściej można usłyszeć szeptane plotkarsko pytanie: A, co on robi z tymi pieniędzmi?
Jeżeli Wasz ksiądz stara się często odwiedzać swoich parafian i wobec nikogo nie przejdzie obojętnie, wtedy wielu uważa, że wtyka nos w nie swoje sprawy; jeżeli zaś przebywa stale na plebanii lub w domu parafialnym, to jest człowiekiem zamkniętym i nie interesują go problemy i codzienne życie innych.
Jeżeli ksiądz przetrzymuje zbyt długo penitentów przy kratkach konfesjonału, wtedy jest gadułą, często skrupulantem lub nie zna reguł dzisiejszego życia; jeżeli w konfesjonale jest zbyt “szybki”, wtedy mówią, że nie umie słuchać swoich penitentów, jest niecierpliwy i po prostu nie ma powołania.
Jeżeli ksiądz rozpoczyna punktualnie odprawiać Mszę świętą, wtedy jego zegarek zawsze spieszy; jeżeli rozpoczyna z opóźnieniem, wtedy nie ceni i marnuje drogocenny czas innych.
Jeżeli chodzi w sutannie, wtedy uważają go za konserwatystę i nieprzystosowanego do nowych czasów; natomiast jeżeli często spotykają go ubranego po "świecku", wtedy ocenią, że strój duchowny jest mu ciężarem i określą go jako człowieka zbyt światowego i niechcącego się określić w swoim powołaniu.
Jeżeli w kościele prosi lub dziękuje za ofiary na budowę czy remont Waszego kościoła, wtedy mówicie, że za dużo mówi o pieniądzach; natomiast jeżeli nic nie organizuje lub nie buduje od strony materialnej, to wtedy ocenia się go jako słabego gospodarza, a parafię za martwą, w której nic się nie dzieje.
Jeżeli Wasz ksiądz jest młody, wówczas wszystko spisuje się na karb braku doświadczenia lub jeszcze seminaryjnej gorliwości i braku poczucia realizmu; kiedy jest już stary, to mówicie, że najwyższy czas, aby go posłali na odpoczynek w "zacisze" Domu Księży Emerytów.


                                               
                                            

19.06 Mszy św. odpustowej przewodniczył ks. Grzegorz Rucyk. Oprawę muzyczną i liturgiczną przygotował chór pod przewodnictwem H. Kyca, Koło Gospodyń Wiejskich i Stowarzyszenie "Jedność".
03.07
Nabożeństwo fatimskie przygotowały rodziny z rejonu VI. Mszy św. przewodniczył i kazanie wygłosił ks. Marek Blecharczyk.
26.07
Poświęcenie pojazdów mechanicznych po każdej Mszy św. z racji św. Krzysztofa, patrona kierowców.
01- 20.08
Zastępstwo w parafii pod nieobecność Ks. Proboszcza pełnił ks. Jan Wilusz.
14.08
Nabożeństwo fatimskie przygotowały rodziny z rejonu VII. Mszy św. przewodniczył i kazanie wygłosił ks. Jan Wilusz.
15.08
Na Mszy św. o godz. 10.00 poświęcenie wieńców dożynkowych, przygotowanych przez Akcję Katolicką, Koło Gospodyń Wiejskich i Stowarzyszenie "Jedność".

Ks. Proboszcz

                                       ŻYCIE SAKRAMENTALNE

SAKRAMENT CHRZTU

20.06 Sandra Samborowska
26.07 Anna, Monika Bury
23.08 Oliwier, Maksymilian Kasiak
23.08 Sofia, Gabriela Lubomirska

 

SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA:

27.06 Grzegorz Lazarowicz i Aleksandra Delimata
27.06 Krzysztof Samborowski i Elżbieta Szombara
11.07 Lucjan Bal i Magdalena Gac
18.07 Paweł Kandefer i Żaneta Kołacz

25.07 Dariusz Podkul i Monika Stojak
25.07 Grzegorz Ulman i Paulina Szczurek
08.08 Marcin Świdrak i Jadwiga Stojak
08.08 Łukasz Kozubal i Ewelina Borek

                   

ZMARLI

28.06 Józef Błażejowski, lat 73
08.07 Władysława Solińska zd. Makoś, l. 84
13.07 Emilia Chomentowska zd. Kozielec, l. 82
23.07 Marek Jasiński, l. 24
14.08 Maria Pasterkiewicz zd. Kołacz, l. 63
24.08 Krystyna Łożańska zd. Kruczek l. 65

                                                   

Działalność
Parafialnego Oddziału
Akcji Katolickiej


21 czerwca br. odbyło się ostatnie przedwakacyjne spotkanie naszego oddziału, podczas którego omawiany był dalszy ciąg tematu „Otoczmy troską życie”.
2 sierpnia na krośnieńskim rynku odbył się kolejny dobroczynny festyn pod hasłem "Niedziela z Jezusem", z którego całkowity dochód przeznaczony został na potrzeby powstającego w Krośnie hospicjum. Organizatorem festynu była Akcja Katolicka Archiprezbiteratu Krośnieńskiego, dlatego też podobnie jak w ubiegłym roku włączyliśmy się w tę akcję poprzez ufundowanie części przedmiotów przeznaczonych na loterię fantową, a także jedna z pań przygotowała ciasto na poczęstunek dla zaproszonych gości. Na marginesie należy dodać, że naszą parafię reprezentował także zespół „Łęczanie”, dając dwukrotny koncert podczas festynu.
15 sierpnia, w uroczystość Wniebowzięcia NMP, do kościoła przynieśliśmy wieńce dożynkowe, bochny chleba i kosze owoców, jako dar dziękczynny za tegoroczne zbiory. W tym roku w naszej parafii wieńce wykonali: Akcja Katolicka, Koło Gospodyń Wiejskich i Stowarzyszenie "Jedność". Po uroczystej sumie poświęcone chleby zostały podzielone i rozdane uczestnikom nabożeństwa.


Beata Bojda


O motywach postępowania

W filmie Krzysztofa Zanussiego "Imperatyw" przedstawiona jest cerkiewka, gdzieś w jednym z dużych miast w Niemczech Zachodnich. Liczba wiernych zmalała do kilkunastu osób. Bohater filmu pyta prawosławnego księdza, co będzie robił, kiedy pozostanie mu już tylko jeden wyznawca.
- To samo, co teraz - odpowiada staruszek - motywów własnego postępowania nie szuka się na zewnątrz, tylko w sobie samym.
* Gdzie płonie jeszcze mały płomyk nadziei, tam widać światło nieba (Ladislaus Boros).
* Nadzieja, być może, stanowi ten sam materiał, z którego uczyniona jest nasza dusza (Gabriel Marcel).
* Najpiękniejsze słowo, jakie można powiedzieć Panu Bogu, brzmi "tak" (Guy de Fontgalland).
* Jeden sprawiedliwy robi diabłu więcej kłopotów, niż milion ślepych wyznawców (Khalil Gibran).
* Im ktoś jest pokorniejszy i Bogu bardziej oddany, tym więcej posiądzie mądrości i pokoju (Tomasz a Kempis).


                      Rok Kapłaństwa
Chcesz świętych kapłanów - módl się za nich. Uwierz, że w ten sposób uczynisz wiele dobrego, powierzając Bogu wybranych kapłanów.

Modlitwa za kapłanów
 

      O Jezu, Wieczny i Najwyższy Kapłanie, zachowaj Swojego sługę w głębi Swojego Najświętszego Serca, aby nikt nie mógł Mu zaszkodzić. Zachowaj bez grzechu Jego poświęcone ręce, które codziennie dotykają Twojego Najświętszego Ciała. Zachowaj bez grzechu Jego usta, które są zwilżane Twoją Najdroższą Krwią. Zachowaj w czystości Jego serce, na którym jest odciśnięta pieczęć Twojego chwalebnego kapłaństwa i chroń Go od ziemskich pożądliwości. Daj, aby wzrastał w miłości do Ciebie i zachowaj Go od świeckich skłonności. Udziel Mu siły do przemiany serc, jak przemienia chleb i wino. Błogosław Jego pracy, aby przynosiła obfite owoce i obdaruj Go koroną wiecznej chwały. Amen.
      Maryjo, Matko i Królowo Kapłanów - módl się za nami!
      Maryjo, Wychowawczyni powołań kapłańskich - módl się za nami!


Problemy egzystencji człowieka    Eutanazja
- samobójstwo czy zabójstwo?

Ostatni swój artykuł poświęciłam ludzkiemu cierpieniu, od którego to niestety nikt z nas nie jest wolny - tak samo jak nikt nie jest wolny od śmierci. Obserwuje się dziś z jednej strony olbrzymi postęp w naukach medycznych, z drugiej ciągłą bezradność wobec obecności cierpienia w naszym życiu, jak i nieuchronności śmierci. Od pewnego czasu bardzo głośny stał się na świecie problem eutanazji, jako metody zniesienia ludzkiego cierpienia i zapewnienia człowiekowi godnej śmierci. Należy wspomnieć , że pierwotne znaczenie tego słowa, pochodzące jeszcze ze starożytności, określa eutanazję jako "łagodną śmierć bez przykrych cierpień". W "Deklaracji o eutanazji", wydanej przez Kongregację Nauki Wiary w 1980 roku, znajdziemy wyjaśnienie współczesnego znaczenia tego słowa, gdzie, oznacza ono zadanie „śmierci z miłosierdzia, by wyeliminować cierpienia związane z ostatnimi chwilami życia lub by dzieciom anormalnym, nieuleczalnie chorym, ewentualnie chorym umysłowo skrócić nieszczęśliwe życie”. Pojęcie eutanazji staje się coraz bardziej wieloznaczne. Mówi się o eutanazji jako o samobójstwie, zabójstwie oraz o towarzyszeniu w samobójstwie, o zabójstwie z litości, o pomocy w umieraniu, o towarzyszeniu czy asystencji przy śmierci itp. Wokół eutanazji rozpętała się prawdziwa burza. A pytania kto ma rację, czy trzeba być „za”, czy „przeciw” - zadaje sobie każdy. Dyskusja ta podzieliła opinię publiczną na grupę przeciwników i zwolenników tego zjawiska. W całej tej debacie zatracono jednak prawdę bardzo istotną, która mówi, że najważniejszym prawem człowieka jest prawo do życia. Postarajmy się spojrzeć na to w kontekście wiary chrześcijańskiej.
Dawcą wszelkiego życia jest Bóg, a wobec tego On jedynie ma prawo je odebrać. Nie próbujmy więc wyręczać Pana Boga w decydowaniu o ludzkim losie. "Wobec zarysowanych koncepcji religijnych eutanazja może być postrzegana tylko jako zło, ponieważ w każdym przypadku chodzi o odebranie życia niewinnej istocie ludzkiej. W ocenie każdej religii eutanazja jest zabójstwem" (Ks. Tomasz Stroynowski; Religijne aspekty eutanazji). Skoro już zdecydowałam się wtrącić swój głos do tej ciągle gorącej dyskusji, chcę jeszcze wspomnieć o innej praktyce, a jest nią "zaniechanie uporczywej terapii". Gdzie leży wobec tego granica między zaniechaniem uporczywej terapii a eutanazją? "O ile to możliwe, należy wyraźnie odróżniać uśmiercanie z litości (czyli eutanazję) od rezygnacji z uporczywej terapii. Przeciwstawienie się eutanazji nie jest zatem opowiedzeniem się za stosowaniem nadzwyczajnych, nieproporcjonalnych środków terapeutycznych, za podjęciem uporczywej, bezowocnej terapii" /T. Biesaga, Wobec uporczywej terapii, Medycyna Praktyczna, 2005/11/. Jako wielki filozof i autorytet naszych czasów Jan Paweł II pisze tak: "Przez eutanazję w ścisłym i właściwym sensie należy rozumieć czyn lub zaniedbanie, które ze swej natury lub w intencji działającego powoduje śmierć w celu usunięcia wszelkiego cierpienia. Eutanazję należy zatem rozpatrywać w kontekście intencji oraz zastosowanych metod" i dalej czytamy: "Praktyka eutanazji zawiera - zależnie od okoliczności - zło cechujące samobójstwo lub zabójstwo" /Encyklika „Evangelium vitae” Ojca Świętego Jana Pawła II, Kraków, M, 1995, nr 65/. Jest więc eutanazja dążeniem do spowodowania śmierci w celu wyeliminowania cierpienia. Ale spójrzmy na to z innej strony. Wiadomo, że cierpienie jest udziałem człowieka od zawsze. Czy w związku z tym należy zabijać wszystkich, którzy mogą cierpieć? Powinniśmy zadać sobie pytanie, czy trzeba zabić, aby wyeliminować cierpienie? Jako główny argument zwolennicy tej praktyki często podają aspekt godnej śmierci. Zapominają jednak, że godność nadana jest człowiekowi jednocześnie z jego zaistnieniem. To nie warunki, w których żyjemy i umieramy decydują o godności ludzkiej osoby. "Nie można więc w imię braku godnych warunków społecznych i materialnych, braku dobrego zdrowia biologicznego czy psychicznego, podważać godności człowieka i głosić, że nie ma on prawa do życia, lecz ma prawo do śmierci. Trzeba zmieniać jego złe warunki życia, a nie zabijać człowieka żyjącego w takich warunkach. Śmierć nie jest czymś godnym i dobrym dla człowieka, lecz jest złem, które go dotyka" / T. Biesaga, Eutanazja - śmierć godna czy niegodna? Medycyna Praktyczna, 2005/04/. Cierpienie, choroba i świadomość nieuchronności śmierci, sprawiają , że człowiek chory odwołuje się w poszukiwaniu ratunku do osiągnięć medycyny, dzięki którym można podtrzymywać chorego przy życiu.
Powstają pytania: "jak długo?", "kiedy przestać?". Jednak przede wszystkim pojawia się wątpliwość: czy zaprzestanie stosowania pewnych środków nie będzie niczym innym jak zabójstwem? Czym jest więc uporczywa terapia? "Pojęcie terapii uporczywej odnosi się do sytuacji, kiedy stosowane środki nie dają szansy na osiągniecie założonego celu (wyzdrowienia, istotnej poprawy lub choćby stabilizacji stanu pacjenta). Odnosi się ono także do sytuacji, kiedy cel określony przez leczących przekracza świadomie sprecyzowany przez chorego jego cel subiektywny" /P. Sobański, Czym jest uporczywa terapia?, www.ptb.org.pl/ . Jednakże dokładne zdefiniowanie uporczywej terapii jest rzeczą trudną, gdyż to, czy zastosowane środki są uporczywą terapią, czy zwykłym leczeniem, uzależnione jest od stanu chorego i przewidywanego rokowania. W Encyklice „Evangelium vitae” czytamy: "Od eutanazji należy odróżnić decyzję o rezygnacji z tak zwanej "uporczywej terapii", to znaczy z pewnych zabiegów medycznych, które przestały być adekwatne do realnej sytuacji chorego, ponieważ nie są już współmierne do rezultatów, jakich można by oczekiwać lub też są zbyt uciążliwe dla samego chorego i dla jego rodziny. W takich sytuacjach, gdy śmierć jest bliska i nieuchronna, można w zgodzie z sumieniem zrezygnować z zabiegów, które spowodowałyby jedynie nietrwałe i bolesne przedłużenie życia, nie należy jednak przerywać normalnych terapii, jakich wymaga chory w takich przypadkach". Sprawą zasadniczej wagi jest fakt, że chory nie zastaje pozbawiony troskliwej opieki, podawania leków czy pielęgnacji. "Celem zaniechania uporczywej terapii nie jest pozbawienie człowieka życia, a przeciwnie - zapewnienie choremu godnych warunków umierania, kiedy śmierć w bliskim czasie jest nieuchronna i nie można jej zapobiec. Jest okazaniem szacunku dla śmierci naturalnej i niezakłócaniem jej działaniami nieuzasadnionymi. Tymczasem eutanazja jest negowaniem szacunku dla śmierci naturalnej i zastąpieniem jej śmiercią sztucznie wywołaną" /J. Umiastowski, Uporczywa terapia, w: Muszala A., red.: Encyklopedia bioetyki. Personalizm chrześcijański. Głos Kościoła. Radom, Polwen, 2005, 494/.
Pojawiać się może w tym miejscu pytanie, na które odpowiedź mimo wszystkich tych wytycznych nigdy nie będzie sprawą łatwą: kiedy to samo działanie jest zaniechaniem uporczywej terapii, a kiedy staje się eutanazją? W. Fornal

oprac. W. Fornal


Fragment kazania Biskupa Polowego WP wygłoszonego w Katedrze
Polowej w Święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, 8 września 2008 r.

  Z Matką Jezusa przez życie

Kościół obchodzi dziś narodzenie Maryi. Jej przyjście na świat stało się nadzieją i jutrzenką zbawienia dla całego świata. Z Niej Syn Boży weźmie ludzką naturę, z Niej wzejdzie Słońce sprawiedliwości, Chrystus, nasz Bóg. Narodzenie Maryi przybliżyło zbawienie świata. Życie Kościoła koncentruje się wokół tajemnicy Chrystusa, dla Kościoła Chrystus jest wszystkim i dlatego to Kościół nie zadowala się obchodem narodzin Słońca, czuwa już przy wzejściu Jutrzenki.
„Narodzenie Twoje, Boża Rodzicielko,
zwiastowało radość całemu światu:
z Ciebie bowiem wzeszło Słońce Sprawiedliwości,
Chrystus, Bóg nasz.
On zniweczył przekleństwo, dał nam błogosławieństwo,
śmierć pokonał, życie wieczne nam darował”.
(Liturgia Bizantyjska)

Ewangelista Mateusz, kończąc genealogię Chrystusa słowami: „...Maryja, z której narodził się Jezus” (Mt 1, 16), wymienia Ją po raz pierwszy i ukazuje od razu jako Matkę Zbawiciela. Dlatego Kościół nazywa Maryję „Zorzą Wschodzącą” i „Gwiazdą Poranną”.
Dzisiejsze święto przypomina nam, że Maryja była zwykłym człowiekiem. Choć zachowana od zepsucia grzechu, przez całe życie posiadała wolną wolę, nie była do niczego zdeterminowana. Tak jak każdy z nas miała swoich rodziców, rosła, bawiła się, pomagała w prowadzeniu domu, miała swoich znajomych i krewnych. Dopiero Jej zaufanie, posłuszeństwo i pełna zawierzenia odpowiedź na Boży głos sprawiły, że „będą Ją chwalić wszystkie pokolenia”.
W Polsce święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny tradycyjnie nazywa się świętem Matki Bożej Siewnej. Zgodnie ze starodawnym zwyczajem, wierni przynoszą w tym dniu do kościoła ziarno do poświęcenia pod nowy zasiew.
„Idzie Matka Boska Siewna po jesiennej roli,
wsiewa ziarno w ziemię czarną w złotej aureoli.
Rzuca swe płomienne blaski na pola i sioła,
Miłosierna, pełna łaski patrzy dookoła...” (J. Skóra)

Pod koniec Mszy św. kapłan wypowiada następujące słowa: „Za przyczyną Bogarodzicy prośmy wszechmogącego Boga, aby temu ziarnu dał moc obfitego plonu, a nam cierpliwą ufność w Jego ojcowską Opatrzność”.
Święto Narodzenia NMP pozwala nam uświadomić sobie rolę chrześcijańskiego dziedzictwa rodzinnego i narodowego. Ma ono bowiem wielkie znaczenie i może się stać błogosławieństwem zarówno dla dzieci, jak i rodziców. W klimacie rodzinnego domu - na podobieństwo domu Joachima, Anny i Maryi - rodzice nie mogą podarować swemu dziecku nic ważniejszego, niż przygotowanie daru jego życia poprzez łaskę osobistej wiary, własną modlitwę i zawierzenie siebie we wszystkim Bogu. Wciąż zbyt słabo zakorzeniona jest w nas świadomość, że Bóg, który obdarował nas życiem na swoje podobieństwo (Rdz 1,28), ogarnia każdego człowieka w swoich zbawczych planach, w określonym czasie, miejscu i wspólnocie osób. Dopiero wtedy z pogłębioną wiarą, nadzieją i miłością wpatrywać się będziemy w Ikonę Maryi, którą Bóg wybrał w sposób szczególny na Powierniczkę i Zwiastuna Dobrej Nowiny dla nas.


              
Miłosierdzie
 i
Różaniec
                        Miłosierdzie względem bliźniego
         W chrześcijaństwie od samego jego początku istnieje żywe przekonanie, że Jezusa można spotkać w biednych i potrzebujących. Chrześcijanie chętnie dzielili się tym, co posiadali z ubogimi. To nie tylko wyzwalało z ducha materializmu, ale przede wszystkim przypominało, że Jezus potrzebuje w bliźnich ich pomocy. Wśród największych, "najprzedniejszych" dobrych uczynków, które gładzą liczne grzechy, Kościół umieścił jałmużnę. Już Ojcowie Kościoła pouczali, że kto biedakowi daje, Chrystusowi daje, a kto wobec ubogiego jest skąpy, skąpi samemu Panu.
Nie tylko chrześcijanie potrafią być wrażliwi na ludzką biedę i umieją pomagać innym. W Polsce istnieje wiele organizacji, państwowych i społecznych o charakterze świeckim, które pomagają w przeróżnych biedach. Kościół katolicki posiada rozbudowany Caritas, inne kościoły chrześcijańskie jego odpowiedniki. Niewierzący pomagają biednym, kierując się ludzką solidarnością, wzruszeni biedą, może nieraz uświadamiając sobie, że ich także mogłyby spotkać trudne sytuacje, np. bezrobocie, ubóstwo, choroba. Innych do działania pobudza ich niespokojny, twórczy duch. Chcą coś konkretnego zrobić dla innych, czuć się przydatni, nadać w ten sposób sens swemu życiu.
Chrześcijanin nie jest działaczem społecznym ani zawodowym filantropem. W bliźnim widzi Chrystusa, a swą posługę wobec "maluczkich i ubogich", potrzebujących pomocy duchowej czy materialnej, "odrzuconych przez ludzi i wzgardzonych" widzi jako służbę Chrystusowi i wypełnienie nakazu Chrystusa. Jest to motywacja na wskroś religijna. Nasz obowiązek: kochać bliźniego w Bogu i dla Boga. Przywołajmy tu przykazanie, które przypomniał Jezus: "Będziesz miłował Pana Boga swego...." (Mk 12, 30). Przywołajmy obraz Jezusa, który na Ostatniej Wieczerzy myje nogi Apostołom i mówi: "Zostawiłem wam przykład, żebyście sobie nawzajem to czynili, co Ja wam uczyniłem". Zachowywanie nowego przykazania Jezusa chroni naszą wiarę od zamknięcia jej tylko w świecie nadprzyrodzonym, od życia w getcie: "ja i Pan Bóg". Nie pozwala na "prywatyzację" pobożności. To bardzo ważne, dzięki temu, chociaż żyjemy "wychyleni" ku nowemu życiu i oczekujemy nowego, lepszego świata, to jednak nie jesteśmy bezczynni, apatyczni. Wiara w Jezusa, pobożność i kult prowadzą do czynu.
Przypomina nam o tym kapłan każdorazowo, gdy mówi na zakończenie Mszy Świętej: "Idźcie w pokoju Chrystusa". Jakby mówił: "Idźcie, jesteście posłani z orędziem Jezusa do bliźnich. Dzielcie się tym, co otrzymaliście od Niego. Czynami świadczcie, że On nie jest obojętny na niczyj los. Wasza wiara to nie pobożne uczucia czy niezwykłe doznania, które dotyczą tylko Was, nikogo więcej. Wasza wiara otwiera Was na innych". Musimy powiązać wiarę i modlitwę z życiem, praktykowaniem miłości bliźniego. Uczy nas tego św. Faustyna Kowalska. Ona, wyniesiona na wyżyny mistycyzmu, dopuszczona do najgłębszych tajemnic miłosierdzia Bożego, nie utraciła realistycznego spojrzenia na świat. Ona rozumiała, iż nie można Chrystusa oddzielać od człowieka ani człowieka od Chrystusa.

Umiłujmy Różaniec
W dniu 13 października 1917 roku, podczas ostatniego objawienia w Fatimie, Matka Boża powiedziała o sobie: "Jestem Matką Różańcową. Chcę, aby wszyscy odmawiali Różaniec każdego dnia". Piękno modlitwy różańcowej polega na tym, że jest ona na wskroś biblijna. Modląc się, powtarzamy słowa Modlitwy Pańskiej (Łk 11) oraz wypowiedziane przez Anioła w scenie Zwiastowania: "Zdrowaś Maryjo, łaski pełna...". Również cała treść tej modlitwy jest rozważaniem życia Jezusa i Maryi; powracaniem do osób, miejsc i wydarzeń z biblijnej historii zbawienia.
Modlitwa ta zawiera w sobie niezwykłą mądrość życiową: uczy nas prawdy o życiu, przypomina nam o celu ostatecznym naszego życia - o niebie i chwale, która nas czeka.
Tajemnice radosne: nasze życie dostarcza nam okazji do przeżywania wydarzeń miłych, sprawiających radość. Trudno sobie wyobrazić kogoś, kto nie przeżywałby żadnych chwil przyjemnych; momentów, które by go cieszyły. Bóg okazuje swą dobroć przez to, że żyjemy uśmiechem. Każdy ma swe małe szczęścia, swoje chwile pomyślności. Chrześcijanie czerpią głęboką radość z tego, że czują się kochani przez Boga. I właśnie tajemnice radosne Różańca przypominają im o tym, że Bóg czyni wszystko z miłości do nich. Zwiastowanie, Nawiedzenie, Narodzenie Jezusa, Ofiarowanie i Odnalezienie w świątyni - są to wydarzenia rodzące radość w duszy. Ukazują one prawdę o tym, że Bóg "dla nas i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba". Motywem chrześcijańskiej radości nie jest wyłącznie pomyślność ziemska, małe czy duże radości codzienne, poczucie dumy i satysfakcja z tego, że coś się udało, że się człowiekowi w miarę dobrze powodzi. Owszem, dary materialne: zdrowie, powodzenie, sukcesy zawodowe, udane życie rodzinne - to wszystko stanowi wartość dającą radość. Niemniej jednak największa radość, jakiej może doświadczyć chrześcijanin, ma charakter duchowy. Jest umotywowana miłością Ojca Niebieskiego. Cieszymy się tym, że w Chrystusie Bóg uczynił nas swymi przybranymi dziećmi i że możemy śmiało mówić do Niego: "Ojcze".
Tajemnice światła: jesteśmy w samym sercu Ewangelii. Słuchamy Jezusa i "patrzymy Mu na ręce". Wydarzenia znad Jordanu, Kany Galilejskiej, Góry Tabor i Wieczernika utwierdzają nas w wierze i umacniają naszą miłość do Jezusa. Uczymy się Dobrej Nowiny.
Tajemnice bolesne: rozważamy cenę naszego zbawienia. Nieraz zawstydzeni tym, jak łatwo zawodzimy Boga i poprzez naszą niewierność Go zasmucamy. Znowu te tajemnice są pieczęcią miłości: kto kocha, potrafi cierpieć, nawet oddać życie za osobę kochaną. Gdy więc z Chrystusem cierpiącym klęczymy w Ogrójcu, trwamy przy biczowaniu, cierniem koronowaniu, czy wraz z Nim jesteśmy na Drodze Krzyżowej i na Golgocie, rodzi się w nas poczucie ogromnej wdzięczności dla Niego oraz podziw. Bóg nas ukochał tak wielką miłością, czystą, szlachetną i bezinteresowną, że Jego własny Syn podjął trud Krzyża dla naszego odkupienia.
Tajemnice chwalebne: ukazują cel naszej życiowej wędrówki - niebo. Różaniec pomaga wierzącym częściej myśleć o niebie. Jest to szczególnie ważne dzisiaj, kiedy obserwujemy w wielu ludziach czy nawet całych społecznościach ślepe zachłyśnięcie się ziemią i jej sprawami. Różaniec uczy nas spoglądania w niebo. Prowokuje pytanie: czy mi zależy na zbawieniu? Czy żyjąc tak, jak żyję, wejdę do domu Ojca? Czy będę szczęśliwy? Różaniec to ukochana modlitwa Maryi oraz wielu świętych. Od czasów św. Dominika ta modlitwa rozpowszechniła się po całym świecie i jest znakiem rozpoznawczym czcicieli Matki Najświętszej.
W ostatnich czasach przyjął się piękny zwyczaj noszenia dziesiątka różańca, najczęściej w formie obrączki, z zaznaczonymi zdrowaśkami. Różaniec w ten sposób jest pod ręką: można dyskretnie odmawiać go w autobusie, jadąc do szkoły czy idąc ulicą. Co ciekawe, zwyczaj noszenia przy sobie zawsze różańca spotykamy wśród młodzieży! Odmawiajmy Różaniec: w kościele, na nabożeństwach różańcowych czy w domu. W ciągu dnia zawsze można znaleźć chwilę na to, aby Maryi powiedzieć: "Kocham Cię", i pozdrowić Ją słowami Archanioła. Doświadczymy błogosławionych skutków tej modlitwy na sobie oraz w życiu osób, za które się modlimy.
oprac. A.P.

                Święto Podwyższenia Krzyża Świętego

Od śmierci Pana Jezusa na Golgocie Krzyż stał się symbolem najwyższej miłości i ofiary.
Czyniąc znak krzyża...


Chcąc pisać o krzyżu, bliski jestem publicznej spowiedzi: im więcej myślę, tym gorzej mi idzie i tego pisania coraz bardziej się wstydzę. Wiem, że o krzyżu inaczej będzie mówił student teologii – po lekturze Ewangelii z komentarzem, inaczej matka piątki dzieci – gdy nocy nie prześpi, czy chory na raka po chemioterapii. Co może być fundamentem dla tych rozważań? To, co mi w tym momencie wyłania się z pamięci, to znak, jakiego nauczono mnie w domu – znak krzyża – tej pierwszej modlitwy do Boga.
Dla każdego z nas, zanim życie zaboli i uświadomimy sobie, dlaczego tak właśnie ma być, krzyż jest przede wszystkim wyrazem modlitwy: tej, która jest wezwaniem imienia Bożego, by z Trójjedynym Ojcem, Synem i Duchem rozpocząć dialog lub wejść z Nim w jakiś ważny moment życia: rozpocząć dzień, udać się w podróż, dobrze wykonać pracę, bezpiecznie wyjść z trudnej sytuacji lub po prostu spożyć posiłek.
Modlitwa uwielbienia wyrażona tym znakiem pozwala nam chwalić Zbawcę, który umarł na krzyżu i w ten sposób dopełnił dzieła odkupienia. Przez krew przelaną na krzyżu Bóg zawarł Nowe Przymierze z ludem wybranym, wyzwolonym z niewoli grzechu. Chrystus, który objawia Ojca i wraz z Nim posyła nam Ducha, w znaku krzyża, jaki czynimy, jest czczony, sławiony i uwielbiony. Tę cześć składamy Bogu w Trójcy Jedynemu, a czyniąc to z wiarą, dajemy o Nim także świadectwo, publicznie, przed ludźmi, przyznajemy się do Chrystusa, który objawia nam Boga.
Może dlatego tak trudno jest uczynić znak krzyża w miejscu publicznym: ktoś mógłby nas nie zrozumieć lub zrozumieć na opak... Wygodniej jest więc w barze machnąć ręką nad talerzem, jakby się chciało odgonić natrętnego owada, i w ten sposób sprostać odruchowi sumienia.
Znak krzyża, jak każda modlitwa, może być wyrazem dziękczynienia. Po dobrej wiadomości, jeśli to tylko możliwe, spontanicznie padamy na kolana, by Bogu podziękować. I wszystko zaczyna się od znaku krzyża. Modlitwa dziękczynienia każe nam wyrazić wdzięczność za Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie. Krzyż jako narzędzie zbawienia jest przecież tym znakiem, którego zapowiedzią było wywyższenie węża na pustyni. Spojrzenie na ten znak, podobnie jak dotknięcie wiarą krzyża Chrystusa, ratuje człowieka od śmierci, wierzącego w Chrystusa uwalnia od grzechu. Za dar życia i wszystkiego, co w nim dobre, trzeba podziękować. Kontemplując krzyż Chrystusa, czyniąc znak krzyża z uwagą, mamy sposobność, by wyrazić Bogu wdzięczność, wszystko bowiem, co od Niego pochodzi, jest dobre i przyporządkowane nadziei zbawienia.
Znak krzyża, jako wyraz naszej modlitwy, pozwala nam powierzyć miłości Boga naszą niemoc, zanurzyć ją w ogromie miłosiernej miłości Tego, który ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, i który do końca nas umiłował. Łącząc nasze modlitwy z krzyżem Chrystusa, a przede wszystkim uczestnicząc w Jego dziele zbawczym, możemy wypraszać łaski dla nas i dla potrzebujących.
Niełatwo jest dziś przyznać się do słabości, grzechu, niemocy. Niełatwo jest też prosić. Stajemy się coraz bardziej samowystarczalni i niezależni. Może więc dlatego coraz mniej jest modlitwy błagalnej, modlitwy zanoszonej poprzez tajemnicę Krzyża świętego.
Znak krzyża jest jednak nie tylko sposobem modlitwy, lecz także znakiem identyfikującym chrześcijanina: jest najprostszym Credo, w którym zawiera się tajemnica Boga w Trójcy Jedynego. Sam krzyż jest głęboko wpisany w chrześcijańską tożsamość, identyfikuje nas i pozwala rozpoznać. Dziś mało kto posługuje się innymi symbolami jak ryba, baranek, winny krzew. Krzyż określa nasz stosunek do Boga i wpływa mocno na sposób życia, jaki podejmujemy. Pamiętam, jak pewien kapłan zapytany spod jakiego jest znaku, ku zdziwieniu miłośników astrologii, odparł zwyczajnie: spod znaku krzyża świętego.
O krzyżu można dziś dużo i pięknie mówić, zwłaszcza gdy się kogoś do czegoś chce zmusić, szczerze lub tanio pocieszyć, ulżyć w cierpieniu lub czasem cierpienia dodać. Trzeba brać krzyż swój i naśladować Jezusa, by być godnym Mistrza, ale bardziej go dźwigać samemu, niż innym nakładać. Czynić znak krzyża trzeba odpowiedzialnie, pamiętając, że Jezus cierpliwie i roztropnie objawiał uczniom swą tajemnicę. Chyba nie wszystko da się krzyżem opieczętować. Ten znak zawsze pozostanie głupstwem w oczach tego świata i haniebnym zgorszeniem dla wielu braci w wierze. Krzyż – znak jedności – był i pozostanie znakiem niezgody i podziału, któremu sprzeciwiać się będą. Co więcej, wydaje się, że wielu do takiego sprzeciwu jest zobowiązanych, o ile ich życie nie odpowiada tajemnicy, jaka zawarta jest w tym znaku. Może więc właśnie oni zasługują na większy szacunek aniżeli tacy, co zachowują się niczym zalotna nastolatka, która w zgodzie z modą, przed pójściem na dyskotekę, wiesza krzyż na szyi jako gustowny element skąpej garderoby.
Ten znak, mimo iż po ludzku oznacza przegraną, ostatecznie prowadzi do zwycięstwa – bardziej w porządku nadprzyrodzonym niż ludzkim. Zewnętrznie można przegrać, faktycznie odnosząc zwycięstwo. Trudno z trwogą nie zapytać, czy nie może być odwrotnie?
Krzyżem można się szczycić. Wielki krzyż na solidnym łańcuchu nosi biskup na piersi, drewniany na tasiemce siostra zakonna, mały metalowy, w marynarce lub swetrze – postępowy ksiądz, zamiast koloratki. Noszą go też świeccy, o ile są odważni. Każdy z nich, przechodząc obok miejsca uświęconego wiarą, może się przeżegnać. Ilu z nas to czyni? Dziś może publicznie uczyniony znak krzyża budzi zdziwienie, nawet wśród katolików. Może jesteśmy zmęczeni zewnętrzną manifestacją naszej wiary? Bardziej skupieni na tym, co wewnętrzne? Publiczne wyrażanie wiary nie jest już formą sprzeciwu wobec ateistycznej władzy. Nie wiadomo tylko, czy straciło rację, czy smak.
Krzyż, na którym Ciało Jezusa wykrzywia boleść i miłość, której nie może pomieścić ograniczoność ludzkich kształtów, i znak krzyża, którego koślawość lub staranność wyraża stan ducha tego, kto się modli lub świadczy. Oba te znaki spotykają się w przestrzeni naszej wiary. Nadmiar mocy i miłości, i ludzka nieporadność, i słabość. To, co je łączy, jest miłością, niweczącą wszelką dysproporcję. To, co nadaje sens ofierze Boga i ludzkiemu w niej uczestnictwu, jest nadzieją. Krzyż Jezusa – choć po zmartwychwstaniu – pusty nie jest, bo jego konanie nosimy w naszym ciele, a On w naszym cierpieniu nie zostawia nas samych. Znakiem miłości Boga jest krzyż Chrystusa, prostą odpowiedzią człowieka może być znak krzyża, jako zgoda na Boży plan zbawienia. Czyniąc znak krzyża, trzeba się starać, by był on świadomy, pełen Boga i pełen nas samych.
Ks. Jarosław Krzewicki
www.kosciol.wiara.pl


18 października. Niedziela Misyjna. Światowy Dzień Misyjny.

Misyjność naszego powołania

Niedziela 18 października to Światowy Dzień Misji, a w Kościele obchodzona jest jako Niedziela Misyjna. Jednocześnie rozpoczyna ona Tydzień Misyjny.
Po raz pierwszy Światowy Dzień Misyjny był obchodzony 83 lata temu. Działalność misyjna Kościoła znajdowała się od ponad stu lat w trudnym położeniu. Na początku XIX wieku posłudze misyjnej na wszystkich kontynentach oddawało się zaledwie 300 misjonarzy. Wszelkie inicjatywy Stolicy Apostolskiej ograniczał klimat antyklerykalizmu, rodzącego się liberalizmu i komunizmu.
Odnowa misyjna rozpoczęła się we Francji, zapoczątkowana założeniem w 1822 roku z inicjatywy młodej Pauliny Jaricot Dzieła Rozkrzewiania Wiary. W 1843 roku w Nancy powstało Dzieło Misyjne Dzieci, a w 1889 w Caen Dzieło Św. Piotra Apostoła.
Zaczęły pojawiać się pierwsze encykliki misyjne: papież Grzegorz XVI w dniu 15 sierpnia 1840 roku wydał encyklikę Prope nostis w celu ożywienia rozkrzewiania wiary na wszystkich kontynentach świata. Zwrócił on uwagę na rolę Dzieła Rozkrzewiania Wiary z Lyonu w tych przedsięwzięciach. Papież Leon XIII w dniu 13 grudnia 1880 roku ogłosił encyklikę Sancta Dei civitas, podkreślając głęboko potrzebę współpracy misyjnej wszystkich wiernych przez modlitwę i jałmużnę.
Dzięki tym działaniom, w duchu modlitwy i ofiary od połowy XIX wieku ożywiła się działalność misyjna Kościoła, zwłaszcza instytutów misyjnych, zakładanych m.in. przez kardynała Lavigerie, bpa Marion de Brasillac, o.J.Libermann, bpa D.Comboni, bpa E.de Mazenode. Zaczął rodzić się duch uniwersalnej odpowiedzialności i współpracy misyjnej wśród wiernych.
Na początku XX wieku papież Pius X brewem In Apostolicum Sublecti Munus, z dnia 25 marca 1904 roku, ogłosił św. Franciszka Ksawerego patronem Dzieła Rozkrzewiania Wiary.
Wkrótce, po zakończeniu I wojny światowej, Benedykt XV ogłosił w dniu 30 listopada 1919 roku list apostolski Maximum illud, dzięki któremu na nowo ukierunkował misyjne wysiłki Kościoła.
Wielkim orędownikiem sprawy misyjnej w swojej diecezji był kardynał Achille Ratti. Już jako Pius XI w motu proprio Romanorum Pontificum w 1922 roku podniósł do godności papieskiej Dzieło Rozkrzewiania Wiary, Dzieło Misyjne Dzieci oraz Dzieło Św. Piotra Apostoła. W 1926 roku wydał encyklikę Rerum Ecclesiae, w której ukazał wagę działalności misyjnej Kościoła. Papież potwierdził naglącą potrzebę i ważność zamierzeń misyjnych, jak również konieczność uznania rodzimych Kościołów.
W kontekście takiego zainteresowania się misjami, z inicjatywy Rady Wyższej Papieskich Dzieł Misyjnych, powstała idea utworzenia Światowego Dnia Rozkrzewiania Wiary. Reskrypt Kongregacji ds. Rytów, podpisany przez prefekta kardynała Vicco w dniu 14 kwietnia 1926 roku, był aktem fundacyjnym Światowego Dnia Misji, zwanego w Polsce Niedzielą Misyjną, która przypada na przedostatnią niedzielę października. Wydanie tego dokumentu przez Kongregację ds. Rytów świadczy przede wszystkim o duchowym charakterze tego Dnia. Jednocześnie określono jego pięć najważniejszych celów:
- potrzeba gorącej modlitwy o rozwój królestwa Chrystusa na świecie,
- troska o zrozumienie przez wiernych potrzeb misyjnych,
- ożywienie gorliwości misyjnej kapłanów i wiernych,
- możliwość lepszego poznania Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary,
- konieczność ofiar materialnych na rzecz misji.
Rok później, za aprobatą papieża Piusa XI reskryptem Kongregacji ds. Rytów, św. Teresa od Dzieciątka Jezus, na równi ze św. Franciszkiem Ksawerym, została ogłoszona Patronką całego dzieła misyjnego Kościoła.
Od 1926 roku w związku ze światowym Dniem Misyjnym wydawane są papieskie orędzia misyjne. Na początku nie ukazywały się one corocznie. Dopiero od początku pontyfikatu Pawła VI w roku 1963 ogłaszane są one jako osobiste papieskie orędzia misyjne.
Na pierwszym miejscu w orędziach jest mowa o działalności misyjnej Kościoła, ponieważ wszystkie ludy mają prawo usłyszeć Ewangelię.
Soborowy dekret o działalności misyjnej Kościoła, Ad Gentes Divinitus (ogłoszenie - 7 grudnia 1965r.), wskazuje kierunki nowym inicjatywom misyjnym. Wszystkie tematy papieskich orędzi, różne każdego roku, mogłyby się złożyć na praktyczny i aktualny podręcznik misjologii, dzięki któremu można zrozumieć, czym jest dzieło misyjne Kościoła.
Z kolei orędzie przypomina wiernym wielorakie znaczenie Papieskich Dzieł Misyjnych, konieczność ich propagowania, gdyż są one głównym instrumentem, którym dysponuje papież i biskupi we współpracy misyjnej Ludu Bożego, zarówno w sensie duchowym, jak i materialnym.
Praktycznie Stolica Apostolska ogłasza na każdy miesiąc papieskie intencje o działalności misyjnej Kościoła. W tej intencji wierni powinni się modlić, przedłużając stan misyjnego zaangażowania poza Niedzielę Misyjną. Komentarz do comiesięcznych intencji jest dostępny w dwumiesięczniku Papieskie Intencje Misyjne oraz w innych czasopismach misyjnych jak Misjonarz, Misyjne Drogi i inne.
W krajach misyjnych pracuje aktualnie ok. 2 tys. polskich misjonarzy. Oni czekają na naszą modlitwę i nasze duchowe ofiary w myśl prawdy, że obowiązek współpracy misyjnej dotyczy wszystkich ochrzczonych. Misyjność naszego powołania chrześcijańskiego sprawdza się w codziennym naszym życiu parafialnym, rodzinnym, czy zawodowym. Każdy jest bowiem wysłany na misje, zwłaszcza jeżeli ta misja zaczyna się tuż za progiem naszego domu. A może nawet wcześniej
Opr. na podstawie katolickich serwisów misyjnych H.Kyc


ANDRÉ SAVE, Homilie niedzielne, Kraków 1999 r.

  • „Ty jesteś Mesjasz”
  •  
     "Mesjasz" po hebrajsku i "Chrystus" po grecku dosłownie oznacza "namaszczony", ten, który otrzymał namaszczenie, poprzez które królowie otrzymywali moc Ducha. Nazwa ta stała się imieniem Jezusa: Jezus Chrystus to Jezus Mesjasz.
    Dla Żyda słowo "mesjasz" było harfą, której wszystkie struny budziły drżenie nadziei Izraela. Jeśli chcemy ocenić moc jego oddziaływania, musimy je wypełnić różnymi znaczeniami, które jednak odnosiły się do dwóch podstawowych danych: 1) Mesjasz miał być wysłannikiem Boga, 2) i będzie On posłany, żeby zbawić najpierw lud wybrany, a potem wszystkie narody. Na podstawie tych założeń jedni marzyli o królu - wojowniku, inni o wielkim proroku sprawiedliwości. Wszyscy wyobrażali sobie, że będzie to potężny, mądry, bardzo religijny i bliski Bogu wyzwoliciel w każdym sensie tego słowa.
    Ale nigdy, przenigdy żaden Żyd nie wyobraziłby sobie Mesjasza, który mógłby cierpieć! Zwróćcie uwagę na miejsce słynnej deklaracji Piotra: jest to sam środek Ewangelii. Do tej pory nieustannie stawiano sobie pytanie: kim jest ten człowiek? Teraz uczniowie wiedzą, że jest On Mesjaszem. Ale odtąd będzie ich dręczyć nowe pytanie, które zdominuje drugą część Ewangelii: jak to jest, że ten zadziwiający Mesjasz może być wyzwolicielem, zwycięzcą, a jednocześnie ma iść ku śmierci?
    Jezus odgaduje w nich to niezrozumienie. Przede wszystkim nie mają wyjawiać tłumom tego tytułu Mesjasza, na którym ciążą jeszcze dawne marzenia: "Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili".
    Tak, jest Mesjaszem; tak, będzie Zbawicielem, ale nie w ten sposób, w jaki to sobie wyobrażają: "Zaczął ich pouczać, że musi wiele wycierpieć, że będzie zabity i zmartwychwstanie".
    Słowo "zmartwychwstanie" na razie jeszcze ich nie uderza, być może niejasno myślą o zmartwychwstaniu wszystkich sprawiedliwych "na końcu czasów", nie potrafią wyobrazić sobie tego jedynego Zmartwychwstania, w którym w pełni rozbłyśnie chwała prawdziwego Mesjasza. Trudno im przyjąć szokujące słowa, które rodzą bunt w odniesieniu do ich Mesjasza: cierpienie, śmierć. Piotr traci głowę i "zaczyna Go upominać".
    Czy my upominamy Jezusa? To znaczyłoby, że łączy nas z Jezusem więź równie mocna jak ta, która łączyła Jezusa i Dwunastu. W tym momencie Ewangelii bliskie przebywanie z Jezusem pozwala im dyskutować z Nim, wzrastać, aby dojść w końcu do tego wielkiego okrzyku: "Ty jesteś Mesjasz!". Ale żeby pojąć całą tajemnicę, ile potrzeba będzie rozmów, i to rozmów burzliwych jak ta (a może jak nasze rozmowy z Jezusem?).
    Jak trudno jest wydobyć się z myślenia na sposób ludzki, ale zawsze warto powracać do tego zdumiewającego objawienia: Ten obiecany i tak bardzo oczekiwany Mesjasz jest Synem Bożym, a jednak zostanie przybity do krzyża.
    I my także! Jezus przywołuje cały tłum, żeby głośno obwieścić mu prawdę, która budzi w nas trwogę: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech weźmie krzyż swój". Nie jesteśmy w stanie tu, na ziemi, odsłonić tajemnicy tego nieuniknionego cierpienia. Możemy jedynie obdarzyć Boga zaufaniem - najtrudniejszym zaufaniem, jakim jest oczekiwanie dnia, kiedy nareszcie dowiemy się, dlaczego Ojciec, który nas miłuje, nie mógł dać - ani swojemu Synowi, ani nam - życia bez krzyża.


    Wartości, jako źródło wychowania i edukacji
         
    Przyjaźń i miłość

    „Gdy Cię nie widzę, nie wzdycham nie płaczę,
    Nie tracę zmysłów, kiedy Cię zobaczę;
    Jednakże gdy Cię długo nie oglądam,
    Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam
    I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
    Czy to jest przyjaźń? Czy to jest kochanie?”
    A. Mickiewicz "Niepewność"


    Czy przyjaźń między chłopcem a dziewczyną, mężczyzną a kobietą jest w ogóle możliwa? To stereotypowe pytanie, na które większość ludzi, zwłaszcza młodych, odpowiada, że tak. Bo przyjaźń to bliski i równoprawny związek pomiędzy osobami, oparty na wzajemnej sympatii, akceptacji, zaufaniu, delikatności, dyskrecji, pomocy, wierności i lojalności. To przestrzeganie prywatności przyjaciela, takt, czy też podziw względem niego. Składowe tej wartości, jaką jest przyjaźń, są na pewno częścią miłości, bo kochający się ludzie to również przyjaciele. Przyjaźń jest rodzajem miłości i może ciągle się rozwijać, a z czasem przeradzać w miłość. Kiedy ludzie lubią ze sobą przebywać, tęsknią za swoim towarzystwem i opowiadają o wszystkim bez obawy, licząc na dyskrecję, wówczas ich przyjaźń może trwać całe lata. Jeśli oprócz porozumienia duchowego odkryją wzajemną fascynację i są sobą zauroczeni wtedy pojawia się miłość. Oczywiste jest, że Ci, którzy kochają, chcą być dla siebie nadal przyjaciółmi, bo przyjaźń to podstawa każdej miłości. Co jednak odróżnia przyjaciół od zakochanych? Znane jest powiedzenie, że zakochani siedzą naprzeciwko i patrzą sobie w oczy. Przyjaciele zaś siedzą obok siebie i wpatrują się we wspólny cel, bo są zaabsorbowani tym, co ich interesuje. Zakochani to tylko dwie osoby, dlatego że miłość erotyczna żąda wyłączności. Przyjaciół zaś może być więcej, bo przyjaźń nie zna zazdrości. Można zaryzykować stwierdzenie, że przyjaźń to miłość, której jedyną radością jest dobro drugiego człowieka. A jednocześnie prawdziwa miłość zasadza się na bogactwie przyjaźni. Jak więc rozgraniczyć miłość od przyjaźni? Jeżeli nawet taka granica istnieje, to bardzo trudno ją ustalić. I nie jest to chyba najistotniejsze.
    Czym więc jest miłość? Jest odwiecznym tematem poezji, prozy, piosenek. Nakręcono o niej mnóstwo filmów. Amerykański uczony Erich Fromm twierdzi, że bez miłości ludzkość nie mogłaby istnieć ani jednego dnia. Jest ona wielką siłą, dzięki której człowiek może harmonijnie się rozwijać i doznawać szczęścia. Jak ją zdefiniować, ukazać jej sens i do końca określić jej wymiar? Niezwykle to trudne, bo nawet psychologowie i filozofowie mają kłopoty z jednoznacznym określeniem istoty miłości. Człowiek ze swej natury jest osobowością złożoną i niepowtarzalną, dlatego każdy z nas inaczej ją przeżywa. Prawdziwa miłość będzie przyjmowała postawę: "Ja dla Ciebie", nie zaś: "Ty dla mnie".
    Jeżeli mówimy: "Kocham Cię, ponieważ Cię potrzebuję", to jest to miłość niedojrzała, egoistyczna. Natomiast, jeżeli będziemy naprawdę kochali, wówczas powiemy: "Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham". Tak więc, miłość to bezinteresowne dawanie wszystkiego, co możemy drugiej osobie zaofiarować, np. swój czas, swoją obecność, pomoc, a nawet służbę.
    Przyjaźń i miłość to bogactwo i pełnia naszego człowieczeństwa, czynią nasze życie o wiele przyjemniejszym, gdzie dawanie, przyjmowanie i wdzięczność nie dzieli ludzi, ale ich zbliża. Nauczenie się tych umiejętności wymaga ze strony każdej osoby dużej cierpliwości, zaangażowania, zaakceptowania i przekroczenia własnego egoizmu, a wiec wymaga od nas różnorodnej aktywności. Osiągnięcie tych umiejętności może być podstawą trwałych przyjaźni czy uszczęśliwiających związków międzyludzkich.
    Przygotowując materiał w jednej z książek "Z dzieckiem w świat wartości" (I. Koźmińska, E. Olszewska) znalazłam przepis na przyjaźń, który świetnie oddaje to, co należy zrobić, by znaleźć się w kręgu przyjaciół. A może ktoś z Czytelników, pokusi się na własny przepis w dowolnej formie (wiersz, piosenka, receptura kucharska), ukazujący istotę przyjaźni czy miłości. A może ktoś z rodziców w ramach pracy wychowawczej zainicjuje dyskusję z własnymi dziećmi na ten temat, czy urządzi konkurs, który będzie świetnym momentem w "urabianiu" młodego, niedoświadczonego człowieka.

    Przepis na przyjaźń wg receptury kucharskiej:
    - 2 czubate łyżki sympatii,
    - 1 duża łyżka stołowa zaufania,
    - 1 pełna szklanka radości z bycia razem,
    - 1 kieliszek humoru,
    - 1 łyżka tolerancji,
    - szczypta cierpliwości,
    - wszystko oprószone dyskrecją,
    - i tak dalej.

    Barbara Wierdak

     


    Ks. dr Marian Kaszowski. Teologia Kościoła w pytaniach i odpowiedziach
                                               

    Różnice między religiami (cz.II)


    Pyt: Na czym polega zaakcentowanie miłości w moralności chrześcijańskiej?
    Odp:
    Ponieważ Bóg jest Miłością, dlatego też miłość stanowi fundament chrześcijańskiej moralności. "Umiłowani - powie św. Jan - miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością". Chrystus przypomina najważniejsze przykazanie: "Będziesz miłował Pana Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego". Jezus wymaga od swoich uczniów nawet miłości do wrogów. Miłując człowiek upodabnia się do Boga. Od wypełniania nakazu miłości zależy też zbawienie człowieka.
    Pyt: Na czym polega różnica między pogańskimi obrzędami sakralnymi a sakramentami sprawowanymi w Kościele?
    Odp:
    Jeśli spotykamy się z jakimś podobieństwem obrzędów pogańskich i chrześcijańskich, jest to jedynie podobieństwo zewnętrzne. Pogańskie ceremonie sakralne są działaniem samego tylko człowieka lub grupy osób pragnących się uświęcić, oczyścić, dostąpić pomocy bóstwa i znaleźć jego przychylność.
    Co się zaś tyczy liturgii Kościoła, sakramentów - są one przede wszystkim różnymi formami działania samego Boga, pragnącego nas uświęcić, a nie tylko działaniem ludzkim. Według wiary Kościoła, kiedy sprawowane są sakramenty, sam Bóg oddziałuje na nas zbawczo, uświęca nas, przebacza grzechy, doskonali. I tak np. w sakramencie chrztu nie człowiek, a sam Bóg uwalnia ochrzczonego od grzechu pierworodnego, odradza go duchowo, przekształca w swoje dziecko. W sakramencie pokuty nie kapłan, a sam Chrystus przebacza grzechy i udziela swojej łaski. W sakramencie małżeństwa Bóg uświęca i umacnia ludzką miłość mężczyzny i kobiety.
    Nie można sakramentów Kościoła uważać za pobudzanie Boga do miłości i przychylności, jak się to często zdarza w przypadku sprawowania pogańskich obrzędów sakralnych. Skoro Bóg jest miłością absolutną, niepotrzebne jest pobudzanie Go do miłości jakimiś ludzkimi praktykami. Bóg umiłował nas jako pierwszy, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ta Jego miłość stała się powodem stworzenia nas, ona też pobudza Boga do ciągłego uświęcania nas przez sakramenty. Ojciec niebieski troszczy się o wieczne szczęście człowieka dlatego, że go kocha, a nie dlatego, że ten składa Mu jakieś ofiary lub też wypełnia określone praktyki. Bóg swoją darmową miłością kocha każdego, nawet największego grzesznika.
    PODSUMOWANIE
    Bóg nie tylko istnieje, ale ponadto jeszcze się nam objawił. Kosmos i stworzony przez Boga człowiek uzmysławia nam Jego wspaniałość i mądrość. Odsłanianie się Boga przed nami dokonywało się stopniowo w ciągu wieków przez wybranych ludzi - proroków. Najdoskonalszym objawieniem Boga było przyjście na świat Jego Syna, Jezusa Chrystusa. Wszystkie Jego słowa i czyny objawiają nam nieogarnioną miłość Bożą. Szczególnym źródłem poznania Boga i Jego objawienia jest dla nas Pismo św. oraz pisma Ojców Kościoła, teologów żyjących w pierwszych wiekach chrześcijaństwa.
    Bóg jest nieskończenie doskonały; jest Prawdą i Miłością. Jeśli zaś jest Miłością, nie może być jedną osobą, gdyż miłość jest relacją międzyosobową. Wierzymy w Boga w trzech osobach, w Trójcę Przenajświętszą. Pomimo istnienia trzech osób Boskich, Bóg jest tylko jeden.
    Aby ustrzec objawioną nam naukę przed skażeniem, Chrystus powierzył ją Kościołowi, który dzięki działaniu Ducha Świętego nie może, jako całość, błądzić w wierze. Urząd Nauczycielski Kościoła, tzn. papież i kolegium biskupie zjednoczone z nim, wyjaśniał w ciągu wieków i nadal wyjaśnia objawioną nam naukę, strzegąc jej w ten sposób przed zniekształceniem.
    Bóg jest duchem, dlatego Go nie widzimy. Można Go jednak poznać przez wiarę w to, co nam sam objawił. Wiara ukazuje nam rzeczywistość, o której żadna nauka nic nam nie może powiedzieć: Boga, Jego zbawcze zamiary. Jego przeogromną miłość do nas. Dzięki wierze potrafimy inaczej spojrzeć na człowieka i na nas samych, gdyż możemy zrozumieć lepiej sens naszego życia, przeznaczenie do wiecznego szczęścia z Bogiem i do zmartwychwstania. Dojrzała wiara przejawia się w zażyłej przyjaźni z Bogiem, w żywym, modlitewnym obcowaniu z Nim oraz w "Bożym" patrzeniu na nas samych, na wydarzenia, na ludzi. Prawdziwa wiara łączy się z wielkim zaufaniem kochającemu Bogu.
    Wiara jest czymś dynamicznym, mogącym się ciągle rozwijać lub maleć. Rozwój wiary zależy od trzech czynników: od łaski Bożej, która nas oświeca wewnętrznie, od wpływu środowiska, np. od rodziny, kolegów, kapłanów, oraz od naszej osobistej współpracy. Współpraca ta polega na ciągłym rozmyślaniu nad słowem Bożym, na czytaniu Pisma św., na rozważaniu tajemnic różańca i na wcielaniu w życie poznanej Bożej nauki.
    Postawą przeciwną wierze jest niewiara i ateizm. Do postaw tych może człowieka doprowadzić zaniedbywanie poznawania prawd Bożych, izolowanie się od nich, a także niechęć do poznawania siebie oraz obawa przed koniecznością zmiany swego niemoralnego sposobu życia. Istnieje też ateizm pozorny, polegający na odrzucaniu fałszywego boga, którego w rzeczywistości nie ma.

    Nie ma wielu Bogów
    Pyt: Dlaczego Bóg może być tylko jeden?
    Odp:
    Św. Justyn napisał: "Nigdy, Tryfonie, nie będzie ani nie było od wieków innego Boga oprócz tego... który stworzył i urządził wszechświat". (Św. Justyn)(1). Tę samą prawdę o jedyności Boga wyraża następująco Tertulian: "Trzeba koniecznie, aby Byt najwyższy był jedyny, to znaczy nie mający sobie równego... Gdyby Bóg nie był jedyny, nie byłby Bogiem" (Tertulian)(2).
    Tak więc nie ma innych istot równych Bogu. Cokolwiek istnieje, oprócz Boga, jest Jego stworzeniem.
    Pyt: Do jakich postaw zobowiązuje nas wiara w jednego Boga? (Mt 4,10; Mk 12, 29-30)
    Odp: Wiara w jednego Boga musi mieć wpływ na nasze życie. Wiąże się ona z konkretnymi zobowiązaniami. Ponieważ istnieje tylko jeden prawdziwy Bóg, który jako pierwszy nas umiłował, dlatego tylko On ma być uznany za Pana życia i każdy z nas ma Go kochać "z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił" (3).
    Ponieważ jednak nikt z nas nie miłuje Boga ponad wszystko, dlatego każdy musi się ciągle nawracać do tego jedynego Boga, troszczyć się o formowanie pełnej miłości do Jedynego Najwyższego. Nigdy nie traci aktualności wezwanie Boże skierowane do każdego z nas przez proroka Izajasza: "Nawróćcie się do Mnie, by się zbawić, wszystkie krańce świata, bo Ja jestem Bogiem, i nikt inny!" (Iz 45, 22-24). Każdy człowiek przez swoją wolną decyzję ma ciągle powracać do Boga, w którym jest sprawiedliwość i moc.
    Pyt: W jaki sposób często ujawnia się rozbieżność między wiarą w jednego Boga, a postawami i dążeniami człowieka?
    Odp:
    Człowiek, chociaż wyznaje wiarę w jedynego Boga, może mieć w swoim życiu innych "bogów", którzy skupiają całą jego uwagę, uczucia, działanie, a nawet miłość.
    Nieraz w różnych grupach młodzieżowych, dla uświadomienia uczestnikom ich relacji do Boga, każe się narysować koło, a w nim - punkt, który ma ukazywać miejsce Boga w ich życiu. Któż, oprócz Maryi Panny, mógłby ten punkt umieścić w samym centrum?
    Wiara w jednego Boga sprzeczna jest z bałwochwalstwem, czyli z ubóstwianiem tego, co nie jest Bogiem. Katechizm przypomina tę prawdę, ostrzegając, że bałwochwalstwo jest stałą pokusą dla wiary (por. KKK 2113), bo człowiek może zamiast Boga czcić stworzenie, np. demony, co ma miejsce w satanizmie. Można nawet utworzyć sobie bożka, "aby go postawić w miejsce prawdziwego Boga i prawdziwego Kościoła" (St. Gobbi, 409e).
    Ale bożkiem czczonym przez człowieka - co podkreśla Katechizm - może też być władza, przyjemność, rasa, przodkowie, państwo, pieniądze itd. (por. KKK 2113). Innymi bożkami - które jakże często istnieją w życiu człowieka, chociaż winny być zniszczone - są pycha, nieczystość, ateizm, niepohamowany egoizm, nienawiść, przemoc itp. (por. St. Gobbi) (4).
    To zagrożenie jest szczególnie niebezpieczne dla wiary w jednego Boga, dla pokładania tylko w Nim nadziei i dla miłowania Go ponad wszystko. Jest niebezpieczne, bo można nie widzieć tego niebezpieczeństwa. Można uważać się za w pełni wierzącego człowieka, a jednak tworzyć sobie różne bożki, które się czci i "przed którymi wielu upada na twarz w adoracji" (St. Gobbi).
    Często człowiek wznosi swojemu bożkowi ołtarz, który jest "zakryty wprawdzie przed oczyma ludzi, lecz znany Bogu. (...) Jeden wznosi ołtarz kobiecie, drugi - złotu, inny - potędze, inny - nauce, inny - zwycięstwom wojskowym. Jeden adoruje człowieka potężnego, podobnego do siebie w porządku naturalnym, a przewyższającego go tylko siłą i szczęściem. Inny adoruje samego siebie i mówi: "Nie ma nikogo, kto byłby mi równy". Oto bogowie tych, którzy należą do ludu Bożego. Nie dziwcie się, widząc pogan adorujących zwierzęta, gady lub gwiazdy. Ileż gadów, ileż zwierząt, ileż zgasłych gwiazd adorujecie w sercach! Wargi wypowiadają słowa kłamliwe, aby schlebiać, posiadać, psuć. Czyż nie są to modlitwy ukrytego bałwochwalstwa? W sercach klują się myśli zemsty, pokątnego handlu, prostytucji. Czyż nie ma w tym kultu bogów nieczystych przyjemności, pożądliwości, zła? (...) Zniszczcie wszystkie bożki, zróbcie miejsce Bogu Prawdziwemu. Kiedy będzie widział w was tylko Siebie samego, zstąpi w Swej chwale poświęcić wasze serca. Oddajcie Bogu Jego siedzibę. To nie w świątyni z kamienia ona się znajduje, lecz w sercach ludzi. Obmyjcie jej próg, opróżnijcie jej wnętrze z wszystkiego, co zbędne i grzeszne. Sam Bóg. On sam. On jest Wszystkim! W niczym nie jest mniejsze niż Raj serce człowieka, w którym przebywa Bóg, serce człowieka, wyśpiewującego miłość Boskiemu Gościowi. Uczyńcie każde serce Niebem. Rozpocznijcie wspólne zamieszkiwanie z Najwyższym" (M. Valtorta)(5).
    Wszystko, co skupia na sobie naszą miłość należną Bogu, jest jakby Jego "rywalem"(6). Bóg chce nam powiedzieć: "Kocham cię. Kochaj Mnie i tylko Mnie. Nie chcę rywali, uwielbiaj Mnie, bo Ja jestem twoim Bogiem" (Prawdziwe Życie..., 23.05.87). Bóg powinien być naszym "jedynym Bogiem, jedyną Miłością, nieodwołalną i bez rywala" (Prawdziwe Życie..., 1.05.92).
    Jedyny Bóg, który nas stworzył i jest naszym Zbawicielem, domaga się dyskretnie naszej miłości i przyjęcia Go do naszego serca, do naszych domów, do życia społecznego. Można słowami Apokalipsy powiedzieć, że Bóg stoi u drzwi i kołacze: jeśli kto posłyszy Jego głos i drzwi Mu otworzy, do tego wejdzie i będzie z nim wieczerzał (por. Ap 3,20). Bóg nie wdziera się jednak, szanuje naszą wolność. Stoi pod drzwiami naszego serca i niemal żebrze o miłość człowieka, który jakże często zapomina o swoim Stwórcy i Zbawicielu. Pan oczekuje naszej miłości, ale jej nie wymusza. Ileż razy jednak Bóg musiałby powiedzieć: "Stoję jak żebrak przed każdymi drzwiami, żebrząc o miłość, ale wcale nie otrzymuję odpowiedzi" (Prawdziwe Życie..., 20.05.93)(7). Krzyż Jezusa i Jego męka jest stałym błaganiem Boga o danie Mu odpowiedzi, którą powinna być choćby odrobina miłości do Niego.
     


    Minęło 20 lat od chwili, kiedy załamał się system gospodarki nakazowo-rozdzielczej i obiecywano Polsce i Polakom demokrację i wolność w każdej dziedzinie życia. Te nowe wartości miały wyzwolić w społeczeństwie wiarę w możliwość osiągania sukcesów, podnoszenia poziomu życia i poczucia się prawdziwie wolnym we własnym kraju. Zapewnienia o godnym, spokojnym życiu składały ówczesne autorytety moralne życia politycznego, wywodzące się z podziemia opozycyjnego. Wielu z nich już nie żyje, pozostali jakby odłożyli do lamusa te ideały, z którymi wówczas wychodzili do społeczeństwa. Wykorzystując społeczny entuzjazm do zmiany rzeczywistości poprzez działania ustawowe, prowadzono reformy państwa, które miały za zadanie poprawienie i unormalnienie sytuacji społeczno - polityczno - gospodarczej. Wolna prasa, wolne związki zawodowe, suwerenne partie i stronnictwa miały być gwarantem powstania i funkcjonowania już całkiem wolnego kraju. Gospodarka wolnorynkowa miała obudzić w Polakach kreatywność i przyczynić się do jej szybkiego rozwoju. Z kolei integracja z Unią Europejską miała być panaceum na wszelkie niedogodności, jakie Polska napotykała.
    Istotnie, pierwsze dziesięć lat wolności dało wiele pozytywnych przejawów w życiu społeczno - gospodarczym, szczególnie tu, na dole, w wioskach, miasteczkach, gminach i powiatach. Wykorzystany został ogromny zapał ludzi do angażowania się w różnego rodzaju przedsięwzięcia, którymi dzisiaj możemy się poszczycić. Powstało wiele inicjatyw, z których rodziły się projekty oddanych następnie do użytku społecznego inwestycji. Był to okres, kiedy można było zakładać społeczne komitety, które prowadziły inwestycje bazujące na środkach społecznych, zasilanych dotacjami różnego rodzaju funduszy. Tak zrodziło się wiele projektów użyteczności publicznej w naszej gminie, z których obecnie mogą wszyscy korzystać. Z biegiem czasu prawo w Polsce zaczęło zawężać możliwości pełnej i swobodnej działalności społecznej. Komitety społeczne straciły osobowość prawną, a na ich miejsce zaczęło się wprowadzać stowarzyszenia. Od tej pory zaczęto stosować bardziej radykalnie fiskalizm podatkowy, polegający na opodatkowaniu wszelkiej działalności gospodarczej. Spowodowało to zniechęcenie wielu osób do angażowania się w działalność społeczną. Jednocześnie dokonywano prywatyzacji majątku państwowego i tzw. restrukturyzacji zakładów. Powodowało to wyzbywanie się majątku narodowego, upadanie zakładów, zwolnienia z pracy i generalnie ubożenie społeczeństwa. Dzisiaj możemy powiedzieć, że jedno, co się nam udało najlepiej, to zniszczyć Polską gospodarkę i Polski przemysł. Pozostało jeszcze kilka zakładów (PGNiG, KGHM, PGE) które obecny rząd za wszelką cenę pragnie sprzedać.
    Analizując przebieg wydarzeń w Polsce na przełomie tych 20 lat, można stwierdzić, że prawie wszystkie rządy, poza rządem J. Olszewskiego i J. Kaczyńskiego, nie dbały o interes narodowy. Podstawowym zadaniem rządzących powinno być dążenie do zapewnienia bezpieczeństwa gospodarczego, finansowego, energetycznego i wreszcie społecznego. Tutaj nastąpiło całkowite wyalienowanie ze swojego działania głównego podmiotu, jakim jest człowiek i jego godność. Dopuszczono do olbrzymiego rozwarstwienia społeczeństwa. Uprzywilejowani, często funkcjonariusze dysydenci poprzedniego systemu, przejęli wspólnie z nową elitą kontrolę nad finansami, dbając o swój prywatny interes, nie licząc się ze społeczeństwem. Dlatego potrzebne jest nam dzisiaj nowe spojrzenie na naszą rzeczywistość. Trzeba zacząć od nowa patrzeć oczami społecznej nauki kościoła i czuć oraz rozumieć sercem Jana Pawła II, naszego wielkiego nauczyciela. Nie takiej Polski i Europy oczekiwał Ojciec Święty. Dla niego ważna była każda osoba i jej problem. Mając na uwadze to, co nauczał nasz Papież, nie dajmy się zmanipulować, a tym bardziej przekupić i zadziałać nieświadomie, często na swoją niekorzyść. Mało mamy obecnie atutów do przeciwstawiania się złej władzy. Zakłady pracy rozbite, rolnicy rozproszeni, społeczeństwo zdezorientowane - tak wygląda dzisiaj rzeczywistość. Jedyne co nam pozostało, to karta wyborcza. Nie możemy dopuścić żeby ludzie głoszący hasło „aby żyło się nam dobrze" - tzn. elicie, mieli nadal decydujący wpływ na rządzenie Polską. Patrzmy i realnie oceniajmy naszą rzeczywistość. Mimo wszystko, zakątek kraju, w którym przyszło nam żyć, choć jest biednym, to jest równocześnie spokojnym i bezpiecznym. Opatrzność ma nas w swojej opiece i dzięki niej nie doświadczają nas kataklizmy i inne nieszczęścia, które nawiedzają inne regiony kraju. Cieszmy się więc z tego co mamy, ale bądźmy czujni i nie pozwólmy sobą manipulować.
    A. Krężałek


    Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu jest jedynym tego typu przedsięwzięciem o międzynarodowym zasięgu, zaproponowanym przez Sobór Watykański II, który w Dekrecie o środkach społecznego przekazu Inter mirifica z 4 grudnia 1963 r. (w punkcie 18) oświadczył:
    "W celu skuteczniejszego umacniania różnorodnych form apostolstwa w zakresie środków społecznego przekazu, zgodnie z postanowieniem biskupów, należy ustanowić we wszystkich diecezjach świata dzień, w którym każdego roku wierni będą pouczani o swoich obowiązkach pod tym względem, zachęcani do zanoszenia w tej intencji modlitw i do składania na ten cel ofiar, które winny być przeznaczane na organizowanie i utrzymywanie instytucji i przedsięwzięć, popieranych na tym polu przez Kościół, stosownie do potrzeb świata katolickiego".
    Po raz pierwszy Dzień Środków Społecznego Przekazu obchodzono na polecenie Pawła VI w niedzielę 7 maja 1967 r.; 1 maja tego roku papież ogłosił z tej okazji orędzie. Od tamtego czasu papieże ogłaszają z pewnym wyprzedzeniem najpierw hasło, a następnie orędzie na dany Dzień.
    Początkowo dokument taki ukazywał się tuż przed samym Dniem, ale od 1986 r., gdy obchodzony był on po raz 20., przyjął się zwyczaj, że orędzie Ojca Świętego nosi datę 24 stycznia, gdy Kościół katolicki wspomina św. Franciszka Salezego, którego Pius XI ogłosił w 1923 patronem pisarzy katolickich i dziennikarzy. Hasło ogłaszane jest natomiast zgodnie z tradycją w dniu 29 września, w święto świętych archaniołów Michała, Rafała i Gabriela - św. Gabriel Archanioł jest bowiem patronem radiowców. Takie wyprzedzenie czasowe pozwala episkopatom i diecezjom odpowiednio wcześniej przygotować własne obchody Dnia, uwzględniając treść przesłania papieskiego. Paweł VI ogłosił 12 takich dokumentów, Jan Paweł II - 27, a od 2006 r. tradycję tę kontynuuje Benedykt XVI.
    W większości krajów Dzień ten obchodzi się w niedzielę przed uroczystością Zesłania Ducha Świętego, ale episkopaty krajowe mogą też wyznaczać własne daty tego Dnia. W Polsce jest on obchodzony w trzecią niedzielę września.
    Sprawami mediów zajmuje się Papieska Rada Środków Społecznego Przekazu, istniejąca pod tą nazwą od 1 marca 1989 r.; wcześniej była to Papieska Komisja ds. Środków Społecznego Przekazu, ustanowiona 2 kwietnia 1964 r., która z kolei kontynuowała działalność kilku innych instytucji watykańskich, powołanych głównie przez Piusa XII.
    W Konferencji Episkopatu Polski istnieje Rada do spraw Środków Społecznego Przekazu. Obecnie jej przewodniczącym jest abp Sławoj Leszek Głódź. Oprócz niego zasiadają w niej także bp Piotr Jarecki, bp Adam Lepa, abp Kazimierz Nycz i bp Jan Tyrawa.
    W 2009 r. 43. Dzień Środków Społecznego Przekazu jest obchodzony pod hasłem "Nowe technologie, nowe relacje. Krzewić kulturę poszanowania, dialogu i przyjaźni". W orędziu papież przestrzega:
    Byłoby rzeczą smutną, gdyby nasze pragnienie podtrzymywania i rozwijania przyjaźni on-line realizowało się kosztem dyspozycyjności dla rodziny, dla bliskich i tych, których spotykamy w codziennej rzeczywistości - w miejscu pracy, w szkole, w czasie wolnym. Jeśli bowiem pragnienie łączności wirtualnej staje się obsesyjne, to konsekwencją jest wyizolowanie osoby i zerwanie realnej interakcji społecznej. Prowadzi to także do zaburzenia modeli odpoczynku, ciszy i niezbędnej do ludzkiego rozwoju refleksji. Przyjaźń to wielkie ludzkie dobro, lecz utraciłaby swą wartość, gdyby uważano ją za cel sam w sobie. Przyjaciele powinni wzajemnie się wspomagać i zachęcać do rozwijania swych darów i talentów oraz ofiarowywania ich w służbie wspólnoty ludzkiej.


      

    Benedykt XVI - głos proroka w cywilizacji mitów
     Socjolog amerykański, Peter L. Berger, nazywa czasy, w których żyjemy, epoką łatwowierności. Wielu ludzi odwraca się od chrześcijaństwa jako ciemnogrodu, by uznać za słuszne wszelkiego rodzaju nonsensy i zabobony. Wychowanie i kształcenie mają bardzo ograniczony wpływ na ludzką skłonność do wierzenia w gusła i wróżby. Okazuje się nawet, że im wyższe ktoś posiada wykształcenie, tym bardziej jest skłonny wierzyć w najbardziej oczywiste niedorzeczności.
    W takim pseudointelektualnym klimacie, charakteryzującym się brakiem krytycyzmu i naiwnością, szeroko kolportowane są współczesne mity, które - po wyrugowaniu prawdy chrześcijańskiej z życia publicznego oraz ze sfery prywatnych przekonań - mają pomóc ludziom znaleźć orientację w świecie i nadać sens ich własnej egzystencji. Pojawia się wtedy wiara we wszechmoc postępu technicznego, nieograniczoną wolność ludzką, nieomylność demokracji czy możliwość zbudowania raju na ziemi. Mity te powielane są w wystąpieniach parlamentarnych i na wiecach wyborczych, w manifestach ideowych i deklaracjach rządowych, w wywodach filozoficznych i w programach telewizyjnych. Na straży ich wiernego przekazu i nienaruszalności stoją rady, komisje, organizacje, kampanie, komitety obrony i biura rzeczników. Wszystko po to, by utrzymać porządek oparty na "postępowej mitologii".
    Z tej to przyczyny głos Kościoła, który najdobitniej wybrzmiewa w nauczaniu Papieża Benedykta XVI, natrafia na opór opowiadaczy mitów oraz zafascynowanych nimi instytucji społecznych, a także serc ludzkich nieskorych do wierzenia w Jezusa i Jego Ewangelię. Papież głoszący Chrystusową prawdę jest prorokiem, który obnaża słabość naiwnych, ale za to wygodnych poglądów, przez co naraża się na drwiny, pogardę i odrzucenie ze strony wyznawców współczesnej mitologii. Niezależnie jednak od reakcji autorów współczesnych mitów i ich epigonów, wytrwale głosi prawdę objawioną ludziom przez Boga. To nie tzw. opinia publiczna, sondaże czy sztucznie wykreowane autorytety decydują o tym, co jest prawdą, a co nie. Prawda bowiem nie ma nic do czynienia z liczbą tych, którzy są o niej przekonani (P. Claudel).

    Nowoczesność jako synonim dobra
    W dzisiejszych czasach to, co nowe, próbuje się powszechnie przedstawiać jako lepsze. Wielu ludzi bezkrytycznie wierzy w zbawczą potęgę nowoczesności. Według nowoczesnej "ewangelii społecznej", zbawienie ma ogarnąć ludzi, którzy kupują najnowsze produkty, o czym masowo przekonują dzisiejsze reklamy. Unowocześnieniu podlegają także poglądy na wartość życia i ludzką moralność. Jako dobre lansowane są te, które odchodzą od konserwatywnej linii Kościoła, a więc przyzwolenie na stosowanie środków antykoncepcyjnych, przedmałżeńskie pożycie płciowe, aborcję, eutanazję czy eksperymenty prowadzące do uśmiercania ludzkich zarodków. Bardziej nowoczesne, a więc lepsze, są rozwody aniżeli wierność małżeńska, koabitacje aniżeli zawarcie małżeństwa sakramentalnego, wychowywanie dzieci przez jednego z rodziców aniżeli w pełnej rodzinie.
    Doświadczenie pokazuje jednak, że uznawanie tego, co postępowe za synonim dobra, jest jednym ze współczesnych mitów. Ludzie, którzy oddają cześć efektom postępu technicznego, żyją dla ich posiadania oraz mierzą swą osobową wartość jakością zakupionych towarów, tworzą sobie fałszywego boga, stając się niewolnikami konsumpcji i podporządkowując swój byt mentalności materialistycznej. Ta idolatria wywraca cały zdrowy porządek społeczny, pozbawiając ludzi prawdziwej wolności i sprowadzając ich do parametrów siły nabywczej oraz roli konsumentów.
    W tej sytuacji warto więc wsłuchać się w nauczanie Papieża, który wskazuje na dwuznaczność postępu. Wiara w postęp nie zbawi człowieka. Nowoczesność jako synonim dobra to mit wymyślony przez ludzi. Jeśli zabraknie wiary w Boga, rozwój podporządkowany tylko ludzkim zamysłom nie będzie służył człowiekowi, ale stanie się wręcz dla niego zagrożeniem. Prawdziwy rozwój domaga się Boga, rozpoznania w człowieku obrazu Bożego i transcendentnej wizji zdrowej, pełnej rodziny. Wówczas postęp nie zostanie sprowadzony jedynie do aspektów technicznych życia człowieka, ale stanie się sposobem realizacji powołania pochodzącego od Boga, który sam wyznacza mu jego ostateczny sens (por. "Caritas in veritate", nr 16).

    Wolność wyzwolona od prawdy
    W dzisiejszej sytuacji, gdy człowiekowi przyznaje się coraz większą autonomię w działaniu, coraz bardziej pociągający staje się imperatyw praw człowieka. Skutkiem tego są różne "karty praw", które mają chronić wolność osób należących do poszczególnych grup społecznych. Nieraz powstaje z tego powodu spore zamieszanie, jako że prawa jednej grupy ograniczają wolność innej, np. prawa ucznia ograniczają prawa nauczycieli, a prawa dziecka - prawa rodziców. W świecie, w którym człowiek staje się miarą wszystkich rzeczy, pojawia się tak wielkie zamieszanie w świecie praw człowieka i wartości, że jedynym sposobem wyjścia jest uznać za największe wartości wolność, relatywizm i tolerancję rozumianą jako akceptacja dla wszelkiego rodzaju postaw, zachowań i przekonań. Za takimi wartościami kryją się jeszcze inne, dyktowane przez interes ekonomiczny, czyli skuteczność, konkurencja, zysk i konsumpcja.
    Wolność ujmowana w sposób skrajny jako niezależna od jakichkolwiek przykazań i zasad etycznych, jako wolność od wszystkiego i do wszystkiego, jest niebezpieczna, gdyż łatwo może obrócić się przeciwko człowiekowi. Konsekwencją absolutyzacji wolności i odrzucenia norm moralnych jest życie w stanie nieustannego zagrożenia, wynikającego z nieprzewidywalności zamiarów i zachowań innych ludzi. Taką możliwość stwarzają np. przepisy oderwane od prawdy o ludzkiej godności, które zezwalają na zabijanie ludzi starszych i chorych w imię rzekomego prawa do eutanazji. Wówczas, zabicie drugiego człowieka przybiera postać dobra, a człowiek w swej wolności staje się tak "nieograniczony", że może decydować, kto ma prawo żyć, a kto nie. Trudno wówczas nie czuć się zagrożonym, gdy zapadnięcie na taką czy inną chorobę może oznaczać wyrok śmierci.
    W tym kontekście nie może dziwić, że Benedykt XVI przestrzega świat przed jednostronnym traktowaniem pojęcia wolności. Mitem jest bowiem przekonanie, że wolność - zawężona do praw wolności osobistej i tym samym oderwana od prawdy - da ludziom poczucie spełnienia i szczęścia. Wolność sprowadzona do możliwości zaspokajania potrzeb nie jest już wolnością ludzką, lecz zostaje osadzona w tym, co zwierzęce. Prawdziwa wolność respektuje prawo moralne, które nigdy nie jest dla niej przeciwnikiem, ale jej warunkiem, elementem konstytutywnym. Wyzwolenie nie polega wówczas na stopniowym znoszeniu praw i norm, ale na poznawaniu prawdy oraz odkrywaniu znaczenia norm moralnych, gdyż tylko przy ich poszanowaniu działanie ludzkie nie jest skutkiem jakiegoś ślepego popędu wewnętrznego czy nacisku z zewnątrz. Wolność bez prawa jest anarchią i dlatego zaprzepaszczeniem wolności.

    Nieomylność demokratycznej większości
    Podobnie jak na Zachodzie Europy, tak i w środkach masowego przekazu w Polsce coraz częściej podnoszą się głosy zarzucające Kościołowi dokonywanie zamachu na demokrację, gdyż jakoby próbuje ingerować we wszystkie sfery życia publicznego. Sam Kościół w środkach społecznego przekazu prezentowany jest jako instytucja o strukturach totalitarnych, które należy demokratyzować. Krytycy Kościoła żądają od niego większej elastyczności w formułowaniu prawd dogmatycznych, zasad moralnych i rozstrzygnięć prawnych.
    Demokracja sama z siebie jeszcze nie "tworzy" prawdy ani jej nie odkrywa. W demokracji decyduje większość, która także może decydować na ślepo i w sposób niesprawiedliwy. Jeśli większość ma zawsze rację, wówczas to, co słuszne, ostatecznie zostanie zdeptane, a liczyć się będzie tylko siła mocniejszego, czyli większości. Może się zdarzyć, że większość będzie uciskać ustanowionym przez siebie prawem, np. jakąś religijną mniejszość. Decyzje większości mogą być błędne do tego stopnia, że zakwestionują podstawowe dobra, tak że godność ludzka i prawa człowieka przestaną być czymś niepodważalnym. Historia pokazuje, że wtedy, gdy prawa człowieka są zależne od politycznych decyzji, pojawia się widmo nazizmu i jego nauki o rasach. Zasada większości nie daje więc odpowiedzi na pytanie o prawdę i wynikające z jej przyjęcia konsekwencje natury etycznej i prawnej.
    Większość społeczeństwa w wielu wypadkach może nie zdawać sobie sprawy, o czym decyduje. Gdy zostanie poddana manipulacji, może zdarzyć się i tak, że ludziom zostanie odebrana wolność w imię wolności. A o manipulowanie ludzkimi wyborami w dzisiejszych czasach nie jest trudno. Ktoś, kto dysponuje kapitałem, może poprzez reklamę swobodnie sterować opinią publiczną. Obecny Papież mówi w tym kontekście o "nowej oligarchii" tych, którzy decydują, co jest nowoczesne, postępowe, co powinien myśleć dzisiaj światły człowiek. Równocześnie dokonują oni publicznych egzekucji na ludziach, którzy ośmielają się mieć odmienne od nich zdanie w sprawach istotnych dla życia społecznego.
    W konfrontacji z tak zagmatwaną i ponurą rzeczywistością tylko ludzie bardzo naiwni mogą jeszcze wierzyć w mit głoszący doskonałość ustroju demokratycznego i nieomylność większości. Świadomość, że demokracja nie jest ustrojem gwarantującym dobrobyt i poszanowanie wolności wszystkich obywateli, staje się coraz bardziej powszechna. Do jej kształtowania przyczynia się głos Benedykta XVI, który przekonuje o wartości wiary w Chrystusa i wykazuje, że większość podejmująca decyzje nie może być ostateczną zasadą określającą, co jest dobrem moralnym, a co złem. Istnieją bowiem wartości, których żadna większość nie może "znieść" (np. godność człowieka w każdej fazie jego życia), a "rozum moralny" jest ponad jakąkolwiek większością.

    * * *
    Zadaniem proroka jest stawać w porę i nie w porę w obronie sprawy Bożej i prawdziwego dobra ludzi. Jego powinnością jest głosić Bożą prawdę, aby mogła kształtować życie publiczne w jego wymiarze kulturowym, społecznym, ekonomicznym, a zwłaszcza politycznym (por. "Caritas in veritate", nr 56). To Boża prawda ma moc obnażyć mity, które zakłamują rzeczywistość i przysłaniają człowiekowi autentyczny sens życia.
    Tak czyni Benedykt XVI, nie poddając się tym, którzy powątpiewają w istnienie prawdy albo wieszczą niemożliwość jej poznania. Jeśli bowiem nie ma prawdy albo nie można jej poznać, to na jakiej podstawie można uznać za słuszne stwierdzenia negujące jej istnienie? Przecież skoro nie istnieje prawda, to samo stwierdzenie: "Nie ma prawdy albo nie można jej poznać" jest zwyczajnym kłamstwem! Jeśli więc coś zasługuje na powątpiewanie i odrzucenie, to mity, które jako wytwory ludzkie karmią świat iluzją i odrywają człowieka od źródła prawdziwego życia, którym jest Bóg.
    O. prof. Ryszard Hajduk CSsR

     


    Szanowni

    mieszkańcy


    Największym problemem mieszkańców w ostatnich miesiącach był stan dróg - powiatowej i gminnej (prowadzącej do wiatraków). Starostwo Powiatowe przeprowadziło remonty w ostatnich dniach. Ich zakres i wykonanie, jak zwykle wzbudziły wiele wątpliwości. Niestety w tym roku jest to wszystko, na co możemy liczyć. Po kilku wizytach w Starostwie dowiedziałem się, że położenie nowej nawierzchni na całej drodze nie jest możliwe w tym roku, z powodu, jak zwykle, braku funduszy. W najbliższym czasie udam się kolejny raz do Starostwa w celu poznania planów na przyszłość w temacie naszej drogi. Jeśli chodzi o drogę gminną do wiatraków, to Inwestor przysłał odpowiedź na pismo mieszkańców, w którym jednoznacznie stwierdza, że dalsze prace poprawiające jakość życia mieszkańców należą do Gminy. Trwa tutaj swoista przepychanka na linii Inwestor - Gmina Dukla. Inwestor wyszedł z inicjatywą zorganizowania spotkania trójstronnego z udziałem przedstawicieli naszej miejscowości, by wspólnie znaleźć wyjście z sytuacji. Moje zdanie w tej kwestii jest niezmienne, nawierzchnia wymaga poprawy w sposób likwidujący zapylenie, a kto to sfinansuje jest dla mnie i podejrzewam, że dla mieszkańców również, sprawą drugorzędną. Jeśli dojdzie do takiego spotkania poinformuję o wynikach rozmów.
    W momencie, gdy ukaże się ten artykuł, powinny trwać prace przy ukończeniu placu zabaw dla dzieci i dwóch boisk (wielofunkcyjne i siatkówka) ze sztuczną nawierzchnią. Wszystkie umowy zostały podpisane, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by cały kompleks został ukończony. Realnie oceniając, prace powinny zakończyć się w pierwszym tygodniu września. Czynnikiem, który może jeszcze to zmienić jest pogoda. Pierwszy termin zakładał koniec prac na 31 lipca, jednak umowy wymagały dodatkowych ustaleń, co wpłynęło na opóźnienie. Osobiście już nie mogę się doczekać wyglądu całości. Mam nadzieję, że cały obiekt spełni oczekiwania zarówno najmłodszych, jak i trochę starszych naszych obywateli.
    We wrześniu odbędzie się zebranie wiejskie. Najważniejsze tematy to: po pierwsze wykorzystanie funduszu sołeckiego. Od przyszłego roku, każda miejscowość w Gminie Dukla może skorzystać ze środków z funduszu sołeckiego. Są to środki wyliczane na podstawie ilości mieszkańców i w przypadku Łęk Dukielskich wynoszą one 23 877,47 zł. Są to środki, które wieś może przeznaczyć na dowolny cel. Jedyny warunek jest taki, że pieniądze te mogą być wykorzystane na działania zgodne z zadaniami statutowymi Gminy. Wcześniej spotkam się z Radą Sołecką i zastanowimy się, jak wykorzystać fundusz sołecki. Projekt taki musi zostać zatwierdzony przez Zebranie Wiejskie w formie uchwały i do końca września przedstawiony Burmistrzowi.
    Drugim bardzo ważnym tematem będzie kanalizacja. Ostatnio Burmistrz poinformował mnie, że po zakończeniu prac nad kanalizacją w Równym, urzędnicy Gminy zajmą się przygotowaniem procedury przetargowej na wykonanie projektu kanalizacji w Łękach Dukielskich. Wszystkie umowy w Równym zostały podpisane, więc oczekuję, że w/w procedury zostaną wszczęte i Burmistrz osobiście będzie mógł o tym poinformować.
    Kolejnym ważnym tematem jest sprawa Kółka Rolniczego. Aktualnie jest ono w stanie swoistej hibernacji, jednak stan taki nie może dłużej trwać, gdyż niedługo Kółko Rolnicze, nie prowadząc działalności zarobkowej, zacznie generować długi, co może się skończyć wkroczeniem egzekutorów i wyprzedażą majątku, czego wszyscy zapewne chcielibyśmy uniknąć. Oczywiście, termin Zebrania Wiejskiego zostanie odpowiednio wcześniej ogłoszony i proszę mieszkańców o liczne przybycie. Poruszane będą naprawdę istotne dla Łęk Dukielskich sprawy, więc warto przedstawić swój punkt widzenia. Ponadto duża frekwencja może zaowocować ciekawymi pomysłami. Oczywiście, oprócz trzech wymienionych powyżej tematów omówimy też inne, o których mieszkańcy będą chcieli podyskutować.
    W ostatnich miesiącach zaobserwowałem znaczny wzrost ilości zgłaszanych do mnie problemów międzysąsiedzkich. Dlatego też chciałbym oficjalnie poinformować, że nie będę arbitrem w sprawach prywatnych. Każda sprawa typu: "sąsiad krzywo wykopał rów między naszymi posesjami", "puszcza odpływ szamba do mojego rowu", "koszoną trawę zostawia we wspólnym rowie", "ma psa na zbyt krótkim łańcuchu i w dodatku bez budy", "bije moje kury", "nie chce wyciąć krzaków na swojej posesji", "nie dba o grób swoich rodziców i przez to trawa się sieje na moim" - ma odpowiednie organy administracji państwowej i inne, do której można ją zgłosić. Nie zabiorę głosu w żadnej z tych spraw, gdyż są to sprawy prywatne. Mogę zajmować stanowisko i podejmować działania jedynie w sytuacji, gdy sprawa dotyczy własności wiejskiej lub gminnej. Doprawdy przez kilka lat utwierdzałem się w przekonaniu, że jesteśmy miejscowością, która "wyrosła" już z tych "Kargulowskich" problemów, jednak w ostatnich miesiącach nastąpił ich swoisty wysyp. Brakowało jedynie posądzeń o czarną magię czy rzucanie "uroków" i byłby chyba komplet. Oczywiście, ja - będąc notorycznym optymistą - znajduję jeden pozytyw w tych sprawach. Otóż jest to dla mnie dowód, że mieszkańcy są bardzo szczęśliwymi ludźmi, skoro to są ich największe problemy życiowe. I życzę wszystkim, by przez całe życie tylko tego typu kłopoty zaprzątały ich umysły. Ponadto naszym dzieciom i młodzieży życzę, by rozpoczynający się rok szkolny przyniósł im jedynie pozytywne wrażenia i by był czasem dobrze wykorzystanym, w pracy nad samodoskonaleniem i pogłębianiem wiedzy.
    Sołtys Tomasz Węgrzyn


             V edycja Spotkań
    Folklorystycznych

    Kolejne Święto Muzyki ludowej i folkloru w Łękach Dukielskich już za nami

    Drodzy Czytelnicy!
    Stowarzyszenie Kulturalno-Rekreacyjne "Jedność" po raz piąty przeprowadziło Spotkania Folklorystyczne pn. "Zachować dla przyszłych pokoleń". Aby temu sprostać, wykonało wiele prac, aby w jak najlepszych warunkach przeżyć to święto kultury ludowej.
    1. Wykonaliśmy grubą płytę betonową na estradzie, aby była równym, stałym miejscem pod podłogę estrady.
    2. Po raz kolejny częściowo utwardziliśmy plac Kółka Rolniczego, by podnieść jego estetykę. Mamy wobec niego jeszcze wiele planów do spełnienia w przyszłości, czekając na dalszych, dobrych sponsorów, a przede wszystkim, na rozwiązanie formy własności.
    3. Wykonano dodatkowe oświetlenie estrady.
    Serdeczne słowa podziękowania kieruję do wszystkich, którzy pomogli w wykonaniu tych prac.

    W niedzielne popołudnie, w dniu 19.07.2009 r., Stowarzyszenie Kulturalno-Rekreacyjne "Jedność" przeprowadziło jubileuszową, bo V edycję Spotkań pn. "Zachować dla przyszłych pokoleń". Po uroczystym powitaniu przez zarząd przybyłych gości, zabrał głos starosta krośnieński - p. Jan Juszczak oraz przewodniczący Rady Miejskiej w Dukli - p. Zbigniew Uliasz. Spotkania prowadził p. Czesław Drąg z WDK w Rzeszowie.
    Mieliśmy bardzo liczne grono niezwykłych gości, którymi byli:
    - Wicemarszałek Województwa Podkarpackiego - p. Bogdan Rzońca,
    - Starosta krośnieński - p. Jan Juszczak,
    - Przewodniczący Rady Powiatu - p. Kazimierz Krężałek,
    - Burmistrz Gminy Dukla - p. Marek Górak,
    - Przewodniczący Rady Miejskiej w Dukli - p. Zbigniew Uliasz,
    - Sekretarz Gminy - p. Mirosław Matyka,
    - Dyrektor Ośrodka Kultury w Dukli - p. Wiesław Jakimczuk,
    - p. Krystyna Różewicz z Wydziału Promocji Urzędy Gminy w Dukli,
    - p. Emilia Wojtuń - Przewodnicząca Gminnej Rady Kobiet w Skołyszynie,
    - delegacja Cerniny ze Słowacji ze starościną -
    p. Heleną Madzinovą,
    - Radny - p. Władysław Węgrzyn,
    - Sołtys - p. Tomasz Węgrzyn,
    - Dyrektor Zespołu Szkół Publicznych w Łękach Dukielskich - p. Krystyna Delimata,
    - Komendant OSP - p. Tadeusz Wierdak,
    - Proboszcz ks. Alojzy Szwed oraz proboszcz ks. Roman Jagieło.

    Na scenie zaprezentowały się zespoły:
    "Lisznianie" z Lisznej koło Sanoka, "Lisowianki" z Lisowa, "Stryki" ze Strzyżowa, "Tyczyniacy z kapelą Wójta Tycznera" z Tyczyna, dziecięce zespoły polonijne: "Tatry" z Oshawa (Kanada) oraz "Karolinka" z Brześcia (Białoruś). Były one Uczestnikami VII Festiwalu Dziecięcych Zespołów Polonijnych w Iwoniczu Zdroju.
    Wszyscy członkowie zespołów polonijnych otrzymali upominki od Gminy Dukla.
    W tej uroczystości nie zabrakło ludowych twórców, których w tym roku reprezentowali: rzeźba, batik - p. Urszula Marchewka, p. Jan Jucha, p. Marek Słabczyński, malarstwo - p. Janina Pieniążek, haft, koronkarstwo - p. Krystyna Krzywda.
    Można było też zwiedzić Muzeum - Izbę Pamięci wsi Łęki Dukielskie, w budynku remizy OSP.
    Jak co roku nie zabrakło pysznego jadła staropolskiego, serwowanego przez Panie z Kół Gospodyń z Gminy Skołyszyn: Lisowa, Przysiek i Siepietnicy.
    Za zasługi dla Stowarzyszenia dyplomem oraz statuetką Spotkań uhonorowany został p. Bogdan Rzońca - wicemarszałek województwa podkarpackiego. Statuetki oraz dyplomy otrzymali także wszyscy rękodzielnicy oraz zespoły występujące na scenie.
    Między występami odbyła się zabawa taneczna dla dzieci, które były z niej bardzo zadowolone. Była oczywiście loteria fantowa z główną nagrodą w postaci drukarki ufundowanej przez firmę BIUROSERVICE z Krosna. Bufet z lodami, słodyczami i napojami prowadził UKS, a kuchnię z gorącymi daniami panie z KGW. Ostatnią częścią programu od godziny 2000 była zabawa taneczna pod gwiazdami, przy muzyce zespołu "Lambardino", który jak zawsze porwał rozbawioną publiczność do zabawy.
    Zorganizowanie takiej imprezy było możliwe dzięki dużemu zaangażowaniu członków Stowarzyszenia ("DZIĘKUJĘ" im za ich aktywność i pracę organizacyjną przed i po imprezie) oraz dzięki przychylności sponsorów. Są nimi:
    Podkarpacki Urząd Marszałkowski w Rzeszowie,
    Wojewódzki Dom Kultury w Rzeszowie,
    Starostwo Powiatowe w Krośnie,
    Gmina Dukla,
    Ośrodek Kultury w Dukli,
    Materiały Budowlane - Niekowal Marian,
    Sopex, Biuroservice, Krosno SA, Hurtownia "Zostań", Huta Szkła "Fantazja".

    Pozwolę sobie jeszcze raz podziękować wszystkim tym, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do zorganizowania tegoż folkloru, jak również szanownej widowni, że co roku jest jej coraz więcej.
    Wyrażam serdeczne podziękowanie dla zespołu "Łęczanie" za trud i ciężką pracę, gdyż już w tym roku występował 22 razy. Następnym wyjazdem będzie już po raz trzeci wyjazd na Ukrainę - 6 września.
    Stowarzyszenie "Jedność" po raz pierwszy wykonało na Święto Wniebowzięcia Matki Bożej plon z płodów rolnych, w postaci polskiego symbolu narodowego - Orła Białego, który zabierzemy na uroczystości dożynkowe w Strzelczyskach na Ukrainie.
    Na zakończenie pragnę już teraz zaprosić wszystkich do współpracy i udziału w organizowaniu spotkań folklorystycznych w przyszłym, 2010 r.
    przewodnicząca
    Krystyna Łajdanowicz


          Pielgrzymka do Lwowa
     

    8 lipca, 45 osobowa pielgrzymka z klasztoru w Dukli wraz z chórem "Łęczanie" udała się w pielgrzymce do Lwowa na doroczną uroczystość odpustową ku czci św. Jana z Dukli. Pielgrzymce przewodniczył gwardian klasztoru o. Krystian Olszewski. Uroczystości odpustowe ku czci św. Jana z Dukli rozpoczynają się właśnie we Lwowie, a następnie "Na Puszczy", w klasztorze - sanktuarium i kończą się przy "Złotej Studzience".
    W drodze do Lwowa odwiedziliśmy Niżankowice, miejsce objawień Matki Bożej Płaczącej. Naszym przewodnikiem po tym miejscu był ks. proboszcz z Dobromila oraz parafianka, która z wielkim przejęciem opowiadała nam o płaczącej Figurze Matki Bożej. Byliśmy także w Dobromilu, gdzie podnoszony jest z ruin do dawnej świetności wspaniały kościół parafialny i jego otoczenie.
    Uroczysta suma odpustowa była sprawowana w kościele OO. Bernardynów pw. Św. Andrzeja Apostoła o godz. 1400. Mszy św. przewodniczył ks. bp Marian Buczek z Charkowa. Kazanie skierowane do licznie zgromadzonych wiernych i duchowieństwa wygłosił ks. abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski, który sprawował ofiarę Mszy św. w intencji wszystkich czcicieli św. Jana z Dukli.
    Motywem kazania była wiara św. Piotra w wymiarze Kościoła Powszechnego oraz wiara św. Jana z Dukli i jego oddanie dla Kościoła Lwowskiego.
    Bardzo znamiennym był fakt, że była to pierwsza Msza św. ks. abpa, sprawowana po otrzymaniu paliusza z rąk Ojca Świętego Benedykta XVI, który otrzymał w Watykanie.
    Po Mszy św. odbyło się nabożeństwo połączone z ucałowaniem relikwii św. Jana, które przywiózł o. Jan Kapistran (Weselak), gwardian i proboszcz w Rawie Ruskiej. W uroczystościach uczestniczyli oo. Bernardyni z Żytomierza (6), proboszczowie ze Lwowa (m.in. ks. Jacek Waligóra), przedstawiciele Seminarium Lwowskiego, brat zakonny od Bazylianów, ss. Józefitki i dwóch kleryków.
    Prowincjał Bernardynów ukraińskich z Żytomierza - o. Dobrosław (Włodzimierz) Koperstyński podziękował wszystkim serdecznie za obecność i wspólną modlitwę. Oprawę muzyczną liturgii sprawował nasz chór "Łęczanie".
    We Lwowie byliśmy również w katedrze. W drodze powrotnej odwiedziliśmy Malechów, parafię ks. Mariana Skowyry, tutejszego proboszcza. To kolejny kościół dźwigany z ruin, w którym było wszystko przez lata komunistycznego zniewolenia: magazyny, kuchnia, mieszkania. Na koniec naszej pielgrzymki zajechaliśmy do Rudek, aby pokłonić się Matce Bożej Rudeckiej. Ciekawostką jest fakt, że Rudki na Ukrainie i Jasień w Bieszczadach to "bliźniacze" obrazy Matki Bożej. I u nas, i na Ukrainie jest szczególnie w tych ikonach kochana.
    Była to piękna uczta duchowa dla naszych serc. I oczywiście, wszyscy obiecywali, że za rok także pojedziemy do Lwowa. Św. Jan z Dukli niech nam będzie w tym postanowieniu pomocą. H. Kyc



    ROK
    SZKOLNY
    1994/1995

     Minęły wakacje …
    Nasza szkoła znów tętni życiem. Wszędzie słychać gwar, śmiechy, rozmowy - wypada przywitać się z koleżankami, kolegami i podzielić się z nimi wrażeniami z wakacji.
    Pani Dyrektor powitała serdecznie wszystkich zebranych. Kończąc swoje przemówienie, przekazała informacje o przydziale wychowawstw i przedstawiła nowego członka grona pedagogicznego, panią Bernardę Cieślik, która będzie uczyła języka francuskiego. W tym roku szkolnym w naszej szkole będą dwa oddziały zerowe.

    Plan pracy szkoły
    SP w Łękach Dukielskich liczy w roku szkolnym 1994/95 246 uczniów, w tym 29 uczniów objętych nauczaniem przedszkolnym. W pełnym wymiarze godzin pracuje 21 nauczycieli. Pani Renata Jucha prowadzi gimnastykę korekcyjną. Religii polskokatolickiej uczy ks. Mikołaj Skłodowski. Pani Dyrektor przedstawiła plan Pracy Szkoły. W zebraniu wzięli udział przedstawiciele Rodziców i reprezentacja uczniów. Ważnym punktem tego planu jest zwrócenie uwagi na najbliższe otoczenie. W myśl hasła "Cudze chwalicie, swego nie znacie" przez cały rok szkolny będzie trwał konkurs, którego owocem ma być lepsze poznanie "Małej Ojczyzny".

    Goście w szkole
    12 października naszą szkołę odwiedzili przedstawiciele Kuratorium Oświaty i Wychowania w Krośnie : pan mgr Marian Duda i pani Wizytator mgr Maria Prajsnar oraz przedstawiciele władzy gminnej UMiG w Dukli: pan Burmistrz mgr inż. Zygmunt Nowak i jego zastępca mgr inż. Jan Gosztyła. Ta wizyta związana była z rozpoczęciem prac ziemnych na terenie przeznaczonym pod budowę sali widowiskowo-sportowej.

    Z życia szkoły…
    - Powstanie SK PTSM. 27.09.1994 r. zalegalizowało swą działalność pod nazwą "Tęcza". Opiekunem Koła jest pani Zofia Lech. Celem działalności Koła jest przede wszystkim poznanie walorów krajoznawczych Beskidu Dukielskiego oraz współpraca z kołami turystycznymi i udział w konkursach i rajdach.
    - Pasowanie klas pierwszych. Bohaterowie uroczystości wytrwale przygotowywali się do swojego święta pod opieką wychowawczyni, pani Marty Pabis.
    - 76. Rocznica Odzyskania Niepodległości przez Polskę. Do upamiętnienia tego święta przyczyniła się pani M. Kudyba, która przygotowała młodzież szkolną do występu w szkolnej akademii. Historyczne widowisko ożywiły wesołe, legionowe piosenki w wykonaniu chóru szkolnego.
    - Zabawa andrzejkowa. Andrzejkowy wieczór to wspaniała okazja do wesołej zabawy. Przedszkolaki i dzieci z klas młodszych bawiły się pod opieką doskonałych wodzirejów, uczennic przebranych w stroje wróżek. Później odbyła się dyskoteka dla uczniów klas starszych.
    - Teatr w szkole. 2 grudnia 1994 r. gościliśmy w naszej szkole aktorów Teatru "Bagatela" im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego z Krakowa. Aktorzy przedstawiali sztukę pt. "Katarynka", opartą na motywach noweli Bolesława Prusa. Wszystkim podobał się dobrze przygotowany spektakl, a aktorów pożegnaliśmy gromkimi brawami.
    - Spotkanie wigilijne. "Znów Cię spotkam na Pasterce w tę noc białą…" - tymi słowami szkolny chór rozpoczął swój występ na przedświątecznej akademii, przygotowanej przez panią Joannę Kozielec. W akademii uczestniczyli zaproszeni goście: p. Wizytator M. Prajsnar, panowie Burmistrzowie, pani z ODR-u, pan Sołtys, Przewodniczący Rady Gminy oraz Przewodniczący Komitetu Budowy Sali Widowiskowo-Sportowej. Po obejrzeniu części artystycznej zaproszeni goście degustowali potrawy przygotowane przez członkinie Klubu 4H działającego w szkole. Członkinie Klubu 4H zapoznały zebranych z historią i celami działalności, a goście obiecali przeznaczyć pewne kwoty na rozwijanie dalszej działalności. Wszyscy otrzymali na pamiątkę pomysłowo wykonane świąteczne stroiki, zrobione przez dziewczęta z Klubu 4H.
    - Dzień Seniora. 20.01.1995 r. gościliśmy w naszej szkole Babcie i Dziadków. Z okazji ich święta przygotowaliśmy dla nich program artystyczny oraz słodki poczęstunek. Goście otrzymali od wnuków własnoręcznie wykonane upominki, gorące życzenia i liczne buziaki. Występowały dzieci z różnych klas, ale chyba najwdzięczniej ze swych ról wywiązali się najmłodsi. Obok wierszy i piosenek znalazły się ciekawe inscenizacje, np. „Kot i ser” (kl. 0), „Żabki i stokrotki” (kl. 1) i wywołujące gromki śmiech skecze. Życzenia i podarunki ofiarowane Babciom i Dziadziom wywołały uśmiechy i łzy wzruszenia. W imieniu wszystkich Seniorów dziękował organizatorom tej uroczystości, pan Edward Czajkowski.
    - Zabawa choinkowa. 28.01.1995 r. odbyła się szkolna zabawa choinkowa. Do południa doskonale bawiły się dzieci młodsze z klas: 0, 1, 2 i 3. Po południu szkołę odwiedziły dzieci starsze, dla których w sali odbyła się dyskoteka. Dla uczestników zabawy Komitet Rodzicielski przygotował miłe niespodzianki - paczki ze słodyczami, napojami i cytrusowymi owocami.
    - Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Nasza szkoła włączyła się w szeroko rozpropagowaną akcję "Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy" Jurka Owsiaka. Organizacją imprezy na terenie naszej wioski i szkoły zajęli się wychowankowie pani Ireny Wiśniewskiej, czyli uczniowie klasy VII b.
    - Dzień Kobiet. W naszej szkole uczczono ten dzień krótką akademia okolicznościową. Wszystkie Panie pracujące w szkole otrzymały od maluchów z klasy "0" piękne papierowe tulipany.
    - Witamy wiosnę!!! W pierwszy dzień wiosny uczniowie przybyli do szkoły bez teczek. Najpierw odbyły się spotkania z wychowawcami, a później wspólna, wcześniej przygotowana zabawa. Można było błysnąć inteligencją, zyskać miano szkolnego omnibusa, otrzymać słodycze, a przede wszystkim dobrze się pośmiać.
    - Wizyta Arcybiskupa. 3 kwietnia gościliśmy w szkole niecodziennego Gościa - księdza arcybiskupa Józefa Michalika, który w czasie wizytacji parafii pragnął spotkać się z młodzieżą szkolną i nauczycielami. Ks. arcybiskup skierował do młodzieży ciepłe słowa. Nasi uczniowie mogą poszczycić się czołowymi miejscami na Przeglądzie Piosenki Religijnej. Dostojny Gość z uwagą obejrzał występy młodych talentów. Po spotkaniu z młodzieżą odbyło się spotkanie arcybiskupa z gronem pedagogicznym naszej szkoły.
    - Akademia środowiskowa z okazji Dnia Matki. O tym dniu nie wolno zapomnieć! W naszej szkole 26 maja było gwarno i wesoło nawet późnym popołudniem. Akademie rozpoczęli uczniowie klasy V, którzy pod opieką swej wychowawczyni - pani Wandy Dziadosz przygotowali okolicznościowy montaż słowno-muzyczny. Później głos zabrali uczniowie klas młodszych. Mamy z radością obejrzały program artystyczny przygotowany z myślą o nich, przyjęły szczere życzenia i kwiaty, z serdecznością "wyściskały" swe pociechy.
    - Konkurs Recytatorski. 2 maja dziewięcioro dzieci z naszej szkoły wystąpiło na scenie dukielskiego kina. Uczniowie wzięli udział w I Gminnym Konkursie Recytatorskim "Pod niebem rodzinnym". Pięknie recytowali zarówno uczniowie występujący w grupie młodszej, jak i Ci starsi; konkursowe jury przyznało naszym recytatorom czołowe miejsca.
    - Prawa Dziecka. W "okolicach" Dnia Dziecka w szkole został zorganizowany Uczniowski Sejmik pod hasłem "Moje prawa". Opiekę nad imprezą sprawowała pani Małgorzata Kudyba. W sejmiku uczestniczyli uczniowie starszych klas naszej szkoły, a także goście z pobliskiej szkoły w Równem.
    - Dzień Dziecka - Bawmy się - 1 czerwca to nasze święto!!! Z okazji tego święta odbyła się impreza plenerowa na pobliskim stadionie. Dzień Dziecka połączono z Dniem Sportu, prowadzące imprezę panie - Małgorzata Krężałek i Irena Wiśniewska oraz pan Andrzej Aszlar zadbali o przygotowanie ciekawego programu. A zatem był czas na indywidualne i grupowe sprawdzenie "tężyzny" fizycznej naszej młodzieży, beztroski śmiech i taniec w rytmie ulubionej muzyki. Była też niespodzianka - lody.

    "Żegnaj szkoło na wesoło"
    21 czerwca 1995 roku odbyło się uroczyste pożegnanie ósmych klas, a 23 czerwca po raz ostatni przed wakacyjną przerwą przybyli uczniowie klas 0 - VII. Pani Dyrektor wyróżniła tych, którzy dzięki całorocznej wytrwałej pracy mogli otrzymać świadectwo z czerwonym paskiem. A potem zaprezentowali swój dorobek uczestnicy konkursów: "Mini - Lista Przebojów" i "Konkursu Piosenki Religijnej".
    Na tym zakończono publikację Kroniki Szkolnej. Aktualności z życia szkoły z kolejnych lat prezentowane były już na łamach gazety "Powołanie".
    Z poważaniem
    Beata Węgrzyn

    do góry     

    www.stowledkidukielskie.dukla.org        2009            webmaster: kychen