INDEX

ROZWAŻANIA

EWANGELICZNE

24 Sierpnia 2008
XXI Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII
Mt 16

    Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr - Opoka i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie".

    Stwierdzenie Jezusa, że Piotr jest skałą, nie zawsze musi być interpretowane jako komplement. Może również oznaczać, że Książę Apostołów jest dla Chrystusa "ziemią twardą", wymagającą dużego wysiłku i trudu. I rzeczywiście, czytając Ewangelię, raczej nie mamy wrażenia, że Piotr był człowiekiem łagodnym, o ujmującym sposobie bycia... wprost przeciwnie. Po obietnicy: "Z Tobą - choćby na śmierć!", szybko następuje: "Nie znam tego Człowieka!". Mimo jednak ludzkiej słabości, Jezus wybiera właśnie jego... Dlaczego?
Dlatego, że Piotr jest człowiekiem szczerym. Potrafi zaangażować się całkowicie. Ma swoje wady - ale przyznaje się do nich, pozwala sobą kierować. Nie obraża się, słysząc z ust Jezusa słowa prawdy. Potrafi uznać swój błąd. Jednocześnie cechuje go zaufanie dziecka - potrafi przyjąć słowa Jezusa, nie rozumiejąc ich do końca. Taki właśnie był Piotr - skałą, którą wprawdzie trudno przebić, jednak wspaniale nadaje się jako oparcie dla fundamentów budowli mającej przetrwać wszelkie dziejowe burze - aż do ponownego przyjścia Chrystusa.

26 Sierpnia 2008
Uroczystość NMP Częstochowskiej
Z EWANGELII J 2

    Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.

    W uroczystość Matki Boskiej Częstochowskiej niech nam się przypomni to, co pisał Tomasz Merton: "Jej bogactwem jest Jej ubóstwo, Jej chwałą - Jej cichość, Jej mocą to, że jest służebnicą Pańską".
Pani Jasnogórska! Nie przestawaj z nami przebywać! Nie przestawaj powtarzać nam tych słów z Kany Galilejskiej: "Cokolwiek wam rzecze, to czyńcie".
Nie przestawaj wskazywać na Twojego Syna. Nie przestawaj przybliżać nas do sakramentu Jego Ciała i Krwi. To wszakże z Ciebie wziął to Ciało i tę Krew, które za nas złożył w ofierze Golgoty.
Niech trwa na polskiej ziemi to eucharystyczne wychowanie ludzkiej wolności z pokolenia na pokolenie.
Aniołowie nie potrzebują żadnych malowanych obrazów Matki Bożej. Po prostu widzą Ją taką, jaka jest w niebie. Jednakże nam, nie duchom, ale ludziom chodzącym po ziemi, potrzebne są obrazy, portrety, fotografie ukochanych, zwłaszcza tych, którzy przez śmierć wymknęli się naszym oczom.
Dzięki znakom widzialnym odgadujemy to, co niewidzialne. Bóg chce, żeby właśnie obraz Matki Bożej Częstochowskiej - ten, a nie inny - budził w nas największą świadomość Jej obecności.
 

31 Sierpnia 2008
XXII Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII
Mt 16

           Jezus zaczął wskazywać /.../ że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie.
A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: "Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie". Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: "Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie". 

     Jakie to ludzkie... Lubimy wszystkich pocieszać... Piotr zareagował właśnie tak. Ale Jezus oczekiwał czegoś zupełnie innego...
Widzimy zatem, że "sprowadzenie na ziemię", którego dokonał Jezus, było niezwykle bolesne. Tak bolesne, że uczniowie popadli
w drugą skrajność: skupili się tylko na zapowiedzi męki i śmierci, puszczając zupełnie mimo uszu słowa o zmartwychwstaniu. A to jest właśnie cała prawda, którą Jezus chciał przekazać Apostołom: przyjęcie woli Boga bywa trudne i bolesne. Może ona mieć różną postać. Są krzyże mniejsze i większe, cierpienia drobne i codzienne oraz te, które swoim ogromem zatykają dech w piersiach. Jest krzyż w postaci szarej codzienności, powszednich obowiązków, ograniczeń, słabości - ale też spadający jak grom z jasnego nieba i rzucający o ziemię. Chrystus chce, abyśmy ten krzyż po prostu brali - przyznając się do tego, że cierpimy, że nie rozumiemy tego, co nas spotyka, ale też ze świadomością, że idziemy po tej drodze z Jezusem, a na jej końcu czeka na nas radość wielkanocnego poranka.

07 Września 2008
XXIII Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII
Mt 16

    Dalej zaprawdę powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich".

    Na pewno zwracamy od razu uwagę, że Jezus mówi nie o modlitwie indywidualnej, ale o modlitwie wspólnotowej. Jest to ciekawe o tyle, iż w innym miejscu Ewangelii spotkać możemy Jego słowa mówiące, że kiedy chcemy się modlić, mamy wejść do swojej izdebki i swe modlitwy zanosić do Boga w ukryciu. Czyżby zatem Zbawiciel zaprzeczał sam sobie?
Oczywiście tak nie jest.
W życiu każdego człowieka powinno być miejsce zarówno na modlitwę indywidualną, jak i wspólnotową. Każdy potrzebuje choćby chwili samotności przed Bogiem.
Jest też jednak miejsce na doświadczenie prawdy, że na świecie nie jesteśmy sami. Do poprawnego funkcjonowania potrzebujemy innych ludzi, potrzebujemy wspólnoty. Czy nam się to podoba, czy nie, jesteśmy istotami społecznymi. Również do nieba nie mamy iść
w pojedynkę, ale razem z tymi, których Bóg stawia na naszej drodze.
Przy wszystkich różnicach i niepowtarzalności każdego z nas uświadamiamy sobie jedną cechę, która nas łączy: jesteśmy dziećmi Boga i jesteśmy za siebie nawzajem odpowiedzialni.

08 Września 2008
Święto
Narodzenia NMP
Z EWANGELII
Mt 1

     A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: Bóg z nami.
 

    Ostatnie święto maryjne roku liturgicznego przypomina nam o narodzeniu Tej, Która z woli Boga samego stała się Matką Syna Bożego.
   Wybór, powołanie i usprawiedliwienie, a ostatecznie zbawienie dokonują się z mocy i woli Boga, ale nie dokonują się bez naszego udziału i naszej współpracy. Kto zamyka się codziennie na działanie łaski w swoim egoizmie, kto lekceważy sobie powołanie Boże i Jego dary (jakie każdy z nas otrzymuje) ten nie może mieć do Boga pretensji. Maryja nie jest boginią, ale doskonałym i pełnym Człowiekiem, Obrazem Jezusa Chrystusa, Syna Bożego właśnie przez swoją absolutną gotowość na działanie w Niej Ducha Świętego. Od poczęcia, od narodzenia całkowicie poddana działaniu Łaski Bożej. Od początku, do końca otwarta na działanie Ducha, poszukująca tylko i wyłącznie woli Bożej.
I w ten sposób staje się wzorem pełnego Człowieczeństwa, upodabniania się do swojego Boskiego Syna.
Ze świętem Narodzenia Maryi złączona jest tradycja błogosławienia ziarna na zasiew. Ziarno oznacza początek nowego życia. Podobnie Narodzenie Maryi jest pewnym początkiem nowej epoki w duchowych dziejach świata.
 

14 Września 2008
XXIV Niedziela
Podwyższenia Krzyża
Z EWANGELII
J 3

    A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.

    Symboliczny Wąż na symbolicznym Drzewie Znajomości Dobra i Zła to sam diabeł, któremu udało się wzbudzić w człowieku nieufność do Boga.
    Grzech zawsze niesie destrukcję, dotykając w pierwszym rzędzie czyniących zło. Jeśli akceptujemy
w naszym życiu społecznym zakłamanie, będziemy karani jadem wzajemnej nieufności i nieżyczliwości. Jeśli promujemy nieczystość, wszelkie dewiacje seksualne – następstwem będzie utrata zdolności do doświadczenia prawdziwej miłości. Jeśli akceptujemy bezbożność jako styl życia – konsekwencją będzie pustka w sercu, utrata wiary w sens życia. Jadowite węże kąsają również nas, współczesnych. Pojawiły się, bo uwierzyliśmy Wężowi w raju.
    Jednak węże o jadzie palącym są bezsilne wobec tych, którzy z wiarą spojrzą na ukrzyżowanego Zbawiciela. Chrystus przez swoje posłuszeństwo aż po śmierć na krzyżu zgładził grzech naszego nieposłuszeństwa (II czytanie). I odtąd każdy, kto wyznaje, że jego Panem jest Jezus wywyższony na krzyżu – zostanie uleczony z ran zadanych przez grzech i obdarzony życiem wiecznym.
    Wielka jest moc płynąca z krzyża.

21 Września 2008
XXV Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII
Mt 20

    Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry? Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi.

    W tej przypowieści Bóg znów pokazuje nam swoje prawdziwe oblicze - oblicze miłosiernego Ojca.
   W ostatnim czasie - głównie za sprawą kanonizacji św. Siostry Faustyny - bardzo rozpowszechnił się kult Bożego Miłosierdzia. Niemal w każdym domu wisi dobrze znany nam obraz z napisem: "Jezu, ufam Tobie!". Odmawiamy koronkę do Miłosierdzia Bożego, obchodzimy uroczystość... Czy jednak naprawdę w to miłosierdzie wierzymy? Czy mamy w sobie wyobraźnię miłosierdzia, o którą apelował sługa Boży Jan Paweł II? Czy nasz sposób myślenia zmienia się, staje się coraz bardziej przeniknięty miłosierdziem? A może łatwiej byłoby nam pogodzić się z nieszczęściem, jakie na nas spada - traktując je jako wyraz Bożej sprawiedliwości i kary za grzechy - niż z faktem, że Bóg przebacza komuś, kogo nie lubimy, kto nas skrzywdził?
Boleje serce moje nad tym, że nawet dusze wybrane nie rozumieją, jak wielkim jest moje miłosierdzie; obcowanie ich jest w pewien sposób niedowierzaniem. O, jak to bardzo rani serce moje". (Dzienniczek s. Faustyny, 378-379).
   Bóg ciągle pyta: "Dlaczego złym okiem patrzysz na to, że ja jestem dobry?".

 

28 Września 2008
XXVI Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII
Mt 21

    Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy. Ten odpowiedział: „Idę, Panie” lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: „Nie chcę”. Później jednak opamiętał się i poszedł. Któryż z tych dwóch spełnił wolę ojca?".
 

    Jeśli przeniesiemy się na płaszczyznę życia duchowego, to pierwszy syn wyobraża ludzi, którzy potrafią demonstracyjnie okazywać swą religijność na zewnątrz. Chętnie biorą udział w uroczystościach religijnych, wypełniają gorliwie wszelkie nakazane praktyki... niestety, ta religijność nie przekłada się na sferę życia codziennego. W ich życiu daje się dziwnie łatwo pogodzić z podejrzanymi moralnie kompromisami, kopaniem dołków pod innymi, zakłamaniem, dwulicowością.
Drugi syn to ci, którzy upadli i mają tego świadomość. Doświadczyli boleśnie własnej słabości, ale to właśnie ta słabość stała się dla nich miejscem i okazją do spotkania z łaską Boga - przebaczającą i uzdrawiającą. Błędy przeszłości pozostawiły rany, ale zostały one uzdrowione.
Która z tych postaci jest nam bliższa? Czy chcemy ciągle trwać w przekonaniu o naszej doskonałości, traktując przy tym "z przymrużeniem oka" niektóre zasady wiary, czy też mamy odwagę przyznać się do swoich wątpliwości, upadków i przeżyć własną słabość i grzeszność, licząc na Miłosierdzie Boże? Który z tych synów Ojca bardziej przypomina mnie?

 

05 Października 2008
XXVII Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII
Mt 21

    Jezus im rzekł: Czy nie czytaliście w Piśmie: "Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił i jest cudem w naszych oczach".

     Życie człowieka jest jak winnica wzięta w dzierżawę. Otrzymujemy je od Boga w chwili poczęcia i cieszymy się nim aż do śmierci. Bóg zaprasza wszystkich do tej winnicy, wszystkich też obdarza wspaniałymi dobrami. Człowiek może korzystać z Bożego daru życia, może rozwijać swoje zdolności. Czasem jednak wydaje mu się, że to on jest właścicielem winnicy, panem swojego życia. Zapomina, że zostało mu ono dane w dzierżawę, aby dobrze nim gospodarował. Kiedy przychodzi czas zbiorów, Bóg posyła swoje sługi, „by odebrali plon jemu należny”. Bóg upomina się o swoje, nawet jeśli czasem wydaje się nam, że jest nieobecny w świecie.
Człowiek oczywiście może przyjąć Chrystusa albo Go odrzucić. Dziś niejednokrotnie jesteśmy świadkami odrzucania Chrystusa, usuwania Go z życia prywatnego i społecznego, z polityki i z ekonomii, a także ze szkoły. Życie pokazuje, że każda próba wykluczenia z niego Chrystus kończy się tragicznie.
Popatrzmy też na ulice naszych miast, osiedli i wiosek. Ile tam przemocy, gwałtów i chęci panowania. Jak bardzo dziś potrzeba, by Chrystus stał się kamieniem węgielnym w naszym społeczeństwie, w naszych rodzinach i domach.
 

07 Października 2008
NMP
Różańcowej
Z EWANGELII
Łk 10

    Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym.

    Dziś wielu z nas nie wyobraża sobie pobożności bez różańca.
A pewnie znajdą się i tacy, którzy jego nieodmawianie uznają wprost za grzech. Trzeba jednak pamiętać, że Matka Boska Różańcowa różańca nie odmawiała, a mimo to jest jego Matką. Istotę różańca bowiem stanowi to samo, co stanowiło istotę modlitwy Maryi - rozważanie w sercu spraw, które Bóg uczynił i które dotąd czyni. Tak jak psalmów nie da się oderwać od historii Izraela, tak różańca nie da się oderwać od historii zbawienia w Jezusie Chrystusie. Maryja jest Matką Jezusa Chrystusa i przez to Jej macierzyństwo rozciąga się także na tę historię. Nie jest Ona Matką Różańcową przez to, że powtarzamy dziesiątki razy: Zdrowaś Maryjo, bo to tylko zewnętrzna strona Różańca. Jest nią natomiast w znacznie głębszym sensie, bo prawdziwy różaniec tętni Jej życiem i życiem Jej Syna.
Papież Paweł VI bardzo konsekwentnie unikał tradycyjnego zwrotu recitare rosario - odmawiać różaniec, zastępując go wyrażeniem meditare rosario - medytować, rozważać różaniec. I o to właśnie w różańcu chodzi. Wzywając nas do różańca, Maryja zaprasza nas do swego życia i do życia Jej Syna, do życia, które jest Zbawieniem.

12 Października 2008
XXVIII Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII
Mt 22

    Wtedy rzekł swoim sługom: „Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie”.

    Dziś zaproszenie na ucztę zostało skierowane do nas. Skierował je sam Bóg. Ucztą jest Eucharystia - sakrament, w którym Syn Boży staje się dla nas Napojem i Pokarmem, aby wchodzić w nasze życie i towarzyszyć nam w codziennych trudach i kłopotach.
Jak reagujemy na to zaproszenie? Innymi słowy - czym jest dla nas Eucharystia i Kim jest Ten, który na nią zaprasza?
Czy udział w Eucharystii jest dla mnie radością? Spotkaniem
z ukochaną Osobą? Czy też jedynie wypełnieniem zwyczaju, rytualnym "odstaniem" godziny w ciągu tygodnia? Czy okazuję swoją radość poprzez aktywne włączanie się w śpiew, odpowiedzi na wezwanie kapłana, słuchanie ze skupieniem? Czy przychodzę na Eucharystię wcześniej, by odpowiednio się przygotować, czy też wpadam spóźniony w trakcie Liturgii Słowa? A jak jest z moją szatą weselną - czyli stanem mojej duszy, łaską uświęcającą? Czy mój udział w Eucharystii jest pełny? Eucharystia to uczta, na której sam Gospodarz staje się Pokarmem. Czy nie lekceważę tego wielkiego daru?
Te wszystkie pytania są stale aktualne. One mają dla nas wymiar wieczny.
 

19 Października 2008
XXIX Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII
Mt 22

    Wówczas rzekł do nich: "Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga".

    Tak jak moneta z wizerunkiem Cezara była jednym ze znaków panowania rzymskiego, tak grzech wyciska swe piętno, swój obraz na ludzkości. Jezus przyszedł to piętno usunąć, odkryć na nowo w każdym człowieku obraz Boga i przypomnieć, że ludzkość i cały wszechświat należą jedynie do Niego. To ludzie przez Niego wyzwoleni, na których On odcisnął swój obraz, mają budować nowy świat, stanowić sprawiedliwe prawa, zmieniać oblicze ziemi.
Ktoś powie: to iluzja. Dwa tysiące lat - a w świecie (nieraz także w Kościele) łatwiej dostrzec obraz Cezara niż Boga. Jednak na drugim biegunie tego twierdzenia są rzesze ludzi - bohaterów dobra. Jezus dał nam wolność, ale niewola odcisnęła na nas swój ślad. Pozostaje w nas ciągle resztka mentalności niewolników, a raczej nowy, wolny człowiek w nas ciągle jeszcze walczy ze starym - z niewolnikiem grzechu. Ta walka trwa, a jej miejscem jest nasze sumienie. Każdego dnia podajemy je Zbawicielowi niczym monetę, a On pyta: Czyj jest ten obraz i napis? Każdego dnia na nowo decydujemy, czy będzie to obraz i napis bożka - Cezara, czy też obraz i napis jedynego i prawdziwego Boga. Każdego dnia decydujemy, do kogo chcemy należeć i komu chcemy służyć.

 

 

Nr. 5/76                                      Okres zwykły                     wrzesień-październik 2008 rok 

 

            
  •  WRZESIEŃ
    Intencja ogólna: Aby ludzie zmuszeni do opuszczenia swych domów i ojczyzny prześladowani przez reżimy uzyskali pomoc od chrześcijan w postaci obrony ich praw.
    Intencja misyjna: Aby rodzice, wierni sakramentowi małżeństwa, troszczyli się o rozwój miłości w ich rodzinach, tworząc wspólnoty ewangelizujące, otwarte na potrzeby bliźnich.

    PAŹDZIERNIK
    Intencja ogólna: Aby II Synod Biskupów wspomógł duszpasterzy i teologów, katechetów i animatorów w przekazywaniu wiary w łączności z całym Kościołem.
    Intencja misyjna: Aby chrześcijanie, zachęceni przez misyjne dzieła papieskie, bardziej zaangażowali się w powszechną misję Kościoła poprzez modlitwę, ofiarę i pomoc materialną.

     
  • Wierne i owocne wypełnianie misji wychowania, przed którą staje dzisiaj Kościół, wymaga właściwej oceny sytuacji młodych ludzi, którzy są podmiotem tej misji. Na pierwszym miejscu trzeba widzieć ich sytuację rodzinną, ponieważ dom i rodzina pozostają podstawową kolebką formowania się ludzkiej osoby. Wiem, że trudności ekonomiczne, utrzymujące się wysokie bezrobocie i troska o zabezpieczenie bytu materialnego określają kształt życia wielu polskich rodzin. Nie można prawdziwie kształtować postaw, nie biorąc pod uwagę tych problemów, którymi żyje również młody człowiek.
    Trzeba również widzieć wiele pozytywnych zjawisk, które wspierają i pomagają w wychowaniu do wiary. Bardzo wielu młodych ludzi przejawia głęboką wrażliwość na potrzeby innych, zwłaszcza biednych, chorych, samotnych, niepełnosprawnych. Dlatego chętnie podejmują różne działania, by nieść pomoc potrzebującym.
    Wychowanie do wiary musi polegać przede wszystkim na rozwijaniu właśnie tego, co jest w człowieku dobre. Wielką zatem szansą wychowawczą jest rozwój wolontariatu, który będzie inspirowany duchem ewangelicznym. Może warto byłoby tworzyć młodzieżowe zespoły Caritas w parafiach czy w szkołach. W działaniach wychowawczych Kościoła warto by też wychodzić naprzeciw owemu zainteresowaniu sprawami wiary, podejmując wszelkie działania służące rozmodleniu młodzieży. Wielką szansą są rekolekcje, zwłaszcza rekolekcje zamknięte oraz dni skupienia dla różnych grup, a także szkoły modlitwy prowadzone systematycznie w parafiach. Wspaniałą ku temu okazją są rekolekcje szkolne w okresie Adwentu czy Wielkiego Postu. Trzeba też zadbać, aby powstawały domy rekolekcyjne oraz inne miejsca modlitwy i skupienia, i by rzeczywiście, bez względu na materialny koszt, stawały się ośrodkami duchowej formacji dostępnymi dla wszystkich, którzy szukają głębszego kontaktu z Bogiem.
    Niech Boże błogosławieństwo wspiera Was i Wasze diecezje w dziele kształtowania ludzkich umysłów
    i serc. Szczęść Boże!

    Przesłanie Benedykta XVI do polskich biskupów. 
     
     
     


       O umiejętność wyrażania wdzięczności w naszych rodzinach.

     

     

     


    SIERPIEŃ
    23. Bł. Władysława Findysza, prezbitera i męczennika.
    24. Św. Bartłomieja, Apostoła.
    25. Św. Ludwika, króla.
    - Św. Józefa Kalasantego, prezbitera.
    26. Najśw. Maryi Panny Częstochowskiej.
    27. Św. Moniki.
    28. Św. Augustyna, biskupa i doktora Kościoła.
    29. Męczeństwo św. Jana Chrzciciela.

    WRZESIEŃ
    01. Bł. Bronisławy, dziewicy.
    - Najśw. Maryi Panny Królowej Pokoju.
    02. V rocznica Nawiedzenia Matki Bożej w Kopii
    Cudownego Obrazu w naszej parafii.
    03. Św. Grzegorza Wielkiego, papieża i doktora Kościoła. 04. Błogosławionych dziewic i męczennic Marii Stelli i Towarzyszek.
    05 . Bł. Matki Teresy z Kalkuty.
    07. Św. Melchiora Grodzieckiego, prezbitera i męczennika.
    Św. Melchior Grodziecki urodził się w Cieszynie w 1584 r. jako potomek starego i zasłużonego polskiego rodu Grodzieckich (Grodeckich). Dziadek, ojciec, a później także brat Melchiora sprawowali funkcję kasztelana cieszyńskiego, a inny z Grodzieckich był biskupem ołomunieckim. Tu także przyszły Święty spędził dzieciństwo. Po ukończeniu jezuickiego kolegium w Wiedniu, postanowił swe życie związać z jezuitami i wstąpił do nowicjatu w Brnie. Studia zakończył uzyskaniem tytułu doktora teologii i filozofii, a w 1614 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Najpierw duszpasterzował w Pradze i pobliskiej wsi Kopanina, jednak w 1618 r. musiał opuścić miasto i same Czechy, z których po wybuchu wojny trzydziestoletniej wypędzono jezuitów. Wyruszył w kierunku Węgier. Po krótkim pobycie w Brnie znalazł się w 1619 r. w Homonnie, skąd w tym samym roku udał się do Koszyc jako kapelan wojskowy. Tam też we wrześniu 1619 r. - wraz z dwoma innymi kapłanami: Chorwatem Markiem Kriżem i Węgrem Stefanem Pongraczem - dostał się w ręce żołnierzy Betlena Gabora, księcia Siedmiogrodu. Po okrutnych torturach, połączonych z próbami nakłonienia do rezygnacji z wiary katolickiej, wszyscy trzej kapłani zostali zamordowani, a ich zwłoki zbezczeszczono. W styczniu 1905 r. papież Pius X ogłosił beatyfikację trzech Męczenników Koszyckich, a w lipcu 1995 r.
    w Koszycach Ojciec Święty Jan Paweł II dokonał ich kanonizacji.
    08. Narodzenie Najśw. Maryi Panny.


     
                                                 
    26. Świętych męczenników Kosmy i Damiana.
    - Świętych męczenników Wawrzyńca Ruiz
    i Towarzyszy.
    27. Św. Wincentego a Paulo.
    28. Św. Wacława, męczennika.
    29. Świętych Archaniołów Michała, Gabriela I Rafała.
    30. Św. Hieronima, prezbitera i doktora Kościoła.

    PAŹDZIERNIK
    01. Św. Teresy od Dzieciątka Jezus, dziewicy i doktora Kościoła.
    02. Świętych Aniołów Stróżów.
    04. Św. Franciszka z Asyżu.
    05. Św. Faustyny Kowalskiej, zakonnicy.
    - Tydzień Miłosierdzia.
    06. Św. Brunona, prezbitera.
    07. Najśw. Maryi Panny Różańcowej.
    09. Bł. Wincentego Kadłubka, biskupa.
    10. Bł. Marii Angeli Truszkowskiej, dziewicy.
    - Św. Dionizego, biskupa i Towarzyszy, męczenników.
    - Św. Jana Leonardiego, prezbitera.
    12. Bł. Jana Beyzyma, prezbitera.
    13. Bł. Honorata Koźmińskiego, prezbitera.
    14. Św. Kaliksta I, papieża i męczennika.
    - Św. Małgorzaty Marii Alacoque, dziewicy.
    - Św. Teresy od Jezusa, dziewicy i doktora Kościoła.
    15. Św. Teresy od Jezusa, dziewicy i doktora Kościoła.
    16. Św. Jadwigi Śląskiej.
    - Dzień Papieża Jana Pawła II.
    17. Św. Ignacego Antiocheńskiego, biskupa i męczennika.
    18. Św. Łukasza Ewangelisty.
    19. Świętych męczenników Jana de Brebeuf, Izaaka Joguesa, prezbiterów oraz Towarzyszy.
    - Św. Pawła od Krzyża, prezbitera.
    - Światowy Dzień Misyjny. Tydzień Misyjny.
    20. Św. Jana Kantego, prezbitera.
    21. Bł. Jakuba Strzemię.
    23. Św. Jana Kapistrana, prezbitera.
    24. Św. Antoniego Marii Clareta, biskupa.
    26. Następne wydanie Powołania.
    09. Bł. Anieli Salawy, dziewicy.
    - Św. Piotra Klawera, prezbitera.
    12. Najśw. Imienia Maryi.
    13. Św. Jana Chryzostoma, biskupa i doktora Kościoła.
    14. Podwyższenie Krzyża Świętego.
    15. Najśw. Maryi Panny Bolesnej.
    16. Świętych męczenników Korneliusza, papieża i Cypriana, biskupa.
    17. Św. Roberta Bellarmina, biskupa i doktora Kościoła.
    - Bł. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, biskupa.
    18. Św. Stanisława Kostki, zakonnika, patrona Polski.
    19. Św. Januarego, biskupa i męczennika.
    20. Świętych męczenników Andrzeja Kim Taegon,
    prezbitera i towarzyszy.
    21. Św. Mateusza, Apostoła i Ewangelisty.
    - Światowy Dzień Środków Społecznego przekazu.
    23. Św. Pio z Pietrelciny.
    - Bł. Bernardyny Marii Jabłońskiej, zakonnicy.
    25. Bł. Władysława z Gielniowa, prezbitera.


     

         Święty Paweł wzywa do dziękczynienia Bogu zawsze, wszędzie i za wszystko. Dziękczynienie to pierwsza podstawowa umiejętność człowieka wierzącego. Ono sprawia, że człowiek wzbija się, jak na skrzydłach, w przestrzeń wielkiej duchowej wolności.
    Dziękczynienie winno objąć przede wszystkim dobra widzialne, te w zasięgu ręki, wzroku i słuchu. Dziękujmy za słońce, wodę, ziemię, lasy, pola, morza, rzeki, góry. Dziękujmy za ptaki, owady, zwierzęta, ryby.
    Drugi, wyższy poziom dziękczynienia winien objąć samego człowieka, najdoskonalszego z widzialnych stworzeń Boga. Całe jego wyposażenie wielkiej ilości darów, talentów. Trzeba dostrzec blask daru rozumu i zdolności intelektualnych, pamięci, wyobraźni, uczuć. Trzeba dziękować za możliwość wzajemnej współpracy i miłości.
    Trzecim poziomem są dobra nadprzyrodzone w pięknej perspektywie historii zbawienia. Przykazania z góry Synaj, interwencje zbawcze w dziejach Izraela, tajemnicę Wcielenia, Odkupienia, Zbawienia, Kościoła, Sakramenty, Pismo Święte, Tradycja, bogactwo życia liturgicznego.
    Chrześcijaństwo jest religią dziękczynienia. Eucharystia to dziękczynienie. Dzień Pański jest dniem szczególnego dziękczynienia. Trzeba nam wrócić do tej umiejętności, która w pierwszych wiekach była podstawowym źródłem siły wyznawców Chrystusa.
    Oni umieli dziękować zawsze, wszędzie i za wszystko.

     

                                                 

    30.05. Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa - Odpust parafialny. Mszy św. Odpustowej przewodniczył i kazanie okolicznościowe wygłosił ks. Stanisław Wojdyła. Oprawę liturgiczną i muzyczną Mszy św. przygotował zespół "Łęczanie". Procesję odpustową przygotowali panowie strażacy i panie z KGW.
    08.06. Nasza wspólnota parafialna przeżywała 50-lecie święceń kapłańskich rodaka - ks. Jana Wilusza. Oprawę liturgiczną Mszy św. jubileuszowej o godz. 10.00 przygotowali członkowie Akcji Katolickiej, a muzyczną zespół "Łęczanie".
    13.06. Uczniowie naszej szkoły przygotowali oprawę liturgiczną Mszy św. i nabożeństwo fatimskie, które było wyrazem wdzięczności wszystkim komitetowym za ich społeczną posługę dla parafii w ciągu 20 lat istnienia rejonów parafialnych. Była to także okazja złożenia życzeń z okazji 30. rocznicy święceń kapłańskich byłemu proboszczowi ks. Edwardowi Wołosowi, który temu nabożeństwu przewodniczył.
    15.06. Comiesięczna zbiórka na budowę plebanii i na sprzątanie kościoła.
    19.06. Pożegnanie gimnazjalistów klasy III Mszą św. o godz. 17.00. Ciąg dalszy uroczystości miał miejsce w Sali Widowiskowo-Sportowej naszej szkoły.
    20.06. O godz. 8.00 Mszą św. uczniowie, Grono Pedagogiczne i pracownicy naszej szkoły podziękowali Panu Bogu za kolejny rok szkolny.
    22.06. Parafianie na Mszy św. o godz. 10.00 uczcili 20-lecie święceń kapłańskich Księdza Proboszcza. Uroczystości przygotowali członkowie Akcji Katolickiej.
    18.07. Nabożeństwo fatimskie przygotowały
    i przeprowadziły rodziny z rejonu II. Mszy św. przewodniczył i kazanie okolicznościowe wygłosił ks. Kazimierz Bochnak. W nabożeństwie fatimskim wziął także udział ks. Józef Ciekliński.
    20.07. Comiesięczna zbiórka na budowę plebanii i na sprzątanie kościoła.
    01.08 - 20.08. Księdza Proboszcza, przebywającego na urlopie wakacyjnym, zastępował ks. Jan Wilusz.
    08.08. Nabożeństwo fatimskie przygotowały i przeprowadziły rodziny z rejonu III. Mszy św. przewodniczył i kazanie wygłosił O. Krystian Olszewski - gwardian klasztoru OO. Bernardynów w Dukli. Rodziny z tego rejonu zakupiły cegiełki na budowę hospicjum w Krośnie na kwotę 140zł.
    15.08. Święto Wniebowzięcia Maryi. Na uroczystej sumie o godz. 10.00 miał miejsce obrzęd poświęcenia owoców, ziół i kwiatów, a także wieńców dożynkowych przygotowanych przez panie z KGW, Akcji Katolickiej i gospodarzy Dożynek.
    17.08. Comiesięczna zbiórka na budowę plebanii i na sprzątanie kościoła.

    Ks. Proboszcz

                                                    ŻYCIE SAKRAMENTALNE

    CHRZEST

    22.03. Szymon, Aleksander Krężałek
    22.03. Kornelia, Magdalena Świątek
    24.03. Kinga Dereniowska
    24.03. Julita, Aleksandra Kołacz
    24.03. Matylda, Gabriela Bużanowska
    29.03. Emilia, Julia Poradyło
    30.03. Eryk, Seweryn Korzec
    04.05. Wiktor, Bartosz Kielar
    24.05. Bartosz, Stanisław Pytel
    08.06. Julian Głowa
    29.06. Joanna, Maria Czaja
    17.08. Dominika, Kinga Jaracz

     

                                ŚLUB

    05.04. Gabriel, Wacław Solecki
                              i Wioletta, Katarzyna Szczurek
    Sławomir, Stanisław Jaracz
                                       i Natalia, Teresa Wierdak
    10.05. Artur, Stanisław Wyszkowski i Barbara, Anna Kusz
    07.06. Mariusz Graboś i Izabela Wilk
    12.07. Mariusz Wazowicz i Marzena Świątek
    27.07. Michał Lubomirski -Pierre i Maria Czarnecka
                                   ZMARLI

    02.06. Jakub Winiarski 13 l.
    22.06. Edward Jaracz 59 l.
    20.07. Jan Pasterkiewicz 57 l.
    28.07. Zofia Stojak zd. Kołacz 84 l.
    09.08. Marian Kozubal 77 l.
    19.08. Maria Zborowska zd. Czaja 75 l.
     

                                                        JUBILEUSZE KAPŁAŃSKIE

    8 czerwca był szczególnym dniem w naszej parafii. Dziękowaliśmy Panu Bogu za 50. lat kapłaństwa naszego rodaka ks. Jana Wilusza. Dziękowaliśmy w czasie tej liturgicznej celebry Panu Bogu za wszystko, co można było w ciągu tych 50 lat kapłańskiej służby dostrzec, co widzialne, co było dane dla wielu doświadczyć przez pół wieku. Bo te 50 lat to nie tylko samo trwanie, ale trwanie pełne pracy, trudu, posługi kapłańskiej, wiernej służby.
    A ta służba w dziele zbawienia realizowała się w kapłaństwie ks. Jana poprzez lata katechezy, głoszenia słowa Bożego, udzielania sakramentów świętych, chrztu, posługi w konfesjonale, błogosławienia małżeństw, poprzez stawanie każdego dnia przy ołtarzu, by uobecniać w misterium Mszy św. jedyną Chrystusową ofiarę za zbawienie świata.
    W podziękowaniu za ten trud kapłański i wierne wytrwanie w powołaniu życzenia otrzymał Dostojny Jubilat od dzieci, przedstawicieli parafii i ks. Proboszcza. Były kwiaty i skromne upominki.
    Uroczystą Mszę Świętą Jubileuszową odprawił sam jubilat udzielając błogosławieństwa, które jest związane
    z odpustem. W swoim słowie powiedział m.in.: "W tym dniu, ważnym dla mojej - przede wszystkim - osobistej historii życia, wspominam wszystkich, których Bóg postawił na drodze mojego życia. Przez których, z którymi i wśród których realizowałem swoje kapłańskie powołanie" (...) "Wszystkich wspominam w czystej intencji: żyjących i nieżyjąch, których Bóg postawił na drodze mojego życia i polecam w tej jubileuszowej Mszy św. - Eucharystii. Nieżyjącym daj Miłosierny Jezu wieczne zbawienie i spotkanie z Tobą twarzą w twarz. Żyjących Dobry Jezu obdarz dobrodziejstwami, które w życiu doczesnym pomogą im iść przez życie do ostatecznego celu".
    Oprawę liturgiczną Mszy św. jubileuszowej przygotowali członkowie Akcji Katolickiej, a oprawę muzyczną zespół "Łęczanie".
    Wszyscy uczestnicy Mszy św. otrzymali od Jubilata pamiątkowe, jubileuszowe obrazki.
    H.Kyc

    22 czerwca 2008r. w kościele parafialnym pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Łękach Dukielskich odbyła się uroczysta Msza Święta. Nasz ksiądz proboszcz Alojzy Szwed obchodził 20-lecie kapłaństwa, a celebrujący z nim ksiądz Jan Wilusz nie tak dawno święcił 50-lecie swojej pracy duszpasterskiej.
    Przed Mszą głos zabrała pani dyrektor Zespołu Szkół Publicznych - Krystyna Delimata i pan doktor Adam Pilny, którzy w imieniu wszystkich parafian złożyli Jubilatowi życzenia, dziękując jednocześnie za 5-letnią posługę kapłańską w parafii. O życzeniach pamiętały również dzieci i młodzież.
    Oprawę muzyczną Mszy Świętej uświetnił nasz szkolny chór pod kierunkiem pana Andrzeja Aszlara. Młodzież wystąpiła w galowych strojach, co podkreślało rangę tej uroczystości.
    Wzruszony ksiądz proboszcz dziękując wszystkim za życzenia, zaprosił przedstawicieli organizacji działających w parafii na obiad.
    W tym dniu życzeniom płynącym z głębi serc dla księdza proboszcza nie było końca. Wszyscy razem i każdy
    z osobna gratulował mu 20 lat trwania przy Bogu i głoszenia Jego słów. Nie obeszło się również bez odśpiewania tradycyjnego ”Sto lat". Wspólne spotkanie zostało uwiecznione na pamiątkowej fotografii.
    Dostojnemu Jubilatowi dziękujemy za trud i wysiłek włożony w uwrażliwianie naszych serc i rzeźbienie naszych dusz. Życzymy, by zasiewane słowa trafiły na podatny grunt ludzkich umysłów, bo (...) ziarno, gdy dobre, nie pójdzie na marne,
    Nie pójdzie na marne, choć silny wiatr wionie,
    Nie na tym, to wzejdzie na innym zagonie.
    Choć trochę naddziobią je wrony i kruki,
    Plon zbiorą, choć nie my, to nasze prawnuki (...).
    A. Łajdanowicz

    Działalność
    Parafialnego Oddziału
    Akcji Katolickiej


    W pierwszy piątek czerwca (06.06) po wieczornej Mszy świętej członkowie POAK poprowadzili nabożeństwo adoracyjne. Poprzez czytanie rozważań i śpiew wspólnie z wiernymi zgromadzonymi
    w kościele modliliśmy się przed Najświętszym Sakramentem zawierzając nasze codzienne sprawy i życie dobremu Bogu.
    W dniu 8 czerwca w naszej parafii miała miejsce uroczystość, do uświetnienia której także przyczynił się nasz POAK. Swój złoty jubileusz kapłaństwa przeżywał nasz rodak, ks. Jan Wilusz. Uroczystą mszę świętą uświetnił swoim śpiewem miejscowy zespół "Łęczanie". My zaś, jako członkowie Akcji Katolickiej, przygotowaliśmy oprawę liturgiczną.
    Kolejnym uroczystym wydarzeniem w naszej parafii była obchodzona 22 czerwca, 20. rocznica święceń kapłańskich Ks. Proboszcza. I tym razem parafianie czynnie włączyli się w przygotowanie i odświętną oprawę tego dnia. Po Mszy św., na której Ks. Proboszcz otrzymał od parafian komplet kapłański /zestaw wszystkich akcesoriów potrzebnych do odprawienia Mszy św. np. w czasie podróży/, udaliśmy się do salki, gdzie poszczególne organizacje działające w naszej społeczności, (również członkowie POAK), jak też i osoby prywatne, składały Księdzu Proboszczowi życzenia i okolicznościowe upominki. Obecni byli także: ks. Jan Wilusz i ks. Roman Jagiełło z parafii polskokat. pw. Dobrego Pasterza. Ks. Proboszcz zaprosił wszystkich zgromadzonych na wspólny obiad i słodki poczęstunek.
    15.08, jak co roku, w święto Wniebowzięcia NMP, do kościoła przynieśliśmy wieńce dożynkowe (było ich trzy), bochny chleba i kosze owoców, jako dar dziękczynny za tegoroczne zbiory. W tym roku po raz pierwszy swój wieniec przygotował także nasz POAK i wraz z bochnem chleba i butelką wina złożyliśmy go w darze na Ołtarzu Pańskim. Po skończonej Mszy Św. poświęcone chleby zostały rozdzielone między wiernych.
    Nasza organizacja ma także charakter charytatywny dlatego też przyłączyliśmy się do organizowanego dobroczynnego festynu na krośnieńskim rynku dn.17.08., z którego dochód będzie przeznaczony na budowę Hospicjum w Krośnie. Organizatorem festynu była Akcja Katolicka Archiprezbiteratu Krośnieńskiego, dlatego też jako członkowie AK włączyliśmy się w tę akcję fundując część przedmiotów przeznaczonych na loterię fantową, a także jedna z pań zdeklarowała się przygotować ciasto na poczęstunek dla zaproszonych gości.

    Beata Bojda


     

     

     


                  

     

    W Częstochowie
    Tron Swój wzniosła

        Obchodząc dzisiejszą uroczystość Matki Boskiej Częstochowskiej przychodzimy do świątyni, żeby usłyszeć m.in. ewangelię o pierwszym cudzie Jezusa. Można by sobie postawić pytanie: dlaczego właśnie ten fragment? Dlaczego właśnie cud w Kanie Galilejskiej? Chyba z jednego powodu. Tam, na weselu, Maryja ze swym Synem Jezusem była zatroskana o tych, którzy ich do siebie zaprosili.
    Ponad 1000 lat temu – przez fakt przyjęcia chrztu – Mieszko I z Dobrawą zaprosili na nasze słowiańskie ziemie, między Odrę i Wisłę, Jezusa
    i Jego Matkę. Stała się Ona – jakby w Polskiej Kanie – orędowniczką naszych potrzeb.
    Od chrztu naszego Narodu Maryja wraz
    z Jezusem wkroczyła w naszą historię.
    W Kanie Galilejskiej Maryja mówi do sług weselnego przyjęcia: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.
    Począwszy od 1382 roku – kiedy Władysław, książę opolski, wybudował na Jasnej Górze klasztor dla paulinów i oddał im pod opiekę ikonę Matki Bożej, czczoną na jego zamku – staje Maryja wobec synów i córek tej ziemi, wobec całych pokoleń Polaków i powtarza te same słowa: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie Jezus”.
    Sanktuarium w Częstochowie ma szczególne miejsce w panteonie polskich świętych miejsc. To właśnie Maryja z częstochowskiego wzgórza obroniła nasz kraj przed szwedzkim najeźdźcą. To na wałach Jasnej Góry stawał szczególnie wspominany w tym roku wielki mąż stanu i ojciec Narodu – Prymas Tysiąclecia, który właśnie u stóp tronu Pani Częstochowskiej 45 lat temu złożył Śluby Narodu. To tam, najpierw boku Kardynała Wyszyńskiego jako metropolita Krakowa, a później jako Głowa Kościoła przebywał Karol Wojtyła – Jan Paweł II.
    Chyba żaden inny wizerunek Maryi nie stał się w naszej Ojczyźnie tak powszechny? Polacy zawsze zabierali go z sobą, gdziekolwiek się udawali – jakby brali ze sobą zdjęcie matki; widniał częstochowski wizerunek na ryngrafach konfederatów barskich, wzięli go ze sobą nasi ojcowie za ocean, gdy wyruszali za chlebem (i dziś mamy amerykańską Częstochowę), zabrał go do „dalekiego kraju” Karol Wojtyła, gdy został papieżem. A ci, co są w Polsce? Ze wszystkich jej stron spieszą na różne sposoby by odwiedzić Matkę – Maryję. Samochodami, autokarami, czy pieszo, w pielgrzymce wśród bólu nóg, spiekocie dnia
    i deszczu. Bo dla matki człowiek potrafi się zdobyć na największe poświęcenie.
    Dzień ten jest poświęcony rozważaniom chwały, którą Maryja odbiera na Jasnej Górze i podziękowaniem za łaski, które nam wyjednała. Kamieniem węgielnym na którym opieramy nasze nadzieje, jest przede wszystkim obecność Maryi w Bożym planie zbawienia ludzi. Jasnogórskie sanktuarium jest szczególnym miejscem w naszej Ojczyźnie. Ale Maryję czcimy nie tylko ze względu na historyczność tego miejsca – choć zapewne i z tego powodu. Lecz przede wszystkim właśnie dla Jej postawy, a mianowicie, że zgodziła się swym cichym i pokornym ”fiat” – „niech się tak stanie” na narodzenie Syna Bożego. Że Go wychowała, że była z Nim gdy nauczał i gdy szedł na Kalwarię. Ale także, że była na Drodze Krzyżowej, nie tylko tamtej – Jezusowej, w Jerozolimie, ale także na Drodze Krzyżowej Kościoła i Drodze Krzyżowej naszej Ojczyzny.
    Niech Bogu będą dzięki za Maryję. Niech Bogu będą dzięki za Jej trwanie przy Jezusie, w Kościele, w Polsce, w Częstochowie. Niech Matka Chrystusa króluje nie tylko z tronu Jasnogórskiego, lecz niech króluje także w każdym
    z naszych serc i umysłów, a królować będzie, jeśli my posłuszni będziemy Jej zachęcie do nas kierowanej: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie mój Syn”.

    Zasady kierujące życiem
    codziennym chrześcijanina

        Jakże często człowiek poszukuje odpowiedzi na ważne pytanie. Pytania dotyczące życia, zasad, na których chciałby je oprzeć, aby było ono udane. Chcemy czegoś nowocześniejszego, czegoś co będzie wypełniało sens naszego ludzkiego istnienia na miarę współczesności. Tak też myślał zapewne Piotr, który wszedł w ostrą polemikę
    z Jezusem w dzisiejszej Ewangelii z 31 sierpnia. Chciał czegoś na miarę swojej współczesności, nie zauważając, że to, co jest najważniejsze, jest tak blisko niego. Trzeba to tylko odczytać. Tak samo jest z nami. Dziś trzeba na nowo odczytać zasady, które stawia przed nami Jezus.
    W rozmowie z Piotrem i nauczaniu, które po nim następuje, również przed nami rozłożona zostaje cała hierarchia wartości, cały wachlarz zależności, na których Jezus proponuje człowiekowi oprzeć jego życie.
    Punkt pierwszy, na który Jezus kładzie bardzo mocny nacisk, to umiejętność myślenia i widzenia codzienności w perspektywie Bożej, a nie ludzkiej. Tłumacząc to na język praktyki, można powiedzieć, że każdy czyn, sytuacja, działanie - odczytywane jest na podstawie pytania: jak Jezus w tym momencie by postąpił, co by zrobił? Szybka odpowiedź na to pytanie pozwala na weryfikację zdarzeń - czy są one Boże czy tylko nasze ludzkie, egoistyczne!
    Drugi punkt, wynikający bezpośrednio z właściwego odczytania codzienności w świetle Bożej prawdy umocowany jest w zaproszeniu przez Jezusa do naśladowania Go. Co to oznacza w praktyce naśladować Jezusa? Od razu na to pytanie otrzymujemy odpowiedź. Jakże radykalną, konkretną. Co jest uderzeniem jednocześnie w nasz egoizm i pychę. Wyprowadzeni jesteśmy z błędu, że naśladowanie Jezusa będzie czymś lekkim, że będzie się udawało
    i będzie cudownie, że nie będzie potknięć. Jezus już na początku mówi zupełnie coś innego, a my wyrazimy to słowami trochę innymi: "Nigdy nie mówiłem że będzie łatwo, powiedziałem tylko, że warto".
    Warto, a dlaczego warto Jezus też od razu nam to wyjaśnia. I jest to trzeci punkt, na który kładzie nacisk. Masz coś co jest bardzo drogocenne. Jest najpiękniejszym skarbem. Każdego skarbu się strzeże. Tym skarbem jest nasza dusza. Dlatego tyle zmagania w naśladowaniu Jezusa. Dlatego warto. Otóż dlaczego tak wysoko jest postawiona poprzeczka w drodze naśladowczej Jezusa. To jest istota działania, które wyraża się bardzo konkretnym postępowaniu. Nauczanie Pana zwieńczone jest bardzo mocno: wtedy odda każdemu według jego postępowania.
    W tych punktach widzę taki oto schemat zaproponowany przez Pana
    w drodze z nim przez życie: Popatrz na świat oczami Boga, a w sobie i innych dostrzeżesz piękno człowieka, który został stworzony na Jego obraz. Biegnąc drogą krzyża, ten obraz będziesz ciągle upiększał, a w codzienności czynami będzie mówił o Jezusie. Twoje odbicie pokaże miłość, a miłością jest Jezus. Boże myślenie, otwarcie na Boga - tego nam najbardziej brakuje. Nawet to, co nazywamy religijnością może być zamknięte na Boga. Obrzędy, zwyczaje, tradycje, nawet obecność w kościele. Bywa, że w naszej relacji do Jezusa jesteśmy bardzo podobni do Piotra z dzisiejszej Ewangelii. Chodzimy za Nim, spotykamy się z Nim, ale kiedy stawia nam trudne wymagania robimy Mu wyrzuty, sprzeciwiamy się, czy wręcz odchodzimy. Bo ciągle jeszcze myślimy tylko po ludzku. A Jezus to przyjmuje i cierpliwie uczy nas tak, jak Piotra myśleć coraz bardziej po Bożemu.
    Przyjęcie Ewangelii to przejście od myślenia czysto ludzkiego do myślenia Bożego. Inaczej nigdy nie zrozumiemy, sensu cierpienia, śmierci, tracenia życia po to, aby je odzyskać.


        


                Umiłować PRAWDĘ
    Jezus i prawda
    O tym, że prawda jest jedną z najważniejszych wartości w życiu człowieka, świadczy chociażby rozmowa pojmanego Chrystusa z Piłatem. "Piłat zatem powiedział do Niego: „A więc jesteś królem?”. Odpowiedział Jezus: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu”. Rzekł do Niego Piłat: „Cóż to jest prawda?'". Szkoda, że prokurator rzymski zadał pytanie, ale nie poczekał na odpowiedź.
    Zadaniem Chrystusa przychodzącego na świat było ukazanie ludziom całej prawdy o Bogu, o świecie i o życiu. Święty Jan pisze: "Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa". Patrząc na czyny Jezusa, ludzie mogli poznać prawdę o miłości Bożej. Odkrywali piękno i sens wiary będącej więzią z Tym, który kocha bezinteresownie i szczerze. Chrystus mówił prawdę. Jego przeciwnicy nie mogli mu zarzucić tego, że kłamie, manipuluje półprawdami. To oni żyli w kłamstwie. Byli "synami ciemności", gdyż buntowali się przeciwko Jego nauce. Odrzucali słowa i czyny. Pokrętnie interpretowali Jego wypowiedzi, stosowali różne sztuczki (dzisiaj można by powiedzieć prowokacje), pragnąc znaleźć uzasadnienie dla odrzucenia orędzia Jezusa. Ale i oni w końcu musieli przyznać: "Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką". Służąc prawdzie, Jezus pozostawał wewnętrznie wolny od ludzkich opinii i osądów. Nikomu się nie przypochlebiał, by zdobyć Jego uznanie. Nie pomijał trudnych, niewygodnych tematów ani też nie pokrywał ich "dyplomatycznym milczeniem". Chrystus widział w mówieniu prawdy moc wyzwalającą. W rozmowie z Żydami, gdy wezwał ich do przyjęcia swej nauki, Jezus wypowiedział słynne zdanie: "poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli".

    Prawda w naszym życiu
    "Ludzie nie mogliby żyć razem, gdyby nie mieli do siebie zaufania, czyli gdyby nie przekazywali sobie prawdy. Cnota prawdy oddaje sprawiedliwie drugiemu człowiekowi to, co mu się należy" (KKK nr 2469). Nie można wyobrazić sobie życia społecznego, które nie opierałoby się na fundamencie prawdy.
    Każdy człowiek ma prawo do poznania prawdy. Szacunek dla niej jest podstawą cywilizacji ludzkiej. Wszędzie tam, gdzie zaczyna brakować prawdy i kłamstwo staje się wszechobecne, znika wzajemne zaufanie i ludzie zaczynają traktować siebie jak wrogów. Bez prawdy nikt nikomu nie ufa. Myślę, że nie trzeba zbyt bujnej wyobraźni, aby zrozumieć, jak ważną rolę odgrywa w naszych wzajemnych relacjach mówienie prawdy i szacunek dla niej. Jeśli odkryję, że ktoś jest zdolny do kłamstwa - szybko nabieram do niego dystansu. Kłamstwo ludzi oddala od siebie. I nie jest ważne, czego dotyczy: spraw poważnych czy błahych. Zanim uwierzę komuś, o kim wiem, że jest kłamcą - najpierw dokładnie zastanowię się, czy w tym wypadku mogę tak zrobić. I nie chodzi tutaj jedynie o przekazywaną informację. Ona często może być bez większego znaczenia. Chodzi o to, że nie chcę żyć w świecie zbudowanym z półprawd i kłamstw. W świecie iluzorycznym, który rozpada się przy pierwszym zetknięciu z rzeczywistością. Nie chcę być manipulowany przez nikogo. Poszanowanie prawdy we wzajemnych relacjach jest tak naprawdę poszanowaniem osoby. Nieprawda rodzi niepokój, osłabia więź.
    Człowiek okłamywany przeżywa bolesny zawód. Czasami silny gniew. Kłamstwo potrafi zranić nie tylko nasze poczucie sprawiedliwości, ale przede wszystkim nasze poczucie własnej godności. W naszym życiu społecznym jest wiele kłamstwa. Przyzwyczailiśmy się do niego i łatwo je usprawiedliwiamy. Czasami to kłamstwo objawia się w drobnostkach, dając pozorne korzyści. Sprzedający zachwala cechy towaru, których ten nie posiada. Ktoś inny zawyża ceny swoich usług. Jeszcze ktoś inny reklamuje "tani" drogi kredyt, robiąc wodę z mózgu potencjalnym klientom. Wielką areną kłamstwa jest świat polityki. Tutaj możemy znaleźć wielu zawodowych kłamców, którzy istnieją tylko dzięki półprawdom, niedomówieniom, pomówieniom lub bezczelnym kłamstwom. Zapominają jednak, że prawda, nawet po długim czasie, potrafi wyjść na jaw.

    Zobowiązanie do mówienia prawdy
    VIII przykazanie Boże obliguje nas do mówienia prawdy. To zobowiązanie zostało przez Chrystusa wzmocnione nakazem: "Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi" (Mt 5,37). Rzeczywiście, nie powinno się kłamać: ani w żartach, ani dla ukrycia niewygodnej prawdy, ani ze strachu przed konsekwencjami ujawnienia prawdy, ani z żadnego innego powodu. Czy jednak zawsze przemilczenie prawdy jest sprzeniewierzeniem się przykazaniu Bożemu?
    Katechizm Kościoła Katolickiego poucza: "Prawo do ujawniania prawdy nie jest bezwarunkowe. Każdy powinien dostosować swoje życie do ewangelicznej zasady miłości braterskiej. W konkretnych sytuacjach wymaga ona rozstrzygnięcia, czy należy ujawnić prawdę temu, kto jej żąda, czy nie" (KKK nr 2488).
    Zacznijmy od tego, że nie każdy ma prawo prosić nas o podzielenie się wiedzą, jaką posiadamy. Stawiać pytania, zwłaszcza dotyczące życia prywatnego, mogą tylko osoby do tego upoważnione. Nie każdy musi wiedzieć, co dzieje się u nas w domu. Ani tym bardziej ile zarabiamy, z kim żyjemy w wielkiej przyjaźni, a do kogo czujemy antypatię. Tym bardziej, na jakie dolegliwości cierpimy, czego się obawiamy, jakie są nasze sympatie i fobie... To tylko kilka przykładów, błahych i zwyczajnych, które pokazują, że nie każdy ma nas prawo pytać o to, co go interesuje. Każdy zaś ma prawo do prywatności. Oznacza to, że nie można zgodzić się na udzielanie informacji osobom do tego nieupoważnionym, obcym. Dobro osoby nakazuje przemilczać przed nimi to, co wiemy. Nie każdy może nam zadawać pytania i nie każdy musi uzyskiwać od nas odpowiedź.
    Co robić, gdy ktoś nachalnie zasypuje nas pytaniami, na które nie ma prawa otrzymać odpowiedzi? Wydaje się, że zwyczajnym sposobem reagowania w takiej sytuacji jest zbywanie ich milczeniem lub powiedzenie wprost: "nie chcę ci odpowiadać", "to nie powinno cię zajmować", czy "nie powiem ci". Takie powstrzymanie się od mówienia prawdy nie jest chęcią ukrycia jej, zdeformowania lub okłamywania innych. Intencja odmawiającego udzielenia informacji lub milczącego jest dobra. Chodzi mu o ocalenie prawa do dyskrecji i uniknięcie sytuacji, w której pewne wiadomości mogłyby wyrządzić krzywdę bliźnim. Szczególnym przypadkiem usprawiedliwionego etycznie przemilczenia uzyskanych informacji jest tajemnica zawodowa, ekonomiczna lub państwowa. Ktoś, kto posiadł prawdę w większym stopniu niż inni i został zobowiązany do jej zachowania w mniej lub bardziej formalny sposób, nie może dzielić się zdobytymi wiadomościami z przypadkowymi osobami. Obowiązkiem lekarza, duchownego, ekonomisty, sędziego i wielu innych osób jest zachowanie dla siebie powierzonej im wiedzy lub wynikającej z własnych obserwacji. Odpowiedzialność za innych i szacunek dla ich prawa do poszanowania życia prywatnego nakazuje powściągliwość i ostrożność w słowach.
    Trzeba pamiętać również, że grzechem jest wydobywanie podstępem informacji od tych osób, tylko po to, aby wzbudzić sensację albo by zaszkodzić bliźnim. Niestety, nasza kultura życia społecznego tak upadła, że nie tylko brukowce, ale i poważne czasopisma są pełne podstępnie wyłudzonych informacji z życia prywatnego i zawodowego. opr.A.P.
     

     

    Wartości, jako źródło wychowania i edukacji
     

                        Zaufanie
         

    Zaufanie to nabranie przeświadczenia, to zupełne przekonanie, że komuś lub czemuś można ufać, że ktoś lub coś nie zawiedzie naszych oczekiwań. To pewność, którą daje nam charakter, możliwości, dobra wiara i dyskrecja drugiej osoby. Inaczej mówiąc to spokojne oczekiwanie na zachowanie kogoś, w kogo wierzymy, że się dobrze zachowa. Te krótkie definicje określają dwie strony zaufania: zaufanie do siebie samego i zaufanie do innych ludzi.
    Jako rodzice powinniśmy wspomagać rozwój obydwu tych aspektów zaufania u dzieci, ponieważ nie będą miały zaufania do innych, jeśli nie będą miały zaufania do samych siebie. Dlaczego zaufanie jest tak bardzo ważne
    w życiu człowieka? Dlatego, że osoba, która ufa sama sobie i innym: jest spokojniejsza, lepiej radzi sobie w kontaktach z innymi, znajduje przyjemność pracy w grupie, może podjąć się trudniejszych zadań, coraz lepiej znosi frustracje, uważa, że niepowodzenia są zawsze do pokonania i można się dzięki nim wiele nauczyć. Przez to, co myślimy o sobie, stajemy się szczęśliwymi lub nieszczęśliwymi.
    Samoocena jest bardzo ważna dla zachowania równowagi emocjonalnej, ponieważ osoba o niskiej samoocenie ma problemy z tożsamością, co może spowodować częściowy lub całkowity brak akceptacji dla samego siebie. Osoby o niskiej samoocenie wykształcają u siebie bariery obronne. Niektórzy są często w złym humorze, obwiniają bez powodu lub przejawiają nadmierną skłonność do perfekcjonizmu i zawsze znajdują na wszystko wymówki.

    Jak i kiedy uczyć zaufania?
    Już od najwcześniejszego dzieciństwa możemy dziecku pokazywać tę wartość, pod warunkiem, że my sami mamy zaufanie do siebie i do innych. Do wykształcenia tej wartości najbardziej przyczyni się atmosfera zaufania w domu:
    -Jeśli jest w nim więcej radości niż smutku.
    -Jeśli można w nim mówić o wszystkim, nie ma tematów zakazanych, tabu.
    - Jeśli słucha się, szanuje i ceni zdanie każdego z domowników.
    -Jeśli nie narzuca się niczego innym, bez przedstawienia poważnych
    argumentów.
    -Jeśli nie ma w nim nieuzasadnionych rozkazów, ale rozsądne
    i zrozumiałe racje.
    -Jeśli nie mówi się "Bądź cicho".
    -Jeśli każdy może się w nim wypowiadać.
    -Jeśli wszyscy mogą wyrażać i zaspokajać swoje pragnienia, bez innych ograniczeń niż te, które narzuca życie pod jednym dachem.
    -Jeśli uznaje się w nim, ceni i chwali małe sukcesy i dobre intencje.
    -Jeśli ocenia się w nim tylko fakty, a nie osoby.
    -Jeśli zaczyna się od docenienia zalet, a dopiero potem poprawia się niedociągnięcia.
    -Jeśli można w nim liczyć na współudział czy pomoc każdego członka rodziny.

    Amerykański filozof Ralph W. Emmerson mówił, że:
    "Zaufanie do samego siebie jest pierwszą tajemnicą sukcesu”.
    Mówiąc o zaufaniu musimy również pamiętać o tym, że są sytuacje, osoby, którym nie warto ufać i bezgranicznie wierzyć. Zdarza się, że bezgraniczne, ślepe zaufanie bez dozy rozsądku prowadzi do tego, że czujemy się oszukani i rozczarowani. Kształtując u dzieci wartość zaufania należy zwrócić uwagę również na wartość szczerości i odpowiedzialności, które są częścią składową zaufania.
    Czasami dzieje się tak, że gdy mamy jakieś problemy lub grozi nam niebezpieczeństwo, ratują nas, pomagają właśnie ci, na których zbytnio nie liczyliśmy, i którym za bardzo nie ufaliśmy. Zakończeniem rozważania o zaufaniu, a jednocześnie refleksją …niech będzie tekst greckiego bajkopisarza, Ezopa twórcy opowiadań alegorycznych, w których główną rolę odgrywają zwierzęta.

    Jeleń u źródła
    Spragniony jeleń podszedł do źródła, a kiedy już się napił, przyjrzał się swemu pięknemu odbiciu w wodzie. Był bardzo zadowolony ze swoich rogów, ponieważ były ogromne i miały piękny kształt, ale nie był usatysfakcjonowany ze swych długich i cienkich nóg. Podczas gdy tak się sobie przyglądał, przy źródle zjawił się lew. Jeleń natychmiast rzucił się do ucieczki, a lew pobiegł za nim. Jeleń szybko zdobył nad nim znaczną przewagę. Dopóki biegł po pustynnej równinie, biegł dużo szybciej niż lew i to go ratowało, kiedy jednak tylko dotarł do lasu, jego rogi zahaczały się o drzewa i nie mógł już biec dalej, lew szybko go złapał. Wtedy jeleń powiedział do siebie;
    - Biada mi! Sądziłem, że nie mogę ufać moim nogom, a to właśnie one najdłużej mnie ratowały. Za to rogi mnie zgubiły, mimo że tak wielką ufność w nie pokładałem.

    Barbara Wierdak

    B. Wierdak


    Modlitwa do Matki Bożej różańcowej


    Maryjo Dziewico, pomóż mi tak ukochać modlitwę różańcową, bym jej nigdy nie zaniedbała, by się stała moją codzienną potrzebą. Niech ta ewangeliczna modlitwa stanie się coraz silniejszą więzią, łączącą mnie z Jezusem i z Tobą, hołdem dziecięcej pobożności i miłości, umocnieniem i zachętą do radosnego i sumiennego wypełniania obowiązków w naśladowaniu Ciebie i Twego Syna.

    Spraw, aby rozważanie Tajemnic Waszego życia wprowadzało mnie w duchowe głębie, gdzie rozum, wola i uczucia pozwalają ogarnąć się i przeniknąć sprawami Bożymi. W świetle świętych Tajemnic Różańcowych ukazuj mi Matko powagę życia ziemskiego, które przygotowuje mi los wieczny, więc powinno być godne, czyste i szlachetne.

    Przez Tajemnice Różańcowe pouczaj mnie, że cierpienie pokornie przyjęte i ofiarowane Ojcu, przynosi wielkie owoce zbawcze, że przetrwanie z Jezusem na Kalwarii doświadczenia otwiera przede mną blask zmartwychwstania na wieczne szczęście z Nim, tam nie będzie już łez, lecz nieustanne dziękczynienie za łaski, które z cierpienia Bóg wydobył dla mnie i dla braci moich w Chrystusie. Królowo Różańca świętego, módl się o zbawienie wszystkich ludzi!!! Amen.

     


                                               

    Pyt.: Czy wagary są grzechem?...
    Odp.:
    Jeżeli wagary rozumiemy jako nieuzasadnione samowolne opuszczenie zajęć szkolnych, to na pewno wagary są złem. Dlaczego? Oto kilka powodów:
    - Wagary to ucieczka od swoich obowiązków. Nawet jeśli te obowiązki wydają się nudne, to ważna jest w życiu jednostki i społeczeństwa szkoła obowiązkowości.
    - Wagary prowadzą do zaległości w nauce i... lawina gotowa, bo słabe wyniki w nauce kuszą wagarami.
    - Wagary prowadzą do kłamstwa. W szkole mówimy, że nasza nieobecność była spowodowana chorobą albo śmiercią kogoś z rodziny, kto jeszcze nie został przez nas "uśmiercony" przy okazji wcześniejszych wagarów. W domu kłamiemy jak z nut, że byliśmy w szkole, zapewniając sobie spokój do następnej wywiadówki, na której godziny naszej szkolnej nieobecności mogą zsumować się w tygodnie. Wagarowicze niecnie wykorzystują rodziców, którzy płacą podatki na oświatę lub opłacają czesne w szkole prywatnej. Wreszcie okłamują siebie samych, że wszystko jest normalne, a ich życiowe problemy wcale nie mają związku z wagarowym nieistnieniem.
    - Wagarowicz izoluje się od swojej klasy, kolegów, bo przecież zwyczajnie nie uczestniczy w tym, co dla nich ważne i w czym oni uczestniczą, a że człowiekowi potrzeba akceptacji w grupie, więc wagarowicz będzie sobie to rekompensował innymi grupami, często nawet przestępczymi, a wówczas już blisko do najpoważniejszych problemów.
    - Wagarowicz naraża siebie na groźne niebezpieczeństwa, np. może stać się łatwiejszą ofiarą dilerów narkotykowych, pedofilów, grup chuligańskich czy sekt.
    - Wagary są powodem namawiania innych do zła. Razem raźniej i sumienie jakoś łatwiej zagłuszyć...
    Mający na uwadze dobro dziecka rodzice (nawet jeśli to dziecko ma już w kieszeni szkolnego plecaka mały plastikowy dowód osobisty) lub nauczyciele z powołania dobrze rozumieją, że z tych i pewnie jeszcze wielu innych powodów wagary są złem, z którym powinni wspólnie walczyć.

    Pyt.: Czy warto pielgrzymować?
    Odp.:
    Dla chrześcijanina pielgrzymowanie jest okazją do uświadomienia sobie własnej tożsamości. Człowiek to homo viator, ciągły wędrowiec tu na ziemi, zmierzający poprzez ziemską codzienność do Domu Ojca. Przekonanie o przemijalności życia ludzkiego i związany z tym przekonaniem fenomen pielgrzymowania jest wpisany w ludzką naturę. Stąd spotykamy się z pielgrzymkami nie tylko w obrębie chrześcijaństwa, ale także innych kultur i religii, jak choćby pielgrzymowanie świata muzułmańskiego do Mekki.
    Pielgrzymka ma swój konkretny ziemski cel. Pielgrzymujemy do miejsc świętych, sanktuariów, miejsc objawień maryjnych czy związanych z życiem ludzi świętych. W wewnętrznej warstwie będzie to jednak zawsze pielgrzymowanie do Niebieskiego Jeruzalem. To wewnętrzne nastawienie jest najbardziej istotne, aby pielgrzymować, a nie tylko wędrować czy zwiedzać. Można bowiem być w Ziemi Świętej, nawiedzać miejsca uświęcone obecnością Jezusa Chrystusa, nazywać się pielgrzymem, a jednak nie pielgrzymować. Można też w ramach letnich wędrówek podziwiać piękno przyrody i nie nazywać się pielgrzymem, a jednak pielgrzymować.
    Pielgrzymka to zgoda na pewien trud, wysiłek, czasem niedogodności. Każdy kto przynajmniej raz pielgrzymował pieszo do Częstochowy, z sentymentem i poczuciem dumy wspomina warunki noclegowe, zbytni upał lub deszcze, czy pęcherze na stopach! Im większe zaangażowanie, im więcej serca, tym większa radość, która jest poniekąd miernikiem dobrego pielgrzymowania.
    Zgoda na poniesienie jakiejś ofiary wiąże się z intencją pielgrzymowania. Idziemy, aby wyprosić komuś łaskę zdrowia, powołania... Pielgrzymka to miejsce spotykania się z Bogiem. To również czas porządkowania wnętrza i nawrócenia, doskonała okazja, aby poznać siebie, odtrutka na zbytni indywidualizm dzisiejszych czasów, wkradający się też do życia wiary.
    Jakim bogactwem dla człowieka może być pielgrzymowanie, pokazał nam Pielgrzym Świata - Jan Paweł II. Przez pielgrzymki stawał się coraz bardziej papieżem, którego określono mianem "Wielki". Czy więc warto pielgrzymować? To pytanie czysto retoryczne.

    Pyt.: Dlaczego nazewnictwo kościołów jest tak różnorodne? Czym różnią się np.: katedra, bazylika, kolegiata...
    Odp.
    Bazylika (od greckiego basilikos – królewski) pierwotnie oznaczała budowlę w starożytnej Grecji, w której urzędowali archontowie (wysocy urzędnicy). Następnie, w starożytnym Rzymie nazywano tak halę targowo-sądowniczą na głównym rynku (forum). Chrześcijanie zaadaptowali bazylikę grecką na swoje świątynie.
    Od średniowiecza nazwę bazylika zaczęto przyznawać świątyniom niezależnie od ich architektury, traktując ją jako tytuł honorowy nadawany niektórym kościołom, najczęściej będącym siedzibą wysokiej rangi dostojnika kościelnego, np. biskupa albo legata papieskiego. Tytuł bazylika większa (basilica maior, np. w Rzymie św. Piotra, św. Jana na Lateranie, Santa Maria Maggiore i św. Pawła za Murami oraz w Asyżu bazylika św. Franciszka) jest zarezerwowany dla kościołów własnych papieża, z tronem papieskim. Bazylika mniejsza (basilica minor, np. bazylika Wniebowzięcia NMP w Pelplinie i bazylika Ścięcia Jana Chrzciciela w Chojnicach) – zaczął przysługiwać pozostałym.
    Katedra (od greckiego kathedra – krzesło) w starożytności oznaczała tron, na którym zasiadali władcy, urzędnicy, nauczyciele czy filozofowie. Siedząca postawa, podczas gdy inni stali, podkreślała ich godność i autorytet. Oznacza też miejsce, które zajmuje papież lub biskup w swoim kościele podczas sprawowania liturgii. Jest ona symbolem godności biskupa i jego pasterzowania. Jest też symbolem Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, zwłaszcza gdy papież wypowiada się w sprawach wiary i obyczajów ex cathedra (z katedry). Katedrą jest też tron, na którym podczas konsekracji zostaje uroczyście intronizowany biskup. Z czasem nazwa katedra objęła w ogóle główny kościół w diecezji związany z siedzibą biskupa.
    A więc bazylika jest jednocześnie katedrą w Pelplinie.
    Kolegiata (od łac. collegium – zrzeszenie, bractwo) to kościół niebędący katedrą, przy którym znajduje się zgromadzenie kanoników. Również kościół przeznaczony na modlitwy kolegium księży. Duchowieństwo kolegiaty wyróżnia się spośród pozostałego duchowieństwa posiadaniem pewnych przywilejów honorowych. W naszej diecezji kolegiaty są w Kamieniu Krajeńskim, Kartuzach
    i w Koronowie.

    Pyt.: Czy wychodząc z kościoła należy żegnać się wodą święconą?
    Odp.:
    Odpowiedź na to pytanie domaga się szerszego tła. Każda praktyka religijna ma na celu łączyć nas
    z Bogiem i nie może być tylko wypełnieniem przepisu. Osiąga swój cel, kiedy jest przeżywana w duchu wiary i ze świadomością. Inaczej staje się magią lub zabobonem.
    Po co więc kreślimy na sobie znak krzyża wodą święconą? Woda święcona jest znakiem przypominającym sakrament chrztu świętego, poprzez który zostaliśmy wszczepieni w Kościół i staliśmy się dziećmi Boga samego. Używanie jej więc w kościele czy w domu ma ten sens, byśmy sobie przypominali o naszej najgłębszej tożsamości i nią żyli. Wchodząc do kościoła, jako Domu Bożego, sięgamy dłonią do kropielnicy i czynimy znak krzyża dla przypomnienia sobie, kim jesteśmy i dla Kogo tu przychodzimy. Uświadamiamy sobie, że jesteśmy częścią wspólnoty dzieci Bożych. Nie trzeba przekonywać, jak ważna jest ta świadomość dla przeżywania modlitwy osobistej, a jeszcze bardziej wspólnotowej Eucharystii. Dobrze przeżywana Msza św. to wspólne spotkanie dzieci Bożych z Ojcem, przez Syna, w Duchu Świętym. Przychodząc zatem na Mszę św. potrzebujemy odnowienia tej świadomości, co ułatwia przy wejściu znak krzyża wodą święconą. Potem, w trakcie Eucharystii ta świadomość narasta i potęguje się aż do zjednoczenia z Bogiem w Komunii Świętej. Jednoczymy się z Nim w sakramencie, do którego owocnego przeżycia przygotowały nas między innymi sakramentalia (do nich należy pokropienie wodą święconą). Przeżywamy zatem z całą mocą obecność Boga w sobie.
    Czy zatem trzeba po liturgii Mszy św. żegnać się wodą święconą? Znak krzyża wykonujemy podczas błogosławieństwa. Idziemy uzbrojeni w moc Bożą w pełni świadomi, że jesteśmy posłani. Nie trzeba więc nam tego znaku. Spełnił swoją rolę na początku. Wydaje się, że ten znak przy wyjściu to powtórzenie, czasem automatyczne na widok kropielnicy, czasem zwyczaju wniesionego przez podobieństwo. Porównując ze zwykłą ludzką obyczajowością – wycieramy buty przed wejściem do czyjegoś domu. Przy wyjściu już nie. Idąc na Mszę św. też potrzebujemy oczyszczenia (znak wody niesie również to przesłanie), by przyjąć Jezusa godnie.

    Pyt.: Jak powinna się osoba zachować w kwestii przyjęcia/nieprzyjęcia Ciała Jezusa w niedzielę,
    w sytuacji gdy nie wie czy popełniła grzech lekki, ciężki czy w ogóle grzechu nie popełniła?
    Odp.:
    Tutaj teologia moralna wypowiada się wyraźnie i jasno: w sytuacji wątpliwej moralnie działać nie wolno. Mówiąc inaczej: nie wolno podejmować działań, jeśli mamy wątpliwości, czy to jest dobre, czy nie. W sytuacji, którą opisujesz, nie wolno pójść do Komunii - najpierw należy skonsultować się ze spowiednikiem (księdzem).

    Pyt.: Czy granie w "pirackie" gry jest traktowane jak grzech?
    Odp.:
    Hm... Już tu kiedyś było pytanie o nielegalne oprogramowanie. Choć gry to nie to samo - nie są niezbędne.
    Zdaje się, że jest to wbrew prawu, posiadanie takiej gry, prawda? Dlaczego? Ano, ktoś siedzi i pracuje nad grą. Należy mu się za to zapłata. A jest ona dużo niższa właśnie przez rozpowszechnione kopie prywatne. Jest to zatem pośrednie okradzenie autora.
    Jakby więc nie patrzeć, posiadanie (i używanie) takich gier będzie grzechem. Aby nie było, autor musiałby wyrazić zgodę na kopiowanie i używanie kopii przez tych, którzy nie kupili oryginału.

    Pyt.: Często sobie myślę, że po spowiedzi się zmienię, a przeważnie po tygodniu robię dokładnie to samo co... Wtedy dochodzę do wniosku, że spowiedź nie ma sensu...
    Odp.:
    Mowa tu o braku poprawy po spowiedzi. Jedną z przyczyn może być ogólnikowość postanowienia. "Zmienię się" tak naprawdę nic nie znaczy. Człowiek nie zmienia się z dnia na dzień. Zmian trzeba dokonywać małymi kroczkami, przez długi czas. Wtedy to działa. Lepiej i sensowniej byłoby zabierać się za jedną rzecz naraz; ot, wybierz sobie jakiś grzech, który Ci doskwiera i koncentruj się na unikaniu go. Pewnie nie od razu się uda - ale wtedy od razu wyznaj go i zacznij jeszcze raz. Nie można się poddawać, bo "kto nie idzie naprzód, ten się cofa". Kiedy ten grzech stanie się już rzadkim wydarzeniem - można brać się za następny... i tak dalej.
    Wydaje mi się, że ogromną pomocą byłby stały spowiednik (kierownik duchowy), który z czasem poznałby Cię i pomógł w tej pracy nad sobą.

    Pyt.: Czy słuchanie muzyki
    o tematyce satanistycznej (black, death metal) jest grzechem?
    Odp.:
    Skoro muzyka ma tematykę satanistyczną, to jest to dobrowolne narażanie swojej wiary. Dlaczego? Otóż bez wątpienia muzyka ma ogromny wpływ na nasze emocje; to na pewno wiesz. Treści dołączone do odpowiedniej muzyki przyswajamy sobie znacznie szybciej - i to zupełnie nieświadomie. Łatwo stąd o logiczny wniosek, że w takiej sytuacji (gdy są to teści satanistyczne) łatwo można stracić wiarę. A takie ryzykowanie wiary zawsze jest grzechem...
     


    WYDARZENIA BIEŻĄCE

    1 września. Rozpoczyna się nowy rok szkolny
                                                            
    PRAWA, CZY BEZPRAWIE?

    W wielu moich artykułach starałem się wykazać, jak szkodliwa dla wychowania jest wszechobecna dziś w kulturze ideologia praw dziecka, praw ucznia.
    Kilka lat temu całą Polskę obiegła informacja o aferze toruńskiej, znęcania się uczniów nad swoim nauczycielem. Zbulwersowanie było tym większe, że sceny poniżania pedagoga odbywały się podczas lekcji, a uczniowie nagrywali wszystko na wideo. I nagle te same media, tak głośno wzywające do poszerzania praw ucznia, zawrzały z oburzenia. Jak to możliwe, skąd się to wzięło? Tak jakbyśmy żyli na księżycu i nie widzieli, co dzieje się wokół nas. Nie pierwszy to problem z życia społecznego, kiedy liberalne media nie tyle realnie starają się ocenić otaczającą rzeczywistość, ile raczej nakładają na tę rzeczywistość brukselskie kryteria. Skoro Unia mówi o prawach ucznia, o prześladowaniach w szkole - to w Polsce musimy z tym walczyć. I tak walczy się zajadle z urojonymi problemami, powodując niewspółmierne pomnożenie realnych zwyrodnień. To, że sprawa technikum toruńskiego wyszła na jaw, to prawdopodobnie przypadek. Podobnych przykładów w Polsce jest obecnie ogromna ilość, jeśli nie w tak skrajnej postaci, to w zbliżonej.
    Oczywiście, mogą niektórzy powiedzieć, że winni są sami nauczyciele, że nie potrafią utrzymać dyscypliny, że nie nadają się do zawodu. To prawda, że przypadek bezradności toruńskiego anglisty był bardzo jaskrawy. Może rzeczywiście nie posiadał on dostatecznej siły charakteru, by być dobrym pedagogiem. Ale zastanówmy się, jakie narzędzia dyscyplinujące ma dziś w Polsce nauczyciel. Jeśli wezwie rodziców, ci - nauczeni przez telewizję - powiedzą, że oczernia ich dzieci. Jeśli pójdzie do dyrektora, ten powie, iż nie nadaje się on do zawodu. Jeśli użyje siły fizycznej, wszystkie media z telewizją na czele oskarżą go o zbrodnię. A zastanówmy się: czy rzeczywiście kara cielesna, powiedzmy coś w rodzaju chłosty, nie byłaby owocnym narzędziem wychowawczym w stosunku do wyrostków, którzy nie zawahali się zmieszać z błotem swojego nauczyciela; którzy nie wykazali żadnych ludzkich cech, choćby współczucia dla poniżanego człowieka? Jeśli prowodyrzy, liderzy haniebnych działań nie są karceni, stanowi to pociągający przykład dla reszty. Zdemoralizowanie uczniów z technikum budowlanego wynikało z bezkarności tych, którzy w owej klasie byli największymi chuliganami. Ale czy fakty powyższe są w stanie przemówić do rozsądku piewcom liberalnej ideologii? Pewnie "dla równowagi" znajdują gdzieś w małej miejscowości katechetę, który bije dzieci "plastikowym kijem" i wrócą dobre czasy starych teorii.
    Mało kto dzisiaj sobie zdaje sprawę, że pozbawieni narzędzi dyscyplinujących, sterroryzowani ideologią praw ucznia dyrektorzy i nauczyciele coraz częściej wzywają do swoich placówek policję. Do bardzo częstych obrazków zaliczyć możemy dyżury strażników miejskich pilnujących porządku w wielu szkołach. I tak zmuszeni jesteśmy wydawać pieniądze na bezpieczeństwo, ale nie umiemy rozeznać, gdzie jest źródło problemu. Zwalczanie skutków, a nie przyczyn, zawsze zakończy się fiaskiem. A przyczyna upadku dyscypliny leży w fałszywym modelu wychowania, wszechobecnym w polskim życiu medialnym i społecznym.
    Tymczasem przykład toruński i wiele po nim następujących (tylko tych ujawnionych) powinny być alarmującym sygnałem dla odpowiedzialnych za polską oświatę i wychowanie, że jesteśmy na skraju katastrofy. I nie pomogą tu żadne sondaże wśród dyrektorów innych szkół. Nastraszeni, będą wszyscy mówić, że u nich w szkole jest idealny ład i dyscyplina, że młodzież jest cudowna, nie ma żadnych narkotyków ani przemocy wśród uczniów. Powiedzą tak, świadomi, że w ten sposób zostaną uznani za dobrych dyrektorów, za takich, którzy sobie radzą. Później zaproszą na wykład panią psycholog, która stwierdzi, że wszystko zaczyna się od pierwszego klapsa, że bezstresowe wychowanie jest szczytem myśli pedagogicznej w Europie. I tylko po cichu poszepczą do siebie nauczyciele, że to raczej szczyt europejskiej głupoty, szczyt, który bardzo daleko jest od realnego życia.
    Czy ktoś zastanowił się nad potrzebą wsparcia kadry pedagogicznej w jej wysiłku wychowawczym przez rodziców, media, polityków? Jeśli nie uzmysłowimy sobie jako rodzice, że w konfliktach wychowawczych uczeń - nauczyciel w 95 proc. rację mają nauczyciele, będziemy brnąć coraz bardziej w otchłanie absurdu. Ślepa wiara w skargi uczniów, czy to u rodziców, czy u dyrekcji, jest wyrazem daleko posuniętej naiwności. Dla dobra uczniów potrzebna jest solidarność dorosłych, dających młodemu pokoleniu czytelne komunikaty wychowawcze, a nie ich kłótnie i pobłażanie popędom, tak bardzo nieuporządkowanym w młodym człowieku. Jak kończy się np. możliwość przywrócenia szkolnym mundurków albo tarcz szkolnych? Strój, fryzura, wygląd zewnętrzny wszak też są bardzo ważnym narzędziem wychowawczym. Identyfikacja ze szkołą poprzez noszenie tarczy daje poczucie przynależności grupowej oraz możliwość komunikowania się świata zewnętrznego ze szkołą, do której dany uczeń chodzi. Wzajemne wspomaganie się dorosłych w procesie wychowawczym jest niezwykle istotną sprawą. Ale najważniejszy jest powrót do klasycznego modelu, tak pięknie zapisanego w schemacie: mistrz - uczeń. Każdy, kto ośmiela się podważać tę najbardziej podstawową relację edukacyjną i wychowawczą, świadomie czy nieświadomie, niszczy kręgosłup moralny i intelektualny narodu, biorąc wielką odpowiedzialność na swoje barki.

    21 września. Niedziela Środków Społecznego Przekazu
    Media problem moralny
    Kłamstwo, brutalność, przemoc - to tylko niektóre z negatywnych aspektów naszych środków społecznego przekazu. Do tego dochodzą próby publicznego ośmieszania liczących się w społeczeństwie autorytetów, bluźniercze wypowiedzi na tematy religijne, stosowanie technik manipulatorskich w przekazywaniu informacji, natrętne propagowanie modelu życia bez wiary i powinności moralnych.
    Najgorszy w tym wszystkim wydaje się fakt, iż każde "schorzenie" propagowane przez media niemal natychmiast powielane jest przez miliony ich odbiorców, zmieniając się niejako w oczywistą normę moralną. W ten sposób media, które mają służyć człowiekowi, w konsekwencji obracają się przeciw niemu. Następuje degradacja. Dlaczego tak się dzieje?
    Otóż cały problem polega na tym, że środki społecznego przekazu przestaliśmy postrzegać w aspekcie moralnym. Nieprzypadkowo mówi się, iż dziś mediami rządzą pieniądze. Tyle tylko, że one właśnie przyczyniają się do alienacji mediów, a ta z kolei do wspomnianej wyżej degradacji.
    Czego oczekuje się od mediów? Czy można o nich powiedzieć, że jest w nich miejsce dla Chrystusa? Przede wszystkim służenia prawdzie - nawet za cenę wyrzeczeń i ofiar, bronienia człowieka i jego godności. Nie może zabraknąć promowania solidarności w dobru, podtrzymywania szczytnych ideałów. Potrzeba też w mediach solidnej informacji, ale nie po to, by budzić sensację, ale aby pobudzać do społecznej solidarności między poszczególnymi ludźmi, a także i nacjami.
    Dziennikarz, redaktor, pracownik mediów to ktoś, kto ma w sobie coś z proroka. Daje swój głos, swoje słowo tym, od których wyszedł, którym też ma służyć. To ktoś, kto mówi o najsłabszych, bezbronnych, potrzebujących pomocy, ale to też ktoś, kto mówi za nich. To ktoś, kto odpowiedzialnie przez swą posługę w mediach formuje ludzkie postawy i wpływa na taką czy inną wizję rzeczywistości i świata.
    Przeżywając Niedzielę Środków Społecznego Przekazu, warto zwrócić uwagę na stojące przed nami zadanie. Bez wątpienia jest nim dziś zbudowanie swoistej pedagogiki środków przekazu. Trzeba przebudować je w ten sposób, by naprawdę człowiekowi służyły. Ale - jak powiedział niegdyś jeden ze znanych polskich reżyserów - "żeby rozpocząć przebudowę mediów, nie potrzeba pozwoleń, sponsorów i banków. Tę przebudowę zaczynamy od własnego serca. Po obu stronach ekranu..."..                                         Mieczysław Ryba

    -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
     

           Ks. prof. Czesław S. Bartnik

    Twarz Unii Europejskiej bez makijażu


    Wspaniała idea katolickich założycieli Wspólnoty Europejskiej Roberta Shumana, Aloide'a de Gasperiego, Konrada Adenauera, podobno kandydatów na ołtarze, została znieprawiona w dużej mierze przez następnych budowniczych Europy, w większości ateistów i masonów.
    Pierwsi budowali na fundamencie Boga, następni przeważnie na ateizmie. Wprawdzie ci drudzy nie wszyscy byli ateistami w życiu prywatnym, jednakże życie publiczne kształtowali bez Boga. I tak doszło do znieprawienia idei jedności Europy, bo buduje się wieżę Babel, państwo bez Boga,
    a nawet państwo przeciw Bogu. I to jest grzech pierworodny dzisiejszej Unii Europejskiej. Może on być zgładzony jedynie przez jakiś nowy chrzest Europy.
    Od lat 80. ubiegłego wieku zaczęły się pojawiać dziwne mutanty komunizmu oraz małżeństwa komunizmu z kapitalizmem. Archetypem okazała się Rosja, w której komunizm przeobraził się nagle w kapitalizm i gdzie idea socjalna, zresztą fałszywa z powodu ateizmu, przyoblekła się w obraz dolara. I jak rewolucja październikowa zrabowała cały kapitał prywatny, tak po roku 1991 sytuacja się odwróciła,
    a mianowicie nomenklatura, służby bezpieczeństwa i niektórzy wyżsi urzędnicy zaczęli szabrować majątek państwa dla siebie.
    Schemat rosyjski został nieco uprzedzony w byłych demokracjach ludowych, w tym w Polsce. Ukształtowały się wszędzie niejako trzy "warstwy" społeczne:
    1. wiodąca warstwa oligarchiczna, w której byli dygnitarze komunistyczni stali się nowoczesnymi bojarami;
    2. gangsterzy, mafiosi i różni inni drapieżnicy;
    3. zwykła, szara masa obywateli, którzy żyją jeszcze ideami socjalistycznymi, a dwie pierwsze grupy uważają za zdrajców komunizmu i przestępców. Schodzą z forum publicznego do swoich bieżących, lokalnych interesów.
    I tak rozumna Europa oddaje coraz bardziej władzę nad sobą utopistom i propagandystom. I chociaż sama idea jedności europejskiej jest jeszcze ciągle żywa, to jednak obciążają ją coraz bardziej błędy i grzechy. Oto siedem grzechów głównych Unii Europejskiej.

    Ateizacja
    Pierwszym grzechem głównym jest postępująca ateizacja Europy. Główne siły strategów i decydentów są skierowane, choć często w sposób zakamuflowany, przeciwko religii i Kościołowi katolickiemu. Dąży się do usunięcia religii z życia publicznego, z pozostawieniem najwyżej religii "prywatnej", do porzucenia etyki chrześcijańskiej, zwłaszcza w interpretacji katolickiej, i do zniszczenia tradycji i kultury chrześcijańskiej. Ateizacja jest ważniejsza nawet niż gospodarka, zupełnie jak w Związku Sowieckim. Religię wypiera się z życia publicznego wszelkimi sposobami. Ilustruje to dobrze choćby jeden przykład: prezydent Francji Nicolas Sarkozy wysunął kandydaturę byłego premiera Wielkiej Brytanii Tony'ego Blaira na przyszłego prezydenta UE, ale kiedy ten przeszedł na katolicyzm, Sarkozy zaraz wycofał swoje poparcie.
    W Polsce grzech ateizmu społeczno-politycznego i kulturowego popełnia niestety PO i jej rząd oraz SLD i niektóre inne ugrupowania. Niektórzy politycy PO uważają, że nie wspierają europejskiej ateizacji, bo liczni jej członkowie udają prywatnie katolików. Jednak wypieranie religii, a wraz z nią i polskości z życia publicznego prowadzi wprost do ateizacji, także życia prywatnego. I jest to groźniejsze niż otwarte i buńczuczne pokrzykiwania młodocianych przywódców SLD.

    Dyktatura możnych
    Następnym grzechem głównym jest przejęcie w Unii władzy przez nieliczną warstwę różnego stopnia eurokratów, którzy dążą do władzy dyktatorskiej, hasła demokratyczne i solidarnościowe zostawiając tym, którzy jeszcze naiwnie w nie wierzą. Oczywiście ludzie ci nie używają słowa "dyktatura" - broń Boże! - ale faktycznie przejmują leninowskie hasło "dyktatury proletariatu". W tej nowej magnaterii ustroju unijnego wyróżniają się trzy grupy:
    1) wyżsi politycy tworzący swoistą "familię" monarchiczną nowej Europy, jakby jedną paneuropejską dynastię władców. Członkowie tejże familii spotykają się jak w rodzinie, całują się serdecznie, poklepują po plecach, ucztują, urządzają polowania na terenach "motłochu", no i rządzą, czasami tylko przesiadając się z jednego stołka na drugi. Do tej grupy należą oczywiście także oligarchowie, biznesmeni i przywódcy różnych instytucji międzynarodowych;
    2) biurokraci, urzędnicy, dyrektorzy, doradcy, eksperci, służby publiczne wyższego szczebla. Z założenia mają oni być narzędziem, komputerem w rękach warstwy monarchicznej, ale praktycznie gdzie gardzą Bogiem mają władzę niekiedy wyższą niż politycy i rządcy i tworzą betonowy świat biurokracji. Na przykład jedna kobieta z Komisji Europejskiej ma władzę zburzyć trzy nasze stocznie i wyrzucić na bruk setki tysięcy robotników, wbrew rządowi polskiemu;
    3) różnego rodzaju intelektualiści, ideologowie, gwiazdy profesorskie, artyści, kulturotwórcy, wybitniejsi dziennikarze i inni. Rola dziennikarzy jest ambiwalentna. Bo choć na ogół służą swoim pracodawcom i przestrzegają poprawności politycznej UE, to jednak bywają też - dzięki Bogu - umysły krytyczne i wybitne. Trafiają się tacy i u nas, choć pracują w pismach ściśle prounijnych, i szkoda, że jest ich tak mało.
    Wszystkie te trzy grupy stanowią rodzaj nowoczesnej arystokracji, która jednak swoje wschodnie odpowiedniki traktuje jak służbę. Często dla naszego arystokraty, nawet premiera czy ministra, wielkim zaszczytem jest, jeśli ktoś z monarchii zachodniej poda mu rękę, poklepie po ramieniu i powie jakiś grzecznościowy banał. Owe trzy grupy to klasa panująca, która sprawuje swą władzę nad zwykłymi obywatelami, nad robotnikami, chłopami, rzemieślnikami, nad różnymi służbami społecznymi, których to razem nazywano kiedyś "ludem". Natomiast większość tego ludu jest albo niezorientowana w tym, co dzieje się w UE, albo ogłupiona politycznie, albo wreszcie zmęczona oszustwami społeczno-politycznymi i emigruje z życia publicznego. W każdym razie nawet Jürgen Habermas, jeden z czołowych ideologów UE, uważa, że dziś owe elity "straciły kontakt z ludźmi".

    Egoizm i próżniactwo
    Europeizm przyjmuje w różnym stopniu model państwa socjalnego, tzn. opiekuńczego, ale raczej tylko w celu asekuracji przed gniewem i buntem ludu. Warstwa kierownicza nie potrzebuje socjalności, ona żyje sobie rozkosznie. Dają się u niej zauważyć cechy późnej arystokracji rzymskiej: egoizm, pogoń za rozkoszami, deprecjacja pracy, zwłaszcza fizycznej (pracowitość nazywają pracoholizmem), niemoralny tryb życia. Eurokraci głoszą "wolny rynek", ale tylko dla siebie, żeby nie ponieść żadnej odpowiedzialności za życie gospodarcze i finansowe, gdzie faktycznie szerzy się ogromna korupcja. Toteż jeden z największych architektów gospodarki unijnej George Soros doszedł ostatnio do przekonania, że wiara w nieomylność wolnego rynku prowadzi do coraz większych kryzysów gospodarczych. Toteż eurokraci chcą dziś sterować każdym szczegółem gospodarczym od ziarnka pszenicy do kopalni węgla, mimo że prowadzi to do śmiertelnej choroby psycho-gospodarczej, a mianowicie biurokracji. Przy tym rząd nie jest dla dobra wspólnego, chyba że w propagandzie, a w rzeczywistości jest on dla obrony warstw wyższych i pełni rolę zespołu "goryli". Taką rolę rządu widać doskonale również u nas.
    Warstwa rządząca boi się państwa, którego władza byłaby sprawiedliwa i obejmowała swą troską wszystkich. Dąży więc do wielkiego osłabienia państwa narodowego. Działania te idą w trzech kierunkach:
    1) osłabienia ogólnych władz państwowych, instytucji, tradycji, systemu prawnego. U nas PO mówi o silnym państwie, ale okazuje się, że państwo ma być silne w obronie własności bogaczy i zapewnianiu swobody terrorystom politycznym;
    2) tworzenia organizacji, stowarzyszeń i korporacji ponadnarodowych, które pomniejszają znaczenie państwa.
    U nas np. widać to dobrze, gdy Polski Związek Piłki Nożnej ma wyższą władzę niż rząd i parlament, a Michel Platini jest przyjmowany z honorami, jakie kiedyś oddawano cesarzom;
    3) landyzacji państwa, czyli podziału na autonomiczne regiony, mające być jakby małymi państwami poddanymi we wszystkim bezpośrednio Brukseli. Nasi liberałowie forsują to od początku, ale ostatnio PO, PSL i SLD dążą konkretnie do utworzenia z Polski 12 landów pod nazwą "metropolii". Metropoliami mają być: Warszawa, Łódź, Kraków, Trójmiasto, Poznań, Wrocław, aglomeracja śląska, Lublin, Rzeszów, Białystok, Szczecin i Bydgoszcz z Toruniem.

    Integracja przy pomocy oszustwa
    Prezydent Czech Vaclav Klaus pisze, że w procesie integracji europejskiej można wyróżnić dwa modele:
    1) model integracji przez naturalne usuwanie tego, co państwa i narody dzieli, i rozwijanie tego, co pozytywnie
    i w wolny sposób jednoczy;
    2) model integracji przez siłę, manipulację i przymus.
    Pierwszy model przeważał na początku, dziś przeważa model drugi. Również w Polsce, niestety, drugiemu modelowi sprzyjają obecny rząd, PO i SLD, co polega na wyrzeczeniu się suwerenności i na oszustwach.
    Fałszywa wolność i pozorowana demokracja
    Entuzjaści prounijni pieją peany na cześć wolności i demokracji, jednak faktycznie walczą tylko o wolność dla warstwy kierowniczej, a nie dla ludu, a następnie i siebie samych zniewalają "poprawnością polityczną i ideologiczną". A co do demokracji, to urzędy, organa i instytucje UE nie są demokratyczne. Władzę realną mają raczej jakieś siły poza kurtyną, a wybory obywatelskie przeprowadzane są tylko dla pozoru. Parlament Europejski, do którego poszczególne państwa wybierają swoich parlamentarzystów, nie ma żadnej władzy, a w rzeczywistości pełni tylko funkcję opiniodawczą. A poza tym żaden poseł, komisarz, delegat czy urzędnik nie odpowiada ani przed wyborcami, ani przed władzami swojego państwa. Unioniści ideowi powiadają, że wielkość UE wyraża się m.in. w pluralizmie kulturowym, socjalizmie, ekologizmie, homoseksualizmie, feminizmie itd. W rzeczywistości otrzymujemy tylko rozkład społeczeństw. Co do feminizmu niech za przykład posłuży fakt, że 6 lipca br. synod plenarny anglikański uchwalił święcenia kobiet nie tylko na "prezbiterki", ale także na "biskupki", i to bez wymogu kwalifikacji moralnych. Przy tym pikanterii dodaje fakt, że w ogóle wszelkie święcenia
    w Kościele anglikańskim są nieważne, bo nie mają ciągłości tradycji apostolskiej. Europeizm ma taką jakąś siłę, że na jego punkcie nieraz wariują nie tylko społeczności świeckie, ale i religijne.

    Pycha
    Unioniści dążący do zbudowania imperium europejskiego nie lubią polityki wewnętrznej w swoich krajach, bo są tam emigrantami, a poza tym zdają sobie sprawę z tego, że tam mogą być kontrolowani i krytykowani. Uwielbiają natomiast politykę na forum międzynarodowym. Tworzą więc ponadnarodowe organizacje i w ich imieniu występują w swoim kraju jako gwiazdy i zbawcy. Na zewnątrz głoszą równouprawnienie i tolerancję, ale w rzeczywistości widzą tylko samych siebie i chcą wszystkich przerabiać na własne kopyto. Ponadto dążą też do utworzenia imperium największego na świecie, a przynajmniej równego Ameryce, i chcą uchodzić za zbawców Europy i całej ludzkości.

    Błędna filozofia
    Eurokraci przyjmują eklektyzm: coś z heglizmu, coś z marksizmu, coś z postmodernizmu. W każdym razie ich podstawy filozoficzne nie są jednolite. Zakładają tezę Hegla i Marksa, że człowiek jest "stwórcą" siebie samego i świata: homo creator. Społeczeństwo musi być klasowe i hierarchiczne. Pragną wszystko planować, kontrolować, regulować, o wszystkim wyrokować. Uważają się za ludzi "oświeconych". Człowiek UE to "nadczłowiek" (übermensch - F. Nietzche), a w przyszłości będzie nieskończenie doskonały. Zbawiają ludzkość przez naukę, technikę, ideologię i postęp, a więc także przez rozbicie tradycji, patriotyzmu i Dekalogu, bo te rzeczy podobno postęp hamują.
    Niestety, wszystkie te i podobne zjawiska obrazują duszę Unii Europejskiej.

     

     Życiowe mądrości o...

    RODZINIE CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
    1. Chcę być w twoim sercu na drugim miejscu: pierwsze powinno być zajęte przez Jezusa Chrystusa. Ernest Hello (do swojej małżonki w dzień ślubu)
    2. Rodzina chrześcijańska to Kościół o promiennym i radosnym obliczu. Papież Paweł VI
    3. Rodzina to najwspanialsza szkoła założona przez Boga. Jej celem jest wychowanie rodzaju ludzkiego. Getthold Ephraim Lessing
    4. Rodzina chrześcijańska, to wspólnota osób, utworzona na obraz i podobieństwo wspólnoty Ojca, Syna i Ducha Św. Katechizm Kościoła Kat.
    5. Zakochali się w sobie w trzy minuty, pożądali siebie przez trzy dni, kochali się trzy miesiące, kłócili się trzydzieści lat, a teraz to samo robią ich dzieci. Hippolyte-Adolphe Taine
    6. Pan Bóg nie błogosławi małżeństwom, które nie proszą Go o radę. Jan Maria Yianney
    7. We wszystkich małżeństwach, które trwają już przeszło tydzień jest jakiś powód do rozwodu. Sekret trwałości związku to szukanie i znajdowanie motywów do bycia razem. Robert Andersen
    8. Rozkład małżeństwa, to rozkład chrześcijaństwa. Miguel de
    Unamuno
    9. Rodzice powinni się starać, aby rodzina była "małym Kościołem,
    w którym czci się Boga, myśli się o świętości, a poprzez dzieci daje się społeczeństwu nowych świętych". Święty Augustyn

    DZIECIACH
    1. Dzieci nie należą do nas, ale do Boga, który oddał je nam jedynie pod opiekę. Bernadette Fayeux
    2. Najpiękniejszy prezent, jaki rodzice mogą ofiarować swoim dzieciom, to szczęśliwe dzieciństwo. Mary Cholmondeley
    3. Ojciec, co nie łaja, ma syna hultaja. Anonim
    4. Dzieci nie możemy nauczyć miłości: trzeba im ją przekazać. Święty Bazyli Wielki
    5. Kiedy rodzice czynią zbyt wiele dla swoich dzieci, one nie robią nawet tego, co jest ich powinnością. Elbert Hubbard
    6. Uczyńmy naszym rodzicom tak piękny wieczór ich życia, jak pięknym oni uczynili poranek naszego. P. Lorson

    WYCHOWANIU CHRZEŚCIJAŃSKIM
    1. Prawdziwym ojcem nie jest ten, kto przekazuje dziecku życie, ale ten, kto je wychowuje. Rabin Shemot
    2. W duszy dziecka drzemie to, co Boskie; wychowawca musi to tylko przebudzić. Ernestina Necker
    3. Ktoś, kto naucza swoje dzieci, nie naucza jedynie ich, ale także dzieci ich dzieci, aż do ostatniej generacji. Talmud
    4. Rozpieszczonym dzieciom wiatry w oczy wieją. Przysłowie łacińskie
    5. Młodzi mają o wiele większą potrzebę dobrych przykładów aniżeli napomnień. Joseph Joubert
    6. Wychowanie dziecka powinno się rozpocząć co najmniej dwadzieścia lat przed jego narodzeniem, od wychowania jego ojca i matki. Napoleon
    7. Nie kocha syna, kto rózgi żałuje, kto kocha go - w porę go karci. Księga Przysłów 13,24
    8. Nie wystarczy, aby dzieci były kochane, trzeba aby jeszcze o tym wiedziały. Święty Jan Bosko
    9. Usta rodziców to książki, z których dzieci mogą się bardzo wiele dowiedzieć. Święty Jan Chryzostom

      

    Do jesiennych przemyśleń

    Papieskie orędzie na Światowy Dzień Misyjny 2008

    12.07.2008. „Głoszenie Chrystusa całemu światu pozostaje wciąż bezwzględnym priorytetem dla wszystkich ochrzczonych. Szczególny przykład apostolskiego zaangażowania daje św. Paweł, którego rok niedawno rozpoczęliśmy” - wskazuje Papież w opublikowanym 12 lipca orędziu na Światowy Dzień Misyjny, obchodzony w przedostatnią niedzielę października (w tym roku 19 X). Jego temat brzmi: "Słudzy i apostołowie Chrystusa Jezusa". Orędzie nosi datę uroczystości Zesłania Ducha Świętego (11 maja 2008). Benedykt XVI zwraca uwagę na wciąż aktualną potrzebę wyzwolenia i odkupienia ludzkości, o której pisał św. Paweł.
    Ojciec Święty przypomina, że dzisiejszy świat, mimo obiecujących perspektyw rozwoju gospodarczego i społecznego, budzi niepokój o przyszłość człowieka. W relacjach między ludźmi i narodami częsta jest przemoc. Miliony ludzi cierpią nędzę. Dyskryminacja i prześladowania z motywów rasowych, kulturowych czy religijnych zmuszają wielu do szukania schronienia poza własnym krajem. Postęp techniczny, gdy nie kieruje się godnością i dobrem człowieka, pogłębia jeszcze istniejącą niesprawiedliwość. Bezwzględne wykorzystywanie zasobów przyrody ma negatywne następstwa dla fizycznego i psychicznego zdrowia człowieka, a jego życie jest w wieloraki sposób zagrożone. "Św. Paweł - pisze Papież - dobrze zrozumiał, że tylko w Chrystusie ludzkość może znaleźć odkupienie i nadzieję. Dlatego odczuwał, jak pilna jest misja głoszenia życia obiecanego w Chrystusie Jezusie, naszej nadziei, aby wszystkie narody mogły uczestniczyć w tej obietnicy przez Ewangelię. Zdawał sobie sprawę, że ludzkość bez Chrystusa nie ma nadziei. Patrząc na doświadczenie św. Pawła, rozumiemy, że działalność misyjna jest odpowiedzią na miłość Boga, który nas kocha" - pisze Benedykt XVI w swoim orędziu.


    Osiem błogosławieństw polityka
    21.06.2008. W Watykanie zakończyło się międzynarodowe seminarium zatytułowane "Polityka wymagającą formą miłości" zorganizowane przez Papieską Radę "Iustitia et Pax".
    Podsumowując obrady przewodniczący tej dykasterii powtórzył zasady i wartości zawarte
    w katolickiej nauce społecznej, które stoją u podstaw zaangażowania wierzących w życie publiczne. Jako konkluzję przytoczył "8 błogosławieństw polityka" sformułowanych przez swego poprzednika w Papieskiej Radzie "Iustitia et Pax", sługę Bożego kard. François Xaviera Nguyena Van Thuana:

    Błogosławiony polityk świadom swojej roli;
    błogosławiony polityk, szanowany jako człowiek honoru;
    błogosławiony polityk, który pracuje dla dobra wspólnego, a nie własnego;
    błogosławiony polityk konsekwentny, dotrzymujący obietnic wyborczych;
    błogosławiony polityk, który niesie jedność opartą na Chrystusie i jej broni;
    błogosławiony polityk, który umie słuchać ludzi przed wyborami, w ich trakcie i po nich;
    błogosławiony polityk, który się nie boi prawdy przede wszystkim;
    błogosławiony polityk, który nie boi się mediów, bowiem w chwili sądu będzie odpowiadał tylko przed Bogiem.

    Oglądanie telewizji
    Mieszkańcy pewnego miasta opowiadają historię o pewnej parze, która przez cały czas trwania swego małżeństwa, każdego wieczora zasiadała przed telewizorem, nic do siebie nie mówiąc wpatrywała się w szklany ekran. Po dwudziestu latach wspólnego oglądania telewizji w milczeniu, pewnego wieczoru odezwał się małżonek do swojej żony:
    - Wiesz kochanie, wydaje mi się, że przyszła pora, iż moglibyśmy zmienić coś w tych naszych wspólnych wieczorach!
    Oczy kobiety zabłysły wizją jakichś romantycznych spacerów nocą, jakichś odwiedzin starych przyjaciół, jakiejś kolacji w przytulnej knajpce z muzykantami.
    - Fantastycznie - przytaknęła, dodając - no to co, robimy?
    - Moglibyśmy wymienić się fotelami- wyjaśnił mąż.

    "Telewizja jest gumą do żucia dla oczu" Orson Wetles
    "Telewizja jest jedynym środkiem nasennym, podawanym do oczu" Yittorio de Sica
    "Oglądanie telewizji jest aktywną formą leniuchowania" Henning Venske
     


        

        Każdy z nas ma swoje marzenia i oczekiwania. Zazwyczaj życie płynie swoim biegiem i realizuje własny scenariusz, weryfikując nasze pragnienia. Jest nieźle, jeżeli potrafimy znaleźć się w rzeczywistości, takiej, jaka ona jest, bez uszczerbku dla własnej osobowości. Świat jest tak skonstruowany, że trudno jest przewidzieć, co się wydarzy, tym bardziej teraz - w czasie wielkiego rozwoju technologicznego i naukowego. Okres ten przynosi wiele dobra dla ludzi całych społeczności, ale także powoduje wiele niebezpieczeństw i zagrożeń. Dzisiaj technika powoduje eliminację człowieka z wielu dziedzin życia, spycha go do roli statysty, często zbędnego, niepotrzebnego. Tak dzieje się w gospodarce, gdzie maszyny zastępują pracowników, którzy tracąc pracę, pozbawieni są środków do życia. Z kolei nadmiar rąk do pracy, powoduj lekceważenie człowieka, traktowanie go jak przedmiot, który można przestawiać z miejsca na miejsce, w dodatku źle go wynagradzając. Jest to oznaka czasu charakteryzująca się dużą znieczulicą, brakiem współczucia i zrozumienia dla drugiej osoby. Chęć zdobywania, osiągania, bogacenia się - to przypadłości każdego człowieka i trudno się temu dziwić. Źle jest jednak, gdy staje się to celem nadrzędnym nad wartościami tj.: dobro, zrozumienie, współczucie. Aby została zachowana równowaga pomiędzy tymi warunkami, potrzeba dobrej woli w działaniu i widzeniu w drugim prawdziwego żywego, człowieka. Jest to nieodzowne, jeżeli chcemy być krajem dbającym o los swoich obywateli. Dotyczy to dokładnie wszystkich, także tych, co mają władzę pieniądze i wpływają na kształt naszej rzeczywistości. Niestety, obecna władza nie jest wyczulona na potrzeby zwykłego człowieka, na jego problemy i oczekiwania. Co więcej, swoimi działaniami dostarcza wiele rozczarowań. Zamiary ograniczania praw pracowniczych poprzez liberalizację kodeksu pracy pod potrzeby pracodawców, świadczą o uzależnieniu rządzących od ludzi bogatych, wpływowych, co w konsekwencji może doprowadzić do niepokojów społecznych. Pierwszą dużą oznaką niezadowolenia społeczeństwa z obecnych rządów jest manifestacja w Warszawie pod hasłem "Godna praca, godna emerytura", która odbędzie się 29 sierpnia br. Wzrost kosztów utrzymania, niskie płace i emerytury, nie pozwalają na godne życie Polaków. Już nikt z koalicji rządzącej nie mówi o obietnicach, o cudzie mającym Polaków uczynić bogatymi i szczęśliwymi. Coraz jaskrawiej widać niemoc i bezwład obecnie rządzących krajem. Dołączając do tego atak na propaństwowe, prospołeczne i katolickie media (prasa, radio, telewizja), jawi się nam obraz kraju pozbawionego własnej tożsamości, rzuconego na pastwę wszech ogarniającego neoliberalizmu. Nie należy się temu poddawać, ale walczyć poprzez oddolnie organizowane, niezależne grupy społeczne, stowarzyszenia, kierujące się własnym spojrzeniem na sprawy ludzkie, społeczne, narodowe. Szczególnie stowarzyszenia katolickie mają dużą misję do spełnienia. Misją tą jest propagowanie wartości patriotycznych, chrześcijańskich wśród młodego pokolenia Polaków. Jest to trudne zadanie, ale czy walka o najwyższe cele była kiedykolwiek łatwa? Ludzie głoszący prawdę i niosący dobro, mają wielu wrogów z różnych stron, którym nie na rękę są jasne jednoznaczne zasady postępowania. Prawda wbrew wszystkiemu nas wyzwala, również tych, którzy ją zakłamują i zawsze zwycięża, bo nic na dłuższą metę nie przetrwa w fałszu.
    Ogarniająca wszystko i wszystkich obłuda niszczy jedność narodu i stawia ludzi przeciwko sobie, ale jednocześnie pozwala osiągać zamierzone cele. Zatem, bądźmy czujni i nie dajmy się zwodzić cwaniakom i oszukańcom, lecz trwajmy przy tym, z czego wyszliśmy. Na szczęście przyszło nam żyć w tej zdrowszej, mimo że mniej zasobnej części Polski i to pod wieloma względami, tym bardziej musimy dbać o nasze wartości. Działajmy i wspomagajmy się nawzajem, jeszcze bardziej niż dotychczas, bo tylko zgodne działanie pozwoli pokonać trudności, jakie przed nami stoją. Polska jest krajem szczególnym pod względem złożoności swojej historii. Przechodziła różne koleje losu, z okupacją włącznie. Nie możemy, więc dzisiaj o tym zapomnieć i poddać się niezdrowemu trendowi, jaki fundują nam rządzący. Bądźmy dobrej myśli, na pewno przyjdą lepsze czasy i my też przyczyńmy się do tego.

    Andrzej Krężałek


     

    Wojewódzki konkurs informatyczny

    W maju 2008 roku uczniowie gimnazjum wzięli udział w konkursie informatycznym "Nauka z komputerem" organizowanym na szczeblu wojewódzkim. Prace przygotowało kilkunastu uczniów. W wewnątrzszkolnych eliminacjach komisja w składzie: pani Marta Pabis i pani Katarzyna Szczurek wytypowały prace 5 uczniów: Patrycji Orłowskiej, Dominiki Pabis, Mateusza Szymańskiego, Agnieszki Trynkiewicz oraz Elżbiety Trynkiewicz.
    Z przesłanych na konkurs prezentacji zwycięską dla naszej szkoły okazała się praca przygotowana przez Dominikę Pabis, która zajęła II miejsce. Gratulujemy sukcesu!

    * Niech żyją nasze mamy! *

    26 maja gościliśmy w naszej szkole mamy, które zostały zaproszone na uroczystą akademię z okazji ich święta. Uczniowie klas 0-III przygotowali dla nich wiersze i piosenki, które wyrażały wdzięczność i miłość do ukochanych im osób.
    Oto niektóre z życzeń:
    "Kochamy Was - tak jak nikogo na ziemi”.
    "Za Twe troski, trudy, poświęcenie, dziękuję Ci, Mamo”.
    "A ja jedno serce mam,
    Komuż serce moje dam?
    Dam je Tobie, mamo miła,
    Bo w nim miłość, radość, siła”.
    Po występach uczniowie wręczyli mamom własnoręcznie przygotowane upominki.
    Na zakończenie dla wszystkich gości zatańczył zespół "Baletki".

    * Wojewódzki Konkurs Klubów 4H *

    28 maja 2008 r. w Boguchwale odbył się Wojewódzki Konkurs Klubów 4H pod hasłem "Najciekawsza praca projektowa Klubu 4H". W konkursie startowało 16 klubów z Województwa Podkarpackiego. Nasz Klub 4H reprezentowały dziewczęta: Adrianna Gac, Dominika Pabis i Aleksandra Świątek pod opieką lidera Klubu pani Beaty Węgrzyn. Uczennice przygotowały prezentację związaną z działalnością Klubu w formie inscenizacji: Higiena w kuchni i na co dzień - "Sąd nad muchą". Swoją wspaniałą "grą aktorską" wywalczyły II miejsce, zdobywając w nagrodę radiomagnetofon. To duży sukces dla Klubu i promocja naszej szkoły w województwie.

    * Powiatowy Konkurs Historyczny *

    W dniu 03.06.2008 r. w Muzeum Podkarpackim w Krośnie odbył się Powiatowy Konkurs Historyczny. Naszą szkołę reprezentowała uczennica klasy III gimnazjum Patrycja Orłowska, która pod opieką pani B. Węgrzyn wzięła udział w finale konkursu: "Powiat Krośnieński - Historia i Współczesność".
    W konkursie startowali przedstawiciele gimnazjów z terenu powiatu krośnieńskiego, którzy uzyskali największą liczbę punktów na pierwszym, szkolnym etapie. Uczestnicy konkursu musieli wykazać się szczegółową wiedzą na temat historii nie tylko Krosna, ale również powiatu krośnieńskiego. W wyniku końcowej punktacji Patrycja zajęła VI miejsce w powiecie.

    * Finał Gminnej Szkolnej Ligii Tenisa Stołowego *

    Finał Gminnej Szkolnej Ligii Tenisa Stołowego o puchar Dyrektora Ośrodka Kultury w Dukli odbył się 04.06.2008 r. W wyniku rozgrywek trwających w ciągu całego roku nasi uczniowie zdobyli I miejsce. Szkołę reprezentowali uczniowie: Elżbieta Trynkiewicz, Magda Węgrzyn, Paulina Pietruś, Karol Śliwiński, Daniel Fornal, Konrad Leśniak oraz w zastępstwie: Aleksandra Fruga i Damian Cypara. To duży sukces naszych uczniów, biorąc pod uwagę fakt, iż w zawodach z poszczególnych szkół startowali najlepsi uczniowie, zwłaszcza ze szkoły z Dukli, którzy na co dzień trenują tenisa stołowego w klubie i biorą udział w rozgrywkach ligowych.

    * Liga szóstek *

    Gminne zawody w piłce nożnej - "Lidze Szóstek" odbyły się w Dukli 05.06.2008 r. W zawodach startowali uczniowie z 8 szkół z terenu gminy Dukla. Naszą szkołę pod opieką pana W. Wiśniewskiego reprezentowali uczniowie z II i III gimnazjum: Paweł Wierdak, Damian Wierdak, Arkadiusz Sypień, Patryk Leśniak, Krzysztof Czaja, Piotr Węgrzyn, Mateusz Szymański i Krystian Lągawa. W wyniku dwudniowych rozgrywek nasi uczniowie zajęli III miejsce.

    * Pożegnanie klasy III Gimnazjum *

    "Przychodzi czas powitań
    Czas bycia razem
    I przychodzi czas pożegnań…"

    W dniu 19 czerwca 2008 r. pod hasłem: "Całe życie jest szkołą" odbyła się akademia z okazji pożegnania absolwentów klasy III gimnazjum. Uroczystość poprzedziła msza święta odprawiona w intencji uczniów. W akademii udział wzięli uczniowie klasy II i III gimnazjum, grono pedagogiczne, pracownicy obsługi oraz rodzice.
    W części artystycznej przygotowanej na wesoło tegoroczni absolwenci podziękowali nauczycielom, pracownikom obsługi i rodzicom za trud włożony w ich edukację
    i wychowanie. Kilka słów skierowali również do swoich młodszych kolegów i koleżanek z klasy II gimnazjum. Podczas uroczystości najlepsi uczniowie otrzymali wyróżnienia i nagrody książkowe. Nie brakło również dyplomów i symbolicznych nagród za całokształt działalności artystycznej i sportowej uczniów, którzy wyróżniali się aktywnością na rzecz szkoły oraz godnie reprezentowali ją w ciągu całej edukacji gimnazjalnej. Mimo iż świadectwa ukończenia gimnazjum uczniowie otrzymali dopiero następnego dnia, to już w pożegnaniu z wychowawcą i rówieśnikami nie zabrakło wzruszenia i łez. Cytując słowa jednej z wspólnie zaśpiewanych piosenek "Szczęśliwej drogi już czas…" życzymy wszystkim absolwentom wspaniałych wakacji, aby pogoda dopisywała i by wszyscy wypoczęci i pełni sił rozpoczęli dalszą naukę w wybranych przez siebie szkołach.

    * Uroczyste zakończenie roku szkolnego * 2007/ 2008

    20 czerwca 2008 r. uczniowie spotkali się w szkole po raz ostatni. Uroczysty apel szkolny poprzedziła msza święta, podczas której wszyscy dziękowali za kolejny rok szkolny i prosili o łaski na czas wakacji.
    Atmosfera kolejnego, kończącego się roku szkolnego była miła. Pani dyrektor wyróżniła uczniów, którzy osiągnęli wysokie wyniki w nauce, również w innych dziedzinach wiedzy. Pogratulowała także szóstoklasistom za osiągnięcie wysokich wyników ze sprawdzianu. Podziękowała nauczycielom i rodzicom za współpracę w minionym roku. Na zakończenie życzyła wszystkim udanych i bezpiecznych wakacji.
    Marta Pabis

    Szanowni mieszkańcy

    W ostatnim czasie w życiu naszej wsi miało miejsce kilka ważnych wydarzeń.
    Pierwszym z nich jest rozpoczęcie budowy farmy wiatrowej. Jak zapewne większość wie, na terenie naszej miejscowości stanie pięć elektrowni wiatrowych.
    W związku z tą budową mieszkańcy często zwracali się do mnie z różnymi problemami i wątpliwościami. Postaram się krótko podzielić swoją wiedzą w tym temacie. Na ten rok przewidziane jest wykonanie wszelkich czynności przygotowawczych do montażu wiatraków, tak, aby na wiosnę przyszłego roku do zrealizowania pozostał tylko i wyłącznie sam montaż poszczególnych elektrowni. Pierwszą pracą, jaką wykonano, była przebudowa dróg. Droga koło kościoła w górę jest drogą gminną. Inwestor zwrócił się do Gminy o pozwolenie jej przebudowy i taką zgodę otrzymał. W związku z tym, że droga ta jest wystarczająco szeroka (od 7 do 12m) inwestor nie miał potrzeby ingerować w działki położone wzdłuż tej drogi. Inaczej rzecz się miała na drogach biegnących na szczycie i bezpośrednio do poszczególnych wiatraków, gdyż tam firma musiała uzyskać pozwolenie na poszerzenie drogi od właścicieli działek. Wiem, że w obecnej sytuacji mieszkańcy mają utrudniony dojazd do swych gruntów i posesji, jednak proszę was o cierpliwość. Zarówno ja, jak i wykonawcy, jesteśmy wdzięczni za sygnały o nieprawidłowościach, ale proszę je zgłaszać, gdy prace będą dobiegać końca. Zgłaszanie ich w samym środku prac jest jak krytyka architekta w momencie, gdy widoczne są dopiero fundamenty. Oczywiście nie dotyczy to sytuacji, gdy zachodzi potrzeba natychmiastowej interwencji. Prace trwają w kilku równoległych etapach. Kilka firm jednocześnie wykonuje fundamenty pod wiatraki, remontuje drogi, kładzie kabel. W momencie, gdy czytacie ten artykuł, powinny już trwać prace na parkingu kościelnym. Stopień jego zniszczenia budził oczywiście niepokój niektórych mieszkańców, ale sądzę, że nieuzasadniony. Projekt zakłada gruntowną przebudowę parkingu, jego utwardzenie i całkowitą przebudowę sieci rowów odprowadzających wody opadowe. Wagę tego ostatniego zagadnienia pokazały nam ostatnie gwałtowne ulewy jakie nawiedziły Łęki Dukielskie. Fakt faktem, że tak gwałtownej nawałnicy, jaka miała miejsce 27 czerwca, nie było u nas od kilkudziesięciu lat, ale uwidoczniła ona wszystkie mankamenty jeśli chodzi o rowy. Ogromne masy wody spowodowały znaczne zniszczenia w remontowanej drodze, a gdy skumulowały się one w okolicy kościoła, przelały się przez nawierzchnię drogi powiatowej i parking, zalewając kilka posesji poniżej. Na tym terenie uwidoczniły się dwie usterki. Po pierwsze, przepust pod drogą powiatową od lat jest niedrożny, woda znalazła sobie drogę gdzieś obok, ale powoduje to sytuację, że przepływa jej tylko ok. 20%, a reszta płynie drogą i na parking. Ponadto wiele lat temu został zasypany rów naprzeciw kościoła. Bardzo możliwe, że zajdzie potrzeba jego odnowienia i skanalizowania, dzięki czemu część wody odprowadzana będzie w stronę zachodnią.
    Kolejną sprawą nurtującą mieszkańców jest stan zniszczenia drogi powiatowej. Rzeczywiście jest ona w fatalnym stanie. Byłem w Starostwie Powiatowym, gdzie poinformowano mnie, że jest sporządzona odpowiednia umowa, na mocy której inwestor po zakończeniu prac ma obowiązek odnowić nawierzchnię.
    W tej również sprawie wskazana jest cierpliwość. Wytrzymajmy jeszcze trochę, a jestem przekonany, że będziemy jeździć po nawierzchni, która będzie dla nas zadowalająca. Wiem, że ciężki sprzęt, tumany kurzu, i hałas (ach, ten drażniący dźwięk sygnalizatora biegu wstecznego!) są uciążliwe, ale jestem przekonany, że budowa ta w przyszłości będzie wydarzeniem, z którego będziemy czerpać wymierne korzyści. Podsumowując temat wiatraków apeluję do mieszkańców o wyrozumiałość i odrobinę cierpliwości. W prywatnych rozmowach kadra kierownicza budowy podkreśla dużą przychylność mieszkańców Łęk. Ci ludzie zdają sobie sprawę, że sprawiają trudności niektórym mieszkańcom, ale jedynym sposobem rekompensaty z ich strony jest pomoc sprzętowa dla wsi w różnych pracach, której to pomocy nigdy nie odmówili, ilekroć o taką poprosiłem. Jest szansa, że przy ich pomocy zrealizujemy kilka ciekawych inwestycji w Łękach Dukielskich.
    Kolejną sprawą, o której chciałbym napisać kilka słów, jest sprawa rejestru psów, który sporządziłem na terenie naszej wsi. Sołtysi na terenie całej Gminy zostali zobligowani do sporządzenia takich spisów. Wiem, że wzbudził on wiele kontrowersji, gdyż skutkował on dla niektórych mieszkańców obowiązkiem uiszczenia opłaty za psa (25 zł w skali roku), jednak chciałbym zwrócić uwagę, że opłata ta jest obowiązkowa od kilku lat (o ile nie kilkunastu), jednak nigdy nie była ona egzekwowana. Od czasu objęcia przeze mnie funkcji sołtysa tylko 3 osoby uiszczały tę opłatę. Powstaje pytanie, kto jest bardziej poszkodowany? Czy ten, kto przez kilka lat nie płacił? Czy ten, kto uczciwie wnosił co roku opłatę? Dotarły do mnie narzekania niektórych osób. Jednak najbardziej szanuję tych, którzy te wątpliwości czy zapytania kierują bezpośrednio do mnie. Niektórzy woleli swoje żale wylewać gdzieś pokątnie. Stanięcie twarzą w twarz, przedstawienie swoich racji i wysłuchanie argumentów drugiej strony wymaga pewnej odwagi cywilnej, której po prostu niektórym brakuje. Ich również darzę szacunkiem, ponieważ wychowano mnie w szacunku dla każdego człowieka, jednakże jest on w stosunku do tych ludzi troszeczkę mniejszy. Obejmując funkcje sołtysa wziąłem na siebie obowiązek uczciwego wypełniania swoich obowiązków, zdając sobie sprawę, że będą one zarówno przyjemne, jak i niekiedy niepopularne. To jest właśnie jeden z tych ostatnich. Kilka razy powtarzałem już i powtórzę raz jeszcze - biorę pełną odpowiedzialność za podejmowane przez siebie decyzje i każdemu, kto jest zainteresowany mogę przedstawić argumenty, które zdecydowały, dlaczego podjąłem taką, a nie inna decyzję. Sporządzając ten spis postanowiłem, że albo zrobię go rzetelnie, albo wcale. Dlatego zrobiłem go według całej swojej posiadanej wiedzy. Wiem, ze może mieć on jakieś braki, ale jestem przekonany, że w 98% oddaje on stan faktyczny. Jeśli w domu występuje osoba, która posiada ponad 1ha ziemi, to może ona być właścicielem 2 psów bez obowiązku ponoszenia opłat, ponadto z obowiązku tego zwolnieni są również mieszkańcy, którzy ukończyli 70 lat, jednak pod warunkiem, że mieszkają samotnie. Ciekawostką jest fakt, że dla niektórych z Was, moi drodzy współziomkowie, większy problem stanowiła nie wysokość opłaty, lecz fakt "dlaczego sąsiadka nie płaci". Otóż uprzejmie informuję, że mogę każdemu, kto o to poprosi, udostępnić spis, który przekazałem do Gminy, a w ramach stosunków dobrosąsiedzkich możemy zawsze dopisać psa sąsiadce, jeśli tylko udało mu się umknąć przed moim bystrym wzrokiem.
    Kolejna sprawa dotyczy mieszkańców korzystających z drogi "zapłocie". Mam dla was dobre wiadomości. Otóż wszystko wskazuje na to, że problem złej nawierzchni jezdni zostanie wreszcie rozwiązany. Udało się wygospodarować odpowiednie środki w Gminie i został już ogłoszony przetarg na wykonanie nawierzchni asfaltowej na wspomnianej drodze. Środki pozwolą na wykonanie prac na odcinku ok. 1500m. W związku z tym, że pojawiły się dwie koncepcje co do tego, który odcinek ma być wykonany, musiałem podjąć kolejną decyzję, która być może nie wszystkim będzie się podobać. Zadecydowałem, że nowy asfalt zostanie położony od końca wsi, czyli od domu państwa Malczewskich w kierunku wschodnim. Po pomiarze wychodzi na to, że nowa nawierzchnia będzie sięgać mniej więcej okolic domu pana Chomycza. Uznałem, że jest to najbardziej zniszczony odcinek drogi, ponadto użytkowany przez największą liczbę mieszkańców. Za gorszą uznałem drugą koncepcję, aby nawierzchnię położyć od skrzyżowania "na wygonie" w obie strony, po równo. Jej głównym mankamentem byłoby to, że na końcowym odcinku od strony Pałacówki zostałby 250m odcinek bez remontu, na którym położenie w przyszłości nawierzchni byłoby dość skomplikowane, ze względu na jego niewielką długość.
    W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę mieszkańcom na dość istotny szczegół, a mianowicie stan rowów. Szanowni mieszkańcy, wiem, że odnowienie rowów leży w gestii Gminy, ale czy naprawdę utrzymanie rowu przy swojej posesji w dobrym stanie nastręcza aż tak wiele trudności? Gmina Dukla ma na swoim terenie najwięcej dróg gminnych ze wszystkich Gmin powiatu Krośnieńskiego. Rowów ma około dwa razy więcej. Proszę mi wierzyć, że choćby nie wiem, jak władze się starały, środków i tak braknie. Jeśli my nie dołożymy swojej "cegiełki" ta nowa nawierzchnia będzie nam służyć o wiele krócej, niż byśmy sobie tego życzyli. Ponadto o wiele łatwiej jest mi negocjować o środki
    w Gminie, jeśli dacie mi do ręki atut w postaci swoistego wkładu własnego, jakim będzie zaangażowanie w odnowę rowów. Proszę zwrócić uwagę, że pozostanie jeszcze do położenia nawierzchni odcinek od domu pana Chomycza do domu pana Urbana (ok. 700m). Nawierzchnia jest tam tylko nieznacznie lepsza i według mojej skromnej opinii wytrzyma jeszcze rok, góra dwa lata w stanie nadającym się do eksploatacji. Szkoda by było, aby środki potrzebne do tej inwestycji zostały spożytkowane na kopanie rowów. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy są w stanie odnowić rów własnymi siłami, ale jest możliwość wynajęcia do tego koparki. Koszt takiej koparki to ok. 80 zł za godz. Rów wykopany przez koparkę nie wymaga remontu przez ok. 5 lat. Zakładając, że jedna godzina wystarczy do wykopania rowu przy jednej posesji, wychodzi na to, że koszt łączny wynosi ok. 15 zł na rok. A to są już sumy, które może wygospodarować każdy. Jestem bardzo ciekawy opinii mieszkańców na ten temat, być może utworzenie takiego mini funduszu pozwoliłoby utrzymać nasze rowy w odpowiednim stanie, co oprócz samego dobrego wyglądu miejscowości pozwoliłoby często zminimalizować straty powstałe w wyniku gwałtownych opadów deszczu.
    Jeśli mowa o deszczu, ważną pracą jaką udało się wreszcie zrealizować było wykopanie rowów przy drodze powiatowej. Załatwienie tego zajęło mi ok. 4 lata! Tak, proszę państwa, to nie pomyłka, tyle czasu upłynęło od mojej pierwszej wizyty w Starostwie Powiatowym w tej sprawie. Gdy pojawiam się w Powiatowym Zarządzie Dróg nie muszę się przedstawiać, ponieważ miła pani, która tam pracuje wita mnie z zapytaniem: „Oooo, witam panie sołtysie, jak tam rowy w Łękach Dukielskich?” Ale na szczęście, jak mówi stare dobre przysłowie: "Kropla drąży skałę", tak i nam udało się sprawę doprowadzić do szczęśliwego zakończenia. Praktycznie wszystkie najgorsze odcinki zostały odnowione. Przy omawianiu „mokrego” tematu chciałbym podziękować naszej Ochotniczej Straży Pożarnej, która pomogła mieszkańcom w likwidacji szkód popowodziowych. Cieszę się, że możemy liczyć na naszych strażaków, szczególnie wtedy, gdy najbardziej ich potrzebujemy.
    Tomasz Węgrzyn

    Święto muzyki ludowej i folkloru
    "Zachować dla przyszłych pokoleń"


    Stowarzyszenie Kulturalno - Rekreacyjne "Jedność" dołożyło wszelkich starań, aby zdążyć z wszystkimi zaplanowanymi pracami związanymi z tym dziełem.
    Wykonaliśmy wiele prac :

    - estrada otrzymała nowy solidny dach pokryty blachą,
    - zostały wykonane stoły z ławkami, za które szczególne podziękowania należą się Edwardowi Łajdanowiczowi,
    - zakupiono zadaszenie widowni,
    - wykonano remont drogi przez teren placu,
    - odnowiono i częściowo wyremontowano pomieszczenie do obsługi gości,
    - wykonano orynnowanie estrady i przylegających do nich obiektów,
    - częściowo odwodniono teren.

    Wiele tych prac mogliśmy wykonać dzięki dobrym ludziom. Mam tu na myśli szczególnie Gminę Dukla
    i osobiście Burmistrza Marka Góraka oraz naszych sponsorów i wykonawców. Serdeczne podziękowania przekazuję wszystkim tym, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do wykonania w/w prac i proszę o dalszą współpracę.
    Szczególnie dziękujemy Henrykowi Kycowi za zaangażowanie i pracę.
    Po ulewnym deszczu i niewielkim opóźnieniu odbyła się IV edycja Spotkań Folklorystycznych "Zachować dla przyszłych pokoleń".
    W części oficjalnej wystąpił zarząd, który ciepło i serdecznie przywitał wszystkich, którzy przybyli na tą uroczystość, aby razem z nami przeżywać te piękne chwile. Byli wśród nich zaproszeni goście, sponsorzy, którzy także bardzo chętnie skorzystali z naszego zaproszenia.
    Uroczystego otwarcia dokonał pan burmistrz Marek Górak.
    Wicemarszałek swoim wystąpieniem podkreślił niebywałe zaangażowanie "Łęczan" w działaniach dla zachowania tradycji. Był pełen podziwu dla rozmachu imprezy i prac w związku z tym wykonanych.
    Następnie rozpoczął się 5 godzinny maraton muzyki ludowej. Wystąpili:
    - Zespół obrzędowy z Rymanowa z widowiskiem "Rymanowskie Wesele" oraz kapela "Rymanowianie",
    - Zespól śpiewaczy Biatkowianki z Biatkowa (woj. Wielkopolskie),
    - Zespól gospodarzy - "Łęczanie",
    - Zespól pieśni i tańca "Polonez" z Manchesteru (Wielka Brytania). Był on uczestnikiem XIV Światowego Festiwalu Zespołów Polonijnych w Rzeszowie, który gościł u nas dzięki wstawiennictwu pana Czesława Drąga z Wojewódzkiego Domu Kultury w Rzeszowie,
    - Kapela Rodzinna "Kurasie" z Lubziny,
    - Zespół Regionalny "Niedźwiedzanie" z Niedźwiady.
    Swoje wyroby reprezentowali ludowi twórcy - rękodzielnicy: Jan Jucha z Rogów - rzeźbiarz w drewnie, Marta Ulanowska
    z Jasła - serwetki, obrusy, hafty dzbanki itp.; Andrzej Targa
    z Roztok k. Jasła - malarstwo, plastyka, rzeźba; Andrzej Wrzecionko z Iwli - wyroby z siana i wikliny.
    Atrakcją dla dzieciaków było malowanie twarzy, wata cukrowa, fontanna czekoladowa i inne frykasy, a dla wszystkich loteria fantowa, w której główną nagrodą była drukarka kolorowa firmy Canon ufundowana przez firmę Biuroservice w Krośnie. Nagroda pojechała do dalekiego Krotoszyna.
    Ukoronowaniem imprezy była otwarta zabawa pod gwiazdami z zespołem Lombardino.
    Wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się swoją pomocną dłonią w obsłudze imprezy, składam serdeczne Bóg zapłać.
    A teraz pozostało mi serdecznie zaprosić na mały jubileusz 5-lecia folkloru ludowego w 2009 roku.
    Przewodnicząca Krystyna Łajdanowicz


                                                              WYBORY UZUPEŁNIAJĄCE DO SENATU RP                                            

    22 czerwca odbyły się na Podkarpaciu, w okręgu przemysko-krośnieńskim, wybory uzupełniające do senatu. O mandat po zmarłym 21 marca br. senatorze PiS Andrzeju Mazurkiewiczu starało się dwunastu kandydatów.
    48-procentowe poparcie otrzymał Stanisław Zając (PiS), na którego głosowały 40 tys. 993 osoby, drugie miejsce zajął kandydat PO Maciej Lewicki z poparciem 22 tys. 457 głosów, a trzecie lider Prawicy Rzeczypospolitej Marek Jurek, który otrzymał 10 tys. 751 głosów. W walce nie liczyli się Andrzej Lepper (Samoobrona) - 3435 głosów, Wacław Posadzki (SLD) - 2703 głosy oraz Jan Kułaj (KW Partii Demokratycznej - demokraci.pl) - 1774 głosy. Mizernie wypadli Tadeusz Kaleniecki (KW Polskiej Lewicy) - 993 głosy, Stanisław Sagan (KW Stronnictwo Demokratyczne) - 386 głosów, Zygmunt Wrzodak (KWW Kongres Polski) - 384 głosy, Krzysztof Rutkowski (KWW Krzysztofa Rutkowskiego) - 357 głosów, Mirosław Orzechowski (KW LPR) - 308 głosów i Jerzy Wróbel (KW Polska Partia Pracy) - 194 głosy.

    Jak głosowano w Łękach Dukielskich?
    Jurek Marek - 10
    Kaleniecki Tadeusz - 1
    Kułaj Jan - 0
    Lepper Andrzej - 1
    Lewicki Maciej - 76
    Orzechowski Mirosław - 0
    Posadzki Wacław - 2
    Sagan Stanisław - 1
    Wróbel Jerzy - 0
    Wrzodak Zygmunt - 1
    Zając Stanisław- 49
    Uprawnionych - 1300, głosowało 146, nieważnych - 1
     

    ROK
    SZKOLNY
    1984/1985

      Organizacja roku szkolnego
    Zatrudnienie nauczycieli w Łękach, jak w roku ubiegłym, bez zmian, ale pani W. Kopa odeszła do punktu filialnego w Myszkowskiem, aby tam uczyć wraz z panią Zofią Piotrowską. Na pół etatu został zatrudniony p. mgr Zdzisław Trynkiewicz po odejściu do pracy w sądzie pana mgr T. Zygmunta.
    Nowym Inspektorem Zbiorczej Szkoły Gminnej został mgr Andrzej Czekaj. Szkoła w Wietrznie odłączona została od Zbiorczej Szkoły w Łękach, a dyrektorem w tej szkole została mianowana pani Helena Bek. Nasza szkoła została pięknie odmalowana wewnątrz dzięki funduszom przeznaczonym na ten cel przez odchodzącego na emeryturę dyrektora poprzedniego jeszcze w okresie wakacji. Nowy Inspektor od początku zaczął ograniczać pieniądze na wydatki dla Szkoły Podstawowej w Łękach, gdyż uważał, że szkoła ta była ciągle najwięcej finansowana przez Gminę. Dyrektor szkoły w Łękach zakupiła za własne pieniądze
    w Krośnie 2 biurka, krzesła i radiomagnetofon na rachunki, za które pieniądze otrzymała po miesiącu. Odtąd rozpoczął się konflikt na tle wydatków dla szkoły w Łękach pomiędzy dyrektorką szkoły a inspektorem gminnym, który jedynie wyrażał zgodę na zakupienie niezbędnych pomocy naukowych przez szkołę, na których zakup zwykle brakowało pieniędzy. Szkołą najwięcej korzystała z dotacji Komitetu Rodzicielskiego, który działał prężnie i wszelkie wydatki z okazji Choinki Noworocznej i Dnia Dziecka pokrywał.


    Tragedie we wsi
    W tym roku wydarzyła się w szkole tragedia. Wyczerpana nerwowo pani Zofia Zaforemska popełniła samobójstwo. W pogrzebie wzięła udział młodzież szkolna i nauczyciele, którzy wyjechali do domu rodzinnego zmarłej autokarem.
    W kilka tygodni po niej zmarł nagle na zawał serca sołtys wsi - Gniady, a po nim niedługo utopił się we własnej studni naczelnik poczty - Gniady Rudolf.


    Likwidacja kartek i referendum
    W tym roku zlikwidowane zostały wreszcie zakupy na kartki, które wprowadzone zostały w 1980 r. W szkole odbyły się wybory i referendum uczestniczyła dyrektor szkoły i nauczycielka mgr. Barbara Nawrocka.
     

    Stosunki Kościoła z władzami szkolnymi
    Nauka religii odbywała się w punkcie katechetycznym przy kościele w domu Nawrockiego Pawła, ale w klasach szkolnych wisiały już krzyże. Ksiądz Nowak Władysław, który pełnił funkcje proboszcza parafii, zadbał o wystrój wewnętrzny świątyni, zakupił także ze zbiórek obywateli dzwony, które umieszczono obok kościoła. Przy ich poświęceniu był biskup w parafii. Postarał się także o piękny wystrój cmentarza w wiosce. Na cmentarzu mieszkańcy pod opieką księdza wystawili kaplicę dookoła cmentarza zasadzono żywopłot, a obok alejek tuje i brzozy. Żywopłot z ligustra ksiądz często sam obcinał sam i osobiście dokładał wiele starań, aby cmentarz był utrzymany w czystości, zadbany i ukwiecony. Podjął też starania o budowę nowego kościoła w Łękach, gdyż połowa domu ofiarowana przez Nawrockiego Pawła nie starczyła na potrzeby mieszkańców wsi. Każdy z mieszkańców wsi pisał oświadczenie, czy wyraża zgodę na budowę i będzie się włączał finansowo do budowy nowej świątyni. W dalszej części kroniki przedstawione zostały zdjęcia ukazujące etapy budowy kościoła, które przekazał do Kroniki Szkoły Paweł Nawrocki.
    O tej budowie wspominał poprzedni dyrektor, pan Bronisław Węgrzyn w swoich zapiskach kronikarskich z 1980 r. Nie mógł wcześniej tej tematyki włączyć do Kroniki Szkolnej dlatego, że nie posiadał zdjęć, a także ze względu na całkowitą izolację szkoły od religii. Wprawdzie nauka religii odbywała się w punkcie katechetycznym w Łękach i dzieci uczęszczały na nią, a stosunki między księdzem a dyrekcja były nacechowane wzajemną sympatią, jednak istniał pewien zakaz władz szkolnych, który zabraniał dyrektorom szkół włączać grono pedagogiczne do wychowania religijnego uczniów.
    W roku 1986 nastąpiła częściowa "odwilż" dzięki czemu kontakt dyrektora z księdzem proboszczem nie był uważany za coś złego. Niektórzy księża zaczęli się nawet ubiegać o naukę religii w szkołach i za zgodą Inspektorów uczyli religii w wydzielonych salkach w szkole. W Łękach obok szkoły mieścił się przy Kościele dobudowany pokoik na działce z południowej strony ofiarowanej na cele Kościoła przez p. Henryka i Irenę Frugów, w którym odbywała się nauka religii. Dzieci z Pałacówki i Myszkowskiego przed lekcjami lub po lekcjach w szkole uczestniczyły w nauce religii. W zimie były odwożone i przywożone sankami do szkoły.


    80 - lecie OSP
    Najważniejszym wydarzeniem w Łękach w roku 1986 (maj) były obchody 80. lecia istnienia Straży Pożarnej
    w Łękach. W tej uroczystości wzięła udział szkolna dziatwa, dlatego w tej kronice zostaną dołączone zdjęcia z tej uroczystości, która miała miejsce na stadionie szkolnym. Szkoła z tej okazji otrzymała od OSP i Rady Sołeckiej
    w Łękach Dukielskich nieco pieniędzy na zapłacenie rachunków. Odnowiono schody frontowe, ukwiecono bratkami rabaty szkolne i przy remizie, gdzie młodzież szkolna posadziła kwiaty i uporządkowała obejście.


    Monografia OSP
    Na podstawie wzmianek umieszczonych w Kronice szkolnej i wspomnień najstarszych osób z tej wioski oraz innych materiałów źródłowych kapitan pożarnictwa, inż. S. Nawrocki opracował monografię OSP w Łękach i poświęcił ją pamięci inicjatorów założenia OSP w Łękach oraz tym wszystkim, którzy na przestrzeni 80. lecia działając w szeregach strażackiej organizacji rozwijali i kultywowali poczucie bezinteresownej troski o dobro innych, brali udział w walce z potężnym żywiołem, a także swą społecznikowską pasja wnieśli duży wkład w rozwój kulturalno - oświatowy i gospodarczy wsi Łęki Dukielskie.
    Z okazji 80. rocznicy powstania OSP wręczono jednostce OSP w Łękach Sztandar. Uczniowie szkoły włączyli się do tej uroczystości poprzez występy młodzieży kl. V - VIII i chóru szkolnego, którym kierował dr Henryk Krawiec. Sztandar dla OSP ufundowała Rada Sołecka.

    cdn. Beata Węgrzyn