INDEX

ROZWAŻANIA

EWANGELICZNE

30 Maja 2008
Uroczystość
Najśw. Serca
Pana Jezusa
Z EWANGELII Mt 11

    Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.

    Bezkrytyczna i ślepa gloryfikacja człowieka mocnego i cywilizacja sukcesu stworzyła model współczesnego supermana. Najczęściej jest to też człowiek wrzaskliwy, zwracający uwagę tylko na siebie i w końcu pełen pychy. Świat współczesny ma mnóstwo takich idoli, a środki masowego przekazu podsuwają nam nowe wzorce.
A ja oglądając takie medialne idole, zastanawiam się: “Jak Chrystus czułby się wśród nich? Jak oni przyjęliby słowa Chrystusa: «uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem»?”. Popatrzyliby na Niego z politowaniem, uśmiechnęliby się lekceważąco i pewnie, tak, jak Grecy Pawłowi na Areopagu, odpowiedzieliby z pobłażaniem: “Posłuchamy Cię innym razem”.
    Ludzie cisi, pokorni, nierzucający się w oczy, czasami niezdecydowani lub zakłopotani to dla nas ciamajdy, fajtłapy, nieudacznicy, życiowe niedorajdy. W świecie i cywilizacji sukcesu po prostu się nie liczą.
    A przecież „Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć” (1Kor 1:27). Proszę Cię więc Panie „uczyń serca nasze według Serca Twego”. Nie pozwól mi być zarozumiałym i pewnym siebie. Uchroń mnie od pychy i samozadowolenia.

1 Czerwca 2008
IX Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 7

    Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. (...) Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku.

    Budować na piasku, na usuwającym się, niepewnym gruncie - to szykować sobie tragedię. Niestety ludzie lekceważą zdrowy rozsądek. Nie słuchają sumienia, nie słuchają Ewangelii, lekceważą Dekalog, idą za modnymi hasłami.
    Telewizja pokazuje filmy i programy, które wołają o pomstę do nieba, a niestety nie wstydzą się ich Polacy i oglądają je. Media wyziębiają ludzi z miłości Bożej, zostawiając ich w niedzielę w domach lub przyciągając do różnych zajęć, tak, że w kościele zostają po nich puste miejsca.
Chrystus kiedyś, a dziś pasterze Kościoła, widzą to i alarmują, nawołując do ograniczenia luzu.
Budować na skale. W 1995 r. Ojciec św. w Skoczowie nawoływał do posłuszeństwa głosowi sumienia. Oto co mówił:
    „Polska woła dzisiaj o ludzi sumienia. Być człowiekiem sumienia to znaczy w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać..., to znaczy angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na zło... Być człowiekiem sumienia to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać...”.
    Mówił Bóg do Żydów: "Kładę dziś przed wami błogosławieństwo lub przekleństwo". Albo - albo. Innej drogi nie ma.
 

8 Czerwca 2008
X Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 9

                          Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników".

     Chrystus ujawnia jedno z groźnych pęknięć, jakie istnieje w życiu religijnym, gdy źle pojęta troska o kult Boga usuwa na drugi plan albo przekreśla zupełnie troskę o drugiego człowieka. Rzecz znamienna, iż Jezusowi nie chodzi o ratowanie umierających z głodu, o żyjących w nędzy. Chodzi o wrażliwość na nędzę duchową, o umiejętność przebaczenia grzesznikom, o miłosierdzie dla popełniających grzech.
    Dziś często próbuje się ograniczyć miłosierdzie do uczynków co do ciała, nie dostrzegając potrzeby spieszenia z pomocą nędzarzom ducha. Warto zapytać, kto dziś potrafi wymienić pełny zestaw uczynków miłosiernych co do duszy. Kto wie, że do obowiązków chrześcijanina należy: Grzesznych upominać, Nieumiejętnych pouczyć, Wątpiącym dobrze radzić, Strapionych pocieszać, Krzywdę cierpliwie znosić, Urazy chętnie darować, Za żywych i umarłych modlić się? A czy wypełnia je? Serce wypełnione ewangeliczną miłością zawsze ma na uwadze duszę drugiego człowieka. Jezus w ocenie religijności naszych serc bierze pod uwagę głównie wrażliwość na duchową nędzę drugiego człowieka. Miłosierdzie ograniczone jedynie do troski o potrzeby doczesne jest znakiem humanitarnego podejścia i wcale nie musi być dyktowane motywami religijnymi. Ktokolwiek zaś dostrzeże biedę moralną, uczyni wszystko, by zaradzić biedzie materialnej. Klasycznym przykładem jest tu postawa św. Brata Alberta. On doskonale zrozumiał, co znaczy "chcę raczej miłosierdzia niż ofiary".

15 Czerwca 2008
XI Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 9

    Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.

    Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam Jezusa posyłającego swych Apostołów z misją. Zanim to jednak nastąpiło, widzimy Jezusa współczującego i litującego się nad tłumami.
    Rodzi się pytanie: dlaczego owe tłumy były niczym owce bez pasterza. Teoretycznie przecież miały pasterzy - przywódców ludu! Jednak owi przywódcy nie byli prawdziwymi pasterzami. Wielokrotnie Jezus mocno krytykował ich postawę zamknięcia się we własnym świecie i we własnym gronie, przy jednoczesnym braku miłosierdzia i zainteresowania losem ludzi prostych. To Jezus pochylił się nad tymi ludźmi, zaczął mówić o ich wielkiej godności i wartości w oczach Ojca. Zaczął pokazywać, że każde życie ludzkie ma sens i w oczach Boga jest wartościowe. Aby ta prawda lepiej dotarła do serc ludzkich, posłał swoich wysłanników: Apostołów. Co ciekawe, oni również nie wywodzili się z elity - raczej byli bliżsi pochodzeniem owym tłumom, szukającym Jezusa. Zostali przez Niego wybrani spośród tysięcy innych bez żadnej swojej zasługi. Wybrani i posłani.
    Patrząc na dzisiejszą scenę z Ewangelii, zechciejmy także odnieść ją do siebie w trzech kategoriach: zaproszenia, wezwania i posłania. Jezus zaprasza nas dziś, abyśmy przychodzili do Niego - zwłaszcza wtedy, gdy czujemy się znękani, porzuceni, doświadczeni przez życie; gdy dokucza nam samotność i czujemy się niezrozumiani. Chce także popatrzeć na nas z miłością i współczuciem, by pomóc nam dźwigać nasze ciężary.

22 Czerwca 2008
XII Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 9

    Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle.

    Aż trzy razy w dzisiejszej Ewangelii Jezus powtarza słowa: "Nie bójcie się!". W Biblii trzykrotne powtórzenie czegoś oznacza całkowitą pewność, nieodwołalną decyzję. A zatem to wezwanie do porzucenia lęku jest bardzo zdecydowane, a nawet zobowiązujące. Chrześcijanin po prostu nie może się bać!
    Przykładem są niezliczone rzesze zbawionych, których nazywamy świętymi. Znikomy tylko procent świętych jest nam znany, ale jest ona nam dany na świadectwo. Możemy modlić się do Boga za ich wstawiennictwem i ich naśladować. W życiu każdego
z nich uobecniła się tajemnica zawierzenia i miłości do Boga, która jest silniejsza niż jakikolwiek ludzki lęk. Każdy z nich musiał zmierzyć się ze strachem przed wrogo nastawionymi ludźmi, własną słabością, śmiesznością czy możliwością porażki i kompromitacji. Każdy z nich wiedział, że wierność Bożemu wezwaniu ściągnie na niego ataki i cierpienia. Mimo to zdecydowali, że wybierają Chrystusa.
    Wszyscy oni swoim życiem dali odpowiedź na Chrystusowe słowa: "Nie bójcie się!". Zdolność do heroicznej ofiary z siebie czerpali z Eucharystii, którą ukochali. W niej jest Żywy Jezus. Do Niego zwróćmy swe serca wołając: Pozostań z nami Zbawicielu by wyzwolić nas od lęku i poprowadź drogą wierności Tobie we wszelkich trudnościach i przeciwnościach!
 

24 Czerwca 2008
Narodzenie
Św. Jana Chrzciciela
Z EWANGELII Łk 1

    Chłopiec zaś rósł i wzmacniał się duchem, a żył na pustkowiu aż do dnia ukazania się przed Izraelem.

    Jednym z głównych zadań chrześcijanina jest stawanie się „kanałem”, poprzez który spływa na innych łaska Boża. Im mniej w myśleniu, działaniu będzie „naszych ludzkich” sposobów postrzegania, wartościowania, tym więcej miejsca będzie w nas dla łaski Boga. Świadectwem tego jest życie Jana Chrzciciela. Poszedł na pustynię, aby odciąć się od tego, co od Boga oddala i otworzyć serce na Jego głos.
Jedną z głównych przyczyn blokujących ludzkie serca na Boży głos jest pycha, brak nieumiejętności prawdy o życiu swoim i innych.
    Jakże bardzo potrzeba nam dzisiaj takich właśnie świadków Słowa, świadków nieskończoności na miarę Jana Chrzciciela. Jakże bardzo potrzeba nam świadków niezłomnych i wiernych, drogowskazów jasno i klarownie wskazujących na Chrystusa. Jakże bardzo potrzeba nam ludzi na miarę Jana Chrzciciela, którzy gotowi są położyć nawet swoje życie dla świadectwa Słowu.
     Niejako do każdego z nas, do każdego chrześcijanina mówi dzisiaj Bóg: "Ty pójdziesz przede Mną torując Mi drogę we współczesnym zlaicyzowanym świecie". Bóg potrzebuje naszego świadectwa na miarę św. Jana. Bóg przez nas chce przygotowywać drogi zbawienia we współczesnym świecie i dla współczesnego świata.
    Święty Janie Chrzcicielu, świadku wierny naucz nas dawać świadectwo Chrystusowi.

24 Czerwca 2008
Św. Apostołów
Piotra i Pawła
Z EWANGELII Mt 16

    Jezus zapytał ich: "A wy za kogo Mnie uważacie?". Odpowiedział Szymon Piotr: "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego".

    Przez wieki, także w kontekście współczesności, postacie świętych Piotra i Pawła w jakiś niezwykły sposób definiują i precyzują istotę Kościoła. Oparty na grzesznych, słabych ludziach stał się depozytariuszem najświętszych prawd, targany przez wieki namiętnościami kierujących nim ludzi, dalej niesie Dobrą Nowinę i zbawia. Jest źródłem mocy - nie tylko tej ludzkiej, często zawodnej, ale przede wszystkim mocy z wysoka. Padły wielkie cywilizacje, w proch rozsypały się monumentalne budowle, a Kościół dalej prowadzi dzieło swojego Założyciela. Dlaczego? Bo Chrystus jest w nim ciągle obecny... To jest tajemnica Kościoła. To też stanowi jego istotę. Kościół jest silny mocą swoich wyznawców - siłą PRZYLGNIĘCIA ludzi do swego Pana i Mistrza. Ważne są dzieła miłosierdzia - w miłości do człowieka objawia się przecież miłość do Boga, ważne są praktyki religijne, sakramenty święte, wierność Bożym przykazaniom w codziennym życiu, nawet siła tradycji - ale to nie wszystko. Ma to jeden cel: prowadzić do SPOTKANIA - wtedy dopiero dokonują się wielkie rzeczy. Można być w kościele siłą przyzwyczajenia, wieloletniego zwyczaju - ale wszystko na nic, bo nie prowadzi to do osobistego doświadczenia Boga.
    Gorliwość i wiara rodzą się z tego spotkania, tak jak zrodziły wielkich Apostołów Piotra i Pawła, których nie były w stanie powstrzymać żadne przeciwności. Modlimy się dzisiaj o łaskę gorliwości i pokory, o otwarte serca, o mądrość szukania drogi.
 

6 Lipca 2008
XIV Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 11

    Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.

    Nasze życie wypełnione jest wszelakiego rodzaju troskami, sprawami do załatwienia, problemami do rozwiązania. Ta ciągła gonitwa powoduje, że zaczynamy tracić kontrolę nad własnym życiem.
    W takim kontekście słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii brzmią niczym piękna obietnica. Można powiedzieć: zbyt piękna, aby była prawdziwa. Sposobem, jaki Jezus podaje, jest głębokie życie duchowe, rozumiane jako więź z Ojcem i życie w postawie słuchania i pokory. Rzeczywiście, dla nas, którzy przyzwyczailiśmy się do łatwych rozwiązań, taki sposób wydaje się naiwny i śmieszny. Niestety, jest to sposób jedyny. Bez wejścia w relację z osobowym Bogiem i bez przeżywania swego życia, jako współpracy i jedności z Nim, będziemy skazani na ciągłe miotanie się.
Jezus nie obiecuje, że usunie z naszej drogi wszelkie przeszkody. Dzisiejsza Ewangelia jest obietnicą dla tych, którzy z Nim chcą rozwiązywać swoje problemy, i którzy chcą spojrzeć na swe życie jako na logiczną całość. Wymaga to jednak twardej, codziennej walki: konsekwentnego ofiarowania Bogu swego czasu na modlitwę i refleksję, systematycznego rachunku sumienia, Eucharystii i kontaktu ze Słowem Bożym. Wymaga to ciągłego rozbudzania i realizacji pragnienia, by upodabniać się do Jezusa. Choć nie jest to łatwe, u kresu czeka obietnica: "...a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych".
 

13 Lipca 2008
XV Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 13

    Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedne ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je.

      W dzisiejszej Ewangelii Jezus stawia przed naszymi oczami siewcę, który obficie - a wręcz rozrzutnie - ten cud natury, jakim jest ziarno, rozrzuca po polu. Nie zwraca przy tym uwagi, że niektóre ziarna padają tam, gdzie padać nie powinny - gdzie szanse na wydanie plonu są o wiele mniejsze niż na żyznej glebie. To wszystko nie zaprząta uwagi siewcy. On wyszedł przede wszystkim po to, aby siać.
    Dzisiejsza Ewangelia jest wielkim wezwaniem do rozsiewania dobra. Wymaga to od nas przede wszystkim wielkiej pokory i uznania, że każde dobro tak naprawdę pochodzi od Pana Boga. Ziarno owocuje wtedy, kiedy Pan da wzrost - a od nas oczekuje, abyśmy te nasiona dobra rozsiewali wokół siebie pełnymi garściami. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jaki łańcuch zdarzeń wywołujemy każdym naszym czynem, słowem lub gestem. Czasem uczynione przez nas dobro objawia swe owoce dopiero po latach, czasem wydaje się, że przepada bez wieści, niczym ziarno, które zniknęło w żarłocznym dziobie ptaka. To nie jest istotne. Nie do nas należy ocena. Owszem, po ludzku jest łatwiej, kiedy widzi się dobre owoce swej pracy. Czasem jednak trzeba po prostu zaufać... i siać. A kiedy widzimy, że nasze ręce są puste, zwracajmy się z prośbą do Najwyższego Siewcy, aby na nowo je napełnił ziarnem swojej miłości i dobroci, które będziemy mogli znów rozsiewać wokół siebie w nadziei, że kiedyś zaowocuje.
 

20 Lipca 2008
XVI Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 13

    Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł.

    Ta przypowieść uświadamia nam, że zło ma różne oblicza. Zło to nie tylko raniące serce wydarzenia z pierwszych stron gazet. Zło ma też twarz codziennych niedogodności i oporów, które musimy przełamywać, chcąc zrobić coś dobrego. Znają to doskonale ci, którzy podjęli takie próby. Niezrozumienie, krytyka, drwiny, posądzenia o nieczyste intencje - to częsta reakcja na ich postawę. Ponieważ "do tryumfu zła wystarczy tylko, by dobrzy ludzie nic nie robili" (E. Burke), zło zrobi wszystko, aby tych niepoprawnych optymistów zepchnąć do szeregu, "usadzić", wyleczyć ich z chęci działania. Jakakolwiek próba walki o dobro nieuchronnie powoduje narażenie się na krytykę, niezadowolenie, złośliwe przeciwdziałanie i stawianie przeszkód. Zło potrafi lamentować, narzekać, biadolić, wymuszać współczucie przez szantaż emocjonalny. Nie jest jednak twórcze - nie umie zaproponować czegokolwiek
w zamian. Potrafi tylko krytykować i oceniać, często pod płaszczykiem troski i niepokoju.
"Nie za pomyślny wynik nagradzam, ale za cierpliwość i trud dla mnie podjęty" - mówił Jezus do św. s. Faustyny (Dzienniczek, 86).
    Niech te słowa staną się mottem dla wszystkich, którzy chcą współpracować z siewcą w jego trudzie, by zachwaszczone pole mimo wszystko wydało jak najlepszy plon.

27 Lipca 2008
XVII Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 13

    Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał i kupił tę rolę.

    Zachowanie kupca - z czysto ekonomicznego punktu widzenia - wydaje się trochę nieracjonalne.
    Wydaje się, że u początku tej drogi były pragnienia, tęsknota i pasja. Ten człowiek angażuje się w to, co robi. Przekładając to na rzeczywistość duchową, można stwierdzić, że Bóg lubi tych, którzy Go szukają i nie zadowalają się jedynie formułkami, schematami i sloganami. Tęsknota za Bogiem, pragnienie poznania Go, poszukiwanie - to pierwszy etap drogi do Niego.
    Kolejnym ważnym etapem na tej drodze jest moment odkrycia Boga i spotkania Go oraz podjęcia decyzji. Poznanie Boga, doświadczenie Jego miłości jest też zaproszeniem do przemiany życia, do nawrócenia, do uporządkowania pewnych spraw. Wyciągnięcie ręki do zgody, zadośćuczynienie wyrządzonych krzywd, porzucenie niewłaściwych nawyków i zwyczajów - to cena, którą trzeba zapłacić za drogocenną perłę - za to, aby stać się jej posiadaczem na stałe.
    I ostatni etap - kto wie, czy nie najtrudniejszy - to wierność i stałość. Zwykle przyzwyczajamy się do dobrego. Przestajemy zauważać to, co mamy; staje się to dla nas czymś naturalnym, a to powoduje, że tracimy także poczucie wdzięczności. Nasza fascynacja pokrywa się kurzem. A zatem, jak mawiali starożytni: "Cokolwiek czynisz, mądrze czyń i oczekuj końca".
 

3 Sierpnia 2008
XVIII Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 14

    Lecz Jezus im odpowiedział: "Wy dajcie im jeść". Odpowiedzieli Mu: "Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb".

    Wiele razy stajemy w życiu wobec sytuacji, kiedy zło wydaje się całkowicie dominować nad światem. Afery, zamachy, przestępstwa, z takim upodobaniem pokazywane i omawiane przez media, składają się na obraz świata, który nurza się w otchłani zła. Dlatego też rodzi się w nas zniechęcenie i pytanie: czy warto się szarpać? Czy warto jeszcze przestrzegać pewnych zasad? Czy nie jest to kroplą w morzu - a raczej kroplą rzuconą na pustynię? Nie jest trudno uzasadnić logicznie, że "nic się nie da zrobić".
    Dzisiejsza Ewangelia pokazuje jednak, że Boże działanie jest nieobliczalne i nieprzewidywalne - ale Pan Bóg potrzebuje naszego zaufania i zaangażowania. Pięć chlebów i dwie ryby na pustyni również wydawały się jedynie kroplą w morzu potrzeb. A jednak - gdy Apostołowie dodali do nich swoje zaufanie i posłuszeństwo Jezusowi, stał się cud.
    "Wy dajcie im jeść" - Słowa Jezusa rozbrzmiewają nad światem cały czas. Choć Bóg w osobie Chrystusa zszedł na ziemię, aby ją zbawić, to jednak w dziele przemiany i naprawiania świata chce nadal posługiwać się naszymi rękami i naszym zaangażowaniem. Nie naszą rzeczą jest zastanawiać się, czy dobro, które czynimy, ma sens wobec powodzi zła. Naszą rzeczą jest je czynić, tak jak potrafimy - a potem przynosić do Jezusa z ufnością, że On pomnoży je tysiąckrotnie, nawet jeśli nie będzie nam dane zobaczyć tego od razu.
 

6 Sierpnia 2008
Święto Przemienienia
Pańskiego
Z EWANGELII Mt 17

    Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło.

    Człowiek oceniając siebie, lubi twierdzić, że jeszcze nie jest takim złym; że są o wiele gorsi, że jeszcze swobodnie mieści się w kategorii tzw. porządnych ludzi. Oceny takie zaczynają się chwiać, gdy próbuje się je rozszerzyć o konkretne odniesienia do Boga, o sposób współistnienia i współdziałania z bliźnimi. Wtedy już o wiele trudniej o zadowolenie z siebie.
     W wydarzeniu Przemienienia Pańskiego na górze Tabor, pośród wielkiego bogactwa i jego aspektów, można także dostrzec lekcję wzywającą do widzenia siebie i swoich działań w wymiarze wspólnotowym. Przemienienie "wobec nich" oznaczało Przemienienie "dla nich". Pan przemienił się wobec nich, aby oni przemieniali się wobec Boga i bliźnich.
    I taka jest jedna z prawd Taboru: Nie ma człowieczego przemienienia, jeśli nie jest to przemienienie "wobec nich".
Każde autentyczne nawrócenie człowieka ma odniesienie do wspólnoty. Nie tylko podnosi nawracającego się, ale pomnaża świętość całego Kościoła. Sprawia to każdy szczery żal za grzechy, każda spowiedź święta, każde zwycięstwo nad pokusą, każdy zyskany odpust, każda pobożna praktyka.
    Takimi drogami winna rozchodzić się lekcja z góry Tabor o przemienieniu wobec i dla wspólnoty. Tej lekcji nie wolno już przemilczać, bo Pan zmartwychwstał i tak skuteczną uczynił każdą przemianę grzesznika w świętego, zapatrzonego w siebie w widzącego siostry i braci.
 

10 Sierpnia 2008
XIX Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 14

    Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się, myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: "Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się".

    Sceneria dzisiejszej Ewangelii jest odbiciem ludzkiego serca, pełnego niepokoju. Serca uczniów napełniają się strachem i zniechęceniem. Brakuje im obecności Jezusa, martwią się o Niego - jednak nie rozpoznają Go, kiedy przychodzi. I właściwie trudno im się dziwić. Uspokajają ich dopiero Jego słowa: "Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się!".
    Bardzo zaskakująca jest reakcja Piotra. Jednak dzięki niej możemy się przekonać, co się dzieje, gdy przekraczamy nasz lęk - ale także jakie są skutki ulegania mu. Piotr w porywie serca zdobył się na coś niebywałego: na przekór prawom fizyki i natury zaczął iść do Jezusa po wodzie. To była chwila wielkiego zaufania i wpatrzenia w Jezusa. Niestety, po chwili zaufanie ustąpiło miejsca kalkulacji. Kiedy dopuścił do serca lęk, od razu zaczął tonąć.
    Zechciejmy dziś popatrzeć w głąb naszych serc i zobaczyć wszystkie nasze zranienia, powodujące lęk. Czego się boimy? Co nas ogranicza, nie pozwala nam zaufać, kochać i być w pełni wolnymi?                      Zastanówmy się też nad chwilami, kiedy podejmowaliśmy ważne życiowe decyzje. Czy byliśmy gotowi odpowiadać na wezwania, jakie Jezus do nas kierował? Przyjmować zadania, które chciał nam powierzyć, życiową drogę, którą nam proponował?
    Czy swoim życiem i zaufaniem mówię codziennie Jezusowi: "Prawdziwie jesteś Synem Bożym!"?
 

15 Sierpnia 2008
Uroczystość
Wniebowzięcia NMP
Z EWANGELII Mt 14

    Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana. Wtedy Maryja rzekła: Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim.

    Wyznanie wiary kończy się słowami: "Wierzę w... ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny. Amen". Dziś, wpatrując się w Najświętszą Maryję Pannę, która z ciałem i duszą została wzięta do nieba, uświadamiamy sobie, że to właśnie w Niej znajdujemy wzór i przykład spełnienia tych dwóch prawd wiary: prawdy o zmartwychwstaniu ciała i o życiu wiecznym. Albowiem Wniebowzięcie Maryi jest niczym innym, jak tylko udzieleniem Jej przez Chrystusa pełni owoców Jego zmartwychwstania.
    Stało się tak dlatego, że w ciągu swego życia Maryja była w pełni i całkowicie zjednoczona z Chrystusem i oddana Bogu. Ona najpełniej i najwierniej, w sposób doskonały, przyjęła i wypełniła Jego wolę - nie tylko w momentach chwały i radości, ale nade wszystko w chwilach trudnych.
    "Wielbi dusza moja Pana...". Słowa Maryi wysławiające dobroć Boga słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii. Tak, Bóg naprawdę uczynił Jej wielkie rzeczy. Dlatego słusznie Kościół powtarza dziś za Elżbietą: "Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła". Powtarzajmy je także my, wpatrując się z radością i miłością w chwałę Maryi Wniebowziętej; widząc w Niej zapowiedź i obietnicę tego, jak wielkie i wspaniałe rzeczy Bóg przygotował dla tych, którzy Go kochają i pełnią Jego wolę. Niech na tej drodze wspiera nas modlitwa, miłość i wstawiennictwo naszej Wniebowziętej Matki - Maryi.

17 Sierpnia 2008
XX Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 15

    On jednak odparł: "Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom". A ona odrzekła: "Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów". Wtedy Jezus jej odpowiedział: "O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!". Od tej chwili jej córka była zdrowa. 

    Dialog ukazuje, że kobieta kananejska uznaje pierwszeństwo Judejczyków w planie Bożym, podobnie czyni Jezus. Bóg wybrał lud Izraela za swój przed innymi narodami. Jednak czas wyłączności Izraela
w historii zbawienia powoli się kończy. Coraz częściej poganie wykazują wiarę w Jezusa w stopniu, jaki trudno znaleźć w Izraelu, chociaż Judejczycy nie oczekiwali wielkiej wiary od pogan, szczególnie od pogańskich kobiet.
    Jezus robi wyjątek w swojej służbie, by jednocześnie z uwolnieniem od wpływu złego ducha ukazać uniwersalizm wiary Abrahama, która usprawiedliwia tak Judejczyków, jak i pogan. Wkrótce przecież Judejczycy i poganie zostaną nie tylko zrównani w wierze, zostaną także pojednani w Chrystusie, nawet dawni wrogowie. Kobieta odpowiadając Jezusowi zgadza się, że Żydzi mają pierwszeństwo, zwraca jednak uwagę, że nawet psy zjadają resztki, które spadną ze stołu. Argumentując w ten sposób daje wyraz swojej wierze, że jedynie niewielka cząstka mocy Jezusa wystarczy do uzdrowienia jej córki. Postawa śmiałej pokory sprawia, że kobieta odnosi zwycięstwo.
    Jak echo brzmią tu dla nas słowa Pana Jezusa z innego fragmentu Ewangelii: „Proście, a będzie wam dane”. Potrzeba JEDYNIE pokory, ufności i wiary... Tak mało... i tak wiele.

 

 

Nr. 4/75                                      Okres zwykły                     czerwiec - sierpień 2008 rok 

 

             CZERWIEC
Intencja ogólna: Aby każdy chrześcijanin zacieśniał głęboką, osobistą przyjaźń z Chrystusem i dzięki temu mógł przekazywać każdemu napotkanemu człowiekowi moc Jego miłości.
Intencja misyjna: Aby Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny w Quebecu w Kanadzie pomógł coraz lepiej rozumieć, że Eucharystia jest sercem Kościoła i źródłem ewangelizacji.      
                 LIPIEC
Intencja ogólna: Aby wzrastała liczba wolontariuszy, gotowych wielkodusznie i z oddaniem służyć wspólnocie chrześcijańskiej. Intencja misyjna: Aby dzięki Światowemu Dniowi Młodzieży
w Sydney w Australii w młodych ludziach rozpalił się płomień Bożej miłości i by stali się oni siewcami nadziei na nową ludzkość.
                SIERPIEŃ
Intencja ogólna: Aby rodzina ludzka potrafiła szanować Boży zamysł względem świata i stawała się coraz bardziej świadoma tego, że stworzenie jest dla nas wielkim darem Bożym.
Intencja misyjna: Aby cały Lud Boży był zachęcany do odpowiedzi na powszechne powołanie do świętości i do misji, z uważnym rozeznaniem charyzmatów i troską o stałą formację duchową
i kulturalną.

Drodzy Bracia i Siostry!
W uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa, łączą się harmonijnie pobożność ludowa i głębia teologiczna. Zgodnie z panującą niegdyś tradycją - w niektórych krajach jest ona jeszcze żywa - rodziny poświęcały się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i w swoich domach przechowywały Jego obraz. Ten kult jest zakorzeniony w tajemnicy Wcielenia; miłość Boga do ludzkości objawiła się z niezwykłą wyrazistością za pośrednictwem Serca Jezusa. Dlatego prawdziwy kult Najświętszego Serca zachowuje swoje znaczenie
i pociąga w sposób szczególny dusze spragnione Bożego miłosierdzia, znajdujące w Nim nieskończone źródło, z którego czerpią wodę życia, by nawadniać pustynie ludzkiej duszy i rozbudzać nadzieję. Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa jest również Światowym Dniem Modlitwy o Świętość Kapłanów. Przy tej okazji proszę was wszystkich, drodzy bracia i siostry, o nieustanną modlitwę za kapłanów, by byli wiarygodnymi świadkami miłości Chrystusa.
Papież Benedykt XVI

 
      Księdzu Proboszczowi Alojzemu Szwedowi z okazji 20. rocznicy, byłemu proboszczowi ks. Edwardowi Wołosowi w 30. rocznicę oraz - z racji złotego jubileuszu - ks. Janowi Wiluszowi, naszemu rodakowi, w 50. rocznicę święceń kapłańskich życzymy wielu łask Bożych, darów Ducha Świętego, zdrowia i wytrwałości w dalszym posługiwaniu Bogu, Kościołowi i ludziom.
Redakcja Powołania
 


   W intencji żyjących i zmarłych komitetowych z racji 20. lecia powołania do istnienia rejonów w naszej parafii i ustanowienia komitetowych odpowiedzialnych za poszczególne rejony.

 

 
                                          czerwiec

201. Św. Justyna, męczennika.
02. Świętych Marcelina i Piotra, męczenników.
03. Św. Karola Lwangi i Towarzyszy, męczenników.
05. Św. Bonifacego.
08. Św. Jadwigi Królowej.
09. Św. Efrema, diakona, doktora kościoła.
11. Św. Barnaby, apostoła.
12. Św. Leona III, papieża.
13. Św. Antoniego z Padwy, kapłana, doktora kościoła
- Nabożeństwo fatimskie.
14. Bł. Michała Kozala.
17. Św. Alberta (Adam Chmielowski).
19. Św. Gerwazego i Protazego, męczenników. Imię Gerwazy w języku greckim znaczy tyle, co ten, który "dożył sędziwego wieku", czyli "czcigodny". Greckie imię Protazy tłumaczy się jako "pierwszy", czyli "znakomity". Według legendarnej "Passio" Gerwazy i Protazy byli bliźniakami, ich rodzicami mieli być św. Witalis i św. Waleria. Po śmierci rodziców rozdali swą majętność i prowadzili życie modlitwy i umartwienia. Kiedy wybuchło prześladowanie Dioklecjana, zostali oskarżeni przed namiestnikiem rzymskim Anastazjuszem, że są chrześcijanami. Kiedy odmówili złożenia czci bóstwom kadzidła, zostali skazani na śmierć - Gerwazy przez ubiczowanie, a Protazy przez ścięcie mieczem. Są patronami Mediolanu.
W roku 356 ich ciała odnalazł św. Ambroży w czasie prac na terenie podziemi kościoła świętych Nabora i Feliksa. W uroczystej procesji przeniósł je do tego kościoła. Kiedy zaś po śmierci św. Ambrożego ku czci jego wystawiono bazylikę w Mediolanie, wtedy w osobnej krypcie we wspaniałym sarkofagu, umieszczono ich ciała wraz z relikwiami św. Ambrożego. Odtąd rozpowszechnił się na Zachodzie zwyczaj, że uroczyste przeniesienie relikwii świętych z ziemi do kościoła dla kultu uważano za formalną kanonizację. Tak było do wieku XII, kiedy Stolica Apostolska zarezerwowała sobie kanonizację świętych. Dekret Urbana VIII z roku 1634 wprowadził do dziś obowiązujący kanoniczny proces beatyfikacyjny i kanonizacyjny.
21. Św. Alojzego Gonzagi (1568-1591).
22. Św. Paulina z Noli, bp. Ur. w Bordeaux w 355 r. Majątek rozdał ubogim i rozpoczął życie monastyczne.
W Noli, we Włoszech został biskupem. Szerzył kult św. Feliksa, wspierał pielgrzymów i troszczył się o ubogich. Napisał wiele listów, poematów i rozpraw. Zm. w 431 r.
- Św. Tomasza More'a.
24. Narodzenie św. Jana Chrzciciela.
25. Bł. Doroty z Mątowów - Żyła w latach 1347-1394. Była matką licznego potomstwa. Po śmierci męża przeniosła się do Kwidzynia i tam kazała zamurować się w celi przykatedralnej. Jest patronką kobiet.
27. NMP Nieustającej Pomocy,
- Św. Cyryla, biskupa i doktora Kościoła,
- Konsekracja Kościoła Parafialnego.
29. Świętych Apostołów Piotra i Pawła.
30. Świętych Pierwszych Męczenników.
                                          

                                                 lipiec

03. Św. Tomasza Apostoła.
05. Św. Marii Goretti.
06. Bł. Marii Teresy Ledóchowskiej.
08. Św. Jana z Dukli. Odpust "Na Puszczy" (12 lipca),
i w klasztorze (13 lipca).
11. Św. Benedykta, patrona Europy,
- Nabożeństwo fatimskie.
13. Św. Andrzeja Świerada, pustelnika.
15. Św. Bonawentury, biskupa i doktora Kościoła.
16. Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel.
18. Bł. Szymona z Lipnicy.
21. Św. Wawrzyńca z Brindisi, kapłana i doktora Kościoła.
22. Św. Marii Magdaleny. Odpust w Dukli.
23. Św. Brygidy Szwedzkiej, patronki Europy.
24. Św. Kingi, dziewicy.
25. Św. Jakuba Starszego, Apostoła,
- Św. Krzysztofa.
26. Świętych Joachima i Anny, rodziców Maryi.
29. Św. Marty.
30. Św. Piotra Chryzologa, biskupa i doktora Kościoła.
31. Św. Ignacego Loyoli.

                                                    sierpień

ODPUST PORCJUNKULI. Każdy, kto w dniu
2 sierpnia nawiedzi swój kościół parafialny, spełniając zwykłe warunki (pobożne nawiedzenie kościoła, odmówienie w nim Ojcze Nasz i Wierzę... oraz spowiedź i Komunia św. wraz z modlitwą w intencjach papieża, czyli w intencjach, w których on się modli; ponadto wykluczone przywiązanie do jakiegokolwiek grzechu), zyskuje odpust zupełny.
01. Św. Alfonsa Marii Liguorii, bpa i doktora Kościoła.
03. NMP Anielskiej. Odpust w Wietrznie.
04. Św. Jana Vianney'a.
06. Przemienienie Pańskie.
07. Bł. Edmunda Bojanowskiego.
08. Św. Dominika, kapłana,
- Nabożeństwo fatimskie.
09. Św. Edyty Stein -Teresy Benedykty od Krzyża.
10. Św. Wawrzyńca.
11. Św. Klary.
14. Św. Maksymiliana Marii Kolbe.
15. Wniebowzięcie NMP (MB Zielnej),
- NMP z Lichenia, - MB Bolesnej Królowej Polski.
16. Św. Stefana Węgierskiego.
- Św. Rocha.
17. Św. Jacka Odrowąża, kapłana.
20. Św. Bernarda, opata, doktora Kościoła.
22. NMP Królowej.
24. Następne wydanie „Powołania”


 

     Kochani moi. Pochylamy się nad hasłem duszpasterskim "Bądźmy uczniami Pana". Pan Bóg chce w osobie Jezusa Chrystusa, aby każdy z nas z Nim się spotkał. Aby każdy z nas Go słuchał. Aby każdy z nas z Nim szedł, krok w krok, chwila po chwili. Chce, aby przy Nim zawsze człowiek odnajdywał potrzebne światło, aby w Nim szukał mocy i pokoju. Chce, aby człowiek u Niego jedynie szukał rady we wszystkich sytuacjach i problemach swojego życia. A czyniąc to codzienne, wiernie, aż do śmierci, by doszedł do ojcowskiego domu, z którego wyszedł.
Z tego wielkiego dzieła nie jest wykluczony żaden człowiek.
     Przyjmijmy to, co jest niewyobrażalną Bożą miłością. Co stanowi o godności każdego człowieka. My nie wspominamy historii czy legendy. My uobecniamy tu na ziemi rzeczywistość: Syn Boży - Jezus Chrystus jest obecny dla naszego pokolenia. Jest dla każdego ludzkiego serca.
     Przyjmijmy Go na serio. Weźmy i cieszmy się, radujmy się, z Nim żyjmy.
     Weźmy Jezusa najpierw dla siebie, dla swojego zbawienia. I weźmy Go dla zbawienia innych.
 

                                             

30.03. Po Mszy św. o godz. 10.00 spotkanie formacyjne dla kandydatów POAK.
O godz. 17.00 Panie z KGW zorganizowały kolejne "Jajko" Wielkanocne" dla Łęckiej społeczności.
02.04. W 3. rocznicę śmierci Sługi Bożego Jana Pawła II
o godz. 20.00 z udziałem wspólnoty szkolnej oraz chętnych parafian odbyła się uroczysta Msza św. o rychłą beatyfikację i kanonizację Jana Pawła II. Okolicznościowe kazanie wygłosił ks. Roman Jagiełło.
Po Mszy św. w Sali Widowiskowo-Sportowej odbyła się akademia, która zakończyła uroczystości.
20.04. Spotkanie formacyjne kandydatów POAK połączone z "Jajkiem wielkanocnym".
Comiesięczna zbiórka na budowę plebanii i na sprzątanie kościoła.
03.05. O godz. 10.00 odbyła się uroczysta Msza św.
z udziałem pocztów sztandarowych OSP i ZSP w Łękach Dukielskich z racji 3. maja.
09.05. Rozpoczęcie nabożeństw fatimskich połączone
z obchodem 10. lecia istnienia gazety parafialnej "Powołanie". Mszy św. przewodniczył i okolicznościowe kazaniewygłosił ks. Paweł Kaszuba. W nabożeńtwie uczestniczył także ks. Edward Wołos. Uroczystości były transmitowane przez diecezjalne radio "FARA". Oprawę muzyczną Mszy św. i nabożeństwa przygotował zespół "Łęczanie"
i chór szkolny. Nabożeństwo przygotowali i przeprowadzili redagujący gazetę obecnie i w przeszłości.
10.05. Poświęcenie książeczek i różańców dla dzieci pierwszokomunijnych.
17.05. Drużyna ministrancka w składzie: Patryk Leśniak, Marcin Wojdyła, Damian Wierdak, Piotr Węgrzyn, Mateusz Aszlar, Rafał Głowa, Szymon Wierdak, Mateusz Łajdanowicz, Daniel Fornal, Jarosław Musialik, Szymon Pietruś, Kacper Ryczak, Rafał Jastrzębski, Gracjan Poręba, Przemysław Aszlar, Krzysztof Lągawa wzięła udział w dekanalnych rozgrywkach piłki nożnej w Draganowej. Zajęła II miejsce w meczu finałowym z drużyną ministrancką z Wietrzna.
18.05. Spotkanie formacyjne kandydatów POAK.
Comiesięczna zbiórka na budowę plebanii i sprzątanie kościoła.
22.05. Rodziny z rejonów - IV, V, VI, VII przygotowały ołtarze z racji Bożego Ciała. W tym dniu po Mszy św. - mimo niesprzyjającej pogody - odbyła się procesja do czterech ołtarzy.
24. 05. Kandydaci POAK wraz z Księdzem Proboszczem udali się z pielgrzymką do Strachociny na uroczystości związane z obchodami wspomnienia św. Andrzeja Boboli. Podczas tych uroczystości dekretem ks. abpa Józefa Michalika został powołany Parafialny Oddział Akcji Katolickiej w skład którego weszli: prezes Marcin Śliwiński, zastępca prezesa Anna Łajdanowicz, członkowie: Jan Welcer, Beata Bojda, Henryk Kyc, Stanisława Leśniak, Wanda Leśniak, Roman Kasprzyk, Bożena Cieklińska, Maria Jaracz, Zofia Leśniak, Zofia Solińska, Zofia Jakubczyk, Krystyna Delimata, Alfreda Dziadosz, Zofia Welcer, Jerzy Ciekliński.
Po południu odbyła się spowiedź dzieci pierwszokomunijnych i ich rodzin.
25.05. Dzień I Komunii Świętej w naszej parafii.
29.05. Zakończenie Oktawy Bożego Ciała. Błogosławieństwo wianków i dzieci.
Ks. Proboszcz

 


10 lat
 
9 maja 2008 r. w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Łękach Dukielskich odbyło się szczególne nabożeństwo fatimskie. Szczególne, bowiem w ten sposób zespół redakcyjny gazety parafialnej "Powołanie" dziękował Bogu za 10 lat istnienia pisma katolickiego. Nabożeństwo było transmitowane przez diecezjalne radio FARA.

    Gdzie szukać początku tej historii? Wystarczy od bieżącej daty kalendarzowej odjąć jakieś 10 lat i mamy odpowiedź: maj 1998 r. Na pewno kwitły bzy, a panu Henrykowi myśl chodziła po głowie, że można by dla wsi zrobić coś więcej. I zrobił. Pierwsze uśmiechem i pogodą ducha, a później ideą parafialnej gazety „zaraził” pierwszy zespół redakcyjny. Dziś gazeta ma 10 lat! Czy wówczas ktokolwiek przypuszczał, że to pismo parafialne i trybuna łęczan zarazem przetrwa tak długo? Odpowiedzią na to pytanie jest obecny, majowy jubileusz roku 2008.
     Tą piękną liczbę doceniła lokalna społeczność, redaktorzy i ks. proboszcz. Wszyscy oni chcieli podziękowali Bogu za te 10 lat, a jako formę dziękczynienia wybrali Nabożeństwo Fatimskie. Wystarczyły raptem „dwa posiedzenia” w przykościelnej zakrystii i wszystko zostało dopięte na ostatni guzik.
     9 maja br. członkowie zespołu redakcyjnego zaangażowali się w Służbę Bożą. Homilię wygłosił ks. Paweł Kaszuba (z rozgłośni Radio Fara w Krośnie), oprócz niego nabożeństwo celebrowali: ks. Edward Wołos - poprzedni proboszcz parafii oraz ks. Alojzy Szwed, obecny proboszcz. Były czytania, śpiew psalmu... Był różaniec i modlitwa w intencjach papieskich...
    W końcu złożono dary i w procesji obnoszono figurę Maryi Fatimskiej, tradycyjnie wokół świątyni. Z kościelnego chóru płynęły słodkie dźwięki pieśni wykonywanych przez „Łęczan”  i dzieci ze szkolnego chóru.
 
       Z okazji okrągłego jubileuszu 10. lecia „Powołania”, zadaliśmy kilka pytań p. Henrykowi Kycowi - głównemu inicjatorowi powstania tej gazety.
10 lat to dla pisma piękna liczba! Czy od tego czasu wiele zmieniło się w zespole redakcyjnym? - Zmieniło się wszystko. Ludzie, czyli zespół redakcyjny, sprawy techniczne, oprogramowanie, sposób przygotowania i drukowania, a także łatwość dostępu do materiałów źródłowych, dokumentów, obrazów... Po prostu dwie inne epoki.
Jak przeżył pan uroczystości 10. lecia gazety? Oprócz nabożeństwa mam również na myśli spotkanie zespołu redakcyjnego po uroczystościach kościelnych? - Idea zorganizowania obchodów 10. lecia istnienia gazety parafialnej wyszła od Księdza proboszcza, jeszcze w ubiegłym roku. On też był głównym organizatorem i scenarzystą tego dnia. Ja natomiast składałem Panu Bogu dziękczynienie za ten wielki - czasem nawet niezrozumiały - dar dla naszej parafii i za to piękne połączenie z nabożeństwem fatimskim - również wielkim, czasem niedocenianym darem łaski Serca Jezusowego. Kiedyś, z perspektywy wieczności, te dary poznamy. Poznamy, jak bardzo nas Pan ubogacił, ile łask przez nie spłynęło na naszą wspólnotę, niestety, poznamy także i to - ile łask przez te Boże znaki zostało przez naszych parafian zmarnowanych i niewykorzystanych. Samo spotkanie po uroczystościach odbyło się w duchu miłości - agape - i wspomnień.
Czego życzyłby pan dla tego pisma katolickiego na najbliższą przyszłość? - Żeby „Powołanie” znalazło się w każdym domu w naszej parafii!      M.S.

 

Działalność Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej
16 grudnia 2007 r. odbyło się pierwsze spotkanie formacyjne kandydatów do Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej.
Naszej grupie przez kolejnych sześć spotkań, które przeprowadzane były raz w miesiącu, przewodniczył pan Piotr Janocha, który wyjaśniał, czym jest Akcja Katolicka
i w przystępny sposób przekazał nam cele i zadania Akcji Katolickiej. W ten sposób przygotował nas do samodzielnej pracy w tej organizacji, za co jesteśmy Mu wdzięczni.
Każde nasze spotkanie rozpoczyna się tzw. Kwadransem Biblijnym, w czasie którego przez wspólną modlitwę i czytanie, a następnie rozważanie przytoczonych fragmentów Pisma Świętego pragniemy pogłębiać naszą wiarę, a przez to stawać się mądrzejszymi
i dojrzalszymi katolikami. Kolejnym punktem naszych spotkań jest omawianie bieżących spraw z życia parafii, a także planowanie kolejnych poczynań w naszej organizacji. Pierwszym zadaniem, jakie postawiliśmy sobie, było przygotowanie i przeprowadzenie Drogi Krzyżowej, która odbyła się 17 lutego br.
20 kwietnia br. na kolejnym spotkaniu formacyjnym kilka pań z POAK przygotowało pyszny poczęstunek z racji tzw. "Jajeczka", które zostało poprzedzone wyborami prezesa POAK. Na tę funkcję wybrano Marcina Śliwińskiego, a zastępcą została Anna Łajdanowicz.
 

POAK pielgrzymował do Strachociny

24 maja br. wzięliśmy udział w 13. Przemyskiej Pielgrzymce Akcji Katolickiej do Strachociny. Uroczystości rozpoczęły się na Bobolówce o godz. 9.30 nabożeństwem różańcowym przy Dróżkach Pana Jezusa i św. Andrzeja Boboli z relikwiami tego świętego. Następnie wysłuchaliśmy referatu pt. "Akcja Katolicka wobec zagrożeń sekularyzacji", wygłoszonego przez ks. bpa Mariusza Leszczyńskiego, Asystenta Krajowego AK. O godz. 1130 odprawiona została Msza Św. koncelebrowana pod przewodnictwem ks. abpa Józefa Michalika, na której nasza parafia jako jedna z 15 nowych parafii, otrzymała dekret nominacyjny powołujący POAK Archidiecezji Przemyskiej i ustanawiający nas nowymi członkami AK. Obecnie do POAK należy 18 członków na czele z księdzem proboszczem jednak mamy nadzieję, że wkrótce zechcą dołączyć do nas kolejne osoby. 

Beata Bojda


 

 

 
fragment Homilii Jana Pawła II w czasie Mszy św. we Włocławku,
7 czerwca 1991 r.


              

 

Źródło życia i świętości

    Uroczystość Serca Jezusa jest jakby wielkim dopowiedzeniem i głębokim komentarzem do wydarzeń wielkopiątkowych. Zapis Ewangelii św. Jana odnosi się do samego zakończenia tych wydarzeń. Żołnierze wysłani przez Piłata sprawdzają, czy skazańcy na Golgocie już nie żyją. Chrystus już nie żyje. Aby to stwierdzić, jeden z żołnierzy zadaje cios włócznią - i wówczas
z przebitego boku "wypłynęła krew i woda" (J 19, 34). Było to sprawdzianem śmierci.
    Ewangelista nie mówi o sercu, ale to właśnie ludzkie serce Ukrzyżowanego zostało przebite: stąd właśnie ten upływ krwi i wody, który oznacza, że Jezus Nazareński już nie żyje. Stało się to w Wielki Piątek w godzinach przedwieczornych. Prawo rytualne domagało się tego, aby ciała ukrzyżowanych nie pozostawały na krzyżu w dzień paschalnego szabatu, który był największym świętem Izraela.
    Do tego opisu ewangelista dodaje dwa zdania, które mają świadczyć o wypełnieniu się proroctw Starego Przymierza. Oto Pismo mówi: "Kość jego nie będzie złamana" i "Będą patrzeć na Tego, którego przebodli" (por. J 19).
    Będą patrzeć na Ukrzyżowanego. Będą wpatrywać się w Jego Serce.

    W tych słowach zawiera się klucz do tajemnicy, która stoi w centrum dzisiejszej uroczystości. Ale nie tylko klucz. Klucz do dziejów duszy wielu ludzi, którzy poprzez tę otwartą ranę w boku ukrzyżowanego Chrystusa, widoczną na zewnątrz, docierają do tego, co jest ukryte dla wzroku. Patrzą na Jego Serce. Wpatrują się w Jego Serce.
    Iluż takich ludzi, zapatrzonych w Serce Odkupiciela, przeszło przez tę nadwiślańską ziemię, przez to biskupie miasto? Wpatrywali się oni wszyscy w to przebite na krzyżu Serce i znajdowali nadludzką moc, ażeby dawać Mu świadectwo życia i śmierci. Serce, które jest źródłem życia i świętości.
    Serce przebite na krzyżu - Serce Syna Jednorodzonego - jest dojrzałym owocem tej odwiecznej miłości Boga do człowieka. W Nim pozostaje wypisana na zawsze ta prawda z Listu Janowego: Bóg pierwszy "nas umiłował i posłał Syna swojego, jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy" (1 J 4, 10). Nie ma miłości większej niż ta: nie ma miłości większej niż ta, która życie daje za drugich (por. J 15, 13). Nie ma miłości większej niż ta, która na końcu objawia się w Sercu przebitym włócznią setnika na Golgocie. "Moje serce (...) się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności. Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu" (Oz 11, 8-9). Tak. Ten płomień gniewu wybuchnął i strawił Serce Syna.
    A w Sercu Syna ten Boży płomień pozostał dla każdego człowieka, nie jako płomień niszczącej kary, ale jako płomień odnawiającej miłości.
    W ten sposób Bóg - Miłość trwa w dziejach ludzkości, w dziejach wewnętrznych każdego z nas: "Pośrodku ciebie jestem Ja - Święty, i nie przychodzę, żeby zatracać" (Oz 11, 9). Serce Jezusa, przebłaganie za grzechy nasze - Serce Jezusa, źródło życia i świętości.
Trzeba, abyśmy wpatrywali się w to Boskie Serce. Z niego płynie "wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka", jak uczy Apostoł w Liście do Efezjan (3, 16).
    Znajduje się tutaj zarazem odpowiedź na wiele słabości i grzechów ludzi współczesnych, którzy nie żyją życiem wewnętrznym. Żyją zewnętrznie. Żyją zmysłami, żyją odruchem instynktów. Idąc za przykazaniami Dekalogu, które wytyczają program mojego pielgrzymowania, tym razem, należy tutaj przywołać na pamięć przykazanie dziewiąte: "Nie pożądaj żony bliźniego twego". Nie tylko "nie cudzołóż", ale też "nie pożądaj". Nie daj się uwikłać wszystkim tym siłom pożądania, które drzemią w tobie jako "zarzewie grzechu". Nie daj się opanować "człowiekowi cielesnemu" (por. 1 Kor 3, 3). "Jeżeli będziecie żyli wedle ciała - pisze Apostoł - czeka was śmierć" (Rz 8, 13).
    Ciało samo nie ma innej perspektywy - tylko duch ją ma. "Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała - będziecie żyli" (Rz 8, 13). A siły ducha są w człowieku. I działa też w sercach ludzkich miłość, która jest z Ducha Świętego.


Po co budować na skale?
ks. Andrzej Adamski
    Przypowieść o dwóch ludziach wznoszących swe domy jest zakończeniem Jezusowego Kazania na Górze. Jego rozpoczęciem jest - jak pamiętamy - Osiem Błogosławieństw. Samo Kazanie na Górze jest nazywane "konstytucją Królestwa Bożego" i stanowi odpowiedź Jezusa na jedno z podstawowych pytań: Jak żyć? Jest to propozycja bardzo trudna i w wielu miejscach budząca nasz opór i lęk. Niektórzy twierdzą wręcz, że propozycja nierealna i niemożliwa do wypełnienia. Jednak dzisiejsza Ewangelia pokazuje, że nie mają oni racji: Chrystus wprost domaga się wypełniania tych Jego słów. Przy tym w bardzo obrazowy sposób pokazuje konsekwencje zarówno ich wypełnienia, jak i zlekceważenia. Uczy, że nie możemy poprzestawać tylko na słowach i pragnieniach. Nie zadowala Go też działanie będące jakimś pustym aktywizmem, niepołączonym z odpowiednią postawą serca. Pokazuje, że chce nas mieć całych: z ciałem, duszą, uczuciami, pragnieniami...
    Drogą do spełnienia Jego wymagań jest stałość i wierność. To właśnie te cechy uosabia człowiek, który w pocie czoła drąży skałę, by w niej utwierdzić fundamenty swojego domu. Skała jest twarda, pot zalewa oczy, efekt wysiłku czasem jest wręcz niedostrzegalny. Trzeba zmagać się nie tylko ze swoją słabością, ale także z ironicznym uśmiechem sąsiada, którego dom wyrósł nieopodal, postawiony bez zbędnego - wydawałoby się - wysiłku na bardziej miękkim podłożu. Zużywają się narzędzia, pojawia się pokusa rezygnacji i wyboru łatwiejszych rozwiązań. Jednak determinacja bierze górę - przychodzi dzień, kiedy twardość skały zostaje pokonana: można wreszcie zalać fundament i przystąpić do upragnionej budowy.
    Jednym z głównych niebezpieczeństw w życiu duchowym jest powierzchowność i brak wytrwałości. Łatwo zatrzymać się na poziomie wzruszeń czy też jednorazowych zrywów i akcji. Tymczasem konieczne jest odważne i wytrwałe poznawanie siebie, oczyszczanie, stawanie w prawdzie przed Bogiem i odkrywanie z Jego pomocą naszych wad i słabości, by następnie On mógł nas z nich uzdrawiać. Liczy się tu przede wszystkim nasza decyzja, wierność, ciągłe powstawanie z upadków - choćby były nie wiem jak bolesne. Rzeczywiście, czasem przypomina to drążenie skały, jednak w końcu owocuje wewnętrznym pokojem i wielką ufnością w Boże Miłosierdzie, która pozwala przetrwać najcięższe życiowe burze i próby.
    Zechciejmy usłyszeć dziś zaproszenie Jezusa do codziennej, trudnej wierności, poczynając od rzeczy małych. Wierność niedzielnej Eucharystii - mimo zmęczenia czy złej pogody. Wierność codziennej modlitwie: niech będzie to choćby pięć minut, ale naprawdę codziennie i z głębi serca, mimo rozproszeń, oschłości i poczucia braku sensu. Lepiej pięć minut, ale codziennie i systematycznie, niż długie godziny, ale jednorazowo i wtedy, gdy "mam natchnienie". Systematyczne korzystanie z sakramentu pokuty i codzienny rachunek sumienia - aby w świetle Bożego Słowa poznawać prawdę o sobie... Codzienna postawa miłosierdzia i życzliwości wobec innych: opanowywanie języka, drobne gesty życzliwości, płynące z głębi serca dobre słowo i uśmiech, uczciwość... A wszystko po to, aby dom mojego życia przetrwał próbę burzy, która może nadejść niespodziewanie.

Katechizmowe rozważania

Odpusty w Kościele Katolickim
Czy dziś są tylko tradycją?

    "Odpust jest to darowanie przed Bogiem kary doczesnej za grzechy, zgładzone już co do winy. Dostępuje go chrześcijanin odpowiednio usposobiony i pod pewnymi, określonym warunkami, za pośrednictwem Kościoła, który jako szafarz owoców odkupienia rozdaje i prawomocnie przydziela zadośćuczynienie ze skarbca zasług Chrystusa i świętych" (KPK, kan. 992; KKK, n. 1471).
Odpust może otrzymać osoba, która została ochrzczona, nie jest ekskomunikowana i znajduje się w stanie łaski uświęcającej, przynajmniej pod koniec wypełniania przepisanych czynności. Jako katolicy wyznajemy naukę, iż w sakramencie pokuty otrzymujemy przebaczenie wyznanych grzechów. Jednakże uzyskanie Bożego przebaczenia, chociaż pozwala nam osiągnąć wieczne zbawienie, to nie uwalnia od kar doczesnych, które spotykają nas za życia lub po śmierci w czyśćcu. Zgodnie z bożym Objawieniem wiemy, że konsekwencją każdego grzechu staje się kara. Możliwościami jej łagodzenia są cierpienia, trudy życia czy śmierć. Wierzymy, że w sakramencie pokuty otrzymujemy odpuszczenie winy, natomiast pozostaje jeszcze tzw. kara doczesna. To właśnie jej darowanie określane jest mianem odpustu. Oczywiście jego uzyskanie zakłada szczerą wewnętrzną przemianę oraz wypełnienie przepisanych uczynków.
    W czasach wczesnego chrześcijaństwa otrzymanie rozgrzeszenia poprzedzone było ciężką pokutą, którą należało odprawiać nieraz przez całe lata.
    Z upływem czasu praktyki te ulegały złagodzeniu, a Kościół zaczął skracać odbywanie pokuty, a w końcu zamiast kar nadawać odmówienie modlitwy, czy też odbycie pielgrzymki. Wtedy też pojawiły się odpusty mające skrócić długotrwałą praktykę pokutną. Udzielanie odpustów polegało na całkowitym lub częściowym darowaniu kar doczesnych, należnych za popełnione grzechy. Praktyki takie wynikały z wiary Kościoła w zadośćuczynienie dokonane przez Jezusa Chrystusa, w Jego zasługi oraz w zasługi Matki Bożej i wszystkich świętych. Określano je mianem "skarbca Kościoła".
    Historia Kościoła katolickiego zna różne opinie na temat odpustów. Niestety, były i takie czasy, kiedy to miały miejsce poważne nadużycia. Papieska Audiencja Generalna z 29 września 1999 r. poświęcona jest w całości tematowi odpustów. Warto w tym miejscu przypomnieć słowa Ojca Świętego Jana Pawła II: "Jest to temat nader delikatny: w przeszłości był on źródłem licznych nieporozumień, które doprowadziły nawet do naruszenia jedności między chrześcijanami. W kontekście aktualnych postępów w dziedzinie ekumenizmu Kościół uważa, że ta starożytna praktyka, pojmowana jako istotny wyraz Bożego miłosierdzia, powinna być dobrze rozumiana i przyjmowana. Doświadczenie wskazuje bowiem, że odpusty traktowane były niekiedy z lekceważeniem, co prowadziło do marnowania Bożego daru i rzucało cień na prawdy i wartości zawarte w nauczaniu Kościoła".
    Odpusty zostały odrzucone przez Kościoły protestanckie, zaś Luter w swych słynnych 95 tezach z 1517 r. twierdził, że odpusty nie mają wartości przed Bogiem, ponieważ polegają tylko na darowaniu przez Kościół kary przewidzianej prawem kanonicznym. Jednocześnie negował istnienie skarbca łask Chrystusowych .Ostateczna jednak jego krytyka przybrała formę negacji nie tyle samych odpustów, co metod ich propagowania. Wyznawał jednak zasadę, iż lepiej cierpieć kary za grzechy, aniżeli unikać kary poprzez uzyskiwanie odpustów.
W czasach nam współczesnych Kościół traktuje kwestię odpustów jako drogocenny dar Boży. Papież Paweł VI ogłosił w Konstytucji Apostolskiej Indulgentiarum doctrina, z 1 stycznia 1967 r., poprawioną naukę w zakresie praktyki odpustów.
    Znamy pojęcie, że odpust jest cząstkowy lub zupełny. We wspomniany dokumencie, papież Paweł VI zniósł odpusty określane konkretnym czasem (np. ilością dni lub lat), ponieważ - jak powszechnie wiadomo - w wieczności nie ma czasu.
    Wiem, że odpust ofiarować za siebie lub za zmarłych. Nie można ofiarować odpustu za osoby żyjące, gdyż zgodnie z nauka Kościoła, każdy sam jest w stanie dokonać przemiany swojego życia i wypełnić wymagane do otrzymania odpustu warunki. Odpust zupełny można uzyskać tylko jeden raz w ciągu dnia, poza pozostającymi w obliczu śmierci, natomiast odpusty cząstkowe można uzyskiwać w ciągu jednego dnia wielokrotnie.
    Wydaje się, że współcześni chrześcijanie zatracili rzeczywisty wymiar odpustów, spłycili ich sens, dlatego też na zakończenie proponuje jeszcze jeden fragment wypowiedzi Jana Pawła II:  "Sens odpustów należy zatem odczytać w kontekście pełnej odnowy człowieka na mocy łaski Chrystusa Odkupiciela przez posługę Kościoła. Historycznie wywodzą się one ze świadomości starożytnego Kościoła, który uważał, że może dać wyraz miłosierdziu Bożemu łagodząc kanoniczne pokuty zadane dla sakramentalnego odpuszczenia grzechów. Jednakże temu łagodzeniu odpowiadało zawsze podjęcie zobowiązań osobistych i wspólnotowych, które zastępczo spełniały "uzdrowicielską funkcję kary. (..) Jest zatem w błędzie ten kto sądzi, że można otrzymać ten dar po wykonaniu kilku zwykłych czynności zewnętrznych. Przeciwnie, są one wymagane jako wyraz nawrócenia i wsparcie na tej drodze. Ukazują w sposób szczególny wiarę w obfitość Bożego miłosierdzia oraz we wspaniałą rzeczywistość komunii, którą Chrystus urzeczywistnił, jednocząc z sobą w sposób nierozerwalny Kościół, jako swoje Ciało i Oblubienicę."
 

Wybrane praktyki związane z uzyskaniem odpustu zupełnego:
o Adoracja Najświętszego Sakramentu przez co najmniej pół godziny (jeśli jest krótsza - odpust cząstkowy);
o Przyjęcie błogosławieństwa udzielanego przez Papieża Urbi et Orbi (Miastu i Światu) - choćby tylko przez radio lub telewizję;
o Uczestnictwo w rekolekcjach trwających przynajmniej trzy dni;
o Publiczne odmówienie aktu wynagrodzenia Sercu Jezusowemu w uroczystość Najśw. Serca Pana Jezusa (w inne dni - odpust cząstkowy);
o Przyjęcie Pierwszej Komunii świętej lub pobożne uczestnictwo w takiej uroczystości;
o Sprawowanie i uczestnictwo we Mszy świętej z okazji 25., 50. i 60. lecia kapłaństwa;
o Odprawienie Drogi Krzyżowej;
o Nawiedzenie kościoła parafialnego w święto tytułu lub w dniu 2 sierpnia, kiedy to przypada odpust "Porcjunkuli";
o Odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych podczas liturgii Wigilii Paschalnej w Wielką Noc lub w rocznicę swojego chrztu;
o Uczestnictwo w nabożeństwie Gorzkich Żalów jeden raz w Wielkim Poście w jakimkolwiek kościele na terenie Polski;
Odpusty cząstkowe: O niektórych odpustach cząstkowych wspomniano już, wymieniając odpusty zupełne.
Są trzy ogólne warunki uzyskania odpustu cząstkowego:
1. Wierny dostępuje odpustu cząstkowego, jeśli w czasie spełniania swoich obowiązków i w trudach życia wznosi myśli do Boga z pokorą i ufnością, dodając w myśli jakiś akt strzelisty, np. "Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami";
2. Jeśli wierny powodowany motywem wiary przyjdzie z pomocą potrzebującym współbraciom, pomagając im osobiście lub dzieląc się z nimi swoimi dobrami, uzyskuje odpust cząstkowy;
3. Gdy wierny w intencji umartwiania się, odmówi sobie czegoś godziwego, a przyjemnego dla siebie, uzyskuje odpust cząstkowy. Warunek ten ma zachęcić wiernych do praktykowania dobrowolnych umartwień
Odpust cząstkowy jest związany z odmówieniem wielu znanych modlitw
i można go uzyskać wielokrotnie w ciągu dnia. Niektóre z modlitw związanych z odpustem cząstkowym to: Anioł Pański, Wierzę w Boga, Wieczny odpoczynek, Pod Twoją obronę, Magnificat, odmówienie jednej z sześciu litanii do świętych.

Opr. W. Fornal
 

Z kalendarza liturgicznego - 24 czerwca św. Jana Chrzciciela
 

Święty Jan Chrzciciel


    Imię Jan jest pochodzenia hebrajskiego i oznacza tyle, co "Bóg jest łaskawy". Jan Chrzciciel urodził się w Judei, według tradycji w Ain Karim, jako syn kapłana Zachariasza i Elżbiety (Łk 1, 5-80). Jego narodzenie z wcześniej bezpłodnej Elżbiety i szczególne posłannictwo zwiastował Zachariaszowi archanioł Gabriel, kiedy Zachariasz jako kapłan okadzał ołtarz w świątyni (Łk 1, 8-17).
    Przyszedł na świat w sześć miesięcy przed narodzeniem Jezusa (Łk 1, 36), prawdopodobnie w Ain Karim. Przy obrzezaniu otrzymał imię, zgodnie z poleceniem anioła. Z tej okazji Zachariasz wyśpiewał kantyk, w którym sławi wypełnienie się obietnic mesjańskich i wita go jako proroka, który przed obliczem Pana będzie szedł i gotował mu drogę w sercach ludzkich (Łk 1, 68-79). Kantyk ten wszedł na stałe do liturgii i stanowi istotny element codziennej porannej modlitwy Kościoła - Jutrzni. Poprzez swoją matkę, Elżbietę, Jan był krewnym Jezusa (Łk 1, 36). Św. Łukasz przekazuje nam w Ewangelii następującą informację: "Dziecię rosło i umacniało się w duchu i przebywało na miejscach pustynnych, aż do czasu ukazania się swego w Izraelu" (Łk 1, 80). Można to rozumieć w ten sposób, że po wczesnej śmierci rodziców będących już w wieku podeszłym, Jan pędził żywot anachorety, pustelnika, sam lub w towarzystwie innych. Kiedy miał 30 lat wolno mu było według prawa występować publicznie i nauczać. Podjął to dzieło nad Jordanem, nad brodem w pobliżu Jerycha. Swoje nauczenie rozpoczął w piętnastym roku panowania cesarza Tyberiusza (Łk 3, 1), czyli w 30 r. naszej ery według chronologii, którą się zwykło podawać.
    Jako herold Mesjasza Jan podkreślał z naciskiem, że nie wystarczy przynależność do pokolenia Abrahama, ale trzeba czynić owoce pokuty, trzeba wewnętrznego przeobrażenia. Na znak skruchy i gotowości zmiany życia udzielał chrztu pokuty. Garnęła się do niego "Jerozolima, cała Judea i wszelka kraina wokół Jordanu" (Mt 3, 5; Mk 1, 5). Na prośbę Chrystusa, który przybył nad Jordan, Jan udzielił mu chrztu. Potem niejeden raz widział Chrystusa nad Jordanem i świadczył o Nim wobec tłumu: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata" (J 1, 29). Na skutek tego wyznania przy Chrystusie Panu zjawili się dwaj pierwsi uczniowie - Jan i Andrzej, którzy dotąd byli uczniami św. Jana (J 1, 37).
    Na działalność Jana szybko zwrócili uwagę starsi ludu. Osobą Jana zainteresował się także władca Galilei, Herod II Antypas (+ 40), syn Heroda I Wielkiego, który nakazał wymordować dzieci w Betlejem. Można się domyślać, że Herod wezwał Jana do swojego zamku, Macherontu. Gorzko jednak pożałował swojej ciekawości. Jan bowiem skorzystał z tej okazji, aby rzucić mu prosto w oczy: "Nie wolno ci mieć żony twego brata" (Mk 6, 18). Rozgniewany król, z podpuszczenia żony brata Filipa, którą ku ogólnemu oburzeniu Herod wziął za własną, wydalając swoją żonę prawowitą, nakazał Jana aresztować. W dniu swoich urodzin wydał ucztę, w czasie której pijany pod przysięgą zobowiązał się dać córce Herodiady, Salome, wszystko, cokolwiek zażąda. Ta po naradzeniu się z matką zażądała głowy Jana. Herod nakazał katowi wykonać wyrok śmierci na Janie i jego głowę przynieść na misie dla Salome (Mt 14, 1-12). Jan miał wtedy trzydzieści kilka lat. Jezus wystawił Janowi świadectwo, jakiego żaden człowiek z Jego ust nie otrzymał: "Coście wyszli oglądać na pustyni? (...) Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: Oto ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę. Zaprawdę powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela" (Mt 11, 7-11; Łk 7, 24-27). Jan Chrzciciel jako jedyny wśród świętych Pańskich cieszy się przywilejem, iż obchodzi się jako uroczystość dzień jego narodzin. U wszystkich innych świętych obchodzimy jako święto dzień ich śmierci jako dzień ich narodzin dla nieba. Ponadto w kalendarzu liturgicznym znajduje się także wspomnienie męczeńskiej śmierci św. Jana Chrzciciela, obchodzone 29 sierpnia.
    W Janie Chrzcicielu uderza jego świętość, życie pełne ascezy i pokuty, siła charakteru, bezkompromisowość. Był pierwszym świętym czczonym w całym Kościele. Jemu dedykowana jest bazylika rzymska św. Jana na Lateranie, przy której przez prawie 1000 lat mieli swoją siedzibę papieże. Jest patronem Austrii, Francji, Holandii, Malty, Niemiec, Prowansji, Węgier; Akwitanii, Aragonii; archidiecezji warszawskiej i wrocławskiej; Amiens, Awinionu, Bonn, Florencji, Frankfurtu nad Menem, Kolonii, Lipska, Lyonu, Neapolu, Norymbergii, Nysy, Wiednia, Wrocławia; jest patronem wielu zakonów, m.in. joannitów (Kawalerów Maltańskich), mnichów, dziewic, pasterzy i stad, kowali, krawców, kuśnierzy, rymarzy; abstynentów, niezamężnych matek, skazanych na śmierć. Jest orędownikiem podczas gradobicia, w chorobach epilepsji.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/06-24.php3


Kult Serca Pana Jezusa
Czerwiec to miesiąc w sposób szczególny poświęcony czci Najświętszego Serca Pana Jezusa. Kult Serca Jezusowego wywodzi się z czasów średniowiecza; początkowo miał charakter prywatny, z czasem ogarnął szerokie rzesze społeczeństwa.
Mistyka średniowiecza łączyła kult Serca Jezusowego w bardzo żywym nabożeństwem do Najświętszej Rany boku Jezusa. Do najpierwszych, którzy w Ranie boku, otwartej włócznią żołnierza, odnaleźli Serce Boże należy nieznany autor poetyckiego utworu „Winny szczep mistyczny”. Mówi w nim, że właśnie w tej Ranie odnalazł Serce Boże, że spocznie przy Nim, że się już z Nim nie rozstanie. Cały zakon św. Dominika Guzmana - dominikanie - bardzo wcześnie przyswoił sobie nabożeństwo do zranionego boku i Serca Pana Jezusa. W piątek po oktawie Bożego Ciała, a więc w dzień, który sobie Chrystus wybrał na święto Jego Serca, dominikanie odmawiali oficjum o Ranie boku Pana Jezusa. Warto wymienić przynajmniej kilku świętych i błogosławionych, którzy wyróżniali się w średniowieczu szczególnym nabożeństwem do Serca Pana Jezusa; w tym Sercu znaleźli dla siebie źródło szczególnej radości i uświęcenia: Św. Mechtylda (1241-1298) za zachętą samego Pana Jezusa wchodziła do Jego Serca i w nim spoczywała. Jezus oddawał jej swoje Serce jako znak zawartego z nią przymierza. Pewnego dnia w czasie spotkania Pan tak mocno przycisnął jej serce do swojego Serca, że miała wrażenie, że odtąd te dwa serca stanowią jedno. Mechtylda każdego rana witała Boże Serce i każdego wieczora czule je żegnała. Podobnym przywilejem cieszyła się młodsza siostra Mechtyldy, św. Gertruda (1250-1303).
Jej zasadnicze dzieło, które wsławiło jej imię po całej Europie to „Poseł Bożej Pobożności”. Jest to prawdziwy poemat miłości Boga do duszy i duszy do Boga. Jego zaś źródłem jest Najświętsze Serce Syna Bożego. Można powiedzieć, że Gertruda obcowała z Sercem Jezusowym na co dzień.
Do św. Małgorzaty z Kortony (1252 -1297) Pan Jezus odezwał się pewnego dnia: "Połóż twe ręce na ranach moich rąk!" Na to święta: "Nie, Panie!" W tej chwili otwarła się rana boku Chrystusa i święta ujrzała w niej Serce Zbawcy. W XVI wieku nabożeństwo do Serca Pana Jezusa stało się powszechne dla ogółu wiernych
i całego Kościoła. Przyczyniło się do tego dwoje świętych: św. Jan Eudes i św. Małgorzata Maria Alacoque. Pierwszy działał bardziej z własnej inicjatywy, natomiast św. Małgorzata - pod wpływem nakazów, jakie otrzymała od samego Chrystusa, który chciał się jej pośrednictwem posłużyć. Jan Eudes postawił sobie za cel, za program swojej kapłańskiej misji szerzenie kultu i nabożeństwa do Serca Pana Jezusa i do Serca Maryi: niezmordowanym słowem, pismami i dziełami. Założył także ku czci tych dwóch Serc i pod ich imieniem osobną rodzinę zakonną (1641), aby kapłani tegoż zgromadzenia ex professo oddawali się szerzeniu nabożeństwa do tych dwóch Serc. Ku czci tych dwóch Serc przepisuje swoim synom duchownym osobne nabożeństwa i modlitwy, wśród nich piękne pozdrowienie: Ave Cor sanctissimum, ave Cor amantissimum Jesu et Mariae! W roku 1643 poleca
w swoim zakonie obchodzić uroczyście święto Najświętszego Serca Maryi (8 lutego) oraz Serca Pana Jezusa (20 października). Układa oficjum na te święta.
W roku 1648 wydaje książeczkę „O nabożeństwie do Najśw. Serca Jezusa i Maryi”. W roku 1670 otrzymuje aprobatę teologów tekst Mszy świętej i oficjum
o Najśw. Sercu Pana Jezusa.
A jednak główna zasługa w rozpowszechnianiu się nabożeństwa do Najśw. Serca Pana Jezusa przypada skromnej zakonnicy, wizytce, św. Małgorzacie Marii Alacoque (1647-1690). Żyła w tym samym wieku i czasie, co św. Jan Eudes, ale
w zupełnym ukryciu w klasztorze w Paray-le-Monial. 27 grudnia 1673 r. Małgorzata dopuszczona została do tego, by spoczęła na Sercu Jezusowym. Pan Jezus pokazując jej swoje Serce pełne ognia, rzekł do niej: "Moje Boskie Serce tak płonie miłością ku ludziom, że nie może dłużej utrzymać tych płomieni gorejących, zamkniętych w moim łonie. Ono pragnie rozlać je za twoim pośrednictwem i pragnie wzbogacić ludzi swoimi Bożymi skarbami".
Następnie Jezus wziął serce Małgorzaty i umieścił je symbolicznie w swoim Sercu. Potem już przemienione i jaśniejące oddał Małgorzacie. Usłyszała pocieszające słowa: "Dotąd nosiłaś tylko imię mojej sługi. Dzisiaj daję ci inne imię - umiłowanej uczennicy mojego Serca". Drugie objawienie miało miejsce na początku roku 1674. Pan Jezus ponownie objawił Małgorzacie swoje Serce i wymienił dobrodziejstwa i łaski, jakie przyrzeka czcicielom swojego Serca. "To nabożeństwo - pisze św. Małgorzata - jest ostatnim wysiłkiem Jego miłości i będzie dla ludzi jedynym ratunkiem w ostatnich czasach". Wśród różnych form czci Pan Jezus zażądał czci także wizerunków swojego Serca.
W tym samym roku 1674 miało miejsce trzecie z wielkich objawień. W czasie wystawienia Najśw. Sakramentu pojawił się Świętej Pan Jezus "jaśniejący chwałą, ze stygmatami pięciu ran, jaśniejącymi jak słońce". Pan Jezus ponownie odsłonił swoją pierś i pokazał Serce swoje
w pełni blasku. Zażądał, aby w zamian za niewdzięczność, jaka spotyka Jego Serce i Jego miłość, okazaną rodzajowi ludzkiemu, dusze pobożne wynagradzały temuż Sercu zranionemu grzechami i niewdzięcznością ludzką. Zażądał od świętej, aby w duchu tegoż zgromadzenia odbywała się w każdą noc przed pierwszym piątkiem miesiąca adoracja godzinna ("godzina święta") oraz aby Komunia święta w pierwsze piątki miesiąca była również ofiarowana w celu wynagrodzenia Boskiemu Sercu za grzechy i oziębłość ludzką.
Wreszcie w piątek po oktawie Bożego Ciała, 10 czerwca 1675 roku nastąpiło ostatnie wielkie objawienie. Kiedy Małgorzata klęczała przed tabernakulum w czasie nawiedzenia Najśw. Sakramentu ukazał się jej Chrystus, odsłonił swoje Serce i powiedział: "Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, że nie szczędziło niczego aż do zupełnego wyniszczenia się dla okazania im miłości, a w zamian za to doznaje od większości ludzi tylko gorzkiej niewdzięczności, wzgardy, nieuszanowania, lekceważenia, oziębłości i świętokradztw, jakie oddają mu w tym Sakramencie Miłości. Lecz najbardziej boli Mnie to, że w podobny sposób obchodzą się ze Mną serca służbie mojej szczególnie poświęcone. Dlatego żądam, aby pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała był odtąd poświęcony, jako osobne święto ku czci Mojego Serca i na wynagrodzenie Mi przez Komunię i inne praktyki pobożne zniewag, jakich doznaję. W zamian za to obiecuję ci, że Serce moje wyleje hojne łaski na tych wszystkich, którzy w ten sposób oddadzą Mu cześć lub przyczynią się do jej rozszerzenia".
Pan Jezus dał św. Małgorzacie Alacoque dwanaście obietnic, dotyczących czcicieli Jego Serca:
1. Dam im łaski, potrzebne w ich stanie.
2. Ustalę pokój w ich rodzinach.
3. Będę ich pocieszał w utrapieniach.
4. Będę ich pewną ucieczką w życiu, a szczególnie w godzinę śmierci.
5. Będę im błogosławił w ich przedsięwzięciach.
6. Grzesznicy znajdą w mym Sercu źródło i ocean miłosierdzia.
7. Dusze oziębłe staną się gorliwymi.
8. Dusze gorliwe prędko dojdą do doskonałości.
9. Będę błogosławił domom, w których wizerunek Serca mojego będzie czczony.
10. Osoby, które będą to nabożeństwo rozszerzały, będą miały imię swoje wypisane w Sercu moim.
11. Dam kapłanom dar wzruszania serc, nawet najzatwardzialszych.
12. W nadmiarze miłosierdzia Serca mojego przyrzekam tym wszystkim, którzy będą komunikować w pierwsze piątki miesiąca przez dziewięć miesięcy z rzędu
w intencji wynagrodzenia, że miłość moja udzieli łaskę pokuty, iż nie umrą w mojej niełasce, ani bez Sakramentów świętych, a Serce moje będzie im pewną ucieczką w ostatniej godzinie życia.
Stolica Apostolska dopiero po ścisłych i dokładnych badaniach zezwoliła na obchodzenie święta, jak i na cześć wizerunków Jezusowego Serca w formach dzisiaj powszechnie przyjętych. Po raz drugi Kościół pośrednio zatwierdził objawienia, dane św. Małgorzacie Marii Alacoque, kiedy po surowym procesie wyniósł ją do chwały ołtarzy. Jej beatyfikacja odbyła się w roku 1864, a kanonizacja w roku 1920. Pierwszym z papieży, który zatwierdził nabożeństwo do Serca Pana Jezusa, a także święto dla niektórych diecezji i zakonów był Klemens XIII. Uczynił to w roku 1765 - a więc prawie w sto lat po wspomnianych objawieniach. Decydującym jednak w tej sprawie stał się memoriał biskupów polskich wysłany do tegoż papieża w 1765 r.
Memoriał podaje najpierw historyczny przegląd kultu, z kolei uzasadnia bardzo głęboko godziwość i pożytki płynące z tego nabożeństwa. W 1856 r. Papież Pius IX rozszerzył święto Serca Pana Jezusa na cały Kościół. 31 grudnia 1899 r. Leon XIII oddał Sercu Jezusowemu w opiekę cały Kościół i rodzaj ludzki.
Kościół widzi w nabożeństwie do Serca Jezusowego znak miłości Boga ku ludziom. Chce także rozbudzić w sercach ludzkich wzajemną miłość ku Bogu poprzez to nabożeństwo. Nadto sam Chrystus nadał temu nabożeństwu wybitnie kierunek ekspiacyjny: ma nas ono uwrażliwiać na grzech, mobilizować w imię miłości Chrystusa do walki z nim oraz do wynagradzania za tych, którzy najwięcej ranią Boże Serce. Bóg jest miłością. Z miłości Bożego Serca istnieje cały wszechświat
i rodzaj ludzki. Kiedy zaś rodzaj ludzki sprzeniewierzył się Panu Bogu, swojemu Stwórcy, Bóg nadal go nie przestał miłować. Dowodem zaś tej niepojętej miłości było to, że dał swojego Syna. Uosobieniem tej największej Bożej miłości jest Serce Jezusowe. Ta właśnie miłość dla rodzaju ludzkiego kazała Jezusowi przyjść na ziemię, przyjąć dla zbawienia rodzaju ludzkiego okrutną mękę i śmierć. Z miłości tego Serca powstał Kościół, sakramenty święte, a wśród nich Sakrament Miłości - Eucharystia.
Nabożeństwo do Serca Jezusowego nakłada również zobowiązania. Człowiek nie powinien nadużywać dobroci Bożego Serca. Powinien mieć do tego Serca nieograniczone zaufanie. Dlatego może i powinien uciekać się do tegoż Serca we wszystkich swoich potrzebach. Nie powinien jednak ranić tegoż Serca na nowo grzechami. Kiedy jednak słabość ludzka na nowo pchnie nas w bagno grzechu
i w niewolę szatana, mamy prawo zawsze ufać w miłosierdzie Boże, które gotowe jest przyjść nam z pomocą i nas wybawić.
Nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego skłania również do aktów pokutnych za grzechy innych. Kto miłuje Boże Serce, ten będzie starał się temu Sercu wynagradzać za grzechy braci. Tak więc nabożeństwo to budzi także świadomość i odpowiedzialność społeczną. Nabożeństwo do Serca Jezusowego nagli do naśladowania cnót tego Serca - a przede wszystkim miłości we wszelkich jej przejawach.

Istnieją rozmaite formy czci Najświętszego Serca Pana Jezusa
Pierwszą z nich jest coroczna uroczystość, obchodzona w piątek po oktawie Bożego Ciała.
Miesiąc czerwiec jest miesiącem Serca Jezusowego; szczególnym orędownikiem tej formy kultu był papież Leona XIII (+ 1903) i jego następcy.
Często spotyka się także wizerunki Serca Jezusowego: w postaci medalików, obrazków, obrazów ściennych, figur. Liczne są także świątynie poświęcone Sercu Jezusa - w samej Polsce jest ich ok. 400.
Wiele narodów i państw poświęciło się Sercu Pana Jezusa, m.in. Ekwador, Kolumbia, Belgia, Hiszpania, Francja, Meksyk, Polska. Istnieją też zakony pod nazwą Serca Jezusowego - m.in. sercanki, siostry Sacre Coeur, siostry urszulanki Serca Jezusa Konającego.
Istnieją także konkretne pobożne praktyki ku czci Serca Jezusowego. Godzina święta wywodzi się od św. Małgorzaty Marii Alacoque. Pan Jezus wyraził życzenie, aby wierni w nocy z czwartku na pierwszy piątek miesiąca adorowali chociaż przez godzinę Najśw. Sakrament dla uczczenia konania Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym. Praktykę tę przyswoiło sobie bardzo wiele parafii, odprawiając specjalne adoracje w godzinach wieczornych. Pan Jezus dał także św. Marii Małgorzacie obietnicę, że kto przez dziewięć kolejnych pierwszych piątków przystąpi do Komunii świętej i ofiaruje ją jako wynagrodzenie za grzechy własne i rodzaju ludzkiego, temu Boże Serce zapewni miłosierdzie w chwili zgonu, że nie umrze bez Jego łaski. Kościół wprawdzie nie zaaprobował urzędowo tej obietnicy, pozwala jednak ufać, że zostanie ona wypełniona. Praktyka ta przyczyniła się do spopularyzowania zwyczaju częstej Komunii świętej. Pierwsze litanie do Najśw. Serca Jezusowego powstały w XVII wieku. Obecna pochodzi z wieku XIX. Jej początek miał miejsce w klasztorze sióstr francuskich wizytek. 2 kwietnia 1889 r. zatwierdził ją do odmawiania publicznego papież Leon XIII. On też dołączył do Litanii akt poświęcenia rodzaju ludzkiego Najśw. Sercu Jezusowemu. Papież Pius XI dodał akt Wynagrodzenia Sercu Jezusowemu, który nakazał odmawiać co roku w uroczystość Serca Jezusowego.
Tekst z http:// www.brewiarz.katolik.pl
 

 

Wartości, jako źródło wychowania i edukacji
 

         Porządek - czym jest, jak i gdzie?
     
Nuda jest chorobą pustej duszy i braku wyobraźni

Porządek - harmonijny, należyty układ, rozkład czegoś, stan, w którym wszystkie przedmioty pozostają na swoim wyznaczonym miejscu. Idealny, nienaganny, prawidłowy, wzorowy, przykładny porządek w domu, w mieszkaniu,
w dokumentach, w korespondencji. Porządek publiczny, zgodny z prawami obowiązującymi w społeczeństwie. Porządek matematyczny, logiczny na podstawie, którego można ułożyć elementy określonego zbioru, dokonać obliczeń według właściwej kolejności. Porządek myślowy polegający na braniu pod uwagę wszystkich możliwych danych, tak, aby istniało jak najmniejsze prawdopodobieństwo popełnienia błędu. W ten sposób oszczędzamy czas i energię, unikamy rozczarowań i niepotrzebnych powtórzeń w momencie oceniania rzeczywistości i możemy działać z większą skutecznością. Tak, jak porządek w bibliotece pomaga nam szybciej znaleźć książkę, tak porządek myśli umożliwia nam dojście do prawdy przy mniejszym prawdopodobieństwie popełnienia błędu.
Prawdą jest, że inteligencja logiczna rozwija się powoli. Możemy jednak wspomóc ten proces. Nasze dzieci powinny powoli od najmłodszych lat uczyć się, że przyczyny poprzedzają skutki, a nie odwrotnie; że z jednego przypadku nie możemy wyciągnąć uniwersalnej zasady; że wyjątek nie kłóci się z ogólną zasadą, tylko zakłada jej istnienie; że z absurdalnego założenia możemy dojść do dowolnego absurdalnego wniosku; że przypuszczenie nie daje pewności; że plotki często okazują się fałszywe; że istnieją optyczne iluzje, a ponadto, że ten, kto chce udowodnić zbyt dużo, w końcu nic nie udowadnia; że w życiu nie wszystko jest czarne lub białe; i że serce, kieruje się przesłankami niezrozumiałymi dla rozumu.
Niektórzy dorośli, niektóre dzieci wydają się posiadać wrodzone zamiłowanie do porządku. Kiedy wchodzimy do ich domu, pokoju wszystko jest na swoim miejscu: ubranie, zabawki, przedmioty, ozdoby. Nawet buty są równo ułożone obok siebie! Książki ustawione są tematycznie, a w wypadku serii wydawniczych, kolejne tomy znajdują się w odpowiedniej kolejności. Dla odmiany są też takie dzieci, tacy dorośli, którzy nie posiadają takiego zamiłowania lub zupełnie je zatraciły, bo nie wpojono im od wczesnego dzieciństwa, ważnej dla naszego życia wartości, jaką jest porządek. To my dorośli odpowiadamy za to,
w jakim stopniu porządek towarzyszy nam samym i naszym dzieciom. Jeżeli nasz dom przypomina klatkę dzikiego zwierzęcia, a wszystko znajduje się
w najbardziej nieoczekiwanych miejscach, to nie oczekujmy od dzieci, że będą miłośnikami porządku. Jeżeli żyjemy w chaosie, w stanie wielkiego bezładu, bez odpowiedniego rytmu dnia, to nie oczekujmy od dzieci, że będą mieć uporządkowane myśli, uporządkowany czas i uporządkowaną przestrzeń wokół siebie, czy to w szkole, czy później w życiu dorosłym.
Nie ma porządku tam, gdzie:

robi się rzeczy bez przemyślenia,

nie umie się nic uzasadnić,
nie prosi się o wyjaśnienia, ani się ich nie daje,
nie chce się szukać przyczyn, lepiej nie pytać,
wszystko jest nieprzewidywalne,
nie zaczyna się, ani nie kończy punktualnie,
wszystko jedno czy teraz, czy później,
rzeczy nie mają swojego miejsca,
nigdy nie znajduje się tego, czego się szuka,
opisy nie odpowiadają zawartości.
Wartość porządku obrazują nam również stare powiedzenia i słynne sentencje, na podstawie, których możemy wysunąć pewne wnioski, dla siebie, czym jest porządek, jak i gdzie?
Powiedzenia:
Aby mieć w domu porządek, trzeba mieć w głowie rozsądek.
Jak baba zła, to porządku w domu nie ma.
Porządek jest duszą gospodarstwa.
Jeśli pilnujesz porządku, on będzie pilnował ciebie.
Sentencje:
"Porządek i czas są rozwiązaniem tajemnicy umiejętności robienia wszystkiego i to robienia tego dobrze". (Pitagoras)
"Ten, kto jest wszędzie, jest nigdzie". (Seneka)
"Niech w waszym domu każda rzecz ma swoje miejsce, a każda sprawa swój czas". (B. Franklin)
B. Wierdak


Powiedz to pierwszy
Pobrali się. On dbał, by niczego jej nie brakowało,
a ona zajmowała się domem i dziećmi. Później dzieci dorosły, pozakładały własne rodziny i odeszły. Historia, jakich wiele.
Lecz kiedy wszystkie dzieci były już urządzone, kobieta straciła swój zwykły uśmiech, stawała się coraz bardziej wątła i blada. Nie mogła już jeść i w krótkim czasie przestała podnosić się z łóżka.
Zmartwiony mąż umieścił ją w szpitalu.
Lecz chociaż u jej wezgłowia zbierali się najlepsi lekarze i specjaliści, żadnemu z nich nie udało się określić, na co zachorowała kobieta. Potrząsali tylko głowami.
Ostatni lekarz poprosił na stronę męża i rzekł:
- Ośmieliłbym się powiedzieć, że po prostu... pańska żona nie chce już dłużej żyć...
Mężczyzna w milczeniu usiadł przy łóżku żony i ujął ją za rękę. Potem rzekł zdecydowanie swym donośnym głosem:
- Ty nie umrzesz!
- Dlaczego? - zapytała kobieta lekko wzdychając.
- Ponieważ ja cię potrzebuję!
- To dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałeś?
Od tej chwili stan zdrowia kobiety zaczął się szybko poprawiać. Dzisiaj czuję się doskonale. A lekarze i znani specjaliści nadal zadają sobie pytanie, jaka choroba ją dotknęła i cóż za wspaniałe lekarstwo uzdrowiło ją w tak krótkim czasie.

„Nigdy nie czekaj do jutra, by powiedzieć komuś, że go kochasz. Nie myśl: "Moja mama, moje dzieci, moja żona lub mąż doskonale o tym wiedzą. Uczyń to dzisiaj”. (Bruno Ferrero)
„Gdy zapraszamy Przyzwyczajenie, Miłość wychodzi”. (Michel Quoist)
„Prawdziwą miłość poznaje się nie po jej sile,
lecz po czasie jej trwania”. (Robert Poulet)
„Bardziej od pieniędzy potrzebujesz miłości.
Miłość to siła nabywcza szczęścia”. (Phil Brosmans)


                                           

Pyt.: Czy Kościół dopuszcza możliwość odprawiania Mszy świętej za osoby, które nie są chrześcijanami? Czy możliwe jest odprawienia Mszy świętej w intencji osoby z kościoła ewangelickiego, prawosławnego czy innego?
Odp.: Pan Jezus oddał swoje życie za wszystkich bez wyjątku. Każda Msza Św. jest odprawiana za wszystkich, co podkreślone jest w treści modlitw mszalnych. Może zatem, a nawet powinna być odprawiana za wszystkich. Nie ma także nic dziwnego w ofiarowaniu jej w szczególnej intencji obejmującej np. także muzułmanina. Msze Święte są przecież czasem odprawiane w intencji np. nawrócenia kogoś.
Czym innym zaś jest odprawianie obrzędów pogrzebowych (czy jakichkolwiek innych chrześcijańskich ceremonii) ze Mszą Św. Tu już obowiązują normy prawa kanonicznego i szczegółowe przepisy liturgiczne.

Pyt.: Niedawno urodziła nam się druga córka i chcielibyśmy ją ochrzcić z tym, że ksiądz w naszej parafii odmówił nam chrztu dla dziecka bo stwierdził, że jesteśmy niewierzący, i że nie chodzimy do kościoła. Czy ksiądz ten miał prawo odmówić chrztu dla dziecka? Pierwsza córka jest chrzczona, a ja i mój mąż mamy ślub kościelny, co prawda do kościoła nie chodzimy, ale w Boga wierzymy.
Odp.: Każdy sakrament wymaga nie tylko pewnego przygotowania, ale nade wszystko fundamentu, jakim jest żywa wiara. Kościół kat. chrzci dzieci bazując na wierze rodziców, którzy podejmują się zadania wychowania dziecka w wierze, co dokonuje się poprzez przykład życia wiarą. Jeśli proboszcz ma w tym względzie wątpliwości to właśnie tej natury, bo to nie jest " bezmyślna maszynka do sakramentów" na zasadzie: wrzuć monetę. Warto zatem lepiej zastanowić się nad problemem: może czy nie może ksiądz ochrzcić, lecz bardziej nad sprawą autentyczności swojej wiary w Chrystusa.
Mam nadzieję, że wraz z małżonkiem poszliście Państwo w kierunku wyciągania takich wniosków, a nie w wysiłkach szukania kościoła, gdzie ksiądz "nie będzie się czepiał i robił problemów."
Szczęść Boże w pogłębianiu wiary!

Pyt.: Bardzo często pracuję w niedzielę i wiem, że mogę uczestniczyć w sobotniej liturgii mszy św. Niestety ostatnio jeden z moich duszpasterzy powiedział mi, że jeśli nie ma w tym dniu kazania, dwóch czytań i formularza niedzielnego to nie jest to msza niedzielna. Czy to prawda?
Odp.: Od wydania KPK w 1983 r. wierni mogą spełnić obowiązek uczestnictwa w niedzielnej Mszy św. w sobotę wieczorem (kan. 1248), nawet jeśli sprawowana jest w innym obrządku katolickim (np. u grekokatolików). Jednak jest prawdą, że powinna to być Msza św. z niedzieli tzn. według formularza niedzielnego, z czytaniami z niedzieli, z Gloria i Credo, homilią i modlitwą wiernych, także zbiórką ofiar na tacę. Takie Msze św. zwykle są już w miastach, chociaż jeszcze nie w każdej parafii.
Jeśli więc ktoś uczestniczy w sobotę wieczorem we Mszy św. sprawowanej z dnia bieżącego tzn. np. według formularza o świętym wspominanym w danym dniu lub
o NMP w sobotę itd. nie jest to Msza niedzielna.

Pyt.: Proszę o wyjaśnienie wątpliwości w sprawie rozgrzeszenia z grzechu aborcji. Przeczytałam, że kto dokonana aborcji lub w jakikolwiek sposób w tym uczestniczy podlega ekskomunice. Rozgrzeszenia udzielić może papież, biskup lub specjalnie wyznaczony ksiądz. Jednocześnie wiem, że "zwykli" księża udzielają rozgrzeszenia z tego grzechu. Czy rozgrzeszenie uzyskane w "zwykłej" spowiedzi nie jest ważne?
Odp.: Rzeczywiście rozgrzeszenie z grzechu zabójstwa nienarodzonego dziecka jest obwarowane pewnymi przepisami. Nie wynika to z chęci utrudnienia pojednania się człowieka z Bogiem, ale dla podkreślenia, że mamy do czynienia z jednym z najokrutniejszych grzechów, jakie może popełnić człowiek.
Z grzechem tym wiąże się ekskomunika, tzn. że człowiek przez ten czyn wyłącza się ze wspólnoty Kościoła. Po spowiedzi człowieka, pozostaje jeszcze pojednanie
z Kościołem.
Sposób pojednania z Bogiem i Kościołem określa biskup diecezjalny. Konferencja Episkopatu Polski wydała specjalny dokument na ten temat 29 marca 1984 r.
Poza biskupem i wyznaczonymi przez niego spowiednikami, również "zwykli" księża mogą dokonać pojednania pod pewnymi warunkami. Szczegóły zna każdy spowiednik. Jeżeli więc udzielił rozgrzeszenia, to należy przyjąć, że miał do tego upoważnienie.

Pyt.: Liczba śmiertelnych ofiar cyklonów i trzęsienia ziemi w Azji sięga wielu tysięcy. Proszę pomóżcie mi to jakoś zrozumieć. Dlaczego Bóg tak się nad nami znęca? Rozumiem ofiary w czasie wojny, która jest dziełem szalonego człowieka. Kiedyś martwiłem się tym jak Chrystus się czuł, kiedy mu uświadomiono, że niejako przez niego miała miejsce rzeź niewiniątek w Betlejem, myślałem, że bardzo cierpiał, wyobrażałem sobie jego łzy… Proszę pomóżcie.
Odp.: Słynne trzęsienie ziemi w Lizbonie w roku 1755 spowodowało u Woltera zwątpienie w Bożą Opatrzność, zaś Rousseau zwrócił wtedy uwagę na to, że gdybyśmy się mądrzej rządzili, to nawet trzęsienie ziemi nie przemieniłoby się w kataklizm. Również teraz prasa donosi, że gdyby nie ludzkie zaniedbania, wymiary kataklizmu byłyby mniejsze. Jednak i tak byłby to kataklizm! Dlaczego Bóg dopuszcza takie straszne nieszczęścia? Nie wiem. Norwid by powiedział: „Hieroglif cierpienia - na ziemi niepojęty, zrozumiały w niebie. Wszystko ma służyć człowiekowi do zabawienia, bo nasza Ojczyzna jest w niebie". A może Bóg nam tylko przypomina, że "wszystko marność" i trzeba na ludzki wymiar cierpienia patrzeć wyłącznie w perspektywie wieczności? Z perspektywy wieczności na pewno zupełnie inaczej będziemy oceniać doczesne nieszczęścia, jakie nas spotykają. A jeżeli ktoś słyszy w tym kataklizmie Boże wezwanie do naszego opamiętania się? Wszystko, co nas spotyka - i dobro i zło - zawiera w sobie wezwanie do nawrócenia. Najstraszliwszą jednak karą za zło jest to, że w swoim złu się pogrążamy i stajemy się niezdolni do nawrócenia.

Pyt.: Czy Opatrzność ingeruje w drobiazgi, w los pojedynczego człowieka, czy tylko globalnie, w wielkiej skali, przynajmniej w życie jako całość (choć "włosy na głowie są policzone")? To bardzo trudno przyjąć, że opatrzność działa nie tylko wtedy, gdy życie "idzie jak po sznurku", ale gdy z naszego punktu wiedzenia, gdy idzie kulawo i źle (choć "jeden jest Pan smutku i nagrody"). Czy w ogóle wolno mieszać Pana Boga w takie drobiazgi. No, ale się modlimy, dziękujemy, prosimy, błagamy o różne sprawy, małe.
Odp.: Proponuję rzetelnie (czyt. uczciwie) zastanowić się nad swoim stosunkiem do rzeczywistości. Mamy wybór: albo akceptujemy Pana Boga w całej prawdzie
o Nim, albo kwestionujemy prawdę (nawet pojedynczą zadając w ten sposób kłam Prawdzie Bożej) i pretensje możemy mieć wyłącznie do siebie.
Przyjmując pierwszą opcję, należy założyć, że Bóg jest i skoro nas powołał do życia to nie po to, by się bawić z nami w chowanego robiąc nam złośliwe psikusy. On chce naszego dobra, bo nas po prostu kocha. Jest Miłością! Chce się z nami dzielić swoim szczęściem wiecznym!
A że nasze wyobrażenia o szczęściu bywają dalekie od perspektywy Bożej, to już nasz problem. Z tego prosty wniosek: to co daje (lub nawet tylko dopuszcza) jest po to by nas doprowadzić do siebie. Człowiek wierzący żyjąc jako osoba świadomie, nie powinien bezmyślnie chodzić na pasku swoich zachcianek lub projektów. Zawsze powinien wszystko odnosić do Boga. W Nim upatrywać swoje źródło i cel jedyny.
Należałoby zatem zastanowić się: co dla mnie oznacza takie czy inne wydarzenie? Bo to co jest rzeczywistym złem (np. śmierć), nie musi wcale takim się okazać w ostatecznym rozrachunku. I to dla wszystkich uczestników dramatu. Zależy tylko co my zrobimy z tym wydarzeniem i jakie wyciągniemy wnioski. A On potrafi nawet ze zła wyprowadzić dobro, bo jest Wszechmogący.
Pozostaje tylko jeden problem. Niewielki, ale dla naszej małostkowości urastający do olbrzymich rozmiarów. Chodzi mianowicie o uwierzenie. Powtarzam wyraźnie: uwierzenie, a nie tylko przyjęcie prawdy, że On tam gdzieś w tym jest i na tym koniec.
Rozumiem trudności. Bóg nie obraża się na nas, gdy pytamy (On zresztą nigdy się nie obraża!). Boli go tylko, że mając rozum potrafimy być tacy głupi w pojmowaniu siebie. Może zatem należałoby złożyć nadzieję w Nim, zaś nadejdzie czas odnalezienia się nas na nowo w Bogu. Czego szczerze życzę.
 

Pyt.: Od dłuższego czasu dręczy mnie pewna wątpliwość. Zastanawiam się, po co właściwie Bóg dał człowiekowi wolną wolę. Czy nie lepiej było stworzyć człowieka "zaprogramowanego" na czynienie wyłącznie dobra? Jakże inaczej wyglądałby wtedy ten nasz smutny świat.
Odp.: W Księdze Rodzaju czytamy, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył” (Rdz 1,27). Zatem tkwi w nas podobieństwo do Boga. Tak, jak Bóg, jesteśmy wolni - posiadamy wolną wolę. Możemy wybierać czy coś czynić, czy tego nie czynić.
To dzięki wolności możemy wzrastać w Dobru, możemy dążyć do Dobra, a naszym Dobrem jest Bóg. Bóg nie chciał stworzyć nas kamieniami, czy komputerami zaprogramowanymi na czynienie dobra. Chciał abyśmy byli mu podobni, abyśmy mogli kochać, obdarzać przyjaźnią, abyśmy mogli wchodzić w dobre relacje. Bóg stworzył nas abyśmy byli wpatrzeni w Jego Dobroć, Miłość
i abyśmy byli tacy jak On.
To duże wyzwanie i faktycznie tylko nieliczni w sposób bardzo ułomny umieją temu sprostać. Jednak Jezus mówi, abyśmy byli doskonali, jak doskonały jest nasz Ojciec w niebie. (Mt 5,48) To trudne, choć są ludzie, którzy stawiają czoła trudnościom i decydują się zdobywać świat dla Boga. Przypomina mi się postać Ojca Świętego Jana Pawła II. On bardzo dobrze pokazywał co to znaczy oddać swoje życie Chrystusowi i ludziom.
Wolność to wybieranie dobra, każdy wybór zła jest popadaniem w niewolę. A więc jeśli świat wydaje się smutny, zły i grzeszny, to tak naprawdę jest dowodem na to, że często ludzie wolą wybrać niewolę niż wolność. Decydują się na grzech - odstępstwo od Boga, czy wręcz decydują się na nienawiść Boga, a tym samym już sami nie mogą wrócić do Niego. Jedynie miłosierdzie Boga i skrucha człowieka mogą naprawić destrukcję w ludzkiej duszy. Jestem wolny - to znaczy mogę wybierać, którymi drogami chcę dojść do Boga bo wiem, że w Nim jest moje jedyne szczęście.
Pyt.: Czy są jakieś sposoby na wzmocnienie woli?
Odp.: Są ich setki: zjem cukierka za godzinę, oglądam telewizyjny mecz tylko 10 minut, odpisuję na korespondencję od ręki, chodzę punktualnie spać, robię rano siedem minut gimnastykę, mało mówię, a więcej słucham itp.

Pyt.: Jak być ubogim duchem, jak być umiarkowanym i nauczyć się właściwego podejścia do dóbr materialnych?
Odp.: Trzeba przenieść do serca przekonanie, że do życia potrzeba niewiele i nie na długo. Należy odkryć prawdę, że drogą do wolności jest rozdawanie, a nie gromadzenie. Jeśli w szafie jest coś, co nie było używane przez rok, należy to przekazać innym. To jest rzecz niepotrzebna. Najlepiej rozpocząć od takiej czystki szaf i spiżarek. Należy cieszyć się z tego, co posiadamy, choćby tego było niewiele. Ważną umiejętnością jest zaufanie Opatrzności. Ojciec wie, czego nam potrzeba, a skoro nas kocha, to jeśli to jest dla naszego dobra, na pewno to otrzymamy. Święty Paweł pisze, że umie obfitować i umie cierpieć. Należy opanować te dwie umiejętności.


9 maja 2008 r., Kazanie ks. Pawła Kaszuby podczas nabożeństwa fatimskiego w Łękach Dukielskich
                                                          
Media w służbie PRAWDZIE

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Czcigodni kapłani, drodzy bracia i siostry w Chrystusie Panu, drodzy radiosłuchacze i wszyscy, którzy łączą się z nami duchowo przez obcowanie świętych.

    Moi Drodzy. To nasze dzisiejsze spotkanie jest szczególne dla tej wspólnoty: dla Was tutaj, dla waszego duszpasterza, dla wcześniejszego ks. Proboszcza, który patrzy na to piękne dzieło, które się rozwija. Stajemy dzisiaj u stóp Pana Jezusa, a właściwie tu w szczególny sposób - Najświętszego Serca Pana Jezusa, które czuwa nad Tą owczarnią. I stajemy dzisiaj także w szczególny sposób u stóp Matki Najświętszej, Tej z Fatimy, Tej, która jest czczona w Waszej parafii już od ponad 10 lat. To spotkanie to już 11 raz, z tego, co wiem od ks. Proboszcza. Ale to nie tylko ta okazja. Tych okazji jest jeszcze więcej: ponad 30 lat istnienia parafii, 8 lat funkcjonowania tej pięknej, nowej świątyni, 20 lat święceń waszego ks. Proboszcza i 10 lat - piękny jubileusz - bardzo profesjonalnego czasopisma, Waszej gazety "Powołanie". Muszę powiedzieć, że kiedy byłem tutaj wcześniej, spotkałem się z ks. Proboszczem, pokazał mi numery tego czasopisma i zauważyłem, że jest ono bardzo piękne i profesjonalnie przygotowane.
    A wiecie dlaczego? Zdradził się z tym redaktor główny, gdy spotkaliśmy się idąc tutaj do świątyni. On powiedział bardzo piękne słowa: „Proszę księdza, ja nie zaczynam niczego, co związane jest z tą gazetą, nie zaczynając od modlitwy. Od powierzenia tego dzieła Bogu. To w Nim wszystko się dzieje”. Moi drodzy, muszę powiedzieć, że bardzo mocno dotknęły mnie te słowa. Bo jakże czasem brakuje nam tego rozpoczęcia w Bogu. Zapoczątkowania jakiegoś dobrego dzieła od błogosławieństwa samego Boga. A przecież Pan Jezus jest Dobrym Pasterzem, jest Tym, który ma nas prowadzić. Zatem, skoro ma nas prowadzić, to musi być dla niego miejsce tam, na samym początku. Na samym początku tego wszystkiego, co robimy!

Kogo słuchamy?
    Kochani. Chciałbym dzisiaj - spoglądając na karty Ewangelii (słyszeliśmy dzisiaj Ewangelię z "Niedzieli Dobrego Pasterza") zatrzymać się nad bardzo ważnymi słowami: słowami, które wypowiada Pan Jezus w przypowieści „(…) Owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają". Owce pójdą tylko za pasterzem, jeśli rozpoznają jego głos. Tylko ten prawdziwy rozpoznają: pójdą i będą zbawione.
    Moi drodzy. Korzystając z tej okazji, że obchodzicie ten jubileusz, można powiedzieć mediów katolickich w Waszej parafii, chcę zwrócić uwagę na potrzebę dobrego głosu, którego często bardzo brakuje. Popatrzmy na to w kontekście powyższego ewangelicznego stwierdzenia. Pan Jezus posługuje się pięknym porównaniem, przypowieścią. Mówi o tym, co widział i czego doświadczył.
    W komentarzu do tego fragmentu czytamy takie piękne stwierdzenia: oto naszym oczom nie ukazuje się taki pasterz, jakiego byśmy sobie wyobrażali, gdzieś tam w Zakopanem czy w Bieszczadach. Baca bierze kilka psów pasterskich i pogania owce, które szukają pożywnej trawy.
    Pan Jezus widział trochę inny obraz. Tam, daleko na Wschodzie, w tych rejonach, w których się przechadzał i nauczał, to pasterzowanie wyglądało dużo, dużo trudniej i zarazem pewnie piękniej. Wcale tak dużo tej trawy i zieleni nie było. Pasterze musieli przemierzać bardzo duże obszary, aby znaleźć gdzieś, na pustkowiu odrobinę pożywienia dla zwierząt. Pasterz szedł przed swoim stadem po to, aby go uchronić od ewentualnych ataków, a swoją laską pasterską sprawdzał te ścieżki wędrowania owiec. Mało tego. Pasterz był przez 24 godziny na dobę, tydzień w tydzień ze swoimi owcami. Często nie wysypiał się i był bardzo zmęczony. Najpiękniejsze stwierdzenie jakie wyczytałem mówiło, że owce bezbłędnie rozróżniały głos swego pasterza. Dlatego Pan Jezus tak często opiera swoją przypowieść na tej właśnie obserwacji i wielokrotnie posługuje się tym stwierdzeniem, żeby słuchać dobrego głosu. Ten prawdziwy głos jest rozumiany przez owce. W komentarzu Williama Barclay'a do tej perykopy znalazłem opowiadanie pewnego pisarza, który jeszcze przed II wojną światową był w Jerozolimie i opisał taką sytuację. Otóż, gdy zbliżała się wielka burza, dwaj pasterze, którzy wyprowadzili swoje dwa różne stada na równinę, musieli je ukryć. Znaleźli jakąś jaskinię w skale i zapędzili tam wszystkie owce. I teraz ten pisarz zastanawia się: oni tam weszli, ale jak teraz pasterz będzie wiedział, które owce należą do jego stada? I co się okazuje? Obserwuje dalej sytuację. Jeden z pasterzy wychodzi po burzy daleko od tej jaskini i specyficznym głosem wywołuje, niejako po imieniu, swoje baranki. Wszystkie owce z jego stada bezbłędnie przybiegły do swojego pasterza. Drugi pasterz miał swoje stado przy sobie.
    Najmilsi. Ta sytuacja pokazała, jak ważny jest głos dobrego pasterza. Dlatego chcemy mówić dzisiaj o tym dobrym głosie. Współcześnie ten głos jest bardzo mocno zafałszowany, bo dzisiaj słyszymy wiele fałszywych świadectw, przede wszystkim i niestety z mediów, które pełnią bardzo ważną rolę w posługiwaniu słowu. To jest ten głos, który ma być prawdą. Nie jakimś nawoływaniem czy dzikim kwikiem, który wydają zwierzęta w puszczy. To ma być ten głos, który jest rozpoznawany przez nas słuchających. My jesteśmy owcami prowadzonymi na zielone pastwiska. Pan Jezus nas woła, ale zobaczcie, ile teraz zafałszowania tego pięknego głosu. Pan Jezus posługuje się człowiekiem - dziennikarzem, a ten człowiek jest często tym najemnikiem, tym złym pasterzem i przez to owce nie rozpoznają Jego głosu.

Kto kształtuje nasze sumienia?
    Moi drodzy. Wystarczy posłuchać radia, popatrzeć na programy telewizji. Mamy bardzo wiele kanałów do dyspozycji, kilkanaście stacji ogólnopolskich, kilka regionalnych. Mamy do dyspozycji różne czasopisma. Mamy skąd czerpać wiedzę, ale musimy sobie zadać pytanie: czy ten głos, którego ja słucham, jest głosem prawdziwym? Czy za tym pasterzem, którego słyszę w danych mediach mogę pójść bezpiecznie? Najpiękniej ten głos rozpoznaje serce. Jeżeli będziemy czytać Słowo Boże, będziemy mieć odnośnik do tego, co ktoś nam mówi! I szybko porównamy, czy to jest prawdziwe, czy fałszywe. Mamy jeszcze możliwość posłuchania mediów katolickich, będziemy mogli usłyszeć głos prawdy, którą łatwo nam porównać z innymi głosami, które wdzierają się w naród.
Chce się teraz oprzeć na kilku statystykach, które mnie zaszokowały, o których dowiedziałem się w którejś z "Niedziel". Mianowicie, ok. 96% mieszkańców naszej Ojczyzny deklaruje się jako chrześcijanie. Według statystyk i obliczeń ok. 60-70% tychże ochrzczonych uczestniczy co tydzień w niedzielnej Eucharystii, a zaledwie 1% całego naszego społeczeństwa ogląda, słucha i czyta media katolickie. Nie trzeba większych słów.
    Moi drodzy. Tylko do 1% z nas dociera z mediów katolickich głos prawdy. Czy możemy ufać innym mediom, gdzie większość stacji telewizyjnych i radiowych ogólnopolskich jest głosem zagranicznym. Wszystkie główne radiostacje w Polsce są zagraniczne. Wszystkie prywatne stacje telewizyjne są zagraniczne! Czy tym stacjom będzie zależało na prawdzie? A może będzie im zależało raczej na takiej sytuacji, żeby ogłupić człowieka i otępić, żeby kupił towar. Sprzedajmy mu to, czego chce! To podstawowa zasada wszędobylskiej reklamy w mediach komercyjnych.
    Tym właścicielom nie zależy na prawdzie tylko na oglądalności. W tych statystykach widzę coś bardzo tragicznego. Spędzamy przed telewizorem 3- 5 godz. dziennie. To przerażające! Rodzi się pytanie: skoro 1% w tym czasie słucha mediów katolickich, to jak możemy powiedzieć, że wyrobiliśmy sobie prawdziwe zdanie? Jak możemy oceniać współczesną sytuację Kościoła, świata, Ojczyzny, sprawy polityczne czy społeczne? W jaki sposób?
    Muszę powiedzieć, że byłem trochę zszokowany, kiedy w podobnym kontekście zostałem poproszony o kazanie związane z tym tematem. Po homilii, w której też przybliżyłem te statystyki, jedna z pań, poprosiła mnie na bok i zaczęła mnie "prostować". Mówiła: "Ksiądz za dużo powiedział na kazaniu! Jak ksiądz mógł mi wskazać, że ja mam słuchać radia Maryja?”. Oczywiście, niczego nie narzucałem. Przeciwnie, wymieniłem tylko - gdy włączymy radioodbiornik - mamy do dyspozycji 3 radiostacje katolickie: radio Maryja, radio FARA, radio VIA. Mamy do dyspozycji też prasę: "Niedzielę", "Gościa Niedzielnego" i kilkanaście innych tytułów, które są tytułami ogólnopolskimi - katolickimi.
    Opierając się na tych statystykach, te 3-5 godzin dziennie telewizji oglądacie najczęściej nie telewizję publiczną, ale właśnie media prywatne, które oparte są wyłącznie na komercji i na sprzedawaniu towaru. Na dobrą sprawę nawet nie wymieniałem tej stacji, żeby kogoś specjalnie nie wyróżniać, a ta pani zwróciła mi uwagę: „Proszę księdza, ja sobie nie pozwolę, żeby mi ktoś nakazywał oglądać, albo słuchać czegoś, czego ja nie chcę. Bo ja oglądam tylko tą, jedną stację komercyjną”. No dobrze, mówię, w porządku. Ja też czasami oglądam wiadomości tu czy tam, ale pytam - chodzi pani do Kościoła? „No, tak! „ - odpowiedziała. Czy uważa się pani za katoliczkę, wierzącą, praktykującą? „Tak, oczywiście”. To proszę mi powiedzieć czy kiedykolwiek słuchała pani tej rozgłośni, którą wymieniłem? „Nie, bo dlaczego ja mam słuchać, skoro tam tylko bałamucą, politykują i pieniądze wydzierają?”. To była osoba wykształcona, więc ja jej zadałem kolejne pytanie: Niech mi pani powie, na jakiej podstawie wyrabia pani sobie zdanie? Czy pani czyta jakieś czasopisma katolickie?„Nie”. Czyta pani Pismo Święte, oprócz tych spotkań, w świątyni? „Nie, bo nie mam czasu, jestem zapracowana, bo praca, dom, rodzina i tak dalej”.

Odpowiedzialność za słowo
    Więc może trzeba by się zastanowić nad tym, czy pani potrafi mieć w ogóle swoje zdanie? Skoro pani słucha tylko jednej strony, gdy nie usłyszy pani głosu Boga, do którego można porównać głos człowieka i sprawdzić, czy ten człowiek mi mówi prawdę! Czy ten człowiek mnie nie oszukuje! Niestety, szkoda, że tego nie zauważamy i idziemy na łatwiznę za jakimś głośniejszym, ale niekoniecznie prawdziwym głosem. Dziś "wolno" osądzić człowieka i zniszczyć mu życie, a jak się okazuje, że niesłusznie, to nawet nie przeprosić. Kapłan, biskup, czy człowiek wiary nie pójdzie do sądu i nie będzie się skarżył, jak politycy czy gwiazdy, żeby otrzymać odszkodowanie. Choć pewnie tak trzeba by było zrobić, bo się bawią prawdą. To nie jest głoszenie prawdy! To jest zabawa prawdą, którą się odpowiednio formułuje, żeby była wygodna dla tego, który o niej mówi, a nie dla tego, który jest oceniany. Gdzie jest miłość w tej prawdzie? Gdzie miłosierdzie i braterskie upomnienie?
    Media mają się za czwartą władzę. Czy w telewizji, gdy popatrzymy na dowolny program informacyjny, znajdziemy program, w którym mówi się pozytywnie? Ciągle sensacje, tragedie, krzywdy ludzkie, wypadki, wojny itd. I wszędobylska polityka. A przecież dzieje się tyle dobra i pozytywnych wydarzeń. Warto by w mediach ogólnopolskich powiedzieć, że u Was w parafii ktoś przez 10 lat tworzy medium katolickie; że czytelnicy dwumiesięcznika „Powołanie” od 10 lat formułują swoje zdania, jako katolików. Czy w ogólnopolskiej telewizji powiedzą, że katolickie rozgłośnie radiowe funkcjonują w diecezjach? Najzabawniejsze, a zarazem tragiczne jest to - poświęćcie więcej czasu mediom - że zadaje się pytanie: dlaczego oni tu inaczej mówią, a tam jeszcze inaczej? Dlaczego te wiadomości  są takie, a tam inne? Ja niekiedy oglądam wiadomości z co najmniej trzech różnych stacji. I co się okazuje? Pokazują tą samą informację, ale wystarczy, że ktoś doda komentarz, a przecież w informacji dziennikarskiej nie powinno być komentarza prezentera. Dziennikarze - nie mają prawa oceniać informacji, i oni powinni doskonale o tym wiedzieć! Jako dziennikarz, mają tylko ją podać. Prawdziwą! Taką, jaka jest! A nie taką, jaką chcemy zobaczyć czy usłyszeć. Obecnie stosuje się show informacyjny. gdzie prezenter wpływa na odbiór informacji, bo albo cynicznie się zaśmieje czy zaszydzi z jakiejś sytuacji, albo znajdzie nutkę pochwały. Media stają się sądami,
a ja ciągle zadaję to pytanie: a gdzie w tym wszystkim jest prawda?

Sięgajcie po media katolickie!
    Moi drodzy. W takiej sytuacji, obowiązkiem każdego katolika jest sięgać po czasopisma katolickie. Sięgać po media katolickie. One nie są po to, żeby "bałamucić" a Ojciec Tadeusz nie jest po to, żeby wydzierać pieniądze od biednych babć - jak mówią mi młodzi uczniowie na katechezie. Tłumaczę co jakiś czas, że to nie jest prawda. Oceniają, ale nie słuchają. Kogokolwiek bym zapytał z młodych ludzi, czy słuchają Radia Maryja, że ciągle na nie narzekają, odpowiadają jedno: „Nie, no, księże! Gdzie ja bym słuchał czegoś takiego!". Więc ja pytam, jakim prawem oceniasz i Jakim prawem krytykujesz?. Ja mogę ocenić np. którąś ze stacji telewizyjnych, bo ją oglądam. Kiedy obejrzę konkretny program. Owszem, są dobre programy, ale które? My nie rozróżnimy, czy dany program jest autentyczny i wartościowy, jeśli nie mamy odnośnika - prawdy, wartości. Jedynym odnośnikiem i jedyną prawdą jest Chrystus. Dlatego trzeba nam zawsze powracać do Chrystusa. Trzeba nam czytać Ewangelię! Szukać i walczyć o prawdę.
    Wszystkie sytuacje z naszego życia mają swój odnośnik w Piśmie Świętym. Trzeba nam poszukiwać tej prawdy. Nie wolno nam się stawać barankami, które się prowadzi na rzeź moralną i intelektualną, że nawet nie zorientujemy się, dokąd i za kim idziemy. Dobry pasterz idzie przed owcami i owce będą słuchały jego głosu. Zły pasterz, czyli najemnik będzie z boku, z tyłu. Gdyby przyszła jakaś trudna sytuacja lub ciężkie czasy w naszej Ojczyźnie, ciekawe, czy wtedy te media zagraniczne tak chętnie by pracowały? Czy tak chętnie broniłyby naszej Ojczyzny? Czy po prostu ktoś wycofałby kapitał i jak się mówi był spokojny, bo bez odpowiedzialności.
    Moi drodzy. Chciałbym was uwrażliwić także na spotkanie z dobrą książką. Ilu z nas czyta? Czy czytamy naszą „Niedzielę"? Teraz jest profesjonalna, pięknie przygotowywana i ogólnie dostępna. Owszem, ilość zakupionych egzemplarzy w parafii może nie odzwierciedlać ilości czytelników, bo ktoś może przeczytać i pożyczyć innym. Dobrze byłoby, gdyby czytała cała rodzina. Często trudno jest wybrać taką, czy inną stację, bo uważamy, że ktoś się będzie śmiał, że słuchamy radiostacji katolickich.
    A jeszcze jak się pomodlimy! Wiele osób dzwoni do nas, do studia, żeby się włączyć w modlitwę różańcową czy w koronkę. Teraz, tak jak i my, uczestniczą w Eucharystii i pragną słuchać tej prawdy i przyjmować ją. Bądźmy owieczkami, które znają głos Pana Jezusa. Tego głosu będą broniły, tego głosu będą szukały, a nade wszystko słuchały w pokorze. Niech nie zabraknie w naszych sercach dobrych inicjatyw. Trzeba się modlić w intencji Waszej redakcji i gazetki parafialnej. Potrzeba Wam wsparcia mediów katolickich. Zawsze jest tak, że ci, którzy chcą czynić dobro i świadczyć prawdzie, muszą się borykać z różnymi trudnościami. Będzie i tak, że rozgłośnie Radio Maryja i Radio Fara będą prosiły o pomoc, bo to nie są rozgłośnie komercyjne i nie mają reklam. Utrzymują się z ofiar, od słuchaczy. Ludzie, którzy słuchają, w ten sposób walczą o prawdę. Oczywiście, jest możliwość popełniania błędów i zdarzają się niewłaściwe sytuacje. U nas w radio nie pracują profesjonaliści. W studio krośnieńskim mamy prawie 60 wolontariuszy, którzy tworzą program. Ci młodzi ludzie chcą służyć drugiemu człowiekowi i prawdzie. Doceńmy to i włączmy czasem radio archidiecezjalne. Tutaj, u Was ta stacja jest dobrze słyszalna. Zachęcam, żeby posłuchać na częstotliwości 104,5 Mhz.
    Moi drodzy, bądźmy dobrymi owcami prowadzonymi przez Dobrego Pasterza. Pan Jezus chce korzystać z ust - tych dobrych ust - i ma te usta w naszej Ojczyźnie i w naszej diecezji. Gdzie usłyszycie naszego pasterza, ks. abpa Józefa Michalika? Gdzie? Czy media ogólnopolskie wyemitują ten głos? A jeśli już, to wytną i skomentują. Głos tego dobrego pasterza możemy usłyszeć przychodząc na Eucharystię bądź uczestnicząc w Eucharystii przy radioodbiorniku. Czasem ktoś nie może przyjść do świątyni, bo np. jest chory. Moi Drodzy, postarajmy się otaczać modlitwą te inicjatywy, żeby one trwały. Jeżeli nie będziemy walczyć o tę jedyną prawdę Chrystusową, to kto uczyni to za nas? Pan Jezus powiedział bardzo wyraźnie: "Ja Jestem Drogą i Prawdą i Życiem i nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie". Oczywiście, nie zbawi nas telewizja, ani nawet najbardziej katolicka rozgłośnia, tylko Prawda, która z tej rozgłośni popłynie. Prawda, którą jest Jezus Chrystus. Wsłuchajmy się w głos Dobrego Pasterza.

Podziękowanie za wspólną modlitwę
    Bardzo dziękuję za tę możliwość, że mogłem być tutaj dzisiaj z Wami; i wspólnie z radiosłuchaczami cieszyć się Waszą piękną inicjatywą i Waszymi sukcesami. To są sukcesy, o których trzeba mówić, i które trzeba pokazywać. Jesteście w jakiś sposób wzorem dla innych parafii, do tego żeby takie właśnie inicjatywy podejmować.
    Proszę Was o to, abyście w czasie dzisiejszego nabożeństwa fatimskiego, które odprawiacie w tej świątyni już po raz 11, ofiarowali Matce Najświętszej wszystkie Wasze troski i intencje. Matka Najświętsza zawsze troszczy się o człowieka, który chce być blisko Boga, ale czasem mu to nie wychodzi. Powierzajmy to wszystko, Waszego ks. Proboszcza, który jest dla Was dobrym pasterzem, skoro funkcjonują tuatj tak dobre inicjatywy, to oznacza, że je wspiera. Muszę przeglądnąć gazetę, czy ks. Proboszcz napisał dużo artykułów, czy tylko parafianie piszą. To sprawdzę później.
    Jeszcze raz bardzo Was proszę o wspólną, szczególną modlitwę w intencji wszystkich radiosłuchaczy; tych, którzy poszukują prawdy; którzy tworzą media. Szczególnie media katolickie, aby się nie zrażali i mieli siłę. Żeby wszystkie tego typu, piękne inicjatywy, prowadziły człowieka do Pana Boga. Amen
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.
 

       Ks. prof. Czesław S. Bartnik, Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 29-30 marca 2008, Nr 75 (3092)

Dzikość w polityce

 

Polityka wciąż chyba najbardziej odchodzi od moralności. Jest ciągle pogańska i dzika, i to nie tylko polityka zewnętrzna, ale i wewnętrzna, w stosunku do swojego społeczeństwa i narodu. Powodem tego jest odchodzenie od Boga. Autopropaganda głosi, że nastaje wiek dobrobytu, szczęścia i wolności, że buduje się wreszcie królestwo człowieka, ale rozlewa się coraz szerzej niepokój, niestabilność, zamęt duchowy i dzikość życia. Ludzie rozważni boją się, że jeśli wyrzucimy Boga z naszego życia społeczno-politycznego i kulturalnego, to dostaniemy się w szpony dzikiego liberalizmu bezbożnego, przed czym w podobnej sytuacji przestrzegał Izraela w VII w. przed Chrystusem prorok Habakuk: "Oto powołam (...) lud dziki [nieznający Boga] a gwałtowny, który przemierza ziemie rozległe, aby zagarnąć siedziby nie swoje. Trwogę budzi ten naród, on sam ustala prawo i panowanie" (Ha 1, 7).
Postępująca alienacja Narodu
W życiu polskim jest coraz mniej tlenu duchowego, prawdy, dobra, piękna, życzliwości, łagodności, pokoju, ofiarności, nadziei. Tak liczni koryfeusze życia społeczno-politycznego są jacyś spłaszczeni, płytcy, pokancerowani jako ludzie, obcy, jakby nie wyrastali z serca społeczeństwa, po prostu dzicy względem Polski. Temperatura dzikości rozlewa się szeroko, ale ostatnio podniosła się ogromnie w związku z ratyfikacją traktatu lizbońskiego. Walki tutaj toczą się, niestety, nie o to, czy ratyfikować, czy nie ratyfikować, bo wszystkie partie u władzy polubiły swąd niewolniczy, ale toczy się zażarty bój o to, w jakim stopniu poddać się bezbożnemu ludowi Europy i niektórzy są skorzy oddać się w niewolę nie tylko materialną, ale także moralną, duchową i religijną. Tak to kiedyś część Izraelitów znajdowała szczęście w niewoli babilońskiej. Toteż i u nas rozwija się pewna dzikość polityczna, wewnątrzspołeczna: odchodzenie od Boga prawdziwego, pogrążanie się w materializmie i otwarta lub podstępna walka z katolicyzmem społecznym i z etyką ewangeliczną. W dużej więc części jesteśmy Narodem ciągle obcym dla siebie samego na płaszczyźnie politycznej.
A propos kompromisu z Joaniny Jest charakterystyczne, że dla Platformy Obywatelskiej i dla LiD, maszerujących z pieśnią na ustach do materialnego i duchowego kołchozu europejskiego na podobieństwo zniemczonych jeńców pochodzenia sowieckiego, spieszących do baraków obozowych, czymś ksenofobicznym jest nawet słabiutki prawnie tzw. kompromis z Joaniny.
Otóż politycy, którzy popierają absolutnie wszystko, co jest w traktacie lizbońskim bez żadnych zastrzeżeń, są właśnie owymi ludźmi dzikimi. Unią Europejską rządzą niepodzielnie i dyktatorsko cztery kraje: Niemcy, Wielka Brytania, Francja i Włochy. Żeby upozorować demokrację, ułożono pewien układ głosów dla wszystkich państw. Chodzi już nie o sam traktat lizboński, ale o cały nieustanny proces legislacyjny, gdyż Unia może żyć tylko wtedy, kiedy będzie wydawała nieustanne akty prawne. Prawa weta już nie ma. Dlatego Hiszpania jako piąty co do wielkości kraj z kolei wywalczyła sobie w Joaninie, w Grecji, pewne zabezpieczenie przed dyktatem wielkich. Normalnie obowiązuje prawo podwójnej większości, tzn. porozumienie 55 proc. krajów i jednocześnie 65 proc. ludności całej UE, ludności, która w roku 2006 wynosiła 493 miliony. Żeby jakoś dopuścić do głosu państwa mniejsze, traktat dopuszcza możliwość zablokowania aktu prawnego Unii przez porozumienie ponad 45 proc. krajów i ponad 35 proc. mieszkańców. Ten stan prawny sprawia, że mniejsze państwa, wasalskie, mogą nie mieć większego wpływu na prawodawstwo urzędów Unii. Hiszpania uzyskała w Joaninie, że decyzja Unii może zostać zablokowana przez niższą liczbę głosów, jednak tylko raz. Polska, która ma szóste miejsce w Unii, 23 czerwca 2007 roku wywalczyła poszerzenie kompromisu z Joaniny. Według tego, do zablokowania jakiegoś projektu legislacyjnego wystarczy 75 proc. owej ogólnej mniejszości blokującej, licząc zarówno państwa, jak i ludność. Ale ma tak być jedynie do 31 marca 2017 roku. Potem mniejszość blokująca musi uzyskać co najmniej 55 proc. krajów albo co najmniej 55 proc. ludności. Nie jest jednak określone, jak długo może trwać owo opóźnianie aktu legislacyjnego, niekorzystnego, czy dwa lata, czy tylko trzy miesiące. Ponadto kompromis z Joaniny ma tylko status deklaracji, nie wchodzi w korpus traktatu.
I oto PO i LiD, które cierpią na kompleks niższości polskiej i smakuje im chleb niewoli, nie doceniają tego, co wywalczył prezydent Lech Kaczyński, śmieją się z tego, a nawet atakują prezydenta i PiS jakoby za megalomanię i dywersję w kołchozie europejskim. Partie te uważają, że kraj uzyska najwięcej, gdy będzie najbardziej uległy Zachodowi, według ludowego porzekadła o pokornym cielęciu. Owszem, kompromisu polskiego nie można przeceniać i ma on charakter raczej dyplomatyczny, ale pozostaje wyraźnym akcentem godności polskiej, honoru i partnerstwa. I kompromis ten jest na korzyść państw mniejszych w Unii.
A propos protokołu brytyjskiego
Właściwa dzika walka toczy się o Kartę Praw Podstawowych, która została przedstawiona w grudniu 2000 roku w Nicei i wprowadzona do projektu konstytucji i teraz do traktatu reformującego. Karta ta nadal nie przyjmuje nawet wzmianki o wartościach chrześcijańskich, a wspomina jedynie o "inspiracji z dorobku kulturowego, religijnego i humanistycznego Europy". Prawa te dają podstawę do unijnych działań antyreligijnych, antykatolickich i antymoralnych, nie są bowiem ani definiowane, ani formułowane ściśle, są to mgławice celowo sformułowane, żeby urzędy unijne mogły niszczyć wartości tradycyjne i chrześcijańskie w imię rzekomo haseł postępowych. Wielka Brytania i Irlandia wywalczyły sobie niezależność od tej Karty i od ich interpretacji przez Trybunał w Strasburgu. Prezydent Lech Kaczyński, idąc tym tropem i nawiązując do Jana Pawła II oraz katolickiego charakteru Polski, wywalczył to, że Polska może samodzielnie przyjmować akty prawne Unii w zakresie problemów etycznych, jak moralność publiczna, prawa rodziny, ochrona ludzkich wartości i poszanowania fizycznej i psychicznej nienaruszalności człowieka, a także własną interpretację prawa własności. Media w Polsce służące interesom niemieckim wyśmiewają naszą obawę, że na podstawie strasburskiej interpretacji prawa własności możemy utracić pół Polski. Tymczasem według zapisu "nikt nie może być w UE pozbawiony majątku (lub mienia), a jeśli tak dla wyższej konieczności, to pod warunkiem uczciwej rekompensaty". I oto już dziś niektórzy Niemcy, którzy wyjechali po roku 1950, odzyskują sądownie swoje majątki i domy, a cóż dopiero mówić po roku 2009, kiedy spory o własność będzie rozstrzygał Trybunał w Strasburgu. Może on w procesach indywidualnych zażądać "zwrotu" majątku, nie tylko Niemcom, ale także volksdeutschom, Żydom, Ukraińcom, emigrantom wojennym i powojennym,
i wszelkim dawnym właścicielom majątków, nie mówiąc już o zabużanach. No i Trybunał może określać wysokość rekompensaty, bo i dziś już określa wysokość kar pieniężnych za odmowę aborcji na życzenie. W sumie usunięcie Polaków z Ziem Odzyskanych będzie dla Unii tym łatwiejsze, że będzie to już jedno państwo europejskie i że Polacy są tam jedynie dzierżawcami, a nie właścicielami. Właścicielem jest państwo polskie, poddane prawom unijnym. Musiał być jakiś tajny układ między Kohlem a Mazowieckim, bo kiedy Sejm uchwalił uwłaszczenie dzierżawców, to prezydent Aleksander Kwaśniewski ustawę zawetował, działając na korzyść Niemiec. A ci, którzy dziś krzyczą, że nic majątkom polskim nie zagraża, są zwykłymi propagandowymi oszustami.
Nierozumienie innych wyłączeń?
PO, LiD, PSL i inne ugrupowania polityczne, stawiające dobro Polski na dalszym planie po dobru Brukseli, udają, że nie rozumieją polskiego wyłączenia, zresztą bardzo wąskiego, spod Karty Praw Podstawowych. Taką postawę wyraził premier Donald Tusk przed Papieżem Benedyktem XVI. Dążą oni zatem do ratyfikacji traktatu lizbońskiego bez owych zabezpieczeń, poczynionych przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. PO wydała w grudniu 2007 roku dwa teksty przeciwko takim zabezpieczeniom przed antymoralną interpretacją praw podstawowych przez Brukselę. I teraz żąda, by PiS dołączyło do ratyfikacji bez żadnego zabezpieczenia utrzymania autonomicznej interpretacji owych praw przez obecny i przyszłe rządy. PiS chce takiego zabezpieczenia w formie ustawy sejmowej, a PO oszukuje, że byłoby to niekonstytucyjne. Ostatecznie PO godziła się tylko na uchwałę, a nie ustawę, bo uchwałę można na drugi dzień zwyczajnie zmienić. Przy tym PO popełnia drugie oszustwo, a mianowicie głosi przez usłużne sobie niepolskie media, że PiS jest przeciwne ratyfikacji w ogóle. Tymczasem PiS jest cały czas za ratyfikacją, czego od początku nie pochwalamy, a tylko chce zachować odrobinę godności i moralności chrześcijańskiej.
I tu znowu ma miejsce dzikość. Postawę całej PO dobrze wyraża minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który 17 marca 2008 roku powiedział w TVP, że umacnianie naszego zabezpieczenia praw podstawowych przed niemoralnymi interpretacjami Brukseli to - "mówiąc językiem dyplomatycznym - eurofobia przez wiązanie nieuctwa z paranoją". Te słowa odnosiły się niewątpliwie nie tylko do braci Kaczyńskich, których on nienawidzi, ale i do milionów ludzi, m.in. zwolenników Radia Maryja, którzy nie są za oddaniem Polski w niewolę, a jedynie za współpracą państw Unii. Gdyby nasza obecna polityka nie była dzika, to minister byłby natychmiast zdjęty ze stanowiska. Ale cały problem w tym, że minister wyraża również poglądy premiera. Przypominamy sobie, jak słusznie pani prof. Anna Raźny przestrzegała w swoim czasie p. Jarosława Kaczyńskiego, by nie mianował tej osoby ministrem obrony.
Ludzie pokroju p. Tuska i p. Sikorskiego forsują tezę - i podpierają się sondażami niczego nierozumiejących ludzi - że brukselska demoralizacja nie będzie rozciągana na Polskę. Ale przeczą temu fakty już obecne, a cóż dopiero będzie po roku 2009, kiedy już cała ideologia brukselska będzie i naszą ideologią oficjalną. Istotnie, Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy uchwaliło, jak podaje TVP z 23 marca 2008 r., by aborcja na życzenie była wprowadzona w krajach UE, gdzie dotychczas jest zabroniona, m.in. wymieniona jest Polska.
Trzeba jeszcze raz wyłożyć, jak ciężkie problemy stoją obecnie przed rządem:
Cztery miliony Polaków żyje w skrajnej nędzy. Co czwarte dziecko jest niedożywione.
Kilka milionów alkoholików i narkomanów.
Sprawa ogromnych roszczeń Niemców, Żydów, Ukraińców i innych.
Szybko drożeje żywność, za Tuska więcej niż za Kaczyńskiego, jak to było w polemice wyborczej.
W UE zaczyna narastać kryzys gospodarczy, głównie żywnościowy, co zaczyna się wyraźnie od Włoch, które już zaczynają omijać turyści.
500 mld zadłużenia zewnętrznego 135 mld samych odsetek rocznie.
Rosja utrzymuje nadal niemal całe embargo na towary polskie.
Niemcy i Rosja prowadzą politykę gospodarczą niekorzystną dla Polski.
Trwa potężny kryzys w służbie zdrowia, ale też niemal we wszystkich sektorach społecznych, m.in. w sądownictwie i w urzędach.
Postępujący rozkład moralny młodzieży, studentów, społeczności sportowych i innych.
Ożywa znowu korupcja i maleje penitencjarność.
Zawaliła się cała logika prawodawstwa.
Fatalne uzbrojenie wojska.
Brak obrony dobrego imienia Polski przed atakami lobby żydowskiego w Ameryce i w Europie (J.R. Nowak).
Ataki rządu na patriotyczne ośrodki polonijne.
I takich spraw jest dużo więcej. A co robi rząd PO? Ano zajmuje się pękniętą oprawą laptopa Zbigniewa Ziobry, walką z PiS, usuwaniem ze stanowisk ludzi mianowanych przez b. rząd i atakami na Radio Maryja.
"Trzeba się wystrzegać - jak pisze św. Paweł - starego kwasu złości i przewrotności, przyjmując chleb czystości i prawdy" (1 Kor 5, 8). Nie wolno pozwolić, by państwem rządzili ludzie przez krzywdy, bezprawie i pieniądze (Syr 10, 8).

 

 Wpływ wartości religijnych na wychowanie ucznia         

( referat wygłoszony przez ks. Romana Jagiełło w czasie posiedzenia Rady Pedagogicznej w Zespole Szkół Publicznych im. Jana Pawła II w Łękach Dukielskich w dniu 9 stycznia 2008 r. - cz.2ost.)

    W dawnej szkole, tej sprzed reformy, zauważyć można było, że nie tylko metody wychowawcze, ale również treści były tak różnorodne, że powodowały u młodych ludzi brak rozeznania etycznego. Szkoła, obawiając się wkraczania w światopogląd, unikała hierarchizowania wartości, a tym samym nie pomagała uczniom w odkrywaniu własnej tożsamości. Właściwie, ograniczała wychowanie do dobrej organizacji pracy, egzekwowania regulaminów, a także w przypadkach trudnych czy patologicznych do rozmowy z rodzicami i pedagogiem szkolnym. Zamiast wychowywać, mnożyła kodeksy ucznia, mówiące o jego prawach, przywilejach i obowiązkach, nie zwracając uwagi na potrzebę kształtowania w wychowankach odpowiedzialności i obowiązkowości.
    Teraz, i na to zwracają uwagę twórcy reformy, wychowanie ma być procesem, w którym młody człowiek otrzymuje pomoc w pełnej realizacji siebie. Właściwe wychowanie dokonuje się w rodzinie, ale ma być też kontynuowane w szkole. Ma stanowić proces jednorodny i ciągły, w którym uczestniczy rodzina, szkoła i kościół. Ich działania muszą się uzupełniać i wzajemnie wspierać. Jeśli tak nie jest, prowadzi to do porażki, a nie do właściwego, integralnego ukształtowania osobowości dziecka.
    O działaniach wychowawczych szkoły wypowiada się też kościół poprzez deklarację o wychowaniu chrześcijańskim "Gravissimum educationis", wydaną przez Sobór Watykański II: "Między wszystkimi środkami wychowania szczególne znaczenie ma szkoła, która mocą swego posłannictwa kształtuje z wytrwałą troskliwością władze umysłowe, rozwija zdolność wydawania prawidłowych sądów, wprowadza w dziedzictwo kultury wytworzonej przez przeszłe pokolenia, kształci zmysł wartości, przygotowuje do życia zawodowego, sprzyja dyspozycjom do wzajemnego zrozumienia się, stwarzając przyjazne współżycie wśród wychowanków, różniących się charakterem i pochodzeniem".
    Najistotniejszym wymiarem tego, co ludzkie w człowieku jest wolność, ale wolność, która ma jasno określony cel, gdyż bez niego sprowadza wychowanie na bezdroża edukacyjne. Proces wychowania powinien zmierzać do wyzwolenia osoby przez poznanie i mądrość, dobrą wolę i miłość. Jest to podstawowy cel wychowania, który pociąga za sobą drugorzędne, ale równie ważne cele. Należą do nich: przekazywanie dziedzictwa kultury, przygotowanie do życia w społeczeństwie, rodzinie, kościele i państwie.
    Obecna reforma szkolna podkreśla, iż w programie wychowawczym szkoły powinny być jednoznacznie i precyzyjnie określone cele procesu wychowania oraz metody ich realizacji. Cel w wychowaniu jest rzeczą konieczną, gdyż jego brak lub zapomnienie o nim sprawia, iż praca wychowawcza gubi swój sens.
    Cel ten powinien uwzględniać cechy osobowościowe ucznia oraz być przez ucznia akceptowany, gdyż tylko w ten sposób wychowanie może przekształcić się w samowychowanie, tak aby uczeń dorastając sam sobie stawiał cele i je realizował.
    Przejawia się to w trosce o sprawność fizyczną i duchową, panowaniu nad doznaniami zmysłowymi oraz nad sferą wrażeń, rozwijaniu i kierowaniu swoją sferą uczuć, w trosce o rozwój intelektualny, kształcenie woli oraz rozwój sfery religijnej, która wcześniejsze sprawności winna bardzo subtelnie i kreatywnie przenikać.
    Aby proces wychowawczy prawidłowo przebiegał  w szkole musi być jasno określony światopogląd. Rodzice mają przywilej w kategorii prawa i obowiązek do wyboru wychowania zgodnego z wyznawaną przez nich wiarą i powinien być on bezwzględnie zabezpieczony. Rodzice mają prawo decydować o całym procesie wychowania dziecka, ponieważ oni, jako pierwsi, kształtowali jego osobowość i przekazali mu system wartości.
    O tym, że szkoła ma kontynuować wychowanie, i to w duchu wartości religijnych dzieci powierzonych jej przez rodziców, mówił w czasie swej pielgrzymki do Ojczyzny Jan Paweł II w przemówieniu do nauczycieli, katechetów i uczniów 6 czerwca 1991 r. we Włocławku: "Cieszę się bardzo i Bogu dziękuję... za to, że na moim pątniczym szlaku znalazła się polska szkoła, polscy nauczyciele i katecheci, polscy pedagodzy(...).”
    Dzięki przemianom, jakie dokonują się ostatnio w naszej Ojczyźnie, katecheza wróciła do sal szkolnych, znalazła swoje miejsce i odbicie w systemie wychowawczym.
    Osobiście bardzo się z tego cieszę. Równocześnie jednak pragnę powtórzyć zwrot, którego często używam, bo odbija on żywą prawdę o każdej łasce, każdym darze: „Jest wam to dane i równocześnie zadane”. W takim duchu trzeba ten dar przyjąć w społeczeństwie chrześcijańskim i tak go sprawować. Potrzeba tutaj dużo dobrej woli, wysiłku, wszechstronnej życzliwości ze strony wszystkich: nauczycieli, władz oświatowych, rodziców, przede wszystkim ze strony najbardziej zainteresowanych, to znaczy młodzieży i dzieci(...).
    Kochana młodzieży, drodzy rodzice, katecheci i katechetki, bardzo was proszę, byście nie żałowali trudu i pomysłowości, aby lekcje religii miały swój blask i świeżość, a także ten szczególny urok, jaki z natury Objawienia Bożego jest im właściwy. Młody człowiek jest wrażliwy na prawdę, sprawiedliwość, piękno i na inne wartości duchowe. Młody człowiek pragnie odnaleźć siebie samego, dlatego szuka, czasem burzliwie szuka, prawdziwych wartości i ceni tych ludzi, którzy ich nauczają i według nich żyją. Któż z nas nie miał w życiu i nie wspomina z wdzięcznością takiego człowieka: kapłana, nauczyciela, profesora lub przyjaciela, który umiał odsłonić nam nowy świat wartości i wzbudzić dla niego trwały entuzjazm, czy nawet nadać cały kierunek życiu?
W     świecie wielorakiego postępu i rozwoju, ale i dominującego materializmu, młodzież szuka oparcia w kościele, który kształtuje wiarę i ukazuje horyzonty chrześcijańskiego humanizmu".
    Jak to dobrze, że nasza szkoła obrała sobie za patrona właśnie Jana Pawła II. Dobroczynne skutki tego patronatu, tak widoczne w materialnej postaci poprzez marmurową tablicę ku czci patrona, kącik Mu poświęcony, są przede wszystkim bardziej postrzegane w dziedzinie duchowej.
    O tym powiem szerzej w czasie tegorocznych rekolekcji szkolnych, przedstawiając patrona szkoły jako wzór do naśladowania. Teraz, gdy mówimy w tym referacie o znaczeniu wartości religijnych w wychowaniu ucznia, można syntetycznie ujmując to zagadnienie stwierdzić, iż Jan Paweł II wywiera olbrzymi wychowawczy wpływ na środowisko szkolne. Jego postać jest przywoływana w czasie każdej akademii, gdy jest śpiewany hymn szkoły, do którego słowa i muzykę opracowali miejscowi nauczyciele. Są apele i msze papieskie, quizy, konkursy etc. Jego osoba, jako nauczyciela prawdy, apostoła miłości, człowieka o ogromnej wrażliwości na potrzeby innych, uczącego słowem, a przede wszystkim świadectwem życia tolerancji, ekumenizmu, i co się najbardziej liczy w wychowaniu, człowieka świętego, jest nie do przecenienia.
    Wszak wychowywanie to ukazywanie jakiegoś ideału, wzoru, za którym wychowanek ma podążać. Trudno sobie wymarzyć lepszego patrona, na którym szkoła może oprzeć swój program wychowawczy. Obecna reforma oświaty obliguje stworzenie takiego programu. Fragment z niego znajduje się na widocznym miejscu w naszej szkole, gdzie zaznaczono bardzo dobitnie, iż szkoła realizuje program oparty na uniwersalnych wartościach, takich jak dobro, piękno, miłość, prawda. Te wszystkie uniwersalne wartości, dopiero przeniknięte wartościami religijnymi, dają szansę powodzenia wychowawczego. To właśnie szkoły katolickie na całym świecie, w Polsce zrzeszone w Stowarzyszeniu Szkół Katolickich, mają najlepsze osiągnięcia edukacyjne i wychowawcze. Dlaczego? Oparły bowiem swój program wychowawczy na wartościach religijnych. Łatwiej jest wychowywać, gdy ukazuje się jasno pewne wartości i ideały, na które można się powoływać. Dla chrześcijan takimi wartościami są: wiara w Jezusa Chrystusa, w Objawienie zapisane w Biblii, uznawanie Dekalogu jako normy postępowania. Dlaczego tak wielkie sukcesy w dziedzinie wychowania trudnej młodzieży miał w Turynie św. Jan Bosko? (zm. 31.01.1888r.).
    Dialog wychowawczy św. Jana Bosko z chłopcami nacechowany był z jednej strony wartościami wypływającymi bezpośrednio z jego osobowości - ojca i przyjaciela, z drugiej zaś klimatem rodziny - wspólnoty, którą przenikał duch radości. Towarzyszyło mu przekonanie, że warunkiem skuteczności wychowawczej jest religia, jako wewnętrzna zasada pedagogiczna, rzutująca na treść, formy i środki wychowania. W proponowanym ideale wychowawczym zasada religijności występowała między zasadą rozumności i miłości, wiążąc obydwie wewnętrznie.
    Widzimy na powyższym przykładzie, dlaczego umiał radzić sobie z trudną młodzieżą św. J. Bosko, bo w wychowaniu prym wiodły wiara i miłość. Zwykł mawiać ten wspaniały święty do młodzieży, że „jeśli ktoś będzie Wam mówił, że Bosko jest słabym pedagogiem i wychowawcą, to możecie mu uwierzyć, bo są lepsi ode mnie wychowawcy, ale jeśli powie, że Was nie kocham, to nie wierzcie mu”. W wychowaniu, tak zresztą jak i w życiu, miłość jest największą wartością. Jeśli szkoła ma dobrze i skutecznie wychowywać, nauczyciele muszą polubić dzieci, bo może słowo pokochać, byłoby trochę na wyrost. A do tego zobowiązują ich wartości chrześcijańskie, o których w tym referacie była mowa, przede wszystkim miłość bliźniego. Dla nauczyciela, co jest zrozumiałe z racji jego zawodu, a nawet powiem więcej - powołania, tym bliźnim jest uczeń.
    Przypomnę jeszcze to, co powiedziałem na początku tego referatu, że oprócz polubienia ucznia, trzeba stanowić dla niego wzór do naśladowania. Najlepszy nauczyciel to taki, którego chcą naśladować wychowankowie. On ma wychowywać przez swoje świadectwo życia, autorytet, jakim cieszy się wśród uczniów. Nie musi być osobą bardzo biegłą w dziedzinie nauki o wychowaniu, czyli pedagogice, to jest działka pedagoga szkolnego, on ma dobrze wychowywać samym sobą, swoją osobowością, kim jest dla ucznia. Czy tylko "belfrem" czy nauczycielem z powołaniem? A więc nauczycielem, który towarzyszy uczniowi nie tylko w szkole, ale gdy są problemy wychowawcze, idzie też do jego domu, aby poznać przyczynę tych problemów i stara się rozwiązać je z pożytkiem dla ucznia. Dobry nauczyciel idzie też na niedzielną mszę świętą. Najlepiej, gdy w parafii jest celebrowana msza tzw. dziecięca, którą powinien odprawiać ksiądz katecheta. Wtedy na takich mszach najlepiej widać, że wychowanie stanowi jednorodny proces, choć dokonuje się i poza szkołą. Ta msza przeznaczona wyłącznie dla dzieci, gdzie ksiądz posługuje się specjalnym formularzem, w którym jest możliwość czynnego udziału dzieci, a przede wszystkim kazanie często wygłaszane jest przy współudziale dzieci, powinna być wpisana w program wychowawczy szkoły. Jeśli nie ma w parafii takich mszy to istotny jest udział nauczyciela w mszach na rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego, z okazji Dnia Dziecka, w czasie rekolekcji szkolnych, czy tak, jak u nas, mszy papieskich, skoro patronem szkoły jest Jan Paweł II. Nauczyciel może, a nawet powinien na swoich lekcjach odwoływać się do wartości religijnych. Największe możliwości mają oczywiście katecheci, ale i nauczyciel języka polskiego, historii, przyrody, biologii może bardzo często odwoływać się do Pisma Świętego, ukazując jego wpływ na kulturę, wskazywać na Boga, który stworzył świat, i Jezusa Chrystusa jako postaci historycznej itd. Nauczyciele, którzy tak postępują bardzo dobrze wpisują się w program wychowawczy szkoły oparty na wartościach nie tylko uniwersalnych, ale również chrześcijańskich.
    Reasumując, o roli wartości religijnych w wychowaniu ucznia należy stwierdzić, że jest ona fundamentalna i bardzo ważna, gdyż religia daje i mocną podstawę; i jasno ukazuje cel, jakim jest wychowanie człowieka na podobieństwo Boga, który przez Swego Syna stał się człowiekiem. Człowiekiem, który zawsze dla ludzi wierzących jest najlepszym wzorem i ideałem. Tylko w oparciu o taki wzór najwspanialszego nauczyciela, najświętszego człowieka, a zarazem Boga, w którego wierzymy, szkoła może dobrze wywiązywać się ze swoich funkcji wychowawczych, które poprzez obecną reformę oświaty, na równi zostały postawione przed nią z funkcjami edukacyjnymi. /koniec/     

  


    

    Jesteśmy obecnie w najpiękniejszym okresie roku, jakim jest wiosna. Budząca się do życia przyroda, kwitnące kwiaty i krzewy, ubarwiają naszą rzeczywistość wizualną, wzbudzając zachwyt i samozadowolenie. W tym też czasie, dzieci przystępują do Pierwszej Komunii Świętej, co dla każdego katolika jest dużą satysfakcją, a dla parafii ważnym wydarzeniem duchowym. Jest to też czas matur i ubiegania się o status studenta. Tak jest, co roku i oby tak było zawsze. Obok tego istnieje jednak ta szara codzienna rzeczywistość, która spędza niejednemu sen z powiek. Rzeczywistość, z którą trudno sobie poradzić, będąc bezrobotnym, na skromnym zasiłku czy niskich dochodach, mając na utrzymani rodzinę. Taka sytuacja powoduje, że ludzie zmuszani są niejednokrotnie do wyjazdu z kraju za przysłowiowym chlebem, zostawiając dzieci, współmałżonków, rodziców, co prowokuje wiele nieszczęść i tragedii życiowych. Wiele rozbitych małżeństw, osieroconych dzieci, będących skutkiem tego procederu, powinno być wystarczającym sygnałem, do refleksji i opamiętania dla społeczeństwa, a w szczególności rządzących naszym krajem. Ludzie powinni zrozumieć, że dobra materialne i wysoki status społeczny nie są najważniejsze w hierarchii godności człowieka i nie świadczą o jego wartości. Często człowiek zamożny; jest bardzo ubogi duchowo, intelektualnie i osobowościowo i mimo dużego bogactwa, czuje się niespełniony. Owszem, każdy z nas jest wolny i może robić to, co uważa za stosowne, ale nie zawsze to, co możliwe, jest słuszne i zasadne.
    O wiele większą odpowiedzialność ponosi w tej kwestii państwo, a w praktyce jego organa rządowe. Polityka państwa winna być ukierunkowana na człowieka i jego podstawowe prawa. Tym prawem jest praca, gwarantująca godne życie każdego obywatela i poczucie bezpieczeństwa. Niestety nie można tego powiedzieć o polskim rządzie. Jego polityka, a w zasadzie jej brak, sprzyja w większości obcemu kapitałowi, a całkowicie degraduje rodzimy przemysł i polskiego pracownika. Działania rządzących nakierowane są na zwiększanie uprawnień pracodawców i biznesmenów, a ograniczanie praw pracowniczych. Najchętniej pozbyto by się "kodeksu pracy" i rzekomo przeszkadzających w zarządzaniu, związków zawodowych. Kolejnym destrukcyjnym działaniem rządu, jest ingerencja w przywileje pracownicze, gwarantowane do tej pory prawem. Próba wyłączenia z listy uprawnionych do wcześniejszych emerytur wielu grup pracowników zasługujących na szczególne potraktowanie, musi budzić powszechny sprzeciw opinii publicznej i wszystkich rozsądnie myślących Polaków. Z kolei dążenie do jak najszybszego zastąpienia złotówki nową walutą "euro", spowoduje szok cenowy dla każdego przeciętnego Polaka. Tak ogólnie ujmując, równanie cen krajowych z unijnymi, jest wielkim nieporozumieniem i działaniem na szkodę narodu polskiego. Takie działanie służy jedynie najzamożniejszym, aby nie stracili na zmianie waluty.
    Dlaczego taką właśnie politykę realizuje obecny rząd? To pytanie powinien sobie postawić każdy z nas i odpowiedzieć na nie, możliwie jak najszybciej. Ten czas jest ważny, bo ważny jest los Polski i każdego Polaka. Nie dajmy sobie wmówić, że wszystko zależy od nas samych, że wszystko jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej, wystarczy jedynie zaufać rządzącym. To zakłamanie trwa już wystarczająco długo i czas z tym skończyć. Polsce potrzebny jest rząd odpowiedzialny za kraj i naród, służący swoim rodakom i działający dla jego dobra. Niebawem odbędą się wybory uzupełniające do Senatu RP. Idźmy na nie i oddajmy głos na kandydata oddanego Polsce i Polakom. Nie dajmy się kolejny raz zwieść, fałszywym "prorokom", oferującym nam wirtualną rzeczywistość. Jesteśmy częścią Polski niewygodną dla obecnie rządzących, często nazywaną zaściankiem i ciemnogrodem, niezasługującym na szacunek. Wynika to z tego, iż wyznajemy tradycyjne wartości, takie jak patriotyzm, szacunek do własnej kultury, tradycji i wiary, co przeszkadza lansowanej przez rządzących "nowomowie" ukierunkowanej na liberalną wizję świata, stawiającą bardziej na mieć niż być. Ważne są, więc wszelkie działania oddolne w dziedzinie kultury, różnego rodzaju organizacji i stowarzyszeń, budujące wzajemną więź pomiędzy ludźmi, regionami i w końcu krajami. Cieszmy się, że i w naszej społeczności taka działalność istnieje i ciągle się rozwija.

Andrzej Krężałek



 

 

Z życia szkoły

 

Kontynuacja dzieła „Adopcja Serca”
 
            W ubiegłym roku szkolnym podjęliśmy kolejne wyzwanie jakim jest „Adopcja Serca”. Polega ona na duchowej adopcji dziecka z Afryki, które nie może uczęszczać do szkoły ze względu na panującą tam biedę i brak środków finansowych.
            Jan Paweł II uczył nas, że należy się dzielić z innymi. Mając na uwadze Jego słowa postanowiliśmy zaadoptować jedno z takich dzieci i złożyć ofiarę na opłatę jego nauki
w szkole na okres jednego roku. W związku z tym ogłosiliśmy w naszej szkole zbiórkę pieniężną w celu zgromadzenia kwoty potrzebnej na opłatę nauczania zaadoptowanego dziecka. Zebrane pieniądze przekazaliśmy siostrom misjonarkom. W zamian za to otrzymaliśmy podziękowanie i dane dziewczynki, która dzięki nam uczęszczała w ubiegłym roku do klasy II. Jest to Belisa Papina Mesamba.
            W bieżącym roku szkolnym kontynuujemy to dzieło i cieszymy się, że dzięki naszemu wsparciu Belisa może nadal uczęszczać do szkoły i realizować naukę w kolejnej klasie. My nie doceniamy tego, że możemy chodzić do szkoły bez żadnych przeszkód. Dzieci afrykańskie chciałyby się uczyć, ale nie stać ich na to. Stąd nasza akcja, która może wesprzeć i uszczęśliwić przynajmniej jedno dziecko.
 IX Podkarpacka Olimpiada Tenisa Stołowego 
Eliminacje gminne IX Podkarpackiej Olimpiady Tenisa Stołowego odbyły się 29.03.2008r. na hali  widowiskowo – sportowej w Łękach Dukielskich. Organizatorami zawodów byli : GOK Dukla oraz UKS „Olimp” w Łękach Dukielskich. Łącznie w zawodach wzięło udział około 50 zawodników z terenu Gminy Dukla    Nasi  uczniowie startowali w dwóch kategoriach wiekowych : kat. I – do 14 lat oraz kat. II – od 15do 21 lat. Szkołę reprezentowali uczniowie : Elżbieta Trynkiewicz, Lągawa Monika, Magda Węgrzyn, Aleksandra Fruga, Damian Cypara, Dawid Polowiec, Fornal Daniel, Pietruś Szymon, Lągawa Krzysztof, Śliwiński Karol. Kacper Ryczak, Krężałek Tomasz, Paweł Wierdak , Piotr Węgrzyn. Największe sukcesy osiągnęli uczniowie :
Karol Śliwiński – I miejsce w kat. chłopców do 14 lat
Magda Węgrzyn – I miejsce w kat. dziewcząt do 14 lat
Elżbieta Trynkiewicz – I miejsce w kat. dziewcząt od 15 – 20 lat
Aleksandra Fruga – III miejsce – w kat. dziewcząt do 14 lat
Szymon Pietruś – III miejsce – w kat. chłopców do 14 lat
Uczniowie, którzy zajęli pierwsze miejsca reprezentowali naszą gminę na
zawodach powiatowych w Jedliczu. Gratulujemy !
 
IV Archidiecezjalny Turniej w Piłce Siatkowej Dziewcząt
 
IV Archidiecezjalny Turniej w Piłce Siatkowej Dziewcząt w kategorii Gimnazjum
odbył się w dniach 31.03 – 01.04.2008r w Dubiecku.
W zawodach startowało 15 drużyn z terenu województwa podkarpackiego.
Z  naszej szkoły  uczennice  pojechały  pod opieką  ks. Alojzego Szweda. 
Skład drużyny :
  • Gac Adrianna                                      
  • Pabis Dominika                                     
  • Widziszewska Paulina
  • Szołtun Ilona                                          
  • Lągawa Monika                                      
  • Koszela Magdalena
  • Zima Katarzyna
  • Węgrzyn Katarzyna
W wyniku dwudniowych rozgrywek dziewczęta zajęły V miejsce. Jest to duży  sukces naszych zawodniczek. Gratulujemy.
Powiatowa Podkarpacka Olimpiada Tenisa Stołowego
Powiatowa Podkarpacka Olimpiada tenisa stołowego odbyła się 05.04.2008r
w Jedliczu.  W zawodach uczestniczyli zawodnicy, którzy zajęli I lub II miejsce w 8 gminach powiatu krośnieńskiego. Gminę Dukla reprezentowali także nasi uczniowie: Elżbieta  Trynkiewicz,  Magda Węgrzyn i Karol Śliwiński. W wyniku rozgrywek zawodnicy  zajęli następujące miejsca :
Karol Śliwiński – III miejsce w kat. do 14 lat
Magda Węgrzyn – V miejsce w kat. do 14 lat 
Elżbieta Trynkiewicz – III miejsce w kat. od 15 do 20 lat
III rocznica śmierci Jana Pawła II
 2 kwietnia 2008 roku o godzinie 2000 zgromadziliśmy się w Kościele Parafialnym
w Łękach Dukielskich, aby modlić się za duszę zmarłego Patrona naszej szkoły i prosić o jak najszybszą beatyfikację Jana Pawła II. Mszę Świętą celebrowali ksiądz Alojzy Szwed i ksiądz z parafii polsko-katolickiej Roman Jagiełło. W oprawę mszy włączyła się młodzież naszej szkoły.
Po mszy świętej uczniowie wraz z nauczycielami i mieszkańcami wsi przeszli do szkoły.
 Kiedy już przyjdzie moja pora
I wyjdę w światłość wyzwolony,
A ciała mego krucha kora
Odpadnie jak proch wypalony.
 
Bądźcie radośni moi mili,
Wszak jam nie spłonął
- lecz dojrzałem
I będę z wami w każdej chwili,
Bo miłość Waszą miałem.
 Tym wierszem rozpoczęliśmy uroczystą akademię poświęconą pamięci Jana Pawła II
w trzecią rocznicę Jego śmierci. Jeszcze raz rozważyliśmy ten niezwykły przykład, jaki otrzymaliśmy w Jego osobie. Wierszem i pieśniami wyraziliśmy naszą wdzięczność za:
  • Odwagę Jego – „tak- 16 października 1978r.
  • Jego pasję niesienia Dobrej Nowiny, od pierwszej pielgrzymki do Meksyku, aż po sto następnych
  • Jego spotkania z ludźmi młodymi, w czasie, których pokazał młodym ich miejsce
    w kościele oraz zachęcił do pięknego przeżywania swego życia, do odważnego przeżycia swojego Westerplatte, do wymagania od siebie, nawet wtedy, gdy nikt od nas nie wymaga
  • Jego troskę o rodziny
  • Jego troskę o ludzi chorych, cierpiących
  • Jego katechezę o miłosierdziu, w której pouczał, że najpełniej Miłosierdzie Boże wyraża się w śmierci Krzyżowej Jezusa Chrystusa
  • Jego wiarę w dobro, które zło zwycięża
  • Jego milczące nauczanie z kliniki Gemelli, za ostatnią Drogę Krzyżową
  • Lekcję umierania z godnością i wiarą w Zmartwychwstanie
 Program zakończyliśmy ulubioną pieśnią Jana Pawła II „Barką” zilustrowaną pokazem slajdów.
Turniej tenisa stołowego o puchar prezesa UKS TKKFiS „Dukla”
Gminny indywidualny turniej w tenisie stołowym o puchar Prezesa  UKS TKKFiS „Dukla”, odbył się 05.04.2008r. w Dukli. W zawodach startowali uczniowie SP i Gimnazjum z terenu Gminy Dukla, w sześciu kategoriach wiekowych. Uczniowie, którzy reprezentowali naszą szkołę odnieśli znaczne sukcesy :
  • Aleksandra Fruga – I miejsce w kat. młodzik
  • Kacper Ryczak – I miejsce w kat. żak
  • Konrad Leśniak – I miejsce  w kat. kadet                              
  • Tomasz Krężałek – II miejsce w kat. żak
  • Daniel Fornal – III miejsce w kat. młodzik 
  • Damian Cypara- V miejsce w kat. młodzik
  • Dawid Polowiec – VI miejsce w kat. młodzik 
Gratulujemy  sukcesów !
 Sprawdzian szóstoklasistów
             8 kwietnia 2008 roku uczniowie klasy VI szkoły podstawowej przystąpili do sprawdzianu kończącego drugi etap nauczania. Uczniom towarzyszyły mieszane uczucia. Teraz wszyscy oczekują na wyniki, oby jak najlepsze. Tego im życzymy.
II Powiatowy Konkurs Recytatorski Polskiej Poezji Patriotycznej
 10 kwietnia br. 5-osobowa reprezentacja uczniów Zespołu Szkół Publicznych im. Jana Pawła II w Łękach Dukielskich uczestniczyła w eliminacjach gminnych do II Powiatowego Konkursu Polskiej Poezji Patriotycznej.
Szkołę Podstawową reprezentowali uczniowie kl. V – Sylwia Miśkowicz i Kamil Robótka oraz kl. VI – Joanna Buryła, a Gimnazjim uczennice: Monika Głód i Patrycja Orłowska ( z kl. III G).
Nasi uczniowie, przygotowani przez panie: Urszulę Szpiech i Jaoannę Sieniawską, wygłosili po dwa wiersze ukazujące piękno ziemi ojczystej, mówiące o patriotyzmie i nostalgii emigrantów. Wśród deklamowanych przez uczniów tekstów znalazły się znane i od dawna zakorzenione w naszej literaturze utwory: A. Oppmana, M. Konopnickiej, J. Lechonia, W. Broniewskiego, T. Kubiaka oraz W. Szymborskiej.
Celem konkursu organizowanego przez Starostwo naszego powiatu jest krzewienie wśród dzieci i młodzieży postaw patriotycznych oraz upowszechnianie tych wartości poprzez obcowanie z klasyką literatury narodowej. Dukielski GOK pośredniczy w konkursowych zmaganiach i przeprowadza eliminacje na szczeblu gminnym.
Sukcesem naszej reprezentacji było zdobycie I miejsca w kategorii Szkoła Podstawowa przez Kamila Robótkę.
24 kwietnia br. Kamil pięknie wygłosił przygotowane na konkurs teksty w  Iwoniczu Zdroju, gdzie zostali zaproszeni laureaci pierwszych miejsc z kilku gmin naszego powiatu.
Turniej Tenisa Stołowego im. Ks. Bronisława Markiewicza 
 Powiatowy Indywidualny Turniej Tenisa Stołowego im. Ks. Bronisława Markiewicza  w Miejscu Piastowym odbył się w dniu  10.04.2008r.  W zawodach uczestniczyły dziewczęta i chłopcy z sześciu gimnazjów. Naszą szkołę reprezentowali Elżbieta Trynkiewicz i Konrad Leśniak. W wyniku rozgrywek między zawodnikami Elżbieta Trynkiewicz zajęła II miejsce w kat. dziewcząt, a Konrad Leśniak IV miejsce w kat. chłopców.
Gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów !
 IX Gminny Turniej  w tenisie stołowym o puchar  Przewodniczącego Rady Gminy Dukla
 Turniej  w tenisie stołowym o puchar  Przewodniczącego Rady Gminy Dukla , odbył się 19.04.2008r. na hali widowiskowo- sportowej w Łękach Dukielskich. Współorganizatorem  turnieju był UKS „Olimp”. W zawodach ogółem wzięło udział około 60 zawodników ( w tym uczniowie i dorośli ) z miejscowości należących do Gminy Dukla. Nasi uczniowie ( głównie członkowie i zawodnicy UKS)  rywalizowali w czterech  kategoriach wiekowych.  Największe sukcesy odnieśli uczniowie :
I miejsce – Karol Śliwiński – kat. „Żak”
II miejsce – Tomasz Krężałek – kat. „Żak”
III miejsce  - Kacper Ryczak – kat. „Żak”
II miejsce – Paulina Pietruś – kat. „Żak”
III miejsce – Brygida Fornal – kat. „Żak”
I miejsce - Magda Węgrzyn – kat. „Młodziczka”
II miejsce –Aleksandra Fruga w kat. „Młodziczka”
I miejsce – Monika Lągawa – kat. „Kadetka”
III miejsce – Konrad Leśniak – kat. „ Kadet”
II miejsce – Elżbieta Trynkiewicz w kat. „Juniorka”
Są to wspaniałe sukcesy naszych zawodników biorąc pod uwagę fakt, iż w zawodach
brali udział zawodnicy klubowi z Dukli, którzy uczestniczą w rozgrywkach ligowych
na terenie województwa podkarpackiego. Gratulujemy sukcesów!
 Egzamin gimnazjalny
             22 i 23 kwietnia uczniowie klasy III gimnazjum przystąpili do egzaminu kończącego naukę w naszej szkole. W pierwszym dniu egzamin dotyczył treści humanistycznych,
w drugim – ścisłych. Emocje były duże. Teraz z niecierpliwością oczekują na wyniki, które
w dużej mierze zadecydują o wyborze wymarzonej szkoły ponadgimnazjalnej. Wszystkim życzymy dostania się do wybranych szkół.
 
Piknik Wiosenny
 „Piknik Wiosenny”- czyli Dzień Otwarty Szkoły zorganizowany został dnia 24.04.2008r. przez LO im. Św. Jana z Dukli. W pikniku uczestniczyli uczniowie klasy III gimnazjum wraz z wychowawczynią p. Beatą Węgrzyn oraz p. Witoldem Wiśniewskim.
W ramach  dnia otwartego uczniowie uczestniczyli w konkurencjach sportowych: „Sport na wesoło”, rozgrywkach piłki siatkowej, konkursie wiedzy : „Jeden z dziesięciu” oraz oglądali pokazy ratownictwa medycznego, straży pożarnej oraz GOPR-u. W poszczególnych konkurencjach oprócz uczniów z Łęk Dukielskich startowali przedstawiciele klas III gimnazjum z Dukli, Jasionki, Tylawy i Jaślisk.
W konkurencjach sprawnościowych nasi uczniowie zajęli I miejsce zaś w klasyfikacji generalnej - III miejsce. W nagrodę  otrzymali najnowsze wydanie Encyklopedii od A-Z, która została przekazana do biblioteki szkolnej.
Impreza edukacyjno – rekreacyjna pod hasłem : „A może budowlanka ?”
W dniu 29.04.2008r. pięciu uczniów z klasy III Gimnazjum : E. Rubaj,
E. Trynkiewicz, D. Wierdak, T. Tomkiewicz i M. Wojdyła wraz z wychowawczynią
p. B. Węgrzyn wzięło udział w imprezie edukacyjno – rekreacyjnej zorganizowanej przez ZSP nr 6 w Krośnie („Budowlanka” ). W programie imprezy przewidziano dla uczniów liczne konkursy i zabawy mające na celu zapoznanie ze specyfiką zawodów budowlanych. Uczniowie z naszej szkoły bardzo dobrze zaprezentowali się w poszczególnych konkurencjach i zdobyli liczne nagrody ufundowane przez sponsorów imprezy m.in. przez firmę budowlaną „Skanska”.
3 maja - akademia
 Konstytucja 3 Maja była pierwszą w Europie, a drugą na świecie po Stanach Zjednoczonych ustawą zasadniczą, to znaczy regulującą podstawowe problemy społeczno – polityczne, prawa i obowiązki mieszkańców państwa oraz zasady organizacji jego władz. Postanowienia Konstytucji były rewolucyjne a jednocześnie ostrożne i wyważone – doniosłe na miarę epoki.
Rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja obchodzili polscy patrioci uroczyście już podczas rozbiorów, pomimo represji i sprzeciwu zaborców.
Szczególnie doniosłe uroczystości odbywały się pod koniec XIX wieku w Galicji, gdzie Polacy posiadali szeroką autonomię.
Wielkim świętem państwowym, rocznica uchwalenia Konstytucji 3 maja, była
w okresie międzywojennym. Po II wojnie światowej, w nowej rzeczywistości politycznej
i ustrojowej, zaprzestano obchodzenia tej rocznicy.
Dopiero 6 kwietnia 1990 roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zdecydował przywrócić jako święto państwowe dzień 3 maja tj. rocznicę uchwalenia pierwszej polskiej  Konstytucji
 z 1791 r.  
Uczniowie naszej szkoły także obchodzą uroczyście to święto od 1991 r.
W tym roku w uroczystej akademii udział wzięli uczniowie Szkoły Podstawowej
i Gimnazjum, a także uczniowie klasy „O”.
            W pierwszej części akademii dzieci z oddziału przedszkolnego pod kierunkiem pani Teresy Wierdak zaprezentowały przedstawienie o tematyce „ Symbole narodowe”.
            Następnie uczniowie Szkoły Podstawowej i Gimnazjum pod kierunkiem pani Małgorzaty Kudyby i pana Andrzeja Aszlara przedstawili montaż poetycko – muzyczny : „Konstytucja 3 maja”.  Ukazane zostały okoliczności uchwalenia Konstytucji, przyczyny upadku Rzeczypospolitej szlacheckiej, jak i treść Konstytucji 3 maja.
V Międzyszkolny Turniej Rekreacyjno – Sportowy o Puchar Dyrektora Ośrodka Kultury w Dukli
 Turniej odbył się w dniu 06.05. 2008r. na hali widowiskowo- sportowej w Łękach Dukielskich. W zawodach wzięły udział szkoły z  Wietrzna, Głojsc, Jaślisk i Łęk Dukielskich. W konkurencjach sportowych z naszej szkoły startowało łącznie 18 uczniów ( 9 chłopców
i 9 dziewczynek ) w trzech kategoriach wiekowych :
z klasy III SP : Karolina Kurowska, Klaudia Łajdanowicz, Wiktoria Krzepkowska,
Arkadiusz Wilk, Bartek Koszela, Krystian Kotowicz
z klas V-VI :  Aleksandra Fruga, Beata Jastrzębska, Rubaj Anna, Jarosław Musialik,
Wojciech Krężałek, Cebula Zbigniew
z klasy   III Gimnazjum.: Adrianna Gac, Elżbieta Rubaj, Anna Orłowska, Tomasz
Tomkiewicz, Mateusz Szymański i Marcin Wojdyła
 W klasyfikacji generalnej uczniowie naszej szkoły  zajęli III miejsce. Otrzymali puchar
oraz 2 piłki: do siatkówki i piłki nożnej.
VII Gminny Konkursu Matematyczny i Humanistyczny
W dniu 20 maja 2008 roku w Szkole Podstawowej w Łękach Dukielskich został przeprowadzony VII Gminny Konkursu Matematyczny i Humanistyczny.
Do konkursu zgłosiły się wszystkie szkoły podstawowe z terenu gminy Dukla tj: SP Równe, SP Jaśliska, SP Iwla, SP Tylawa, SP Wietrzno, SP Jasionka, SP Jaśliska, SP Głojsce
i SP Łęki Dukielskie.
Każdą szkołę reprezentowała delegacja uczniów wraz opiekunem.
Konkurs rozpoczął się o godz. 11.00 i przebiegał według wcześniej ustalonego harmonogramu.
Po objaśnieniu przez organizatorów: panią Barbarę Wierdak i panią Martę Pabis poleceń konkursowych, uczniowie przystąpili do pracy. Konkurs trwał 1 godz.
Po zakończonej pracy i podsumowaniu wyników przez Jury, wyłoniono zwycięzców.  
Konkurs Matematyczny: 
I miejsce  Maciej Barsznica               SP Jasionka
II miejsce Karolina Kurowska           SP Łęki Dukielskie
III miejsce Mateusz Kuśnierz            SP Jaśliska
IV miejsce Karolina Kurowska         SP Łęki Dukielskie
Konkurs Humanistyczny:
 I miejsce  Klaudia Łajdanowicz        SP Łęki Dukielskie
II miejsce Wojciech Krzyżak             SP Jaśliska
III miejsce Weronika Szałaj               SP Jaśliska
IV miejsce Wiktoria Krzepkowska    SP Łęki Dukielskie
Zwycięzcom zostały wręczone nagrody rzeczowe oraz dyplomy. Dla pozostałych uczestników konkursu wręczono dyplomy udziału i nagrody pocieszenia.
Dziękujemy za obecność panu Burmistrzowi Markowi Górakowi.
W przyszłym roku konkursy zostaną objęte patronatem Burmistrza Miasta i Gminy Dukla.
Wyniki konkursu „Omnibus 2008”
             Szkoła otrzymała sprawozdanie z konkursu „Omnibus 2008”, który był prezentowany w poprzednim numerze gazety. W konkursie wzięło udział 18 uczniów. Czterech z nich otrzymało dyplomy uznania za uzyskanie bardzo dobrego wyniku (3 lokata) w Polsce.
Są to następujący uczniowie:
Beata Wojdyła – klasa IV – 89,67% punktów możliwych do uzyskania
Jakub Jastrzębski – klasa IV – 89,13% punktów możliwych do uzyskania
Rafał Jastrzębski – klasa IV – 88,59% punktów możliwych do uzyskania
Klaudia Łajdanowicz – klasa III– 86,93% punktów możliwych do uzyskania
            Pozostali uczniowie otrzymali dyplomy uczestnika ogólnopolskiego konkursu „Omnibus 2008” . Gratulujemy wszystkim odwagi wzięcia udziału w tak trudnym konkursie
i zapraszamy do następnych edycji.
Marta Pabis

Wystepy zespołu folklorystycznego „Łęczanie”
    5 kwietnia zespół "Łęczanie" uświetnił swym występem 15. lecie zespołu ludowego "Lubartowianie" w Lubatowej.
    W dniach 1-4 maja zespół "Łęczanie" przebywał na Ukrainie na zaproszenie Polskiego Klubu Muzycznego POLONEZ i chóru "SURSUM CORDA". Wystąpiliśmy 5 razy: we Lwowie /Msza św./, Drohobyczu /Msza św. i koncert/, Łanowicach /Msza św. i koncert/ oraz w Samborze /koncert z okazji Konstytucjii 3. maja/. Występy sprawiły nam i Polakom zamieszkałym na Ukrainie ogromną radość. Były łzy szczęścia, niespotykana gościnność i otwarte serca. Zapewne tam wrócimy, gdyż mamy już kolejne zaproszenie do Lwowa, a nie mogli się nas doczekać w Truskawcu i Mościskach, bo nie było po prostu czasu.
    W programie naszego pobytu było także zwiedzanie Lwowa /m.in. katedra, cmentarz Orląt na Łyczakowie/, Rudek /gdzie został pochowany A. Fredro/ i miejscowości, w których występowaliśmy.
    9 maja "Łęczanie" śpiewali w kościele parafialnym podczas nabożeństwa fatimskiego w 10. rocznicę powstania gazety parafialnej Powołanie. Nabożeństwo było transmitowane przez diecezjalne radio FARA. H.K.
Stowarzyszenie Kulturalno-Rekreacyjne "JEDNOŚĆ" zaprasza na IV edycję Spotkań Folklorystycznych "Zachować dla przyszłych pokoleń". Gościem specjalnym Spotkań będzie zespół polonijny "Polonez" z Manchesteru /Wielka Brytania/. Ponadto wystąpią m.in.: zespół "Biadkowianki" z Krotoszyna /Wielkopolska/, zespoły z Podkarpacia, ludowi twórcy. Na zakończenie zabawa taneczna. 20 lipca 2008r. godz.15.00
 

ROK
SZKOLNY
1984/85

  W nowym roku szkolnym w Zbiorczej Szkole w Łękach Dukielskich utworzono 10 oddziałów (w tym 24 oddziały przedszkolne), w których zatrudniono 17 nauczyciel. Nauczyciele zatrudnieni w szkole w Łękach Dukielskich:


- Mgr Delimata Krystyna
- Dziadosz Wanda
- Kozielec Józef i Władysława
- Dr Krawiec Henryk
- Krężałek Małgorzata
- Jaracz Katarzyna
- Mgr Nawrocka Barbara
- Mgr Wiśniewska Irena
- Smolak Danuta
- Wierdak Barbara
- Wierdak Zyta
- Zaforemska Zofia
- Wilga Jolanta

W Wietrznie kadra nauczycielska w zeszłorocznym składzie pod kierownictwem p. Bek Heleny. Praca w ciągu roku przebiegała bez większych emocji i zdarzeń. Zapewniono z funduszy Komitetu Rodzicielskiego wydatki na zorganizowanie: Dnia Nauczyciela, Choinki Noworocznej, Dnia Kobiet i Dnia Dziecka. Z funduszy Gminy przeznaczono dużą kwotę na:
- Zakup pomocy naukowych do pracowni fizyko- chemicznej, geograficznej, pracy techniki, biologii itp.
- Podłączenie "siły" do pracowni pracy - techniki.
- Zbudowanie studni na pompę ręczną przed szkołą, która zlikwidowała ciągłe braki wody.
- Remont planu sanitarnego (nowe umywalki i spłuczki itp.).
- Rozburzenie dymiącego pieca w kancelarii i zastąpienie go mniejszym, węglowym.
- Uporządkowanie obejścia przy szkole.
- Zakupienie 2 kompletów mebli do klas I- III z tablicami, stolikami i krzesełkami.
- Zakupienie książek (w większości lektur) do biblioteki szkolnej.

Młodzież szkolna w tym roku szkolnym zorganizowała imprezy z przedstawieniami dla mieszkańców wioski z okazji Choinki Noworocznej i Dnia Kobiet, w której wzięło udział wielu mieszkańców wioski. Wykonano też prace społeczno - użytkowe przy Domu Ludowym (sprzątanie obejścia), sprzątanie wokół przystanku PKS oraz sadzenie kwiatów przy Remizie Strażackiej a także przy szkole (porządkowanie obejścia, ukwiecenie rabat i wnętrza szkoły). Dzięki nauczycielom uczącym w kl. V- VIII szkoła osiągnęła bardzo dobre wyniki
w olimpiadach przedmiotowych:
- Matematyka - I miejsce w gminie,
- Fizyka - I i II miejsce w gminie,
- J. polski - III i IV miejsce w gminie,
- J. rosyjski - I miejsce w gminie.
W tym roku szkolnym odszedł na emeryturę dyr. Szkoły gminnej, mgr Zdzisław Trynkiewicz, który pożegnany był przez wszystkich dyrektorów szkół bardzo serdecznie.
Od Zbiorczej Szkoły Podstawowej odłączono szkołę w Wietrznie, jako samodzielną placówkę,
a w Myszkowskiem utworzono Punkt Filialny od kl. 0 - III, którym od nowego roku szkolnego kierowała p. Zofia Piotrowska. Punkt ten został wyposażony dzięki odchodzącemu na emeryturę Zdzisławowi Trynkiewiczowi
w sprzęt i pomoce ze szkoły w Olchowcu, a także częściowo z Łęk. Szkoła w Łękach otrzymała z Gminy 3 telewizory i aparat projekcyjny do filmów.
cdn. Beata Węgrzyn