
ROZWAŻANIA
EWANGELICZNE
30 Maja 2008
Uroczystość
Najśw. Serca
Pana Jezusa
Z EWANGELII Mt 11
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja
was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo
jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.

Bezkrytyczna i ślepa gloryfikacja człowieka mocnego i cywilizacja
sukcesu stworzyła model współczesnego supermana. Najczęściej jest to też
człowiek wrzaskliwy, zwracający uwagę tylko na siebie i w końcu pełen
pychy. Świat współczesny ma mnóstwo takich idoli, a środki masowego
przekazu podsuwają nam nowe wzorce.
A ja oglądając takie medialne idole, zastanawiam się: “Jak Chrystus
czułby się wśród nich? Jak oni przyjęliby słowa Chrystusa: «uczcie się
ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem»?”. Popatrzyliby na Niego z
politowaniem, uśmiechnęliby się lekceważąco i pewnie, tak, jak Grecy
Pawłowi na Areopagu, odpowiedzieliby z pobłażaniem: “Posłuchamy Cię
innym razem”.
Ludzie cisi, pokorni, nierzucający się w oczy, czasami
niezdecydowani lub zakłopotani to dla nas ciamajdy, fajtłapy,
nieudacznicy, życiowe niedorajdy. W świecie i cywilizacji sukcesu po
prostu się nie liczą.
A przecież „Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata,
aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć”
(1Kor 1:27). Proszę Cię więc Panie „uczyń serca nasze według Serca
Twego”. Nie pozwól mi być zarozumiałym i pewnym siebie. Uchroń mnie od
pychy i samozadowolenia.
1 Czerwca
2008
IX Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 7
Każdego
więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z
człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. (...) Każdego
zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z
człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku.

Budować na
piasku, na usuwającym się, niepewnym gruncie - to szykować sobie
tragedię. Niestety ludzie lekceważą zdrowy rozsądek. Nie słuchają
sumienia, nie słuchają Ewangelii, lekceważą Dekalog, idą za modnymi
hasłami.
Telewizja pokazuje filmy i programy, które wołają o pomstę do
nieba, a niestety nie wstydzą się ich Polacy i oglądają je. Media
wyziębiają ludzi z miłości Bożej, zostawiając ich w niedzielę w domach
lub przyciągając do różnych zajęć, tak, że w kościele zostają po nich
puste miejsca.
Chrystus kiedyś, a dziś pasterze Kościoła, widzą to i alarmują,
nawołując do ograniczenia luzu.
Budować na skale. W 1995 r. Ojciec św. w Skoczowie nawoływał do
posłuszeństwa głosowi sumienia. Oto co mówił:
„Polska woła dzisiaj o ludzi sumienia. Być człowiekiem
sumienia to znaczy w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego
głosu w sobie nie zagłuszać..., to znaczy angażować się w dobro i
pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na
zło... Być człowiekiem sumienia to znaczy wymagać od siebie, podnosić
się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać...”.
Mówił Bóg do Żydów: "Kładę dziś przed wami błogosławieństwo
lub przekleństwo". Albo - albo. Innej drogi nie ma.
8 Czerwca
2008
X Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 9
Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej
miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale
grzeszników".

Chrystus ujawnia jedno z groźnych pęknięć, jakie istnieje w życiu
religijnym, gdy źle pojęta troska o kult Boga usuwa na drugi plan albo
przekreśla zupełnie troskę o drugiego człowieka. Rzecz znamienna, iż
Jezusowi nie chodzi o ratowanie umierających z głodu, o żyjących w
nędzy. Chodzi o wrażliwość na nędzę duchową, o umiejętność przebaczenia
grzesznikom, o miłosierdzie dla popełniających grzech.
Dziś często próbuje się ograniczyć miłosierdzie do uczynków
co do ciała, nie dostrzegając potrzeby spieszenia z pomocą nędzarzom
ducha. Warto zapytać, kto dziś potrafi wymienić pełny zestaw uczynków
miłosiernych co do duszy. Kto wie, że do obowiązków chrześcijanina
należy: Grzesznych upominać, Nieumiejętnych pouczyć, Wątpiącym dobrze
radzić, Strapionych pocieszać, Krzywdę cierpliwie znosić, Urazy chętnie
darować, Za żywych i umarłych modlić się? A czy wypełnia je? Serce
wypełnione ewangeliczną miłością zawsze ma na uwadze duszę drugiego
człowieka. Jezus w ocenie religijności naszych serc bierze pod uwagę
głównie wrażliwość na duchową nędzę drugiego człowieka. Miłosierdzie
ograniczone jedynie do troski o potrzeby doczesne jest znakiem
humanitarnego podejścia i wcale nie musi być dyktowane motywami
religijnymi. Ktokolwiek zaś dostrzeże biedę moralną, uczyni wszystko, by
zaradzić biedzie materialnej. Klasycznym przykładem jest tu postawa św.
Brata Alberta. On doskonale zrozumiał, co znaczy "chcę raczej
miłosierdzia niż ofiary".
15 Czerwca
2008
XI Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 9
Żniwo
wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby
wyprawił robotników na swoje żniwo.

Dzisiejsza
Ewangelia ukazuje nam Jezusa posyłającego swych Apostołów z misją. Zanim
to jednak nastąpiło, widzimy Jezusa współczującego i litującego się nad
tłumami.
Rodzi się pytanie: dlaczego owe tłumy były niczym owce bez
pasterza. Teoretycznie przecież miały pasterzy - przywódców ludu! Jednak
owi przywódcy nie byli prawdziwymi pasterzami. Wielokrotnie Jezus mocno
krytykował ich postawę zamknięcia się we własnym świecie i we własnym
gronie, przy jednoczesnym braku miłosierdzia i zainteresowania losem
ludzi prostych. To Jezus pochylił się nad tymi ludźmi, zaczął mówić o
ich wielkiej godności i wartości w oczach Ojca. Zaczął pokazywać, że
każde życie ludzkie ma sens i w oczach Boga jest wartościowe. Aby ta
prawda lepiej dotarła do serc ludzkich, posłał swoich wysłanników:
Apostołów. Co ciekawe, oni również nie wywodzili się z elity - raczej
byli bliżsi pochodzeniem owym tłumom, szukającym Jezusa. Zostali przez
Niego wybrani spośród tysięcy innych bez żadnej swojej zasługi. Wybrani
i posłani.
Patrząc na dzisiejszą scenę z Ewangelii, zechciejmy także
odnieść ją do siebie w trzech kategoriach: zaproszenia, wezwania i
posłania. Jezus zaprasza nas dziś, abyśmy przychodzili do Niego -
zwłaszcza wtedy, gdy czujemy się znękani, porzuceni, doświadczeni przez
życie; gdy dokucza nam samotność i czujemy się niezrozumiani. Chce także
popatrzeć na nas z miłością i współczuciem, by pomóc nam dźwigać nasze
ciężary.
22 Czerwca
2008
XII Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 9
Nie
bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą.
Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle.

Aż trzy
razy w dzisiejszej Ewangelii Jezus powtarza słowa: "Nie bójcie się!". W
Biblii trzykrotne powtórzenie czegoś oznacza całkowitą pewność,
nieodwołalną decyzję. A zatem to wezwanie do porzucenia lęku jest bardzo
zdecydowane, a nawet zobowiązujące. Chrześcijanin po prostu nie może się
bać!
Przykładem są niezliczone rzesze zbawionych, których nazywamy
świętymi. Znikomy tylko procent świętych jest nam znany, ale jest ona
nam dany na świadectwo. Możemy modlić się do Boga za ich wstawiennictwem
i ich naśladować. W życiu każdego
z nich uobecniła się tajemnica zawierzenia i miłości do Boga, która jest
silniejsza niż jakikolwiek ludzki lęk. Każdy z nich musiał zmierzyć się
ze strachem przed wrogo nastawionymi ludźmi, własną słabością,
śmiesznością czy możliwością porażki i kompromitacji. Każdy z nich
wiedział, że wierność Bożemu wezwaniu ściągnie na niego ataki i
cierpienia. Mimo to zdecydowali, że wybierają Chrystusa.
Wszyscy oni swoim życiem dali odpowiedź na Chrystusowe słowa:
"Nie bójcie się!". Zdolność do heroicznej ofiary z siebie czerpali z
Eucharystii, którą ukochali. W niej jest Żywy Jezus. Do Niego zwróćmy
swe serca wołając: Pozostań z nami Zbawicielu by wyzwolić nas od lęku i
poprowadź drogą wierności Tobie we wszelkich trudnościach i
przeciwnościach!
24 Czerwca
2008
Narodzenie
Św. Jana Chrzciciela
Z EWANGELII Łk 1
Chłopiec
zaś rósł i wzmacniał się duchem, a żył na pustkowiu aż do dnia ukazania
się przed Izraelem.

Jednym z
głównych zadań chrześcijanina jest stawanie się „kanałem”, poprzez który
spływa na innych łaska Boża. Im mniej w myśleniu, działaniu będzie
„naszych ludzkich” sposobów postrzegania, wartościowania, tym więcej
miejsca będzie w nas dla łaski Boga. Świadectwem tego jest życie Jana
Chrzciciela. Poszedł na pustynię, aby odciąć się od tego, co od Boga
oddala i otworzyć serce na Jego głos.
Jedną z głównych przyczyn blokujących ludzkie serca na Boży głos jest
pycha, brak nieumiejętności prawdy o życiu swoim i innych.
Jakże bardzo potrzeba nam dzisiaj takich właśnie świadków
Słowa, świadków nieskończoności na miarę Jana Chrzciciela. Jakże bardzo
potrzeba nam świadków niezłomnych i wiernych, drogowskazów jasno i
klarownie wskazujących na Chrystusa. Jakże bardzo potrzeba nam ludzi na
miarę Jana Chrzciciela, którzy gotowi są położyć nawet swoje życie dla
świadectwa Słowu.
Niejako do każdego z nas, do każdego chrześcijanina
mówi dzisiaj Bóg: "Ty pójdziesz przede Mną torując Mi drogę we
współczesnym zlaicyzowanym świecie". Bóg potrzebuje naszego świadectwa
na miarę św. Jana. Bóg przez nas chce przygotowywać drogi zbawienia we
współczesnym świecie i dla współczesnego świata.
Święty Janie Chrzcicielu, świadku wierny naucz nas dawać
świadectwo Chrystusowi.
24 Czerwca
2008
Św. Apostołów
Piotra i Pawła
Z EWANGELII Mt 16
Jezus
zapytał ich: "A wy za kogo Mnie uważacie?". Odpowiedział Szymon Piotr:
"Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego".

Przez
wieki, także w kontekście współczesności, postacie świętych Piotra i
Pawła w jakiś niezwykły sposób definiują i precyzują istotę Kościoła.
Oparty na grzesznych, słabych ludziach stał się depozytariuszem
najświętszych prawd, targany przez wieki namiętnościami kierujących nim
ludzi, dalej niesie Dobrą Nowinę i zbawia. Jest źródłem mocy - nie tylko
tej ludzkiej, często zawodnej, ale przede wszystkim mocy z wysoka. Padły
wielkie cywilizacje, w proch rozsypały się monumentalne budowle, a
Kościół dalej prowadzi dzieło swojego Założyciela. Dlaczego? Bo Chrystus
jest w nim ciągle obecny... To jest tajemnica Kościoła. To też stanowi
jego istotę. Kościół jest silny mocą swoich wyznawców - siłą
PRZYLGNIĘCIA ludzi do swego Pana i Mistrza. Ważne są dzieła miłosierdzia
- w miłości do człowieka objawia się przecież miłość do Boga, ważne są
praktyki religijne, sakramenty święte, wierność Bożym przykazaniom w
codziennym życiu, nawet siła tradycji - ale to nie wszystko. Ma to jeden
cel: prowadzić do SPOTKANIA - wtedy dopiero dokonują się wielkie rzeczy.
Można być w kościele siłą przyzwyczajenia, wieloletniego zwyczaju - ale
wszystko na nic, bo nie prowadzi to do osobistego doświadczenia Boga.
Gorliwość i wiara rodzą się z tego spotkania, tak jak
zrodziły wielkich Apostołów Piotra i Pawła, których nie były w stanie
powstrzymać żadne przeciwności. Modlimy się dzisiaj o łaskę gorliwości i
pokory, o otwarte serca, o mądrość szukania drogi.
6 Lipca 2008
XIV Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 11
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja
was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo
jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz
waszych.

Nasze życie
wypełnione jest wszelakiego rodzaju troskami, sprawami do załatwienia,
problemami do rozwiązania. Ta ciągła gonitwa powoduje, że zaczynamy
tracić kontrolę nad własnym życiem.
W takim kontekście słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii
brzmią niczym piękna obietnica. Można powiedzieć: zbyt piękna, aby była
prawdziwa. Sposobem, jaki Jezus podaje, jest głębokie życie duchowe,
rozumiane jako więź z Ojcem i życie w postawie słuchania i pokory.
Rzeczywiście, dla nas, którzy przyzwyczailiśmy się do łatwych rozwiązań,
taki sposób wydaje się naiwny i śmieszny. Niestety, jest to sposób
jedyny. Bez wejścia w relację z osobowym Bogiem i bez przeżywania swego
życia, jako współpracy i jedności z Nim, będziemy skazani na ciągłe
miotanie się.
Jezus nie obiecuje, że usunie z naszej drogi wszelkie przeszkody.
Dzisiejsza Ewangelia jest obietnicą dla tych, którzy z Nim chcą
rozwiązywać swoje problemy, i którzy chcą spojrzeć na swe życie jako na
logiczną całość. Wymaga to jednak twardej, codziennej walki:
konsekwentnego ofiarowania Bogu swego czasu na modlitwę i refleksję,
systematycznego rachunku sumienia, Eucharystii i kontaktu ze Słowem
Bożym. Wymaga to ciągłego rozbudzania i realizacji pragnienia, by
upodabniać się do Jezusa. Choć nie jest to łatwe, u kresu czeka
obietnica: "...a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych".
13 Lipca
2008
XV Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 13
Oto
siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedne ziarna padły na drogę, nadleciały
ptaki i wydziobały je.

W dzisiejszej Ewangelii Jezus stawia przed naszymi oczami siewcę, który
obficie - a wręcz rozrzutnie - ten cud natury, jakim jest ziarno,
rozrzuca po polu. Nie zwraca przy tym uwagi, że niektóre ziarna padają
tam, gdzie padać nie powinny - gdzie szanse na wydanie plonu są o wiele
mniejsze niż na żyznej glebie. To wszystko nie zaprząta uwagi siewcy. On
wyszedł przede wszystkim po to, aby siać.
Dzisiejsza Ewangelia jest wielkim wezwaniem do rozsiewania
dobra. Wymaga to od nas przede wszystkim wielkiej pokory i uznania, że
każde dobro tak naprawdę pochodzi od Pana Boga. Ziarno owocuje wtedy,
kiedy Pan da wzrost - a od nas oczekuje, abyśmy te nasiona dobra
rozsiewali wokół siebie pełnymi garściami. Nie jesteśmy w stanie
przewidzieć, jaki łańcuch zdarzeń wywołujemy każdym naszym czynem,
słowem lub gestem. Czasem uczynione przez nas dobro objawia swe owoce
dopiero po latach, czasem wydaje się, że przepada bez wieści, niczym
ziarno, które zniknęło w żarłocznym dziobie ptaka. To nie jest istotne.
Nie do nas należy ocena. Owszem, po ludzku jest łatwiej, kiedy widzi się
dobre owoce swej pracy. Czasem jednak trzeba po prostu zaufać... i siać.
A kiedy widzimy, że nasze ręce są puste, zwracajmy się z prośbą do
Najwyższego Siewcy, aby na nowo je napełnił ziarnem swojej miłości i
dobroci, które będziemy mogli znów rozsiewać wokół siebie w nadziei, że
kiedyś zaowocuje.
20 Lipca
2008
XVI Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 13
Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre
nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego
nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł.

Ta
przypowieść uświadamia nam, że zło ma różne oblicza. Zło to nie tylko
raniące serce wydarzenia z pierwszych stron gazet. Zło ma też twarz
codziennych niedogodności i oporów, które musimy przełamywać, chcąc
zrobić coś dobrego. Znają to doskonale ci, którzy podjęli takie próby.
Niezrozumienie, krytyka, drwiny, posądzenia o nieczyste intencje - to
częsta reakcja na ich postawę. Ponieważ "do tryumfu zła wystarczy tylko,
by dobrzy ludzie nic nie robili" (E. Burke), zło zrobi wszystko, aby
tych niepoprawnych optymistów zepchnąć do szeregu, "usadzić", wyleczyć
ich z chęci działania. Jakakolwiek próba walki o dobro nieuchronnie
powoduje narażenie się na krytykę, niezadowolenie, złośliwe
przeciwdziałanie i stawianie przeszkód. Zło potrafi lamentować,
narzekać, biadolić, wymuszać współczucie przez szantaż emocjonalny. Nie
jest jednak twórcze - nie umie zaproponować czegokolwiek
w zamian. Potrafi tylko krytykować i oceniać, często pod płaszczykiem
troski i niepokoju.
"Nie za pomyślny wynik nagradzam, ale za cierpliwość i trud dla mnie
podjęty" - mówił Jezus do św. s. Faustyny (Dzienniczek, 86).
Niech te słowa staną się mottem dla wszystkich, którzy chcą
współpracować z siewcą w jego trudzie, by zachwaszczone pole mimo
wszystko wydało jak najlepszy plon.
27 Lipca
2008
XVII Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 13
Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go
pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko,
co miał i kupił tę rolę.

Zachowanie
kupca - z czysto ekonomicznego punktu widzenia - wydaje się trochę
nieracjonalne.
Wydaje się, że u początku tej drogi były pragnienia, tęsknota
i pasja. Ten człowiek angażuje się w to, co robi. Przekładając to na
rzeczywistość duchową, można stwierdzić, że Bóg lubi tych, którzy Go
szukają i nie zadowalają się jedynie formułkami, schematami i sloganami.
Tęsknota za Bogiem, pragnienie poznania Go, poszukiwanie - to pierwszy
etap drogi do Niego.
Kolejnym ważnym etapem na tej drodze jest moment odkrycia
Boga i spotkania Go oraz podjęcia decyzji. Poznanie Boga, doświadczenie
Jego miłości jest też zaproszeniem do przemiany życia, do nawrócenia, do
uporządkowania pewnych spraw. Wyciągnięcie ręki do zgody,
zadośćuczynienie wyrządzonych krzywd, porzucenie niewłaściwych nawyków i
zwyczajów - to cena, którą trzeba zapłacić za drogocenną perłę - za to,
aby stać się jej posiadaczem na stałe.
I ostatni etap - kto wie, czy nie najtrudniejszy - to
wierność i stałość. Zwykle przyzwyczajamy się do dobrego. Przestajemy
zauważać to, co mamy; staje się to dla nas czymś naturalnym, a to
powoduje, że tracimy także poczucie wdzięczności. Nasza fascynacja
pokrywa się kurzem. A zatem, jak mawiali starożytni: "Cokolwiek czynisz,
mądrze czyń i oczekuj końca".
3 Sierpnia
2008
XVIII Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 14
Lecz
Jezus im odpowiedział: "Wy dajcie im jeść". Odpowiedzieli Mu: "Nie mamy
tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb".

Wiele razy
stajemy w życiu wobec sytuacji, kiedy zło wydaje się całkowicie
dominować nad światem. Afery, zamachy, przestępstwa, z takim upodobaniem
pokazywane i omawiane przez media, składają się na obraz świata, który
nurza się w otchłani zła. Dlatego też rodzi się w nas zniechęcenie i
pytanie: czy warto się szarpać? Czy warto jeszcze przestrzegać pewnych
zasad? Czy nie jest to kroplą w morzu - a raczej kroplą rzuconą na
pustynię? Nie jest trudno uzasadnić logicznie, że "nic się nie da
zrobić".
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje jednak, że Boże działanie jest
nieobliczalne i nieprzewidywalne - ale Pan Bóg potrzebuje naszego
zaufania i zaangażowania. Pięć chlebów i dwie ryby na pustyni również
wydawały się jedynie kroplą w morzu potrzeb. A jednak - gdy Apostołowie
dodali do nich swoje zaufanie i posłuszeństwo Jezusowi, stał się cud.
"Wy dajcie im jeść" - Słowa Jezusa rozbrzmiewają nad światem
cały czas. Choć Bóg w osobie Chrystusa zszedł na ziemię, aby ją zbawić,
to jednak w dziele przemiany i naprawiania świata chce nadal posługiwać
się naszymi rękami i naszym zaangażowaniem. Nie naszą rzeczą jest
zastanawiać się, czy dobro, które czynimy, ma sens wobec powodzi zła.
Naszą rzeczą jest je czynić, tak jak potrafimy - a potem przynosić do
Jezusa z ufnością, że On pomnoży je tysiąckrotnie, nawet jeśli nie
będzie nam dane zobaczyć tego od razu.
6 Sierpnia
2008
Święto Przemienienia
Pańskiego
Z EWANGELII Mt 17
Tam
przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie
zaś stało się białe jak światło.

Człowiek
oceniając siebie, lubi twierdzić, że jeszcze nie jest takim złym; że są
o wiele gorsi, że jeszcze swobodnie mieści się w kategorii tzw.
porządnych ludzi. Oceny takie zaczynają się chwiać, gdy próbuje się je
rozszerzyć o konkretne odniesienia do Boga, o sposób współistnienia i
współdziałania z bliźnimi. Wtedy już o wiele trudniej o zadowolenie z
siebie.
W wydarzeniu Przemienienia Pańskiego na górze Tabor,
pośród wielkiego bogactwa i jego aspektów, można także dostrzec lekcję
wzywającą do widzenia siebie i swoich działań w wymiarze wspólnotowym.
Przemienienie "wobec nich" oznaczało Przemienienie "dla nich". Pan
przemienił się wobec nich, aby oni przemieniali się wobec Boga i
bliźnich.
I taka jest jedna z prawd Taboru: Nie ma człowieczego
przemienienia, jeśli nie jest to przemienienie "wobec nich".
Każde autentyczne nawrócenie człowieka ma odniesienie do wspólnoty. Nie
tylko podnosi nawracającego się, ale pomnaża świętość całego Kościoła.
Sprawia to każdy szczery żal za grzechy, każda spowiedź święta, każde
zwycięstwo nad pokusą, każdy zyskany odpust, każda pobożna praktyka.
Takimi drogami winna rozchodzić się lekcja z góry Tabor o
przemienieniu wobec i dla wspólnoty. Tej lekcji nie wolno już
przemilczać, bo Pan zmartwychwstał i tak skuteczną uczynił każdą
przemianę grzesznika w świętego, zapatrzonego w siebie w widzącego
siostry i braci.
10 Sierpnia
2008
XIX Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 14
Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się, myśląc, że
to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich:
"Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się".

Sceneria
dzisiejszej Ewangelii jest odbiciem ludzkiego serca, pełnego niepokoju.
Serca uczniów napełniają się strachem i zniechęceniem. Brakuje im
obecności Jezusa, martwią się o Niego - jednak nie rozpoznają Go, kiedy
przychodzi. I właściwie trudno im się dziwić. Uspokajają ich dopiero
Jego słowa: "Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się!".
Bardzo zaskakująca jest reakcja Piotra. Jednak dzięki niej
możemy się przekonać, co się dzieje, gdy przekraczamy nasz lęk - ale
także jakie są skutki ulegania mu. Piotr w porywie serca zdobył się na
coś niebywałego: na przekór prawom fizyki i natury zaczął iść do Jezusa
po wodzie. To była chwila wielkiego zaufania i wpatrzenia w Jezusa.
Niestety, po chwili zaufanie ustąpiło miejsca kalkulacji. Kiedy dopuścił
do serca lęk, od razu zaczął tonąć.
Zechciejmy dziś popatrzeć w głąb naszych serc i zobaczyć
wszystkie nasze zranienia, powodujące lęk. Czego się boimy? Co nas
ogranicza, nie pozwala nam zaufać, kochać i być w pełni wolnymi?
Zastanówmy się też nad chwilami, kiedy podejmowaliśmy ważne życiowe
decyzje. Czy byliśmy gotowi odpowiadać na wezwania, jakie Jezus do nas
kierował? Przyjmować zadania, które chciał nam powierzyć, życiową drogę,
którą nam proponował?
Czy swoim życiem i zaufaniem mówię codziennie Jezusowi:
"Prawdziwie jesteś Synem Bożym!"?
15 Sierpnia
2008
Uroczystość
Wniebowzięcia NMP
Z EWANGELII Mt 14
Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane
Ci od Pana. Wtedy Maryja rzekła: Wielbi dusza moja Pana, i raduje się
duch mój w Bogu, Zbawcy moim.

Wyznanie
wiary kończy się słowami: "Wierzę w... ciała zmartwychwstanie, żywot
wieczny. Amen". Dziś, wpatrując się w Najświętszą Maryję Pannę, która z
ciałem i duszą została wzięta do nieba, uświadamiamy sobie, że to
właśnie w Niej znajdujemy wzór i przykład spełnienia tych dwóch prawd
wiary: prawdy o zmartwychwstaniu ciała i o życiu wiecznym. Albowiem
Wniebowzięcie Maryi jest niczym innym, jak tylko udzieleniem Jej przez
Chrystusa pełni owoców Jego zmartwychwstania.
Stało się tak dlatego, że w ciągu swego życia Maryja była w
pełni i całkowicie zjednoczona z Chrystusem i oddana Bogu. Ona
najpełniej i najwierniej, w sposób doskonały, przyjęła i wypełniła Jego
wolę - nie tylko w momentach chwały i radości, ale nade wszystko w
chwilach trudnych.
"Wielbi dusza moja Pana...". Słowa Maryi wysławiające dobroć
Boga słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii. Tak, Bóg naprawdę uczynił Jej
wielkie rzeczy. Dlatego słusznie Kościół powtarza dziś za Elżbietą:
"Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła". Powtarzajmy je także my,
wpatrując się z radością i miłością w chwałę Maryi Wniebowziętej; widząc
w Niej zapowiedź i obietnicę tego, jak wielkie i wspaniałe rzeczy Bóg
przygotował dla tych, którzy Go kochają i pełnią Jego wolę. Niech na tej
drodze wspiera nas modlitwa, miłość i wstawiennictwo naszej
Wniebowziętej Matki - Maryi.
17 Sierpnia
2008
XX Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 15
On
jednak odparł: "Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom". A
ona odrzekła: "Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które
spadają ze stołów ich panów". Wtedy Jezus jej odpowiedział: "O
niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!".
Od tej chwili jej córka była zdrowa.

Dialog
ukazuje, że kobieta kananejska uznaje pierwszeństwo Judejczyków w planie
Bożym, podobnie czyni Jezus. Bóg wybrał lud Izraela za swój przed innymi
narodami. Jednak czas wyłączności Izraela
w historii zbawienia powoli się kończy. Coraz częściej poganie wykazują
wiarę w Jezusa w stopniu, jaki trudno znaleźć w Izraelu, chociaż
Judejczycy nie oczekiwali wielkiej wiary od pogan, szczególnie od
pogańskich kobiet.
Jezus robi wyjątek w swojej służbie, by jednocześnie z
uwolnieniem od wpływu złego ducha ukazać uniwersalizm wiary Abrahama,
która usprawiedliwia tak Judejczyków, jak i pogan. Wkrótce przecież
Judejczycy i poganie zostaną nie tylko zrównani w wierze, zostaną także
pojednani w Chrystusie, nawet dawni wrogowie. Kobieta odpowiadając
Jezusowi zgadza się, że Żydzi mają pierwszeństwo, zwraca jednak uwagę,
że nawet psy zjadają resztki, które spadną ze stołu. Argumentując w ten
sposób daje wyraz swojej wierze, że jedynie niewielka cząstka mocy
Jezusa wystarczy do uzdrowienia jej córki. Postawa śmiałej pokory
sprawia, że kobieta odnosi zwycięstwo.
Jak echo brzmią tu dla nas słowa Pana Jezusa z innego
fragmentu Ewangelii: „Proście, a będzie wam dane”. Potrzeba JEDYNIE
pokory, ufności i wiary... Tak mało... i tak wiele.
|

Nr.
4/75
Okres zwykły
czerwiec - sierpień 2008 rok


-
CZERWIEC
Intencja ogólna: Aby każdy chrześcijanin zacieśniał głęboką,
osobistą przyjaźń z Chrystusem i dzięki temu mógł przekazywać
każdemu napotkanemu człowiekowi moc Jego miłości.
Intencja misyjna: Aby Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny w
Quebecu w Kanadzie pomógł coraz lepiej rozumieć, że Eucharystia
jest sercem Kościoła i źródłem ewangelizacji.
-
LIPIEC
Intencja ogólna: Aby wzrastała liczba wolontariuszy, gotowych
wielkodusznie i z oddaniem służyć wspólnocie chrześcijańskiej.
Intencja misyjna: Aby dzięki Światowemu Dniowi Młodzieży
w Sydney w Australii w młodych ludziach rozpalił się płomień
Bożej miłości i by stali się oni siewcami nadziei na nową
ludzkość.
-
SIERPIEŃ
Intencja ogólna: Aby rodzina ludzka potrafiła szanować Boży
zamysł względem świata i stawała się coraz bardziej świadoma
tego, że stworzenie jest dla nas wielkim darem Bożym.
Intencja misyjna: Aby cały Lud Boży był zachęcany do odpowiedzi
na powszechne powołanie do świętości i do misji, z uważnym
rozeznaniem charyzmatów i troską o stałą formację duchową
i kulturalną.
-
Drodzy Bracia i Siostry!
W uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa, łączą się
harmonijnie pobożność ludowa i głębia teologiczna. Zgodnie z
panującą niegdyś tradycją - w niektórych krajach jest ona
jeszcze żywa - rodziny poświęcały się Najświętszemu Sercu Pana
Jezusa i w swoich domach przechowywały Jego obraz. Ten kult jest
zakorzeniony w tajemnicy Wcielenia; miłość Boga do ludzkości
objawiła się z niezwykłą wyrazistością za pośrednictwem Serca
Jezusa. Dlatego prawdziwy kult Najświętszego Serca zachowuje
swoje znaczenie
i pociąga w sposób szczególny dusze spragnione Bożego
miłosierdzia, znajdujące w Nim nieskończone źródło, z którego
czerpią wodę życia, by nawadniać pustynie ludzkiej duszy i
rozbudzać nadzieję. Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa
jest również Światowym Dniem Modlitwy o Świętość Kapłanów. Przy
tej okazji proszę was wszystkich, drodzy bracia i siostry, o
nieustanną modlitwę za kapłanów, by byli wiarygodnymi świadkami
miłości Chrystusa.
Papież Benedykt XVI
-

-
-

Księdzu Proboszczowi Alojzemu Szwedowi z okazji 20.
rocznicy, byłemu
proboszczowi ks. Edwardowi Wołosowi w 30. rocznicę
oraz - z racji złotego jubileuszu - ks. Janowi Wiluszowi,
naszemu rodakowi, w 50. rocznicę święceń kapłańskich życzymy
wielu łask Bożych, darów Ducha Świętego, zdrowia i
wytrwałości w dalszym posługiwaniu Bogu, Kościołowi i
ludziom.
Redakcja Powołania
-
W intencji żyjących i zmarłych komitetowych z
racji 20. lecia powołania do istnienia rejonów w naszej parafii i
ustanowienia komitetowych odpowiedzialnych za poszczególne rejony.

-
czerwiec
201. Św. Justyna, męczennika.
02. Świętych Marcelina i Piotra, męczenników.
03. Św. Karola Lwangi i Towarzyszy, męczenników.
05. Św. Bonifacego.
08. Św. Jadwigi Królowej.
09. Św. Efrema, diakona, doktora kościoła.
11. Św. Barnaby, apostoła.
12. Św. Leona III, papieża.
13. Św. Antoniego z Padwy, kapłana, doktora kościoła
- Nabożeństwo fatimskie.
14. Bł. Michała Kozala.
17. Św. Alberta (Adam Chmielowski).
19. Św. Gerwazego i Protazego, męczenników. Imię Gerwazy w
języku greckim znaczy tyle, co ten, który "dożył sędziwego
wieku", czyli "czcigodny". Greckie imię Protazy tłumaczy się
jako "pierwszy", czyli "znakomity". Według legendarnej "Passio"
Gerwazy i Protazy byli bliźniakami, ich rodzicami mieli być
św. Witalis i św. Waleria. Po śmierci rodziców rozdali swą
majętność i prowadzili życie modlitwy i umartwienia. Kiedy
wybuchło prześladowanie Dioklecjana, zostali oskarżeni przed
namiestnikiem rzymskim Anastazjuszem, że są chrześcijanami.
Kiedy odmówili złożenia czci bóstwom kadzidła, zostali
skazani na śmierć - Gerwazy przez ubiczowanie, a Protazy
przez ścięcie mieczem. Są patronami Mediolanu.
W roku 356 ich ciała odnalazł św. Ambroży w czasie prac na
terenie podziemi kościoła świętych Nabora i Feliksa. W
uroczystej procesji przeniósł je do tego kościoła. Kiedy zaś
po śmierci św. Ambrożego ku czci jego wystawiono bazylikę w
Mediolanie, wtedy w osobnej krypcie we wspaniałym sarkofagu,
umieszczono ich ciała wraz z relikwiami św. Ambrożego. Odtąd
rozpowszechnił się na Zachodzie zwyczaj, że uroczyste
przeniesienie relikwii świętych z ziemi do kościoła dla
kultu uważano za formalną kanonizację. Tak było do wieku
XII, kiedy Stolica Apostolska zarezerwowała sobie
kanonizację świętych. Dekret Urbana VIII z roku 1634
wprowadził do dziś obowiązujący kanoniczny proces
beatyfikacyjny i kanonizacyjny.
21. Św. Alojzego Gonzagi (1568-1591).
22. Św. Paulina z Noli, bp. Ur. w Bordeaux w 355 r. Majątek
rozdał ubogim i rozpoczął życie monastyczne.
W Noli, we Włoszech został biskupem. Szerzył kult św.
Feliksa, wspierał pielgrzymów i troszczył się o ubogich.
Napisał wiele listów, poematów i rozpraw. Zm. w 431 r.
- Św. Tomasza More'a.
24. Narodzenie św. Jana Chrzciciela.
25. Bł. Doroty z Mątowów - Żyła w latach 1347-1394. Była
matką licznego potomstwa. Po śmierci męża przeniosła się do
Kwidzynia i tam kazała zamurować się w celi przykatedralnej.
Jest patronką kobiet.
27. NMP Nieustającej Pomocy,
- Św. Cyryla, biskupa i doktora Kościoła,
- Konsekracja Kościoła Parafialnego.
29. Świętych Apostołów Piotra i Pawła.
30. Świętych Pierwszych Męczenników.
|
lipiec
03. Św. Tomasza Apostoła.
05. Św. Marii Goretti.
06. Bł. Marii Teresy Ledóchowskiej.
08. Św. Jana z Dukli. Odpust "Na Puszczy" (12 lipca),
i w klasztorze (13 lipca).
11. Św. Benedykta, patrona Europy,
- Nabożeństwo fatimskie.
13. Św. Andrzeja Świerada, pustelnika.
15. Św. Bonawentury, biskupa i doktora Kościoła.
16. Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel.
18. Bł. Szymona z Lipnicy.
21. Św. Wawrzyńca z Brindisi, kapłana i doktora Kościoła.
22. Św. Marii Magdaleny. Odpust w Dukli.
23. Św. Brygidy Szwedzkiej, patronki Europy.
24. Św. Kingi, dziewicy.
25. Św. Jakuba Starszego, Apostoła,
- Św. Krzysztofa.
26. Świętych Joachima i Anny, rodziców Maryi.
29. Św. Marty.
30. Św. Piotra Chryzologa, biskupa i doktora Kościoła.
31. Św. Ignacego Loyoli.
sierpień
ODPUST PORCJUNKULI. Każdy, kto w dniu
2 sierpnia nawiedzi swój kościół parafialny, spełniając zwykłe warunki
(pobożne nawiedzenie kościoła, odmówienie w nim Ojcze Nasz i Wierzę...
oraz spowiedź i Komunia św. wraz z modlitwą w intencjach papieża, czyli
w intencjach, w których on się modli; ponadto wykluczone przywiązanie do
jakiegokolwiek grzechu), zyskuje odpust zupełny.
01. Św. Alfonsa Marii Liguorii, bpa i doktora Kościoła.
03. NMP Anielskiej. Odpust w Wietrznie.
04. Św. Jana Vianney'a.
06. Przemienienie Pańskie.
07. Bł. Edmunda Bojanowskiego.
08. Św. Dominika, kapłana,
- Nabożeństwo fatimskie.
09. Św. Edyty Stein -Teresy Benedykty od Krzyża.
10. Św. Wawrzyńca.
11. Św. Klary.
14. Św. Maksymiliana Marii Kolbe.
15. Wniebowzięcie NMP (MB Zielnej),
- NMP z Lichenia, - MB Bolesnej Królowej Polski.
16. Św. Stefana Węgierskiego.
- Św. Rocha.
17. Św. Jacka Odrowąża, kapłana.
20. Św. Bernarda, opata, doktora Kościoła.
22. NMP Królowej.
24. Następne wydanie „Powołania” |
|
|
 
Kochani moi. Pochylamy się nad hasłem duszpasterskim "Bądźmy uczniami
Pana". Pan Bóg chce w osobie Jezusa Chrystusa, aby każdy z nas z Nim się
spotkał. Aby każdy z nas Go słuchał. Aby każdy z nas z Nim szedł, krok w
krok, chwila po chwili. Chce, aby przy Nim zawsze człowiek odnajdywał
potrzebne światło, aby w Nim szukał mocy i pokoju. Chce, aby człowiek u
Niego jedynie szukał rady we wszystkich sytuacjach i problemach swojego
życia. A czyniąc to codzienne, wiernie, aż do śmierci, by doszedł do
ojcowskiego domu, z którego wyszedł.
Z tego wielkiego dzieła nie jest wykluczony żaden człowiek.
Przyjmijmy to, co jest niewyobrażalną Bożą miłością. Co
stanowi o godności każdego człowieka. My nie wspominamy historii czy
legendy. My uobecniamy tu na ziemi rzeczywistość: Syn Boży - Jezus
Chrystus jest obecny dla naszego pokolenia. Jest dla każdego ludzkiego
serca.
Przyjmijmy Go na serio. Weźmy i cieszmy się, radujmy
się, z Nim żyjmy.
Weźmy Jezusa najpierw dla siebie, dla swojego
zbawienia. I weźmy Go dla zbawienia innych.
 
30.03. Po Mszy św. o
godz. 10.00 spotkanie formacyjne dla kandydatów POAK.
O godz. 17.00 Panie z KGW zorganizowały kolejne "Jajko" Wielkanocne" dla
Łęckiej społeczności.
02.04. W 3. rocznicę śmierci Sługi Bożego Jana Pawła II
o godz. 20.00 z udziałem wspólnoty szkolnej oraz chętnych parafian
odbyła się uroczysta Msza św. o rychłą beatyfikację i kanonizację Jana
Pawła II. Okolicznościowe kazanie wygłosił ks. Roman Jagiełło.
Po Mszy św. w Sali Widowiskowo-Sportowej odbyła się akademia, która
zakończyła uroczystości.
20.04. Spotkanie formacyjne kandydatów POAK połączone z "Jajkiem
wielkanocnym".
Comiesięczna zbiórka na budowę plebanii i na sprzątanie kościoła.
03.05. O godz. 10.00 odbyła się uroczysta Msza św.
z udziałem pocztów sztandarowych OSP i ZSP w Łękach Dukielskich z racji
3. maja.
09.05. Rozpoczęcie nabożeństw fatimskich połączone
z obchodem 10. lecia istnienia gazety parafialnej "Powołanie". Mszy św.
przewodniczył i okolicznościowe kazaniewygłosił ks. Paweł Kaszuba. W
nabożeńtwie uczestniczył także ks. Edward Wołos. Uroczystości były
transmitowane przez diecezjalne radio "FARA". Oprawę muzyczną Mszy św. i
nabożeństwa przygotował zespół "Łęczanie"
i chór szkolny. Nabożeństwo przygotowali i przeprowadzili redagujący
gazetę obecnie i w przeszłości.
10.05. Poświęcenie książeczek i różańców dla dzieci
pierwszokomunijnych.
17.05. Drużyna ministrancka w składzie: Patryk Leśniak, Marcin
Wojdyła, Damian Wierdak, Piotr Węgrzyn, Mateusz Aszlar, Rafał Głowa,
Szymon Wierdak, Mateusz Łajdanowicz, Daniel Fornal, Jarosław Musialik,
Szymon Pietruś, Kacper Ryczak, Rafał Jastrzębski, Gracjan Poręba,
Przemysław Aszlar, Krzysztof Lągawa wzięła udział w dekanalnych
rozgrywkach piłki nożnej w Draganowej. Zajęła II miejsce w meczu
finałowym z drużyną ministrancką z Wietrzna.
18.05. Spotkanie formacyjne kandydatów POAK.
Comiesięczna zbiórka na budowę plebanii i sprzątanie kościoła.
22.05. Rodziny z rejonów - IV, V, VI, VII przygotowały ołtarze z
racji Bożego Ciała. W tym dniu po Mszy św. - mimo niesprzyjającej pogody
- odbyła się procesja do czterech ołtarzy.
24. 05. Kandydaci POAK wraz z Księdzem Proboszczem udali się z
pielgrzymką do Strachociny na uroczystości związane z obchodami
wspomnienia św. Andrzeja Boboli. Podczas tych uroczystości dekretem ks.
abpa Józefa Michalika został powołany Parafialny Oddział Akcji
Katolickiej w skład którego weszli: prezes Marcin Śliwiński, zastępca
prezesa Anna Łajdanowicz, członkowie: Jan Welcer, Beata Bojda, Henryk
Kyc, Stanisława Leśniak, Wanda Leśniak, Roman Kasprzyk, Bożena
Cieklińska, Maria Jaracz, Zofia Leśniak, Zofia Solińska, Zofia
Jakubczyk, Krystyna Delimata, Alfreda Dziadosz, Zofia Welcer, Jerzy
Ciekliński.
Po południu odbyła się spowiedź dzieci pierwszokomunijnych i ich rodzin.
25.05. Dzień I Komunii Świętej w naszej parafii.
29.05. Zakończenie Oktawy Bożego Ciała. Błogosławieństwo wianków
i dzieci.
Ks. Proboszcz
-

10 lat -
- 9 maja 2008
r. w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Łękach
Dukielskich odbyło się szczególne nabożeństwo fatimskie.
Szczególne, bowiem w ten sposób zespół redakcyjny gazety
parafialnej "Powołanie" dziękował Bogu za 10 lat istnienia
pisma katolickiego. Nabożeństwo było transmitowane przez
diecezjalne radio FARA.
Gdzie szukać początku tej historii? Wystarczy od bieżącej
daty kalendarzowej odjąć jakieś 10 lat i mamy odpowiedź: maj
1998 r. Na pewno kwitły bzy, a panu Henrykowi myśl chodziła
po głowie, że można by dla wsi zrobić coś więcej. I zrobił.
Pierwsze uśmiechem i pogodą ducha, a później ideą
parafialnej gazety „zaraził” pierwszy zespół redakcyjny.
Dziś gazeta ma 10 lat! Czy wówczas ktokolwiek przypuszczał,
że to pismo parafialne i trybuna łęczan zarazem przetrwa tak
długo? Odpowiedzią na to pytanie jest obecny, majowy
jubileusz roku 2008.
Tą piękną liczbę doceniła lokalna społeczność,
redaktorzy i ks. proboszcz. Wszyscy oni chcieli podziękowali
Bogu za te 10 lat, a jako formę dziękczynienia wybrali
Nabożeństwo Fatimskie. Wystarczyły raptem „dwa posiedzenia”
w przykościelnej zakrystii i wszystko zostało dopięte na
ostatni guzik.
9 maja br. członkowie zespołu redakcyjnego zaangażowali
się w Służbę Bożą. Homilię wygłosił ks. Paweł Kaszuba (z
rozgłośni Radio Fara w Krośnie), oprócz niego nabożeństwo
celebrowali: ks. Edward Wołos - poprzedni proboszcz parafii
oraz ks. Alojzy Szwed, obecny proboszcz. Były czytania,
śpiew psalmu... Był różaniec i modlitwa w intencjach
papieskich...
W końcu złożono dary i w procesji obnoszono figurę Maryi
Fatimskiej, tradycyjnie wokół świątyni. Z kościelnego chóru
płynęły słodkie dźwięki pieśni wykonywanych przez „Łęczan”
i dzieci ze szkolnego chóru.
-
Z okazji okrągłego jubileuszu 10. lecia „Powołania”,
zadaliśmy kilka pytań p. Henrykowi Kycowi - głównemu
inicjatorowi powstania tej gazety.
10 lat to dla pisma piękna liczba! Czy od tego czasu
wiele zmieniło się w zespole redakcyjnym? - Zmieniło się
wszystko. Ludzie, czyli zespół redakcyjny, sprawy
techniczne, oprogramowanie, sposób przygotowania i
drukowania, a także łatwość dostępu do materiałów
źródłowych, dokumentów, obrazów... Po prostu dwie inne
epoki.
Jak przeżył pan uroczystości 10. lecia gazety? Oprócz
nabożeństwa mam również na myśli spotkanie zespołu
redakcyjnego po uroczystościach kościelnych? - Idea
zorganizowania obchodów 10. lecia istnienia gazety
parafialnej wyszła od Księdza proboszcza, jeszcze w ubiegłym
roku. On też był głównym organizatorem i scenarzystą tego
dnia. Ja natomiast składałem Panu Bogu dziękczynienie za ten
wielki - czasem nawet niezrozumiały - dar dla naszej parafii
i za to piękne połączenie z nabożeństwem fatimskim - również
wielkim, czasem niedocenianym darem łaski Serca Jezusowego.
Kiedyś, z perspektywy wieczności, te dary poznamy. Poznamy,
jak bardzo nas Pan ubogacił, ile łask przez nie spłynęło na
naszą wspólnotę, niestety, poznamy także i to - ile łask
przez te Boże znaki zostało przez naszych parafian
zmarnowanych i niewykorzystanych. Samo spotkanie po
uroczystościach odbyło się w duchu miłości - agape - i
wspomnień.
Czego życzyłby pan dla tego pisma katolickiego na
najbliższą przyszłość? - Żeby „Powołanie” znalazło się w
każdym domu w naszej parafii!
M.S.
Działalność
Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej
16 grudnia 2007 r. odbyło się pierwsze spotkanie formacyjne kandydatów
do Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej.
Naszej grupie przez kolejnych sześć spotkań, które przeprowadzane były
raz w miesiącu, przewodniczył pan Piotr Janocha, który wyjaśniał, czym
jest Akcja Katolicka
i w przystępny sposób przekazał nam cele i zadania Akcji Katolickiej. W
ten sposób przygotował nas do samodzielnej pracy w tej organizacji, za
co jesteśmy Mu wdzięczni.
Każde nasze spotkanie rozpoczyna się tzw. Kwadransem Biblijnym, w czasie
którego przez wspólną modlitwę i czytanie, a następnie rozważanie
przytoczonych fragmentów Pisma Świętego pragniemy pogłębiać naszą wiarę,
a przez to stawać się mądrzejszymi
i dojrzalszymi katolikami. Kolejnym punktem naszych spotkań jest
omawianie bieżących spraw z życia parafii, a także planowanie kolejnych
poczynań w naszej organizacji. Pierwszym zadaniem, jakie postawiliśmy
sobie, było przygotowanie i przeprowadzenie Drogi Krzyżowej, która
odbyła się 17 lutego br.
20 kwietnia br. na kolejnym spotkaniu formacyjnym kilka pań z POAK
przygotowało pyszny poczęstunek z racji tzw. "Jajeczka", które zostało
poprzedzone wyborami prezesa POAK. Na tę funkcję wybrano Marcina
Śliwińskiego, a zastępcą została Anna Łajdanowicz.
POAK pielgrzymował do Strachociny
24 maja br. wzięliśmy udział w
13. Przemyskiej Pielgrzymce Akcji Katolickiej do Strachociny.
Uroczystości rozpoczęły się na Bobolówce o godz. 9.30 nabożeństwem
różańcowym przy Dróżkach Pana Jezusa i św. Andrzeja Boboli z relikwiami
tego świętego. Następnie wysłuchaliśmy referatu pt. "Akcja Katolicka
wobec zagrożeń sekularyzacji", wygłoszonego przez ks. bpa Mariusza
Leszczyńskiego, Asystenta Krajowego AK. O godz. 1130 odprawiona została
Msza Św. koncelebrowana pod przewodnictwem ks. abpa Józefa Michalika, na
której nasza parafia jako jedna z 15 nowych parafii, otrzymała dekret
nominacyjny powołujący POAK Archidiecezji Przemyskiej i ustanawiający
nas nowymi członkami AK. Obecnie do POAK należy 18 członków na czele z
księdzem proboszczem jednak mamy nadzieję, że wkrótce zechcą dołączyć do
nas kolejne osoby.
Beata
Bojda
-
-

- fragment Homilii Jana Pawła II w czasie Mszy św. we
Włocławku,
7 czerwca 1991 r.
Źródło życia i świętości
Uroczystość
Serca Jezusa jest jakby wielkim dopowiedzeniem i głębokim komentarzem do
wydarzeń wielkopiątkowych. Zapis Ewangelii św. Jana odnosi się do samego
zakończenia tych wydarzeń. Żołnierze wysłani przez Piłata sprawdzają,
czy skazańcy na Golgocie już nie żyją. Chrystus już nie żyje. Aby to
stwierdzić, jeden z żołnierzy zadaje cios włócznią - i wówczas
z przebitego boku "wypłynęła krew i woda" (J 19, 34). Było to
sprawdzianem śmierci.
Ewangelista nie mówi o sercu, ale to właśnie ludzkie serce
Ukrzyżowanego zostało przebite: stąd właśnie ten upływ krwi i wody,
który oznacza, że Jezus Nazareński już nie żyje. Stało się to w Wielki
Piątek w godzinach przedwieczornych. Prawo rytualne domagało się tego,
aby ciała ukrzyżowanych nie pozostawały na krzyżu w dzień paschalnego
szabatu, który był największym świętem Izraela.
Do tego opisu ewangelista dodaje dwa zdania, które mają
świadczyć o wypełnieniu się proroctw Starego Przymierza. Oto Pismo mówi:
"Kość jego nie będzie złamana" i "Będą patrzeć na Tego, którego
przebodli" (por. J 19).
Będą patrzeć na Ukrzyżowanego. Będą wpatrywać się w Jego
Serce.
W tych słowach zawiera się klucz do tajemnicy, która stoi w
centrum dzisiejszej uroczystości. Ale nie tylko klucz. Klucz do dziejów
duszy wielu ludzi, którzy poprzez tę otwartą ranę w boku ukrzyżowanego
Chrystusa, widoczną na zewnątrz, docierają do tego, co jest ukryte dla
wzroku. Patrzą na Jego Serce. Wpatrują się w Jego Serce.
Iluż takich ludzi, zapatrzonych w Serce Odkupiciela, przeszło
przez tę nadwiślańską ziemię, przez to biskupie miasto? Wpatrywali się
oni wszyscy w to przebite na krzyżu Serce i znajdowali nadludzką moc,
ażeby dawać Mu świadectwo życia i śmierci. Serce, które jest źródłem
życia i świętości.
Serce przebite na krzyżu - Serce Syna Jednorodzonego - jest
dojrzałym owocem tej odwiecznej miłości Boga do człowieka. W Nim
pozostaje wypisana na zawsze ta prawda z Listu Janowego: Bóg pierwszy
"nas umiłował i posłał Syna swojego, jako ofiarę przebłagalną za nasze
grzechy" (1 J 4, 10). Nie ma miłości większej niż ta: nie ma miłości
większej niż ta, która życie daje za drugich (por. J 15, 13). Nie ma
miłości większej niż ta, która na końcu objawia się w Sercu przebitym
włócznią setnika na Golgocie. "Moje serce (...) się wzdryga i rozpalają
się moje wnętrzności. Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu" (Oz
11, 8-9). Tak. Ten płomień gniewu wybuchnął i strawił Serce Syna.
A w Sercu Syna ten Boży płomień pozostał dla każdego
człowieka, nie jako płomień niszczącej kary, ale jako płomień
odnawiającej miłości.
W ten sposób Bóg - Miłość trwa w dziejach ludzkości, w
dziejach wewnętrznych każdego z nas: "Pośrodku ciebie jestem Ja -
Święty, i nie przychodzę, żeby zatracać" (Oz 11, 9). Serce Jezusa,
przebłaganie za grzechy nasze - Serce Jezusa, źródło życia i świętości.
Trzeba, abyśmy wpatrywali się w to Boskie Serce. Z niego płynie
"wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka", jak uczy Apostoł w Liście do
Efezjan (3, 16).
Znajduje się tutaj zarazem odpowiedź na wiele słabości i
grzechów ludzi współczesnych, którzy nie żyją życiem wewnętrznym. Żyją
zewnętrznie. Żyją zmysłami, żyją odruchem instynktów. Idąc za
przykazaniami Dekalogu, które wytyczają program mojego pielgrzymowania,
tym razem, należy tutaj przywołać na pamięć przykazanie dziewiąte: "Nie
pożądaj żony bliźniego twego". Nie tylko "nie cudzołóż", ale też "nie
pożądaj". Nie daj się uwikłać wszystkim tym siłom pożądania, które
drzemią w tobie jako "zarzewie grzechu". Nie daj się opanować
"człowiekowi cielesnemu" (por. 1 Kor 3, 3). "Jeżeli będziecie żyli wedle
ciała - pisze Apostoł - czeka was śmierć" (Rz 8, 13).
Ciało samo nie ma innej perspektywy - tylko duch ją ma.
"Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała -
będziecie żyli" (Rz 8, 13). A siły ducha są w człowieku. I działa też w
sercach ludzkich miłość, która jest z Ducha Świętego.
Po co budować na skale?
ks. Andrzej Adamski
Przypowieść o dwóch ludziach wznoszących swe domy jest
zakończeniem Jezusowego Kazania na Górze. Jego rozpoczęciem jest - jak
pamiętamy - Osiem Błogosławieństw. Samo Kazanie na Górze jest nazywane
"konstytucją Królestwa Bożego" i stanowi odpowiedź Jezusa na jedno z
podstawowych pytań: Jak żyć? Jest to propozycja bardzo trudna i w wielu
miejscach budząca nasz opór i lęk. Niektórzy twierdzą wręcz, że
propozycja nierealna i niemożliwa do wypełnienia. Jednak dzisiejsza
Ewangelia pokazuje, że nie mają oni racji: Chrystus wprost domaga się
wypełniania tych Jego słów. Przy tym w bardzo obrazowy sposób pokazuje
konsekwencje zarówno ich wypełnienia, jak i zlekceważenia. Uczy, że nie
możemy poprzestawać tylko na słowach i pragnieniach. Nie zadowala Go też
działanie będące jakimś pustym aktywizmem, niepołączonym z odpowiednią
postawą serca. Pokazuje, że chce nas mieć całych: z ciałem, duszą,
uczuciami, pragnieniami...
Drogą do spełnienia Jego wymagań jest stałość i wierność. To
właśnie te cechy uosabia człowiek, który w pocie czoła drąży skałę, by w
niej utwierdzić fundamenty swojego domu. Skała jest twarda, pot zalewa
oczy, efekt wysiłku czasem jest wręcz niedostrzegalny. Trzeba zmagać się
nie tylko ze swoją słabością, ale także z ironicznym uśmiechem sąsiada,
którego dom wyrósł nieopodal, postawiony bez zbędnego - wydawałoby się -
wysiłku na bardziej miękkim podłożu. Zużywają się narzędzia, pojawia się
pokusa rezygnacji i wyboru łatwiejszych rozwiązań. Jednak determinacja
bierze górę - przychodzi dzień, kiedy twardość skały zostaje pokonana:
można wreszcie zalać fundament i przystąpić do upragnionej budowy.
Jednym z głównych niebezpieczeństw w życiu duchowym jest
powierzchowność i brak wytrwałości. Łatwo zatrzymać się na poziomie
wzruszeń czy też jednorazowych zrywów i akcji. Tymczasem konieczne jest
odważne i wytrwałe poznawanie siebie, oczyszczanie, stawanie w prawdzie
przed Bogiem i odkrywanie z Jego pomocą naszych wad i słabości, by
następnie On mógł nas z nich uzdrawiać. Liczy się tu przede wszystkim
nasza decyzja, wierność, ciągłe powstawanie z upadków - choćby były nie
wiem jak bolesne. Rzeczywiście, czasem przypomina to drążenie skały,
jednak w końcu owocuje wewnętrznym pokojem i wielką ufnością w Boże
Miłosierdzie, która pozwala przetrwać najcięższe życiowe burze i próby.
Zechciejmy usłyszeć dziś zaproszenie Jezusa do codziennej,
trudnej wierności, poczynając od rzeczy małych. Wierność niedzielnej
Eucharystii - mimo zmęczenia czy złej pogody. Wierność codziennej
modlitwie: niech będzie to choćby pięć minut, ale naprawdę codziennie i
z głębi serca, mimo rozproszeń, oschłości i poczucia braku sensu. Lepiej
pięć minut, ale codziennie i systematycznie, niż długie godziny, ale
jednorazowo i wtedy, gdy "mam natchnienie". Systematyczne korzystanie z
sakramentu pokuty i codzienny rachunek sumienia - aby w świetle Bożego
Słowa poznawać prawdę o sobie... Codzienna postawa miłosierdzia i
życzliwości wobec innych: opanowywanie języka, drobne gesty życzliwości,
płynące z głębi serca dobre słowo i uśmiech, uczciwość... A wszystko po
to, aby dom mojego życia przetrwał próbę burzy, która może nadejść
niespodziewanie.
Katechizmowe rozważania
Odpusty w Kościele
Katolickim
Czy dziś są tylko tradycją?
"Odpust
jest to darowanie przed Bogiem kary doczesnej za grzechy, zgładzone już
co do winy. Dostępuje go chrześcijanin odpowiednio usposobiony i pod
pewnymi, określonym warunkami, za pośrednictwem Kościoła, który jako
szafarz owoców odkupienia rozdaje i prawomocnie przydziela
zadośćuczynienie ze skarbca zasług Chrystusa i świętych" (KPK, kan. 992;
KKK, n. 1471).
Odpust może otrzymać osoba, która została ochrzczona, nie jest
ekskomunikowana i znajduje się w stanie łaski uświęcającej, przynajmniej
pod koniec wypełniania przepisanych czynności. Jako katolicy wyznajemy
naukę, iż w sakramencie pokuty otrzymujemy przebaczenie wyznanych
grzechów. Jednakże uzyskanie Bożego przebaczenia, chociaż pozwala nam
osiągnąć wieczne zbawienie, to nie uwalnia od kar doczesnych, które
spotykają nas za życia lub po śmierci w czyśćcu. Zgodnie z bożym
Objawieniem wiemy, że konsekwencją każdego grzechu staje się kara.
Możliwościami jej łagodzenia są cierpienia, trudy życia czy śmierć.
Wierzymy, że w sakramencie pokuty otrzymujemy odpuszczenie winy,
natomiast pozostaje jeszcze tzw. kara doczesna. To właśnie jej darowanie
określane jest mianem odpustu. Oczywiście jego uzyskanie zakłada szczerą
wewnętrzną przemianę oraz wypełnienie przepisanych uczynków.
W czasach
wczesnego chrześcijaństwa otrzymanie rozgrzeszenia poprzedzone było
ciężką pokutą, którą należało odprawiać nieraz przez całe lata.
Z upływem czasu praktyki te ulegały złagodzeniu, a Kościół
zaczął skracać odbywanie pokuty, a w końcu zamiast kar nadawać
odmówienie modlitwy, czy też odbycie pielgrzymki. Wtedy też pojawiły się
odpusty mające skrócić długotrwałą praktykę pokutną. Udzielanie odpustów
polegało na całkowitym lub częściowym darowaniu kar doczesnych,
należnych za popełnione grzechy. Praktyki takie wynikały z wiary
Kościoła w zadośćuczynienie dokonane przez Jezusa Chrystusa, w Jego
zasługi oraz w zasługi Matki Bożej i wszystkich świętych. Określano je
mianem "skarbca Kościoła".
Historia Kościoła katolickiego zna różne opinie na temat
odpustów. Niestety, były i takie czasy, kiedy to miały miejsce poważne
nadużycia. Papieska Audiencja Generalna z 29 września 1999 r. poświęcona
jest w całości tematowi odpustów. Warto w tym miejscu przypomnieć słowa
Ojca Świętego Jana Pawła II: "Jest to temat nader delikatny: w
przeszłości był on źródłem licznych nieporozumień, które doprowadziły
nawet do naruszenia jedności między chrześcijanami. W kontekście
aktualnych postępów w dziedzinie ekumenizmu Kościół uważa, że ta
starożytna praktyka, pojmowana jako istotny wyraz Bożego miłosierdzia,
powinna być dobrze rozumiana i przyjmowana. Doświadczenie wskazuje
bowiem, że odpusty traktowane były niekiedy z lekceważeniem, co
prowadziło do marnowania Bożego daru i rzucało cień na prawdy i wartości
zawarte w nauczaniu Kościoła".
Odpusty zostały odrzucone przez Kościoły protestanckie, zaś
Luter w swych słynnych 95 tezach z 1517 r. twierdził, że odpusty nie
mają wartości przed Bogiem, ponieważ polegają tylko na darowaniu przez
Kościół kary przewidzianej prawem kanonicznym. Jednocześnie negował
istnienie skarbca łask Chrystusowych .Ostateczna jednak jego krytyka
przybrała formę negacji nie tyle samych odpustów, co metod ich
propagowania. Wyznawał jednak zasadę, iż lepiej cierpieć kary za
grzechy, aniżeli unikać kary poprzez uzyskiwanie odpustów.
W czasach nam współczesnych Kościół traktuje kwestię odpustów jako
drogocenny dar Boży. Papież Paweł VI ogłosił w Konstytucji Apostolskiej
Indulgentiarum doctrina, z 1 stycznia 1967 r., poprawioną naukę w
zakresie praktyki odpustów.
Znamy pojęcie, że odpust jest cząstkowy lub zupełny. We
wspomniany dokumencie, papież Paweł VI zniósł odpusty określane
konkretnym czasem (np. ilością dni lub lat), ponieważ - jak powszechnie
wiadomo - w wieczności nie ma czasu.
Wiem, że odpust ofiarować za siebie lub za zmarłych. Nie
można ofiarować odpustu za osoby żyjące, gdyż zgodnie z nauka Kościoła,
każdy sam jest w stanie dokonać przemiany swojego życia i wypełnić
wymagane do otrzymania odpustu warunki. Odpust zupełny można uzyskać
tylko jeden raz w ciągu dnia, poza pozostającymi w obliczu śmierci,
natomiast odpusty cząstkowe można uzyskiwać w ciągu jednego dnia
wielokrotnie.
Wydaje się, że współcześni chrześcijanie zatracili
rzeczywisty wymiar odpustów, spłycili ich sens, dlatego też na
zakończenie proponuje jeszcze jeden fragment wypowiedzi Jana Pawła II:
"Sens odpustów należy zatem odczytać w kontekście pełnej odnowy
człowieka na mocy łaski Chrystusa Odkupiciela przez posługę Kościoła.
Historycznie wywodzą się one ze świadomości starożytnego Kościoła, który
uważał, że może dać wyraz miłosierdziu Bożemu łagodząc kanoniczne pokuty
zadane dla sakramentalnego odpuszczenia grzechów. Jednakże temu
łagodzeniu odpowiadało zawsze podjęcie zobowiązań osobistych i
wspólnotowych, które zastępczo spełniały "uzdrowicielską funkcję kary.
(..) Jest zatem w błędzie ten kto sądzi, że można otrzymać ten dar po
wykonaniu kilku zwykłych czynności zewnętrznych. Przeciwnie, są one
wymagane jako wyraz nawrócenia i wsparcie na tej drodze. Ukazują w
sposób szczególny wiarę w obfitość Bożego miłosierdzia oraz we wspaniałą
rzeczywistość komunii, którą Chrystus urzeczywistnił, jednocząc z sobą w
sposób nierozerwalny Kościół, jako swoje Ciało i Oblubienicę."
Wybrane praktyki związane
z uzyskaniem odpustu zupełnego:
o Adoracja Najświętszego Sakramentu przez co najmniej pół godziny (jeśli
jest krótsza - odpust cząstkowy);
o Przyjęcie błogosławieństwa udzielanego przez Papieża Urbi et Orbi
(Miastu i Światu) - choćby tylko przez radio lub telewizję;
o Uczestnictwo w rekolekcjach trwających przynajmniej trzy dni;
o Publiczne odmówienie aktu wynagrodzenia Sercu Jezusowemu w uroczystość
Najśw. Serca Pana Jezusa (w inne dni - odpust cząstkowy);
o Przyjęcie Pierwszej Komunii świętej lub pobożne uczestnictwo w takiej
uroczystości;
o Sprawowanie i uczestnictwo we Mszy świętej z okazji 25., 50. i 60.
lecia kapłaństwa;
o Odprawienie Drogi Krzyżowej;
o Nawiedzenie kościoła parafialnego w święto tytułu lub w dniu 2
sierpnia, kiedy to przypada odpust "Porcjunkuli";
o Odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych podczas liturgii Wigilii
Paschalnej w Wielką Noc lub w rocznicę swojego chrztu;
o Uczestnictwo w nabożeństwie Gorzkich Żalów jeden raz w Wielkim Poście
w jakimkolwiek kościele na terenie Polski;
Odpusty cząstkowe: O niektórych odpustach cząstkowych wspomniano już,
wymieniając odpusty zupełne.
Są trzy ogólne warunki uzyskania odpustu cząstkowego:
1. Wierny dostępuje odpustu cząstkowego, jeśli w czasie spełniania
swoich obowiązków i w trudach życia wznosi myśli do Boga z pokorą i
ufnością, dodając w myśli jakiś akt strzelisty, np. "Jezu Chryste,
zmiłuj się nad nami";
2. Jeśli wierny powodowany motywem wiary przyjdzie z pomocą
potrzebującym współbraciom, pomagając im osobiście lub dzieląc się z
nimi swoimi dobrami, uzyskuje odpust cząstkowy;
3. Gdy wierny w intencji umartwiania się, odmówi sobie czegoś godziwego,
a przyjemnego dla siebie, uzyskuje odpust cząstkowy. Warunek ten ma
zachęcić wiernych do praktykowania dobrowolnych umartwień
Odpust cząstkowy jest związany z odmówieniem wielu znanych modlitw
i można go uzyskać wielokrotnie w ciągu dnia. Niektóre z modlitw
związanych z odpustem cząstkowym to: Anioł Pański, Wierzę w Boga,
Wieczny odpoczynek, Pod Twoją obronę, Magnificat, odmówienie jednej z
sześciu litanii do świętych.
Opr. W. Fornal
Z kalendarza liturgicznego -
24 czerwca św. Jana Chrzciciela
Święty Jan Chrzciciel
Imię Jan
jest pochodzenia hebrajskiego i oznacza tyle, co "Bóg jest łaskawy". Jan
Chrzciciel urodził się w Judei, według tradycji w Ain Karim, jako syn
kapłana Zachariasza i Elżbiety (Łk 1, 5-80). Jego narodzenie z wcześniej
bezpłodnej Elżbiety i szczególne posłannictwo zwiastował Zachariaszowi
archanioł Gabriel, kiedy Zachariasz jako kapłan okadzał ołtarz w
świątyni (Łk 1, 8-17).
Przyszedł na świat w sześć miesięcy przed narodzeniem Jezusa
(Łk 1, 36), prawdopodobnie w Ain Karim. Przy obrzezaniu otrzymał imię,
zgodnie z poleceniem anioła. Z tej okazji Zachariasz wyśpiewał kantyk, w
którym sławi wypełnienie się obietnic mesjańskich i wita go jako
proroka, który przed obliczem Pana będzie szedł i gotował mu drogę w
sercach ludzkich (Łk 1, 68-79). Kantyk ten wszedł na stałe do liturgii i
stanowi istotny element codziennej porannej modlitwy Kościoła - Jutrzni.
Poprzez swoją matkę, Elżbietę, Jan był krewnym Jezusa (Łk 1, 36). Św.
Łukasz przekazuje nam w Ewangelii następującą informację: "Dziecię rosło
i umacniało się w duchu i przebywało na miejscach pustynnych, aż do
czasu ukazania się swego w Izraelu" (Łk 1, 80). Można to rozumieć w ten
sposób, że po wczesnej śmierci rodziców będących już w wieku podeszłym,
Jan pędził żywot anachorety, pustelnika, sam lub w towarzystwie innych.
Kiedy miał 30 lat wolno mu było według prawa występować publicznie i
nauczać. Podjął to dzieło nad Jordanem, nad brodem w pobliżu Jerycha.
Swoje nauczenie rozpoczął w piętnastym roku panowania cesarza Tyberiusza
(Łk 3, 1), czyli w 30 r. naszej ery według chronologii, którą się zwykło
podawać.
Jako herold Mesjasza Jan podkreślał z naciskiem, że nie
wystarczy przynależność do pokolenia Abrahama, ale trzeba czynić owoce
pokuty, trzeba wewnętrznego przeobrażenia. Na znak skruchy i gotowości
zmiany życia udzielał chrztu pokuty. Garnęła się do niego "Jerozolima,
cała Judea i wszelka kraina wokół Jordanu" (Mt 3, 5; Mk 1, 5). Na prośbę
Chrystusa, który przybył nad Jordan, Jan udzielił mu chrztu. Potem
niejeden raz widział Chrystusa nad Jordanem i świadczył o Nim wobec
tłumu: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata" (J 1, 29). Na
skutek tego wyznania przy Chrystusie Panu zjawili się dwaj pierwsi
uczniowie - Jan i Andrzej, którzy dotąd byli uczniami św. Jana (J 1,
37).
Na działalność Jana szybko zwrócili uwagę starsi ludu. Osobą
Jana zainteresował się także władca Galilei, Herod II Antypas (+ 40),
syn Heroda I Wielkiego, który nakazał wymordować dzieci w Betlejem.
Można się domyślać, że Herod wezwał Jana do swojego zamku, Macherontu.
Gorzko jednak pożałował swojej ciekawości. Jan bowiem skorzystał z tej
okazji, aby rzucić mu prosto w oczy: "Nie wolno ci mieć żony twego
brata" (Mk 6, 18). Rozgniewany król, z podpuszczenia żony brata Filipa,
którą ku ogólnemu oburzeniu Herod wziął za własną, wydalając swoją żonę
prawowitą, nakazał Jana aresztować. W dniu swoich urodzin wydał ucztę, w
czasie której pijany pod przysięgą zobowiązał się dać córce Herodiady,
Salome, wszystko, cokolwiek zażąda. Ta po naradzeniu się z matką
zażądała głowy Jana. Herod nakazał katowi wykonać wyrok śmierci na Janie
i jego głowę przynieść na misie dla Salome (Mt 14, 1-12). Jan miał wtedy
trzydzieści kilka lat. Jezus wystawił Janowi świadectwo, jakiego żaden
człowiek z Jego ust nie otrzymał: "Coście wyszli oglądać na pustyni?
(...) Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On
jest tym, o którym napisano: Oto ja posyłam mego wysłańca przed Tobą,
aby Ci przygotował drogę. Zaprawdę powiadam wam: Między narodzonymi z
niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela" (Mt 11, 7-11; Łk 7,
24-27). Jan Chrzciciel jako jedyny wśród świętych Pańskich cieszy się
przywilejem, iż obchodzi się jako uroczystość dzień jego narodzin. U
wszystkich innych świętych obchodzimy jako święto dzień ich śmierci jako
dzień ich narodzin dla nieba. Ponadto w kalendarzu liturgicznym znajduje
się także wspomnienie męczeńskiej śmierci św. Jana Chrzciciela,
obchodzone 29 sierpnia.
W Janie Chrzcicielu uderza jego świętość, życie pełne ascezy
i pokuty, siła charakteru, bezkompromisowość. Był pierwszym świętym
czczonym w całym Kościele. Jemu dedykowana jest bazylika rzymska św.
Jana na Lateranie, przy której przez prawie 1000 lat mieli swoją
siedzibę papieże. Jest patronem Austrii, Francji, Holandii, Malty,
Niemiec, Prowansji, Węgier; Akwitanii, Aragonii; archidiecezji
warszawskiej i wrocławskiej; Amiens, Awinionu, Bonn, Florencji,
Frankfurtu nad Menem, Kolonii, Lipska, Lyonu, Neapolu, Norymbergii,
Nysy, Wiednia, Wrocławia; jest patronem wielu zakonów, m.in. joannitów
(Kawalerów Maltańskich), mnichów, dziewic, pasterzy i stad, kowali,
krawców, kuśnierzy, rymarzy; abstynentów, niezamężnych matek, skazanych
na śmierć. Jest orędownikiem podczas gradobicia, w chorobach epilepsji.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/06-24.php3
Kult
Serca Pana Jezusa
Czerwiec to miesiąc w sposób szczególny poświęcony czci Najświętszego
Serca Pana Jezusa. Kult Serca Jezusowego wywodzi się z czasów
średniowiecza; początkowo miał charakter prywatny, z czasem ogarnął
szerokie rzesze społeczeństwa.
Mistyka średniowiecza łączyła kult Serca Jezusowego w bardzo żywym
nabożeństwem do Najświętszej Rany boku Jezusa. Do najpierwszych, którzy
w Ranie boku, otwartej włócznią żołnierza, odnaleźli Serce Boże należy
nieznany autor poetyckiego utworu „Winny szczep mistyczny”. Mówi w nim,
że właśnie w tej Ranie odnalazł Serce Boże, że spocznie przy Nim, że się
już z Nim nie rozstanie. Cały zakon św. Dominika Guzmana - dominikanie -
bardzo wcześnie przyswoił sobie nabożeństwo do zranionego boku i Serca
Pana Jezusa. W piątek po oktawie Bożego Ciała, a więc w dzień, który
sobie Chrystus wybrał na święto Jego Serca, dominikanie odmawiali
oficjum o Ranie boku Pana Jezusa. Warto wymienić przynajmniej kilku
świętych i błogosławionych, którzy wyróżniali się w średniowieczu
szczególnym nabożeństwem do Serca Pana Jezusa; w tym Sercu znaleźli dla
siebie źródło szczególnej radości i uświęcenia: Św. Mechtylda
(1241-1298) za zachętą samego Pana Jezusa wchodziła do Jego Serca i w
nim spoczywała. Jezus oddawał jej swoje Serce jako znak zawartego z nią
przymierza. Pewnego dnia w czasie spotkania Pan tak mocno przycisnął jej
serce do swojego Serca, że miała wrażenie, że odtąd te dwa serca
stanowią jedno. Mechtylda każdego rana witała Boże Serce i każdego
wieczora czule je żegnała. Podobnym przywilejem cieszyła się młodsza
siostra Mechtyldy, św. Gertruda (1250-1303).
Jej zasadnicze dzieło, które wsławiło jej imię po całej Europie to
„Poseł Bożej Pobożności”. Jest to prawdziwy poemat miłości Boga do duszy
i duszy do Boga. Jego zaś źródłem jest Najświętsze Serce Syna Bożego.
Można powiedzieć, że Gertruda obcowała z Sercem Jezusowym na co dzień.
Do św. Małgorzaty z Kortony (1252 -1297) Pan Jezus odezwał się pewnego
dnia: "Połóż twe ręce na ranach moich rąk!" Na to święta: "Nie, Panie!"
W tej chwili otwarła się rana boku Chrystusa i święta ujrzała w niej
Serce Zbawcy. W XVI wieku nabożeństwo do Serca Pana Jezusa stało się
powszechne dla ogółu wiernych
i całego Kościoła. Przyczyniło się do tego dwoje świętych: św. Jan Eudes
i św. Małgorzata Maria Alacoque. Pierwszy działał bardziej z własnej
inicjatywy, natomiast św. Małgorzata - pod wpływem nakazów, jakie
otrzymała od samego Chrystusa, który chciał się jej pośrednictwem
posłużyć. Jan Eudes postawił sobie za cel, za program swojej kapłańskiej
misji szerzenie kultu i nabożeństwa do Serca Pana Jezusa i do Serca
Maryi: niezmordowanym słowem, pismami i dziełami. Założył także ku czci
tych dwóch Serc i pod ich imieniem osobną rodzinę zakonną (1641), aby
kapłani tegoż zgromadzenia ex professo oddawali się szerzeniu
nabożeństwa do tych dwóch Serc. Ku czci tych dwóch Serc przepisuje swoim
synom duchownym osobne nabożeństwa i modlitwy, wśród nich piękne
pozdrowienie: Ave Cor sanctissimum, ave Cor amantissimum Jesu et Mariae!
W roku 1643 poleca
w swoim zakonie obchodzić uroczyście święto Najświętszego Serca Maryi (8
lutego) oraz Serca Pana Jezusa (20 października). Układa oficjum na te
święta.
W roku 1648 wydaje książeczkę „O nabożeństwie do Najśw. Serca Jezusa i
Maryi”. W roku 1670 otrzymuje aprobatę teologów tekst Mszy świętej i
oficjum
o Najśw. Sercu Pana Jezusa.
A jednak główna zasługa w rozpowszechnianiu się nabożeństwa do Najśw.
Serca Pana Jezusa przypada skromnej zakonnicy, wizytce, św. Małgorzacie
Marii Alacoque (1647-1690). Żyła w tym samym wieku i czasie, co św. Jan
Eudes, ale
w zupełnym ukryciu w klasztorze w Paray-le-Monial. 27 grudnia 1673 r.
Małgorzata dopuszczona została do tego, by spoczęła na Sercu Jezusowym.
Pan Jezus pokazując jej swoje Serce pełne ognia, rzekł do niej: "Moje
Boskie Serce tak płonie miłością ku ludziom, że nie może dłużej utrzymać
tych płomieni gorejących, zamkniętych w moim łonie. Ono pragnie rozlać
je za twoim pośrednictwem i pragnie wzbogacić ludzi swoimi Bożymi
skarbami".
Następnie Jezus wziął serce Małgorzaty i umieścił je symbolicznie w
swoim Sercu. Potem już przemienione i jaśniejące oddał Małgorzacie.
Usłyszała pocieszające słowa: "Dotąd nosiłaś tylko imię mojej sługi.
Dzisiaj daję ci inne imię - umiłowanej uczennicy mojego Serca". Drugie
objawienie miało miejsce na początku roku 1674. Pan Jezus ponownie
objawił Małgorzacie swoje Serce i wymienił dobrodziejstwa i łaski, jakie
przyrzeka czcicielom swojego Serca. "To nabożeństwo - pisze św.
Małgorzata - jest ostatnim wysiłkiem Jego miłości i będzie dla ludzi
jedynym ratunkiem w ostatnich czasach". Wśród różnych form czci Pan
Jezus zażądał czci także wizerunków swojego Serca.
W tym samym roku 1674 miało miejsce trzecie z wielkich objawień. W
czasie wystawienia Najśw. Sakramentu pojawił się Świętej Pan Jezus
"jaśniejący chwałą, ze stygmatami pięciu ran, jaśniejącymi jak słońce".
Pan Jezus ponownie odsłonił swoją pierś i pokazał Serce swoje
w pełni blasku. Zażądał, aby w zamian za niewdzięczność, jaka spotyka
Jego Serce i Jego miłość, okazaną rodzajowi ludzkiemu, dusze pobożne
wynagradzały temuż Sercu zranionemu grzechami i niewdzięcznością ludzką.
Zażądał od świętej, aby w duchu tegoż zgromadzenia odbywała się w każdą
noc przed pierwszym piątkiem miesiąca adoracja godzinna ("godzina
święta") oraz aby Komunia święta w pierwsze piątki miesiąca była również
ofiarowana w celu wynagrodzenia Boskiemu Sercu za grzechy i oziębłość
ludzką.
Wreszcie w piątek po oktawie Bożego Ciała, 10 czerwca 1675 roku
nastąpiło ostatnie wielkie objawienie. Kiedy Małgorzata klęczała przed
tabernakulum w czasie nawiedzenia Najśw. Sakramentu ukazał się jej
Chrystus, odsłonił swoje Serce i powiedział: "Oto Serce, które tak
bardzo umiłowało ludzi, że nie szczędziło niczego aż do zupełnego
wyniszczenia się dla okazania im miłości, a w zamian za to doznaje od
większości ludzi tylko gorzkiej niewdzięczności, wzgardy,
nieuszanowania, lekceważenia, oziębłości i świętokradztw, jakie oddają
mu w tym Sakramencie Miłości. Lecz najbardziej boli Mnie to, że w
podobny sposób obchodzą się ze Mną serca służbie mojej szczególnie
poświęcone. Dlatego żądam, aby pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała
był odtąd poświęcony, jako osobne święto ku czci Mojego Serca i na
wynagrodzenie Mi przez Komunię i inne praktyki pobożne zniewag, jakich
doznaję. W zamian za to obiecuję ci, że Serce moje wyleje hojne łaski na
tych wszystkich, którzy w ten sposób oddadzą Mu cześć lub przyczynią się
do jej rozszerzenia".
Pan Jezus dał św. Małgorzacie Alacoque dwanaście obietnic, dotyczących
czcicieli Jego Serca:
1. Dam im łaski, potrzebne w ich stanie.
2. Ustalę pokój w ich rodzinach.
3. Będę ich pocieszał w utrapieniach.
4. Będę ich pewną ucieczką w życiu, a szczególnie w godzinę śmierci.
5. Będę im błogosławił w ich przedsięwzięciach.
6. Grzesznicy znajdą w mym Sercu źródło i ocean miłosierdzia.
7. Dusze oziębłe staną się gorliwymi.
8. Dusze gorliwe prędko dojdą do doskonałości.
9. Będę błogosławił domom, w których wizerunek Serca mojego będzie
czczony.
10. Osoby, które będą to nabożeństwo rozszerzały, będą miały imię swoje
wypisane w Sercu moim.
11. Dam kapłanom dar wzruszania serc, nawet najzatwardzialszych.
12. W nadmiarze miłosierdzia Serca mojego przyrzekam tym wszystkim,
którzy będą komunikować w pierwsze piątki miesiąca przez dziewięć
miesięcy z rzędu
w intencji wynagrodzenia, że miłość moja udzieli łaskę pokuty, iż nie
umrą w mojej niełasce, ani bez Sakramentów świętych, a Serce moje będzie
im pewną ucieczką w ostatniej godzinie życia.
Stolica Apostolska dopiero po ścisłych i dokładnych badaniach zezwoliła
na obchodzenie święta, jak i na cześć wizerunków Jezusowego Serca w
formach dzisiaj powszechnie przyjętych. Po raz drugi Kościół pośrednio
zatwierdził objawienia, dane św. Małgorzacie Marii Alacoque, kiedy po
surowym procesie wyniósł ją do chwały ołtarzy. Jej beatyfikacja odbyła
się w roku 1864, a kanonizacja w roku 1920. Pierwszym z papieży, który
zatwierdził nabożeństwo do Serca Pana Jezusa, a także święto dla
niektórych diecezji i zakonów był Klemens XIII. Uczynił to w roku 1765 -
a więc prawie w sto lat po wspomnianych objawieniach. Decydującym jednak
w tej sprawie stał się memoriał biskupów polskich wysłany do tegoż
papieża w 1765 r.
Memoriał podaje najpierw historyczny przegląd kultu, z kolei uzasadnia
bardzo głęboko godziwość i pożytki płynące z tego nabożeństwa. W 1856 r.
Papież Pius IX rozszerzył święto Serca Pana Jezusa na cały Kościół. 31
grudnia 1899 r. Leon XIII oddał Sercu Jezusowemu w opiekę cały Kościół i
rodzaj ludzki.
Kościół widzi w nabożeństwie do Serca Jezusowego znak miłości Boga ku
ludziom. Chce także rozbudzić w sercach ludzkich wzajemną miłość ku Bogu
poprzez to nabożeństwo. Nadto sam Chrystus nadał temu nabożeństwu
wybitnie kierunek ekspiacyjny: ma nas ono uwrażliwiać na grzech,
mobilizować w imię miłości Chrystusa do walki z nim oraz do
wynagradzania za tych, którzy najwięcej ranią Boże Serce. Bóg jest
miłością. Z miłości Bożego Serca istnieje cały wszechświat
i rodzaj ludzki. Kiedy zaś rodzaj ludzki sprzeniewierzył się Panu Bogu,
swojemu Stwórcy, Bóg nadal go nie przestał miłować. Dowodem zaś tej
niepojętej miłości było to, że dał swojego Syna. Uosobieniem tej
największej Bożej miłości jest Serce Jezusowe. Ta właśnie miłość dla
rodzaju ludzkiego kazała Jezusowi przyjść na ziemię, przyjąć dla
zbawienia rodzaju ludzkiego okrutną mękę i śmierć. Z miłości tego Serca
powstał Kościół, sakramenty święte, a wśród nich Sakrament Miłości -
Eucharystia.
Nabożeństwo do Serca Jezusowego nakłada również zobowiązania. Człowiek
nie powinien nadużywać dobroci Bożego Serca. Powinien mieć do tego Serca
nieograniczone zaufanie. Dlatego może i powinien uciekać się do tegoż
Serca we wszystkich swoich potrzebach. Nie powinien jednak ranić tegoż
Serca na nowo grzechami. Kiedy jednak słabość ludzka na nowo pchnie nas
w bagno grzechu
i w niewolę szatana, mamy prawo zawsze ufać w miłosierdzie Boże, które
gotowe jest przyjść nam z pomocą i nas wybawić.
Nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego skłania również do aktów
pokutnych za grzechy innych. Kto miłuje Boże Serce, ten będzie starał
się temu Sercu wynagradzać za grzechy braci. Tak więc nabożeństwo to
budzi także świadomość i odpowiedzialność społeczną. Nabożeństwo do
Serca Jezusowego nagli do naśladowania cnót tego Serca - a przede
wszystkim miłości we wszelkich jej przejawach.
Istnieją rozmaite formy czci Najświętszego Serca Pana Jezusa
Pierwszą z nich jest coroczna uroczystość, obchodzona w piątek po
oktawie Bożego Ciała.
Miesiąc czerwiec jest miesiącem Serca Jezusowego; szczególnym
orędownikiem tej formy kultu był papież Leona XIII (+ 1903) i jego
następcy.
Często spotyka się także wizerunki Serca Jezusowego: w postaci
medalików, obrazków, obrazów ściennych, figur. Liczne są także świątynie
poświęcone Sercu Jezusa - w samej Polsce jest ich ok. 400.
Wiele narodów i państw poświęciło się Sercu Pana Jezusa, m.in. Ekwador,
Kolumbia, Belgia, Hiszpania, Francja, Meksyk, Polska. Istnieją też
zakony pod nazwą Serca Jezusowego - m.in. sercanki, siostry Sacre Coeur,
siostry urszulanki Serca Jezusa Konającego.
Istnieją także konkretne pobożne praktyki ku czci Serca Jezusowego.
Godzina święta wywodzi się od św. Małgorzaty Marii Alacoque. Pan Jezus
wyraził życzenie, aby wierni w nocy z czwartku na pierwszy piątek
miesiąca adorowali chociaż przez godzinę Najśw. Sakrament dla uczczenia
konania Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym. Praktykę tę przyswoiło sobie
bardzo wiele parafii, odprawiając specjalne adoracje w godzinach
wieczornych. Pan Jezus dał także św. Marii Małgorzacie obietnicę, że kto
przez dziewięć kolejnych pierwszych piątków przystąpi do Komunii świętej
i ofiaruje ją jako wynagrodzenie za grzechy własne i rodzaju ludzkiego,
temu Boże Serce zapewni miłosierdzie w chwili zgonu, że nie umrze bez
Jego łaski. Kościół wprawdzie nie zaaprobował urzędowo tej obietnicy,
pozwala jednak ufać, że zostanie ona wypełniona. Praktyka ta przyczyniła
się do spopularyzowania zwyczaju częstej Komunii świętej. Pierwsze
litanie do Najśw. Serca Jezusowego powstały w XVII wieku. Obecna
pochodzi z wieku XIX. Jej początek miał miejsce w klasztorze sióstr
francuskich wizytek. 2 kwietnia 1889 r. zatwierdził ją do odmawiania
publicznego papież Leon XIII. On też dołączył do Litanii akt poświęcenia
rodzaju ludzkiego Najśw. Sercu Jezusowemu. Papież Pius XI dodał akt
Wynagrodzenia Sercu Jezusowemu, który nakazał odmawiać co roku w
uroczystość Serca Jezusowego.
Tekst z http://
www.brewiarz.katolik.pl
Wartości, jako źródło
wychowania i edukacji
Porządek - czym jest, jak i
gdzie?
Nuda jest
chorobą pustej duszy i braku wyobraźni
Porządek - harmonijny, należyty układ, rozkład czegoś, stan, w
którym wszystkie przedmioty pozostają na swoim wyznaczonym miejscu.
Idealny, nienaganny, prawidłowy, wzorowy, przykładny porządek w domu, w
mieszkaniu,
w dokumentach, w korespondencji. Porządek publiczny, zgodny z prawami
obowiązującymi w społeczeństwie. Porządek matematyczny, logiczny na
podstawie, którego można ułożyć elementy określonego zbioru, dokonać
obliczeń według właściwej kolejności. Porządek myślowy polegający na
braniu pod uwagę wszystkich możliwych danych, tak, aby istniało jak
najmniejsze prawdopodobieństwo popełnienia błędu. W ten sposób
oszczędzamy czas i energię, unikamy rozczarowań i niepotrzebnych
powtórzeń w momencie oceniania rzeczywistości i możemy działać z większą
skutecznością. Tak, jak porządek w bibliotece pomaga nam szybciej
znaleźć książkę, tak porządek myśli umożliwia nam dojście do prawdy przy
mniejszym prawdopodobieństwie popełnienia błędu.
Prawdą jest, że inteligencja logiczna rozwija się powoli. Możemy jednak
wspomóc ten proces. Nasze dzieci powinny powoli od najmłodszych lat
uczyć się, że przyczyny poprzedzają skutki, a nie odwrotnie; że z
jednego przypadku nie możemy wyciągnąć uniwersalnej zasady; że wyjątek
nie kłóci się z ogólną zasadą, tylko zakłada jej istnienie; że z
absurdalnego założenia możemy dojść do dowolnego absurdalnego wniosku;
że przypuszczenie nie daje pewności; że plotki często okazują się
fałszywe; że istnieją optyczne iluzje, a ponadto, że ten, kto chce
udowodnić zbyt dużo, w końcu nic nie udowadnia; że w życiu nie wszystko
jest czarne lub białe; i że serce, kieruje się przesłankami
niezrozumiałymi dla rozumu.
Niektórzy dorośli, niektóre dzieci wydają się posiadać wrodzone
zamiłowanie do porządku. Kiedy wchodzimy do ich domu, pokoju wszystko
jest na swoim miejscu: ubranie, zabawki, przedmioty, ozdoby. Nawet buty
są równo ułożone obok siebie! Książki ustawione są tematycznie, a w
wypadku serii wydawniczych, kolejne tomy znajdują się w odpowiedniej
kolejności. Dla odmiany są też takie dzieci, tacy dorośli, którzy nie
posiadają takiego zamiłowania lub zupełnie je zatraciły, bo nie wpojono
im od wczesnego dzieciństwa, ważnej dla naszego życia wartości, jaką
jest porządek. To my dorośli odpowiadamy za to,
w jakim stopniu porządek towarzyszy nam samym i naszym dzieciom. Jeżeli
nasz dom przypomina klatkę dzikiego zwierzęcia, a wszystko znajduje się
w najbardziej nieoczekiwanych miejscach, to nie oczekujmy od dzieci, że
będą miłośnikami porządku. Jeżeli żyjemy w chaosie, w stanie wielkiego
bezładu, bez odpowiedniego rytmu dnia, to nie oczekujmy od dzieci, że
będą mieć uporządkowane myśli, uporządkowany czas i uporządkowaną
przestrzeń wokół siebie, czy to w szkole, czy później w życiu dorosłym.
Nie ma porządku tam, gdzie:
robi się rzeczy bez przemyślenia,
nie umie się nic uzasadnić,
nie prosi się o wyjaśnienia, ani się ich nie daje,
nie chce się szukać przyczyn, lepiej nie pytać,
wszystko jest nieprzewidywalne,
nie zaczyna się, ani nie kończy punktualnie,
wszystko jedno czy teraz, czy później,
rzeczy nie mają swojego miejsca,
nigdy nie znajduje się tego, czego się szuka,
opisy nie odpowiadają zawartości.
Wartość porządku obrazują nam również stare powiedzenia i słynne
sentencje, na podstawie, których możemy wysunąć pewne wnioski, dla
siebie, czym jest porządek, jak i gdzie?
Powiedzenia:
Aby mieć w domu porządek, trzeba mieć w głowie rozsądek.
Jak baba zła, to porządku w domu nie ma.
Porządek jest duszą gospodarstwa.
Jeśli pilnujesz porządku, on będzie pilnował ciebie.
Sentencje:
"Porządek i czas są rozwiązaniem tajemnicy umiejętności robienia
wszystkiego i to robienia tego dobrze". (Pitagoras)
"Ten, kto jest wszędzie, jest nigdzie". (Seneka)
"Niech w waszym domu każda rzecz ma swoje miejsce, a każda sprawa swój
czas". (B. Franklin)
B. Wierdak
Powiedz
to pierwszy
Pobrali się. On dbał, by niczego jej nie brakowało,
a ona zajmowała się domem i dziećmi. Później dzieci dorosły, pozakładały
własne rodziny i odeszły. Historia, jakich wiele.
Lecz kiedy wszystkie dzieci były już urządzone, kobieta straciła swój
zwykły uśmiech, stawała się coraz bardziej wątła i blada. Nie mogła już
jeść i w krótkim czasie przestała podnosić się z łóżka.
Zmartwiony mąż umieścił ją w szpitalu.
Lecz chociaż u jej wezgłowia zbierali się najlepsi lekarze i
specjaliści, żadnemu z nich nie udało się określić, na co zachorowała
kobieta. Potrząsali tylko głowami.
Ostatni lekarz poprosił na stronę męża i rzekł:
- Ośmieliłbym się powiedzieć, że po prostu... pańska żona nie chce już
dłużej żyć...
Mężczyzna w milczeniu usiadł przy łóżku żony i ujął ją za rękę. Potem
rzekł zdecydowanie swym donośnym głosem:
- Ty nie umrzesz!
- Dlaczego? - zapytała kobieta lekko wzdychając.
- Ponieważ ja cię potrzebuję!
- To dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałeś?
Od tej chwili stan zdrowia kobiety zaczął się szybko poprawiać. Dzisiaj
czuję się doskonale. A lekarze i znani specjaliści nadal zadają sobie
pytanie, jaka choroba ją dotknęła i cóż za wspaniałe lekarstwo uzdrowiło
ją w tak krótkim czasie.
„Nigdy nie czekaj do jutra, by powiedzieć komuś, że go kochasz. Nie
myśl: "Moja mama, moje dzieci, moja żona lub mąż doskonale o tym wiedzą.
Uczyń to dzisiaj”. (Bruno Ferrero)
„Gdy zapraszamy Przyzwyczajenie, Miłość wychodzi”. (Michel Quoist)
„Prawdziwą miłość poznaje się nie po jej sile,
lecz po czasie jej trwania”. (Robert Poulet)
„Bardziej od pieniędzy potrzebujesz miłości.
Miłość to siła nabywcza szczęścia”. (Phil Brosmans)

Pyt.: Czy Kościół dopuszcza
możliwość odprawiania Mszy świętej za osoby, które nie są
chrześcijanami? Czy możliwe jest odprawienia Mszy świętej w intencji
osoby z kościoła ewangelickiego, prawosławnego czy innego?
Odp.: Pan Jezus oddał swoje życie za wszystkich bez wyjątku. Każda Msza
Św. jest odprawiana za wszystkich, co podkreślone jest w treści modlitw
mszalnych. Może zatem, a nawet powinna być odprawiana za wszystkich. Nie
ma także nic dziwnego w ofiarowaniu jej w szczególnej intencji
obejmującej np. także muzułmanina. Msze Święte są przecież czasem
odprawiane w intencji np. nawrócenia kogoś.
Czym innym zaś jest odprawianie obrzędów pogrzebowych (czy jakichkolwiek
innych chrześcijańskich ceremonii) ze Mszą Św. Tu już obowiązują normy
prawa kanonicznego i szczegółowe przepisy liturgiczne.
Pyt.: Niedawno urodziła nam się druga córka i chcielibyśmy ją
ochrzcić z tym, że ksiądz w naszej parafii odmówił nam chrztu dla
dziecka bo stwierdził, że jesteśmy niewierzący, i że nie chodzimy do
kościoła. Czy ksiądz ten miał prawo odmówić chrztu dla dziecka? Pierwsza
córka jest chrzczona, a ja i mój mąż mamy ślub kościelny, co prawda do
kościoła nie chodzimy, ale w Boga wierzymy.
Odp.: Każdy sakrament wymaga nie tylko pewnego przygotowania, ale nade
wszystko fundamentu, jakim jest żywa wiara. Kościół kat. chrzci dzieci
bazując na wierze rodziców, którzy podejmują się zadania wychowania
dziecka w wierze, co dokonuje się poprzez przykład życia wiarą. Jeśli
proboszcz ma w tym względzie wątpliwości to właśnie tej natury, bo to
nie jest " bezmyślna maszynka do sakramentów" na zasadzie: wrzuć monetę.
Warto zatem lepiej zastanowić się nad problemem: może czy nie może
ksiądz ochrzcić, lecz bardziej nad sprawą autentyczności swojej wiary w
Chrystusa.
Mam nadzieję, że wraz z małżonkiem poszliście Państwo w kierunku
wyciągania takich wniosków, a nie w wysiłkach szukania kościoła, gdzie
ksiądz "nie będzie się czepiał i robił problemów."
Szczęść Boże w pogłębianiu wiary!
Pyt.: Bardzo często pracuję w niedzielę i wiem, że mogę uczestniczyć
w sobotniej liturgii mszy św. Niestety ostatnio jeden z moich
duszpasterzy powiedział mi, że jeśli nie ma w tym dniu kazania, dwóch
czytań i formularza niedzielnego to nie jest to msza niedzielna. Czy to
prawda?
Odp.: Od wydania KPK w 1983 r. wierni mogą spełnić obowiązek
uczestnictwa w niedzielnej Mszy św. w sobotę wieczorem (kan. 1248),
nawet jeśli sprawowana jest w innym obrządku katolickim (np. u
grekokatolików). Jednak jest prawdą, że powinna to być Msza św. z
niedzieli tzn. według formularza niedzielnego, z czytaniami z niedzieli,
z Gloria i Credo, homilią i modlitwą wiernych, także zbiórką ofiar na
tacę. Takie Msze św. zwykle są już w miastach, chociaż jeszcze nie w
każdej parafii.
Jeśli więc ktoś uczestniczy w sobotę wieczorem we Mszy św. sprawowanej z
dnia bieżącego tzn. np. według formularza o świętym wspominanym w danym
dniu lub
o NMP w sobotę itd. nie jest to Msza niedzielna.
Pyt.: Proszę o wyjaśnienie wątpliwości w sprawie rozgrzeszenia z
grzechu aborcji. Przeczytałam, że kto dokonana aborcji lub w jakikolwiek
sposób w tym uczestniczy podlega ekskomunice. Rozgrzeszenia udzielić
może papież, biskup lub specjalnie wyznaczony ksiądz. Jednocześnie wiem,
że "zwykli" księża udzielają rozgrzeszenia z tego grzechu. Czy
rozgrzeszenie uzyskane w "zwykłej" spowiedzi nie jest ważne?
Odp.: Rzeczywiście rozgrzeszenie z grzechu zabójstwa nienarodzonego
dziecka jest obwarowane pewnymi przepisami. Nie wynika to z chęci
utrudnienia pojednania się człowieka z Bogiem, ale dla podkreślenia, że
mamy do czynienia z jednym z najokrutniejszych grzechów, jakie może
popełnić człowiek.
Z grzechem tym wiąże się ekskomunika, tzn. że człowiek przez ten czyn
wyłącza się ze wspólnoty Kościoła. Po spowiedzi człowieka, pozostaje
jeszcze pojednanie
z Kościołem.
Sposób pojednania z Bogiem i Kościołem określa biskup diecezjalny.
Konferencja Episkopatu Polski wydała specjalny dokument na ten temat 29
marca 1984 r.
Poza biskupem i wyznaczonymi przez niego spowiednikami, również "zwykli"
księża mogą dokonać pojednania pod pewnymi warunkami. Szczegóły zna
każdy spowiednik. Jeżeli więc udzielił rozgrzeszenia, to należy przyjąć,
że miał do tego upoważnienie.
Pyt.: Liczba śmiertelnych ofiar cyklonów i trzęsienia ziemi w Azji
sięga wielu tysięcy. Proszę pomóżcie mi to jakoś zrozumieć. Dlaczego Bóg
tak się nad nami znęca? Rozumiem ofiary w czasie wojny, która jest
dziełem szalonego człowieka. Kiedyś martwiłem się tym jak Chrystus się
czuł, kiedy mu uświadomiono, że niejako przez niego miała miejsce rzeź
niewiniątek w Betlejem, myślałem, że bardzo cierpiał, wyobrażałem sobie
jego łzy… Proszę pomóżcie.
Odp.: Słynne trzęsienie ziemi w Lizbonie w roku 1755 spowodowało u
Woltera zwątpienie w Bożą Opatrzność, zaś Rousseau zwrócił wtedy uwagę
na to, że gdybyśmy się mądrzej rządzili, to nawet trzęsienie ziemi nie
przemieniłoby się w kataklizm. Również teraz prasa donosi, że gdyby nie
ludzkie zaniedbania, wymiary kataklizmu byłyby mniejsze. Jednak i tak
byłby to kataklizm! Dlaczego Bóg dopuszcza takie straszne nieszczęścia?
Nie wiem. Norwid by powiedział: „Hieroglif cierpienia - na ziemi
niepojęty, zrozumiały w niebie. Wszystko ma służyć człowiekowi do
zabawienia, bo nasza Ojczyzna jest w niebie". A może Bóg nam tylko
przypomina, że "wszystko marność" i trzeba na ludzki wymiar cierpienia
patrzeć wyłącznie w perspektywie wieczności? Z perspektywy wieczności na
pewno zupełnie inaczej będziemy oceniać doczesne nieszczęścia, jakie nas
spotykają. A jeżeli ktoś słyszy w tym kataklizmie Boże wezwanie do
naszego opamiętania się? Wszystko, co nas spotyka - i dobro i zło -
zawiera w sobie wezwanie do nawrócenia. Najstraszliwszą jednak karą za
zło jest to, że w swoim złu się pogrążamy i stajemy się niezdolni do
nawrócenia.
Pyt.: Czy Opatrzność ingeruje w drobiazgi, w los pojedynczego
człowieka, czy tylko globalnie, w wielkiej skali, przynajmniej w życie
jako całość (choć "włosy na głowie są policzone")? To bardzo trudno
przyjąć, że opatrzność działa nie tylko wtedy, gdy życie "idzie jak po
sznurku", ale gdy z naszego punktu wiedzenia, gdy idzie kulawo i źle
(choć "jeden jest Pan smutku i nagrody"). Czy w ogóle wolno mieszać Pana
Boga w takie drobiazgi. No, ale się modlimy, dziękujemy, prosimy,
błagamy o różne sprawy, małe.
Odp.: Proponuję rzetelnie (czyt. uczciwie) zastanowić się nad swoim
stosunkiem do rzeczywistości. Mamy wybór: albo akceptujemy Pana Boga w
całej prawdzie
o Nim, albo kwestionujemy prawdę (nawet pojedynczą zadając w ten sposób
kłam Prawdzie Bożej) i pretensje możemy mieć wyłącznie do siebie.
Przyjmując pierwszą opcję, należy założyć, że Bóg jest i skoro nas
powołał do życia to nie po to, by się bawić z nami w chowanego robiąc
nam złośliwe psikusy. On chce naszego dobra, bo nas po prostu kocha.
Jest Miłością! Chce się z nami dzielić swoim szczęściem wiecznym!
A że nasze wyobrażenia o szczęściu bywają dalekie od perspektywy Bożej,
to już nasz problem. Z tego prosty wniosek: to co daje (lub nawet tylko
dopuszcza) jest po to by nas doprowadzić do siebie. Człowiek wierzący
żyjąc jako osoba świadomie, nie powinien bezmyślnie chodzić na pasku
swoich zachcianek lub projektów. Zawsze powinien wszystko odnosić do
Boga. W Nim upatrywać swoje źródło i cel jedyny.
Należałoby zatem zastanowić się: co dla mnie oznacza takie czy inne
wydarzenie? Bo to co jest rzeczywistym złem (np. śmierć), nie musi wcale
takim się okazać w ostatecznym rozrachunku. I to dla wszystkich
uczestników dramatu. Zależy tylko co my zrobimy z tym wydarzeniem i
jakie wyciągniemy wnioski. A On potrafi nawet ze zła wyprowadzić dobro,
bo jest Wszechmogący.
Pozostaje tylko jeden problem. Niewielki, ale dla naszej małostkowości
urastający do olbrzymich rozmiarów. Chodzi mianowicie o uwierzenie.
Powtarzam wyraźnie: uwierzenie, a nie tylko przyjęcie prawdy, że On tam
gdzieś w tym jest i na tym koniec.
Rozumiem trudności. Bóg nie obraża się na nas, gdy pytamy (On zresztą
nigdy się nie obraża!). Boli go tylko, że mając rozum potrafimy być tacy
głupi w pojmowaniu siebie. Może zatem należałoby złożyć nadzieję w Nim,
zaś nadejdzie czas odnalezienia się nas na nowo w Bogu. Czego szczerze
życzę.
Pyt.: Od dłuższego czasu
dręczy mnie pewna wątpliwość. Zastanawiam się, po co właściwie Bóg dał
człowiekowi wolną wolę. Czy nie lepiej było stworzyć człowieka
"zaprogramowanego" na czynienie wyłącznie dobra? Jakże inaczej
wyglądałby wtedy ten nasz smutny świat.
Odp.: W Księdze Rodzaju czytamy, że Bóg stworzył człowieka na swój
obraz: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go
stworzył” (Rdz 1,27). Zatem tkwi w nas podobieństwo do Boga. Tak, jak
Bóg, jesteśmy wolni - posiadamy wolną wolę. Możemy wybierać czy coś
czynić, czy tego nie czynić.
To dzięki wolności możemy wzrastać w Dobru, możemy dążyć do Dobra, a
naszym Dobrem jest Bóg. Bóg nie chciał stworzyć nas kamieniami, czy
komputerami zaprogramowanymi na czynienie dobra. Chciał abyśmy byli mu
podobni, abyśmy mogli kochać, obdarzać przyjaźnią, abyśmy mogli wchodzić
w dobre relacje. Bóg stworzył nas abyśmy byli wpatrzeni w Jego Dobroć,
Miłość
i abyśmy byli tacy jak On.
To duże wyzwanie i faktycznie tylko nieliczni w sposób bardzo ułomny
umieją temu sprostać. Jednak Jezus mówi, abyśmy byli doskonali, jak
doskonały jest nasz Ojciec w niebie. (Mt 5,48) To trudne, choć są
ludzie, którzy stawiają czoła trudnościom i decydują się zdobywać świat
dla Boga. Przypomina mi się postać Ojca Świętego Jana Pawła II. On
bardzo dobrze pokazywał co to znaczy oddać swoje życie Chrystusowi i
ludziom.
Wolność to wybieranie dobra, każdy wybór zła jest popadaniem w niewolę.
A więc jeśli świat wydaje się smutny, zły i grzeszny, to tak naprawdę
jest dowodem na to, że często ludzie wolą wybrać niewolę niż wolność.
Decydują się na grzech - odstępstwo od Boga, czy wręcz decydują się na
nienawiść Boga, a tym samym już sami nie mogą wrócić do Niego. Jedynie
miłosierdzie Boga i skrucha człowieka mogą naprawić destrukcję w
ludzkiej duszy. Jestem wolny - to znaczy mogę wybierać, którymi drogami
chcę dojść do Boga bo wiem, że w Nim jest moje jedyne szczęście.
Pyt.: Czy są jakieś sposoby na wzmocnienie woli?
Odp.: Są ich setki: zjem cukierka za godzinę, oglądam telewizyjny mecz
tylko 10 minut, odpisuję na korespondencję od ręki, chodzę punktualnie
spać, robię rano siedem minut gimnastykę, mało mówię, a więcej słucham
itp.
Pyt.: Jak być ubogim duchem, jak być umiarkowanym i nauczyć się
właściwego podejścia do dóbr materialnych?
Odp.: Trzeba przenieść do serca przekonanie, że do życia potrzeba
niewiele i nie na długo. Należy odkryć prawdę, że drogą do wolności jest
rozdawanie, a nie gromadzenie. Jeśli w szafie jest coś, co nie było
używane przez rok, należy to przekazać innym. To jest rzecz
niepotrzebna. Najlepiej rozpocząć od takiej czystki szaf i spiżarek.
Należy cieszyć się z tego, co posiadamy, choćby tego było niewiele.
Ważną umiejętnością jest zaufanie Opatrzności. Ojciec wie, czego nam
potrzeba, a skoro nas kocha, to jeśli to jest dla naszego dobra, na
pewno to otrzymamy. Święty Paweł pisze, że umie obfitować i umie
cierpieć. Należy opanować te dwie umiejętności.
9 maja 2008 r., Kazanie ks. Pawła Kaszuby podczas nabożeństwa
fatimskiego w Łękach Dukielskich
Media w
służbie PRAWDZIE
Niech będzie pochwalony Jezus
Chrystus.
Czcigodni kapłani, drodzy bracia i siostry w Chrystusie Panu, drodzy
radiosłuchacze i wszyscy, którzy łączą się z nami duchowo przez
obcowanie świętych.
Moi Drodzy. To nasze dzisiejsze spotkanie jest szczególne dla
tej wspólnoty: dla Was tutaj, dla waszego duszpasterza, dla
wcześniejszego ks. Proboszcza, który patrzy na to piękne dzieło, które
się rozwija. Stajemy dzisiaj u stóp Pana Jezusa, a właściwie tu w
szczególny sposób - Najświętszego Serca Pana Jezusa, które czuwa nad Tą
owczarnią. I stajemy dzisiaj także w szczególny sposób u stóp Matki
Najświętszej, Tej z Fatimy, Tej, która jest czczona w Waszej parafii już
od ponad 10 lat. To spotkanie to już 11 raz, z tego, co wiem od ks.
Proboszcza. Ale to nie tylko ta okazja. Tych okazji jest jeszcze więcej:
ponad 30 lat istnienia parafii, 8 lat funkcjonowania tej pięknej, nowej
świątyni, 20 lat święceń waszego ks. Proboszcza i 10 lat - piękny
jubileusz - bardzo profesjonalnego czasopisma, Waszej gazety
"Powołanie". Muszę powiedzieć, że kiedy byłem tutaj wcześniej, spotkałem
się z ks. Proboszczem, pokazał mi numery tego czasopisma i zauważyłem,
że jest ono bardzo piękne i profesjonalnie przygotowane.
A wiecie dlaczego? Zdradził się z tym redaktor główny, gdy
spotkaliśmy się idąc tutaj do świątyni. On powiedział bardzo piękne
słowa: „Proszę księdza, ja nie zaczynam niczego, co związane jest z tą
gazetą, nie zaczynając od modlitwy. Od powierzenia tego dzieła Bogu. To
w Nim wszystko się dzieje”. Moi drodzy, muszę powiedzieć, że bardzo
mocno dotknęły mnie te słowa. Bo jakże czasem brakuje nam tego
rozpoczęcia w Bogu. Zapoczątkowania jakiegoś dobrego dzieła od
błogosławieństwa samego Boga. A przecież Pan Jezus jest Dobrym
Pasterzem, jest Tym, który ma nas prowadzić. Zatem, skoro ma nas
prowadzić, to musi być dla niego miejsce tam, na samym początku. Na
samym początku tego wszystkiego, co robimy!
Kogo słuchamy?
Kochani. Chciałbym dzisiaj - spoglądając na karty Ewangelii
(słyszeliśmy dzisiaj Ewangelię z "Niedzieli Dobrego Pasterza") zatrzymać
się nad bardzo ważnymi słowami: słowami, które wypowiada Pan Jezus w
przypowieści „(…) Owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po
imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi staje na ich
czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają". Owce pójdą
tylko za pasterzem, jeśli rozpoznają jego głos. Tylko ten prawdziwy
rozpoznają: pójdą i będą zbawione.
Moi drodzy. Korzystając z tej okazji, że obchodzicie ten
jubileusz, można powiedzieć mediów katolickich w Waszej parafii, chcę
zwrócić uwagę na potrzebę dobrego głosu, którego często bardzo brakuje.
Popatrzmy na to w kontekście powyższego ewangelicznego stwierdzenia. Pan
Jezus posługuje się pięknym porównaniem, przypowieścią. Mówi o tym, co
widział i czego doświadczył.
W komentarzu do tego fragmentu czytamy takie piękne
stwierdzenia: oto naszym oczom nie ukazuje się taki pasterz, jakiego
byśmy sobie wyobrażali, gdzieś tam w Zakopanem czy w Bieszczadach. Baca
bierze kilka psów pasterskich i pogania owce, które szukają pożywnej
trawy.
Pan Jezus widział trochę inny obraz. Tam, daleko na
Wschodzie, w tych rejonach, w których się przechadzał i nauczał, to
pasterzowanie wyglądało dużo, dużo trudniej i zarazem pewnie piękniej.
Wcale tak dużo tej trawy i zieleni nie było. Pasterze musieli
przemierzać bardzo duże obszary, aby znaleźć gdzieś, na pustkowiu
odrobinę pożywienia dla zwierząt. Pasterz szedł przed swoim stadem po
to, aby go uchronić od ewentualnych ataków, a swoją laską pasterską
sprawdzał te ścieżki wędrowania owiec. Mało tego. Pasterz był przez 24
godziny na dobę, tydzień w tydzień ze swoimi owcami. Często nie wysypiał
się i był bardzo zmęczony. Najpiękniejsze stwierdzenie jakie wyczytałem
mówiło, że owce bezbłędnie rozróżniały głos swego pasterza. Dlatego Pan
Jezus tak często opiera swoją przypowieść na tej właśnie obserwacji i
wielokrotnie posługuje się tym stwierdzeniem, żeby słuchać dobrego
głosu. Ten prawdziwy głos jest rozumiany przez owce. W komentarzu
Williama Barclay'a do tej perykopy znalazłem opowiadanie pewnego
pisarza, który jeszcze przed II wojną światową był w Jerozolimie i
opisał taką sytuację. Otóż, gdy zbliżała się wielka burza, dwaj
pasterze, którzy wyprowadzili swoje dwa różne stada na równinę, musieli
je ukryć. Znaleźli jakąś jaskinię w skale i zapędzili tam wszystkie
owce. I teraz ten pisarz zastanawia się: oni tam weszli, ale jak teraz
pasterz będzie wiedział, które owce należą do jego stada? I co się
okazuje? Obserwuje dalej sytuację. Jeden z pasterzy wychodzi po burzy
daleko od tej jaskini i specyficznym głosem wywołuje, niejako po
imieniu, swoje baranki. Wszystkie owce z jego stada bezbłędnie
przybiegły do swojego pasterza. Drugi pasterz miał swoje stado przy
sobie.
Najmilsi. Ta sytuacja pokazała, jak ważny jest głos dobrego
pasterza. Dlatego chcemy mówić dzisiaj o tym dobrym głosie. Współcześnie
ten głos jest bardzo mocno zafałszowany, bo dzisiaj słyszymy wiele
fałszywych świadectw, przede wszystkim i niestety z mediów, które pełnią
bardzo ważną rolę w posługiwaniu słowu. To jest ten głos, który ma być
prawdą. Nie jakimś nawoływaniem czy dzikim kwikiem, który wydają
zwierzęta w puszczy. To ma być ten głos, który jest rozpoznawany przez
nas słuchających. My jesteśmy owcami prowadzonymi na zielone pastwiska.
Pan Jezus nas woła, ale zobaczcie, ile teraz zafałszowania tego pięknego
głosu. Pan Jezus posługuje się człowiekiem - dziennikarzem, a ten
człowiek jest często tym najemnikiem, tym złym pasterzem i przez to owce
nie rozpoznają Jego głosu.
Kto kształtuje nasze sumienia?
Moi drodzy. Wystarczy posłuchać radia, popatrzeć na programy
telewizji. Mamy bardzo wiele kanałów do dyspozycji, kilkanaście stacji
ogólnopolskich, kilka regionalnych. Mamy do dyspozycji różne czasopisma.
Mamy skąd czerpać wiedzę, ale musimy sobie zadać pytanie: czy ten głos,
którego ja słucham, jest głosem prawdziwym? Czy za tym pasterzem,
którego słyszę w danych mediach mogę pójść bezpiecznie? Najpiękniej ten
głos rozpoznaje serce. Jeżeli będziemy czytać Słowo Boże, będziemy mieć
odnośnik do tego, co ktoś nam mówi! I szybko porównamy, czy to jest
prawdziwe, czy fałszywe. Mamy jeszcze możliwość posłuchania mediów
katolickich, będziemy mogli usłyszeć głos prawdy, którą łatwo nam
porównać z innymi głosami, które wdzierają się w naród.
Chce się teraz oprzeć na kilku statystykach, które mnie zaszokowały, o
których dowiedziałem się w którejś z "Niedziel". Mianowicie, ok. 96%
mieszkańców naszej Ojczyzny deklaruje się jako chrześcijanie. Według
statystyk i obliczeń ok. 60-70% tychże ochrzczonych uczestniczy co
tydzień w niedzielnej Eucharystii, a zaledwie 1% całego naszego
społeczeństwa ogląda, słucha i czyta media katolickie. Nie trzeba
większych słów.
Moi drodzy. Tylko do 1% z nas dociera z mediów katolickich
głos prawdy. Czy możemy ufać innym mediom, gdzie większość stacji
telewizyjnych i radiowych ogólnopolskich jest głosem zagranicznym.
Wszystkie główne radiostacje w Polsce są zagraniczne. Wszystkie prywatne
stacje telewizyjne są zagraniczne! Czy tym stacjom będzie zależało na
prawdzie? A może będzie im zależało raczej na takiej sytuacji, żeby
ogłupić człowieka i otępić, żeby kupił towar. Sprzedajmy mu to, czego
chce! To podstawowa zasada wszędobylskiej reklamy w mediach
komercyjnych.
Tym właścicielom nie zależy na prawdzie tylko na
oglądalności. W tych statystykach widzę coś bardzo tragicznego. Spędzamy
przed telewizorem 3- 5 godz. dziennie. To przerażające! Rodzi się
pytanie: skoro 1% w tym czasie słucha mediów katolickich, to jak możemy
powiedzieć, że wyrobiliśmy sobie prawdziwe zdanie? Jak możemy oceniać
współczesną sytuację Kościoła, świata, Ojczyzny, sprawy polityczne czy
społeczne? W jaki sposób?
Muszę powiedzieć, że byłem trochę zszokowany, kiedy w
podobnym kontekście zostałem poproszony o kazanie związane z tym
tematem. Po homilii, w której też przybliżyłem te statystyki, jedna z
pań, poprosiła mnie na bok i zaczęła mnie "prostować". Mówiła: "Ksiądz
za dużo powiedział na kazaniu! Jak ksiądz mógł mi wskazać, że ja mam
słuchać radia Maryja?”. Oczywiście, niczego nie narzucałem. Przeciwnie,
wymieniłem tylko - gdy włączymy radioodbiornik - mamy do dyspozycji 3
radiostacje katolickie: radio Maryja, radio FARA, radio VIA. Mamy do
dyspozycji też prasę: "Niedzielę", "Gościa Niedzielnego" i kilkanaście
innych tytułów, które są tytułami ogólnopolskimi - katolickimi.
Opierając się na tych statystykach, te 3-5 godzin dziennie
telewizji oglądacie najczęściej nie telewizję publiczną, ale właśnie
media prywatne, które oparte są wyłącznie na komercji i na sprzedawaniu
towaru. Na dobrą sprawę nawet nie wymieniałem tej stacji, żeby kogoś
specjalnie nie wyróżniać, a ta pani zwróciła mi uwagę: „Proszę księdza,
ja sobie nie pozwolę, żeby mi ktoś nakazywał oglądać, albo słuchać
czegoś, czego ja nie chcę. Bo ja oglądam tylko tą, jedną stację
komercyjną”. No dobrze, mówię, w porządku. Ja też czasami oglądam
wiadomości tu czy tam, ale pytam - chodzi pani do Kościoła? „No, tak! „
- odpowiedziała. Czy uważa się pani za katoliczkę, wierzącą,
praktykującą? „Tak, oczywiście”. To proszę mi powiedzieć czy
kiedykolwiek słuchała pani tej rozgłośni, którą wymieniłem? „Nie, bo
dlaczego ja mam słuchać, skoro tam tylko bałamucą, politykują i
pieniądze wydzierają?”. To była osoba wykształcona, więc ja jej zadałem
kolejne pytanie: Niech mi pani powie, na jakiej podstawie wyrabia pani
sobie zdanie? Czy pani czyta jakieś czasopisma katolickie?„Nie”. Czyta
pani Pismo Święte, oprócz tych spotkań, w świątyni? „Nie, bo nie mam
czasu, jestem zapracowana, bo praca, dom, rodzina i tak dalej”.
Odpowiedzialność za słowo
Więc może trzeba by się zastanowić nad tym, czy pani potrafi
mieć w ogóle swoje zdanie? Skoro pani słucha tylko jednej strony, gdy
nie usłyszy pani głosu Boga, do którego można porównać głos człowieka i
sprawdzić, czy ten człowiek mi mówi prawdę! Czy ten człowiek mnie nie
oszukuje! Niestety, szkoda, że tego nie zauważamy i idziemy na łatwiznę
za jakimś głośniejszym, ale niekoniecznie prawdziwym głosem. Dziś
"wolno" osądzić człowieka i zniszczyć mu życie, a jak się okazuje, że
niesłusznie, to nawet nie przeprosić. Kapłan, biskup, czy człowiek wiary
nie pójdzie do sądu i nie będzie się skarżył, jak politycy czy gwiazdy,
żeby otrzymać odszkodowanie. Choć pewnie tak trzeba by było zrobić, bo
się bawią prawdą. To nie jest głoszenie prawdy! To jest zabawa prawdą,
którą się odpowiednio formułuje, żeby była wygodna dla tego, który o
niej mówi, a nie dla tego, który jest oceniany. Gdzie jest miłość w tej
prawdzie? Gdzie miłosierdzie i braterskie upomnienie?
Media mają się za czwartą władzę. Czy w telewizji, gdy
popatrzymy na dowolny program informacyjny, znajdziemy program, w którym
mówi się pozytywnie? Ciągle sensacje, tragedie, krzywdy ludzkie,
wypadki, wojny itd. I wszędobylska polityka. A przecież dzieje się tyle
dobra i pozytywnych wydarzeń. Warto by w mediach ogólnopolskich
powiedzieć, że u Was w parafii ktoś przez 10 lat tworzy medium
katolickie; że czytelnicy dwumiesięcznika „Powołanie” od 10 lat
formułują swoje zdania, jako katolików. Czy w ogólnopolskiej telewizji
powiedzą, że katolickie rozgłośnie radiowe funkcjonują w diecezjach?
Najzabawniejsze, a zarazem tragiczne jest to - poświęćcie więcej czasu
mediom - że zadaje się pytanie: dlaczego oni tu inaczej mówią, a tam
jeszcze inaczej? Dlaczego te wiadomości są takie, a tam inne? Ja
niekiedy oglądam wiadomości z co najmniej trzech różnych stacji. I co
się okazuje? Pokazują tą samą informację, ale wystarczy, że ktoś doda
komentarz, a przecież w informacji dziennikarskiej nie powinno być
komentarza prezentera. Dziennikarze - nie mają prawa oceniać informacji,
i oni powinni doskonale o tym wiedzieć! Jako dziennikarz, mają tylko ją
podać. Prawdziwą! Taką, jaka jest! A nie taką, jaką chcemy zobaczyć czy
usłyszeć. Obecnie stosuje się show informacyjny. gdzie prezenter wpływa
na odbiór informacji, bo albo cynicznie się zaśmieje czy zaszydzi z
jakiejś sytuacji, albo znajdzie nutkę pochwały. Media stają się sądami,
a ja ciągle zadaję to pytanie: a gdzie w tym wszystkim jest prawda?
Sięgajcie po media katolickie!
Moi drodzy. W takiej sytuacji, obowiązkiem każdego katolika
jest sięgać po czasopisma katolickie. Sięgać po media katolickie. One
nie są po to, żeby "bałamucić" a Ojciec Tadeusz nie jest po to, żeby
wydzierać pieniądze od biednych babć - jak mówią mi młodzi uczniowie na
katechezie. Tłumaczę co jakiś czas, że to nie jest prawda. Oceniają, ale
nie słuchają. Kogokolwiek bym zapytał z młodych ludzi, czy słuchają
Radia Maryja, że ciągle na nie narzekają, odpowiadają jedno: „Nie, no,
księże! Gdzie ja bym słuchał czegoś takiego!". Więc ja pytam, jakim
prawem oceniasz i Jakim prawem krytykujesz?. Ja mogę ocenić np. którąś
ze stacji telewizyjnych, bo ją oglądam. Kiedy obejrzę konkretny program.
Owszem, są dobre programy, ale które? My nie rozróżnimy, czy dany
program jest autentyczny i wartościowy, jeśli nie mamy odnośnika -
prawdy, wartości. Jedynym odnośnikiem i jedyną prawdą jest Chrystus.
Dlatego trzeba nam zawsze powracać do Chrystusa. Trzeba nam czytać
Ewangelię! Szukać i walczyć o prawdę.
Wszystkie sytuacje z naszego życia mają swój odnośnik w
Piśmie Świętym. Trzeba nam poszukiwać tej prawdy. Nie wolno nam się
stawać barankami, które się prowadzi na rzeź moralną i intelektualną, że
nawet nie zorientujemy się, dokąd i za kim idziemy. Dobry pasterz idzie
przed owcami i owce będą słuchały jego głosu. Zły pasterz, czyli
najemnik będzie z boku, z tyłu. Gdyby przyszła jakaś trudna sytuacja lub
ciężkie czasy w naszej Ojczyźnie, ciekawe, czy wtedy te media
zagraniczne tak chętnie by pracowały? Czy tak chętnie broniłyby naszej
Ojczyzny? Czy po prostu ktoś wycofałby kapitał i jak się mówi był
spokojny, bo bez odpowiedzialności.
Moi drodzy. Chciałbym was uwrażliwić także na spotkanie z
dobrą książką. Ilu z nas czyta? Czy czytamy naszą „Niedzielę"? Teraz
jest profesjonalna, pięknie przygotowywana i ogólnie dostępna. Owszem,
ilość zakupionych egzemplarzy w parafii może nie odzwierciedlać ilości
czytelników, bo ktoś może przeczytać i pożyczyć innym. Dobrze byłoby,
gdyby czytała cała rodzina. Często trudno jest wybrać taką, czy inną
stację, bo uważamy, że ktoś się będzie śmiał, że słuchamy radiostacji
katolickich.
A jeszcze jak się pomodlimy! Wiele osób dzwoni do nas, do
studia, żeby się włączyć w modlitwę różańcową czy w koronkę. Teraz, tak
jak i my, uczestniczą w Eucharystii i pragną słuchać tej prawdy i
przyjmować ją. Bądźmy owieczkami, które znają głos Pana Jezusa. Tego
głosu będą broniły, tego głosu będą szukały, a nade wszystko słuchały w
pokorze. Niech nie zabraknie w naszych sercach dobrych inicjatyw. Trzeba
się modlić w intencji Waszej redakcji i gazetki parafialnej. Potrzeba
Wam wsparcia mediów katolickich. Zawsze jest tak, że ci, którzy chcą
czynić dobro i świadczyć prawdzie, muszą się borykać z różnymi
trudnościami. Będzie i tak, że rozgłośnie Radio Maryja i Radio Fara będą
prosiły o pomoc, bo to nie są rozgłośnie komercyjne i nie mają reklam.
Utrzymują się z ofiar, od słuchaczy. Ludzie, którzy słuchają, w ten
sposób walczą o prawdę. Oczywiście, jest możliwość popełniania błędów i
zdarzają się niewłaściwe sytuacje. U nas w radio nie pracują
profesjonaliści. W studio krośnieńskim mamy prawie 60 wolontariuszy,
którzy tworzą program. Ci młodzi ludzie chcą służyć drugiemu człowiekowi
i prawdzie. Doceńmy to i włączmy czasem radio archidiecezjalne. Tutaj, u
Was ta stacja jest dobrze słyszalna. Zachęcam, żeby posłuchać na
częstotliwości 104,5 Mhz.
Moi drodzy, bądźmy dobrymi owcami prowadzonymi przez Dobrego
Pasterza. Pan Jezus chce korzystać z ust - tych dobrych ust - i ma te
usta w naszej Ojczyźnie i w naszej diecezji. Gdzie usłyszycie naszego
pasterza, ks. abpa Józefa Michalika? Gdzie? Czy media ogólnopolskie
wyemitują ten głos? A jeśli już, to wytną i skomentują. Głos tego
dobrego pasterza możemy usłyszeć przychodząc na Eucharystię bądź
uczestnicząc w Eucharystii przy radioodbiorniku. Czasem ktoś nie może
przyjść do świątyni, bo np. jest chory. Moi Drodzy, postarajmy się
otaczać modlitwą te inicjatywy, żeby one trwały. Jeżeli nie będziemy
walczyć o tę jedyną prawdę Chrystusową, to kto uczyni to za nas? Pan
Jezus powiedział bardzo wyraźnie: "Ja Jestem Drogą i Prawdą i Życiem i
nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie". Oczywiście,
nie zbawi nas telewizja, ani nawet najbardziej katolicka rozgłośnia,
tylko Prawda, która z tej rozgłośni popłynie. Prawda, którą jest Jezus
Chrystus. Wsłuchajmy się w głos Dobrego Pasterza.
Podziękowanie za wspólną modlitwę
Bardzo dziękuję za tę możliwość, że mogłem być tutaj dzisiaj
z Wami; i wspólnie z radiosłuchaczami cieszyć się Waszą piękną
inicjatywą i Waszymi sukcesami. To są sukcesy, o których trzeba mówić, i
które trzeba pokazywać. Jesteście w jakiś sposób wzorem dla innych
parafii, do tego żeby takie właśnie inicjatywy podejmować.
Proszę Was o to, abyście w czasie dzisiejszego nabożeństwa
fatimskiego, które odprawiacie w tej świątyni już po raz 11, ofiarowali
Matce Najświętszej wszystkie Wasze troski i intencje. Matka Najświętsza
zawsze troszczy się o człowieka, który chce być blisko Boga, ale czasem
mu to nie wychodzi. Powierzajmy to wszystko, Waszego ks. Proboszcza,
który jest dla Was dobrym pasterzem, skoro funkcjonują tuatj tak dobre
inicjatywy, to oznacza, że je wspiera. Muszę przeglądnąć gazetę, czy ks.
Proboszcz napisał dużo artykułów, czy tylko parafianie piszą. To
sprawdzę później.
Jeszcze raz bardzo Was proszę o wspólną, szczególną modlitwę
w intencji wszystkich radiosłuchaczy; tych, którzy poszukują prawdy;
którzy tworzą media. Szczególnie media katolickie, aby się nie zrażali i
mieli siłę. Żeby wszystkie tego typu, piękne inicjatywy, prowadziły
człowieka do Pana Boga. Amen
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.
Ks.
prof. Czesław S. Bartnik, Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 29-30 marca
2008, Nr 75 (3092)

Dzikość w polityce
Polityka wciąż chyba
najbardziej odchodzi od moralności. Jest ciągle pogańska i dzika, i to
nie tylko polityka zewnętrzna, ale i wewnętrzna, w stosunku do swojego
społeczeństwa i narodu. Powodem tego jest odchodzenie od Boga.
Autopropaganda głosi, że nastaje wiek dobrobytu, szczęścia i wolności,
że buduje się wreszcie królestwo człowieka, ale rozlewa się coraz
szerzej niepokój, niestabilność, zamęt duchowy i dzikość życia. Ludzie
rozważni boją się, że jeśli wyrzucimy Boga z naszego życia
społeczno-politycznego i kulturalnego, to dostaniemy się w szpony
dzikiego liberalizmu bezbożnego, przed czym w podobnej sytuacji
przestrzegał Izraela w VII w. przed Chrystusem prorok Habakuk: "Oto
powołam (...) lud dziki [nieznający Boga] a gwałtowny, który przemierza
ziemie rozległe, aby zagarnąć siedziby nie swoje. Trwogę budzi ten
naród, on sam ustala prawo i panowanie" (Ha 1, 7).
Postępująca alienacja Narodu
W życiu polskim jest coraz mniej tlenu duchowego, prawdy, dobra, piękna,
życzliwości, łagodności, pokoju, ofiarności, nadziei. Tak liczni
koryfeusze życia społeczno-politycznego są jacyś spłaszczeni, płytcy,
pokancerowani jako ludzie, obcy, jakby nie wyrastali z serca
społeczeństwa, po prostu dzicy względem Polski. Temperatura dzikości
rozlewa się szeroko, ale ostatnio podniosła się ogromnie w związku z
ratyfikacją traktatu lizbońskiego. Walki tutaj toczą się, niestety, nie
o to, czy ratyfikować, czy nie ratyfikować, bo wszystkie partie u władzy
polubiły swąd niewolniczy, ale toczy się zażarty bój o to, w jakim
stopniu poddać się bezbożnemu ludowi Europy i niektórzy są skorzy oddać
się w niewolę nie tylko materialną, ale także moralną, duchową i
religijną. Tak to kiedyś część Izraelitów znajdowała szczęście w niewoli
babilońskiej. Toteż i u nas rozwija się pewna dzikość polityczna,
wewnątrzspołeczna: odchodzenie od Boga prawdziwego, pogrążanie się w
materializmie i otwarta lub podstępna walka z katolicyzmem społecznym i
z etyką ewangeliczną. W dużej więc części jesteśmy Narodem ciągle obcym
dla siebie samego na płaszczyźnie politycznej.
A propos kompromisu z Joaniny Jest charakterystyczne, że dla Platformy
Obywatelskiej i dla LiD, maszerujących z pieśnią na ustach do
materialnego i duchowego kołchozu europejskiego na podobieństwo
zniemczonych jeńców pochodzenia sowieckiego, spieszących do baraków
obozowych, czymś ksenofobicznym jest nawet słabiutki prawnie tzw.
kompromis z Joaniny.
Otóż politycy, którzy popierają absolutnie wszystko, co jest w traktacie
lizbońskim bez żadnych zastrzeżeń, są właśnie owymi ludźmi dzikimi. Unią
Europejską rządzą niepodzielnie i dyktatorsko cztery kraje: Niemcy,
Wielka Brytania, Francja i Włochy. Żeby upozorować demokrację, ułożono
pewien układ głosów dla wszystkich państw. Chodzi już nie o sam traktat
lizboński, ale o cały nieustanny proces legislacyjny, gdyż Unia może żyć
tylko wtedy, kiedy będzie wydawała nieustanne akty prawne. Prawa weta
już nie ma. Dlatego Hiszpania jako piąty co do wielkości kraj z kolei
wywalczyła sobie w Joaninie, w Grecji, pewne zabezpieczenie przed
dyktatem wielkich. Normalnie obowiązuje prawo podwójnej większości, tzn.
porozumienie 55 proc. krajów i jednocześnie 65 proc. ludności całej UE,
ludności, która w roku 2006 wynosiła 493 miliony. Żeby jakoś dopuścić do
głosu państwa mniejsze, traktat dopuszcza możliwość zablokowania aktu
prawnego Unii przez porozumienie ponad 45 proc. krajów i ponad 35 proc.
mieszkańców. Ten stan prawny sprawia, że mniejsze państwa, wasalskie,
mogą nie mieć większego wpływu na prawodawstwo urzędów Unii. Hiszpania
uzyskała w Joaninie, że decyzja Unii może zostać zablokowana przez
niższą liczbę głosów, jednak tylko raz. Polska, która ma szóste miejsce
w Unii, 23 czerwca 2007 roku wywalczyła poszerzenie kompromisu z
Joaniny. Według tego, do zablokowania jakiegoś projektu legislacyjnego
wystarczy 75 proc. owej ogólnej mniejszości blokującej, licząc zarówno
państwa, jak i ludność. Ale ma tak być jedynie do 31 marca 2017 roku.
Potem mniejszość blokująca musi uzyskać co najmniej 55 proc. krajów albo
co najmniej 55 proc. ludności. Nie jest jednak określone, jak długo może
trwać owo opóźnianie aktu legislacyjnego, niekorzystnego, czy dwa lata,
czy tylko trzy miesiące. Ponadto kompromis z Joaniny ma tylko status
deklaracji, nie wchodzi w korpus traktatu.
I oto PO i LiD, które cierpią na kompleks niższości polskiej i smakuje
im chleb niewoli, nie doceniają tego, co wywalczył prezydent Lech
Kaczyński, śmieją się z tego, a nawet atakują prezydenta i PiS jakoby za
megalomanię i dywersję w kołchozie europejskim. Partie te uważają, że
kraj uzyska najwięcej, gdy będzie najbardziej uległy Zachodowi, według
ludowego porzekadła o pokornym cielęciu. Owszem, kompromisu polskiego
nie można przeceniać i ma on charakter raczej dyplomatyczny, ale
pozostaje wyraźnym akcentem godności polskiej, honoru i partnerstwa. I
kompromis ten jest na korzyść państw mniejszych w Unii.
A propos protokołu brytyjskiego
Właściwa dzika walka toczy się o Kartę Praw Podstawowych, która została
przedstawiona w grudniu 2000 roku w Nicei i wprowadzona do projektu
konstytucji i teraz do traktatu reformującego. Karta ta nadal nie
przyjmuje nawet wzmianki o wartościach chrześcijańskich, a wspomina
jedynie o "inspiracji z dorobku kulturowego, religijnego i
humanistycznego Europy". Prawa te dają podstawę do unijnych działań
antyreligijnych, antykatolickich i antymoralnych, nie są bowiem ani
definiowane, ani formułowane ściśle, są to mgławice celowo sformułowane,
żeby urzędy unijne mogły niszczyć wartości tradycyjne i chrześcijańskie
w imię rzekomo haseł postępowych. Wielka Brytania i Irlandia wywalczyły
sobie niezależność od tej Karty i od ich interpretacji przez Trybunał w
Strasburgu. Prezydent Lech Kaczyński, idąc tym tropem i nawiązując do
Jana Pawła II oraz katolickiego charakteru Polski, wywalczył to, że
Polska może samodzielnie przyjmować akty prawne Unii w zakresie
problemów etycznych, jak moralność publiczna, prawa rodziny, ochrona
ludzkich wartości i poszanowania fizycznej i psychicznej
nienaruszalności człowieka, a także własną interpretację prawa
własności. Media w Polsce służące interesom niemieckim wyśmiewają naszą
obawę, że na podstawie strasburskiej interpretacji prawa własności
możemy utracić pół Polski. Tymczasem według zapisu "nikt nie może być w
UE pozbawiony majątku (lub mienia), a jeśli tak dla wyższej
konieczności, to pod warunkiem uczciwej rekompensaty". I oto już dziś
niektórzy Niemcy, którzy wyjechali po roku 1950, odzyskują sądownie
swoje majątki i domy, a cóż dopiero mówić po roku 2009, kiedy spory o
własność będzie rozstrzygał Trybunał w Strasburgu. Może on w procesach
indywidualnych zażądać "zwrotu" majątku, nie tylko Niemcom, ale także
volksdeutschom, Żydom, Ukraińcom, emigrantom wojennym i powojennym,
i wszelkim dawnym właścicielom majątków, nie mówiąc już o zabużanach. No
i Trybunał może określać wysokość rekompensaty, bo i dziś już określa
wysokość kar pieniężnych za odmowę aborcji na życzenie. W sumie
usunięcie Polaków z Ziem Odzyskanych będzie dla Unii tym łatwiejsze, że
będzie to już jedno państwo europejskie i że Polacy są tam jedynie
dzierżawcami, a nie właścicielami. Właścicielem jest państwo polskie,
poddane prawom unijnym. Musiał być jakiś tajny układ między Kohlem a
Mazowieckim, bo kiedy Sejm uchwalił uwłaszczenie dzierżawców, to
prezydent Aleksander Kwaśniewski ustawę zawetował, działając na korzyść
Niemiec. A ci, którzy dziś krzyczą, że nic majątkom polskim nie zagraża,
są zwykłymi propagandowymi oszustami.
Nierozumienie innych wyłączeń?
PO, LiD, PSL i inne ugrupowania polityczne, stawiające dobro Polski na
dalszym planie po dobru Brukseli, udają, że nie rozumieją polskiego
wyłączenia, zresztą bardzo wąskiego, spod Karty Praw Podstawowych. Taką
postawę wyraził premier Donald Tusk przed Papieżem Benedyktem XVI. Dążą
oni zatem do ratyfikacji traktatu lizbońskiego bez owych zabezpieczeń,
poczynionych przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. PO wydała w grudniu
2007 roku dwa teksty przeciwko takim zabezpieczeniom przed antymoralną
interpretacją praw podstawowych przez Brukselę. I teraz żąda, by PiS
dołączyło do ratyfikacji bez żadnego zabezpieczenia utrzymania
autonomicznej interpretacji owych praw przez obecny i przyszłe rządy.
PiS chce takiego zabezpieczenia w formie ustawy sejmowej, a PO oszukuje,
że byłoby to niekonstytucyjne. Ostatecznie PO godziła się tylko na
uchwałę, a nie ustawę, bo uchwałę można na drugi dzień zwyczajnie
zmienić. Przy tym PO popełnia drugie oszustwo, a mianowicie głosi przez
usłużne sobie niepolskie media, że PiS jest przeciwne ratyfikacji w
ogóle. Tymczasem PiS jest cały czas za ratyfikacją, czego od początku
nie pochwalamy, a tylko chce zachować odrobinę godności i moralności
chrześcijańskiej.
I tu znowu ma miejsce dzikość. Postawę całej PO dobrze wyraża minister
spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który 17 marca 2008 roku
powiedział w TVP, że umacnianie naszego zabezpieczenia praw podstawowych
przed niemoralnymi interpretacjami Brukseli to - "mówiąc językiem
dyplomatycznym - eurofobia przez wiązanie nieuctwa z paranoją". Te słowa
odnosiły się niewątpliwie nie tylko do braci Kaczyńskich, których on
nienawidzi, ale i do milionów ludzi, m.in. zwolenników Radia Maryja,
którzy nie są za oddaniem Polski w niewolę, a jedynie za współpracą
państw Unii. Gdyby nasza obecna polityka nie była dzika, to minister
byłby natychmiast zdjęty ze stanowiska. Ale cały problem w tym, że
minister wyraża również poglądy premiera. Przypominamy sobie, jak
słusznie pani prof. Anna Raźny przestrzegała w swoim czasie p. Jarosława
Kaczyńskiego, by nie mianował tej osoby ministrem obrony.
Ludzie pokroju p. Tuska i p. Sikorskiego forsują tezę - i podpierają się
sondażami niczego nierozumiejących ludzi - że brukselska demoralizacja
nie będzie rozciągana na Polskę. Ale przeczą temu fakty już obecne, a
cóż dopiero będzie po roku 2009, kiedy już cała ideologia brukselska
będzie i naszą ideologią oficjalną. Istotnie, Zgromadzenie Parlamentarne
Rady Europy uchwaliło, jak podaje TVP z 23 marca 2008 r., by aborcja na
życzenie była wprowadzona w krajach UE, gdzie dotychczas jest
zabroniona, m.in. wymieniona jest Polska.
Trzeba jeszcze raz wyłożyć, jak ciężkie problemy stoją obecnie przed
rządem:
Cztery miliony Polaków żyje w skrajnej nędzy. Co czwarte dziecko jest
niedożywione.
Kilka milionów alkoholików i narkomanów.
Sprawa ogromnych roszczeń Niemców, Żydów, Ukraińców i innych.
Szybko drożeje żywność, za Tuska więcej niż za Kaczyńskiego, jak to było
w polemice wyborczej.
W UE zaczyna narastać kryzys gospodarczy, głównie żywnościowy, co
zaczyna się wyraźnie od Włoch, które już zaczynają omijać turyści.
500 mld zadłużenia zewnętrznego 135 mld samych odsetek rocznie.
Rosja utrzymuje nadal niemal całe embargo na towary polskie.
Niemcy i Rosja prowadzą politykę gospodarczą niekorzystną dla Polski.
Trwa potężny kryzys w służbie zdrowia, ale też niemal we wszystkich
sektorach społecznych, m.in. w sądownictwie i w urzędach.
Postępujący rozkład moralny młodzieży, studentów, społeczności
sportowych i innych.
Ożywa znowu korupcja i maleje penitencjarność.
Zawaliła się cała logika prawodawstwa.
Fatalne uzbrojenie wojska.
Brak obrony dobrego imienia Polski przed atakami lobby żydowskiego w
Ameryce i w Europie (J.R. Nowak).
Ataki rządu na patriotyczne ośrodki polonijne.
I takich spraw jest dużo więcej. A co robi rząd PO? Ano zajmuje się
pękniętą oprawą laptopa Zbigniewa Ziobry, walką z PiS, usuwaniem ze
stanowisk ludzi mianowanych przez b. rząd i atakami na Radio Maryja.
"Trzeba się wystrzegać - jak pisze św. Paweł - starego kwasu złości i
przewrotności, przyjmując chleb czystości i prawdy" (1 Kor 5, 8). Nie
wolno pozwolić, by państwem rządzili ludzie przez krzywdy, bezprawie i
pieniądze (Syr 10, 8).

Wpływ wartości
religijnych na wychowanie ucznia
( referat wygłoszony przez ks. Romana
Jagiełło w czasie posiedzenia Rady Pedagogicznej w Zespole Szkół
Publicznych im. Jana Pawła II w Łękach Dukielskich w dniu 9 stycznia
2008 r. - cz.2ost.)
W dawnej
szkole, tej sprzed reformy, zauważyć można było, że nie tylko metody
wychowawcze, ale również treści były tak różnorodne, że powodowały u
młodych ludzi brak rozeznania etycznego. Szkoła, obawiając się
wkraczania w światopogląd, unikała hierarchizowania wartości, a tym
samym nie pomagała uczniom w odkrywaniu własnej tożsamości. Właściwie,
ograniczała wychowanie do dobrej organizacji pracy, egzekwowania
regulaminów, a także w przypadkach trudnych czy patologicznych do
rozmowy z rodzicami i pedagogiem szkolnym. Zamiast wychowywać, mnożyła
kodeksy ucznia, mówiące o jego prawach, przywilejach i obowiązkach, nie
zwracając uwagi na potrzebę kształtowania w wychowankach
odpowiedzialności i obowiązkowości.
Teraz, i na to zwracają uwagę twórcy reformy, wychowanie ma
być procesem, w którym młody człowiek otrzymuje pomoc w pełnej
realizacji siebie. Właściwe wychowanie dokonuje się w rodzinie, ale ma
być też kontynuowane w szkole. Ma stanowić proces jednorodny i ciągły, w
którym uczestniczy rodzina, szkoła i kościół. Ich działania muszą się
uzupełniać i wzajemnie wspierać. Jeśli tak nie jest, prowadzi to do
porażki, a nie do właściwego, integralnego ukształtowania osobowości
dziecka.
O działaniach wychowawczych szkoły wypowiada się też kościół
poprzez deklarację o wychowaniu chrześcijańskim "Gravissimum educationis",
wydaną przez Sobór Watykański II: "Między wszystkimi środkami wychowania
szczególne znaczenie ma szkoła, która mocą swego posłannictwa kształtuje
z wytrwałą troskliwością władze umysłowe, rozwija zdolność wydawania
prawidłowych sądów, wprowadza w dziedzictwo kultury wytworzonej przez
przeszłe pokolenia, kształci zmysł wartości, przygotowuje do życia
zawodowego, sprzyja dyspozycjom do wzajemnego zrozumienia się,
stwarzając przyjazne współżycie wśród wychowanków, różniących się
charakterem i pochodzeniem".
Najistotniejszym wymiarem tego, co ludzkie w człowieku jest
wolność, ale wolność, która ma jasno określony cel, gdyż bez niego
sprowadza wychowanie na bezdroża edukacyjne. Proces wychowania powinien
zmierzać do wyzwolenia osoby przez poznanie i mądrość, dobrą wolę i
miłość. Jest to podstawowy cel wychowania, który pociąga za sobą
drugorzędne, ale równie ważne cele. Należą do nich: przekazywanie
dziedzictwa kultury, przygotowanie do życia w społeczeństwie, rodzinie,
kościele i państwie.
Obecna reforma szkolna podkreśla, iż w programie wychowawczym
szkoły powinny być jednoznacznie i precyzyjnie określone cele procesu
wychowania oraz metody ich realizacji. Cel w wychowaniu jest rzeczą
konieczną, gdyż jego brak lub zapomnienie o nim sprawia, iż praca
wychowawcza gubi swój sens.
Cel ten powinien uwzględniać cechy osobowościowe ucznia oraz
być przez ucznia akceptowany, gdyż tylko w ten sposób wychowanie może
przekształcić się w samowychowanie, tak aby uczeń dorastając sam sobie
stawiał cele i je realizował.
Przejawia się to w trosce o sprawność fizyczną i duchową,
panowaniu nad doznaniami zmysłowymi oraz nad sferą wrażeń, rozwijaniu i
kierowaniu swoją sferą uczuć, w trosce o rozwój intelektualny,
kształcenie woli oraz rozwój sfery religijnej, która wcześniejsze
sprawności winna bardzo subtelnie i kreatywnie przenikać.
Aby proces wychowawczy prawidłowo przebiegał w szkole
musi być jasno określony światopogląd. Rodzice mają przywilej w
kategorii prawa i obowiązek do wyboru wychowania zgodnego z wyznawaną
przez nich wiarą i powinien być on bezwzględnie zabezpieczony. Rodzice
mają prawo decydować o całym procesie wychowania dziecka, ponieważ oni,
jako pierwsi, kształtowali jego osobowość i przekazali mu system
wartości.

O tym, że szkoła ma kontynuować wychowanie, i to w duchu
wartości religijnych dzieci powierzonych jej przez rodziców, mówił w
czasie swej pielgrzymki do Ojczyzny Jan Paweł II w przemówieniu do
nauczycieli, katechetów i uczniów 6 czerwca 1991 r. we Włocławku:
"Cieszę się bardzo i Bogu dziękuję... za to, że na moim pątniczym szlaku
znalazła się polska szkoła, polscy nauczyciele i katecheci, polscy
pedagodzy(...).”
Dzięki przemianom, jakie dokonują się ostatnio w naszej
Ojczyźnie, katecheza wróciła do sal szkolnych, znalazła swoje miejsce i
odbicie w systemie wychowawczym.
Osobiście bardzo się z tego cieszę. Równocześnie jednak
pragnę powtórzyć zwrot, którego często używam, bo odbija on żywą prawdę
o każdej łasce, każdym darze: „Jest wam to dane i równocześnie zadane”.
W takim duchu trzeba ten dar przyjąć w społeczeństwie chrześcijańskim i
tak go sprawować. Potrzeba tutaj dużo dobrej woli, wysiłku,
wszechstronnej życzliwości ze strony wszystkich: nauczycieli, władz
oświatowych, rodziców, przede wszystkim ze strony najbardziej
zainteresowanych, to znaczy młodzieży i dzieci(...).
Kochana młodzieży, drodzy rodzice, katecheci i katechetki,
bardzo was proszę, byście nie żałowali trudu i pomysłowości, aby lekcje
religii miały swój blask i świeżość, a także ten szczególny urok, jaki z
natury Objawienia Bożego jest im właściwy. Młody człowiek jest wrażliwy
na prawdę, sprawiedliwość, piękno i na inne wartości duchowe. Młody
człowiek pragnie odnaleźć siebie samego, dlatego szuka, czasem burzliwie
szuka, prawdziwych wartości i ceni tych ludzi, którzy ich nauczają i
według nich żyją. Któż z nas nie miał w życiu i nie wspomina z
wdzięcznością takiego człowieka: kapłana, nauczyciela, profesora lub
przyjaciela, który umiał odsłonić nam nowy świat wartości i wzbudzić dla
niego trwały entuzjazm, czy nawet nadać cały kierunek życiu?
W świecie wielorakiego postępu i rozwoju, ale i
dominującego materializmu, młodzież szuka oparcia w kościele, który
kształtuje wiarę i ukazuje horyzonty chrześcijańskiego humanizmu".
Jak to dobrze, że nasza szkoła obrała sobie za patrona
właśnie Jana Pawła II. Dobroczynne skutki tego patronatu, tak widoczne w
materialnej postaci poprzez marmurową tablicę ku czci patrona, kącik Mu
poświęcony, są przede wszystkim bardziej postrzegane w dziedzinie
duchowej.
O tym powiem szerzej w czasie tegorocznych rekolekcji
szkolnych, przedstawiając patrona szkoły jako wzór do naśladowania.
Teraz, gdy mówimy w tym referacie o znaczeniu wartości religijnych w
wychowaniu ucznia, można syntetycznie ujmując to zagadnienie stwierdzić,
iż Jan Paweł II wywiera olbrzymi wychowawczy wpływ na środowisko
szkolne. Jego postać jest przywoływana w czasie każdej akademii, gdy
jest śpiewany hymn szkoły, do którego słowa i muzykę opracowali
miejscowi nauczyciele. Są apele i msze papieskie, quizy, konkursy etc.
Jego osoba, jako nauczyciela prawdy, apostoła miłości, człowieka o
ogromnej wrażliwości na potrzeby innych, uczącego słowem, a przede
wszystkim świadectwem życia tolerancji, ekumenizmu, i co się najbardziej
liczy w wychowaniu, człowieka świętego, jest nie do przecenienia.
Wszak wychowywanie to ukazywanie jakiegoś ideału, wzoru, za
którym wychowanek ma podążać. Trudno sobie wymarzyć lepszego patrona, na
którym szkoła może oprzeć swój program wychowawczy. Obecna reforma
oświaty obliguje stworzenie takiego programu. Fragment z niego znajduje
się na widocznym miejscu w naszej szkole, gdzie zaznaczono bardzo
dobitnie, iż szkoła realizuje program oparty na uniwersalnych
wartościach, takich jak dobro, piękno, miłość, prawda. Te wszystkie
uniwersalne wartości, dopiero przeniknięte wartościami religijnymi, dają
szansę powodzenia wychowawczego. To właśnie szkoły katolickie na całym
świecie, w Polsce zrzeszone w Stowarzyszeniu Szkół Katolickich, mają
najlepsze osiągnięcia edukacyjne i wychowawcze. Dlaczego? Oparły bowiem
swój program wychowawczy na wartościach religijnych. Łatwiej jest
wychowywać, gdy ukazuje się jasno pewne wartości i ideały, na które
można się powoływać. Dla chrześcijan takimi wartościami są: wiara w
Jezusa Chrystusa, w Objawienie zapisane w Biblii, uznawanie Dekalogu
jako normy postępowania. Dlaczego tak wielkie sukcesy w dziedzinie
wychowania trudnej młodzieży miał w Turynie św. Jan Bosko? (zm.
31.01.1888r.).
Dialog wychowawczy św. Jana Bosko z chłopcami nacechowany był
z jednej strony wartościami wypływającymi bezpośrednio z jego osobowości
- ojca i przyjaciela, z drugiej zaś klimatem rodziny - wspólnoty, którą
przenikał duch radości. Towarzyszyło mu przekonanie, że warunkiem
skuteczności wychowawczej jest religia, jako wewnętrzna zasada
pedagogiczna, rzutująca na treść, formy i środki wychowania. W
proponowanym ideale wychowawczym zasada religijności występowała między
zasadą rozumności i miłości, wiążąc obydwie wewnętrznie.
Widzimy na powyższym przykładzie, dlaczego umiał radzić sobie
z trudną młodzieżą św. J. Bosko, bo w wychowaniu prym wiodły wiara i
miłość. Zwykł mawiać ten wspaniały święty do młodzieży, że „jeśli ktoś
będzie Wam mówił, że Bosko jest słabym pedagogiem i wychowawcą, to
możecie mu uwierzyć, bo są lepsi ode mnie wychowawcy, ale jeśli powie,
że Was nie kocham, to nie wierzcie mu”. W wychowaniu, tak zresztą jak i
w życiu, miłość jest największą wartością. Jeśli szkoła ma dobrze i
skutecznie wychowywać, nauczyciele muszą polubić dzieci, bo może słowo
pokochać, byłoby trochę na wyrost. A do tego zobowiązują ich wartości
chrześcijańskie, o których w tym referacie była mowa, przede wszystkim
miłość bliźniego. Dla nauczyciela, co jest zrozumiałe z racji jego
zawodu, a nawet powiem więcej - powołania, tym bliźnim jest uczeń.
Przypomnę jeszcze to, co powiedziałem na początku tego
referatu, że oprócz polubienia ucznia, trzeba stanowić dla niego wzór do
naśladowania. Najlepszy nauczyciel to taki, którego chcą naśladować
wychowankowie. On ma wychowywać przez swoje świadectwo życia, autorytet,
jakim cieszy się wśród uczniów. Nie musi być osobą bardzo biegłą w
dziedzinie nauki o wychowaniu, czyli pedagogice, to jest działka
pedagoga szkolnego, on ma dobrze wychowywać samym sobą, swoją
osobowością, kim jest dla ucznia. Czy tylko "belfrem" czy nauczycielem z
powołaniem? A więc nauczycielem, który towarzyszy uczniowi nie tylko w
szkole, ale gdy są problemy wychowawcze, idzie też do jego domu, aby
poznać przyczynę tych problemów i stara się rozwiązać je z pożytkiem dla
ucznia. Dobry nauczyciel idzie też na niedzielną mszę świętą. Najlepiej,
gdy w parafii jest celebrowana msza tzw. dziecięca, którą powinien
odprawiać ksiądz katecheta. Wtedy na takich mszach najlepiej widać, że
wychowanie stanowi jednorodny proces, choć dokonuje się i poza szkołą.
Ta msza przeznaczona wyłącznie dla dzieci, gdzie ksiądz posługuje się
specjalnym formularzem, w którym jest możliwość czynnego udziału dzieci,
a przede wszystkim kazanie często wygłaszane jest przy współudziale
dzieci, powinna być wpisana w program wychowawczy szkoły. Jeśli nie ma w
parafii takich mszy to istotny jest udział nauczyciela w mszach na
rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego, z okazji Dnia Dziecka, w
czasie rekolekcji szkolnych, czy tak, jak u nas, mszy papieskich, skoro
patronem szkoły jest Jan Paweł II. Nauczyciel może, a nawet powinien na
swoich lekcjach odwoływać się do wartości religijnych. Największe
możliwości mają oczywiście katecheci, ale i nauczyciel języka polskiego,
historii, przyrody, biologii może bardzo często odwoływać się do Pisma
Świętego, ukazując jego wpływ na kulturę, wskazywać na Boga, który
stworzył świat, i Jezusa Chrystusa jako postaci historycznej itd.
Nauczyciele, którzy tak postępują bardzo dobrze wpisują się w program
wychowawczy szkoły oparty na wartościach nie tylko uniwersalnych, ale
również chrześcijańskich.
Reasumując, o roli wartości religijnych w wychowaniu ucznia
należy stwierdzić, że jest ona fundamentalna i bardzo ważna, gdyż
religia daje i mocną podstawę; i jasno ukazuje cel, jakim jest
wychowanie człowieka na podobieństwo Boga, który przez Swego Syna stał
się człowiekiem. Człowiekiem, który zawsze dla ludzi wierzących jest
najlepszym wzorem i ideałem. Tylko w oparciu o taki wzór
najwspanialszego nauczyciela, najświętszego człowieka, a zarazem Boga, w
którego wierzymy, szkoła może dobrze wywiązywać się ze swoich funkcji
wychowawczych, które poprzez obecną reformę oświaty, na równi zostały
postawione przed nią z funkcjami edukacyjnymi. /koniec/

Jesteśmy
obecnie w najpiękniejszym okresie roku, jakim jest wiosna. Budząca się
do życia przyroda, kwitnące kwiaty i krzewy, ubarwiają naszą
rzeczywistość wizualną, wzbudzając zachwyt i samozadowolenie. W tym też
czasie, dzieci przystępują do Pierwszej Komunii Świętej, co dla każdego
katolika jest dużą satysfakcją, a dla parafii ważnym wydarzeniem
duchowym. Jest to też czas matur i ubiegania się o status studenta. Tak
jest, co roku i oby tak było zawsze. Obok tego istnieje jednak ta szara
codzienna rzeczywistość, która spędza niejednemu sen z powiek.
Rzeczywistość, z którą trudno sobie poradzić, będąc bezrobotnym, na
skromnym zasiłku czy niskich dochodach, mając na utrzymani rodzinę. Taka
sytuacja powoduje, że ludzie zmuszani są niejednokrotnie do wyjazdu z
kraju za przysłowiowym chlebem, zostawiając dzieci, współmałżonków,
rodziców, co prowokuje wiele nieszczęść i tragedii życiowych. Wiele
rozbitych małżeństw, osieroconych dzieci, będących skutkiem tego
procederu, powinno być wystarczającym sygnałem, do refleksji i
opamiętania dla społeczeństwa, a w szczególności rządzących naszym
krajem. Ludzie powinni zrozumieć, że dobra materialne i wysoki status
społeczny nie są najważniejsze w hierarchii godności człowieka i nie
świadczą o jego wartości. Często człowiek zamożny; jest bardzo ubogi
duchowo, intelektualnie i osobowościowo i mimo dużego bogactwa, czuje
się niespełniony. Owszem, każdy z nas jest wolny i może robić to, co
uważa za stosowne, ale nie zawsze to, co możliwe, jest słuszne i
zasadne. 
O wiele większą odpowiedzialność ponosi w tej kwestii
państwo, a w praktyce jego organa rządowe. Polityka państwa winna być
ukierunkowana na człowieka i jego podstawowe prawa. Tym prawem jest
praca, gwarantująca godne życie każdego obywatela i poczucie
bezpieczeństwa. Niestety nie można tego powiedzieć o polskim rządzie.
Jego polityka, a w zasadzie jej brak, sprzyja w większości obcemu
kapitałowi, a całkowicie degraduje rodzimy przemysł i polskiego
pracownika. Działania rządzących nakierowane są na zwiększanie uprawnień
pracodawców i biznesmenów, a ograniczanie praw pracowniczych.
Najchętniej pozbyto by się "kodeksu pracy" i rzekomo przeszkadzających w
zarządzaniu, związków zawodowych. Kolejnym destrukcyjnym działaniem
rządu, jest ingerencja w przywileje pracownicze, gwarantowane do tej
pory prawem. Próba wyłączenia z listy uprawnionych do wcześniejszych
emerytur wielu grup pracowników zasługujących na szczególne
potraktowanie, musi budzić powszechny sprzeciw opinii publicznej i
wszystkich rozsądnie myślących Polaków. Z kolei dążenie do jak
najszybszego zastąpienia złotówki nową walutą "euro", spowoduje szok
cenowy dla każdego przeciętnego Polaka. Tak ogólnie ujmując, równanie
cen krajowych z unijnymi, jest wielkim nieporozumieniem i działaniem na
szkodę narodu polskiego. Takie działanie służy jedynie najzamożniejszym,
aby nie stracili na zmianie waluty.
Dlaczego taką właśnie politykę realizuje obecny rząd? To
pytanie powinien sobie postawić każdy z nas i odpowiedzieć na nie,
możliwie jak najszybciej. Ten czas jest ważny, bo ważny jest los Polski
i każdego Polaka. Nie dajmy sobie wmówić, że wszystko zależy od nas
samych, że wszystko jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej, wystarczy
jedynie zaufać rządzącym. To zakłamanie trwa już wystarczająco długo i
czas z tym skończyć. Polsce potrzebny jest rząd odpowiedzialny za kraj i
naród, służący swoim rodakom i działający dla jego dobra. Niebawem
odbędą się wybory uzupełniające do Senatu RP. Idźmy na nie i oddajmy
głos na kandydata oddanego Polsce i Polakom. Nie dajmy się kolejny raz
zwieść, fałszywym "prorokom", oferującym nam wirtualną rzeczywistość.
Jesteśmy częścią Polski niewygodną dla obecnie rządzących, często
nazywaną zaściankiem i ciemnogrodem, niezasługującym na szacunek. Wynika
to z tego, iż wyznajemy tradycyjne wartości, takie jak patriotyzm,
szacunek do własnej kultury, tradycji i wiary, co przeszkadza lansowanej
przez rządzących "nowomowie" ukierunkowanej na liberalną wizję świata,
stawiającą bardziej na mieć niż być. Ważne są, więc wszelkie działania
oddolne w dziedzinie kultury, różnego rodzaju organizacji i
stowarzyszeń, budujące wzajemną więź pomiędzy ludźmi, regionami i w
końcu krajami. Cieszmy się, że i w naszej społeczności taka działalność
istnieje i ciągle się rozwija.
Andrzej Krężałek

Z życia szkoły
- Kontynuacja
dzieła „Adopcja Serca”
-
- W
ubiegłym roku szkolnym podjęliśmy kolejne wyzwanie jakim jest
„Adopcja Serca”. Polega ona na duchowej adopcji dziecka z
Afryki, które nie może uczęszczać do szkoły ze względu na panującą
tam biedę i brak środków finansowych.
- Jan
Paweł II uczył nas, że należy się dzielić z innymi. Mając na uwadze
Jego słowa postanowiliśmy zaadoptować jedno z takich dzieci i złożyć
ofiarę na opłatę jego nauki
w szkole na okres jednego roku. W związku z tym ogłosiliśmy w naszej
szkole zbiórkę pieniężną w celu zgromadzenia kwoty potrzebnej na
opłatę nauczania zaadoptowanego dziecka. Zebrane pieniądze
przekazaliśmy siostrom misjonarkom. W zamian za to otrzymaliśmy
podziękowanie i dane dziewczynki, która dzięki nam uczęszczała w
ubiegłym roku do klasy II. Jest to Belisa Papina Mesamba.
- W
bieżącym roku szkolnym kontynuujemy to dzieło i cieszymy się, że
dzięki naszemu wsparciu Belisa może nadal uczęszczać do szkoły i
realizować naukę w kolejnej klasie. My nie doceniamy tego, że możemy
chodzić do szkoły bez żadnych przeszkód. Dzieci afrykańskie
chciałyby się uczyć, ale nie stać ich na to. Stąd nasza akcja, która
może wesprzeć i uszczęśliwić przynajmniej jedno dziecko.
- IX
Podkarpacka Olimpiada Tenisa Stołowego
-
Eliminacje gminne IX Podkarpackiej
Olimpiady Tenisa Stołowego odbyły się 29.03.2008r. na hali
widowiskowo – sportowej w Łękach Dukielskich. Organizatorami zawodów
byli : GOK Dukla oraz UKS „Olimp” w Łękach Dukielskich. Łącznie w
zawodach wzięło udział około 50 zawodników z terenu Gminy Dukla
Nasi uczniowie startowali w dwóch kategoriach wiekowych : kat. I –
do 14 lat oraz kat. II – od 15do 21 lat. Szkołę reprezentowali
uczniowie : Elżbieta Trynkiewicz, Lągawa Monika, Magda Węgrzyn,
Aleksandra Fruga, Damian Cypara, Dawid Polowiec, Fornal Daniel,
Pietruś Szymon, Lągawa Krzysztof, Śliwiński Karol. Kacper Ryczak,
Krężałek Tomasz, Paweł Wierdak , Piotr Węgrzyn. Największe sukcesy
osiągnęli uczniowie :
- Karol Śliwiński
– I miejsce w kat. chłopców do 14 lat
- Magda Węgrzyn –
I miejsce w kat. dziewcząt do 14 lat
- Elżbieta
Trynkiewicz – I miejsce w kat. dziewcząt od 15 – 20 lat
- Aleksandra Fruga
– III miejsce – w kat. dziewcząt do 14 lat
- Szymon Pietruś –
III miejsce – w kat. chłopców do 14 lat
- Uczniowie,
którzy zajęli pierwsze miejsca reprezentowali naszą gminę na
- zawodach
powiatowych w Jedliczu. Gratulujemy !
-
- IV
Archidiecezjalny Turniej w Piłce Siatkowej Dziewcząt
-
-
IV Archidiecezjalny Turniej w Piłce
Siatkowej Dziewcząt w kategorii Gimnazjum
- odbył się w
dniach 31.03 – 01.04.2008r w Dubiecku.
- W zawodach
startowało 15 drużyn z terenu województwa podkarpackiego.
- Z naszej
szkoły uczennice pojechały pod opieką ks. Alojzego Szweda.
- Skład drużyny :
-
- Gac
Adrianna
-
- Pabis
Dominika
-
- Widziszewska
Paulina
-
- Szołtun
Ilona
-
- Lągawa
Monika
-
- Koszela
Magdalena
-
- Zima
Katarzyna
-
- Węgrzyn
Katarzyna
- W wyniku
dwudniowych rozgrywek dziewczęta zajęły V miejsce. Jest to duży
sukces naszych zawodniczek. Gratulujemy.
- Powiatowa
Podkarpacka Olimpiada
Tenisa Stołowego
-
Powiatowa Podkarpacka Olimpiada tenisa
stołowego odbyła się 05.04.2008r
w Jedliczu. W zawodach uczestniczyli zawodnicy, którzy zajęli I lub
II miejsce w 8 gminach powiatu krośnieńskiego. Gminę Dukla
reprezentowali także nasi uczniowie: Elżbieta Trynkiewicz, Magda
Węgrzyn i Karol Śliwiński. W wyniku rozgrywek zawodnicy zajęli
następujące miejsca :
- Karol Śliwiński
– III miejsce w kat. do 14 lat
- Magda Węgrzyn –
V miejsce w kat. do 14 lat
- Elżbieta
Trynkiewicz – III miejsce w kat. od 15 do 20 lat
- III rocznica
śmierci Jana Pawła II
- 2 kwietnia 2008
roku o godzinie 2000 zgromadziliśmy się w Kościele
Parafialnym
w Łękach Dukielskich, aby modlić się za duszę zmarłego Patrona
naszej szkoły i prosić o jak najszybszą beatyfikację Jana Pawła II.
Mszę Świętą celebrowali ksiądz Alojzy Szwed i ksiądz z parafii
polsko-katolickiej Roman Jagiełło. W oprawę mszy włączyła się
młodzież naszej szkoły.
- Po mszy świętej
uczniowie wraz z nauczycielami i mieszkańcami wsi przeszli do
szkoły.
- Kiedy już
przyjdzie moja pora
-
I wyjdę w światłość
wyzwolony,
-
A ciała mego krucha
kora
-
Odpadnie jak proch
wypalony.
-
-
Bądźcie radośni moi
mili,
-
Wszak jam nie
spłonął
-
- lecz dojrzałem
-
I będę z wami w
każdej chwili,
-
Bo miłość Waszą
miałem.
- Tym wierszem
rozpoczęliśmy uroczystą akademię poświęconą pamięci Jana Pawła II
w trzecią rocznicę Jego śmierci. Jeszcze raz rozważyliśmy ten
niezwykły przykład, jaki otrzymaliśmy w Jego osobie. Wierszem i
pieśniami wyraziliśmy naszą wdzięczność za:
-
- Odwagę Jego
– „tak”- 16 października 1978r.
-
- Jego pasję
niesienia Dobrej Nowiny, od pierwszej pielgrzymki do Meksyku, aż
po sto następnych
-
- Jego
spotkania z ludźmi młodymi, w czasie, których pokazał młodym ich
miejsce
w kościele oraz zachęcił do pięknego przeżywania swego życia, do
odważnego przeżycia swojego Westerplatte, do wymagania od
siebie, nawet wtedy, gdy nikt od nas nie wymaga
-
- Jego troskę
o rodziny
-
- Jego troskę
o ludzi chorych, cierpiących
-
- Jego
katechezę o miłosierdziu, w której pouczał, że najpełniej
Miłosierdzie Boże wyraża się w śmierci Krzyżowej Jezusa
Chrystusa
-
- Jego wiarę w
dobro, które zło zwycięża
-
- Jego
milczące nauczanie z kliniki Gemelli, za ostatnią Drogę Krzyżową
-
- Lekcję
umierania z godnością i wiarą w Zmartwychwstanie
- Program
zakończyliśmy ulubioną pieśnią Jana Pawła II „Barką” zilustrowaną
pokazem slajdów.
- Turniej
tenisa stołowego o puchar prezesa UKS TKKFiS „Dukla”

-
Gminny indywidualny turniej w tenisie
stołowym o puchar Prezesa UKS TKKFiS „Dukla”, odbył się
05.04.2008r. w Dukli. W zawodach startowali uczniowie SP i Gimnazjum
z terenu Gminy Dukla, w sześciu kategoriach wiekowych. Uczniowie,
którzy reprezentowali naszą szkołę odnieśli znaczne sukcesy :
-
- Aleksandra
Fruga – I miejsce w kat. młodzik
-
- Kacper
Ryczak – I miejsce w kat. żak
-
- Konrad
Leśniak – I miejsce w kat. kadet
-
- Tomasz
Krężałek – II miejsce w kat. żak
-
- Daniel
Fornal – III miejsce w kat. młodzik
-
- Damian
Cypara- V miejsce w kat. młodzik
-
- Dawid
Polowiec – VI miejsce w kat. młodzik
- Gratulujemy
sukcesów !
- Sprawdzian
szóstoklasistów
-
8 kwietnia 2008 roku uczniowie klasy VI szkoły podstawowej
przystąpili do sprawdzianu kończącego drugi etap nauczania. Uczniom
towarzyszyły mieszane uczucia. Teraz wszyscy oczekują na wyniki, oby
jak najlepsze. Tego im życzymy.
- II Powiatowy
Konkurs Recytatorski Polskiej Poezji Patriotycznej
- 10
kwietnia br. 5-osobowa reprezentacja uczniów Zespołu Szkół
Publicznych im. Jana Pawła II w Łękach Dukielskich uczestniczyła w
eliminacjach gminnych do II Powiatowego Konkursu Polskiej Poezji
Patriotycznej.
-
Szkołę Podstawową
reprezentowali uczniowie kl. V – Sylwia Miśkowicz i Kamil Robótka
oraz kl. VI – Joanna Buryła, a Gimnazjim uczennice: Monika Głód i
Patrycja Orłowska ( z kl. III G).
-
Nasi uczniowie,
przygotowani przez panie: Urszulę Szpiech i Jaoannę Sieniawską,
wygłosili po dwa wiersze ukazujące piękno ziemi ojczystej, mówiące o
patriotyzmie i nostalgii emigrantów. Wśród deklamowanych przez
uczniów tekstów znalazły się znane i od dawna zakorzenione w naszej
literaturze utwory: A. Oppmana, M. Konopnickiej, J. Lechonia, W.
Broniewskiego, T. Kubiaka oraz W. Szymborskiej.
-
Celem konkursu
organizowanego przez Starostwo naszego powiatu jest krzewienie wśród
dzieci i młodzieży postaw patriotycznych oraz upowszechnianie tych
wartości poprzez obcowanie z klasyką literatury narodowej. Dukielski
GOK pośredniczy w konkursowych zmaganiach i przeprowadza eliminacje
na szczeblu gminnym.
-
Sukcesem naszej
reprezentacji było zdobycie I miejsca w kategorii Szkoła Podstawowa
przez Kamila Robótkę.
-
24 kwietnia br.
Kamil pięknie wygłosił przygotowane na konkurs teksty w Iwoniczu
Zdroju, gdzie zostali zaproszeni laureaci pierwszych miejsc z kilku
gmin naszego powiatu.
- Turniej
Tenisa Stołowego im. Ks. Bronisława Markiewicza
- Powiatowy
Indywidualny Turniej Tenisa Stołowego im. Ks. Bronisława
Markiewicza w Miejscu Piastowym odbył się w dniu 10.04.2008r. W
zawodach uczestniczyły dziewczęta i chłopcy z sześciu gimnazjów.
Naszą szkołę reprezentowali Elżbieta Trynkiewicz i Konrad Leśniak.
W wyniku rozgrywek między zawodnikami Elżbieta Trynkiewicz zajęła II
miejsce w kat. dziewcząt, a Konrad Leśniak IV miejsce w kat.
chłopców.
- Gratulujemy i
życzymy dalszych sukcesów !
- IX
Gminny Turniej w tenisie stołowym o puchar Przewodniczącego Rady
Gminy Dukla
- Turniej
w tenisie stołowym o puchar Przewodniczącego Rady Gminy Dukla ,
odbył się 19.04.2008r. na hali widowiskowo- sportowej w Łękach
Dukielskich. Współorganizatorem turnieju był UKS „Olimp”. W
zawodach ogółem wzięło udział około 60 zawodników ( w tym uczniowie
i dorośli ) z miejscowości należących do Gminy Dukla. Nasi uczniowie
( głównie członkowie i zawodnicy UKS) rywalizowali w czterech
kategoriach wiekowych. Największe sukcesy odnieśli uczniowie :
- I miejsce –
Karol Śliwiński – kat. „Żak”
- II miejsce –
Tomasz Krężałek – kat. „Żak”
- III miejsce -
Kacper Ryczak – kat. „Żak”
- II miejsce –
Paulina Pietruś – kat. „Żak”
- III miejsce –
Brygida Fornal – kat. „Żak”
- I miejsce -
Magda Węgrzyn – kat. „Młodziczka”
- II miejsce
–Aleksandra Fruga w kat. „Młodziczka”
- I miejsce –
Monika Lągawa – kat. „Kadetka”
- III miejsce –
Konrad Leśniak – kat. „ Kadet”
- II miejsce –
Elżbieta Trynkiewicz w kat. „Juniorka”
- Są to wspaniałe
sukcesy naszych zawodników biorąc pod uwagę fakt, iż w zawodach
- brali udział
zawodnicy klubowi z Dukli, którzy uczestniczą w rozgrywkach ligowych
- na terenie
województwa podkarpackiego. Gratulujemy sukcesów!
- Egzamin
gimnazjalny
- 22
i 23 kwietnia uczniowie klasy III gimnazjum przystąpili do egzaminu
kończącego naukę w naszej szkole. W pierwszym dniu egzamin dotyczył
treści humanistycznych,
w drugim – ścisłych. Emocje były duże. Teraz z niecierpliwością
oczekują na wyniki, które
w dużej mierze zadecydują o wyborze wymarzonej szkoły
ponadgimnazjalnej. Wszystkim życzymy dostania się do wybranych
szkół.
-
- Piknik
Wiosenny
- „Piknik
Wiosenny”- czyli Dzień Otwarty Szkoły zorganizowany został dnia
24.04.2008r. przez LO im. Św. Jana z Dukli. W pikniku uczestniczyli
uczniowie klasy III gimnazjum wraz z wychowawczynią p. Beatą Węgrzyn
oraz p. Witoldem Wiśniewskim.
- W ramach dnia
otwartego uczniowie uczestniczyli w konkurencjach sportowych: „Sport
na wesoło”, rozgrywkach piłki siatkowej, konkursie wiedzy : „Jeden z
dziesięciu” oraz oglądali pokazy ratownictwa medycznego, straży
pożarnej oraz GOPR-u. W poszczególnych konkurencjach oprócz uczniów
z Łęk Dukielskich startowali przedstawiciele klas III gimnazjum z
Dukli, Jasionki, Tylawy i Jaślisk.
- W konkurencjach
sprawnościowych nasi uczniowie zajęli I miejsce zaś w klasyfikacji
generalnej - III miejsce. W nagrodę otrzymali najnowsze wydanie
Encyklopedii od A-Z, która została przekazana do biblioteki
szkolnej.
- Impreza
edukacyjno – rekreacyjna pod hasłem : „A może budowlanka ?”
-
W dniu 29.04.2008r. pięciu uczniów z
klasy III Gimnazjum : E. Rubaj,
- E. Trynkiewicz,
D. Wierdak, T. Tomkiewicz i M. Wojdyła wraz z wychowawczynią
p. B. Węgrzyn wzięło udział w imprezie edukacyjno – rekreacyjnej
zorganizowanej przez ZSP nr 6 w Krośnie („Budowlanka” ). W programie
imprezy przewidziano dla uczniów liczne konkursy i zabawy mające na
celu zapoznanie ze specyfiką zawodów budowlanych. Uczniowie z naszej
szkoły bardzo dobrze zaprezentowali się w poszczególnych
konkurencjach i zdobyli liczne nagrody ufundowane przez sponsorów
imprezy m.in. przez firmę budowlaną „Skanska”.
- 3 maja -
akademia
- Konstytucja
3 Maja była pierwszą w Europie, a drugą na świecie po Stanach
Zjednoczonych ustawą zasadniczą, to znaczy regulującą podstawowe
problemy społeczno – polityczne, prawa i obowiązki mieszkańców
państwa oraz zasady organizacji jego władz. Postanowienia
Konstytucji były rewolucyjne a jednocześnie ostrożne i wyważone –
doniosłe na miarę epoki.
-
Rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja
obchodzili polscy patrioci uroczyście już podczas rozbiorów, pomimo
represji i sprzeciwu zaborców.
-
Szczególnie doniosłe uroczystości
odbywały się pod koniec XIX wieku w Galicji, gdzie Polacy posiadali
szeroką autonomię.
-
Wielkim świętem państwowym, rocznica
uchwalenia Konstytucji 3 maja, była
w okresie międzywojennym. Po II wojnie światowej, w nowej
rzeczywistości politycznej
i ustrojowej, zaprzestano obchodzenia tej rocznicy.
-
Dopiero 6 kwietnia 1990 roku Sejm
Rzeczypospolitej Polskiej zdecydował przywrócić jako święto
państwowe dzień 3 maja tj. rocznicę uchwalenia pierwszej polskiej
Konstytucji
- z 1791 r.
-
Uczniowie naszej szkoły także obchodzą
uroczyście to święto od 1991 r.
- W tym roku w
uroczystej akademii udział wzięli uczniowie Szkoły Podstawowej
i Gimnazjum, a także uczniowie klasy „O”.
- W
pierwszej części akademii dzieci z oddziału przedszkolnego pod
kierunkiem pani Teresy Wierdak zaprezentowały przedstawienie o
tematyce „ Symbole narodowe”.
-
Następnie uczniowie Szkoły Podstawowej i Gimnazjum pod kierunkiem
pani Małgorzaty Kudyby i pana Andrzeja Aszlara przedstawili montaż
poetycko – muzyczny : „Konstytucja 3 maja”. Ukazane zostały
okoliczności uchwalenia Konstytucji, przyczyny upadku
Rzeczypospolitej szlacheckiej, jak i treść Konstytucji 3 maja.
- V
Międzyszkolny Turniej Rekreacyjno – Sportowy o Puchar Dyrektora
Ośrodka Kultury w Dukli
- Turniej odbył
się w dniu 06.05. 2008r. na hali widowiskowo- sportowej w Łękach
Dukielskich. W zawodach wzięły udział szkoły z Wietrzna, Głojsc,
Jaślisk i Łęk Dukielskich. W konkurencjach sportowych z naszej
szkoły startowało łącznie 18 uczniów ( 9 chłopców
i 9 dziewczynek ) w trzech kategoriach wiekowych :
- z klasy III
SP : Karolina Kurowska,
Klaudia Łajdanowicz, Wiktoria Krzepkowska,
- Arkadiusz Wilk,
Bartek Koszela, Krystian Kotowicz
- z klas V-VI
: Aleksandra Fruga, Beata Jastrzębska, Rubaj Anna, Jarosław
Musialik,
- Wojciech
Krężałek, Cebula Zbigniew
- z klasy III
Gimnazjum.: Adrianna Gac,
Elżbieta Rubaj, Anna Orłowska, Tomasz
- Tomkiewicz,
Mateusz Szymański i Marcin Wojdyła
- W klasyfikacji
generalnej uczniowie naszej szkoły zajęli III miejsce. Otrzymali
puchar
- oraz 2 piłki: do
siatkówki i piłki nożnej.
- VII Gminny
Konkursu Matematyczny i Humanistyczny
-
W dniu 20 maja 2008 roku w Szkole
Podstawowej w Łękach Dukielskich został przeprowadzony
VII Gminny Konkursu Matematyczny i
Humanistyczny.
- Do konkursu
zgłosiły się wszystkie szkoły podstawowe z terenu gminy Dukla tj: SP
Równe, SP Jaśliska, SP Iwla, SP Tylawa, SP Wietrzno, SP Jasionka, SP
Jaśliska, SP Głojsce
i SP Łęki Dukielskie.
- Każdą szkołę
reprezentowała delegacja uczniów wraz opiekunem.
- Konkurs
rozpoczął się o godz. 11.00 i przebiegał według wcześniej ustalonego
harmonogramu.
- Po objaśnieniu
przez organizatorów: panią Barbarę Wierdak i panią Martę Pabis
poleceń konkursowych, uczniowie przystąpili do pracy. Konkurs trwał
1 godz.
- Po zakończonej
pracy i podsumowaniu wyników przez Jury, wyłoniono zwycięzców.
- Konkurs
Matematyczny:
-
I miejsce Maciej Barsznica
SP Jasionka
-
II miejsce Karolina Kurowska
SP Łęki Dukielskie
-
III miejsce Mateusz Kuśnierz
SP Jaśliska
-
IV miejsce Karolina Kurowska SP
Łęki Dukielskie
- Konkurs
Humanistyczny:
- I miejsce
Klaudia Łajdanowicz SP Łęki Dukielskie
-
II miejsce Wojciech Krzyżak
SP Jaśliska
-
III miejsce Weronika Szałaj
SP Jaśliska
-
IV miejsce Wiktoria Krzepkowska SP
Łęki Dukielskie
- Zwycięzcom
zostały wręczone nagrody rzeczowe oraz dyplomy. Dla pozostałych
uczestników konkursu wręczono dyplomy udziału i nagrody pocieszenia.
-
Dziękujemy za obecność panu
Burmistrzowi Markowi Górakowi.
W przyszłym roku konkursy zostaną objęte patronatem Burmistrza
Miasta i Gminy Dukla.
- Wyniki
konkursu „Omnibus 2008”
-
Szkoła otrzymała sprawozdanie z konkursu „Omnibus 2008”,
który był prezentowany w poprzednim numerze gazety. W konkursie
wzięło udział 18 uczniów. Czterech z nich otrzymało dyplomy uznania
za uzyskanie bardzo dobrego wyniku (3 lokata) w Polsce.
- Są to
następujący uczniowie:
- Beata Wojdyła
– klasa IV – 89,67% punktów możliwych do uzyskania
- Jakub
Jastrzębski – klasa IV –
89,13% punktów możliwych do uzyskania
- Rafał
Jastrzębski – klasa IV –
88,59% punktów możliwych do uzyskania
- Klaudia
Łajdanowicz – klasa III–
86,93% punktów możliwych do uzyskania
-
Pozostali uczniowie otrzymali dyplomy uczestnika ogólnopolskiego
konkursu „Omnibus 2008” . Gratulujemy wszystkim odwagi
wzięcia udziału w tak trudnym konkursie
i zapraszamy do następnych edycji.
- Marta Pabis

Wystepy zespołu folklorystycznego „Łęczanie”
5 kwietnia zespół "Łęczanie" uświetnił swym występem 15.
lecie zespołu ludowego "Lubartowianie" w Lubatowej.
W dniach 1-4 maja zespół "Łęczanie" przebywał na Ukrainie na
zaproszenie Polskiego Klubu Muzycznego POLONEZ i chóru "SURSUM CORDA".
Wystąpiliśmy 5 razy: we Lwowie /Msza św./, Drohobyczu /Msza św. i
koncert/, Łanowicach /Msza św. i koncert/ oraz w Samborze /koncert z
okazji Konstytucjii 3. maja/. Występy sprawiły nam i Polakom
zamieszkałym na Ukrainie ogromną radość. Były łzy szczęścia,
niespotykana gościnność i otwarte serca. Zapewne tam wrócimy, gdyż mamy
już kolejne zaproszenie do Lwowa, a nie mogli się nas doczekać w
Truskawcu i Mościskach, bo nie było po prostu czasu.
W programie naszego pobytu było także zwiedzanie Lwowa /m.in.
katedra, cmentarz Orląt na Łyczakowie/, Rudek /gdzie został pochowany A.
Fredro/ i miejscowości, w których występowaliśmy.
9 maja "Łęczanie" śpiewali w kościele parafialnym podczas
nabożeństwa fatimskiego w 10. rocznicę powstania gazety parafialnej
Powołanie. Nabożeństwo było transmitowane przez diecezjalne radio FARA.
H.K.
Stowarzyszenie
Kulturalno-Rekreacyjne "JEDNOŚĆ" zaprasza na IV edycję Spotkań
Folklorystycznych "Zachować dla przyszłych pokoleń". Gościem specjalnym
Spotkań będzie zespół polonijny "Polonez" z Manchesteru /Wielka
Brytania/. Ponadto wystąpią m.in.: zespół "Biadkowianki" z Krotoszyna
/Wielkopolska/, zespoły z Podkarpacia, ludowi twórcy. Na zakończenie
zabawa taneczna. 20 lipca 2008r. godz.15.00

ROK
SZKOLNY
1984/85
W nowym roku szkolnym w Zbiorczej Szkole w
Łękach Dukielskich utworzono 10 oddziałów (w tym 24 oddziały
przedszkolne), w których zatrudniono 17 nauczyciel. Nauczyciele
zatrudnieni w szkole w Łękach Dukielskich:
- Mgr Delimata Krystyna
- Dziadosz Wanda
- Kozielec Józef i Władysława
- Dr Krawiec Henryk
- Krężałek Małgorzata
- Jaracz Katarzyna
- Mgr Nawrocka Barbara
- Mgr Wiśniewska Irena
- Smolak Danuta
- Wierdak Barbara
- Wierdak Zyta
- Zaforemska Zofia
- Wilga Jolanta
W Wietrznie kadra nauczycielska w zeszłorocznym składzie pod
kierownictwem p. Bek Heleny. Praca w ciągu roku przebiegała bez
większych emocji i zdarzeń. Zapewniono z funduszy Komitetu
Rodzicielskiego wydatki na zorganizowanie: Dnia Nauczyciela, Choinki
Noworocznej, Dnia Kobiet i Dnia Dziecka. Z funduszy Gminy przeznaczono
dużą kwotę na:
- Zakup pomocy naukowych do pracowni fizyko- chemicznej, geograficznej,
pracy techniki, biologii itp.
- Podłączenie "siły" do pracowni pracy - techniki.
- Zbudowanie studni na pompę ręczną przed szkołą, która zlikwidowała
ciągłe braki wody.
- Remont planu sanitarnego (nowe umywalki i spłuczki itp.).
- Rozburzenie dymiącego pieca w kancelarii i zastąpienie go mniejszym,
węglowym.
- Uporządkowanie obejścia przy szkole.
- Zakupienie 2 kompletów mebli do klas I- III z tablicami, stolikami i
krzesełkami.
- Zakupienie książek (w większości lektur) do biblioteki szkolnej.
Młodzież szkolna w tym roku szkolnym zorganizowała imprezy z
przedstawieniami dla mieszkańców wioski z okazji Choinki Noworocznej i
Dnia Kobiet, w której wzięło udział wielu mieszkańców wioski. Wykonano
też prace społeczno - użytkowe przy Domu Ludowym (sprzątanie obejścia),
sprzątanie wokół przystanku PKS oraz sadzenie kwiatów przy Remizie
Strażackiej a także przy szkole (porządkowanie obejścia, ukwiecenie
rabat i wnętrza szkoły). Dzięki nauczycielom uczącym w kl. V- VIII
szkoła osiągnęła bardzo dobre wyniki
w olimpiadach przedmiotowych:
- Matematyka - I miejsce w gminie,
- Fizyka - I i II miejsce w gminie,
- J. polski - III i IV miejsce w gminie,
- J. rosyjski - I miejsce w gminie.
W tym roku szkolnym odszedł na emeryturę dyr. Szkoły gminnej, mgr
Zdzisław Trynkiewicz, który pożegnany był przez wszystkich dyrektorów
szkół bardzo serdecznie.
Od Zbiorczej Szkoły Podstawowej odłączono szkołę w Wietrznie, jako
samodzielną placówkę,
a w Myszkowskiem utworzono Punkt Filialny od kl. 0 - III, którym od
nowego roku szkolnego kierowała p. Zofia Piotrowska. Punkt ten został
wyposażony dzięki odchodzącemu na emeryturę Zdzisławowi Trynkiewiczowi
w sprzęt i pomoce ze szkoły w Olchowcu, a także częściowo z Łęk. Szkoła
w Łękach otrzymała z Gminy 3 telewizory i aparat projekcyjny do filmów.
cdn. Beata Węgrzyn

 |