
ROZWAŻANIA
EWANGELICZNE
23
Marca 2008
Zmartwychwstanie
Pańskie
Z EWANGELII J 20
Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od
grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia,
którego Jezus miłował, i rzekła do nich: "Zabrano Pana z grobu i nie
wiemy, gdzie Go położono".

Tylko jedna osoba
pozostała na uboczu tego wszystkiego, co wydarzyło się tego poranka -
Maryja. Nie poszła razem z innymi kobietami, by w niedzielny poranek
namaścić ciało Jezusa. Nie musiała... bo wierzyła, że Jezus naprawdę
zmartwychwstał. Tylko Ona... Przez długie jak wieczność dwie noce i
jeden dzień tylko Ona nie zwątpiła i w swym sercu przechowała wiarę i
miłość całego Kościoła. Dlatego też jest Matką naszej nadziei...
Uczy ufać nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Gdy wszystko się wali,
gdy nasze życiowe plany rozsypują się w gruzy - Ona jest przy nas, by
wspierać nas swą obecnością. Ta, która na Golgocie patrzyła na śmierć
Syna, jak nikt inny rozumie nasz ból, rozgoryczenie, uczucie zawodu,
opuszczenia i bezsensu. Chce też, byśmy wznosili się ponad to i od Niej
uczyli się zawierzenia i wierności do końca. Byśmy wierzyli w
zmartwychwstanie.
W wielkanocny poranek, ciesząc się ze zwycięstwa Chrystusa, podziękujmy
Maryi za Jej wiarę. Prośmy, by w najtrudniejszych chwilach naszego życia
była przy nas, dodając nam sił i napełniając nasze serca nadzieją
zmartwychwstania.
24 Marca 2008
Poniedzałek
Wielkanocny
Z EWANGELII Mt 28
One
podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł
do nich: „Nie bójcie się. Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą
do Galilei, tam Mnie zobaczą”.

Czy jesteśmy świadkami Zmartwychwstania?
Wszystko wokół nas zdaje się zaprzeczać zmartwychwstaniu i czynić je
niewiarygodnym, a nawet niemożliwym. Tak trudno jest w tą prawdę
uwierzyć, a jeszcze trudniej o niej świadczyć, że poprzestajemy
najczęściej na zdawkowych wielkanocnych życzeniach: "Wesołego Alleluja"
i - w niektórych rodzinach- na tradycyjnym "łamaniu się święconym
jajkiem".
Z drugiej jednak strony, Zmartwychwstanie Chrystusa to podstawa naszej
wiary, bo jak mówi św. Paweł: „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał,
daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara.” (1 Kor
15:13-14) Co do tego na pewno nie mamy wątpliwości.
Chrystus przez dzisiejsze święto powołuje nas do ustawicznego procesu
zmartwychwstawania, powstawania na nowo, a to wymaga uprzedniej śmierci.
Muszę umrzeć sobie, umierać swoim drobnym i większym grzechom,
słabościom, zachciankom, egoizmowi, pragnieniu posiadania, urządzania
się, „zabezpieczania” sobie wygodnego gniazdka na tej ziemi.
Nie ma się co łudzić, NIE MA ZMARTWYCHWSTANIA BEZ UPRZEDNIEJ ŚMIERCI!
30 Marca 2008
II Niedziela Wlk.
Miłosierdzia Bożego
Z EWANGELII J 20
Tomasz
rzekł do nich: "Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie
włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego,
nie uwierzę".

Postać św. Tomasza wzbudza bardzo różne
reakcje czytelników Ewangelii. Zwykle jednak odnosimy się do niego jakby
z lekkim politowaniem bądź też z poczuciem wyższości, o czym świadczyć
może określenie "niewierny Tomasz".
Gdybyśmy jednak przyjrzeli się mu uważnie, bez trudu odnaleźlibyśmy w
jego twarzy nasze własne rysy. Bo - mówiąc szczerze: czy żyjemy jak
ludzie, którzy naprawdę wierzą w Zmartwychwstanie? Tęskniący za
wewnętrzną siłą i pokojem serca - a tak łatwo ulegający lękom i
niepokojom. W głębi duszy pragnący prawdy - a tak łatwo fascynujący się
małymi lub większymi kłamstwami, półprawdami, ćwierćprawdami i ulegający
im...
Przepełnieni pragnieniem miłości i wołający o miłość - a przy tym
budujący wokół siebie grube mury nieprzystępności. Jesteśmy Tomaszami
XXI wieku. Łatwo odrzucamy to, co nie mieści się w naszych wyobrażeniach
i nie pasuje do naszego obrazu świata. Łatwo sprowadzamy życie wiarą do
wykonywania jedynie pewnych zewnętrznych praktyk, które stają się czymś
w rodzaju gromadzenia punktów.
Trzeba nam - jak św. Tomaszowi - prosić o dar spotkania żyjącego Jezusa,
o doświadczenie Jego obecności we wspólnocie Kościoła. O to, byśmy
słowami i życiem wyznali tak jak św. Tomasz - że Jezus jest naprawdę
naszym Panem i Bogiem.
31 Marca 2008
Uroczystość
Zwiastowania
Z EWANGELII Łk 1
Dla Boga,
bowiem nie ma nic niemożliwego. Na to rzekła Maryja: „Oto Ja służebnica
Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!”. Wtedy odszedł od Niej
anioł.

Scena przedstawiona
w dzisiejszej Ewangelii wydaje nam się tak niesamowicie bajeczna, że aż
dla niektórych niemożliwa. A jednak jest to początek, od którego zaczyna
się zbawcze dzieło Boga. Maryja też tego nie rozumie i wcale nawet nie
udaje, że zrozumiała odpowiedź anioła Gabriela. Zobaczmy jednak, jak
jest Jej postawa wobec niemożliwej do zrozumienia, Boskiej propozycji?
Jej jedyną odpowiedzią są słowa: "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się
stanie według tego co Bóg przewidział".
Czy my czasami, w naszym życiu nie potykamy się o podobny problem? Nie
rozumiemy dróg Bożych, nie możemy ich sobie wytłumaczyć i wtedy...
najczęściej się buntujemy, odchodzimy, rezygnujemy z takiego Boga,
Którego nie sposób zrozumieć, bo za wiele od nas oczekuje, bo Jego
wymagania są za trudne, nieraz nawet niemożliwe lub nielogiczne.
Chcielibyśmy zrozumieć Boga, a kiedy się to nie udaje, to raczej
pozostajemy przy naszej, ludzkiej i ograniczonej logice. A gdyby tak raz
spróbować i zaryzykować odpowiadając Bogu: "Mimo, że Cię nie rozumiem,
mimo, że nic z tego, co się wokół mnie dzieje nie pojmuję, a jednak
mówię, oto ja, niech mi się stanie według tego, co Bóg przewidział".
A gdyby tak raz spróbować ...
06
Kwietnia 2008
III Niedziela
Wielkanocna
Z EWANGELII Łk 24
Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I
mówili nawzajem do siebie: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z
nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?

Czyż nie pałają
nasze serca?
Idziemy drogą naszego życia, rozgadani o bieżących problemach,
zaaferowani doczesnością, i nawet nie widzimy, że tuż obok nas kroczy
sam Chrystus. Obecny czasami w człowieku potrzebującym pomocy, ale
czasami On sam chce nam takiej pomocy udzielić, otworzyć oczy, rozgrzać
nasze serca, tylko... że my Go nie dostrzegamy. Dyskutujemy, dywagujemy,
tłumaczymy, uzasadniamy, krytykujemy, perorujemy... a oczy nasze ślepe i
serca nasze zamknięte... zatwardziałe... obolałe i pokaleczone.
Siadamy z Nim do stołu i nie rozpoznajemy Go nawet "po łamaniu chleba"!
Bo tak bardzo jesteśmy zanurzeni w codzienności, tak bardzo głusi na
Jego słowa, tak bardzo ślepi i... może nawet załamani... bo nam się
wydawało, że.... i tyle razy już się zawiedliśmy i straciliśmy już
wszelką nadzieję...
A Ty Panie stale nas spotykasz i ustawicznie posyłasz nam Twoich
świadków. Ty nieustannie łamiesz dla nas chleb i wyjaśniasz nam Pisma.
Ty nawet cuda czynisz na naszych oczach! To tylko my jesteśmy ślepi,
nieufni, nieskorzy do wiary, zamknięci, leniwi...
Panie, otwórz nasze oczy, aby widziały Ciebie, kroczącego obok.
13 Kwietnia 2008
IV Niedziela
Wielkanocna
Z EWANGELII J 10
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Ja jestem bramą owiec.

Staje dziś przed
nami Chrystus - Dobry Pasterz, który obdarzył nas życiem za cenę swojej
Krwi i śmierci. Ma prawo stawiać nam wymagania i kierować do nas słowa
prawdy - nawet, jeśli uważamy, że są czasem zbyt mocne i zdecydowane. Ma
do nas prawo, ponieważ zapłacił za nasze zbawienie największą cenę.
Ten głos Chrystusa, wzywający nas do wierności Jemu, dociera do nas na
różne sposoby. Przede wszystkim Jezus mówi do nas przez swoje Słowo
zawarte w Piśmie Świętym. To Słowo ma moc sądzenia naszych sumień. Jest
ono miarą i punktem odniesienia dla naszego życia, gdyż zawiera
obiektywne normy i prawo Boga, który jest Najwyższym Władcą. Prawo Boże
nie podlega zatem ludzkiej władzy, ani ludzkiej ocenie.
Strażnikiem Bożego Objawienia Jezus ustanowił Kościół. Kościołem
oczywiście są wszyscy ludzie ochrzczeni - jednak szczególną rolę do
spełnienia mają w nim pasterze. Począwszy od św. Piotra i Apostołów,
poprzez ich następców, w Kościele żyje i działa za sprawą Ducha Świętego
sam Chrystus. Choć Kościół ma w sobie element ludzki - element słabości
i grzeszności - to jednak jest też dziełem Bożym. Zgodnie z obietnicą
Jezusa, żadne ataki zła nie zdołają go zniszczyć, ani pokonać - będzie
on trwał aż do powtórnego przyjścia Zbawiciela.
20 Kwietnia 2008
V Niedziela
Wielkanocna
Z EWANGELII J 14
Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie
przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie.

Jezus jest naszą
najpewniejszą drogą do Ojca, ponieważ ukazuje nam prawdę o nas samych, a
Jego słowa, czyny i wymagania są bardzo jednoznaczne. Przypominają się w
tym miejscu słowa Jana Pawła II, że człowieka nie można do końca
zrozumieć bez Chrystusa, co więcej - że człowiek sam siebie nie może do
końca zrozumieć bez Chrystusa.
Droga jest już wytyczona i otwarta. Wiedzie jednak przez nasze serce;
przez przyjęcie i uznanie prawdy o nas samych: o naszym upadku, grzechu
i małości. Jest to jednak także prawda o Miłosierdziu Boga, które jest
naszym jedynym ratunkiem. Głoszenie tej prawdy jest pierwszym i
podstawowym zadaniem Kościoła, wysuwającym się na pierwszy plan. Wszelka
inna działalność Kościoła (np. charytatywna lub edukacyjna) jest
uzupełnieniem i praktyczną realizacją tego, co Kościół głosi i naucza.
Nie może jednak wysunąć się nigdy przed istotę - czyli posługę głoszenia
Słowa Bożego i sprawowania sakramentów.
To słowo prawdy, głoszone przez Kościół, jest często niewygodne i
bolesne. Stąd nie dziwią wysiłki do stłumienia tego głosu. Jednak tylko
w tych słowach zawarte jest Życie - bo są to słowa samego Jezusa, który
dla nas stał się drogą, i prawdą, i życiem.
23 Kwietnia 2008
Św. Wojciecha
Patrona Polski
Z EWANGELII J 12
Ten, kto kocha swoje życie,
traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na
życie wieczne.

Św. Wojciech biskup i męczennik, udał się do Polski, na
dwór Króla Bolesława Chrobrego i z jego pomocą wyruszył głosić Ewangelię
pogańskim Jadźwingom i Prusom. W czasie tej misyjnej pracy ginie
męczeńską śmiercią, 23 kwietnia 997 roku. Ciało Wojciecha, wykupione od
pogan złożone zostało w Gnieźnie, które stało się siedzibą pierwszej,
polskiej metropolii.
Św. Wojciech na pewno wiedział, co go czeka w niebezpiecznej podróży
misyjnej. Jest patronem naszego narodu, tym, którego krew męczeńska
stała się posiewem wiary w początkach chrześcijaństwa na ziemiach
słowiańskich Jest świadkiem wiary, jej zwiastunem i głosicielem,
niosącym Chrystusa "po najdalsze krańce ziemi". Nie umiłował swojego
życia i umiał je poświęcić innym, Chrystusowi, Kościołowi,
ewangelizacji. Bez pracy i poświęcenia takich ludzi niemożliwa byłaby
chrystianizacja, rozwój Kościoła nie tylko w tych odległych czasach, ale
i współcześnie (kilka tysięcy misjonarzy pracujących w krajach misyjnych
zginęło w ciągu ostatnich lat). Nie byłoby polskiego chrześcijaństwa,
bez ludzi takich właśnie, jak św. Wojciech.
Czy zdajemy sobie z tego sprawę? Czy jesteśmy świadomi i tego, że my
także jesteśmy misjonarzami dla naszych bliskich, dla naszych znajomych,
dla tych, którzy być może poprzez nasze, dobre życie znajdą drogę do
Boga?
27 Kwietnia 2008
VI Niedziela
Wielkanocna
Z EWANGELII J 14
Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był
na zawsze, Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie
widzi, ani nie zna.

Potrzeba prawdy tkwi
głęboko w każdym z nas. Nawet ludzie żyjący w zakłamaniu, dla których
nieuczciwość jest sposobem na życie, robią wszystko, by swym matactwom
nadać jakiś pozór prawdy; by samemu wierzyć w swoje kłamstwa. Prawda ma
jednak to do siebie, że czasem jest bolesna i trudna do przyjęcia.
Dlatego też, aby szukać prawdy, potrzebna jest odwaga. Na te wszystkie
działania Jezus daje jedną receptę: wierność przykazaniom i trwanie w
prawdzie. Zdaje sobie sprawę, że nawet święte życie nie jest gwarancją
uniknięcia posądzeń i oskarżeń. Sam także był nieraz oczerniany przez
swoich przeciwników. Mógł jednak stanąć wobec nich z podniesioną głową i
zapytać: Kto z was udowodni mi grzech?
Człowiek wtedy jest silny, gdy uznaje swą słabość i pada na kolana, aby
ją wyznać. Człowiek jest silny, gdy otwiera się na prawdę o sobie -
nawet tę najtrudniejszą i najbardziej bolesną. A uzdalnia nas do tego
Pocieszyciel - Duch Prawdy, którego otrzymaliśmy w sakramentach chrztu i
bierzmowania i który, zgodnie z obietnicą Jezusa, działa w Kościele.
Niech zatem Duch Święty - Duch Prawdy nieustannie oczyszcza nas,
przenika i ciągle na nowo powołuje do życia w łasce i wierności Bogu i
przykazaniom. Niech po raz kolejny zstąpi i odnowi oblicze ziemi - tej
ziemi.
03 Maja 2008
Uroczystość NMP
Królowej Polski
Z EWANGELII J 19
Niewiasto, oto syn Twój.
Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął
Ją do siebie.

Pamiętamy z historii
śluby Jana Kazimierza w katedrze lwowskiej w 1656 r., podczas których
król oddał we władanie Matki Bożej cały kraj, uznając Ją za Królową
Polski. Pod płaszczem Maryi przetrwaliśmy wszystkie nieszczęścia i
utratę niepodległości, zachowując godność, jedność i tożsamość narodową.
Na Maryję postawili i nasi ojcowie, prosząc o pomoc w ciężkich dniach
zagrożenia sowieckiego w 1920 r. Właśnie wtedy Episkopat Polski ponowił
wybór Maryi Królową Narodu.
A kiedy znowu było ciężko, w 300 letnią rocznicę ślubów Jana Kazimierza
- z woli więzionego jeszcze wówczas w Komańczy Prymasa Tysiąclecia -
Stefana Kardynała Wyszyńskiego, wołaliśmy do Niej, zawierzając cały
naród i Ojczyznę.
Zwieńczeniem „rzeczy wielkich” jak pamiętamy były centralne uroczystości
3 Maja 1966r.
Czy my dzisiaj wyciągniemy właściwe wnioski, czy będziemy dziękowali
Bogu i Maryi Królowej za Jej macierzyńską opiekę. Czy na nowo spróbujemy
walki o wyzwolenie z narodowych przywar i wad; czy pozostaniemy tylko
przy patriotycznych i pobożnych wezwaniach oraz manifestacjach.
Niech nasza modlitwa, w miesiącu Maryi przyczyni się do wyjednania
właściwych owoców dla naszej Ojczyzny.
04 Maja 2008
Uroczystość
Wniebowstąpienia
Z EWANGELII JMt 28
"Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię
Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam
przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do
skończenia świata".

Zadanie, które Pan Jezus zlecił Apostołom, na pierwszy rzut oka wydaje
się niewykonalne. Czy nie wygląda to na porywanie się z motyką na
słońce?
Jezus, zlecając tak trudne zadanie, dał jednocześnie obietnicę: "Oto Ja
jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata", wcześniej
zaś polecił im nie oddalać się z Jerozolimy, ale oczekiwać na "moc z
wysoka". Realizacja zadania ma być poprzedzona oczekiwaniem, czasem
refleksji, modlitwy i nadziei. To przypomina, że każde nasze działanie
powinno być poprzedzone modlitwą, refleksją i kontemplacją. Bez tego
nasza działalność sprowadza się do bezproduktywnego miotania, staje się
pustą bieganiną - może czasem efektowną, jednak na dłuższą metę
bezproduktywną.
My również stajemy dziś na Górze Oliwnej, by usłyszeć skierowane do nas
słowa: Jestem z wami! Skoro zatem Bóg z nami - któż przeciwko nam?
Trzeba tylko otworzyć swe serce na moc z wysoka - przez modlitwę,
refleksję, kontemplację. Trzeba tylko złączyć swe siły z tą przedziwną i
niewidzialną mocą, która pochodzi od Ducha Świętego, aby doświadczyć, że
Jezus rzeczywiście ma wszelką władzę w niebie i na ziemi - a Jego
obecność sprawia, że nawet najtrudniejsze zadania stają się możliwe.
.
08 Maja 2008
Św. Stanisława
Patrona Polski
Z EWANGELII J 10
Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest
pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka,
opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza.

Św. Stanisław
wybrany biskupem w 42 roku życia, był biskupem krakowskim zaledwie 7 lat
- do swojej męczeńskiej śmierci w 1079 roku. W imię prawdy i dobra ludzi
nie zawahał się zwrócić uwagi nawet królowi Bolesławowi II, a nawet - w
końcu - ekskomunikować go z powodu jego przewrotnego i skandalicznego
zachowania. Oczywiście takie postępowanie biskupa nie mogło się spodobać
królowi. Będąc człowiekiem mściwym i porywczym znalazł sposób, aby
definitywnie "zamknąć usta klechy, który ośmielał się krytykować samego
króla".
Nie musiał Stanisław, biskup narażać się na gniew króla. Nie musiał św.
Jan narażać się na niezadowolenie i zawiść Herodiady. Nie musiał Jezus
narażać się Sanhedrynowi i uczonym w Piśmie... Wszyscy oni mogli być
przecież "bardziej dyplomatyczni" i mniej fanatyczni, mniej zasadniczy,
bardziej roztropni, tak samo zresztą, jak i ksiądz Popiełuszko i paru
innych współczesnych „Stanisławów”, którzy w obronie ludu nie
przestraszyli się nawet władzy. Mogli liczyć się ze słowami i
przewidzieć konsekwencje swojego postępowania. Jednak "dobry pasterz
daje życie swoje za owce".
Za narażanie się władzy trzeba płacić i to często najwyższą cenę...
11 Maja 2008
Uroczystość Zesłania
Ducha Świętego
Z EWANGELII J 20
Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone,
a którym zatrzymacie, są im zatrzymane.

O Duchu Świętym
mówimy, że jest osobową miłością Ojca i Syna. Można więc chyba
zaryzykować stwierdzenie, że dla apostołów podstawowym doświadczeniem
związanym z zesłaniem Ducha Świętego było odczucie wszechogarniającej
miłości. Oni po prostu poczuli się kochani i to miłością całkowitą,
doskonałą i bezwarunkową.
Potrzeba miłości to jedna z najbardziej podstawowych, ludzkich potrzeb.
Ktoś powiedział, że całe nasze życie to poszukiwanie miłości. W Dzień
Pięćdziesiątnicy uczniowie poznali, że są kochani naprawdę z całą swoją
słabością i grzechem. To doświadczenie sprawiło, że odtąd stało się dla
nich obojętne, co powiedzą i zrobią z nimi arcykapłani, i jak zareagują
na ich słowa Życia. Ważne było tylko to jedno: odpowiedzieć na tę wielką
i doskonałą miłość, swoją miłością, pokochać tak, jak zostało się
pokochanym. Zwróćmy uwagę, że Zesłanie Ducha Świętego było poprzedzone
cierpliwym oczekiwaniem. Od wniebowstąpienia Jezusa musiało upłynąć 10
dni. Przez ten czas musieli zapewne zmagać się z wieloma wątpliwościami,
a jednak trwali mimo wątpliwości, a ich pokorna cierpliwość zaowocowała
wielkim doświadczeniem Bożej mocy i miłości.
Prośmy dziś Jezusa o dar Ducha Świętego, o to, abyśmy również
doświadczyli Jego wielkiej miłości, która nas przemieni i uczyni Jego
odważnymi świadkami.
12 Maja 2008
Święto NMP
Matki Kościoła
Z EWANGELII J 2,19
Następnie rzekł do ucznia: "Oto Matka twoja". I od tej godziny uczeń
wziął Ją do siebie.

Świętowaliśmy
wczoraj święto objawienia się Kościoła całemu światu. I jest czymś
naturalnym,że dzisiaj, nazajutrz po tym święcie, oddajemy cześć Tej,
która jest Matką Kościoła, oddajemy cześć Matce Najświętszej.
Jest Maryja w Wieczerniku, w pośrodku Kościoła czekającego na Zesłanie
Ducha Świętego. Razem ze wszystkimi modli się, aby Duch prawdy i mocy
zstąpił na Lud Boży, nabyty krwią Jej Syna i uzdolnił Go do podjęcia
odpowiedzialnej misji ewangelizowania świata. Owszem, nie tylko jest z
Kościołem, ale wyraźnie zajmuje w nim naczelne miejsce, jakby zastępując
nieobecnego fizycznie Syna. W tym wszystkim znajdujemy mocną podstawę do
tego, by czcić Maryję jako Matkę Kościoła, a więc całego Ludu Bożego.
Jest więc, Najdrożsi, Maryja Matką Kościoła, Matką odkupionego Ludu
Bożego, Matką nas wszystkich.
Jakie z tego płyną wnioski?
W naszą Matkę musimy się zapatrzeć, bo Ona jest wzorem dla swoich
dzieci. Ona - Maryja, Matka Kościoła, jest naszą Matką, Matką każdego i
każdej z nas, bo przecież my ten żywy Kościół stanowimy. Chciejmy Ją
naśladować; chciejmy się z Nią utożsamiać; chciejmy się z Nią spotykać
na wszystkich drogach naszego codziennego życia. Bądźmy prawdziwymi Jej
dziećmi i dziećmi Kościoła.
16 Maja 2008
Święto Św.
Andrzeja Boboli
Z EWANGELII J 17
Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja
jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie
przed założeniem świata.

Andrzej Bobola był
wrażliwym synem swoich czasów, bolał nad rozłamem w Kościele. Modlił się
o jedność i wierzył w jej przywrócenie przez gorliwe głoszenie
Ewangelii, przez nawoływanie do jedności i przez życzliwość wobec
wszystkich, którzy się do niego garnęli. Czy w tym przesadził, że go
zabito? Dziś pewnie nie doszłoby do takiej zbrodni - po prostu wydalono
by go z kraju. Dyplomatycznie, w rękawiczkach. Tak, warto ponowić to
pytanie - czy przesadzał?"
Czy przesadzają biskupi katoliccy w Moskwie, na Syberii, w Sudanie i
Jerozolimie, kiedy głoszą Ewangelię i swoim wiernym udzielają
sakramentów? Przecież nigdzie nie nawracają na siłę, nie stosują
przemocy. Czyż siła prawdy jest aż tak niebezpieczna, że trzeba ją
prześladować i kłaść kres nawet mieczem?
Bracia i Siostry, mimo wszystko, upatrujmy nauczycieli trudnych, miłujmy
nauczycieli wymagających jak Chrystus, jak Andrzej Bobola. Umiłujmy
krzyż, cierpienie i trud, szanujmy miłość trudną i ofiarną wobec Boga,
drugiego człowieka - każdego człowieka, wobec ojczyzny. Domagajmy się
czystej, ofiarnej miłości Krzyża od Europy, którą tworzymy, chcąc lub
nie i od Świata, bo bez ofiary i Krzyża nie ma wierności prawdzie, nie
ma miłości, ani nadziei zbawiania.
18 Maja 2008
Uroczystość
Najświętszej Trójcy
Z EWANGELII J 3
Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został
potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.

Bóg Ojciec, Syn Boży
i Duch Święty - w Ich imię zostaliśmy kiedyś ochrzczeni. W Ich imię
rozpoczynamy i kończymy nasz dzień, czyniąc znak krzyża świętego. Im
chcemy oddawać chwałę taką, "jak było na początku, teraz i zawsze, i na
wieki wieków".
Uczestnicząc w Eucharystii, zechciejmy zauważyć także w niej jedność i
działanie Osób Trójcy Świętej. Eucharystia to ofiara Chrystusa. On sam
mówi do nas przez swoje Słowo, a później karmi nas swoim Ciałem i Krwią.
Jest to jednak ofiara, którą Jezus składa za nas Bogu Ojcu w Duchu
Świętym. To mocą działania Ducha Świętego chleb i wino stają się Ciałem
i Krwią Chrystusa. Eucharystia kończy się i rozpoczyna znakiem krzyża i
wezwaniem Trzech Osób Boskich. Prośby zanosimy do Ojca przez naszego
Pana, Jezusa Chrystusa, który z Nim żyje i króluje w jedności Ducha
Świętego, zaś na zakończenie Modlitwy Eucharystycznej gromkim "Amen"
potwierdzamy nasze pragnienie, aby przez Chrystusa, z Chrystusem i w
Chrystusie, Bogu Ojcu Wszechmogącemu w jedności Ducha Świętego była
oddawana wszelka cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków.
Oddajmy dziś chwałę i cześć Boskim Osobom. Prośmy Je o to, by
nieustannie udzielały nam swej miłości i życia. Niech całe nasze życie
toczy się w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
22 Maja 2008
Najświętszego Ciała
i Krwi Chrystusa
Z EWANGELII J 6
Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym
napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w
nim.

Uroczystość Bożego
Ciała - dzień wielkiej wdzięczności za Eucharystię i dzień naszego
świadectwa miłości wobec tego sakramentu. Pokarm jest dla człowieka
źródłem siły. Potrzebujemy pokarmu wówczas, gdy nas siły opuszczają.
ALE W CZŁOWIEKU JEST TAKI JEDEN GŁÓD, na który trzeba otworzyć nie
ciało, ale serce! To głód Boga i prawdziwego sensu życia. Dlaczego na
inne głody człowiek reaguje, a ten głód Boga pozostaje w człowieku
przytłumiony? Dzieje się tak, bo toczy się w nas walka! Ta walka toczy
się między sprzecznościami, które podsuwa człowiekowi współczesne,
"nowożytne pogaństwo". Jest to mianowicie obietnica uczynienia człowieka
posiadaczem świata. A człowiek nigdy nie może stać się panem świata,
nawet gdyby to publicznie ogłosił, bo nic do człowieka nie należy na
stałe. Ani to serce, które bije ani to ciało, ani ten piękny świat. To
wszystko może człowiek posiadać naprawdę tylko wtedy, kiedy zrozumie, że
jest to darem Boga! Serce, ciało, świat, wtedy na nowo zaczynają istnieć
dla człowieka i uzyskują swój sens.
Jeśli człowiek nie zrozumie sensu istnienia rzeczy, to staje się
adresatem biblijnych słów: "Cóż za korzyść odniesie człowiek, choćby
cały świat zyskał, a na duszy swojej szkodę poniósł?".
25 Maja 2008
VIII Niedziela
Zwykła A
Z EWANGELII Mt 6
Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko
będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo
jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie.

Nie na dzisiejsze
czasy wydają się słowa Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii: "Nie
troszczcie się zbytnio o swoje życie... Przypatrzcie się ptakom...".
Czyżby Chrystus pochwalał tu nieróbstwo, czyżby sprzyjał znanym nam
"niebieskim ptakom", leniom, nierobom i ludziom nieodpowiedzialnym,
liczącym na "mannę z nieba"? Ale przecież wiemy, że tak nie jest. On sam
wiedział doskonale, jak ciężko trzeba pracować na "chleb powszedni", jak
w pocie czoła należy zdobywać konieczne do życia środki. Na pewno nie
pochwala nieróbstwa i bezczynności, nieodpowiedzialności i braku
zaradności.
Przestrzega nas jednak przed nadmiernym przywiązywaniem wagi do dóbr
doczesnych, przed zaślepieniem, przed uznaniem, że całe moje życie do
tego wymiaru się sprowadza. Zobaczmy, jak wielu ludzi tak bardzo się
"zagalopowało" w swej zaradności, że zapomnieli o wszystkim innym.
"Mamona" zaślepiła świat całkowicie i Chrystus przed tym właśnie
przestrzega, ale i przed uspokajaniem swojego sumienia typu: "Ja
przecież muszę dbać o siebie i swoich najbliższych”. Czyż to też nie
jest zaślepienie? Przypowieść o bogaczu i Łazarzu narzuca się sama.
Panie nie pozwól, aby mamona zasłoniła mi świat i drugiego człowieka.
|

Nr.
3/74
Wielkanoc
kwiecień - maj 2008 rok


KWIECIEŃ
Intencja ogólna: Aby chrześcijanie, również w trudnych i
złożonych sytuacjach współczesnego społeczeństwa, niestrudzenie głosili
swoim życiem, że zmartwychwstanie Chrystusa jest źródłem nadziei i
pokoju.
Intencja misyjna: Aby przyszli kapłani młodych Kościołów byli
coraz lepiej przygotowani pod względem kulturalnym i duchowym do
ewangelizacji swoich narodów i całego świata.
MAJ
Intencja ogólna: Aby chrześcijanie w większym stopniu
wykorzystywali literaturę, sztukę i środki przekazu, sprzyjając
rozwojowi kultury, która broni i umacnia wartości osoby.
Intencja misyjna: Aby Najświętsza Maryja Panna, Gwiazda
Ewangelizacji i Królowa Apostołów, która towarzyszyła apostołom u
początków Kościoła, również i dziś prowadziła z matczyną miłością
misjonarzy i misjonarki rozsianych po całym świecie.

Chrystus zmartwychwstał! Pokonał
na zawsze śmierć. Wielkanoc, którą przeżywamy, nie jest tylko
wspomnieniem. Jest uobecnieniem tajemnicy Chrystusa, który także dzisiaj
swoją miłością zwycięża grzech i śmierć. Ostateczne zwycięstwo należy do
Niego. Niech ta prawda będzie fundamentem naszej chrześcijańskiej
egzystencji.
Także nas, podobnie jak niewiasty, które trwały przy
Jezusie podczas Męki, Zmartwychwstały zachęca Zmartwychwstały do
wyzbycia się lęku i głoszenia orędzia o Jego zmartwychwstaniu. Ten, kto
spotyka Jezusa zmartwychwstałego i powierza Mu się z ufnością nie ma się
czego bać. To właśnie jest orędzie, które chrześcijanie mają głosić aż
po krańce ziemi.
Wiara chrześcijańska rodzi się nie z przyjęcia
doktryny, tylko ze spotkania z Osobą, z Chrystusem umarłym i
wskrzeszonym z martwych. W codziennym życiu jest wiele okazji do
przekazywania innym naszej wiary w prosty i przekonujący sposób. Jest
sprawą pilną jak nigdy dotąd, by ludzie naszych czasów poznali i
spotkali Jezusa i - także za naszym przykładem - pozwolili Mu się
zdobyć.
Papież Benedykt XVI
Aby prawda o zmartwychwstaniu do
życia wiecznego przemieniała nasze życie w stawaniu się uczniami Jezusa.

-
MARZEC
23. Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego.
24. Poniedziałek Wielkanocny.
26. Św. Dyzmy - "Dobrego Łotra".
30. Niedziela Miłosierdzia Bożego.
31. Zwiastowanie Pańskie.
29. Józefa z Arymatei.
30. Niedziela Miłosierdzia Bożego,
- Św. Leonarda (1828-1900).
KWIECIEŃ
02. Św. Franciszka z Pauli, pustelnika,
- III rocznica śmierci Jana Pawła II.
04. Św. Izydora, biskupa i doktora Kościoła.
05. Św. Wincentego Ferreriusza, prezbitera.
07. Św. Jana Chrzciciela de la Salle, prezbitera.
13. Św. Marcina I, papieża i męczennika,
- Tydzień Modlitw o Powołania.
19. Św. Leona IX, papieża. Był z pochodzenia alzackim
hrabią, który zasłynął jako gorliwy biskup. Został papieżem
w 1046 r. Zajął się szczególnie reformą Kościoła w sprawach
inwestytury świeckich, małżeństw księży i symonii. Przeszedł
do historii jako ten, który utorował drogę reformie
gregoriańskiej.
21. Św. Anzelma, biskupa i doktora Kościoła.
23. Św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona
Polski.
24. Św. Fidelisa z Sigmaringen, prezbitera
i męczennika,
- Św. Jerzego, męczennika.
25. Św. Marka Ewangelisty.
26. Matki Bożej Dobrej Rady.
27. Rozpoczęcie modlitw o urodzaje.
28. Św. Piotra Chanela, prezbitera i męczennika,
- Św. Ludwika Marii Grignion de Monfort,
prezbitera.
29. Św. Katarzyny Sieneńskiej, dziewicy, doktora Kościoła i
patronki Europy.
30. Św. Piusa V, papieża.
|
MAJ
01. Św. Józefa, rzemieślnika.
02. Św. Atanazego, biskupa i doktora Kościoła.
03. NMP Królowej Polski. Rocznica Konstytucjii 3 maja.
04. Wniebowstąpienie Pańskie.
- Św. Floriana, męczennika. Święto Straży.
05. Bł. Stanisława Kazimierczyka, prezbitera,
- rocznica poświęcenia bazyliki katedralnej w Przemyślu.
06. Św. Apostołów Filipa i Jakuba.
08. Św. Stanisława, biskupa i męczennika, patrona Polski.
09. Nabożeństwo fatimskie
11. Zesłanie Ducha Świętego.
12. Święto NMP Matki Kościoła,
- Św. Pankracego, męczennika.
13. Najśw. Maryi Panny Fatimskiej.
14. Św. Macieja Apostoła.
16. Św. Andrzeja Boboli, prezbitera i męczennika, patrona Polski.
18. Uroczystość Trójcy Przenajświętszej.
20. Św. Bernardyna ze Sieny, prezbitera.
21. Świętych męczenników Krzysztofa Magalla- nes, prezbitera i
Towarzyszy,
- Św. Jana Nepomucena, prezbitera i męczennika.
22. Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi
Chrystusa.
24. NMP Wspomożycielki Wiernych.
25. Św. Bedy Czcigodnego, prezbitera i doktora
Kościoła,
- Św. Grzegorza VII, papieża,
- Św. Marii Magdaleny de Pazzi, dziewicy.
26. Św. Filipa Nereusza, prezbitera,
- Dzień Matki.
27. Św. Augustyna z Canterbury, biskupa.
29. Św. Urszuli Ledóchowskiej, dziewicy.
30. Następne wydanie POWOŁANIA |
|
|
 
Kochani moi
Otrzyjcie już łzy,
płaczący!
Pan zmartwychwstał i jest z nami. Zadrżała ziemia, pękły
skały, zerwane zostały pieczęcie, odwalono kamień, uciekli strażnicy -
grób jest pusty, zostały tylko płótna.
Mówią, że Ten pochowany w Wielki Piątek - Jezus z Nazaretu -
zmartwychwstał. I to wydarzenie sprawia człowiekowi tyle niepokoju i
nasuwa tyle pytań. Zobacz, co się dzieje. Niespokojny jest Piotr, bo
trzykrotnie się Go zaparł, a teraz jak spojrzy Mu w oczy?
Niespokojny jest Kajfasz - najwyższy kapłan i sędzia.
Niespokojny jest Piłat, bo podpisał wyrok śmierci. Niespokojni są
strażnicy, którzy pilnowali grobu. Niespokojni są Apostołowie, bo
przecież uciekli.
Cóż ja - człowiek XXI wieku myślę o zmartwychwstaniu Jezusa?
Czytam Sartre'a, Marksa i Camusa, co ogłosili śmierć Boga, a
wiarę uznali za opium dla ludu.
Czytam Hegla i Nietzschego, co stworzyli nadczłowieka.
Umarł Bóg egzystencjalistów i umarł nadczłowiek szowinistów.
Ten, co ani starożytny, ani klasyczny, ani komunistyczny, ani
kapitalistyczny, ani feudalny, ani uwłaszczony - żyje.
Nie lękaj się, otwórz na oścież drzwi swego serca dla Niego.
Pan przyjdzie do Ciebie i dotkniesz ręką Jego ran, abyś był wierzącym, a
nie niedowiarkiem.
W darze przyniesie Ci pokój i przebaczenie, abyś
tegoroczne Święta Wielkanocne przeżył z Jego łaską i błogosławieństwem.
Tego z całego serca życzę Wam wszystkim.
Ks. Proboszcz
  
04.02. Ksiądz Proboszcz uczestniczył w spotkaniu asystentów Akcji
Katolickiej z ks. abp Józefem Michalikiem w Strachocinie.
10.02. Spotkanie formacyjne kandydatów POAK.
15.02. Drogę Krzyżową przygotowali i przeprowadzili członkowie
POAK.
17.02. Comiesięczna zbiórka na budowę plebanii i na sprzątanie
kościoła.
29.02. Drogę Krzyżową przygotowali i przeprowadzili członkowie
Stowarzyszenia "Jedność".
04.03. Firma Remontowo-Budowlana DOMPER rozpoczęła dalsze prace
przy budowie plebanii.
07.03. Drogę Krzyżową przygotowały i przeprowadziły panie z
K.G.W.
9-11.03. Parafialne Rekolekcje Wielkopostne. Przeprowadził je ks.
Paweł Rostafiński, który w ramach rekolekcji szkolnych odprawił mszę św.
z nauką dla uczniów ZSP. Natomiast w szkole, w pierwszy dzień rekolekcji
ks. Roman Jagiełło - proboszcz Parafii Polskokatolickiej w Łękach Duk.
miał prelekcję o Słudze Bożym Janie Pawle II, a w drugi dzień rekolekcji
przewodniczył w szkole ekumenicznej Drodze Krzyżowej.
14.03. Nawiedzenie z przedświąteczną posługą sakramentalną osób
chorych i w podeszłym wieku.
Po południu przedstawiciele mężczyzn naszej parafii przeprowadzili Drogę
Krzyżową.
16.03. Comiesięczna zbiórka na budowę plebanii i na sprzątanie
kościoła.
Życie sakramentalne
Chrzest:

05.01. Marcin, Marek
Łajdanowicz (w poprzed nim Powołaniu błędnie napisano Mariusz)
03.02. Sebastian, Dawid Wojtowicz
23.02. Patryk, Szymon Kołacz |
|
Ks. Proboszcz
-

10 lat

-
W
maju 1998 r. oddaliśmy do Waszych rąk pierwszy numer gazety
parafialnej. Dziś, z perspektywy 10 lat, jesteśmy wdzięczni
Bogu za ten dar i świadomi, że bez Jego pomocy nie
wytrwalibyśmy tak długo. Bo dobre dzieła są trwałe i Pan Bóg
im błogosławi. Jednak potrzeba też ludzkiej wytrwałości oraz
ciągłego pokonywania własnych słabości i zniechęcenia.
„Powołanie” niewątpliwie stało się narzędziem nowej
ewangelizacji i świadectwem budowania wspólnoty, jaką jest
nasza Parafia - nasza wieś. Jest udokumentowanym na zawsze
świadectwem naszej wiary, życia i pracy. W pierwszą rocznicę
powstania naszej gazety - w maju 1999 r. pisaliśmy takie
słowa: "Wszak wszyscy o jednym musimy pamiętać, że przeminą
lata, przeminą pokolenia, ale to, co było napisane w naszej
wspólnej gazecie, będzie trwało zawsze. Przyszłe pokolenia
będą wracały do tego, jak żyliśmy, czym żyliśmy, co
czuliśmy, jak realizowaliśmy nasze człowieczeństwo, nasze
powołanie chrześcijańskie i jak pojmowaliśmy nasze
obowiązki. Bo choćby człowiek mówił najpiękniejsze słowa,
one przeminą razem z nim. (...)To będzie dla przyszłych
pokoleń "kopalnia" wiedzy o swoich przodkach, ich życiu i
pracy. Nie zdajemy sobie w pełni z tego sprawy. Czy umiemy
dziękować Bogu za ten dar?".
Nic dodać, nic ująć, tylko ponowić ostatnie pytanie: Czy
umiemy dziękować Bogu za ten dar? To z kolei rodzi następne
pytanie: W ilu parafiach w Polsce gazety parafialne wydawane
są tak długo i nieprzerwanie?
Minęło 10 lat!
Przez te lata nie zmieniliśmy zasad, które obowiązywały w
momencie powstania gazety, jak też w rocznicowym tekście.
Dlatego jeszcze raz wypada przytoczyć fragment "credo" z lat
początkowych: "Wiele miejsca na naszych łamach zajmują
sprawy wsi, naszej małej Ojczyzny. Nie można bowiem
oddzielić życia społecznego, politycznego, zawodowego czy
rodzinnego od życia wiarą. Dlatego w gazecie parafialnej
staramy się to życie społeczności ukazywać. I można różnie
oceniać: czy można więcej, czy lepiej, ale nie można
wszystkiego negować. A najlepszą ocenę nam wszystkim
wystawią przyszłe pokolenia, które z dystansem i
obiektywizmem popatrzą na nasze dokonania.
(...) Każdy parafianin ma prawo na łamach gazety wyrazić
swoje myśli czy odczucia. Do każdego - będącego osobą
publiczną - staramy się docierać. I można się spierać:
dlaczego ten a nie tamten, dlaczego teraz albo później, ale
trzeba popatrzeć obiektywnie. Staramy się być w centrum
wydarzeń, a jest ich bardzo wiele. I nie wszyscy ułatwiają
nam zadanie. Pragnieniem naszym byłoby, aby wszyscy
pracujący dla naszej społeczności mieli swoje stałe miejsce
w gazecie. A czas pokaże, czy uda się ten zamiar
zrealizować".
Czy udało się ten zamiar zrealizować? Dzięki ludziom dobrej
woli w większości tak. A teraz trochę statystyki, aby
unaocznić, jak wiele wydarzeń zostało udokumentowanych, jak
wiele przez ten czas dokonało się duchowego dobra.
Dotychczasowa sprzedaż najmniejsza była w ilości - 65 egz.,
a największa - 185 egz. Obecnie średnio rozchodzi się w
ilości 80-90egz. Przez 10 lat w gazecie zamieszczało swoje
artykuły 120 osób (część wielokrotnie).
Poszczególne tematy zamieszczane były do numeru 73 gazety w
ilości: redakcyjne - 20, życie parafialne - 51, wydarzenia
parafialne w układzie chronologicznym - 36, budowa kościoła
- 8, kronika parafii do roku 1999 - 12, ks. Edward - 4, ks.
Alojzy - 27, nabożeństwa fatimskie - 6, oazy - 17, PNKK -
13, radni - 14, łęczanie z poza - 6, historia wsi - 6,
kanalizacja - 6, KGW - 17, kronika szkolna - 57, lekarz -
14, OSP - 21, budowa sali - 8, sołtysi - 20, sport - 45,
stowarzyszenie "Jedność" - 14, z życia szkoły - 66,
telefonizacja - 12, UKS - 8, wydarzenia wiejskie - 27,
spółka wodna - 10, wywiady - 23. Ukazały się 2 wkładki z
tematami szkolnymi, wkładka z rachunkiem sumienia,
informacjami i przekazami na misje, zdjęciami siostry
Faustyny, folderami o Bożym Miłosierdziu. Powołanie
zamieszczało relacje z największych wydarzeń w życiu parafii
i wsi m.in.: z poświęcenia kościoła, konsekracji, misji
parafialnych, zmiany ks. Proboszcza, otwarcia sali
widowiskowej, nadania szkole imienia Jana Pawła II.
W życiu naszej Ojczyzny i społeczności także wiele się w tym
czasie zmieniło. W ciągu dziesięciu lat zamieszczaliśmy
wyniki wyborów na różnych szczeblach władzy. Były to m.in. 2
prezydentów, 6 premierów, 3 burmistrzów w Dukli, 3 sołtysów,
3 radnych. I tak można wymieniać jeszcze długo, bo 10 lat to
nie tylko czas podsumowań, ale i zastanowienia nad czasem
przeszłym i jego wpływ na nasze życie i wieczność. A trzeba
nam nieustannie do przeszłości "zaglądać", by umieć żyć w
przyszłości. I nie wierzyć żadnym współczesnym "prorokom",
którzy chcą przeszłość zostawić jedynie historykom, a myśleć
i żyć jedynie teraźniejszością i przyszłością. To tak, jakby
człowiek w jednej chwili wyrzekł się rodziny, przyjaciół,
znajomych, Ojczyzny i zaczynał od zera. Kim by był? I
przyszłość nie należy do nas. Nasza jest przeszłość i
teraźniejszość, "ojcowie i groby".
Drodzy Czytelnicy
Dziękujemy wszystkim, którzy prenumerują, czytają i promują
„Powołanie”. Również tym, którzy bezpłatnie zajmują się
kolportażem gazety w swoich sklepach. Dziękujemy drukarni p.
Michała Łuczaja, która poniżej kosztów własnych drukuje
naszą gazetę. Wystarczy sobie uświadomić, że wydrukowanie
jedynie samej okładki w kolorze kosztuje 2 zł.
Wchodząc w nowy czas naszej posługi prosimy o wyrozumiałość
i modlitwę. Polecamy nas wszystkich opiece Najświętszego
Serca Jezusowego i Matce Bożej Fatimskiej.
„Dzieląc się radością ze Zmartwychwstania Pańskiego, życzymy
Wam i Waszym bliskim, żeby Zmartwychwstały Chrystus napełnił
wszystkich radością, miłością, nadzieją i siłą”
-
Redakcja

- Resurrexit Christus,
Alleluja!
Złożone pośmiertnie ręce. Ślady po cierniowej koronie, niezabliźnione
jeszcze rany świadczące
o okrutnym biczowaniu, poprzebijane dłonie i stopy, rozpruty bok,
udręczona cierpieniem twarz... Całun Turyński. Strzępek ludzkiej
historii odbity w przedziwny sposób na płótnie. O dziwo, nie jest on
jednak znakiem klęski. To niezwykłe świadectwo nie wzbudza pesymizmu
oglądających, ale wręcz przeciwnie - daje radość, wiarę, jest jak deszcz
zraszający ziemię zgłodniałą prawdy i miłości! Rozświetla prawdę o
Zmartwychwstaniu, o tym, że Chrystus pokonał śmierć, zwyciężył
nienawiść, otworzył bramy wieczności!
Resurrexit Christus, Alleluja! Nie ma dziś kościoła, w którym nie
zabrzmiałyby dzwony wielkanocne - i tak nieprzerwanie od dwóch tysięcy
lat, mimo prześladowań, surowych kar, zsyłek na Sybir. I tak będzie
zawsze, bo w tym radosnym głosie spotykają się, i po wsze czasy spotykać
się będą, ludzkie marzenia o nieśmiertelności z Bożą, nieskończoną
miłością...
Kiedy TO się działo, uczniowie jeszcze nie rozumieli do końca. Nawet
wtedy, kiedy biegli do PUSTEGO GROBU. Po prostu bali się, po ludzku
sądzili, że przegrali, a tu taka nowina! Ale później były niewiara
Tomasza, nierozpoznanie Nieznajomego w drodze do Emaus, wspólne posiłki
- radość, która nie ma sobie równych. Było przebaczenie zdrady i
trzykrotne: "Panie, Ty wiesz, że Cię kocham". Historia od momentu
Zmartwychwstania zaczęła jednak biec inaczej, dokonało się NOWE
STWORZENIE. Czas pokazał, że wielkie monumenty, mające za zadanie
unieśmiertelnić swoich twórców, runęły w gruzy, przyszli następni, oni
także pogrążyli się w niepamięci dziejów, a Pusty Grób nieprzerwanie od
tysiącleci obwieszcza wszystkim radosną wieść o zwycięstwie Chrystusa,
Boga-Człowieka, nad śmiercią. Niepojęta logika miłości...
Przez to wszystko do mnie przemawiałeś Panie... Dziwne, jak niezwykłymi
znakami posługuje się Zmartwychwstały Chrystus: odsuniętym kamieniem,
zwiniętą i odłożoną na bok chustą, pustką kamiennego grobu, który od tej
pory dla jednych stanie się fundamentem wiary, najpełniejszym znakiem
wiarygodności Dobrej Nowiny, a dla innych niepokojem, wyrzutem sumienia,
znakiem zmuszającym do refleksji. Będą go chcieli zakrzyczeć, zalać
krwią męczenników, wymazać z historii. Wszystko to na próżno. Dzwony
rezurekcyjne nie pozwolą im spać spokojnie do końca życia...
Czymże jest kamień wobec zwycięstwa nad śmiercią? Czymże są granice
ciała? Kamień musiał być odsunięty na bok, musiał być skruszony jak
twarde serca ludzi, którzy chcąc uczynić na siłę niebo z ziemi, czynią z
niej niejednokrotnie piekło. Dlatego, kiedy będziemy sobie składać
życzenia i dzielić się w wielkanocny poranek jajkiem - symbolem nowego
życia, nie zapomnijmy o pewnym szczególnym życzeniu - modlitwie: aby
wraz ze Zmartwychwstaniem Chrystusa zmartwychwstały nasze umysły z grobu
niewiary i obojętności, aby nasza myśl powstała z mogiły relatywizmu,
nazywania zła dobrem, kłamstwa - dyplomacją, a nieuczciwości -
zaradnością... To będzie prawdziwe zwycięstwo...
Jeszcze
jest dla nas Alleluja
pieśnią pielgrzymów,
ale już zmierzamy
uciążliwą drogą
w kierunku wiecznej ojczyzny,
gdzie zakończy się
nasze dążenie
i pozostanie jedynie
Alleluja.
św. Augustyn
Zadziwić się
Zmartwychwstaniem
Ponoć pewien proboszcz wygłosił w wielkanocny poranek takie oto krótkie
kazanie: "Jezus Chrystus żył, umarł i zmartwychwstał, ale wy i tak w to
nie wierzycie. Amen". I zszedł z ambony.
Nie śmiem nikogo oskarżać o brak wiary w Zmartwychwstałego. Nie mnie
sądzić w tych sprawach... Nie chcę nawet osądzać samego siebie. Jedną
rzecz jednak mogę powiedzieć z całą pewnością. Przyzwyczailiśmy się,
kochani, przyzwyczailiśmy się paskudnie do niebywałych sformułowań wiary
chrześcijańskiej. Zatraciliśmy świeżość przeżycia religijnego. Czy
wykrzykujemy z radości, jeśli ktoś nam mówi: "Jezus wrócił z cmentarza
żywy!"? Czy przyjmujemy ze zdumieniem słowa proklamowane nam w niedzielę
Zmartwychwstania Pańskiego? Kiedy się dziwić przestanę - śpiewał ktoś
kiedyś - lżej mi będzie i łatwiej bez tego, ścichną szczęścia i bóle
wyśmiane - bo nie spytam już nigdy: dlaczego. Błogi spokój wyrówna mi
tętno, gdy się życia nauczę na pamięć, bo zbyt czułe i bolesne piękno
pożyczoną poezją zakłamię: (...) kiedy się dziwić przestanę - będzie po
mnie. A zatem zdumieć nam się trzeba. Zadziwić zmartwychwstaniem Jezusa
z Nazaretu...
Roman Brandstaetter zwierza się w swoim "Kręgu biblijnym", że postanowił
kiedyś napisać opowieść o tym, co by się działo na świecie, gdyby
Chrystus nie istniał. Gdy zacząłem obmyślać - pisze autor - akcję i
konflikt, charaktery osób, stosunki polityczne i społeczne, (...)
doznałem wrażenia, jakby z głębi czasu zionęła ku mnie potworna otchłań
niemożliwa do określenia. W żaden sposób nie mogłem sobie wyobrazić
nieobecności Chrystusa w ludzkich dziejach. (...) Nie zdołałem wykrzesać
z siebie ani jednego obrazu. Tworzywo okazało się jałową miazgą, której
nie umiałem nadać kształtu. Stanąłem oko w oko z demoniczną próżnią, w
której ani siebie, ani sensu świata nie mogłem odnaleźć.
Lecz Chrystus istniał. Otrząśnijmy się zatem z otępienia i radujmy się.
Jezus zmartwychwstał! Powrócił z cmentarza żywy, wspaniały, uwielbiony,
prawdziwy człowiek! A zatem my również zmartwychwstaniemy: "a śmierci
już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie
będzie" (Ap 21,4). A ku czemu zmartwychwstaniemy? Ku wszechogarniającej
wszystko miłości. "Bo królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i
pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym" (Rz 14,
17). Wierzysz, że zmartwychwstaniemy? Jeśli wierzysz, to podziel się
Twoją nadzieją z innymi.
List od zmartwychwstałego Jezusa
To ja. Zmartwychwstały Jezus. Pisze, aby Ci podziękować
za wszystkie te chwile, w których o mnie pamiętasz.
Wiedz, że jestem z Ciebie dumny ilekroć starasz się
dobrze żyć ze swoją rodziną, bliskimi, okazywać Miłość i serdeczność,
przebaczać i pomagać innym, uczciwie pracować, uczyć się... Nawet nie
masz pojęcia jak się cieszę, gdy odwiedzasz mnie w świątyni! Gdy się
modlisz, zatrzymujesz by dzielić się ze mną trudem swego codziennego
życia, gdy mówisz o problemach, trudnościach, prośbach, nawet skargach!
Bądź pewien, że Ojciec i Ja wsłuchujemy się w każde Twoje słowo, czy
choćby westchnienie - z największą uwagą i czułością. Jednak... nie
gniewaj się, jeśli nie zawsze i nie od razu możemy spełnić te
oczekiwania. Bo tak naprawdę zależy nam na Twoim dobru, tj. rozwoju
Miłości w Tobie, co nie koniecznie jest równoznaczne z realizacją tego,
co Tobie wydaje się najbardziej niezbędne w danym momencie. Bo chcemy
byś kochał siebie i otaczający cię świat nie "za coś" - lecz "mimo
wszystko"!
Ale dziś - jeśli pozwolisz... to Ja będę miał kilka sugestii dla Ciebie.
W takim razie posłuchaj:
Jeżeli życie stawia Cię przed problemem, którego nie
jesteś w stanie rozwiązać - nie obawiaj się. Włóż ten problem "do
koperty i wyślij do mnie". Gdybyś chciał poznać odpowiedz - po prostu
pójdź do świątyni i słuchaj, otwórz Pismo Święte. Ja mówię i odpowiadam
zawsze jeśli tylko zechcesz patrzeć i słuchać... usłyszysz.
Gdy już "wyślesz Twój list" do mnie - przestań się
martwić. Skoncentruj się raczej na rzeczach, które są obecne w Twoim
życiu TERAZ. Popatrz:
Jeśli utkniesz w korku ulicznym - nie rozpaczaj. Są na
świecie ludzie, dla których kierowanie własnym autem jest marzeniem
ściętej głowy!
Jeśli masz kiepski dzień w pracy - pomyśl o człowieku,
który jest bez pracy przez wiele lat...
Jeśli rozpaczasz z powodu nieporozumień miłosnych -
pomyśl o osobie, która nigdy nie doświadczyła, co to znaczy kochać i być
kochanym...
Jeśli wściekasz się, że kolejny weekend minął
nieciekawie - pomyśl o kobiecie pracującej 12 godzin na dobę, siedem dni
w tygodniu, by wykarmić swoje dzieci...
Jeśli zepsuje Ci się auto w drodze, a do najbliższego
warsztatu masz kilka kilometrów - pomyśl o człowieku na wózku
inwalidzkim, który marzy o takim spacerze!
Jeśli zauważysz siwy włos na swej skroni - pomyśl o
pacjentach chorych na raka, poddanych chemioterapii, którzy bardzo by
się cieszyli mając choćby takie włosy na głowie...
Jeśli jesteś w tym szczególnym miejscu w swym życiu, że
zastanawiasz się nad jego sensem i celem - bądź wdzięczny! Jakże wielu
jest takich, którzy nie mieli szansy żyć wystarczająco długo, aby
doczekać takiego momentu...
Jeślibyś stał się "ofiarą" czyjejś uszczypliwości,
złośliwości, ignorancji czy małostkowości - pamiętaj, sprawy mogłyby
potoczyć się jeszcze gorzej: to Ty mógłbyś być taką zadającą ból osobą!
Jeśli zdecydujesz się wysłać ten tekst do innych -
dzięki stokrotne. Być może zmienisz ich życie w sposób, którego nie
mogłeś się spodziewać?
Ten, który poniósł te wszystkie trudy przed Tobą, aby
pokazać Ci, że z Miłości wszystko jest możliwe;
Jezus.

Grób Pański dziś
"Nie ma Go tu! Zmartwychwstał jak
powiedział" (Mt 28, 6). Można też przyjechać tutaj i osobiście
sprawdzić, że Pana Jezusa nie ma w Grobie, podobnie jak uczynił to św.
Jan, który wszedł do pustego Grobu, "ujrzał i uwierzył" (J 20, 8). "Nie
ma Go, zmartwychwstał, jak powiedział, oto miejsce, gdzie go złożono".
Typowy Grób. Miejsce, gdzie złożono Pana Jezusa, było własnością Józefa
z Arymatei, członka Sanhedrynu. Pochował on Chrystusa we własnym grobie,
który odzwierciedla typowe miejsce żydowskiego pochówku. Ma on dwie
części połączone ze sobą wąskim przejściem. Pierwsza, dość obszerna,
służyła za miejsce modlitwy i żałoby dla rodziny. W drugiej zaś części,
znacznie mniejszej, były wykute w skale podłużne wnęki, w których
kładziono zmarłych. Wejście do grobu zasuwano masywnym głazem
przypominającym kamień młyński. Dlatego kobiety idące do grobu martwiły
się i "mówiły między sobą: "Kto nam odsunie kamień od wejścia do grobu?”
(Mk 16, 3).
Pielgrzymi. Od wieków z całego świata przybywają do Bazyliki
Zmartwychwstania, aby pomodlić się przy pustym Grobie. Pierwsza
pielgrzymowała tutaj Matka Najświętsza, która - jak mówią apokryfy -
codziennie przybywała na Kalwarię i do pustego Grobu (Transitus 1). Na
tę pamiątkę w Bazylice Zmartwychwstania są tzw. Arkady Maryi. Bez
wątpienia przychodzili tutaj na modlitwę pierwsi chrześcijanie, którzy
licznie przyjmowali chrzest, o czym czytamy w Dziejach Apostolskich
(...).
Niestety, w 135 r. cesarz Hadrian, chcąc wymazać z pamięci chrześcijan
święte miejsca, postawił nad Grobem Pańskim ołtarz Venus. W ten sposób
jednak zaznaczył jeszcze bardziej to miejsce. Gdy matka cesarza
Konstantyna, św. Helena, przybyła do Jerozolimy, nie było problemów z
identyfikacją miejsca Zmartwychwstania. W krótkim czasie postawiono tu
potężną bazylikę, a sam grób został zamknięty wewnątrz małej kaplicy. W
ciągu wieków kaplica Grobu Bożego ulegała zmianom (lata: 614, 1009,
1048, 1555, 1719, 1808). Zachowała jednak swe przeznaczenie - wskazywała
miejsce Zmartwychwstania.
Współczesność. Obecnie Grób Pański ma również dwie części. Pierwsza z
nich, będąca przedsionkiem, jest zwana kaplicą Anioła, ponieważ tam
ukazał się on niewiastom. Znajduje się w niej fragment kamienia, który
według tradycji zamykał wejście do grobu. W drugiej części jest miejsce,
gdzie złożono Ciało Chrystusa owinięte w płótna zgodnie z żydowską
tradycją. Na tym miejscu jest obecnie marmurowa płyta. Ojciec Bonifacy z
Roguzy, franciszkanin, będąc świadkiem prac restauracyjnych w 1555 r.,
stwierdza, że po zdjęciu wszelkich ornamentów można było widzieć
oryginalną skałę, na której spoczęło Ciało Zbawiciela.
Nad marmurową płytą widnieje wizerunek Zmartwychwstania Pana Jezusa, a z
góry zwisa szereg lamp wskazujących na wagę miejsca. Na ścianie
północnej jest ikona Matki Bożej. Można ją uchylić i zobaczyć za nią
fragment surowej skały grobowej, która bez zmian i ornamentów dotrwała
do współczesności, będąc świadkiem Zmartwychwstania.
Liturgia
Grób Pański jest pod opieką katolików i prawosławnych (głównie Greków i
Ormian). W związku z tym każde wyznanie chrześcijańskie ma wyznaczone
godziny, w czasie których, sprawuje Liturgię. Jako katolicy możemy
celebrować codziennie Mszę Świętą od 4.30 do 7.15. W Grobie Pańskim
kończy się codzienna procesja, piątkowa Droga Krzyżowa oraz inne
nabożeństwa. W ciągu dnia Grobem opiekują się prawosławni (Grecy), a o
godz. 20.00 każdego dnia zamyka się bazylikę. Jeśli ktoś chce, to może
pozostać wewnątrz na całonocną modlitwę. Ojcowie Franciszkanie mają
połączony z bazyliką klasztor i w nocy modlą się przy Grobie Pańskim.
Obecnie w klasztorze jest trzech Polaków, w tym przełożony o. Władysław
Brzeziński.
ks. Paweł Rytel-Andrianik, Jerozolima
Katechizmowe rozważania
"Żywa ofiara w Chrystusie"
KOŚCIÓŁ
PAMIĘTA O OFIERZE SWEGO PANA
Jezus, pokładając ufność w Bogu, całkowicie oddał się
ludziom. To oddanie się cechuje także Jego ostatnie chwile z
przyjaciółmi. Jeśli mówi: "To jest moje Ciało, które za was będzie
wydane", chce tym samym powiedzieć: To jest moje życie, oto jestem dla
was, także w godzinie zdrady i cierpienia, także w śmierci na krzyżu. W
wyciągniętych i przybitych do krzyża rękach widzą chrześcijanie znak
Jego dobrowolnej niemocy i wydania się. We mszy świętej uobecnia się nie
tylko Ostatnia Wieczerza Jezusa, lecz również Jego śmierć i
zmartwychwstanie. Gdy katolicy mówią o ofierze Chrystusa lub o ofierze
mszy świętej, mają na myśli nie ofiarę, którą w niektórych religiach
składa się bóstwu. Mają przed oczyma całe życie Jezusa, Jego wydanie się
w życiu i śmierci. Ta ofiara życia Jezusa jedna nas z Bogiem. Umacnia
wspólnotę Boga i ludzi i ofiarowuje przebaczenie, służy szczęściu i
zbawieniu wszystkich ludzi. Staje się ona teraźniejszością zawsze, gdy
Kościół sprawuje Eucharystię. "To czyńcie na moją pamiątkę" znaczy także
- pozwólcie, aby ofiara życia i śmierci Jezusa mogła w was działać.
Wciąż czyńcie to, co Jezus czynił dla Boga i ludzi.
Gdy kapłan wypowiada nad chlebem i winem słowa Jezusa i
gdy ukaże wiernym Jego Ciało i Krew, zgromadzeni wyznają:
"Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i
oczekujemy Twego przyjścia w chwale".
Ofiara:
Słowo pochodzenia łac. offerre = nieść naprzeciw, przynieść, dawać. We
wszystkich prawie religiach ludzie poprzez ofiarę dają wyraz swej
zależności od Boga (lub bogów) i potwierdzają, że wszystko Jemu (im)
zawdzięczają. Symbolicznie oddają jedną część tego, co posiadają (przez
spalenie, zniszczenie albo rozdanie). W Starym Testamencie ofiary
odgrywały ważną rolę. Nowy Testament mówi tylko o jednej jedynej ofierze
Jezusa, który na krzyżu ofiaruje swe życie. Tę gotowość do ofiary
objawił Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy w słowach i gestach łamania
chleba i rozdawania wina. Sobór watykański II (1963) powiada: "Zbawiciel
nasz podczas Ostatniej Wieczerzy (...) ustanowił Eucharystyczną Ofiarę
Ciała i Krwi swojej, aby w niej na całe wieki, aż do swego przyjścia,
utrwalić Ofiarę Krzyża i tak umiłowanej Oblubienicy Kościołowi powierzyć
pamiątkę swej Męki i Zmartwychwstania" (Konstytucja o liturgii świętej,
47).
Ofiara Kościoła: Kościół przeżywa we mszy świętej na
nowo życie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, i przez posługę
kapłana uczestniczy w Świętej Ofierze. Sam staje się także "żywą ofiarą
w Chrystusie".
W KAŻDYM TYGODNIU WIELKANOC
Według kalendarza żydowskiego dzień zmartwychwstania
Jezusa był dniem po szabacie (po święcie), a więc pierwszym dniem
tygodnia (Mk 16, 2). Dla chrześcijan od samego początku był to dzień
przebywania ze sobą (por. J 20, 19. 26). Później nazwano go "Dniem
Pańskim", gdyż wierzono w szczególną obecność swego Pana, Jezusa
Chrystusa, podczas sprawowanej Eucharystii. Następnie chrześcijanie
przenieśli przykazanie święcenia szabatu na ten pierwszy dzień tygodnia
- na dzień Pański.
Niedziela jest dniem zmartwychwstania Jezusa. Każda
niedziela jest zatem "małą" uroczystością wielkanocną. Szczególnie
aktualną staje się ona podczas niedzielnej mszy świętej. Nacechowana
jest radością wielkanocną. W dniu tym ludzie uwalniają się od ciężaru i
monotonności codziennej pracy, odpoczywają, gdyż niedziela ustanowiona
jest dla człowieka (por. Mk 2, 27). Każda niedziela winna być świętem,
które sprawia, że ludzie odnajdą się między sobą i w sobie, a przede
wszystkim, zwracają się do Boga.
W większości kościołów sprawuje się Eucharystię nie
tylko w niedzielę, ale każdego dnia. W ten sposób składa się Bogu
nieustanne dziękczynienie i spaja się życie ludzi z Jezusem Chrystusem i
z Jego oddaniem się Bogu i ludziom.
Chleb eucharystyczny przechowywany jest w tabernakulum.
Dzięki temu także chorzy i umierający mogą uczestniczyć we wspólnocie
Ciała eucharystycznego. Wierni mogą również oddawać cześć obecnemu w nim
Panu nie tylko w czasie mszy świętej. Zewnętrznym znakiem adoracji jest
przyklęknięcie. "Wieczna lampka" przypomina o obecności Pana pod
postacią chleba.
Antyfona z mszy świętej wielkanocnej odnosi się do
każdej niedzieli:
"W tym dniu wspaniałym wszyscy się weselmy" (wg Ps 118,
24).
Antyfona (refren, powtarzająca się odpowiedź) to krótki
tekst modlitewny, dawniej śpiewany na przemian przez dwa chóry po
wersetach psalmu, nawiązujący do treści danego święta.
Trzecie przykazanie: Pamiętaj, abyś dzień święty święcił
(zob. Dziesięć przykazań; Wskazania Kościoła).
Wypoczynek niedzielny: Wydana przez cesarza Konstantyna
w 321 r. ustawa zabraniała pracy zarobkowej w niedzielę. Również w
średniowieczu złamanie tej zasady było bardzo surowo karane. Z
wprowadzeniem 40-godzinnego tygodnia pracy straciła swe znaczenie
ustawowa regulacja odpoczynku niedzielnego. "Święcenie" niedzieli stało
się ponownie zadaniem chrześcijan.
Konsekracja (od łac. consecrare = poświęcić,
consecratio = poświęcenie, przekazanie na własność Bogu) to uroczyste
poświęcenie (por. Sakramentalia) zastrzeżone dla biskupa (np. ołtarza,
kościoła) nazywamy konsekracją. Przy sprawowaniu Eucharystii mówi się o
konsekracji chleba i wina (przeistoczeniu), jak również o hostiach
konsekrowanych, znajdujących się w tabernakulum.
Wieczna lampka: Na znak obecności Chrystusa pod
postacią Chleba eucharystycznego płonie w kościołach czerwona lampka
(oliwna) - Chrystus jest "światłością świata" (J 8, 12). Przyklęknięcie:
U katolików znak uwielbienia i adoracji Jezusa Chrystusa jako Pana.
Wyraz wiary w to, że Chrystus jest obecny pod postacią chleba.
Komunia pod dwiema postaciami: Od soboru watykańskiego
II udzielanie Komunii świętej pod dwiema postaciami jest dozwolone. Co
więcej, przy szczególnych okazjach nawet zalecane (o ile jest to możliwe
do wykonania), aby w ten sposób na nowo uczynić widzialnym pełny znak
Eucharystii.
Pomocnicy w rozdawaniu Komunii świętej: Na prośbę
miejscowego proboszcza, biskup diecezji może odpowiednim mężczyznom i
kobietom zezwolić na rozdawanie Komunii świętej.
opr. Wioletta Fornal
Baranek zbawiający owce
Rozważania nad symboliką wielkanocną
Jasność
i radość, która większości z nas kojarzy się prawdopodobnie z myślami o
Wielkanocy, nie może zmienić faktu, że wewnętrzna treść tego dnia jest
dla nas o wiele trudniejsza do przyjęcia, niż choćby ta
bożonarodzeniowa. Narodziny, dzieciństwo, rodzina - to wszystko należy
do naszego własnego świata przeżyć. Dlatego całkiem bezpośrednio porusza
nas myśl o tym, że Bóg stał się dzieckiem, małe stało się wielkie,
wielkie stało się bliskie, ludzkie i dotykalne. Wierzymy, iż rodząc się
w Betlejem, Bóg wstąpił w ten świat i już samo to ściągnęło odrobinę
światła ku ludziom, którzy o własnych siłach nie byli w stanie przyjąć
tego orędzia […].
Wielkanoc mówi o czymś niewyobrażalnym. To wydarzenie dochodzi do nas
zrazu wyłącznie poprzez słowo, nie dzięki zmysłom. Tym bardziej chodzi
więc o to, aby pozwolić kiedyś, by pozyskało nas słowo. Ponieważ jednak
obecnie wyobrażamy sobie wszystko przy pomocy zmysłów, od dawna już
wiara Kościoła przełożyła wielkanocne słowo na symbole, które pozwalają
przeczuć to, czego nie da się wypowiedzieć słowem. Symbol światła (a
wraz z nim i ognia) odgrywa szczególną rolę. Orędzie paschalne
wypowiedziane znad świecy, która w nocy, w ciemnym kościele staje się
znakiem życia, wyobraża Zwycięzcę Śmierci. Tak oto wydarzenie z
przeszłości zostaje przetłumaczone na język naszych czasów: gdzie
światło zwycięża ciemność, tam dokonuje się coś ze zmartwychwstania.
Błogosławieństwo wody wysuwa na plan pierwszy inny element stworzenia,
będący symbolem zmartwychwstania: woda może mieć w sobie coś
zagrażającego, co może stać się orężem śmierci. Żywa, źródlana woda jest
jednakże darem i stwarza wśród pustyni oazy życia. Trzeci symbol jest
całkiem innego rodzaju: śpiew "alleluja", świąteczna pieśń wielkanocnej
liturgii, pokazuje, że głos ludzki może nie tylko krzyczeć, jęczeć,
żalić się, mówić, lecz również - śpiewać. Czyż to, że człowiek potrafi
ponad wszystko inne wołać głosem stworzenia, przemieniając je w
harmonię, nie pozwala nam w cudowny sposób przeczuwać, do jakiej
metamorfozy zdolni jesteśmy my i stworzenie? Czy to nie jest cudowny
znak nadziei, w którym wolno nam przeczuwać to, co ma nadejść,
przyjmując to jednocześnie jako możliwość i teraźniejszość?
Nie jest zresztą przypadkowa taka pora roku, w której obchodzona jest
Wielkanoc. Chrześcijańska Wielkanoc wykracza poza żydowską Paschę i
sięga głęboko zarówno w historię religii, jak i w obszar tzw. religii
naturalnej. Frapujące i dające do myślenia jest dla mnie to, jak
dobitnie mówi Jezus w czasie swojej życiowej drogi o swej "godzinie".
Zmierza ku śmierci, lecz unika jej tak długo, dopóki nie nadejdzie Jego
godzina (por. np. Łk 13,31-35). Tak więc całkiem świadomie łączy On
swoje posłannictwo z całą historią wiary ludzkości i ze znakami
stworzenia. Ostateczne wypełnienie swego posłannictwa łączy Jezus z tym
świętem, a więc z pierwszą wiosenną pełnią Księżyca. […]
Do barokowej liturgii należał kiedyś "risus Paschalis" - wielkanocny
śmiech. Wielkanocne kazanie zawierać musiało historię pobudzającą do
wesołości tak, że kościół rozbrzmiewał tego dnia śmiechem. To mogła być
nieco powierzchowna forma chrześcijańskiej radości. Czyż jednak nie ma w
tym właściwie czegoś pięknego i stosownego, że śmiech stał się symbolem
liturgicznym? Czy nie sprawia nam przyjemności, kiedy w barokowych
kościołach, w igraszce aniołów i ornamentów, słyszymy wciąż śmiech, w
którym wyraża się wolność odkupionych? Czy nie jest znakiem wielkanocnej
wiary, kiedy to Haydn odnośnie swojej kościelnej kompozycji powiedział,
iż myśląc o Bogu, znalazł niewątpliwą radość, taką, że "kiedy chciałem
wypowiedzieć słowa prośby, nie mogłem powstrzymać mojej radości i dałem
upust moim radosnym uczuciom, tak, że "miserere" i dalsze części
opatrzyłem określeniem "allegro"?
Niebiańska wizja z Apokalipsy mówi, co dzięki wierze ujrzymy w czasie
Wielkanocy: zabitego Baranka, który żyje. A ponieważ On żyje, skończy
się nasz płacz i przemieni się w śmiech (por. Ap 5,4 i dalsze).
Spojrzenie na Baranka jest naszym spojrzeniem w otwarte niebo. Bóg widzi
nas i działa, jeśli nawet czyni to inaczej niż myślimy, czy skłonni
bylibyśmy Mu narzucić. Właściwie dopiero dzięki Wielkanocy możemy w
pełni wypowiadać pierwszą zasadę wiary. Dzięki Wielkanocy znalazła ona
swoje wypełnienie i stała się pociechą: wierzę w Boga, Ojca
wszechmogącego. Dzięki Barankowi wiemy, że Bóg jest rzeczywiście Ojcem,
i że jest wszechmogący. Kto to pojął, nigdy już nie będzie całkowicie
smutny i zrozpaczony. Kto to zrozumiał, przeciwstawi się pokusie
stanięcia po strome oprawcy. Kto to pojął, nie dozna straszliwego lęku,
jeśli sam znajdzie się w sytuacji Baranka, ponieważ wtedy będzie w
najbezpieczniejszym miejscu.
Do tego więc zaprasza nas Wielkanoc, abyśmy nie tylko słuchali Jezusa,
lecz słuchając uczyli się również patrzeć od środka. To największe
święto roku kościelnego dodaje nam odwagi, aby spoglądając na Niego,
zabitego i zmartwychwstałego, odkryć otwartą szczelinę nieba. Jeśli
pojmiemy orędzie zmartwychwstania, poznamy, iż niebo rozciągnięte nad
ziemią nie jest całkowicie zamknięte. Wtedy -jeszcze nieśmiało, choć z
mocą - przenikanie w nasze życie coś z Bożego światła. Wtedy wleje się w
nas radość, na którą w przeciwnym razie bezskutecznie czekalibyśmy, a
każdy, kogo przeniknie coś z tej radości, może stać się na swój sposób
taką szczeliną, przez którą niebo spogląda na ziemię i schodzi ku niej.
I tak stanie się prawdą to, co przepowiada Apokalipsa: wszelkie
stworzenie, które jest w niebie i na ziemi, i pod ziemią, i na morzu, i
wszystko, co w nich przebywa, napełnione jest radością zbawionych (por.
Ap 5,13). W stopniu, w jakim to rozpoznamy, spełni się słowo
odchodzącego, rozstającego się, a przecież wciąż na nowo przychodzącego
Jezusa: wasz smutek zamieni się w radość (J 16,20). A napełnieni
wielkanocną wiarą ludzie powiedzieć mogą tak jak Sara: "Bóg pozwolił mi
się śmiać; każdy, kto o tym usłyszy, będzie się ze mną śmiał" (Rdz
21,6).
Joseph kard. Ratzinger
Panie, wierzę, chcę wierzyć w
Ciebie!
Spraw, żeby moja wiara była pełna,
przenikająca moje myśli, sądy, słowa i czyny.
Spraw, aby moja wiara była dobrowolna,
abym chętnie przyjmował
wszelkie wyrzeczenia i obowiązki,
które ona niesie z sobą, i żebym wierzył całym sobą.
Spraw, Panie, żeby moja wiara była silna,
otwarta na nowe światła, przezwyciężająca
trudności, krytyki, wątpliwości.
Spraw, Panie, żeby moja wiara była radosna,
żeby dawała pokój mojemu duchowi
i czyniła mnie zdolnym do rozmowy z Bogiem
i promieniowała szczęściem
obcowania z Bogiem i z ludźmi.
Spraw, Panie, żeby moja wiara była skuteczna,
niech się w miłości objawia na zewnątrz
jako prawdziwa przyjaźń z Tobą i dobroć dla ludzi.
Niech mnie umacnia w cierpieniu,
niech i pomaga szukać Ciebie w nadziei.
(M. Bednarz, Skarbnica modlitw)
Królowa Polski, Matka Kościoła, Pani Fatimska...
Z Tobą, Matko, przez
życie iść...
TESTAMENT Z KRZYŻA
Swoim
testamentem z krzyża Jezus wzywa każdego z nas do budowania jedności
życia z Maryją. Zbawiciel chce, byśmy wprowadzili Jego Matkę do naszego
życia wewnętrznego, by Ona mogła nas kształtować.
Jan będzie wszystkie istotne sprawy swojego życia rozstrzygał razem z
Matką Bożą, pozwalając Jej ingerować w najbardziej osobiste przeżycia i
doświadczenia, pozwalając by Ona prowadziła go, jak matka prowadzi swoje
dziecko. Rozpocznij i ty budowanie własnej wewnętrznej relacji z Maryją
- takiej, jaka istnieje pomiędzy małym dzieckiem a kochającą matką.
Wprowadź Ją w najbardziej intymne dziedziny swojego życia. Niech twoją
postawę cechuje zawsze postawa Bożego dziecięctwa. Chciej pozostawać
słabym jak dziecko, którego własne możliwości są prawie żadne.
Komuś, kto zawierza się Maryi, o wiele łatwiej będzie o postawę dziecka
Bożego - dziecka, które wierząc, że jest kochane i w pełni akceptowane,
w każdej okoliczności zachowuje właściwą sobie godność. Wtedy odrzucenie
przez ludzi nie jest już tak bolesne. - Skoro Bóg mnie nie odrzuca, to
odrzucenie przez ludzi jest jedynie oczyszczeniem mnie ze zbytnich
przywiązań, ze zbytniego liczenia na ludzi i zabiegania o dobrą opinię w
oczach świata.
Ktoś, kto ma w sobie postawę prowadzonego przez Maryję dziecka Bożego,
pozostaje jakby ponad niezrozumieniem, odrzuceniem, oskarżeniem, złą
opinią. Jeżeli zależy mu na uznaniu u innych to jedynie ze względu na
wolę Bożą.
Synowskie zawierzenie się Maryi wyzwala z tego, co zwykle bardzo nas
ogranicza - z niepotrzebnych i niewłaściwych układów ze światem.
Celem życia kogoś, kto zawierza się Maryi i pragnie, by to Ona
kształtowała jego życie wewnętrzne, staje się uświęcenie, a więc takie
przeniknięcie przez Chrystusa, by coraz bardziej znikało jego "ja", by
zaczął w nim żyć Chrystus. A to dokonuje się zwykle w kontekście
odrzucenia przez ludzi. Wzgarda i niezrozumienie stają się wtedy czymś
codziennym w naszej drodze do świętości.
Dziecko Boże prowadzone przez Maryję jest pewne, że Bóg kocha je pomimo
przepaści jego zła; wierzy, że przepaść miłości Boga w nieskończony
sposób przewyższa nawet najgłębszą przepaść ludzkiej nicości i grzechu.
Dziecięce zawierzenie się Maryi, o jakim mówi Papież, to stojąca przed
każdym z nas szansa wejścia w tak osobisty i intymny kontakt z naszą
duchową Matką, że umożliwi on Maryi jak najpełniejszy udział w
kształtowaniu naszego życia wewnętrznego.
Chrystus chce, byś wprowadził Maryję w całe swoje życie, w najbardziej
intymne przeżycia wewnętrzne i żebyś dzięki temu próbował patrzeć na
siebie i otaczający cię świat jakby Jej oczami. Wtedy staniesz się mocny
Jej mocą.
Dziecko, pozostając w bliskim kontakcie z matką, obserwuje ją i zaczyna
mimo woli patrzeć na wszystko jej oczami. (...) Dlatego też świadomie
czy podświadomie naśladuje ją. Właśnie o to chodzi również w przypadku
dziecka Bożego, które zawierzając się po synowsku swojej duchowej Matce,
zaczyna dzielić z Nią całe swoje życie, tworząc komunię osób.
[Dziecko Boże] tak bardzo wpatruje się w Nią, że nawet nie wiedząc
kiedy, zaczyna żyć Jej życiem i kochać Jej Sercem.
Odpowiadając na miłość Matki i po synowsku się Jej zawierzając, dziecko
pozwala, by Ona kształtowała jego życie wewnętrzne na swój wzór.
Jeżeli kiedyś wszystko ci się zawali, będzie to znak, że masz budować
jeszcze większą wspólnotę życia z Maryją, twoją duchową Matką.
Dziecko Boże, które wychodzi naprzeciw Matce i bez lęku pozwala się Jej
kształtować, zaczyna inaczej żyć. Jego życie zmienia się, choć ono samo
nie musi wiedzieć, kiedy Matka Boża zacznie "za nie żyć Ewangelią".
Proces kształtowania się naszej dziecięcej relacji wobec Maryi nie jest
łatwy, ponieważ człowiek duchowo stary chce sam decydować o swoim losie.
Może często nie ufasz Jej, ponieważ wciąż ufasz sobie. Może buntujesz
się i nie chcesz przyjąć darów, jakie Bóg ofiarowuje ci przez Jej ręce.
A przecież tylko wtedy, gdy będziesz małym, bezradnym i bezgranicznie
ufnym wobec Boga, zostaniesz obdarzony prawdziwą mocą.
Bezradne dziecko Boże dysponuje mocą samego Stwórcy. Dla kogoś, kto trwa
przed Bogiem w postawie dziecięctwa, nie ma rzeczy niemożliwych.
Budowanie wspólnoty życia z Matką Bożą stanie się twoją drogą do
uświęcenia. To twoja niezwykła szansa. Twój wewnętrzny dialog z Matką
Bożą będzie tworzył tę przedziwną jedność, która sprawi, że coraz
bardziej będziesz formowany na Jej podobieństwo, co oznacza, że
zaczniesz coraz pełniej żyć tak, jak Ona żyła.
Jeżeli zawierzysz siebie Maryi, Ona najpełniej otworzy cię na Ducha
Świętego i nauczy korzystania z Jego darów. I to stanie się twoją drogą
do jak najgłębszego życia wiarą.
Do tego, byśmy mogli we wszystkim wypełniać wolę Bożą, konieczne jest
zakochanie się w Bogu. Człowiek w Nim zakochany jest "szalony" i w
swoich pragnieniach, i w tym, co robi.
Do szalonej miłości Boga chce prowadzić nas nasza duchowa Matka -
Maryja. Stąd nasze całkowite oddanie się Jej staje się drogą ku
najgłębszej miłości Boga.
Ta, która z woli swojego Syna jest naszą duchową Matką, kocha nas tak,
jak kochała Jezusa jako człowieka.
Na mocy testamentu z krzyża Jej nowym posłannictwem jest macierzyństwo
duchowe wobec każdego z nas. Odtąd żyje Ona dla nas, troszczy się o nas
i pozostaje całkowicie do naszej dyspozycji.
Już od momentu naszego poczęcia Maryja poprzez nasze ziemskie matki,
którym wyjednuje potrzebne łaski, jest przy nas i służy nam. Ona jest
przy nas o wiele bardziej niż nasze matki ziemskie, których możliwości
są ograniczone.
Matka Niebieska jest "do dyspozycji" każdego swojego dziecka cały czas
jakby na każde jego zawołanie.
Gdy zaczniesz patrzeć na swoje życie w świetle wiary, dostrzeżesz, że:
To Ona wstawała do ciebie w nocy, karmiła cię, pielęgnowała i czuwała
przy tobie w każdej chwili twojego życia; To Ona troszczyła się o ciebie
poprzez lekarza, który cię leczył i poprzez wszystkich, którzy
wyświadczyli ci jakiekolwiek dobro; To za jej przyczyną spotkałeś na
swojej drodze tak wiele ludzkiej dobroci i serca.
Maryja, która jest stale przy tobie i troszczy się o twój wszechstronny
rozwój, w sposób szczególny troszczy się o twój rozwój duchowy. Ona jest
Matką i Mistrzynią twojego życia duchowego.
Jej najgłębszym pragnieniem jest wzrastanie w tobie Chrystusa, tak, by w
twoim sercu nie było już miejsca dla ciebie samego, a tylko dla Niego i
Jego woli.
Kiedy matka bierze dziecko na ręce, okazuje mu swoją czułość. Jest to
gest przytulenia do serca i jednocześnie gest wywyższenia - uniesienia
dziecka do wysokości własnej twarzy. Dziecko podniesione do twarzy matki
czuje się bezpieczne i tak wielkie jak ona. Jeżeli dana nam za Matkę
Maryja nosiła swojego jedynego Syna na rękach, to "nosi też i nas".
Gdy patrzysz na wizerunek Matki Bożej, możesz za każdym razem
przypominać sobie, że tak, jak Jezus jest na Jej rękach, tak również -
bez żadnej przesady - i ty.
Przyjęcie tej prawdy wymaga szaleństwa wiary i postawy ewangelicznego
dziecka. Człowiek, który nie ma w sobie postawy duchowego dziecięctwa,
nie uzna jej i nie przyjmie. Gdy jednak, zdobywając się choćby na
odrobinę szaleństwa wiary, przyjmiesz tę tajemnicę Bożej miłości,
zaczniesz czerpać z niej pociechę i radość, pozwalającą ci przeżywać z
dziecięcą wiarą nawet najtrudniejsze chwile twojego życia.
To, że Maryja "nosi cię na rękach", jest czymś obiektywnym, niezależnym
od twojej wiary. (...) Tak więc niezależnie, czy wierzysz w to, czy nie,
czy pamiętasz o tym, czy nie, czy pamiętasz o tym, czy nie, jesteś "na
rękach Maryi". Świadomość, że jesteś "na rękach Matki Bożej", pozwoli ci
trwać w obecności Boga z niezachwianą wiarą w Jego miłość. Wiara ta nie
musi wiązać się z przeżyciami emocjonalnymi.
Mądrość dziecka wyraża się m.in. w uznaniu, że cała jego "wielkość"
bierze się stąd, iż to mama unosi je wysoko na rękach. Dziecko, które
zapomniałoby o tym i zaczęło uważać, że jest tak wielkie jak mama,
przywłaszczając sobie to wyniesienie, bardzo szybko mogłoby spaść z rąk
matki, co mogłoby okazać się tragiczne w skutkach.
Matka Boża, otaczając nas szczególną miłością, też "wynosi nas wysoko",
czyni to jednak tak, że my często nie zdajemy sobie sprawy z tego, komu
nasze wyniesienie zawdzięczamy. Czymś oczywistym jest, że łaska
zobowiązuje. Nie otrzymuje się talentów, by zakopać je w ziemi, ale żeby
zgodnie z wolą Bożą posłużyć się nimi do naszego uświęcenia. Dlatego
proś Maryję, by świadomość, że jesteś "noszony przez Nią na rękach",
przenikała całe twoje życie.
Przeświadczenie, że z woli Boga jesteś "na rękach Maryi", winno
towarzyszyć twojemu uczestnictwu we Mszy św. i twoim spowiedziom. W tym
duchu możesz prowadzić rozmyślanie, możesz modlić się modlitwą celnika
czy jakąkolwiek inną formą modlitwy; również kiedy modlisz się za
innych, proś o ich otwarcie na tę niepojętą Bożą łaskę.
Pamiętaj, że niezależnie od tego, czym się zajmujesz, czy czymś bardzo
poważnym, czy sprawami błahymi, "pozostajesz na Jej rękach". "Na Jej
rękach" pracujesz, jesz obiad, pijesz herbatę, "na Jej rękach" zasypiasz
i śpisz. Starasz się każdy dzień rozpoczynać od aktu wiary w to, że Bóg
w swojej niezgłębionej miłości ku tobie, chce, by Maryja nosiła cię tak,
jak nosiła Jego jedynego Syna.
Maryja
nie wypuszcza cię ze swoich rąk również wtedy, gdy grzeszysz. Inaczej
grzech mógłby stać się dla ciebie katastrofą nieodwracalną. Wiara w
"pozostawanie na Jej rękach" sprawia, że łatwiej ci powstać i wrócić do
życia w łasce, że jeden twój grzech nie pociągnie za sobą lawiny
następnych.
Ręce Matki Bożej są tym szczególnym miejscem, w którym po każdym grzechu
możesz odrodzić się. "Na Jej rękach" łatwiej poznasz swoją słabość i to,
że sam nie jesteś zdolny do naśladowania Chrystusa.
Gdy poniewierasz własną godność i znieważasz Boga, który tak
nieskończenie cię umiłował, kiedy gardzisz Jego miłością, dla Niej musi
to być czymś niewypowiedzianie bolesnym. Jednak mimo wielkiego
cierpienia Ona nie wypuszcza cię ze swoich rąk. Gdyby pozostawiła cię
wtedy samemu sobie, zginąłbyś.
Kiedy dźwigasz krzyż swoich oczyszczeń i tego wszystkiego, co Bóg do
puszcza, byś nawrócił się i zmienił, gdy stary człowiek w tobie
przybijany jest do krzyża, Ona jest przy tobie i pomaga ci, choć ty nie
zawsze jesteś w stanie odczuć to czy zobaczyć.Ty też musisz w jakimś
stopniu zaznać tego, czego zaznał Jezus, który przeszedł przez gorycz
samotności i opuszczenia przez swoich umiłowanych uczniów. Kiedy
niesiesz krzyż, Ona "niesie cię na swoich rękach" razem z twoim krzyżem,
niezależnie czy to odczuwasz, czy nie.
Uwierz, że również, gdy przyjdzie ci umierać, będziesz umierał "na Jej
rękach". Ona sama przeprowadzi cię przez granicę życia i śmierci. (...)
Śmierć jest czymś, co nas przeraża, jest momentem zapewne ostatecznych i
największych ciemności, ale jeżeli będzie w tobie postawa dziecięctwa i
wiara, że Bóg kocha cię pomimo twojej nicości, to ten ostatni moment
twojego życia nie będzie cię przerażał. Choćbyś w czasie tych
największych ciemności - które będą dla ciebie szczególną Bożą łaską -
wołał podobnie jak Chrystus: "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił"
(Mt 27,46), nie zapominaj, że jesteś "w Jej ramionach". Zawsze, gdy
cierpisz, Ona cierpi razem z tobą, ale znając o wiele bardziej niż ty
sens cierpienia, oczekuje, że i ty uwierzysz, iż wszystko, co cię
spotyka, jest daną ci przez Boga łaską. Cierpienie może uwolnić cię od
twoich różnorodnych przywiązań, może też zburzyć twoją nieprawdziwą
wizję świata i Boga, a tym samym przybliżyć cię do Niego.
Poznając miłość Maryi, poznasz, jak bardzo kocha cię Bóg, bo to On przez
Nią okazuje ci swoją miłość.
.......................................................................................................................................................................................
Na
imię miała Maria, a nazywali ją Magdaleną. Otóż ta kobieta jest dzisiaj
drogowskazem życia dla wszystkich chrześcijan, ponieważ etapy jej życia
są tymi samymi etapami, przez które my przechodzimy w wierze. Jest ona
lustrem, w którym będziemy się mogli przejrzeć, a co ważniejsze -
zobaczyć, co Jezus Chrystus może z nami zrobić. Czy wierzysz, że to, co
Jezus uczynił Marii Magdalenie, może uczynić i tobie? Więc niech ci się
stanie według twojej wiary.
Maria Magdalena była szczególną kobietą. Gdy była na
drodze grzechu, zajmowała w nim pierwsze miejsce. Ale była również
pierwsza w nawróceniu - kiedy się nawróciła, nigdy już nie spojrzała
wstecz. Co więcej, była pierwsza w świadectwie i ogłaszaniu, że Jezus
Chrystus zmartwychwstał.
Tajemnica
Marii Magdaleny
Trzeciego dnia po ukrzyżowaniu Chrystusa wstaje bardzo
wcześnie. Idzie kupić olejek, by namaścić ciało Jezusa. Nagle przypomina
sobie o czymś - o wielkim głazie, który zastawia wejście do grobu. Ale
zamiast szukać kogoś, kto by jej pomógł go odsunąć, idzie dalej. Wie, że
może liczyć na siłę, która uzdolni ją do poruszenia jakiegokolwiek
głazu. Co jest tą siłą Marii Magdaleny? Jest nią przebaczenie udzielone
jej przez Jezusa! Czuje się przez Niego kochana i dlatego przychodzi do
grobu. Ale ku jej zaskoczeniu kamień jest już odsunięty. Wchodzi więc do
wewnątrz i zaczyna szukać ciała Jezusa. Jednak znajduje tylko
prześcieradła i bandaże, którymi był owinięty. Ciała nie ma. Co się
stało? Ukradli Go? Wychodzi z grobowca i klęka na ziemi, zaczyna płakać.
Po raz pierwszy w życiu płacze za miłością, która odeszła. Nigdy
wcześniej za nikim nie płakała, bo jej serce było zatwardziałe. Gdy
nasze serce jest twarde - nie płaczemy. Są ludzie, którzy nie potrafią
płakać. Wydaje się, że są z żelaza. Ale gdy dotyka ich miłość Boża,
serca im miękną i stają się zdolni do łez. To właśnie przydarzyło się
Marii Magdalenie.
Gdy tak szlocha, widzi człowieka, który zwraca się do niej: "Niewiasto,
czemu płaczesz?" Słowo "niewiasto" jest tu bardzo znaczące, nazwał ją
tak, ponieważ odzyskała swoją kobiecą godność. Nie jest już zabawką i
rozrywką dla żołnierzy - jest niewiastą. Jezus tylko 5 osobom przyznaje
ten tytuł, m.in. swojej Matce. Kiedy więc zwraca się tak do Marii
Magdaleny, stawia ją na równi z Maryją. Tego dnia nastąpiły dwa
zmartwychwstania: pierwszy zmartwychwstał Jezus, druga - Maria
Magdalena. Staje się stuprocentową niewiastą, godną tego tytułu i...
jakże dumną z niego. A wtedy Jezus mówi: "Idź do moich braci, którzy są
twoimi braćmi i powiedz im, że Ja zmartwychwstałem, i że wyprzedzę ich
do Galilei. Ogłoś im dobrą nowinę, że zwyciężyłem śmierć i nigdy więcej
nie umrę".
Maria Magdalena biegnie do Wieczernika, aby dać
jedenastu apostołom świadectwo o Jezusie: "Chrystus zmartwychwstał!
Widziałam Go na własne oczy i dotykałam Go swoimi rękami! Całowałam rany
na Jego nogach i jestem świadkiem, że On zmartwychwstał. Miałam z Nim
osobiste spotkanie i dlatego przychodzę wam ogłaszać, że Jezus żyje!".
Dlaczego Jezus nie wybrał mężczyzny, ale kobietę do ogłaszania światu
swojego zmartwychwstania? Dlatego, że zależało Mu, aby ta dobra nowina
rozeszła się szybko. W tamtych czasach nie było radia ani telewizji, ale
było wiele kobiet. A gdy jedna dowiedziała się czegoś ważnego, po chwili
wiedziały wszystkie. Kobiety tamtych czasów miały "charyzmat
komunikacji".
Jeżeli byłeś pierwszy w grzechu, ale miałeś doświadczenie nawrócenia,
teraz musisz być pierwszy w świadectwie. Jesteś powołany, by ogłaszać
światu, że Jezus żyje, że dał Ci nowe życie, że cię wskrzesił. Możesz
więc mówić innym: "Jezus zmartwychwstał i dał mi nowe życie. Wtedy ty
także będziesz świadkiem Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego".
Jeśli w swoim życiu spotkałeś Zmartwychwstałego, nie możesz pozostać
bierny, musisz podzielić się Nim z innymi.
Czy największą radością i szczęściem twojego życia jest
spotkanie Jezusa? Nie. Największym szczęściem jest podzielić się Jezusem
z tymi, którzy Go nie znają! Największą radością jest to, że mogę być
narzędziem, aby ktoś inny poznał Jezusa, aby inny odnalazł skarb
zakryty. Dlatego jeśli chcesz być świadkiem Jezusa - musisz wstać i
nieść świadectwo!
Fragment konferencji Jose Prado Floresa pochodzi z dwumiesięcznika
"Szum z nieba".
Niedziela Wielkanocna
"A pierwszego dnia po szabacie bardzo wczesnym rankiem, kiedy jeszcze
było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień
odsunięty od grobu" (J 20, l).
Chrystusa już nie było w grobie. Zmartwychwstał! Cały rok liturgiczny
przygotowuje nas do tego dnia. Już pierwsze pokolenia chrześcijan
uroczyście czciły pamiątkę Zmartwychwstania Chrystusa.
Ruchome
święto
Wielkanoc jest świętem ruchomym. Wiadomo, że Chrystus powstał z grobu w
nocy z soboty na niedzielę, ale nie można ustalić stałej daty. W
przeszłości było to przyczyną licznych nieporozumień. Sprawą zajął się
Sobór Nicejski w 325 r. Ustalił on, że odtąd Paschę chrześcijańską
obchodzić się będzie w niedzielę przypadającą po pierwszej pełni
księżyca, zaraz po zrównaniu wiosennym. Sobór zapomniał jednak podać
obowiązującą datę zrównania wiosennego, co stało się powodem dalszych
nieporozumień, przeciągających się aż po VII i VIII w. Jedni bowiem byli
zwolennikami ustalenia jej na 18, inni na 21, a jeszcze inni na 25
marca. Wreszcie za sprawą św. Bedy Czcigodnego i Karola Wielkiego
przyjęto ostateczną wersję - 21 marca. Wielkanoc obchodzona jest więc od
VII/VIII w. po dziś dzień w niedzielę po pierwszej wiosennej pełni
księżyca. Najwcześniejszy możliwy termin Wielkanocy przypada na 22
marca. Zdarzyło się to ostatnio w 1818 r.,
a ponownie zdarzy się w 2285 r. Najpóźniejszy możliwy termin, czyli 25
kwietnia, ostatnio przypadł w 1943 r., a powtórzy się dopiero w 2038 r.
Sama godzina zmartwychwstania Chrystusa pozostaje Bożą tajemnicą.
Rezurekcja
Na pamiątkę tej osłoniętej nocą chwili na całej polskiej ziemi obchodzi
się rezurekcję. Resurrectio z j. łacińskiego = zmartwychwstanie. Kapłan
podnosi krzyż ustawiony przy Grobie Pańskim i ozdobiony czerwoną stułą.
To znak Jezusa kapłana, który złożył siebie na ofiarę. Następnie ksiądz
trzykrotnym śpiewem oznajmia zmartwychwstanie Chrystusa. Idący w
procesji ministranci niosą krzyż i figurę Zmartwychwstałego, kapłan zaś
trzyma przed sobą monstrancję z Hostią. Tradycyjna procesja okrążała od
zewnątrz kościół, przy którym zwykle znajdował się cmentarz; zmarłym
także głoszono wieść o zmartwychwstaniu. Procesja kończy się
odśpiewaniem dziękczynnego hymnu „Ciebie, Boga, wysławiamy”. Dawniej
msza rezurekcyjna odbywała się dokładnie godzinę po wschodzie słońca.
Przy sprzyjającej pogodzie tę poprzedzającą godzinę lud wykorzystywał na
obserwację samej jutrzenki. Ludzie spieszyli na wzniesienie, by
najlepiej dostrzec wynurzającą się słoneczną tarczę. Podobno, wówczas
pojawiał się nad nią baranek z chorągiewką.
Wielkanocne
życzenia
Niegdyś po rezurekcji krewni, sąsiedzi i znajomi podchodzili do siebie,
witając się słowami: „Chrystus zmartwychwstał!”, a powitany odpowiadał:
„Zmartwychwstał prawdziwie!”. Składano sobie życzenia zdrowych,
spokojnych świąt, tak jak dzisiaj.
Po powrocie z kościoła gospodarz obchodził całą zagrodę i kropił ją wodą
poświęconą w Wielką Sobotę. Tylko pszczelarze i bartnicy chyłkiem
pomykali, aby nie być przez nikogo zagadniętym, bowiem: „W dzień
Zmartwychwstania Pańskiego, ten kto się zajmuje pszczołami, powinien iść
do spowiedzi i przyjąwszy komunię świętą, udać się z kościoła prosto do
pszczelnika, przez drogę na nikogo nie patrząc i z nikim nie
rozmawiając. Przyszedłszy na miejsce, trzeba natychmiast chuchnąć do
każdego ula i do wylotu, obejść go wkoło do trzeciego razu, a tego roku
pszczoły będą się roiły obficie”.
Święta pod znakiem jajek
Po mszy św. można było zasiąść do wielkanocnego śniadania. We wszystkich
domach śniadanie rozpoczynano od dzielenia się poświęconym jajkiem.
Mówiono: „Jajo to życie zaklęte. Sam Chrystus Pan powstał z grobu jako
pisklę z jaja. Tak i wiosna przebiła się przez skorupę lodu”.
Jajko było symbolem cyklicznie odradzającego się życia i ukrytej siły
witalnej. Malowanie jaj uważano za warunek istnienia świata i wierzono,
że poniechanie tego zwyczaju sprowadzi katastrofę.
Wierzono, że skorupka jajka też ma nadzwyczajną moc i chroni przed
gryzoniami. Dlatego kruszono ją i rozsypywano po kątach w izbach,
komorze i sieni. Gospodyni sypała też garstkę za plot i na rolę, i po
ciuchu myślała sobie: „Niechże żytko rośnie wysoko i dźwiga ciężkie
kłosy”. Resztę skorupek obnoszono w otwartej dłoni wszędzie tam, gdzie
chodziły kury. Ten zabieg miał przydać kurom zdrowia, a gospodyni jajek.
Ponadto przez całą Wielką Niedzielę trwały zabawy z jajkami. Młodzież
gromadziła się na tłuczenie jaj. Stukano pisanką o pisankę. Czyja
wytrzymała i nie pękła, tej właściciel otrzymywał w nagrodę tę nie
uszkodzoną kraszankę. I zabawa od nowa!
frag. Katarzyna Czarnecka i Ewa Ferenc, opr. M.S.
Wartości, jako źródło
wychowania i edukacji
Trudna sztuka uczciwości
Istotą
nauczania wartości jest wspieranie dzieci w procesie budowania przez
nie własnego mocnego systemu wartości oraz dążenie do tego, by
stosowały one w życiu wartości moralne nie ze strachu przed karą lub
pod presją, lecz z wewnętrznego przekonania i potrzeby. Zadaniem
dorosłych, przede wszystkim rodziców, jest nauczenie dzieci
czerpania radości i dumy z własnej uczciwości i innych wartości
moralnych.
Ucząc uczciwości, musimy sami postępować uczciwie.
Dzieci, które słyszą tak zwane wygodne kłamstwa i są w nie wciągane
(np. "jeśli zadzwoni ciocia to powiedz, że mnie nie ma) lub są
świadkami nieuczciwych praktyk, szybko dostrzegą zakłamanie
dorosłych i przyswoją sobie to, co widzą, a nie to, co jest uczciwe,
etyczne i moralne. Małe dzieci mają problem z odróżnieniem fikcji od
prawdy lub z zapanowaniem nad swoją chęcią np. zabrania cudzej
zabawki. Nie wynika to jednak z nieuczciwości, lecz jest
charakterystyczne dla tego etapu ich rozwoju ze względu na
niedojrzałość i zupełny brak doświadczeń, które niosą skutki
jakichkolwiek czynów. Starsze dzieci, które kłamią świadomie, robią
to w większości ze strachu przed dorosłymi. Kombinują by nie ponosić
konsekwencji złego zachowania. Zastanówmy się, od czego zależy, jaką
strategię wybiera dziecko w przekazywaniu nam informacji - i do
jakiej się przyzwyczai - czy do mówienia prawdy, czy do oszukiwania.
Myślę, że w dużej mierze zależy to od tego, jak reagujemy na
dziecięce wypowiedzi. Czy z uwagą i życzliwością, czy tylko
krytycznie i wrogo? Gdy zauważymy, że dziecko nie mówi prawdy, dajmy
mu szansę na poprawę. Ze stanowczością przerwijmy kłamstwo i
zapytajmy: "Czy na pewno tak było? Przemyśl to jeszcze raz". W tym
momencie należy wyraźnie dziecku powiedzieć, że to bardzo ważne, by
mówić, jak było naprawdę.
Jeśli dziecko przyznaje się do winy i wyraża skruchę,
doceńmy jego odwagę i budzące się sumienie. Spokojnie porozmawiajmy
z nim o konsekwencjach jego czynu dla innych ludzi, a także dla
niego samego. Spróbujmy wspólnie znaleźć sposób naprawienia zła.
Pochwalmy jego gotowość do przeproszenia i nigdy, a zwłaszcza
publicznie, nie upokarzajmy dziecka epitetami lub biciem, nie rańmy
jego godności. Postarajmy się razem z dziećmi zdefiniować, czym jest
uczciwość? Co jest najważniejsze w tej wartości? Wobec kogo i czego
należy być uczciwym? (Wobec siebie samego, innych ludzi, wobec pracy
i obowiązków, w obliczu faktów, zjawisk, spotykających nas
problemów). Porozmawiajmy z dziećmi o tym, jakie są skutki bycia
uczciwym, a jakie bycia nieuczciwym w krótkiej i długiej
perspektywie: dla siebie, dla osoby potraktowanej uczciwie czy
nieuczciwie, dla otoczenia, dla społeczeństwa. Zapytajmy, w jakich
sytuacjach zetknęły się z uczciwym czy z nieuczciwym postępowaniem,
jak się czuły i jak się zachowały będąc świadkami danego zachowania.
Niech rozważą, czy można było w tych sytuacjach postąpić inaczej?
Wypracujmy razem z dziećmi, że uczciwość, to mówienie i poszanowanie
prawdy; to rzetelność i nieprzywłaszczanie sobie cudzej własności;
to stosowanie zasady bezstronności i równości praw.
Uczciwość jako prawdomówność i poszanowanie prawdy

Wspólnie z dziećmi rozważmy, jaka jest różnica pomiędzy
prawdą a nieprawdą. Czy może być "nieuczciwa" prawda? Ze starszymi
można to omówić na podstawie szokującego nas - Polakach, zdania: "W
obozach koncentracyjnych w Polsce zginęło wiele osób". Jest to
przykład prawdy zmanipulowanej. Formalnie jest zdaniem prawdziwym,
ale sugeruje, zwłaszcza osobom z innych krajów, słabo znającym
historię, że były to Polskie obozy, w wolnym kraju. Tymczasem były
to założone i prowadzone przez Niemców obozy w okupowanym przez nich
kraju. Nie jest to rzetelna informacja, lecz zmanipulowana i
niepełna. Z młodszymi możemy omówić scenki z życia codziennego. Na
przykład: pasażer pyta - "Przepraszam, gdzie jest dworzec kolejowy".
Dorosły dla żartu wskazuje zły kierunek. Pasażer idzie we wskazanym
kierunku, a w tym czasie pociąg odjeżdża. Jakie są przyczyny i
konsekwencje tego kłamstwa? Przyczyna - bezmyślny żart, a
konsekwencje poważne - pasażerowi ucieka pociąg. Inny przykład
umożliwiający wręcz sytuację nieuczciwości. Mama i dziecko grają w
grę planszową. Gdy zdarza się sytuacja, że dziecko zaczyna
przegrywać i wyrzucenie szóstki przywróciłoby mu szansę wygranej,
mama oznajmia, że musi wyjść do kuchni. Wychodząc z pokoju, mówi -
"Teraz twój rzut". Co wybierze dziecko - nieuczciwą wygraną
(ustawienie kostki na szóstce) czy przegraną w uczciwy sposób?
Wybierając nieuczciwą wygraną traci zaufanie.
Uczciwość jako nieprzywłaszczanie sobie cudzego mienia
Zapytajmy dzieci czy wiedzą, jak nazywa się zabieranie
cudzych rzeczy bez wiedzy i pozwolenia właściciela. Jak nazywa się
osoba, która się tego dopuszcza? Omówmy sytuację kradzieży i
powiedzmy, jakie mogą być konsekwencje takiego czynu dla ofiary a
także dla złodzieja. Gdy przedmiotem kradzieży są pieniądze,
okradziony nie może np. zapłacić rachunków, kupić jedzenia, biletu
na powrót do domu itd. Złodzieje odbierają ludziom zaufanie do
innych osób i poczucie bezpieczeństwa, narażają ich na straty
znacznie większe niż wartość ukradzionych rzeczy. A jakie
konsekwencje ponosi złodziej? Naraża swe dobre imię, stale się boi,
że zostanie przyłapany i trafi do więzienia. Żyje w ciągłym poczuciu
zagrożenia. Czy warto?
Uczciwość jako rzetelność i lojalność
Rzetelność to ważny przejaw uczciwości we wszystkim, co
robimy, a zwłaszcza w wywiązywaniu się z obowiązków w pracy, a w
przypadków uczniów - w nauce. Jakie są skutki nierzetelności
przedstawia poniższy przykład.
Student medycyny ściągał na egzaminie. Dostał bardzo
dobrą ocenę. Ale naprawdę nie zna tego tematu. Jakie będą
konsekwencje takiego postępowania? W przyszłości jako lekarz może
błędnie zdiagnozować pacjenta i źle go leczyć. Podobnie w innych
zawodach, na skutek nierzetelnie wykonywanych obowiązków zawsze ktoś
coś traci, a rozpoczyna się lenistwo, kombinatorstwo i pójście na
łatwiznę. Zaczyna podobać się nieuczciwość.
Lojalność to cecha człowieka, który jest wierny wobec
prawa, akceptuje przepisy i rozporządzenia. Jest wierny, uczciwy,
oddany wobec ludzi, których szanuje, i którym dużo zawdzięcza. Jest
lojalny wobec rodziny, kolegi czy przyjaciela. Jakie mogą być skutki
źle pojętej lojalności obrazuje kolejny przykład z naszej
codzienności.
Kolega bierze narkotyki i ty o tym wiesz. Jego rodzice
pytają, czy ich syn się narkotyzuje. Aby kryć kolegę, odpowiadasz,
że nie. Jakie mogą być konsekwencje takiego kłamstwa? Nietrudno się
domyśleć. Ukrywanie tej sytuacji to źle pojęta lojalność i przyjaźń
wobec przyjaciela. Zwyciężyć powinna prawda, konieczność, dobro i
odpowiedzialność. Warto o tym rozmawiać i analizować, by uzmysłowić
młodym ludziom konsekwencje postępowania oraz skutki podejmowanych
decyzji i działań.
Uczciwość buduje nasze poczucie własnej wartości, a
także zaufanie innych do nas. Pozwala unikać błędów, strat i
nieszczęść. Poprzez uczciwość okazujemy szacunek innym - dbamy o ich
dobro i uczucia, a także sobie - dbamy o swoje dobre imię,
wiarygodność i dobre samopoczucie moralne.
Propozycja dla rodziców
Zachęćmy dzieci do absolutnej uczciwości w czasie
jednego tygodnia. Niech w tym czasie postarają się nie kłamać, nie
podpowiadać, nie ściągać, rzetelnie wykonywać swoje obowiązki
szkolne i domowe, przyznawać się do winy lub popełnionych błędów.
Przygotujmy planszę, na której dzieci zapiszą wszystkie zachowania i
związane z tym uczucia. Po tygodniu porozmawiajmy, czy udało im się
postępować wyłącznie uczciwie. A może - idąc z dzieckiem w świat
wartości - wykonajmy to razem. Czy jest to łatwe?
Barbara
Wierdak

1. Na
czym polegało zmartwychwstanie Chrystusa?
Odp. Powstając z martwych Chrystus przeszedł do zupełnie nowej,
nieznanej nam formy życia cielesno-duchowego. Chociaż nadal jest w pełni
człowiekiem, jednak Jego ciało nie podlega już takim ograniczeniom
przestrzenno -czasowym, jakim poddane było za życia ziemskiego. Ciało
Chrystusa wyzwolone jest całkowicie z mocy śmierci: nikt nie może Go już
zabić, ani zranić. Zmartwychwstanie jest czymś innym niż reanimacja
stanowiąca powrót do dawnej formy życia. Zmartwychwstając Chrystus
wszedł w nową fazę życia bez końca.
2. Co znaczy, że zmartwychwstając Chrystus pokonał również naszą
śmierć? 1 Kor 15,20-28
Odp. Zmartwychwstanie Chrystusa zapowiada ostateczne unicestwienie
śmierci, będącej następstwem grzechu prarodziców. Pokonanie jej nastąpi
na końcu świata, w dniu powszechnego zmartwychwstania. "Wreszcie nastąpi
koniec - pisze św. Paweł - gdy przekaże [Jezus] królowanie Bogu i Ojcu i
gdy pokona wszelkie królestwo oraz wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc.
Trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod
swoje stopy. Jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć" (1 Kor
15,24-26). W dniu paruzji, czyli ponownego przyjścia Chrystusa w chwale,
powstanie królestwo Ojca, w którym już śmierci nie będzie ani płaczu,
ani żałoby, ani żadnego cierpienia (por. Ap 21,4).
Pokonanie grzechu przez zmartwychwstanie Chrystusa
3. Jakie znaczenie dla wybawienia nas z grzechów miało
zmartwychwstanie Chrystusa?
Odp. Św. Paweł mówi, że gdyby Jezus nie zmartwychwstał, trwalibyśmy
w grzechach. "A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał - stwierdza - daremna
jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w grzechach. Tak więc i ci, co
pomarli w Chrystusie, poszli na zatracenie" (1 Kor 15,17-18). Tak więc
nasze wyzwolenie z grzechów zależy nie tylko od śmierci krzyżowej
Jezusa, ale również i od Jego zmartwychwstania. Przechodząc bowiem do
nowego życia, Jezus stał się pełnym potęgi Panem, udzielającym swojego
Ducha i wybawiającym z niewoli grzechu. Tego Chrystusa uwalniającego od
grzechów można teraz spotkać nie tylko na palestyńskiej ziemi, lecz -
wszędzie, w każdym zakątku ziemi. Takim spotkaniem ze zmartwychwstałym
Panem, przebaczającym grzechy wszystkim żałującym za nie, jest sakrament
pojednania. Zmartwychwstały Jezus posiada moc udzielania nam łaski,
która uwalnia nas od grzechów i upodabnia do Niego samego. Chrystus daje
nam udział w swoim życiu, w swojej świętości, w swojej miłości i
posłuszeństwie Ojcu. Przez ten udział stajemy się nowymi stworzeniami,
oczyszczonymi, uświęconymi i odrodzonymi duchowo. W tej chwili Chrystus
przez swego Ducha ożywia w sposób nadprzyrodzony naszą duszę. W dniu
zmartwychwstania w sposób doskonalszy podzieli się z nami swoim życiem,
ożywiając również nasze ciało.
4. Co teologia nazywa "paschą" Chrystusa?
Odp. Dla naszego zbawienia Chrystus umarł i powstał z martwych w
chwale nieśmiertelności. Zbawiciel przeszedł ze śmierci do nowego życia.
To przejście teologia nazywa paschą lub tajemnicą paschalną albo też
misterium paschalnym, gdyż hebrajskie słowo "pesach" oznacza
"przejście". Zapowiedzią tego "przejścia" Chrystusa do chwały Ojca było
wyjście Izraelitów z niewoli egipskiej, uroczyście wspominane w czasie
żydowskiego święta Paschy. Śmierć Chrystusa i Jego przejście do chwały
zmartwychwstania dokonało się w okresie tego właśnie święta.
5. Co
znaczy, że ochrzczony człowiek ma udział w misterium paschalnym
Chrystusa?
Odp. W sakramencie chrztu zostaliśmy zjednoczeni z Chrystusem, który
umarł i powrócił do życia przez zmartwychwstanie. Zostaliśmy zatem
włączeni w tajemnicę Jego śmierci i zmartwychwstania. "Czyż nie wiadomo
wam - poucza św. Paweł - że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest
zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?
Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć, zostaliśmy razem z Nim
pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus
powstał z martwych dzięki chwale Ojca. Jeżeli bowiem przez śmierć,
podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo
będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie" (Rz
6,3-5). Dzięki zatem łączności z Chrystusem możemy także w przyszłości
przejść przez śmierć do nowego życia i do chwały zmartwychwstania.
Chrzest zobowiązuje nas także do codziennego umierania dla grzechu i
powstawania do nowego życia. Praktyka chrztu przez zanurzenie,
istniejąca za czasów św. Pawła, symbolizowała mistyczną śmierć i duchowe
zmartwychwstanie. Zjednoczony z Chrystusem ochrzczony człowiek umarł
duchowo w wodach chrztu jako grzesznik, a wychodził z nich wewnętrznie
odrodzony i uświęcony, zdolny do nowego życia "dla Boga". Św. Paweł
przypomina wszystkim ochrzczonym: "Tak i wy rozumiejcie, że umarliście
dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie" (Rz 6,11).
Wyjście z wody ochrzczonej osoby symbolizuje odrodzenie, pewnego rodzaju
duchowe zmartwychwstanie.
Upodobnienie do Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego jest zatem
podwójne. Pierwsze polega na tym, że tak jak Jezus kiedyś umrzemy, lecz
dzięki Niemu też zmartwychwstaniemy. Drugi sposób upodobnienia się
ochrzczonej osoby do Chrystusa polega na tym, że ma ona uśmiercać w
sobie grzech, egoizm i ciągle odradzać się do życia będącego służbą
Bogu, pełnego miłości do Boga i ludzi. Dlatego też św. Paweł przypomina
o konieczności uśmiercania w sobie zła i rozwoju dobra: "Niechże więc
grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele, poddając was swoim
pożądliwościom. Nie oddawajcie też członków waszych jako broń
nieprawości na służbę grzechowi, ale oddajcie się na służbę Bogu jako
ci, którzy ze śmierci przeszli do życia i członki wasze oddajcie jako
broń sprawiedliwości na służbę Bogu" (Rz 6,12-13).
7. Jakie znaczenie dla zbawienia świata ma pokonywanie swoich
grzechów oraz troska o uczciwe życie?
Odp. Św. Paweł, mający świadomość swojej łączności z Chrystusem
ukrzyżowanym, powiedział: "Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał
chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego, Jezusa
Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla
świata" (Ga 6,14). Apostoł wiedział, że przez swoje cierpienia, złączone
z krzyżem Chrystusowym, uczestniczy w zbawianiu ludzkości. Również każdy
ochrzczony, zanurzony w śmierci Jezusa, uczestniczy w dziele zbawczego
odnawiania świata. Każda forma cierpienia przyjętego w duchu miłości do
Boga, w duchu poddania się Jemu, przyczynia się do zbawienia świata
(por. Mt 26,39). Taką formą zbawczej "śmierci" jest między innymi
pokonywanie w sobie grzechu i różnych postaci egoizmu. Chrześcijanin
powinien codziennie na nowo uśmiercać swoje grzechy, dla których umarł w
sakramencie chrztu, i z Chrystusem powstawać do nowego życia, w którym
kr bezgraniczna miłość do Ojca niebieskiego i do nas. Ta właśnie miłość
Chrystusa stanowi niezwykłe Jego bogactwo, które potrafi On nam
przekazywać przez Ducha Świętego. Wszystko, co czynił Jezus, wypływało z
posłuszeństwa i miłości do Ojca niebieskiego i do nas. Miłość Zbawiciela
doszła do szczytu w Jego śmierci krzyżowej, gdyż najtrudniej okazać
wierność w cierpieniu, w sytuacjach zagrożenia życia. Ta właśnie miłość
Chrystusowa, która zapłonęła jasnym płomieniem w ofierze krzyżowej,
stała się dla nas ratunkiem, gdyż może nas przemienić z grzeszników, i
buntowników w osoby kochające bezgranicznie Boga i braci. Dzięki
zmartwychwstaniu Chrystus żyje i może nas ubogacić swoją miłością,
przekazywaną przez Ducha Świętego. On to odradza nas i ciągle uświęca.
Nie tylko śmierć i zmartwychwstanie Jezusa umożliwiają nam nawrócenie
się, czyli przekształcenie z ludzi grzesznych w świętych, kochających
Boga i bliźnich. W tej przemianie pomaga nam również nauka Jezusa
Chrystusa oraz Jego przykład. Głosząc Dobrą Nowinę o kochającym Ojcu,
Jezus uczy nas ufności i miłości do Boga, miłości ponad wszystko. Przez
swoje pouczenia Zbawiciel uczył nas szacunku dla braci i miłości do
nich. Dzięki Ewangelii Jezusa świat może dojść do prawdy, znaleźć drogę
do Boga i do zjednoczenia się w miłości.
Syn Boży stał się człowiekiem nie tylko w tym celu, aby pokonać grzech,
rozbudzić w sercach ludzkich miłość, doprowadzić ludzkość do Ojca i
zjednoczyć ją w miłości. Przyszedł na świat i w tym celu, by zniszczyć
śmierć oraz usunąć cierpienie. Zmartwychwstanie Jezusa było decydującym
wydarzeniem, zapowiadającym przyszłe wybawienie ludzkości spod jarzma
śmierci i cierpienia. Wszystkie cudowne uzdrowienia, dokonane przez
Zbawiciela, zapowiadają to nadchodzące wybawienie. Ostateczne pokonanie
śmierci i wyzwolenie ludzkości z mocy cierpienia nastąpi w dniu paruzji,
kiedy Chrystus ujawni się w chwale.
Przyjście Syna Bożego na świat. Jego działalność, nauczanie, męka,
śmierć, zmartwychwstanie, wniebowstąpienie i zesłanie Ducha Świętego,
wszystko to miało na celu pokonanie grzechu i wszystkich jego
tragicznych następstw. Zbawiciel stanął pośród nas, aby skażoną przez
grzech ludzkość, oddaloną od Boga i skłóconą, dotkniętą cierpieniami i
śmiercią, zagrożoną wiecznym potępieniem przemienić w królestwo Boże,
czyli w królestwo sprawiedliwości, miłości, pokoju, prawdy i dobroci.
Ponieważ Chrystus jest Synem Bożym, dlatego z całą pewnością zrealizuje
cel, dla którego przyszedł na świat. Dla Boga nie ma nic niemożliwego.
8. Gdzie znajdował się Chrystus "po zmartwychwstaniu" a "przed
wniebowstąpieniem"?
Odp. Teologowie, chcąc odpowiedzieć na powyższe pytanie,
stwierdzają, że przejście Chrystusa - człowieka do chwały Ojca dokonało
się już w momencie zmartwychwstania. Jako Bóg Jezus Chrystus zawsze był
zjednoczony z Ojcem i dzielił Jego chwałę. Jako człowiek zaś wszedł do
chwały Ojca przez zmartwychwstanie. Widzialne uniesienie się do nieba
było wyraźnym pouczeniem, objawieniem prawdy, że Chrystus powrócił do
Ojca. Pomimo wniebowstąpienia, Jezus pozostaje z nami i będzie
oddziaływał na nas zbawczo aż do skończenia świata (por. Mt 28,20). Jest
to jednak inna forma obecności niż ta, jaką znali uczniowie Zbawiciela
dzielący trudy Jego ziemskiej działalności. Spotkanie z Chrystusem
unoszącym się do nieba było ostatnim widzialnym zetknięciem się uczniów
ze swoim zmartwychwstałym Panem.
Po swoim zmartwychwstaniu Chrystus powiedział do Marii Magdaleny: "Nie
zatrzymuj mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się
do moich braci i powiedz im: 'Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz
do Boga mego i Boga waszego'" (J 20,17). Mówiąc, że jeszcze nie wstąpił
do Ojca, Chrystus ma najprawdopodobniej na myśli swoje widzialne
wniebowstąpienie, kończące okres objawień po zmartwychwstaniu. Inne
bowiem teksty Pisma św. świadczą, że Jego wejście w ciele uwielbionym do
chwały Ojca zrealizowało się w zmartwychwstaniu. "Już Tomasz z Akwinu
uczył, że stan uwielbienia otrzymał Chrystus przez zmartwychwstanie, a
oddzielenie czasowe momentu wniebowstąpienia od zmartwychwstania miało
znaczenie pedagogiczne, miało pouczyć Apostołów i oswoić ich z tak
niezwykłą rzeczywistością, jaką był Chrystus Zmartwychwstały".
9. Jak należy rozumieć obietnicę Chrystusową: "Przyjdę powtórnie i
zabiorę was do siebie"
Odp. Chrystus, który wstąpił do nieba, przyjdzie ponownie, aby wziąć
do domu Ojca wszystkich wierzących w Niego i kochających Go. To
przyjście urzeczywistnia się dla pojedynczego człowieka w chwili
śmierci, a dla wszystkich ludzi - w dzień drugiego przyjścia Zbawiciela
w chwale na końcu świata. Po widzialnym uniesieniu się Jezusa do nieba
Jego uczniowie otrzymali odpowiednie pouczenie. I tak, gdy "uporczywie
wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj
mężowie w białych szatach, i rzekli: "Mężowie z Galilei, dlaczego
stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba,
przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba"" (Dz
1,10-11).

Ksiądz
arcybiskup Edward Ozorowski
Kościół krytyką smagany
Nie ma dnia, by media laickie nie smagały
Kościoła. Pojawia się wielu warsztatowych mistrzów, którzy z lubością
zadają ciosy, patrząc, jak Kościół na nie reaguje. Czynią to w imię
wolności, tolerancji i ochrony zagrożonych rzekomo dóbr osobistych.
Niektórzy z atakujących opuścili szeregi Kościoła, a niektórzy jeszcze z
bólem do niego się przyznają. Są to nauczyciele, którzy wiedzą wszystko
najlepiej i starają się pouczać, w co należy wierzyć, a co już wreszcie
porzucić. Krytyka dotyczy głównie: ludzi Kościoła, moralności
chrześcijańskiej i instytucji kościelnych.
1. Nieznośni duchowni
Krytyka Kościołowi niewątpliwie jest potrzebna, stale bowiem potrzebuje
on odnowy życia. Prowadzona jednak przez media krytyka jest wybiórcza i
tendencyjna. Zostawia się w spokoju ludzi świeckich, z furią natomiast
atakuje się księży, biskupów, a nawet Papieża. Księżom zarzuca się
różnego rodzaju grzechy, kastowość i nieczułość na problemy świeckich.
Chciałoby się, by byli oni bezinteresowni, bezgranicznie cierpliwi i
wyrozumiali dla wszystkich. Zapomina się natomiast, że są oni ludźmi,
tak jak inni, i borykają się z własnymi problemami. Często swoje kryzysy
wynoszą z domów rodzinnych, czasami nie mogą udźwignąć nałożonych na
nich ciężarów, a czasem po prostu załamują się z powodu otaczającej ich
bezduszności.
Krytyka jest konstruktywna wtedy, gdy kieruje się życzliwością. Gdy
natomiast krytykujący stoi z boku i ma na celu jedynie załamanie
krytykowanego, wtedy krytyka ta szkodzi, a nie pomaga. Nie można
zapomnieć o tym, że wpędzanie w kryzys ludzi Kościoła jest jednocześnie
powiększaniem kryzysu w świecie.
W szeregach krytykujących są nieraz księża, zwłaszcza ci, którzy w końcu
opuścili swoje stanowiska. Ostatnio w Polsce mamy kilka tego rodzaju
krzykliwych przypadków. Piszą oni zwykle apologie swoich odejść,
zrzucając winę na przełożonych zakonnych lub biskupów. Nie pamiętają
natomiast o tym, co czynili przed katastrofą. Kilku z nich oficjalnie
sączyło w prasie ewidentne błędy w wierze i nie można było ich od tego
odwieść.
Smutny jest los tych ludzi i budzi współczucie. Usprawiedliwianie jednak
tego stanu tylko winą przełożonych byłoby poważnym błędem. Pojawia się
nawet zarzut, że Jan Paweł II rozmawiał z Ali Agcą, a nie rozmawiał z
jakimś oskarżającym go teologiem. Gdy bogacz w piekle prosił Abrahama,
by wysłał do jego braci posłańca z ostrzeżeniem, ten odpowiedział: "Mają
Mojżesza i proroków, niechże ich słuchają" (Łk 16, 29). Biskup, a tym
bardziej Papież, nie jest w stanie rozmawiać ze wszystkimi osobiście.
Wystarcza, że głosi zdrową naukę.
2. Wierzący... ale
Media atakujące Kościół lansują model chrześcijanina wyzwolonego z
wymogów Ewangelii. Dotyczy to głównie prawa kanonicznego i moralności.
Towarzyszy temu przekonywanie, że nie ma prawdy absolutnej i stałych
autorytetów. Wszystko jest względne i człowiek indywidualnie ustala, co
dla niego jest prawdziwe i dobre. Nagłaśnia się wypowiedzi ludzi
negujących zasadność chrztu dzieci, spowiedzi, zawierania sakramentu
małżeństwa i innych praktyk religijnych. W następstwie tego wzrasta
liczba osób nieochrzczonych, rozwiedzionych, żyjących razem bez żadnego
aktu ślubu, przystępujących do Eucharystii w grzechu, bez sakramentu
pokuty. Ludzie ci mówią: my jesteśmy Kościołem i samy wiemy dobrze, co
należy czynić.
Jeszcze gorzej jest w dziedzinie moralności. Ulicami maszerują parady
gejów, rządy legalizują aborcję, zapładnianie in vitro i samobójstwo
wspomagane przez lekarza. Z przykazań Bożych zatrzymuje się tylko
niektóre. Są kobiety, które publicznie opowiadają się za cudzołóstwem i
za zabijaniem własnych poczętych dzieci. Katalog grzechów nieuznawanych
przez współczesnego człowieka można odpowiednio wydłużać.
3. Instytucjonalność Kościoła
Wszystkie prywatne lub gromadne sprzeciwy kierują się na ogół w stronę
Kościoła jako instytucji. Homoseksualiści wędrują na plac św. Piotra z
żądaniem, aby Papież pochwalił ich zachowania. Ginekolodzy, uprawiający
swój proceder, głoszą, że Kościół zmieni wobec nich swoje zdanie. A
zwykli grzesznicy szukają łagodnych księży, którzy by zaakceptowali i
rozgrzeszyli obrany przez nich styl życia.
Ksiądz w oczach wielu świeckich jest przedstawicielem instytucji i
dlatego ściąga na siebie tak wiele oskarżeń. Umieszcza się go wśród tzw.
czarnych, w przeciwieństwie do tzw. dawnych czerwonych, i robi się
wszystko, by wyzwolić się z ich oddziaływania, by wykazać, że nie mają
racji, że należą do przeszłości. Modelem pozostaje człowiek wyzwolony z
zewnętrznych dyktatów, głuchy na głos własnego sumienia.
4. Kościele, jaki jesteś?
Krytyka, nawet najbardziej złośliwa, zawiera na dnie szczyptę prawdy i
nie należy jej się obawiać. Do jej przyjęcia wszakże potrzeba
ukształtowanych charakterów. Trzeba pamiętać, że Kościół ze swej istoty
składa się z pierwiastka ludzkiego i boskiego (KK, 8). W tym, co
ludzkie, jest słaby, błądzi, grzeszy. W pierwiastku boskim jednakże jest
zawsze święty, jaśniejący prawdą, zwycięski. W widzeniu Kościoła i
wysuwanych pod jego adresem krytykach należy widzieć oba pierwiastki.
Kościół jest święty z ustanowienia, istoty i powołania, tzn. zdążający
do uświęcenia swoich członków.
Ludzi Kościoła można lubić lub nie lubić i ich krytykować, ale Kościół
jako taki trzeba szanować, bo jest on znakiem i narzędziem zjednoczenia
z Bogiem i jedności rodzaju ludzkiego. Bóg chce wszystkich doprowadzić
do zbawienia. Drogą do Niego jest Jezus Chrystus. Jego obecnością na
ziemi jest Kościół. W nim dostępujemy zjednoczenia z Chrystusem, a
pogłębiając tę jedność, urzeczywistniamy Kościół - Ciało Chrystusa.
Można krytykować ludzi Kościoła, lecz nie można ich niszczyć. Gdyby
bowiem zabrakło Kościoła, pozostałaby czeluść samotności. Święty Paweł
pisze: "Nadziwić się nie mogę, że od Tego, który was łaską Chrystusa
powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii. Innej jednak
Ewangelii nie ma, są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i
którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową" (Ga 1, 6-7).
Przestroga św. Pawła odnosi się także do nas, ludzi współczesnych.
Wpływ wartości
religijnych na wychowanie ucznia
( referat wygłoszony przez ks. Romana
Jagiełło w czasie posiedzenia Rady Pedagogicznej w Zespole Szkół
Publicznych im. Jana Pawła II w Łękach Dukielskich w dniu 9 stycznia
2008 r. - cz.1)
Na samym
początku spróbujmy wyjaśnić pojęcie wartości.
Istnieje bardzo wiele definicji wartości, które odnoszą
się do sfery poznawczej, wolitywnej i duchowej człowieka. Określamy je
mianem wartości uniwersalnych, bo są przez większość ludzi tak samo
postrzegane i wszyscy chcieliby je osiągnąć. Występują one jako wartości
materialne, intelektualne, duchowe. Najogólniej można powiedzieć, że
wartością jest to, co człowiek chciałby mieć, co chciałby osiągnąć.
Wychowanie samo w sobie jest też pewną wartością, ale
również pomaga osiągnąć inne wartości, takie jak zdobycie wiedzy,
przygotowanie do życia w społeczeństwie i rodzinie, rozwój pozytywnych
cech charakteru.
Celem tego referatu jest ukazanie znaczącego wpływu,
jaki wywierają wartości religijne w procesie wychowania ucznia.
Oczywiście, ponieważ żyjemy w kraju, gdzie więcej niż 95% stanowią
chrześcijanie, będziemy mówić, uściślając temat, o wartościach
chrześcijańskich.
Żyjemy w świecie, gdzie profanum i sacrum występują
obok siebie i ich wzajemne przenikanie widzimy także i w szkole. Chodzi
o to, aby to, co stanowi profanum uduchowić, wysublimować, wznieść na
wyższy poziom dzięki wartościom chrześcijańskim. One nadal pozostaną
tymi wartościami w nazewnictwie, ale uzyskają nową jakość przez pryzmat
religijny.
Na przykład miłość, która jest taką wartością uniwersalną, przez
odniesienie do Jezusa Chrystusa, który z miłości dla nas dał się
ukrzyżować, aby nas zbawić, na pewno zyska nową jakość. A przecież
miłości bardzo trudnej, posuniętej do miłości wrogów, czy nawet do
oddania za nich życia, uczy nas Chrystus. Tymi wartościami religijnymi
są wiara w Boga, w Objawienie zapisane w Biblii, przyjmowanie Dekalogu
jako norm postępowania w życiu.Bardzo ważna jest wiara nie tylko w
Jezusa Chrystusa jako Boga, ale,i człowieka, będącego najlepszym
nauczycielem i wzorem do naśladowania.
W pedagogice, czyli nauce o wychowaniu, są to kluczowe
pojęcia, wszak pedagog w języku greckim to ten, którego uczeń ma
naśladować, który ma go prowadzić w życiu i stanowić dla niego pewien
wzór i ideał.
Niekwestionowanym autorytetem dla ludzi wierzących jest
Jezus Chrystus. Był On w mniemaniu uczniów najlepszym nauczycielem, i w
taki sposób często zwracali się do Niego uczniowie, że posłużę się tu
cytatem z Pisma Świętego z ewangelii św. Mk 13.1: "Rzekł Mu jeden z
uczniów: " Nauczycielu...".
Według "Konkordancji do Biblii Tysiąclecia", w
ewangeliach to słowo w stosunku do Chrystusa zostało użyte aż 49 razy, i
to często z przymiotnikiem dobry. Ale, przecież nawet dobry nauczyciel
może być słabym pedagogiem.
Wszak, najlepiej etymologię tego słowa wyraża to, że
pedagog nie tyle ma uczyć, ile raczej prowadzić ucznia ku wiedzy,
stanowiąc dla niego pewien wzór do naśladowania. Często dziecko pytane,
kim chciałoby się stać w przyszłości, odpowiada: "chciałbym być takim
człowiekiem, jak moja matka czy ojciec".
W pedagogice jest to ideał, jeśli dziecko chce iść w
ślady rodzica, a przecież pierwszymi i najważniejszymi wychowawcami są
rodzice. Szkoła ma ich tylko wspomagać, a nie wyręczać, chyba, że
rodzina jest patologiczna i niewydolna wychowawczo. A zatem nauczyciel,
jeśli chce osiągnąć cele, jakimi są edukacja, ale i wychowywanie ucznia,
powinien stanowić dla niego wzór do naśladowania.
I tu jawi się dla nauczyciela jako wzór Chrystus. On
nie tylko nauczał, ale przede wszystkim stanowił dla uczniów wzór godny
naśladowania. To w Jego ślady chętnie poszli pierwsi uczniowie, którzy
później zostali apostołami i otrzymali misję do głoszenia Jego nauki
całemu światu. Taką misję obecnie od ich spadkobierców, czyli biskupów
otrzymują kapłani w czasie święceń, a również musi ją posiadać każdy
katecheta uczący religii w szkole. To właśnie na nich, choć nie
wyłącznie, spoczywa ta wielka odpowiedzialność bycia świadkami Chrystusa
w szkole i stanowienie wzorów dla uczniów. Szczególnie dla księdza
katechety, bo przecież o kapłanie mówi się, że jest "alter Christus",
czyli "drugi Chrystus". Stare przysłowie rzymskie przypomina także:
"verba docent, exempla trahunt", tzn. słowa uczą, przykłady pociągają.
Nie
do przecenienia jest rola kapłana katechety wspomagającego szkołę w
procesie wychowywania młodego człowieka, gdyż czyni to również i poza
szkołą. To on, i tylko on, ma możliwość formowania jego sumienia poprzez
spowiedź, czy odwiedzania go w czasie kolędy w rodzinie, o której mówi
się, że ma być " kościołem domowym".
Jak to dobrze się stało, że nauczanie religii wróciło
do szkół, a wraz z nią katecheci. Doskonale rozumiał rolę religii i
wartości, jaką ona wnosi do wychowania w szkole Minister Edukacji
Narodowej prof. Mirosław Handke, który powiedział : "W szkolnym
wychowaniu powinien nastąpić powrót do personalizmu, czyli widzenia w
dziecku człowieka. Proszę zwrócić uwagę, jak silnie personalistyczne
jest chrześcijaństwo - jest to wyraźne w jego podstawowych prawdach.
Musimy więc widzieć w każdym człowieku, w każdym dziecku osobę, zaś
wychowanie to formowanie się tej osoby".
Szkoła ma odpowiednio zapewnić uczniowi trzy podstawowe
kwestie: integralność wychowania z wiedzą i kreowaniem umiejętności,
spójność działań wychowawczych oraz oparcie wychowania na wartościach.
Minister przekonywał także, że im bardziej system respektował będzie
indywidualne wolności obywateli, tym ważniejsze jest przygotowanie
dzieci i młodzieży do dokonywania odpowiedzialnych wyborów życiowych - i
dlatego tak ważne jest wychowanie. Szkoła musi mieć nie tylko swój
program nauczania, ale także wyraźną intencję wychowawczą. Kandydat,
który wybiera szkołę, rodzic zapisujący dziecko do szkoły, musi
wiedzieć, na jaki program wychowawczy może liczyć.
Wstęp do Ustawy o systemie oświaty określa główny cel
polskiej szkoły: "Szkoła powinna zapewnić każdemu uczniowi warunki
niezbędne do jego rozwoju, przygotować go do wypełniania obowiązków
rodzinnych i obywatelskich". Obowiązkiem szkoły jest troska o wychowanie
i pełny rozwój człowieka, dlatego w szczególny sposób powinna
kształtować postawy i cechy, które będą kształtować dojrzałą osobowość
wychowanka i pomogą mu w przyszłości pełnić odpowiedzialnie różne
funkcje społeczne. Ten obowiązek współczesna szkoła może spełniać w
sposób integralny także dzięki obecności w jej strukturach katechezy i
ludzi, którzy do wychowywania włączą wartości chrześcijańskie, na
których jest zbudowana kultura Europy.
W przeddzień wprowadzenia reformy Departament
Kształcenia i Wychowania MEN w projekcie "Wychowanie w szkole"
stwierdza, iż mimo zmian ustrojowych wychowanie wypierane jest ze szkoły
na rzecz rozbudowanych programów kształceniowych. Trzeba zatem najpierw
uchwycić istotę reformy, co jest w niej najważniejsze. Wszystkie wysiłki
autorów reformy zmierzają do przywrócenia szkole jej wychowawczej
funkcji, gdyż współczesny kryzys szkoły przejawia się w tym, że jest ona
niewydolna wychowawczo.
Analiza tej sytuacji wskazuje, iż szkoła zachowała XIX
- wieczny model kształcenia, gdzie dokonuje się przeglądu wiedzy o
świecie i kulturze. Rozwój wiedzy, jaki dokonał się w ostatnim stuleciu
spowodował rozrost programu kształceniowego, a tym samym stał się
niemożliwy do opanowania przez uczniów. Koncentracja na realizacji
programu sprawia, że nie starcza czasu na osobowy rozwój człowieka.
Prymat wartości intelektualnych prowadził do destrukcji wartości
moralnych. Twórcy reformy oświaty na równi postawili przed szkołą
funkcje edukacyjne i wychowawcze, gdyż tylko wtedy można zapewnić
integralny i pełny rozwój człowieka. W szkole sprzed reformy, tej
socjalistycznej przyczyną zaniechania procesu wychowawczego była
różnorodność filozofii i przekonań oraz wynikająca z tej różnorodności
wielość myśli wychowawczych. Oczywiście w filozofii i pedagogice
dominowała myśl marksistowska. Nie można w niej było znaleźć wzorów do
naśladowania i nie odwoływała się ona do godności osoby ludzkiej. Dobrze
to unaocznia poeta komunistyczny Włodzimierz Majakowski pisząc w jednym
z wierszy, że " jednostka jest zerem, jednostka jest niczym...". Z osobą
się nie liczono, ważny był tłum, zbiorowość. W rezultacie powstał chaos,
gdyż nie dokonano wyboru najbardziej uniwersalnego sposobu oddziaływania
wychowawczego.
Wprowadzenie katechezy, a z nią personalizmu
chrześcijańskiego pozwoliło szkole oprzeć swe wychowawcze działania na
godności osoby ludzkiej, którą zawdzięcza Bogu. Pojawił się też
fundament, na którym można było oprzeć wychowanie - Jezus Chrystus. Syn
Boży, który przez wcielenie za przyczyną Ducha Świętego z NMP stał się
człowiekiem i stał się jednocześnie dla nas największym ideałem i
autorytetem.
W pracy wychowawczej niemożliwą jest rzeczą, aby była
ona skuteczna, nie odwołując się wartości. Odwoływanie się do wartości
chrześcijańskich bezpośrednio wskazuje na godność człowieka, która jest
nie tylko wartością, jest także postulatem, który domaga się jej
uznania, szanowania i rozwijania. Dziecko pochodzące z rodziny
chrześcijańskiej, i to praktykującej, nie może w szkole być poddawane
innemu wychowaniu niż temu, które jest w rodzinie. Pamiętam te czasy,
gdy w szkole średniej, niektórzy nauczyciele wobec nas- uczniów jawnie
okazywali swój ateizm i szydzili z religii, że stanowi "opium dla
ludzi". Najczęściej w walce z religią wykorzystywali teorię Darwina o
ewolucji, przenosząc ją ze świata przyrody do religii. Dla młodego
człowieka, który ufał nauczycielowi i temu, co on przekazywał, jak w
książce J. Parandowskiego niebo stawało w płomieniach . Zresztą była to
w tamtych czasach obowiązkowa lektura uczniowska. Dopiero w seminarium w
czasie wykładów z filozofii współczesnej, szczególnie teorii poznania i
kosmologii dowiedziałem się, że Darwin był osobą głęboko wierzącą, i
jego teoria ewolucjonizmu nie była wymierzona przeciwko religii, a
Kościół ją obecnie nawet zaakceptował jako alternatywną wobec
kreacjonalizmu, dobrze tłumaczącą powstanie świata i człowieka,
nazywając ją w religii transformizmem.
Druga część a następnym numerze

Weszliśmy w nowy rok z nowym rządem i w nowym
układzie politycznym, który rzekomo sprzyja normalności tej szeroko
pojętej. Tak przynajmniej jednomyślnie twierdzą liberałowie, ci z
"wielkiej" polityki i jedynie słusznych mediów.
Tutaj można zauważyć, że „czepiam się” ludzi i
prowadzonej przez nich polityki ze względu na odmienny pogląd na
rzeczywistość. Istotnie, kreowana, jak na razie, wirtualna nowa
rzeczywistość nie odpowiada moim oczekiwaniom, które zresztą nie są
odosobnione. Więcej, ludziom wyznającym wartości chrześcijańskie i
dbającym o dobro naszego kraju nie powinno być obojętne, jaką politykę
prowadzą rządzący i powinni wyrażać wobec niej zdecydowany sprzeciw.
Prowadzona obecnie polityka - a w zasadzie antypolityka
- polega na robieniu dobrej miny poprzez miłe uśmieszki i czułe słówka
(jak w przedszkolu), które mają dać ludziom poczucie, że władza ich
kocha i nie pozwoli ich skrzywdzić. Przekonuje się ludzi, że do
szczęścia nie trzeba im wiele, wystarczy jak sami zadbają o siebie, a
władza pomoże im liberalizując prawo, czyli wprowadzając powszechną
zasadę pt. "róbta, co chceta". O dziwo, ta filozofia znalazła uznanie u
dużej grupy ludzi, szczególnie młodych i niedoświadczonych życiem. Jest
to bardzo niepokojący objaw. Takie podejście do życia jest w istocie
jego zaprzeczeniem, bo jak można żyć w rodzinie, społeczeństwie i
narodzie pozbawionym zasad, które artykułuje się w prawach człowieka,
ale także w zakazach i nakazach, które cywilizują go. Każdy człowiek
jest słaby i ułomny, dlatego potrzebne mu są wskazówki, wedle których ma
żyć i postępować, aby rzeczywistość, w której wszyscy się znajdują, była
dla ogółu korzystna. Każdy chrześcijanin powinien o tym doskonale
wiedzieć. Toteż dążenie obecnej władzy do jak najszybszego i
najszerszego podporządkowania Polski Unii Europejskiej, a konkretniej
"konstytucji europejskiej", która ma być nadrzędną wobec Konstytucji
Rzeczpospolitej Polskiej, budzi olbrzymią obawę o przyszłość nas
wszystkich. Miejmy nadzieję, że przyjdzie otrzeźwienie i wyjdziemy z tej
kwestii zwycięsko.
Zamierzenia rządu na arenie wewnątrz krajowej budzą
daleko idące obawy o przyszłość wielu grup społecznych i zawodowych.
Chęć zliberalizowania życia gospodarczego, społecznego i kulturowego
może spowodować nieodwracalne szkody dla całego narodu. Ingerencja w
"kodeks pracy" rzekomo zbyt propracowniczy i zwiększenie uprawnień
pracodawcom umożliwi całkowite podporządkowanie pracownika jego
mocodawcy. Takie podejście zakrawa na kpiny z narodu, gdzie za ciężką,
wydajną pracę płaci się tak niewiele, że często nie wystarcza na
podstawowe koszty utrzymania, a jeszcze chce się je uszczuplić kosztem
krociowych zysków właścicieli zakładów.
Kolejne zakusy na ograniczenie praw pracowniczych
skończą się zapewne zdecydowanym oporem zawiązków zawodowych, ale do
czego nam to potrzebne? Otóż pod płaszczykiem "Wirtualnego narodowego,
wzajemnego zaufania", kreowanego przez rząd i jego popleczników, mami
się ludzi obietnicami dobrobytu, podczas gdy prawdziwe zamiary idą w
odmiennym kierunku.
Kolejnym zagrożeniem jest całkowite podporządkowanie
się Unii Europejskiej w kwestii kształtowania polityki gospodarczej,
kulturalnej i oświatowej. Bezkrytyczne akceptowanie zaleceń płynących z
Brukseli spowoduje niepowetowane straty dla Polski, jako suwerennego,
dużego europejskiego kraju. Widzimy już teraz, jak negatywnie na nasz
rynek pracy i gospodarkę wpłynęły decyzje Unii Europejskiej. Różnorakie
ograniczenia nie pozwalają na swobodne kształtowanie gospodarki. Wiele
dziedzin gospodarki, szczególnie eksporterów, przeżywa kryzys, także ze
względu na sztucznie utrzymywany wysoki kurs złotówki wobec obcych
walut. Wiele zakładów pracy już upadło, albo „ledwie dyszy” ze względu
na nieopłacalność produkcji. Powoduje to zwolnienia z pracy, obniżanie
zarobków i w konsekwencji konieczność szukania pracy za granicą. Można
powiedzieć: dzisiaj taki świat, człowiek szuka lepszych warunków życia,
stąd wyjazdy za chlebem są normalnym zjawiskiem. O tym, jak normalnym,
świadczy sytuacja w polskich rodzinach, rozbitych, skłóconych i
pozbawionych szczęścia rodzinnego. Poza tym, powiedzmy sobie szczerze,
Polak traktowany jest za granicą jako podmiot drugiej kategorii. Zarobek
Polaka jest co najmniej trzykrotnie niższy od zarobku Niemca, Anglika,
czy Irlandczyka za tę samą pracę. Z kolei zmiany zaprowadzone przez rząd
w sferze kultury i nauki oraz szkolnictwa, mają doprowadzić do wyzbycia
się odwiecznej narodowej tradycji: Polaka jako chrześcijanina i
patrioty. Wpajana nam od wieków tradycja narodowa nakazywała miłość do
Ojczyzny i dbanie o jej ciągły rozwój. Teraz wydaje się być zastępowana
europejskością - najogólniej rzecz biorąc - bliżej nieokreśloną,
zasadzającą się jedynie w tym, aby mieć, zamiast być. Czy my, jako
Polacy, mamy zrównać się z poziomem i świadomością przeciętnego
Europejczyka, często niewiedzącego nawet z kim jego kraj sąsiaduje?
Odpowiedzmy sobie na powyższe kwestie i skonstatujmy z tym, co nowa
władza chce nam wprowadzić. Ciągłe ataki mediów liberalnych na
instytucje kościelne, poszczególnych duszpasterzy i członków Kościoła
mają wywołać zniechęcenia do wiary, Kościoła i jego tradycji.
Wyobraźmy sobie - na podstawie własnej obserwacji, jak
wyglądałaby nasza wioska, pozbawiona wiernych w kościele, nauczycieli
katolickich i ludzi propagujących własną kulturę regionalną. Bylibyśmy
jak zagubione owce, trzęsące się ze strachu, aby nas ktoś nie zagryzł.
Dbajmy zatem o własną tożsamość i kulturę narodową, bo
tylko to pozwoli nam być sobą we własnym kraju i być dumnym, że się jest
Polakiem. Będąc chrześcijanami ufajmy Bogu, że nie pozwoli na takie
przekształcenia cywilizacyjne, które zaszkodzą naszej tradycji i wierze.
Niech zbliżające się Święta Wielkiej Nocy utwierdzą nas w trwaniu w
dobrym, wzajemnym zaufaniu i trzeźwym patrzeniu na otaczającą nas
rzeczywistość.
Niech Pan Bóg Zmartwychwstały oświeci nasze umysły i serca, i uchroni
nas od nieprzyjemnych zdarzeń. Andrzej Krężałek
Andrzej Krężałek

Konkurs "Alfik
humanistyczny"
31 stycznia 2008 r. szkoła w Łękach Dukielskich otrzymała wyniki
ogólnopolskiego konkursu humanistycznego, do którego zgłosili się
uczniowie klas III-VI SP. Konkurs został przeprowadzony w grudniu
ubiegłego roku, a jego wyniki przedstawiają się następująco:
- Wiktoria Krzepkowska (kl. III) - 2 lokata, 92,5% możliwych do
uzyskania,
- Daniel Orłowski (kl. III) - 3 lokata, 81,5% możliwych do uzyskania,
- Aleksandra Brożyna (kl. IV) - 3 lokata, 80,0% możliwych do uzyskania,
- Jakub Jastrzębski (kl. IV) - 2 lokata, 85,0% możliwych do uzyskania,
- Kamil Robótka (kl. V) - 2 lokata, 89,7% możliwych do uzyskania,
- Damian Cypara (kl. VI) - 2 lokata, 95,0% możliwych do uzyskania.
Gratulujemy sukcesów!
Zabawa karnawałowa
Tradycyjnie, jak co roku, w naszej szkole 4 lutego odbyła się "Choinka".
Zabawa została podzielona na etapy edukacyjne. Dla uczniów klas
młodszych przygrywał pan Andrzej Aszlar, a zabawę do muzyki organizowała
pani Maryla. Całą zabawę uświetniały ciekawe stroje, w które dzieci były
przebrane. Uczniowie klas starszych bawili się przy muzyce odtwarzanej z
komputera. Zabawie towarzyszyła miła atmosfera. Wszyscy byli zadowoleni
i uśmiechnięci.
Dzięki rodzicom zorganizowano poczęstunek dla dzieci.
Sukcesy uczniów w tenisie stołowym
Gminne zawody w tenisie stołowym w kategorii Szkół Podstawowych odbyły
się 4 lutego 2008 r. w Dukli. W zawodach startowało po 2 dziewczynki i 2
chłopców z 7 szkół z terenu Gminy Dukla. Naszą szkołę reprezentowali
następujący uczniowie: Aleksandra Fruga, Magda Węgrzyn, Karol Śliwiński
i Szymon Pietruś.
Dziewczęta zajęły I miejsce w gminie i awansowały do dalszych rozgrywek
na szczeblu powiatowym. Zaś chłopcy zajęli II miejsce.
Powiatowe zawody w tenisie stołowym w kategorii Szkół Podstawowych
zostały rozegrane 19 lutego 2008 r. w Iskrzyni. W zawodach udział wzięły
uczennice, które zajęły I miejsce w Gminie Dukla tj.: Aleksandra Fruga i
Magda Węgrzyn.
W wyniku rozgrywek między zawodniczkami szkół podstawowych z 9 gmin
powiatu krośnieńskiego nasze dziewczęta zajęły III miejsce.
To duży sukces naszych zawodniczek! Gratulujemy!
Zawody strzeleckie o memoriał im. Jana Barana
29 lutego br. Krośnie odbyły się w zawody strzeleckie. Naszą szkołę w
tych zawodach reprezentowali następujący uczniowie gimnazjum: Arkadiusz
Rajchel, Piotr Węgrzyn, Marcin Wojdyła, Tomasz Tomkiewicz, Mateusz
Aszlar, Elżbieta Trynkiewicz, Elżbieta Rubaj i Paulina Widziszewska.
Każdy z zawodników otrzymywał trzy tarcze - jedną do strzałów próbnych i
dwie do strzałów ocenianych. Do każdej z tarcz ocenianych zawodnik
musiał oddać po pięć strzałów, a następnie przekazać obydwie tarcze
sędziemu. Nie było określonego limitu strzałów do tarczy próbnej, lecz
cała operacja (strzelanie do tarczy próbnej i dwóch tarcz ocenianych)
musiała się zmieścić w limicie czasowym 20 minut. Zawodnicy strzelali z
karabinków pneumatycznych.
Nasi zawodnicy zostali sklasyfikowani w dwóch kategoriach - chłopców i
dziewcząt. Chłopcy w ogólnej klasyfikacji drużynowej uplasowali się na
IV pozycji, a dziewczęta na II. Są to bardzo dobre wyniki, biorąc pod
uwagę fakt, że nasi zawodnicy nigdy nie brali udziału w regularnych
treningach strzeleckich.
Do sukcesów można zaliczyć również V miejsce Arkadiusza Rajchla i IX
miejsce Piotra Węgrzyna w klasyfikacji indywidualnej.
Teatrzyk "Przygoda baśniowa"
29 lutego br. uczniowie klas młodszych mieli okazję do spotkania ze
sztuką. Aktywnie uczestniczyli w teatrzyku pt. "Baśniowa przygoda",
który przeniósł ich w krainę baśni i legend dobrze im znanych. Wrażenia
były duże, a oklaski świadczyły o tym, że spektakl się podobał.
Konkurs "Omnibus humanistyczny"
5 marca br. chętni uczniowie z klas III i VI SP wzięli udział w
ogólnopolskim konkursie humanistycznym "Omnibus 2008". Ta forma konkursu
jest dużo trudniejsza niż Alfik Humanistyczny i wymaga jeszcze większego
wysiłku intelektualnego. Pomimo tego, do konkursu zgłosiła się znaczna
grupa uczniów:
z klasy III - 4 uczniów,
z klasy IV - 8 uczniów,
z klasy V - 4 uczniów,
z klasy VI - 3 uczniów,
Z niecierpliwością czekamy na wyniki.
Przegląd zespołów tanecznych
6 marca br. w Gminnym Ośrodku Kultury w Dukli odbył się X Jubileuszowy
Gminny Konkurs Tańca. Zaprezentowały się zespoły, duety i soliści ze
szkół z gminy Dukla: z Jasionki, Wietrzna, Iwli, Tylawy, Dukli i Łęk
Dukielskich. Naszą szkołę, pod kierunkiem pani Magdaleny Aszlar,
reprezentował zespół "Baletki" w składzie: Joanna Buryła, Monika
Jastrzębska, Magda Węgrzyn, Angela Gac, Aleksandra Brożyna, Brygida
Fornal, Aleksandra Ryczak i Arleta Widziszewska.
Swoim występem do utworu "Latino" dziewczynki zdobyły II miejsce (na 9
prezentacji w swojej kategorii). Otrzymały puchar i nagrody. Radości nie
było końca. Udany występ zmotywował i zachęcił uczennice do dalszego
rozwijania swoich zainteresowań i talentów.
Gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów!
Szkolne rekolekcje wielkopostne
10 i 11 marca br. w Łękach Dukielskich odbyły się szkolne rekolekcje
wielkopostne.
Konkursy wielkanocne
W związku ze zbliżającymi się świętami wielkanocnymi w szkole zostały
ogłoszone następujące konkursy:
1. literacko - plastyczny: "Wielkanoc w moim regionie".
Prace mogą mieć formę albumu, przewodnika, komiksu lub plakatu.
Celem konkursu jest:
- przybliżenie tradycji świątecznych w naszym regionie,
- rozwijanie kreatywności i pomysłowości uczniów oraz umiejętność
łączenia obrazu i tekstu.
2. plastyczne: "Jajko wielkanocne", "Kurczątko wielkanocne" dla uczniów
klas I-III.
Celem tych konkursów jest przede wszystkim rozwijanie wyobraźni dzieci
oraz kultywowanie tradycji świątecznych.
Marta Pabis

Wydarzenia w OSP Łęki Dukielskie
Można powiedzieć, że pierwszy kwartał nowego roku mija
pod znakiem kolejnych remontów i modernizacji w remizie (już któryś z
kolei, bo począwszy od 2000 roku było ich dość sporo).
Obecnie dzięki temu, że Burmistrz gminy Dukla Marek
Górak i Komendant gminny OSP w Dukli Wiktor Madej pozytywnie
odpowiedzieli na naszą prośbę, firma wynajęta początkiem marca ukończyła
prace związane z instalacją centralnego ogrzewania i z piecem gazowym
dwufunkcyjnym. Konieczna była również częściowa wymiana systemu
kanalizacyjnego w łazience.
Pierwotnie plan zakładał, że instalacja CO będzie
zrobiona tylko w części garażowej i łazience. W rezultacie po
uzgodnieniach, instalację CO wykonano prawie w całym budynku remizy.
Łazienka również została wyremontowana. Położono płytki
na ścianach i podłodze oraz zamontowano kabinę z natryskiem. W tym
miejscu pragnę podziękować za wykonanie tych prac panom: Markowi
Jakubczykowi i Januszowi Zimie.
Prace pomocnicze tj. wybicie wylewek betonowych czy
malowanie strażacy wykonali sami.
Naczelnik OSP Tadeusz Wierdak
„Wesołych Świąt Wielkanocnych i obfitych łask od Zmartwychwstałego
Chrystusa.
Z radosnym Alleluja dla wszystkich
mieszkańców Łęk Dukielskich”
życzenia składają
strażacy z OSP Łęki Dukielskie
Praca w Kole Gospodyń
Początek
2008 r. członkinie K.G.W. w Łękach Duk. rozpoczęły przygotowaniami do
IV. Spotkania Opłatkowego, które odbyło się 28 stycznia. W spotkaniu
uczestniczyli księża obydwu parafii, burmistrz gminy Dukla oraz
zaproszeni goście. Po części oficjalnej i podzieleniu się opłatkiem,
odbyła się zabawa przy muzyce zespołu LOMBARDINO. Wzięło w niej udział
ok. 210 osób.
28 lutego 2008 r. członkinie koła spotkały się na
zebraniu sprawozdawczym, połączonym z pokazem żywieniowym pod
kierownictwem Zofii Lei. Później odbyło się jeszcze krótkie spotkanie z
okazji zbliżającego się Dnia Kobiet. Na zebraniu odczytano sprawozdanie
za rok 2007 i ułożono plan na rok bieżący. Zadania członkiń KGW na
bieżący rok są bardzo ambitne i na pewno będą realizowane. Należy do
nich m.in. organizowanie spotkań, wystaw i zabaw.
10 marca br. cztery delegatki z K.G.W. wyjechały do
Boguchwały na 4. Forum Kobiet, związane z obchodami Dnia Kobiet.
18 marca br. koło po raz kolejny uczestniczyło w
Kiermaszu Wielkanocnym w Krośnie, gdzie prezentowało swoje potrawy,
ciasta i stroiki związane z Świętami Wielkanocnymi. Nasz stół był zawsze
bogato zastawiony i oblegany przez zwiedzających, a nasze smakołyki
znikały z niego bardzo szybko.
30 marca br. Koło Gospodyń Wiejskich zaprasza
mieszkańców Łęk Dukielskich na spotkanie „Przy jajku wielkanocnym”.
Przewodnicząca K.G.W.
„Zdrowych,
pogodnych Świąt Wielkanocnych, pełnych wiary, nadziei i miłości.
Radosnego, wiosennego nastroju,
serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół oraz wesołego
Alleluja”
życzą Członkinie Koła Gospodyń

Nowy rok i nowe wyzwania
w Stowarzyszeniu "Jedność".
6 stycznia, śpiewem kolęd i pastorałek Zespół
"Łęczanie" rozpoczął swoje tegoroczne występy na krośnieńskim rynku.
Mimo, że było ciemno i mroźno, to przy światłach neonów i reflektorów
pod szopką Bożonarodzeniową zrobiło się miło i gwarno.
5 lutego 2008 r. odbyło się zebranie
sprawozdawcze z działalności naszego stowarzyszenia za 2007 r. W
"Powołaniu"na bieżąco ukazywały się artykuły zawierające informacje o
podejmowanych przez nas działaniach i inicjatywach. Prezentowane były
osiągnięcia oraz liczne sukcesy. Po odczytaniu sprawozdania i protokołu
Komisji Rewizyjnej przystąpiliśmy do ułożenia i uchwalenia planu pracy
na 2008 r.
Nasze plany na przyszłość:
- doskonalenie umiejętności wokalnych zespołu,
- organizowanie licznych wyjazdów i występów z okazji różnych
uroczystości,
- zorganizowanie IV. edycji Spotkań Folklorystycznych oraz Dnia Seniora,
- wykonanie dalszych prac przy estradzie (trwałe pokrycie dachowe),
- wykonanie ławek i stołów ogrodowych,
- utwardzenie terenu Kółka Rolniczego,
- budowa sanitariatów,
- oraz wiele innych zadań wynikających z bieżących potrzeb.
Zarząd w odpowiedzi na zaproszenie wziął udział w
zebraniu Organizacji Pozarządowych Powiatu Krośnieńskiego.
Uczestniczyłam w dziesięcioosobowej delegacji z okręgu podkarpackiego w
spotkaniu na Słowacji. Celem zebrania było nawiązanie stałej współpracy
i kontaktów słowacko - polskich.
Ponadto nasze Stowarzyszenie przystąpiło do Lokalnej
Grupy Działania obejmującego teren 5. sąsiednich gmin powiatu
krośnieńskiego.
Z okazji zbliżających się świąt, dla wszystkich
mieszkańców i gości życzymy:
„Aby Święta Wielkanocne przyniosły ogromną
radość i nadzieje płynące ze
Zmartwychwstania Chrystusa oraz były okazją do serdecznych i ciepłych
spotkań w rodzinnym gronie i dobrego wypoczynku
w wiosennym nastroju”.
W imieniu Stowarzyszenia
przew. K. Łajdanowicz
Szanowni
mieszkańcy
W ostatnim czasie miały miejsce dwa ważne wydarzenia w
życiu naszej miejscowości. Pierwszym z nich było Zebranie Wiejskie, w
którym uczestniczył Burmistrz Gminy Dukla Marek Górak. W zebraniu tym
wzięła udział spora ilość mieszkańców, którzy przedstawili burmistrzowi
swoje największe bolączki. Najwięcej emocji dostarczyła sprawa
kanalizacji wsi. Przewodniczący komitetu budowy kanalizacji p. Leśniak
przedstawił stanowisko mieszkańców, a burmistrz zadeklarował chęć
współpracy w tym temacie. Zobaczymy w przyszłości, jak to będzie
wyglądało, ponieważ kilka spraw budzi kontrowersje.
O jakichkolwiek postępach będziemy informować na bieżąco.
Problemem, który poruszył większość mieszkańców jest stan
naszych dróg. Sprawa dotyczy wszystkich dróg leżących na terenie Łęk
Dukielskich. Mieszkańcy zgłaszają mi o konieczności naprawy kilkunastu
odcinków dróg. W najbliższym czasie spotkam się z burmistrzem i sądzę,
że w ciągu kilku tygodni przeprowadzimy remonty tych odcinków. Kolejnym
dużym problemem jest zaśmiecanie naszej miejscowości. Nie wiem, który
już raz apeluję do Łęczan w tej sprawie. Przecież Gospodarka Komunalna
regularnie odbiera śmieci i łatwiej jest wynieść je do drogi, aniżeli
wywozić do potoków i wyrzucać gdzie popadnie. Nikt inny, tylko my sami
decydujemy o tym, jak wygląda miejscowość, w której żyjemy.
Innym problemem są wałęsające się bezpańskie psy.
Osobiście obserwuję, jaki strach wywołują one wśród naszych dzieci
idących do szkoły. Zdarza się, że niekiedy naprawdę duże psy zostają
wypuszczone samopas. To w interesie właściciela powinno być, żeby taki
pies znajdował się pod kontrolą. Bo gdyby doszło do nieszczęśliwego
wypadku, to na tego typu refleksje będzie już za późno. Właściciel
takiego psa poniesie stratę finansową, ale któreś z naszych dzieci może
stracić dużo więcej - zdrowie! Ostrzegam mieszkańców, bo jeśli takie
przypadki będą się powtarzały nagminnie, to będę zmuszony poinformować o
tym policję.
Drugim wydarzeniem było spotkanie, jakie z mieszkańcami
zorganizowała firma EVIVA. Firma ta wybuduje farmę wiatrową na terenie
Łęk Dukielskich. Na spotkaniu zostały przedstawione szczegóły dotyczące
tej budowy. Będzie 5 wiatraków. Całkowita wysokość wiatraka ze śmigłem
wynosić będzie 146 m. Inwestycja wiąże się z remontem drogi koło nowego
kościoła, prowadzącej na Myszkowskie. Droga ta zostanie praktycznie
wybudowana od podstaw. Firma przeprasza mieszkańców za utrudnienia w
ruchu powstałe w czasie budowy i prosi o wyrozumiałość. Całkowite
zakończenie prac planowane jest na wrzesień 2008 r. Oczywiście, głównym
czynnikiem warunkującym dotrzymanie terminu realizacji jest pogoda.
Kończy się pierwszy kwartał nowego roku, zima po raz kolejny nie dała
się nam mocno we znaki, a wraz z nastaniem wiosny przystąpimy do
realizacji kilku prac przewidzianych na ten rok. Jak już pisałem, na
najbliższym spotkaniu
z burmistrzem gminy omówimy szczegóły tych prac.
“Na zakończenie życzę mieszkańcom, aby zbliżające się Święta
Wielkanocne były czasem spokoju, relaksu i nabrania sił na cały rok.
Abyśmy przeżyli go w zdrowiu, spokoju i zrozumieniu innych”.
Sołtys Tomasz Węgrzyn

ROK
SZKOLNY
1983/84
Nowy rok
szkolny rozpoczął się konferencją w dniu 29 sierpnia, na której dokonano
powitania nowej nauczycielki do wychowania przedszkolnego - pani
Małgorzaty Krężałek. W tym roku szkolnym Szkoła
w Łękach liczy 10 oddziałów z ilością 206 uczniów (w tym 2 oddziały
przedszkolne). Z Wietrzna dojeżdżało do kl. V- VIII 6 uczniów, z
Myszkowskiego dochodziło, a zimą dowożono saniami 21 uczniów, zaś z
Pałacówki do kl. I- VIII 7 uczniów. Pani Zofia Zaforemska korzystała z
rocznego urlopu na poratowanie zdrowia. Do półrocza uczyło w Łękach 13
nauczycieli, zaś od półrocza naukę j. rosyjskiego w SP w Łękach przejęła
pani mgr Irena Wiśniewska, która mieszkała w domu rodzinnym p. Musiałów,
a dojeżdżała dotychczas do pracy do Miejsca Piastowego.
Biblioteka szkolna otrzymała nowe regały, które
zakupiła pani dyrektor w Krośnie wraz z 2 biurkami i 4 szafami do
kancelarii szkolnej.
Komitet Rodzicielski ze swoich funduszy zakupił 2
obrusy, 60 szklanek, garnuszki na dożywianie, łyżki, widelce, noże,
łyżeczki. Za pieniądze z Komitetu rozburzono 2 następne piece i
postawiono nowe. Zgromadzono też materiały na gazyfikację całej szkoły.
Z funduszu Zbiorczej Szkoły Gminnej zakupiono do szkoły
blachę, ściągnięto starą i rozpoczęto krycie dachu na całej szkole.
Uzupełniono brakujące szyby w szkole na Myszkowskiem i w Pałacówce. W
tym celu dyr. Szkoły przy pomocy budowlańca z Zespołu Szkół Ekonomiczno-
Administracyjnych zakupiła 2 paczki szkła, aby szklenie okien taniej
kosztowało. Starą blachę sprzedano, a pieniądze ze sprzedaży przejął
Komitet Rodzicielski. W tym roku szkolnym pokryto cała szkołę w
Pałacówce, bo deszcz zalewał sufity, gdzie mieścił się sklep,
pomieszczenie dla OSP, Koło Gospodyń oraz połowa szkoły w Łękach. Do
końca 1984 r. pokryto nową blachą całą szkołę w Łękach .
Komitet Rodzicielski ze swoich wypracowanych funduszy
dotował organizację następujących uroczystości: Dzień Nauczyciela,
Choinka Noworoczna, Dzień Kobiet, Dzień Babci i Matki oraz Dzień
Dziecka.
Na zakończenie roku szkolnego z funduszy Komitetu Rodzicielskiego pani
dyr. zakupiła książki, które zostały wręczone wyróżniającym się uczniom.
Komitet dopłacał także do zorganizowanego w szkole dożywiania. Zakupiono
garnki, naprawiono kuchenkę szkolną, garnuszki, obrusy, ścierki i
częściowo herbatę.
W tym roku szkolnym pan dr H. Krawiec zorganizował w
szkole PTTK, które liczyło 18 uczniów. Uczniowie brali udział w
wycieczkach, rajdach, konkursach (piosenki, zgaduj-zgaduli),wykonywaniu
gazetek oraz porządkowaniu obejścia szkoły.
Kontrole Sanepidu i ze Zbiorczej Szkoły Gminnej w Dukli nie stwierdziły
jakichkolwiek zaniedbań ze strony dyrekcji nad szkołą.
C.d.n. Beata Węgrzyn

 |