INDEX

ROZWAŻANIA

EWANGELICZNE

28 Października 2007
XXX Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 18

Celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!”.

Modlitwa faryzeusza. Choć wypowiada modlitwę dziękczynną, jej istotą jest raczej nachalne prezentowanie Panu Bogu własnych zasług. Dla lepszego ich podkreślenia faryzeusz posługuje się odwołaniem - na zasadzie kontrastu - do postawy innych ludzi, nie tak „doskonałych” jak on. Nie ma tu zupełnie miejsca na łaskę, na przyjęcie Bożego działania w człowieku, które dokonuje się pomimo - a czasem wręcz na przekór - ludzkiej słabości.
A jak modli się celnik? Ta modlitwa jest rozmową dwóch osób, jest spotkaniem w "sanktuarium ludzkiego sumienia". I choć wynik tej rozmowy jest dla celnika wręcz porażający - gdy widzi pełnię prawdy o sobie, o swoich słabościach, upadkach i draństwach - jednak jest to dla niego odkrycie życiodajne i wyzwalające. Nie porównuje się z innymi, ale przyjmuje przed Bogiem odpowiedzialność za swoje czyny, jednocześnie nie tracąc ufności w Jego moc, miłosierdzie i działanie łaski. Faryzeusz potrzebował Boga, by utwierdzać się w dobrym samopoczuciu i mniemaniu o sobie. U celnika spotkanie ze Stwórcą zaowocowało pragnieniem rozpoczęcia wszystkiego od nowa i naprawienia zła. A jakie są motywacje i owoce mojej modlitwy?

01 Listopada 2007
Uroczystość
Wszystkich Świętych
Z EWANGELII  Mt 5

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. (...) Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: „Błogosławieni ...”

Wielka Karta Chrześcijaństwa: Błogosławieństwa.
„Błogosławieni...” - niezwykłe jest to sformułowanie. Proklamacja radości! Brakuje nam dzisiaj tej radości. Wielu chrześcijan gdzieś tę radość zagubiło, młodzi odchodzą od Kościoła, bo patrząc na swoich rodziców widzą, że niejednokrotnie swoją wiarę traktują jak "kulę u nogi" - jedynie jak zbiór obciążeń, trudnych przykazań, obowiązków. Niedobrze się dzieje, że w tak wielki dzień, jakim jest uroczystość Wszystkich Świętych, przystrajamy się w szaty cmentarnego smutku, przemijania. To przecież dzień radości! Dzień zwycięstwa "ludzi błogosławieństw" - tych, którzy wędrując pod górę, szukając Źródła, znaleźli je w Bogu. Uczestniczą oni w zwycięstwie Chrystusa. Stali się świadkami prawdy.
To nie przypadek, że właśnie Błogosławieństwa wiodą nas ku nim. Chrystus nie obiecywał nikomu, że droga ku świętości będzie łatwa. I mówił - całym swoim życiem, swoją śmiercią na krzyżu i zmartwychwstaniem: zaufajcie Mi! Nawet jeśli droga ku Mnie okaże się ponad siły! Nawet jeśli inni będą wam mówić: nie warto! Jeśli będą nawet przekonywać: to sprzeczność, absurd, paradoks. Zaufajcie Mi!

02 Listopada 2007
Wspom.Wszystkich
Wiernych Zmarłych
Z EWANGELII Mt 5

W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce.

Jezus nie kryje przed nami ani konieczności swego własnego „odejścia", swojej własnej śmierci, ani konieczności naszego odejścia, śmierci każdego z nas. Nie mówi nam „nie bój się nie umrzesz”. Ale mówiąc o konieczności śmierci pokazuje nam jednocześnie drogę jaką powinniśmy kroczyć, aby dotrzeć do domu Ojca i pokazuje nam ostateczny cel naszej wędrówki. Jego słowa: „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem” można także zrozumieć w następujący sposób: „Ja jestem prawdziwą drogą życia”, albo „Ja jestem drogą w prawdzie do Życia”.
Czym jest wieczność, wiedzą tylko umarli: nasi bracia starsi w śmierci. Nam zaś wypada poczekać. Nie musimy wszystkiego wiedzieć od razu i już dziś. Naprawdę nie musimy.
Naszym zadaniem jest do tego Życia Wiecznego dotrzeć. W domu Ojca czeka nas prawdziwe życie, czeka nas Życie Wieczne, czeka nas Ten, z Którego rąk wyszliśmy, nasz Ojciec i nasz Zbawiciel i cała rzesza przyjaciół. Nie zmarnujmy tego zaproszenia. Znamy drogę, znamy cel. Czemu mielibyśmy przez własną głupotę dotrzeć tam, gdzie nikt na nas nie czeka ?
 

04 Listopada 2007
XXXI Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 19

Zacheusz stanął przed Panem i rzekł: „Panie, oto połowę mojego majątku daję ubogim. A jeżeli kogoś w czymś ograbiłem, zwracam czterokrotnie”. 

Wzruszająca jest scena z dzisiejszej Ewangelii, kiedy Zacheusz pogardzany przez innych (bo był celnikiem), zostaje dowartościowany przez Chrystusa.
To nie tylko Jezus okazuje miłosierdzie wobec Zacheusza, ale także Zacheusz odpowiada radośnie na okazane miłosierdzie, miłosierdziem wobec innych.
I tego właściwie Bóg od nas oczekuje: współpracy, miłosierdzia, podejmowania ustawicznie wysiłku nawracania się, bycia dobrym. Bóg jest cierpliwy i ustawicznie czeka na ludzkie nawrócenie, na ludzką odpowiedź, na współpracę. Bóg nie lekceważy naszych grzechów, nie udaje, że ich nie ma, nie twierdzi, że ich nie popełniamy, ale je wybacza i chce nas od nich uwolnić. Nie robi tego na siłę i wbrew człowiekowi, ale czeka na jego współpracę i akceptację. Widzi dobrą wolę człowieka i wychodzi jej naprzeciw, wspomaga ją swoją Łaską i Miłosierdziem. Jak w przypadku Zacheusza, jak w przypadku celnika Mateusza, jak w przypadku jawnogrzesznicy ..., jak w tylu innych przypadkach.
Czemu więc odwlekam moje nawrócenie? Przecież go potrzebuję.
 

11 Listopada 2007
XXXII Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII  Łk 20

 Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją.

Grób nie jest kresem ludzkiego istnienia! Bóg jest silniejszy niż śmierć - „nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych”.
Najtrafniej wyraził to święty Paweł Apostoł: „(...) ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują”.
Cóż więc nam pozostaje? Po pierwsze, wierzyć słowom Jezusa. On - tak jak każdy człowiek - umarł, ale przy tym jako pierwszy zmartwychwstał i pokonał śmierć. Po drugie, ufać Bogu i Jego miłości. Przyjąć, że nagroda przygotowana dla nas nieskończenie przewyższa to, co sami moglibyśmy sobie wymarzyć i przygotować. Uznać, że dla Bożej potęgi śmierć nie jest żadną przeszkodą. Zrezygnować z niezdrowej ciekawości i zastąpić ją życiem na co dzień ze świadomością, że każde nasze słowo, gest i czyn znajdą swe odbicie w wieczności.
W tym duchu zechciejmy przeżywać wszelkie doświadczenia rozłąki i śmierci bliskich osób, a także fakt, że również dla nas śmierć jest czymś nieuniknionym. Niech ona nas nie przeraża - ale raczej mobilizuje do bycia na co dzień z Chrystusem tu, na ziemi - abyśmy mogli być z Nim na zawsze, także po śmierci.

18 Listopada 2007
XXXIII Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 21

Z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie spadnie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.

Chrystus chce, by Jego uczniowie patrzyli na dzieje świata i wszelkie trudne wydarzenia w perspektywie wieczności, która nie ogranicza się tylko i wyłącznie do świata materialnego, lecz sięga nieskończenie dalej i głębiej.
Z tego wynika, że kluczem do rozumienia słów Jezusa nie jest pytanie: kiedy?, lecz jak? Chodzi o decyzję, o wybór stylu i sposobu życia: czy będzie to pogoń za szczęściem tu na ziemi, czy też życie w obliczu rzeczywistości, którą na razie Bóg ukrywa przed naszymi oczami.
Nasz pobyt na ziemi jest współpracą z Bogiem przy tworzeniu tej rzeczywistości, a jednocześnie dojrzewaniem do niej. Wyzwala z lęku nawet w obliczu utraty życia. Jednocześnie przypomina, że ani piękna świątynia, ani ludzka mądrość i elokwencja, ani przyjaźń i miłość najbliższych nie są fundamentem wystarczająco trwałym, by można było na nim się oprzeć w perspektywie wieczności.
Tylko całkowite zaufanie i oddanie Bogu jest gwarancją tego, że przez swą wytrwałość ocalimy to, co naprawdę najcenniejsze: życie z Bogiem w wieczności, gdzie ani śmierć, ani zdrada, ani prześladowania nie będą już możliwe.

25 Listopada 2007
Uroczystość
Chrystusa Króla
Z EWANGELII Łk 23

„Jezu, wspomnij na mnie, kiedy wejdziesz do swojego królestwa”. Odpowiedział mu: „Zaprawdę powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju”.

Czemu tyle w nas buty i pychy, czemu tyle zarozumiałości i zadufania? Czyżbyśmy byli tak ślepi? Czyżbyśmy nie widzieli naszych grzechów? Czyżbyśmy byli tak bezrozumni i zarozumiali, żeby Boga wystawiać na próbę?
Świat współczesny, rozwój nauki, a szczególnie rozwój techniki i technologii wpędza nas w samouwielbienie, w samoubóstwienie. Jezus, Król Wszechświata staje się coraz bardziej postacią mitologiczną i bajeczną. To człowiek staje się panem świata, to człowiek ze swoim rozumem ten świat podbija, ale i w sposób głupi i nieodpowiedzialny niszczy i dewastuje. Człowiek postawił się w miejscu Boga i butnie Bogu się odgraża, wystawia Go na próbę. I co? Jako efekt tej władzy człowieka nad światem mamy niesprawiedliwość społeczną, nędzę milionów ludzi i rażące bogactwo garstki miliarderów. 800 milionów ludzi codziennie głoduje na świecie, dziesiątki tysięcy codziennie umiera z głodu i nędzy, setki tysięcy ginie w niesprawiedliwych wojnach, zamachach i gwałtach... Czy trzeba więcej jeszcze aby opisać „królestwo człowieka”?
Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do Twego Królestwa.

 

02 Grudnia 2007
I Niedziela
Adwentu A
Z EWANGELII Mt 24

Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo Syn Człowieczy przyjdzie o takiej godzinie, kiedy wy nie będziecie się spodziewać.

A jak było za dni Noego?
„Jedli i pili, żenili się i za mąż wychodzili, i nie spostrzegli się, kiedy przyszedł potop”. Nie czekali, ich czujność została uśpiona nie tylko codziennymi czynnościami, ale i dobrobytem, samowystarczalnością, zamożnością, a przede wszystkim grzechami. Byli tak zadufani w sobie i zadowoleni, że nie spostrzegli nadchodzącego kataklizmu. A jak będzie przed przyjściem Syna Człowieczego?
Czy ja przypadkiem nie rozkładam całego mojego kramiku w kolejowej poczekalni? Czy nie zapomniałem, że mój pociąg może w każdej chwili nadjechać, że mogę nie zdążyć się spakować? Czy jestem gotowy do „odjazdu”, do ostatecznej i nieodwołalnej podróży? Czy nie uśpiłem swojej czujności nie tylko codziennymi zajęciami, ale przede wszystkim moimi grzechami; pychą, zarozumiałością, zatwardziałością serca, obojętnością, lekceważeniem moich chrześcijańskich obowiązków? Czas Adwentu ma mi o tym przypomnieć, że CZEKAM!!! Ale czy ja naprawdę czekam? Nie na święta, nie na choinkę, nie na miłą i radosną atmosferę, ale NA PRZYJŚCIE PANA?
Dlatego i wy bądźcie gotowi...

 

08 Grudnia 2007
Uroczystość
Niepokalanego
Poczęcia NMP
Z EWANGELII Mt 3

Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym

Dlaczego Kościół Katolicki nie pozwala na święcenia kapłańskie kobiet, a jednocześnie czci Maryję? Czy przypadkiem nie przeakcentowywujemy roli Maryi w dziele Zbawienia? Takie i tym podobne pytania można mnożyć. Wszystkie święta maryjne podkreślają na pewno jedno: Bóg chcąc zbawić człowieka wybrał najbardziej ludzką drogę do człowieka, drogę przez człowieka, przez Maryję. Słowa Maryi „Fiat mihi secundum verbum tuum” pozostaną na pewno dla wszystkich pokoleń niedoścignionym wzorcem i zachętą do naśladowania Tej, Która w pokorze i uległości wobec woli Bożej stała się Matką wszystkich dzieci Bożych.
A dlaczego Kościół nie święci kobiet? Na to pytanie można odpowiedzieć również pytaniem: A dlaczego Jezus nie uczynił swojej Matki kapłanem, ale wybrał dwunastu mężczyzn? Na pewno nie dlatego, że nie chciał się narażać współczesnym. W tylu innych sprawach się naraził. Może chciał nam pokazać, że powołanie kobiety inaczej się realizuje i inne ma wymiary? Tylko, że my tego nie rozumiemy, bo przecież zawsze i we wszystkim chcemy poprawiać samego Pana Boga. A co nam z tego wychodzi?

 

09 Grudnia 2007
II Niedziela
Adwentu A
Z EWANGELII Mt 3

Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego!

 Wstrząsające są słowa św. Jana Chrzciciela z dzisiejszej Ewangelii. Wstrząsające i ...nie słuchane. Nawoływanie Jana nadal jest wołaniem na pustkowiu współczesnego świata. Nikt nie traktuje poważnie jego słów i upomnień. Nikt nie chce uznać, że ma coś do wyprostowania w swoim życiu, do naprawienia, do zmiany, do oczyszczenia. Jan woła, a świat patrzy na niego jak na dziwaka, odludka i katastrofistę. Nikt go nie słucha, a nawet jeśli słucha to nie bierze poważnie jego słów. Tak chętnie prostowałbym drogi, ale innym, tak chętnie nawracałbym, ale innych... Ja...? Nie mam nic do zmiany.
Ponad 2000 lat temu narodził się Zbawiciel świata, ale jakoś dziwnie nie przyszedł On jeszcze do wielu spośród Jego wyznawców, bo ich drogi nadal są kręte, bo ich ścieżki nadal pogmatwane, bo ich uszy nadal pełne wrzasku i hałasu, a ich serca zatwardziałe. Gdzie pszenica, a gdzie plewy w moim życiu?
Trzeba wielkiej pokory i wielkiej uwagi aby usłyszeć i przyjąć poważnie nawoływanie św. Jana. A może zamiast przygotowywać się do świąt, najpierw przygotuj się na „przyjście Pana”? Nawrócenie - czy to coś dla mnie znaczy?

16 Grudnia 2007
III Niedziela
Adwentu A
Z EWANGELII Mt 11

 Coście więc wyszli zobaczyć? Proroka? O tak! Powiadam wam, więcej niż proroka!
   

Czy Jezus jest tym, na Którego czekamy? Czy my w ogóle na Niego czekamy? Przechodzi obok nas, dokonuje rzeczy niezwykłych, a my nawet tego nie zauważamy, pochłonięci „robieniem pieniędzy”. Czy to jest jeszcze życie? Czy to ma w ogóle sens, być maleńkim trybikiem w ogromnej maszynie bezsensownych zachcianek i sztucznie podsycanych potrzeb?
Jezus przyszedł aby nas od tego uwolnić, aby nam pokazać, że nasze życie nie musi być wcale zredukowane, do zarabiania, oszczędzania, ciułania, pogoni za pieniądzem, robienia kariery, wzajemnego podgryzania się. Jezus przyszedł, aby nam przynieść pokój, prawdziwy, wewnętrzny pokój, przekonanie, że moje życie dobrze przeżyłem, chociaż być może niewiele się dorobiłem. Jezus przyszedł, aby nam pokazać, że bardziej liczy się prawda i sprawiedliwość niż nowy samochód, wytworny ciuszek, czy nawet intratna posadka.
Nabierzmy trochę dystansu. Popatrzmy na nasze życie z boku i zapytajmy samych siebie: Czego szukamy, na co czekamy w swoim życiu? Jaki jest sens całej tej szarpaniny?
 

23 Grudnia 2007
IV Niedziela
Adwentu A
Z EWANGELII Mt 1

Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy „Bóg z nami”. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.


     

Bóg nie waha się przyjąć ludzkiej natury i stać się człowiekiem. Bóg jest zawsze z człowiekiem, zawsze po stronie człowieka, zawsze go szuka i próbuje do siebie doprowadzić. Przychodzi do nas nie jako władca, nie jako król, ale jako dziecko, ubogie i pozbawione wszelkich praw aby być z człowiekiem, po stronie człowieka, aby być dla człowieka. Nie chce człowieka ani przytłaczać, ani przerażać swoja boskością.
Przychodzi jako dziecko w stajni, w otoczeniu domowych zwierząt, w ubóstwie i w prostocie, w niedostatku i w biedzie. Bóg przychodzi, aby być z człowiekiem, a nie przeciwko człowiekowi. Dlaczego więc tak wielu spośród Jego wyznawców odchodzi od Niego, zarzucając Mu, że jest „Bogiem odległym”, Bogiem wymagającym, Bogiem obcym? A „jeśli Bóg jest z nami, to któż przeciwko nam?” Jeśli Bóg jest po stronie człowieka, to cóż może się nam stać? Jeśli Bóg zdecydował się narodzić wśród nas i być jednym z nas, to czego się obawiamy i dlaczego - my sami - nie chcemy być z Bogiem? Człowieku, czy uwierzyłeś już, że Bóg jest po twojej stronie?
 

Nr. 6/71               Okres Zwykły, Adwent                       listopad-grudzień 2007 rok 

 

                             Listopad
Intencja ogólna:
Za tych, którzy prowadzą badania medyczne i ustanawiają prawa, aby zawsze kierowali się głębokim szacunkiem dla ludzkiego życia od jego początków aż do naturalnego końca.
Intencja misyjna:
Aby na Półwyspie Koreańskim umacniał się duch pojednania i pokoju.

                                                      Grudzień
Intencja ogólna:
Aby społeczeństwo otoczyło opieką osoby dotknięte chorobą AIDS, zwłaszcza dzieci i kobiety, a Kościół pomógł im doświadczyć miłości Bożej.
Intencja misyjna:
Aby wcielenie Syna Bożego, które Kościół przeżywa uroczyście w Święta Bożego Narodzenia, pomogło narodom kontynentu azjatyckiego uznać Jezusa za Wysłannika Bożego, jedynego Zbawiciela świata.

 Drodzy bracia i siostry, obchodzimy dzisiaj uroczystość Wszystkich Świętych, jutro zaś wspominać będziemy wiernych zmarłych. Oba te święta liturgiczne, głęboko przeżywane, dają nam wyjątkową sposobność zadumania się nad życiem wiecznym. Czy współczesny człowiek oczekuje jeszcze tego życia wiecznego czy też uważa, że należy ono do całkowicie już przebrzmiałej mitologii? W naszych czasach, bardziej niż kiedykolwiek w przeszłości, jesteśmy tak bardzo pochłonięci sprawami ziemskimi, że czasem trudno jest myśleć o Bogu jako o Panu dziejów i naszego własnego życia. Tymczasem istnienie człowieka, z samej swej natury, mierzy w coś większego, coś, co je przerasta; nieprzeparte jest w istocie ludzkiej pragnienie sprawiedliwości, prawdy, pełnego szczęścia. Wobec tajemnicy śmierci żywe są w wielu ludziach pragnienie i nadzieja odnalezienia na drugim świecie swych najbliższych. Równie silne jest przekonanie o sądzie ostatecznym, który wymierzy sprawiedliwość, oczekiwanie na ostateczną konfrontację, w której każdemu zostanie dane to, co mu się należy.
" Życie wieczne" oznacza jednak dla nas, chrześcijan, nie tyle wyłącznie życie, które trwa na zawsze, ile raczej nową jakość egzystencji, w pełni zanurzonej w miłość Boga, która wyzwala od zła i śmierci, i pozwala nam bez końca obcować z wszystkimi braćmi i siostrami, uczestniczącymi w tej samej Miłości. Wieczność zatem może być obecna już w centrum życia ziemskiego i doczesnego, gdy dusza, za sprawą łaski, połączona jest z Bogiem, swym ostatecznym fundamentem. Wszystko przemija, jedynie Bóg się nie zmienia. "Niszczeje moje ciało i serce, Bóg jest opoką mego serca i moim działem na wieki" (Ps 72 [73], 26). Wszyscy chrześcijanie, powołani do świętości, to mężczyźni i kobiety, którzy żyją trwale zakotwiczeni u tej "Skały"; chodzą po ziemi, ale ich serce jest już w Niebie, ostatecznym mieszkaniu przyjaciół Boga.
Drodzy bracia i siostry, rozważajmy te sprawy z sercem skierowanym ku naszemu ostatniemu i ostatecznemu przeznaczeniu, nadającemu sens codziennym sprawom. Ożywiajmy radosne uczucie obcowania świętych i pozwólmy, by przyciągali nas oni ku celowi naszego istnienia: spotkaniu twarzą w twarz z Bogiem. Módlmy się, aby było to dziedzictwem wszystkich wiernych zmarłych, nie tylko naszych najbliższych, ale też wszystkich dusz, zwłaszcza tych zapomnianych i potrzebujących Bożego miłosierdzia. Niech Maryja Panna, Królowa Wszystkich Świętych, pomaga nam w każdej chwili wybierać życie wieczne, "życie w przyszłym świecie", jak mówimy w Credo; w świecie zapoczątkowanym przez zmartwychwstanie Chrystusa i którego nadejście możemy przyspieszyć przez nasze szczere nawrócenie i dzieła miłosierdzia". Benedykt XVI Rozważania przed modlitwą "Anioł Pański" 1 listopada 2006


O łaskę owocnego przeżycia kolejnego Adwentu liturgicznego w naszym życiu doczesnym, przygotowującego nas na Adwent ostateczny.

 

                                          LISTOPAD

01. WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH.
02. WSPOMNIENIE WSZYSTKICH WIERNYCH ZMARŁYCH.
04. Św. KAROLA Boromeusza.
05. Św. ZACHARIASZA i ELŻBIETY - rodziców św. Jana Chrzciciela.
06. Św. LEONARDA - rycerza frankońskiego, nawróconego przez św. Remigiusza. Pustelnika, który wstawiał się za uwięzionymi. Zmarł ok. 550r. Patron jeńców wojennych.
09. ROCZNICA POŚWIĘCENIA BAZYLIKI NA
LATERANIE.
10. Św. LEONA I Wielkiego papieża, doktora Kościoła.
11. Św. MARCINA biskupa.
- 89 ROCZNICA ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI.
12. Św. JOZAFATA Kuncewicza biskupa,
męczennika.
13. Św. Pierwszych Męczenników Polskich: BENEDYKTA, JANA, MATEUSZA, IZAAKA, KRYSTYNA.
15. Św. ALBERTA Wielkiego biskupa, doktora Kościoła.
- NMP OSTROBRAMSKIEJ - Matki Miłosierdzia.
17. Św. ELŻBIETY Węgierskiej zakonnicy.
18. ROCZNICA KONSEKRACJI BAZYLIKI ŚWIĘTYCH APOSTOŁÓW PIOTRA I PAWŁA.
- bł. KAROLINY Kózkówny dziewicy i męczennicy.
20. Św. RAFAŁA Kalinowskiego.
21. Ofiarowanie NMP.
22. Św. CECYLII dziewicy i męczennicy, patronki
śpiewu kościelnego.
24. Św. ANDRZEJA Dung-Lac i Towarzyszy.
Pierwsi misjonarze, którzy przynieśli wiarę chrześcijańską do Wietnamu, przybyli tam w XVI w. Przez kolejne trzy stulecia chrześcijanie byli prześladowani za swoją wiarę. Wielu z nich poniosło śmierć męczeńską, zwłaszcza podczas panowania cesarza Minh-Manga w latach 1820-1840. Zginęło wtedy od 100 do 300 tysięcy wierzących. Stu siedemnastu męczenników z lat 1773-1862 Jan Paweł II kanonizował w Rzymie 18 czerwca 1988 r. (ich beatyfikacje odbywały się w czterech terminach pomiędzy 1900 i 1951 rokiem). Wśród nich jest 96 Wietnamczyków, 11 Hiszpanów i dziesięciu Francuzów; było to ośmiu biskupów i pięćdziesięciu kapłanów (w tym kilku dominikanów); pozostali to ludzie świeccy, w tym jedna kobieta - Agnieszka Le Thi Thanh, matka sześciorga dzieci. Ponieważ kanonizowani zamieszkiwali teren apostolatu Tonkin Wschodni (położony na wschód od rzeki Czerwonej), który papież Innocenty XIII powierzył dominikanom z Filipin, kiedyś też nazywano ich męczennikami z Tonkinu.
Andrzej Dung-Lac, który reprezentuje wietnamskich męczenników, urodził się jako Dung An Tran około 1795 r. w biednej, pogańskiej rodzinie na północy Wietnamu. W wieku 12 lat wraz z rodzicami, którzy poszukiwali pracy, przeniósł się do Hanoi. Tam spotkał katechetę, który zapewnił mu jedzenie i schronienie.

Przez trzy lata uczył się od niego chrześcijańskiej wiary. Wkrótce przyjął chrzest i imię Andrzej. Nauczywszy się chińskiego i łaciny, sam został katechetą. Został wysłany także na studia teologiczne. 15 marca 1823 r. przyjął święcenia kapłańskie. Jako kapłan w parafii Ke-Dam nieustannie głosił słowo Boże. Często pościł, wiele czasu poświęcał na modlitwę. Dzięki jego przykładowi wielu tamtejszych mieszkańców przyjęło chrzest. W 1835 r. Andrzej Dung został aresztowany po raz pierwszy. Dzięki pieniądzom zebranym przez jego parafian został uwolniony. Żeby uniknąć prześladowań, zmienił swoje imię na Andrzej Lac i przeniósł się do innej prefektury, by tam kontynuować swą pracę misyjną. 10 listopada 1839 r. ponownie go aresztowano, tym razem wspólne z innym kapłanem, Piotrem Thi, którego odwiedził, by się u niego wyspowiadać. Obaj zostali zwolnieni z aresztu po wpłaceniu odpowiedniej kwoty. Okres wolności nie potrwał jednak długo. Po raz trzeci aresztowano ich po zaledwie kilkunastu dniach; trafili do Hanoi. Tam przeszli okrutne tortury. Obaj zostali ścięci mieczem 21 grudnia 1839 r. Andrzej był w pierwszej grupie beatyfikowanych w 1900 r. męczenników wietnamskich.
25. JEZUSA CHRYSTUSA KRÓLA WSZECHŚWIATA.
30. Św. ANDRZEJA Apostoła.


                                   GRUDZIEŃ
01. Koniec okresu zwykłego.
02. Adwent - początek roku liturgicznego A.
03. Św. FRANCISZKA Ksawerego.
04. Św. JANA Damasceńskiego kapłana, doktora Kościoła.
- Św. BARBARY dziewicy i męczennicy.
06. Św. MIKOŁAJA z Miry biskupa.
07. Św. AMBROŻEGO biskupa, doktora Kościoła.
08. NIEPOKALANE POCZĘCIE NMP.
10. NMP LORETAŃSKIEJ.
11. Św. DAMAZEGO papieża.
12. NMP z Guadalupe.
13. Św. ŁUCJI dziewicy i męczennicy.
14. Św. JANA od Krzyża kapłana, doktora Kościoła.
15. Św. MARII od Krzyża di Rosa.
17. Św. MODESTA z Jerozolimy.
19. Św. URBANA papieża.
- Św. ANASTAZEGO papieża.
21. Św. PIOTRA Kanizjusza kapłana, doktora Kościoła.

 


 

     Syn Boga przybył, by nam objawić miłosierdzie, jakim Bóg nas darzy. Wezwał nas też, byśmy sami byli miłosierni, bo wówczas miłosierdzia dostąpimy. Mamy być nauczycielami miłosierdzia wśród wszystkich ludzi na ziemi.
Łaska wiary i zbawienia należy do Boga, a nie do nas. My natomiast możemy nauczyć innych miłosierdzia. A jeśli oni to opanują, możemy być spokojni o ich zbawienie.
     Przypowieść „Sąd Ostateczny” /Mt 25, 31-46/ odsłania decyzję Jezusa o dopuszczeniu do wiecznego szczęścia wszystkich ludzi, o ile tylko byli na ziemi miłosierni. Oni nawet nie znali Chrystusa. Po raz pierwszy zobaczą Go na Sądzie.      I dlatego będą pytać: „Kiedyśmy Cię widzieli?” Ale skoro okazali miłosierdzie innym, Jezus im okaże swoje.
Miłosierdzie jest bramą do nieba, przez którą wejdą na zasadzie łaski udzielonej przez samego Jezusa, wszyscy miłosierni, niezależnie od tego, czy Chrystusa znali, czy nie.
     My już mamy prawo do nieba na podstawie łaski chrztu. Oni otrzymają to prawo w chwili Sądu w nagrodę za miłosierdzie, jakie okazali potrzebującym.
     To wielka nadzieja dla wszystkich ludzi, niezależnie od tego, jaką wyznają religię i jaki mają światopogląd. Mają szansę zbawienia dzięki łasce Jezusa, okazaną miłosiernym w godzinie Sądu.
 


03.09. Mszą św. o godz.8.00 ZSP w Łękach Dukielskich rozpoczął kolejny rok szkolny.
08.09. Poświęcenie ziarna siewnego.
14.09. Nabożeństwo fatimskie przygotowały i przeprowadziły Panie z Koła Gospodyń Wiejskich z racji 70. rocznicy istnienia KGW w Łękach Dukielskich. Mszy św. przewodniczył i kazanie okolicznościowe wygłosił ks. Edward Wołos.
16.09. Comiesięczna zbiórka na budowę plebanii i sprzątanie kościoła.
23.09. O godz. 17.00 w Sali Widowiskowej rozpoczęły się uroczyste obchody 70. rocznicy istnienia KGW w Łękach Dukielskich.
04.10. Nauczyciele i uczniowie naszej szkoły po raz kolejny wzięli udział w Pielgrzymce Rodzin Szkół noszących imię Jana Pawła II do Częstochowy.
10.10. Mszą św. o godz. 11.00 rozpoczęły się uroczystości 5. rocznicy nadania ZSP w Łękach Dukielskich imienia Jana Pawła II.
12.10. Uczniowie naszej szkoły przygotowali i przeprowadzili nabożeństwo fatimskie. Mszy św. przewodniczył i kazanie okolicznościowe wygłosił ks. Edward Wołos.
14.10. Uroczystą Mszą św. o godz.10.00, połączoną z montażem słowno-muzycznym poświęconym osobie Jana Pawła II, uczciliśmy kolejny Dzień Papieski.
18.10. Nabożeństwo różańcowe zostało odprawione w intencji miejscowych pracowników Służby Zdrowia, którzy wzięli udział we Mszy św. i nabożeństwie różańcowym z racji wspomnienia św. Łukasza.
21.10. Comiesięczna zbiórka na budowę plebanii i sprzątanie kościoła.
27.10. Mszą św. o godz. 15.00, połączoną z nabożeństwem różańcowym, rozpoczęły się tegoroczne obchody Dnia Seniora.

 

CHRZEST

29.09. Oliwia, Róża Kolasa
14.10. Mateusz Zając

 

                            ŚLUB

25.08. Dariusz, Wojciech Tomczyk
            Karolina, Małgorzata Belczyk
            Krystian, Tomasz Kostecki
            Anna, Elżbieta Dziadosz
01.09. Jerzy, Stanisław Dereniowski
            Dorota, Weronika Chomentowska
08.09. Jacek, Marek Kamiński
            Anna, Karolina Wiklowska
08.09. Mariusz, Franciszek Kubit
            Katarzyna, Anna Gradowicz
15.09. Tomasz, Jan Bryś
            Monika, Sabina Milewska
13.10. Remigiusz Zieliński
            Anna, Małgorzata Koszela
                               ZMARLI

11.09. Stanisław Soliński, l.45
15.09. Stanisława Węgrzyn zd. Wierdak, l.82
05.10. Henryk Pasterkiewicz, l.65

Ks.Proboszcz

 
Wszystkich Świętych, Święto zmarłych

MODLITWY NASZEGO ZBAWIENIA


LITANIA ZA ZMARŁYCH
W CZYŚĆCU CIERPIĄCYCH

Ojcze z nieba, Boże, - zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże, -
Duchu Święty, Boże, -
Święta Trójco, jedyny Boże, -
Święta Maryjo, - módl się za nim (nią, nimi).
Bramo niebieska, -
Królowo Wniebowzięta, -
Święty Michale, -
Święty Janie Chrzcicielu, -
Święty Józefie, -
Święty ...... (patronie zmarłego), -
Wszyscy święci i święte Boże, -

Bądź mu (jej) miłościw, -wybaw go (ją, ich) Panie.
Od zła wszelkiego, -
Od cierpień w czyśću, -
Przez Twoje wcielenie, -
Przez Twoje narodzenie, -
Przez Twój chrzest i post święty, -
Przez Twój krzyż i mękę, -
Przez Twoją śmierć i złożenie do grobu, -
Przez Twoje zmartwychwstanie, -
Przez Twoje cudowne wniebowstąpienie, -
Przez zesłanie Ducha Świętego, -
Przez Twoje przyjście w chwale, -

Prosimy Cię, abyś nam odpuścił grzechy, - wysłuchaj nas, Panie.
Prosimy Cię, abyś dał nam pragnienie nieba, -
Prosimy Cię, abyś nas zachował od nagłej i niespodziewanej śmierci, -
Prosimy Cię, abyś uchronił nas, naszych krewnych i dobrodziejów od wiekuistego potępienia, -
Prosimy Cię, abyś naszym dobroczyńcom dał wieczną nagrodę, -
Prosimy Cię, abyś okazał miłosierdzie ofiarom wypadków, katastrof i wojen, -
Prosimy Cię, abyś wprowadził do wiekuistej światłości naszych nauczycieli i wychowawców, -
Prosimy Cię, abyś dał wszystkim wiernym zmarłym wieczny odpoczynek, -
Prosimy Cię, abyś pozwolił im radować się w chwale zmartwychwstania, -

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, - zmiłuj się nad nami
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, - zmiłuj się nad nami
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, - zmiłuj się nad nami

Módlmy się: Boże, Ty sprawiłeś, że Twój Syn zwyciężył śmierć i wstąpił do nieba; daj Twoim zmarłym sługom i służebnicom udział w Jego zwycięstwie nad śmiercią, aby mogli na wieki oglądać Ciebie, swojego Stwórcę i Odkupiciela. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

PRZYGOTOWANIE NA ŚMIERĆ
(Czynić każdego dnia)

Przypomnij sobie nasze rzeczy ostateczne:
- w każdej chwili mogę umrzeć i przejść do wieczności,
- w chwili śmierci będę osądzony według moich uczynków,
- jeśli umrę w stanie grzechu śmiertelnego, będę wiecznie nieszczęśliwy w piekle z szatanami i potępionymi,
- jeśli umrę w stanie łaski uświęcającej, będę wiecznie szczęśliwy z Aniołami i Świętymi w niebie.
Mój Boże, udziel mi łaski, bym żył i umierał w Twojej świętej miłości i nigdy Cię nie obraził.
3 razy: Zdrowaś Maryjo...
Matko Boża Patronko Dobrej Śmierci - módl się za nami.
Święty Józefie - módl się za nami.

MODLITWA Z ODPUSTEM ZUPEŁNYM
NA GODZINĘ ŚMIERCI

Panie i Boże mój! Już teraz przyjmuję z Twojej ręki, z poddaniem i ochotą, każdy rodzaj śmierci, jaki podoba się Tobie zesłać na mnie, wraz z wszystkimi lękami, karami i cierpieniami, które będą jej towarzyszyły, jako wynagrodzenie za moje grzechy. Amen.

NOWENNA O UPROSZENIE
ŁASKI DOBREJ ŚMIERCI

O Dziewico, Matko Boża, pamiętaj o nas,
Przed obliczem Twojego Boskiego Syna.
Wstawiaj się za nami, aby odwrócił od nas
Swój sprawiedliwy gniew.
Matko Święta, srogie rany,
Które zniósł Ukrzyżowany,
Wyryj mocno w duszy mej.
Bym z Chrystusem konał razem,
Męki Jego był obrazem,
Rany Jego w sobie czuł.
W ogniu, Panno, niech nie płonę,
Więc mnie w swoją weź obronę,
Gdy nadejdzie sądu gniew.
Gdy kres dni przede mną stanie,
Przez Twą Matkę dojść mi, Panie
Do zwycięstwa palmy daj.
Kiedy umrze moje ciało,
Niechaj duszę mą z swą chwałą
Czeka Twój wieczysty raj. Amen.
V. Módl się za nami Dziewico Bolesna.
R. Któraś stała pod krzyżem Jezusa.
Módlmy się: Panie, Jezu Chryste, pokornie Cię prosimy, spraw, aby Twoja Matka, Najświętsza Maryja Panna, której podczas Twojej Męki, najświętszą duszę przebił miecz boleści - wstawiała się za nami u Twego Miłosierdzia, teraz i w godzinę naszej śmierci. Który żyjesz i królujesz z Bogiem Ojcem w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.
3 razy: Zdrowaś Maryjo...
Matko Boża Patronko Dobrej Śmierci - módl się za nami.
Święty Józefie - módl się za nami.


MODLITWA I AKT OFIAROWANIA
O UPROSZENIE ŁASKI DOBREJ ŚMIERCI

Ojcze Święty ofiaruję Ci wszystkie Msze święte już odprawione oraz te, które mają się dzisiaj jeszcze odprawić w całym Kościele, abyś przez Krew Najdroższą Jezusa Chrystusa, Twojego Syna i za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny, Bolejącej u stóp Krzyża, udzielić raczył: sprawiedliwym - wielkiego daru wytrwania w dobrym, grzesznikom - łaski doskonałego nawrócenia, a wszystkim wierzącym w Chrystusa, a zwłaszcza mnie, moim krewnym i członkom Stowarzyszenia, w ostatnich chwilach życia, łaski przyjęcia świętego Wiatyku, namaszczenia Olejami świętymi i dobrej, w Twoich oczach śmierci. Przez tegoż Chrystusa Pana naszego. Amen.

MODLITWA O ŁASKĘ DOBREJ ŚMIERCI
Ukochany mój, Panie Jezu Chryste, wspomnij na ból i gorycz, którymi rozdarte Twe Serce na krzyżu, przestało bić. Spraw, niech w mojej ostatniej godzinie, w chwili, gdy serce zamilknie na zawsze, zachowam w duszy doskonałą miłość, prawdziwy żal, żywą wiarę i niezłomną nadzieję w Twoje miłosierdzie. Amen.
O, Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy. Ucieczko grzesznych i Patronko dobrej śmierci, bądź z nami w godzinę naszego konania. Wyjednaj nam żal doskonały, szczerą skruchę, odpuszczenie naszych grzechów, godne przyjęcie Świętego Wiatyku, umocnienie Sakramentem Chorych, abyśmy z ufnością mogli stanąć przed sprawiedliwym, ale i miłosiernym Sędzią, naszym Bogiem i Zbawicielem. Amen.
O, Święty Józefie, mój dobry Ojcze i Opiekunie Kościoła świętego, ratuj mnie zawsze, a zwłaszcza w tej chwili, kiedy dusza moja będzie bliska opuszczenia ciała. Wyjednaj mi łaskę oddania ducha, podobnie jak Ty, w łączności z Jezusem i Maryją.
Jezu, Maryjo, Józefie Święty, w ręce Wasze oddaję duszę moją teraz i w godzinę mojej śmierci. Amen.

MODLITWA DO ŚWIĘTEGO
MICHAŁA ARCHANIOŁA

Chwalebny Michale Archaniele, który walczyłeś z takim męstwem przeciw hufcom zbuntowanych aniołów, przybądź z pomocą konającym. Racz wejrzeć jak szatan krąży wokół ich łoża, by ich zgubić. Racz wejrzeć, jak się wysila, by ich utrzymać w więzach grzechu, pogrążyć w zatwardziałości i zatopić w otchłaniach piekła.
Miłosierny opiekunie dusz, przybądź z pomocą umierającym. Wzbudź w nich uczucia żywej wiary i szczerej skruchy. Ożyw w nich ufność. Rozpal w ich sercach święty ogień miłości Bożej. Złagodź ich cierpienia. Uproś im uległość dla Woli Bożej. Obroń ich w konaniu przed szatanem. Wreszcie, po odniesionym zwycięstwie, wprowadź ich do przybytku wybranych. Amen.

MODLITWA ZA KONAJĄCYCH
O najłaskawszy Jezu, Miłośniku dusz, błagam Cię przez konanie Najświętszego Serca Twego i przez boleści Matki Twojej Niepokalanej, obmyj we Krwi Twojej grzeszników całego świata, którzy teraz konają i dziś jeszcze umrzeć mają.
Serce Jezusa konające - zmiłuj się nad umierającymi!
Serce Maryi współbolejące - módl się za cierpiącymi!

 

Wierzę w świętych obcowanie

Z zamyśleń na pierwszego i drugiego listopada

Uroczystość Wszystkich Świętych, jest świętem tych, którzy już są u Boga. Po co im nasza chwała i cześć? Czy może być coś lepszego od przebywania razem z Bogiem? Czy oni potrzebują naszej pomocy? Wnikając bardziej w charakter i przesłanie dzisiejszego dnia, widzimy, że bardziej ten dzień jest nam potrzebny. Nam żyjącym jeszcze tu na ziemi. Ten dzień jest nam bardzo potrzebny do tego, aby to zaproszenie, które trzymamy w ręku, nie wypadło nam. Uroczystość Wszystkich Świętych to nasz dzień, w którym bardziej niż kiedykolwiek powinniśmy się zastanowić nad sensem i sposobem naszego życia. Czy jest ono godne dziecka Bożego.
Uroczystość Wszystkich Świętych gromadzi nas w kościołach i na cmentarzach, i to w wyjątkowej liczbie, na wspólnej modlitwie, rozważaniu i przypominaniu sobie tych, którzy nas poprzedzili w drodze do wieczności. Jest coś pięknego w tej naszej pamięci o dawnych przodkach, o rodzicach i rodzeństwie, o przyjaciołach i sąsiadach, o kolegach ze szkoły, względnie z pracy.
Nasze cmentarze nabierają świątecznego wyglądu. Rozjaśnione lampkami o wieczornej porze robią wrażenie, jakby ogrodu pełnego kwiatów i różnokolorowych świateł. Jest w tym jakieś nawiązanie do miejsca pobytu pierwszych rodziców, zanim popełnili grzech pierworodny. Jest w tym wyraz tęsknoty za tym, co piękne i pogodne, za życiem wiecznym.
Do wieczności prowadzi świętość
Uroczystość Wszystkich Świętych może być porównana do dorocznych dożynek, ze względu na język biblijny, na porównania, którymi posługiwał się sam Pan Jezus. Ziarno przecież musi obumrzeć, aby wydać plon. I oto tysiące ziaren spoczywa na polskiej ziemi i na całym świecie. Święci, błogosławieni, uznani publicznie przez Kościół i ci, o których mówi nasza intuicja i serce, a są ich miliony - to są te duchowe plony. Święty Jan w Apokalipsie pisze: „...ujrzałem wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy".
Wsłuchani w te słowa, równocześnie widzimy, że tylko świętość może być źródłem powszechnej jedności. Na różne sposoby zabiega o nią świat, daleki od Boga. Tworzy instytucje, wydaje wielkie pieniądze, organizuje służby tajne i publiczne. Nie szczędzi na zbrojenia. A jedność jest wciąż czymś odległym. Cmentarze głoszą coś innego.
W obliczu tych, których doczesne szczątki znajdują się na cmentarzach, w lasach, w morzach i oceanach czy też zostały rozsypane nad obozami koncentracyjnymi; w obliczu ich doświadczenia i dokonanego życia - warto zastanowić się nad wieloma sprawami, które dotyczą także i nas. Warto powrócić do tych fundamentów, na których budowali swoje życie właśnie ci, o których z taką życzliwością mówi Apokalipsa.
W drugim dzisiejszym czytaniu tę samą myśl ukazuje nam św. Jan: „Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy". A w przyszłości „...będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jaki jest".
Zatem będziemy uczestnikami życia wiecznego i dlatego nasze cmentarze zwieńczone krzyżami głoszą hymn pochwalny na cześć Jezusa Chrystusa. Dzięki Jego ofierze na krzyżu zostały otwarte przed nami bramy do Królestwa Wiecznego, a nadzieja na zmartwychwstanie przekształca się w rzeczywistość.
Pan Jezus nie tylko nas odkupił na krzyżu. On również nakreślił nam drogę życia, po której podążając, zasłużymy sobie na uczestnictwo w tejże rzeczywistości zmartwychwstania. A nasze przejście będzie podobne do paschy Sługi Bożego Jana Pawła II.
Tę drogę ukazuje nam kazanie na Górze. Osiem błogosławieństw całą swoją wymową dotyczy naszego duchowego rozwoju, wizji nowego człowieka, czyli Bożego człowieka. Mówią o tym, co mamy robić, aby móc wejść na drogę do życia wiecznego i żeby nie zabrakło nam sił w czasie pielgrzymowania.
Z tego powodu Chrystus Pan pozostawił nam sakramenty święte, abyśmy mieli dosyć światła umysłu, siły woli, radości ducha, jak i wrażliwości sumienia. O tym wszystkim dobrze jest pamiętać, gdy odmawiając Skład Apostolski, wyznajemy: „Wierzę w świętych obcowanie". Wspólnota Świętych, powszechny udział w tej wspólnocie - stanowią bowiem najwspanialszą perspektywę, z którą każda i każdy z nas spotyka się już tutaj na ziemi.
Cmentarze to miejsca święte
Zastanawiając się nad jakże ważkimi dla nas kwestiami, warto również podzielić się pewnymi sprawami bardzo konkretnymi, odnoszącymi się do utrzymania cmentarzy, do ich ogrodzenia, porządku i czystości.
Nie zawsze, niestety, cmentarze wyglądają tak, jakbyśmy pragnęli. Składają się na to różne przyczyny, jak ogólne ubóstwo, wielkość parafii, zaangażowanie kapłanów i rad. Ma swój wpływ wzrost kosztów robót, a co najważniejsze - nie zawsze my sami mamy wyczucie świętości tego miejsca i szacunku dla zmarłych. To daje się zauważyć chociażby w tym, że tak nam trudno zachować ład przy budowaniu pomników. Nierzadko lekceważymy wyznaczone aleje. Wchodzimy na miejsca sąsiadów. I z tego powodu jest wiele przykrego zamieszania. W naszych czasach, i to należy podkreślić, dbamy coraz więcej o kwiaty i światła. Dobrze czynimy, ale to sprawia, że rosną hałdy zebranych z cmentarza zużytych lampek, zeschniętych kwiatów i doniczek. Nie można wreszcie milczeć i trzeba wyznać, że martwią kradzieże, jakie zaczynają pojawiać się i na cmentarzach. Przedmiotem kradzieży mogą być pasyjki, materiał nagrobków, a nawet kwiaty.
Wszystko to razem wzięte niech nas zachęci do wspólnej refleksji nad tym, co mamy zrobić, aby cmentarze nadal pozostały tymi świętymi miejscami spoczynku doczesnych szczątków naszych bliskich.
To niech mobilizuje księży proboszczów, aby nadal dbali o ład i spokój na cmentarzach. Wszyscy zaś zainteresowani budową pomników niech wcześniej zgłaszają się do kancelarii parafialnych celem uzgodnienia warunków budowy. Niech te pomniki, będące wyrazem naszego szacunku dla zmarłych, powstają w sposób godny i gwarantujący porządek. Trzeba też podyskutować na temat wielkości nagrobków. Czy nie byłoby dobrze, gdyby były bardziej skromne, odpowiadające naszej wierze w ciał zmartwychwstanie?
W tych dniach razem modlimy się w kościele i na cmentarzu w intencji naszych drogich zmarłych, prosząc o Boże miłosierdzie dla wszystkich, którzy tego potrzebują. W tej intencji są ofiarowane Msze św. Starajmy się ofiarować również odpust zupełny. Prośmy wreszcie Matkę Najświętszą, aby za życia i po śmierci opiekowała się nami, pośrednicząc w naszych modlitwach za Poprzedników, którym winniśmy wdzięczność.
Z naszych zaś serc i dusz niech z jeszcze większą wiarą popłyną słowa tej modlitwy, którą kapłan odmawia w Uroczystość Wszystkich Świętych po Komunii Świętej:
„Boże, tylko Ty jesteś święty i Ciebie wielbimy jako jedyne źródło świętości wszystkich zbawionych, spraw, abyśmy z pomocą Twojej łaski osiągnęli pełnię miłości i od Uczty Eucharystycznej, która nas podtrzymuje w ziemskiej pielgrzymce, mogli przejść na ucztę w niebieskiej ojczyźnie". Amen.
+ Antoni P. Dydycz Biskup Drohiczyński

 

 

czyli - Oswajanie cywilizacji
śmierci

 Polska jest dziś zupełnie innym krajem, niż była jeszcze 25 lat temu. Przeżyliśmy już ogrom przemian gospodarczych, politycznych i społecznych. Nasze marzenia stały się rzeczywistością. Uwolniliśmy się od Wschodu, a z całą zachłannością zwróciliśmy się ku Zachodowi i ku temu wszystkiemu, co stamtąd szeroką rzeką płynie do naszego kraju. Niestety, nie zawsze z tej rzeki wyławiamy najlepsze ryby. Imponują nam już nie tylko wyjazdy na Zachód i zachodnie ciuchy, ale nawet tamtejsze „święta”. Jednym z takich „świąt”, które w ostatnich latach znajduje w naszym kraju szczególnie podatny grunt, jest Halloween.
Kilkanaście lat temu niewielu Polaków o takim „święcie” wiedziało. Tymczasem w dniach, które dla nas Polaków naznaczone są szczególną pamięcią o naszych bliskich zmarłych, w Stanach Zjednoczonych wiele domów „udekorowanych” jest postaciami szkieletów, duchów i wampirów, a cmentarze są puste. Amerykańskie dzieci, przebrane za czarownice i diabły, chodzą od domu do domu, zbierając cukierki. Tak bawią się amerykańskie dzieci, a dla wielu dorosłych Halloween jest jeszcze jedną okazją do wesołej zabawy. Na tej wcale nie wesołej, a wręcz okrutnej, zabawie zarabiają przede wszystkim producenci kostiumów halloweenowych i plantatorzy dyń. Wydrążona i podświetlona dynia jest jednym z podstawowych rekwizytów na Halloween. Przypomina czasy rzeźbienia demonów, aby odstraszały od nieszczęścia.
W czasie Rewolucji Francuskiej lewacy likwidowali święta kościelne, zastępując je nowymi. W szale zmian usunęli nawet tradycyjny kalendarz, bo był zbyt „katolicki”. Dzisiaj obcujemy z nowym wydaniem rewolucjonistów, którzy chcą przywrócić celtycki, a więc pogański i mroczny zwyczaj czczenia złych duchów. Na razie w formie zabawy. Ale czy jest to przypadek, że w wigilię Wszystkich Świętych i dwa dni przed Zaduszkami mamy bawić się na Halloween?
W czasach przedchrześcijańskich mieszkańcy Irlandii 1 listopada czcili nowy rok, składając z tego powodu duchom ofiary, nawet z ludzi. Problem polegał na tym, że czcili wówczas boga śmierci. Podobno właśnie z tego okresu bierze się zwyczaj wkładania w wydrążone dynie świeczek. Kiedy na wyspę przybyli misjonarze, zastąpiono ten obrzęd Wszystkimi Świętymi. Poprzedzający go dzień nazwano wigilią dnia Wszystkich Świętych i stąd, po wiekach i różnych skrótach, powstało dzisiejsze słowo „Halloween” (od „Hallow Even”). O ile pierwotnie dzień ten podobny był do naszych Zaduszek, bo w zamian za słodycze czy drobne biedni ofiarowali bogatym modlitwy za ich zmarłych, dzisiaj wymiar religijny tego dnia zanikł zupełnie, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Stał się biznesowym przedsięwzięciem, w którym sprzedaje się straszne stroje czy elementy do budowy „zamków grozy” dla dzieci. Słowem - biorąc cytat z „Misia” S. Barei - stworzono „nową, świecką tradycję”. Ale nie tylko…
Jak można było przypuszczać, kiedy ruguje się Chrystusa, w istocie nie chodzi tylko o neutralność. Halloween to również święto wszelkiej maści satanistów, okultystów, wiedźm (w USA jest zarejestrowanych 3 miliony „czarownic”!). Policja odnotowuje tego dnia przypadki składania ofiar z ludzi. To nie żart. To smutna prawda. Zresztą już sama oprawa tego dnia pokazuje, z czym mają się oswajać młodzi ludzie. Nie przez przypadek pełno jest tego dnia i po zmierzchu latających po ulicach kościotrupów, diabłów oraz demonów, a nawet rozkładających się zwłok.
Nie może więc dziwić szczególne reklamowanie tego „święta” w katolickiej Polsce. Czynią to od kilku zaledwie lat ludzie telewizji, reklamy, a nawet nauczyciele urządzający bale przebierańców - oczywiście, im przebranie straszniejsze, tym lepsze. Dlatego każdy katolik powinien zdawać sobie sprawę z realnego zagrożenia. Bo to nie tylko „zabawa”, ale oswajanie się ze Złem. Na razie metodą zabawy, małych kroków i usuwania w cień naprawdę istotnych, religijnych świąt. Ale właśnie tak wszystko się zaczyna.
To rzekomo wesołe „święto” jest szeroko nagłaśniane przez media. Jest to tym bardziej niebezpieczne, że tradycja tego „święta” została przejęta przez satanistów, którzy noc Halloween (z 31.X na 1.XI) uważają za swoje święto, sądząc, że wtedy właśnie szatan ma szczególną moc. Jest to więc noc tzw. „czarnych mszy”, orgii seksualnych i ofiar składanych nie tylko ze zwierząt, ale także z ludzi.
Nie dziwi więc, że na praktyki związane ze świętowaniem Halloween zareagowały chrześcijańskie Kościoły Europy. Zobaczyły w tym nie tylko obyczaj pogański, ale też gloryfikację zła, przemocy i śmierci. Emerytowany arcybiskup Mediolanu, kard. C.M. Martini stwierdził, że Halloween jest obcy naszej tradycji tak bogatej w wartości zasługujące na pielęgnowanie. W Polsce zmarły przed kilku laty biskup radomski J. Chrapek uznał obyczaj Halloween za pogański, który promowany przez media i bezmyślną propagandę, prowadzoną także w szkołach, może zamazać chrześcijańską głębię uroczystości Wszystkich Świętych. Według ks. Leszka Slipka Halloween to zabawa dla dorosłych o umysłowości dziecka, amerykański zwyczaj, nie mający charakteru religijnego. Natomiast dominikanin o. Jędrzejewski mówi wprost: Halloween, czyli święto duchów uważam po prostu za głupie. Zgadzając się w pełni z tymi argumentami, dodałbym jeszcze, że Halloween jest „świętem” bardzo niebezpiecznym, bo spłycającym i ośmieszającym wartość życia duchowego i pozagrobowego, a czyni to z tym większą perfidią, że wzywa do zabawy właśnie w tych dniach, kiedy my chrześcijanie wspominamy pamięć naszych zmarłych.
„Święto”, które powoli weszło do naszego kraju, rozgaszcza się w nim na dobre. Od nas tylko zależy czy tradycja naszych rodzin zostanie przez nie zdominowana.
Warto więc może właśnie nad tym zastanowić się dzisiaj, gdy będziemy szli na groby, przygotowując się do zbliżających się dni 1 i 2 listopada.

opr. H.Kyc



               Świętymi
                bądźmy!



Kościół chlubi się wobec świata przeogromnym dziedzictwem świętości swoich najlepszych córek i synów. Od ponad dwóch tysięcy lat Kościół rozrasta się i trwa jak drzewo rodzące dobre owoce. Każde pokolenie chrześcijan, różnego stanu życia, narodowości i języka, może pochlubić się wielkimi świętymi i błogosławionymi. To oni stali się jasnymi „źródłami światła w świecie” (Flp 2, 15). Święci są dla nas punktem odniesienia, a nie tylko patronami i orędownikami przed Bogiem.
Święci to przede wszystkim ci, których możemy nazwać przyjaciółmi Boga - to świadkowie Chrystusa. Ich życie pokazuje, że można żyć Ewangelią na co dzień; że można postępować, jak Chrystus uczy i wymaga. Jest konkretnym przykładem wcielenia Ewangelii. Święci naśladują wiernie Chrystusa, pierwszego Świętego: apostołowie, męczennicy, Ojcowie Kościoła, eremici, mnisi, dziewice, apostołowie narodów, heroiczni wyznawcy. Są wśród nich także myśliciele, poeci, matki i ojcowie, rzesza dzieci i ludzi młodych. Wśród świętych spotykamy polityków, ekonomistów, osoby publiczne i zwykłych, szarych ludzi. Święci bronią Kościół przed „bylejakością”.
Zawsze zagrożeniem dla Kościoła były grzech i zgorszenie. Wielu ludziom wydaje się, że wymagania ewangeliczne są zbyt ciężkie, niemożliwe do wypełnienia. Niektórzy chcieliby, aby ocenzurować Ewangelię i usunąć z niej słowa o krzyżu, trudnej miłości nieprzyjaciół, przebaczeniu, zaparciu się siebie. Chcieliby, żeby zostawić tylko słowa o miłości i miłosierdziu, o pokoju, przyjaźni, dobru... Czasami słyszy się, że Kościół jest „niedzisiejszy”, bo stawia ludziom wymagania, podczas gdy panuje moda, aby żyć bezstresowo i rozrywkowo. Święci, których człowieczeństwo dojrzewało w cieniu krzyża i wymagań Bożego prawa, mówią nam, że Ewangelia ma rację bytu. Pokazują nam też, gdzie możemy znaleźć szczęście. Święci to przecież ludzie w pełni szczęśliwi. Najskuteczniejszym antidotum na mierność jest bez wątpienia świadectwo świętych. Są oni głosem Boga, który na różne sposoby przemawia do ludzi. Są niejako słowami, które Bóg wypowiada w historii dla dobra ludzkości. W każdym czasie Pan Bóg działa poprzez świętych. Oni są prorokami, objawiającymi świętego Boga i wskazującymi drogę prawdy i zbawienia. To ludzie żyjący „na świadectwo”. Święci ukazują nam ideał ludzkiego człowieczeństwa. Oni są wyraźnym obrazem Boga. Patrząc na nich, widzimy Boga samego. To dla nas bardzo ważne świadectwo. W świecie, w którym dużo mówi się o godności osoby ludzkiej i jej prawach, a tak naprawdę te prawa się depcze, święci są pocieszającym znakiem, że i dzisiaj godne człowieczeństwo jest możliwe. Weźmy chociażby świadectwo świętych z czasów II wojny światowej. Kiedy ludzkość pogrążona była w szaleństwie wrogości i ciemnej nocy totalitaryzmów, kiedy pogrążała się w opętańczej nienawiści, pojawili się święci, którzy zaświadczyli, że od zła potężniejsze są miłość i wiara, że nawet w tak trudnych czasach można żyć z Bogiem w sercu. Oni w najbardziej mrocznych miejscach na ziemi, w łagrach i lagrach, skąd wygnano Boga, byli znakiem Jego obecności i zwycięstwa. Świętym zawdzięczamy to, że ukazali nam, jak wielkie może być ludzkie człowieczeństwo przeżywane według zamysłu Bożego.
Dzisiaj również potrzeba nam świadków Boga. Bo pojawiły się nowe miejsca na ziemi, w których Bóg nie jest mile widziany. Bo pojawiły się nowe sposoby deptania człowieka i odbierania mu godności. Święci dają świadectwo, że nasz Kościół jest żywą wspólnotą wiary i miłości. Drzewem, które rodzi owoce łaski i dobra. Papież Jan Paweł II w Lucce we Włoszech powiedział: „Święci, którzy w każdej epoce historii ukazywali światu blask światłości Bożej, są widzialnymi świadkami tajemniczej świętości Kościoła (...). Aby zrozumieć głębię Kościoła, musicie spojrzeć na nich. Lecz nie tylko na tych świętych, którzy zostali kanonizowani, lecz także na wszystkich świętych ukrytych, anonimowych, którzy starali się żyć Ewangelią wśród zwykłych, codziennych obowiązków”. Dołączmy do świętych! Nie bójmy się naszego powołania do jedności z nimi.Wierzę...
„Wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół powszechny, w świętych obcowanie” - codziennie w pacierzu składamy to nasze wyznanie wiary. Ale nigdy w ciągu całego roku, tak jak teraz - w tych początkowych dniach listopada - nie staje się żywa w nas prawda o świętych obcowaniu. Pielgrzymujemy na cmentarze, aby przyklęknąć nad grobami naszych bliskich. Wspominamy ich podczas modlitwy różańcowej, ofiarowujemy za ich dusze Msze Święte... To wszystko jest znakiem tego, iż od śmierci potężniejsza jest miłość.
Łaciński termin „communio sanctorum” - tradycyjnie tłumaczony jako „świętych obcowanie” - oznacza powszechność Kościoła, który obejmuje nie tylko obecnie żyjących wyznawców Chrystusa, ale także tych, którzy nimi byli i tych, którzy nimi będą. Kościół przekracza ramy widzialno-instytucjonalne. Tworzą go zbawieni, którzy cieszą się szczęściem wiecznym w niebie, obecnie żyjący na ziemi oraz ci, którzy poprzez pokutę w czyśćcu przygotowują się do tego, aby oglądać Boga „twarzą w twarz” w Jego Królestwie. Prawda o świętych obcowaniu przypomina nam o jedności Kościoła i to, że pomiędzy poszczególnymi jego członkami istnieje mocna więź - więź solidarności i miłosierdzia, miłości i wzajemnej troski.
Wyrazem naszej wiary w świętych obcowanie jest modlitwa za zmarłych oraz prośba o wstawiennictwo świętych. Jesteśmy również przekonani, że nie tylko święci, ale i nasi bliscy zmarli, choćby jeszcze cierpieli w czyśćcu, przychodzą nam z pomocą. Kiedy więc w te dni listopadowe nawiedzamy cmentarze i szepczemy nasze „Zdrowaś Maryjo” za zmarłych, czyńmy to nie tylko w duchu wdzięczności dla tych, którzy odeszli, ale przede wszystkim z głębokim przekonaniem, że jesteśmy sobie bliscy, jesteśmy ze sobą zjednoczeni w Chrystusie. I tak jak „nic nas nie może odłączyć od miłości Boga”, podobnie nic nas nie może odłączyć od tych, których kochamy. Nawet śmierć. Przeciwnie, potrafi ona nieraz oczyścić i wzmocnić więź z tymi, którzy nas opuścili. Modlitwa za zmarłych, którą Kościół praktykuje i poleca od zarania swojego istnienia, jest jednym z uczynków miłosierdzia chrześcijańskiego. Jest ona potrzebna duszom czyśćcowym. Jest potrzebna i nam. Do czego? Przede wszystkim przypomina nam o tym, że i nasze życie się zakończy. Że trzeba będzie zostawić wszystko i odejść wtedy, gdy Bóg nas zawoła... Uczy nas pokory wobec życia i odpowiedzialności za nie. Stwarza też pomiędzy nami, a zmarłymi pomost sięgający poza próg śmierci. Jest to szczególnie ważne dla tych, którzy boleśnie odczuwają puste miejsce po swoich bliskich, jest źródłem prawdziwej pociechy. Ci, którzy odeszli, nie odeszli w nicość. Wrócili do Boga i są w Jego ręku. Żyją i możemy doświadczyć dobra z ich strony (dusze czyśćcowe mogą przychodzić nam z pomocą poprzez swe cierpienie). Ale i my możemy coś dla nich uczynić. Nasza wzajemna troska o siebie nie kończy się w chwili śmierci. Trwa w Bogu więź miłości. I jeszcze jedna refleksja: za życia nie zawsze umiemy sobie o wszystkim powiedzieć. Nie umiemy wszystkiego wybaczyć lub nie zdążymy przeprosić. Nie mamy odwagi okazać miłości. Śmierć kogoś bliskiego przyszła nieoczekiwanie lub zbyt wcześnie... Jeśli wierzymy w świętych obcowanie, możemy to wszystko naprawić. Zdążyć. A wszystko to za pomocą prostej modlitwy, której uczy nas liturgia Mszy Świętej: „Błagamy Cię, daj im oraz wszystkim spoczywającym w Chrystusie udział w Twojej radości, światłości i pokoju”.
Te dni listopadowe, spokojne i zimne, ogrzewane płomykami zniczy i zasnute mgłami pełnymi tajemnicy, niech nas skłonią również do refleksji nad naszym życiem, jego przemijaniem i kresem. Zwykle uciekamy od takich myśli. Dla wielu są one trudne i bardzo przykre. Ale jeśli wierzymy w zmartwychwstanie i żywot wieczny, nie lękajmy się ich. Przemieńmy je w modlitwę o dobrą śmierć: „O Jezu konający na krzyżu - ulituj się nade mną przy skonaniu moim! Ostatnie chwile moje na ziemi niech będą z Tobą, o Jezu! Ostatnie moje spojrzenie niech będzie na Ciebie, Jezu! Ostatnia myśl moja niech będzie o Tobie, Jezu! Ostatnie serca bicie niech będzie dla Ciebie, o Jezu! W swoje ręce przyjmij ducha mego, o Jezu! Do swego Królestwa wprowadź mnie, Jezu! Z Tobą, o Jezu, na ziemi, z Tobą niech będę, o Jezu, w wieczności! Amen”.

 

 

WYDARZENIA LITURGICZNE

Nasz Bóg i Pan
Chrystus Król


W grudniu 1925 r. encykliką „Quas primas” Papież Pius XI ustanowił uroczystość Chrystusa Króla. Jest oczywiste, że w przypadku Chrystusa tytuł ten nie posiada znaczenia politycznego, chociaż nie bez znaczenia pozostaje jego znaczenie polityczne w odniesieniu do życia chrześcijańskiego, ale przede wszystkim ma on znaczenie w odniesieniu do Królestwa Bożego. Uwypukliła to posoborowa reforma liturgiczna, która sprecyzowała znaczenie święta ustanowionego przez Piusa XI, podkreślając, że chodzi o Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Tytuł ten wskazuje, że królowanie Chrystusa obejmuje całą rzeczywistość stworzoną.
Cały wszechświat jest objęty władzą i królowaniem Chrystusa. W Chrystusie Królu, naszym Królu i Stwórcy, nabiera blasku, wzniosłości i spokoju całe nasze życie. Chrystus Król jest Bogiem serca ufnego, jeśli ono Go przyjmuje i z Nim się utożsamia.
Tytuł „Król” stale szedł za Jezusem, stając się ciągłym motywem prześladowania. Herod wpadł w gniew, gdy dowiedział się od Mędrców, że przybyli uwielbić nowo narodzonego Króla żydowskiego. Gdy na brzegu Jeziora Tyberiadzkiego tłum zdał sobie sprawę, że nasycił się pięcioma bochenkami chleba i dwiema rybami, nad którymi Jezus odmówił błogosławieństwo, chciał obwołać Go królem. Ale takim, który zaspokaja pragnienia i zastawia stół. Gdy Jezus wszedł do Jerozolimy, tłum, który dowiedział się, że wskrzesił Łazarza i przywrócił wzrok niewidomym, ogłosił Go królem. „Siebie podaje za Mesjasza - Króla” (Łk 23, 2) - oskarżyli Go kapłani przed Piłatem, by doprowadzić do wyroku skazującego. „Witaj, Królu żydowski!” - kpili z Niego żołnierze w czasie biczowania (Mk 15, 18). Przybity do krzyża, słyszy urągania: „Jeśli ty jesteś Królem żydowskim, wybaw sam siebie” (Łk 23, 37).
Tytuł „Król” był motywem prześladowania Jezusa, ale zarazem stale był obecny w tle Jego działalności i Jego wypowiedzi. Jest Królem - owszem, ale nie w sensie pospolitym. Jego królestwo nie ma nic wspólnego z królestwami ziemskimi. Jest ono królestwem słabych, odrzuconych, ostatnich, grzeszników... Wszystkie wielkie przypowieści, które dotyczą sprawiedliwości i miłości w królestwie Bożym, ukazują Chrystusa jako Króla i Jego królowanie. On jest Królem, który daruje dług słudze. On jest Królem, który przygotowuje gody dla swoich sług i zaprasza ubogich na ucztę. On jest Królem sądu ostatecznego, który jak pasterz oddziela owce od kozłów: „Wtedy odezwie się do nich Król...” (Mt 25, 34).
Apostołowie mieli trudności ze zrozumieniem tego nauczania. Także po śmierci Jezusa na krzyżu nie rozumieli, że aby wejść do królestwa Bożego, trzeba stać się dzieckiem. Mimo wszystko chcieli króla, który przeciwstawiłby się cezarowi rzymskiemu, zapewnił pomyślność narodowi, a im dał udział w sprawowaniu władzy. Nie jest dla nas obcy fakt, że również dzisiaj szuka się takiego Chrystusa, przy którym można by zrobić karierę, osiągnąć prestiż, zdobyć pieniądze i władzę, a więc takiego Chrystusa, jakim On nigdy nie był i nie będzie. Trzeba, aby wszyscy wierni, od największego do najskromniejszego, zdali sobie sprawę i przypomnieli sobie, że On wstąpił na krzyż i na krzyżu stał się Królem. Chrystus nie jest i nie może być dla nikogo parawanem do obrony własnych interesów, drogą do zdobycia przewagi nad innymi czy też mieczem politycznej szermierki.
Królestwo Boże nie przychodzi drogą tryumfu i panowania; nie głosi się go krzykiem i przez megafony. Jest wewnątrz nas! Jezus mówi: „A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże” (Łk 11, 20). Przyjęcie autentycznego królowania Chrystusa dokonuje się wtedy, gdy przyjmuje się Jego krzyż jako wezwanie i moc do nawrócenia. Taka postawa jest najbardziej autentyczną realizacją królestwa Bożego, które umacnia się w nas i wokół nas, stając się drogą do prawdy, sprawiedliwości, życia, miłości i pokoju.


        Święty czas Adwentu
Niewielu ludzi ma tak wielką pokorę i ufność, jak Setnik (zob. Mt 8, 5-13). Żołnierz, którego raczej trudno podejrzewać o szczególną pobożność, wyznał: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł pod dach mój...”. Tym zdobył serce Jezusa. Także my tym samym wyznaniem prosimy Jezusa w każdej Eucharystii, aby przyszedł i zamieszkał z nami.
Przeżywamy kolejny Adwent w naszym życiu. Ma on trzy wymiary. Pierwszy można nazwać „historycznym”. W adwentowych czytaniach ze Starego Przymierza echem powracają tęsknoty i cierpienia Narodu Wybranego, który oczekiwał od Boga wybawienia. Prorocy, zwłaszcza Izajasz, opisują smutek i uciemiężenie ludzi żyjących daleko od Boga.
Drugi wymiar Adwentu to eschatologiczne odniesienie ku dniom ostatecznym. Ponieważ Bóg jest naszą przyszłością, oczekujemy powtórnego przyjścia Jezusa. Adwent przypomina nam, że żyjemy w perspektywie końca świata i sądu. Jezus przyjdzie sądzić żywych i umarłych. To drugie Jego przyjście dokona się niespodziewanie.
Trzeci wymiar Adwentu to bezpośrednie przygotowanie się na obchody Świąt Bożego Narodzenia. Poprzez modlitwę adwentową, wyciszenie i umartwienia możemy stać się godni świąt. Przygotowanie do Bożego Narodzenia nie może ograniczyć się do zrobienia porządków w domu, zdobycia choinki czy zakupienia większej ilości jedzenia. Święta mają swój sens religijny: mamy zjednoczyć się z Jezusem. Przeżyć ponownie tajemnicę Jego przyjścia. Zastanówmy się, jak uczynić ten Adwent czasem duchowego wzrastania? Niech nasz Adwent będzie przygotowaniem Jezusowi duchowych darów. Trochę to dziwne, że w Boże Narodzenie prawie wszyscy otrzymują prezenty świąteczne: drobiazgi, które są znakiem sympatii, pamięci czy miłości. Zdarza się jednak, że najważniejszy - Jezus, nie otrzymuje nic. Może zatem przygotować coś dla Niego? Jakieś nasze wyrzeczenie, jakąś jałmużnę, może bardziej powalczyć z nałogiem czy codziennym lenistwem?
Patronem naszego Adwentu może stać się ten ewangeliczny Setnik - szczery i uczciwy człowiek. Wiele dobrego słyszał o Jezusie, a wieści rodziły w nim ufność. Znał też doskonale siebie: wiedział, że jest człowiekiem grzesznym. Nie czuł się godny zaszczytu, aby Jezus wszedł do jego domu. Czy my jak setnik potrafimy uznać nasz grzech: „Panie, nie jestem godzien” (Mt 8, 8), i mimo grzechu ufnie zwrócić się do Jezusa? Czy stać nas na pokorę, która otwiera drzwi Bożego Serca? W Adwencie przyjdzie czas na rekolekcje, spowiedź św. Przeżyjmy sakrament pojednania w duchu Setnika, który prosił „Panie, nie jestem godzien..., ale powiedz tylko słowo...”.
opr. H.Kyc

 

Niedzielna Msza św. - udane życie

Homilia Ojca Świętego Benedykta XVI wygłoszona w czasie Mszy św. w katedrze św. Szczepana w Wiedniu 9 września 2007 r.
 

Drodzy Bracia i Siostry!
„Sine dominico non possumus!”. Bez daru Pańskiego, bez dnia Pańskiego nie możemy żyć: tak odpowiedziało w roku 304 kilku chrześcijan z Abitene, w dzisiejszej Tunezji, schwytanych na niedzielnej celebrze liturgicznej, która była zabroniona. Postawiono ich przed sędzią i zapytano, dlaczego sprawowali w niedzielę chrześcijański obrzęd religijny, chociaż wiedzieli, że jest on karany śmiercią.
„Sine dominico non possumus”. W słowie „dominico” nierozerwalnie łączą się dwa znaczenia, których jedności musimy się na nowo nauczyć postrzegać. Jest to przede wszystkim dar Pana - tym darem jest On sam: Zmartwychwstały, z którym kontaktu i bliskości chrześcijanie potrzebują, aby być sobą. Nie jest to jednak wyłącznie kontakt duchowy, wewnętrzny, subiektywny: spotkanie z Panem wpisuje się w czas w określonym dniu. A w ten sposób wpisuje się w nasze konkretne życie, cielesne i wspólnotowe, którym jest tymczasowość. Daje naszemu czasowi, a więc i naszemu życiu jako całości, centrum, jakiś wewnętrzny porządek.
Dla tamtych chrześcijan niedzielna celebracja eucharystyczna była nie przykazaniem, lecz wewnętrzną potrzebą. Bez Tego, który wspiera nasze życie swoją miłością, samo życie jest puste. Porzucenie czy zdrada tego centrum pozbawiłoby samego życia jego podstawy, jego wewnętrznej godności i jego piękna.
Czy taka postawa ówczesnych chrześcijan ma znaczenie również dla nas, dzisiejszych chrześcijan? Tak, dotyczy także nas, potrzebujących relacji, która wspierałaby nas oraz nadała kierunek i treść naszemu życiu. My też potrzebujemy kontaktu ze Zmartwychwstałym, który podtrzymuje nas aż poza śmierć. Potrzebujemy tego spotkania, które nas łączy, które daje nam przestrzeń wolności, które pozwala nam spojrzeć poza aktywizm życia codziennego ku twórczej miłości Boga, od którego pochodzimy i do którego idziemy.
Jeśli jednak wsłuchamy się w dzisiejszy fragment Ewangelii, w Pana, który w nim do nas przemawia, przerazimy się. „Kto nie wyrzeknie się wszelkiej swojej własności i nie porzuci wszystkich więzów rodzinnych, nie może być moim uczniem”.
Chcielibyśmy zaoponować: Co mówisz, Panie? Czy może świat nie potrzebuje właśnie rodziny? Czyż nie potrzebuje ojcowskiej i macierzyńskiej miłości, miłości między rodzicami a dziećmi, między mężczyzną a kobietą? Czyż i my nie potrzebujemy umiłowania do życia, radości życia? I czy nie potrzeba też osób, które zainwestowałyby w dobra tego świata i zbudowały ziemię, która została nam dana, aby wszyscy mogli mieć udział w jej darach? Czyż nie zostało nam powierzone również zadanie troski o rozwój ziemi i jej dóbr?
Jeśli posłuchamy Pana lepiej i posłuchamy Go w całokształcie tego, co nam mówi, wówczas zrozumiemy, że Jezus nie wymaga od wszystkich tego samego. Każdy ma swoje osobiste zadanie i rodzaj drogi zaplanowanej dla siebie. W dzisiejszej Ewangelii Jezus wprost mówi o tym, co nie należy do zadań wielu, którzy przyłączyli się do Niego w pielgrzymce do Jerozolimy, lecz co jest szczególnym powołaniem Dwunastu. To oni muszą przede wszystkim przezwyciężyć zgorszenie Krzyża, a następnie muszą być gotowi porzucić naprawdę wszystko i przyjąć pozornie absurdalną misję, by iść na krańce ziemi i przy swojej niedostatecznej kulturze, głosić światu pełnemu rzekomej erudycji i pozornej bądź autentycznej formacji - jak niewątpliwie w szczególności także ubogim i prostym - Ewangelię Jezusa Chrystusa.
W swoim marszu po rozległym świecie muszą być gotowi doświadczyć na sobie męczeństwa, aby w ten sposób dać świadectwo Ewangelii Pana ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.
Jeśli słowo Jezusa skierowane jest przede wszystkim do Dwunastu, Jego wezwanie, wykraczając poza moment historyczny, oczywiście obejmuje wszystkie wieki. W każdym czasie wzywa On osoby, aby liczyły wyłącznie na Niego, aby porzuciły całą resztę i były całkowicie do Jego dyspozycji, a tym samym do dyspozycji innych: do tworzenia oaz bezinteresownej miłości w świecie, w którym tak często zdają się liczyć tylko władza i pieniądz.
Dziękujemy Panu za to, że we wszystkich stuleciach dawał nam mężczyzn i kobiety, którzy z miłości do Niego porzucili wszystko, co mieli, stając się promiennymi znakami Jego miłości! Wystarczy przypomnieć takie osoby, jak Benedykt i Scholastyka, jak Franciszek i Klara, Elżbieta z Turyngii i Jadwiga Śląska, jak Ignacy Loyola, Teresa z Avila aż po Matkę Teresę z Kalkuty i Ojca Pio! Osoby te całym swoim życiem stały się interpretacją słowa Jezusa, które w nich staje się bliskie nam i zrozumiałe. Prośmy Pana, aby także w naszych czasach dał wielu osobom odwagę porzucenia wszystkiego i tym samym bycia do dyspozycji wszystkich.
Jeżeli jednak powrócimy teraz do Ewangelii, możemy zauważyć, że Pan nie mówi tam tylko o niektórych nielicznych i o ich szczególnym zadaniu; istota tego, co ma On na myśli, dotyczy wszystkich.
To, o co chodzi w ostateczności, wyraża raz jeszcze w sposób następujący: „Kto chce zachować swoje życie, straci je a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?” (Łk 9, 24 nn.). Kto chce jedynie posiadać swoje życie, wziąć je tylko dla siebie, ten je utraci. Tylko ten, kto się daje, otrzymuje swe życie.
Innymi słowy: tylko ten, kto miłuje, znajduje życie. A miłość wymaga zawsze wyjścia z siebie, wymaga porzucenia samego siebie. Ten, kto ogląda się za siebie, by się odnaleźć i chce mieć drugiego tylko dla siebie, traci w ten właśnie sposób siebie i drugiego. Bez tej głębokiej utraty samego siebie nie ma życia.
Niespokojna żądza życia, która nie daje dziś ludziom spokoju, prowadzi do pustki straconego życia. „Kto straci swe życie dla Mnie...” - mówi Pan: porzucenie siebie samego w sposób radykalny możliwe jest tylko wtedy, kiedy w ostateczności nie wpadamy w pustkę, lecz trafiamy w ręce przedwiecznej Miłości.
Tylko miłość Boga, który stracił siebie dla nas, oddając się nam, umożliwia także nam stanie się wolnymi, utracić i tym samym prawdziwie znaleźć życie. Oto centrum tego, co Pan chce nam przekazać w tak pozornie twardym fragmencie Ewangelii na tę niedzielę. Przez swe słowo daje On nam pewność, że możemy liczyć na Jego miłość, na miłość Boga, który stał się człowiekiem. Rozpoznanie tego jest tą mądrością, o której mówi dzisiejsze czytanie. Tu również aktualne jest powiedzenie, że cała mądrość świata na nic się nam nie przyda, jeśli nie nauczymy się żyć, jeśli nie nauczymy się, co prawdziwie liczy się w życiu.
„Sine dominico non possumus!”. Bez Pana i dnia, który należy do Niego, nie można zrealizować udanego życia. Niedziela, w naszych społeczeństwach zachodnich, stała się weekendem, czasem wolnym. Czas wolny, szczególnie w pośpiechu współczesnego świata, jest z pewnością czymś dobrym i koniecznym. Jeśli jednak ten czas wolny nie ma wewnętrznego centrum, z którego wypływa jakieś ukierunkowanie całości, wówczas staje się czasem próżnym, który nie przywraca nam sił i nie służy wypoczynkowi. Czas wolny wymaga jakiegoś centrum - spotkania z Tym, który jest naszym początkiem i naszym celem. Mój wielki poprzednik na stolicy biskupiej w Monachium i Fryzyndze, kardynał Faulhaber, tak to kiedyś wyraził: „Daj duszy jej niedzieli, daj niedzieli jej duszę”.

 

Jesienne rozważanie

       O pojednaniu raz jeszcze

Wiele razy zastanawia się każdy z nas, dlaczego tak często buntujemy się w zasadzie przeciw wszystkiemu? Dlaczego tak bardzo jesteśmy nastawieni na „nie" wobec innych ludzi, wobec wydarzeń, które stają się naszym udziałem, a w końcu wobec samych siebie? Bierze się to stąd, że nieświadomie pozostajemy w nieustannym konflikcie, którego zazwyczaj nie zauważamy. Skłóceni z ludźmi, Panem Bogiem i całym światem, zaczynamy kłócić się z własnym „ja".
A kiedy dotrze do naszej świadomości, że bunt nie stanowi rozwiązania, że walczymy z rzeczami, na które tak na prawdę nie mamy nawet najmniejszego wpływu, należałoby uznać, że jedynym konstruktywnym rozwiązaniem jest pojednanie. I wcale nie chodzi o pojednanie ze skłóconym sąsiadem; mam na myśli pogodzenie się z realiami świata w którym żyjemy, ludźmi, którzy nas otaczają, zaakceptowanie naszych niedoskonałości i zrozumienie, że jedyną droga wyeliminowania ich jest praca nad sobą, nie zaś demonstrowanie buntu i złości.
Z pewnością, najtrudniejszym zadaniem jest pojednanie z samym sobą. Aż nadto często pozostajemy w konflikcie ze sobą, z rozmaitymi skłonnościami w nas.
Krok pierwszy: pogodzić się z własną historią.
Buntem reagujemy na popełniony błąd, na niewłaściwe zachowanie, ale także na to, czego zmienić nie jesteśmy w stanie, na co nie mamy najmniejszego nawet wpływu: że otrzymaliśmy takie właśnie wychowanie, że urodziliśmy się w takim właśnie momencie dziejów świata, że nasze życiowe marzenia nie dały się zrealizować, że jako dzieci doznaliśmy tak głębokich urazów, które przeszkodziły w naszym rozwoju.
Nie istnieje jakiś czas idealny, w którym moglibyśmy przyjść na świat. I nie istnieją idealni rodzice, jakich moglibyśmy sobie życzyć. Jeśli nawet rodzice mają jak najlepsze intencje, dzieci zawsze będą się czuły czymś zranione. Zwłaszcza gdy chodzi o nasze rodzeństwo, bywamy przeświadczeni, że jest ono faworyzowane naszym kosztem. Choćby rodzice byli jak najbardziej sprawiedliwi, to jednak mamy poczucie, że nie jesteśmy traktowani tak samo, jak nasi bracia czy siostry.
Można by mnożyć i wyliczać w nieskończoność sytuacje rodzące w nas bunt. Potrafimy wskazywać winnych i dokładnie opisywać krzywdy jakie nam wyrządzono. Pierwszym krokiem do pojednania jest więc uregulowanie spraw między sobą ...a sobą.
Pojednanie z sobą samym oznacza najpierw pogodzenie się z własną historią. Niezależnie od tego, w jakiej urodziliśmy się epoce, istnieją zawsze sytuacje, których wolelibyśmy uniknąć.
Jedni przeżyli wojnę, inni tragiczną śmierć bliskiej osoby, jeszcze inni, fizyczne cierpienia, inni upokorzenia i znęcanie się innych.
Aby mówić o pojednaniu, musimy to co zaszło - niekoniecznie z naszej winy, wybaczyć sobie, nie obwiniać się za to. Tylko wybaczenie daje wolność. Rozdrapywanie ran nie uwolni od buntu i cierpienia. Nie wolno nam też zapomnieć o tym, aby za zło, które wydarzyło się w naszym życiu nie obwiniać Pana Boga, a niestety często tak się dzieje.
Wielu ludzi odpowiedzialnością za pogmatwaną historię swojego życia obarcza Boga. Potrzebują oni takiego oskarżenia przeciwko Bogu, aby mieć argument dla negacji swego życia. To Bóg jest winien temu, że dostali się oni w tę właśnie konstelację rodzinną, że otrzymali te właśnie cechy, że mają tak wiele braków i że muszą dźwigać na sobie tak wielkie ciężary. Ich zdaniem Bóg potraktował ich niesprawiedliwie, dopuścił do ich upadku i nie zatroszczył się o nich. Tak więc żyją nie pojednani ze swym losem, wewnętrznie rozdarci, niezadowoleni z siebie i z całego świata, w nieustającym proteście przeciwko Bogu, który jest jakoby odpowiedzialny za ich los. Nie mogą przebaczyć Bogu, który im ten los zgotował. Niektórym trudno przychodzi wyobrażenie, że mieliby przebaczać Bogu. Tymczasem pogodzenie się z historią własnego życia obejmuje też możliwość przebaczenia Bogu tego, że zażądał od nas, byśmy szli tą właśnie drogą. o pr. Wioletta Fornal

 

Wartości, jako źródło wychowania i edukacji
 

         Uprzejmość
 Uprzejmość to kolejna wartość, która przede wszystkim kształtuje się i rozwija w najbliższym środowisku, czyli w rodzinie. Jest zewnętrznym wyrazem szacunku dla innych. Jest cechą kogoś, kto jest grzeczny, usłużny i ma życzliwy stosunek do innych. Uprzejmy człowiek to ktoś, kto zachowuje się kulturalnie, taktownie, ma dobre maniery, czyli odpowiednie do sytuacji zachowanie. Wydaje się, że w codziennym życiu moglibyśmy obyć się bez pewnych szczegółów, konwenansów, tak, aby nasze życie nie stało się „życiem według etykiety”, ale tylko sytuacje zwykłej codzienności pozwolą dzieciom poznać, jakie są normy uprzejmości, a zarazem będą sprawdzianem czy potrafią je zastosować w swym obecnym i późniejszym życiu. Pamiętajmy, że dzieci czy młodzież od najmłodszych lat uczestniczą w tzw. „życiu społecznym”, ponieważ odwiedzają dalszą rodzinę, kolegów i koleżanki, podróżują różnymi środkami transportu publicznego, robią zakupy, funkcjonują w życiu szkolnym: w klasie, na korytarzu, na stołówce, podczas różnych okazjonalnych uroczystości… i w każdej z tych sytuacji dziecko, uczeń, młody człowiek powinien umieć się właściwie zachować.
Dlatego zachowanie dorosłych w różnych sytuacjach dnia codziennego to okazja do przypomnienia dzieciom i utrwalenia wszystkich zasad uprzejmości, nabycia dobrych manier, tzw. savoir vivru. To właśnie w domu można przeprowadzić powolną i konsekwentną naukę, która przyniesie później efekty. Dobrych manier nie da się zaimprowizować, bo będzie to sztuczne, nienaturalne i śmieszne.
Bardzo często mamy duże, aczkolwiek uzasadnione ambicje, aby nasze dziecko umiało się właściwie zachować wśród ludzi, tak abyśmy nie byli zawstydzeni sposobem jego zachowania czy mówienia. Dlatego też wykorzystujmy każdą domową sytuację, rozmowę na zastosowanie i wyrażenie grzeczności - uprzejmości względem najbliższych, ale i tych dalszych ludzi. Dyskutujmy z dziećmi o konsekwencjach stosowania i zaniechania wszelkich wartości. Spróbujmy wprowadzić świadome nauczanie wartości, jaką jest uprzejmość, poprzez używanie zwrotów grzecznościowych względem siebie tj.: proszę, dziękuję, przepraszam. Zwróćmy uwagę na formy językowe, które wyrażają szacunek - zamiast „chcę” utrwalmy „chciałbym, chciałabym”, zamiast „mogę”, czy „mógłbym”, czy „mogłabym”. Nauczmy pewnych zwrotów, które są niezbędne do budowania dobrych relacji z ludźmi. Na przykład:
- Czy byłaby pani tak uprzejma, aby…
- Czy mogłabym prosić o…
- Przepraszam, że niepokoję, ale chciałbym się dowiedzieć…
- Najmocniej przepraszam za...
Warto też uświadomić dzieciom i młodzieży, że używany przez człowieka język natychmiast go określa i mówi o nim więcej niż jego tytuł czy pozycja zawodowa. Po języku poznajemy, kim kto jest. Innego języka używają osoby wykształcone, inaczej wypowiadają się ludzie prości, inaczej mówią ludzie taktowni, inaczej ludzie nieokrzesani, innym językiem mówią naukowcy, innym robotnicy, a jeszcze inaczej wypowiadają się przestępcy.
Każdy człowiek, który ma szacunek do siebie i innych, powinien dbać o to, by jego język - jego wizytówka - określał go jako człowieka kulturalnego.
Nieznajomość zasad i zwyczajów społecznych wywołuje u wszystkich ludzi uczucie zagubienia czy bardzo nieprzyjemne poczucie niższości kogoś, kto nie umie się znaleźć w danej sytuacji. Aby temu zaradzić nauczmy młodych ludzi od najmłodszych lat, co powinni, a czego nie powinni robić w danej sytuacji. Im bardziej przyswoją sobie pewne zwyczaje, tym naturalniej będą mogli ich przestrzegać. Nie będą się krępować przy stole, bo potrafią właściwie używać sztućców, korzystać ze serwetek, czekać na podanie jakiegoś dania. Będą wiedzieć, że podczas uroczystości np. rodzinnej najpierw zostaną obsłużeni goście, czy najstarsi domownicy, a dopiero wtedy oni. Uprzejmość jest zbiorem wielu zasad, które regulują współżycie cywilizowanych osób. Zasady te stosują się również do właściwych powitań, odwiedzin, właściwego stylu ubierania się itd. Normy dobrego smaku wyraźnie podpowiadają czy kogoś można często odwiedzać, czy nie. Czy czas odwiedzin może być krótki czy długi? Normy dobrego smaku podpowiadają, co należy na siebie włożyć wychodząc na spacer, do teatru, na mecz piłki nożnej, czy do dyskoteki. Co należy na siebie włożyć idąc na uroczystość rodzinną czy szkolną. Wiadomo, że nie możemy pójść do teatru w piżamie, bo byłoby to niemożliwe. Dziwne byłoby też, gdybyśmy jedli śniadanie we własnej kuchni ubrani w najlepszy garnitur. Rozumienie takich różnic nie powinno być trudne dla dzieci i młodzieży. Tak jak nie powinno być trudne rozumienie, że na galową uroczystość rozdania świadectw młodzież przychodzi ubrana schludnie w stroju wskazanym przez szkołę, lub nadającym się na tę okoliczność. Niestety w praktyce często obserwujemy skąpy strój, który obnaża część brzucha czasami bardzo nieestetycznego. Dobrze, że dotyczy to tylko pojedynczych osób, które wiele nie wyniosły z domu rodzinnego lub są zbuntowanymi nastolatkami i wszystko robią na przekór.
Uprzejmość jest tym wszystkim, co powinniśmy mieć na uwadze, kiedy jesteśmy wśród innych ludzi: sposób, w jaki powinniśmy się zachowywać, aby nie przeszkadzać innym oraz jak ułatwiać sobie nawzajem życie i nie dodawać trudności. Uprzejmość to dobre wychowanie: szacunek, delikatność, uczynność, grzeczność, kulturalność, ogłada, polot, wytworność i konwenanse. Przeciwieństwem uprzejmości jest hipokryzja, która wyraża się w obłudzie, grubiaństwie, nieszczerości, nieuprzejmości, kłamliwości, dwulicowości, zakłamaniu i fałszywości. Nasz charakter i charakter naszych dzieci jest skutkiem naszego zachowania. Zachowanie zaś jest skutkiem naszego wychowania, które rodzi się, rozwija i kształtuje w rodzinie.

Barbara Wierdak



Pyt: Czy można przystępować do Komunii św., nie spowiadając się?
Odp:
Niektórzy księża namawiają do przystępowania do Komunii św., nawet jeśli nie przystąpiło się do sakramentu pokuty, inni tego zabraniają. Czyż jednak Jezus nie powiedział: „Bierzcie i jedzcie wszyscy”? Przysłowie, które mówi, że „myli się również i ksiądz na ambonie”, może być z powodzeniem zastosowane do sytuacji, którą opisuje nasz Czytelnik. Niektórzy kapłani, przed rozpoczęciem udzielania Komunii, mówią: „Osoby, które w ubiegłym tygodniu nie były do spowiedzi, proszone są o nieprzystępowanie do Komunii”. Inni natomiast usilnie „zachęcają” do przystępowania do Komunii również i osoby „znane ze swych bluźnierstw, które pokazują się w kościele tylko z okazji jakichś uroczystości”. Tak więc mamy tu do czynienia z dwoma skrajnymi postawami, pozostającymi z sobą w absolutnej sprzeczności.
Grzech ciężki. Prawdziwym problemem nie jest „po spowiedzi” czy „bez spowiedzi”, ale to, kiedy jest konieczne, a kiedy jedynie stosowne i użyteczne przystępowanie do sakramentu pokuty. Odpowiedź na to udzielona została po raz pierwszy przez Sobór Trydencki, a następnie przez Kodeks Prawa Kanonicznego w 1983 r. oraz przez Katechizm Kościoła Katolickiego w 1992 r., które to dostarczyły dodatkowych wyjaśnień w tej kwestii. „Kto ma świadomość grzechu ciężkiego, nie powinien bez sakramentalnej spowiedzi przyjmować Komunii świętej”, czytamy w Kodeksie (Kan. 916) oraz w Katechizmie (n.1457). Jest to norma nie tylko o charakterze prawnym, ale i teologicznym, wyraża ona bowiem zalecenie św. Pawła co do badania własnego sumienia „przed przystąpieniem do Stołu Pańskiego” oraz jest zgodna z antycznym zwyczajem spowiedzi kanonicznej grzeszników „wyznających swe winy”, którzy zostawali rozgrzeszeni przez dopuszczenie ich do Komunii wielkanocnej. Wspólne uczestniczenie w uczcie eucharystycznej jest najbardziej ewidentnym znakiem wspólnoty z Bogiem i Kościołem. Ten, kto złamał przymierze z Bogiem, musi poddać się procedurze pokuty, a nie ograniczać się do zwykłego aktu skruchy.
Istnieją jednak szczególne sytuacje, kiedy to zezwala się wiernym na przystępowanie do Komunii św., nie wymagając od nich uprzedniej spowiedzi. Jest tak na przykład kiedy wierny, mimo iż ma świadomość, że jego sumienie obciążone jest grzechem ciężkim, pragnie „z poważnego powodu przystąpić do Komunii, a nie ma do dyspozycji spowiednika” (Katechizm, n. 1457); może on wówczas bez obaw uczestniczyć we Mszy i Komunii św. „Poważny powód” interpretowany jest w sposób szeroki, podobnie jak obecność spowiednika, których powinno być przynajmniej dwóch, tak aby dać penitentowi możliwość wyboru. Wymagana jest natomiast bezwarunkowo postawa skruchy czy lepiej „nawrócenia serca”, jakie pochodzi z miłości Boga: to ono właśnie daje przebaczenie grzechów śmiertelnych, z których w przyszłości trzeba będzie się wyspowiadać. Dlatego jedynie w wypadku grzechu ciężkiego, który nie jest czymś codziennym, będąc „obrazą, która łamie przyjaźń z Bogiem” wierny, pragnący przystąpić do Komunii św., musi odbyć najpierw sakramentalną spowiedź. Jednak również i w tym przypadku przewidziany jest wyjątek od reguły, ponieważ Eucharystia posiada zdolność odpuszczania nawet i ciężkich grzechów, będąc sakramentem ofiary krzyżowej, poprzez którą Chrystus pojednał z Bogiem ludzkość. Oczyszczająca wartość Eucharystii stanowi jeden z najlepiej poświadczonych przez tradycję liturgiczną, patrystyczną i teologiczną elementów wiary, potwierdzony również przez Sobór Trydencki.
Rozmaite formy pokutne. Dla odpuszczenia grzechów powszednich czy codziennych nie jest natomiast niezbędny sakrament pojednania, chociaż jest on jak najbardziej dopuszczalny, pożyteczny oraz wskazany na drodze doskonalenia się w cnotach ewangelicznych. Dla odpuszczenia tej kategorii grzechów, oprócz spowiedzi, przewidziane są jednak również i inne formy wyrażenia skruchy, szeroko rozpowszechnione w antycznej tradycji, tak obrządku wschodniego jak i zachodniego, które jednak, w okresie potrydenckim, z powodu nabrania zdecydowanej przewagi przez „spowiedź sakramentalną”, zaczęły zanikać. Dlatego też zarówno nowe Obrzędy pokuty jak i Instrukcja w sprawie kultu eucharystycznego z 1967 r. zalecają korzystanie z rozmaitych form pokuty. Wspomniana Instrukcja (n. 33) zaleca: „Należy proponować wiernym Eucharystię również jako antidotum uwalniające nas od codziennych win i zabezpieczające nas od grzechu śmiertelnego oraz wskazywać im dogodne sposoby korzystania z pokutnych części Mszy św.”. Przypomnimy tu trzy z nich: głoszenie słowa Bożego, Ojcze nasz oraz akt pokuty podczas Mszy św.
Celem jest nawrócenie. Akt pokuty uważany jest za najważniejszy spośród tych trzech aktów, gdyż dokonywany jest przez kapłana wraz z całym zgromadzeniem wiernych oraz istnieje we wszystkich liturgiach wschodnich i zachodnich. W aktualnym obrządku rzymskim zawiera on: wezwanie kapłana do żalu za grzechy, skierowane do całego zgromadzenia wiernych, chwilę przeznaczoną na indywidualny rachunek sumienia, „spowiedź powszechną” czy modlitwę błagalną, modlitwę kapłana udzielającą absolucji. Nie jest to tylko krótki, standardowy moment, ale znacząca, choć krótka, droga ku nawróceniu, akt skonstruowany na schemacie sakramentu, który wzywa do odpowiedzialności zarówno każdego z osobna, jak i całą wspólnotę, zdolny więc nie tylko do odpuszczenia grzechów powszednich, ale również do pełnienia akcji edukacyjnej, podkreślając eklezjalny wymiar grzechu oraz pojednania. Dlatego też niektórzy teolodzy oraz duszpasterze postulują jego waloryzację sakramentalną także i w odniesieniu do grzechów ciężkich, oczywiście w wypadku zaistnienia nadzwyczajnych okoliczności, określonych przez władze kościelne.
Również i głoszenie słowa Bożego uznane zostało przez całą tradycję Kościoła za element oczyszczający, a co więcej za usuwający grzechy. Świadectwem tego są słowa kapłana, jakie wygłasza on po odczytaniu Ewangelii: „Niech słowa Ewangelii zgładzą nasze grzechy” (w wersji łacińskiej używany jest wręcz termin delicta, czyli przestępstwa!). Słuchanie, udzielanie odpowiedzi, dialog z Bogiem, który przemawia, jest wyrazem autentycznego z Nim pojednania. Jego słowo jest skuteczne. Ojcze nasz uznawane było zawsze za modlitwę o odpuszczenie grzechów. Prośba „i odpuść nam nasze winy („grzechy” w wersji podanej przez ewangelistę Łukasza), jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”, stanowi prośbę o przebaczenie i zaangażowanie się w pojednanie z braćmi. Na zakończenie pragnę podkreślić, że najważniejsze nie jest kładzenie nacisku na spowiedź sakramentalną, lecz na nawrócenie serca, w przeciwnym wypadku istnieje bowiem ryzyko, iż spowiedź pozostanie pustym rytuałem, mechanicznym i pozbawionym swego znaczenia, będzie ona namiastką nawrócenia.
Pyt: Nurtuje mnie pytanie, na czym polega subtelna różnica między obmawianiem bliźniego (grzech) a komentowaniem, na przykład jego zachowania. Często przecież rozmowy dotykają innych osób. Dyskutując z mężem wspominamy znajomych i sytuacje z nimi związane. Nie raz jednak niepokoi mnie wątpliwość, czy podczas takich rozmów nie zaczynam ich „obgadywać”. Gdzie jest więc ta granica? Czy będzie nią złośliwość, fantazjowanie, dorabianie szczegółów? Ktoś kiedyś powiedział, że jeśli nie potrafiłabym powtórzyć drugiej osobie, tego co o niej mówiłam, bo byłoby mi głupio, to znaczy, że ją obmawiałam.
Odp:
Obmowę klasyfikuje się jako wykroczenie przeciw prawdzie. Dopuszcza się jej ten, „kto bez obiektywnie ważnej przyczyny ujawnia wady i błędy drugiego człowieka osobom, które o tym nie wiedzą” (Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 2477). To stwierdzenie oraz towarzyszące mu uwagi Katechizmu (w w/w numerze) pomogą Tobie rozstrzygnąć kwestie, o których piszesz. Rozmowy, jakie podejmujesz z mężem na temat innych ludzi, mogą być dobre i potrzebne. I to z wielu powodów, także z tych, które wymieniłaś. Trzeba by tylko dodać, że należy w nich uwzględniać prawo każdej osoby do dobrego imienia i czci bliźniego. Obmowa je narusza. Może się też pojawić pochopny sąd o kimś. A nie powinna w nas „osiąść” żadna nieprawda. Jeśli „osiądzie”, będzie źle kształtować nasze relacje z innymi osobami. Aby więc uniknąć pochopnego sądu o bliźnim, „każdy powinien zatroszczyć się, by - w takiej mierze, w jakiej to możliwe - interpretować w pozytywnym sensie myśli, słowa i czyny swego bliźniego” (Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 2478). W przeciwnym razie bardzo łatwo możemy pobłądzić w tej interpretacji, zwłaszcza wtedy, gdy zabraknie spokojnego, uważnego iuczciwego dialogu z osobą, o której rozmawiamy.
Może takie wyjaśnienie przedstawionej przez Ciebie sprawy wystarczy.
 

Witaj szkoło!

„Nowy rok szkolny w okno puka, zjawia się książka i nauka”


3 września 2007 r. uroczystą Mszą świętą rozpoczął się nowy rok szkolny 2007/2008. Po wspólnej modlitwie, z prośbą o błogosławieństwo w nadchodzącym roku szkolnym, wszyscy zebrali się w sali widowiskowo-sportowej. Pani dyrektor serdecznie powitała przybyłych uczniów, rodziców oraz nauczycieli i zapoznała wszystkich z organizacją nowego roku szkolnego.

Lekcja muzealna
26 września br. pani Małgorzata Kudyba zorganizowała wyjazd na lekcje muzealne do Gorlic i Biecza.
W Muzeum Regionalnym PTTK w Gorlicach uczniowie zostali zapoznani ze zbiorami broni, umundurowania, numizmatów i dokumentów z czasów I Wojny Światowej. W muzeum tym znajduje się plastyczna mapa operacji gorlickiej przedstawiająca wydarzenia z 2 maja 1915 roku. Ponadto w pomieszczeniach piwnicznych znajduje się 7 figur woskowych, przedstawiających postaci związane z I Wojną Światową. Z kolei w dziale etnograficznym uczniowie obejrzeli eksponaty kultury materialnej Pogórza Gorlickiego i Łemkowszczyzny.
Pierwszym zwiedzanym przez uczniów obiektem w Bieczu, o którym mówi się „Perła Podkarpacia”, był zabytkowy kościół biecki. Znajdują się tam elementy sztuki gotyckiej, barokowej, a także słynny obraz, prawdopodobnie ucznia Michała Anioła.
Następnie uczniowie przeszli do muzeum „Dom z Basztą” i zapoznali się ze stałymi ekspozycjami:
-z przeszłości aptekarstwa na Podkarpaciu,
-z przeszłości muzycznej Biecza i regionu,
-z kulturą mieszczańską XIX - XX w.,
-z rzemiosłem Biecza i regionu na przestrzeni wieków.
W baszcie obronnej, która jest częścią Domu z Basztą uczniowie zwiedzali kolejne poziomy, które obrazowały:
-poziom I - zawody kowala, ślusarza, masarza,
-poziom II - kamieniarstwo, bednarstwo, kołodziejstwo, zegarmistrzostwo, tokarstwo, szewstwo, rymarstwo, stolarstwo, lutownictwo i snycerstwo,
-poziom III - narzędzia związane z obróbką lnu, tkactwo, krawiectwo, urządzenia do tłoczenia olejów,
-poziom IV - wyroby ceramiczne, miary, wagi,
-poziom V - XIX-wieczne malarstwo religijne.
Największą atrakcją dla uczniów było spotkanie z katem Jurkiem w turmie. Można było zrobić sobie zdjęcia i posłuchać o historii kata bieckiego. Ostatnią atrakcją było wejście na wieżę widokową po drewnianych schodach.

Biegi przełajowe
27 września br. w Jasionce odbyły się gminne zawody w indywidualnych biegach przełajowych. Naszą szkołę reprezentowało 18 uczniów. Największe sukcesy odnieśli następujący uczniowie:
Beata Jastrzębska - I miejsce w kategorii SP dziewczęta,
Gracjan Poręba - II miejsce w kategorii SP chłopcy,
Elżbieta Rubaj - II miejsce w kategorii Gimnazjum,
Elżbieta Trynkiewicz - III miejsce w kategorii Gimnazjum,
Patrycja Węgrzyn - IV miejsce w kategorii Gimnazjum,
Jarosław Musialik - IV miejsce w kategorii SP chłopcy.
Wszyscy uczniowie brali udział w zawodach powiatowych w Iwoniczu Zdroju zdobywając miejsca w pierwszej i drugiej dziesiątce.

Pielgrzymka do Częstochowy
4 października br. liczna, 51. osobowa grupa młodzieży pod opieką nauczycieli, p. dyr. K. Delimaty oraz ks. A. Szweda uczestniczyła w VII Pielgrzymce Rodziny Szkół im Jana Pawła II na Jasną Górę.
Mszy św. o godz. 1100 przewodniczył bp Zygmunt Zimowski, duszpasterz Rodziny Szkół, który w swojej homilii zachęcał zgromadzoną młodzież (ok. 20 tys. osób), by od swojego Patrona uczyła się godności i szacunku dla drugiego człowieka.
Jasnogórskie Wały i plac przed szczytem zdobiły setki transparentów i sztandarów; nasz poczet sztandarowy stanął pośród innych, ponad 400 pocztów, reprezentujących szkoły nie tylko z całej Polski, ale także z Kanady, Szkocji, Litwy, Ukrainy i Wielkiej Brytanii.
W czasie Mszy św. wszyscy zgromadzeni modlili się o wyniesienie na ołtarze sługi Bożego Jana Pawła II. Po raz pierwszy został wykonany hymn Rodziny Szkół, śpiewany na melodię „Barki”. Ten hymn rozpoczynają ważne i zobowiązujące słowa:
„My, Jana Pawła uczniowie
słowa Ojca w czyn chcemy przemieniać (...)”
Po Mszy św. Poczty sztandarowe przeszły w uroczystej procesji do Kaplicy Matki Bożej, gdzie otrzymały błogosławieństwo od bpa Z. Zimowskiego oraz pamiątkowe obrazki ze skrawkami sutanny Ojca św. Jana Pawła II. Tę niezwykłą pamiątkę ofiarował dla każdej ze szkół kard. Stanisław Dziwisz. Delegacje otrzymały także tzw. Gwoździe do sztandarów, w postaci białych wstążeczek, poświęcone przy grobie Patrona.
Nasz poczet sztandarowy, ubrany w stroje Gwardii Szwajcarskiej, wzbudził duże zainteresowanie. Uczniowie zostali nawet poproszeni o udzielenie krótkiego wywiadu przez dziennikarkę z lokalnej rozgłośni Radia Częstochowa.
Uczestnicząc w tej pielgrzymce po raz kolejny daliśmy świadectwo, że należymy do wielkiej wspólnoty i chcemy iść drogą, którą wskazywał nasz Rodak Jan Paweł II.
Jubileusz szkoły
10 października br. nasza szkoła obchodziła uroczystości związane z 5 rocznicą nadania Zespołowi Szkół Publicznych w Łękach Dukielskich imienia Jana Pawła II. Na to szczególne święto szkoły zostali zaproszeni przedstawiciele władz oświatowych, gminnych i lokalnych, reprezentanci działających w naszej miejscowości organizacji, przedstawiciele rodziców oraz poczty sztandarowe z najbliższych szkół noszących imię Jana Pawła II. Swoją obecnością zaszczycili nas również nauczyciele i pracownicy szkoły przebywający na emeryturze oraz absolwenci szkoły.
Uroczystości rozpoczęły się o godz. 1100 mszą świętą, w której uczestniczył także ksiądz z kościoła polskokatolickiego Roman Jagiełło. Poczty sztandarowe zarówno z naszej szkoły jak i szkoły w Klimkówce godnie reprezentowały całą społeczność szkolną obecną na wspólnej modlitwie.
Po mszy świętej wszyscy udali się do szkoły, gdzie miał miejsce dalszy ciąg uroczystości. Na początku głos zabrała pani dyrektor, która przywitała przybyłych gości oraz całą społeczność szkolną. Pokrótce przypomniała wydarzenia związane ze staraniem się o nadanie szkole imienia.
Następnie głos zabrali zaproszeni goście: Witold Wyskiel - przedstawiciel Kuratorium Oświaty, Marek Górak - Burmistrz Miasta i Gminy Dukla oraz ks. Roman Jagiełło - proboszcz parafii polskokatolickiej. W swoich wypowiedziach ustosunkowali się do osoby Jana Pawła II i wartości jakimi kierował się w życiu i jakie starał się przekazywać innym.
Następnie głos oddała młodzieży, która w pięknej scenerii zaprezentowała montaż słowno-muzyczny, którego treści przepełnione były wielką miłością do naszego Patrona - Jana Pawła II. Nie zabrakło też anegdot związanych z Jego osobą. Program uświetnił występ „Baletek”, które przedstawiły układ taneczny „Mały książę”. Podkład muzyczny i występy chóru podkreśliły powagę uroczystości.
Po części artystycznej zostały podane wyniki konkursów, które Samorząd Uczniowski ogłosił w naszej szkole i sąsiednich szkołach noszących imię Jana Pawła II. Przedstawiały się one następująco:

Konkurs literacki: „Kiedy wspominam Jan Paweł II ...”
I miejsce: Monika Krukar - ZSP Klimkówka,
II miejsce: Dominika Pabis - ZSP łęki Dukielskie,
III miejsce: Izabela Cebula - ZSP łęki Dukielskie.
Wyróżnienia otrzymali: Daria Piękoś i Arkadiusz Rajchel - ZSP Łęki Dukielskie.

Konkurs plastyczny: „Jan Paweł II w oczach dzieci”
I miejsce: Renata Sokół - Gimnazjum Lubatowa,
II miejsce: Gracjan Poręba - ZSP Łęki Dukielskie,
III miejsce: Julia Reczkowska - ZSP Łęki Dukielskie.
Wyróżnienia otrzymali: Przemysław Aszlar i Krystian Kotowicz - ZSP Łęki Dukielskie.
Uczestnicy uroczystości mogli podziwiać także wystawę okolicznościową upamiętniającą wydarzenia związane z nadaniem szkole imienia Jana Pawła II.
Na zakończenie uroczystości zaproszeni goście spotkali się na wspólnym poczęstunku.
Osoby odpowiedzialne za przygotowanie uroczystości: - montaż słowno - muzyczny: Barbara Wierdak, Urszula Szpiech i Andrzej Aszlar,
- zespół „Baletki”: Magdalena Aszlar,
- wystrój sali: Katarzyna Majchrzak i Marta Pabis,
- wystawa okolicznościowa: Bernarda Skalska i Joanna Sieniawska.
Pasowanie pierwszaków
12 października uczniowie klasy I zostali włączeni w poczet uczniów Szkoły Podstawowej w Łękach Dukielskich. Uroczystego pasowania na uczniów dokonała pani dyrektor poprzez symboliczne dotknięcie każdego ucznia dużym ołówkiem. Zanim to jednak nastąpiło, uczniowie mieli wykazać się wiedzą na temat swojej klasy, szkoły i ojczyzny. Recytowali o tym wiersze i śpiewali piosenki. Szkoda tylko, że w tym tak ważnym dla pierwszaków dniu, zabrakło niektórych rodziców.
Fakt pasowania na pierwszaków potwierdzili własnoręcznym odciskiem palca złożonym na dużej, szkolnej tarczy.
Uczniowie klas drugich zachęcali młodszych kolegów do wspólnej zabawy i pracy oraz zapewniali, że w szkole „jest fajnie”. Na zakończenie wręczyli wszystkim pierwszakom małe upominki.

Nabożeństwo Fatimskie
12 października odbyło się ostatnie w tym roku kalendarzowym nabożeństwo fatimskie, któremu przewodniczył ks. Edward Wołos. Oprawę mszy św. oraz różaniec fatimski poprowadzili uczniowie i nauczyciele naszej szkoły.
Marta Pabis

Jubileuszowe wydarzenie
w Kole Gospodyń
w Łękach Dukielskich


Rok 2007 jest bardzo ważnym rokiem dla członkiń K.G.W. Jak już pisałam w poprzednich wydaniach naszej gazety parafialnej „Powołanie”, panie z koła pracują na trzy fronty: w Kole Gospodyń, Stowarzyszeniu „Jedność” i w domach rodzinnych, pełniąc role żon, matek i babć. Jestem im bardzo wdzięczna za poświecony czas i prace społeczną na rzecz Koła i środowiska.
-15 sierpnia, w Święto Matki Boskiej Zielnej, członkinie Koła uczestniczyły we Mszy Świętej, niosąc wieniec wykonany przez p. Zofię Leśniak. W imieniu nas wszystkich składam jej serdeczne podziękowania za trud i poświecenie. Po uroczystościach w Kościele część członkiń, reprezentując koło, wzięła udział w dożynkach wiejskich, objeżdżając wieś na przystrojonym wozie z wieńcem dożynkowym, również wykonanym przez p. Zofię Leśniak.
-2 września, na zaproszenie burmistrza Gminy Dukla - Marka Góraka, korowód złożony z kilku pań z KGW wraz z wieńcem dożynkowym pojechał do Dukli na Dożynki Gminne. Na czternaście wieńców, z poszczególnych wsi gminy Dukla, pierwsze miejsce zdobył wieniec z Łęk, za który otrzymaliśmy dyplom i nagrodę. Dzięki pierwszemu miejscu zostaliśmy poproszeni o reprezentowanie Gminy Dukla na Dożynkach Powiatowych w Rogach w dniu 9 września wraz z zespołem „Łęczanie”. Tam z kolei otrzymaliśmy podziękowania i nagrodę z rąk p. Jana Juszczaka - starosty powiatowego.
Końcem sierpnia, tj. 26 delegacja koła i zespół „Łęczanie” wyjechali do Krosna. Tam panie preferowały staropolskie jadło, a zespół dał koncert na rynku. Po tych wszystkich imprezach zaczęłyśmy czynić przygotowania do wielkiego wydarzenia, o którym wspomniałam w tytule, tj. 70. lecia powstania Kola Gospodyń w Łękach Dukielskich ( 1937-2007).
17 wrzenia, w piątek o godzinie 1800 z okazji Jubileuszu w Kościele Parafialnym odbyła się uroczysta Msza Fatimska, jako wotum wdzięczności za 70 lat istnienia Koła w naszej wiosce, poprowadzona przez członków naszego Koła. Mszę świętą celebrował ks. Edward Wołos, były proboszcz naszej parafii z obecnym ks. Alojzym Szwedem. Msza była bardzo uroczysta. Została uwieczniona na pamiątkowych fotografiach i na długo pozostanie w naszych sercach.
23 września. O godz. 1700 w Sali Widowiskowo-Sportowej odbyła się wielka uroczystość Jubileuszowa, w której udział wzięli:
Władze powiatowe:
- starosta pow. kroś.: Jan Juszczak,
- szefowa Wydziału Kultury: Grażyna Ostrowska,
- prezes Regionalnego Związku Rolników i Organizacji Rolniczych: Roman Piłat,
- przewodnicząca Powiatowej Rady Kobiet: Irena Soboń.
Władze Gminy Dukla:
- burmistrz: Marek Górak,
- przewodniczący Rady Miejskiej: Zbigniew Uliasz, - instruktor Ośrodka Kultury: Małgorzata Walaszczyk - Faryj.
Przedstawiciele organizacji wiejskich:
- Sołtys wsi: Tomasz Węgrzyn,
- radny: Stanisław Węgrzyn,
- dyrektor ZSP: Krystyna Delimata,
- lek. med.: Adam Pilny.
- ks. Edward Wołos: były proboszcz naszej parafii,
- ks. Alojzy Szwed: obecny proboszcz naszej parafii,
- ks. Roman Jagiełło: proboszcz parafii polskokatolickiej w Łękach Dukielskich.
Przedstawiciele OSP:
- prezes: Józef Bal,
- naczelnik: Tadeusz Wierdak,
- przedstawiciel sportowców: Andrzej Kędra,
- przewodnicząca Stowarzyszenia „Jedność”: Krystyna Łajdanowicz,
- kierownik zespołu „Łęczanie”: Henryk Kyc.
oraz zaproszone Koła Gospodyń z Wietrzna, Równego, Bóbrki, Barwinka, Kobylan i Komborni.
Po przywitaniu wszystkich zaproszonych gości, koleżanka Alfreda Piotrowska odczytała historię Koła - od jego powstania, aż do chwili obecnej (całość znajduje się w kronice Koła). Następnie R. Piłat i I. Soboń rozdali odznaczenia za aktywną pracę na rzecz koła i środowiska. W imieniu wszystkich odznaczonych podziękowała koleżanka Józefa Sypień - wieloletnia członkini i działaczka w Kole Gospodyń z Łęk Duk.
Bardzo mile zaskoczyła nas szkoła, dając piękny występ dzieci i młodzieży, a w tym piękny bukiet kwiatów z życzeniami dla wszystkich członkiń koła.
Serdeczne podziękowania za tak miłą niespodziankę składamy na ręce p. dyr. Krystyny Delimaty.
Po szkolnym występie głos zabrali zaproszeni goście: J. Juszczak, M. Górak, R. Piłat i inni.
Po części oficjalnej nastąpiła część artystyczna. W pierwszej kolejności wystąpiło Koło z Łęk - prezentując starodawne „Oczepiny”, a następnie pozostałe zaproszone Koła.
W naszej Jubileuszowej uroczystości uczestniczyło ok. 200 osób, a do tańca przygrywał zespół ludowy „Rymanowianie”.
Na zakończenie bardzo dziękuję wszystkim członkiniom koła, i tym wszystkim którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do zorganizowania tego pięknego Jubileuszu, który na długo pozostanie w naszej pamięci.

Przewodnicząca
Maria Kołacz

Z życia Ochotniczej Straży Pożarnej
w Łękach Dukielskich

 

Na przestrzeni paru ostatnich miesięcy w naszej jednostce OSP miały miejsce wydarzenia, którym chciałbym w tym artykule poświęcić kilka zdań.
5 Maja. W odpowiedzi na zaproszenie starościny z miejscowości Cernina (Słowacja) i tamtejszych strażaków, delegacja naszej jednostki już po raz drugi wzięła udział w obchodach Dnia Strażaka. Uroczystości te miały miejsce na wzgórzu Makowica, gdzie została złożona wiązanka kwiatów pod figurą św. Floriana. Naszej delegacji towarzyszyły również Panie ze Stowarzyszenia „Jedność”. Pomimo zimna i padającego deszczu uroczystości przebiegły w miłej i ciepłej atmosferze.
Osoby uczestniczące w uroczystościach to:
OSP: Tadeusz Wierdak, Lesław Kołacz, Mariusz Gniady. S. „Jedność”: Krystyna Łąjdanowicz, Lucyna Kubicka.
9 czerwca. Udział strażaków wraz z pocztem sztandarowym w obchodach uroczystości 10 rocznicy wizyty Jana Pawła II w Dukli.
5 sierpnia. Na zaproszenie Straży Pożarnej w Kobylanach uczestniczyliśmy w międzynarodowych zawodach towarzyskich.
Zawody zorganizowała jednostka OSP Kobylany. Uczestniczyły w nich drużyny z terenu Gminy Chorkówka oraz trzy jednostki ze Słowacji.
Zajęliśmy III miejsce w bojówce i III miejsce w sztafecie. Jednak nie miejsca były tutaj najważniejsze, gdyż celem spotkania była dobra zabawa, integracja i miłe spędzenie czasu w wspólnym gronie.
12 sierpnia. Wraz z jednostkami OSP Kobylany, OSP Kopytowa i OSP Chorkówka, uczestniczyliśmy w zawodach sportowo-pożarniczych w miejscowości Niżny Mirosov (Słowacja).
9 września. Jednym z najważniejszych zadań, jakie mieliśmy do zrealizowania w tym roku, było zorganizowanie Gminnych Zawodów Sportowo - Pożarniczych Gminy Dukla. Pomimo trudności dotyczących odpowiedniego przygotowania stadionu (z powodu złej pogody), zawody odbyły się 9 września 2007 r. na stadionie LKS w Łękach Dukielskich. Jednak ze względu na bezpieczeństwo zawodników komisja nie dopuściła do rozegrania biegu sztafetowego.
W odpowiedzi na nasze zaproszenie, przybyła jednostka OSP z Kobylan, która gościnnie wzięła udział w zawodach. Niestety, z zaproszonych trzech jednostek ze Słowacji przybyła tylko jedna - DHZ Ladomirowa. OSP Łęki Dukielskie reprezentowały trzy drużyny, które odpowiednio zajęły miejsca:
I miejsce: Żeńska Drużyna Pożarnicza w składzie: Anna Gniady, Justyna Kołacz, Justyna Wierdak, Karolina Gac, Kinga Wierdak, Iza Kołacz, Agnieszka Fruga i Sylwia Wierdak.
II miejsce: Seniorzy w składzie: Tadeusz Wierdak, Piotr Cypara, Rafał Jakubik, Artur Knurek, Wojciech Krężałek, Ryszard Pietruś, Marek Widziszewski, Sławomir Góralczyk.
II miejsce: Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza chłopców w składzie: Mariusz Jakubik, Mateusz Łajdanowicz, Wojciech Fruga, Łukasz Szombara, Dariusz Pasterkiewicz, Marcin Raczkowski, Tomasz Tomkiewicz, Wojciech Krężałek, Paweł Krężałek.
Bieżące informacje i fotografie z życia OSP znajdują się na stronie internetowej:http://www.stowlekidukielskie.dukla.org/ospgl.htm
Naczelnik OSP Tadeusz Wierdak


21 października odbyły się przyśpieszone wybory /po skróceniu kadencji przez sejm/ do sejmu i senatu RP. Oto jak głosowano w Łękach Dukielskich i wyniki ogólnokrajowe.

W Łękach Dukielskich
Do sejmu:

Prawo i Sprawiedliwość - 235
/najwięcej głosów: Zając Stanisław - 100/
Platforma Obywatelska - 146
/ Borcz Jerzy - 48/
Polskie Stronnictwo Ludowe - 74
/Turek Józef - 40/
Samoobrona - 10
/Maksymiuk Janusz - 2/
Lewica i Demokraci - 63
/Pomajda Wojciech - 24/
Liga Prawicy Rzeczpospolitej - 7
/Kołodziej Janusz - 3/
Polska Partia Pracy - 8
/Zając Ryszard - 5/
Uprawnionych do głosowania: 1278, głosowało: 560, nieważnych do sejmu: 17, nieważnych do senatu: 10
W Polsce: Platforma Obywatelska zdobyła 41,51 proc. głosów - 209 mandatów
Prawo i Sprawiedliwość - 32,11 proc. - 166
Lewica i Demokraci - 13,15 proc. - 53
Polskie Stronnictwo Ludowe - 8,91 proc. - 31
Mniejszość Niemiecka uzyskała 1 mandat
Progu wyborczego nie przekroczyły Samoobrona (1,53 proc.), LPR (1,30 proc.), Polska Partia Pracy (0,99 proc.) i Partia Kobiet (0,28 proc.).

W Łękach Dukielskich
Do senatu:

Piotrowicz Stanisław /PiS/ - 212
Mazurkiewicz Piotr /PiS/ - 223
Pacławski Ryszard /PSL/ - 140
Karaś Władysław /LiD/ - 85
Posadzki Wacław /LiD/ - 80

W Polsce: W Senacie Platforma zdobyła 60 mandatów, PiS 39. Jedno miejsce przypadło kandydatowi niezależnemu Włodzimierzowi Cimoszewiczowi.
Oficjalna frekwencja wyniosła 53,88 proc.

 

 

1980/81 Rozpoczęcie roku szkolnego
W dniu 20 sierpnia 1980 r. rozpoczęto zajęcia w szkole. Już wcześniej odbyła się konferencja Rady Pedagogicznej i ustalono przydział czynności oraz plan tygodniowy zajęć. Od pierwszego dnia zajęcia odbywały się według planu. Uroczystość rozpoczęcia roku szkolnego miała charakter uroczysty i odbyła się 1 września 1980 r. o godz. 800.
Obsada szkoły:
- Bronisław Węgrzyn: dyrektor szkoły,
- Wanda Dziadosz: nauczyciel matematyki,
- Józef Kozielec: nauczyciel zajęć technicznych i plastycznych,
- Władysława Kozielec: nauczyciel kl. III,
- Zyta Wierdak: j. polski i wych. obywatelskie,
- Świątek Halina: j. polski i historia,
- Zofia Zaforemska: j. rosyjski i wych. muzyczne,
- Władysława Kopa: naucz. kl. II,
- Elwira Rymek: naucz. kl. I,
- Stanisława Musiał: naucz. biologii i chemii.

Obsada szkoły w Wietrznie:
- Helena Bek: kierownik filialny,
- Zofia Piotrowska,
- Danuta Jastrzębska,
- Jan Marszał.
W oddziale przedszkolnym w Łękach Dukielskich zatrudniona została Barbara Czaja, absolwentka Studium Przedszkolnego w Jaśle.
W szkole wprowadzono jednozmianową naukę a to dlatego, że były dobre warunki do dowozu dzieci do szkoły z przysiółków: Myszkowskiego i Pałacówki. W pomieszczeniu kancelarii umieszczono klasę, która liczyła najmniej uczniów tj. kl. III. W ten sposób szkoła dysponuje 10 salami lekcyjnymi i zastępczą salą gimnastyczną.

Nowy dyrektor Zbiorczej Szkoły Gminnej w Dukli
Z nowym rokiem szkolnym na stanowisko Gminnego Dyrektora Szkoły w Dukli został powołany dotychczasowy wizytator mgr Zdzisław Trynkiewicz. W związku z tym, że nowy dyrektor zna dogłębnie pracę szkół pozwala twierdzić, że zarządzanie szkołami na terenie gminy Dukla będzie miało charakter właściwy.

Trudności na rynku
W okresie jesieni i zimy wystąpiły duże trudności z zaopatrzeniem w artykuły spożywcze. W całym kraju nastąpiły wielkie braki spowodowane nieprawidłowościami z zarządzaniu gospodarką narodową. W całym kraju robotnicy często organizują strajki domagając się lepszych warunków pracy i wielu innych praw. W ciągu roku miały miejsce także przerwy komunikacji PKS i nauczyciele nie mogli dojechać do pracy. W tutejszej szkole zorganizowano grupę członków nowego Związku Zawodowego „Solidarność”, do którego należy 12 nauczycieli, do ZNP 3 nauczycieli.
Rozwiązaniem problemu związanego z zaopatrzeniem w żywność było wydanie talonów, a potem kostek na podstawowe artykuły żywnościowe.
W ciągu roku szkolnego jedna z pracownic obsługi, Mieczysława Solińska odeszła na urlop chorobowy. Zanosi się na to, że do pracy już nie wróci. W zastępstwie zatrudniono Stanisławę Białogłowicz, mieszkankę tutejszej wsi.

Wypadki pogodowe
W ciągu całego roku szkolnego tj. od wiosny do późnej jesieni, panowały wielkie deszcze połączone z oberwaniem chmury. W ciągu lipca 1980r. takich burz było trzy. Jedna z nich zniszczyła bardzo dużo zbiorów. W ciągu 15 minut drogi polne zamieniły się w rwące potoki i zalewały domy. Wielu mieszkańców musiało opuścić swoje domy, bo woda wdarła się do mieszkań i piwnic. Na terenie szkoły uległo zniszczeniu częściowo ogrodzenie - zerwało siatkę ogrodzeniową. Na stadionie ogrodzenie, a przede wszystkim siatka uległa całkowitemu zniszczeniu. Woda płynąca z pól porwała druty i pogięła częściowo siatki. Straty są dość duże i trzeba dokonać przebudowy ogrodzenia.

Święto Straży Pożarnej
W maju 1981 roku przypada 75. lecie założenia w Łękach Dukielskich OSP. W związku z tym prezes OSP ob. Paweł Nawrocki, długoletni organizator Straży postanowił rocznicę tę upamiętnić imprezą kulturalną. Zorganizował zebranie, na którym omówiono wszystkie sprawy organizacyjne. Impreza ma się rozpocząć akademią w dniu 24 maja.
W tym dniu przybyło bardzo dużo ludzi, w tym przedstawiciele Wojewódzkiej Komendy Straży Pożarnej, w osobach dwóch pułkowników. Ponadto przybyli: Naczelnik Gminy, Gminny Dyr. Szkół w Dukli, ks. Proboszcz oraz działacze OSP w Łękach Dukielskich. Akademię prowadził Dyr. Szkoły Bronisław Węgrzyn. Przemówienia wygłosili: Edward Czajkowski, Dyr. Gminny Szkół mgr Z. Trynkiewicz oraz pułkownik Wojewódzkiej Komendy Straży Pożarnej. Potem nastąpiło wręczenie odznaczeń. Najwięcej jednak otrzymał Paweł Nawrocki.
Po wręczeniu odznaczeń nastąpiła część artystyczna przygotowana przez młodzież szkolną pod kierunkiem nauczycieli. Chór prowadziła p. Z. Zaforemska, a zespół deklamujący wiersze - p. Z. Wierdak, nauczycielka j. polskiego. Oddział przedszkolny wystąpił pod opieką wychowawczyni B. Wierdak. Po akademii gości ugoszczono w Domu Strażaka, a na placu rozpoczęła się zabawa ogrodowa.
c.d.n. Beata Węgrzyn