
ROZWAŻANIA
EWANGELICZNE
28 Października 2007
XXX Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 18
Celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku
niebu, lecz bił się w piersi i mówił: „Boże, miej litość dla mnie,
grzesznika!”.

Modlitwa faryzeusza. Choć wypowiada modlitwę dziękczynną,
jej istotą jest raczej nachalne prezentowanie Panu Bogu własnych zasług.
Dla lepszego ich podkreślenia faryzeusz posługuje się odwołaniem - na
zasadzie kontrastu - do postawy innych ludzi, nie tak „doskonałych” jak
on. Nie ma tu zupełnie miejsca na łaskę, na przyjęcie Bożego działania w
człowieku, które dokonuje się pomimo - a czasem wręcz na przekór -
ludzkiej słabości.
A jak modli się celnik? Ta modlitwa jest rozmową dwóch osób, jest
spotkaniem w "sanktuarium ludzkiego sumienia". I choć wynik tej rozmowy
jest dla celnika wręcz porażający - gdy widzi pełnię prawdy o sobie, o
swoich słabościach, upadkach i draństwach - jednak jest to dla niego
odkrycie życiodajne i wyzwalające. Nie porównuje się z innymi, ale
przyjmuje przed Bogiem odpowiedzialność za swoje czyny, jednocześnie nie
tracąc ufności w Jego moc, miłosierdzie i działanie łaski. Faryzeusz
potrzebował Boga, by utwierdzać się w dobrym samopoczuciu i mniemaniu o
sobie. U celnika spotkanie ze Stwórcą zaowocowało pragnieniem
rozpoczęcia wszystkiego od nowa i naprawienia zła. A jakie są motywacje
i owoce mojej modlitwy?
01 Listopada 2007
Uroczystość
Wszystkich Świętych
Z EWANGELII Mt 5
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. (...) Wtedy
otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: „Błogosławieni ...”

Wielka Karta Chrześcijaństwa: Błogosławieństwa.
„Błogosławieni...” - niezwykłe jest to sformułowanie. Proklamacja
radości! Brakuje nam dzisiaj tej radości. Wielu chrześcijan gdzieś tę
radość zagubiło, młodzi odchodzą od Kościoła, bo patrząc na swoich
rodziców widzą, że niejednokrotnie swoją wiarę traktują jak "kulę u
nogi" - jedynie jak zbiór obciążeń, trudnych przykazań, obowiązków.
Niedobrze się dzieje, że w tak wielki dzień, jakim jest uroczystość
Wszystkich Świętych, przystrajamy się w szaty cmentarnego smutku,
przemijania. To przecież dzień radości! Dzień zwycięstwa "ludzi
błogosławieństw" - tych, którzy wędrując pod górę, szukając Źródła,
znaleźli je w Bogu. Uczestniczą oni w zwycięstwie Chrystusa. Stali się
świadkami prawdy.
To nie przypadek, że właśnie Błogosławieństwa wiodą nas ku nim. Chrystus
nie obiecywał nikomu, że droga ku świętości będzie łatwa. I mówił -
całym swoim życiem, swoją śmiercią na krzyżu i zmartwychwstaniem:
zaufajcie Mi! Nawet jeśli droga ku Mnie okaże się ponad siły! Nawet
jeśli inni będą wam mówić: nie warto! Jeśli będą nawet przekonywać: to
sprzeczność, absurd, paradoks. Zaufajcie Mi!
02 Listopada 2007
Wspom.Wszystkich
Wiernych Zmarłych
Z EWANGELII Mt 5
W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie
było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce.

Jezus nie kryje przed nami ani konieczności swego
własnego „odejścia", swojej własnej śmierci, ani konieczności naszego
odejścia, śmierci każdego z nas. Nie mówi nam „nie bój się nie umrzesz”.
Ale mówiąc o konieczności śmierci pokazuje nam jednocześnie drogę jaką
powinniśmy kroczyć, aby dotrzeć do domu Ojca i pokazuje nam ostateczny
cel naszej wędrówki. Jego słowa: „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem”
można także zrozumieć w następujący sposób: „Ja jestem prawdziwą drogą
życia”, albo „Ja jestem drogą w prawdzie do Życia”.
Czym jest wieczność, wiedzą tylko umarli: nasi bracia starsi w śmierci.
Nam zaś wypada poczekać. Nie musimy wszystkiego wiedzieć od razu i już
dziś. Naprawdę nie musimy.
Naszym zadaniem jest do tego Życia Wiecznego dotrzeć. W domu Ojca czeka
nas prawdziwe życie, czeka nas Życie Wieczne, czeka nas Ten, z Którego
rąk wyszliśmy, nasz Ojciec i nasz Zbawiciel i cała rzesza przyjaciół.
Nie zmarnujmy tego zaproszenia. Znamy drogę, znamy cel. Czemu mielibyśmy
przez własną głupotę dotrzeć tam, gdzie nikt na nas nie czeka ?
04 Listopada 2007
XXXI Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 19
Zacheusz stanął przed Panem i rzekł: „Panie, oto
połowę mojego majątku daję ubogim. A jeżeli kogoś w czymś ograbiłem,
zwracam czterokrotnie”.

Wzruszająca jest scena z dzisiejszej Ewangelii, kiedy
Zacheusz pogardzany przez innych (bo był celnikiem), zostaje
dowartościowany przez Chrystusa.
To nie tylko Jezus okazuje miłosierdzie wobec Zacheusza, ale także
Zacheusz odpowiada radośnie na okazane miłosierdzie, miłosierdziem wobec
innych.
I tego właściwie Bóg od nas oczekuje: współpracy, miłosierdzia,
podejmowania ustawicznie wysiłku nawracania się, bycia dobrym. Bóg jest
cierpliwy i ustawicznie czeka na ludzkie nawrócenie, na ludzką
odpowiedź, na współpracę. Bóg nie lekceważy naszych grzechów, nie udaje,
że ich nie ma, nie twierdzi, że ich nie popełniamy, ale je wybacza i
chce nas od nich uwolnić. Nie robi tego na siłę i wbrew człowiekowi, ale
czeka na jego współpracę i akceptację. Widzi dobrą wolę człowieka i
wychodzi jej naprzeciw, wspomaga ją swoją Łaską i Miłosierdziem. Jak w
przypadku Zacheusza, jak w przypadku celnika Mateusza, jak w przypadku
jawnogrzesznicy ..., jak w tylu innych przypadkach.
Czemu więc odwlekam moje nawrócenie? Przecież go potrzebuję.
11 Listopada 2007
XXXII Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 20
Bóg nie
jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją.

Grób nie jest kresem ludzkiego istnienia! Bóg jest
silniejszy niż śmierć - „nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych”.
Najtrafniej wyraził to święty Paweł Apostoł: „(...) ani oko nie
widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć,
jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują”.
Cóż więc nam pozostaje? Po pierwsze, wierzyć słowom Jezusa. On - tak jak
każdy człowiek - umarł, ale przy tym jako pierwszy zmartwychwstał i
pokonał śmierć. Po drugie, ufać Bogu i Jego miłości. Przyjąć, że nagroda
przygotowana dla nas nieskończenie przewyższa to, co sami moglibyśmy
sobie wymarzyć i przygotować. Uznać, że dla Bożej potęgi śmierć nie jest
żadną przeszkodą. Zrezygnować z niezdrowej ciekawości i zastąpić ją
życiem na co dzień ze świadomością, że każde nasze słowo, gest i czyn
znajdą swe odbicie w wieczności.
W tym duchu zechciejmy przeżywać wszelkie doświadczenia rozłąki i
śmierci bliskich osób, a także fakt, że również dla nas śmierć jest
czymś nieuniknionym. Niech ona nas nie przeraża - ale raczej mobilizuje
do bycia na co dzień z Chrystusem tu, na ziemi - abyśmy mogli być z Nim
na zawsze, także po śmierci.
18 Listopada 2007
XXXIII Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 21
Z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u
wszystkich. Ale włos z głowy wam nie spadnie. Przez swoją wytrwałość
ocalicie wasze życie.

Chrystus chce, by Jego uczniowie patrzyli na dzieje
świata i wszelkie trudne wydarzenia w perspektywie wieczności, która nie
ogranicza się tylko i wyłącznie do świata materialnego, lecz sięga
nieskończenie dalej i głębiej.
Z tego wynika, że kluczem do rozumienia słów Jezusa nie jest pytanie:
kiedy?, lecz jak? Chodzi o decyzję, o wybór stylu i sposobu życia: czy
będzie to pogoń za szczęściem tu na ziemi, czy też życie w obliczu
rzeczywistości, którą na razie Bóg ukrywa przed naszymi oczami.
Nasz pobyt na ziemi jest współpracą z Bogiem przy tworzeniu tej
rzeczywistości, a jednocześnie dojrzewaniem do niej. Wyzwala z lęku
nawet w obliczu utraty życia. Jednocześnie przypomina, że ani piękna
świątynia, ani ludzka mądrość i elokwencja, ani przyjaźń i miłość
najbliższych nie są fundamentem wystarczająco trwałym, by można było na
nim się oprzeć w perspektywie wieczności.
Tylko całkowite zaufanie i oddanie Bogu jest gwarancją tego, że przez
swą wytrwałość ocalimy to, co naprawdę najcenniejsze: życie z Bogiem w
wieczności, gdzie ani śmierć, ani zdrada, ani prześladowania nie będą
już możliwe.
25 Listopada 2007
Uroczystość
Chrystusa Króla
Z EWANGELII Łk 23
„Jezu, wspomnij na mnie, kiedy wejdziesz do swojego
królestwa”. Odpowiedział mu: „Zaprawdę powiadam ci, dziś będziesz ze mną
w raju”.

Czemu tyle w nas buty i pychy, czemu tyle zarozumiałości
i zadufania? Czyżbyśmy byli tak ślepi? Czyżbyśmy nie widzieli naszych
grzechów? Czyżbyśmy byli tak bezrozumni i zarozumiali, żeby Boga
wystawiać na próbę?
Świat współczesny, rozwój nauki, a szczególnie rozwój techniki i
technologii wpędza nas w samouwielbienie, w samoubóstwienie. Jezus, Król
Wszechświata staje się coraz bardziej postacią mitologiczną i bajeczną.
To człowiek staje się panem świata, to człowiek ze swoim rozumem ten
świat podbija, ale i w sposób głupi i nieodpowiedzialny niszczy i
dewastuje. Człowiek postawił się w miejscu Boga i butnie Bogu się
odgraża, wystawia Go na próbę. I co? Jako efekt tej władzy człowieka nad
światem mamy niesprawiedliwość społeczną, nędzę milionów ludzi i rażące
bogactwo garstki miliarderów. 800 milionów ludzi codziennie głoduje na
świecie, dziesiątki tysięcy codziennie umiera z głodu i nędzy, setki
tysięcy ginie w niesprawiedliwych wojnach, zamachach i gwałtach... Czy
trzeba więcej jeszcze aby opisać „królestwo człowieka”?
Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do Twego Królestwa.
02 Grudnia 2007
I Niedziela
Adwentu A
Z EWANGELII Mt 24
Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo Syn Człowieczy
przyjdzie o takiej godzinie, kiedy wy nie będziecie się spodziewać.

A jak było za dni Noego?
„Jedli i pili, żenili się i za mąż wychodzili, i nie spostrzegli się,
kiedy przyszedł potop”. Nie czekali, ich czujność została uśpiona nie
tylko codziennymi czynnościami, ale i dobrobytem, samowystarczalnością,
zamożnością, a przede wszystkim grzechami. Byli tak zadufani w sobie i
zadowoleni, że nie spostrzegli nadchodzącego kataklizmu. A jak będzie
przed przyjściem Syna Człowieczego?
Czy ja przypadkiem nie rozkładam całego mojego kramiku w kolejowej
poczekalni? Czy nie zapomniałem, że mój pociąg może w każdej chwili
nadjechać, że mogę nie zdążyć się spakować? Czy jestem gotowy do
„odjazdu”, do ostatecznej i nieodwołalnej podróży? Czy nie uśpiłem
swojej czujności nie tylko codziennymi zajęciami, ale przede wszystkim
moimi grzechami; pychą, zarozumiałością, zatwardziałością serca,
obojętnością, lekceważeniem moich chrześcijańskich obowiązków? Czas
Adwentu ma mi o tym przypomnieć, że CZEKAM!!! Ale czy ja naprawdę
czekam? Nie na święta, nie na choinkę, nie na miłą i radosną atmosferę,
ale NA PRZYJŚCIE PANA?
Dlatego i wy bądźcie gotowi...
08 Grudnia 2007
Uroczystość
Niepokalanego
Poczęcia NMP
Z EWANGELII Mt 3
Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego
osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem
Bożym

Dlaczego Kościół Katolicki nie pozwala na święcenia
kapłańskie kobiet, a jednocześnie czci Maryję? Czy przypadkiem nie
przeakcentowywujemy roli Maryi w dziele Zbawienia? Takie i tym podobne
pytania można mnożyć. Wszystkie święta maryjne podkreślają na pewno
jedno: Bóg chcąc zbawić człowieka wybrał najbardziej ludzką drogę do
człowieka, drogę przez człowieka, przez Maryję. Słowa Maryi „Fiat mihi
secundum verbum tuum” pozostaną na pewno dla wszystkich pokoleń
niedoścignionym wzorcem i zachętą do naśladowania Tej, Która w pokorze i
uległości wobec woli Bożej stała się Matką wszystkich dzieci Bożych.
A dlaczego Kościół nie święci kobiet? Na to pytanie można odpowiedzieć
również pytaniem: A dlaczego Jezus nie uczynił swojej Matki kapłanem,
ale wybrał dwunastu mężczyzn? Na pewno nie dlatego, że nie chciał się
narażać współczesnym. W tylu innych sprawach się naraził. Może chciał
nam pokazać, że powołanie kobiety inaczej się realizuje i inne ma
wymiary? Tylko, że my tego nie rozumiemy, bo przecież zawsze i we
wszystkim chcemy poprawiać samego Pana Boga. A co nam z tego wychodzi?
09 Grudnia 2007
II Niedziela
Adwentu A
Z EWANGELII Mt 3
Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę
Panu, prostujcie ścieżki dla Niego!

Wstrząsające są słowa św. Jana Chrzciciela z
dzisiejszej Ewangelii. Wstrząsające i ...nie słuchane. Nawoływanie Jana
nadal jest wołaniem na pustkowiu współczesnego świata. Nikt nie traktuje
poważnie jego słów i upomnień. Nikt nie chce uznać, że ma coś do
wyprostowania w swoim życiu, do naprawienia, do zmiany, do oczyszczenia.
Jan woła, a świat patrzy na niego jak na dziwaka, odludka i
katastrofistę. Nikt go nie słucha, a nawet jeśli słucha to nie bierze
poważnie jego słów. Tak chętnie prostowałbym drogi, ale innym, tak
chętnie nawracałbym, ale innych... Ja...? Nie mam nic do zmiany.
Ponad 2000 lat temu narodził się Zbawiciel świata, ale jakoś dziwnie nie
przyszedł On jeszcze do wielu spośród Jego wyznawców, bo ich drogi nadal
są kręte, bo ich ścieżki nadal pogmatwane, bo ich uszy nadal pełne
wrzasku i hałasu, a ich serca zatwardziałe. Gdzie pszenica, a gdzie
plewy w moim życiu?
Trzeba wielkiej pokory i wielkiej uwagi aby usłyszeć i przyjąć poważnie
nawoływanie św. Jana. A może zamiast przygotowywać się do świąt,
najpierw przygotuj się na „przyjście Pana”? Nawrócenie - czy to coś dla
mnie znaczy?
16 Grudnia 2007
III Niedziela
Adwentu A
Z EWANGELII Mt 11
Coście więc wyszli zobaczyć? Proroka? O tak!
Powiadam wam, więcej niż proroka!

Czy Jezus jest tym, na Którego czekamy? Czy my w ogóle na
Niego czekamy? Przechodzi obok nas, dokonuje rzeczy niezwykłych, a my
nawet tego nie zauważamy, pochłonięci „robieniem pieniędzy”. Czy to jest
jeszcze życie? Czy to ma w ogóle sens, być maleńkim trybikiem w ogromnej
maszynie bezsensownych zachcianek i sztucznie podsycanych potrzeb?
Jezus przyszedł aby nas od tego uwolnić, aby nam pokazać, że nasze życie
nie musi być wcale zredukowane, do zarabiania, oszczędzania, ciułania,
pogoni za pieniądzem, robienia kariery, wzajemnego podgryzania się.
Jezus przyszedł, aby nam przynieść pokój, prawdziwy, wewnętrzny pokój,
przekonanie, że moje życie dobrze przeżyłem, chociaż być może niewiele
się dorobiłem. Jezus przyszedł, aby nam pokazać, że bardziej liczy się
prawda i sprawiedliwość niż nowy samochód, wytworny ciuszek, czy nawet
intratna posadka.
Nabierzmy trochę dystansu. Popatrzmy na nasze życie z boku i zapytajmy
samych siebie: Czego szukamy, na co czekamy w swoim życiu? Jaki jest
sens całej tej szarpaniny?
23 Grudnia 2007
IV Niedziela
Adwentu A
Z EWANGELII Mt 1
Oto Dziewica pocznie i porodzi
Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy „Bóg z nami”. Zbudziwszy
się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją
Małżonkę do siebie.

Bóg nie waha się przyjąć ludzkiej
natury i stać się człowiekiem. Bóg jest zawsze z człowiekiem, zawsze po
stronie człowieka, zawsze go szuka i próbuje do siebie doprowadzić.
Przychodzi do nas nie jako władca, nie jako król, ale jako dziecko,
ubogie i pozbawione wszelkich praw aby być z człowiekiem, po stronie
człowieka, aby być dla człowieka. Nie chce człowieka ani przytłaczać,
ani przerażać swoja boskością.
Przychodzi jako dziecko w stajni, w otoczeniu domowych zwierząt, w
ubóstwie i w prostocie, w niedostatku i w biedzie. Bóg przychodzi, aby
być z człowiekiem, a nie przeciwko człowiekowi. Dlaczego więc tak wielu
spośród Jego wyznawców odchodzi od Niego, zarzucając Mu, że jest „Bogiem
odległym”, Bogiem wymagającym, Bogiem obcym? A „jeśli Bóg jest z nami,
to któż przeciwko nam?” Jeśli Bóg jest po stronie człowieka, to cóż może
się nam stać? Jeśli Bóg zdecydował się narodzić wśród nas i być jednym z
nas, to czego się obawiamy i dlaczego - my sami - nie chcemy być z
Bogiem? Człowieku, czy uwierzyłeś już, że Bóg jest po twojej stronie?
|

Nr.
6/71 Okres Zwykły,
Adwent
listopad-grudzień 2007
rok


Listopad
Intencja ogólna: Za tych, którzy prowadzą badania medyczne i
ustanawiają prawa, aby zawsze kierowali się głębokim szacunkiem dla
ludzkiego życia od jego początków aż do naturalnego końca.
Intencja misyjna:
Aby na Półwyspie Koreańskim umacniał się duch pojednania i pokoju.
Grudzień
Intencja ogólna:
Aby społeczeństwo otoczyło opieką osoby dotknięte chorobą AIDS,
zwłaszcza dzieci i kobiety, a Kościół pomógł im doświadczyć miłości
Bożej.
Intencja misyjna:
Aby wcielenie Syna Bożego, które Kościół przeżywa uroczyście w
Święta Bożego Narodzenia, pomogło narodom kontynentu azjatyckiego uznać
Jezusa za Wysłannika Bożego, jedynego Zbawiciela świata.
Drodzy bracia i siostry, obchodzimy dzisiaj
uroczystość Wszystkich Świętych, jutro zaś wspominać będziemy wiernych
zmarłych. Oba te święta liturgiczne, głęboko przeżywane, dają nam
wyjątkową sposobność zadumania się nad życiem wiecznym. Czy współczesny
człowiek oczekuje jeszcze tego życia wiecznego czy też uważa, że należy
ono do całkowicie już przebrzmiałej mitologii? W naszych czasach,
bardziej niż kiedykolwiek w przeszłości, jesteśmy tak bardzo pochłonięci
sprawami ziemskimi, że czasem trudno jest myśleć o Bogu jako o Panu
dziejów i naszego własnego życia. Tymczasem istnienie człowieka, z samej
swej natury, mierzy w coś większego, coś, co je przerasta; nieprzeparte
jest w istocie ludzkiej pragnienie sprawiedliwości, prawdy, pełnego
szczęścia. Wobec tajemnicy śmierci żywe są w wielu ludziach pragnienie i
nadzieja odnalezienia na drugim świecie swych najbliższych. Równie silne
jest przekonanie o sądzie ostatecznym, który wymierzy sprawiedliwość,
oczekiwanie na ostateczną konfrontację, w której każdemu zostanie dane
to, co mu się należy.
" Życie wieczne" oznacza jednak dla nas, chrześcijan, nie tyle wyłącznie
życie, które trwa na zawsze, ile raczej nową jakość egzystencji, w pełni
zanurzonej w miłość Boga, która wyzwala od zła i śmierci, i pozwala nam
bez końca obcować z wszystkimi braćmi i siostrami, uczestniczącymi w tej
samej Miłości. Wieczność zatem może być obecna już w centrum życia
ziemskiego i doczesnego, gdy dusza, za sprawą łaski, połączona jest z
Bogiem, swym ostatecznym fundamentem. Wszystko przemija, jedynie Bóg się
nie zmienia. "Niszczeje moje ciało i serce, Bóg jest opoką mego serca i
moim działem na wieki" (Ps 72 [73], 26). Wszyscy chrześcijanie, powołani
do świętości, to mężczyźni i kobiety, którzy żyją trwale zakotwiczeni u
tej "Skały"; chodzą po ziemi, ale ich serce jest już w Niebie,
ostatecznym mieszkaniu przyjaciół Boga.
Drodzy bracia i siostry, rozważajmy te sprawy z sercem skierowanym ku
naszemu ostatniemu i ostatecznemu przeznaczeniu, nadającemu sens
codziennym sprawom. Ożywiajmy radosne uczucie obcowania świętych i
pozwólmy, by przyciągali nas oni ku celowi naszego istnienia: spotkaniu
twarzą w twarz z Bogiem. Módlmy się, aby było to dziedzictwem wszystkich
wiernych zmarłych, nie tylko naszych najbliższych, ale też wszystkich
dusz, zwłaszcza tych zapomnianych i potrzebujących Bożego miłosierdzia.
Niech Maryja Panna, Królowa Wszystkich Świętych, pomaga nam w każdej
chwili wybierać życie wieczne, "życie w przyszłym świecie", jak mówimy w
Credo; w świecie zapoczątkowanym przez zmartwychwstanie Chrystusa i
którego nadejście możemy przyspieszyć przez nasze szczere nawrócenie i
dzieła miłosierdzia". Benedykt XVI Rozważania przed modlitwą
"Anioł Pański" 1 listopada 2006
O
łaskę owocnego przeżycia kolejnego Adwentu liturgicznego w naszym życiu
doczesnym, przygotowującego nas na Adwent ostateczny.

-
LISTOPAD
01. WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH.
02. WSPOMNIENIE WSZYSTKICH WIERNYCH ZMARŁYCH.
04. Św. KAROLA Boromeusza.
05. Św. ZACHARIASZA i ELŻBIETY - rodziców św. Jana
Chrzciciela.
06. Św. LEONARDA - rycerza frankońskiego, nawróconego przez
św. Remigiusza. Pustelnika, który wstawiał się za
uwięzionymi. Zmarł ok. 550r. Patron jeńców wojennych.
09. ROCZNICA POŚWIĘCENIA BAZYLIKI NA
LATERANIE.
10. Św. LEONA I Wielkiego papieża, doktora Kościoła.
11. Św. MARCINA biskupa.
- 89 ROCZNICA ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI.
12. Św. JOZAFATA Kuncewicza biskupa,
męczennika.
13. Św. Pierwszych Męczenników Polskich: BENEDYKTA, JANA,
MATEUSZA, IZAAKA, KRYSTYNA.
15. Św. ALBERTA Wielkiego biskupa, doktora Kościoła.
- NMP OSTROBRAMSKIEJ - Matki Miłosierdzia.
17. Św. ELŻBIETY Węgierskiej zakonnicy.
18. ROCZNICA KONSEKRACJI BAZYLIKI ŚWIĘTYCH APOSTOŁÓW PIOTRA
I PAWŁA.
- bł. KAROLINY Kózkówny dziewicy i męczennicy.
20. Św. RAFAŁA Kalinowskiego.
21. Ofiarowanie NMP.
22. Św. CECYLII dziewicy i męczennicy, patronki
śpiewu kościelnego.
24. Św. ANDRZEJA Dung-Lac i Towarzyszy.
Pierwsi misjonarze, którzy przynieśli wiarę chrześcijańską
do Wietnamu, przybyli tam w XVI w. Przez kolejne trzy
stulecia chrześcijanie byli prześladowani za swoją wiarę.
Wielu z nich poniosło śmierć męczeńską, zwłaszcza podczas
panowania cesarza Minh-Manga w latach 1820-1840. Zginęło
wtedy od 100 do 300 tysięcy wierzących. Stu siedemnastu
męczenników z lat 1773-1862 Jan Paweł II kanonizował w
Rzymie 18 czerwca 1988 r. (ich beatyfikacje odbywały się w
czterech terminach pomiędzy 1900 i 1951 rokiem). Wśród nich
jest 96 Wietnamczyków, 11 Hiszpanów i dziesięciu Francuzów;
było to ośmiu biskupów i pięćdziesięciu kapłanów (w tym
kilku dominikanów); pozostali to ludzie świeccy, w tym jedna
kobieta - Agnieszka Le Thi Thanh, matka sześciorga dzieci.
Ponieważ kanonizowani zamieszkiwali teren apostolatu Tonkin
Wschodni (położony na wschód od rzeki Czerwonej), który
papież Innocenty XIII powierzył dominikanom z Filipin,
kiedyś też nazywano ich męczennikami z Tonkinu.
Andrzej
Dung-Lac, który reprezentuje wietnamskich męczenników,
urodził się jako Dung An Tran około 1795 r. w biednej,
pogańskiej rodzinie na północy Wietnamu. W wieku 12 lat wraz
z rodzicami, którzy poszukiwali pracy, przeniósł się do
Hanoi. Tam spotkał katechetę, który zapewnił mu jedzenie i
schronienie.
|
Przez trzy lata uczył się
od niego chrześcijańskiej wiary. Wkrótce przyjął chrzest i imię Andrzej.
Nauczywszy się chińskiego i łaciny, sam został katechetą. Został wysłany
także na studia teologiczne. 15 marca 1823 r. przyjął święcenia
kapłańskie. Jako kapłan w parafii Ke-Dam nieustannie głosił słowo Boże.
Często pościł, wiele czasu poświęcał na modlitwę. Dzięki jego
przykładowi wielu tamtejszych mieszkańców przyjęło chrzest. W 1835 r.
Andrzej Dung został aresztowany po raz pierwszy. Dzięki pieniądzom
zebranym przez jego parafian został uwolniony. Żeby uniknąć
prześladowań, zmienił swoje imię na Andrzej Lac i przeniósł się do innej
prefektury, by tam kontynuować swą pracę misyjną. 10 listopada 1839 r.
ponownie go aresztowano, tym razem wspólne z innym kapłanem, Piotrem Thi,
którego odwiedził, by się u niego wyspowiadać. Obaj zostali zwolnieni z
aresztu po wpłaceniu odpowiedniej kwoty. Okres wolności nie potrwał
jednak długo. Po raz trzeci aresztowano ich po zaledwie kilkunastu
dniach; trafili do Hanoi. Tam przeszli okrutne tortury. Obaj zostali
ścięci mieczem 21 grudnia 1839 r. Andrzej był w pierwszej grupie
beatyfikowanych w 1900 r. męczenników wietnamskich.
25. JEZUSA CHRYSTUSA KRÓLA WSZECHŚWIATA.
30. Św. ANDRZEJA Apostoła.
GRUDZIEŃ
01. Koniec okresu zwykłego.
02. Adwent - początek roku liturgicznego A.
03. Św. FRANCISZKA Ksawerego.
04. Św. JANA Damasceńskiego kapłana, doktora Kościoła.
- Św. BARBARY dziewicy i męczennicy.
06. Św. MIKOŁAJA z Miry biskupa.
07. Św. AMBROŻEGO biskupa, doktora Kościoła.
08. NIEPOKALANE POCZĘCIE NMP.
10. NMP LORETAŃSKIEJ.
11. Św. DAMAZEGO papieża.
12. NMP z Guadalupe.
13. Św. ŁUCJI dziewicy i męczennicy.
14. Św. JANA od Krzyża kapłana, doktora Kościoła.
15. Św. MARII od Krzyża di Rosa.
17. Św. MODESTA z Jerozolimy.
19. Św. URBANA papieża.
- Św. ANASTAZEGO papieża.
21. Św. PIOTRA Kanizjusza kapłana, doktora Kościoła.
 |

Syn Boga przybył, by nam objawić miłosierdzie,
jakim Bóg nas darzy. Wezwał nas też, byśmy sami byli miłosierni, bo
wówczas miłosierdzia dostąpimy. Mamy być nauczycielami miłosierdzia
wśród wszystkich ludzi na ziemi.
Łaska wiary i zbawienia należy do Boga, a nie do nas. My natomiast
możemy nauczyć innych miłosierdzia. A jeśli oni to opanują, możemy być
spokojni o ich zbawienie.
Przypowieść „Sąd Ostateczny” /Mt 25, 31-46/ odsłania
decyzję Jezusa o dopuszczeniu do wiecznego szczęścia wszystkich ludzi, o
ile tylko byli na ziemi miłosierni. Oni nawet nie znali Chrystusa. Po
raz pierwszy zobaczą Go na Sądzie. I
dlatego będą pytać: „Kiedyśmy Cię widzieli?” Ale skoro okazali
miłosierdzie innym, Jezus im okaże swoje.
Miłosierdzie jest bramą do nieba, przez którą wejdą na zasadzie łaski
udzielonej przez samego Jezusa, wszyscy miłosierni, niezależnie od tego,
czy Chrystusa znali, czy nie.
My już mamy prawo do nieba na podstawie łaski chrztu.
Oni otrzymają to prawo w chwili Sądu w nagrodę za miłosierdzie, jakie
okazali potrzebującym.
To wielka nadzieja dla wszystkich ludzi, niezależnie od
tego, jaką wyznają religię i jaki mają światopogląd. Mają szansę
zbawienia dzięki łasce Jezusa, okazaną miłosiernym w godzinie Sądu.

03.09. Mszą św. o godz.8.00 ZSP w Łękach Dukielskich rozpoczął
kolejny rok szkolny.
08.09. Poświęcenie ziarna siewnego.
14.09. Nabożeństwo fatimskie przygotowały i przeprowadziły Panie
z Koła Gospodyń Wiejskich z racji 70. rocznicy istnienia KGW w Łękach
Dukielskich. Mszy św. przewodniczył i kazanie okolicznościowe wygłosił
ks. Edward Wołos.
16.09. Comiesięczna zbiórka na budowę plebanii i sprzątanie
kościoła.
23.09. O godz. 17.00 w Sali Widowiskowej rozpoczęły się uroczyste
obchody 70. rocznicy istnienia KGW w Łękach Dukielskich.
04.10. Nauczyciele i uczniowie naszej szkoły po raz kolejny
wzięli udział w Pielgrzymce Rodzin Szkół noszących imię Jana Pawła II do
Częstochowy.
10.10. Mszą św. o godz. 11.00 rozpoczęły się uroczystości 5.
rocznicy nadania ZSP w Łękach Dukielskich imienia Jana Pawła II.
12.10. Uczniowie naszej szkoły przygotowali i przeprowadzili
nabożeństwo fatimskie. Mszy św. przewodniczył i kazanie okolicznościowe
wygłosił ks. Edward Wołos.
14.10. Uroczystą Mszą św. o godz.10.00, połączoną z montażem
słowno-muzycznym poświęconym osobie Jana Pawła II, uczciliśmy kolejny
Dzień Papieski.
18.10. Nabożeństwo różańcowe zostało odprawione w intencji
miejscowych pracowników Służby Zdrowia, którzy wzięli udział we Mszy św.
i nabożeństwie różańcowym z racji wspomnienia św. Łukasza.
21.10. Comiesięczna zbiórka na budowę plebanii i sprzątanie
kościoła.
27.10. Mszą św. o godz. 15.00, połączoną z nabożeństwem
różańcowym, rozpoczęły się tegoroczne obchody Dnia Seniora.
CHRZEST
29.09. Oliwia, Róża Kolasa
14.10. Mateusz Zając
|
ŚLUB
25.08. Dariusz, Wojciech Tomczyk
Karolina,
Małgorzata Belczyk
Krystian,
Tomasz Kostecki
Anna,
Elżbieta Dziadosz
01.09. Jerzy, Stanisław Dereniowski
Dorota,
Weronika Chomentowska
08.09. Jacek, Marek Kamiński
Anna,
Karolina Wiklowska
08.09. Mariusz, Franciszek Kubit
Katarzyna,
Anna Gradowicz
15.09. Tomasz, Jan Bryś
Monika,
Sabina Milewska
13.10. Remigiusz Zieliński
Anna,
Małgorzata Koszela |
ZMARLI
11.09. Stanisław Soliński, l.45
15.09. Stanisława Węgrzyn zd. Wierdak, l.82
05.10. Henryk Pasterkiewicz, l.65 |
Ks.Proboszcz
Wszystkich Świętych, Święto zmarłych
MODLITWY NASZEGO
ZBAWIENIA
LITANIA ZA ZMARŁYCH
W CZYŚĆCU CIERPIĄCYCH
Ojcze z nieba, Boże, - zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże, -
Duchu Święty, Boże, -
Święta Trójco, jedyny Boże, -
Święta Maryjo, - módl się za nim (nią, nimi).
Bramo niebieska, -
Królowo Wniebowzięta, -
Święty Michale, -
Święty Janie Chrzcicielu, -
Święty Józefie, -
Święty ...... (patronie zmarłego), -
Wszyscy święci i święte Boże, -
Bądź mu (jej) miłościw, -wybaw go (ją, ich) Panie.
Od zła wszelkiego, -
Od cierpień w czyśću, -
Przez Twoje wcielenie, -
Przez Twoje narodzenie, -
Przez Twój chrzest i post święty, -
Przez Twój krzyż i mękę, -
Przez Twoją śmierć i złożenie do grobu, -
Przez Twoje zmartwychwstanie, -
Przez Twoje cudowne wniebowstąpienie, -
Przez zesłanie Ducha Świętego, -
Przez Twoje przyjście w chwale, -
Prosimy Cię, abyś nam odpuścił grzechy, - wysłuchaj nas, Panie.
Prosimy Cię, abyś dał nam pragnienie nieba, -
Prosimy Cię, abyś nas zachował od nagłej i niespodziewanej śmierci, -
Prosimy Cię, abyś uchronił nas, naszych krewnych i dobrodziejów od
wiekuistego potępienia, -
Prosimy Cię, abyś naszym dobroczyńcom dał wieczną nagrodę, -
Prosimy Cię, abyś okazał miłosierdzie ofiarom wypadków, katastrof i
wojen, -
Prosimy Cię, abyś wprowadził do wiekuistej światłości naszych
nauczycieli i wychowawców, -
Prosimy Cię, abyś dał wszystkim wiernym zmarłym wieczny odpoczynek, -
Prosimy Cię, abyś pozwolił im radować się w chwale zmartwychwstania, -
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, - zmiłuj się nad nami
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, - zmiłuj się nad nami
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, - zmiłuj się nad nami
Módlmy się: Boże, Ty sprawiłeś, że Twój Syn zwyciężył śmierć i wstąpił
do nieba; daj Twoim zmarłym sługom i służebnicom udział w Jego
zwycięstwie nad śmiercią, aby mogli na wieki oglądać Ciebie, swojego
Stwórcę i Odkupiciela. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
PRZYGOTOWANIE NA ŚMIERĆ
(Czynić każdego dnia)
Przypomnij sobie nasze rzeczy ostateczne:
- w każdej chwili mogę umrzeć i przejść do wieczności,
- w chwili śmierci będę osądzony według moich uczynków,
- jeśli umrę w stanie grzechu śmiertelnego, będę wiecznie nieszczęśliwy
w piekle z szatanami i potępionymi,
- jeśli umrę w stanie łaski uświęcającej, będę wiecznie szczęśliwy z
Aniołami i Świętymi w niebie.
Mój Boże, udziel mi łaski, bym żył i umierał w Twojej świętej miłości i
nigdy Cię nie obraził.
3 razy: Zdrowaś Maryjo...
Matko Boża Patronko Dobrej Śmierci - módl się za nami.
Święty Józefie - módl się za nami.
MODLITWA Z ODPUSTEM ZUPEŁNYM
NA GODZINĘ ŚMIERCI
Panie i Boże mój! Już teraz przyjmuję z Twojej ręki, z poddaniem i
ochotą, każdy rodzaj śmierci, jaki podoba się Tobie zesłać na mnie, wraz
z wszystkimi lękami, karami i cierpieniami, które będą jej towarzyszyły,
jako wynagrodzenie za moje grzechy. Amen.
NOWENNA O UPROSZENIE
ŁASKI DOBREJ ŚMIERCI
O Dziewico, Matko Boża, pamiętaj o nas,
Przed obliczem Twojego Boskiego Syna.
Wstawiaj się za nami, aby odwrócił od nas
Swój sprawiedliwy gniew.
Matko Święta, srogie rany,
Które zniósł Ukrzyżowany,
Wyryj mocno w duszy mej.
Bym z Chrystusem konał razem,
Męki Jego był obrazem,
Rany Jego w sobie czuł.
W ogniu, Panno, niech nie płonę,
Więc mnie w swoją weź obronę,
Gdy nadejdzie sądu gniew.

Gdy kres dni przede mną stanie,
Przez Twą Matkę dojść mi, Panie
Do zwycięstwa palmy daj.
Kiedy umrze moje ciało,
Niechaj duszę mą z swą chwałą
Czeka Twój wieczysty raj. Amen.
V. Módl się za nami Dziewico Bolesna.
R. Któraś stała pod krzyżem Jezusa.
Módlmy się: Panie, Jezu Chryste, pokornie Cię prosimy, spraw, aby Twoja
Matka, Najświętsza Maryja Panna, której podczas Twojej Męki, najświętszą
duszę przebił miecz boleści - wstawiała się za nami u Twego
Miłosierdzia, teraz i w godzinę naszej śmierci. Który żyjesz i królujesz
z Bogiem Ojcem w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki
wieków. Amen.
3 razy: Zdrowaś Maryjo...
Matko Boża Patronko Dobrej Śmierci - módl się za nami.
Święty Józefie - módl się za nami.
MODLITWA I AKT OFIAROWANIA
O UPROSZENIE ŁASKI DOBREJ ŚMIERCI
Ojcze Święty ofiaruję Ci wszystkie Msze święte już odprawione oraz te,
które mają się dzisiaj jeszcze odprawić w całym Kościele, abyś przez
Krew Najdroższą Jezusa Chrystusa, Twojego Syna i za wstawiennictwem
Najświętszej Maryi Panny, Bolejącej u stóp Krzyża, udzielić raczył:
sprawiedliwym - wielkiego daru wytrwania w dobrym, grzesznikom - łaski
doskonałego nawrócenia, a wszystkim wierzącym w Chrystusa, a zwłaszcza
mnie, moim krewnym i członkom Stowarzyszenia, w ostatnich chwilach
życia, łaski przyjęcia świętego Wiatyku, namaszczenia Olejami świętymi i
dobrej, w Twoich oczach śmierci. Przez tegoż Chrystusa Pana naszego.
Amen.
MODLITWA O ŁASKĘ DOBREJ ŚMIERCI
Ukochany mój, Panie Jezu Chryste, wspomnij na ból i gorycz, którymi
rozdarte Twe Serce na krzyżu, przestało bić. Spraw, niech w mojej
ostatniej godzinie, w chwili, gdy serce zamilknie na zawsze, zachowam w
duszy doskonałą miłość, prawdziwy żal, żywą wiarę i niezłomną nadzieję w
Twoje miłosierdzie. Amen.
O, Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie
uciekamy. Ucieczko grzesznych i Patronko dobrej śmierci, bądź z nami w
godzinę naszego konania. Wyjednaj nam żal doskonały, szczerą skruchę,
odpuszczenie naszych grzechów, godne przyjęcie Świętego Wiatyku,
umocnienie Sakramentem Chorych, abyśmy z ufnością mogli stanąć przed
sprawiedliwym, ale i miłosiernym Sędzią, naszym Bogiem i Zbawicielem.
Amen.
O, Święty Józefie, mój dobry Ojcze i Opiekunie Kościoła świętego, ratuj
mnie zawsze, a zwłaszcza w tej chwili, kiedy dusza moja będzie bliska
opuszczenia ciała. Wyjednaj mi łaskę oddania ducha, podobnie jak Ty, w
łączności z Jezusem i Maryją.
Jezu, Maryjo, Józefie Święty, w ręce Wasze oddaję duszę moją teraz i w
godzinę mojej śmierci. Amen.
MODLITWA DO ŚWIĘTEGO
MICHAŁA ARCHANIOŁA
Chwalebny Michale Archaniele, który walczyłeś z takim męstwem przeciw
hufcom zbuntowanych aniołów, przybądź z pomocą konającym. Racz wejrzeć
jak szatan krąży wokół ich łoża, by ich zgubić. Racz wejrzeć, jak się
wysila, by ich utrzymać w więzach grzechu, pogrążyć w zatwardziałości i
zatopić w otchłaniach piekła.
Miłosierny opiekunie dusz, przybądź z pomocą umierającym. Wzbudź w nich
uczucia żywej wiary i szczerej skruchy. Ożyw w nich ufność. Rozpal w ich
sercach święty ogień miłości Bożej. Złagodź ich cierpienia. Uproś im
uległość dla Woli Bożej. Obroń ich w konaniu przed szatanem. Wreszcie,
po odniesionym zwycięstwie, wprowadź ich do przybytku wybranych. Amen.
MODLITWA ZA KONAJĄCYCH
O najłaskawszy Jezu, Miłośniku dusz, błagam Cię przez konanie
Najświętszego Serca Twego i przez boleści Matki Twojej Niepokalanej,
obmyj we Krwi Twojej grzeszników całego świata, którzy teraz konają i
dziś jeszcze umrzeć mają.
Serce Jezusa konające - zmiłuj się nad umierającymi!
Serce Maryi współbolejące - módl się za cierpiącymi!
Wierzę w świętych obcowanie
Z
zamyśleń na pierwszego i drugiego listopada
Uroczystość
Wszystkich Świętych, jest świętem tych, którzy już są u Boga. Po co im
nasza chwała i cześć? Czy może być coś lepszego od przebywania razem z
Bogiem? Czy oni potrzebują naszej pomocy? Wnikając bardziej w charakter
i przesłanie dzisiejszego dnia, widzimy, że bardziej ten dzień jest nam
potrzebny. Nam żyjącym jeszcze tu na ziemi. Ten dzień jest nam bardzo
potrzebny do tego, aby to zaproszenie, które trzymamy w ręku, nie
wypadło nam. Uroczystość Wszystkich Świętych to nasz dzień, w którym
bardziej niż kiedykolwiek powinniśmy się zastanowić nad sensem i
sposobem naszego życia. Czy jest ono godne dziecka Bożego.
Uroczystość Wszystkich Świętych gromadzi nas w kościołach i na
cmentarzach, i to w wyjątkowej liczbie, na wspólnej modlitwie,
rozważaniu i przypominaniu sobie tych, którzy nas poprzedzili w drodze
do wieczności. Jest coś pięknego w tej naszej pamięci o dawnych
przodkach, o rodzicach i rodzeństwie, o przyjaciołach i sąsiadach, o
kolegach ze szkoły, względnie z pracy.
Nasze cmentarze nabierają świątecznego wyglądu. Rozjaśnione lampkami o
wieczornej porze robią wrażenie, jakby ogrodu pełnego kwiatów i
różnokolorowych świateł. Jest w tym jakieś nawiązanie do miejsca pobytu
pierwszych rodziców, zanim popełnili grzech pierworodny. Jest w tym
wyraz tęsknoty za tym, co piękne i pogodne, za życiem wiecznym.
Do wieczności prowadzi świętość
Uroczystość Wszystkich Świętych może być porównana do dorocznych
dożynek, ze względu na język biblijny, na porównania, którymi posługiwał
się sam Pan Jezus. Ziarno przecież musi obumrzeć, aby wydać plon. I oto
tysiące ziaren spoczywa na polskiej ziemi i na całym świecie. Święci,
błogosławieni, uznani publicznie przez Kościół i ci, o których mówi
nasza intuicja i serce, a są ich miliony - to są te duchowe plony.
Święty Jan w Apokalipsie pisze: „...ujrzałem wielki tłum, którego nikt
nie mógł policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i
języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe
szaty, a w ręku ich palmy".
Wsłuchani w te słowa, równocześnie widzimy, że tylko świętość może być
źródłem powszechnej jedności. Na różne sposoby zabiega o nią świat,
daleki od Boga. Tworzy instytucje, wydaje wielkie pieniądze, organizuje
służby tajne i publiczne. Nie szczędzi na zbrojenia. A jedność jest
wciąż czymś odległym. Cmentarze głoszą coś innego.
W obliczu tych, których doczesne szczątki znajdują się na cmentarzach, w
lasach, w morzach i oceanach czy też zostały rozsypane nad obozami
koncentracyjnymi; w obliczu ich doświadczenia i dokonanego życia - warto
zastanowić się nad wieloma sprawami, które dotyczą także i nas. Warto
powrócić do tych fundamentów, na których budowali swoje życie właśnie
ci, o których z taką życzliwością mówi Apokalipsa.
W drugim dzisiejszym czytaniu tę samą myśl ukazuje nam św. Jan:
„Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani
dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy". A w przyszłości
„...będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jaki jest".
Zatem będziemy uczestnikami życia wiecznego i dlatego nasze cmentarze
zwieńczone krzyżami głoszą hymn pochwalny na cześć Jezusa Chrystusa.
Dzięki Jego ofierze na krzyżu zostały otwarte przed nami bramy do
Królestwa Wiecznego, a nadzieja na zmartwychwstanie przekształca się w
rzeczywistość.
Pan Jezus nie tylko nas odkupił na krzyżu. On również nakreślił nam
drogę życia, po której podążając, zasłużymy sobie na uczestnictwo w
tejże rzeczywistości zmartwychwstania. A nasze przejście będzie podobne
do paschy Sługi Bożego Jana Pawła II.
Tę drogę ukazuje nam kazanie na Górze. Osiem błogosławieństw całą swoją
wymową dotyczy naszego duchowego rozwoju, wizji nowego człowieka, czyli
Bożego człowieka. Mówią o tym, co mamy robić, aby móc wejść na drogę do
życia wiecznego i żeby nie zabrakło nam sił w czasie pielgrzymowania.
Z tego powodu Chrystus Pan pozostawił nam sakramenty święte, abyśmy
mieli dosyć światła umysłu, siły woli, radości ducha, jak i wrażliwości
sumienia. O tym wszystkim dobrze jest pamiętać, gdy odmawiając Skład
Apostolski, wyznajemy: „Wierzę w świętych obcowanie". Wspólnota
Świętych, powszechny udział w tej wspólnocie - stanowią bowiem
najwspanialszą perspektywę, z którą każda i każdy z nas spotyka się już
tutaj na ziemi.
Cmentarze to miejsca święte
Zastanawiając się nad jakże ważkimi dla nas kwestiami, warto również
podzielić się pewnymi sprawami bardzo konkretnymi, odnoszącymi się do
utrzymania cmentarzy, do ich ogrodzenia, porządku i czystości.
Nie zawsze, niestety, cmentarze wyglądają tak, jakbyśmy pragnęli.
Składają się na to różne przyczyny, jak ogólne ubóstwo, wielkość
parafii, zaangażowanie kapłanów i rad. Ma swój wpływ wzrost kosztów
robót, a co najważniejsze - nie zawsze my sami mamy wyczucie świętości
tego miejsca i szacunku dla zmarłych. To daje się zauważyć chociażby w
tym, że tak nam trudno zachować ład przy budowaniu pomników. Nierzadko
lekceważymy wyznaczone aleje. Wchodzimy na miejsca sąsiadów. I z tego
powodu jest wiele przykrego zamieszania. W naszych czasach, i to należy
podkreślić, dbamy coraz więcej o kwiaty i światła. Dobrze czynimy, ale
to sprawia, że rosną hałdy zebranych z cmentarza zużytych lampek,
zeschniętych kwiatów i doniczek. Nie można wreszcie milczeć i trzeba
wyznać, że martwią kradzieże, jakie zaczynają pojawiać się i na
cmentarzach. Przedmiotem kradzieży mogą być pasyjki, materiał nagrobków,
a nawet kwiaty.
Wszystko to razem wzięte niech nas zachęci do wspólnej refleksji nad
tym, co mamy zrobić, aby cmentarze nadal pozostały tymi świętymi
miejscami spoczynku doczesnych szczątków naszych bliskich.
To niech mobilizuje księży proboszczów, aby nadal dbali o ład i spokój
na cmentarzach. Wszyscy zaś zainteresowani budową pomników niech
wcześniej zgłaszają się do kancelarii parafialnych celem uzgodnienia
warunków budowy. Niech te pomniki, będące wyrazem naszego szacunku dla
zmarłych, powstają w sposób godny i gwarantujący porządek. Trzeba też
podyskutować na temat wielkości nagrobków. Czy nie byłoby dobrze, gdyby
były bardziej skromne, odpowiadające naszej wierze w ciał
zmartwychwstanie?
W tych dniach razem modlimy się w kościele i na cmentarzu w intencji
naszych drogich zmarłych, prosząc o Boże miłosierdzie dla wszystkich,
którzy tego potrzebują. W tej intencji są ofiarowane Msze św. Starajmy
się ofiarować również odpust zupełny. Prośmy wreszcie Matkę Najświętszą,
aby za życia i po śmierci opiekowała się nami, pośrednicząc w naszych
modlitwach za Poprzedników, którym winniśmy wdzięczność.
Z naszych zaś serc i dusz niech z jeszcze większą wiarą popłyną słowa
tej modlitwy, którą kapłan odmawia w Uroczystość Wszystkich Świętych po
Komunii Świętej:
„Boże, tylko Ty jesteś święty i Ciebie wielbimy jako jedyne źródło
świętości wszystkich zbawionych, spraw, abyśmy z pomocą Twojej łaski
osiągnęli pełnię miłości i od Uczty Eucharystycznej, która nas
podtrzymuje w ziemskiej pielgrzymce, mogli przejść na ucztę w
niebieskiej ojczyźnie". Amen.
+ Antoni P. Dydycz Biskup Drohiczyński

czyli -
Oswajanie cywilizacji
śmierci
Polska jest dziś zupełnie innym krajem, niż była
jeszcze 25 lat temu. Przeżyliśmy już ogrom przemian gospodarczych,
politycznych i społecznych. Nasze marzenia stały się rzeczywistością.
Uwolniliśmy się od Wschodu, a z całą zachłannością zwróciliśmy się ku
Zachodowi i ku temu wszystkiemu, co stamtąd szeroką rzeką płynie do
naszego kraju. Niestety, nie zawsze z tej rzeki wyławiamy najlepsze
ryby. Imponują nam już nie tylko wyjazdy na Zachód i zachodnie ciuchy,
ale nawet tamtejsze „święta”. Jednym z takich „świąt”, które w ostatnich
latach znajduje w naszym kraju szczególnie podatny grunt, jest Halloween.
Kilkanaście lat temu niewielu Polaków o takim „święcie” wiedziało.
Tymczasem w dniach, które dla nas Polaków naznaczone są szczególną
pamięcią o naszych bliskich zmarłych, w Stanach Zjednoczonych wiele
domów „udekorowanych” jest postaciami szkieletów, duchów i wampirów, a
cmentarze są puste. Amerykańskie dzieci, przebrane za czarownice i
diabły, chodzą od domu do domu, zbierając cukierki. Tak bawią się
amerykańskie dzieci, a dla wielu dorosłych Halloween jest jeszcze jedną
okazją do wesołej zabawy. Na tej wcale nie wesołej, a wręcz okrutnej,
zabawie zarabiają przede wszystkim producenci kostiumów halloweenowych i
plantatorzy dyń. Wydrążona i podświetlona dynia jest jednym z
podstawowych rekwizytów na Halloween. Przypomina czasy rzeźbienia
demonów, aby odstraszały od nieszczęścia.
W czasie Rewolucji Francuskiej lewacy likwidowali święta kościelne,
zastępując je nowymi. W szale zmian usunęli nawet tradycyjny kalendarz,
bo był zbyt „katolicki”. Dzisiaj obcujemy z nowym wydaniem
rewolucjonistów, którzy chcą przywrócić celtycki, a więc pogański i
mroczny zwyczaj czczenia złych duchów. Na razie w formie zabawy. Ale czy
jest to przypadek, że w wigilię Wszystkich Świętych i dwa dni przed
Zaduszkami mamy bawić się na Halloween?
W czasach przedchrześcijańskich mieszkańcy Irlandii 1 listopada czcili
nowy rok, składając z tego powodu duchom ofiary, nawet z ludzi. Problem
polegał na tym, że czcili wówczas boga śmierci. Podobno właśnie z tego
okresu bierze się zwyczaj wkładania w wydrążone dynie świeczek. Kiedy na
wyspę przybyli misjonarze, zastąpiono ten obrzęd Wszystkimi Świętymi.
Poprzedzający go dzień nazwano wigilią dnia Wszystkich Świętych i stąd,
po wiekach i różnych skrótach, powstało dzisiejsze słowo „Halloween” (od
„Hallow Even”). O ile pierwotnie dzień ten podobny był do naszych
Zaduszek, bo w zamian za słodycze czy drobne biedni ofiarowali bogatym
modlitwy za ich zmarłych, dzisiaj wymiar religijny tego dnia zanikł
zupełnie, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Stał się biznesowym
przedsięwzięciem, w którym sprzedaje się straszne stroje czy elementy do
budowy „zamków grozy” dla dzieci. Słowem - biorąc cytat z „Misia” S.
Barei - stworzono „nową, świecką tradycję”. Ale nie tylko…
Jak można było przypuszczać, kiedy ruguje się Chrystusa, w istocie nie
chodzi tylko o neutralność. Halloween to również święto wszelkiej maści
satanistów, okultystów, wiedźm (w USA jest zarejestrowanych 3 miliony
„czarownic”!). Policja odnotowuje tego dnia przypadki składania ofiar z
ludzi. To nie żart. To smutna prawda. Zresztą już sama oprawa tego dnia
pokazuje, z czym mają się oswajać młodzi ludzie. Nie przez przypadek
pełno jest tego dnia i po zmierzchu latających po ulicach kościotrupów,
diabłów oraz demonów, a nawet rozkładających się zwłok.
Nie może
więc dziwić szczególne reklamowanie tego „święta” w katolickiej Polsce.
Czynią to od kilku zaledwie lat ludzie telewizji, reklamy, a nawet
nauczyciele urządzający bale przebierańców - oczywiście, im przebranie
straszniejsze, tym lepsze. Dlatego każdy katolik powinien zdawać sobie
sprawę z realnego zagrożenia. Bo to nie tylko „zabawa”, ale oswajanie
się ze Złem. Na razie metodą zabawy, małych kroków i usuwania w cień
naprawdę istotnych, religijnych świąt. Ale właśnie tak wszystko się
zaczyna.
To rzekomo wesołe „święto” jest szeroko nagłaśniane przez media. Jest to
tym bardziej niebezpieczne, że tradycja tego „święta” została przejęta
przez satanistów, którzy noc Halloween (z 31.X na 1.XI) uważają za swoje
święto, sądząc, że wtedy właśnie szatan ma szczególną moc. Jest to więc
noc tzw. „czarnych mszy”, orgii seksualnych i ofiar składanych nie tylko
ze zwierząt, ale także z ludzi.
Nie dziwi więc, że na praktyki związane ze świętowaniem Halloween
zareagowały chrześcijańskie Kościoły Europy. Zobaczyły w tym nie tylko
obyczaj pogański, ale też gloryfikację zła, przemocy i śmierci.
Emerytowany arcybiskup Mediolanu, kard. C.M. Martini stwierdził, że
Halloween jest obcy naszej tradycji tak bogatej w wartości zasługujące
na pielęgnowanie. W Polsce zmarły przed kilku laty biskup radomski J.
Chrapek uznał obyczaj Halloween za pogański, który promowany przez media
i bezmyślną propagandę, prowadzoną także w szkołach, może zamazać
chrześcijańską głębię uroczystości Wszystkich Świętych. Według ks.
Leszka Slipka Halloween to zabawa dla dorosłych o umysłowości dziecka,
amerykański zwyczaj, nie mający charakteru religijnego. Natomiast
dominikanin o. Jędrzejewski mówi wprost: Halloween, czyli święto duchów
uważam po prostu za głupie. Zgadzając się w pełni z tymi argumentami,
dodałbym jeszcze, że Halloween jest „świętem” bardzo niebezpiecznym, bo
spłycającym i ośmieszającym wartość życia duchowego i pozagrobowego, a
czyni to z tym większą perfidią, że wzywa do zabawy właśnie w tych
dniach, kiedy my chrześcijanie wspominamy pamięć naszych zmarłych.
„Święto”, które powoli weszło do naszego kraju, rozgaszcza się w nim na
dobre. Od nas tylko zależy czy tradycja naszych rodzin zostanie przez
nie zdominowana.
Warto więc może właśnie nad tym zastanowić się dzisiaj, gdy będziemy
szli na groby, przygotowując się do zbliżających się dni 1 i 2
listopada.
opr. H.Kyc
Świętymi
bądźmy!
Kościół
chlubi się wobec świata przeogromnym dziedzictwem świętości swoich
najlepszych córek i synów. Od ponad dwóch tysięcy lat Kościół rozrasta
się i trwa jak drzewo rodzące dobre owoce. Każde pokolenie chrześcijan,
różnego stanu życia, narodowości i języka, może pochlubić się wielkimi
świętymi i błogosławionymi. To oni stali się jasnymi „źródłami światła w
świecie” (Flp 2, 15). Święci są dla nas punktem odniesienia, a nie tylko
patronami i orędownikami przed Bogiem.
Święci to przede wszystkim ci, których możemy nazwać przyjaciółmi Boga -
to świadkowie Chrystusa. Ich życie pokazuje, że można żyć Ewangelią na
co dzień; że można postępować, jak Chrystus uczy i wymaga. Jest
konkretnym przykładem wcielenia Ewangelii. Święci naśladują wiernie
Chrystusa, pierwszego Świętego: apostołowie, męczennicy, Ojcowie
Kościoła, eremici, mnisi, dziewice, apostołowie narodów, heroiczni
wyznawcy. Są wśród nich także myśliciele, poeci, matki i ojcowie, rzesza
dzieci i ludzi młodych. Wśród świętych spotykamy polityków, ekonomistów,
osoby publiczne i zwykłych, szarych ludzi. Święci bronią Kościół przed
„bylejakością”.
Zawsze zagrożeniem dla Kościoła były grzech i zgorszenie. Wielu ludziom
wydaje się, że wymagania ewangeliczne są zbyt ciężkie, niemożliwe do
wypełnienia. Niektórzy chcieliby, aby ocenzurować Ewangelię i usunąć z
niej słowa o krzyżu, trudnej miłości nieprzyjaciół, przebaczeniu,
zaparciu się siebie. Chcieliby, żeby zostawić tylko słowa o miłości i
miłosierdziu, o pokoju, przyjaźni, dobru... Czasami słyszy się, że
Kościół jest „niedzisiejszy”, bo stawia ludziom wymagania, podczas gdy
panuje moda, aby żyć bezstresowo i rozrywkowo. Święci, których
człowieczeństwo dojrzewało w cieniu krzyża i wymagań Bożego prawa, mówią
nam, że Ewangelia ma rację bytu. Pokazują nam też, gdzie możemy znaleźć
szczęście. Święci to przecież ludzie w pełni szczęśliwi.
Najskuteczniejszym antidotum na mierność jest bez wątpienia świadectwo
świętych. Są oni głosem Boga, który na różne sposoby przemawia do ludzi.
Są niejako słowami, które Bóg wypowiada w historii dla dobra ludzkości.
W każdym czasie Pan Bóg działa poprzez świętych. Oni są prorokami,
objawiającymi świętego Boga i wskazującymi drogę prawdy i zbawienia. To
ludzie żyjący „na świadectwo”. Święci ukazują nam ideał ludzkiego
człowieczeństwa. Oni są wyraźnym obrazem Boga. Patrząc na nich, widzimy
Boga samego. To dla nas bardzo ważne świadectwo. W świecie, w którym
dużo mówi się o godności osoby ludzkiej i jej prawach, a tak naprawdę te
prawa się depcze, święci są pocieszającym znakiem, że i dzisiaj godne
człowieczeństwo jest możliwe. Weźmy chociażby świadectwo świętych z
czasów II wojny światowej. Kiedy ludzkość pogrążona była w szaleństwie
wrogości i ciemnej nocy totalitaryzmów, kiedy pogrążała się w opętańczej
nienawiści, pojawili się święci, którzy zaświadczyli, że od zła
potężniejsze są miłość i wiara, że nawet w tak trudnych czasach można
żyć z Bogiem w sercu. Oni w najbardziej mrocznych miejscach na ziemi, w
łagrach i lagrach, skąd wygnano Boga, byli znakiem Jego obecności i
zwycięstwa. Świętym zawdzięczamy to, że ukazali nam, jak wielkie może
być ludzkie człowieczeństwo przeżywane według zamysłu Bożego.
Dzisiaj również potrzeba nam świadków Boga. Bo pojawiły się nowe miejsca
na ziemi, w których Bóg nie jest mile widziany. Bo pojawiły się nowe
sposoby deptania człowieka i odbierania mu godności. Święci dają
świadectwo, że nasz Kościół jest żywą wspólnotą wiary i miłości.
Drzewem, które rodzi owoce łaski i dobra. Papież Jan Paweł II w Lucce we
Włoszech powiedział: „Święci, którzy w każdej epoce historii ukazywali
światu blask światłości Bożej, są widzialnymi świadkami tajemniczej
świętości Kościoła (...). Aby zrozumieć głębię Kościoła, musicie
spojrzeć na nich. Lecz nie tylko na tych świętych, którzy zostali
kanonizowani, lecz także na wszystkich świętych ukrytych, anonimowych,
którzy starali się żyć Ewangelią wśród zwykłych, codziennych
obowiązków”. Dołączmy do świętych! Nie bójmy się naszego powołania do
jedności z nimi.Wierzę...
„Wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół powszechny, w świętych
obcowanie” - codziennie w pacierzu składamy to nasze wyznanie wiary. Ale
nigdy w ciągu całego roku, tak jak teraz - w tych początkowych dniach
listopada - nie staje się żywa w nas prawda o świętych obcowaniu.
Pielgrzymujemy na cmentarze, aby przyklęknąć nad grobami naszych
bliskich. Wspominamy ich podczas modlitwy różańcowej, ofiarowujemy za
ich dusze Msze Święte... To wszystko jest znakiem tego, iż od śmierci
potężniejsza jest miłość.
Łaciński termin „communio sanctorum” - tradycyjnie tłumaczony jako
„świętych obcowanie” - oznacza powszechność Kościoła, który obejmuje nie
tylko obecnie żyjących wyznawców Chrystusa, ale także tych, którzy nimi
byli i tych, którzy nimi będą. Kościół przekracza ramy
widzialno-instytucjonalne. Tworzą go zbawieni, którzy cieszą się
szczęściem wiecznym w niebie, obecnie żyjący na ziemi oraz ci, którzy
poprzez pokutę w czyśćcu przygotowują się do tego, aby oglądać Boga
„twarzą w twarz” w Jego Królestwie. Prawda o świętych obcowaniu
przypomina nam o jedności Kościoła i to, że pomiędzy poszczególnymi jego
członkami istnieje mocna więź - więź solidarności i miłosierdzia,
miłości i wzajemnej troski.
Wyrazem naszej wiary w świętych obcowanie jest modlitwa za zmarłych oraz
prośba o wstawiennictwo świętych. Jesteśmy również przekonani, że nie
tylko święci, ale i nasi bliscy zmarli, choćby jeszcze cierpieli w
czyśćcu, przychodzą nam z pomocą. Kiedy więc w te dni listopadowe
nawiedzamy cmentarze i szepczemy nasze „Zdrowaś Maryjo” za zmarłych,
czyńmy to nie tylko w duchu wdzięczności dla tych, którzy odeszli, ale
przede wszystkim z głębokim przekonaniem, że jesteśmy sobie bliscy,
jesteśmy ze sobą zjednoczeni w Chrystusie. I tak jak „nic nas nie może
odłączyć od miłości Boga”, podobnie nic nas nie może odłączyć od tych,
których kochamy. Nawet śmierć. Przeciwnie, potrafi ona nieraz oczyścić i
wzmocnić więź z tymi, którzy nas opuścili. Modlitwa za zmarłych, którą
Kościół praktykuje i poleca od zarania swojego istnienia, jest jednym z
uczynków miłosierdzia chrześcijańskiego. Jest ona potrzebna duszom
czyśćcowym. Jest potrzebna i nam. Do czego? Przede wszystkim przypomina
nam o tym, że i nasze życie się zakończy. Że trzeba będzie zostawić
wszystko i odejść wtedy, gdy Bóg nas zawoła... Uczy nas pokory wobec
życia i odpowiedzialności za nie. Stwarza też pomiędzy nami, a zmarłymi
pomost sięgający poza próg śmierci. Jest to szczególnie ważne dla tych,
którzy boleśnie odczuwają puste miejsce po swoich bliskich, jest źródłem
prawdziwej pociechy. Ci, którzy odeszli, nie odeszli w nicość. Wrócili
do Boga i są w Jego ręku. Żyją i możemy doświadczyć dobra z ich strony
(dusze czyśćcowe mogą przychodzić nam z pomocą poprzez swe cierpienie).
Ale i my możemy coś dla nich uczynić. Nasza wzajemna troska o siebie nie
kończy się w chwili śmierci. Trwa w Bogu więź miłości. I jeszcze jedna
refleksja: za życia nie zawsze umiemy sobie o wszystkim powiedzieć. Nie
umiemy wszystkiego wybaczyć lub nie zdążymy przeprosić. Nie mamy odwagi
okazać miłości. Śmierć kogoś bliskiego przyszła nieoczekiwanie lub zbyt
wcześnie... Jeśli wierzymy w świętych obcowanie, możemy to wszystko
naprawić. Zdążyć. A wszystko to za pomocą prostej modlitwy, której uczy
nas liturgia Mszy Świętej: „Błagamy Cię, daj im oraz wszystkim
spoczywającym w Chrystusie udział w Twojej radości, światłości i
pokoju”.
Te dni listopadowe, spokojne i zimne, ogrzewane płomykami zniczy i
zasnute mgłami pełnymi tajemnicy, niech nas skłonią również do refleksji
nad naszym życiem, jego przemijaniem i kresem. Zwykle uciekamy od takich
myśli. Dla wielu są one trudne i bardzo przykre. Ale jeśli wierzymy w
zmartwychwstanie i żywot wieczny, nie lękajmy się ich. Przemieńmy je w
modlitwę o dobrą śmierć: „O Jezu konający na krzyżu - ulituj się nade
mną przy skonaniu moim! Ostatnie chwile moje na ziemi niech będą z Tobą,
o Jezu! Ostatnie moje spojrzenie niech będzie na Ciebie, Jezu! Ostatnia
myśl moja niech będzie o Tobie, Jezu! Ostatnie serca bicie niech będzie
dla Ciebie, o Jezu! W swoje ręce przyjmij ducha mego, o Jezu! Do swego
Królestwa wprowadź mnie, Jezu! Z Tobą, o Jezu, na ziemi, z Tobą niech
będę, o Jezu, w wieczności! Amen”.
WYDARZENIA LITURGICZNE
Nasz Bóg i Pan
Chrystus Król
W grudniu 1925 r. encykliką „Quas primas” Papież Pius XI ustanowił
uroczystość Chrystusa Króla. Jest oczywiste, że w przypadku Chrystusa
tytuł ten nie posiada znaczenia politycznego, chociaż nie bez znaczenia
pozostaje jego znaczenie polityczne w odniesieniu do życia
chrześcijańskiego, ale przede wszystkim ma on znaczenie w odniesieniu do
Królestwa Bożego. Uwypukliła to posoborowa reforma liturgiczna, która
sprecyzowała znaczenie święta ustanowionego przez Piusa XI,
podkreślając, że chodzi o Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Tytuł ten
wskazuje, że królowanie Chrystusa obejmuje całą rzeczywistość stworzoną.
Cały wszechświat jest objęty władzą i królowaniem Chrystusa. W
Chrystusie Królu, naszym Królu i Stwórcy, nabiera blasku, wzniosłości i
spokoju całe nasze życie. Chrystus Król jest Bogiem serca ufnego, jeśli
ono Go przyjmuje i z Nim się utożsamia.
Tytuł „Król” stale szedł za Jezusem, stając się ciągłym motywem
prześladowania. Herod wpadł w gniew, gdy dowiedział się od Mędrców, że
przybyli uwielbić nowo narodzonego Króla żydowskiego. Gdy na brzegu
Jeziora Tyberiadzkiego tłum zdał sobie sprawę, że nasycił się pięcioma
bochenkami chleba i dwiema rybami, nad którymi Jezus odmówił
błogosławieństwo, chciał obwołać Go królem. Ale takim, który zaspokaja
pragnienia i zastawia stół. Gdy Jezus wszedł do Jerozolimy, tłum, który
dowiedział się, że wskrzesił Łazarza i przywrócił wzrok niewidomym,
ogłosił Go królem. „Siebie podaje za Mesjasza - Króla” (Łk 23, 2) -
oskarżyli Go kapłani przed Piłatem, by doprowadzić do wyroku
skazującego. „Witaj, Królu żydowski!” - kpili z Niego żołnierze w czasie
biczowania (Mk 15, 18). Przybity do krzyża, słyszy urągania: „Jeśli ty
jesteś Królem żydowskim, wybaw sam siebie” (Łk 23, 37).
Tytuł „Król” był motywem prześladowania Jezusa, ale zarazem stale był
obecny w tle Jego działalności i Jego wypowiedzi. Jest Królem - owszem,
ale nie w sensie pospolitym. Jego królestwo nie ma nic wspólnego z
królestwami ziemskimi. Jest ono królestwem słabych, odrzuconych,
ostatnich, grzeszników... Wszystkie wielkie przypowieści, które dotyczą
sprawiedliwości i miłości w królestwie Bożym, ukazują Chrystusa jako
Króla i Jego królowanie. On jest Królem, który daruje dług słudze. On
jest Królem, który przygotowuje gody dla swoich sług i zaprasza ubogich
na ucztę. On jest Królem sądu ostatecznego, który jak pasterz oddziela
owce od kozłów: „Wtedy odezwie się do nich Król...” (Mt 25, 34).
Apostołowie mieli trudności ze zrozumieniem tego nauczania. Także po
śmierci Jezusa na krzyżu nie rozumieli, że aby wejść do królestwa
Bożego, trzeba stać się dzieckiem. Mimo wszystko chcieli króla, który
przeciwstawiłby się cezarowi rzymskiemu, zapewnił pomyślność narodowi, a
im dał udział w sprawowaniu władzy. Nie jest dla nas obcy fakt, że
również dzisiaj szuka się takiego Chrystusa, przy którym można by zrobić
karierę, osiągnąć prestiż, zdobyć pieniądze i władzę, a więc takiego
Chrystusa, jakim On nigdy nie był i nie będzie. Trzeba, aby wszyscy
wierni, od największego do najskromniejszego, zdali sobie sprawę i
przypomnieli sobie, że On wstąpił na krzyż i na krzyżu stał się Królem.
Chrystus nie jest i nie może być dla nikogo parawanem do obrony własnych
interesów, drogą do zdobycia przewagi nad innymi czy też mieczem
politycznej szermierki.
Królestwo Boże nie przychodzi drogą tryumfu i panowania; nie głosi się
go krzykiem i przez megafony. Jest wewnątrz nas! Jezus mówi: „A jeśli Ja
palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was
królestwo Boże” (Łk 11, 20). Przyjęcie autentycznego królowania
Chrystusa dokonuje się wtedy, gdy przyjmuje się Jego krzyż jako wezwanie
i moc do nawrócenia. Taka postawa jest najbardziej autentyczną
realizacją królestwa Bożego, które umacnia się w nas i wokół nas, stając
się drogą do prawdy, sprawiedliwości, życia, miłości i pokoju.
Święty czas Adwentu
Niewielu ludzi ma tak wielką pokorę i ufność, jak Setnik (zob. Mt 8,
5-13). Żołnierz, którego raczej trudno podejrzewać o szczególną
pobożność, wyznał: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł pod dach
mój...”. Tym zdobył serce Jezusa. Także my tym samym wyznaniem prosimy
Jezusa w każdej Eucharystii, aby przyszedł i zamieszkał z nami.
Przeżywamy kolejny Adwent w naszym życiu. Ma on trzy wymiary. Pierwszy
można nazwać „historycznym”. W adwentowych czytaniach ze Starego
Przymierza echem powracają tęsknoty i cierpienia Narodu Wybranego, który
oczekiwał od Boga wybawienia. Prorocy, zwłaszcza Izajasz, opisują smutek
i uciemiężenie ludzi żyjących daleko od Boga.
Drugi wymiar Adwentu to eschatologiczne odniesienie ku dniom
ostatecznym. Ponieważ Bóg jest naszą przyszłością, oczekujemy powtórnego
przyjścia Jezusa. Adwent przypomina nam, że żyjemy w perspektywie końca
świata i sądu. Jezus przyjdzie sądzić żywych i umarłych. To drugie Jego
przyjście dokona się niespodziewanie.
Trzeci wymiar Adwentu to bezpośrednie przygotowanie się na obchody Świąt
Bożego Narodzenia. Poprzez modlitwę adwentową, wyciszenie i umartwienia
możemy stać się godni świąt. Przygotowanie do Bożego Narodzenia nie może
ograniczyć się do zrobienia porządków w domu, zdobycia choinki czy
zakupienia większej ilości jedzenia. Święta mają swój sens religijny:
mamy zjednoczyć się z Jezusem. Przeżyć ponownie tajemnicę Jego
przyjścia. Zastanówmy się, jak uczynić ten Adwent czasem duchowego
wzrastania? Niech nasz Adwent będzie przygotowaniem Jezusowi duchowych
darów. Trochę to dziwne, że w Boże Narodzenie prawie wszyscy otrzymują
prezenty świąteczne: drobiazgi, które są znakiem sympatii, pamięci czy
miłości. Zdarza się jednak, że najważniejszy - Jezus, nie otrzymuje nic.
Może zatem przygotować coś dla Niego? Jakieś nasze wyrzeczenie, jakąś
jałmużnę, może bardziej powalczyć z nałogiem czy codziennym lenistwem?
Patronem naszego Adwentu może stać się ten ewangeliczny Setnik - szczery
i uczciwy człowiek. Wiele dobrego słyszał o Jezusie, a wieści rodziły w
nim ufność. Znał też doskonale siebie: wiedział, że jest człowiekiem
grzesznym. Nie czuł się godny zaszczytu, aby Jezus wszedł do jego domu.
Czy my jak setnik potrafimy uznać nasz grzech: „Panie, nie jestem
godzien” (Mt 8, 8), i mimo grzechu ufnie zwrócić się do Jezusa? Czy stać
nas na pokorę, która otwiera drzwi Bożego Serca? W Adwencie przyjdzie
czas na rekolekcje, spowiedź św. Przeżyjmy sakrament pojednania w duchu
Setnika, który prosił „Panie, nie jestem godzien..., ale powiedz tylko
słowo...”.
opr. H.Kyc
Niedzielna
Msza św. - udane życie
Homilia Ojca Świętego Benedykta
XVI wygłoszona w czasie Mszy św. w katedrze św. Szczepana w Wiedniu 9
września 2007 r.
Drodzy
Bracia i Siostry!
„Sine dominico non possumus!”. Bez daru Pańskiego, bez dnia Pańskiego
nie możemy żyć: tak odpowiedziało w roku 304 kilku chrześcijan z Abitene,
w dzisiejszej Tunezji, schwytanych na niedzielnej celebrze liturgicznej,
która była zabroniona. Postawiono ich przed sędzią i zapytano, dlaczego
sprawowali w niedzielę chrześcijański obrzęd religijny, chociaż
wiedzieli, że jest on karany śmiercią.
„Sine dominico non possumus”. W słowie „dominico” nierozerwalnie łączą
się dwa znaczenia, których jedności musimy się na nowo nauczyć
postrzegać. Jest to przede wszystkim dar Pana - tym darem jest On sam:
Zmartwychwstały, z którym kontaktu i bliskości chrześcijanie potrzebują,
aby być sobą. Nie jest to jednak wyłącznie kontakt duchowy, wewnętrzny,
subiektywny: spotkanie z Panem wpisuje się w czas w określonym dniu. A w
ten sposób wpisuje się w nasze konkretne życie, cielesne i wspólnotowe,
którym jest tymczasowość. Daje naszemu czasowi, a więc i naszemu życiu
jako całości, centrum, jakiś wewnętrzny porządek.
Dla tamtych chrześcijan niedzielna celebracja eucharystyczna była nie
przykazaniem, lecz wewnętrzną potrzebą. Bez Tego, który wspiera nasze
życie swoją miłością, samo życie jest puste. Porzucenie czy zdrada tego
centrum pozbawiłoby samego życia jego podstawy, jego wewnętrznej
godności i jego piękna.
Czy taka postawa ówczesnych chrześcijan ma znaczenie również dla nas,
dzisiejszych chrześcijan? Tak, dotyczy także nas, potrzebujących
relacji, która wspierałaby nas oraz nadała kierunek i treść naszemu
życiu. My też potrzebujemy kontaktu ze Zmartwychwstałym, który
podtrzymuje nas aż poza śmierć. Potrzebujemy tego spotkania, które nas
łączy, które daje nam przestrzeń wolności, które pozwala nam spojrzeć
poza aktywizm życia codziennego ku twórczej miłości Boga, od którego
pochodzimy i do którego idziemy.
Jeśli jednak wsłuchamy się w dzisiejszy fragment Ewangelii, w Pana,
który w nim do nas przemawia, przerazimy się. „Kto nie wyrzeknie się
wszelkiej swojej własności i nie porzuci wszystkich więzów rodzinnych,
nie może być moim uczniem”.
Chcielibyśmy zaoponować: Co mówisz, Panie? Czy może świat nie potrzebuje
właśnie rodziny? Czyż nie potrzebuje ojcowskiej i macierzyńskiej
miłości, miłości między rodzicami a dziećmi, między mężczyzną a kobietą?
Czyż i my nie potrzebujemy umiłowania do życia, radości życia? I czy nie
potrzeba też osób, które zainwestowałyby w dobra tego świata i zbudowały
ziemię, która została nam dana, aby wszyscy mogli mieć udział w jej
darach? Czyż nie zostało nam powierzone również zadanie troski o rozwój
ziemi i jej dóbr?
Jeśli posłuchamy Pana lepiej i posłuchamy Go w całokształcie tego, co
nam mówi, wówczas zrozumiemy, że Jezus nie wymaga od wszystkich tego
samego. Każdy ma swoje osobiste zadanie i rodzaj drogi zaplanowanej dla
siebie. W dzisiejszej Ewangelii Jezus wprost mówi o tym, co nie należy
do zadań wielu, którzy przyłączyli się do Niego w pielgrzymce do
Jerozolimy, lecz co jest szczególnym powołaniem Dwunastu. To oni muszą
przede wszystkim przezwyciężyć zgorszenie Krzyża, a następnie muszą być
gotowi porzucić naprawdę wszystko i przyjąć pozornie absurdalną misję,
by iść na krańce ziemi i przy swojej niedostatecznej kulturze, głosić
światu pełnemu rzekomej erudycji i pozornej bądź autentycznej formacji -
jak niewątpliwie w szczególności także ubogim i prostym - Ewangelię
Jezusa Chrystusa.
W swoim marszu po rozległym świecie muszą być gotowi doświadczyć na
sobie męczeństwa, aby w ten sposób dać świadectwo Ewangelii Pana
ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.
Jeśli słowo Jezusa skierowane jest przede wszystkim do Dwunastu, Jego
wezwanie, wykraczając poza moment historyczny, oczywiście obejmuje
wszystkie wieki. W każdym czasie wzywa On osoby, aby liczyły wyłącznie
na Niego, aby porzuciły całą resztę i były całkowicie do Jego
dyspozycji, a tym samym do dyspozycji innych: do tworzenia oaz
bezinteresownej miłości w świecie, w którym tak często zdają się liczyć
tylko władza i pieniądz.
Dziękujemy Panu za to, że we wszystkich stuleciach dawał nam mężczyzn i
kobiety, którzy z miłości do Niego porzucili wszystko, co mieli, stając
się promiennymi znakami Jego miłości! Wystarczy przypomnieć takie osoby,
jak Benedykt i Scholastyka, jak Franciszek i Klara, Elżbieta z Turyngii
i Jadwiga Śląska, jak Ignacy Loyola, Teresa z Avila aż po Matkę Teresę z
Kalkuty i Ojca Pio! Osoby te całym swoim życiem stały się interpretacją
słowa Jezusa, które w nich staje się bliskie nam i zrozumiałe. Prośmy
Pana, aby także w naszych czasach dał wielu osobom odwagę porzucenia
wszystkiego i tym samym bycia do dyspozycji wszystkich.
Jeżeli jednak powrócimy teraz do Ewangelii, możemy zauważyć, że Pan nie
mówi tam tylko o niektórych nielicznych i o ich szczególnym zadaniu;
istota tego, co ma On na myśli, dotyczy wszystkich.
To, o co chodzi w ostateczności, wyraża raz jeszcze w sposób
następujący: „Kto chce zachować swoje życie, straci je a kto straci swe
życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek,
jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?” (Łk 9, 24
nn.). Kto chce jedynie posiadać swoje życie, wziąć je tylko dla siebie,
ten je utraci. Tylko ten, kto się daje, otrzymuje swe życie.
Innymi słowy: tylko ten, kto miłuje, znajduje życie. A miłość wymaga
zawsze wyjścia z siebie, wymaga porzucenia samego siebie. Ten, kto
ogląda się za siebie, by się odnaleźć i chce mieć drugiego tylko dla
siebie, traci w ten właśnie sposób siebie i drugiego. Bez tej głębokiej
utraty samego siebie nie ma życia.
Niespokojna żądza życia, która nie daje dziś ludziom spokoju, prowadzi
do pustki straconego życia. „Kto straci swe życie dla Mnie...” - mówi
Pan: porzucenie siebie samego w sposób radykalny możliwe jest tylko
wtedy, kiedy w ostateczności nie wpadamy w pustkę, lecz trafiamy w ręce
przedwiecznej Miłości.
Tylko miłość Boga, który stracił siebie dla nas, oddając się nam,
umożliwia także nam stanie się wolnymi, utracić i tym samym prawdziwie
znaleźć życie. Oto centrum tego, co Pan chce nam przekazać w tak
pozornie twardym fragmencie Ewangelii na tę niedzielę. Przez swe słowo
daje On nam pewność, że możemy liczyć na Jego miłość, na miłość Boga,
który stał się człowiekiem. Rozpoznanie tego jest tą mądrością, o której
mówi dzisiejsze czytanie. Tu również aktualne jest powiedzenie, że cała
mądrość świata na nic się nam nie przyda, jeśli nie nauczymy się żyć,
jeśli nie nauczymy się, co prawdziwie liczy się w życiu.
„Sine dominico non possumus!”. Bez Pana i dnia, który należy do Niego,
nie można zrealizować udanego życia. Niedziela, w naszych
społeczeństwach zachodnich, stała się weekendem, czasem wolnym. Czas
wolny, szczególnie w pośpiechu współczesnego świata, jest z pewnością
czymś dobrym i koniecznym. Jeśli jednak ten czas wolny nie ma
wewnętrznego centrum, z którego wypływa jakieś ukierunkowanie całości,
wówczas staje się czasem próżnym, który nie przywraca nam sił i nie
służy wypoczynkowi. Czas wolny wymaga jakiegoś centrum - spotkania z
Tym, który jest naszym początkiem i naszym celem. Mój wielki poprzednik
na stolicy biskupiej w Monachium i Fryzyndze, kardynał Faulhaber, tak to
kiedyś wyraził: „Daj duszy jej niedzieli, daj niedzieli jej duszę”.
Jesienne rozważanie
O pojednaniu
raz jeszcze
Wiele razy
zastanawia się każdy z nas, dlaczego tak często buntujemy się w zasadzie
przeciw wszystkiemu? Dlaczego tak bardzo jesteśmy nastawieni na „nie"
wobec innych ludzi, wobec wydarzeń, które stają się naszym udziałem, a w
końcu wobec samych siebie? Bierze się to stąd, że nieświadomie
pozostajemy w nieustannym konflikcie, którego zazwyczaj nie zauważamy.
Skłóceni z ludźmi, Panem Bogiem i całym światem, zaczynamy kłócić się z
własnym „ja".
A kiedy dotrze do naszej świadomości, że bunt nie stanowi rozwiązania,
że walczymy z rzeczami, na które tak na prawdę nie mamy nawet
najmniejszego wpływu, należałoby uznać, że jedynym konstruktywnym
rozwiązaniem jest pojednanie. I wcale nie chodzi o pojednanie ze
skłóconym sąsiadem; mam na myśli pogodzenie się z realiami świata w
którym żyjemy, ludźmi, którzy nas otaczają, zaakceptowanie naszych
niedoskonałości i zrozumienie, że jedyną droga wyeliminowania ich jest
praca nad sobą, nie zaś demonstrowanie buntu i złości.
Z pewnością, najtrudniejszym zadaniem jest pojednanie z samym sobą. Aż
nadto często pozostajemy w konflikcie ze sobą, z rozmaitymi
skłonnościami
w nas.
Krok pierwszy: pogodzić się z własną historią.
Buntem reagujemy na popełniony błąd, na niewłaściwe zachowanie, ale
także na to, czego zmienić nie jesteśmy w stanie, na co nie mamy
najmniejszego nawet wpływu: że otrzymaliśmy takie właśnie wychowanie, że
urodziliśmy się w takim właśnie momencie dziejów świata, że nasze
życiowe marzenia nie dały się zrealizować, że jako dzieci doznaliśmy tak
głębokich urazów, które przeszkodziły w naszym rozwoju.
Nie istnieje jakiś czas idealny, w którym moglibyśmy przyjść na świat. I
nie istnieją idealni rodzice, jakich moglibyśmy sobie życzyć. Jeśli
nawet rodzice mają jak najlepsze intencje, dzieci zawsze będą się czuły
czymś zranione. Zwłaszcza gdy chodzi o nasze rodzeństwo, bywamy
przeświadczeni, że jest ono faworyzowane naszym kosztem. Choćby rodzice
byli jak najbardziej sprawiedliwi, to jednak mamy poczucie, że nie
jesteśmy traktowani tak samo, jak nasi bracia czy siostry.
Można by mnożyć i wyliczać w nieskończoność sytuacje rodzące w nas bunt.
Potrafimy wskazywać winnych i dokładnie opisywać krzywdy jakie nam
wyrządzono. Pierwszym krokiem do pojednania jest więc uregulowanie spraw
między sobą ...a sobą.
Pojednanie z sobą samym oznacza najpierw pogodzenie się z własną
historią. Niezależnie od tego, w jakiej urodziliśmy się epoce, istnieją
zawsze sytuacje, których wolelibyśmy uniknąć.
Jedni przeżyli wojnę, inni tragiczną śmierć bliskiej osoby, jeszcze
inni, fizyczne cierpienia, inni upokorzenia i znęcanie się innych.
Aby mówić o pojednaniu, musimy to co zaszło - niekoniecznie z naszej
winy, wybaczyć sobie, nie obwiniać się za to. Tylko wybaczenie daje
wolność. Rozdrapywanie ran nie uwolni od buntu i cierpienia. Nie wolno
nam też zapomnieć o tym, aby za zło, które wydarzyło się w naszym życiu
nie obwiniać Pana Boga, a niestety często tak się dzieje.
Wielu ludzi odpowiedzialnością za pogmatwaną historię swojego życia
obarcza Boga. Potrzebują oni takiego oskarżenia przeciwko Bogu, aby mieć
argument dla negacji swego życia. To Bóg jest winien temu, że dostali
się oni w tę właśnie konstelację rodzinną, że otrzymali te właśnie
cechy, że mają tak wiele braków i że muszą dźwigać na sobie tak wielkie
ciężary. Ich zdaniem Bóg potraktował ich niesprawiedliwie, dopuścił do
ich upadku i nie zatroszczył się o nich. Tak więc żyją nie pojednani ze
swym losem, wewnętrznie rozdarci, niezadowoleni z siebie i z całego
świata, w nieustającym proteście przeciwko Bogu, który jest jakoby
odpowiedzialny za ich los. Nie mogą przebaczyć Bogu, który im ten los
zgotował. Niektórym trudno przychodzi wyobrażenie, że mieliby przebaczać
Bogu. Tymczasem pogodzenie się z historią własnego życia obejmuje też
możliwość przebaczenia Bogu tego, że zażądał od nas, byśmy szli tą
właśnie drogą. o pr. Wioletta Fornal
Wartości, jako źródło
wychowania i edukacji
Uprzejmość
Uprzejmość to kolejna wartość, która przede
wszystkim kształtuje się i rozwija w najbliższym środowisku, czyli w
rodzinie. Jest zewnętrznym wyrazem szacunku dla innych. Jest cechą
kogoś, kto jest grzeczny, usłużny i ma życzliwy stosunek do innych.
Uprzejmy człowiek to ktoś, kto zachowuje się kulturalnie, taktownie, ma
dobre maniery, czyli odpowiednie do sytuacji zachowanie. Wydaje się, że
w codziennym życiu moglibyśmy obyć się bez pewnych szczegółów,
konwenansów, tak, aby nasze życie nie stało się „życiem według
etykiety”, ale tylko sytuacje zwykłej codzienności pozwolą dzieciom
poznać, jakie są normy uprzejmości, a zarazem będą sprawdzianem czy
potrafią je zastosować w swym obecnym i późniejszym życiu. Pamiętajmy,
że dzieci czy młodzież od najmłodszych lat uczestniczą w tzw. „życiu
społecznym”, ponieważ odwiedzają dalszą rodzinę, kolegów i koleżanki,
podróżują różnymi środkami transportu publicznego, robią zakupy,
funkcjonują w życiu szkolnym: w klasie, na korytarzu, na stołówce,
podczas różnych okazjonalnych uroczystości… i w każdej z tych sytuacji
dziecko, uczeń, młody człowiek powinien umieć się właściwie zachować.
Dlatego zachowanie dorosłych w różnych sytuacjach dnia codziennego to
okazja do przypomnienia dzieciom i utrwalenia wszystkich zasad
uprzejmości, nabycia dobrych manier, tzw. savoir vivru. To właśnie w
domu można przeprowadzić powolną i konsekwentną naukę, która przyniesie
później efekty. Dobrych manier nie da się zaimprowizować, bo będzie to
sztuczne, nienaturalne i śmieszne.
Bardzo często mamy duże, aczkolwiek uzasadnione ambicje, aby nasze
dziecko umiało się właściwie zachować wśród ludzi, tak abyśmy nie byli
zawstydzeni sposobem jego zachowania czy mówienia. Dlatego też
wykorzystujmy każdą domową sytuację, rozmowę na zastosowanie i wyrażenie
grzeczności - uprzejmości względem najbliższych, ale i tych dalszych
ludzi. Dyskutujmy z dziećmi o konsekwencjach stosowania i zaniechania
wszelkich wartości. Spróbujmy wprowadzić świadome nauczanie wartości,
jaką jest uprzejmość, poprzez używanie zwrotów grzecznościowych względem
siebie tj.: proszę, dziękuję, przepraszam. Zwróćmy uwagę na formy
językowe, które wyrażają szacunek - zamiast „chcę” utrwalmy „chciałbym,
chciałabym”, zamiast „mogę”, czy „mógłbym”, czy „mogłabym”. Nauczmy
pewnych zwrotów, które są niezbędne do budowania dobrych relacji z
ludźmi. Na przykład:
- Czy byłaby pani tak uprzejma, aby…
- Czy mogłabym prosić o…
- Przepraszam, że niepokoję, ale chciałbym się dowiedzieć…
- Najmocniej przepraszam za...
Warto też uświadomić dzieciom i młodzieży, że używany przez człowieka
język natychmiast go określa i mówi o nim więcej niż jego tytuł czy
pozycja zawodowa. Po języku poznajemy, kim kto jest. Innego języka
używają osoby wykształcone, inaczej wypowiadają się ludzie prości,
inaczej mówią ludzie taktowni, inaczej ludzie nieokrzesani, innym
językiem mówią naukowcy, innym robotnicy, a jeszcze inaczej wypowiadają
się przestępcy.
Każdy człowiek, który ma szacunek do siebie i innych, powinien dbać o
to, by jego język - jego wizytówka - określał go jako człowieka
kulturalnego.
Nieznajomość zasad i zwyczajów społecznych wywołuje u wszystkich ludzi
uczucie zagubienia czy bardzo nieprzyjemne poczucie niższości kogoś, kto
nie umie się znaleźć w danej sytuacji. Aby temu zaradzić nauczmy młodych
ludzi od najmłodszych lat, co powinni, a czego nie powinni robić w danej
sytuacji. Im bardziej przyswoją sobie pewne zwyczaje, tym naturalniej
będą mogli ich przestrzegać. Nie będą się krępować przy stole, bo
potrafią właściwie używać sztućców, korzystać ze serwetek, czekać na
podanie jakiegoś dania. Będą wiedzieć, że podczas uroczystości np.
rodzinnej najpierw zostaną obsłużeni goście, czy najstarsi domownicy, a
dopiero wtedy oni. Uprzejmość jest zbiorem wielu zasad, które regulują
współżycie cywilizowanych osób. Zasady te stosują się również do
właściwych powitań, odwiedzin, właściwego stylu ubierania się itd. Normy
dobrego smaku wyraźnie podpowiadają czy kogoś można często odwiedzać,
czy nie. Czy czas odwiedzin może być krótki czy długi? Normy dobrego
smaku podpowiadają, co należy na siebie włożyć wychodząc na spacer, do
teatru, na mecz piłki nożnej, czy do dyskoteki. Co należy na siebie
włożyć idąc na uroczystość rodzinną czy szkolną. Wiadomo, że nie możemy
pójść do teatru w piżamie, bo byłoby to niemożliwe. Dziwne byłoby też,
gdybyśmy jedli śniadanie we własnej kuchni ubrani w najlepszy garnitur.
Rozumienie takich różnic nie powinno być trudne dla dzieci i młodzieży.
Tak jak nie powinno być trudne rozumienie, że na galową uroczystość
rozdania świadectw młodzież przychodzi ubrana schludnie w stroju
wskazanym przez szkołę, lub nadającym się na tę okoliczność. Niestety w
praktyce często obserwujemy skąpy strój, który obnaża część brzucha
czasami bardzo nieestetycznego. Dobrze, że dotyczy to tylko pojedynczych
osób, które wiele nie wyniosły z domu rodzinnego lub są zbuntowanymi
nastolatkami i wszystko robią na przekór.
Uprzejmość jest tym wszystkim, co powinniśmy mieć na uwadze, kiedy
jesteśmy wśród innych ludzi: sposób, w jaki powinniśmy się zachowywać,
aby nie przeszkadzać innym oraz jak ułatwiać sobie nawzajem życie i nie
dodawać trudności. Uprzejmość to dobre wychowanie: szacunek,
delikatność, uczynność, grzeczność, kulturalność, ogłada, polot,
wytworność i konwenanse. Przeciwieństwem uprzejmości jest hipokryzja,
która wyraża się w obłudzie, grubiaństwie, nieszczerości,
nieuprzejmości, kłamliwości, dwulicowości, zakłamaniu i fałszywości.
Nasz charakter i charakter naszych dzieci jest skutkiem naszego
zachowania. Zachowanie zaś jest skutkiem naszego wychowania, które rodzi
się, rozwija i kształtuje w rodzinie.
Barbara Wierdak

Pyt: Czy można
przystępować do Komunii św., nie spowiadając się?
Odp: Niektórzy księża namawiają do przystępowania do Komunii
św., nawet jeśli nie przystąpiło się do sakramentu pokuty, inni tego
zabraniają. Czyż jednak Jezus nie powiedział: „Bierzcie i jedzcie
wszyscy”? Przysłowie, które mówi, że „myli się również i ksiądz na
ambonie”, może być z powodzeniem zastosowane do sytuacji, którą opisuje
nasz Czytelnik. Niektórzy kapłani, przed rozpoczęciem udzielania
Komunii, mówią: „Osoby, które w ubiegłym tygodniu nie były do spowiedzi,
proszone są o nieprzystępowanie do Komunii”. Inni natomiast usilnie
„zachęcają” do przystępowania do Komunii również i osoby „znane ze swych
bluźnierstw, które pokazują się w kościele tylko z okazji jakichś
uroczystości”. Tak więc mamy tu do czynienia z dwoma skrajnymi
postawami, pozostającymi z sobą w absolutnej sprzeczności.
Grzech ciężki. Prawdziwym problemem nie jest „po spowiedzi” czy „bez
spowiedzi”, ale to, kiedy jest konieczne, a kiedy jedynie stosowne i
użyteczne przystępowanie do sakramentu pokuty. Odpowiedź na to udzielona
została po raz pierwszy przez Sobór Trydencki, a następnie przez Kodeks
Prawa Kanonicznego w 1983 r. oraz przez Katechizm Kościoła Katolickiego
w 1992 r., które to dostarczyły dodatkowych wyjaśnień w tej kwestii.
„Kto ma świadomość grzechu ciężkiego, nie powinien bez sakramentalnej
spowiedzi przyjmować Komunii świętej”, czytamy w Kodeksie (Kan. 916)
oraz w Katechizmie (n.1457). Jest to norma nie tylko o charakterze
prawnym, ale i teologicznym, wyraża ona bowiem zalecenie św. Pawła co do
badania własnego sumienia „przed przystąpieniem do Stołu Pańskiego” oraz
jest zgodna z antycznym zwyczajem spowiedzi kanonicznej grzeszników
„wyznających swe winy”, którzy zostawali rozgrzeszeni przez dopuszczenie
ich do Komunii wielkanocnej. Wspólne uczestniczenie w uczcie
eucharystycznej jest najbardziej ewidentnym znakiem wspólnoty z Bogiem i
Kościołem. Ten, kto złamał przymierze z Bogiem, musi poddać się
procedurze pokuty, a nie ograniczać się do zwykłego aktu skruchy.
Istnieją jednak szczególne sytuacje, kiedy to zezwala się wiernym na
przystępowanie do Komunii św., nie wymagając od nich uprzedniej
spowiedzi. Jest tak na przykład kiedy wierny, mimo iż ma świadomość, że
jego sumienie obciążone jest grzechem ciężkim, pragnie „z poważnego
powodu przystąpić do Komunii, a nie ma do dyspozycji spowiednika”
(Katechizm, n. 1457); może on wówczas bez obaw uczestniczyć we Mszy i
Komunii św. „Poważny powód” interpretowany jest w sposób szeroki,
podobnie jak obecność spowiednika, których powinno być przynajmniej
dwóch, tak aby dać penitentowi możliwość wyboru. Wymagana jest natomiast
bezwarunkowo postawa skruchy czy lepiej „nawrócenia serca”, jakie
pochodzi z miłości Boga: to ono właśnie daje przebaczenie grzechów
śmiertelnych, z których w przyszłości trzeba będzie się wyspowiadać.
Dlatego jedynie w wypadku grzechu ciężkiego, który nie jest czymś
codziennym, będąc „obrazą, która łamie przyjaźń z Bogiem” wierny,
pragnący przystąpić do Komunii św., musi odbyć najpierw sakramentalną
spowiedź. Jednak również i w tym przypadku przewidziany jest wyjątek od
reguły, ponieważ Eucharystia posiada zdolność odpuszczania nawet i
ciężkich grzechów, będąc sakramentem ofiary krzyżowej, poprzez którą
Chrystus pojednał z Bogiem ludzkość. Oczyszczająca wartość Eucharystii
stanowi jeden z najlepiej poświadczonych przez tradycję liturgiczną,
patrystyczną i teologiczną elementów wiary, potwierdzony również przez
Sobór Trydencki.
Rozmaite formy pokutne. Dla odpuszczenia grzechów powszednich czy
codziennych nie jest natomiast niezbędny sakrament pojednania, chociaż
jest on jak najbardziej dopuszczalny, pożyteczny oraz wskazany na drodze
doskonalenia się w cnotach ewangelicznych. Dla odpuszczenia tej
kategorii grzechów, oprócz spowiedzi, przewidziane są jednak również i
inne formy wyrażenia skruchy, szeroko rozpowszechnione w antycznej
tradycji, tak obrządku wschodniego jak i zachodniego, które jednak, w
okresie potrydenckim, z powodu nabrania zdecydowanej przewagi przez
„spowiedź sakramentalną”, zaczęły zanikać. Dlatego też zarówno nowe
Obrzędy pokuty jak i Instrukcja w sprawie kultu eucharystycznego z 1967
r. zalecają korzystanie z rozmaitych form pokuty. Wspomniana Instrukcja
(n. 33) zaleca: „Należy proponować wiernym Eucharystię również jako
antidotum uwalniające nas od codziennych win i zabezpieczające nas od
grzechu śmiertelnego oraz wskazywać im dogodne sposoby korzystania z
pokutnych części Mszy św.”. Przypomnimy tu trzy z nich: głoszenie słowa
Bożego, Ojcze nasz oraz akt pokuty podczas Mszy św.
Celem jest nawrócenie. Akt pokuty uważany jest za najważniejszy spośród
tych trzech aktów, gdyż dokonywany jest przez kapłana wraz z całym
zgromadzeniem wiernych oraz istnieje we wszystkich liturgiach wschodnich
i zachodnich. W aktualnym obrządku rzymskim zawiera on: wezwanie kapłana
do żalu za grzechy, skierowane do całego zgromadzenia wiernych, chwilę
przeznaczoną na indywidualny rachunek sumienia, „spowiedź powszechną”
czy modlitwę błagalną, modlitwę kapłana udzielającą absolucji. Nie jest
to tylko krótki, standardowy moment, ale znacząca, choć krótka, droga ku
nawróceniu, akt skonstruowany na schemacie sakramentu, który wzywa do
odpowiedzialności zarówno każdego z osobna, jak i całą wspólnotę, zdolny
więc nie tylko do odpuszczenia grzechów powszednich, ale również do
pełnienia akcji edukacyjnej, podkreślając eklezjalny wymiar grzechu oraz
pojednania. Dlatego też niektórzy teolodzy oraz duszpasterze postulują
jego waloryzację sakramentalną także i w odniesieniu do grzechów
ciężkich, oczywiście w wypadku zaistnienia nadzwyczajnych okoliczności,
określonych przez władze kościelne.
Również i głoszenie słowa Bożego uznane zostało przez całą tradycję
Kościoła za element oczyszczający, a co więcej za usuwający grzechy.
Świadectwem tego są słowa kapłana, jakie wygłasza on po odczytaniu
Ewangelii: „Niech słowa Ewangelii zgładzą nasze grzechy” (w wersji
łacińskiej używany jest wręcz termin delicta, czyli przestępstwa!).
Słuchanie, udzielanie odpowiedzi, dialog z Bogiem, który przemawia, jest
wyrazem autentycznego z Nim pojednania. Jego słowo jest skuteczne. Ojcze
nasz uznawane było zawsze za modlitwę o odpuszczenie grzechów. Prośba „i
odpuść nam nasze winy („grzechy” w wersji podanej przez ewangelistę
Łukasza), jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”, stanowi prośbę o
przebaczenie i zaangażowanie się w pojednanie z braćmi. Na zakończenie
pragnę podkreślić, że najważniejsze nie jest kładzenie nacisku na
spowiedź sakramentalną, lecz na nawrócenie serca, w przeciwnym wypadku
istnieje bowiem ryzyko, iż spowiedź pozostanie pustym rytuałem,
mechanicznym i pozbawionym swego znaczenia, będzie ona namiastką
nawrócenia.
Pyt: Nurtuje mnie pytanie, na czym polega subtelna różnica między
obmawianiem bliźniego (grzech) a komentowaniem, na przykład jego
zachowania. Często przecież rozmowy dotykają innych osób. Dyskutując z
mężem wspominamy znajomych i sytuacje z nimi związane. Nie raz jednak
niepokoi mnie wątpliwość, czy podczas takich rozmów nie zaczynam ich
„obgadywać”. Gdzie jest więc ta granica? Czy będzie nią złośliwość,
fantazjowanie, dorabianie szczegółów? Ktoś kiedyś powiedział, że jeśli
nie potrafiłabym powtórzyć drugiej osobie, tego co o niej mówiłam, bo
byłoby mi głupio, to znaczy, że ją obmawiałam.
Odp: Obmowę klasyfikuje się jako wykroczenie przeciw prawdzie.
Dopuszcza się jej ten, „kto bez obiektywnie ważnej przyczyny ujawnia
wady i błędy drugiego człowieka osobom, które o tym nie wiedzą”
(Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 2477). To stwierdzenie oraz
towarzyszące mu uwagi Katechizmu (w w/w numerze) pomogą Tobie
rozstrzygnąć kwestie, o których piszesz. Rozmowy, jakie podejmujesz z
mężem na temat innych ludzi, mogą być dobre i potrzebne. I to z wielu
powodów, także z tych, które wymieniłaś. Trzeba by tylko dodać, że
należy w nich uwzględniać prawo każdej osoby do dobrego imienia i czci
bliźniego. Obmowa je narusza. Może się też pojawić pochopny sąd o kimś.
A nie powinna w nas „osiąść” żadna nieprawda. Jeśli „osiądzie”, będzie
źle kształtować nasze relacje z innymi osobami. Aby więc uniknąć
pochopnego sądu o bliźnim, „każdy powinien zatroszczyć się, by - w
takiej mierze, w jakiej to możliwe - interpretować w pozytywnym sensie
myśli, słowa i czyny swego bliźniego” (Katechizm Kościoła Katolickiego,
nr 2478). W przeciwnym razie bardzo łatwo możemy pobłądzić w tej
interpretacji, zwłaszcza wtedy, gdy zabraknie spokojnego, uważnego
iuczciwego dialogu z osobą, o której rozmawiamy.
Może takie wyjaśnienie przedstawionej przez Ciebie sprawy wystarczy.
Witaj
szkoło!
„Nowy rok szkolny w okno puka, zjawia się książka i nauka”
3 września 2007 r. uroczystą Mszą świętą rozpoczął się nowy rok szkolny
2007/2008. Po wspólnej modlitwie, z prośbą o błogosławieństwo w
nadchodzącym roku szkolnym, wszyscy zebrali się w sali
widowiskowo-sportowej. Pani dyrektor serdecznie powitała przybyłych
uczniów, rodziców oraz nauczycieli i zapoznała wszystkich z organizacją
nowego roku szkolnego.
Lekcja muzealna
26 września br. pani Małgorzata Kudyba zorganizowała wyjazd na lekcje
muzealne do Gorlic i Biecza.
W Muzeum Regionalnym PTTK w Gorlicach uczniowie zostali zapoznani ze
zbiorami broni, umundurowania, numizmatów i dokumentów z czasów I Wojny
Światowej. W muzeum tym znajduje się plastyczna mapa operacji gorlickiej
przedstawiająca wydarzenia z 2 maja 1915 roku. Ponadto w pomieszczeniach
piwnicznych znajduje się 7 figur woskowych, przedstawiających postaci
związane z I Wojną Światową. Z kolei w dziale etnograficznym uczniowie
obejrzeli eksponaty kultury materialnej Pogórza Gorlickiego i
Łemkowszczyzny.
Pierwszym zwiedzanym przez uczniów obiektem w Bieczu, o którym mówi się
„Perła Podkarpacia”, był zabytkowy kościół biecki. Znajdują się tam
elementy sztuki gotyckiej, barokowej, a także słynny obraz,
prawdopodobnie ucznia Michała Anioła.
Następnie uczniowie przeszli do muzeum „Dom z Basztą” i zapoznali się ze
stałymi ekspozycjami:
-z przeszłości aptekarstwa na Podkarpaciu,
-z przeszłości muzycznej Biecza i regionu,
-z kulturą mieszczańską XIX - XX w.,
-z rzemiosłem Biecza i regionu na przestrzeni wieków.
W baszcie obronnej, która jest częścią Domu z Basztą uczniowie zwiedzali
kolejne poziomy, które obrazowały:
-poziom I - zawody kowala, ślusarza, masarza,
-poziom II - kamieniarstwo, bednarstwo, kołodziejstwo, zegarmistrzostwo,
tokarstwo, szewstwo, rymarstwo, stolarstwo, lutownictwo i snycerstwo,
-poziom III - narzędzia związane z obróbką lnu, tkactwo, krawiectwo,
urządzenia do tłoczenia olejów,
-poziom IV - wyroby ceramiczne, miary, wagi,
-poziom V - XIX-wieczne malarstwo religijne.
Największą atrakcją dla uczniów było spotkanie z katem Jurkiem w turmie.
Można było zrobić sobie zdjęcia i posłuchać o historii kata bieckiego.
Ostatnią atrakcją było wejście na wieżę widokową po drewnianych
schodach.
Biegi przełajowe
27 września br. w Jasionce odbyły się gminne zawody w indywidualnych
biegach przełajowych. Naszą szkołę reprezentowało 18 uczniów. Największe
sukcesy odnieśli następujący uczniowie:
Beata Jastrzębska - I miejsce w kategorii SP dziewczęta,
Gracjan Poręba - II miejsce w kategorii SP chłopcy,
Elżbieta Rubaj - II miejsce w kategorii Gimnazjum,
Elżbieta Trynkiewicz - III miejsce w kategorii Gimnazjum,
Patrycja Węgrzyn - IV miejsce w kategorii Gimnazjum,
Jarosław Musialik - IV miejsce w kategorii SP chłopcy.
Wszyscy uczniowie brali udział w zawodach powiatowych w Iwoniczu Zdroju
zdobywając miejsca w pierwszej i drugiej dziesiątce.
Pielgrzymka do Częstochowy
4 października br. liczna, 51. osobowa grupa młodzieży pod opieką
nauczycieli, p. dyr. K. Delimaty oraz ks. A. Szweda uczestniczyła w VII
Pielgrzymce Rodziny Szkół im Jana Pawła II na Jasną Górę.
Mszy św. o godz. 1100 przewodniczył bp Zygmunt Zimowski, duszpasterz
Rodziny Szkół, który w swojej homilii zachęcał zgromadzoną młodzież (ok.
20 tys. osób), by od swojego Patrona uczyła się godności i szacunku dla
drugiego człowieka.
Jasnogórskie Wały i plac przed szczytem zdobiły setki transparentów i
sztandarów; nasz poczet sztandarowy stanął pośród innych, ponad 400
pocztów, reprezentujących szkoły nie tylko z całej Polski, ale także z
Kanady, Szkocji, Litwy, Ukrainy i Wielkiej Brytanii.
W czasie Mszy św. wszyscy zgromadzeni modlili się o wyniesienie na
ołtarze sługi Bożego Jana Pawła II. Po raz pierwszy został wykonany hymn
Rodziny Szkół, śpiewany na melodię „Barki”. Ten hymn rozpoczynają ważne
i zobowiązujące słowa:
„My, Jana Pawła uczniowie
słowa Ojca w czyn chcemy przemieniać (...)”
Po Mszy św. Poczty sztandarowe przeszły w uroczystej procesji do Kaplicy
Matki Bożej, gdzie otrzymały błogosławieństwo od bpa Z. Zimowskiego oraz
pamiątkowe obrazki ze skrawkami sutanny Ojca św. Jana Pawła II. Tę
niezwykłą pamiątkę ofiarował dla każdej ze szkół kard. Stanisław
Dziwisz. Delegacje otrzymały także tzw. Gwoździe do sztandarów, w
postaci białych wstążeczek, poświęcone przy grobie Patrona.
Nasz poczet sztandarowy, ubrany w stroje Gwardii Szwajcarskiej, wzbudził
duże zainteresowanie. Uczniowie zostali nawet poproszeni o udzielenie
krótkiego wywiadu przez dziennikarkę z lokalnej rozgłośni Radia
Częstochowa.
Uczestnicząc w tej pielgrzymce po raz kolejny daliśmy świadectwo, że
należymy do wielkiej wspólnoty i chcemy iść drogą, którą wskazywał nasz
Rodak Jan Paweł II.
Jubileusz szkoły
10 października br. nasza szkoła obchodziła uroczystości związane z 5
rocznicą nadania Zespołowi Szkół Publicznych w Łękach Dukielskich
imienia Jana Pawła II. Na to szczególne święto szkoły zostali zaproszeni
przedstawiciele władz oświatowych, gminnych i lokalnych, reprezentanci
działających w naszej miejscowości organizacji, przedstawiciele rodziców
oraz poczty sztandarowe z najbliższych szkół noszących imię Jana Pawła
II. Swoją obecnością zaszczycili nas również nauczyciele i pracownicy
szkoły przebywający na emeryturze oraz absolwenci szkoły.
Uroczystości rozpoczęły się o godz. 1100 mszą świętą, w której
uczestniczył także ksiądz z kościoła polskokatolickiego Roman Jagiełło.
Poczty sztandarowe zarówno z naszej szkoły jak i szkoły w Klimkówce
godnie reprezentowały całą społeczność szkolną obecną na wspólnej
modlitwie.
Po mszy świętej wszyscy udali się do szkoły, gdzie miał miejsce dalszy
ciąg uroczystości. Na początku głos zabrała pani dyrektor, która
przywitała przybyłych gości oraz całą społeczność szkolną. Pokrótce
przypomniała wydarzenia związane ze staraniem się o nadanie szkole
imienia.
Następnie głos zabrali zaproszeni goście: Witold Wyskiel -
przedstawiciel Kuratorium Oświaty, Marek Górak - Burmistrz Miasta i
Gminy Dukla oraz ks. Roman Jagiełło - proboszcz parafii
polskokatolickiej. W swoich wypowiedziach ustosunkowali się do osoby
Jana Pawła II i wartości jakimi kierował się w życiu i jakie starał się
przekazywać innym.
Następnie głos oddała młodzieży, która w pięknej scenerii zaprezentowała
montaż słowno-muzyczny, którego treści przepełnione były wielką miłością
do naszego Patrona - Jana Pawła II. Nie zabrakło też anegdot związanych
z Jego osobą. Program uświetnił występ „Baletek”, które przedstawiły
układ taneczny „Mały książę”. Podkład muzyczny i występy chóru
podkreśliły powagę uroczystości.
Po części artystycznej zostały podane wyniki konkursów, które Samorząd
Uczniowski ogłosił w naszej szkole i sąsiednich szkołach noszących imię
Jana Pawła II. Przedstawiały się one następująco:
Konkurs literacki: „Kiedy wspominam Jan Paweł II ...”
I miejsce: Monika Krukar - ZSP Klimkówka,
II miejsce: Dominika Pabis - ZSP łęki Dukielskie,
III miejsce: Izabela Cebula - ZSP łęki Dukielskie.
Wyróżnienia otrzymali: Daria Piękoś i Arkadiusz Rajchel - ZSP Łęki
Dukielskie.
Konkurs plastyczny: „Jan Paweł II w oczach dzieci”
I miejsce: Renata Sokół - Gimnazjum Lubatowa,
II miejsce: Gracjan Poręba - ZSP Łęki Dukielskie,
III miejsce: Julia Reczkowska - ZSP Łęki Dukielskie.
Wyróżnienia otrzymali: Przemysław Aszlar i Krystian Kotowicz - ZSP Łęki
Dukielskie.
Uczestnicy uroczystości mogli podziwiać także wystawę okolicznościową
upamiętniającą wydarzenia związane z nadaniem szkole imienia Jana Pawła
II.
Na zakończenie uroczystości zaproszeni goście spotkali się na wspólnym
poczęstunku.
Osoby odpowiedzialne za przygotowanie uroczystości: - montaż słowno -
muzyczny: Barbara Wierdak, Urszula Szpiech i Andrzej Aszlar,
- zespół „Baletki”: Magdalena Aszlar,
- wystrój sali: Katarzyna Majchrzak i Marta Pabis,
- wystawa okolicznościowa: Bernarda Skalska i Joanna Sieniawska.
Pasowanie pierwszaków
12 października uczniowie klasy I zostali włączeni w poczet uczniów
Szkoły Podstawowej w Łękach Dukielskich. Uroczystego pasowania na
uczniów dokonała pani dyrektor poprzez symboliczne dotknięcie każdego
ucznia dużym ołówkiem. Zanim to jednak nastąpiło, uczniowie mieli
wykazać się wiedzą na temat swojej klasy, szkoły i ojczyzny. Recytowali
o tym wiersze i śpiewali piosenki. Szkoda tylko, że w tym tak ważnym dla
pierwszaków dniu, zabrakło niektórych rodziców.
Fakt pasowania na pierwszaków potwierdzili własnoręcznym odciskiem palca
złożonym na dużej, szkolnej tarczy.
Uczniowie klas drugich zachęcali młodszych kolegów do wspólnej zabawy i
pracy oraz zapewniali, że w szkole „jest fajnie”. Na zakończenie
wręczyli wszystkim pierwszakom małe upominki.
Nabożeństwo Fatimskie
12 października odbyło się ostatnie w tym roku kalendarzowym nabożeństwo
fatimskie, któremu przewodniczył ks. Edward Wołos. Oprawę mszy św. oraz
różaniec fatimski poprowadzili uczniowie i nauczyciele naszej szkoły.
Marta Pabis

Jubileuszowe wydarzenie
w Kole Gospodyń
w Łękach Dukielskich
Rok 2007 jest bardzo ważnym rokiem dla członkiń K.G.W.
Jak już pisałam w poprzednich wydaniach naszej gazety parafialnej
„Powołanie”, panie z koła pracują na trzy fronty: w Kole Gospodyń,
Stowarzyszeniu „Jedność” i w domach rodzinnych, pełniąc role żon, matek
i babć. Jestem im bardzo wdzięczna za poświecony czas i prace społeczną
na rzecz Koła i środowiska.
-15 sierpnia, w Święto Matki Boskiej Zielnej, członkinie Koła
uczestniczyły we Mszy Świętej, niosąc wieniec wykonany przez p. Zofię
Leśniak. W imieniu nas wszystkich składam jej serdeczne podziękowania za
trud i poświecenie. Po uroczystościach w Kościele część członkiń,
reprezentując koło, wzięła udział w dożynkach wiejskich, objeżdżając
wieś na przystrojonym wozie z wieńcem dożynkowym, również wykonanym
przez p. Zofię Leśniak.
-2 września, na zaproszenie burmistrza Gminy Dukla - Marka Góraka,
korowód złożony z kilku pań z KGW wraz z wieńcem dożynkowym pojechał do
Dukli na Dożynki Gminne. Na czternaście wieńców, z poszczególnych wsi
gminy Dukla, pierwsze miejsce zdobył wieniec z Łęk, za który
otrzymaliśmy dyplom i nagrodę. Dzięki pierwszemu miejscu zostaliśmy
poproszeni o reprezentowanie Gminy Dukla na Dożynkach Powiatowych w
Rogach w dniu 9 września wraz z zespołem „Łęczanie”. Tam z kolei
otrzymaliśmy podziękowania i nagrodę z rąk p. Jana Juszczaka - starosty
powiatowego.
Końcem sierpnia, tj. 26 delegacja koła i zespół „Łęczanie” wyjechali do
Krosna. Tam panie preferowały staropolskie jadło, a zespół dał koncert
na rynku. Po tych wszystkich imprezach zaczęłyśmy czynić przygotowania
do wielkiego wydarzenia, o którym wspomniałam w tytule, tj. 70. lecia
powstania Kola Gospodyń w Łękach Dukielskich ( 1937-2007).
17 wrzenia, w piątek o godzinie 1800 z okazji Jubileuszu w Kościele
Parafialnym odbyła się uroczysta Msza Fatimska, jako wotum wdzięczności
za 70 lat istnienia Koła w naszej wiosce, poprowadzona przez członków
naszego Koła. Mszę świętą celebrował ks. Edward Wołos, były proboszcz
naszej parafii z obecnym ks. Alojzym Szwedem. Msza była bardzo
uroczysta. Została uwieczniona na pamiątkowych fotografiach i na długo
pozostanie w naszych sercach.
23 września. O godz. 1700 w Sali Widowiskowo-Sportowej odbyła się wielka
uroczystość Jubileuszowa, w której udział wzięli:
Władze powiatowe:
- starosta pow. kroś.: Jan Juszczak,
- szefowa Wydziału Kultury: Grażyna Ostrowska,
- prezes Regionalnego Związku Rolników i Organizacji Rolniczych: Roman
Piłat,
- przewodnicząca Powiatowej Rady Kobiet: Irena Soboń.
Władze Gminy Dukla:
- burmistrz: Marek Górak,
- przewodniczący Rady Miejskiej: Zbigniew Uliasz, - instruktor Ośrodka
Kultury: Małgorzata Walaszczyk - Faryj.
Przedstawiciele organizacji wiejskich:
- Sołtys wsi: Tomasz Węgrzyn,
- radny: Stanisław Węgrzyn,
- dyrektor ZSP: Krystyna Delimata,
- lek. med.: Adam Pilny.
- ks. Edward Wołos: były proboszcz naszej parafii,
- ks. Alojzy Szwed: obecny proboszcz naszej parafii,
- ks. Roman Jagiełło: proboszcz parafii polskokatolickiej w Łękach
Dukielskich.
Przedstawiciele OSP:
- prezes: Józef Bal,
- naczelnik: Tadeusz Wierdak,
- przedstawiciel sportowców: Andrzej Kędra,
- przewodnicząca Stowarzyszenia „Jedność”: Krystyna Łajdanowicz,
- kierownik zespołu „Łęczanie”: Henryk Kyc.
oraz zaproszone Koła Gospodyń z Wietrzna, Równego, Bóbrki, Barwinka,
Kobylan i Komborni.
Po przywitaniu wszystkich zaproszonych gości, koleżanka Alfreda
Piotrowska odczytała historię Koła - od jego powstania, aż do chwili
obecnej (całość znajduje się w kronice Koła). Następnie R. Piłat i I.
Soboń rozdali odznaczenia za aktywną pracę na rzecz koła i środowiska. W
imieniu wszystkich odznaczonych podziękowała koleżanka Józefa Sypień -
wieloletnia członkini i działaczka w Kole Gospodyń z Łęk Duk.
Bardzo mile zaskoczyła nas szkoła, dając piękny występ dzieci i
młodzieży, a w tym piękny bukiet kwiatów z życzeniami dla wszystkich
członkiń koła.
Serdeczne podziękowania za tak miłą niespodziankę składamy na ręce p.
dyr. Krystyny Delimaty.
Po szkolnym występie głos zabrali zaproszeni goście: J. Juszczak, M.
Górak, R. Piłat i inni.
Po części oficjalnej nastąpiła część artystyczna. W pierwszej kolejności
wystąpiło Koło z Łęk - prezentując starodawne „Oczepiny”, a następnie
pozostałe zaproszone Koła.
W naszej Jubileuszowej uroczystości uczestniczyło ok. 200 osób, a do
tańca przygrywał zespół ludowy „Rymanowianie”.
Na zakończenie bardzo dziękuję wszystkim członkiniom koła, i tym
wszystkim którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do zorganizowania
tego pięknego Jubileuszu, który na długo pozostanie w naszej pamięci.
Przewodnicząca
Maria Kołacz
Z życia Ochotniczej Straży Pożarnej
w Łękach Dukielskich
Na przestrzeni paru ostatnich
miesięcy w naszej jednostce OSP miały miejsce wydarzenia, którym
chciałbym w tym artykule poświęcić kilka zdań.
5 Maja. W odpowiedzi na zaproszenie starościny z miejscowości
Cernina (Słowacja) i tamtejszych strażaków, delegacja naszej jednostki
już po raz drugi wzięła udział w obchodach Dnia Strażaka. Uroczystości
te miały miejsce na wzgórzu Makowica, gdzie została złożona wiązanka
kwiatów pod figurą św. Floriana. Naszej delegacji towarzyszyły również
Panie ze Stowarzyszenia „Jedność”. Pomimo zimna i padającego deszczu
uroczystości przebiegły w miłej i ciepłej atmosferze.
Osoby uczestniczące w uroczystościach to:
OSP: Tadeusz Wierdak, Lesław Kołacz, Mariusz Gniady. S. „Jedność”:
Krystyna Łąjdanowicz, Lucyna Kubicka.
9 czerwca. Udział strażaków wraz z pocztem sztandarowym w
obchodach uroczystości 10 rocznicy wizyty Jana Pawła II w Dukli.
5 sierpnia. Na zaproszenie Straży Pożarnej w Kobylanach
uczestniczyliśmy w międzynarodowych zawodach towarzyskich.
Zawody zorganizowała jednostka OSP Kobylany. Uczestniczyły w nich
drużyny z terenu Gminy Chorkówka oraz trzy jednostki ze Słowacji.
Zajęliśmy III miejsce w bojówce i III miejsce w sztafecie. Jednak nie
miejsca były tutaj najważniejsze, gdyż celem spotkania była dobra
zabawa, integracja i miłe spędzenie czasu w wspólnym gronie.
12 sierpnia. Wraz z jednostkami OSP Kobylany, OSP Kopytowa i OSP
Chorkówka, uczestniczyliśmy w zawodach sportowo-pożarniczych w
miejscowości Niżny Mirosov (Słowacja).
9 września. Jednym z najważniejszych zadań, jakie mieliśmy do
zrealizowania w tym roku, było zorganizowanie Gminnych Zawodów Sportowo
- Pożarniczych Gminy Dukla. Pomimo trudności dotyczących odpowiedniego
przygotowania stadionu (z powodu złej pogody), zawody odbyły się 9
września 2007 r. na stadionie LKS w Łękach Dukielskich. Jednak ze
względu na bezpieczeństwo zawodników komisja nie dopuściła do rozegrania
biegu sztafetowego.
W odpowiedzi na nasze zaproszenie, przybyła jednostka OSP z Kobylan,
która gościnnie wzięła udział w zawodach. Niestety, z zaproszonych
trzech jednostek ze Słowacji przybyła tylko jedna - DHZ Ladomirowa. OSP
Łęki Dukielskie reprezentowały trzy drużyny, które odpowiednio zajęły
miejsca:
I miejsce: Żeńska Drużyna Pożarnicza w składzie: Anna Gniady, Justyna
Kołacz, Justyna Wierdak, Karolina Gac, Kinga Wierdak, Iza Kołacz,
Agnieszka Fruga i Sylwia Wierdak.
II miejsce: Seniorzy w składzie: Tadeusz Wierdak, Piotr Cypara, Rafał
Jakubik, Artur Knurek, Wojciech Krężałek, Ryszard Pietruś, Marek
Widziszewski, Sławomir Góralczyk.
II miejsce: Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza chłopców w składzie: Mariusz
Jakubik, Mateusz Łajdanowicz, Wojciech Fruga, Łukasz Szombara, Dariusz
Pasterkiewicz, Marcin Raczkowski, Tomasz Tomkiewicz, Wojciech Krężałek,
Paweł Krężałek.
Bieżące informacje i fotografie z życia OSP znajdują się na stronie
internetowej:http://www.stowlekidukielskie.dukla.org/ospgl.htm
Naczelnik OSP Tadeusz Wierdak
21
października odbyły się przyśpieszone wybory /po skróceniu kadencji
przez sejm/ do sejmu i senatu RP. Oto jak głosowano w Łękach Dukielskich
i wyniki ogólnokrajowe.
W Łękach Dukielskich
Do sejmu:
Prawo i Sprawiedliwość - 235
/najwięcej głosów: Zając Stanisław - 100/
Platforma Obywatelska - 146
/ Borcz Jerzy - 48/
Polskie Stronnictwo Ludowe - 74
/Turek Józef - 40/
Samoobrona - 10
/Maksymiuk Janusz - 2/
Lewica i Demokraci - 63
/Pomajda Wojciech - 24/
Liga Prawicy Rzeczpospolitej - 7
/Kołodziej Janusz - 3/
Polska Partia Pracy - 8
/Zając Ryszard - 5/
Uprawnionych do głosowania: 1278, głosowało: 560, nieważnych do sejmu:
17, nieważnych do senatu: 10
W Polsce: Platforma Obywatelska zdobyła 41,51 proc. głosów - 209
mandatów
Prawo i Sprawiedliwość - 32,11 proc. - 166
Lewica i Demokraci - 13,15 proc. - 53
Polskie Stronnictwo Ludowe - 8,91 proc. - 31
Mniejszość Niemiecka uzyskała 1 mandat
Progu wyborczego nie przekroczyły Samoobrona (1,53 proc.), LPR (1,30
proc.), Polska Partia Pracy (0,99 proc.) i Partia Kobiet (0,28 proc.).
W Łękach Dukielskich
Do senatu:
Piotrowicz Stanisław /PiS/ - 212
Mazurkiewicz Piotr /PiS/ - 223
Pacławski Ryszard /PSL/ - 140
Karaś Władysław /LiD/ - 85
Posadzki Wacław /LiD/ - 80
W Polsce: W Senacie Platforma zdobyła 60 mandatów, PiS 39. Jedno
miejsce przypadło kandydatowi niezależnemu Włodzimierzowi
Cimoszewiczowi.
Oficjalna frekwencja wyniosła 53,88 proc.

1980/81
Rozpoczęcie roku szkolnego
W dniu 20 sierpnia 1980 r. rozpoczęto zajęcia w szkole. Już wcześniej
odbyła się konferencja Rady Pedagogicznej i ustalono przydział czynności
oraz plan tygodniowy zajęć. Od pierwszego dnia zajęcia odbywały się
według planu. Uroczystość rozpoczęcia roku szkolnego miała charakter
uroczysty i odbyła się 1 września 1980 r. o godz. 800.
Obsada szkoły:
- Bronisław Węgrzyn: dyrektor szkoły,
- Wanda Dziadosz: nauczyciel matematyki,
- Józef Kozielec: nauczyciel zajęć technicznych i plastycznych,
- Władysława Kozielec: nauczyciel kl. III,
- Zyta Wierdak: j. polski i wych. obywatelskie,
- Świątek Halina: j. polski i historia,
- Zofia Zaforemska: j. rosyjski i wych. muzyczne,
- Władysława Kopa: naucz. kl. II,
- Elwira Rymek: naucz. kl. I,
- Stanisława Musiał: naucz. biologii i chemii.
Obsada szkoły w Wietrznie:
- Helena Bek: kierownik filialny,
- Zofia Piotrowska,
- Danuta Jastrzębska,
- Jan Marszał.
W oddziale przedszkolnym w Łękach Dukielskich zatrudniona została
Barbara Czaja, absolwentka Studium Przedszkolnego w Jaśle.
W szkole wprowadzono jednozmianową naukę a to dlatego, że były dobre
warunki do dowozu dzieci do szkoły z przysiółków: Myszkowskiego i
Pałacówki. W pomieszczeniu kancelarii umieszczono klasę, która liczyła
najmniej uczniów tj. kl. III. W ten sposób szkoła dysponuje 10 salami
lekcyjnymi i zastępczą salą gimnastyczną.
Nowy dyrektor Zbiorczej Szkoły Gminnej w Dukli
Z nowym rokiem szkolnym na stanowisko Gminnego Dyrektora Szkoły w Dukli
został powołany dotychczasowy wizytator mgr Zdzisław Trynkiewicz. W
związku z tym, że nowy dyrektor zna dogłębnie pracę szkół pozwala
twierdzić, że zarządzanie szkołami na terenie gminy Dukla będzie miało
charakter właściwy.
Trudności na rynku
W okresie jesieni i zimy wystąpiły duże trudności z zaopatrzeniem w
artykuły spożywcze. W całym kraju nastąpiły wielkie braki spowodowane
nieprawidłowościami z zarządzaniu gospodarką narodową. W całym kraju
robotnicy często organizują strajki domagając się lepszych warunków
pracy i wielu innych praw. W ciągu roku miały miejsce także przerwy
komunikacji PKS i nauczyciele nie mogli dojechać do pracy. W tutejszej
szkole zorganizowano grupę członków nowego Związku Zawodowego
„Solidarność”, do którego należy 12 nauczycieli, do ZNP 3 nauczycieli.
Rozwiązaniem problemu związanego z zaopatrzeniem w żywność było wydanie
talonów, a potem kostek na podstawowe artykuły żywnościowe.
W ciągu roku szkolnego jedna z pracownic obsługi, Mieczysława Solińska
odeszła na urlop chorobowy. Zanosi się na to, że do pracy już nie wróci.
W zastępstwie zatrudniono Stanisławę Białogłowicz, mieszkankę tutejszej
wsi.
Wypadki pogodowe
W ciągu całego roku szkolnego tj. od wiosny do późnej jesieni, panowały
wielkie deszcze połączone z oberwaniem chmury. W ciągu lipca 1980r.
takich burz było trzy. Jedna z nich zniszczyła bardzo dużo zbiorów. W
ciągu 15 minut drogi polne zamieniły się w rwące potoki i zalewały domy.
Wielu mieszkańców musiało opuścić swoje domy, bo woda wdarła się do
mieszkań i piwnic. Na terenie szkoły uległo zniszczeniu częściowo
ogrodzenie - zerwało siatkę ogrodzeniową. Na stadionie ogrodzenie, a
przede wszystkim siatka uległa całkowitemu zniszczeniu. Woda płynąca z
pól porwała druty i pogięła częściowo siatki. Straty są dość duże i
trzeba dokonać przebudowy ogrodzenia.
Święto Straży Pożarnej
W maju 1981 roku przypada 75. lecie założenia w Łękach Dukielskich OSP.
W związku z tym prezes OSP ob. Paweł Nawrocki, długoletni organizator
Straży postanowił rocznicę tę upamiętnić imprezą kulturalną.
Zorganizował zebranie, na którym omówiono wszystkie sprawy
organizacyjne. Impreza ma się rozpocząć akademią w dniu 24 maja.
W tym dniu przybyło bardzo dużo ludzi, w tym przedstawiciele
Wojewódzkiej Komendy Straży Pożarnej, w osobach dwóch pułkowników.
Ponadto przybyli: Naczelnik Gminy, Gminny Dyr. Szkół w Dukli, ks.
Proboszcz oraz działacze OSP w Łękach Dukielskich. Akademię prowadził
Dyr. Szkoły Bronisław Węgrzyn. Przemówienia wygłosili: Edward
Czajkowski, Dyr. Gminny Szkół mgr Z. Trynkiewicz oraz pułkownik
Wojewódzkiej Komendy Straży Pożarnej. Potem nastąpiło wręczenie
odznaczeń. Najwięcej jednak otrzymał Paweł Nawrocki.
Po wręczeniu odznaczeń nastąpiła część artystyczna przygotowana przez
młodzież szkolną pod kierunkiem nauczycieli. Chór prowadziła p. Z.
Zaforemska, a zespół deklamujący wiersze - p. Z. Wierdak, nauczycielka
j. polskiego. Oddział przedszkolny wystąpił pod opieką wychowawczyni B.
Wierdak. Po akademii gości ugoszczono w Domu Strażaka, a na placu
rozpoczęła się zabawa ogrodowa.
c.d.n. Beata Węgrzyn

 |